Misje alezjańskie - Salezjański Ośrodek Misyjny
Transkrypt
Misje alezjańskie - Salezjański Ośrodek Misyjny
ISSN 1642 – 9672 Pismo do Przyjaciół i Sympatyków Misji Misje S alezjańskie 5/2014 (162) wrzesień – październik Salezjanie w Zambii Spis treści Misje S alezjańskie Salezjański Ośrodek Misyjny ul. Korowodu 20 02-829 Warszawa tel.: 22 644-86-78 fax: 22 644-86-79 [email protected] [email protected] [email protected] www.misje.salezjanie.pl www.facebook.com/SOMwarszawa Konto złotówkowe: PKO BP O/XVI Warszawa 50 1020 1169 0000 8702 0009 6032 Konto w euro: PKO BP O/XVI Warszawa PL69 1020 1169 0000 8502 0018 8714 swift code: BPKOPLPW Konto w USD: PKO BP O/XVI Warszawa PL53 1020 1169 0000 8602 0089 7926 swift code: BPKOPLPW Redaktor naczelny: Ks. Roman Wortolec SDB Zastępca redaktora naczelnego: S. Grażyna Sikora CMW Redaktor techniczny: Krzysztof Karpiński Współpracują: Renata Piotrowska Izabela Paszke Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania zmian w nadesłanych tekstach. Misje Salezjańskie 2 W tym numerze: 3 4-5 Słowo Dyrektora Ośrodka Misyjnego Ks. Roman Wortolec SDB List Przełożonego Generalnego Podzielam wasze nadzieje i pragnienia Ks. Ángel Fernández Artime SDB 6-11 Prosto z misji Zambia i marzenie o sierocińcu dla najbiedniejszych S. Grażyna Sikora CMW 12-15 Adopcja na odległość Dziękujemy za to, co robicie dla nas 16-19 Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco Świadectwa z Wenezueli i Zambii Agnieszka Kania MWDB Aleksandra Nurzyńska MWDB Małgorzata Dadej MWDB 20-23 Korespondencja Sudan Południowy: s. Anna Polak CMW Boliwia: ks. Andrzej Borowiec SDB Bangladesz: ks. Paweł Kociołek SDB 24-27 Projekty misyjne 28-29 Z misji salezjańskich i nie tylko 30-31 Ogłoszenia Słowo Dyrektora Ośrodka Misyjnego WSPIERAJMY MISJE Drodzy Przyjaciele i Sympatycy misji salezjańskich! Dobiegł końca czas wakacji. W wakacje odwiedzili nas nasi misjonarze. Niektórzy byli w czerwcu, inni w lipcu czy sierpniu. Wierzymy, że zregenerowali siły, aby z większym zapałem podjąć swoje obowiązki. Okres wakacji to także czas zmian personalnych. Do wspólnoty sióstr przybywa s. Magdalena Giera, która podjęła pracę w księgowości. Życzymy Jej Bożego błogosławieństwa w nowej misji. Do Polski powracają też nasi wolontariusze z misji rocznej oraz ci, którzy w wakacje pracowali na misjach. Pod koniec września będziemy żegnać tych, którzy pojadą na swoją roczną misję. Będzie to dla nich wyjątkowy czas pracy i spotkania z Bogiem. W bieżącym numerze chciałbym zwrócić Waszą uwagę na wywiad z ks. Michałem Wziętkiem, naszym misjonarzem w Zambii. Ks. Michał ubiegły rok spędził na rocznym urlopie w Polsce. Podleczył zdrowie i z nowym entuzjazmem powrócił do pracy misyjnej. Jest dyrektorem naszej misji w Kabwe. Wraz z nim pracuje na tej placówce jeszcze dwóch innych Polaków. Na pytanie, jakiej pomocy najbardziej potrzeba, ks. Michał odpowiada: „Najbardziej potrzeba nam modlitwy, by Pan Bóg błogosławił, by pomógł iść właściwą drogą, by udzielił światła, sił i wytrwałości”. A myśląc o młodzieży, dodaje: „Nie możemy ich tak zostawić! Coś trzeba dla nich zrobić. Potrzebny jest sierociniec, jakieś klasy, warsztaty, by przyuczyć ich do zawodu, no i pieniądze, by posłać ich do prawdziwej szkoły”. Drodzy, ks. Michał to dobry, solidny misjonarz. Znam go bardzo dobrze i wiem, że potrzebuje naszej modlitwy a także wsparcia finansowego. Przez najbliższe lata będzie chciał pomóc najuboższym w Kabwe. Bardzo chciałbym, aby właśnie nasz Salezjański Ośrodek Misyjny wspierał jego pracę, zarówno w sposób duchowy, jak i materialny. Niech dba o najuboższych a my mu w tym pomóżmy. Zachęcam do wspierania projektów z Kabwe. Miesiąc październik obok modlitwy różańcowej poświęcony jest w sposób szczególny misjom. Jak co roku będziemy obchodzili Tydzień Misyjny. To już 88 Tydzień Misyjny. Pamiętajmy w modlitwie o naszych misjonarzach, misjonarkach i wolontariuszach. Następny numer czasopisma otrzymacie z początkiem listopada wraz z kalendarzem na rok 2015. Dlatego już w tym numerze przesyłamy załącznik wypominkowy. Przesyłajcie do nas swoje wypominki, gdyż zbawienną rzeczą jest modlić się za zmarłych. W naszej zakonnej kaplicy codziennie – przez cały miesiąc listopad – w intencji Waszych zmarłych będzie odprawiona Msza św. o godz. 7.30 a o godz. 18.00 będzie różaniec wypominkowy. Niech dobry Bóg przyjmie naszych zmarłych do Chwały Nieba. Pozdrawiam Was, drodzy sympatycy naszego dzieła misyjnego i oddaję wszystkich pod opiekę Maryi Różańcowej. Z darem modlitwy 3 Misje Salezjańskie List Przełożonego Generalnego Moi drodzy przyjaciele, serdecznie was pozdrawiam. Rozpocząłem wizytę w niektórych inspektoriach, by lepiej poznać rzeczywistość Zgromadzenia i całej Rodziny Salezjańskiej. Dziękuję Bogu za dobro, które w imię Księdza Bosko realizuje się na całym świecie na rzecz ubogiej młodzieży i prostego ludu. Cieszę się, że mogę podzielać wasze nadzieje i pragnienia. Jestem do waszej dyspozycji poprzez moją obecność, moją pokorną posługę i moją modlitwę. Przyszłość należy do Boga i my w niej uczestniczymy każdego dnia, otwierając więzienia niesprawiedliwości, dodając odwagi tym, którzy są w rozpaczy, podtrzymując tych, którzy przeżywają trudności, dzieląc się tym, kim jesteśmy z tymi, którzy mają mniej lub są samotni. To jest orędzie Żyjącego: nowe życie według serca Boga, godność Jego dzieci, rzeczywistość bogata w przyszłość dla małych i ubogich. Jak dawno temu przypomniał św. Ireneusz: „Chwałą Boga jest człowiek żyjący”. To jest także nasze zadanie: chwalić Boga w naszych braciach najbardziej potrzebujących. W tych dniach docierają do nas straszne wiadomości o prześladowaniu chrześcijan w różnych częściach świata, o łamaniu praw człowieka, o złym traktowaniu i porywaniu dzieci i kobiet z powodu ich przekonań. Jakże to dalekie od Bożego planu! Obecność Zmartwychwstałego jest światłem, które rozświetla ciemności i pokojem, który niweczy lęk. Niestety, grzech nas zniewala i chwasty zagłuszają dobre ziarno. Dlatego my, chrześcijanie, Misje Salezjańskie 4 List Przełożonego Generalnego razem z ludźmi dobrej woli musimy nadal działać w imieniu Boga i naszych najbardziej zagrożonych braci, na rzecz nowej rzeczywistości, bliższej Bożemu planowi. Musimy podnieść nasz głos i dołączyć do proroczych wypowiedzi Ojca Świętego, który wzywa ludzi wpływowych, aby nie być obojętnym i zjednoczyć wysiłki, by położyć kres barbarzyństwu i niesprawiedliwości. Nie chodzi tu tylko o kwestię polityki państw i strategie Narodów Zjednoczonych. W naszej Rodzinie Salezjańskiej, naznaczonej duchowością głęboko paschalną, pracujemy nadal ze wszystkich sił na rzecz życia, w imię Jezusa, dla najmłodszych i ostatnich. Z sercem Dobrego Pasterza, który troszczy się o najsłabszych, realizujemy opcje na rzecz młodzieży znajdującej się w trudnych i niekorzystnych sytuacjach, jak Ksiądz Bosko nas tego uczył i jak tego chciał. Wezwanie Papieża Franciszka, by dać impuls „Kościołowi, który wychodzi” ku peryferiom i obszarom ubóstwa, gdzie jest najwięcej cierpienia