Fiesta 5⁄11 Numer specjalny na 20-lecie
Transkrypt
Fiesta 5⁄11 Numer specjalny na 20-lecie
egzemplarz bezpłatny 5⁄11 Magazyn Szkoły Języków Obcych „Mały Rynek” Fiesta Numer specjalny na 20-lecie „Małego Rynku” Drodzy Czytelnicy, na naszej stronie www.malyrynek.pl znajdziecie elektroniczną wersję magazynu DoIt! oraz: - tłumaczenia anglojęzycznych tekstów z numeru - więcej przygód Pinky'ego, różowego słonia - galerie zdjęć z imprez naszej Szkoły - regulaminy konkursów Zapraszamy! Bądź przygotowany na kontakt z obcymi! SPIS TREŚCI WIZYTÓWKA Tradycja zobowiązuje Dobrze tu o nas mówią What is Krakow? The life and death of Pinky 4 8 10 12 FIESTA Malta świętuje nieustannie Zakochać się w tańcu 14 16 WYWIAD Świętowanie w kulturach świata 18 POCZTÓWKA It’s all Greek to me, czyli zupełna chińszczyzna 24 S-PÓŁKI Kto czyta, nie błądzi 26 W TERMINIE Bruce Lee i reszta 28 BĄDŹ MISTRZEM Przygotuj się na kontakt z obcymi Party with the Irish at the European Championships in 2012 DO IT yourself… Redakcja: Szkoła Języków Obcych „Mały Rynek” Dorota Daszkiewicz, Anna Daszkiewicz, Mały Rynek 3 Cathal Gantley, Tadeusz Kantor, Filip Klepacki, 31-041 Kraków Maciej Kozłowski, Anna Masłowiec, Marcin tel. 12 422 78 57 Mochal, Małgorzata Ochab, Katarzyna Puzon, www.malyrynek.krakow.pl Marek Stawowczyk (rysunki), Mark Taylor, Grzegorz Techmański. Projekt i przygotowanie do druku: „IKROPKA”, www.ikropka.com Do it | Grudzień 2011 29 30 31 WIZYTÓWKA Tradycja zobowiązuje Dorota Daszkiewicz dyrektor Szkoły Języków Obcych „Mały Rynek” 20 lat istnienia naszej Szkoły jest świadkiem trwania tradycji. Pokazuje, że jest to dobra tradycja, czyli taka, która chce być kontynuowana. Duży ośrodek języków obcych był prowadzony w tym samym miejscu, przez tych samych ludzi, z jednakowym zapałem i profesjonalizmem przed pamiętnym 1992 rokiem. Mimo upływu czasu esencja pozostała niezmienna: pasja tworzenia ku doskonaleniu. Bez względu na warunki. Lata 90. t-o okres wielkich przemian w Polsce. Były to czasy trudne, bardzo trudne. Jednak szał przekształceń w naszym kraju nie przeszkodził, a wręcz przeciwnie, dopomógł w realizowaniu marzeń. Mnie zainspirował do tego, by szeroko (i nagle!) otwarte okno na świat wykorzystać bez „zachłystywania się” i przede wszystkim z dobrym przygotowaniem. W owym czasie mocno zaniedbane umiejętności posługiwania się językami obcymi wręcz Do it | Grudzień 2011 prowokowały do zwrócenia należytej uwagi na tę dziedzinę życia. W określeniu kształtu naszego przedsięwzięcia pomogła mi uważna obserwacja podobnych poczynań na świecie, bowiem rodzimych wzorców nie było (może to i dobrze, bo nie groziło powielanie). Od początku kierowaliśmy nasze propozycje i do dorosłych, i do dzieci oraz pokazywaliśmy różne możliwości kształcenia językowego: prowadziliśmy 4 zajęcia w grupach z ciekawymi i intensywnie realizowanymi programami oraz lekcje indywidualne dla słuchaczy o specjalnych wymaganiach. Od razu, w pierwszym roku istnienia Szkoły, wystartowaliśmy z oryginalną i atrakcyjną ofertą, skierowaną do dzieci i młodzieży: letnimi i zimowymi obozami językowymi. W ciągu 15 lat wzięło w nich udział ponad 5000 młodych ludzi. Te „imprezy”, organizowane corocznie w Vysnych Ruzbachach na WIZYTÓWKA Słowacji, stały się fenomenem na polu kontaktów międzyludzkich i swoistym „samograjem” – jechać po prostu wypadało, a miejsca kończyły się w… kwietniu! Wprowadziliśmy także formę kształcenia językowego, która wówczas była całkowitą nowością w Polsce: zagraniczne wyjazdy językowe, podczas których słuchacze zostają „zanurzeni” w języku, dzieląc codzienne życie z mieszkańcami kraju, którego języka się uczą, i uczęszczając na lekcje w międzynarodowym towarzystwie. Najpierw były to szkoły w Wielkiej Brytanii; dziś współpracujemy ze szkołami na całym świecie. Jest to ważna i wyjątkowa część naszej działalności. Pielęgnujemy ją stale, osobiście poznając i wybierając nasze partnerskie szkoły. Lepiej docenia się walory swojego miejsca, zarówno we współczesnym świecie, jak i na mapie dziejów, kiedy zna się innych. „Być gotowym na kontakt z obcymi” to poznać ich – wczuć się w inne realia, w inną kulturę – przy pomocy języka, tej specyficznej cechy naszego ludzkiego gatunku. I właśnie komunikacja międzyludzka jest przedmiotem naszych zainteresowań i zawodowej aktywności. Muszę więc powiedzieć, że napawa radością owe dwadzieścia lat działania organizmu powołanego do realizacji powyższych celów. Tym bardziej że jest on tworzony przez zespół ludzi, którzy konsekwentnie wcielają w życie spójne przedsięwzięcia. Takie są – i były – idee, założenia teoretyczne. Spróbujmy teraz zobaczyć, jak to na początku naprawdę wyglądało. Pomysł był – wydawało się – zwyczajny: uczymy języków obcych. A w praktyce? Organizacja kursów wymagała pracy „od podstaw”. Rynek był pusty: brak podręczników, książek obcojęzycznych. Jednak starania o materiały (muszę przyznać, że nieraz karkołomne!) zostały zwieńczone sukcesem. W „Małym Rynku” powstały programy, sylabusy, całe systemy nauczania. Nasza ówczesna metodyczka i lektorka najwyższej klasy, śp. Maria Świszczowska, ukierunkowała merytoryczny profil Szkoły. Od samego początku odbywały się u nas egzaminy wstępne na kursy – wtedy ewenement, dziś rzecz oczywista. Nasze testy kwalifikacyjne były tak cennym łupem, że krążyły po Krakowie „w drugim obiegu”. Rzecz jasna to, co działo się na lekcji, było podstawą. Jednak od razu, i to w sposób spontaniczny, rozwinęło się pozalekcyjne życie Szkoły. Chcę tu podkreślić Kolejno od lewej: jeden z wieczorków poetyckich, St. Andrew's Night, XI 1992, Luciafesten, XII 1992, 5 przede wszystkim poznawanie i utrwalanie tradycji i zwyczajów narodów, których języków uczymy, poprzez obchodzenie ich świąt i ważnych wydarzeń z ich historii. Szkocka St. Andrew’s Night, irlandzki St. Patrick’s Day, szwedzki Dzień św. Łucji, wieczory poezji (m.in. irlandzkiej, włoskiej), spotkania wigilijne, „talent shows”, karaoke… – to zdarzenia wpisane w historię naszej Szkoły. Pierwsza impreza odbyła się… niespełna trzy miesiące po powstaniu „Małego Rynku”. Była to St. Andrew’s Night – szkockie „andrzejki”, które nieprzerwanie świętujemy do tej pory. Od 1992 roku spotykamy się późną jesienią, w dzień patrona Szkocji – św. Andrzeja, śpiewamy przy akompaniamencie i „dyrygenturze” Tadeusza Kantora (wspaniałego anglisty, który jest z nami od początku!), tańczymy szkockie tańce, słuchamy muzyki granej na tradycyjnych instrumentach (np. na lirze korbowej); imprezy ubarwiają Szkoci w kiltach, konkursy i zabawy, whisky i haggis. U progu wiosny, w dzień św. Patryka, patrona Irlandii, wychodzimy „na miasto” w zielono-złotym klimacie. Są nieodłączne śpiewy i tańce, nie brak pomysłowych konkursów (na przykład szukania złota na końcu tęczy) i… zielonego piwa. A wszystko to jest możliwe Do it | Grudzień 2011 ⟶ WIZYTÓWKA ⟶ Lekcja języka, biblioteka pełna literatury oryginalnej, wieczorna „impreza” – to to, co zawsze czeka w „Małym Rynku” na każdego słuchacza. Nie wystarcza? Idziemy więc dalej! Bo kto na tym polu inwestuje w siebie, ceniąc jakość zdobywanych umiejętności, nie zawaha się przed konfrontacją z obcymi. Przeciwnie, będzie tego oczekiwał. Mam tu na myśli wspomniane już wyjazdy do zagranicznych szkół językowych. Kurs angielskiego w Oksfordzie czy na Malcie, hiszpańskiego w Barcelonie, francuskiego w Paryżu… – to doskonała okazja na rozpoczęcie nauki lub sprawdzenie nabytych umiejętności. I źródło nie do przecenienia dla edukacji i uczestniczenia w kulturze. Nasi zagraniczni partnerzy umożliwiają naukę na wysokim poziomie, w międzynarodowych grupach, razem z ludźmi ciekawymi świata. Efekt gwarantowany – nie tylko dlatego, że zajęcia odbywają się codziennie: po lekcjach dalej „trwamy” w języku, odwiedzając miejsca i ludzi, żyjąc wśród prawdziwych mieszkańców danego kraju. I trzeba koniecznie dodać, że „tanie latanie” bardzo to wszystko ułatwiło i sprawiło, że uczenie się języków za granicą z roku na rok staje się dostępne dla coraz większej Dzień 2 września był niezwykły nie tylko w 1992 r. Oto kilka wydarzeń historycznych, które miały miejsce właśnie 2 września. Przy zachodnim wybrzeżu Grecji siły Oktawiana pokonały wojska Marka Antoniusza i Kleopatry. Był to finał wojny domowej imperium rzymskiego. dzięki naszym lektorom, dzięki ich chęciom, zaangażowaniu i entuzjazmowi, którymi wciąż „zarażają” rzesze słuchaczy. 