1 marianie na białorusi. kontekst historyczny

Transkrypt

1 marianie na białorusi. kontekst historyczny
© 2007 – marianie.pl
KRZYSZTOF TROJAN MIC
MARIANIE NA BIAŁORUSI.
KONTEKST HISTORYCZNY
[KS. MGR KRZYSZTOF TROJAN MIC, doktorant w Instytucie Historii Kościoła Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego
Jana Pawła II; członek Instytutu Historii i Duchowości Mariańskiej w Rzymie oraz Prowincjalnej Komisji Historii i
Duchowości; artykuł ukazał się w: „Immaculata”, 42 (2003) nr 12, s. 43-53 (wersja polska) oraz w: Pek K. (red.),
Christus – Maryjanie – Biełaruś, Mińsk 2004, s. (wersja białoruska).]
Wstęp
Pragnieniem odnowiciela Zgromadzenia KsięŜy Marianów – bł. o. Jerzego Matulewicza
było, aby marianie, napełnieni duchem apostolskim, gorliwie pracowali wśród narodów, z których
się wywodzą i do których zostaną posłani. Osobiście dbał on i zabiegał o zróŜnicowanie
narodowościowe zgromadzenia, jednocząc w nim Polaków, Litwinów, Łotyszy, Białorusinów i
Amerykanów. Pisał przy tym: Stawiamy sobie za zadanie, aby kaŜdy z nas pracował przede
wszystkim we własnym kraju i wśród swoich rodaków walczył o zbawienie dusz i chwałę BoŜą1, co
teŜ ujął w podobny sposób takŜe w Konstytucjach.
O. Matulewicz jako biskup wileński widział jak bardzo Białorusini, licznie zamieszkujący
teren jego diecezji, pozbawieni są właściwej opieki duszpasterskiej, sprawowanej w języku dla nich
zrozumiałym. W tym celu załoŜył on w 1923 r. klasztor w Drui, który w zamyśle miał posiadać
ściśle białoruski charakter, a od którego rozpoczęła się niezwykle bogata historia posługi marianów
na Białorusi. Ze względu na skrótowy charakter niniejszego referatu prawie cała uwaga będzie
skupiona na tym właśnie mariańskim ośrodku w Drui, z bardziej szczegółowym uwzględnieniem
pierwszego, międzywojennego, okresu jego funkcjonowania, z uwagi na to, iŜ okres ten w sposób
najznaczniejszy owocował wieloma dziełami apostolskimi. Drujski klasztor stał się bowiem
zaczątkiem obecności marianów w Wilnie oraz posługi misyjnej w Harbinie (MandŜuria), a w
powojennym okresie – pracy wśród emigracji białoruskiej w Londynie. Na wszystkich tych polach
działalności apostolskiej odznaczyło się w niezwykle wybitny sposób wielu marianów –
Białorusinów.
W tym celu, by lepiej zrozumieć cały kontekst posługi marianów w międzywojennej
Rzeczpospolitej, naleŜy się przyjrzeć, choćby ogólnie, skomplikowanej kwestii narodowej, a jeszcze
ściślej – połoŜeniu Białorusinów w tym okresie. Kwestia narodowa naleŜała bez wątpienia do
najbardziej trudnych zadań, przed jakimi stanęła Rzeczpospolita Polska po I wojnie światowej.
Nawet dziś, z perspektywy czasu, jest traktowana jako zagadnienie bardzo delikatne. W przypadku
oceny złoŜonej kwestii narodowej w międzywojennej Polsce subiektywizm zdaje się być wręcz w tę
ocenę wpisany. Rozpatrując zaś połoŜenie mieszkańców narodowości białoruskiej, zasadniczo
inaczej będą je analizować Polacy, a odmiennie sami Białorusini. Jedni i drudzy mają swoje racje,
przez które trudno się przebić dla dokonania sprawiedliwej i obiektywnej oceny.
1
J. MATULEWICZ, Dziennik duchowy, Warszawa 1988, s. 81.
1
© 2007 – marianie.pl
1. Sytuacja Białorusinów w II Rzeczypospolitej na tle tzw. kwestii narodowej
Odbudowana w 1918 r. Polska w opinii świata zachodniego zyskała sobie miano „państwa
sezonowego”. NaleŜy dodać – pogardliwe miano. Po tym, jak Rosja wpadła w szpony rewolucji
bolszewickiej, wykreślając siebie z listy wiarygodnych mocarstw europejskich, nikt nie chciał
traktować jej jako partnera w międzynarodowej współpracy. To zaś przyczyniło się do zdobycia
naleŜnego miejsca Polski na arenie europejskiej. Mocarstwa zachodnie potrzebowały przecieŜ
państwa, które od wschodu będzie ograniczało pokonane Niemcy i które takŜe zagrodzi ewentualny
pochód komunizmu na zachód. Tym państwem miała stać się Polska, ale tylko do momentu
uporządkowania sytuacji w Rosji, czyli niezbyt „profetycznie” przewidywanego upadku
komunizmu. Polacy – tworząc państwo mocne i stabilne – bardzo dobrze udowodnili światu, iŜ
potrafią wykorzystać tę sprzyjającą dla nich sytuację. Niekwestionowanym tego przykładem była
zwycięska walka stoczona z bolszewikami pod Warszawą w 1920 r. „Państwo sezonowe” ukazało
światu zachodniemu, iŜ potrafi wywiązać się ze swego zadania2.
Ten proces budowania państwowości po wielu latach zaborów, a tym samym potwierdzania
przez Polskę swego miejsca na mapie Europy, był oparty o myśl zachodnią, w tym takŜe o
zachodnią koncepcję narodu określanego przez przynaleŜność państwową3. Tymczasem trzecią
część obywateli tworzyły poszczególne mniejszości narodowe, które w granicach Rzeczypospolitej
znalazły się często niezaleŜnie od swej woli i aspiracji. Wystarczy wspomnieć, iŜ pośród
interesującej nas mniejszości białoruskiej, nurty popierające zjednoczenie z Polską miały bardzo
ograniczone wpływy4. Rzeczpospolita nie była więc państwem spójnym kulturowo5 (co oddalało ją
od kultury zachodniej), a jej niepolskojęzyczni obywatele rzadko utoŜsamiali się z państwem. To
zaś ściągało na nich niezadowolenie ze strony władz w postaci traktowania ich jako obywateli
drugiej kategorii i ograniczania ich praw6. W polskich środowiskach istniały zresztą róŜne
stanowiska co do zasad polityki wobec mniejszości narodowych. Najbardziej radykalnym było
stanowisko Narodowej Demokracji z jej sztandarowym hasłem Polska dla Polaków, za którym
kryło się przekonanie, iŜ w odrodzonym państwie rządy sprawować mogą jedynie Polacy7. Obóz ten
traktował Białorusinów jako nieuświadomionych narodowo Polaków; dominowała więc koncepcja,
iŜ wystarczy ich objąć procesem polonizacji, a sami się zasymilują. Inaczej w późniejszym czasie
podszedł do tego problemu obóz sanacyjny, który koncepcję asymilacji narodowej mniejszości
zastąpił teorią asymilacji państwowej, a więc ukształtowania u przedstawicieli mniejszości
narodowych poczucia związku z Rzeczpospolitą Polską jako własną ojczyzną. W przypadku
Białorusinów, mimo szeregu przychylnych gestów Piłsudskiego (m.in. wprowadzenia języka
białoruskiego do szkół na terenach przez nich zamieszkiwanych), polityka ta z róŜnych powodów
się nie powiodła. Dla całości tego obrazu naleŜy zaś dodać, iŜ mniejszości narodowe zamieszkujące
państwo polskie objęte były ochroną prawną w postaci podpisanych przez Polskę układów
międzynarodowych, jak teŜ wewnętrznego ustawodawstwa8.