i przygnębienia, jest bodźcem dla naszej propozycji wychowawczo-ewangelizacyjnej. Jesteśmy wezwani do nowego sposobu prowadzenia duszpasterstwa: jest nim rewolucja czułości, pochylenie się nad poranionymi, przyjęcie odrzuconych, propozycja drogi dla ostatnich, towarzyszenie tym, których środowisko społeczne odtrąca i zostawia na boku. Drodzy przyjaciele, to jest również nasza propozycja. Jako cząstka Kościoła będziemy w tych latach kontynuować wysiłek uczynienia bardziej wiarygodnym naszego sposobu życia i bardziej odważnym naszego głoszenia. Stanie się to na tyle, na ile nasze wybory będą bliższe potrzebom najbiedniejszej młodzieży. Ostatnia Kapituła Generalna poprosiła salezjanów o bardziej czytelne świadectwo radykalizmu ewangelicznego. Zaproszenie może być poszerzone na całą Rodzinę Salezjańską. Naśladować Jezusa to iść drogą ubóstwa i bliskości z ostatnimi. Jak Mistrz, chcemy iść razem z ludźmi, uzdrawiając i wyzwalając. Ci, którzy noszą rany Chrystusa, odciśnięte w ciele ich umęczonego życia, są głównymi odbiorcami orędzia Zmartwychwstałego: „Pokój wam!”. Zbliżamy się do dwusetnej rocznicy urodzin Księdza Bosko. Najlepszym sposobem świętowania jest wierność wielkim intuicjom naszego Ojca. Nie wątpię, że jedną z nich jest opcja preferencyjna na rzecz młodych „opuszczonych i zagrożonych”. Orędzie Zmartwychwstałego, którym jest powrót do Galilei, jest powrotem do naszych korzeni, powrotem do ubogiej młodzieży. Jestem pewien, że „tam Go spotkamy”. Ks. Ángel Fernández Artime SDB 5 Misje Salezjańskie Prosto z misji ZAMBIA i MARZENIE O SIEROCIŃCU DLA NAJBIEDNIEJSZYCH Ks. Michał Wziętek od 24 lat pracuje na misjach w Zambii. W ubiegłym roku wrócił do Polski, ale Zambia i tak pociągnęła go z powrotem do siebie… S. Grażyna Sikora: Jak to się stało, że wstąpił Ksiądz do salezjanów i już po 2 latach pracy w Polsce, w 1990 roku wyjechał na misje? Ks. Michał Wziętek: Moja rodzinna parafia to Ląd, gdzie znajduje się Seminarium Duchowne Towarzystwa Salezjańskiego. Jako chłopak, będąc ministrantem, często zaglądałem do naszego seminarium w Lądzie, przyglądałem się klerykom grającym w piłkę latem, czy w hokeja zimą, obserwowałem jak się modlili, śpiewali, grali w orkiestrze. Ich radość, życzliwość, bardzo mnie pociągały i po zdaniu matury złożyłem podanie do salezjanów. Chciałem być księdzem, tak jak ci klerycy. Jeszcze jako ministrant w Lądzie często przeglądałem różne cza- Misje Salezjańskie 6 sopisma, także czasopisma misyjne. Misje mnie bardzo fascynowały. Wstępując do seminarium myślałem o tym, by kiedyś wyjechać na misje. Spotkania z różnymi misjonarzami w latach seminaryjnych utwierdzały mnie w tym przekonaniu. Kiedy byłem na II roku filozofii ks. inspektor powiedział, że potrzeba chętnych do wyjazdu na misje. Zgłosiłem się od razu, ale niestety, wtedy nie mogłem wyjechać. Składając podanie o święcenia ponowiłem swoją prośbę o wyjazd na misje, ale powiedziano mi, że na razie muszę jeszcze zostać, bo potrzeba księży. Po 2 latach pracy w Szczecinie wreszcie pozwolono mi wyjechać i 25 maja 1990 roku wylądowałem w Zambii. Prosto z misji Dlaczego właśnie tam? Zawsze myślałem o pracy w jakimś kraju Ameryki Południowej. Ks. inspektor, dając mi pozwolenie na wyjazd powiedział, że pojadę do Zambii, bo jest to kraj, który został powierzony inspektoriom polskim w ramach „Projektu Afryka”. Nie miałem więc wyboru. „ Wyjazd do Zambii był pierwszym spotkaniem Księdza z Afryką. Czy tak ją sobie Ksiądz wyobrażał? Pierwsze lądowanie na Czarnym Lądzie było w stolicy Angoli – Luandzie. Tam zaprowadzono nas do dużej sali na lotnisku, gdzie byliśmy pilnowani przez żołnierzy z karabinami, no i było tam bardzo gorąco i duszno, bardzo wilgotne powietrze, a była dopiero 5.00 rano. Byłem bardzo wystraszony i pomyśla- Zastaliśmy tylko kościół i skromne biura parafialne... Pracę z młodzieżą rozpoczynaliśmy pod drzewem. łem, jeśli tak samo będzie w Zambii, no to będzie ciężko. Ale gdy wylądowaliśmy w Lusace, okazało się, że jest tam o wiele chłodniej, nie ma żołnierzy z karabinami, a Zambijczycy z obsługi lotniska są bardzo życzliwi, uśmiechają się do nas i witają nas tak, jakbyśmy się znali od lat. Odetchnąłem z ulgą. Lusaka bardzo odbiegała od moich wyobrażeń o Afryce, duże miasto, bardzo gęsta zabudowa, mało zieleni. To nie było to, czego się spodziewałem. Ale po kilkunastu dniach zostałem posłany na moją pierwszą misję do Ipusukilo. Była to misja w buszu, bez prądu, drogi buszowe, do najbliższej drogi asfaltowej prawie 200 km, dużo zieleni, węże, owady, i ludzie – biedni, ale bardzo życzliwi, stacje misyjne, gdzie można dojechać tylko motorem, przejeżdżając czasem przez małe rzeczki. To była taka Afryka, jaką sobie wyobrażałem. 7 Misje Salezjańskie Prosto z misji Gdzie do tej pory Ksiądz pracował w Zambii? W kilku miejscach, najpierw w parafii i z młodzieżą w Ipusukilo w buszu. Potem, po kursie języka CiBemba, kilka miesięcy pracowałem duszpastersko w Kabwe. Byłem też kilka miesięcy proboszczem w Nsakaluba. Ale na dwóch misjach byłem bardzo długo – w Lufubu 10 lat i w Mansie 12 lat. W Lufubu mamy szkołę rolniczą, ja pochodzę ze wsi, więc ta praca bardzo mi odpowiadała. Ale najbardziej wspominam pracę w parafii, wyjazdy na stacje misyjne i pracę z młodzieżą. Otwartość i zaangażowanie młodzieży w Lufubu było wspaniałe. A Mansa była nową misją. Razem z ks. Andrzejem Zdzieborskim przejęliśmy parafię od księży diecezjalnych. Zastaliśmy tylko kościół i skromne biura parafialne. Wynajmowaliśmy mały dom w mieście i dojeżdżaliśmy do parafii. Pracę z młodzieżą rozpoczynaliśmy pod drzewem. Potem powoli powstało duże centrum młodzieżowe, szkoła zawodowa, nowe stacje misyjne – z 7 stacji zrobiło się 20, a z 3 tys. katolików zrobiło się ponad 8 tys. Od stycznia 2014 roku ruszyła szkoła średnia. Mansa to setki a może tysiące ludzi Misje Salezjańskie 8 i młodzieży ochrzczonej, przygotowanej do I spowiedzi i Komunii św., do sakramentu małżeństwa; tysiące młodzieży zaangażowanej w centrum młodzieżowym w różnych grupach i klubach; setki młodych, którzy otrzymali wykształcenie a teraz mają rodziny i godziwe życie; tysiące młodzieży wyrwanych z rąk szatana poprzez chrzest, spowiedź, modlitwy uwolnienia. Co Księdza najbardziej fascynuje w Zambijczykach? Radość, uśmiech, życzliwość, otwartość na drugiego człowieka. Oni umieją zapominać o trudnościach i cierpieniach dnia codziennego i cieszyć się z najmniejszych rzeczy. Jaka jest zambijska młodzież i czego oczekuje od salezjanów? Zambijska młodzież jest taka jak każda inna. Odróżniają się od innych tym, że są biedni, bardzo biedni, a przy tym bardzo radośni. Nie zgadzam się też z powszechnym przekonaniem, że Afrykańczycy są leniwi. Są, ale nie wszyscy. A w Polsce nie ma leniwej młodzieży? Podziwiam przedsiębiorczość Zambijczyków. Wczo- Prosto z misji raj byłem na rynku, który jest naprzeciw naszej misji. Czego tam nie ma? Jest wszystko, co do życia potrzebne: ktoś robi garnki, ktoś krzesła, ktoś sprzedaje jakieś stare śrubki czy części do roweru, ktoś inny sprzedaje