Katecheza 2016.10.04 – Rachunek sumienia szczegółowy Rozdział

Transkrypt

Katecheza 2016.10.04 – Rachunek sumienia szczegółowy Rozdział
Katecheza 2016.10.04 – Rachunek sumienia szczegółowy
Rozdział 1
Wejdź w siebie nędznego czy bogatego
Za czasów króla Heroda, w nocy podczas której narodził się Jezus, aniołowie
zanieśli dobrą nowinę pasterzom.
Był pewien pasterz bardzo ubogi, do tego stopnia, że nic nie posiadał. Kiedy jego
przyjaciele postanowili udać się do groty zanosząc jakiś podarunek, zaprosili
również jego. Lecz on odpowiedział: „Nie mogę pójść, mam puste ręce, cóż mogę
ofiarować?”. Lecz pozostali tak mocno naciskali na niego, że go przekonali. W ten
sposób przybyli tam, gdzie znajdowało się dzieciątko wraz z jego matką i Józefem.
Maria trzymała w ramionach dziecię i uśmiechała się widząc hojność tych, którzy
ofiarowali ser, wełnę czy jakąś owcę. Spojrzała na pasterza, który nic nie posiadał i
skinęła na niego, aby się zbliżył. On zbliżył się zakłopotany. Maria, aby mieć
wolne ręce i przyjąć przyniesione dary, złożyła łagodnie dziecię w ramionach
pasterza, który miał puste ręce.
To, co tu proponuję i co nastąpi, wymaga na początku pewnego wysiłku. Szybko
jednak ten trud zostanie wynagrodzony. Sprawdza się to na tych, którzy podejmują
ten trud. Kto go nie podejmuje, doświadcza braku owoców obiecanych jedynie tym,
którzy się angażują.
Mam nadzieję, że owoce te są dla ciebie, który nie lubiąc życia nieświadomego i
bezmyślnego, nie zrezygnowałeś z pragnienia realizacji twych pragnień.
Ty, jak wszyscy ludzie, normalnie żyjesz poza sobą. Mieszkasz w obłoku swoich
lęków, w zamkach swoich pożądań, w otchłani swych frustracji lub w pociągu
swego działania. Czasem stawiasz sobie pytanie, kim prawdziwie jesteś, gdzie
znajduje się dom twego pokoju.
Lecz skoro tylko próbujesz wejść w siebie, natychmiast mocno pociągany przez
tysiące syren, odstępujesz od swego przedsięwzięcia. W momentach przebłysku
zniechęcasz się i mówisz: „Tak jest i nie będzie inaczej! Nic się tu nie da zrobić!”.
Zrozumiej, że to nieprawda. Człowiek nie jest taki, jakim został stworzony. To,
czym jesteś obecnie, jest jedynie punktem wyjścia, aby stać się tym, czym będziesz
pod kierunkiem rozeznania i twych decyzji. Lecz gdy starasz się zburzyć mur
zapomnienia, aby wejść w siebie samego, i spostrzegasz, że masz „puste ręce”, że
jesteś ubogi i słaby, nie przerażaj się. To stanowi twoje bogactwo.
Ćwiczenie, które ci proponuję, nauczy cię wykorzystywać twoje słabe punkty jako
klucz, aby wejść w siebie i rozpocząć duchową podróż. Puste ręce, czarne dziury,
które cię wystraszają, stanowią zbiornik na dary, których ci chce udzielić Bóg.
Największym z tych darów jest świadomość samego siebie, a następnie to, że ty
sam jesteś darem. Twoja pustka jest oprawą, w której będzie błyszczał diament.
~1~
Aby wejść w siebie proponuję następujące ćwiczenie zasadnicze, które nazywa się
rachunkiem sumienia szczegółowym.
Dzielę rozdział na trzy punkty:
1. Jak się przeprowadza rachunek sumienia szczegółowy (ĆD 24-31)
2. Znaczenie rachunku sumienia szczegółowego
3. Wyjaśnienie mechanizmu i owoce rachunku szczegółowego.
Szczegółowe i precyzyjne sformułowanie rachunku, jakie podaje Ignacy, nie jest
oznaką obsesyjnej drobiazgowości. Ma na celu dokładne wprowadzenie w praktykę
aż do szczegółów tego, co w przeciwnym przypadku byłoby ogólnikowe. W
sprawach duchowych trzeba być bardzo konkretnym i… realnym. Wystarczyłoby ci
uczynić, co napisane pod punktem „1”. Resztę zrozumiałbyś sam patrząc na skutki.
