WcN_03_2015
Transkrypt
WcN_03_2015
3 Pierre BUHLER ● Andrzej BYRT ● Michał BONI ● Maria ROSENFELD Andrzej ROTTERMUND ● Eryk MISTEWICZ ● Andrzej SEWERYN Kazimierz M. UJAZDOWSKI ● Marek BIEŃCZYK ● Joanna LEMAŃSKA Chiara FERRARIS ● Michał SEWERYŃSKI ● Joanna NOJSZEWSKA SPIS TREŚCI Pierre BUHLER Andrzej BYRT Eryk MISTEWICZ Marek BIEŃCZYK Kazimierz M. UJAZDOWSKI Eryk MISTEWICZ Michał BONI Michał SEWERYŃSKI Andrzej ROTTERMUND Monika MIZGIER Maria ROSENFELD Andrzej SEWERYN Joanna NOJSZEWSKA Daniel RAYNAL Chiara FERRARIS 5 14 16 22 25 29 32 39 41 43 46 51 List Ambasadora do przyjaciół Francji w Polsce 59 63 Historię przyjaźni pisze obecnie Liceum Francuskie w Warszawie Miesiąc w Paryżu. Dziesięć pomysłów. Lipiec 2015 Aux Champs Elysées… Pourquoi j’aime la France? Słowo i drżenie Polskie fascynacje V Republiką Przenieśmy sposób prowadzenia wyborów z Francji Bezpieczeństwo i prywatność – doświadczenie Francji Francja widziana z Polski Polska i Francja. Przenikanie kultur Produkt KULTUROWY Brutto Najpiękniejsze muzeum Paryża. Musée Jacquemart-André Druga ojczyzna socjetariusza Projekt Wszystko Co Najważniejsze realizowany jest przez Fundację Instytut Nowych Mediów, zarejestrowaną przez Sąd Rejonowy dla M.St.Warszawy. KRS: 0000468950. REGON: 146765838. NIP: 7010387004. Tytuł wpisany do rejestru tytułów prasowych pod pozycją PR 19 011, zarejestrowany przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Redaktor naczelna: Anna Białoszewska Styk. Adres Fundacji oraz Redakcji: Instytut Nowych Mediów, ul. Marii Konopnickiej 6, 00-491 Warszawa. E-mail [email protected] www.InstytutNowychMediow.pl. www.WszystkoCoNajwazniejsze.pl ÉDITO I nternetowy tygodnik opinii „Wszystko Co Najważniejsze” wskazuje najistotniejsze i najciekawsze trendy w nauce, strategii, polityce, nowych mediach i kulturze. Blisko czterystu autorów i współpracowników nie tylko opisuje i interpretuje świat idei, polityki i ekonomii, ale także stara się wskazać kierunek, w którym ten świat zmierza. Ponad 1200 analiz, esejów i rozmów pokazuje, jak istotne było zorganizowanie miejsca gromadzącego ważne treści tworzone przez poważnych autorów. Bez błahostek, bez poddawania się „dyktaturze kliku”. Nie tak dawno publikowaliśmy we „Wszystko Co Najważniejsze” tekst francuskiego polityka, który twierdził, że są na świecie dwa kraje, z którymi Francja nigdy nie prowadziła wojny: to Polska i Stany Zjednoczone. Trzecie już wydanie magazynu „Wszystko Co Najważniejsze” poświęcamy więc temu tematowi: relacjom francusko-polskim w całej ich złożoności. Wskazujemy, jak wiele łączy nasze kraje, ale też jak wiele możemy od siebie się nauczyć, jak możemy się wspierać, jak współpracować. Ambasadorowie Francji w Polsce, Pierre Buhler, i Polski we Francji, Andrzej Byrt, piszą o najważniejszych wyzwaniach w naszych relacjach, Marek Bieńczyk, prof. Michał Seweryński i Eryk Mistewicz przedstawiają swoiste „frankofilskie wyznanie wiary”, Kazimierz M. Ujazdowski pisze o francuskiej polityce, a Michał Boni o poszukiwaniu przez Francję i Francuzów równowagi między bezpieczeństwem a wolnością obywatelską. Dla wielu Polaków Francja to kraj wysokiej kultury i inteligencji, zwanej przez Eryka Mistewicza „arystokracją rozumu”. Prof. Andrzej Rottermund, Chiara Ferraris, Monika Mizgier, Maria Rosenfeld i Andrzej Seweryn (ten ostatni w rozmowie z Joanną Nojszewską) przybliżają takie ujęcie tego kraju. Joanna Lemańska co tydzień prezentująca swe zdjęcia na stronach „Wszystko Co Najważniejsze” ilustruje także to wydanie magazynu. Dziękuję wszystkim, którzy wsparli ideę wydania tematycznego, poświęconego Francji, przede wszystkim JE Pierre’owi Buhlerowi, ambasadorowi Francji w Warszawie, i jego niezwykle sprawnej ekipie. Dzięki nim i ich pasji nie tylko z okazji Święta Narodowego Francji tak wiele interesujących tekstów znajdą Państwo zarówno w niniejszym magazynie, jak i na stronie www.WszystkoCoNajwazniejsze.pl. ● ANNA BIAŁOSZEWSKA REDAKTOR NACZELNA [email protected] Jeffrey D. SACHS q Tomasz SIEMONIAK q Ana PALACIO q Anna STREŻYŃSKA Chiara FERRARIS q Anna KALCZYŃSKA q Günter VERHEUGEN q Erik WAHL Jerzy POLACZEK q Charles ARTHUR q Ewa CZACZKOWSKA q Gordon BROWN Aron PILHOFER q Michał BONI q Frank-Walter STEINMEIER q Ian BURUMA Tomasz SEKIELSKI q Bill GATES q Jacek LEWICKI q Jacek SARYUSZ-WOLSKI Bernard-Henri LEVY q Andrzej DUDA q Angel GURRIA q Michael MICHALKO Marcin JAKUBOWSKI q Erik WAHL q Dominika BYCHAWSKA-SINIARSKA Charles CRAWFORD q Kazimierz M. UJAZDOWSKI q Nina L. CHRUSZCZOWA Jarosław KUŹNIAR q Guy KAWASAKI q Piotr GURSZTYN q Łukasz A. TURSKI George SOROS q Łukasz ROGOWSKI q Iwan KRASTEW q Robert TYSZKIEWICZ Michał KLEIBER q Maria ROSENFELD q Michał KOBOSKO q Nicholas CARR Jacques SEGUELA q Eryk MISTEWICZ q Simon SINEK q Bianka SIWIŃSKA Marek KACPRZAKqMałgorzata WANKE-JAKUBOWSKAq Zbigniew BRZEZIŃSKI Naomi WOLF q Paweł GRAŚ q Paweł LISICKI q Tomasz ALEKSANDROWICZ Jan Maria ROKITA q Radosław SIKORSKI q Sylwia BORSKA q Ryszard PETRU Patrick de SAINT-EXUPERY q Nicolas SARKOZY q Zygmunt FRANKIEWICZ Rafał DUTKIEWICZ q Joschka FISCHER q Roland MASZKA q Francesca BORRI Thomas BAEKDAL q Marek A. CICHOCKI q Julia TYMOSZENKO q KATARYNA Kazimierz KRUPA q Carl BILDT q Anna BIAŁOSZEWSKA q Adam BODNAR Tomasz ORŁOWSKI q Michel ROCARD q Łukasz OLEJNIK q Jean-Paul OURY Javier SOLANA q Jan CIEŃSKI q Józef KLOCH q Radosław ORYSZCZYSZYN Bogusław CHRABOTA q Jarosław KORDZIŃSKI q Konrad BIAŁOSZEWSKI Joseph E. STIGLITZ q Jan OŁDAKOWSKI q Jarosław GDAŃSKI q Maria STEPAN Grzegorz DOBIECKI q Igor LYUBASHENKO q Katarzyna KALATA q Serhij KVIT Julian ASSANGE q Andrzej GODLEWSKI q Luca FERRARIS q Krystian TOMALA Krzysztof SKOWROŃSKI q Laurent BECCARIA q Aleksandra SOWA q Rafał WOŚ Michaił GORBACZOW q Marek TWARÓG q Pierre BUHLER q Piotr LEGUTKO Paweł SIENNICKI q Tim BERNERS-LEE q Andrzej BLIKLE q Witold GŁOWACKI Stephen D. MULL q Tadeusz SŁAWEK q Sandrine BOURG q Rafał TRZASKOWSKI Konrad SZYMAŃSKI q Juliusz BRAUN q Katarzyna KOLENDA-ZALEWSKA Nouriel ROUBINI q Jan WINIECKI q Grzegorz CESSAK q Tomasz RYCHARSKI Tomasz TOMASZEWSKI q Barbara CAILLOT DUBUS q Jolanta KRYSOWATA Joanna LEMAŃSKA q Paulina MATYSIAK q Stanisław KOZIEJ q Seth GODIN Peter SINGER q Stanisław STANUCH q Bożena NITKA q Magdalena SŁABA Ross BUCHANAN q Maria WANKE-JERIE q Piotr ORAWSKI q Roman BIELECKI Thierry CROUZET q Krzysztof ZIEMIEC q Tom FAWCETT q Yoani SANCHEZ INFORMACJE ZAMIENIAMY W WIEDZĘ www.WszystkoCoNajwazniejsze.pl Lettre aux Polonais amis de la France List Ambasadora do przyjaciół Francji w Polsce PIERRE BUHLER Ambassadeur de France en Pologne Ambasador Francji w Polsce Chers amis polonais Szanowni Państwo, C e 14 juillet, nous fêterons la prise de la Bastille, symbole d’une aspiration irrépressible à la liberté et à la démocratie, une aspiration qui a embrasé l’Europe. Sa résonance en Pologne a été le fondement de la première constitution proclamée sur le continent européen, le 3 mai 1791, et de votre République. Elle a guidé les pas de ces figures magnifiques qui ont refusé l’asservissement, les Kosciuszko, Dabrowski, Poniatowski, et qui ont trouvé la France à leurs côtés, et si souvent combattu avec elle contre l’oppression. Certes des Françaises, Marie-Louise Gonzague et Marie-Casimir, ont été reines de Pologne, une Polonaise, Maria Leszczynska, fut reine de France, mais ce qui plus que tout a fondé ce rapport C zternastego lipca świętujemy kolejną rocznicę zdobycia Bastylii, zrywu będącego symbolem niepohamowanego dążenia do wolności i demokracji, dążenia, które objęło swym zasięgiem całą Europę. Echem tych wydarzeń w Polsce było uchwalenie, 3 maja 1791 roku, pierwszej na naszym kontynencie konstytucji. To właśnie nią kierowali się wybitni Polacy odrzucając zniewolenie, jak Kościuszko, Dąbrowski czy Poniatowski, którzy u boku francuskiej armii walczyli z uciskiem. Wprawdzie Francuzki Ludwika Maria Gonzaga i Maria Kazimiera były królowymi Polski, zaś Polka, Maria Leszczyńska, królową Francji, ale tym, co legło u podstaw szczególnej więzi między naszymi narodami, była idea wolności, singulier entre nos deux nations, c’est l’idée de liberté, puissamment exprimée par cet beau mot d’ordre qui fut le vôtre, « pour votre liberté et la nôtre ». Elle a nous accompagnés dans nos histoires entremêlées, lorsque la France ouvrait ses bras à ceux qui refusaient le sort d’une Pologne démembrée et occupée par des puissances étrangères, les Mickiewicz, Chopin, Norwid. Nul mieux que Victor Hugo n’a exprimé ce sentiment lorsqu’en 1846, alors que la Pologne avait disparu de la carte politique de l’Europe, au lendemain de l’insurrection de Galicie, devant la Chambre des Pairs, il s’exclama : « Deux nations entre toutes, depuis quatre siècles, ont joué dans la civilisation européenne un rôle désintéressé (…) La France dissipait les ténèbres, la Pologne repoussait la barbarie ; la France répandait les idées, la Pologne couvrait la frontière. Le peuple français a été le missionnaire de la civilisation en Europe ; le peuple polonais en a été le chevalier (…) Nos deux nations aujourd’hui doivent s’entendre, doivent avoir l’une pour l’autre cette sympathie profonde de deux sœurs qui ont lutté ensemble ». Ces mots ont continué de résonner tout au long de notre histoire partagée. Nul n’a davantage que la France œuvré, au lendemain de la Première Guerre mondiale, pour restaurer un Etat polonais fort et viable. Face à l’agression nazie, nos soldats ont combattu côte à côte, que ce soit au cours de la bataille de France, en 1940, à Monte Cassino, ou encore dans les combats pour la libération de l’Europe, où les soldats polonais se sont, comme dobitnie wyrażona pięknym polskim hasłem „za wolność naszą i waszą”. Idea ta towarzyszyła nam w naszych połączonych dziejach, gdy Francja z otwartymi ramionami przyjmowała tych, którzy jak Mickiewicz, Chopin czy Norwid byli zmuszeni opuścić Polskę, podzieloną i okupowaną przez obce mocarstwa. Nikt nie wyraził lepiej, niż Victor Hugo, tego szczególnego uczucia. Kiedy w 1846 roku, gdy Polski od wielu już lat nie było na mapie politycznej Europy, nazajutrz po powstaniu w Galicji, przemawiając przed francuską Izbą Parów, powiedział: „Dwa narody spośród wszystkich innych od czterech stuleci odgrywały w cywilizacji europejskiej rolę wyzbytą interesowności (...) Francja rozpraszała ciemności, Polska odpierała barbarzyństwo; Francja rozprzestrzeniała idee, Polska chroniła granice. Naród francuski był misjonarzem cywilizacji w Europie; naród polski – jej rycerzem (…) Nasze dwa narody dzisiaj muszą wzajemnie się słuchać, muszą czuć jeden wobec drugiego tę głęboką sympatię łączącą dwóch braci, którzy wspólnie walczyli”. Te słowa nieustannie brzmiały przez wszystkie lata wspólnych dziejów. Nazajutrz po zakończeniu pierwszej wojny światowej, nikt bardziej niż Francja nie działał na rzecz odrodzenia państwa polskiego, silnego i żywotnego. W obliczu nazistowskiej agresji, nasi żołnierze walczyli ramię w ramię: w czasie kampanii francuskiej w 1940 r., pod Monte Cassino, czy wreszcie w czasie walk o wyzwolenie Europy, gdzie polscy żołnierze np. w bitwie o Mont-Ormel (Maczuga) okryli się chwałą. Jednak à Mont-Ormel (Maczuga), couverts de gloire. Le sang versé n’aura pas suffi cependant à apporter la flamme de la liberté jusqu’à Varsovie. Qu’il me soit permis de rappeler, à ce propos, que la France n’a pris part à aucune des grandes conférences internationales où s’est joué le sort de la Pologne – et ses frontières –, qu’il s’agisse de celles de Téhéran, en 1943, de Yalta ou de Potsdam, en 1945. Reçu par Staline en décembre 1944, le chef du gouvernement provisoire français, le général de Gaulle, avait refusé le marché que lui proposait son hôte, reconnaître le gouvernement de Lublin en contrepartie de la conclusion d'un traité franco-soviétique. C’est encore de Gaulle, si attaché à votre pays, qui avait, par sa célèbre formule – « , Français, nous ressemblons tant et tant ! » – voulu, à Varsovie en 1967, souligner cette commune et ardente passion pour la liberté, l’indépendance, la souveraineté. Et lorsque, dans le long et inlassable combat qui fut le vôtre pour recouvrer votre liberté et votre souveraineté, l’oppression s’est abattue sur vous en cette nuit funeste du 13 décembre 1981, le peuple français s’est aussitôt, spontanément et massivement, mobilisé pour vous exprimer son soutien, d’abord par des manifestations, ensuite par des envois d’aide humanitaire et de matériel d’imprimerie. La France encore était à vos côtés, lorsque, dans le sillage des premières élections libres, vous avez fait le choix, judicieux, de la décentralisation, avec nos responsables locaux, fiers de vous faire partager leur expérience. przelana krew nie wystarczyła, aby płomień wolności zanieść aż do dalekiej Warszawy. Niech będzie mi wolno przypomnieć, że Francja nie wzięła udziału w żadnej z wielkich konferencji międzynarodowych, gdzie ważyły się losy Polski i ustalano jej granice: ani w Teheranie w 1943 roku, ani dwa lata później w Jałcie i Poczdamie. Szef francuskiego rządu tymczasowego, generał Charles de Gaulle, przyjmowany w grudniu 1944 roku przez Stalina, odrzucił ofertę gospodarza, który w zamian za uznanie przez Francję rządu utworzonego w Lublinie oferował zawarcie traktatu sowiecko-francuskiego. To także de Gaulle, tak bardzo związany z Polską, wypowiedział słynne zdanie: „Polacy, Francuzi, tak bardzo jesteśmy do siebie podobni!”. Chciał w ten sposób podkreślić, w Warszawie w 1967 roku, nasze wspólne, żarliwe umiłowanie wolności, niepodległości i suwerenności. A kiedy w czasie długiej i niestrudzonej walki, którą naród polski toczył, aby odzyskać wolność i suwerenność, przyszedł czas ucisku ponurą nocą 13 grudnia 1981 r., naród francuski, natychmiast, spontanicznie podjął działania, aby wyrazić wsparcie, najpierw manifestując na ulicach i placach, a następnie organizując pomoc humanitarną i dostarczając sprzęt drukarski. Francja towarzyszyła także Polakom, gdy w pierwszych wolnych wyborach opowiedzieli się, w sposób roztropny, za decentralizacją. Nasi samorządowcy byli dumni mogąc dzielić się swoim doświadczeniem z polskimi kolegami. Wreszcie, gdy fala przemian zapoczątkowana w Polsce dotarła do Enfin, après que la lame de fond née en Pologne a atteint l’Allemagne de l’est, et à mesure que se précisait la perspective de la réunification de l’Allemagne, c’est nul autre le Président François Mitterrand, un homme pétri du sens de l’histoire, qui a convaincu le chancelier Kohl qu’il ne pouvait y avoir d’alternative à l’intangibilité de la frontière sur l’Oder et la Neisse. Un quart de siècle plus tard, la France et la Pologne se retrouvent côte à côte dans la construction européenne. Nous avons ainsi joint nos forces pour obtenir, en 2013, le meilleur budget pluriannuel possible de l’Union. Nous la faisons avancer, de concert avec l’Allemagne, au sein du Triangle de Weimar, pour nous doter d’un outil plus efficace de sécurité et de défense. Prenant ses responsabilités, la France a pris toute sa part des mesures de réassurance au bénéfice des alliés du flanc oriental de l’OTAN, suite à l’annexion illégale de la Crimée par la Russie. L’exercice franco-polono-américain PUMA 15 vient ainsi de s’achever à Drawsko Pomorskie, avec un contingent blindé de quelques 300 militaires. Deux bateaux français ont pris part récemment à l’exercice allié BALTOPS. Mais il y eu en 2014 la participation, depuis la base de Malbork, des chasseurs Rafale à les opérations de police du ciel, et en 2013 une participation massive de la France à l’exercice Steadfast Jazz. Je ne mentionnerai que pour mémoire la décision du Président de la République de ne pas livrer à la Russie les deux qu’elle avait commandés, motif pris de la situation en Ukraine Wschodnich Niemiec, gdy coraz wyraźniej rysowała się perspektywa zjednoczenia państwa niemieckiego, nikt inny, tylko François Mitterrand, człowiek głęboko świadomy historii, przekonał kanclerza Kohla, że nie może być żadnej alternatywy dla nienaruszalności granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej. Ćwierć wieku później, Francja i Polska ramię w ramię budują wspólną Europę. Połączyliśmy nasze siły, aby uchwalić w 2013 roku najlepszy z możliwych wieloletni budżet Unii. Współpracujemy wraz w Niemcami w ramach Trójkąta Weimarskiego po to, by dysponować skuteczniejszym narzędziem bezpieczeństwa i obrony. Po bezprawnej aneksji Krymu dokonanej przez Rosję, Francja, wywiązując się tym samym ze swoich zobowiązań wobec sojuszników, wypełniła swoją część działań reasekuracyjnych celem wzmocnienia wschodniej flanki NATO. Zaledwie kilka tygodni