warzywa, owoce, kukurydzę, węgiel drzewny, obok ktoś ma „warsztat”, klei dętki od roweru i pompuje, inni robią miotły czy maty do spania. Jest wszystko. I głównie młodzież to robi, by na koniec dnia móc kupić coś do jedzenia. Według statystyk Zambia to kraj chrześcijański, gdzie katolicy stanowią nieco ponad 20% ludności. Jak wygląda religijność zambijskich katolików? Kościół katolicki tu jest bardzo młody. Pierwsi misjonarze katoliccy przybyli do Zambii ok. 124 lata temu. Wciąż jest to zatem etap pierwszej ewangelizacji, wiara nie jest jeszcze ugruntowana. Mimo przyjęcia chrztu, mimo wielu nawróceń na wiarę katolicką, w wielu katolikach odzywają się różne wierzenia tradycyjne. Np. wielu wciąż jeszcze szuka pomocy u czarownika. Ale jednocześnie trzeba powiedzieć, że tutejsi katolicy są bardzo zaangażowani w życie Kościoła, każdy należy do kilku grup kościelnych. Kościół opiera się na ludziach świec- „ Coś mnie tutaj do Zambii ciągnęło: może słońce, którego tak brakowało mi w Polsce, może ludzie – biedni, ale uśmiechnięci. kich, jest bardzo żywy. Liczba katolików bardzo szybko rośnie, nie tylko dzięki misjonarzom, ale także dzięki zaangażowaniu apostolskiemu ludzi świeckich. Najczęściej nowe stacje misyjne powstają dzięki nim. To oni się organizują, zaczynają się gromadzić na modlitwie, uczą katechizmu, przygotowują do sakramentów św., budują jakąś skromną kaplicę i wtedy udają się do księdza do parafii z prośbą, by zaczął odwiedzać ich stacje, odprawiał Msze i udzielał sakramentów. Zambijczycy swoją wiarę chcą wyrażać na zewnątrz, stąd w liturgii tyle śpiewów, tańców i radości. 9 Misje Salezjańskie Prosto z misji W 2013 roku przyjechał Ksiądz na dłużej do Polski. Niektórzy myśleli, że na stałe. Dlaczego Ksiądz jednak chciał wrócić do Zambii? Ja też myślałem, że może wracam na stałe do Polski. Po 23 latach pracy w Zambii potrzebowałem odpoczynku, czasu na refleksję, na modlitwę, na przemyślenie wielu spraw. Był to odpoczynek od misji, ale nie odpoczynek od Boga, tylko z Bogiem. Dlaczego wróciłem? Coś mnie tutaj do Zambii ciągnęło: może słońce, którego tak brakowało mi w Polsce, może ludzie – biedni, ale uśmiechnięci. Kiedy Papież Franciszek nawoływał, by wyjść na zewnątrz, by iść do najbiedniejszych, słowa te odnosiłem do siebie. Pozostając w Polsce byłbym trochę jak prorok Jonasz, który uciekał przed Panem Bogiem. Obecnie pracuje Ksiądz w Kabwe. Proszę nam powiedzieć parę słów o samym Kabwe. W Kabwe jestem od 8 czerwca. Jest to miasto wojewódzkie w centrum Zambii, liczy ponad 180 tys. mieszkańców. Po zamknięciu kopalń cynku i ołowiu oficjalne zatrudnienie ma tylko ok. 10% ludzi. Wielu utrzymuje się z uprawy roli, albo z drobnego handlu. Ok. 80% rodzin musi wyżyć za 60 dolarów na miesiąc. Dla większości dzieci i młodzieży szkoła jest tylko marzeniem. Według statystyk ok. 17% ludności zarażonych jest wirusem HIV/AIDS a wynikiem tego jest ok. 10 tys. sierot! I ta liczba wciąż rośnie. Misja w Kabwe to przede wszystkim parafia z 15 stacjami misyjnymi, licząca ok. 10 tys. katolików. Jest też centrum młodzieżowe, do którego przychodzi sporo młodzieży, uczestnicząc w różnych programach duszpasterskich, formacyjnych i rekreacyjno-sportowych. Na naszej największej stacji misyjnej w dzielnicy Makululu jest nieformalna szkoła dla 300 Misje Salezjańskie 10 „ dzieci, które nigdy nie chodziły do szkoły, bo nie miały za co, a teraz są w takim wieku, że już nie mogą iść do szkoły. Jest też przedszkole dla 100 dzieci. Prawie 50% ludności to dzieci i młodzież do 18 roku życia. Z jakimi wyzwaniami musicie się tutaj zmierzyć? Największe wyzwanie to dzieci i młodzież, zwłaszcza z dzielnicy Makululu, zamieszkałej przez ponad 30 tys. ludzi, a w przylegających dzielnicach 80 tys. Dwa dni temu przejeżdżałem przez tą dzielnicę wąziutkimi ścieżkami. To, co się tam rzuca w oczy to pełno dzieci: wszędzie pełno dzieci, które nic nie robią. Prawie 50% ludności to dzieci i młodzież do 18 roku życia. Większość to sieroty, bez rodziców, bez szkoły, bez miłości, bez poczucia bezpieczeństwa, bez pracy, bez nadziei na przyszłość. Tysiące dzieci nie chodzi do szkoły. Do nich każe nam iść Papież Franciszek. Czego Ksiądz potrzebuje na swojej misji? Najbardziej potrzeba nam modlitwy, by Pan Bóg błogosławił, by pomógł iść właściwą drogą, by udzielił światła, sił i wytrwałości. I potrzeba rąk do pracy. Bardzo przydaliby się tutaj wolontariusze, ale niestety nie mamy dla nich osobnego domu. Musimy o nim pomyśleć. Budujemy nowy kościół parafialny, bo obecny jest bardzo mały. W niedziele odprawiamy Msze św. na zewnątrz, bo ludzie się nie mieszczą. W naszym centrum młodzieżowym mamy boiska spor- Prosto z misji towe, ale nie ma żadnych pomieszczeń na spotkania i gry w porze deszczowej. Do tej pory używaliśmy wielkiego namiotu, ale w porze deszczowej on nie służy. Myślimy o jakiejś sali spotkań na 150 osób z małym zapleczem. No i te dzieci i młodzież z Makululu. Nie możemy ich tak zostawić! Coś trzeba dla nich zrobić – potrzebna jest rozbudowa tej nieformalnej szkoły, potrzebny jest sierociniec, boiska sportowe, jakieś klasy, warsztaty, by przyuczyć ich do zawodu, no i pieniądze, by posłać ich do prawdziwej szkoły. Jakie ma Ksiądz misyjne marzenia? Mam dwa marzenia misyjne. Jedno to założyć kiedyś sierociniec i tam pracować wśród tych najbiedniejszych, najbardziej opuszczonych, najbardziej zranionych przez życie, najbardziej potrzebujących miłości, troski, zwykłej ludzkiej dobroci i uśmiechu. I koniecznie ten dom musi być w najbiedniejszej dzielnicy, takiej jak Makululu. A drugie marzenie to taka moja mała tajemnica, o której na razie wiem tylko ja i Pan Bóg. Czy Zambia nadal potrzebuje misjonarzy? Na pewno tak. W naszej inspektorii zambijskiej jest 39 księży, 26 z nich to misjonarze. Potrzeba jeszcze wielu lat, by było wystarczająco miejscowych księży, by na każdej stacji misyjnej w każdą niedzielę odprawiała się Msza św., a nie jak teraz, gdzie na niektórych stacjach odprawiamy Msze 3-4 razy do roku. Księże Michale – proszę o ostatnie słowo do naszych Czytelników i kapłańskie błogosławieństwo… Czasem, gdy wszystko się wali, gdy nic nie idzie po mojej myśli, bardzo mocno sobie uświadamiam, że znów chciałem poprawiać Pana Boga, zrobić coś lepiej niż On zaplanował. I wtedy odkrywam, jak ważne jest dla każdego z nas, by całkowicie zdać się na Boga, szukać Jego woli. A druga myśl – by odzyskać radość życia i nadzieję trzeba koniecznie zapomnieć o sobie, o swoich problemach i zrobić coś dobrego dla innych, którzy mają jeszcze większe problemy niż nasze. Nie ma lepszego sposobu! Kto nie wierzy, niech sam się przekona. Niech Wam wszystkim Pan Bóg błogosławi a Maryja Wspomożycielka wspiera każdego dnia. Wywiad przeprowadziła: s. Grażyna Sikora CMW 11 Misje Salezjańskie Adopcja na odległość „DZIĘKUJEMY ZA TO, CO ROBICIE DLA NAS” Ponad 11 tys. ubogich dzieci i młodzieży z 23 krajów świata otrzymuje pomoc materialną od Darczyńców z Polski, związanych z Salezjańskim Ośrodkiem Misyjnym w Warszawie. Dzięki temu chodzą do szkoły, mają dach nad głową, zapewnione pożywienie i opiekę zdrowotną. Ale przede wszystkim żyją w przekonaniu, że świat nie jest aż taki zły, skoro gdzieś w dalekiej Polsce są ludzie, którym tak wiele w swoim krótkim życiu zawdzięczają. Dziś właśnie im oddajemy głos… Roger z Calki w Peru Na wakacje wyjechałem na wieś Hualla, skąd pochodzę. Już następnego dnia poszedłem pracować z tatą na ranczo, aby powyrywać chwasty na plantacji kawy. Sadziłem też z moim tatą eukaliptusy na naszym polu. Po wakacjach nadszedł dzień powrotu do Domu Księdza Bosko w Calce. Było jeszcze niewielu chłopców. Przyjeżdżają tu też wolontariusze, aby pomagać nam we wszystkim. W każdy piątek Wielkiego Postu w naszym Domku odprawialiśmy drogę krzyżową. W każdą niedzielę uczestni- Misje Salezjańskie 12 czymy w Eucharystii. 