Dodałem dwa pozostałe punkty jedynie dlatego, by zachęcić cię do praktykowania
tego ćwiczenia.
1. Jak przeprowadza się rachunek sumienia szczegółowy
Rachunek szczegółowy i codzienny, trzykrotnie i dwa rachunki:
Pierwszy: Rano, zaraz przy wstawaniu postanów sobie wystrzegać się tego
określonego grzechu lub wady, z której chcesz się poprawić.
Drugi: Po obiedzie, proś Boga o laskę przypomnienia sobie, ile razy upadłeś w ten
grzech lub tę wadę oraz o łaskę poprawy na przyszłość. Potem zrób pierwszy
rachunek z tego, z czego się chcesz poprawić, przechodząc w myśli godzinę po
godzinie, od rannego powstania aż do tej chwili. Zaznacz później na pierwszej linii
podanego rysunku tyle kropek, ile razy upadłeś w ten grzech czy wadę, a potem
postanów sobie od nowa starać się o poprawę do następnego rachunku sumienia.
Trzeci: Po kolacji, zrób drugi rachunek sumienia, ciągle godzina po godzinie,
rozpoczynając od pierwszego rachunku, aż do obecnego. Zaznacz później w drugiej
linii podanego rysunku tyle kropek, ile razy upadłeś w określony grzech lub wadę.
Aby wyeliminować jak najszybciej ów grzech czy wadę, pożyteczne są następujące
cztery rady:
- Po pierwsze: Kiedy upadniesz w określony grzech czy wadę, połóż sobie rękę na
piersi wyrażając ból z tego powodu, że upadłeś. Możesz to czynić nawet w
obecności innych, tak jednak, aby nie zwracać na siebie uwagi.
- Po drugie: Wziąwszy pod uwagę to, że pierwsza linia podanego rysunku wskazuje
pierwszy rachunek sumienia, a druga – drugi, zobacz wieczorem, czy w czasie od
pierwszego do drugiego rachunku sumienia nastąpiła poprawa.
- Po trzecie: Porównaj dwa rachunki z dnia dzisiejszego z rachunkami z dnia
poprzedniego i zobacz, czy z dnia na dzień następuje poprawa.
- Po czwarte: Porównaj jeden tydzień z drugim i zobacz, w czym poprawiłeś się w
tym tygodniu w porównaniu z tygodniem poprzednim.
~2~
N
▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬
Pn
▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬
Wt
▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬
Śr
▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬
Cz
▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬
Pt
▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬
So
▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬
2. Znaczenie rachunku sumienia szczegółowego
Rachunek sumienia szczegółowy jest ćwiczeniem, które należy praktykować. Jeśli
praktykowany jest roztropnie, nie istnieją żadne przeciwskazania, nie prowadzi do
przyzwyczajenia i jakichś ubocznych skutków.
Jest pożyteczny, jak zaleca św. Ignacy (ĆD 18) zarówno początkującym jaki i tym,
którzy poczynili już postępy. Sam św. Ignacy praktykował go aż do samej swej
śmierci.
Jest to pierwsze zalecenie, jakby kluczowe, aby rzeczywiście i skutecznie wejść w
serce. Jest też pierwszą rzeczą, jaką zaniedbuje ten, kto rezygnuje z drogi postępu
duchowego.
Gdy chodzi o rekolekcje, Ignacy proponuje najwyżej kilkakrotne ich odprawienie.
Gdy chodzi natomiast o rachunek sumienie szczegółowy, to powinien być on
odprawiany codziennie – podobnie jak i ogólny – i kontynuowany przez całe życie.
Jest to praktyka ascetyczna, która wymaga zaangażowania z twej strony. Nie ma
życia wewnętrznego dotąd, dopóki mylisz spontaniczność z dobrocią. Trzeba
wyrzucić z głowy przekonanie, że dobro jest bardziej spontaniczne i łatwe niż zło.
Jest przeciwnie.
„Dyscyplina” jest fundamentem wszelkiego uczenia się, każdej nauki. „Czynić to,
co narzuca się spontanicznie”, przystoi noworodkowi i w jakiej mierze temu, kto
nabył już doświadczenie, ale nie osobie normalnej. Taka postawa nie prowadzi do
niczego, powoduje powrót do stanu niewychowanego jeszcze zwierzątka.