temu, na poligonie w Drawsku Pomorskim, zakończyły się ćwiczenia francusko-polskoamerykańskie PUMA 15, z udziałem francuskiego pancernego pododdziału liczącego 300 żołnierzy. Dwa okręty francuskie też uczestniczyły niedawno w manewrach BALTOPS. Ale jeszcze przed tymi wydarzeniami, jesienią 2013 roku, 1250 żołnierzy francuskich wzięło udział w ćwiczeniach Steadfast Jazz zorganizowanych w Polsce. I w 2014 roku wzmocniliśmy, m.in. myśliwcami Rafale stacjonującymi w bazie w Malborku, operację patrolowania nieba w tym regionie Europy. Przypomnę jeszcze decyzję Prezydenta Francji o niedostarczaniu Rosji dwóch okrętów typu Mistral w związku orientale. La Pologne avait appelé de ses vœux une telle mesure. Je remercie ceux des responsables polonais qui ont salué ce geste, lourd de conséquences financières pour notre pays. La situation de sécurité autour de l’Europe, que ce soit à l’est ou au sud, appelle de notre part une attention soutenue et une approche réfléchie, tant dans le cadre allié qu’au sein de l’Union européenne. Au-delà des enjeux immédiats, le Conseil européen des 25-26 juin a défini les moyens de renforcer l'industrie européenne de la défense, en appelant notamment au financement de la recherche en ce domaine par le budget de l'UE. C’est là certainement une des pistes les plus prometteuses pour nos deux pays, attentifs aux exigences de la défense et soucieux de préserver une industrie nationale d’armement de pointe dans un marché mondial hautement compétitif. Nous savons, en France, qu’un tel objectif n’est réalisable que dans le partenariat – avec le petit nombre de pays européens qui disposent d’une telle industrie. La Pologne est l’un d’eux et c’est pourquoi je me réjouis du choix de l’hélicoptère Caracal d’Airbus, en formant le vœu qu’il consacre l’arrimage de votre pays au « noyau dur » de l’Europe de la construction aéronautique dont cette entreprise est la meilleure incarnation. Car beaucoup d’autres aventures technologiques et industrielles sont possibles entre nous, qu’il s’agisse des sous-marins d’attaque ou de l’industrie spatiale. Celle-ci a d’ailleurs une double vocation, militaire, mais aussi civile. Je ne voudrais pas, en effet, z sytuacją na wschodzie Ukrainy. Polska opowiadała się za takim rozwiązaniem. Dziękuję tym Polakom, którzy wyrazili uznanie dla tej decyzji, mającej poważne skutki finansowe dla naszego kraju. Sytuacja w zakresie bezpieczeństwa wokół Europy, czy to na wschodzie, czy na południu, zmusza nas do wzmożonej uwagi i przemyślanego podejścia, zarówno w ramach sojuszu, jak i w ramach Unii Europejskiej. Poza doraźnymi kwestiami, Rada Europejska obradująca 25 i 26 czerwca br. opowiedziała się za dalszym rozwijaniem zdolności wojskowych oraz wzmacnianiem europejskiego sektora obronnego, wzywając jednocześnie do zapewnienia w ramach budżetu UE odpowiednich środków na badania naukowe związane z WPBiO. To bez wątpienia jeden z najbardziej obiecujących kierunków dla naszych dwóch krajów, dbających o wymogi bezpieczeństwa i pragnących chronić krajowy, wiodący sektor obronny na światowym – wysoce konkurencyjnym – rynku. My we Francji wiemy, że taki cel może zostać zrealizowany jedynie przy partnerskiej współpracy – ze ścisłą grupą krajów europejskich dysponujących takim przemysłem. Polska jest jednym z nich i dlatego cieszę się z wyboru śmigłowca Caracal Airbusa, wyrażając nadzieję, że dzięki temu Polska zakotwiczy się w twardym rdzeniu europejskiego przemysłu lotniczego, którego ta grupa jest najlepszym ucieleśnieniem. Możemy wspólnie zrealizować wiele innych projektów przemysłowych i technologicznych, jak na przykład związanych ze szturmowymi okrętami laisser mes lecteurs sur l’impression que notre relation est principalement portée par une dimension de défense et de sécurité : l’énergie nucléaire, la grande vitesse ferroviaire, les « objets connectés » ou encore les technologies vertes et du développement durable des villes sont autant de terrains possibles d’entente et d’action. Sur le plan culturel, nous avons retrouvé une intensité appréciable de relations. La France était cette année l’invitée d’honneur au Salon du Livre de Varsovie, et je sais gré aux quelque 72 000 visiteurs qui s’y sont rendus – 16 % de plus qu’en 2014. Les grilles du Parc Łazienki ont accueilli une exposition de photos consacrée au patrimoine des villes d’art et d’histoire (19/05-7/06), qui sera présentée à Cracovie (14/07-30/09) avant de continuer son parcours en Pologne. Toujours à Cracovie, Christian Boltanski, artiste français de réputation mondiale, rend hommage, à la Cricothèque depuis le 5 juillet, à Tadeusz Kantor, à l’occasion du 100ème anniversaire de sa naissance. C’est cependant à l’automne que Varsovie s’enflammera véritablement, avec l’exposition « Napoléon 1er ou la légende des arts » (11/09-13/12). Le Palais de Compiègne et le Château royal de Varsovie se sont en effet associés pour proposer un regard nouveau sur l’Empire et montrer l’originalité, la richesse et la modernité de cette époque. Enfin, j’ai plaisir à vous annoncer une opération baptisée French Touch, début octobre, dont la chanteuse française Zaz sera la vedette. Plusieurs amis de la France ont accepté de contribuer à cette édition podwodnymi lub z przemysłem kosmicznym. Nie chciałbym jednak, aby moi czytelnicy odnieśli wrażenie, że nasza współpraca dotyczy głównie sektora bezpieczeństwa i obrony. Wspólne projekty możemy także podejmować w energetyce jądrowej, kolei dużych prędkości, technologii UPnP zwanej „Internetem rzeczy” czy wreszcie technologii ekologicznych i związanych ze zrównoważonym rozwojem miast. W dziedzinie kultury, nasze relacje stały się na nowo bardzo ożywione. W tym roku Francja była gościem honorowym Warszawskich Targów Książki i jestem wdzięczny tym 72 tysiącom zwiedzających, którzy przybyli na targi – to o 16% więcej, niż w roku ubiegłym. Na ogrodzeniu Parku Łazienkowskiego od 19 maja do 7 czerwca była prezentowana wystawa fotograficzna poświęcona dziedzictwu historycznemu i kulturalnemu francuskich miast. Od 14 lipca ekspozycja ta odwiedzi Kraków, a następnie jeszcze kilka innych miast. Także w Krakowie, od 5 lipca, Christian Boltanski, francuski artysta światowej sławy, przedstawia w Cricotece wystawę w hołdzie Tadeuszowi Kantorowi, z okazji setnej rocznicy urodzin twórcy. Jesienią zostanie zainaugurowana w Warszawie wyjątkowa wystawa zatytułowana „Napoleon I sztuka”, planowana od 11 września do 13 grudnia. Pałac Cesarski w Compiègne i warszawski Zamek Królewski wspólnie przygotowały to przedsięwzięcie proponując nowe spojrzenie na Cesarstwo, pokazując oryginalność, bogactwo i nowoczesność tej epoki. Wreszcie mam przyjemność zapowiedzieć projekt spéciale de WszystkoCoNajwazniejsze. pl et de présenter telle ou telle facette de notre pays, de notre culture, de notre relation. Je remercie vivement Andrzej Rottermund, le directeur du Musée du Château Royal, le sénateur et professeur Michał Seweryński, Andrzej Seweryn, ce trésor de l’art dramatique que nous revendiquons aussi français que polonais, l’écrivain Marek Bieńczyk, lauréat du prix Nike, passionné de Proust et de nos vins, Joanna Nojszewska, qui a signé un magnifique livre d’interviews sur notre pays, Klucz francuski, Adam Sankowski, le Président de l’Association France-Pologne. Je remercie aussi des francophiles ardents tels que Kazimierz Michał Ujazdowski, député européen, ancien ministre de la Culture et passionné d’Histoire, Michał Boni, lui aussi député européen et ancien ministre de l’Administration et du Numérique, et Włodzimierz Puzyna, un scientifique passionné de France, aujourd'hui notre consul honoraire à Szczecin, qui ont chacun accepté de vous faire partager leur sentiment à l’endroit de la France, enfin et surtout Eryk Mistewicz, journaliste et conseiller en communication, initiateur de cette édition spécialement consacrée à la France. Mes remerciements vont également à Pauline de Bodman et Laura Giarratana du portail Internet Petit Journal qui y ont apporté leur vision propre, aux photographes amoureuses de la France Joanna Lemańska et Chiara Ferraris, et à l’auteure Maria Rosenfeld. Enfin, je remercie les collaborateurs de mon ambassade qui ont eux aussi pris la plume pour la circonstance. nazwany French Touch, zaplanowany na przełomie września i października, którego gwiazdą będzie francuska piosenkarka Zaz. Wielu przyjaciół Francji zgodziło się wziąć udział w przygotowaniu specjalnego numeru internetowego portalu WszystkoCoNajwazniejsze.pl poświęconego naszemu krajowi, naszej kulturze i relacjom z Polską. Składam gorące podziękowanie dyrektorowi Zamku Królewskiego w Warszawie profesorowi Andrzejowi Rottermundowi, senatorowi profesorowi Michałowi Seweryńskiemu, Andrzejowi Sewerynowi, wielkiej postaci filmu i teatru, który zachwyca zarówno publiczność francuską, jak i polskąa, pisarzowi i laureatowi nagrody Nike Markowi Bieńczykowi, a przy tym pasjonatowi prozy Marcela Prousta i francuskich win, Joannie Nojszewskiej, autorce wspaniałej książki o naszym kraju zatytułowanej Klucz francuski, Adamowi Sankowskiemu, prezesowi Stowarzyszenia Francja-Polska. Dziękuję również żarliwym frankofilom, jak Kazimierz Michał Ujazdowski, eurodeputowany, były minister Kultury i pasjonat historii, Michał Boni, również eurodeputowany, były minister Administracji i Cyfryzacji, Włodzimierz Puzyna, naukowiec pasjonujący się Francją, będący obecnie konsulem honorowym Francji w Szczecinie, jak i innym, a wreszcie samemu Erykowi Mistewiczowi, publicyście i wszechstronnemu doradcy, inicjatorowi niniejszego wydania poświęconego Francji. Wszyscy oni zechcieli podzielić się uczuciem, jaki żywią dla Francji. Podziękowania kierują także do przedstawicielek portalu internetowe J’ai commencé cette lettre par la célébration de prise de la Bastille. Elle sera fêtée comme il se doit ce week end à Varsovie. La Chambre de Commerce et d’Industrie Française en Pologne (CCIFP) s’est en effet mobilisée pour dresser, le dimanche 12 juillet à partir de midi, un « français » au parc Skaryszewski, à Saska Kępa. Le Président de la CCIFP, Maciej Witucki, que je félicite et remercie une fois de plus de cette initiative, se joint à moi pour convier tous les amis de la France à des retrouvailles festives, dont vous trouverez le détail à l’adresse http://ccifp.pl/event/swietofrancji-2015-w-parku-skaryszewskim/ Dans la meilleure tradition française, nous vous accueillerons également le 11 juillet, au traditionnel bal, au Restaurant Endorfina, rue Foksal (http://ccifp.pl/event/bal-francuski2015/). ● go Le Petit Journal, a więc do Pauline de Bodman i Laury Giarratana, które zechciały również podzielić się swymi wrażeniami, a także do fotograficzek, miłośniczek Francji, Joanny Lemańskiej i Chiary Ferraris, jak i do pisarki Marii Rosenfeld. Na koniec dziękuję współpracownikom z ambasady, którą kieruję, a którzy również zechcieli chwycić z tej okazji za pióro i dołączyć do tego zacnego grona. Na początku listu wspomniałem obchody święta zdobycia Bastylii. Rozpoczną się już w najbliższy weekend w Warszawie. Francuska Izba Gospodarcza w Polsce (CCIFP) przygotowała w niedzielę 12 lipca od godzin południowych „francuskie miasteczko” w Parku Skaryszewskim. Prezes Izby, Maciej Witucki, któremu gratuluję i dziękuję jeszcze raz za tę inicjatywę, przyłącza się do mnie zapraszając wszystkich przyjaciół Francji na to świąteczne spotkanie. Informacje szczegółowe znajdą Państwo pod adresem http://ccifp.pl/ event/swieto-francji-2015-w-parkuskaryszewskim/ Zgodnie z francuską tradycją zapraszamy także na bal w sobotę 11 lipca, do restauracji Endorfina, przy ulicy Foksal (http://ccifp.pl/event/bal-francuski2015/). ● PIERRE BUHLER PIERRE BUHLER FOT. JOANNA LEMAŃSKA Aux Champs Elysées… ANDRZEJ BYRT Ambasador RP we Francji oraz w Monako K to z nas w Polsce nie zna piosenki o tym tytule zaśpiewanej po raz pierwszy przez Joe Dassin w 1969 roku, ten pewnie nigdy na Polach Elizejskich Paryża nie był, albo być nie chciał, bo obecnie nie ma już kłopotów, by sobie tej przygody odmawiać. Czy w słońcu, czy w deszczu, w południe czy o północy, wszystko, czego pragniecie, na Polach znajdziecie – jak ogłosił Pierre Delanoë, autor tekstu tej sympatycznej piosenki, jakże łatwo wpadającej w ucho. Z czym się więc Polakom Francja dziś kojarzy? Z Polami właśnie, Wieżą Eiffla, winami, serami, zamkami nad Loarą, nartami w Alpach, pociągami TGV, kosmetykami, kuchnią, pokazami mody, wakacjami na Lazurowym Wybrzeżu, Mont Saint Michel, festiwalem filmowym w Cannes, zawodami samochodowymi w Le Mans, croissantami, Luwrem, Trzema Muszkieterami Dumasa, Czerwonym i czarnym Stendhala, prezyden tem de Gaulle’em, a może Hollandem, Gérardem Depardieu, Juliette Binoche, ale być może z Żuławskim, Chopinem, Kieślowskim, Sewerynem i Pszoniakiem? Może każdemu trochę z czymś innym, bo My zdies’ emigranty jak chciała Manuela Gretkowska ? Otóż nie, myśmy we Francji już nie emigranty, jak ongiś poszukujący pracy w kopalniach Nord Pas de Calais, w hotelach, restauracjach czy w winnicach, choć dzisiaj i tacy też się znajdą i nie ma w tym niczego złego. Dzisiejsi przyjezdni do Francji, to owszem nadal pracownicy sezonowi potrzebni w dynamicznym francuskim sektorze usług turystycznych lub krótkookresowi pracownicy dla rolnictwa i hodowli win, ale znacząca ich nowa część, to wykształceni specjaliści: informatycy, prawnicy, muzycy, chemicy, inżynierowie. Często Francuzi, niesłusznie, zaczynają się bać sprawnego technicznie i punktualnego instalatora czy technika z Polski, słynnego plombier, który szybciej, taniej , a często do tego i lepiej wykona pracę w domu innego Francuza niż jego francuski konkurent, podobnie straszy się – znowu niepotrzebnie – polskim przewoźnikiem, który miałby , jakoby, wypchnąć z ich własnego rynku przewoźników francuskich. A co mieliby powiedzieć polscy kupcy detaliczni wyparci tysiącami już w latach dziewięćdziesiątych z polskiego rynku przez nikomu wówczas nieznane firmy z Francji jak Auchan, Leroy Merlin, Castorama, Intermarché, Intersport i dziesiątki innych. Nie przypominam sobie, by w polskich mediach tamtego okresu pojawiały się protesty podobne do tych, z którymi mamy do czynienia jeszcze obecnie w mediach Francji, kraju przyjaznego generalnie Polsce i Polakom, by postulowano kontrole, ograniczenia i im podobne represje pod pretekstem łamania francuskich przepisów przez polskie przedsiębiorstwa i ich pracowników. Może dlatego, że myśmy tego nie robili i traktowaliśmy francuskich i innych zagranicznych imigrantów gospodarczych przyjaźnie i liberalnie, polska gospodarka wzrosła aż o 22% w ciągu ostatnich 7 lat światowego kryzysu gospodarczego (2008 – 14), najszybciej w całej Unii Europejskiej, gdy gospodarka naszych francuskich przyjaciół o… 2%. Być może warto by było, by przyjrzeli się oni powodom tego „cudu gospodarczego nad Wisłą” tak, jak 25 lat temu, a nawet jeszcze 20 lat temu ofiarowali nam swe porady w sprawie wejścia na ścieżkę trwałego wzrostu, porady, z których części z wdzięcznością skorzystaliśmy. Ale cóż tam drobne utarczki… Dzisiaj Polska we Francji cieszy się praw- dziwą opinią dynamicznego członka Unii Europejskiej, choć jesteśmy krajem od Francji znacznie mniejszym i terytorialnie, i – co ważniejsze – ludnościowo. Cieszy się też we Francji nasz kraj i jego mieszkańcy opinią sympatycznych, z którymi warto robić interesy, zaprzyjaźniać się i znajdować wspólnotę rozmaitych wzajemnie korzystnych interesów politycznych, wojskowych, gospodarczych, kulturalnych, wreszcie zwyczajnych, ludzkich. I w tej postawie nie ma koniunkturalizmu spotykanego często u innych nacji, lecz jest pamięć wielowiekowych korzystnych związków, tego, iż nigdy oba nasze narody nie były ze sobą w stanie wojny, a wręcz przeciwnie, lepiej lub gorzej, ale starały się sobie w tarapatach pomagać. Szczególnie żywa tego pamięć dotyczy czasu powstania Solidarności w Polsce i późniejszego stanu wojennego w naszym kraju, podczas trwania którego Francuzi i Francja okazali nam ogromną ludzką pomoc. Pamięć o niej przetrwała u nas do tej pory. 35-lecie Solidarności obchodzone w tym roku ożywiło ponownie we Francji wspomnienia o francuskopolskiej zwykłej ludzkiej sympatii, a ta zaowocowała szeregiem jakże poruszających spotkań i uroczystości. Jeśli więc zechcemy zwyczajnie Francję odwiedzić w tym roku nie jako pracownicy, lecz jako zwykli turyści, to zatrzymajmy się na Polach Elizejskich, gdzie znajdziemy wszystko, czego można zapragnąć, czy w słońcu lub w deszczu, w południe czy o północy. Za co Tobie, drogi Joe, serdecznie dziękuję... Tout à fait à la