24 dnia każdego miesiąca pamiętamy o Maryi Wspomożycielce Wiernych i wszyscy razem modlimy się na różańcu. 24 maja przypadały urodziny naszego opiekuna, Pana Artura Szczęcha (na zdjęciu wyżej), który jest odpowiedzialny za nasz Domek. Przygotowaliśmy dla niego małe przedstawienie niespodziankę, które bardzo mu się podobało. Modlę się do Boga, aby obdarzał go wieloma błogosławieństwami. Dziękuję za Waszą pomoc. Niech Bóg zawsze towarzyszy w życiu Wam i Waszym rodzinom. Roger Marrani Ceana Adopcja na odległość Edward z Calki w Peru Opowiem, co robiłem w czasie moich wakacji. Od domu salezjańskiego w Calce, w którym teraz mieszkam, do mojej wsi rodzinnej trzeba jechać 14 godzin ciężarówką. Po przyjeździe na wakacje czułem się jak ktoś nowy w mojej wsi. Byłem bardzo szczęśliwy, bo otoczenie tam jest czyste i naturalne. Mój dom zbudowany jest z drzewa cedrowego i orzechowego. Żyje tam wiele rodzajów zwierząt, gadów i ptaków, m.in. węże różnych rozmiarów, jaszczurki, pumy, oceloty, górskie koty, itd. Większość wakacji spędziłem pracując razem z moim tatą. Wycinaliśmy chwasty za pomocą maczet; doglądaliśmy dojrzewającej kukurydzy, manioku, pomarańczowych mandarynek, chropowatych grejpfrutów i limonek (zielonych cytryn). Pracowaliśmy też przy uprawie kawy, kakao i robiliśmy wiele innych rzeczy. W Domu Księdza Bosko w Calce czuję się dobrze. Kochają mnie tutaj i traktują dobrze. Mamy zajęcia stolarskie, śpiew i zajęcia sportowe. W soboty mamy oratorium, a w każdą niedzielę uczestniczymy we Mszy św. Od poniedziałku do piątku chodzimy do szkoły. Dziękuję za pomoc dla nas. Niech Bóg Wam błogosławi. Edward Tommy z Limy w Peru Mam 15 lat, pochodzę z Pucallpa, z peruwiańskiego buszu. Moi rodzice rozwiedli się. Jestem najstarszy, moje rodzeństwo to: Kevin lat 12, Edward lat 10, Fatima lat 7, Fabian Cesar 7 miesięcy. Mama czasem znajdzie jakąś dorywczą pracę. Mieszka w Limie. Ojciec jest w więzieniu. Tęsknię za nimi. Tu, we Dom Ks. Bosko w Limie dla chłopcow ulicy 13 Misje Salezjańskie Adopcja na odległość wspólnocie Don Bosco dają mi wiele. Mam nowych kolegów. Chodzę do szkoły. Wcześniej nie uczyłem się, bo nie lubiłem. Teraz wiem, że tylko tak mogę być kimś w życiu. Kocham kuchnię i chciałbym brać udział w warsztatach gastronomicznych. Dziękuję za wszystko, co robicie dla nas. Nie jestem katolikiem, ale jako ewangelik będę się za Was modlił. Tommy Marcelo Adolfo z Limy w Peru Mam prawie 18 lat. Urodziłem się w Pucallpa, ale potem wysłano mnie do jednej rodziny w Limie. Do Domu Księdza Bosko przyszedłem na początku 2012 roku. Najpierw uczyłem się 2 lata w szkole salezjańskiej. Teraz uczę się pielęgniarstwa w Instytucie Carrion. W przyszłości chciałbym zostać chemikiem i muzykiem, ale chcę być przede wszystkim dobrym człowiekiem i pomagać innym, jak teraz pomaga mi ks. Ryszard Łach i wszyscy tutaj. Dziękuję za wsparcie i starania, byśmy byli lepsi. Proszę Boga, by Wam błogosławił. Adolfo Elvis Leticia z Mokambo w Demokratycznej Republice Konga Nazywam się Leticia Mumba. Mam 15 lat. Moi rodzice rozwiedli się i mieszkają oddzielnie. Porzucili mnie i moją młodszą siostrę Josephine, która ma 7 lat. Mieszkamy z babcią, która ma 65 lat i jest wdową. Opiekuje się też 3-letnim chłopczykiem Dieudonne, który jest zupełnym sierotą. Tak więc mieszkamy we czworo. Chciałabym serdecznie wszystkim podziękować za wsparcie, jakie dajecie tym, którzy potrzebują pomocy. Mnie już tak bardzo nie boli noga, choć tego typu rany bardzo trudno się leczy. Bałam się amputacji. Myślałam nawet, że to będzie już koniec, ale Bóg usłyszał moje wołanie i z Misje Salezjańskie 14 „ Chciałabym serdecznie wszystkim podziękować za wsparcie, jakie dajecie tym, którzy potrzebują pomocy. pomocą przyszedł mi ks. Piotr Paziński, mój dobroczyńca. Zabrał mnie do szpitala w Ndola i opłacił wszystkie koszty pobytu i leczenia. Dzisiaj czuję się znacznie lepiej i co najważniejsze, mogę chodzić bez większego bólu. Uczęszczam do szkoły zawodowej krawiectwa lekkiego. Nauka trwa tam 4 lata. Ja jestem na II roku. Szkołę opłaca mi ks. Piotr! Moim największym pragnieniem jest być krawcową. Marzyłam, aby mieć własną maszynę do szycia. Bardzo dziękuję Darczyńcom z Polski – z Płocka, którzy przesłali pieniądze na nową maszynę dla mnie, którą już otrzymałam. Niech Bóg Im i wszystkim Darczyńcom z Polski błogosławi. Leticia Leticia z ks. Piotrem Pazińskim SDB Adopcja na odległość Dziewczęta ze szkoły sióstr salezjanek z Kasamy Eunice z Kasamy w Zambii Nazywam się Eunice Mulenga, Uczę się w 11 klasie. W tym roku poprawiłam oceny z wielu przedmiotów i mam nadzieję, że zdam do 12 klasy. Jestem w szkole sióstr salezjanek z internatem „Laura Girls Secondary School”. Dziękuję za Waszą pomoc. Dzięki niej siostry wspierają nas na różne sposoby: opłacają czesne, kupują książki i troszczą się o nas. Pomagają nam też pogłębić naszą wiarę w Jezusa Chrystusa. W tym roku miałam okazję pojechać do Mazabuka na rekolekcje wielkanocne. Pojechałam tam z Josephantem Kalasa. Mieliśmy wielką radość dołączenia do młodych ludzi z różnych miejsc: Chingoli, Kabwe, Mansy i Lusaki. To było naprawdę piękne spotkanie. W imieniu przyjaciół raz jeszcze dziękuję Wam. W naszym języku mówi się: „twatash”. Haggai z Kasamy w Zambii Jestem Haggai, urodziłam się w 1993 roku jako trzecia z czworga rodzeństwa. Mam jeszcze starszą siostrę i dwóch braci. Siostra i jeden brat nie mają pracy. Oboje rodzice nie żyją. Zmarli, kiedy byłam bardzo mała. Od tamtej pory mieszkam u babci. Moje czesne w gimnazjum opłacał wujek, który zmarł w 2012 roku. Od 2013 roku jestem pod szkolną opieką sióstr i to one, dzięki Wam, płacą czesne. Uczę się w szkole w Kasamie, ale mieszkam w wiosce Kabota, w pobliżu kościoła katolickiego, do którego przyjeżdżają siostry. W przyszłym roku, jeśli wszystko pójdzie dobrze, skończę szkołę średnią. Dziękuję za pomoc. Haggai Zebrała Izabela Paszke Eunice Mulenga 15 Misje Salezjańskie Agnieszka Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco ŚWIADECTWA Z WENEZUELI I ZAMBII Nasze wolontariuszki – Agnieszka, Ola i Gosia odsłaniają nam rąbek swojego misyjnego życia. Jakże cenną jest ono lekcją… WENEZUELA – San Felix: Trzy światy (z blogu Agnieszki Kani) Dużo mówimy o krajach bogatych, zaliczanych do