2 IX 31 r. p.n.e. Król Anglii Ryszard I Lwie Serce i sułtan Saladyn podpisali porozumienie kończące III wyprawę krzyżową. Do it | Grudzień 2011 6 1192 grupy Was, naszych słuchaczy. Resztę dopowiem… na spotkaniach z Wami. Na koniec dodam, że dwudziesty rok życia – to wiek młody, ale dojrzały. Czas, w którym spokojnie można korzystać z zebranych doświadczeń, ale można sobie przy tym pozwolić na odrobinę dumy. Dlatego dziękuję... Nam, czyli tym wszystkim, którzy tworzą naszą Szkołę: prowadzącym (dziś nazywanym „administratorami”), Lektorom i Słuchaczom. Bo nie tylko to jest Dobrem, że zadowoleni słuchacze mówią językami coraz mniej obcymi, ale również to, że jest to dla nas wszystkich sensem życia, sporej części naszego życia! Wielka Brytania i jej kolonie w Ameryce odeszły od kalendarza juliańskiego na rzecz gregoriańskiego. W wyniku tego po 2 września w Wielkiej Brytanii nastąpił od razu 14 września. 1752 1900 W pruskich szkołach publicznych w prowadzono przedmiot „wychowanie seksualne”. WIZYTÓWKA Wydarzyło się 2 września `92 r. W niezwykłym miejscu Krakowa, na Małym Rynku, wśród zabytkowych kamienic, pięknego wrześniowego dnia swe podwoje otworzyła Szkoła Języków Obcych Mały Rynek. Minęły dwie dekady, szkoła rozwinęła się, przez jej korytarze i sale lekcyjne przeszły tysiące osób. Szkoła wykształciła, kształci i nadal będzie nauczać, bo jej niepowtarzalny klimat, indywidualizm i profesjonalizm temu sprzyjają. W Chinach uruchomiono pierwszy kanał telewizyjny. 1901 1958 1960 Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Theodore Roosevelt wypowiedział na Minnesota State Fair słynne zdanie: „Mów łagodnie i miej przy sobie gruby kij, a zajdziesz daleko”. Wszyscy urodzeni 2 września 1992: mamy dla Was prezent – dodatkowy rabat na naukę języków obcych!!! 20% z okazji urodzin Szkoły i 20% z okazji Twoich urodzin! Zgłoś się do nas, zapisz się na minimum roczny kurs językowy i odbierz urodzinowy rabat: aż 40 %! Nie przegap okazji!!* *Zasady promocji: Promocja aktualna jest dla zapisów dokonanych do 30 września 2012 r. i dotyczy kursów realizowanych do 30 czerwca 2013 r. Rabat w wyso- kości 40 % udzielany jest tylko oso- bom urodzonym 2 września 1992 r., na podstawie dowodu osobistego, przy zapisach na minimum roczny kurs językowy w Szkole Języków Obcych Mały Rynek (2 semestry). Michael Jackson koncertował w Niemczech, w Bayreuth na Volks Stadium. Koncert był jednym z 69 w r amach Dangerous World Tour – drugiej światowej trasy Michaela Jacksona. Trwała ona od 27 czerwca 1992 do 11 listopada 1993. 1992 Stare Miasto w Warszawie zostało umieszczone na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. W Polsce miał premierę film „Krzyżacy”. 7 Do it | Grudzień 2011 wizytówka Dobrze tu o nas mówią Ryszard Styła, gitarzysta jazzowy Marzena Rogalska, dziennikarka radiowa i telewizyjna Piotr Cyrwus, aktor W wyjątkowym miejscu, wyjątkowi ludzie realizują od 20 lat swoje marzenie, SZKOŁĘ JĘZYKÓW OBCYCH, dając innym ŚWIAT JĘZYKAMI MALOWANY – raduję się z Wami i życzę trwania w marzeniach. Wdzięczny za Was – Richard Feliks Styła, ŚWIAT GITARĄ MALOWANY. Moja cudna grupa w szkole językowej w Chicago zapisała mi się w pamięci mocno, codziennie powraca pragnienie powrotu do „Kaplana” w Ameryce, atmosfera współtworzona przez przyjaciół brazylijskich, włoskich, hiszpańskich była niepowtarzalna, a wspomnienia mam... po angielsku; „Mały Rynek” przyczynił się do fantastycznego przeżycia i „bycia w języku”... Jest to moja kolejna próba poznania języka angielskiego, ciągle jestem w trakcie nauki. Specyfika tej szkoły polega na tym, że pierwszy raz poznaję ten język bezstresowo, a wykładowcami spotykam się z przyjemnością. I są efekty, ostatnie wakacje spędziłem na luzie, komunikując się, mam nadzieję, w „języku angielskim”. Lubię tu być!!! Pan Tomek mi uświadomił – języka nie trzeba się uczyć. Trzeba z nim być. Do it | Grudzień 2011 8 Wizytówka Zofia Gołubiew, Dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie Jan Mostowik, pisarz i przedsiębiorca Krzysztof Piasecki, satyryk Muzea dziś oczekują na Każdy debiutant marzy, żeby się turystów, a turyści oczekują dostać na języki. Szkoła Języków możliwości porozumienia Obcych „Mały Rynek” – polecam! się. W Muzeum Narodowym w Krakowie – które ma dziewięć otwartych dla publiczności oddziałów, a w nich dwanaście stałych galerii i wiele wystaw czasowych – porozumienie z naszymi gośćmi jest możliwe właśnie dzięki Szkole „Mały Rynek”. Dziękujemy za to, gratulujemy dwudziestu lat pracy i życzymy dalszych sukcesów. Powodzenia! Konstanty Miodowicz, poseł na Sejm RP Świetna szkoła! Wiem o tym dobrze – byłem jej uczniem. rys. Marija Piliponyte 9 Poruszanie się wśród języków obcych nie jest łatwe. Dlatego dobrze, kiedy się ma przewodnika. Oczywiście można próbować bez niego, ale to jest bardzo drogie. Jedno słowo dwa złote. Wkładamy dwa złote i już uczymy się słowa Carrefour, następne dwa złote i już umiemy Auchan, a za tydzień bonus – za jedyne dwa złote dwa słowa Leroy Merlin. Jest tańsza metoda. To Szkoła Języków Obcych „Mały Rynek”! Oni pomogą nam przebrnąć przez obce słowa i dzięki nim przekonamy się, że wszystkie obce wyrazy wcale obce nie są. „Was” to po niemiecku „co”, a „ich” to po niemiecku „ja”, a „ja” to po niemiecku „tak”, co po szwedzku „dziękuję”, a po francusku „łi”, co po angielsku „my”, co po niemiecku „wir”, co po polsku znaczy gwarancja utonięcia. Prawda, jakie to proste? Fenkju Ci szkoło „Little Market”. Do it | Grudzień 2011 wizytówka Mark Taylor happy too. The school had a fantastic atmosphere and walls and I knew I should stay there and teach. It was very different from an English school and felt warmer in my heart. As well as that I saw some wonderful, smiling and friendly people, who also said I should come and teach. I was also driven around Krakow by a "pirat drogowy", who made Krakow seem much smaller than it really is, and told She added that Krakow was me he was not a communist, so a beautiful city with beauI was sure I could feel at home tiful people that loved to in Krakow. I thought that this speak English, and also had a wonderful school called "Maly was a very strange world where Rynek". I was very curious what everyone had such good food and was so friendly and drove "Maly Rynek" meant. The student said it means "little square". cars like capitalist racing drivers. So I decided to stay and So I said, what’s the problem teach English. It was a very good with the "big square"? Then decision. I heard the story of the hejnal and I started to get really curiSo began one of the best years ous. If all that hejnal happened of my life (although I stayed for in the big square I wondered longer than a year), especially what happened in the little after one night in my Polish square? But the Polish student apartment I thought I saw told me to stop being so indecia pink elephant. I had not been sive and come and have a look. drinking! I told one of my Polish So I did. I got some money tostudents that I thought I saw gether and got on a plane and a pink elephant and she said came