B+R=Przyszłość. E
Transkrypt
B+R=Przyszłość. E
nr 12 lipiec 2013 B+R=przyszłość e-biuletyn Szanowni Państwo, czy naukowiec może być przedsiębiorcą? Pytanie z gatunku tych, na które odpowiedź wydaje się być oczywistą – jednak pobieżna choćby lektura niniejszego numeru dowodzi, że nie trudno o pomyłkę w tym trudnym temacie. Zachęcając do pogłębionej lektury zamieszczonych w lipcowym numerze e-biuletynu wywiadów, szukamy odpowiedzi na to pytanie w rozmowie z Katarzyną Maksymow, członkinią zarządu Fundacji Wspierania Nanonauk i Nanotechnologii NANONET (str. 2). Zjawisko przedsiębiorczości akademickiej w jej licznych przejawach analizujemy wspólnie z Markiem Makowcem z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie (str. 6). Konieczność zdobywania wiedzy niezbędnej menedżerowi i korzyści płynące z rozwijania umiejętności pracy w zespole są istotnymi wątkami rozmowy z Tomaszem Cichockim, trenerem i konsultantem, prowadzącym warsztaty dla naukowców, podejmujących trud komercjalizacji badań (str. 10). Zapraszamy do lektury, Redakcja 3 2 czy naukowiec może być przedsiębiorcą? O działalności Fundacji NANONET, polskim potencjale w dziedzinie nanotechnologii, innowacyjności, wyzwaniach współpracy nauki i biznesu i specyfice kontaktu badacza z przedsiębiorcą rozmawiamy z Katarzyną Maksymow, brokerem technologii, członkinią zarządu Fundacji Wspierania Nanonauk i Nanotechnologii NANONET. Na czym polega działalność brokera technologii? Z czego wynika konieczność powoływania wyspecjalizowanych podmiotów, których funkcje pełnią naukowcy w ramach działalności projektowej lub jednostek wsparcia? Broker technologii wyszukuje i pośredniczy w transferze technologii pomiędzy naukowcami, a przedsiębiorcami. Usprawnia i wspomaga proces komercjalizacji badań. Broker technologii ma za zadanie pośredniczyć w dialogu pomiędzy naukowcami, a przedsiębiorcami. Z jednej strony musi być to osoba posiadająca gruntowną wiedzę techniczną, z drugiej umiejętności pozwalające poruszać się w warunkach ściśle biznesowych. Brokerzy Fundacji Wspierania Nanonauk i Nanotechnologii NANONET są młodymi pracownikami naukowymi specjalizującymi się w szeroko pojętej nanotechnologii. Dla przedsiębiorców zgłaszających się do Fundacji prowadzą analizy technologii, które powstają w laboratoriach i mają potencjał aplikacyjny oraz analizy rynku i konkurencji pod kątem nowinek technologicznych. Jest do niezwykle ważne zwłaszcza obecnie, kiedy mamy do czynienia z procesem globalizacji gospodarki. b+r=przyszłość Konieczność wsparcia procesu komercjalizacji wynika z faktu ogromnego zapotrzebowania na innowacje. Przyszłość biznesu jest oparta na innowacjach, które wytwarzane są między innymi w jednostkach naukowo-badawczych. W większości polskich uczelni rolę brokerów technologii pełnią centra transferu technologii. Konieczność powoływania oddzielnych podmiotów odpowiedzialnych za wspieranie komercjalizacji wyników badań jest związana szerokim spektrum działań związanych z tym procesem. Nie wystarczy przeprowadzić odpowiednich badań, należy jeszcze zapewnić ich ochronę prawną, znaleźć przedsiębiorcę, który chciałby zainwestować w nową technologię i doprowadzić transakcje do skutku. Fundacja NANONET jest jednostką złożoną głównie z wolontariuszy, pochodzących z całej Polski. Są wśród nich głównie studenci, doktoranci i młodzi pracownicy naukowi najbardziej prestiżowych polskich jednostek naukowych. Dzięki temu mamy szybki kontakt i najświeższe informacje na temat badań realizowanych w większości uczelni i możemy skutecznie wyszukiwać technologie oraz odpowiednich ekspertów zgodnie z zapotrzebowaniem przedsiębiorców. Czy trudno człowiekowi nauki podjąć wyzwanie komercjalizacji? Działania przedsiębiorcze? Promować, zdobywać zainteresowanie klientów i partnerów, zabiegać o finansowanie? Najmocniejszym motywatorem większości naukowców jest ciekawość procesów natury, zjawisk, tego jak działa i zbudowany jest świat. Po co naukowiec miałby zabiegać o komercjalizację wyników swoich badań? Jak często zdarza się, że badania wykonywane na polskich uczelniach finansowane są ze środków przedsiębiorstw? Naukowcy nie są przyzwyczajeni do zarabiania na wynikach badań, do końca nie wiedzą jak to robić. Uczelnie już radzą sobie z komercjalizacją swoich badań, ale wciąż jeszcze rozwiązania systemowe są w fazie kształtowania. Brakuje silnych więzi pomiędzy przedsiębiorstwami, a jednostkami naukowymi. Być może nasz rodzimy przemysł nie widzi potrzeby wdrażania innowacji, bądź też nie znajduje tego typu interesujących rozwiązań na uczelniach. Według teorii osobowości zawodowych Hollanda zdolności badawcze nie idą w parze z przedsiębiorczością. Istnieje stereotyp, który mówi o tym, że naukowcy są skromni. Jest to nie do końca prawdziwe. Naukowcy świetnie sobie radzą we własnym gronie, natomiast trudności pojawiają się, gdy o badaniach trzeba opowiedzieć językiem korzyści potencjalnemu inwestorowi. Starając się o finansowanie należy pokazać jak bardzo wartościowe i przydatne dla całego społeczeństwa badania chce się wykonać. Jednak projekty oceniane są przez ekspertów, którymi w większości są inni naukowcy, co stwarza pewną