państw pierwszego świata. Słyszymy o biednych rejonach, nazywanych krajami trzeciego świata. Dyskutujemy o tych pośrednich, które walczą, aby się wzbogacić, wskoczyć do pierwszej ligi i absolutnie nie spaść do trzeciej. Nad Orinoko, w wenezuelskim Ciudad Guayana, trzy światy istnieją obok siebie. Możesz odwiedzić je wszystkie w ciągu jednego dnia. Świat pierwszy to Puerto Ordaz. Zamożne Puerto Ordaz, część Ciudad Guayana. Zbudowane jest na styl amerykański. Drapacze chmur nie drapią co Misje Salezjańskie 16 prawda chmur, ale ich smukłość nadaje miastu bogaty wygląd. Co jakiś czas usłyszysz dźwięk startującego lub lądującego samolotu. W centrum handlowym Orinoquia możesz zrobić zakupy w markowych sklepach, a w restauracjach skosztujesz jedzenia z całego świata. W kinie zjesz popcorn i obejrzysz najnowsze produkcje filmowe. Na ulicach zobaczysz nowoczesne samochody. W wyposażonych w klimatyzację kościołach nie zaznasz południowego skwaru. Mała Carolina ubrana w ciuchy ze Stanów Zjednoczonych pokaże ci swoją bogatą kolekcję filmów Disneya. Świat drugi to San Félix, dzielnica 145. Kontrastuje ona z Puerto Ordaz. Jest jedną z najbardziej niebezpiecznych w mieście. Tu znajdziesz misję salezjań- Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco ską, gdzie obecnie mieszkam. Jednopiętrowe domki pomalowane na różne kolory, szczelnie opakowane są kratami. Po zmroku nie wyjdziesz sam poza placówkę a dom opuścisz tylko w większym towarzystwie. Tu nikogo nie dziwią strzały w środku nocy, opowieści o kradzieżach czy zabójstwie. Mimo to ludzie uśmiechają się do znajomych i nieznajomych oraz pytają jak mija dzień. Wszyscy będą cię tu znali przynajmniej z widzenia. Świat trzeci to La Piedrita, najuboższa część San Félix. Nazwa pochodzi od porozrzucanych wokół wielkich głazów. Między nimi, w dawnym korycie rzeki, ludzie powtykali malutkie domeczki wielkości średniego pokoju. W każdym z nich mieszka wielodzietna rodzina. Blaszaną furtkę zamykają łańcuchem, by broniła wejścia do domu. Przez szczelinę w drzwiach dojrzysz pragnienie stania się pierwszym światem. Pod blaszanym dachem, między starymi sprzętami, głośno krzyczy telewizor. Na zewnątrz rozciągnięte sznurki z kolorowym praniem, pies, który leniwie wyleguje się przy wejściu oraz gdaczące kury. Nieopodal grupka kobiet, które rozmawiają siedząc na rozgrzanych kamieniach. „ Tu nikogo nie dziwią strzały w środku nocy, opowieści o kradzieżach czy zabójstwie. Mimo to ludzie uśmiechają się... Będą miały dla ciebie czas, gdy przyjdziesz do nich z misyjną wizytą. Spalone słońcem dzieci ucieszą się, kiedy zagrasz z nimi słabo napompowaną piłką i poczęstujesz sokiem z proszku. I tak sobie istnieją te trzy światy, jeden obok drugiego. I nie chcą się pomieszać ze sobą. ZAMBIA – Lufubu: Dzielenie się (z blogu Oli Nurzyńskiej) Wychowała mnie Europa. Europejska szkoła i europejskie środowisko. Niezapisane podtematy to: „Myśl, dbaj i troszcz Ola się o siebie!” To prawo Europy. Prawo Afryki jest inne. Guma do skakania. Znalazłam w oratorium gumę do skakania. Powiązana w kilku miejscach, rozciągnięta, mocno zużyta. Dziewczynki chcą grać, ale nie jedna, tylko kilka. Skaczą wszystkie razem. Tyle, ile pomieści rozciągnięta guma. Wygląda to jak taniec. Skaczą uśmiechnięte buzie i nogi. Jeden rytm i te same zwinne ruchy. Gra w pojedynkę to nie gra dla Afryki. 17 Misje Salezjańskie Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco Ola Pociąg na kolanach. Siadam na krześle, aby odpocząć. Podbiega do mnie gromadka dzieci. Wślizgują się na kolana. Jedna dziewczynka, druga, potem i trzecia. Nikt nie protestuje, że ciasno. Dostrzegam jeszcze malutką Caterine. Chciałabym ją podnieść, ale nie widzę już miejsca. Jednak po chwili na moich nogach siedzi cała czwórka, także uśmiechnięta Caterine. Na kolana wciągnęły ją pozostałe dziewczynki. Przerwa śniadaniowa. Porankami obserwuję przedszkolaki. Bogatsze dzieci mają miskę ryżu, pudełko orzechów, butelkę wody. Biedniejsze nie mają nic. I tak John wyciąga ryż, Roger łupie orzechy, a Bridget donosi wodę. Pozostała gromadka siada wokoło i wyciąga rączki. John nie protestuje, pozwala wszystkim się częstować. Misje Salezjańskie 18 „ Dzielenie z innymi obserwuję każdego dnia w oratorium. Nie mogę się nadziwić jak jedno dziecko dźwiga drugie, jak sobie wzajemnie pomagają i jak troszczą się o siebie. Czasami fotografuję moich wychowanków, ale najbardziej zależy mi na tych zdjęciach, które robię tutaj swoim sercem. Zdjęcia, które zapamiętam na długo. Bogatsze dzieci mają miskę ryżu, pudełko orzechów, butelkę wody. Biedniejsze nie mają nic. Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco ZAMBIA – Mansa: Drugie życie (z blogu Gosi Dadej) Przyjechała na placówkę sióstr salezjanek w Mansie trzy miesiące temu. Zamieszkała w sąsiednim domku dla wolontariuszy. Wieczorami przychodziła zapytać jak minął dzień. Chola. Dziewczyna, która nie przestaje się uśmiechać. Zakłada eleganckie ubrania. Na powieki nakłada cienie w pastelowych kolorach a usta maluje pomadką w kolorze czerwieni. Zrobiła na mnie wrażenie. Zastanawiałam się, kim jest ta dziewczyna? Odpowiedź przyszła pewnego wieczoru. Chola podzieliła się ze mną swoją historią. Pochodzi ze stolicy Zambii, Lusaki. Od urodzenia mieszkała z wujkiem i ciocią, którzy bili ją, poniżali i zmuszali do ciężkiej pracy. Często chodziła po ulicach szukając jedzenia. Ludzie traktowali ją jak przedmiot. Cholą zainteresowała się kobieta, która pracowała w parafii i znała sytuację rodziny. Kiedy sprawy zaszły za daleko podjęła kroki, aby 12-letnią dziewczynkę umieścić w City of Hope, ośrodku prowadzonym przez siostry salezjanki. Przełożoną domu dla dziewczynek ulicy była wtedy s. Maria Mazzone, która teraz jest w Mansie. Chola była jej wychowanką. Dziewczyna mówi, że początki nie były łatwe. Jej życie w City wywróciło się do góry nogami. Dorastała z innymi dziewczynkami ulicy. Na początku buntowała się, bo nie wierzyła, że obcy ludzie mogą ją pokochać i zapewnić poczucie bezpieczeństwa. W ośrodku obowiązywały zasady, z którymi nigdy wcześniej się nie spotkała. Siostry opiekowały się nią, kształciły, ale też wymagały dyscypliny. Chola mieszkała w City 7 lat. Potem nie wróciła do wujostwa. Zaadoptowała ją ta sama kobieta, która pomogła jej trafić do sióstr. Zastępcza matka troszczyła się o nią. Posłała ją na studia. Chola zrobiła dyplom z biznesu i administracji. Dzisiaj jest wdzięczna wszystkim, którzy jej pomogli. W tym roku Chola skończy 27 lat. Pracuje w amerykańskiej korporacji Pomoc Afryce. Przyjechała do Mansy, aby zdobyć doświadczenie w pracy. Bierze udział w różnych projektach. Spotyka się z młodymi dziewczynami w północnej Zambii. Dzieli się historią swojego życia. Nie wstydzi się swojej przeszłości. Zachęca dziewczęta i kobiety, aby uwierzyły w siebie. Dopinguje je, aby nie pozwoliły się traktować jak niewolnice. Chola codziennie się modli. To siostry salezjanki przyprowadziły ją do Jezusa. Pokazały jej drogę do wolności. Gosia 19 Misje Salezjańskie Korespondencja KORESPONDENCJA