2
A. FRISZKE, Polska między Zachodem a Wschodem, „Więź” 537(2003), s. 92.
TAMśE.
4
J. TOMASZEWSKI, Ojczyzna nie tylko Polaków. Mniejszości narodowe w Polsce w latach 1918-1939, Warszawa 1985,
s. 30.
5
Pośród państw europejskich jedynie ZSRR, Belgia, Jugosławia i Czechosłowacja stanowiły organizmy niejednolite
pod względem narodowym lub językowym.
6
FRISZKE, art. cyt., s. 92.
7
A. CHOJNOWSKI, Problem narodowościowy na ziemiach polskich w początkach XX w. oraz w II Rzeczypospolitej, w:
A. GARLICKI (red.), Z dziejów Drugiej Rzeczypospolitej, Warszawa 1986, s. 190.
8
Pośród wspomnianych umów międzynarodowych największe znaczenie miał traktat o ochronie mniejszości zawarty
między Polską a Stanami Zjednoczonymi, Wielką Brytanią, Francją, Włochami i Japonią 28 czerwca 1919 r., w ramach
realizacji postanowień traktatu wersalskiego. Por. CHOJNOWSKI, Koncepcje polityki narodowościowej rządów polskich
w latach 1921-1939, Wrocław 1979, s. 14; Ustawodawstwo polskie, słowami Konstytucji marcowej z 1921 r., mówiło:
3
2
© 2007 – marianie.pl
Dotykając tematu ludności białoruskiej w Polsce trzeba nam najpierw odnieść się do
pewnych danych statystycznych. OtóŜ Białorusini zamieszkiwali niemal wyłącznie cztery
województwa: poleskie, nowogródzkie, wileńskie (na terenie którego powstał mariański klasztor w
Drui) oraz białostockie. Według szacunków z 1931 r. mniejszość białoruska wynosiła ok. 1,5 – 1,9
mln osób (4 – 6 proc. ludności kraju)9, w tym na interesującej nas Wileńszczyznie – ok. 406 tys.
(czyli 32,1 proc. ogółu ludności tego województwa). W Wileńskiem Białorusini mieszkali niemal
wyłącznie na wsiach. PrzewaŜająca część Białorusinów utrzymywała się z pracy na roli; odsetek
ludności rolniczej był tu wyjątkowo duŜy i wynosił ok. 92 proc., z czego większość – ok. 89 proc. –
była właścicielami drobnych gospodarstw. Nie trudno więc zauwaŜyć, iŜ środowiska białoruskiej
inteligencji, czy teŜ drobnych przedsiębiorców, były niewielkie10. Społeczność białoruska naleŜała
teŜ do najuboŜszych w Polsce11. Po względem wyznaniowym dominowało prawosławie, do którego
naleŜało ponad 80 proc. ludności12; pozostali byli wyznania rzymskokatolickiego, przy czym
poczucie odrębności wyznaniowej wśród Białorusinów górowało nad poczuciem odrębności
narodowej. Nie oznacza to jednak, iŜ świadomość narodowa nie istniała w ogóle. Przeciwnie,
mimo, iŜ była ona słaba w porównaniu z innymi mniejszościami, to jednak stale się pogłębiała, a
lekcewaŜące traktowanie Białorusinów przez władze polskie jeszcze bardziej zdawało się budzić w
nich społeczne i narodowe aspiracje, wyraŜane takŜe w ogólnym nastroju niechęci wobec aparatu
państwowego13.
Przykładem postępującego procesu politycznego usamodzielniania się Białorusinów było
powstawanie własnych partii. Początkowo niektóre środowiska białoruskie łączyły wprawdzie swe
nadzieje z umiarkowaną lewicą polską14 oraz środowiskami bliskimi Piłsudskiemu, które w swych
programach wysuwały hasła reform społecznych i równouprawnienia narodowego15, ale te nadzieje
stosunkowo szybko zawiodły. Nie pomagały takŜe działania zwolenników porozumienia z
władzami polskimi zgrupowanych w powstałym wiosną 1921 r. Białoruskim Komitecie
Politycznym. Przedstawiciele socjaldemokracji, chadecji oraz działacze bezpartyjni, zjednoczeni w
Białoruskim Centralnym Komitecie Wyborczym, postanowili wziąć zatem udział w wyborach
parlamentarnych w listopadzie 1921 r. Uzyskali oni jedenaście miejsc w Sejmie i trzy w Senacie,
powołując w następstwie tego faktu Białoruski Klub Poselski. Posłem został m.in. ks. Adam
Stankiewicz, czołowy działacz – ukonstytuowanej juŜ w 1917 r. – chrześcijańskiej demokracji,
która pracowała nad utrwaleniem ojczystego języka na wsiach, w programie gospodarczym
odwoływała się do postulatów zawartych w encyklice Rerum novarum, a która to krytycznie
odnosiła się do radzieckiej Białorusi (w przeciwieństwie do niektórych ruchów lewicowych, które z
nadzieją spoglądały na wschód)16.
Białoruska Chrześcijańska Demokracja, z którą – jak to później zobaczymy – związani byli
takŜe niektórzy białoruscy marianie (działalność chadecji w głównej mierze opierała się bowiem na
duchowieństwie katolickim), ściągnęła na siebie szybko niezadowolenie zarówno władz świeckich,
jak i duchownych. Ze strony tych drugich spotkała się nawet z potępieniem, którego dokonał
KaŜdy obywatel ma prawo zachowania swej narodowości i pielęgnowania swojej mowy i właściwości narodowych
(cytat za: TOMASZEWSKI, dz. cyt., s. 29). Zapis ten powtórzony został w Konstytucji kwietniowej z 1935 r.
9
CHOJNOWSKI, art. cyt., s. 185.
10
TOMASZEWSKI, dz. cyt., s. 77-79.
11
TAMśE, s. 91.
12
Cerkiew była narzędziem rusyfikacji (Rosja oficjalnie negowała istnienie narodowości i języka białoruskiego), co w
konsekwencji pomniejszało świadomość narodową Białorusinów. Por. P. WANDYCZ, Wiek XX, w: J. KŁOCZOWSKI
(red.), Historia Europy Środkowo-Wschodniej, t. 1, Lublin 2000, s. 425.
13
CHOJNOWSKI, art. cyt., s. 185.