Jeśli chcesz wzrastać i iść naprzód, należy natychmiast zdać sobie sprawę z
przeszkód, jakie masz do pokonania. Jak wszędzie, tak w życiu duchowym,
pierwszym nieprzyjacielem jest zniechęcenie, które sprawia, iż mówisz: „nie mogę
zmienić, nie potrafię, to przewyższa moje możliwości, moje naturalne siły, moją
naturę. Same okoliczności zabraniają mi tego”.
~3~
Należy to przyjąć jako punkt wyjścia, ale nie metę. Wielu zatrzymuje się na tym
rezygnując z wszelkiego postępu.
To nie prawda, że „jesteś stworzony taki”. Każdy w danym okresie swego życia
posiada taką twarz, na jaką zasługuje. Całe życie jest wzrastaniem z nasienia, jakie
posiadasz i którym jesteś. Powinieneś wychować, wydobyć na zewnątrz twoją
prawdę i wolność z wszelkiego zakłamania i niewoli.
Jesteś przede wszystkim dzieckiem Bożym. Lecz, jak już powiedzieliśmy,
rzeczywistość ta, „wnętrze serca człowieka” (1 P 3,4), pogrzebana jest w ciemności
lęku, oplatana gmatwaniną przeciwstawnych pożądań, zniekształcona przez to
wszystko, co od siebie tam dodałeś.
Dla Michała Anioła – zobacz „Prigonieri” – postać statuy jest już zawarta w bloku
marmuru, jest uwięziona w skale. Trzeba „uwolnić ją”, odrzucić to, co jest ponadto,
aby ukazała się na zewnątrz w całym swym pięknie. Co więcej, bezkształtna masa,
którą trzeba usuną, stanowi element negatywny, który czyni cię odmiennym od
tego, kim jesteś.
Rachunek sumienia szczegółowy to praca skalpelu, czasem dłuta rzeźbiarskiego,
mająca za zadanie odrzucenie tego, co przykrywa prawdę o tobie. W tobie mieszka
nieoceniony skarb. Stworzony jesteś na obraz Boży. Twoim szczęściem będzie
uwolnienie tej właściwości. Ten jest szczęśliwy, kto jest samym sobą.
Jest to walka z fałszywym ja, aby twoje prawdziwe ja ukazało się na światło
wreszcie wolne. Jest to twój krzyż na każdy dzień (por. Łk 9,23), który należy tylko
do ciebie, a nie do kogoś innego. Jest to twoja walka ze złem, o której mówi Jezus,
abyś mógł stać się zgodnym z ikoną Syna, do czego przeznaczył cię Ojciec (por. Rz
8,29).
Ta praca nad sobą jest bardzo istotna, tak wiele się o tym mówi. Nie możesz
zmienić świata, jak to chciałeś zrobić będąc dzieckiem. Staniesz się duchowo
dojrzałym, kiedy rozpoczniesz zmieniać samego siebie, lub lepiej, gdy zaczniesz
starać się być samym sobą uwalniając się od twego fałszywego ja. Nie chodzi tu o
przeinaczanie siebie, ale o wyrzucenie z siebie ignorancji i niewoli, które
przeszkadzają ci w realizacji tego, kim jesteś.
Nie jest to asceza pozytywna, przez którą starasz się nabywać cnoty. Ryzykowałbyś
stanie się w najwyższym stopniu znerwicowanym.
Jest to natomiast asceza negatywna, przez którą starasz się odrzucić to, co ci
szkodzi. Jest to w najwyższym stopniu uwalniające. Im więcej zła wyrzucisz z
siebie, tym czujesz się lepiej i jesteś bardziej wolnym. Usuwając z siebie to, co
wprowadza nieład, stajesz się bardziej harmonijnym. Ten sposób postępowania
czyni cię bogatym w owoce. Jest to umartwienie, które przynosi życie.
Ważną rzeczą jest, aby brać pod uwagę tylko jeden punkt negatywny za każdym
razem. Inne pozostaw na przyszłość. Nie braknie ci pracy na najbliższe
dziewięćdziesiąt lat. Kot nie może polować równocześnie na dwie myszy, ani
~4~
człowiek ujeżdżać naraz dwóch koni. Także i ty zatrzymaj się na czas konieczny
nad jednym, aby osiągnąć zadawalający rezultat.