légère… ● ANDRZEJ BYRT Pourquoi j’aime la France? ERYK MISTEWICZ RYC.: FABIEN CLAIREFOND Konsultant strategii marketingowych. Laureat Polskiego Pulitzera. Doradza pracując z firmami, instytucjami, osobami publicznymi w Polsce i we Francji, pisze książki, jest też szefem kwartalnika „Nowe Media”. www.erykmistewicz.pl N ajkrócej: za arystokrację rozumu. Za wartości, rozmowy, idee i miejsca. Za wciąż niesłabnący poziom wzajemnego szacunku między ludźmi, między tymi samymi ludźmi od wielu wielu lat, mimo niesprzyjających warunków, huraganu zmian na zewnątrz. Za kultywowane zwyczaje, często niezrozumiałe dla świata poza Francją. Za klasę, z jaką niezmiennie od kilku już lat wskazywany jest stolik, za niewymuszony uśmiech, pamięć do nazwiska. Za rytuały codzienności. A najbardziej chyba: za księgarnie. Z tą największą, już nieistniejącą, w siedzibie byłego banku na Champs Elysées pod 52. Z autentycznym potężnym sejfem, suwnicami i półmetrowej grubości wrotami ze zbrojonej stali. To„Virgin Megastore”w samym centrum Pól Elizejskich. Ostatnio sieć księgarni „Virgin” wycofała się z Francji. Być może – cóż – znów będzie tu bank? Ale i księgarnia przy „Les Deux Magots” i „Café de Flore”, otwarta w niedzielę już od 11, a więc po – tak, to mój paryski rytuał! – śniadaniu w „Café de Flore”. Dział spraw społecznych w księgarni L’Écume des Pages na 174 Bd. Saint-Germain liczy kilka tysięcy pozycji, filozofii także. Nowości, jeśli pojawiają się, to tylko wówczas, gdy księgarze sami zdecydują się daną książkę wystawić. Nie dlatego, że dostali ją z rozdzielnika. Nie dlatego, że muszą. Nie dlatego, że po prostu pracują. Przypominam sobie polskie księgarnie: jeden z większych działów to poradniki z cyklu „jak zarobić wielkie pieniądze”, niezależnie czy w marketingu czy w Public Relations. Jak zarobić wielkie pieniądze… Jak zarobić wielkie pieniądze… Wielkie pieniądze. Uśmiecham się i zatapiam wśród aktualności, prądów, myśli, sporów, dyskusji, gloss. Niektóre z nich toczą się jeszcze w pobliskich „Café de Flore” i „Les Deux Magots”. Bywalcy wiedzą, który stolik i kiedy jest okupowany przez których z państwa. Skład osobowy sygnalizuje też najczęściej tematy rozmów, później przekładanych na książki i teksty w pismach dostępnych w księgarni obok. I tak kręci się, napędza, finansuje, obieg intelektualny. Z Sorboną i Sciences Po niedaleko. Ale też tym różnią się debaty, spotkania, kolokwia, prace podejmowane i dyskusje prowadzone we Francji od tych w Polsce. Jeśli jest wybór między „panelem A” zatytułowanym np. „świat idei, świat wartości, trendy świata przyszłości, hermeneutyka, filozofia” a „panelem B” nazwanym np. „jak szybko zarobić dużo pieniędzy” albo po prostu „dotacje unijne”, to we Francji oblegane są „panele A”, w Polsce zaś „panele B”. Arystokracja rozumu wciąż tu rządzi. I książki, które po prostu wypada znać. Bernard Pivot, nowowybrany prezydent Akademii Goncourtów, powiedział ostatnio, że czyta cztery-pięć godzin dziennie (nigdy w łóżku). A poza tym jeszcze pracuje, ocenia, pisze jedną-dwie powieści w roku, dziesiątki jeśli nie setki tweetów w serwisie Twitter, który polubił, i któremu zresztą poświęcił jedną ze swych ostatnich książek. Są! Dzieła kompletne Simone Weil z Gallimarda i Paula Ricœur „Antropologia filozoficzna” z Seuil. Jest Michel Foucault, André Comte-Sponville, Alain Fin kielkraut. Jest „Czas odpowiedzialności” Frédérica Lenoir wydana w Pluriel.„Panorama idei” autorstwa Jean-Marie Durand i Emmanuel Lemieux. I Pierre Bourdieu „Manet. Une Révolution Symbolique”. Na pierwszym miejscu najlepiej sprzedających się książek… esej filozoficzny Frédérica Lenoir o szczęściu. Nicolas Hulot o swoich snach. Jean d’Ormesson. Edgar Morin broniący lewicy. Zapach idei. Zapach niewielkiej książeczki Baudelaire’a: „Rady dla młodych literatów”. Tak, cały wielki dział, do którego nigdy w księgarni tej nie wchodzę: książeczki dla dzieci. Homer. Homer. Homer dla dzieci! I komiks. Komiks o filozofii. W najnowszym wydaniu Cités, piśmie YvesCharlesa Zarki, czytam o nowej generacji filozofii, o „philo” wciskającej się wszędzie: do tygodników, bistro, stacji radiowych, na CD i DVD, wreszcie do komiksów. I oto komiks, w którym dorastanie, wchodzenie w życie, przyjaźnie i miłości, wolność i uległość, siła i poddanie się, życie w korporacji, w pracy i w domu opowiadane są przez prace Schopen- hauera, Michela de Montaigne, Hannę Arendt, Pascala, Derridę, Platona, Bernarda Henry-Lévy, Arysotelesa, de Sade, Guy Debord, Bourdieu, Konfucjusza, Alexis de Tocqueville, Kierkegaarda, Jean-Jacquesa Rousseau, Woltera, Kartezjusza, Freuda, Kanta, Leibniza… Właściwie, dlaczego nie? Filozofia – tak, ten sam przedmiot rugowany ze studiów w Polsce, bo zbędny, prowadzący nie wiadomo do czego, na manowce poznania, do wiecznej tułaczki intelektualnej, gdy potrzebne są przecież ściśle określone umiejętności w świecie trochę przemysłowym, trochę technologicznym – tu we Francji wznoszona jest na piedestał. Tu tłumaczy świat. Tutaj też wydanie książki zawsze jest świętem. Z publicznymi rozmowami z autorami, jak ta z Philippem Sollersem po wydaniu jego najnowszej powieści „Medium”, prowadzona przez Alexis Lacroix. Z publicznością z różnych grup społecznych, pełen przekrój Francji, w tym wypadku Paryża. Ale też jak spotkanie z Jeanem d’Ormesson w Strasburgu, w księgarni niedaleko l’Homme de Fer, i tłumem, po prostu tłumem nieprzebranym. Przyszedłem za późno i mogłem już tylko stać pośród ludzi spragnionych słowa. Ale też wszędzie w przestrzeni miejskiej, jeśli reklamy – to coraz częściej, to jakże często reklamy książek, spektakli, ekspozycji muzealnych. Stacje metra. Wystawy kiosków. Okna butików. Nie wiem, jak to Francuzi robią, z czego to się bierze, jak jest formalnie zorganizowane. Widzę efekt: polityka miasta i jego władz nie jest podporządkowana pobraniu jak najwięcej podatków i opłat od wszystkich, którzy (w tym wypadku) chcą coś ogłosić, ale w stymulowaniu, aby było CO ogłosić. Może to obniżone do granic opłaty dla reklamy tego typu dóbr, a może jeszcze inne sposoby władz, polityków, którym zależy, aby mieć do czynienia z wyedukowanym, realnie a nie tylko deklaratywnie wyedukowanym społeczeństwem. Nie zdziwiłem się więc, gdy ogłoszono, że „przemysł kulturalny” stanowi we Francji siedmiokrotną wartość produkcji przemysłu samochodowego, produkcji spożywczej, rolnej. Tak, zdecydowanie, nigdy, nawet na dalekiej francuskiej prowincji, nie powinno mnie to dziwić. Arystokracja rozumu i dyskusji, debaty, ścierania się poglądów przy otwartości na innych. Umiejętność, która sprawia, że dyskusje przypominają tu raczej symultanę szachową, niż przekrzykiwanie się w polskich studiach telewizyjnych. Posiłkowanie się przy tym książkami, brulionami, kwartalnikami opinii… W tym świecie nie wypada nie znać Huntingtona i Toddta.„Subiektywności” Sartre’a, na nowo i wciąż wydawanego Jacquesa Derridy, Merleau-Ponty’ego, Lancana, Bruyerona, Lévi-Straussa. Wracam do księgarni „L’Écume des Pages” na Saint-Germain zawsze, gdy jestem w Paryżu. Tam zresztą, w tej atmosferze, zrodził się dwa lata temu pomysł gromadzenia najmądrzejszych ludzi „stąd” i „stamtąd”, ich tekstów, analiz, przewidywań, i pieczołowitej zamiany ich myśli w formę kwartalnika opinii. Tak tu, w „L’Écume des Pages” i obok w „Café de Flore” w rozmowach z przyjaciółmi ze studiów w początkach lat 90., którzy później – traf chciał – budowali kampanie François Bayrou, Nicolasa Sarkozyego, UMP, pracowali w „Le Figaro”, bliskiej Sarkozyemu agencji Public Relations Image & Stratégie czy bliższej socjalistom Noé Com narodziła się idea wydawania w Polsce, po polsku, dla Polaków kwartalnika „Nowe Media”. Natłok pism opinii przyprawia tu o ból głowy, uzmysławia dystans dzielący te dwa kraje – Francję i Polskę. Trzy szerokie regały tuż przy wejściu. Na wyciągnięcie ręki: Poésie, Première, Cahiers, Les Temps Modernes, Le Visage Vert, La Nouvelle Quinzaine Littéraire, Atellier du Roman, Ligne 13, Les Lettres & Les Arts, The Black Herald, CCP. Cahier Critique de Mouvement Poésie, Fario, 6 Mois. Le Tigre, Dissonances, L’Echaudee, La Revue des Livres, LBL.La Revue de Belles-Lettres, Neige d’Août… No właśnie, jak można nie zachwycać się pismem zatytułowanym po prostu: Neige d’Août. Śnieg w sierpniu? …Rehauts, PAN, Première Ligne, Voix d’Encre, Hippocampe, Ravages, Prochoix, Annales, Réseaux, Histoire & Livres, Migrance, Le débat, Commentaire, Communications, Charles, Agone, Le Mouvement Social, Raisons Politi ques, Tous Urbaines, Au Fait, Transfuge, Revue des Deux Mondes, Schock, Capricci, Georges, MUZE, Feuilleton, L’Elephant, Kanyar, Grandhika, Books, Incidence, Private, Desports, France Culture Papiers… Jest też miesięcznik XXI. Rozmawiałem niedawno z Patrickiem de Saint-Exupérym, jego „Manifest XXI” (napisany wraz z Laurentem Beccarią) publikowaliśmy w „Nowych Mediach”. Rozmawialiśmy o tym, jak wydają XXI, swoje pismo, trzymając w ryzach jakość: zero odstępstw na rzecz reklamy, marketingu czyichś produktów czy idei. Czytelnicy ich szanują, ba, kochają! Kupują, popularyzują, promują. Chcą czytać, chcą wiedzieć! L’art du Comprendre. Wydanie 22. W podtytule: Antropologia filozoficzna. Antropologia historyczna. Hermeneutyka. Solidna praca zbiorowa pięknych ludzi, pięknych mózgów epoki. I dalej – wciąż w tej jednej księgarni, na trzech regałach, jedna obok drugiej – Long-Cours z reportażami, Les Études Philosophiques, Page, La Revue d’Anthropologie des Connaissances, Thauma, Europe, Inutits, Dans la Jungle, Peut-Etrê, A.I.A.M, Phoenix – Cahiers Littéraires Internationaux, Bout du Monde, Le Belliever, Ecoren, Revue Critique d’Ecologie Politique, Tank. Pensez Fort! – z dopiskiem: Vanitas Vanitatum. Nie sposób bez tej lektury zrozumieć świata, pojąć głębiej, przewidzieć, dookreślić, a być może narzucić trafne rozwiązania. Nie sposób osiągnąć sukces. Nie sposób wiedzieć, dlaczego coś działa, a coś innego, mimo że przecież równie dobre, często za większe pienią dze zbudowane, w ogóle nie ma i nie będzie miało szans. A… Barbarowie? A ten świat obok… Przecież istnieje? Przecież nie wszyscy siedzą w brasseriach i w swych czarnych Moleskinach notują pomysły na teksty do periodyków, sztuki teatralne, powieści… Tak, Barbarowie, którzy nie rozumieją, nie potrafią, nie mają w ogóle takich potrzeb, przecież są obok. I to nie tylko ci napływający z Południa. „Ludzie którzy”. Istnieją. Można ich zmieniać, cywilizować, kultywować, jak chce francuska lewica lub zmieniać siłą, a gdy będzie ich tak wielu, że stanowić będzie to wielki problem (dziś wciąż jeszcze„ledwie”problem), nie wpuszczać, rugować, utrudniać i ekspulsować. Inaczej: wyrzucać. I debata, rozmawianie o tym, jakie rozwiązania przyjąć; wypracowywanie stanowisk, bo może nie jesteśmy najmądrzejsi, może ktoś ma lepszy pomysł…? Bo – uwaga, to ważne – władza, choćby wynikająca z demokratycznego wyboru, nie jest nieomylna, Bo dziś jest władzą, jutro opozycją. Ale też: bo wpierw jesteśmy mądrymi ludźmi, a potem dopiero nad wybierają (cóż, inni mądrzy ludzie, arystokracja rozumu właśnie) i zostajemy wyniesieni do funkcji publicznych. I zarządzamy dobrem wspólnym. To też w nich lubię. Gdy Francuzi mają problem, gdy elity Francji mają problem, jak choćby z Dieudonné, z antysemityzmem, koniecznością dookreślenia granicy tego, co publiczne, a tego, co prywatne; granicy między wolnością a bezpieczeństwem, rozmawiają, spierają się, dyskutują. Intelekt zawsze jest tu ważniejszy, niż siła. Zawsze. Cités z podtytułem Filozofia – Polityka – Historia. I najnowsze wydanie Romantisme nr 162 („Revue du dixneuvième siècle”). I Conference nr. 37. I Critique już wydanie 799. Chociaż solidne Annales (w podtytule: Historia. Nauka. Społeczeństwo) właśnie świętują 68 rok wydawania. I Esprit numer 400. Z tematem wiodącym: „Życie na kredyt. Historia ciągłego zadłużania”. I odkryty zupełnie przypadkiem stosik pisma Égoïste. Stare już wydania z przejrzyście wydanymi, piękną czcionką, ze światłem, przestrzenią, oddechem tekstami Jean d’Ormesson, BHL… I piękne, fantastyczne grafiki, czarno-białe fotografie. Pismo wydawane z oddechem, bez pośpiechu, utrzymujące poziom licząc, że będą czytelnicy, że ktoś potrzebować będzie treści, idei, wartości, dyskusji; że pytania zadawane w zaciszu domowym i przestrzeni publicznej nie będą ograniczały się tylko do tego, co głośne, medialne, przykuwające uwagę Barbarii klaszczącej, rechoczącej, zaspokajającej najprostsze potrzeby. Barbarii nie potrzebującej właściwie już ani czytać, ani pisać. I Hermès wydawany przez CNRS Éditions. Z Dominikiem Woltonem, który przygotowuje w tej serii pozycje poświęcone komunikacji masowej, a z którym miałem przyjemność spotkania w Warszawie, w rezydencji Ambasadora Francji Pierre Buhlera. Francuskie elity mają takie miejsca jak ta księgarnia; mają kwartalniki opinii, pisma wydawane dwa-trzy razy w roku, gdy zbiorą się mądre, naprawdę mądre teksty; bez pośpiechu, w pietyzmie. Mają takie miejsca jak „Café de Flore”. Mają wydawców. I książki które pachną. Które pachną! Skąd mamy wziąć elity, jeśli nie z sieci? Nie mając już księgarń z prawdziwego zdarzenia; nie mając książek prawdziwych, albo mając ich coraz mniej; nie doświadczając dyskusji, sporów o to, co naprawdę najważniejsze; nie mając nauki „na poważnie”; nie mając opuszczającej kraj lub popadającej w letarg inteligencji, skąd mamy ją wziąć? Uhonorować tych, którzy przeżyli. Wskazać, odnaleźć, wesprzeć, publikować nowych. Dobrze, że jest takie miejsce jak Wszystko Co Najwazniejsze.pl. Chciałbym, żeby redakcji wszystko, co zaplanowała, udało się. Także wynajdowanie, wspieranie, promowanie nowej, młodej, twórczej Polski. Będę tu czasami pisał. I pozdrawiam, zabieram się za przygotowywanie kolejnego wydania „Nowych Mediów”. Już wiecie, gdzie się narodziło. I wiecie, dlaczego pachnie. ● ERYK MISTEWICZ Słowo i drżenie MAREK BIEŃCZYK Eseista, laureat literackiej nagrody NIKE. Historyk literatury. Romanista, tłumacz Milana Kundery, Rolanda Barthesa i Emila Ciorana. Znawca win, zwłaszcza francuskich. D o dziś nie wiem, co bardziej u Francuzów lubię i cenię: czy to, że lepiej myślą, czy to, że lepiej czują. Czy porywają mnie bardziej ich intelektualne rozumowania, czy też ich zmysłowe epifanie; niezwykły dar mają do jednych i drugich. Czy lepiej jest, gdy piszą, czy gdy jedzą i piją? Najważniejsze są ich teksty, czy może tez to, co nalewają mi do kieliszka? Mówiąc symbolicznie: raczej Proust, czy raczej wino? Pytam rzecz jasna retorycznie, z nadmiaru podziwu i przywiązania, nikt przecież nie każe mi wybierać. Co więcej, ta retoryka nie jest zbyt precyzyjna. Najlepsze wina francuskie są nieraz skomponowane jak sonety; wiele najwspanialszych literackich fragmentów ma z kolei zmysłowy smak, którego ideą nie da się wyrazić. Tak jest u Prousta. Są u niego zdania, których nie czytam, lecz które piję. Smakuję każdą głoskę, nie wiedząc całkiem dlaczego jestem urzeczony; czytam zdanie i drży całe ciało. Na przykład to zakończenie drugiego tomu „W cieniu zakwitających dziewcząt”, opowiadającego o wyjazdach młodziutkiego jeszcze Marcela – w to- warzystwie gosposi Franciszki – na wakacyjne morskie pobyty w Balbec. Znam ten urywek na pamięć, powtarzam jak mantrę, moją nieorientalną mantrę – dla jej dźwięku. „Biło południe, wreszcie przybywała Franciszka. I przez szereg miesięcy w tym Balbec, którego tak pragnąłem, bom je sobie wyobrażał jedynie smagane burzą i tonące we mgłach, pogoda była tak olśniewająca i stała, że kiedy Franciszka przychodziła otworzyć okno, mogłem zawsze bez zawodu oczekiwać, iż ujrzę tę samą ścianę słońca załamaną w rogu zewnętrznego muru, o niezmiennym kolorze, mniej wzruszającym jako znak lata niż martwym jako znamię nieżywej i sztucznej emalii. I podczas gdy Franciszka wyjmowała szpilki z portier, zdejmowała materie, rozsuwała firanki, odsłaniany przez nią letni dzień zdawał się równie umarły, równie odwieczny co wspaniała i tysiącletnia mumia, którą by nasza stara służąca ostrożnie odwijala ze wszystkich giezeł, zanim ją ukaże zabalsamowaną w jej złotej szacie”. Cała powieść Prousta opowiada o tym, w czym wyspecjalizowała się francuska literatura, o komedii ludzkich zachowań, o teatrze życia codziennego. Ale zarazem wśród ironicznej, nieraz bezwzględnej obserwacji ludzkich gestów przychodzą chwile czystego upojenia, czystego zachwycenia, w którym zapomina się o co- dziennej społecznej grze i schodzi do najgłębszych, najbardziej wzruszających doznań. Poznałem kiedyś w Paryżu starszego już mężczyznę, sprzedawcę win; spędzałem w jego sklepie długie godziny. Któregoś dnia powiedział mi, że płakał, gdy