14
W wyborach do Sejmu na pocz. lat 20. na ziemiach zamieszkiwanych przez Białorusinów duŜy sukces odniosły
Polska Partia Socjalistyczna oraz Polskie Stronnictwo Ludowe „Wyzwolenie”.
15
TOMASZEWSKI, dz. cyt., s. 87.
16
TAMśE, s. 88.
3
© 2007 – marianie.pl
arcybiskup wileński Romuald Jałbrzykowski. Powodem tego potępienia były głównie kwestie
językowe17.
Drugim – obok chadecji – wpływowym ugrupowaniem była ukonstytuowana w 1925 r.
przez grupę posłów białoruskich, na czele z Bronisławem Taraszkiewiczem, Białoruska
Włościańsko-Robotnicza Gromada. Ze względu jednak na swój Ŝywiołowy rozwój, zwiastujący
zagroŜenie dla polskiej administracji kresowej, została ona zdelegalizowana juŜ dwa lata po swoim
powstaniu18.
Ogólnie zatem rzecz ujmując, w kwestii białoruskiej miała miejsce zasada błędnego koła.
Władze polskie, po zdaniu sobie sprawy z tego, iŜ Białorusinów nie da się łatwo spolonizować,
gdyŜ w ich szeregach sukcesywnie rodziło się poczucie własnej toŜsamości narodowej, nerwowo
reagowały na kaŜdy akt białoruskiej działalności narodowej. W przypadku zaś Białorusinów widać
wyraźnie, Ŝe ich nastroje z czasem radykalizowały się na skutek niespełniania obietnic ze strony
władz i trwałego lekcewaŜącego ich traktowania. Niechęć Białorusinów do Polski rodziła się
równieŜ na skutek ich poczucia gorszej pozycji klasowej, podsycanego wieściami z sowieckiej
Białorusi o rzekomo lepszym bycie ich współrodaków19. Przeszkodą we wzajemnych stosunkach
był takŜe nacjonalizm rodzący się po obu stronach (choć wspomnieć teŜ trzeba, Ŝe często
przejawów nacjonalizmu doszukiwano się w takich działaniach mniejszości, które wśród Polaków
podczas zaborów uchodziły za akt patriotyzmu)20.
2. Powstanie i rozwój klasztoru marianów w Drui
Program państwowy, który zmierzał do polonizacji Kresów, w duŜym stopniu zamierzał
wykorzystać do tego Kościół katolicki. Kościół postrzegano bowiem jako ten – cytując Walerego
Romana, delegata rządu w Wilnie – który był najsilniejszym czynnikiem pozyskiwania dla polskości
mas katolickich ludności (...) o niewyklarowanym poczuciu narodowym21. Gdy w diecezji wileńskiej
rządy objął bp Jerzy Matulewicz, mocną zasadą tych rządów stało się stwierdzenie, które
wypowiedział on w czasie swojego ingresu: Będę nauczycielem wszystkich22. Z tej zasady wypływał
takŜe jego pozytywny stosunek do kaŜdego języka uŜywanego w diecezji. Patrząc na politykę
narodową władz, zmierzającą do wyrugowania języków innych niŜ polski, przeciwstawiał się
wykorzystywaniu do tego celu Kościoła; twierdził on bowiem, iŜ zadaniem Kościoła nie jest
uczenie języków, ale głoszenie Ewangelii i to w takim języku, jaki jest zrozumiały dla ludu23.
W tym czasie Ŝywa była kwestia związana z uŜywaniem języka białoruskiego w świątyniach.
Za taką moŜliwością występowała białoruska inteligencja, a zwłaszcza sami księŜa24. Bp
Matulewicz popierał te starania dla kilku powodów, które podał w rozmowie z ks. Andrzejem
Cikotą. Widział on bowiem, iŜ ludność białoruska jest religijnie nieuświadomiona i Ŝe zmienić ten
stan rzeczy moŜna tylko poprzez ich katechizację w rodzimym języku. Dodatkowo troszczył się on
o to, by białoruski ruch odrodzeniowy, w którym uczestniczyło duchowieństwo, był mocno
zakorzeniony w Kościele, poniewaŜ w przeciwnym razie mógłby zejść na niewłaściwe tory25.
Biskup, jak widać, zatroskany był o los ludności białoruskiej. Jako zaś odnowiciel
Zgromadzenia KsięŜy Marianów w rozmowach z księŜmi Białorusinami często zachęcał ich do
17
A. SZOT, Abp Romuald Jałbrzykowski metropolita wileński, Lublin 2002, s. 66.
TOMASZEWSKI, dz. cyt., s. 87.
19
WANDYCZ, art. cyt., s. 461.
20
TOMASZEWSKI, dz. cyt., s. 198.
21
Cytat za: T. GÓRSKI, Stosunek biskupa Jerzego Matulewicza do spraw językowych w diecezji wileńskiej 1918-1925,
Rzym 1970 (mps Biblioteki Marianów w Lublinie), s. 43.
22
MATULEWICZ, Pisma wybrane, Warszawa 1988, s. 199.
23
GÓRSKI, dz. cyt., s. 47.
24
TAMśE.
25
TAMśE, s. 48.
18
4
© 2007 – marianie.pl
wstępowania w szeregi tej wspólnoty zakonnej. Tym sposobem do marianów wstąpili księŜa:
Andrzej Cikoto, Józef Hermanowicz, Witalis Chamionek, Fabian Abrantowicz i inni26. WaŜnym
etapem zakładania białoruskiej gałęzi marianów stało się erygowanie klasztoru w Drui nad Dźwiną.
W prośbie bp. Matulewicza do Stolicy Apostolskiej o zezwolenie na otwarcie domu zakonnego w
pobernardyńskich obiektach (z dn. 23 lipca 1923 r.) zawarte były znamienne słowa mówiące o tym,
iŜ marianie zamierzają w murach klasztoru załoŜyć juwenat i nowicjat dla kandydatów
wywodzących się z narodowości białoruskiej, pośród której duŜa część naleŜy do prawosławia i nie
ma swoich zakonników, którzy by mogli zająć się posługą dla ich nawrócenia i zbawienia27. W
połowie 1923 r. przybył do Drui – wysłany przez o. Matulewicza – ks. Andrzej Cikoto, by jako
wikary proboszcza Antoniego Zienkiewicza przygotować parafię na przejęcie przez marianów. W
1924 r. marianie objęli placówkę w Drui wraz z parafią liczącą ponad pięć tysięcy wiernych i
kościołem filialnym w Malkowszczyźnie. PrzełoŜonym i proboszczem został wspomniany ks.
Cikoto, który rychło rozwinął w Drui pracę duszpasterską i wychowawczą w załoŜonym przez
siebie gimnazjum.
O. Cikoto dał się poznać swoim parafianom jako świetny organizator. Podniósł on ogólny
poziom duszpasterstwa poprzez szeroką katechizację, wprowadzenie wielu naboŜeństw i
zapewnienie dostępu wiernych do posług duszpasterskich bez względu na wynagrodzenie28. Obok
tych działań równolegle prowadził on takŜe prace remontowe przy kościele i klasztorze. Ujawnił się
takŜe jako społecznik. Doprowadził do otwarcia Kasy Stefczyka oraz spółdzielni spoŜywczej
„Snop”, a takŜe do objęcia miasta elektryfikacją29.