to the school. "Polish women have a very rich inner life, why don’t you draw The first things I saw were very it?" This was a very interesting strange to me. In the school, student! So I went home that according to my new Polishweekend and tried to do what English dictionary, were lots she said. If you are curious how of poncki (do-nuts), sweets the story went on, you can find and orzowy (walnuts??) below some extracts from the and a kielbasa-pies (sausage book about Pinky. dog) and some very friendly turtles, who seemed to be very Over 10 years ago, I was working in London, teaching English when one of my Polish students said to me one day:"Hey, crazy Englishman, why don’t you come to Krakow and teach?". I said: "What is Krakow?" and I went to buy a beer. The student said to me very calmly, "there is better beer in Krakow, and lots of other things are more beautiful too." Do it | Grudzień 2011 10 When I went back to England to study a PhD I was very sad to leave Krakow and I always said I would try and come back. I still hope I can do that, and I always feel sad that I could not spend more of my life in Krakow, especially as many of my ex-students ask me what happened to Pinky. At the moment I work in London in an English school teaching History to 11-18 year olds. I still carry Maly Rynek in my heart, and I miss everyone there very much, which is probably why I wrote the whole story of Pinky and Rabbit when I got back to England. It took me a long time. So I think that Polish student did a very good thing when she was in London and asked me to come and teach at Maly Rynek. She was Mrs. Daskiewicz, so I want to thank her very much for telling me to stop being indecisive and come and teach in the school, and also all the other great people there who made me very happy in Krakow and showed me fantastic Polish hospitality and kindness. I wish the school a really great birthday celebration and I hope I can come again one day stay for a long time and even teach again. Even if I do not know when or if it will happen, I would love to do it! And if you know someone who wants to publish a book in Krakow about a pink elephant and a green rabbit, let me know! What is Kraków? 11 Do it | Grudzień 2011 wizytówka The life and death of Pinky These extracts are from different sections of the book about Pinky “...one night in my Polish apartment I thought I saw a pink elephant. (...) I ended up writing and illustrating a story about a pink elephant and a green rabbit who lived in Krakow. Then I told the story in an English class and all the students said it was "bez sensu", but then I used the story to set homework for my students, who then, even though they said it was "bez sensu", did more homework about Pinky than from their normal textbook! Soon lots of my students asked me what happened next to Pinky in Krakow and I had to tell them that sadly Pinky was dead. Or was he? Their homework was to write the obituary of Pinky. I got more homework from the students for this task than any other time! Then, I discovered in Gazeta Wyborca that Pinky had been sighted alive! (...) many of my ex-students ask me what happened to Pinky. Unfortunately, he was arrested in England for throwing peanuts at the Queen, although he is planning an escape with his friend the green rabbit. I think they are planning to come back to Krakow.” Do it | Grudzień 2011 have butterflies in ones stomach’. According to a witness, a Polish war veteran, Pinky accidentally swallowed a butterfly Pinky, the world’s only pink while trying to communicate elephant, has died in Krakow, with it. This killed Pinky inPoland. Famed throughout the stantly, causing him to fall over world for thinking nice things and for his controversial scien- "quicker than the old Poland", tific ‚proof’ of the non-existence according to the witness. Although generally an elephant of Father Christmas, he will be of few words, noted for missadly missed by quite a lot of people in the world. Pinky, who spelling those he did use, Pinky earlier worked as a grave-digger, will also be remembered for replacing the snow in peoples first came to prominence when footprints and for occasionally he ate 2000 walnuts in one making a noise which sounded hour, ‚just because he could’. like a washing machine breakPinky had been skipping in the ing down halfway through park when he apparently misa wash. Pinky also had an understood the meaning of the English idiomatic expression ‚to unexplained knowledge of The Death of an Elephant (from The Times Newspaper, Death Notices). 12 Wizytówka French and Spanish and was known for his desire for certain things not to be forgotten. Despite his calm manner, Pinky was no saint, and he often courted controversy. Sadly, after once drinking a glass of cherry juice, he was reported to have told a policeman to "go and jump in the river", and he was once arrested for throwing peanuts at the Queen of England. This landmark case was believed to be the source of Pinky’s unpopularity with certain members of the British Establishment, although he also ran into trouble with sections of the British media, not believed to include this newspaper. More prosaically, Pinky was also famous for his drawings of spiders, which some people thought he gave to people instead of talking to them. Pinky leaves a huge collection of unsaid thoughts, which it is understood will be left to the citizens of Krakow, a city he held in high regard. Pinky was believed to regret the fact that he had not counted all the stars in the sky, and was in fact only up to number 43. Pinky’s death casts a shadow the length of even the shortest memory. Pinky, who is of unknown descent, leaves no family and, apparently, no friends. Shortly after Rabbit wrote his letter, the following news item appeared in a Krakow newspaper. Mark Taylor 13 Do it | Grudzień 2011 FIESTA Malta świętuje nieustannie Anna Daszkiewicz Samolot podchodzi do lądowania, ale… zaraz, zaraz, przecież pod nami nie ma żadnego lądu, tylko turkusowe morze… Uff, trafiliśmy: jesteśmy w najmniejszym śródziemnomorskim państwie, na skalistej wyspie Malcie. Cały archipelag wysp maltańskich ma powierzchnię zbliżoną do powierzchni Krakowa i o połowę mniejszą liczbę mieszkańców. Jednak historia i kulturowa różnorodność tak maleńkiego kraju jest naprawdę niezwykła. Starożytne ludy wybudowały tu świątynie całe tysiąc lat przed powstaniem egipskich piramid; Fenicjanie obrali sobie port obecnej Valletty – największy naturalny port na Morzu Śródziemnym! – za jeden ze swych najważniejszych węzłów handlowych; Kartagińczycy i Rzymianie naznaczyli tę ziemię Do it | Grudzień 2011 dziwić, że na Malcie trudno znaleźć tydzień, w którym nie odbywałaby się festa ku czci lokalnego świętego. Co więcej, w sezonie „festowania” – od maja do czerwca – jest wiele weekendów, w czasie których odbywa się jednocześnie kilka fest w różnych miejscowościach. Dziś Malta jest niepodległą To najważniejsze momenty republiką i członkiem Unii w życiu parafii, do których dana Europejskiej. Wszystkie społeczność przygotowuje się – jakże zmienne – koleje losu zostawiły na niej ślady, widocz- cały rok. A wszystko po to, by przez tydzień dawać z siebie ne na każdym kroku. Jednak nietrudno wyłowić z tego „tygla” wszystko: rozświetlić niebo oszałamiającymi fajerwerkami, jedną z najwyraźniejszych jego udekorować kościół kosztowcharakterystyk: wyjątkowe nymi tkaninami, ozdobić ulice miejsce religii w tutejszym żymilionami kolorowych świateciu. Odkąd św. Paweł dokonał łek, dać najpiękniejszy koncert chrystianizacji wyspy – w 60 roku n.e. – Maltańczycy są wier- jak największej orkiestry… nymi wyznawcami wiary kaI rzeczywiście – wrażenie tolickiej. Wiernymi, żarliwymi jest jedyne w swoim rodzaju. i skłonnymi do ostentacji – jak przystało na lud o gorącej, śród- Pamiętam mój pierwszy poraziemnomorskiej krwi. I są dumni nek na Malcie: początek sierpnia, poniedziałek, siódma rano, ze z faktu, że w ich kraju jest tyle snu wyrywa mnie straszny kościołów, ile dni w roku! Festa huk. I jeszcze jeden, i kolejny! – czyli święto patrona parafii – Brzmi to jak grzmot – burza na jest tego najlepszym dowodem. Malcie w środku lata?... A może to wystrzał z jakiegoś działa Kościołów jest dokładnie 359. gigantycznego kalibru? – przeKażdy ma oczywiście swojego cież nad horyzontem unosi się patrona. Nie powinno więc wojnami punickimi; Arabowie, Normanowie i zakon joannitów (Rycerzy Maltańskich) sprawowali rządy na Malcie; bili się o nią Francuzi z Brytyjczykami, i w rękach tych ostatnich pozostała aż do roku 1974. 