zdarzyło mu się degustować Château Haut-Brion 1989. Nie całkiem mogłem to zrozumieć aż do chwili, w którym samemu było mi dane wino to otworzyć podczas publicznej degustacji. Było nas tuzin uczestników jak dwunastu apostołów; nagle zapadła cisza, siedzieliśmy w głuchym milczeniu każdy nad swoim kieliszkiem. Wino było równie piękne, jak zdanie Prousta. Nadzwyczajnie zbudowane, harmonijne. Ideał francuskiej estetyki klasycznej mówi: „niczego za dużo”; w tym winie - tak jak w moim Proustowskim zdaniu – wszystko układało się w idealnych proporcjach. Doznanie było ocywiście zmysłowe, lecz zarazem wiedziało się, że mamy do czynienia z konstrukcją artystyczną, którą można docenić tak, jak docenia się genialnie ułożone słowa. To jest moja Francja: „widzieć jaśniej w zachwyceniu”, gdy w pięknie zmysłowej chwili błyszczy nugat ludzkiego geniuszu. ● MAREK BIEŃCZYK FOT. JOANNA LEMAŃSKA Polskie fascynacje V Republiką KAZIMIERZ M. UJAZDOWSKI Dr hab. nauk prawnych, nauczyciel akademicki i polityk konserwatywny. Poseł na Sejm I, III, IV, V, VI i VII kadencji. W latach 2004-2005 wicemarszałek Sejmu. W latach 2000-2001 i 2005-2007 minister kultury i dziedzictwa narodowego. Jest członkiem Prawa i Sprawiedliwości. Poseł do Parlamentu Europejskiego. C zy polski konserwatysta może odczuwać sympatię do V Republiki z jej jednoznacznym przywiązaniem do dziedzictwa rewolucji francuskiej, modelem socjalnym i laickością, która nie pozwala na obecność wartości chrześcijańskich w życiu publicznym? Przecież niepodległa Polska po roku 1989 dokonała innego wyboru ideowego, stawiając na syntezę chrześcijaństwa i wolności. Wydaje się, że niewiele może pomóc opinia, że Francja jest monarchią republikańską albo – jak pisał wybitny liberalny myśliciel Raymond Aron – „monarchią utrzymującą teorię parlamentarną”. Francja jest bowiem republiką ze względu na wartości i polityczną praktykę. I jest taką na podstawie świadomego wyboru de Gaulle’a. Monarchistyczne skojarzenia nie są bezpodstawne, ale mogą co najwyżej dotyczyć stylu sprawowania władzy, nie jej treści i politycznej praktyki. De Gaulle mówił i pisał o sobie w trzeciej osobie liczby pojedynczej, co wielu irytowało. Dawał temu wyraz Kisiel w Dziennikach, wyrażając się jednocześnie niezwykle krytycznie o an tyamerykańskiej polityce prezydenta Francji. Jednakże projekt ustrojowy de Gaulle’a miał zdecydowanie republikański charakter. Konstytucja z 1958 roku powstawała w następstwie zdemokratyzowania tradycji republikańskiej. De Gaulle zachował całą warstwę ideową z zasadami republiki niepodzielnej, demokratycznej, społecznej i laickiej. Konstytucja z 1958 roku manifestowała przywiązanie do Deklaracji praw człowieka i obywatela z roku 1789 i mocno społecznej preambuły do konstytucji z roku 1946. Każdy, kto przeczyta tekst preambuły z mocnymi gwarancjami socjalnymi i socjalną odpowiedzialnością państwa, zrozumie, dlaczego we Francji nie istnieje liberalizm w anglosaskim znaczeniu. „Z wyjątkiem garstki polityków i kilku ekonomistów nasz kraj nie zna liberałów, którzy żywiliby takie zaufanie do wolności, aby uczynić z niej motor wszelkiej działalności i reguły gry politycznej” – pisał René Rémond w klasycznym dziele poświęconym francuskiej prawicy. Generał de Gaulle był człowiekiem o konserwatywno-społecznej wrażliwości. W opinii Claude Mauriaca, czerpiąc z dwóch odłamów francuskiego katolicyzmu – reprezentowanych przez L’Action Française i Sillon – połączył katolików republikańskich i tych, co pozostali wierni tradycjonalizmowi. Pamiętajmy, że ten ostatni nurt odegrał dużą rolę w historii Francji pierwszej połowy XX wieku. L’Action Française miała wspaniałą kartę w okresie heroicznego wysiłku Francuzów w czasie I wojny światowej i potężne wpływy w elitach intelektualnych Francji. Dopiero Vichy skompromitowało tradycję Maurrasa. V Republika nie była jednak bardziej otwarta na tradycję monarchistyczną niż jej poprzedniczki. Wręcz przeciwnie, powojenny porządek ustrojowy miał w sensie aksjologicznym jednoznacznie republikański charakter. Grunt został przygotowany przez akty prawne i deklaracje Wolnej Francji opracowane z dużym udziałem René Cassina, prawnika o lewicowo-republikańskiej wrażliwości. René Cassin kierował po wojnie Radą Stanu i wziął czynny udział w opracowaniu projektu konstytucji V Republiki. Niewielu pamięta, że Cassin był autorem Powszechnej deklaracji praw człowieka z 1948 roku i za to dzieło został uhonorowany Pokojową Nagrodą Nobla. De Gaulle prowadził politykę narodowej jedności, na co wielokrotnie zwracał uwagę jego biograf Aleksander Hall. Ale jego decyzje konstytucyjne oznaczały wyłączenie monarchizmu i tradycjonalizmu poza zakres ustrojowego konsensusu. Żadna z istotnych dla tej tradycji wartości nie ma konstytucyjnego wyrazu. Konstytucja pośrednio – poprzez orzeczenia Rady Konstytucyjnej – chroni jedynie dwa ważne dla ludzi o tradycyjnej wrażliwości postulaty: silne ustawodawstwo prorodzinne i wsparcie finansowe dla katolickich szkół prywatnych, które powstały jako alternatywa dla laickiego szkolnictwa publicznego. A zatem kontynuatorzy Maurras’a, głównego ideologa francuskiego monarchizmu, mają powody do ostrej krytyki de Gaulle’a i V Republiki. Monarchiści są antysystemową opozycją, podobnie jak... komuniści, którzy widzieli i nie rzadko widzą dziś w V Republice „rządy wielkiego kapitału”. Dziś republika ma nieco łagodniejszy profil, jest wierniejsza liberalnemu dziedzictwu roku 1789 niż tradycji jakobińskiej i rządom Robespierre’a. Z pewnością współczesna Francja jest bardziej związana z Unią Europejską, porzuciła sceptycyzm wobec Europy właściwy gaullistom starej daty. Nikt nie może jednak wątpić w siłę tradycji republikańskich, także w tym sensie, że Francja jest bardziej wspólnotą wokół dziedzictwa rewolucji francuskiej niż typowym państwem narodowym, jak na przykład Niemcy. To dlatego ma moc integrowania ludzi urodzonych z dala od francuskiej kultury. Stąd otwarta formuła obywatelstwa oparta na prawie ziemi. Czy można sobie wyobrazić Niemkę tureckiego pochodzenia, która byłaby ministrem sprawiedliwości w rządzie federalnym, tak jak była nią Rachida Dati? Praktyka polityczna dostarcza kolejnych argumentów przeciw tezie o Francji jako republikańskiej monarchii. To prawda, że władza prezydenta Francji jest większa niż prezydenta USA, szczególnie w okresie, gdy popiera go większość parlamentarna. Władza prezydenta we Francji nie jest ograniczona poprzez silną kontrolę parlamentarną. Przypomnijmy także, że V Republika zniosła monopol ustawy na stanowienie prawa, zwiększając rolę rządowych ordonansów i dekretów. Ale francuski system polityczny równocześnie daje największą w Europie preferencję dla referendum. Referendum to instytucja spoza logiki monarchistycznej, najbardziej od niej odległa. Georges Pompidou, jako premier Francji, w słynnej polemice parlamentarnej z Paulem Reynaudem słusznie wskazywał na to, że referendum jest składnikiem dziedzictwa rewolucji francuskiej w radykalnej wersji. Referendum to prawo ludu, prawo wyborców do odrzucenia poglądów elit. We Francji suwerenność narodu nie została bezpowrotnie przetransferowana do elit partyjnych, choć ich przygotowanie do polityki zasługuje na wysoką ocenę. Wielu polityków wywodzi się z rodzin o długich tradycjach zaangażowania politycznego i może legitymować się dobrym wykształceniem. École nationale d’administration wciąż może budzić zazdrość ze względu na poziom i efekty kształcenia. Ktoś może spytać, dlaczego Francja zafundowała sobie instytucję wysokiego ryzyka i cały czas ją umacnia (przeprowadzona w roku 2008 nowelizacja konstytucji dała również opozycji prawo do inicjowania referendum ustawodawczego). Wydaje się, że powodem jest potrzeba silnej legitymacji systemu. Francja od roku 1940 nie mogła uporać się z problemem prawowitości władzy. De Gaulle zbuntował się wtedy przeciwko państwu legalnemu, a w roku 1958 niektórzy stawiali mu zarzut dojścia do władzy w warunkach zamachu stanu i podważali prawowitość jego decyzji. Referendum jest zatem czymś bolesnym dla elit, ale daje legitymację V Republice, rozwiązując problem prawowitości państwa. Daje także możliwość rozstrzygania „z podniesioną przyłbicą” wielu zapalnych problemów. W tej formie Francuzi zadecydowali o niezależności Algierii, rozszerzeniu Wspólnoty Europejskiej na początku lat 70., traktacie z Ma astricht i negatywnie o konstytucji dla Europy. Co może zatem pociągać w V Republice polskiego konserwatystę chcącego silnej obecności inspiracji chrześcijańskiej w życiu publicznym i cieszącego się z tego, że Polska nie doświadczyła laicyzacji na wzór francuski? Odpowiedź jest prosta: silne państwo i dobra konstytucja. V Republika z silną władzą prezydenta, osłabieniem pozycji partii politycznych i wszechwładzy parlamentu jest ustrojem, który daje Francji możliwość odgrywania roli mocarstwowej czy jak powiedzielibyśmy językiem bardziej poprawnym, „możliwość zajęcia wyróżnionej pozycji w Europie”. To udany projekt budowy państwa, dzięki któremu można panować nad swoim losem, to ustrój z przywództwem państwowym i z władzą, która nie ucieka od odpowiedzialności. Nawet jeśli dziś Francja przeżywa głęboki kryzys ze względu na nadmiar państwa socjalnego i obecność radykalnego islamu, to wciąż ma instytucjonalne narzędzia odbudowy własnej siły. W latach 80. Ruch Młodej Polski, któremu zawdzięczam edukację publiczną, widział potrzebę projektowania ustroju niepodległej Polski jako syntezy siły państwa i wolności, odwoływał się do gaullistowskich koncepcji ustrojowych. W dokumencie „Między Polską naszych pragnień a Polską naszych możliwości” z roku 1984 znalazły się francuskie motywy: potrzeba przywództwa państwowego, nadrzędna i harmonizująca rola prezydenta wybieranego w wyborach powszechnych i, rzecz jasna, zakwestionowanie dogmatu supremacji parlamentu, który był wyznawany przez niemal całą opozycję demokratyczną. Wśród Francuzów V Republika jest przedmiotem szerokiej zgody. Od czasu prezydentury Mitterranda ma czynne poparcie socjalistów, którzy jeszcze w latach 60. zwalczali ją, określając konstytucję z 1958 roku jako „permanentny zamach stanu”. Pierwszy rozdział Pamiętników nadziei de Gaulle’a nosi tytuł Instytucje, bo dobra konstytucja była przedmiotem jego największych ambicji. W Polsce zawsze brakowało troski o formę i jakość państwowych instytucji. De Gaulle zrobił przez kilka miesięcy roku 1958 to, czego niepodległa Polska nie potrafiła zrobić przez dwadzieścia lat od upadku komunizmu – zbudować dobrego ustroju i trwałych instytucji. Nasz ustrój jest produktem przypadku i ścierania się partykularnych interesów i nie daje podstawy silnej władzy państwowej. V Republika musi zatem budzić respekt bez względu na jej ideologiczny koloryt i może dalej inspirować Polaków, którzy nie porzucili planów naprawy Rzeczypospolitej. ● KAZIMIERZ M. UJAZDOWSKI Jak to robią najlepsi? Przenieśmy sposób prowadzenia wyborów z Francji T o Francuzi wynaleźli demokrację. Nie Grecy i na pewno nie Amerykanie – o czym przekonywać będzie z pasją każdy Francuz. To we Francji są kluby dyskusyjne, rozpolitykowane brasserie, to wreszcie tam frekwencja wyborcza bywa, że przekracza 80 procent, po nocy wyborczej pozostaje do tysiąca spalonych aut, a porządne protesty społeczne gromadzą po 3-4 mln uczestników w skali kraju. Jakakolwiek próba manipulacji wynikami wyborczymi – świętością demokracji – skończyć by się musiała dymisją rządu, gdyż to rząd jest odpowiedzialny za prawidłowy przebieg aktu wyborczego. Przenieśmy do Polski trzy rzeczy: 1. Na trzy tygodnie przed wyborami każdy z obywateli otrzymuje adresowaną do niego, na jego adres domowy, szarą kopertę z wszystkimi informacja- mi wyborczymi. Jest tam informacja, gdzie i kiedy odbędą się wybory, jak wyglądać będzie akt wyborczy. Co ważniejsze, oprócz tej informacji w JEDNEJ kopercie znajdują się też informacje dotyczące programu wyborczego KAŻDEGO z kandydatów. Nie dostaje on stosu makulatury do skrzynek, nie wyściełają ulotki klatek schodowych (restrykcyjny system zakazuje reklamy politycznej w takim wydaniu, o czym za chwilę). Na kilka tygodni przed wyborami każdy z komitetów wyborczych jest zobowiązany dostarczyć wybranej w przetargu firmie spedycyjnej taką liczbę ulotek kandydata, ilu jest wyborców. Każda ulotka musi mieć taką samą wagę, taki sam wymiar, a więc być wykonana z papieru o tej samej gramaturze. Firma spedycyjna nie ingeruje w treść ulotki, co oczywiste. FOT. SHUTTERSTOCK Zadaniem firmy spedycyjnej jest zebranie od wszystkich komitetów ulotek ich kandydatów (zobowiązanych do dostarczenia ulotek do firmy spedycyjnej), zapakowanie w jedną kopertę, dołączenie informacji o akcie wyborczym i zapewnienie, aby taka „koperta wyborcza” z pełnym dossier znalazła się w rękach wyborcy w czasie, który pozwoli mu świadomie oddać swój głos. Proste? Proste. 2. Restrykcyjne prawo wymusza organizację eventów, spotkań z ludźmi, utrudniając jednocześnie kierowanie pieniędzy na reklamę wyborczą. Ta jest zakazana na pół roku przed wyborami. Od lat postuluję przyjęcie modelu francuskiego, nie amerykańskiego. W modelu tym jedynymi „powierzchniami reklamowymi” są te przed lokalami wyborczymi i w głównych punktach miasta (dosłownie kilka, np. przed merostwem, kościołem, sklepem). W rządku stoją tablice wyborcze, tej samej wielkości. Każdy komitet ma do wykorzystania jedną tablicę. I to wszystko. Podobnie w stacjach telewizyjnych i radiowych – każdy komitet dysponuje dokładnie tym samym czasem wyborczym. Dokupienie czasu wyborczego w mediach elektronicznych nie jest możliwe. Płatne ogłoszenia wyborcze są sprzeczne z ideą demokracji taką, jak rozumieją ją Francuzi. To nie pieniądze są w wyborach najważniejsze. Przyjmijmy wreszcie ten model. Rozmawiajmy z ludźmi a nie do nich mówmy. 3. We Francji nie ma czegoś takiego jak Państwowa Komisja Wyborcza. To państwo jest odpowiedzialne za przebieg wyborów od początku do końca. Od poinformowania wyborcy, że dzień aktu obywatelskiego się zbliża, aż po zapewnienie bezpieczeństwa, przejrzystości, uczciwości głoso- wania, aż po poinformowanie o jego wynikach. Centrum wyborcze to siedziba MSW. Tam spływają wyniki. Tam kilka razy w ciągu dnia wyborczego Minister Spraw Wewnętrznych spotyka się z dziennikarzami i to on podaje mediom dane dotyczące frekwencji. MSW nadzoruje i organizuje wybory: od dostarczenia urn, dostarczenia kart do głosowania (na każdej karcie widnieje inskrypcja: „Ministerstwo Spraw Wewnętrznych” oraz takie zdanie: „Głosowanie to nie tylko prawo, lecz także powinność obywatelska”), zapewnienia uczciwego i bezpiecznego przebiegu głosowania, aż po zliczenie danych, zagregowanie i przedstawienie ich w sprawny sposób opinii publicznej. Rezultat? Wybory kończące się o 20.00 i już ok. 22.00, 23.00 w dniu wyborów są już pełne dane. I to niezależnie, czy mówimy o wyborach prezydenckich, parlamentarnych czy samorządowych (o wiele bardziej zresztą skomplikowanych, niż w Polsce). W każdym wypadku na ostateczne wyniki wyborów czekamy dwietrzy godziny. I wszystko absolutnie jasne. Do tego wyniki przestawione w przejrzystych formach graficznych, udostępnione wszystkim, komu są one potrzebne, w tabelach i w syste- mie umożliwiającym pobór danych do własnych celów analitycznych i badawczych. Czy wyobrazić sobie możemy w Polsce MSW, które nadzoruje akt głosowania, ba, które organizuje akt wyborczy? A czy mamy inne wyjście, o ile nie kwestionujemy państwa i podstawowych mechanizmów demokracji? O ile państwo, w tym państwo prawa, działa w sposób prawidłowy… W modelu francuskim dokładnie wiadomo, kto odpowiedzialny byłby za jakąkolwiek próbę manipulacji, wpływu na wynik wyborów: to szef MSW, a co za tym idzie premier i cały rząd musieliby podać się do dymisji w przypadku stwierdzonego fałszerstwa wyborczego. To naprawdę się nikomu we Francji nie opłaca. Porządkujmy sprawy dla demokracji podstawowe. Skończmy z modelem PRL-owskim. Kopiujmy to, co najlepsze od tych, którzy na demokracji zjedli zęby. Wprowadźmy uczciwe, przejrzyste zasady i efektywne, skuteczne metody. Budujmy i wzmacniajmy instytucje. Nie kwestionujmy państwa. ● ERYK MISTEWICZ Bezpieczeństwo i prywatność – doświadczenie Francji MICHAŁ BONI RYC.: FABIEN CLAIREFOND Poseł do Parlamentu Europejskiego. Były minister pracy i polityki socjalnej, sekretarz stanu odpowiedzialny m.in. za politykę rynku pracy, szef zespołu doradców strategicznych Prezesa Rady Ministrów, minister administracji i cyfryzacji. B ezpieczeństwo i prywatność to jeden z ważniejszych cyfrowych tematów ostatnich lat. Z kilku powodów. Rośnie skala danych gromadzonych w zasobach sieci (w chmurach, na