dogodność w operowaniu językiem naukowym. Promocja badań oraz zdobywanie zainteresowania klientów i partnerów wśród przedsiębiorców są dla naukowca wymagającymi zadaniami, ale nie niemożliwymi. Praca naukowa polega jednak na prowadzeniu badań i to są działania, w których naukowcy są ekspertami. Dużo łatwiej jest powołać zespół wyspecjalizowanych pośredników naukowych, którzy z pewnością będą mieli większą skuteczność i dokonają korzystniejszych transakcji. Nanotechnologie zostały zidentyfikowana jako jedne z kluczowych w ramach wsparcia z najbliższego programu ramowego. Czy Polska ma potencjał wykorzystać swoją szansę w tym obszarze, korzystając z unijnych funduszy na rozwój projektów technologicznych z obszaru Nano? Nanotechnologia stała się symbolem rozwoju innowacyjnego przemysłu. Jej zaletą są ogromne możliwości aplikacyjne w różnych branżach, dlatego właśnie jest tak bardzo atrakcyjna. Polska ma ogromny potencjał, aby zaistnieć na europejskiej arenie najnowszych technologii. Jesteśmy jednym z lepiej wykształconych społeczeństw. Rocznie przybywa kilkaset tysięcy nowych absolwentów szkół wyższych. W roku akademickim 2010/2011 ponad czterdzieści tysięcy osób (GUS) było uczestnikami studiów doktoranckich o róż- K onieczność wsparcia procesu komercjalizacji wynika z faktu ogromnego zapotrzebowania na innowacje. Przyszłość biznesu jest oparta na innowacjach, które wytwarzane są między innymi w jednostkach naukowo-badawczych. nych specjalnościach. To właśnie młoda kadra naukowa stanowi ogromną siłę napędzająca rozwój najnowszych technologii. W ciągu ostatnich lat w Polsce powstało wiele bardzo dobrze wyposażonych laboratoriów i będzie ich coraz więcej. Mamy nowoczesną aparaturę i dobrze przygotowaną kadrę pełną pomysłów na badania. Wciąż jeszcze uczymy się unijnej biurokracji związanej z projektami, ale jest dużo pozytywnych przykładów, które pokazują, że można z sukcesem starać się o unijne środki. Naukowcy oraz przedsiębiorcy coraz chętniej po nie sięgają. Jak z Pani perspektywy przedstawia się sytuacja polskiego B+R, współpracy nauki z gob+r=przyszłość 5 4 spodarką? Jakie przeszkody w tej współpracy, w oparciu o własne doświadczenie, mogłaby Pani wyróżnić? Które z nich są szczególnie problemowe lub zaskakujące? Współpraca nauki z gospodarką to bardzo trudny temat. Trudność polega na tym, że polska gospodarka jest bardzo mało innowacyjna. Jeszcze kilka lat temu naukowcy mówili, że polscy przedsiębiorcy nie są gotowi na zaawansowaną technologię, która opracowywana jest w laboratoriach, że nie znajdują odbiorców dla swoich badań. Choć sytuacja z pewnością w ostatnich latach uległa poprawie, wciąż stanowi duże utrudnienie. Z jednej strony gdyby nie fundusze unijne nie udałoby się w tak krótkim czasie zachęcić naukowców i przedsiębiorców do współpracy. Z drugiej strony można zadać sobie pytanie na ile trwałe będą to więzi, czy brak wsparcia ze strony państwa spowoduje, że przedsiębiorcy będą równie chętnie sięgać do własnej kieszeni po pieniądze na nowe technologie. Ze strony środowiska naukowego przeszkodą jest z pewnością brak wiedzy na temat potrzeb przedsiębiorców, mam tu na myśli potrzeby związane z nowymi technologiami. Na pewno drugim czynnikiem jest brak chęci osiągania zysku. Z punktu widzenia jednostki naukowobadawczej w obecnej sytuacji nie ma potrzeby ponoszenia kosztów i ryzyka związanego z komercjalizacją wyników badań. Dostępność funduszy unijnych stanowi pokaźne źródło przychodu. Brakuje również wystarczającego popytu na dostępne technologie wśród przedsiębiorców. Jednostki specjalizujące się w badaniach podstawowych nie zmienią swojego profilu z dnia na dzień. Badania tego typu mają charakter poznawczy i obarczone są bardzo małym ryzykiem. Być może właśnie dlatego dla naukowców są atrakcyjniejsze. Spotkałam się z takim określeniem, że dużą trudność we współpracy naukowców z przedsiębiorcami stanowi różnica w używanych przez jednych i drugich jednostkach czasu. Przedsiębiorcy liczą czas w dniach, natomiast naukowcy w semestrach. Jest coś prawdziwego w tym b+r=przyszłość stwierdzeniu, podejmowanie decyzji w dużych ośrodkach akademickich jest mozolnym i czasochłonnym procesem. Przedsiębiorcy nie mogą sobie pozwolić na długie czekanie na badania, bo bardzo szybko przestaną być one aktualne i potrzebne. Kolejnym czynnikiem utrudniającym współpracę jest zbyt mała ilość technologii gotowych do wdrożenia. Gdzieś pomiędzy badaniami wstępnymi, a opracowaniem technologii przygotowanej do komercjalizacji jest pusta przestrzeń, która często nie jest zapełniana. Doświadczenie pokazuje, że w ostatnim czasie mamy do czynienia z coraz większym zainteresowaniem nowymi technologiami ze strony przedsiębiorców. Świadczyć o tym może chociażby fakt, że w marcu tego roku przy udziale m.in. Fundacji Nanonet został powołany Śląski Klaster Nanotechnologiczny, do którego przystąpiło już ponad 30 firm, jednostek naukowobadawczych oraz instytucji otoczenia biznesu i wciąż napływają nowe zgłoszenia. Przeszkody we współpracy, mniejsze, bądź większe, zawsze będą, jednak skuteczny broker technologii pomimo ich świadomości, będzie szukał sposobów na realizację