Misje alezjańskie - Salezjański Ośrodek Misyjny

Transkrypt

Misje alezjańskie - Salezjański Ośrodek Misyjny
ISSN 1642 – 9672
Pismo do Przyjaciół i Sympatyków Misji
Misje
S alezjańskie
5/2014 (162)
wrzesień – październik
Salezjanie w
Zambii
Spis treści
Misje
S alezjańskie
Salezjański Ośrodek Misyjny
ul. Korowodu 20
02-829 Warszawa
tel.: 22 644-86-78
fax: 22 644-86-79
[email protected]
[email protected]
[email protected]
www.misje.salezjanie.pl
www.facebook.com/SOMwarszawa
Konto złotówkowe:
PKO BP O/XVI Warszawa
50 1020 1169 0000 8702 0009 6032
Konto w euro:
PKO BP O/XVI Warszawa
PL69 1020 1169 0000 8502 0018 8714
swift code: BPKOPLPW
Konto w USD:
PKO BP O/XVI Warszawa
PL53 1020 1169 0000 8602 0089 7926
swift code: BPKOPLPW
Redaktor naczelny:
Ks. Roman Wortolec SDB
Zastępca redaktora naczelnego:
S. Grażyna Sikora CMW
Redaktor techniczny:
Krzysztof Karpiński
Współpracują:
Renata Piotrowska
Izabela Paszke
Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania
zmian w nadesłanych tekstach.
Misje
Salezjańskie
2
W tym numerze:
3
4-5
Słowo Dyrektora Ośrodka Misyjnego
Ks. Roman Wortolec SDB
List Przełożonego Generalnego
Podzielam wasze nadzieje i pragnienia
Ks. Ángel Fernández Artime SDB
6-11
Prosto z misji
Zambia i marzenie o sierocińcu dla
najbiedniejszych
S. Grażyna Sikora CMW
12-15
Adopcja na odległość
Dziękujemy za to, co robicie dla nas
16-19
Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco
Świadectwa z Wenezueli i Zambii
Agnieszka Kania MWDB
Aleksandra Nurzyńska MWDB
Małgorzata Dadej MWDB
20-23
Korespondencja
Sudan Południowy: s. Anna Polak CMW
Boliwia: ks. Andrzej Borowiec SDB
Bangladesz: ks. Paweł Kociołek SDB
24-27
Projekty misyjne
28-29
Z misji salezjańskich i nie tylko
30-31
Ogłoszenia
Słowo Dyrektora Ośrodka Misyjnego
WSPIERAJMY MISJE
Drodzy Przyjaciele i Sympatycy
misji salezjańskich!
Dobiegł końca czas wakacji. W wakacje odwiedzili nas nasi misjonarze. Niektórzy byli w czerwcu, inni w lipcu czy
sierpniu. Wierzymy, że zregenerowali
siły, aby z większym zapałem podjąć
swoje obowiązki.
Okres wakacji to także czas zmian personalnych. Do wspólnoty sióstr przybywa s. Magdalena Giera, która podjęła pracę w księgowości. Życzymy Jej
Bożego błogosławieństwa w nowej misji.
Do Polski powracają też nasi wolontariusze z misji rocznej oraz ci, którzy w wakacje pracowali na misjach. Pod koniec
września będziemy żegnać tych, którzy
pojadą na swoją roczną misję. Będzie to
dla nich wyjątkowy czas pracy i spotkania z Bogiem.
W bieżącym numerze chciałbym zwrócić Waszą uwagę na wywiad z ks. Michałem Wziętkiem, naszym misjonarzem
w Zambii. Ks. Michał ubiegły rok spędził
na rocznym urlopie w Polsce. Podleczył
zdrowie i z nowym entuzjazmem powrócił do pracy misyjnej. Jest dyrektorem
naszej misji w Kabwe. Wraz z nim pracuje na tej placówce jeszcze dwóch innych
Polaków. Na pytanie, jakiej pomocy najbardziej potrzeba, ks. Michał odpowiada:
„Najbardziej potrzeba nam modlitwy, by
Pan Bóg błogosławił, by pomógł iść właściwą drogą, by udzielił światła, sił i wytrwałości”. A myśląc o młodzieży, dodaje:
„Nie możemy ich tak zostawić! Coś trzeba
dla nich zrobić. Potrzebny jest sierociniec,
jakieś klasy, warsztaty, by przyuczyć ich
do zawodu, no i pieniądze, by posłać ich
do prawdziwej szkoły”.