Białoruski charakter klasztoru przyciągał nowych kandydatów do Ŝycia zakonnego. 10
sierpnia 1923 r. erygowano w Drui nowicjat, w którym przygotowywali się pierwsi kandydaci: ks.
Witalis Chamionek (od 1922 r. kapłan diecezji wileńskiej, dotychczasowy prefekt szkół
początkowych w drujskiej parafii; sam pełnił później obowiązki mistrza nowicjatu), kleryk
Kazimierz Smulko (który po święceniach pełnił funkcję ekonoma klasztoru) i kilku świeckich
(wśród nich Jerzy Kaszyra)30. JuŜ w 1924 r. w murach klasztoru zamieszkiwało 9 młodych
kandydatów do marianów. W roku następnym do ks. Cikoty dołączył – po ukończeniu nowicjatu w
Skórcu – ks. Józef Hermanowicz (kapłan diecezji wileńskiej, od 1921 r. członek Towarzystwa
Języka Białoruskiego, późniejszy pisarz i publicysta), który został mianowany proboszczem parafii.
W tym samym roku dołączył do tego grona inny kapłan diecezji wileńskiej – ks. Józef Daszuta,
absolwent katolickiego uniwersytetu w Lublinie. TenŜe, po ukończeniu nowicjatu, wyjechał na
studia do Rzymu (które ukończył z tytułem doktora prawa kanonicznego) i w 1927 r. wrócił do
Drui. W roku 1926 wstąpił do marianów ks. prałat Fabian Abrantowicz, znany białoruski działacz
religijny i narodowy (związany z chrześcijańską demokracją31), były rektor seminarium w Mińsku32.
Jak więc widać, do mariańskiego ośrodka w Drui wstępowali ludzie, którym głęboko leŜała na sercu
26
C. SIPOWICZ, Domy białoruskie w Drui, Wilnie i Londynie, w: J. BUKOWICZ, T. GÓRSKI (red.), Marianie 1673-1973,
Rzym 1975 (dalej: Marianie), s. 233.
27
ARCHIWUM POLSKIEJ PROWINCJI MARIANÓW (dalej: APPM), V D, Referat o. prowincjała W. Mroczka z dn. 15
kwietnia 1939 r. na kapitułę prowincjalną o wzajemnym stosunku domów zakonnych w Drui i w Wilnie do Polskiej
Prowincji Zgromadzenia KsięŜy Marianów (dalej: Ref.), s. 2. O. Mroczek cytuje dosłownie treść wspomnianego
dokumentu, której odnośny fragment brzmi: (...) Mariani intendunt Monasterium reconstruere, ibi iuvenatum et
novitiatum constituere pro Alborussis, quae gens maxim parte schismatica hucusque nullos religiosos indigenos habet,
qui suae conversioni et saluti incumbant.
28
SIPOWICZ, art. cyt., s. 236.
29
T. PODZIAWO, Wspomnienia, Puszcza Mariańska 2001, s. 37.
30
APPM, V D, Odpis aktu erekcji nowicjatu w Drui dokonanej przez o. Kazimierza Bronikowskiego, wikariusza
generalnego w Polsce.
31
Ks. Abrantowicz wszedł w skład delegacji działaczy białoruskich, których Piłsudski przyjął w Mińsku 19 września
1919 r.
32
Sylwetki tych wybitnych białoruskich kapłanów mariańskich w krótkich biogramach oraz we wspomnieniach
spisanych przez ich współbraci (przedruki) zawarte są w: J. HARBIŃSKI (red.), Biełaruskija relihijnyja dziejaczy XX
stahoddzia. śyciarysy, martyralohija, uspaminy, Mińsk – München 1999.
5
© 2007 – marianie.pl
kwestia pracy nad chrześcijańskim i narodowym odrodzeniem białoruskiego narodu. Gdy kapituła
generalna, odbywana w Welonach w 1927 r., obradowała nad podziałem zgromadzenia na
prowincje, wówczas księŜa Polacy optowali za współpracą w Drui zakonników obydwu
narodowości. JednakŜe księŜa Białorusini, powołując się na brzmienie dekretu erekcyjnego,
obstawali za utrzymaniem ściśle białoruskiego charakteru mariańskiego zespołu, wobec czego
postanowiono wydzielić dom drujski z wikariatu polskiego (samodzielna prowincja w Polsce
powstała dopiero w 1930 r.) i uzaleŜnić go bezpośrednio od o. generała33. Z takiej sytuacji prawnej
niezadowolony był jednak nuncjusz apostolski w Polsce F. Cortesi, który twierdził, iŜ zaleŜność
drujskiego domu zakonnego od Rzymu, w sytuacji, gdy marianie posiadają prowincję w Polsce, jest
niezgodna z przepisami konkordatu34.
Niezwykle owocnie rozwijała się takŜe wspomniana praca wychowawcza. JuŜ od momentu
swojego przybycia do Drui ks. Cikoto rozpoczął kursy przygotowawcze dla kandydatów do
przyszłego gimnazjum. Dyrektorką tych kursów została s. Wanda Jeute, eucharystka35. Z czasem
kursy te przekształciły się w normalne klasy gimnazjalne i w murach klasztornych utworzono
Gimnazjum im. Króla Stefana Batorego o profilu humanistycznym. Dyrektorem szkoły został o.
Cikoto, a funkcję zastępcy pełniła s. Jeute. Oficjalnie było to gimnazjum polskie, choć większość
uczniów stanowili Białorusini z niezamoŜnych wiosek i zaścianków. Była to szkoła koedukacyjna,
co stanowiło swoistą nowość w tych czasach i było teŜ powodem pewnych kontrowersji. Naukę w
tej szkole pobierało od 100 do 140 uczniów róŜnych wyznań (obok katolików byli to prawosławni,
protestanci i Ŝydzi). Wśród grona nauczycielskiego znalazły się jednostki wybitne, jak np. Antoni
Gołubiew, późniejszy pisarz, a w gimnazjum nauczyciel historii i propedeutyki filozofii. Spośród
absolwentów szkoły rekrutowali się przedstawiciele wielu społecznie powaŜanych zawodów, jak:
lekarze, wojskowi, działacze społeczni. Gimnazjum to spełniało równieŜ pozytywną rolę wobec
zgromadzenia, poniewaŜ uczęszczali do niego juweniści, czyli kandydaci na przyszłych
zakonników36. Maturę w tej szkole zdobyli m.in. księŜa: Tomasz Podziawo (misjonarz w Harbinie,
więzień łagrów, a po powrocie do Polski publicysta „Znaku” i „Tygodnika Powszechnego”), Antoni
Podziawo, Jerzy Kaszyra (mariański męczennik), Antoni Łoś, Czesław Sipowicz (biskup obrządku
wschodniego i generał zgromadzenia).