wspólnych projektów aplikacyjnych, z których naukowcy i przedsiębiorcy będą mogli czerpać wymierne korzyści. Jakie cechy powinny charakteryzować naukowca-przedsiębiorcę? Dlaczego trudno porozumieć się przedstawicielom obu środowisk? Czy problemy rozpoznania wzajemnych potrzeb, właściwej ich komunikacji są krajową domeną czy można mówić o występowaniu tego problemu powszechnie, również w kontaktach z zagranicznym środowiskiem biznesu? Zastanawiam się czy bycie prawdziwym naukowcem nie stoi w sprzeczności z byciem przedsiębiorcą? Czy można zgłębiać wiedzę, dociekać prawdy, co do natury rzeczy i zjawisk i jednocześnie kierować się chęcią osiągania zysku z wyników swojej pracy? Według mnie nie, bo może to prowadzić do nierzetelności naukowej i nadużyć. Nie każdy naukowiec musi być przecież przedsiębiorcą i o to też chodzi. Naukowca-przesiębiorcę powin- ny charakteryzować te same cechy, co zwykłego przedsiębiorcę oraz gruntowna wiedza naukowa zdobyta na studiach. Jak dotąd nie było potrzeby, żeby naukowiec był przedsiębiorcą. Aby zmienić ten stan rzeczy należałoby zmienić sposób myślenia naukowca na bardziej wolnorynkowy, a to jest niezwykle trudne. Z każdą zmianą związany opór i niechęć, to jest coś naturalnego i wymaga czasu. Zarówno przedsiębiorcy, jak i naukowcy uczą się ze sobą współpracować. Nie mogąc czerpać z doświadczeń poprzedników przecierają swoje własne szlaki. Dopóki widzą potencjalne korzyści dopóty będą szukać sposobów by się skutecznie komunikować, co znacząco mogą ułatwić wszelkie instytucje otoczenia biznesu, centra transferu technologii, fundacje takie jak Nanonet, itp. Problemy rozpoznania wzajemnych potrzeb oraz właściwej ich komunikacji nie są krajową domeną, są efektem braku doświadczenia i występują również w kontaktach z zagranicznym środowiskiem biznesu. Nie przeskoczymy tego, natomiast możemy reagować na wszelkie sygnały ze strony instytucji i firm zainteresowanych współpracą. Jeden z menadżerów dużego europejskiego klastra w rozmowie stwierdził, że największą barierą w nawiązaniu współpracy z polską jednostką badawczą był brak informacji w języku angielskim na stronie internetowej, ale i tak współpracę nawiązano, co zaowocowało wspólnym projektem. Czasami naprawdę niewiele trzeba. Jakimi doświadczeniami i płynącymi z nich wnioskami mogłaby Pani podzielić się w zakresie współpracy jednostki naukowej z biznesem w procesie komercjalizacji? Na które jego wątki należy zwróci szczególna uwagę, zakładając wspomniane wcześniej trudności z porozumieniem obu środowisk? Duże znaczenie w kształtowaniu innowacyjnej gospodarki ma komercjalizacja wyników badań. Działalność brokerów technologii ma jedynie usprawnić ten proces i niewątpliwie jest potrzebna. Bardzo często wystarczy skojarzyć przedsiębiorcę z odpowiednim ekspertem, aby zapoczątkować owocną współpracę. Czasem jednak, broker pełni również rolę pośrednika i mediatora w pokonywaniu trudności powstałych w trakcie realizacji projektu. Współpraca przedsiębiorców z naukowcami opiera się głównie na tworzeniu relacji długofalowych. Należy zatem pamiętać, że najważniejsze w działalności brokera jest budowanie zaufania każdej ze stron poprzez jasne zasady współpracy oraz autentyczne zaangażowanie. Jestem przekonana, że rynek innowacji w najbliższym czasie będzie się kształtował bardzo dynamicznie i potencjał polskiej nauki z pomocą instytucji wspomagających proces komercjalizacji zostanie należycie wykorzystany. Katarzyna Maksymow – młoda badaczka, pasjonatka nanotechnologii, członek zarządu Fundacji Wspierania Nanonauk i Nanotechnologii NANONET. Ukończyła interdyscyplinarne studia z zakresu inżynierii materiałowej na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz Przywództwo w Wyższej Szkole Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera. Brała udział w licznych warsztatach związanych z popularyzacją nauki oraz rozwojem przedsiębiorczości akademickiej. Obecnie prowadzi badania nad oddziaływaniem krwi ludzkiej z powierzchniami różnych materiałów. b+r=przyszłość 7 6 W stronę ry badawczej i administracyjnej, wsparcie ze strony społeczności naukowej itp. O formach działalności przedsiębiorczej, podejmowanej przez społeczność akademicką, rezultatach wysiłków komercjalizacyjnych i potencjale rozwojowym tej formy działalności naukowców rozmawiamy z Markiem Makowcem z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Wrócę do przywoływanej przeze mnie nowelizacji, która kładzie nacisk na aktywną współpracę uczelni z biznesem. Stwarza to istotny, bo prawny, obowiązek podjęcia działań o charakterze wspierającym komercyjną działalność środowiska nauki. Ponownie wypada wspomnieć o spółkach celowych, które pełnią rolę pośrednika pomiędzy środowiskami nauki i biznesu – firma zwraca się zatem z konkretnym zapotrzebowaniem np. do centrum transferu, działającym przy uczelni. Przedsiębiorca, który chce nawiązać współpracę z uczelnią, nie boryka się z trudnościami, obecnymi jeszcze nie tak dawno w kontaktach z placówką naukowobadawczą, by wymienić choćby zawiłości proceduralne, przewlekające się (co nieuniknione przy rozbudowanej biurokracji i braku agend pośredniczących) kluczowe decyzje