Drodzy, ks. Michał to dobry, solidny misjonarz. Znam go bardzo dobrze
i wiem, że potrzebuje naszej modlitwy
a także wsparcia finansowego. Przez
najbliższe lata będzie chciał pomóc najuboższym w Kabwe. Bardzo chciałbym,
aby właśnie nasz Salezjański Ośrodek
Misyjny wspierał jego pracę, zarówno w sposób duchowy, jak i materialny.
Niech dba o najuboższych a my mu w tym
pomóżmy. Zachęcam do wspierania
projektów z Kabwe.
Miesiąc październik obok modlitwy
różańcowej poświęcony jest w sposób
szczególny misjom. Jak co roku będziemy
obchodzili Tydzień Misyjny. To już 88 Tydzień Misyjny. Pamiętajmy w modlitwie
o naszych misjonarzach, misjonarkach
i wolontariuszach.
Następny numer czasopisma otrzymacie z początkiem listopada wraz
z kalendarzem na rok 2015. Dlatego
już w tym numerze przesyłamy załącznik wypominkowy. Przesyłajcie do nas
swoje wypominki, gdyż zbawienną rzeczą
jest modlić się za zmarłych. W naszej zakonnej kaplicy codziennie – przez cały
miesiąc listopad – w intencji Waszych
zmarłych będzie odprawiona Msza św.
o godz. 7.30 a o godz. 18.00 będzie różaniec wypominkowy. Niech dobry Bóg
przyjmie naszych zmarłych do Chwały
Nieba.
Pozdrawiam Was, drodzy sympatycy
naszego dzieła misyjnego i oddaję wszystkich pod opiekę Maryi Różańcowej.
Z darem modlitwy
3
Misje
Salezjańskie
List Przełożonego Generalnego
Moi drodzy przyjaciele, serdecznie was
pozdrawiam. Rozpocząłem wizytę w niektórych inspektoriach, by lepiej poznać
rzeczywistość Zgromadzenia i całej Rodziny Salezjańskiej. Dziękuję Bogu za
dobro, które w imię Księdza Bosko realizuje się na całym świecie na rzecz ubogiej młodzieży i prostego ludu.
Cieszę się, że mogę podzielać wasze
nadzieje i pragnienia. Jestem do waszej
dyspozycji poprzez moją obecność, moją
pokorną posługę i moją modlitwę.
Przyszłość należy do Boga i my w niej
uczestniczymy każdego dnia, otwierając więzienia niesprawiedliwości, dodając odwagi tym, którzy są w rozpaczy,
podtrzymując tych, którzy przeżywają
trudności, dzieląc się tym, kim jesteśmy
z tymi, którzy mają mniej lub są samotni. To jest orędzie Żyjącego: nowe życie
według serca Boga, godność Jego dzieci,
rzeczywistość bogata w przyszłość dla
małych i ubogich. Jak dawno temu przypomniał św. Ireneusz: „Chwałą Boga jest
człowiek żyjący”. To jest także nasze zadanie: chwalić Boga w naszych braciach
najbardziej potrzebujących.
W tych dniach docierają do nas straszne wiadomości o prześladowaniu chrześcijan w różnych częściach świata, o łamaniu praw człowieka, o złym traktowaniu
i porywaniu dzieci i kobiet z powodu ich
przekonań. Jakże to dalekie od Bożego
planu! Obecność Zmartwychwstałego
jest światłem, które rozświetla ciemności
i pokojem, który niweczy lęk. Niestety,
grzech nas zniewala i chwasty zagłuszają
dobre ziarno. Dlatego my, chrześcijanie,
Misje
Salezjańskie
4
List Przełożonego Generalnego
razem z ludźmi dobrej woli musimy
nadal działać w imieniu Boga i naszych najbardziej zagrożonych braci,
na rzecz nowej rzeczywistości, bliższej Bożemu planowi.