3. Trudności na tle kontaktów z władzami kościelnymi i państwowymi. Wysiedlenie
marianów Białorusinów z Drui
JuŜ od początku pobytu marianów w Drui miały miejsce pewne nieporozumienia na tle
narodowym z władzami zarówno kościelnymi, jak i państwowymi37. Po odejściu z Wilna bp.
Matulewicza i objęcia rządów w diecezji przez abp. Romualda Jałbrzykowskiego pojawiły się takŜe
nieporozumienia w kontaktach z władzami kościelnymi. Powodem podejrzeń ze strony metropolity
stało się głoszenie kazań w języku białoruskim. Ks. Cikoto ściągnął nawet na siebie czasową
suspensę od arcybiskupa na sprawowanie czynności kapłańskich poza parafią. Bezpośrednim
powodem było nieporozumienie w związku z opisaniem w litewskiej gazecie katolickiej zajścia,
jakie miało miejsce na zjeździe biskupów metropolii wileńskiej, kiedy to o. Cikoto wyszedłszy z
33
Ref., s. 5.
TAMśE, s. 7-8.
35
Zgromadzenie Sióstr SłuŜebnic Jezusa w Eucharystii zostało załoŜone z inicjatywy bp. Matulewicza jeszcze w 1923 r.
w Drui z podobnych przyczyn, dla jakich powstał tam mariański ośrodek, czyli dla pracy ewangelizacyjnej wśród
Białorusinów. Siostry pomagały marianom w kuchni, w gospodarstwie i przy prowadzeniu szkoły.
36
PODZIAWO, dz. cyt., s. 35-36; SIPOWICZ, art. cyt., s. 237-238.
37
PODZIAWO, dz. cyt., s. 45-47. Ks. Podziawo przytacza sytuację dotyczącą problemów z policją, która próbowała
inwigilować ks. Cikotę w związku z posiadaniem przez klasztor maszyn drukarskich.
34
6
© 2007 – marianie.pl
propozycją głoszenia kazań po białorusku spotkał się z dezaprobatą swego pasterza38. Taką samą
„karę” otrzymał później takŜe ks. Smulko, który na prośbę pewnego proboszcza wygłosił kazanie
po białorusku w parafii, w której nigdy takich kazań nie było39. W samej Drui kazania w języku
białoruskim były głoszone sporadycznie od 1917 r., a w sposób systematyczny od 1924 r. Wtedy teŜ
zaczęto je głosić takŜe w filialnej Malkowszczyźnie. Głoszono je po nieszporach, nie ujmując tym
samym kazań w języku polskim (nawet jedno dodano), jednak wywoływało to niezadowolenie
wśród niektórych mieszczan. Mimo iŜ bp Matulewicz na prośbę proboszcza zatwierdził porządek
naboŜeństw (a więc i języki, w których były sprawowane), to w 1929 r. język białoruski został
usunięty z kazań40, na prośbę wikariusza generalnego zgromadzenia ks. K. Bronikowskiego. Z
takiego rozwiązania wyraźnie zadowolony był abp Jałbrzykowski41, który w tym czasie nieufnie
podchodził do księŜy działających w białoruskiej chadecji, w tym takŜe do o. Cikoty, i w 1928 r.
apelował do nich o zaprzestanie działalności politycznej42.
Zadeklarowanym przeciwnikiem działalności marianów w Drui był w tym czasie ks. Józef
Borodzicz, proboszcz z pobliskich Mior, który zarówno słowem mówionym, jak i pisanym (ksiąŜka
„Kresy wileńskie w niebezpieczeństwie”), regularnie szkalował Cikotę i pozostałych marianów.
Borodzicz uciekał się nawet do róŜnych podstępów, jak np. próba budowy kościoła w Drui (za
rzekomym pozwoleniem ordynariusza), która miała na celu odciągnięcie miejscowej ludności od
marianów43. Głosy w taki sposób buntowanej przez Borodzicza ludności, dochodziły do uszu
metropolity, który utworzył komisję mieszaną, składającą się z przedstawicieli diecezji i
zgromadzenia. Komisja rozpatrywała m.in. kwestię zaproszenia do Drui księŜy Polaków, by usunąć
podejrzenia o politykierstwo marianów, jednakŜe nie doszło do tego, gdyŜ wizytator z ramienia
przełoŜonego generalnego marianów nie stwierdził u drujskich zakonników Ŝadnych naduŜyć w tej
kwestii44.
Osobną nagonkę na drujskich marianów prowadziła polska prasa, jednak ks. Cikoto
regularnie wysyłał sprostowania do gazet, co osłabiało „gorliwość” dziennikarzy w tym
względzie45. RozŜalony tym jednak pisał do o. wicegenerała Bronikowskiego: Najchętniej bym
zmienił swój stosunek do polskości i do Rządu, gdyby mi wykazali w czem on jest niepoprawny. Nie
tylko jesteśmy jak najbardziej poprawni, ale robimy wszystko co moŜemy dla polskości. Przed nami
siedzieli w Drui Ks. Ks. Polacy, dziesiątej części tego nie robili. Jedyny nasz grzech, Ŝe siebie
Polakami nie nazywamy46.
Liczne donosy pod adresem marianów budziły we władzach państwowych niechęć w
traktowaniu mieszkańców klasztoru. Przykłady takiego traktowania to: wstrzymywanie przez
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nominacji ks. Daszuty na proboszcza parafii, wstrzymywanie
przez kuratorium nominacji ks. Cikoty na dyrektora gimnazjum lub teŜ odmawianie przez starostę
brasławskiego przepustek granicznych na Łotwę dla księŜy, którzy udzielali tam pomocy
duszpasterskiej47.
38
TAMśE, s. 47-49. Zajście to opisał kolega ks. Cikoty, lecz bez jego wiedzy i zgody. Abp Jałbrzykowski potraktował to
jako oszczerstwo pod swoim adresem.
39
TAMśE, s. 97.
40
GÓRSKI, dz. cyt., s. 65.
41
PODZIAWO, dz. cyt., s. 65.
42
SZOT, dz. cyt., s. 66.
43
Na temat szkodliwej działalności ks. Borodzicza zob. PODZIAWO, dz. cyt., s. 73-101.
44
Ref., s. 5-6.
45
PODZIAWO, s. 65-66; Przykładem moŜe być artykuł w „Gazecie Warszawskiej” z dn. 20.10.1929 r., w którym
oskarŜono marianów o depolonizację parafii wskutek rzekomych dodatkowych naboŜeństw w języku białoruskim,
prześladowanie szkolnictwa polskiego itp. Ks. Cikoto w liście do redakcji szczegółowo odparł zarzuty i opisał faktyczny
stan rzeczy. Zob. APPM, V D, Pismo o. A. Cikoty do redakcji „Gazety Warszawskiej”.
46
APPM, V D, List o. A. Cikoty do o. K. Bronikowskiego z dn. 31.10.1929 r.