czy nawet problemy z rozpoznaniem, do kogo na uczelni należałoby się skierować z propozycją współpracy, rzecz dziś już raczej nie do pomyślenia. Wciąż jednak zauważalny jest pewien sceptycyzm wśród przedsiębiorców, zwłaszcza doświadczonych przeszłymi kontaktami, wyrażany w swego rodzaju lekceważącym stosunku do możliwości takiej współpracy. Brzemię złych doświadczeń skutkuje przeświadczeniem o braku zmian w tym obszarze. Współpracując z różnymi jednostkami okołobiznesowymi dostrzegam jednak zmiany, idące w dobrym kierunku. przedsiębiorczości akademickiej Przedsiębiorczość akademicka w Polsce – jaka jest skala zjawiska? Czy ten rodzaj działalności przedsiębiorczej uprawiany jest powszechnie, popularny w środowisku akademickim? Zacznijmy od zdefiniowania pojęcia przedsiębiorczości akademickiej. Najogólniej, jest to przedsiębiorczość szeroko rozumianego środowiska akademickiego, tj. studentów, pracowników naukowych, jak również pracowników administracyjnych. W tak zakreślone ramy definicyjne wpisuje się zakładanie działalności spółek odpryskowych (spin-off, spin-out), kapitałowo bardziej lub mniej powiązanych z uczelnią. Statystyki wykazują, że pierwszorzędną rolę gra profil uczelni – więcej firm odpryskowych powstaje na uczelniach technicznych. Jest faktem – który wywodzę z własnego doświadczenia – że przedsiębiorczość środowiska nauki pojawia się na uczelniach coraz częściej. Po niedawnej nowelizacji ustawy Prawo o Szkolnictwie Wyższym obecność akademickiego środowiska przedsiębiorców stała się systemowym wymogiem – rektorzy uczelni otrzymali sygnał, że należy podejść do tego wątku działalności uniwersytetów na poważnie, z czym prawdopodobnie wiąże się również obserb+r=przyszłość wowalna zmiana podejścia władz tych placówek do promowania zakładania działalności gospodarczej w społeczności akademickiej, skorej komercjalizować badania z wykorzystaniem oferowanych przez uczelnie możliwości. Powstało wiele spółek celowych, których racją bytu stało się ułatwienie studentom i pracownikom naukowym zainicjowania działalności firm odpryskowych – myślę tu o centrach transferu technologii, uczelnianych inkubatorach przedsiębiorczości. Liczba uczelni, które ów temat praktycznie zgłębiają, jest znacząca. Śledząc rosnące uznanie dla tego rodzaju działalności, zauważam duże zaangażowanie w działalność proprzedsiębiorczą, przejawianą przez uczelnie, które dotychczas zjawisko fuzji nauki z gospodarką zupełnie ignorowały. Czym różni się spin-off od spin-outu? Stopniem finansowego „uzależnienia” od macierzystej jednostki. Jeżeli uczelnia posiada udział kapitałowy w spółce, mówimy o spin-offie. W przeciwnym razie będzie to spółka typu spin-out. W tym drugim przypadku uczelnia prowadzi jednak działania wspierające rozwój firmy odpryskowej, np. poprzez udostępnianie uczelnianej infrastruktu- Spróbujmy ugryźć temat od strony praktycznej – wiemy już o szerokim wsparciu systemowym, teoretycznych i prawnych podstawach rozwoju przedsiębiorczości akademickiej. Czy w praktyce łatwo się współpracuje z uczelnią w ramach prowadzenia pod jej szyldem działalności gospodarczej? Czy ogłaszana powszechnie przez środowisko biznesu podstawowa trudność komunikacyjna we współpracy z tradycyjnie „odrealnionym” środowiskiem nauki nie jest w tej sytuacji trochę nieadekwatna? Naukowcy prowadzący badania, na które nie ma zapotrzebowania w przemyśle i przemysł, który nie znajduje dróg komunikacji, aby zapotrzebowanie wyrazić… W ramach realizowanego przez pracowników z UEK projektu „Nauka i Gospodarka”, trwającego ponad 3 lata, zorganizowaliśmy 2 duże konferencje naukowe, na których gościliśmy przedstawicieli świata nauki i biznesu. Z naszych wspólnych spostrzeżeń wynika, że teza o uprzedzeniu przedsiębiorców do świata nauki zdaje się wciąż niestety potwierdzać. Widoczna jest pewna nieumiejętność rozpoznania wzajemnych oczekiwań i potrzeb, obwarowana uprzedzeniami, o których już wspomniałem. Wciąż nieuznawanym faktem jest obecna otwartość środowiska naukowego, gdy mowa o współpracy – fakt opornie przyjmowany do wiadomości przez biznes. Tymczasem praktycznie P o niedawnej nowelizacji ustawy Prawo o Szkolnictwie Wyższym obecność akademickiego środowiska przedsiębiorców stała się systemowym wymogiem – rektorzy uczelni otrzymali sygnał, że należy podejść do tego wątku działalności uniwersytetów na poważnie. każda katedra na uczelni posiada ofertę współpracy, skierowaną do środowisk biznesowych. To, czy potencjalnemu zainteresowanemu współpracą przedsiębiorcy uda się znaleźć partnera w osobie naukowca czy też zespołu badawczego, jest wyłącznie kwestią bliższego zainteresowania i chęci podjęcia inicjatywy. Wystarczy zatem chęć i trochę czasu, poświęconego przeszukaniu ofert uczelni, tym bardziej, że niejednokrotnie na stronach uczelnianych znajdują się konkretne informacje o rodzajach usług badawczych, które dana plab+r=przyszłość 9 8 cówka oferuje. Ujmując zatem szeroko zjawisko przedsiębiorczości akademickiej, nie tylko w zakresie powoływania firm odpryskowych, ale również współpracy bezpośredniej, sytuacja zdaje się poprawiać. Tego rodzaju działania wróżą dobrze również naszej podstawowej