Rozpocznij od grzechu lub wady przygodnej lub stałej, którą tu i teraz uważasz za
najbardziej szkodliwą w życiu wspólnotowym lub w pracy. Może to być
porywczość, niecierpliwość, kłótliwość, duch sprzeciwu, niezdolność do słuchania,
małostkowość, nietolerancja, zniechęcanie się, niedbalstwo, gderanie, oszczerstwo,
gwałtowność, lenistwo, wszelkiego rodzaju brak umiaru lub nieporządek. To
zmniejsza lub przeszkadza twojej wolności.
Dostrzeżesz, że czuwając nad jednym problemem, zwrócisz ze zdziwieniem uwagę
na tyle innych spraw istniejących w tobie, które dotychczas ignorowałeś. Może ci
się przydarzyć coś podobnego, jak stróżowi oczekującemu nieprzyjaciela z
określonego kierunku. Jeśli nawet nieprzyjaciel nie przychodzi lub nadchodzi z
innej strony, stróż zaczyna słyszeć wszystkie szmery i odkrywa, że noc posiada
swoje życie, które przedtem pokrywała ciemność.
Dlatego rachunek sumienia szczegółowy jest bramą wejściową do życia
duchowego. Wchodzi się w nie właśnie przez to, co jest negatywne. Zło jest
źródłem doznań nie tylko dla ciała, ale i dla ducha. Jeśli czujesz się dobrze, nie
odczuwasz swego ciała. Jeśli natomiast czujesz się źle, natychmiast odczuwasz
część ciała sprawiającą ci ból. Zwracając na nią uwagę, nauczysz się z kolei
dostrzegać resztę ciała.
W twoim życiu duchowym zło pełni taką samą rolę jak dla ruchu tarcie. Samo z
siebie przeszkadza w ruchu, ale bez niego ślizgałbyś się nie mogąc poruszyć się z
miejsca. To, co ci przeszkadza, staje się warunkiem twojego rozwoju. Twoje braki i
grzechy nie są miejscem porażki, gdzie ze zniechęceniem lub gniewem, z
rezygnacją lub samousprawiedliwieniem się mówisz: „To nie dla mnie”. Stają się
natomiast miejscem twej codziennej pracy, twego powolnego, ale pewnego
powrotu do domu.
Rachunek szczegółowy jest również praktyką mistyczną, a to z dwóch motywów.
Najpierw dlatego, że poczynasz dostrzegać twoje poruszenia wewnętrzne, opory i
pragnienia, obawy i uroki, smutki i radości, które stanowią mowę serca. W nich też
przemawia Bóg. Zacznij wsłuchiwać się w Niego, staraj się być uważniejszym na
Jego „dotknięcie”. Nauczysz się stopniowo odróżniać swój głos od innych głosów i
zachowywać się konsekwentnie.
Po drugie, że zaczynasz naprawdę kochać Boga. Ćwiczenie to stanowi sztukę
miłowania Boga w sposób konkretny i całym sercem, całym swym życiem,
wszystkimi swymi siłami i całym swym umysłem (por. Łk 10,27). To twoja
odpowiedź na Jego miłość. Kto kocha, pragnie znajdować upodobanie we
wszystkim, co posiada osoba ukochana i upodobnić się do niej! Rachunek
szczegółowy jest to praktyka, która przekłada w konkret cel każdego rozwoju. Jest
jak DNA życia duchowego, a polega na zdolności zwyciężania twego fałszywego ja
~5~
i życia w harmonii ze sobą, ze wszystkimi i z Bogiem. Podporządkowuje twoje
życie nie pozwalając na żadne zniewolenie umysłu i serca (ĆD 21).
Wiedz, że jeśli nawet posiadasz wady wielkie jak dom, ale nie paktujesz z nimi,
rzeczywiście wzrastasz, nawet jeśli ci się wydaje inaczej. Ale jeśli posiadasz jakąś
wadę, chociażby najmniejszą, z którą godzisz się, twoja wola pozostaje
zablokowana, jak gołębica przywiązana do sznurka. Starożytni mówili, że
„podnawki”, małe rybki, zatrzymują nawet największe statki.