Z SUDANU POŁUDNIOWEGO S. Anna Polak CMW Pozdrawiam serdecznie z naszego biednego Sudanu Południowego. Do niedawna sytuacja polityczna tutaj była bardzo napięta. Wojna domowa zaczęła się tuż przed Bożym Narodzeniem 2013. Najbardziej ucierpieli biedni z Juba i z Malakai. Tam miały miejsce masowe morderstwa. Policja i wojsko, zjednoczeni z dominującym plemieniem Dinka, zabijali wszystkich, którzy nie byli z tego plemienia. Chodzili po ulicy, po rynku, po sklepach i po domach, zadawali pytania w języku dinka. Jeśli ktoś nie umiał odpowiedzieć został zabity. Ludzie zostawiali swoje domki ze słomy i w tym co mieli na sobie uciekali w busz. U nas w Tonj na szczęście nie było takich sytuacji, choć na każdym kroku była policja i uzbrojone wojsko. Kiedyś wracałam z oratorium do domu. Zatrzymali mnie pijani żołnierze, wymie- Misje Salezjańskie 20 rzyli we mnie broń i zaczęli rozmawiać w dinka. Pomyślałam, że to koniec. Modliłam się tylko o natchnienie, co robić. I zaczęłam z nimi żartować po angielsku. O dziwo, twarze im się rozjaśniły. Jak tylko poczułam przewagę, ze sztucznym uśmiechem wsiadłam do samochodu i nacisnęłam gaz, nie oglądając się za siebie. Dopiero w domu uświadomiłam sobie jak to mogło się skończyć. Potem już tylko przyjeżdżały ciężarówki z uciekinierami z Juba i z Malakai. Organizowaliśmy dla nich wodę i lekarstwa. Teraz wszystko wróciło do normy, tylko w Tonj wzrosła grupa dzieci ulicy. To dzieci, które zostały wysłane przez rodziców do bezpiecznego Tonj, by uniknąć śmierci. Ci ludzie nie mieli pieniędzy, by opłacić transport dla całej rodziny i kupili bilet tylko dla swoich dzieci a sami zostali w Juba lub w Malakai. Tymi dziećmi zajmujemy się my i salezjanie. Nie możemy Korespondencja odesłać ich z powrotem, bo nie wiemy czy te rodziny przeżyły, więc dzieciaki są tu i czekają na swoich najbliższych. Czy ich kiedykolwiek spotkają, nie wiem. Modlimy się, by tak było! Zorganizowałam na naszej misji boisko sportowe, by odwrócić uwagę młodzieży od walk. Niestety, w Afryce jest tak, że rebelianci rozdają dzieciom broń i namawiają do zabijania. Tonj, dzięki szkołom i oratorium sióstr i salezjanów, jest ośrodkiem rozwiniętym edukacyjnie. Nasza młodzież nie da sobą tak łatwo manipulować, ale chcąc „chuchać na zimne” postanowiłyśmy młodych zaangażować w budowę boiska i małpiego gaju dla dzieci. Wykorzystaliśmy wszystko co było pod ręką: stare opony, stare węże na wodę, sznury, pałki bambusowe. I mamy mini ośrodek rekreacji. W ubogim stylu, ale jest! W każdy weekend przychodzi tu ponad 260 dzieci i młodzieży, by pograć i bawić się. Po dwóch miesiącach wakacji rozpoczęliśmy rok szkolny. Przyglądając się sytuacji u nas w Tonj, zauważyłyśmy wielką potrzebę pomocy dziewczętom, które nigdy nie uczęszczały do szkoły. Dlate- go otworzyłyśmy ALP, tj. szkołę walki z analfabetyzmem. Przygotowałyśmy trzy sale lekcyjne i wielką salę na wspólne apele, służącą też do zajęć tańca i plastyki. Porządkując strych znalazłyśmy 7 maszyn do szycia. I narodził się pomysł na kurs kroju i szycia. Teraz mamy w szkole 68 dziewcząt, które rozpoczęły naukę. Oprócz angielskiego, który jest obowiązkowy w Sudanie Południowym, matematyki, języka dinka i arabskiego, nauki społecznej, oraz nauk ścisłych mamy też lekcje kroju i szycia, haftu oraz zajęcia artystyczne, muzyczne i sportowe. Pracy jest bardzo dużo, ale młodzi są otwarci na wszystko, co im proponujemy. W zeszłą sobotę zorganizowaliśmy mecz piłki nożnej – grono pedagogiczne kontra chłopcy z oratorium. Nasi chłopcy musieli ubrać damskie koszulki do gry, gdyż mamy tylko ten jeden komplet. Było sporo śmiechu. Jak trudne a zarazem piękne jest życie tu, w Sudanie Południowym. Bardzo dziękuję za wszelkie dobro i proszę, pamiętajcie o nas w modlitwie. Tonj, 22 czerwca 2014 21 Misje Salezjańskie Korespondencja KORESPONDENCJA Z BOLIWII Ks. Andrzej Borowiec SDB Jak ten czas szybko biegnie do przodu. Wydaje się, że do Boliwii wyjechałem tak niedawno, a już mija prawie 6 miesięcy służby. Jakżeż inna jest Boliwia od mojego wcześniejszego kraju, jakim była Kuba. Inna kultura, inne tradycje, a i ludzie też są inni, jeśli chodzi o urodę, ubiór, tradycję, wierzenia. Jestem w mieście Cochabamba, położonym na wysokości ok. 2,8 tys. m n.p.m. Mamy tu nowicjat, uniwersytet salezjański, dwie duże szkoły (każda ma przeszło 3 tys. uczniów) i inspektorat salezjański. Jestem ekonomem wspólnoty, kapelanem dwóch zgromadzeń sióstr, mam pod opieką boczną kaplicę i zajmuję się komunikacją społeczną i audio-wizualną. Tydzień temu wyjechałem w strefę tropikalną do sióstr, do małej miejscowości Buen Retiro, gdzie siostry prowadzą warsztaty szwalnicze. Popsuło się kilka maszyn, a ponieważ w Polsce przez prawie 10 lat pracowałem Misje Salezjańskie 22 w zakładach włókienniczych, mam troszkę pojęcia o maszynach. Udało mi się prawie wszystkie naprawić i uruchomić. Do sióstr poleciałem samolotem, a wracałem autobusem przez puszczę boliwijską. Po obu stronach drogi miałem ścianę cudownej zieleni, tu i ówdzie przerywaną rzekami o brązowym kolorze. Musieliśmy przedostać się na drugą stronę gór Andów, więc powoli autobus wjeżdżał na wysokość ponad 4 tys. m, by następnie zjechać do Cochabamby. Droga niebezpieczna, z jednej strony ściana skalna a z drugiej ogromna przepaść. Teraz w Boliwii jest koniec jesieni i zbliża się zima. Szczyty gór zaczynają się bielić od śniegu i w nocy temperatura spada do 2°C, w dzień jest ok. 25°C. Mamy też wspólnoty powyżej 4,5 tys. m, gdzie jest poniżej -6°C. Pozdrawiam z pamięcią w modlitwie. Cochabamba, 7 czerwca 2014 Korespondencja KORESPONDENCJA Z BANGLADESZU Ks. Paweł Kociołek SDB U nas zaczęło się lato. To jedna z sześciu pór roku w Bangladeszu, która charakteryzuje się częstymi i gwałtownymi burzami, opadami deszczu, powodziami i wysokimi temperaturami, które czasem dochodzą do 48°C. Teraz dojrzewają owoce mango i drzewa chlebowego. Chcę powiedzieć Wam o sytuacji dzieci w Bangladeszu. Według statystyk, w Bangladeszu pracuje od 5 do 6 mln dzieci. Z powodu ogromnej biedy prawie połowa przerywa szkołę i podejmuje pracę. Zdecydowana większość tych dzieci nie ma żadnego przygotowania do pracy, dlatego są bezwzględnie wykorzystywane przez „wielki biznes”. Pracują, aby pomóc rodzinie. Od najmłodszych lat uczą się żyć, aby przeżyć, bez żadnych praw i ochrony. Wielu „małych robotników” pracuje na równi z dorosłymi – przy połowie ryb, jako obnośni sprzedawcy, w kopalniach, w przemyśle chemicznym, przy szyciu ubrań, wypasaniu świń przy drogach, w cegielniach itd. Te dzieci w wieku od 5 do 15 lat są służącymi, tragarzami, pomocnikami w warsztatach. Ich domem najczęściej jest ulica. Często zapłatą za ich pracę jest miska ryżu i nocleg w kącie lub pod schodami w warsztacie czy restauracji. Bez dzieciństwa, bez domu, często są wchłaniani przez grupy przestępcze. Kościół katolicki, choć niezauważalny pod względem ilości wiernych (0,05% populacji), bardzo wspiera i pomaga młodym ludziom przez prowadzenie szkół, internatów, przytułków dla dzieci ulicy, szpitali, wiejskich