Podstęp Rebeki i Jakuba - towarzystwo uniwersyteckie fides et ratio

Transkrypt

Podstęp Rebeki i Jakuba - towarzystwo uniwersyteckie fides et ratio
Podstęp Rebeki i Jakuba
O
pis Księgi Rodzaju, jak to Rebeka i Jakub podstępem
zdobyli błogosławieństwo Izaaka, w każdym kolejnym
pokoleniu budzi niepokój wielu wrażliwych moralnie ludzi
(Rdz 27). Ktoś mi kiedyś napisał, że po usłyszeniu tej opowieści poczuł
głębokie pragnienie odejścia od Boga: „Z trudem to uczucie w sobie
stłumiłam. Jednak rana po tym przeżyciu została. W moim odczuciu, jest
to fundament wszelkiego sensu i podstawowa orientacja w naszym życiu,
że tylko Bóg jest Prawdą. Nie umiałabym wierzyć w Boga innego. Przecież
wiara to znaczy: stanąć w prawdzie serca przed Bogiem!”
„Dlatego nie rozumiem – pisze dalej ta kobieta – dlaczego w Piśmie
Świętym nie padło ani jedno słowo potępiające uczynek Rebeki i Jakuba. A
Jakub miał nawet czelność posłużyć się imieniem Boga dla ukrycia swego
podstępu. Kiedy go Izaak zapytał: Jakże tak szybko mogłeś coś upolować,
synu mój?, on nie mrugnąwszy okiem odpowiedział: Pan, Bóg twój,
sprawił, że tak mi się właśnie zdarzyło. Przecież Jakub nie był dzieckiem
wtedy, lecz dojrzałym mężczyzną. Jak to możliwe, że Bóg, który jest
Prawdą, uznał błogosławieństwo wyłudzone podstępem i fałszywym
wzywaniem Jego imienia?”
Otóż wielki to dar Boży, że ktoś jasno odczuwa to, co można by
nazwać świętością prawdy i bezbożnością kłamstwa. Intuicję tę znajdziemy
w Piśmie Świętym po wielekroć. ,,Wstrętne dla Pana są usta kłamliwe –
powiada Księga Przysłów - lecz w prawdomównych ma upodobanie" (Prz
12,22). ,,Bądźcie prawdomówni wobec bliźnich. — czytamy z kolei w
Księdze Zachariasza (8,16n) — Nie knujcie w sercu zła względem bliźnich,
nie przysięgajcie fałszywie, gdyż tego wszystkiego nienawidzę."
Jakby wywietrzała z naszej współczesnej świadomości nienawiść
kłamstwa, odruch spontanicznego wstrętu wobec posługiwania się
kłamstwem. Zadowalamy się ogólnym uznaniem, że kłamstwo jest czymś
złym. Ten brak negatywnych emocji w stosunku do kłamstwa wyjaśnia
trochę, dlaczego kłamiemy całkiem niemało, choć uważamy kłamstwo za
coś złego. Próbujemy się tylko usprawiedliwiać, że nasze kłamstwa są
podobno nieszkodliwe (a przecież nawet jeśli jakieś kłamstwo nikomu nie
szkodzi bezpośrednio, niestety, chcemy tego czy nie chcemy, wpływa
negatywnie na poziom wzajemnego zaufania).
Odczuwanie instynktownego wstrętu do kłamstwa bardzo trafnie
odnotował kiedyś Joseph Conrad w Jądrze ciemności: ,,Wiecie, że
nienawidzę, nie cierpię, nie znoszę kłamstwa, nie dlatego, abym był
bardziej prawy od reszty ludzi, ale po prostu dlatego, że kłamstwo mnie
przeraża. Ma na sobie znamię śmierci, jakąś cechę śmiertelności — która
jest właśnie tym, czego nienawidzę i nie cierpię — o czym pragnę
zapomnieć. Gdy stykam się z kłamstwem, czuję się fatalnie i robi mi się
mdło, zupełnie jakbym wziął do ust coś zgniłego."
Dopiero w perspektywie tej intuicji można zrozumieć tajemnicze
stwierdzenia Pisma Świętego, że kłamstwo jest czymś gorszym niż
złodziejstwo i w gruncie rzeczy dorównuje swoją niegodziwością
morderstwu. ,,Lepszy złodziej niż ten, co stale kłamstwem się posługuje,
obydwaj zaś zgubę odziedziczą w spadku" (Syr 20,25). Drugie z
wymienionych twierdzeń, stawiając kłamstwo i podstęp obok morderstwa,
szokuje nas jeszcze bardziej: "Nienawidzisz wszystkich złoczyńców, zsyłasz
zgubę na wszystkich, co mówią kłamliwie. Człowiekiem krwawym i
podstępnym brzydzi się Pan" (Ps 5,7).
Jakieś światło na tak surowy osąd kłamstwa rzuca Księga Mądrości,
która nazywa je zabójstwem duszy: "Usta kłamliwe zabijają duszę" (Mdr
1,11). Szatana, który jest ,,kłamcą i ojcem kłamstwa", zgodnie z tą logiką
Pan Jezus nazywa zabójcą: ,,Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie
wytrwał, bo prawdy w nim nie ma" (J 8,44). W ogóle Pan Jezus nie
pozostawia cienia wątpliwości co do tego, że brzydzi się najmniejszym
nawet pomieszaniem prawdy z kłamstwem: ,,Niech wasza mowa będzie:
Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi" (Mt 5,37). Toteż ktoś
uważnie słuchający słowa Bożego nie będzie zaskoczony, kiedy usłyszy, że
na zewnątrz Miasta Bożego znajdzie się, oprócz innych niegodziwców,
,,każdy, kto kłamstwo kocha i nim żyje" (Ap 22,15).