Ignacy stawia to jako pierwszą praktykę duchową, ponieważ zawiera w sobie
substancjalnie wszystkie inne. W rzeczywistości każda inna forma medytacji i
modlitwy, nie wyłączając modlitwy liturgicznej, albo jest poszukiwaniem własnej
przyjemności – istnieje również przyjemność duchowa obok fizycznej,
intelektualnej i serca! – albo ma na celu przygotować i dysponować osobę do
wyrzucenia z siebie wszelkiej niewoli, co umożliwia szukanie i znalezienie własnej
autentyczności. Tylko w ten sposób kochasz naprawdę Boga i zdobędziesz tę
prawdę, w której i dla której zostałeś stworzony (ĆD 1). W przeciwnym wypadku
każda twoja praktyka duchowa nie stanowi aktu miłości INNEGO, ale jedynie
łaskocze twojego ducha, wywołuje wrażenia, które zamykają cię na twym ja,
zamiast otwierać cię na Boga. Ten „autoerotyzm” duchowy przez wielu mylony jest
z życiem duchowym.
Prosić o dobre odczucie, jakie możesz otrzymać na modlitwie, to tyle, co kochać
kogoś z powodu przyjemności, jaką mi sprawia. W rzeczywistości nie kochasz
kogoś, ale jedynie swoją przyjemność w drugim. Tymczasem kochać to mieć
upodobanie w kimś. Szukanie swej przyjemności w kimś lub utożsamianie jej z
nim, to zamknięcie się w jeszcze gorszym egoizmie, który w końcu niszczy ciebie i
drugiego.
Św. Paweł mówi, że „logiczna” relacja z Bogiem, czyli rozumowa – zgodnie z całą
naturą stworzoną na Jego podobieństwo – to właśnie twoje „ciało”, twoje konkretne
życie, które nie upływa na rozdrożach egoizmu, ale przekształca się poprzez boską
metamorfozę, przyjmując i kontynuując ten sposób rozumowania i działania, jaki
jest właściwy Bogu (por. Rz 12,1n).
3. Wyjaśnienie mechanizmu i owoce rachunku szczegółowego
Z naszkicowanego wykresu, jakby zapowiedzi współrzędnych kartezjańskich, na
których oznacza się ustępowanie wady na przestrzeni czasu, można zobaczyć, że
dla Ignacego rzeczywiście dokonuje się postęp. Z upływem dni zmniejsza się
długość linii.
Pierwsza wielka litera „N” oznacza niedzielę. Mogłoby to oznaczać, że gdy
angażuję się, by postępować naprzód, przychodzi dla ciebie „dzień Pański”
(niedziela); przechodzisz z ciemności duchowej bierności do światła Bożego. Jak
wynika z proponowanego ćwiczenia, zła nie zwyciężysz ani przez usunięcie, ani
~6~
przez stłumienie. Usunięcie i stłumienie odpowiednio ignorują lub kontrolują zło,
ale go nie rozwiązują, owszem pogłębiają zło, największy problem człowieka.
Rozwiązanie przychodzi przez uświadomienie i dysocjację. Twój rozum może
uczciwie zdać sobie z tego sprawę, a wola jest zawsze zdolna wyrazić przynajmniej
dezaprobatę, chociaż nie zawsze jest wolna, aby tego nie czynić. Masz zawsze
możliwość stwierdzić: „Pobłądziłem i wolałbym, abym tego nie czynił”.
Rzeczywistość jest taka, jaka jest. Jednak sposób jej interpretacji i traktowania
pozostawiony jest twej wolności, twej inteligencji i woli, zdolnych ukierunkować
każdą rzeczywistość do własnego celu.
Ćwiczenie polega na uświadomieniu sobie zła: odczuwasz je jako zło, nie
przyzwalasz na nie, owszem odrzucasz je i oddzielasz się od niego. To, na co
pozwalasz, jest zaakceptowane i przechowywane w twym sercu. Może więc
rozwinąć się do tego stopnia, że stanie się zasadą twego odczuwania, myślenia i
działania. To natomiast, z czym się nie zgadzasz, nie przyjmuje się w tym sercu, nie
rozwija się , jak roślina, której brak powietrza.
Nie jesteś wolny w odczuwaniu lub nie odczuwaniu. Często także nie jesteś wolny
w działaniu lub zaniechaniu działania. Masz jednak zawsze przynajmniej
możliwość zwracać uwagę lub nie, zgadzać się lub nie z tym, co odczuwasz.
Fundamentalna reguła życia duchowego jest następująca: to, co aprobujesz, wzrasta
w tobie, to, czego nie aprobujesz, powoli zanika aż do całkowitego wyniszczenia.