14 FIESTA słup dymu… Nie ma się czego obawiać: to wybuchają petardy i rozpoczynają się „testy” fajerwerków. Zaczyna się festa! I takie będą poranki i wieczory przez cały tydzień. A mieszkańcy wyspy dzięki temu wiedzą, gdzie się właśnie świętuje! Kulminacja nadchodzi w weekend. Odbywa się wtedy taki maltański odpowiednik naszego odpustu. Na ulicach pojawiają się stoiska z przekąskami i słodyczami (królują tutejsze nugaty, miękkie, rozpływające się w ustach migdałowe pyszności), kramy z dewocjonaliami i zabawkami dla dzieci. Wnętrze kościoła lśni od kosztowności, wyciągniętych na tę okazję ze skarbca, ulicami – ozdobionymi girlandami z kwiatów, chorągwiami, lampkami – maszerują orkiestry dęte, często obsypywane z balkonów drobniutkim confetti. Po południu, po uroczystej mszy świętej, z kościoła wyrusza procesja, na której czele niesiona jest figura świętego. A po zapadnięciu zmroku rozpoczyna się zabawa, która trwa do białego rana: muzyka orkiestr, tańce, jedzenie i picie… Feeria świateł, kolorowy tłum dorosłych i dzieci, rozmach dekoracji, głośna muzyka… Atmosfera jest niezwykła. Ale festa jest nie tylko „ucztą dla zmysłów”. Jest wydarzeniem integrującym całą społeczność 15 lokalną. Każdy dąży do tego, by dzień najważniejszy dla swej parafii uczcić jak najlepiej, a jest to możliwe tylko wtedy, gdy siły jednego człowieka są integralną cząstką działania całej grupy. Rywalizacja, jaka ma miejsce między dwoma – lub więcej – orkiestrami lokalnymi, ćwiczącymi cały rok swój repertuar, jest również przykładem na to, jak piękne i jednoczące może być współzawodnictwo: muzycy przecież dokładają starań po to, żeby wszyscy bawili się świetnie, a festa wypadła jak najbardziej spektakularnie! Do it | Grudzień 2011 FIESTA Zakochać się w tańcu Małgorzata Ochab Tańce latynoamerykańskie fascynują szczególnie. Pełne są żaru, dobrej energii, niezwykłego ciepła. Najczęściej są dynamiczne, towarzyszy im wyrazista muzyka i spotkamy je praktycznie wszędzie: na ulicach, imprezach i turniejach. Emocje… Obecne w każdym tańcu, szczególnie mocno wyrażane są w rumbie. Ten taniec miłości i namiętności jest jak przedstawienie, w którym główną rolę gra kobieta emanująca erotyzmem przenikającym każdy jej ruch. Tancerka uwodzi, kusi, patrzy w oczy, wzbudza zazdrość, zniewala mężczyznę. – Każdy z nas na pewno przeżył kiedyś wielką miłość. To idealne porównanie, które także opisuje wzajemną miłość między Kubą a rumbą – opowiada Katarzyna Dudzic-Skalska, instruktorka tańca i właścicielka Skalski Dance School. – Pierwotnie tańczony był przez ludność najniższej warstwy społecznej, upatrującej w nim sposobu na ucieczkę od przygnębiającej codzienności. Cecha charakterystyczna rumby to rytm, kuszący ruch bioder i „kipiąca” z oczu partnerów miłość oraz oddanie. To tak, jakby chcieć rozkochać mężczyznę swojego życia zmysłowym ruchem. Do it | Grudzień 2011 Styl śpiewu, muzyki, tańca… Tę wielowymiarowość dobrze zaprezentować na przykładzie flamenco – tańca dumy i pasji, zakorzenionego w muzyce migrujących Cyganów. To jedna z ikon hiszpańskiej kultury. Muzyka wykonywana jest zazwyczaj na gitarze, a tancerze i śpiewacy wybijają rytm, klaskając, pstrykając palcami lub za pomocą kastanietów. Stroje tancerzy to u mężczyzny: czarne obcisłe spodnie, biała koszula, kamizelka, mała apaszka pod szyją, buty z wysokimi obcasami i kapelusz, a u kobiety: szeroka, kolorowa spódnica lub suknia, falbaniasty gorset i kolorowa chusta oraz dodatki takie jak wachlarz, grzebień czy kwiat. Elementy flamenco występują też w tangu, które pochodzi z Buenos Aires w Argentynie i Montevideo w Urugwaju. Klasyczne tango argentyńskie jest tańcem charakteryzującym się improwizacją i bliskością partnerów, zazwyczaj wyraża smutek lub zawód miłosny. 16 Element kultury narodowej Połączenie tańca z kulturą narodową doskonale widać na przykładzie paso doble. Ten hiszpański taniec jest alegorią corridy, czyli walki toreadorów z bykami. Partner występuje w roli toreadora, a partnerka odgrywa rolę byka, mulety lub hiszpańskiej tancerki flamenco. – Sam taniec składa się z trzech części – opisuje Paweł Trela, instruktor tańca w Arthur M urray, Franchised Dance Studio. – Pierwsza to wejście na arenę, druga obrazuje samą walkę z bykiem i zabicie go, a trzecia to parada po zakończeniu walki. Paso doble to bardzo widowiskowy taniec. Tancerze, jak aktorzy, od samego początku wprowadzają nastrój, by poruszyć tłum wraz z pierwszym uderzeniem muzyki. Doskonała zabawa, życie towarzyskie i fitness Energia i dynamika tańców latynoamerykańskich sprawia, że są one doskonałym sposobem na oderwanie się od codzienności, Taniec to pasja, niezwykłe emocje, element kultury narodowej i historia. Wyzwala w nas pozytywną energię. Lubimy się chwalić znajomością jego arkanów i podziwiamy tych, którzy osiągnęli w nim mistrzowski poziom. dobrą rozrywkę, a nawet utrzymanie pięknej sylwetki. Warto wspomnieć tu c ha-chę – najmłodszy kubański, latynoamerykański taniec towarzyski wywodzący się z rumby i mambo. – Sama nazwa tego tańca wskazuje na jego niezwykle rytmiczną formę. Jest lekki w odbiorze i przyjemny, a przez obserwatorów bywa określany jako flirciarski i niepoprawny – podkreśla Katarzyna Dudzic-Skalska. – Biorąc pod uwagę beztroskę tego tańca, a równocześnie jego dynamizm, jest on wprost uwielbiany przez miłośników tańca, ceniących sobie świetną muzykę i dobrą zabawę. Bywa wykorzystywany również na dyskotekach i wszelkiego rodzaju imprezach. Samba to taniec brazylijski kojarzony z karnawałem, opalonymi ciałami i duszą latynoamerykańską. – Charakterna, żywiołowa, pełna radości życia i szalonej zabawy – mówi o sambie Katarzyna Dudzic-Skalska. – Typowymi elementami samby są sprężysty ruch ciała oraz charakterystyczny ruch bioder, dzięki któremu każda tancerka zyskuje pewność siebie i własnego seksapilu. Do tańca ruszamy z różnych pobudek czasem praktycznych, czasem z pasji. Który styl wybrać, od jakiego tańca zacząć? – Każdy sam musi wybrać, wypróbować styl, który poczuje najlepiej – radzi Maksymilian Karwala, manager w Arthur Murray, Franchised Dance Studio. – Taniec bowiem wyzwala pozytywną energię i pozwala otworzyć się na świat. Warto też pamiętać, że tańcząc, opowiadamy pewną historię czy to kubańskich niewolników, czy też naszą własną. Wyrażamy swoje emocje i dajemy radość tym, którzy nasz taniec obserwują. Katarzyna Dudzic-Skalska tak mówi o tańcu: – To jedna z najprzyjemniejszych używek. Taniec to tlen, a parkiet jest przestrzenią, gdzie chcemy żyć 17 i realizować się. Każdy znajdzie tu coś dla siebie: miłość, nienawiść, walkę, czułość, kłótnie i momenty zgody, zabawę, flirt, zazdrość. Emocje, jakie niosą ze sobą tańce latynoamerykańskie, są zawsze żywe i znajome każdemu z nas. Dlatego taniec jest wszystkim niezmiernie potrzebny: pozwala wyrazić samego siebie, a równocześnie otworzyć się na innych. Nieśmiałym