Musimy podnieść nasz głos i dołączyć do proroczych wypowiedzi
Ojca Świętego, który wzywa ludzi
wpływowych, aby nie być obojętnym i zjednoczyć wysiłki, by położyć
kres barbarzyństwu i niesprawiedliwości.
Nie chodzi tu tylko o kwestię
polityki państw i strategie Narodów Zjednoczonych. W naszej Rodzinie Salezjańskiej, naznaczonej
duchowością głęboko paschalną,
pracujemy nadal ze wszystkich sił
na rzecz życia, w imię Jezusa, dla
najmłodszych i ostatnich. Z sercem
Dobrego Pasterza, który troszczy się
o najsłabszych, realizujemy opcje
na rzecz młodzieży znajdującej się
w trudnych i niekorzystnych sytuacjach, jak Ksiądz Bosko nas tego
uczył i jak tego chciał.
Wezwanie Papieża Franciszka, by
dać impuls „Kościołowi, który wychodzi” ku peryferiom i obszarom
ubóstwa, gdzie jest najwięcej cierpienia i przygnębienia, jest bodźcem dla naszej propozycji wychowawczo-ewangelizacyjnej. Jesteśmy
wezwani do nowego sposobu prowadzenia
duszpasterstwa: jest nim rewolucja czułości,
pochylenie się nad poranionymi, przyjęcie odrzuconych, propozycja drogi dla ostatnich, towarzyszenie tym, których środowisko społeczne odtrąca i zostawia na boku.
Drodzy przyjaciele, to jest również nasza
propozycja. Jako cząstka Kościoła będziemy
w tych latach kontynuować wysiłek uczynienia bardziej wiarygodnym naszego sposobu
życia i bardziej odważnym naszego głoszenia.
Stanie się to na tyle, na ile nasze wybory będą
bliższe potrzebom najbiedniejszej młodzieży.
Ostatnia Kapituła Generalna poprosiła salezjanów o bardziej czytelne świadectwo radykalizmu ewangelicznego. Zaproszenie może być
poszerzone na całą Rodzinę Salezjańską. Naśladować Jezusa to iść drogą ubóstwa i bliskości z ostatnimi. Jak Mistrz, chcemy iść razem
z ludźmi, uzdrawiając i wyzwalając. Ci, którzy
noszą rany Chrystusa, odciśnięte w ciele ich
umęczonego życia, są głównymi odbiorcami
orędzia Zmartwychwstałego: „Pokój wam!”.
Zbliżamy się do dwusetnej rocznicy urodzin
Księdza Bosko. Najlepszym sposobem świętowania jest wierność wielkim intuicjom naszego
Ojca. Nie wątpię, że jedną z nich jest opcja preferencyjna na rzecz młodych „opuszczonych
i zagrożonych”. Orędzie Zmartwychwstałego,
którym jest powrót do Galilei, jest powrotem
do naszych korzeni, powrotem do ubogiej młodzieży. Jestem pewien, że „tam Go spotkamy”.
Ks. Ángel Fernández Artime SDB
5
Misje
Salezjańskie
Prosto z misji
ZAMBIA i MARZENIE O SIEROCIŃCU
DLA NAJBIEDNIEJSZYCH
Ks. Michał Wziętek od 24 lat pracuje na misjach w Zambii.
W ubiegłym roku wrócił do Polski, ale Zambia i tak pociągnęła go z powrotem do siebie…
S. Grażyna Sikora: Jak to się stało, że
wstąpił Ksiądz do salezjanów i już po
2 latach pracy w Polsce, w 1990 roku
wyjechał na misje?
Ks. Michał Wziętek: Moja rodzinna
parafia to Ląd, gdzie znajduje się Seminarium Duchowne Towarzystwa Salezjańskiego. Jako chłopak, będąc ministrantem, często zaglądałem do naszego
seminarium w Lądzie, przyglądałem się
klerykom grającym w piłkę latem, czy
w hokeja zimą, obserwowałem jak się
modlili, śpiewali, grali w orkiestrze. Ich
radość, życzliwość, bardzo mnie pociągały i po zdaniu matury złożyłem podanie
do salezjanów. Chciałem być księdzem,
tak jak ci klerycy. Jeszcze jako ministrant
w Lądzie często przeglądałem różne cza-
Misje
Salezjańskie
6
sopisma, także czasopisma misyjne. Misje
mnie bardzo fascynowały. Wstępując do
seminarium myślałem o tym, by kiedyś
wyjechać na misje. Spotkania z różnymi
misjonarzami w latach seminaryjnych
utwierdzały mnie w tym przekonaniu.