Przytoczę przykład. Jeśli jesteś porywczy, możesz odłożyć fakt pocieszając się
stwierdzeniem: „Taki jestem”. W tym przypadku rezygnujesz ze swej wolności. Co
więcej, zmierzasz do zamknięcia się w sobie, poniżając się lub usprawiedliwiając
ze swego zła, broniąc go argumentami ideologicznymi potwierdzającymi ci, że jest
dobrze: „Miałem motywy, aby tak postąpić! Mogłem postąpić jeszcze gorzej!”.
Każda jednak samoobrona wskazuje na nieczyste sumienie. Gdybyś nie zdawał
sobie sprawy z tego, że błądzisz, nie potrzebowałbyś usprawiedliwiać się.
Rezultatem każdego odłożenia problemu jest niespokojne sumienie, balansujące
między ukrytą nieuczciwością oraz oczywistą dobrą wiarą, ale nie uznaną nawet
przez samego zainteresowanego.
Tym bardziej nie powinieneś tłumić twego gniewu. Chociaż gdybyś z oczywistych
powodów miał spoliczkować kogoś, lepiej będzie, abyś stłumił gniew. Tłumienie,
chociaż słuszne, nie znosi zła. W rzeczywistości możesz wstrzymać gniew
dziewięciokrotnie, ale nie chciałbym być tym pechowcem, na którego rozgniewasz
się po raz dziesiąty. Zapłaciłbym również za innych. Sprężyna im bardziej jest
zgniatana, wyskakuje z tym większą gwałtownością. Jeśli naczynie pod ciśnieniem
nie ma zaworu bezpieczeństwa, eksploduje.
A zatem nie możesz nić uczynić? Nie! Możesz zwrócić uwagę w rachunku
szczegółowym na wszystkie twoje wybuchy gniewu. Na początku zdasz sobie
sprawę z nich dopiero po fakcie. Będzie ci przykro, nie będziesz aprobował ich,
owszem wyrazisz dezaprobatę i odseparujesz się od nich. Później, stopniowo,
~7~
zaczniesz zauważać je wówczas, gdy będą nadchodzić. Wówczas je rozbrój
natychmiast za pomocą uśmiechu wiedząc, że nie przystoi złościć się, tym bardziej,
że później będziesz na siebie zły za to, żeś się zezłościł. Wreszcie uświadomisz
sobie ich powstawanie w twym sercu i że masz nad tym bardziej lub mniej
doskonałe panowanie.
Staniesz się woźnicą, który trzyma lejce swoich koni i prowadzi je tam, gdzie sam
chce (Platon). Jesteś wreszcie człowiekiem wolnym. Potrafisz kierować swoimi
impulsami w kierunku pozytywnym, jaki sam sobie wybrałeś. Nie jesteś już więcej
w mocy swych impulsów. Nie jesteś ich niewolnikiem, ale panem.
Jeśli nie jesteś w stanie opanować twych koni ponieważ są znerwicowane, to i tak
osiągniesz następujące korzyści:
- nauczyłeś się nieco poznawać poruszenia swego serca;
- posłużyłeś się twoją wolnością, aby je ujarzmić, a ćwiczenie ulepsza każdą
sprawność, podczas gdy nie używanie jej prowadzi do jej zaniku;
- zobaczyłeś swoje ograniczenia i grzechy – to prawda o tobie;
- twoja słabość czyni cię pokornym (= ludzkim), solidarnym i miłosiernym wobec
innych, którzy jak ty są grzesznikami;
- twoja nędza czyni cię odpowiedzialnym wobec Bożego miłosierdzia; zrozumiesz,
co znaczy powiedzenie: „Chrystus umarł za mnie”, będące centralnym
stwierdzeniem wiary chrześcijańskiej;
- zrozumiesz, że nie stanowi problemu ten, „kto mniej błądzi”, ale ten, „kto będzie
więcej kochał”. I będzie kochał więcej właśnie ten, któremu więcej zostało
podarowane (por. Łk 7,42n). I to jest sprawą boską: twój grzech jest miejscem
najgłębszego doświadczenia Boga jako przebaczenia, jako największego daru.
Stanowi to dla ciebie możliwość jeszcze większej miłości.
- zrozumiesz dlaczego w tej perspektywie poznanie własnego grzechu jest cudem
większym niż wskrzeszenie zmarłego, jak to mówili starożytni.
Jeśli nawet nie wyszło nic dobrego, to również żaden rezultat jest już wielkim
osiągnięciem. Przy wszystkich swoich brakach możesz osiągnąć większe dobro, niż
za pomocą samych twych cnót.