bolączce, innowacyjności. Tym bardziej, że nowa perspektywa finansowa na lata 2014-2020 kładzie duży nacisk na promowanie współpracy nauki z biznesem, komercjalizację badań, transfer wiedzy i technologii. Jak przedstawia się ta nowa perspektywa dla polskiej nauki? Chcąc rzeczywiście zaistnieć w projektach ramowych, czy jako lider czy kooperant – nie mówię, że to się nie dzieje, znam wiele przypadków udanych Z całą stanowczością mogę potwierdzić, że w branżach związanych z technologiami (branża chemiczna i biotechnologiczna, technologie informatyczne oraz komunikacyjne itp.) znacznie łatwiej jest założyć innowacyjną firmę w ramach komercjalizacji badań naukowych. Naukowcom, związanym z uczelniami pokroju Uniwersytetu Ekonomicznego, znacznie trudniej powołać tego rodzaju spółkę, gdyż potencjalnie mniejsze jest zainteresowanie przemysłu prowadzonymi na tych uczelniach badaniami, wyłączając te wybitnie specjalistyczne, jak np. analizy rynkowe czy związane z realizacją działań restrukturyzacyjnych. działań polskich badaczy w kończącym się 7PR – musimy nauczyć się lobbować za własnymi inicjatywami badawczymi. Niestety, brak nam na to środków, co odróżnia nas od zespołów zagraniczb+r=przyszłość nych, które tę działalność prowadzą standardowo. Nie mamy porównywalnego doświadczenia w pozyskiwaniu środków, sami częstokroć próbujemy pewnych działań, co z reguły kończy się mizernie. Pozostaje mieć nadzieję, że będziemy uczyć się na własnych błędach, a działania ukierunkowane na promocję projektów staną się skuteczniejsze. Czy przedsiębiorczość akademicka „dzieje się” również na uczelniach wyspecjalizowanych w naukach humanistycznych i społecznych? Niestety, firm odpryskowych powstających w tych dyscyplinach naukowych jest zdecydowanie mniej, niż spółek z obszarów technologicznych. Obecnie pomagam osobie – pracownikowi naukowemu Politechniki Krakowskiej założyć innowacyjną działalność biznesową (spółka typu spin-out), w ramach której będzie komercjalizować prowadzone przez siebie badania naukowe i swoje wynalazki. Osoba ta ma możliwość pozyskania dosyć dużych środków finansowych z jednego z polskich parków technologicznych oferującego inkubację oraz wsparcie kapitałowe dla nowych podmiotów gospodarczych. Z całą stanowczością mogę potwierdzić, że w branżach związanych z technologiami (branża chemiczna i biotechnologiczna, technologie informatyczne oraz komunikacyjne itp.) znacznie łatwiej jest założyć innowacyjną firmę w ramach komercjalizacji badań naukowych. Naukowcom, związanym z uczelniami pokroju Uniwersytetu Ekonomicznego, znacznie trudniej powołać tego rodzaju spółkę, gdyż potencjalnie mniejsze jest zainteresowanie przemysłu prowadzonymi na tych uczelniach badaniami, wyłączając te wybitnie specjalistyczne, jak np. analizy rynkowe czy związane z realizacją działań restrukturyzacyjnych. Zakładanie firmy w obszarze nauk humanistycznych nie jest rzecz jasna wykluczone, czego świetnym przykładem może być – działająca przy Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie – spółka spin-out, specjalizująca się w zajęciach z nauki języka polskiego dla obcokrajowców oraz specjalistycznych zajęciach językowych dla osób z wadami wymowy. Z jednej strony – akademickie wzorce zagraniczne, dynamiczne tradycje brytyjskie, ingerencyjne działania skandynawskie. Z drugiej – przedsiębiorczość budowana w oparciu o specyficzną oddolną kulturę, zapożyczoną z Doliny Krzemowej. Czy wypracowaliśmy swojski, nadwiślański, charakterystyczny model przedsiębiorczości? W obszarze przedsiębiorczości akademickiej w Polsce coraz więcej się dzieje, na co wskazują wzrastające statystyki powoływania spółek akademickich na i przy uczelniach oraz często duże zaangażowanie władz uczelnianych w różne działania proprzedsiębiorcze.– Niektóre uczelnie powołują spółki spin-off, w ramach których posiadają 50% udziałów (czasem mniej lub więcej w zależności od konkretnej sytuacji), co daje im znaczną władzę nad poczynaniami tego specyficznego bytu. Z drugiej strony znam wiele przykładów ośrodków, gdzie rzeczywiście promuje się przedsiębiorczość akademicką, w stopniu nieznacznym partycypujących w działalności tego typu spółki – preferując rozwój spin-outów. Takie rozwiązanie daje obustronne korzyści – uczelnia wspiera wizerunek placówki nastawionej prorynkowo, firmując działalność podmiotów, na których nie zarabia przecież bezpośrednio. Podmioty te natomiast mają możliwość uzyskania efektu synergii, dzięki poleganiu na wsparciu instytucji o uznanym autorytecie naukowym – znacznie łatwiej dotrzeć do klienta czy partnera biznesowego, mogąc powołać się na fakt bezpośredniej współpracy z uczelnią. Zauważalne, i bardzo pozytywne, jest powoływanie tego rodzaju podmiotów z większą niż dawniej częstotliwością. W ubiegłym roku brałem udział w projekcie, realizowanym przez zespół naukowców z Politechniki Rzeszowskiej. W ramach przygotowywania projektowej publikacji dotarliśmy do ponad 50 przedsiębiorstw akademickich, z których większość stanowiły spółki spin-out, co być może nie jest trendem, ale daje pewien obraz o podejściu do tej formuły akademickiej przedsiębiorczości w Polsce. Marek Makowiec Pracownik