Kiedy byłem na II roku filozofii ks. inspektor powiedział, że potrzeba chętnych do wyjazdu na misje. Zgłosiłem się
od razu, ale niestety, wtedy nie mogłem
wyjechać. Składając podanie o święcenia
ponowiłem swoją prośbę o wyjazd na
misje, ale powiedziano mi, że na razie
muszę jeszcze zostać, bo potrzeba księży.
Po 2 latach pracy w Szczecinie wreszcie
pozwolono mi wyjechać i 25 maja 1990
roku wylądowałem w Zambii.
Prosto z misji
Dlaczego właśnie tam?
Zawsze myślałem o pracy w jakimś
kraju Ameryki Południowej. Ks. inspektor, dając mi pozwolenie na wyjazd powiedział, że pojadę do Zambii, bo jest
to kraj, który został powierzony inspektoriom polskim w ramach „Projektu
Afryka”. Nie miałem więc wyboru.
„
Wyjazd do Zambii był pierwszym
spotkaniem Księdza z Afryką. Czy tak ją
sobie Ksiądz wyobrażał?
Pierwsze lądowanie na Czarnym
Lądzie było w stolicy Angoli – Luandzie.
Tam zaprowadzono nas do dużej sali na
lotnisku, gdzie byliśmy pilnowani przez
żołnierzy z karabinami, no i było tam
bardzo gorąco i duszno, bardzo wilgotne powietrze, a była dopiero 5.00 rano.
Byłem bardzo wystraszony i pomyśla-
Zastaliśmy tylko kościół
i skromne biura parafialne...
Pracę z młodzieżą
rozpoczynaliśmy pod drzewem.
łem, jeśli tak samo będzie w Zambii, no
to będzie ciężko. Ale gdy wylądowaliśmy
w Lusace, okazało się, że jest tam o wiele
chłodniej, nie ma żołnierzy z karabinami, a Zambijczycy z obsługi lotniska są
bardzo życzliwi, uśmiechają się do nas
i witają nas tak, jakbyśmy się znali od
lat. Odetchnąłem z ulgą. Lusaka bardzo
odbiegała od moich wyobrażeń o Afryce,
duże miasto, bardzo gęsta zabudowa,
mało zieleni. To nie było to, czego się
spodziewałem. Ale po kilkunastu dniach
zostałem posłany na moją pierwszą misję
do Ipusukilo. Była to misja w buszu, bez
prądu, drogi buszowe, do najbliższej
drogi asfaltowej prawie 200 km, dużo
zieleni, węże, owady, i ludzie – biedni,
ale bardzo życzliwi, stacje misyjne, gdzie
można dojechać tylko motorem, przejeżdżając czasem przez małe rzeczki. To była
taka Afryka, jaką sobie wyobrażałem.
7
Misje
Salezjańskie
Prosto z misji
Gdzie do tej pory Ksiądz pracował
w Zambii?
W kilku miejscach, najpierw w parafii i z młodzieżą w Ipusukilo w buszu.