platformach, w różnych magazynach zasobów danych) – przeszło 90% wszystkich zasobów informacyjnych, jakimi dysponuje świat, zostało zgromadzonych cyfrowo w ostatnich 2 latach. Istotą gospodarki cyfrowej jest przetwarzanie danych, nie tylko osobowych oczywiście, i na podstawie tego tworzenie spersonalizowanych, dopasowanych do naszych oczekiwań – usług, dóbr, produktów. Pozyskiwanie, gromadzenie, przetwarzanie, przesyłanie, dzielenie się danymi – jest wielką dźwignią rozwojową, ale wymaga też nowych reguł, pasujących do świata cyfrowego. Dlatego spory o zasady ochrony danych osobowych – były i są tak wyraziste. Po rewelacjach Snowdena temat stał się jeszcze bardziej gorący. Bo nagle urosła świadomość skali możliwej inwigilacji, jakiej jako jednostki czy społeczności podlegamy. Jedno – to dostęp do naszej prywatności, jaki mają firmy, i ich gotowość do monetyzowania naszych danych. Drugie – to dostęp do naszej prywatności, jaki mają służby specjalne, mogąc monitorować treści naszych maili przez analizę słów kluczy czy mieć wiedzę o rozmowach telefonicznych. I nawet jeśli mówi się, że przykładowo amerykańska NSA może zanalizować tylko 5% danych, do jakich ma dostęp – to i tak, gdyby to miało być poza kontrolą, byłoby groźnie. Ale doszło też i trzecie zjawisko – to dostęp do naszych danych, jaki mogą mieć przestępcy internetowi. Wielkość i wartość przestępczej aktywności w sieci to ok. 400 mld USD w 2014 roku. Bo równowaga między ochroną prywatności jako prawem fundamentalnym a wdrażalnością tego rozwiązania przez biznes czy proporcjonalnością w dostępie do naszych danych dla służb i instytucji publicznych (mieć dostęp – wtedy, kiedy naprawdę jest to uzasadnione) jest warunkiem zaufania. A to właśnie zaufanie jest i będzie podstawą dla pozytywnego w skutkach rozwoju świata cyfrowego i jego niebywałych możliwości. Pracując nad solidnymi ramami prawnymi dla zaufania i ochrony prywatności – które stać się powinny punktem odniesienia dla globalnych reguł ochrony danych osobowych – nie wolno zapominać o sprawach bezpieczeństwa. Bezpieczeństwa potrzebujemy w co najmniej trzech obszarach. Zwykłego, ale kluczowego bezpieczeństwa infrastruktury, sieci, magazynów cyfrowych, ośrodków przetwarzania danych, witryn – że ktoś się nie włamie, nie ukrad- nie, nie zabierze danych, nie sparaliżuje działania. Bezpieczeństwa sprzętu, którego używamy, oraz przepływu danych między naszymi urządzeniami (a mamy ich np. 3 – 4) – że ktoś się nie zainstaluje ze złośliwym oprogramowaniem, nie zrobi sobie podglądu naszej cyfrowej aktywności. I bezpieczeństwa wszystkich treści – jakich używamy: listów, zdjęć, prywatnych relacji z innymi na portalach społecznościowych, do czego służyć mogą wszystkie rozwiązania kryptograficzne, szyfrujące nasze dane i treści, oraz ostrożność w dzieleniu się sobą. Jest nam też potrzebny wzrost świadomości tych spraw: i znaczenia prywatności, i wagi bezpieczeństwa. Wszystkie te rodzaje bezpieczeństwa są równocześnie ważne z dwóch powodów. Mają chronić nas, naszą cyfrową tożsamość, ale też – mają chronić nas przed światem zagrożeń o terrorystycznych znamionach, istotnych dla bezpieczeństwa naszych krajów, oraz o przestępczych znamionach w bardziej tradycyjnym znaczeniu – kradzież pieniędzy, tożsamości, pornografia, sprzedaż narkotyków i wciąganie dzieci do pornografii dziecięcej i pedofilii. Mamy zatem w świecie internetu – rzeczywistość jasną oraz ciemną,„darknet” ze swoimi regułami. Rozumiejąc, jak ważną wartością fundamentalną dla internetu jest wolność, i mając świadomość, że użytkownicy traktują swoje laptopy i każde inne urządzenia jak swoje domostwo – musimy zmierzyć się z problem walki z przestępczością sieciową. Przestępstwo w świecie realnym i wirtualnym jest za każdym razem realne i musi być wskazywane, ścigane, oceniane, kara ne. Tylko oczywiście z wyczuciem dla powszechność używania języka nienawiści. To krzewienie fundamentalizmu sfery, w której się to odbywa. Znane są sposoby przekazywania religijnego w przekazie pasującym do rozkazów dla organizacji terrorystycz- infografiki współczesnej sieci. To renych zawartych w sekwencji zdjęć krutacja ludzi. To poradnictwo: jak coś przesyłanych w sieci. Tylko że w każ- zrobić (zaszyfrowane lub nie) – np. jak dym zdjęciu zmieniony jest jeden pixel skonstruować bombę ze składników – nie jest to łatwo wykrywalne, a nie- do kupienia na mieście, w sklepach. Pierwszą reakcją na mord w „Charlie bezpieczna informacja szerzy się bez ograniczeń. Niektórzy eksperci twier- Hebdo” i to, co po nim nastąpiło i nadzą, że ISIS jest pierwszym tak dużym stępuje – było głośne domaganie się organizmem: formacją terrorystyczną, dobrej, nowej strategii bezpieczeństwa państwem, etc., które powstało wyłącz- europejskiego. Taki dokument roboczy, mówiący o konnie dzięki narzędziom kretnych działaniach, sieciowym. Około 40 Dokończenie i wdroKomisja Europejska tysięcy kont na Twitte- żenie europejskich przedstawiła w maju. rze służy terrorystom prac nad zharmoniJego istotą jest opis do organizacji, nie mówiąc o stronach zowaną dla całej Unii warunków, by odpowiednie instytucje internetowych, przez Europejskiej regulamogły sprawnie przektóre można się zarekazywać sobie różne krutować do bojówki cją dotyczącą ochrodane i informacje, terrorystycznej. Osany danych osobobo to klucz do prema bin Laden używał wencji, ale i ścigania. nagrań wideo przesy- wych – to kluczowe łanych do stacji tele- zadanie przy tworze- Zaczęły się również, wzbudzając wiele wizyjnych, w czwartej niu jednolitego rynku kontrowersji, prace fali dżihadu używa się internetu z większą cyfrowego w Europie. nad europejskim rozwiązaniem prawnym wiedzą, niż robią to europejskie rządy wielu krajów. To jest umożliwiającym przekazywanie dazresztą europejski wkład do islamskie- nych o listach pasażerów lotów między go terroryzmu: nie tylko „foreign figh- Europą a innymi kontynentami, także ters” z Europy go budują, ale i ich wie- wewnątrz Europy. To ważne dla obserwacji przemieszczeń terrorystów. Choć dza o współczesnej komunikacji. Sieć w terroryzmie współczesnym trzeba to robić z poszanowaniem dla odgrywa istotną rolę z kilku powo- ochrony prywatności – po miesiącu dów. Pozwala organizować jednostki dane mają być anonimizowane, dostęp bojowe i akcje. Ale tworzy też klimat do nich ma być bardzo ograniczony sprzyjający radykalizacji postaw, szcze- i umożliwiany wybranym instytucjom, gólnie młodych ludzi. To strony inter- musi być precyzyjnie określona lista netowe wzywające do nienawiści oraz przestępstw, które będą rozpoznawa ne dzięki tym danym – dostęp do danych nie może służyć do wszystkiego. Wydaje się, że przy całej niezbędnej ostrożności co do ochrony prywatności – uda się w UE wypracować także polityczny consensus wspomagający rozumienie zadania: jak właśnie przy szacunku do ochrony danych, zwiększać bezpieczeństwo w wielu wymiarach – używając do tego różnorodnych narzędzi, w tym analizy danych osobowych. Chociaż nie tylko. Sam – organizując w Parlamencie Europejskim publiczne wysłuchanie na temat przetwarzania danych w celu bezpieczeństwa (data driven security) – podkreślałem szanse, jakie niosą nowe technologie, by przetwarzając dane, niekoniecznie personalne – zwiększać możliwości prewencji i skuteczności śledztw. Analiza spektrum kolorów w zdjęciach, analizy skupione na obiektach – nie ludziach i ich aktywności sieciowej, pozwalają wyłuskiwać sygnały wskazujące na groźbę przestępstwa. Tylko nie można już używając „słów kluczy” szukać prostych konotacji treści i znaczeń, ale stosując algorytmy zaadresowane do określonych tematów: dostawać kolekcję danych mniejszą, łatwiejszą do ogarnięcia i przetworzenia. Trzeba tu bardzo umiejętnie zacząć łączyć przesyłanie danych i ich analizowanie w modelu „człowiek do człowieka”, ale i „maszyna do maszyny” (ta, która coś „zaobserwowała” do drugiej) oraz „maszyna do człowieka” i na odwrót. Ta wielopoziomowa analiza zwiększa efektywność poszukiwań – co podkreślają specjaliści z Enisy (Europejskiej Agencji ds. Incydentów w Systemach Cyfrowych). Co tymczasem zdarzyło się we Francji? Bolesność doświadczenia francuskiego związanego z „Charlie Hebdo” jest oczywista. Zawsze w takiej chwili chce się podjąć działania, które pokażą obywatelom wolę i determinację zwiększenia ich poczucia bezpieczeństwa. Od przeszło roku we francuskim parlamencie trwały prace nad legislacją normującą różne działania służb specjalnych – bo nie było klarownych rozwiązań od lat. Po ataku na „Charlie Hebdo”, 19 marca rząd przyspieszył te prace, z osobistym udziałem premiera Manuela Vallsa, i 5 maja ustawa została przyjęta przy udziale 524 głosujących, spośród których 438 było za. Rozpoczął nad nią prace senat i ma je zakończyć ewentualnie w lipcu. Ale w międzyczasie prezydent Hollande poinformował, że zamierza zgłosić pytania dotyczące tej ustawy do Trybunału Konstytucyjnego, podobnie zrobiło około 100 deputowanych francuskich. Pytania o równowagę między wolnościami obywatelskimi a potrzebą działań inwigilacyjnych, szczególnie w internecie, wystosowali posłowie Komisji LIBE Parlamentu Europejskiego. Trwa ostra debata. Co jest dla niej kluczowe, co jest istotne w proponowanym rozwiązaniu? Co jest jasne, a co nie jest jasne? Skądinąd w dobrze uporządkowany sposób przedstawiono w ustawie 7 obszarów, których ochrona bezpieczeństwa przez inwigilację może być prowadzona – w tym zagrożenia związane z terroryzmem. Inwigilacja musi być pod kontrolą. W tym celu miałaby powstać specjalna instytucja, Narodowa Komisja Kontroli złożona z sędziów, członków parlamentu, ekspertów w pomieszczeniach i „u obiektów” czy technicznych. Zadaniem Komisji było- o fałszywych antenach pozwalających by opiniowanie każdego pytania służb zakłócać i przerywać rozmowy telespecjalnych dotyczącego możliwo- foniczne. Te działania inwigilacyjne ści inwigilacji konkretnych osób, poza mogłyby być rozciągnięte na osoby, sytuacjami wyjątkowego zagrożenia które są w kontakcie – choćby przy– gdzie działałby pewien automat opar- padkowym – z podejrzanymi. Ustaloty na uzasadnionym interesie. Z mocy no również czas przechowywania dadecyzji szefa rządu można byłoby nie nych – od miesiąca, przez 6 miesięcy, respektować opinii Komisji, a odwoła- do 3 lat: zależnie od rodzaju sprawy. To rozszerzenie inwigilania w takich sprawach, cji na „osoby będące jak i poszczególnych Jeśli doświadczenia osób podejrzewająw kontakcie”, oparte post-Snowdenowskie cych, że mogą być na niezbyt jasnych inwigilowane – były- uruchomiły wielką zasadach, wzbudziło by składane do Rady najwięcej kontrowerdebatę o wolności Państwa (francuski sji. Bo mogłoby obejnajwyższy sąd admi- i prywatności, także mować wszystkich nistracyjny). Zgody z nie wiadomo jakich w relacjach z Ameryna inwigilacje wydapowodów. kanami, którzy ostatwane przez premieZ jednej strony ra (jest tak w wielu nio również bardzo proponowane rozkrajach – oczywiście wiązanie – porządwzmocnili ochronę w sprawach dotycząkuje w dużej części cych bezpieczeństwa) prywatności w sieci, zasady inwigilacji, obejmować miałyby co jest kluczowe dla to doświadczenie ataokres 2 miesięcy i na demokratycznego kolejne okresy musia- ku terrorystycznego państwa. Ale w wielu łyby być ponawiane. punktach, jak twierna „Charlie Hebdo” Ustawa mówi rówdzą eksperci, zapisy otworzyło w tej debanież o możliwościach nie są w pełni precyinstalowania we cie nowe strony. zyjne – co w takich współpracy z adminisytuacjach może prostratorami platform oraz sieci – „czar- wadzić do zmniejszenia przejrzystości nych skrzynek” monitorujących ruch i wzrostu dowolności interpretacyjw sieci, zbierających metadane, czy in- nych. Poprawki naniosły już komisje nych urządzeń i działań pozwalających senackie. Niemniej jednak wiele niejana automatyczne wyłapywanie danych sności pozostało. W tym najważniejsza: i wzorców zachowań – podejrzanych, czy podejmowane w niektórych obwłaściwych terrorystom. Francuska szarach działania nie naruszają podstapropozycja mówi też o podsłuchach wowych praw obywateli? I czy może poprzez umieszczanie mikrofonów zbyt krótki czas na debatę nad tymi rozwiązaniami – co do których z góry było wiadomo, że będą kontrowersyjne – nie zaszkodził sprawie? Po „Charlie Hebdo”, ale i po Snowdenie... Wydaje się, że w dzisiejszym poszukiwaniu złotej równowagi między prywatnością a bezpieczeństwem trzeba pamiętać o obu tych doświadczeniach. Zaciekawia też, że debata bardziej skupiła się na klasycznych formach działań służb specjalnych, choć istniejących już w realiach cyfrowych. Ale nie pojawiły się na szerszą skalę pytania o europejski wymiar wymiany informacji w tego rodzaju sprawach – co jest potrzebne. Bo dzisiaj, przy cyfrowej przestępczości, granice nie mają znaczenia. A reguły międzygranicznej wymiany informacji i dozwolonej prawnie inwigilacji są dla efektywności walki z cyberterroryzmem i cyberprzestępczością o wiele istotniejsze. Nie pojawiły się też we francuskim parlamencie kwestie związane z lepszym użyciem najnowszych technologii do analizy danych, niekoniecznie personalnych, tak żeby tropić przestępców, ale i budować warunki dla prewencji. Do tego nie są wcale potrzebne kolekcje nowych danych, tylko nowe podejście analityczne do już zbieranych i funkcjonujących danych. Może ten wątek w debacie francuskiej jeszcze wróci... Na dzisiaj jest oczywiste, że skoro są wątpliwości, jak przedstawiane prawo ma się do konstytucyjnych praw obywateli we Francji – to trzeba to sprawdzić. Właśnie mając na myśli równowagę między ochroną prywatności jako fundamentalnego prawa człowieka a koniecznością działań na rzecz bezpieczeństwa obywateli. Niezbędność ochrony prywatności oraz potrzeba bezpieczeństwa – to dwa wymiary tego samego, to nierozerwalna jedność. Na tym opiera się wolność Europejczyków. ● MICHAŁ BONI FOT. JOANNA LEMAŃSKA Francja widziana z Polski PROF. MICHAŁ SEWERYŃSKI Senator, profesor zwyczajny na Wydziale Prawa Uniwersytetu Łódzkiego, odznaczony Krzyżami – Kawalerskim i Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Chevalier dans l’Ordre national du Mérite, Les Palmes Académiques, Krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice oraz Odznaką Honorową m. Łodzi. W roku 1997 uzyskał tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Lyon III. P rzez wieki, obfitujące we wspólne dla Polaków i Francuzów wydarzenia i związki, ukształtował się pozytywny obraz Francji w Polsce. Utrzymuje się on także dziś. Francja jest bowiem postrzegana przez wielu Polaków jako państwo odgrywające kluczową rolę nie tylko w Europie, lecz także oddziaływujące na wydarzenia poza jej granicami. Pozwala jej na to poważny potencjał gospodarczy i technologiczny, który sprawia, że Francja jest pożądanym partnerem gospodarczym dla wielu krajów, także dla Polski, w której inwestycje francu- skie należą do największych. Światowa rola Francji wynika też z jej poważnego potencjału militarnego, opartego na rozwiniętym przemyśle zbrojeniowym i własnej broni nuklearnej. Francja jest krajem demokratycznym, z długą tradycją tego ustroju i może być źródłem inspiracji demokratycznej dla innych krajów. Inspiracja ta była widoczna w Polsce w czasie odbudowy państwa po I wojnie światowej oraz w czasie transformacji postkomunistycznej. Trudno nie zauważyć, że zasady demokratycznego ustroju Francji przekładają się także na wyso ki poziom ochrony socjalnej. Wprawdzie jest ona niełatwa w realizacji, ale pozostaje wielkim osiągnięciem społecznym, a przez to ważnym punktem odniesienia dla polityki społecznej w innych krajach, także w Polsce. Pozytywny obraz w Polsce zawdzięcza Francja także swojej kulturze i nauce, inspirujących polskich artystów i przyciągających uczonych oraz młodzież na francuskie uniwersytety. Te związki, umacniane w czasie kolejnych fal emigracji Polaków do Francji, są ciągle widoczne. Ich szczególnym przejawem jest obecność licznych frankofonów w Polsce. I chociaż język francuski nie jest jest już w Polsce językiem dominującycm, to jednak pozostaje atrakcyjny, jako narzędzie komunikacji w środowiskach nauki i kultury i jako wyznacznik wysokiej pozycji społecznej. Pozytywny stosunek Polaków do Francji nie jest jednak bezkrytyczny. Narastanie bowiem liberalizmu w prawie, kulturze i obyczajach francuskich budzi zastrzeżenia części polskiej opinii publicznej, przywiązanej do tradycyjnych wartości, wyrosłych z chrześcijaństwa. Na koniec nie można nie przypomnieć, że tylko w polskim hymnie narodowym śpiewamy: Dał nam przykład Bonaparte jak zwyciężać mamy. ● PROF. MICHAŁ SEWERYŃSKI Polska i Francja. Przenikanie kultur PROF. ANDRZEJ ROTTERMUND F rancusko-polskie