Relacja z wyprawy

Transkrypt

Relacja z wyprawy
„Na tropie niesfornego majora”
W ostatnich dwóch dniach kwietnia Klub Turystyczny „Żagli” wyruszył na rajd
rowerowy śladami majora Hubala. Na poranną zbiórkę na Dw. Wschodnim stawiło się
kilkunastu uczniów ze wszystkich klas gimnazjalnych i dwóch nauczycieli-opiekunów: Hubert
Dziuba i Michał Marszał. Grupa pociągiem Kolei Mazowieckich udała się do Skierniewic,
skąd, już rowerami, uczestnicy wydostali się w kierunku południowo-wschodnim ku Puszczy
Pilickiej w rejonie Spały. Rajd był zaplanowany bocznymi drogami asfaltowymi i szutrowymi
oraz leśnymi duktami przez tereny południowo-zachodniego Mazowsza. Chłopcy kilkakrotnie
wyrażali swoje pozytywne zdziwienie malowniczością mazowieckiego krajobrazu, który
zaskoczył ich wiosenną barwą, ukształtowaniem przestrzeni (wcale nie było tylko płasko!) i
urokliwie zakomponowanymi szerokimi przestrzeniami.
Pierwszego dnia minęliśmy klika wsi i leśniczówek związanych z oddziałem Hubala –
służyły one żołnierzom jako miejsca schronienia od jesieni 1939 do wiosny 1940 roku. Późnym
popołudniem pierwszego dnia dotarliśmy do Inowłodza nad Pilicą, w pobliżu którego w lesie
znajduje się tak zwany Szaniec Hubala, czyli pomnik ustawiony w miejscu śmierci majora
Dobrzańskiego w zasadzce. Nocowaliśmy w Zakościelu w domku w bardzo ładnie położonym
nad Pilicą i rozległym ośrodku wypoczynkowo-rekreacyjnym „ProEm”, gdzie wieczorem
mieliśmy w ramach kolacji ognisko.
Chłopcy z zainteresowaniem odnieśli się nie tylko do pamiątek po Hubalu, ale także
do dwóch obiektów w Inowłodzu: była to oryginalna synagoga żydowska, do której weszliśmy
wszyscy, żeby zrobić zakupy, ponieważ obecnie funkcjonuje w niej sklep spożywczy, i
romański kościół św. Idziego z XI wieku, zbudowany na wzgórzu i górujący nad całą okolicą.
Następnego dnia kierowaliśmy się w stronę Radomia i najpierw dotarliśmy do Studzianny – w
tamtejszym sanktuarium św. Rodziny żołnierze Hubala, mimo grozy okupacji, w pełnym
rynsztunku wzięli udział w noworocznej sumie! Następnie minęliśmy Przysuchę, Przytyk i
Potworów, a chłopcy zauważyli, że ich układ urbanistyczny zdradza, że, chociaż dzisiaj są to
formalnie
wsie,
to
miejscowości
te
zakładane
były
jako
miasta.
W Radomiu późnym popołudniem wsiedliśmy w pociąg KM do Warszawy. Okazało
się, że w ciągu dwóch dni pokonaliśmy rowerami dystans około 190 km! Największy podziw
wzbudził u pozostałych Julek Szczepkowski, uczeń 1Ga, który okazał się być człowiekiem o
niezmordowanej kondycji. Ale wysiłek wszystkich uczestników zasługuje na uznanie –
przecież nie wszyscy byli przyzwyczajeni do dość szybkiej i długotrwałej jazdy, a czasami
jechaliśmy pod wiatr, nie każdy miał równie dobry sprzęt – jednak ogólnie humory i zapał w
całej grupie dopisywały przez cały czas.
Oprócz wspomnianego już wyżej Juliusza Szczepkowskiego do odważnej grupy
wyprawowej należeli: Grzegorz Wardaszka, Zbigniew Wardaszka, Tomasz Materna, Maciej
Błaszczyk, Marcin Szcząchor, Krzysztof Srebro, Maciej Wójcik, Stanisław Kędzior,
Franciszek Przepiórka oraz Jan Jarczewski.
TEKST: Michał Marszał, ZDJĘCIA: Hubert Dziuba