Potem, po kursie języka CiBemba, kilka
miesięcy pracowałem duszpastersko
w Kabwe. Byłem też kilka miesięcy proboszczem w Nsakaluba. Ale na dwóch
misjach byłem bardzo długo – w Lufubu
10 lat i w Mansie 12 lat. W Lufubu mamy
szkołę rolniczą, ja pochodzę ze wsi, więc
ta praca bardzo mi odpowiadała. Ale
najbardziej wspominam pracę w parafii,
wyjazdy na stacje misyjne i pracę z młodzieżą. Otwartość i zaangażowanie młodzieży w Lufubu było wspaniałe. A Mansa
była nową misją. Razem z ks. Andrzejem
Zdzieborskim przejęliśmy parafię od
księży diecezjalnych. Zastaliśmy tylko
kościół i skromne biura parafialne. Wynajmowaliśmy mały dom w mieście i dojeżdżaliśmy do parafii. Pracę z młodzieżą
rozpoczynaliśmy pod drzewem. Potem
powoli powstało duże centrum młodzieżowe, szkoła zawodowa, nowe stacje
misyjne – z 7 stacji zrobiło się 20, a z 3
tys. katolików zrobiło się ponad 8 tys. Od
stycznia 2014 roku ruszyła szkoła średnia. Mansa to setki a może tysiące ludzi
Misje
Salezjańskie
8
i młodzieży ochrzczonej, przygotowanej
do I spowiedzi i Komunii św., do sakramentu małżeństwa; tysiące młodzieży
zaangażowanej w centrum młodzieżowym w różnych grupach i klubach; setki
młodych, którzy otrzymali wykształcenie
a teraz mają rodziny i godziwe życie; tysiące młodzieży wyrwanych z rąk szatana poprzez chrzest, spowiedź, modlitwy
uwolnienia.
Co Księdza najbardziej fascynuje
w Zambijczykach?
Radość, uśmiech, życzliwość, otwartość na drugiego człowieka. Oni umieją
zapominać o trudnościach i cierpieniach
dnia codziennego i cieszyć się z najmniejszych rzeczy.
Jaka jest zambijska młodzież i czego
oczekuje od salezjanów?
Zambijska młodzież jest taka jak każda
inna. Odróżniają się od innych tym, że są
biedni, bardzo biedni, a przy tym bardzo
radośni. Nie zgadzam się też z powszechnym przekonaniem, że Afrykańczycy są
leniwi. Są, ale nie wszyscy. A w Polsce
nie ma leniwej młodzieży? Podziwiam
przedsiębiorczość Zambijczyków. Wczo-
Prosto z misji
raj byłem na rynku, który jest naprzeciw naszej misji. Czego tam nie ma? Jest
wszystko, co do życia potrzebne: ktoś
robi garnki, ktoś krzesła, ktoś sprzedaje
jakieś stare śrubki czy części do roweru,
ktoś inny sprzedaje warzywa, owoce, kukurydzę, węgiel drzewny, obok ktoś ma
„warsztat”, klei dętki od roweru i pompuje, inni robią miotły czy maty do spania.
Jest wszystko. I głównie młodzież to robi,
by na koniec dnia móc kupić coś do jedzenia.
Według statystyk Zambia to kraj
chrześcijański, gdzie katolicy stanowią
nieco ponad 20% ludności. Jak wygląda
religijność zambijskich katolików?
Kościół katolicki tu jest bardzo młody.
Pierwsi misjonarze katoliccy przybyli
do Zambii ok. 124 lata temu. Wciąż jest
to zatem etap pierwszej ewangelizacji, wiara nie jest jeszcze ugruntowana.
Mimo przyjęcia chrztu, mimo wielu nawróceń na wiarę katolicką, w wielu katolikach odzywają się różne wierzenia
tradycyjne. Np. wielu wciąż jeszcze szuka
pomocy u czarownika. Ale jednocześnie
trzeba powiedzieć, że tutejsi katolicy są
bardzo zaangażowani w życie Kościoła,
każdy należy do kilku grup kościelnych.
Kościół opiera się na ludziach świec-
„
Coś mnie tutaj do Zambii
ciągnęło: może słońce,
którego tak brakowało mi
w Polsce, może ludzie – biedni,
ale uśmiechnięci.
kich, jest bardzo żywy. Liczba katolików
bardzo szybko rośnie, nie tylko dzięki
misjonarzom, ale także dzięki zaangażowaniu apostolskiemu ludzi świeckich.
Najczęściej nowe stacje misyjne powstają
dzięki nim. To oni się organizują, zaczynają się gromadzić na modlitwie, uczą
katechizmu, przygotowują do sakramentów św., budują jakąś skromną kaplicę
i wtedy udają się do księdza do parafii
z prośbą, by zaczął odwiedzać ich stacje,
odprawiał Msze i udzielał sakramentów.