To właśnie dlatego taki niepokój budzi w nas opowieść o wyłudzeniu
błogosławieństwa przez Rebekę i Izaaka. Jak to możliwe – pytamy
zgorszeni – że Bóg takie błogosławieństwo uznał i potwierdził? Otóż sądzę,
że wystarczy spokojnie wczytać się w całość tej historii, żeby niepokoje się
rozwiały i żeby człowieka ogarnęła chęć wysławiania Boga za to, że nie
tylko jest prawdomówny i kocha prawdę, ale że jest również Bogiem
wiernym i miłosiernym. Zauważmy bowiem, że na całość tej historii składa
się nie tylko podstępne wyłudzenie błogosławieństwa, ale zarówno te
wydarzenia, które je przygotowały, jak te, które z niego wynikły.
Trzy wydarzenia wcześniejsze rzucają istotne światło na cały ten
opis. Po pierwsze, Bóg wybrał sobie Jakuba na dziedzica obietnic danych
Abrahamowi, kiedy ten był jeszcze w łonie matki (Rdz 25,22–24). Później
Apostoł Paweł tak o tym napisze: "Bliźnięta jeszcze się nie urodziły ani nic
dobrego czy złego nie uczyniły — aby niewzruszone pozostało
postanowienie Boże, powzięte na zasadzie wolnego wyboru, zależne nie od
uczynków, ale od woli powołującego — powiedziano ich matce, Rebece:
starszy będzie służył młodszemu" (Rz 9,11n).
Po wtóre, z opisu biblijnego wynika jednoznacznie, że Ezaw mało
przejmował się Bożymi obietnicami, jakie otrzymali jego dziadek Abraham
i ojciec Izaak, a mówiąc inaczej, nie był człowiekiem pobożnym.
Dowiadujemy się o tym z historii o zlekceważeniu przez Ezawa przywileju
pierworództwa w obliczu miski soczewicy (Rdz 25,29–34).
Wreszcie po trzecie, swój brak pobożności Ezaw potwierdził
małżeństwem z dwiema pogankami, które ,,były powodem zgryzoty Izaaka
i Rebeki" (Rdz 26,35). Mamy w Nowym Testamencie zapis, że dla
pierwszych
chrześcijan
Ezaw
był
odstraszającym
przykładem,
przywoływanym w momencie pokus w wierze: "Oby wśród was nie znalazł
się jakiś rozpustnik i bezbożnik jak Ezaw, który za jedną potrawę sprzedał
swoje pierworództwo. A wiecie, że później, gdy chciał otrzymać
błogosławieństwo, został odrzucony, nie znalazł bowiem miejsca na
nawrócenie, choć go szukał ze łzami" (Hbr 12,16n).
Czyżby więc te trzy wydarzenia usprawiedliwiały podstęp ze strony
Rebeki i Jakuba? Nic podobnego! Dopuścili się oni pożałowania godnego
oszustwa. Uwierzywszy Bogu, że Jego obietnica spoczęła na Jakubie, nie
potrafili Mu uwierzyć, że On z pewnością znajdzie jakiś sposób na
wywiązywanie się z niej. Postanowili Go w tym ,,wyręczyć i swoją wiarę w
Boga zmieszali ze swoją ciemną wiarą, jakoby dobry cel mógł uświęcić
niegodziwe środki". Jakub tylko tyle ,,zyskał dzięki swojemu oszustwu, że
błogosławieństwo, które z pewnością by otrzymał na drodze uczciwej — bo
sam Bóg by się o to zatroszczył — wyłudził posługując się krętactwem".
Odmierzono mu zresztą dokładnie taką miarą, jaką on zastosował.
Podstępne podsunięcie mu za żonę Lei zamiast Racheli (Rdz 29,21–29)
było w gruncie rzeczy kopią tego podstępu, jaki on zastosował, wyłudzając
błogosławieństwo od swego ojca. Zatem to jednak nie jest tak, że w
biblijnych dziejach Jakuba brak nawet jednego słowa potępiającego
uczynek Rebeki i Jakuba. Przecież nawet tylko z literackiego punktu
widzenia, niefortunny ożenek Jakuba jest rachunkiem, jaki przyszło mu
zapłacić za wyłudzenie błogosławieństwa.
Później
prorocy
nieraz
wypominali Izraelitom ten podstęp, którym zgrzeszył ich praojciec, a
logika ich argumentacji miała postać następującą: nie naśladujmy
podstępów naszego praojca, ale zwyczajnie wejdźmy na prostą drogę
Bożych przykazań (Oz 12,4; Iz 43,27).
Jeszcze jedno pytanie stoi przed nami: Dlaczego Bóg uznał
błogosławieństwo udzielone Jakubowi w tak pożałowania godnych
okolicznościach? Zamiast odpowiedzi, postawię parę pytań retorycznych:
Dlaczego Bóg nie odwróci się od nas ze wstrętem, kiedy grzechami
ciężkimi depczemy udzieloną nam na chrzcie godność Jego dzieci, tylko
cierpliwie chce łaskę chrztu w nas ożywić? Dlaczego Bóg nie zraża się do
małżonków, którzy przystępowali do ślubu z bardzo małą wiarą, tylko
czeka, aż się do Niego nawrócą, ażeby mógł ich wreszcie obsypać obfitością
łask, wypływających z sakramentu małżeństwa? Dlaczego Pan nasz, Jezus
Chrystus, z całą pokorą i miłością zstępuje na ołtarz, aby być obecnym pod
postaciami chleba i wina, nawet wówczas, kiedy mszę świętą odprawia
kapłan niegodny?
Krótko mówiąc: radujmy się i uwielbiajmy Boga! Bo jest On Bogiem
wiernym i miłosiernym, a Jego miłość do nas jest niewyobrażalnie większa
niż nasze grzechy!