Tekst do Breakd

Transkrypt

Tekst do Breakd
BREAKDANCE
WSPÓŁCZESNA METAMORFOZA
Moje rozważania plastyczne nad fenomenem breakdance’a wywołały we mnie pewne
skojarzenia. Te z kolei złożyły w mojej wyobraźni konglomerat odniesień do zjawisk
zarówno czysto fizycznych jak i... metafizycznych.
Odwołując się do fizyki – najbardziej racjonalnej dziedziny współczesnej nauki – mogę
zgodzić się z jej spostrzeżeniem, dotyczącym natury jako „ciała subtelnego”. Przyglądając się
poczynaniom bboys’ów, potwierdzam za fizyką, że materia jest zarówno ciałem stałym jak i
pozbawioną formy energią. W tej sytuacji pojawienie się metafizyki w moich rozważaniach
jest rzeczą naturalną: breakdance poprzez swoją formę i historię dotknął archetypów,
przywołujących z pamięci metamorfozę-przemianę tancerza w boga, demona lub inne formy
istnienia, które w zależności od danej kultury i misteriów z nią związanych, tańcząc, tworzą
lub porządkują świat.
Break – wybuch nieokiełznanej dynamiki dwoistości ludzkiej natury. Oto dionizyjska
ekspansja, rozsadzenie zamkniętego „ja” przez świat. (C.G.Jung)
Dance – jest on miarą, liczbą, ograniczeniem, panowaniem nad wszystkim, co dzikie i
nieokiełznane. Tą dziedziną włada bóg wszelkich sił plastycznych,
Apollo.
Podobnie jak w starożytnej Grecji dochodzi tutaj do pojednania dwóch, przeciwstawnych sił.
Breakdance – taniec wojowników, szamanów, bachantek albo „tylko” mimów, żonglerów,
linoskoczków. Bboys, jak derwisz, kręci się tak szybko, że bryła jego ciała przestaje być
widoczna...zostaje czysty duch. Taniec, który jest nie tylko prostą interpretacją czy
wyobrażeniem życia:
JEST SAMYM ŻYCIEM
(Taniec życia Havelocka Ellisa)
Energia, z jaką poruszają się bboysi, zdaje się zaprzeczać Henrykowi von Kleistowi, który
słowami bohatera Teatru marionetek, pana C., wyraził własne przekonanie, iż marionetki
mają przewagę nad człowiekiem – tancerzem, bo są przeciwważkie. Nie ulegają bezwładności
materii, ponieważ siła unosząca je w powietrze jest większa od tej, która je przykuwa do
ziemi.
Marionetka nie potrafi transcendować, a człowiek może, stając się tym samym przeciwważką
istotą, wywracającą, jak bboys, zastany świat do góry nogami.
Reguły, pojęcia, czas i przestrzeń stają się względne. Transcendując, ludzka marionetka,
maszyna posłuszna prawom przyczyny i skutku, sama staje się demiurgiem, boskim
budowniczym świata, będącym w stanie samodzielnie decydować o miejscu i czasie swego
działania. Dlatego śmieję się, gdy czytam Próbę samokrytyki Friedricha Nietzchego, w której
autor proponuje nam zrezygnować z pocieszenia metafizycznego, bycia pesymistami na rzecz
pociechy z tego świata. Nauka tej śmiejącej się sztuki życia powinna obowiązywać młodych
ludzi. Przesłanie to wyraża słowami Zaratustry:
Wznieście swe serca, bracia moi, wysoko, wyżej. Nie zapomnijcież mi też o nogach. Wznoście
też nogi, wy, dobrzy tancerze, i jeszcze lepiej: stańcie też na
głowie.
Komentując jego słowa, Nietzche utożsamia się ze swoim bohaterem, wzywając innych do
przyjęcia takiej postawy:
Zaratustra tancerz, Zaratustra lekki, który skrzydłami bije, do lotu gotowy [...] Zaratustra
prawdę mówiący, Zaratustra, śmiejący się z prawdy, [...] ten, który kocha skoki i uskoki [...]
Tę koronę śmiejącego się, ten wieniec różany – wam moi bracia rzucam tę koronę!
Uświęciłem uśmiech; wy ludzie wyżsi, nauczcie mi się śmiać!
Żywotna, niczym nie uwarunkowana spontaniczność jest podstawą doskonałego,
umożliwiającego transcendencję tańca.
Moi tancerze czasami wyglądają jak industrialne stwory wyrosłe na zdewastowanych
konstrukcjach, a czasami jak chłopcy z pompejańskich fresków odgrzebanych z
pogorzeliska...i muzyka, która zawsze towarzyszyła trupie wędrownych artystów...
Opava CR, Listopad 2006

Podobne dokumenty