pozwala wyjść z cienia, dodaje pewności i sprawia, że każdy może poczuć się kimś specjalnym, niepowtarzalnym i jedynym w swoim rodzaju. O tańcu można mówić wiele, ale aby go zrozumieć, trzeba… po prostu tańczyć. Do it | Grudzień 2011 wywiad Świętowanie w kulturach świata Elżbieta i Andrzej Lisowscy opowiadają o fiestach – nie tylko hiszpańskich. Elżbieta i Andrzej w Kirgistanie, fot. archiwum własne Do it | Grudzień 2011 18 WYWIAD Małgorzata Ochab: Słowo „fiesta” kojarzy się z Hiszpanią i Ameryką Południową. Ale czy fiesta zarezerwowana jest tylko dla Hiszpanów? Czy tylko oni i Latynosi potrafią się bawić? towań. Same przygotowania to dobra, codzienna zabawa. Jak wygląda takie wielokulturowe powitanie Nowego Roku? Elżbieta Lisowska: Drugim obsza- A.L.: Przed laty byliśmy rem wielkiego świętowania jest w Tajlandii. Wigilię co prawda Azja, zwłaszcza Południowospędziliśmy w samolocie, ale -Wschodnia. W Bangkoku, Kuala pierwszy i drugi dzień świąt Lumpur czy Singapurze święta Andrzej Lisowski: Na pewno nie, w hotelu w Bangkoku. Już na buddyjskie nakładają się na chociaż Hiszpanie do perfekcji śniadaniu – nad basenem, pod hinduistyczne, chrześcijańskie opanowali sztukę organizacji palmami – słyszymy „Cichą noc” fiest. W miastach, wioskach, na- i muzułmańskie. Dlatego na po niemiecku. Schodzimy do wet w dzielnicach miast powsta- przykład kilka razy jest tam ob- recepcji, a tam trzy młode Amechodzony Nowy Rok. Na pytanie, rykanki, przebrane za Świętych ją „komitety” przygotowujące „dlaczego?” pada odpowiedź: po fiesty, a właściwe święto to Mikołajów, stoją pod ogromną tylko finał całorocznych przygo- prostu lubimy świętować. choinką i śpiewają amerykańskie „kolędy”. Potem ruszamy w miasto, a tam witają nas szopki bożonarodzeniowe. Elżbieta i Andrzej Lisowscy – mieszkają na krakowskim Kazimierzu, ale od zawsze, uwzględniając nawet poprzednie wcielenia, żyją w podróży. Są twórcami telewizyjnego „Światowca” (ponad 150 premier na antenie tvp info), „Południka Café” Radia Kraków, magazynu „Z plecakiem i walizką” (TVP Kraków), autorami wydawanych także za granicą przewodników turystycznych i wielu artykułów prasowych. On — dziennikarz, ona — zajmuje się mistycznym islamem w Instytucie Religioznawstwa UJ. Oboje są członkami The Explorers Club (Nowy Jork) i honorowymi członkami Polish — American Travelers Club. Laureatami licznych nagród, m.in. ministra turystyki Tunezji „Złoty Jaśmin” (maj 2009), Złotego Medalu Straussa (Wiedeń — październik 2006), „Zlatna Penkala” (Złote Pióro, Chorwacja, maj 2005), Grand Prix mediatravel (Łódź — maj 2004) i Polskiej Izby Turystyki GLOBUS ’97 („za całokształt działalności dziennikarskiej w dziedzinie turystyki”, 1997). E.L.: Jednocześnie, gdy nadchodzi Nowy Rok, wszyscy ludzie udają się pod królewski pałac w Bangkoku. Podchodzą pod ścianę, za którą jest Świątynia Szmaragdowego Buddy i na chwilę zapada absolutna cisza. Ludzie trzymają w ręku lotosy, świece, wypowiadają życzenia i wypuszczają kupione na miejscu ptaszki z klatek. A.L.: Oczywiście ptaszki są dobrze wytresowane i wracają. Są wielokrotnego użytku (śmiech). Właśnie wtedy był szczególnie widoczny tamtejszy pluralizm kulturowy. W samym centrum Bangkoku, na terenie przypominającym nasze Błonia, urządzono z kolei imprezę w stylu europejskim: estrada, telewizyjna transmisja na żywo, artyści, śpiewy i oczywiście kilkadziesiąt słoni na scenie. Tego już nie ma w Europie (śmiech)! 19 Do it | Grudzień 2011 ⟶ wywiad Walencja, Las Fallas fot. Andrzej Lisowski ⟶ Azja to niezwykle barwna mozaika religii. Czy uroczystości religijne też można nazwać fiestą? E.L.: W tym roku taką swoistą fiestą był Miesiąc Głodnych Duchów – obchodzony w całej Azji Południowo-Wschodniej. A.L.: Możemy to porównać do naszego dnia Wszystkich Świętych. Tylko że tam duchy przodków karmi się konkretnym pokarmem i… oszukanymi dolarami singapurskimi, brunejskimi, amerykańskimi, które kupuje się w sklepach. Pieniądze spala się na ulicach popijając piwo – też ze zmarłymi. Karmienie duchów jest ludyczną stroną całego święta. Jednocześnie byliśmy świadkami niesamowitej ceremonii w największej chińskiej świątyni buddyjskiej w Singapurze: świątynia była otoczona stołami pełnymi jadła i świec, a w środku ludzie w pelerynach, zgrupowani w swego rodzaju „bractwach” (jak w Hiszpanii podczas Semana Santa), grali na bębnach, śpiewali mantry. To było niezwykłe. Druga twarz tego samego święta, trwającego cały miesiąc. Pojęcie fiesty nie przynależy więc tylko do kultury latynoskiej. E.L.: Fiesta jest bardzo mocno związana z kulturą latynoską, a przede wszystkim z hiszpańską. Ale pojęciu fiesty przypisany jest specyficzny rodzaj świętowania: radość, luz, zabawa na ulicach. Dla mnie fiestą jest też muzułmański miesiąc ramadan. To może wydawać się dziwne, ale będąc czy to w Stambule, w Bandar Seri Begwan (Brunei), Damaszku czy w Tunisie, widzimy, jak po uroczystej, rodzinnej kolacji kończącej dzień postu wszyscy wychodzą na ulice i zaczyna się właśnie fiesta! A.L.: Kompletnie odjazdowa atmosfera! Bazary czynne do rana, festiwale, koncerty, medyna zaczyna żyć dopiero w nocy, ludzie nawet czasem tańczą w sziszarniach i kafejkach… Oczywiście, największą fiestę przeżyliśmy w gronie ponad 2 milionów przybyszów w Walencji – w czasie święta ognia Las Fallas. Pali się wtedy figury budowane przez cały rok. Te skromniejsze mają dwa metry, największe sięgają nawet kilkunastu pięter! W jednej chwili w mieście wybucha ponad 750 kontrolowanych pożarów, wywoływanych w zabytkowej tkance miasta! Gdy figury stoją w ogniu, strażacy polewają fasady wiekowych budynków, żeby nie popękały. Pierwsze uderzenie fali ciepła od ognia było tak mocne, że mnie i operatora Panjim – Goa, Świeto Ganesi, fot. Andrzej Lisowski Do it | Grudzień 2011 20 WYWIAD kamery odrzuciło na dwa metry. E.L.: W Indiach takim „świętem ognia” jest Diwali, czyli Święto Światła. Wszędzie tam ma ten sam wymiar i klimat. Poza Bengalem i jego stolicą. W Kalkucie na cześć bogini Kali – patronki miasta – odbywa się w tym czasie Kali Pudża. Nie brakuje świateł, ale jeszcze ważniejsze są – jak w Walencji – figury. Jednak w stolicy Bengalu powstają figury przedstawiające tylko Kali. Na ulicach przez kilka dni płonie ogień, odprawiane są pudże, a w mieście pojawiają się setki czasowych ołtarzy. W czasie bengalskiego Diwali nie pali się figur, tylko się je topi. Woda ma bowiem wymiar oczyszczający, święty. zjazm. Natomiast święta narodowe przyjęcia. My uczestniczyliśmy w Semana Santa w Maladze to czas przemówień, występów orkiestr dętych i wręczania medali. – mieście Picassa i Antonio Banderasa, którzy się tam urodzili. Tu też nie ma ani odpowiedniego Co ciekawe, skryty pod kaptuczasu, ani miejsca na swobodną rem Banderas co roku stara się radość, na fiestę. uczestniczyć w Semana Santa! A.L.: U nas rzeczywiście nie ma tego luzu przynależnego fieście. E.L.: Hiszpanie mają właśnie to coś, co pozwala łączyć sacrum Nie ma też tak swobodnego z profanum. Na pewno ważne przejścia z sacrum do profajest także słońce, w ogóle śródnum. Żyjemy w innej tradycji. ziemnomorski klimat… Ten sposób przeżywania m.in. Wielkiego Tygodnia w Andaluzji byłby u nas trudny do A.L.: Uroczystość poświęcona jest sacrum – bogini Kali, patronce Kalkuty, przy czym pod figurami stawia się estrady, organizuje koncerty, ludzie nie tylko się modlą i medytują, ale i bawią. W dzielnicy czerwonych latarni w Kalkucie stoją panie lekkich obyczajów, a zaraz za nimi ludzie modlą się do danej figury. Panie raz patrzą na klientów, raz na ołtarz z boginią Kali. I to jest właśnie typowy związek sacrum z profanum. W jednym miejscu, w tym samym momencie. Jakże normalny w Indiach… Zastanawia mnie, czy my, Polacy, potrafimy radośnie