47
APPM, V D, Pismo o. A. Cikoty do Ministra Spraw Wewnętrznych z dn. 15.10.1928 r. Cikoto stwierdził w tym
piśmie, iŜ nie ma powodów do takiego postępowania władz, gdyŜ klasztor nie zajmuje się polityką, jest lojalny w
7
© 2007 – marianie.pl
W 1933 r. skończył się czas urzędowania ks. Cikoty na stanowisku przełoŜonego w Drui.
Kapituła generalna dnia 21 lipca 1933 r. powołała go na urząd przełoŜonego generalnego, co
wiązało się z udaniem do Rzymu. Nowoobrany generał mianował na swojego następcę w
charakterze przełoŜonego miejscowego oraz dyrektora gimnazjum ks. Władysława Łysika, radnego
generalnego48.
W latach trzydziestych władze państwowe coraz bardziej restrykcyjnie podchodziły do
wszelkich przejawów akcentowania swej narodowości przez nie-Polaków na Kresach, w tym
równieŜ do narodowego charakteru działań białoruskiego duchowieństwa. W 1938 r. władze
administracyjne rozwiązały Narodowy Komitet Białoruski, który w prośbach kierowanych do
Stolicy Apostolskiej starał się o wprowadzenie języka białoruskiego do naboŜeństw. W komitecie
tym działał równieŜ marianin z Wilna – ks. Hermanowicz49.
Przełomowym rokiem w dziejach drujskiego klasztoru stał się niewątpliwie rok 1938, kiedy
to wojewoda wileński Ludwik Bociański wydał decyzję zabraniającą zamieszkiwania i przebywania
w strefie granicznej księŜom: Kaszyrze, Daszucie, Smulce i Chamionkowi (30 maja 1938). KsięŜa
ci otrzymali nakaz opuszczenia Drui, która znajdowała się na terenie wspomnianej strefy granicznej,
do dnia 10 czerwca. Na taki obrót sprawy zareagował o. prowincjał Mroczek, wysyłając do Ministra
Spraw Wewnętrznych w Warszawie prośbę o wstrzymanie wykonania decyzji wojewody.
Tłumaczył on, iŜ księŜa ci spełniali swoje obowiązki w lojalności wobec władz państwowych, a
decyzja wojewody krzywdzi całe zgromadzenie50. KsięŜa nie opuścili Drui, gdyŜ uwaŜali, Ŝe nie
mogą tego uczynić bez decyzji władz zakonnych. Te zaś trwały w postawie oczekiwania. Wobec
tego władze 23 czerwca wywiozły przemocą wspomnianych księŜy poza pas graniczny, przeciw
czemu energicznie zaprotestował prowincjał, ponownie posyłając do MSW pismo, w którym prosił
o zarządzenie powrotu zakonników do Drui51. RównieŜ nuncjusz apostolski kilkukrotnie dał wyraz
swemu niezadowoleniu z dokonanego wysiedlenia marianów oświadczając, iŜ działania takie łamią
przepisy konkordatu52. Protestowali teŜ parafianie, którzy w liczbie tysiąca osób zorganizowali
zebranie z udziałem posła gen. śeligowskiego (31 lipca 1938), na którym sporządzili protokół
biorący w obronę wysiedlonych kapłanów. Podając w nim liczne przykłady sumiennej pracy
zakonników, pisali: Nic nie zauwaŜono, Ŝeby praca KsięŜy była szkodliwa dla Rzeczpospolitej
Polskiej, a odwrotnie – Ojcowie bardzo duŜo zrobili dobra, podnosząc moralność, oświatę, kulturę
duchową i materialną oraz stwarzając silny bastion na pograniczu przed komunizmem53. Władze
jednak pozostawały nieugięte i we wrześniu wydały nową decyzję o wysiedleniu kolejnych
marianów: Bonifacego Sarula, Kazimierza Sarula i Antoniego Podziawy54.
Co było powodem tak restrykcyjnego działania władz administracyjnych? Niewątpliwie
przyczyniły się do tego liczne zarzuty wysuwane pod adresem drujskich marianów. Najmocniej w
tych zarzutach wysunęła się redakcja krakowskiego „Ilustrowanego Kuriera Codziennego”
przypisując marianom wprost działalność bolszewicką (w czym swój udział miał wspomniany ks.
Borodzicz). Generał marianów zdecydował o podjęciu procesu sądowego przeciw temu
dziennikowi, co poparła teŜ Rada Polskiej Prowincji Zgromadzenia, a drujski przełoŜony został
stosunku do władz poprzez fakt, iŜ utrzymuje polskie gimnazjum, bierze udział w polskich obchodach patriotycznych i
nie zorganizował Ŝadnej białoruskiej organizacji.
48
S. KLIMASZEWSKI, Zarząd generalny i międzynarodowy dom studiów w Rzymie, w: Marianie, s. 161.
49
SZOT, dz. cyt., s. 68.
50
APPM, V D, Pismo o. prowincjała W. Mroczka do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Warszawie nr 183/38 z dn.
10.06.1938 r.
51
APPM, V D, Pismo o. prowincjała W. Mroczka do Ministra Spraw Wewnętrznych w Warszawie nr 196/38 z dn.
25.06.1938 r.
52
Ref., s. 7.
53
APPM, V D, Protokół z zebrania parafian w Drui w sprawie wysiedlenia oo. marianów ze strefy nadgranicznej z dn.
31.07.1938 r.
54
APPM, V D, Decyzja główna Wydziału Społeczno – Politycznego Urzędu Wojewódzkiego Wileńskiego nr
SPB.32a/64/38.
8
© 2007 – marianie.pl
upowaŜniony do wystąpienia przeciw ks. Borodziczowi w sądzie kościelnym55. Rzeczą zrozumiałą
jest, iŜ zarzuty, obok rzekomo bolszewickiej działalności marianów, musiały teŜ dotyczyć ich
działalności białoruskiej, stąd parafianie biorąc w obronę swych duchownych tłumaczyli we
wspomnianym protokole, iŜ księŜa nie prowadzili działań o charakterze politycznym, a jedynie o
charakterze duszpasterskim; mówili jedynie kazania w języku białoruskim i rozmawiali po
białorusku z osobami, które nie rozumiały po polsku56. Podobne stanowisko wyraził znacznie
wcześniej ks. przełoŜony Łysik, który twierdził, iŜ opinia publiczna niesłusznie zarzuca marianom
robotę białoruską i Ŝe taki sam pogląd wyraŜają nauczyciele w gimnazjum, skądinąd przecieŜ
Polacy57.
Dla zaradzenia potrzebom drujskiej parafii i domu zakonnego przełoŜony generalny pismem
z dn. 9 lipca 1938 r. oddał je pod zarząd polskiej prowincji. 28 sierpnia 1938 r. funkcję
przełoŜonego domu zakonnego i zarazem dyrektora gimnazjum objął ks. Eugeniusz Kulesza.
Gimnazjum – wskutek wydarzeń w Drui – zostało wprawdzie zamknięte przez władze oświatowe,
ale udało się je reaktywować. Samo zaś jednak zarządzanie domem w Drui przez o. prowincjała
Mroczka nie było łatwe z powodu konfliktu między nim a o. generałem Cikotą na tle odmiennego
stanowiska co do wizji funkcjonowania duszpasterstwa przez polskich marianów i stosunku domu
drujskiego do prowincji58.