przychodni zdrowia, w których za darmo można uzyskać podstawową pomoc medyczną. My, salezjanie, chociaż jest nas tu w Bangladeszu wciąż niewielu (4 księży i 2 kleryków na praktyce), prowadzimy trzy internaty (dwa z nich to prowizoryczne budynki), w których mamy 150 chłopców, w naszej szkole uczy się 500 uczniów, w oratoriach obejmujemy pomocą ponad 700 dzieci i młodzieży. Potrzeby są o wiele większe, dlatego liczę na Waszą pomoc w realizowaniu projektów przygotowanych wspólnie z Salezjańskim Ośrodkiem Misyjnym. Lokhikul, 22 czerwca 2014 23 Misje Salezjańskie Projekty misyjne – podziękowanie PODZIĘKOWANIE Z CZADU Drodzy przyjaciele naszej misji w Czadzie! Z całego serca pragnę Wam podziękować za pomoc w realizacji projektu Nr 346, dotyczącego zakupu ławek do naszego kościoła św. Józefa w Sarh. Ławki robiliśmy na dwie tury – część do kościoła, a drugą część na placu kościelnym na zewnątrz, gdzie często odprawiamy większe uroczystości. Ławki w kościele zrobiliśmy na metalowych stelażach, bo poprzednie zniszczyły nam termity, natomiast te na placu są murowane, bo dają też trochę chłodu. Wcześniej ławki z kościoła musieliśmy wynosić na plac za każdym razem, gdy odprawialiśmy tam Msze św. i nabożeństwa. A teraz ludzie mogą spokojnie gromadzić się na placu i spokojnie usiąść. Wiernych u nas wciąż przybywa i mimo tego, że teraz Misje Salezjańskie 24 mamy już ławki to jest też jeszcze sporo ludzi, którzy muszą stać. Naszą radością jest to, że wspólnota kościoła w Sarh żyje i się rozwija. Wasz wkład, Drodzy Darczyńcy, w ten projekt umożliwił naszym parafianom trochę „wygody”, gdyż czasem muszą pokonać pieszo długą drogę do kościoła. Przychodzą zmęczeni i cieszą się, że mają gdzie usiąść. Chętnie korzystają z proponowanej im formacji i katechizacji a i wygląd naszego kościoła też dużo zyskał. Nasi wierni wyrażają ogromną wdzięczność za dar Waszego serca i Wasz dar finansowy i zapewniają o modlitwie w Waszych intencjach. Z błogosławieństwem dla Was ks. Artur Bartol SDB Sarh, 10 lipca 2014 ) 6 4 3 t k e j o (pr ) Projekty misyjne Projekty misyjne 2014 UGANDA – Budowa szkoły dla chłopców ulicy z Namugongo (projekt 209) PERU – Odnowienie warsztatów komputerowych w Limie (projekt 277) Kwota: 14.200 EURO (ks. Ryszard Łach) PERU – Pomoc w ewangelizacji Indian, San Lorenzo (projekt 319) Kwota: 15.000 EURO (ks. Roman Olesiński) UGANDA – Pomoc chłopcom ulicy w ośrodku CALM w Namugongo (projekt 320) ZAMBIA – Kształcenie kleryków inspektorii zambijskiej ZMB (projekt 323) (ks. Leszek Aksamit) PERU – Sprzęt sportowy dla oratorium parafii św. Wawrzyńca w Amazonii (projekt 345) Kwota: 12.500 EURO (ks. Roman Olesiński) CZAD – Budowa kaplicy w wiosce Ndila (projekt 346) Kwota: 12.000 EURO (ks. Artur Bartol) CZAD – Zakup sprzętu muzycznego i sportowego dla oratorium w Shar (projekt 348) Kwota: 4.500 EURO (ks. Artur Bartol) ZAMBIA – Dofinansowanie programów dla młodzieży w Kabwe (projekt 353) Kwota: 3.600 USD (ks. Michał Wziętek) ZAMBIA – Kontynuacja budowy kościoła w Kabwe (projekt 356) Kwota: 10.000 USD (ks. Michał Wziętek) MADAGASKAR – Dobudowa jednego piętra szkoły w Mahajandze (projekt 358) Kwota: 60.000 EURO (s. Krystyna Soszyńska) TIMOR WSCHODNI – Wymiana komputerów w szkole w Venilale (projekt 361) Kwota: 12.000 EURO (s. Joanna Goik) TANZANIA – Pracownia komputerowa w szkole podstawowej sióstr salezjanek w Dar es Salam (projekt 367) Kwota: 22.000 EURO (s. Katarzyna Urbańska) 25 Misje Salezjańskie Projekty misyjne KONGO BRAZZAVILLE – Budowa klas dla alfabetyzacji dzieci w Pointe Noire (projekt 376) (s. Joanna Wala) BRAZYLIA – Budowa kaplicy dla Indian w wiosce N. Senhora dos Gracas (projekt 378) (ks. Klemens Deja) ETIOPIA – Remont klas w szkole sióstr salezjanek w Dilla (projekt 384) Kwota: 15.000 EURO (s. Helena Kamińska) ANGOLA – Dożywianie dzieci z przedszkola i szkoły podstawowej w Benguela (projekt 385) Kwota: 8.000 EURO (s. Maria Domalewska) MADAGASKAR – Dożywianie 300 dzieci z najbiedniejszych rodzin w Betafo (projekt 387) Kwota: 10.000 EURO (s. Teresa Leonik) BANGLADESZ – Budowa ogrodzenia na cmentarzu parafialnym w Lokhikul (projekt 389) Kwota: 5.300 EURO (ks. Paweł Kociołek) BANGLADESZ – Przygotowanie miejsca pod budowę internatu w Joypur (projekt 390) Kwota: 17.000 EURO (ks. Paweł Kociołek) MADAGASKAR – Alfabetyzacja 250 ubogich dzieci z Tulearu (projekt 391) Kwota: 7.540 EURO (ks. Tomasz Łukaszuk) PERU – Dofinansowanie ośrodka dla ubogich dzieci w Andach, w Lares (projekt 392) Kwota: 15.000 EURO (ks. Dariusz Sobczak) MALAWI – Dojazdy do odległych wiosek parafii Nkhotakota (projekt 393) Kwota: 2.000 EURO (ks. Józef Czerwiński) MALAWI – Budowa kościółka w wiosce Bua, filii parafii Nkhotakota (projekt 394) Kwota: 7.000 EURO (ks. Józef Czerwiński) PERU – Dofinansowanie ośrodka dla dzieci Don Bosco House w Calce (projekt 395) Kwota: 15.000 EURO (ks. Stefan Górecki) ETIOPIA – Śniadanie dla głodnych dzieci z Dilla (projekt 396) Kwota: 10.000 EURO (s. Helena Kamińska) Dziękujemy! Misje Salezjańskie 26 Dzięku Projekty misyjne ETIOPIA – Domki dla najbiedniejszych rodzin w Dilla (projekt 397) Kwota: 5.000 EURO (s. Helena Kamińska) SUDAN – Pomoc uchodźcom w Chartumie (projekt 399) (s. Teresa Roszkowska) TIMOR WSCHODNI – Pomoc dzieciom i młodzieży z oratoriów w Venilale (projekt 401) Kwota: 7.420 EURO (s. Joanna Goik) WYBRZEŻE KOŚCI SŁONIOWEJ – Materiały do szkoły cukierniczej w Abidżanie (projekt 402) Kwota: 7.000 EURO (s. Małgorzata Tomasiak) KENIA – Zakup ławek, łóżek i krzeseł do ośrodka dla dziewcząt w Embu (projekt 403) Kwota: 15.000 EURO (s. Iwona Skwierawska) KENIA – Zakup żywności dla młodzieży ze szkoły sióstr salezjanek w Embu (projekt 404) Kwota: 10.000 EURO (s. Iwona Skwierawska) ZAMBIA – Dożywianie i opłata szkoły dla dzieci z Makululu (projekt 406) Kwota: 15.000 EURO (ks. Michał Wziętek) ZAMBIA – Budowa sali konferencyjnej dla Centrum Młodzieżowego w Kabwe (projekt 407) Kwota: 15.000 EURO (ks. Michał Wziętek) CZAD – Budowa przedszkola „Dominika Savio” w Sarh (projekt 408) Kwota: 15.000 EURO (ks. Artur Bartol) CZAD – Budowa kaplicy w wiosce Gydwolo (projekt 409) Kwota: 12.000 EURO (ks. Artur Bartol) CZAD – Odprowadzenie wody deszczowej z boisk w Sarh (projekt 410) Kwota: 16.000 EURO (ks. Artur Bartol) Wspierajmy misjonarzy! Wybierz projekt i prześlij ofiarę z dopiskiem: Projekt Nr… Dziękujemy! ujemy! Dziękujemy! 