Jak skowronek przy mocnym wietrze przeciwnym, układając odpowiednio
skrzydła, szybciej wznosi się w górę i śpiewa słońcu, jak dobry żaglowiec, który
przy każdym wietrze dociera do mety, tak ty, poprzez to, co nie wychodzi, idziesz
lepiej. Stajesz się bardziej pokornym, bardziej wyrozumiałym, gdyż Chrystus umarł
za ciebie. Zaczynasz nie sądzić i nie potępiać innych, stosować miłosierdzie wobec
wszystkich i rozumieć miłosierdzie Boga wobec ciebie.
Jest to droga iluminacji chrześcijańskiej, tak różna od tej bardziej „doskonałej”,
proponowanej przez dawnych mistrzów, których Jezus nazywa „ślepymi
przewodnikami ślepych”, przeznaczonych do wpadnięcia w dół zarozumiałości
(por. Mt 15,14; Łk 6,39).
~8~
Dlatego im bardziej idziesz w świetle, tym mocniej widzisz swoją ciemność i
odwrotnie. To dobry znak, jeśli się czujesz daleko od mety. Powinieneś natomiast
przezywać lęk, kiedy sądzisz, że już dotarłeś do mety. Pragnij raczej po prostu
mówić, że tak nisko upadłeś, że już nie idziesz dalej.
Rachunek szczegółowy wprowadza cię do „izby na górze” (Mk 14,12-16), gdzie
Pan wieczerza z tobą, a ty z Nim. Jest to miejsce twej komunii z sobą , z Bogiem i
ze wszystkimi, w twojej, w Jego i w ich prawdzie. Jest to początek twej wolności.
A być wolnym to rzecz piękna!
UWAGA:
1. W tym ćwiczeniu nie zatrzymuj się nad rozważaniami i wyjaśnieniami, jakie tu
podałem. Czyń raczej praktycznie ćwiczenia, jakie sugeruje św. Ignacy. Rezultaty
zobaczysz na własny rachunek. Może być dla ciebie pożytecznym prowadzić
dzienniczek, w którym będziesz notował wyniki twej drogi.
2. Jeśli ćwiczenie przynosi smutek lub napięcie, rozpacz lub cofanie się, lepiej nie
zapisuj rezultatów. Jedynie za każdym razem, gdy upadniesz, spójrz na łaskawego
Boga.
3. Jeśli jesteś osobą cierpiącą na stany depresyjne, radzę ci inny wariant ćwiczenia.
Za każdym razem, gdy jesteś smutny, podnieś oczy swego serca do Pana z
uczuciem ufności w Jego miłość do ciebie.
Quiz biblijny
Biblia jako księga
1. Gdzie w Nowym Testamencie znajduje się hymn o miłości?
A – 1 Kor 13
B – Łk 4
C – Ef 2
2. Ile Ksiąg „Proroków Mniejszych” znajduje się w Starym Testamencie?
A – siedem
B – czternaście
C – dwanaście
3. Ile Ksiąg obejmuje Nowy Testament?
A – dziewiętnaście
B – dwadzieścia siedem
C – trzydzieści pięć
~9~
4. Obecna Biblia składa się ze Starego i Nowego Testamentu. Jaka część przypada
na Stary Testament?
A – połowa
B – 1/3
C – 4/5
5. Co oznacza wyraz „Ewangelia”
A – Dobra Nowina
B – historia życia
C – określenie starożytnego dzieła literackiego
6. Jak brzmi treść Złotej Zasady postępowania? (zob. Mt 7,12)
A – odpłacać tym samym
B – wszystko, czego się oczekuje od innych, czynić samemu
C – być dobrym dla wszystkich, a przede wszystkim dla siebie
7. Do Pięcioksięgu Mojżesza (Pentateuch) należy także Deuteronomium. Co
oznacza to słowo?
A – podwójną moralność
B – niejasną przepowiednię
C – powtórzone Prawo
8. W jakim przeciągu czasu powstały teksty Biblii?
A – dwustu lat
B – tysiąca lat
C – pięciu tysięcy lat
9. W jakim języku napisano Nowy Testament
___C___
10. Septuaginta – to tłumaczenie Starego Testamentu z języka hebrajskiego. Na jaki
język?
A – na francuski
B – na łaciński
C – na grecki
~ 10 ~
~ 11 ~