Kącik złamanych serc

Transkrypt

Kącik złamanych serc
Która z dziewczyn w moim wieku nie lubi czytać powieści poruszających tak waŜny
dla nas temat- pierwszej miłości, nie znam takiej. Moje bohaterki mają takie same problemy
jak my: chłopcy, zazdrość, konflikty. I do tego trzeba się jeszcze uczyć. Zachęcam Was do
poznania Emmy i Margharet, dziewczyn takich jak Wy. Co miesiąc poznacie ich nowe
problemy. MoŜe odnajdziecie w nich siebie?
Pozdrawiam, autorka
Czym jest sukces?
Dla niektórych sukcesem jest bogactwo lub medal na jakimś wyścigu. Dla mnie
jednak sukcesem jest szóstkę z polskiego albo zapoznanie się z kimś nowym. Poznałam
jednak osobę, która odniosła wielki sukces. Była nią Emma.
Pewnego dnia, gdy ja i Emma leŜałyśmy na łóŜku w jej pokoju i czytałyśmy
najnowsze „Bravo Girl”, ona mruknęła coś niezrozumiale i ukryła twarz w dłoniach. Nigdy
nie miała nic ciekawego do powiedzenia, bo zawsze opowiadała tylko o szkole i dobrych
ocenach, nie przejęłam się więc tym i powróciłam do czytania tekstu o Robercie Pattisonie.
-Halo!- krzyknęła mi przed nosem.- Słyszysz mnie?!- po czym zrobiła taki ruch, jakby chciała
mnie uderzyć.
-Słucham, tylko jak będziesz gadać o szkole, to stąd wylecisz!- zagroziłam jej .
Uśmiechnęła się blado- Nie, o szkole gadać nie będę- odetchnęłam teatralnie- tylko nie wiem
jak ci to powiedzieć.
- Nie owijaj w bawełnę, wal prosto z mostu.
- No dobrze, ale obiecaj, Ŝe nie będziesz się śmiać.
- A dlaczego niby- nie dokończyłam, bo przerwała mi.
- Zakochałam się i… i on teŜ mnie kocha.
Wytrzeszczyłam oczy - Co?!!!- chciałam powiedzieć coś więcej, ale język przywarł mi do
podniebienia.
- No co- udała zaskoczoną, Ŝe tak zareagowałam
- Jak to co!?- jak Emma, okularnica, mogła znaleźć sobie chłopaka szybciej ode mnie!
Postanowiłam udawać, Ŝe jestem tym zachwycona. Na szczęście wychodziło mi to o niebo
lepiej niŜ jej. –PrzecieŜ masz chłopaka!- wykrzyknęłam oburzona.
-No…
-Oj, przestań!- przerwałam- Jak on wygląda? Jak się nazywa? Czy ja go znam? Powiedz coś
wreszcie!
-No.…A więc…
-Czekam.
-Nazywa się Mark Shirknow.
Zachichotałam. - To ten przystojny dryblas z VI a?
-Tak, a co?- spytała zaniepokojona.
-Spokojnie- odpowiedziałam- nie zabiorę ci chłopaka.
Trochę się uspokoiła- Znaczy to nie jest jeszcze mój chłopak…
- Co?!
-No… on ma dziewczynę.
-Jak to?! To skąd wiesz, Ŝe on teŜ cię kocha?!
- No bo wczoraj, jak nie było miejsca na stołówce, to ze mną usiadł.
-Iiiii?
-I nic. Fajnie nie? JuŜ wszystko obmyśliłam… Emma Shirknow, podoba mi się. A to…
- I to wszystko!!!- przerwałam jej.
- No przecieŜ mówię, Ŝe juŜ wszystko obmyśliłam. Ślub weźmiemy na Wyspach
Bergamutach. Oh, jakie to piękne…
- Tak, oczywiście, ale skąd wiesz, Ŝe on cię kocha?
- No mówię, Ŝe ze mną usiadł!
- Ale to o niczym nie świadczy! Gdybym ja miała z kimś chodzić, to od razu bym się spytała.
- Ty na pewno, ale ja nigdy!
- Dziewczyno, opanuj się! Czy on Ci się podoba?
-Tak.
-Chcesz z nim chodzić?
-Tak.
-To Ci to załatwię.
- Nie Margharet! Proszę, nie będziesz wszystkiego za mnie załatwiała!
-Sama się nie odwaŜysz.
- Wiem, i to będzie mój sprawdzian Ŝyciowy.
-Jak chcesz-odpowiedziałam i z hukiem wyszłam z jej pokoju.
cdn.