4. Okres II wojny światowej
Wkrótce po wspomnianych wydarzeniach nadszedł bolesny okres wojny światowej. W 1939
r. wschodnie rubieŜe Rzeczpospolitej zostały włączone do ZSRR. To, co się działo wówczas z
klasztorem, najkrócej po latach scharakteryzował Czesław Bobolewski, dawny nauczyciel
gimnazjum: Na piękny barokowy kościół, na wiekowe budowle tak niedawno uŜytkowane na co
dzień, pełne gwaru młodzieŜy, odgłosów ruchu i pracy miasteczka – zapadł sowiecki wyrok zagłady,
rozsypania się w gruzy, poddania się losowi innych placówek kultury59. Bolszewicy skonfiskowali
zakonnikom inwentarz, odebrali pola uprawne, łąki i ogrody, a z końcem 1939 r. zamknęli
gimnazjum. Nie wypędzili oni wprawdzie marianów z klasztoru, ale ograniczali ich pracę
duszpasterską i kontakt z ludźmi. W 1940 r. dom drujski został włączony do nowo utworzonej
prowincji łotewskiej. Stało się tak m.in. ze względu na fakt, iŜ wskutek wydarzeń wojennych został
on odcięty od przełoŜonego prowincjalnego w Warszawie. Stan tej przynaleŜności trwał do 1944
r.60.
22 czerwca 1941 r. wojska niemieckie przekroczyły granicę ZSRR. W czasie okupacji
niemieckiej wschodnie tereny archidiecezji wileńskiej znalazły się w Generalnym Okręgu Białoruś,
zarządzanym przez niemieckiego komisarza w Mińsku61. Wojna niemiecko-radziecka przyniosła
tym terenom wiele zniszczeń i strat personalnych. Krótko po jej wybuchu wojsko i władze opuściły
Druję, a wtedy rozpoczął się czas bezprawia: grabieŜe, napady i dokonywanie samosądów na tych
mieszkańcach, którzy sprzyjali bolszewikom. Dla ustanowienia porządku postanowiono powołać
komitet obywatelski, którego przewodniczącym mieszkańcy obwołali ks. Kuleszę. To jednak
szybko ściągnęło na niego zemstę Ŝołnierzy radzieckich, którzy 30 czerwca 1941 r. dokonali na nim
55
Ref., s. 7.
APPM, V D, Protokół z zebrania parafian w Drui w sprawie wysiedlenia oo. marianów ze strefy nadgranicznej z dn.
31.07.1938 r.
57
APPM, V D, List o. W. Łysika do o. prowincjała W. Mroczka z dn. 19.04.1935 r.
58
Ref., s. 8-9; APPM, V D, Stanowisko Rady Polskiej Prowincji w sprawie wzajemnego stosunku Domów Drujskiego i
Wileńskiego do Polskiej Prowincji.
59
Cytat za: L. DANILECKA, Duszy zabić nie mogą. Marianie na Białorusi i w MandŜurii, Warszawa 2000, s. 66.
60
S. ŠKUTANS, Prowincja łotewska św. Teresy, w: Marianie, s. 199.
61
T. KRAHEL, Archidiecezja wileńska, w: Z. ZIELIŃSKI (red.), śycie religijne w Polsce pod okupacją 1939-1945,
Katowice 1992, s. 37.
56
9
© 2007 – marianie.pl
brutalnego mordu. Zabójstwo księdza wywołało ogromne poruszenie wśród parafian. Po
wkroczeniu Niemców do Drui 5 lipca 1941 r. siostry eucharystki dotarły do miejsca jego śmierci w
Łupantach za Dźwiną. Przy pomocy świadków zbrodni odnalazły miejsce pochówku ks. Kuleszy,
które znajdowało się w polu i przewiozły jego ciało do Drui, gdzie został pochowany obok kościoła.
Ludzie byli przekonani o męczeńskiej śmierci ks. Kuleszy i traktowali go jak świętego. Zewnętrzne
wyrazy czci musiały jednak ustać po powrocie bolszewików62. Proboszczem w Drui został
następnie ks. Wincenty Smoliński.
Po wspomnianym ataku wojsk niemieckich i przesunięciu frontu dalej, na wschód, katolicy
mieszkający za Dźwiną zwrócili się do marianów w Drui z prośbą o przysłanie im księŜy, którzy by
mogli zająć się pracą duszpasterską na tych terenach, od lat pozbawionych kapłanów. Do pracy
misyjnej za Dźwiną jako pierwszy zgłosił się ks. Antoni Leszczewicz (były kapłan diecezjalny i
duszpasterz w Harbinie, a od 1939 r. – marianin). Siedzibą tej misji stała się Rosica. W grudniu
1941 r. do Leszczewicza dołączyli: ks. Feliks Czeczott, ks. Władysław Łaszewski i kleryk Henryk
Tomaszewski. W 1942 r. w miejsce Tomaszewskiego przybył ks. Jerzy Kaszyra. Wzmagająca się
działalność radzieckiej partyzantki spowodowała konsekwencje w postaci akcji karnych
dokonywanych przez Niemców na okolicznej ludności. W połowie lutego 1943 r. w Drui
zakwaterował się sztab niemiecki, a w Rosicy i okolicach pojawiły się oddziały ekspedycji karnej63.
KsięŜa, mimo ostrzeŜeń, postanowili zostać z ludźmi. Akcja pacyfikacyjna rozpoczęła się 16 lutego
1943 r. KsięŜa Leszczewicz i Kaszyra dobrowolnie udali się z ludźmi spędzonymi przez Niemców
do kościoła, gdzie przygotowywali ich na śmierć. Następnego dnia część ludzi wywieziono do
pobliskich drewnianych budynków i spalono ich Ŝywcem. Wśród nich był ks. Leszczewicz. Dzień
później taki sam los spotkał ks. Kaszyrę. Obaj byli świadomi takiego końca64.
5. Powojenne i współczesne losy marianów na Białorusi
4 lipca 1944 r., podczas przesuwania się walk frontowych ze wschodu na zachód, kościół w
Drui uległ znacznie poŜarowi. Władze zakonne na stanowisko proboszcza w Drui powołały ks.
Lucjana Pawlika, dotychczasowego proboszcza w Idołcie. Ten, z ofiarną pomocą br. Piotra
Dundera, zajął się odbudową kościoła. W sierpniu 1948 r. kościół został na nowo poświęcony, lecz
władze rozpętały nagonkę przeciw działalności marianów w Drui wraz z Ŝądaniem przekazania
klasztoru i kościoła z całym mieniem. W końcu Sowieci zagrabili większą część mienia. W
szerokiej akcji aresztowań duchownych władze ujęły ks. Pawlika wraz z innym marianinem – ks.
Józefem Frąckiewiczem, proboszczem parafii Ikaźń, ukrywającym się w tym czasie u sióstr
eucharystek w Drui. Obaj otrzymali karę śmierci, zamienioną potem na 25 lat pobytu w łagrach.
