Co ma wspólnego zmora mojej babci z samochodem kolegi
Transkrypt
Co ma wspólnego zmora mojej babci z samochodem kolegi
Co ma wspólnego zmora mojej babci z samochodem kolegi? – kartka z pamiętnika 6-latka Miałem tylko 6 lat, ale dobrze pamiętam pewne wydarzenie. Mógłbym powiedzied, że pamiętam je tak, jakby było wczoraj, ale chyba byłaby to przesada. Jednak najważniejsze epizody nie zatarły się zbytnio w mojej pamięci. Były wakacje. Nietypowo, mimo że z natury jestem śpiochem, wstałem około godziny 7:00. Tę niecodzienną sytuację uzasadniał fakt … wyjazdu wraz z dziadkami na ich działkę pod Wrocławiem. Dzieo (według prognoz) powinien byd piękny, słoneczny i gorący. Było dokładnie na odwrót. Lało jak z cebra, więc nie ruszałem się z altanki. Czytałem jeden z komiksów, których wówczas byłem fanem. Około 14:00 (czyli dośd późno, wziąwszy pod uwagę fakt, iż do domu wracaliśmy o 16:00) przestało padad. Od 8:00 do 14:00 (przez całe 6 GODZIN) tak się wynudziłem, że od razu wyleciałem na dwór. No, prawie od razu, bo babcia, która jest przezorną kobietą wiedziała, jak kałuże korcą dzieci, więc założyła na moje nogi tak znienawidzone przeze mnie KALOSZE. Nie wiem, kto wymyślił tak niewygodne i niefunkcjonalne obuwie, ale za karę powinien przechodzid w nich całe życie. Cóż, kałuże (nawet gdy mamy kalosze na nogach) dla dzieci są dośd atrakcyjne, więc od razu pobiegłem do największej z nich. Droga w okolicach działki była trochę pochyła, dlatego kałuża w swym najgłębszym miejscu osiągała około 15-20 cm, czyli do połowy łydki 6-letniego dziecka, jakim wtedy byłem. Wróciłem po godzinie chlapania, (bo kolega przyniósł zdalnie sterowany samochód, który efektownie rozchlapywał wodę [potem przeskoczyła w nim jakaś iskra i już nie chciał rozchlapywad wody]) i w oczach babci przedstawiałem obraz nędzy i rozpaczy. Umorusany błotem, przemoczony, zziębnięty 6-latek. Biorąc pod uwagę mój stan, później wypuściła mnie tylko do samochodu, żebym nie zachorował. Lubię moje wspomnienia z dzieciostwa…