świętować? Bo u nas święta religijne są zazwyczaj stonowane i poważne, nawet Wielkanoc, która ma symbolikę niesamowicie radosną. Jedynie Boże Narodzenia niesie ze sobą entu- Panjim – Goa, Świeto Ganesi, fot. Andrzej Lisowski 21 Do it | Grudzień 2011 ⟶ wywiad Walencja, Las Fallas – rozświetlona ulica fot. Dubassy ⟶ A.L.: Feretrony z Matką Boską (najczęściej) i z ukrzyżowanym Chrystusem (rzadziej) są wystawiane jeszcze przed procesjami w katolickich świątyniach i dużych przykościelnych halach. Nierzadko są to figury ważące do 5–6 ton. Taki ogromny feretron (podest) niesie nawet 250 mężczyzn. W czasie procesji figury „przesuwają się” charakterystycznym, płynnym ruchem, poprzedzone rzędami ludzi w różnokolorowych kapturach. Jednocześnie płonie ogień, ogromne świece, następuje przekazywanie ognia. Grają dęte orkiestry. W dużych miastach krzyżują się trasy dziesiątek procesji. Trwają one praktycznie przez całą dobę. Dla widzów przygotowywane są mapy procesji. Mało tego: u nas jest to nie do pomyślenia, ale tam na skrzyżowaniu dróg na trasie procesji organizowane są punkty widokowe, a pobliskie kawiarnie otwierają całe ściany i przenoszą się na chodniki. Najbardziej niesamowite jest to, że w czasie przejścia procesji „wybiera się” najładniejszą Panienkę, nagradzając Ją głośniejszymi oklaskami i okrzykami „Ole!”. A nawet Do it | Grudzień 2011 toastami z winem! I okrzykami: „Jaka jesteś piękna”! Toasty do Matki Boskiej? I to wszystko w Wielkim Tygodniu! Trudno to sobie wyobrazić. Ale jest też druga strona tej religijnej fiesty: w Wielki Piątek – choć wciąż są procesje – już nie ma toastów i nawet muzyki. Wielki Piątek jest święty. Co najbardziej zaskoczyło Państwa w sposobie świętowania w różnych kulturach? grupą dziennikarzy uczestniczyłem w oficjalnej kolacji z burmistrzem. Był tam wydzielony jeden pokój, na środku stał stół na jakieś 10 miejsc, a dookoła były same XVII-wieczne dużych rozmiarów obrazy olejne przedstawiające Chrystusa Ukrzyżowanego. I tylko my, polscy dziennikarze, czuliśmy się początkowo trochę nieswojo. Hiszpanie – Andaluzyjczycy – byli zachwyceni. Mnie najbardziej zaskakuje większe zróżnicowanie w świętowaniu i stosunku do sacrum u Hiszpanów i Polaków niż u Hiszpanów i Azjatów. E.L.: Czasami jak z Hiszpanami rozmawiam o Polakach, mówię, że my to jesteśmy tacy Hiszpanie Północy z wyłączeniem fiest i stosunku do religii. My nie potrafimy tak się bawić. Fieście musi przecież towarzyszyć pewien rodzaj temperatury i tradycja życia na zewnątrz. Tam co wieczór jest śpiew, emanujące ciepło i dobra atmosfera. Myślę, że powinniśmy się tego trochę uczyć, iść w tym kierunku, bo to jest swoiste katharsis. E.L.: Zaskoczenie może nie… ale czasami jest coś takiego, co człowieka mocniej porusza, skłaniając do refleksji. Mówimy wtedy: „Boże! U nas tak by nie było! To byłoby niemożliwe”. Zazdrościmy Hiszpanii jej żywiołowości i luzu. Niedawno byliśmy w Gra- A czy słynne amerykańskie nadzie w typowym barze tapas, świętowanie początku wielkich gdzie na ścianach było mnóstwo wyprzedaży można zaliczyć do podobizn z Matką Boską (ubra- „fiestowania” (np. Czarny Piątek)? ną w różne sukienki), której Ono też obejmuje pewien rodzaj towarzyszyły zdjęcia słynnych rytuału: ludzie całe noce spędzają toreadorów i rzędy butelek w namiotach, wyczekują na ulicach, z alkoholem. W Andaluzji jest to są razem i zapewne towarzyszy im normalne. stan podniosłych emocji. A.L.: Jeszcze to mocniej poczułem przed laty, gdy byłem po raz pierwszy w Kordobie. Z małą 22 E.L.: Nie, to są zupełnie inne emocje. Towarzyszy im inny rodzaj skupienia i nie ma tu WYWIAD elementu duchowego. Jesteśmy bowiem skupieni na cenie! Tu nie ma żadnego katharsis. A.L.: Sama sprzedaż i owszem, towarzyszy fieście. Nawet podczas ramadanu w całym świecie muzułmańskim nie tylko sklepy czynne są dłużej, ale stawia się klimatyzowane namioty, w których sprzedaje się zarówno ciasteczka ramadanowe, jak i ubrania oraz inne towary. Tylko że to wiąże się z religią, bo w czasie ramadanu trzeba się przemieniać i oczyszczać od Stambul, Ramadanowa plenerowa kolacja fot. Andrzej Lisowski środka i od zewnątrz. E.L.: Jeżeli w świętowaniu pojawia się element komercji – czy to w Hiszpanii, czy w Indiach – jest on tylko dodatkiem, a nie treścią. W świętowaniu musi być element duchowy, bo tylko wtedy przeżywamy katharsis. Gdyby Państwo mogli polecić takie jedno wydarzenie, jedną fiestę, w której koniecznie trzeba uczestniczyć, co by to było? A.L.: Jednak Las Fallas. E.L.: Zdecydowanie Las Fallas w Walencji i Semana Santa – nie tylko w Sewilli, ale w ogóle w Andaluzji. Dodałabym jeszcze końcówkę ramadanu, zwłaszcza plenerowe, ramadanowe kolacje, takie jak w Stambule: pod Błękitnym Meczetem czy pod sanktuarium Ajjuba na krańcu Złotego Rogu. Bardzo dziękuję za rozmowę. Rozmawiała Małgorzata Ochab Sri Lanka, buddyjska procesja fot. Andrzej Lisowski 23 Do it | Grudzień 2011 POCZTÓWKA It’s all Greek to me, czyli zupełna chińszczyzna To było najdalej położone miejsce, do jakiego kiedykolwiek w życiu dotarłem. Było też jednym z najbliższych mi miejsc, w których przyszło mi żyć. Sprzeczność? Pozorna – jak to w Chinach. Kiedy siedziałem wieczorem na zydelku na podwórzu szkoły podstawowej w Yangjuan, trzymając kubek herbaty, słyszałem tylko szum niedalekiego potoku i oddalone głosy dzieci we wsi. Od granic Polski dzieliło mnie dziesięć godzin samolotem, dwanaście godzin pociągiem, siedem godzin autobusem i półtorej godziny busem. Miałem tam uczyć angielskiego, który nie jest przecież moim pierwszym językiem. Nie znałem praktycznie nikogo poza ludźmi, z którymi przyjechałem (a i tych jedynie pobieżnie). Nie miałem telefonu ani dostępu do komputera. A jednak publikację „Le Grand Ricci”, słownika – encyklopedii, który czułem się bardzo swojsko. powstawał przez dziesięciolecia i jest największym francuskoDo wioski trafiłem dzięki Jacquesowi Duraudowi, jezuicie -chińskim dziełem tego typu. Podobno francuska i chińska z Instytutu Matteo Ricciego mentalność są sobie bliskie. w Tajpej na Tajwanie (łac. Formosa – piękna), małej wyspie Niemniej, mam wrażenie, że to jednak Chińczycy mają więcej leżącej u wybrzeży roszczązapału do nauki angielskiego niż cych sobie do niej prawa Chin. Francuzi (sic!). Mieszkałem tam przez prawie rok, ucząc się chińskiego (manJak uczą się Chińczycy? Trudno daryńskiego). Instytut powstał w połowie dwudziestego wieku, tu o jakieś uogólnienia, ale dzięa pośród wielu dokonań na polu ki moim obserwacjom mogę powiedzieć, że są bardzo pilni wymiany kulturowej i sztuki i jeśli im na czymś zależy, zrobią ma na swoim koncie również Do it | Grudzień 2011 24 wiele, by to osiągnąć. Pamiętam dziewczynkę z Baiwu, od pierwszych zajęć bardzo aktywną i zaangażowaną, która ponadto nie miała większych problemów z opanowaniem całkiem przyzwoitego akcentu. Była jednak wyjątkiem, ponieważ dla większości angielska wymowa stanowiła nie lada problem. Początkowo myślałem, że trudnością będzie nieznajomość łacińskiego alfabetu i trudności z czytaniem, ale okazało się, że książki dla dzieci i podręczniki wydawane są również z transkrypcją łacińską pinyin i litery POCZTÓWKA uczniami oraz między uczniem a nauczycielem. Nauczyciel jest autorytetem, któremu nade wszystko należy się szacunek, a nieostrożne pytanie mogłoby ten szacunek podważyć. Stąd zajęcia wymagają od uczniów przede wszystkim słuchania i notowania. są dzieciom częściowo znane. Problem polegał na tym, że – analogicznie do dzieci w każdym innym kraju – dzieci chińskie były przyzwyczajone do chińskiego wymawiania liter alfabetu łacińskiego. Osobnym wyzwaniem była sylabizacja. Większość słów angielskich to sylaby zaczynające się od spółgłoski i kończące na samogłoskę lub nosowe -ng. W chińskim