Pawlikowi udało się wrócić z łagrów w maju 1956 r., a rok później objął obowiązki proboszcza w
ZadoroŜu, które w ciągu 40 lat rozszerzył na pracę duszpasterską w 12 innych parafiach65. W 1956
r. udało się takŜe opuścić łagry ks. Frąckiewiczowi. Przybył on do Drui, a w rok później został
proboszczem w Dalekich k. Brasławia. Od 1959 r., aŜ do swojej śmierci w 1985 r., był proboszczem
w Głębokim66.
Oddaną posługą kapłańską wsławił się takŜe inny marianin – ks. Bolesław Zając, który od
1953 r. (wcześniej udało mu się uniknąć aresztowania) pełnił posługę proboszcza w Idołcie, gdzie
zmarł w 1984 r.
Wszyscy trzej wspomniani marianie byli jedynymi, którzy – po repatriacji pozostałych
współbraci do Polski – przez długie lata komunizmu posługiwali na Białorusi. W posłudze tej
wspierały ich przez cały ten okres siostry eucharystki. JednakŜe niektórzy współbracia z Polski
62
J. BUKOWICZ, Świadkowie wiary. Marianie prześladowani przez hitleryzm i komunizm, Warszawa 2001, s. 140-141.
TAMśE, s. 13-14.
64
TAMśE, s. 22.
65
TAMśE, s. 178-180.
66
TAMśE, s. 86.
63
10
© 2007 – marianie.pl
często potajemnie przybywali na Białoruś, by świadczyć posługę duszpasterską. W czasach
powolnego rozkładu Związku Radzieckiego, gdy sytuacja Kościoła na Białorusi zaczęła ulegać
poprawie, marianie z Polski rozpoczęli regularną pomoc dojazdową i tak np. latem 1989 r. grupa
mariańskich kleryków pod kierunkiem ks. Antoniego Łosia wyjechała do Drui, gdzie – obok pracy
katechetycznej – podjęli się oni odbudowy kościoła i klasztoru w Drui oraz porządkowania
kościołów w Rosicy i w Orszy.
W 1990 r. ks. prowincjał Stanisław Kurlandzki wyraził przed bp. Tadeuszem
Kondrusiewiczem, administratorem apostolskim na Białorusi, gotowość posługi marianów w tym
kraju, szczególnie w Drui, Idołcie i Rosicy, a takŜe w Borysowie i w Orszy67. Od tego czasu
marianie z polskiej prowincji posługiwali i nadal posługują w wielu miejscach i parafiach na
Białorusi, co m.in. zaowocowało miejscowymi powołaniami do zgromadzenia.
Zakończenie
Wkład i ogromne zaangaŜowanie białoruskich marianów w Kościele, przede wszystkim na
polu duszpasterskim i społeczno-kulturalnym, jest właściwie czymś nie do zakwestionowania.
Zaprezentowany tu przykład domu drujskiego nie jest jedynym. JuŜ w 1935 r. powstała filia tego
domu w Wilnie. Dom wileński w zamyśle miał spełniać przede wszystkim rolę domu studiów dla
białoruskich kleryków mariańskich. Został on wprawdzie – podobnie jak dom w Drui –
zlikwidowany w 1938 r., ale trzy lata wystarczyły na to, by zyskał on znaczenie w odrodzeniowych
środowiskach białoruskich. Prefektami w tym domu byli: ks. Jerzy Kaszyra i ks. Józef
Hermanowicz. Dom wysyłał teŜ swoich alumnów na studia rzymskie. Nie sposób zapomnieć takŜe
o ogromnym wkładzie białoruskich marianów w rozwój misji wschodniej w MandŜurii. Wystarczy
wspomnieć, iŜ dwóch z nich pełniło z naznaczenia Stolicy Apostolskiej urząd administratorów
apostolskich dla Rosjan obrządku wschodniego z tytułem archimandryty. Byli nimi: o. Abrantowicz
(1928-1939; on teŜ od podstaw organizował misję w Harbinie) i o. Cikoto (1939-1948). Obaj
pozostali wierni Chrystusowi i Kościołowi mimo prześladowań, które ich spotkały. Pierwszy zmarł
w więzieniu na moskiewskich Butyrkach w 1946 r., a drugi w łagrach w 1952 r. Dziś są typowani
jako męczennicy – kandydaci na ołtarze. W Harbinie posługiwało takŜe kilku innych marianów z
Drui i z Wilna, m.in: ks. Tomasz Podziawo i ks. Józef Hermanowicz. Ci takŜe zapłacili za to
pobytem w łagrach.
Od 1947 r. białoruscy marianie, spadkobiercy drujskich tradycji, objęli posługą pastoralną
swoich współrodaków w Anglii. Londyński „Marian House” rychło stał się centrum religijnym
Białorusinów w Wielkiej Brytanii i siedzibą Białoruskiej Misji Katolickiej oraz waŜnym ośrodkiem
kultury narodowej. Znaczną rolę w funkcjonowaniu tego ośrodka odegrali: bp Sipowicz,
archimandryta Leon Horoszko oraz ks. Feliks śurnia. O. Sipowicz był takŜe członkiem Kongregacji
Kościołów Wschodnich i Komisji Reformy Kodeksu Wschodniego Prawa Kanonicznego;
uczestniczył takŜe w obradach Soboru Watykańskiego II.
Na uwagę zasługuje takŜe szeroka działalność publicystyczna i pisarska białoruskich
marianów, zwłaszcza Hermanowicza, Sipowicza i Horoszki, w czasach najnowszych zaś praca ks.
Władysława Czarniauskiego z białoruskiej parafii w Wiszniewie, który przygotował nowy
białoruski przekład Pisma świętego i ksiąg liturgicznych. Nie zabrakło takŜe ekumenicznego ducha
w wydaniu ojców: Sipowicza i Tomasza Podziawy.
Trzeba teŜ wspomnieć, iŜ białoruscy marianie po wysiedleniu z Drui, z Wilna, a ostatecznie
i z Harbina, podejmowali pracę w polskich domach zakonnych. Pełnili oni rolę zarówno
duszpasterzy (np. Daszuta i Smulko w Skórcu), jak i wychowawców (np. Chamionek jako ojciec
duchowny mariańskich kleryków, czy Antoni Podziawo jako kapelan polskich harcerzy). Spełniali
w ten sposób nakaz o. Matulewicza, aby kwestia narodowościowa nie stanowiła zapory dla ducha
katolickiego, dla katolickiej miłości przekraczającej narodowościowe róŜnice i ciasne nacjonalizmy.
67
DANILECKA, dz. cyt., s. 102-103.
11
© 2007 – marianie.pl
Pozostaje więc wyrazić Ŝyczenie, by uniwersalny przykład błogosławionych ojców
Antoniego Leszczewicza i Jerzego Kaszyry oraz innych cichych męczenników mariańskich, których
zrodziła białoruska ziemia, był bodźcem oddanej pracy Pro Christo et Ecclesia nie tylko dla
marianów na Białorusi, ale i we wszystkich zakątkach, gdzie Ŝyją i posługują nasi współbracia.
12