związki artystyczne są niemal tak długie, jak nasza, polska historia. Dla mnie, historyka sztuki doby nowożytnej, najistotniejszym ze względu na intensywność i rozległość naszych artystycznych relacji były czasy około połowy wieku XVII, kiedy wraz z przybyciem do Polski Ludwiki Marii Gonzagi żony, kolejnych dwóch monarchów z dynastii Wazów na tronie polskim Władysława IV i Jana Kazimierza, dotarła do nas francuska kultura w najróżniejszych jej odmianach. Wpływ francuskiej kultury na sztukę polską zaznaczał się przez całą drugą połowę wieku XVII i pierwszą połowę następnego stulecia, szczególnie wtedy gdy na tronie lotaryńskim zasiadł król Stanisław Leszczyński. Droga Polaków do Paryża zaczęła prowadzić wtedy przez Lunéville i Nancy. Silne związki z kulturą francuską kontynuowano w drugiej połowie wieku XVIII, na warszawskim dworze króla Stanisława Augusta. To na dworze naszego ostatniego monarchy pracowali wybitni artyści francuscy tacy, jak Victor Louis, Jean Louis Prier, Jean Pillement, Jean Pierre Dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie. Polski historyk sztuki, muzeolog, profesor nauk humanistycznych, członek PAN. Norblin, Andre Le Brun i wielu, wielu innych. To stąd szły zamówienia do pracowni tak wybitnych artystów, jak François Boucher i do słynnych warsztatów paryskich brązowników, czy do równie znanej i cenionej manufaktury tkanin dekoracyjnych w Lyonie. Dla mnie muzealnika, który w muzeum pracuje już ponad pięćdziesiąt lat, Francja z jej rozbudowanym systemem muzealnym, jest wzorem i inspiracją. We Francji bowiem narodziła się idea wielkiej instytucji muzealnej i we Francji idea ta wprowadzona została w życie. We Francji rozwinął się też mecenat państwowy nad muzeami. Lata doświadczeń, ale też i lata dyskusji o miejscu instytucji muzealnej w polityce kulturalnej państwa spowodowały, że francuskie rozwiązania dotyczące funkcjonowania instytucji muzealnej stały się wzorami, za którymi podążała też Polska. Wyrazem tego były nasze bliskie relacje artystyczne po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku. Paryż stał się celem artystycznych podróży i miejscem studiów polskiej awangardy. Rolę szczególną w popula ryzacji sztuki francuskiej w Polsce odegrały wystawy czasowe. Otwarta w Muzeum Narodowym w Warszawie w 1937 roku wystawa Od Moneta po dzień dzisiejszy pozwoliła publiczności polskiej zetknąć się po raz pierwszy z najnowszymi kierunkami w malarstwie europejskim. Pokazano wtedy w Warszawie blisko sto obrazów pędzla malarzy najwybitniejszych, począwszy od Maneta i Moneta, po Braque'a i Picassa. Po II wojnie światowej, mimo dramatycznej zmiany sytuacji politycznej i żelaznej kurtyny, która na blisko pół wieku oddzieliła Polskę i kraje Europy Środkowej od Zachodu, kontakty kulturalne z Francją szczęśliwie nie ustały. Ważnym wydarzeniami w życiu artystycznym stolicy były wypożyczane nam przez Francję wystawy, jak na przykład Współcześni malarze francuscy oraz ceramika Picassa (1948). Ogromnym przeżyciem dla polskiej publiczności była też wystawa: Malarstwo francuskie od Davida do Cezanne'a (1956), na której obok dzieł m. in. Davida, Moneta, Renoira wystawione zostało arcydzieło Delacroix Wolność wiodąca lud na barykady. Bliskie kontakty artystyczne i muzealne ze zdwojoną siłą kontynuujemy po roku 1989 roku. W Warszawie gościliśmy m.in. w Muzeum Narodowym wystawę impresjonistów ze zbiorów Musée d'Orsay (2001), a w Zamku Królewskim szeroką panoramę francuskiego malarstwa od XVII do XX wieku Cienie i Światła (2005). Wielkim sukcesem był wystawy pokazane we Francji przez polskie muzea w ramach Roku Polskiego we Francji Nowa Polska w latach 2004-5. Zamek Królewski w Warszawie pokazał wtedy wystawy sztuki polskiej oraz sztukę europejską z polskich kolekcji w Paryżu w Luwrze oraz w muzeach w Dijon, i w Nancy, a w latach późniejszych w Muzeum Armii w Paryżu, w Wersalu i w Compiègne. Okazjonalne kontakty przy organizacji wystaw przybierają stopniowo formę stałej współpracy między muzeami francuskimi i polskimi przyczyniając się do wzajemnej wymiany wiedzy i doświadczeń zawodowych. Owocem tak pojętej współpracy była przygotowana w 2013 roku przez pałac w Wersalu i Zamek Królewski w Warszawie wystawa Wersal Marii Leszczyńskiej. Sztuka dworska we Francji. Zamek Królewski w Warszawie utrzymuje szczególnie bliskie kontakty z muzeum pałacowym w Compiègne. W 2001 przygotowaliśmy wspólnie dużą wystawę poświęconą działalności artystycznej i mecenasowskiej króla polskiego Stanisława Augusta, wydobywając wątki związane z relacjami dworu warszawskiego z francuskim środowiskiem artystycznym w ostatnich dekadach XVIII wieku. W tym roku z kolei przygotowaliśmy wspólnie z pałacem w Compiègne wystawę Napoléon Ier ou la légende des arts, która po prezentacji w Compiègne pokazana będzie w Zamku Królewskim w Warszawie. Wystawy tego typu odgrywają ważną rolę w kształtowaniu naszej pamięci historycznej, przypominając szerokiej publiczności o ścisłych, historycznych związkach miedzy Francją i Polską, jak też o procesach wzajemnego przenikania pomiędzy europejskimi kulturami. ● PROF. ANDRZEJ ROTTERMUND Produkt KULTUROWY Brutto. Wkład kultury w PKB siedem razy większy niż branży samochodowej. We Francji MONIKA MIZGIER Ekspert ds. nowych mediów. Absolwentka London School of Economics and Political Science i Uniwersytetu Warszawskiego. W trakcie studiów doktoranckich na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW zaczęła studiować marketing w nowych mediach na paryskiej Sciences Po. Obecnie przekłada teorię na praktykę i przygląda się sposobom wykorzystania nowych mediów w dyplomacji. Pracuje w Ambasadzie RP w Paryżu. W okresie powojennym, Jean Monnet, wówczas komisarz rządu ds. planowania modernizacji i rozwoju francuskiej gospodarki, zaproponował m.in., aby uregulować francusko-niemieckie tarcia, mające swoje epicentrum w Zagłębiu Ruhry, poprzez wspólny mechanizm zarządzania surowcami o strategicznym znaczeniu. Mimo to, pod koniec życia Jean Monnet miał wyznać: „Gdybym miał zrobić to wszystko od nowa, zacząłbym od kultury”. Od kultury? Przekonanie o łagodzącym obyczaje wpływie, jaki ma cultura animi na funkcjonowanie jednostek i społeczeństw jest powszechne zarówno w wymiarze duchowym, jak i społecznym czy politycznym. Ale czy kultura się opłaca? Wiele rozważań na temat opłacalności projektów kulturalnych rozbija się o to, że rozwój społeczny czy podnoszenie jakości życia obywateli poprzez upowszechnianie kultury, chociaż oczywiście bardzo wzniosłe, są trudne do umieszczenia w tabelach Excela. Dlatego Francuzi, intensywnie poszukujący dziś sposobów na wyprowadzenie spowolnionej kryzysem gospodarki na prostą, podeszli do problemu metodycznie: zmierzyli kulturę i zważyli jej udział we francuskim PKB. Było to możliwe dzięki współpracy francuskich Ministerstw Gospodarki oraz Kultury, co już samo w sobie jest interesujące, bo przeczy powszechnemu przekonaniu, że gospodarką i kulturą rządzą odmienne interesy i prawa. Owocem przedsięwzięcia jest opublikowany niedawno raport, który poza liczbami, o których za chwilę, po raz pierwszy we Francji identyfikuje na potrzeby statystyczne te formy działalności gospodarczej, które mieszczą się w kategorii „kultura” (tzw. branże kreatywne). Skądinąd ciekawe, że potrzeba takiej klasyfikacji nie zaistniała wcześniej w kraju tak bardzo przywiązanym do rodzimej kultury, by toczyć o exception culturelle zażarte boje na forum międzynarodowym, jak to miało miejsce w przypadku transatlantyckich negocjacji porozumienia o wolnym handlu. Głównym wnioskiem płynącym z ministerialnego raportu jest przekonanie, że wkład kultury w rozwój gospodarczy Francji jest mierzalny i, co ważniejsze, istotny. Po tłustych latach 1999-2005, kiedy udział kultury we francuskim PKB osiągnął 3,5%, a następnie chudych latach kryzysu gospodarczego na świecie, ale i krytycznych przekształceń trendów konsumenckich (spadek cen nowinek technologicznych, spadek popularności muzyki nagrywanej na płyty, boom czytelnictwa cyfrowego, etc.), w 2011 roku branże kreatywne wytworzyły we Francji wartość dodaną równą 57,7 miliardom euro, czyli 3,2% PKB. Jeżeli dodatkowo uwzględnić pozytywne oddziaływanie sektora kultury na inne klamowa oraz prasa, zatrudnia w sugałęzie gospodarki, np. koszt elek- mie 670.000 tysięcy osób, co stanowi tryczności, najmu, materiałów, etc., 2,4% wszystkich zatrudnionych w skato okazuje się, że całkowity dochód li kraju. Dlatego właśnie, jak powieuzyskany z kultury i powiązanych z nią działa w niedawnym wywiadzie minisektorów wyniósł w 2011 roku 104,5 ster kultury, Aurélie Filippetti, „kultura miliarda euro, a więc prawie 6% PKB! jest kluczowym sektorem strategicznym To dużo czy mało? Zastanówmy się. z perspektywy rozwoju gospodarczego Francja powszechnie kojarzy się z wi- Francji”. nem, serami i francuskimi samochodaPrzykład znad Sekwany pokazumi. Według danych przedstawionych je, że wydatki państwa na kulturę w raporcie wkład kultury do francu- – w przypadku Francji 13,9 miliarda skiej gospodarki tylko nieznacznie od- euro z państwowego budżetu plus ok. biegał w 2011 roku od wkładu sekto- 7,5 miliarda euro z budżetów lokalnych ra spożywczo-rolnego (60,4 miliardy w 2011 roku, zwracają się z nawiązką. euro) i był aż siedem razy większy niż Każde euro zainwestowane w festiwal wkład branży samomuzyczny czy filmochodowej (8,6 mi- Całkowity dochód wy pozwala liczyć liardów euro). Zatem uzyskany z kultury na zwrot na poziomie okazuje się, że tym od czterech do siedi powiązanych z nią bardziej uzasadnione miu euro. Może zasą skojarzenia z boga- sektorów wyniósł tem, gdyby zacząć tą francuską historią, nie od węgla i stali, w 2011 roku 104,5 malarstwem, literalecz, jak sugerował turą, niepowtarzalną miliarda euro, a więc Jean Monnet, od kularchitekturą, wieżą tury, proces integraprawie 6% PKB! Eiffla, francuskimi kocji i rozwoju Europy mediami, Asteriksem, a ostatnio tak- przebiegałaby podobnie z tą tylko że tajemniczym duetem Daft Punk, różnicą, że nie byłoby dziś potrzeby który dopiero co wrócił z Los Angeles powtarzać jak mantry, że Unia Euroz czterema nagrodami Grammy. pejska to nie tylko rynek? ● Istotną z punktu widzenia walki prowadzonej przez francuski rząd z bezrobociem jest także informacja, że kultura – a przede wszystkim sztuki teatralne i przedstawienia, branża reMONIKA MIZGIER Najpiękniejsze muzeum Paryża. Musée Jacquemart-André MARIA ROSENFELD Historyk sztuki. Polka mieszkająca od ponad 30 lat we Francji. Niezmiennie zakochana w Paryżu i Prowansji. J est kilka miejsc w moim magicznym Paryżu. Dosłownie kilka. O niektórych wiedzą tylko najbliżsi przyjaciele, kilka miejsc zostawiam jedynie dla siebie: miejsc tajemniczych, dalekich od stadnych wycieczek prowadzonych przez przewodników z chorągiewkami, z tyłu wielkich bulwarów; miejsc skrytych w zieleni, gdzieś nad Sekwaną lub w zaułkach tego miasta. Musée Jacquemart-André nie znajdziemy w większości przewodników „Paryż w tydzień”, „Paryż w trzy dni”, „Paryż dla smakoszy”. Choć akurat właśnie to miejsce można smakować na wiele sposobów: sam pałacyk, część muzealna ze stałą ekspozycją, wystawy czasowe, a wreszcie jedna z sympatyczniejszych brasseries w centrum Paryża, miejsce tradycyjnych brunchów z przyjaciółmi. Moim zdaniem to zdecydowanie najpiękniejszy obiekt muzealny Paryża. Wymarzone miejsce do poważnych rozmów (jednak nie negocjacji handlowych z otwartymi laptopami, byłoby w takim widoku tutaj coś nieprzyzwoitego, raczej, cóż, może oświadczyn?), fantastyczne miejsce do edukacji artystycznej pociech (wszystkie popołudnia latem należą do dzieci, można je zostawić pod opieką pedagogów), okazja do zapoznania się z opowieściami proponowanymi przez kuratorów wystaw. Wystaw niebanalnych, jak „Od Giotto do Caravaggia, z kolekcji Roberto Longhi” (ekspozycja do 20 lipca 2015 r.), także jak ta zapowiadana już na jesień (od 11 września 2015 do 25 stycznia 2016 r.) „Bronzino, Salviati, Pontormo. Portret florencki XVI wieku”. Zapraszam do tego miejsca. Tuż obok zatrzymuje się autobus przejeżdżający przez cały Paryż, z zachodu na wschód, niedaleko są dwie stacje metra, bez problemu znaleźć można to niesamowite miejsce, otwarte siedem dni w tygodniu, od 10 do 18. I jeszcze adres: 158, boulevard Haussmann. ● MARIA ROSENFELD FOT. AUTORKA Druga ojczyzna socjetariusza ANDRZEJ SEWERYN JOANNA NOJSZEWSKA Wybitny aktor teatralny i filmowy, reżyser teatralny, dyrektor naczelny Teatru Polskiego im. Arnolda Szyfmana w Warszawie. Frankofonka i frankofilka w drugim pokoleniu. W pierwszym – dziennikarka od lat związana z miesięcznikiem „Twój Styl”, obecnie redaktorka działu kultury. Była też redaktorką naczelną polskiej edycji magazynu „Elle”. Po godzinach gra i śpiewa w amatorskim teatrze. P rzed tym wywiadem uważniej niż zwykle sprawdzam sprzęt nagrywający. Bo był precedens. Dwadzieścia lat wcześniej, w Paryżu, my – członkowie teatru akademickiego Uniwersytetu Warszawskiego – przeprowadzaliśmy wywiad z Andrzejem Sewerynem. W Théâtre de Gennevilliers – tam wtedy pracował. Rozmawialiśmy o kondycji teatru francuskiego, polskiego i o kondycji człowieka w ogóle. Niestety, nic się nie nagrało. Może ktoś źle wcisnął guzik. Zawstydzeni, wrzuciliśmy kasetę za materace stojące przy ścianie w stacji PAN przy ulicy Lauriston, gdzie nocowaliśmy. Zawsze lepiej utrzymywać, że kaseta zaginęła, niż przyznać się do tego, że nie umieliśmy obsłużyć poczciwego grundiga! Jeśli nikt tam gruntownie nie sprzątał, kaseta z nienagranym wywiadem z Andrzejem Sewerynem leży za materacami do dziś. Szczęśliwie, w XXI wieku nagranie w gabinecie dyrektora Teatru Polskiego się udało. Żałuję tylko, że do tekstu nie można dołączyć filmiku. Obserwować te miny, gesty, minietiudy to był i zaszczyt, i przyjemność. Joanna Nojszewska: Panie dyrektorze? Panie Andrzeju? Jak do pana się zwracać? Andrzej Seweryn: Jak pani chce. Z tych lat we Francji zostały panu zwyczaje, małe rytuały? Codzienne? Muszę co rano mieć müsli, jogurt i sok pomarańczowy. W warstwie słownej: nawet jeśli z kimś jestem na pan, mówię mu po imieniu. Na przykład: „Piotrze, czy pan wie...”. I często używam wyrażenia: jak się masz? – takiego, jak we Francji Comment tu vas? To chyba przejąłem, bo Polacy raczej mówią„Cześć” albo„Dzień dobry”. Może monsieur? Mówi pani po francusku? Świetnie, przejdźmy więc na francuski! (przechodzimy) Dla mnie to będzie przyjemność. Przez miesiące nie miałem kontaktu z tym językiem, a za chwilę będę grał we Francji. Najpierw w „Szkole żon”, potem w „Cyrano de Bergerac” Mentalnie pan się zmienił? – hrabiego de Guiche. Wprawdzie już Ciekawe pytanie. Hm... Na przykład go grałem, ale to ważna, czwarta postać w sztuce. Muszę więc trenować, mówi się, że Francuzi nigdy nie są zadowoleni, lubią narzekać. Fakt – jest przypomnieć sobie język. nawet na to specjalne słowo: grincheux Kokieteria. Po francusku mówi – marudny, zrzędliwy. O, w tym sensie pan perfekcyjnie. Trzydzieści trzy na pewno nie jestem Francuzem. Bo jelata w Paryżu robią swoje. Pierw- stem bardzo szczęśliwy. Jestem przeciszych dwadzieścia jest zresztą szcze- wieństwem Francuza, oczywiście pod gółowo opisanych w książce „An- warunkiem, że to, co pani podpowiadrzej Seweryn” Teresy Wilniewczyc. da, jest prawdą. Ale przecież Polacy też Zapamiętałam stamtąd zdanie, któ- narzekają! Z tego punktu widzenia nie re wypowiedział Jacques Lassalle, jestem ani Polakiem, ani Francuzem. reżyser, z którym pan często praco- We Francji nauczyłem się czegoś innego i to jest może dziś jedną z ważniejwał... szych moich cech. Nie znoszę le bordel. Ciekaw jestem, które... No tak, widzę pani wzrok... Owszem, tu w gabinecie mam nieład, ale nie zno„Myślę, że Seweryn Francuz nie szę bałaganu w pracy. W Komedii Franjest całkiem taki sam jak Seweryn cuskiej nauczyłem się porządku. Tam Polak”. Prawda to? sprawy są zaprogramowane, zaplanoOczywiście. Ale jeśli pani każe mi to wane wiele miesięcy naprzód, a daty doprecyzować... Wie pani... We Francji premier zawsze dotrzymywane. Dlateczułem, że coś muszę. Że jestem kliengo w Teatrze Polskim jeszcze nigdy (Antem, że nie jestem decydentem, choć drzej Seweryn odpukuje w drewniany byłem tam wykładowcą w szkole, reżystół) nie przełożyliśmy daty premiery. serem, wreszcie przez dwadzieścia lat Zna pani inny taki teatr w Polsce? Mnie socjetariuszem Komedii Francuskiej. nawet nie przechodzi przez głowę, że Co innego w Polsce. moglibyśmy przesunąć spektakl, bo czegoś nie dopilnowano. Jesteśmy jednym z elementów przemysłu, w szlachetnym sensie tego słowa, teatralnego i nie możemy zawalić. Tak się nie robi. Koniec, kropka. To jest szkoła francuska? Nie