natomiast nie ma słów, w których spółgłoski pojawiałyby się razem albo które kończyłyby się na -k, -g, -b lub -w. Dlatego też najczęściej takie angielskie słowa, jak np. walk będą wymawiać jak „walku", ponieważ trudno im będzie zakończyć słowo na spółgłoskę. W Yangjuan i Baiwu spotkałem dzieci i młodzież szczerze zainteresowanych nauką angielskiego, jak i takich, którzy nie robili sobie szczególnych nadziei na to, że kiedykolwiek użyją języka. Starsi liczyli, że wyjadą z wioski, może nawet dostaną lepszą pracę w dużym mieście albo trafią na studia. Dla najmłodszych była to przede wszystkim okazja do zabawy i zobaczenia da bi – dużego nosa, jak tu mówi się czasem na białych. Wśród Chińczyków popularną metodą uczenia się jest czytanie na głos. Potrafią nawet przez godzinę siedzieć i czytać podręcznikowe teksty w ten sposób. Z metodologicznego punktu widzenia nie jest to pozbawione sensu, o ile jest to rodzaj uważnego czytania, połączonego z próbą zrozumienia i jakiejś – choćby podstawowej – analizy językowej. Lekcje języka, jak i pozostałych przedmiotów najczęściej nie pozwalają na częstą interakcję pomiędzy 25 Przez prawie miesiąc żyliśmy z dala od cywilizacji, bez bieżącej ciepłej wody, z typową „kucaną” azjatycką toaletą i bardzo prostym posiłkami. To jednak wystarczyło – nie trzeba było nic więcej. Może bowiem właśnie w takich warunkach łatwiej było nawiązać relacje z uczniami – kiedy brak było rozproszeń i bodźców właściwych naszemu stechnicyzowanemu społeczeństwu. Komunikatory internetowe nie zastąpią bowiem normalnej rozmowy – wymiany myśli, w której można komuś spojrzeć w oczy – nawet w erze rozmów wideo. W naszych miejskich dżunglach trudno już wyobrazić sobie powrót do czasów analogowych. Na pewno jednak warto czasem po prostu usiąść i porozmawiać. tekst Filip Klepacki fotografie Lin Youchun Do it | Grudzień 2011 S-PÓŁKI Kto czyta, nie błądzi Stoisz bezradnie przed półką księgarską i czujesz się zagubiony wśród tak wielu propozycji wydawniczych? Szukasz podpowiedzi, jakiego wyboru dokonać? Jeśli odpowiedź jest twierdząca, z pomocą spieszą lektorzy Szkoły Języków Obcych „Mały Rynek”. Oto książki, które wybrali specjalnie dla Ciebie. M. Heaney, „Za dziewiątą falą. Księga legend irlandzkich”, Znak, Kraków, 1996 dzięki którym przetrwały do naszych czasów opowiadania przedstawione pięknym piórem Marie Heaney w tym przetłumaczonym z dużym wyczuciem zbiorze. Do it | Grudzień 2011 Anna Masłowiec anglistka Tadeusz Kantor anglista, założyciel Towarzystwa Polsko-Celtyckiego w Krakowie Lektura „Księgi legend irlandzkich”, spisanych przez Marie Heaney, żonę słynnego noblisty Seamusa, to nie tylko wspaniała przygoda pozwalająca czytelnikowi zapoznać się z ciągłością irlandzkiej, celtyckojęzycznej tradycji literackiej. Może ona także skłonić do refleksji nad tym, do jakiego stopnia obraz prastarej kultury przesłonięty został późniejszą dominacją zaborczego sąsiada, który tak w iele przywłaszczył sobie z tradycji podbitych, lecz nie pokonanych Irlandczyków, Szkotów czy Walijczyków. Bo chociaż Irlandczycy w znacznym stopniu utracili swój prastary język, to oni również – myśląc „po irlandzku” – tworzyli najpiękniejsze karty literatury anglojęzycznej. I właśnie źródeł dokonań wielkiej literatury – Joyce’a, Swifta czy Wilde’a – szukać należy w celtyckiej wyobraźni autorów tych legend i u ich niezliczonych, bezimiennych poprzedników, Zapewniam że w trakcie lektury na pewno pojawi się uśmiech na twarzy czytelnika. T. Galvin, „There’s an egg in my Soup...and other adventures of an Irishman in Poland”, O’Brien Press, 2007 When I heard that such a book existed, my natural reaction was curiosity, as being Irish here in Poland I sometimes feel like I’m the only one. But many brave pioneers have gone before me! Co dziwi albo zaskakuje obcoTom Galvin went to Poland in krajowców w naszych polskich the mid 90’s to teach English for zwyczajach? Jak odbierają nasz kraj i codzienne życie Polaków? a year in a state school, and he loved Poland so much that he enOdpowiedzi na te pytania możded up staying for four more and na znaleźć, czytając „Shortcuts to Poland” autorstwa Laury Klos marrying a Polish woman in the meantime. This book made me Sokol. Autorka przedstawia laugh out loud, especially when nasze zwyczaje, zachowania he details his attempts at buying w sposób bardzo przystępny, food, hiding beer bottles in his zwłaszcza dla obcokrajowców coat and his adventures in the chcących zadomowić się w na„customised” buses. szym kraju. Z całą pewnością It is a great story from beksiążkę tę można potraktować ginning to end about a Poland jako praktyczny przewodnik. which still exists in the minds Polecam ją zarówno obcokraof many Poles. And wouldn’t jowcom, jak i samym Polakom. L. Klos Sokol, „Shortcuts to Poland”, IPS, 2010 26 S-PÓŁKI dziennik niejakiego Edwarda Glyvera, dziewiętnastowiecznego literaturoznawcy i erudyty Cathal Gantley planującego… dokonać zamachu G. Mak, anglista na życie swojego wroga, poety „W Europie. Phoebusa Daunta. To wciągająca Podróże przez historia kryminalna z wątkiem dwudziesty romansowym w tle. Autor wiek”, PIW, w wiktoriańskich realiach czuje 2009 się jak ryba w wodzie, a do tego T. Zalewski, posługuje się angielszczyzną, Moją pasją jest historia społecz„Inne Stany. której nie powstydziłby się no-polityczna XIX i XX wieku Czym różnią Charles Dickens. – z naciskiem na to pierwsze. się od nas Amerykanie”, Marcin Mochal Brzmi okropnie nudno, prawda? Polityka SP, anglista No cóż, każdy ma swoje gusta. Historię trzeba widzieć jako dy2011 wan z tysiącami różnobarwnych niteczek – śledzi się przebieg Otwartość na obcokrajowców, jednej z nich i okazuje się, że jazz i 1. poprawka do konstytudzisiaj już było dawno temu, cji. Ale też fast food, ignorancja G. Arbid, kulturowa czy korporacje. „Karol Schayer, tylko inaczej. A więc polecam: ostatnio Stany Zjednoczone budzą wiele Architect znalazłem w księgarni w Galerii skojarzeń, a nierzadko także (1900-1971): Kazimierz nieco zakurzoną sprzeczne emocje. Różnice mogą A Pole in książkę „W Europie”, napisaną odpychać — mogą też fascyBeirut”, przez holenderskiego dziennikanować. Tym, których ciekawi Birkhauser rza Geerta Maka. Autor wybrał amerykańskie umiłowanie broni Architecture, się w roku 1999 w podróż po i bejsbolu, ich kult urody i nieLipiec 2012 miejscach słynnych z historii przeciętna religijność czy megalomania i wielkie auta, szczerze Niebawem ukaże się monografia XX wieku – od Sarajewa do Srebrenicy. Szukał żywych polecam „Inne Stany” Tomasza autorstwa George’a Arbida pt. Zalewskiego. „Karol Schayer - architect. A Pole świadków wydarzeń – ludzi, którzy jeszcze żyją lub istnieją Filip Klepacki in Beirut” (Architekt Karol w rodzinnych opowieściach. anglista Schayer. Polak w Bejrucie). To właśnie dzięki Schayerowi ruch Tym, co zaskakuje, jest to, jak wiele w XX wieku działo się nowoczesny w architekturze znacząco się rozwinął w Libanie w Europie Środkowej – Polsce, Czechach, Austrii i w Niemczech. i w efekcie zmieniał przestrzeń miejską Bejrutu w latach 50. i 60. Kawał „dobrego mięcha” do czytania – gorąco polecam! W swojej książce opatrzonej licznymi zdjęciami i ilustracjami Grzegorz Techmański Arbid przywołuje pamięć o tym anglista M. Cox, jakże postępowym, a niestety „Sens nocy. zapomnianym w Polsce archiSpowiedź”, tekcie. Jak mawiamy w Małym WAB, 2007 Rynku: „This book is a must read”! „Sens nocy. Spowiedź” jest nietypową pozycją na rynKatarzyna Puzon ku wydawniczym. Napisana anglistka i antropolożka w 2006 roku przez angielskiego pisarza Michaela Coxa powieść to apokryf – książka „udająca” you know, there’s an Irishman to tell it from a very humorous perspective. 