27 Misje Salezjańskie Z misji salezjańskich i nie tylko Republika Dominikańska – Pomoc 25 tys. nieletnich zagrożonych „Red Muchachos y Muchachas con Don Bosco” to organizacja edukacyjna, która na przestrzeni 30 lat istnienia przyczyniła się do polepszenia życia ponad 25 tys. dzieci i nastolatków, znajdujących się w sytuacjach zagrożenia i trudności, zwłaszcza z powodu ubóstwa, rozbicia rodzin i wykorzystania. Projekt jest realizowany poprzez 12 ośrodków i obejmuje ok. 3 tys. dzieci w wieku od 6 do 17 lat, angażując 300 wolontariuszy i korzystając z pomocy wielu osób z całego świata. Projekt został zainicjowany w 1985 r. przez grupę młodych z salezjańskiej parafii Maryi Wspomożycielki w Santo Domingo. Jego celem było towarzyszenie nieletnim, aby stali się twórcami własnego rozwoju i godnego życia. „W dzielnicach, na przystankach autobusowych, przed sklepami, naprzeciwko szpitali dzieci czyszczą buty i trudnią się sprzedażą. Dlatego najpierw nasi wychowawcy ich obserwują” – mówi ks. Ángel Sánchez, dyrektor „Red Don Bosco”. Dzięki programowi ponad 20 tys. nieletnich zostało objętych nauką szkolną, 25 tys. uczestniczyło w akcjach letnich, a 20 tys. przeszło szkolenia w warsztatach. Portugalia – Salezjański wolontariat młodzieżowy W Portugalii wolontariat salezjański jest realizowany w ramach projektu „Program Księdza Bosko – Program Życia” (PDBPV). Obejmuje on praktykę wolontariatu misyjnego za granicą, zarówno krótko, jak i długoterminowego. Latem 2014 akcję podjęło 6 grup salezjańskich wolontariuszy misyjnych: 5 udało się do Republiki Zielonego Przylądka, a 1 do Mozambiku. Młodzi, którzy zostali wybrani i przeszli odpowiednie szkolenie, pomagali dzieciom, młodzieży i reszcie ludności na obszarach misyjnych, prowadząc zajęcia zawodowe, edukacyjne, ewangelizacyjne, z zakresu ochrony zdrowia oraz szkoleniowe dla animatorów, katechetów i nauczycieli. W ostatnich latach znacznie wzrosła liczba projektów krótkoterminowych, w które angażują się przede wszystkim studenci i absolwenci Misje Salezjańskie 28 uniwersytetów, dla których jest to okazja do rozwinięcia umiejętności w zakresie współpracy i dialogu z ludźmi innych kultur, religii i grup społecznych, żyjących w skrajnym ubóstwie czy należących do mniejszości etnicznych. Projekt PDBPV pomaga także w rozwoju osobistym i wzrastaniu w wierze samym wolontariuszom. Z misji salezjańskich i nie tylko Irak – Rodzina Salezjańska i akcje letnie Chociaż Zgromadzenie Salezjańskie nie ma żadnej placówki w Iraku, salezjanie, młodzież i członkowie Rodziny Salezjańskiej prowadzili tam różne akcje letnie. Odbywały się one w duchu dialogu, do czego zachęcał papież Franciszek. Obecnie oczy świata są skierowane na Irak, który na nowo przeżywa kryzys. Dochodzące informacje są coraz bardziej niepokojące i wydaje się, że napięcie wciąż rośnie. W Iraku nie ma domów salezjańskich. Akcje letnie odbywały się w pomieszczeniach, które udostępnił Kościół lokalny. Uczestniczyło w nich ponad 200 dzieci i młodzieży. I jak w czasach Księdza Bosko, wystarczyło podwórko, aby stworzyć środowisko, w którym można dzielić się radością i smakować życie. Dialog, jak przypomina papież, jest fundamentalny dla budowania spo- łeczeństwa pokoju. By zaistniał, trzeba podejmować małe gesty w tym kierunku. Konkretnym tego przykładem jest praca animatorów z Iraku, którzy angażują się, aby ich kraj był nie tylko miejscem konfliktów i przemocy, ale rzeczywistością, w której rozkwitną znaki życia w stylu Księdza Bosko. Zambia – Kongres Salezjańskiego Ruchu Młodzieżowego 2014 W lipcu młodzi z ośrodków prowadzonych przez salezjanów z Wizytatorii „Zambia-Malawi-Zimbabwe-Namibia” i ośrodków sióstr salezjanek w Zambii, wzięli udział w dorocznym Kongresie Salezjańskiego Ruchu Młodzieżowego (MGS). W spotkaniu w Chingoli uczestniczyło 120 młodych ze szkół, ośrodków kształcenia zawodowego, oratoriów i ośrodków młodzieżowych obu zgromadzeń. Głównym celem spotkania była analiza natury MGS i głębsze poznanie salezjańskiej duchowości młodzieżowej. W codziennym programie Kongresu miały miejsce wykłady, praca w grupach, spotkania rekreacyjne i wspólna modlitwa. Był także czas na prezentacje poszczególnych grup, gdzie każda z delegacji mogła wykazać się swoimi talen- tami artystycznymi w dziedzinie muzyki i tańca. Kongres MGS 2014 zakończył się ceremonią rozesłania, która zachęciła uczestników do większego zaangażowania w budowanie jedności wśród różnych grup MGS. 29 Misje Salezjańskie Ogłoszenia 88. TYDZIEŃ MISYJNY Niedzielą Misyjną, przypadającą 19 października 2014 roku, rozpocznie się w Kościele Powszechnym 88. Tydzień Misyjny, który potrwa do soboty 25 października. Z tej okazji Papież Franciszek wystosował specjalne Orędzie, w którym napisał m.in.: „Wszyscy uczniowie Pana są wezwani do pomnażania radości z ewangelizowania”. W tym duchu zachęcamy wszystkich do włączenia się w różny sposób w inicjatywy na rzecz misji: w parafiach, wśród znajomych, w szkołach i miejscach pracy. Można to uczynić poprzez modlitwę, dar materialny, a także poprzez dystrybucję naszego kalendarza misyjnego 2015. Każdy z naszych Czytelników otrzyma kalendarz wraz z listopadowo-grudniowym numerem „Misji Salezjańskich”, ale już teraz można zamówić większą ilość do rozprowadzania. Chętni mogą zgłaszać się do nas telefonicznie, listownie lub mailem. W Tygodniu Misyjnym można zaprosić na spotkania w szkołach, w parafiach, w grupach – misjonarza lub wolontariusza, którzy przeprowadzą ciekawą animację misyjną. Chętnych prosimy o skontaktowanie się z naszym Ośrodkiem. „Nie pozwólmy się okradać z radości ewangelizacji!” Misje Salezjańskie 30 Papież Franciszek w EG 83 Odeszli do Pana... Ogłoszenia KS. HENRYK ŁUCZAK SDB zmarł 19 czerwca 2014 we Wrocławiu, w 71 roku życia, 53 ślubów zakonnych i 45 kapłaństwa KS. BENEDYKT ANDRZEJUK SDB zmarł 12 lipca 2014 w Słupsku, w 77 roku życia, 56 ślubów zakonnych i 49 kapłaństwa S. MARIA GLUZA CMW zmarła 16 lipca 2014 w Dzierżoniowie, w 79 roku życia i 51 ślubów zakonnych KS. STANISŁAW JEZIERSKI SDB zmarł 17 lipca 2014 w Lądzie n. Wartą, w 97 roku życia, 77 ślubów zakonnych i 66 kapłaństwa KS. WACŁAW BOBEL SDB zmarł 26 lipca 2014 w Rogiedlach, w 82 roku życia, 63 ślubów zakonnych i 56 kapłaństwa S. STANISŁAWA KAŁUŻYŃSKA CMW zmarła 27 lipca 2014 w Łodzi, w 90 roku życia i 65 ślubów zakonnych MSZA ŚW. – DAREM NA MISJE Zamawiając Msze św. u nas, także wspierasz misje. Przyjmujemy Msze św. zwykłe, nowenny (9 Mszy św.) oraz gregorianki (30 Mszy św. za zmarłych). DZIĘKUJEMY za wywoływanie naszych zdjęć. znajdź nas na facebooku REKL AMA www.facebook.com/SOMwarszawa salezjanie.pl Salezjanie w Polsce 31 Misje Salezjańskie Kiedy dzieci są przyjmowane, kochane, strzeżone, chronione - rodzina jest zdrowa, społeczeństwo staje się lepszym, świat jest bardziej ludzki. Papież Franciszek
Podobne dokumenty
Salezjanki w Gabonie - Salezjański Ośrodek Misyjny
Adopcja na odległość Każde z tych dzieci ma swoją historię
Bardziej szczegółowoRead More - Salezjański Ośrodek Misyjny
Przyjedzie do Polski ksiądz Muselela, proboszcz parafii niedaleko Kasamy w Zambii. Wybudował szkołę podstawową dla dzieci – Bakhita School. Dzieci w tej szkole uczą
Bardziej szczegółowoWśród Indian - Salezjański Ośrodek Misyjny
Konto w euro: PKO BP O/XVI Warszawa PL69 1020 1169 0000 8502 0018 8714 swift code: BPKOPLPW Konto w USD: PKO BP O/XVI Warszawa PL53 1020 1169 0000 8602 0089 7926 swift code: BPKOPLPW Redaktor nacze...
Bardziej szczegółowoUchodźcy Uchodźcy - Salezjański Ośrodek Misyjny
na rok, przed wyjazdem z Kenii. Pracowałam jako pielęgniarka w dyspensarium i w szkole. Jednocześnie zajmowałam się kuchnią w internacie dla dziewcząt, w szkole średniej i we wspólnocie. W między...
Bardziej szczegółowo