wiem, czy francuska, ale z pewnością jest to szkoła zachodnia. Z czego ten ordnung wynika? Względy ekonomiczne? Też, jestem przecież odpowiedzialny za publiczne pieniądze, ale to nie wszystko. Chodzi również o szacunek do innych ludzi – słowo znikające z życia publicznego. Mamy zobowiązania wobec publiczności, nas samych. Władz, które nam ufają. Naszych – po francusku jest takie ładne słowo tutelle – opiekunów, mecenasów. Szacunek dla czasu, pracy, energii jest ważny. Wiele lat temu, kiedy pracowałem w Polsce, co rusz przerywano próby. Nie powiem, żeby lżej podchodzono do aktu artystycznego – o, nie! – ale czas wtedy się nie liczył. Pieniądze jeszcze mniej. Wróćmy do tych czasów, ale nie w Polsce, lecz we Francji. Jedzie pan do Paryża pierwszy raz w roku tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym siódmym, spaceruje po Saint-Germain. Jaki to miało smak? Pierwszy raz we Francji byłem wcześniej, na festiwalu teatralnym w Awinionie. Pamiętam światło, dużo światła. Tego słonecznego, w ciągu dnia zalewającego mury, i tego wieczornego z witryn sklepowych. A smak Paryża? Słodka benzyna! To metafora? Słodka benzyna! Naprawdę! Pamiętam miły zapach benzyny na ulicach. Pomieszany z zapachem mydła. I czystych toalet z porządnym papierem. Wizualnie zaś – mam wspomnienie różnych kolorów skóry ludzi. Proszę pamiętać, że myśmy wyjeżdżali z szarzyzny, z Polski gomułkowskiej. A tam jasność, swoboda. To był lipiec, wszyscy siedzieli w kawiarniach. Opaleni, zadowoleni, w ładnych przeciwsłonecznych okularach, pięknie pachnący, faceci w białych spodniach. Kobiety wydały się lepiej ubrane niż w Polsce, choć oczywiście nie były piękniejsze. Coś pana szokowało, zaskoczyło? Nic... Chociaż... To właśnie we Francji pierwszy raz spotkałem się z otwartością na homoseksualizm. Jak to wtedy w Polsce wyglądało? Szeptano o słynnych tancerzach, że są homoseksualni, ale oni się nie afiszowali. Nie było ruchów społecznych, oficjalnych, jawnych organizacji. Jako student w czasie egzaminów na wydział aktorski na PWST byłem „odźwiernym” i asystowałem przy egzaminie chłopaka, który wyraźnie był odmiennej orientacji seksualnej. Pamiętam reakcje kilku profesorów, nawet nie chcieli analizować jego możliwości aktorskich. Został odrzucony, aby nie siał zgorszenia w szkole. Bo to było ZŁO. Tymczasem na Zachodzie obecność organizacji – czy w ogóle kultury homoseksualnej – była widoczna. Czy podczas tego pierwszego wyjazdu przeszło panu przez myśl, że Francja będzie drugą ojczyzną? Chyba nie. Ale w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym roku miałem luksusowe wejście. Pojechałem do konkretnej pracy w teatrze. Wiedziałem, że będę dostawał wynagrodzenie. Załatwiono mi ubezpieczenie. Wie pani, to jest tak, że po trzech, czterech miesiącach grania we Francji stajesz się jak inni: chcesz, żeby twoje zdjęcie wywieszono na Polach Elizejskich. Pracę skończyłem w czerwcu, wróciłem do Polski, spędziłem lato i w listopadzie wróciłem do Francji, żeby pracować ze świetnymi reżyserami – Claude’em Régy i Patrice’em Chéreau. Potem wprowadzono w Polsce stan wojenny. Zostałem we Francji na dobre. W autobiografii wspomina pan, że na początku denerwowała pana ekspresyjność Francuzów, okrzyki ça va? i niekończące się obcałowywanie przy powitaniu. Gdy było panu źle, to wiedział pan, że między godziną dwunastą a czternastą zapomni na chwilę o kłopotach, bo wtedy cała Francja je. I pan też pójdzie jeść. Ze wzruszeniem wspominał pan o tym, że znajdował schronienie w Centrum Dialogu prowadzonym przez księży pallotynów przy rue Surcouf. Co pana fascynowało w Paryżu – nie jako turystę, lecz mieszkańca tego miasta? Metro i RER (paryska kolejka podmiejska – przypis autorki). Że działa! Że się nie spóźnia! Że jest szybkie! Że jest to doskonałe urządzenie, które co dzień dowozi mnie do pracy. Co rozczarowało? Byłem rozczarowany – i jakże się myliłem! – tamtejszym teatrem. Dopiero po kilku latach zrozumiałem, że teatr francuski nie był taki zły, jak myślałem, ani też teatr polski nie był taki genialny, jak mi się zdawało. I tę opinię podtrzymuję do dzisiaj. Argumenty? Kiedy próbuję opisać sytuację teatru gdziekolwiek, nie robię tego na podstawie jednego spektaklu. Muszę wziąć pod uwagę maksimum informacji. I okazuje się, że to, co się nazywa kulturą teatralną, jest złożone z wielu elementów: literatura, edukacja, koła przyjaciół teatru, chodzenie na sztuki teatrów zagranicznych. We Francji działa system, który pozwala zwykłemu obywatelowi – na przykład z Valence (sześćdziesięciotysięczne miasto w południowo-wschodniej Francji – przypis autorki) – oglądać wielkie spektakle. Śmiem twierdzić, że dzięki temu mieszkaniec Valence ma więcej możliwości zobaczenia dobrego europejskiego spektaklu niż mieszkaniec Szczecina. To jest wartość teatru francuskiego. Inna sprawa to nauczanie sztuki aktorskiej. Byle kto, byle gdzie, uczy byle kogo, byle czego. W Polsce było inaczej i nie sądzę, aby ten model wiele się zmienił. Tam po trzech latach studiów w konserwatorium, Conservatoire National Supérieur d’Art Dramatique, uczniowie zostają członkami JTN, czyli Jeune Théâtre National. To instytucja, która płaci im pensje, jeśli dostają angaż w teatrze. Przez kolejne trzy lata, co jest i dobre, i niedobre. Dobre – rozumiem – bo młodzi mają pracę. A niedobre, bo? Bo po trzech latach, kiedy już kończą się pieniądze z JTN, aktor często jest wywalany na bruk. Przesadzam, oczywiście, ale taki jest system. Ale czy on sprawia, że aktorzy polscy są lepsi od francuskich? Nie, bo to zależy od konkretnego człowieka. Jechałem do Francji, aby się uczyć, i na początku byłem zaniepokojony, bo zobaczyłem, że nie mam czego się uczyć. Ale wówczas mało jeszcze widziałem. Francuski teatr jest i był szalenie zróżnicowany, a ja czułem się jak dumny Słowianin, który uważał, że cóż tu wielkiego w tym Paryżu, wszak to my jesteśmy mistrzami! Gdy zacząłem pracować, dostrzegłem wspaniałych aktorów, a przede wszystkim wspaniałe teksty. To jest wielka literatura! Poza tym mój podziw budzili wielcy reżyserzy i cała organizacja życia teatralnego we Francji. Podział na teatr prywatny, ambitny, bulwarowy. I jeszcze jedno: dostępność literatury światowej. We Francji tłumaczy się wszystko, na pewno dużo więcej niż w Polsce. Znajdzie tam pani przetłumaczonego Tadeusza Różewicza, Sławomira Mrożka, Helmuta Kajzara. Teatry, mimo kryzysu, mają więcej pieniędzy i to im ułatwia importowanie spektakli ze Stanów Zjednoczonych czy Japonii, kontakty z kulturą innych kontynentów. Paryż jest miastem kosmopolitycznym, gdzie grają teatry z całego świata. Przy okazji mamy do czynienia z ciekawym zjawiskiem: dziś dzięki środkom komunikowania się spektakl w Paryżu może nie różnić się od spektaklu w Albanii czy w Warszawie. Wszyscy kradną. Kradną? Co konkretnie? Pomysły. Proszę sobie wyobrazić, że wczoraj odbył się spektakl w Paryżu z, dajmy na to, akcją w wodzie. Oglądam fragment albo czytam opis w Internecie i następnego dnia robię taki sam w Warszawie. Tyle że nie w wodzie żółtej, lecz w niebieskiej. Niby to samo, a inaczej. Takie „zapożyczenia” są dziś nie do opanowania. Odkąd doświadczyłem „internacjonalizacji” kultury, co zresztą szanuję, nie interesuje mnie już – że użyję odzieżowej przenośni – dżins. Interesuje mnie strój narodowy, tradycyjny. Taki, który nas odróżnia od innych. Nie chcę się topić w oceanie dżinsów, choć – dosłownie: jako spodnie – noszę je na co dzień. Bogactwo ludzkości musi być kultywowane. Polska tożsamość musi być zachowana! Proszę nie podejrzewać mnie o rozumowanie szowinistyczne, nacjonalistyczne. Zależy mi na tym, żebyśmy pozostali sobą. Bo mamy swoją historię, swoją geografię. Mamy inne rzeki, góry i pejzaże niż Niemcy czy Włosi. Dlatego jestem bardzo szczęśliwy tu, w Teatrze Polskim. Wydaje mi się, że tu akurat ważne jest, aby jak najczęściej mówić o naszej historii. O naszych tragediach, zwycięstwach, ale i popełnionych przez nas głupstwach. Inaczej mówiąc: dramat szofera irlandzkiego, który ma kłopot z żoną – temat uważam zresztą za pasjonujący – wydaje mi się jednak mniej pilny do pokazania niż „Odprawa posłów greckich” Jana Kochanowskiego czy „Wilki w nocy” Tadeusza Rittnera. Bo jeśli my tego nie zrobimy... ...nikt inny tego zrobi? Również, ale głównie zubożymy naszą świadomość narodową. Europejczycy to grupa ludzi r-ó-ż-n-y-ch, którzy zdecydowali żyć razem i siebie szanować, a nie ludzi, którzy postanowili być tacy sami. Zapędziliśmy się w wysokie rejestry sztuki – może nawet polityki, to teraz proponuję przyziemny kontrapunkt związany z pana francuskim życiem. Czy jest pan nadal kibicem klubu piłkarskiego Olympique Marsylia? (wybuch śmiechu) Tak! Jestem wiernym kibicem Olympique Marsylia! Ale nie mam ani czasu, ani stu kanałów w telewizji, żeby oglądać ich mecze. Będę oczywiście bardzo szczęśliwy, jeśli wygrają najbliższe mistrzostwa jakieś tam... To miłość na odległość. Lubię oglądać sport, ale – i niech w wywiadzie pani zredaguje to łagodniej, niż sam to określę – oglądanie piłkarzy polskich, którzy zarabiają miliony i nie umieją wykonywać swojej pracy, to męka! Patrzy pani na Barcelonę, na Real Madryt, potem na grę Polaków i co pani stwierdza? Że mają inne koszulki? Że biegają dwa razy wolniej. Wstyd! (jako że rozmowa toczy się po francu sku, Andrzej Seweryn powtarza trzy razy „C’est honteux, c’est honteux, c’est honteux”, z odpowiednią mimiką). Podobno w Polsce czytuje pan codziennie „Le Monde”. Francja to moja druga ojczyzna. Poza tym lubię inne spojrzenie na sprawy świata niż to, które ma „Gazeta Wyborcza”, „Rzeczpospolita” czy telewizyjne „Wiadomości”. Ale też dlatego, że chcę wiedzieć, co się dzieje w teatrze we Francji i nie tylko we Francji. „Le Monde” jest dla mnie źródłem informacji kulturalnych, literackich. Poszerzonych, bo na jeden artykuł w „Gazecie” o filmie czy wystawie w „Le Monde” jest ich z pięć. Teraz zacytuję pana zdanie z pewnego wywiadu... O, nie! Proszę! Ale to wywiad specyficzny, z pisma, hm... dla panów. Powiedział pan, że zazdrości Francuzom języka erotycznego. Ależ oczywiście! Kilka lat temu na scenie Studio Théâtre, które należy do Komedii Francuskiej, oglądałem spektakl „Kabaret erotyczny”. Aktorzy śpiewali piosenki. Znakomicie! Odkryłem wtedy niezwykłe bogactwo francuskiego języka erotycznego. Ileż mają określeń na sam akt seksualny, na części ciała. Na każde z pojęć ze dwadzieścia słów! W tym obszarze język polski jest ubogi. Mamy frywolne limeryki, ale to mało. W ramach naszych Salonów Poezji organizowałem w Teatrze Polskim salon „Erotyzm w poezji polskiej”. Było interesująco, ale nie aż tak, a ten spektakl w Paryżu... odważny... proszę mi wierzyć. Nie jestem dzieckiem, a zrobił na mnie wrażenie. To było eleganckie. Może dlatego, że powiedziane po francusku? Być może, ale przede wszystkim prezentowane naturalnie, bez głupich uśmieszków i popiskiwań: „O, powiedział brzydkie słowo, hi, hi” (Andrzej Seweryn wykonuje etiudkę zatytułowaną „Płochliwa dziewoja”). Przecież, o ile wiem, seks stanowi część życia istot ludzkich. „O ile wiem”? Nie znam wielu osób, które zrezygnowały z tej sfery życia. Dotyka jej poezja, rzeźba, malarstwo, powieść, kino. Ale jeśli chodzi o słowa – można by je u nas urozmaicić. Wtedy w Paryżu to było dla mnie niezwykłe doświadczenie. Dobrze tam się czułem. Naturalnie. I niekoniecznie grzesznie. Poza tym... Człowiek jest taki biedny, brzydki, słaby. Trzeba kochać istotę ludzką również w jej słabościach, również erotycznych. Oczywiście nie jestem za rozpustą, znam i szanuję Dziesięć Przykazań Bożych. Wierzę, że Chrystus ma dla nas dużo wyrozumiałości. Przykazania są i powinny zostać naszymi przykazaniami. Bezdyskusyjnie. A życie? Tu przypomina mi się piękne zdanie Czesława Miłosza o tym, że zasady katolickie są trochę zbyt wysoko, aby można było im sprostać. Oczywiście trzeba się starać. Jeśli wyglądam na człowieka, który je odrzuca czy lekceważy, to nieprawda! Panie Andrzeju, pan błyskawicznie zmienia tematy i tony w tej rozmowie, to i ja sobie na to pozwolę. Cały czas, kiedy na pana patrzę, w tle widzę gablotę, a w niej duży album, który od początku rozmowy mnie intryguje – fonetycznie – swoim tytułem: „Arboretum Bolestraszyce”. Czy ma pan słowa francuskie, które są dla pana właśnie fonetycznie intrygujące? Których wymowa sprawia panu przyjemność? Im mniej mówię w tym języku, tym bardziej go kocham. Może to dlatego, że kiedy jestem we Francji i go używam, mniej zwracam nań uwagę. Ale kiedy teraz rozmawiam z panią, podoba mi się, że mówimy po francusku. Na przykład słowo... o, samo słowo „słowo”, czyli le mot. Le mot, jakież to piękne. I to nie jest „o” szerokie, tylko „o” ścieśnione. Jest wiele takich pięknych słów. Już chociażby „Liberté, égalité, fraternité” – piękne. A słowo l’amour?! Punaise, c’est fantastique ça! Punaise?! Punaise, bo nie chciałem powiedzieć putain (popularne francuskie przekleństwo; punaise, dosł. pinezka, używa się tak jak w polskim np. kurczę – przypis autorki). Choć putain to świetne słowo. Jaki potencjał energetyczny! Używam też czasem francuskiego trop c’est trop (tu w znaczeniu: co za dużo, to niezdrowo – przypis autorki). A inne ulubione powiedzonka? Wiele, ale często nie umiem ich przetłumaczyć. Właśnie o takie mi chodzi. Są, są... Ale tak konkretnie... Nie męczyć? Nie, dlaczego, niech pani męczy. Może ulubione frazy ze spektakli? (uśmiech satysfakcji) „L’hypocrisie est un vice à la mode. Et tous les vices à la mode, passent pour les vertus”. „Hipokryzja jest modną wadą, a wszystkie modne wady uznawane są za cnoty”. Straszne, prawda? To z „Don Juana”. To jeszcze dwa krótkie pytania na koniec. Sugeruje pani tym samym krótkie odpowiedzi? Będąc paryżaninem, zaraził się pan miłością do mody? Troszkę tak. Lubię ładnie się ubrać i dzięki bliskim mi osobom czasami to osiągam. Styl francuski. Co to dla pana znaczy? Bo jedni mówią: proporcje, klasyka, inni – racjonalizm, a jeszcze inni – finezja. Mnie styl francuski kojarzy się ze słowem, a nie z marynarką. Kojarzy się z wykwintem, subtelnością języka. Nie bez przyczyny język francuski był, jest językiem dyplomacji. Nie bez przyczyny takie postaci jak choćby Proust były Francuzami. Sedno francuskiego stylu jest w słowie pérennité. Trwaaaanie! Długowieczność, długa historia. Można oczywiście mówić, że styl francuski to wygląd, że Francuz zawsze zadba- ny, szczupły, dobrze ubrany, ale to są takie... po polsku powiemy: pierdupierdu. A słowo? Mało kto na świecie zna polskie słowo „miłość”, ale wszyscy na świecie wiedzą, co znaczy l’amour. I merde. To słowo mówi się w teatrze przed premierą, na szczęście. Tak. We Francji odkryłem mnóstwo teatralnych zwyczajów. Na przykład – żeby nie gwizdać na scenie. To tradycja morska, bo pierwszymi maszynistami w teatrach byli marynarze. Zatrudniano ich, bo potrafili wchodzić wysoko. Gwizdanie na morzu przywołuje śmierć, a w teatrze przynosi pecha. W Komedii Francuskiej nauczyłem się też, że nie można grać w zielonym kostiumie. Nietwarzowy? W XVII wieku truto ludzi, pokrywając im ubrania szkodliwą substancją właśnie w kolorze zielonym. Dlatego Molier unikał grania w zielonym kostiumie. Dziś to przynosi pecha. Ale wie pani... ja w „Mizantropie” zagrałem w zielonym kostiumie! Alcesta. I żyję! ● ANDRZEJ SEWERYN JOANNA NOJSZEWSKA Książka zawiera trzynaście wywiadów ze znanymi osobistościami życia kulturalnego oraz anegdoty i frywolitki, w sposób ciepły i niebanalny przybliżając francuską obyczajowość. Ukazała się nakładem wydawnictwa Czarno na Białym. L’amitié franco-polonaise s’écrit au présent au Lycée Français de Varsovie Historię przyjaźni francusko-polskiej pisze obecnie Liceum Francuskie w Warszawie DANIEL RAYNAL Originaire du sud-ouest de la France, M. Raynal a pris la direction du Lycée Français de Varsovie en septembre 2014. En provenance d’Italie, M. Raynal arrivait de Turin où il a redonné en 5 ans un nouveau souffle au Lycée Français Jean Giono en développant – notamment – un projet pédagogique plurilingue particulièrement performant. P armi les écoles internationales de Varsovie, le Lycée Français se distingue particulièrement par son ancrage dans le pays. Le LFV fêtera en effet en 2019 son centième anniversaire. Il est ainsi à la fois un bel exemple des liens intenses que la France et la Pologne cultivent depuis plusieurs Pochodzi z południowo-zachodniej Francji, objął dyrekcję Liceum Francuskiego w Warszawie we wrześniu 2014 roku. Przybył do Warszawy z włoskiego Turynu, gdzie w ciągu swej 5-letniej misji tchnął nowe życie w Liceum Francuskie im. Jean Giono, zwłaszcza poprzez wprowadzenie szczególnie efektywnego projektu