27 Do it | Grudzień 2011 W TERMINIE Bruce Lee i reszta Aby zapobiec zimowej ospałości, proponujemy zadbać o swój wolny czas. Zblazowania możemy uniknąć, korzystając z jednej z trzech poniższych propozycji. Maciej Kozłowski Wejscie smoka. Trailer – fot. Tomasz Żurek oraz muzycy Ścianki, czyli Maciej Cieślak – jednocześnie producent płyty – Arkadiusz Kowalczyk i Jacek Lachowicz. Na koncie mają jedną płytę „Uwaga! Jedzie Tramwaj”, od premiery której mija właśnie 10 lat. www.klubstudio.pl działalność na dłuższą chwilę. Lamb Na scenę powrócił w 2009 roku, Pochodzące z Manchesteru duo odwiedzi Kraków niespełna rok rok później po serii występów po wydaniu swojego ostatniego na festiwalach ogłosił swoje plany dotyczące piątego albumu zatytułowanego „5”. albumu studyjnego, który Zobaczymy ich w klubie Studio 8 lutego 2012. Lamb debiutował właśnie promuje. w 1996 roku i od razu zwrócił www.klubstudio.pl uwagę słuchaczy, głównie na rynku brytyjskim. To był ich Lenny Valentino czas, trip-hop święcił triumTo jeden z tych zespołów, który fy, a grupa z emocjonalnym zwykle określa się mianem suwokalem Lou Rhodes idealnie pergrupy. Właśnie postanowili wpisała się w ramy gatunkoprzypomnieć o swoim istnieniu. we, rozszerzając jego ramy Już 16 grudnia 2011 r. usłyszystylistycznymi wycieczkami my ich na scenie klubu Studio. w stronę drum’n’bassu czy Prowodyrem całego zajścia jest jazzu. Nad produkcją pieczę Artur Rojek. Muzyk po sukcesprawuje sceniczny partner Lou, sach swojego macierzystego multiinstrumentalista Andrew Myslovitz uznał, że czas pokaBarlowa. Zespół wydał jeszcze zać inne oblicze. Skład zespołu trzy albumy, po czym zawiesił dopełnili Mietal (Negatyw) Do it | Grudzień 2011 28 Wejście smoka. Trailer Pamiętacie filmy z Bruce’em Lee? Chwilę przed Wami przypomniał sobie o nich naczelny reżyser Teatru Łaźnia Nowa Bartosz Szydłowski i wyreżyserował spektakl inspirowany postacią mistrza wschodnich walk. Jak łatwo się domyślić, spektakl pełen jest humoru, bazującego na przerysowanych scenach przemocy i estetyce filmów klasy B. Koncept konceptem, ale nie bez znaczenia są aktorzy, którzy podjęli się gry w spektaklu. Na deskach Łaźni Nowej zobaczymy między innymi naczelnego absurdologa polskiego teatru Jana Peszka oraz jego odpowiednika z branży muzycznej Tymona Tymańskiego. Spektakle można obejrzeć 9 grudnia 2011 r., a później 5, 6, 7, 8 stycznia oraz 23, 24, 25 i 26 lutego 2012 r. www.laznianowa.pl BĄDŹ MISTRZEM Przygotuj się na kontakt z obcymi! Rodacy! W stronę naszej planety zbliżają się statki obcych. Dzięki współpracy najznamienitszych polskich umysłów mamy niepowtarzalną szansę nawiązać z nimi bezpośredni kontakt. Teraz czeka nas wielkie zadanie: musimy stworzyć komunikat! Czy znajdzie się śmiałek, który tego dokona? ZASADY KONKURSU: 1) Wymyśl najciekawszy dialog rozmówców z obrazka. 2) Wpisz tekst do „chmurek” na rysunku zamieszczonym w kuponie rysunku. 5) Nagrodami są: 2 książki, 2 słowniki, 1 voucher na 5 indywidualnych lekcji z języka angielskiego (do wykorzystania do 30 czerwca 2012 r.). konkursowym. 6) Komisja konkursowa wyłoni zwycięz- 3) Wypełnij kupon i dostarcz go na ców do 10 lutego 2012 r. adres Szkoły Języków Obcych Mały 7) Lista zwycięzców zostanie stycznia 2012 r. 2012 r. Rynek, Mały Rynek 3, 31- 041 Kraków z dopiskiem „konkurs OBCY” do dnia 31 4) Nagrody otrzyma 5 osób, które prawidłowo wypełnią kupon i napiszą najciekawsze teksty rozmowy bohaterów opublikowana na stronie internetowej www.malyrynek.pl w dniu 14 lutego 8) Regulamin konkursu dostępny jest na www.malyrynek.pl i w siedzibie Szkoły przy Małym Rynku 3, 31-041 Kraków KUPON KONKURSOWY „Obcy”: Dane uczestnika: Imię i nazwisko: Adres: Telefon: Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Szkołę Języków Obcych Mały Rynek w celach marketingowych. Oświadczam, że zapoznałem/am się z regulaminem konkursu. Podpis: 29 Do it | Grudzień 2011 BĄDŹ MISTRZEM Party with the Irish at the European Championships in 2012 Expect to see a lot of green and gold colours in Poland next summer, as Ireland have qualified for the European Championships after a ________ play-off against Estonia. We are known for our parties and festivals, St Patrick’s Day being our most famous celebration, so Polish people should expect a carnival atmosphere when thousands of Irish football fans arrive here in June. to Poland, they will learn more about Polish people and culture. Irish people coming to Poland should expect not only a very warm welcome, but also a lot of fun and friendship as I have found. Although there are many differences between the people and the country, there are deeper common bonds. In my two and a half years here I can say with certainty that Irish fans will Sport is not only about _________. find a home away from home. It is more about participation But.....what should the Poles and _______ a good time. Irish expect from the Irish then? people will love Poland. By Those of you familiar with the __________ to different countries, St Patrick’s Day celebrations people learn more about themwill know that the Irish love selves as well as __________ about to have a good time. Our love others. For Irish fans travelling affair with celebrations and } Fill the gaps with these -ing form verbs: having ×❷ thrilling speaking travelling learning winning Do it | Grudzień 2011 30 Cathal Gantley festivals comes from our ancient past, where our pagan ancestors gave praise to the changing seasons and lived every day like it was their last. We have had quite a short history in tournament football (we have only qualified for 3 World Cups and 1 European Championship since 1988), but our reputation precedes us as ________ the friendliest and most fanatical sports fans in the world. Personally _________, I will have a hard choice between who to support if Ireland play against Poland next summer – but whoever the winner may be, there will certainly be lots of fun! BĄDŹ MISTRZEM DO IT yourself… Nie ma świętowania bez ucztowania. A co jak nie ciasto czekoladowe jest do tego celu najlepsze? Poniżej prezentujemy nietypową formę przepisu na ten ulubiony deser i zapraszamy do udziału w zabawie. Przeczytaj, wybierz prawidłową odpowiedz, ułóż przepis, wymyśl życzenia urodzinowe na 20-lecie Szkoły Języków Obcych Mały Rynek i weź udział w konkursie. Na odpowiedzi czekamy do 31 stycznia 2012 r. Chocolate Cake Ingredients: Method: 1) ……. of dark chocolate a) 40 grams b) 1/20 cup c) 3 kilos 1. Heat the cream and chocolate dissolve in it. 2. Grated egg yolks with sugar, then combine with chocolate. 2) ...... eggs a) 1/2 jar b) 4 c) 21 glasses 3. Add flour, mix and add salt. 3) ....... of sugar a) 15 grams b) 6 cup c) 200 tablespoons 4. Beat the protein, then gently combine the chocolate mass. 5. Pour into a greased springform pan small. 4) ...... sour cream 18% a) 1/8 teaspoon b) 16 packs of c) 6 tablespoons Do wygrania: książki, słowniki, voucher na 5 indywidualnych lekcji z języka angielskiego. 6. Bake in oven preheated to 180C for 40 minutes. 5) ....... wheat flour a) 2 tablespoons b) 1/4 teaspoon c) 5 slices 6) ..... salt a) 2 loaves b) 2 cans c) 1/4 teaspoon KUPON KONKURSOWY „Chocolate Cake”: Dane uczestnika: ❶ „Chocolate cake”: ①… ②… ③… ④… ⑤… ⑥… Imię i nazwisko: na 20-lecie Szkoły Języków Telefon: ❷ Życzenia urodzinowe Obcych Mały Rynek: Adres: Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Szkołę Języków Obcych Mały Rynek w celach marketingowych. Oświadczam, Podpis: że zapoznałem/am się z regulaminem konkursu. • Przemyślimy dla ciebie krój. • Przekażemy materiały do szwalni. • Gotową gazetę dostaniesz do ręki... IKROPKA y m e j Szy zyny magaarę na mi prasa firmowa • magazyny dla klientów • raporty roczne tel. 12 393 52 78 • [email protected] • www.ikropka.com