naukowy, doktorant, zatrudniony w Katedrze Zachowań Organizacyjnych na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Posiada bogate doświadczenie w prowadzeniu szkoleń i doradztwa z zakresu zakładania działalności gospodarczej i pozyskiwania dofinansowania na nią, szkoleń menedżerskich dotyczących komunikacji werbalnej, niewerbalnej, przedsiębiorczości, analizy rynku i badań marketingowych, aspektów finansowych oraz współpracy nauki z biznesem/przemysłem, komercjalizacji badań i transferu technologii. Aktywnie uczestniczy w różnych projektach krajowych i międzynarodowych, dofinansowanych ze środków unijnych (dla firm, instytucji i samodzielnymi inicjatywami), czy to jako menedżer lub wykonawca poszczególnych zadań, zarówno na etapie ich przygotowania, jak i późniejszej realizacji i rozliczania. Organizator kilku międzynarodowych konferencji naukowych, promujących osiągnięcia naukowe i realizowane badania oraz współpracę międzynarodową. Autor ponad 60 publikacji i artykułów naukowych o tematyce związanej zzarządzaniem,elastycznymzatrudnieniem, telepracą, komercjalizacją wiedzy i transferem technologii. b+r=przyszłość 11 10 Trzeba uczyć otwartości O nauce przedsiębiorczości, obecności polskich badaczy w międzynarodowych zespołach i projektach, barierach w komunikacji naukowców i przedsiębiorców oraz drogach ich pokonywania rozmawiamy z Tomaszem Cichockim, trenerem i konsultantem w obszarach m.in. projektów innowacyjnych i transferu wiedzy i technologii. Zajmuje się Pan działalnością szkoleniową, ucząc naukowców, jak wchodzić w kontakty z biznesem i jak je rozwijać w ramach procesu komercjalizacji badań. Bazując na własnych doświadczeniach, jak ocenia Pan stan wiedzy w tym obszarze? Uczestnicy prowadzonych przeze mnie warsztatów reprezentują zróżnicowany poziom doświadczenia. Spotykam osoby, które posiadają jedynie podstawową wiedzę o specyfice kontaktów z przedsiębiorcami, ale są i tacy, których wiedza, oparta na praktyce, jest znaczna. Słowem – trudno o uogólnienia. Zazwyczaj staram się sprawdzić oczekiwania uczestników szkoleń i profiluję pod ich kątem tematykę zajęć. Czy jednak da się wskazać, których uczestników – tych, którzy mają konkretną wiedzę, czy tych posiadających jedynie podstawowe informacje – jest więcej? Na pewno pracownicy instytutów badawczych są zdecydowanie bogatsi w doświadczenia współpracy z biznesem, co wynika zresztą ze specyfiki b+r=przyszłość działania tych podmiotów, zwłaszcza w aspekcie źródeł finansowania. Duża część środków, dzięki którym instytuty i podobne jednostki funkcjonują, pochodzi z sektora biznesu, co stwarza naturalnie większe szanse na wzajemny kontakt obu podmiotów. Jeśli chodzi o społeczność akademicką – bywa różnie. Prowadziłem zajęcia dla naukowców, pracujących zarówno w dużych, jak i w mniejszych ośrodkach akademickich. Osoby wywodzące się z tych pierwszych, zlokalizowanych np. w Warszawie, Wrocławiu, Krakowie czy Poznaniu, mają rzeczywiście więcej doświadczeń, realizują różne działania i pojawiają się na szkoleniach w celu zdobycia konkretnej wiedzy. Natomiast przedstawiciele tych mniejszych ośrodków zwykle pragną zacząć od podstaw. Zapewne rzadkością są naukowcy, specjalizujący się w badaniach z obszaru nauk społecznych, zainteresowani komercjalizacją. W odniesieniu do tych dziedzin wolę używać słów: doradztwo, współpraca, wspólne projekty. Słowo komercjalizacja w kontekście nauk społecznych i humanistycznych jest trochę niefortunne, nietrafne. Ludzie nauki, jak sądzę, obawiają się go. Jest również tak, że nie do końca opisuje ono to, co się w naukach społecznych dzieje. Odpowiadając na pana pytanie, często trafiają na moje szkolenia osoby, związane z obszarem nauk społecznych, zwłaszcza w dziedzinie psychologii społecznej. Również w tym sektorze nietrudno znaleźć wiele przykładów skutecznej współpracy nauki z biznesem w obszarze badawczym. Jakiej wiedzy o komercjalizacji naukowcy najbardziej potrzebują? Wyróżniam trzy takie obszary. Pierwszym jest problematyka ochrony własności intelektualnej. To zdecydowanie najszerzej dyskutowany i pożądany temat warsztatów. Wynika to zapewne z ogólnej niejasności i wielości różnych uregulowań, mam na myśli np. wewnętrzne regulaminy uczelni. Drugim istotnym tematem jest formalizacja współpracy nauki z biznesem – na jakiej bazie formalnej należałoby oprzeć współpracę z przedsiębiorcą, zainteresowanym wynikami naszych badań. Z drugiej strony żywe jest zainteresowanie odpowiedzią na pytanie, jak tego rodzaju współpracę uregulować wewnętrznie, w obrębie instytucji. Innymi słowy – ile ja na tym zyskam, jeśli będę to robił w oficjalny sposób. Temat trzeci do kwestia dotarcia do partnerów biznesowych. Jest pewien obszar koniecznej wiedzy, którego uczestnicy prowadzonych przeze mnie spotkań zdają się nie dostrzegać, tymczasem mnie wydaje się on kluczowy. Mam na myśli wagę wkładu naukowego w cały proces komercjalizacji. Pracownicy naukowi, realizując badania, mają najczęściej wrażenie, że robiąc coś tak doniosłego i istotnego, że kolejne etapy komercjalizowania to „bułka z masłem”. Rzeczywistość boleśnie ich w tym względzie cuci. Badacze nie zdają sobie sprawy, że