edukacyjnego opartego na wielojęzyczności. W śród szkół zagranicznych w Warszawie Liceum Francuskie wyróżnia się szczególnie swoim zakorzenieniem w kraju. W 2019 roku Liceum Francuskie świętować bowiem będzie 100-lecie swego istnienia. Jest zatem pięknym przykładem zarówno silnych związków, siècles – liens culturels, diplomatiques et jusqu’aux individus eux-mêmes – mais aussi du rayonnement de la France à l’étranger et de l’ouverture de la Pologne sur le monde. Parmi les 780 élèves scolarisés de la maternelle à la classe de Terminale, 30% sont Polonais, 38% sont Français, 20% Franco-Polonais et l2% d’autres nationalités Européennes et hors Europe. Ce sont 43 nationalités qui sont représentées au Lycée Français. C’est dire si la France avec son système scolaire spécifique séduit encore et toujours à l’étranger bien au-delà de la communauté locale. C’est dire aussi – et surtout – si les Polonais depuis longtemps sont attachés à offrir à leurs enfants une éducation ouverte sur le monde et qui plus est dans une langue étrangère. Notre établissement porte d’ailleurs le nom de René Goscinny, écrivain français issu d’une famille polonaise. Polyglotte et curieux du monde, il partagea sa vie (1926-1977) entre 3 continents, à une époque pourtant où les voyages étaient moins aisés qu’aujourd’hui. Seul établissement en Pologne homologué par le ministère français de l’Éducation Nationale, Le Lycée entretient naturellement des liens privilégiés avec l’Ambassade de France et l’Institut Français de Varsovie. Grâce à cela, nos élèves ont l’occasion de rencontrer des personnalités françaises mais aussi polonaises issues de milieux très divers: la culture bien sûr – Andrzej Wajda, Namir Abdel Messeeh, Eric-Emmanuel Schmitt, Marc Lévy pour citer quelques exemples – les affaires ou encore le sport – Michel Platini ou od wieków łączących Francję i Polskę – związków kulturalnych, dyplomatycznych i personalnych – ale także wpływów Francji za granicą i otwarcia Polski na świat. Spośród 780 uczniów, uczęszczających do klas od przedszkolnych po maturalną, 30% stanowią Polacy, 38% Francuzi, 20% dzieci posiadające podwójne obywatelstwo francuskie i polskie i 12% inne narodowości europejskie i pozaeuropejskie. W Liceum Francuskim reprezentowane są 43 narodowości. Oznacza to, że Francja ze swoim specyficznym systemem oświaty ciągle jeszcze jest atrakcyjna za granicą poza lokalnym środowiskiem francuskim. Oznacza również – i może przede wszystkim – że Polacy od dawna przywiązują dużą wagę do zapewnienia swoim dzieciom edukacji otwartej na świat i, co więcej, prowadzonej w języku obcym. Nasza placówka nosi ponadto imię René Goscinny’ego, francuskiego pisarza, urodzonego w polskiej rodzinie. Ciekawy świata, poliglota, dzielił on swe życie (1926-1977) pomiędzy 3 kontynenty w czasach, gdy podróżowanie nie było tak łatwe jak dziś. Jako jedyna placówka szkolna w Polsce, posiadająca akredytację francuskiego Ministerstwa Edukacji Narodowej, Liceum Francuskie w naturalny sposób utrzymuje szczególnie bliskie kontakty z Ambasadą Francji i Instytutem Francuskim w Warszawie. Dzięki temu nasi uczniowie mają okazję spotykać się z osobistościami francuskimi oraz polskimi, reprezentującymi najrozmaitsze środowiska: świat kultury, oczywiście – Andrzej Wajda, Namir Abdel Messeeh, Eric-Emmanuel Zinedine Zidane ont ainsi rencontré nos lycéens par le passé. Notre établissement a tissé de nombreux liens avec les établissements d’excellence de la ville de Varsovie mais aussi avec le réseau des écoles internationales. Si notre projet pédagogique n’est pas élitiste, il est naturellement tourné vers l’excellence, le désir d’amener tous les enfants qui nous sont confiés à leur meilleur niveau. Nos élèves sont engagés dans leur scolarité, immergés dans un bain linguistique permanent et une ouverture sur le monde qui est devenu une seconde nature pour eux, citoyens du monde cela les amène souvent à choisir de continuer leurs études au-delà des frontières de la Pologne et de la France. Mais quand on a une histoire commune de plus de 15 ans et grâce aujourd’hui aux nouvelles technologies, on ne peut pas tout à fait couper le cordon! L’histoire de cette amitié franco-polonaise de continuer de s’écrire… au présent pour un futur toujours plus prometteur. ● Schmitt, Marc Lévy, by wymienić tylko kilka przykładów – biznesu czy sportu – i tak w przeszłości spotkali się z naszymi licealistami Michel Platini czy Zinedine Zidane. Nasza placówka ma liczne kontakty z najlepszymi szkołami w Warszawie oraz z siecią szkół międzynarodowych. O ile nasz projekt edukacyjny nie jest elitarny, jest on naturalnie nastawiony na doskonałość i pragnienie, aby wszystkie powierzone nam dzieci wykorzystywały maksimum swych możliwości. Nasi uczniowie angażują się w naukę, zanurzeni w środowisko obcojęzyczne i otwarci na świat, co stało się ich drugą naturą; jako obywatele świata często decydują się na kontynuowanie nauki poza granicami Polski i Francji. Ale kiedy się przeżyło wspólnie ponad 15 lat i dzięki dzisiejszym nowym technologiom nie można całkiem przeciąć pępowiny! Historia tej przyjaźni francusko-polskiej ciągle się pisze... w chwili obecnej, z myślą o coraz bardziej obiecującej przyszłości. ● DANIEL RAYNAL DANIEL RAYNAL Miesiąc w Paryżu. Dziesięć pomysłów. Lipiec 2015 CHIARA FERRARIS Wychowana na Węgrzech, pół-Polka, pół-Włoszka. Absolwentka kulturoznawstwa w Instytucie Kultury Współczesnej na Uniwersytecie Łódzkim. Była montażystka, obecnie producentka telewizyjna. Mieszka w Paryżu od 2006 roku. OD REDAKCJI: Każdy miesiąc zaczynamy od rekomendacji tego, co w najbliższym czasie wypadałoby zobaczyć, wysłuchać, przeżyć w intelektualnej i kulturowej stolicy kontynentu. Wybór tego, co najważniejsze. kaz sztucznych ogni?”. Z okazji Święta 1. 14 lipca Gdyby należało wskazać najbardziej Narodowego Francji oprócz wielkiej magiczną noc w ciągu roku w Paryżu, defilady na Polach Elizejskich wielką popularnością cieszą się to wybór byłby prawdopopokazy sztucznych ogni. dobnie między ostatnim dniem roku a 14 lipca. Ta 13 lipca organizowane są druga noc ma po swojej one na przedmieściach stronie bardziej sprzyjaParyża, natomiast 14 już jącą porę roku, więc wyw samym Paryżu, przy wiegrywa – nie tylko moim ży Eiffla. Znam osoby, któzdaniem. Na mniej więcej re biorą ślub tego właśnie kilka dni przed 14 lipca zadnia, żeby w kolejnych laczynają się pytania: „A ty tach podczas świętowania skąd będziesz oglądać porocznicy mieć piękny po kaz sztucznych ogni. Na Polach Marsowych co roku gromadzi się ok. pół miliona widzów. Jest to spektakl, którego nie można przegapić, będąc w Paryżu. Przed nim będzie można wziąć udział w koncercie muzyki poważnej „Concert de Paris”. A po samym pokazie można wybrać się na którąś z wielu potańcówek organizowanych w remizach strażackich. 14 lipca, Paryż 2. Jeanne Lanvin Paryskie Muzeum Mody zorganizowało wystawę dzieł stworzonych w najstarszym francuskim atelier krawieckim, które działa po dzień dzisiejszy. Jest to zarazem pierwsza retrospektywa prac Jeanne Lanvin, która rozpoczęła swoją karierę w 1889 roku, tworząc markę Lanvin. Wystawa jest dla tych, którzy uważają, że moda to przede wszystkim sztuka. Sama Lanvin była mocno związana ze światem sztuki, co ma odzwierciedlenie w jej kreacjach, szczególnie w doborze kolorów. Jej ulubiony kolor, nazywany dzisiaj „bleu Lanvin”, był inspirowany freskami włoskiego malarza Fra Angelico, które można podziwiać w Luwrze. Jeanne Lanvin, Palais Galliera, Musée de la Mode de la Ville de Paris, 10, Avenue Pierre1er- de-Serbie, 75116 Paris. Metro: Iena, AlmaMarceau. Wystawa czynna do 23 sierpnia 2015 3. Na plażę do Paryża Lato w mieście nabiera zupełnie nowego znaczenia. Szczególnie jeśli po wyjściu z Luwru możemy się udać na plażę. I to na piechotę. Przez miesiąc, codziennie od godz. 9.00 rano do północy, w samym sercu Paryża będzie można korzystać z plaży i cieszyć się z lata bez ruszania się ze stolicy. 5000 ton piasku, leżaki, zajęcia sportowe i koncerty to tylko niektóre z atrakcji czekające na miejskich plażowiczów. Ogromna popularność i sukces tego przedsięwzięcia sprawiły, że w tym roku odbędzie się już 13. edycja Paris Plages. Paris Plages, Voie Georges Pompidou. Metro: Louvre-Rivoli, Pont-Neuf, Châtelet, Hôtel de Ville, Saint-Paul, Pont Marie. Plaża czynna od 20 lipca do 16 sierpnia 2015 4. Lascaux w Paryżu Nazywana „Wersalem Prehistorii” grota Lascaux znajduje się w Akwitanii, gdzie w 1940 roku odkryte zostały malowidła na ścianach z okresu paleolitu. W 1963 roku grota została zamknięta dla zwiedzających. W latach 80. została stworzona kopia jaskini obok oryginału, która jest dostępna dla turystów. Tego lata, aby poczuć się jak w Lascaux i poznać jej historię, wystar- czy wybrać się do Paryża. Naturalnej wielkości rysunki zostały odtworzone w jednej z hal Porte de Versailles. Zwiedzający wystawę będą mogli ponadto uczestniczyć w niesamowitej wirtualnej wycieczce w 3D i podziwiać malunki, które mają około 18 000 lat. Lascaux à Paris. Paris Expo, Porte de Versailles, 75015 Paris. Metro: Porte de Versailles. Wystawa czynna do 30 sierpnia 2015 5. Sztuka nowoczesna w Wersalu Z kolei Wersal proponuje podróż do przyszłości. A raczej do sztuki nowoczesnej. Już od kilku lat konsekwentnie zaprasza do siebie wielkich współczesnych artystów i sprawia, że o Wersalu jest głośno nie tylko ze względu na Galerię Zwierciadlaną. Po wystawach m.in. Jeffa Koonsa czy Takashiego Murakamiego przyszła kolej na Anisha Kapoora. Ten brytyjski artysta urodzony w Bombaju jest jednym z najbardziej cenionych rzeźbiarzy współczesnych. Jego dzieła, często kontrowersyjne, zdobią największe światowe muzea i międzynarodowe instytucje. Anish Kapoor à Versailles. Château de Versailles, Place d’Armes, 78000 Versailles. Kolejka RER C: Château de Versailles Rive Gauche. Wystawa czynna do 1 listopada 2015 6. Ostatni etap Tour de France Tour de France to dużo więcej niż wydarzenie sportowe. Jest to wielka promocja Francji i wielkie święto, w którym mogą wziąć udział mieszkańcy często małych wiosek rozsianych po całym kraju.A osoby, które 26 lipca będą w Paryżu, powinny się wybrać na Pola Elizejskie, gdzie ustawiona będzie meta tej największej imprezy sportowej Francji. Kolarze przybędą tam po pokonaniu 3 360 km podczas 21 etapów. Atmosfera jest naprawdę wyjątkowa. Zwycięzca zwykle znany jest już wcześniej, więc niespodzianek nie ma. Jest za to wielkie święto. Uczestnicy Tour de France po 3 tygodniach wyścigu są mocno zmęczeni, opaleni i szczęśliwi. A prawdziwie szampańska atmosfera udziela się wszystkim. 26 lipca, Pola Elizejskie 7. Gdy nauka staje się sztuką Wydawać by się mogło, że sztuka i nauka to dwie domeny, które nie mają ze sobą wiele wspólnego. Czy nauka może stać się inspiracją dla sztuki? To pytanie zadało sobie 4 młodych biologów z Instytutu Curie. Wpadli oni na pomysł pewnego „doświadczenia” i wezwali do dialogu 15 artystów. Każdy z nich miał wybrać spośród 119 obrazów stworzonych przez naukowców podczas ich codziennych prac w laboratorium te, które ich najbardziej zainspirują. Następnie mieli stworzyć na ich podstawie dzieło sztuki. Efekt tego doświadczenia był na tyle zaskakujący i dobry, że postanowiono zorganizować wystawę. Expériences. Musée Curie, 1 rue Pierre et Marie Curie, 75005 Paris. Metro: Place Monge lub kolejka RER B: Luxembourg. Wystawa czynna do 31 października 2015 8. Roland Barthes Roland Barthes obchodziłby w tym roku 100 lat. Z tej okazji Biblioteka Narodowa Francji składa hołd słynnemu krytykowi literackiemu, organizując wystawę jego manuskryptów. W wystawie będzie można dokładnie prześledzić, poznając zbiór jego zapisków, wszelkie domeny, które znajdowały się w kręgu zainteresowań teoretyka: polityka, teatr, literatura, semiotyka czy mitologia. Osobne miejsce na wystawie poświęcone będzie „Fragmentom dyskursu miłosnego”. Znajdziemy w nim manuskrypty i notatki, który przysłużyły się do powstania jednego z najpopularniejszych dzieł Barthes’a. „Les écritures de Roland Barthes, Panorama”. Bibliothèque nationale de France I François-Mitterrand, Quai François-Mauriac, Paris 75013. Metro: Bibliothèque François-Mitterrand. Wystawa czynna do 26 lipca 2015 9. Jazz w plenerze Lato w Paryżu to także koncerty plenerowe. Jednym z najbardziej oczekiwanych wydarzeń muzycznych lata jest Paris Jazz Festival. 22. edycja festiwalu po raz kolejny odbywa się w Parc Floral — ogromnym parku połączonym z ogrodem botanicznym. W tym roku uwaga organizatorów skupiła się na 7 miastach świata i tym, co mają do zaproponowania najlepszego w materii jazzu. W każdy weekend do końca lipca, wybierając się na obrzeża Paryża, można jednocześnie odbyć muzyczną podróż do Nowego Jorku, Bamako czy Sztokholmu. Paris Jazz Festival. Parc Floral, Route de la Pyramide, 75012 Paris. Metro: Château de Vincennes. W każdy weekend do 26 lipca 10. Śladami myśliciela Jedna z najsłynniejszych rzeźb świata ma także fascynującą histo- rię. Początkowo nazwana „Poetą” miała przedstawiać Dantego w wielkiej rzeźbie zainspirowanej „Boską Komedią”; rzeźba ta powstała na zamówienie paryskiego Muzeum Sztuk Zdobniczych. Pierwszy pełnowymiarowy odlew z brązu, który zdobi Muzeum Rodina w Paryżu*, powstał w 1902 roku. Od tego czasu powstało ponad 20 odlewów rzeźby, które zdobią muzea i placówki naukowe na kilku kontynentach. W podparyskim Meudon, gdzie Auguste Rodin mieszkał, znajduje się kolejne Muzeum Rodina. Obecnie trwa tam wystawa zdjęć Roberta Doisneau, znanego jako „fotograf Paryża”, na których uwiecznił pracujących rzeźbiarzy, a także prace nad jednym z kolejnych odlewów słynnej rzeźby Rodina. W Meudon znajduje się także grób artysty, nad którym pochyla się oczywiście jeden z „myślicieli”. *Paryskie Muzeum Rodina przechodzi obecnie renowację. Do listopada 2015 roku można zwiedzać tylko jego część. Robert Doisneau: Sculpteurs et sculptures. Musée Rodin Meudon, 19 av. Auguste Rodin, 92190 Meudon. Metro: Mairie d’Issy, następnie autobus 190, 290 lub 169 (przystanek : Hôpital Percy). Kolejka RER C : Meudon Val Fleury, następnie autobus 169 (przystanek: Paul Bert). Wystawa czynna do 22 listopada 2015 CHIARA FERRARIS Jeffrey D. SACHS q Tomasz SIEMONIAK q Ana PALACIO q Anna STREŻYŃSKA Chiara FERRARIS q Anna KALCZYŃSKA q Günter VERHEUGEN q Erik WAHL Jerzy POLACZEK q Charles ARTHUR q Ewa CZACZKOWSKA q Gordon BROWN Aron PILHOFER q Michał BONI q Frank-Walter STEINMEIER q Ian BURUMA Tomasz SEKIELSKI q Bill GATES q Jacek LEWICKI q Jacek SARYUSZ-WOLSKI Bernard-Henri LEVY q Andrzej DUDA q Angel GURRIA q Michael MICHALKO Marcin JAKUBOWSKI q Erik WAHL q Dominika BYCHAWSKA-SINIARSKA Charles CRAWFORD q Kazimierz M. UJAZDOWSKI q Nina L. CHRUSZCZOWA Jarosław KUŹNIAR q Guy KAWASAKI q Piotr GURSZTYN q Łukasz A. TURSKI George SOROS q Łukasz ROGOWSKI q Iwan KRASTEW q Robert TYSZKIEWICZ Michał KLEIBER q Maria ROSENFELD q Michał KOBOSKO q Nicholas CARR Jacques SEGUELA q Eryk MISTEWICZ q Simon SINEK q Bianka SIWIŃSKA Marek KACPRZAKqMałgorzata WANKE-JAKUBOWSKAq Zbigniew BRZEZIŃSKI Naomi WOLF q Paweł GRAŚ q Paweł LISICKI q Tomasz ALEKSANDROWICZ Jan Maria ROKITA q Radosław SIKORSKI q Sylwia BORSKA q Ryszard PETRU Patrick de SAINT-EXUPERY q Nicolas SARKOZY q Zygmunt FRANKIEWICZ Rafał DUTKIEWICZ q Joschka FISCHER q Roland MASZKA q Francesca BORRI Thomas BAEKDAL q Marek A. CICHOCKI q Julia TYMOSZENKO q KATARYNA Kazimierz KRUPA q Carl BILDT q Anna BIAŁOSZEWSKA q Adam BODNAR Tomasz ORŁOWSKI q Michel ROCARD q Łukasz OLEJNIK q Jean-Paul OURY Javier SOLANA q Jan CIEŃSKI q Józef KLOCH q Radosław ORYSZCZYSZYN Bogusław CHRABOTA q Jarosław KORDZIŃSKI q Konrad BIAŁOSZEWSKI Joseph E. STIGLITZ q Jan OŁDAKOWSKI q Jarosław GDAŃSKI q Maria STEPAN Grzegorz DOBIECKI q Igor LYUBASHENKO q Katarzyna KALATA q Serhij KVIT Julian ASSANGE q Andrzej GODLEWSKI q Luca FERRARIS q Krystian TOMALA Krzysztof SKOWROŃSKI q Laurent BECCARIA q Aleksandra SOWA q Rafał WOŚ Michaił GORBACZOW q Marek TWARÓG q Pierre BUHLER q Piotr LEGUTKO Paweł SIENNICKI q Tim BERNERS-LEE q Andrzej BLIKLE q Witold GŁOWACKI Stephen D. MULL q Tadeusz SŁAWEK q Sandrine BOURG q Rafał TRZASKOWSKI Konrad SZYMAŃSKI q Juliusz BRAUN q Katarzyna KOLENDA-ZALEWSKA Nouriel ROUBINI q Jan WINIECKI q Grzegorz CESSAK q Tomasz RYCHARSKI Tomasz TOMASZEWSKI q Barbara CAILLOT DUBUS q Jolanta KRYSOWATA Joanna LEMAŃSKA q Paulina MATYSIAK q Stanisław KOZIEJ q Seth GODIN Peter SINGER q Stanisław STANUCH q Bożena NITKA q Magdalena SŁABA Ross BUCHANAN q Maria WANKE-JERIE q Piotr ORAWSKI q Roman BIELECKI Thierry CROUZET q Krzysztof ZIEMIEC q Tom FAWCETT q Yoani SANCHEZ INFORMACJE ZAMIENIAMY W WIEDZĘ www.WszystkoCoNajwazniejsze.pl