element pomysłu, koncepcji – w złożonej biznesowej układance, której celem jest sprzedaż produktu – jest tylko drobnym kawałeczkiem. Istotne są działania marketingowe, finansowanie, ludzie, działania wdrożeniowe. Tak naprawdę, patrząc z perspektywy kosztów całego przedsięwzięcia, ów naukowy puzzle jest najmniej kosztowny. Bardzo często tej świadomości brakuje szkolonym przez mnie naukowcom. W pana doświadczeniu obecny jest również wątek koordynacji międzynarodowych projektów. Jak pan ocenia obecność polskich naukowców w zagranicznych projektach i zespołach? Z perspektywy wiedzy i kompetencji, „nasi” nie mają się czego wstydzić w porównaniu z kolegami z zagranicy. To, czego – mam wrażenie – trochę brakuje polskim naukowcom, to coś, czego brakuje nam, Polakom, w ogóle – zdolności do naturalnego networkingu i łatwego nawiązywania kontaktów. Brakuje świadomości, że pojedynczy projekt, P racownicy instytutów badawczych są zdecydowanie bogatsi w doświadczenia współpracy z biznesem, co wynika zresztą ze specyfiki działania tych podmiotów, zwłaszcza w aspekcie źródeł finansowania. Duża część środków, dzięki którym instytuty i podobne jednostki funkcjonują, pochodzi z sektora biznesu, co stwarza naturalnie większe szanse na wzajemny kontakt obu podmiotów. choćby i międzynarodowy, jest tylko wehikułem do nowych, kolejnych projektów, nawiązane kontakty trzeba rozwijać, tymczasem polscy naukowcy najczęściej zamykają się we własnym, homogenicznym gronie. W ten sposób blokujemy sobie możliwości wykorzystania innych niż merytoryczne aspektów uczestnictwa w projektach. W ramach mojego doświadczenia miałem styczność z projektami, w których Polacy byli członkami konsorcjów, ale również koordynatorami. Jako b+r=przyszłość 13 12 ci ostatni również nie odstajemy od zagranicy, być może nieco niższy jest u nas poziom organizacyjnego know-how, ale wynika to po prostu z przewagi doświadczenia zespołów z tzw. starej Unii. To, że Polacy rzadko bywają koordynatorami projektów, nie wynika zatem z tego, że nam to źle wychodzi. Powodem jest preferencja komisji organizujących konkursy wobec koordynatorów z bogatym doświadczeniem. Osobiście odnoszę wrażenie, że jest nas mniej, gdyż mniej chętnie sięgamy po zagraniczne pieniądze. Jeżeli mamy do dyspozycji środki strukturalne, przeznaczone na naukę, obecnie dosyć duże, łatwiej ów głód finansowy zaspokoić w kraju. Proszę sobie wyobrazić sytuację, w której może pan mieć projekt tylko dla siebie, z dużym, rozpisa- T o, że Polacy rzadko bywają koordynatorami projektów, nie wynika zatem z tego, że nam to źle wychodzi. Powodem jest preferencja komisji organizujących konkursy wobec koordynatorów z bogatym doświadczeniem. Osobiście odnoszę wrażenie, że jest nas mniej, gdyż mniej chętnie sięgamy po zagraniczne pieniądze. nym na kilka lat budżetem. Nie musi się pan użerać z jakimś Holendrem czy innym Brytyjczykiem… Kiedy to nastawienie się zmieni, koordynatorów będzie pewnie więcej. Jest taki wątek dyskusji o wiedzy z obszaru komercjalizacji, który stale przewija się w tle wszystkich dyskusji. Dużo jest konkretnej, technicznej, merytorycznej wiedzy – ale nikt nie b+r=przyszłość uczy, jak zarządzać zespołem badaczy, realizować harmonogramy, ogółem – umiejętności społeczne, niezbędne w pracy zespołu, równie ważne jak wiedza o tym, jak napisać projekt, są w dyskusji o komercjalizacji pomijane. Dla mnie jest to absolutny fundament – wątki, o których dotychczas rozmawialiśmy, to już pierwsze i drugie piętro. Posłużę się własnym przykładem – skończyłem dobre studia na prestiżowym uniwersytecie, pisałem doktorat, miałem przez moment wizję kontynuacji kariery naukowej, ale w jej trakcie nie miałem żadnych zajęć dotyczących zarządzania – umiejętności swoistych dla pracy zespołowej, umiejętności lidera, delegowania obowiązków itd. Ostatnio znalazłem potwierdzenie, że inni mają podobnie. Byłem członkiem zespołu, który analizował rozłożenie prac badawczych w Polsce. Okazuje się, że tylko niewielka część kierowników tych projektów miała jakieś doświadczenie w zarządzaniu projektami – deklarowali jedynie, że uczestniczyli w odpowiednim szkoleniu. Szkolenia te jednak dotyczyły spraw technicznych, rozliczania projektów, aplikowania o wnioski. Natomiast umiejętności miękkie, menedżerskie, istnieją rzeczywiście w jakimś cieniu. Mam wrażenie, że na uczelniach dominuje podejście „jesteśmy tak dobrzy, w tym, co robimy, samo to już wystarczy”. Pewnego razu sfrustrowany dyrektor spółki zajmującej się transferem technologii z Uniwersytetu w Oxfordzie przyszedł do rektora i oświadczył, że ma już dość wszystkiego, na czele ze specyficzną attitude środowiska naukowego. Odpowiedź rektora na utyskiwania menedżera brzmiała mniej więcej tak: stary, jesteśmy w tym biznesie od tysiąca lat i jest duża szansa, że jeżeli ty uważasz, że coś jest z nami nie tak – jesteś w błędzie i najwyraźniej coś jest nie tak z twoim podejściem. To anegdota, ale poświadcza pewien fakt – tutaj nie ma prostych rozwiązań. W ramach prowadzonych przeze mnie warsztatów prowadzę również zajęcia z zakresu rozwijania umiejętności miękkich i menedżerskich. I okazuje się, że często te spotkania to dla uczestników dość trudne doświadczenia. Tomasz Cichocki Trener, konsultant i doradca. Ukończył Wydział Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Doświadczenie zawodowe zdobywał kierując wdrożeniowymi projektami informatycznymi m.in. dla Inforadio Sp. z o.o. (radio TOK FM) oraz Polskiego Radia S.A. (przejście na cyfrową produkcję programu radiowego). Ma także praktykę pracy w międzynarodowej korporacji - jako konsultant w firmie doradczej KPMG. Od 2003 roku związany z tematyką innowacyjności, transferu wiedzy i zarządzania badaniami naukowymi. Kierował m.in. wieloletnimi projektami wspierającymi polskie firmy i jednostki naukowe w nawiązywaniu współpracy na rynkach zagranicznych – jako Zastępca Dyrektora Ośrodka Transferu Technologii UW. Był także członkiem zarządu europejskiego stowarzyszenia centrów transferu technologii ProTon Europe. Uczestniczył w serii projektów doradczych dotyczących zarządzania badaniami naukowymi i komercjalizacją ich wyników. Obecnie współpracuje z Wrocławskim Centrum Transferu Technologii nad organizacją procesowego systemu transferu technologii dla Politechniki Wrocławskiej. Wspiera także doradczo konsorcja, realizujące projekty w ramach 7 Programu Ramowego UE. Prowadzeniem szkoleń i warsztatów zajmuje się od 2006 roku. W 2010 ukończył szkołę trenerów biznesu Grupy TROP. Poza kwestiami związanymi z szeroko rozumianą innowacyjnością specjalizuje się w kwestiach dotyczących wspierania zmiany, usprawniania komunikacji, zarządzania zespołami rozproszonymi, prowadzenia prezentacji. Od 2009 roku w swojej pracy wykorzystuje gry symulacyjne - współpracuje w tym zakresie z Pracownią Gier Szkoleniowych. Wykładowca studiów podyplomowych, m.in. w Politechnikach Łódzkiej, Gdańskiej i Wrocławskiej, Uniwersytecie Szczecińskim i Akademii Koźmińskiego. fINANSOWANIE INFORMACJE O KONKURSACH I PROGRAMACH Narodowe Centrum Nauki przeznaczyło 150 mln złotych na trzy konkursy: MAESTRO 5, HARMONIA 5 i SONATA BIS 3. Nabór w ramach konkursów ogłoszono 14 czerwca, ostateczny termin nadsyłania zgłoszeń to 16 września. MAESTRO 5, z budżetem 70 mln złotych, przeznaczony jest dla doświadczonych naukowców. Finansowanie dotyczy projektów badawczych, których celem jest realizacja pionierskich badań naukowych – również interdyscyplinarnych – których efektem mogą być odkrycia naukowe, trwających do 5 lat. Wysokość grantów w konkursie może wynieść do 3 mln złotych. Obowiązuje zatrudnienie w projekcie przynajmniej jednego naukowca ze stopniem doktora oraz zaangażowanie przynajmniej jednego doktoranta, w związku z ideą promocji młodej nauki. Projekty w konkursie składać mogą również badacze twórczości i sztuki, których działalność naukowa ma charakter międzynarodowy. http://www.ncn.gov.pl/ogloszenia/konkursy/maestro-14-06-2013 Konkurs HARMONIA 5, w ramach którego na finansowanie badań przeznaczono 30 mln złotych, dotyczy projektów realizowanych we współpracy z zagranicznymi instytucjami naukowymi. Maksymalna wysokość grantu to 2 mln złotych. Środki służą finansowaniu nowych aliansów badawczych między instytucjami nauki lub kontynuacji dotychczasowych. http://www.ncn.gov.pl/ogloszenia/konkursy/harmonia-14-06-2013 b+r=przyszłość fINANSOWANIE INFORMACJE O KONKURSACH I PROGRAMACH Aktualności projektowe Sektorowe Targi Innowacji wypełnią wrześniową agendę działań projektowych. Imprezy targowe, których celem jest stworzenie możliwości nawiązania współpracy międzysektorowej oraz promocja transferu wiedzy i technologii, dedykowane są poszczególnym sektorom gospodarki: rolnictwu, przemysłowi oraz usługom (branża medyczna). Zapraszamy zainteresowanych uczestnictwem przedsiębiorców (w tym – naukowców prowadzących własne firmy) do nadsyłania zgłoszeń – w najbliższym czasie na stronie projektu uruchomiony zostanie moduł Strefy Wystawcy, w ramach którego udostępnione zostanie zgłoszenie udziału. Udział wystawców jest BEZPŁATNY. Potencjalnych Odwiedzających zachęcamy do częstego zaglądania na podstronę Aktualności – już wkrótce pojawią się na niej szczegółowe informacje o Sektorowych Targach Innowacji. SONATA BIS 3, z budżetem 50 mln złotych, pozwala na dofinansowanie projektów badawczych, których celem jest powołanie nowego zespołu naukowego. Udział w konkursie zgłosić mogą osoby, którzy uzyskały stopień naukowy doktora w okresie od 2 do 12 lat przed rokiem wystąpienia z wnioskiem. Poza kierownikiem projektu, żadna z osób wchodzących w skład powoływanego zespołu nie może posiadać stopnia naukowego doktora habilitowanego lub tytułu naukowego. http://www.ncn.gov.pl/ogloszenia/konkursy/sonata-bis-14-06-2013 ----------------------------------------------------------31 lipca upływa termin naboru wniosków do III edycji programu „Mobilność Plus”, ogłoszonego 9 maja przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Program, przeznaczony dla doktorantów i młodych (do 35. roku życia) naukowców, pozwala na finansowanie pobytów zagranicznych (trwających od 6 do 36 miesięcy), których celem jest udział w badaniach naukowych lub projektach rozwojowych w ośrodkach naukowych za granicą. http://www.nauka.gov.pl/ministerstwo/ inicjatywy/programy-ministra/mobilnosc-plus/