Zambijczycy swoją wiarę chcą wyrażać
na zewnątrz, stąd w liturgii tyle śpiewów,
tańców i radości.
9
Misje
Salezjańskie
Prosto z misji
W 2013 roku przyjechał Ksiądz na dłużej
do Polski. Niektórzy myśleli, że na stałe.
Dlaczego Ksiądz jednak chciał wrócić do
Zambii?
Ja też myślałem, że może wracam
na stałe do Polski. Po 23 latach pracy
w Zambii potrzebowałem odpoczynku, czasu na refleksję, na modlitwę, na
przemyślenie wielu spraw. Był to odpoczynek od misji, ale nie odpoczynek od
Boga, tylko z Bogiem. Dlaczego wróciłem? Coś mnie tutaj do Zambii ciągnęło: może słońce, którego tak brakowało
mi w Polsce, może ludzie – biedni, ale
uśmiechnięci. Kiedy Papież Franciszek
nawoływał, by wyjść na zewnątrz, by iść
do najbiedniejszych, słowa te odnosiłem
do siebie. Pozostając w Polsce byłbym
trochę jak prorok Jonasz, który uciekał
przed Panem Bogiem.
Obecnie pracuje Ksiądz w Kabwe.
Proszę nam powiedzieć parę słów
o samym Kabwe.
W Kabwe jestem od 8 czerwca. Jest to
miasto wojewódzkie w centrum Zambii,
liczy ponad 180 tys. mieszkańców. Po zamknięciu kopalń cynku i ołowiu oficjalne zatrudnienie ma tylko ok. 10% ludzi.
Wielu utrzymuje się z uprawy roli, albo
z drobnego handlu. Ok. 80% rodzin musi
wyżyć za 60 dolarów na miesiąc. Dla
większości dzieci i młodzieży szkoła jest
tylko marzeniem. Według statystyk ok.
17% ludności zarażonych jest wirusem
HIV/AIDS a wynikiem tego jest ok. 10
tys. sierot! I ta liczba wciąż rośnie.
Misja w Kabwe to przede wszystkim
parafia z 15 stacjami misyjnymi, licząca
ok. 10 tys. katolików. Jest też centrum
młodzieżowe, do którego przychodzi
sporo młodzieży, uczestnicząc w różnych
programach duszpasterskich, formacyjnych i rekreacyjno-sportowych. Na naszej
największej stacji misyjnej w dzielnicy
Makululu jest nieformalna szkoła dla 300
Misje
Salezjańskie
10
„
dzieci, które nigdy nie chodziły do szkoły,
bo nie miały za co, a teraz są w takim
wieku, że już nie mogą iść do szkoły. Jest
też przedszkole dla 100 dzieci.
Prawie 50% ludności
to dzieci i młodzież
do 18 roku życia.
Z jakimi wyzwaniami musicie się
tutaj zmierzyć?
Największe wyzwanie to dzieci i młodzież, zwłaszcza z dzielnicy Makululu,
zamieszkałej przez ponad 30 tys. ludzi,
a w przylegających dzielnicach 80 tys.
Dwa dni temu przejeżdżałem przez tą
dzielnicę wąziutkimi ścieżkami. To, co się
tam rzuca w oczy to pełno dzieci: wszędzie pełno dzieci, które nic nie robią.
Prawie 50% ludności to dzieci i młodzież
do 18 roku życia. Większość to sieroty,
bez rodziców, bez szkoły, bez miłości, bez
poczucia bezpieczeństwa, bez pracy, bez
nadziei na przyszłość. Tysiące dzieci nie
chodzi do szkoły. Do nich każe nam iść
Papież Franciszek.
Czego Ksiądz potrzebuje na swojej misji?
Najbardziej potrzeba nam modlitwy,
by Pan Bóg błogosławił, by pomógł iść
właściwą drogą, by udzielił światła, sił
i wytrwałości. I potrzeba rąk do pracy.
Bardzo przydaliby się tutaj wolontariusze, ale niestety nie mamy dla nich
osobnego domu. Musimy o nim pomyśleć. Budujemy nowy kościół parafialny,
bo obecny jest bardzo mały. W niedziele
odprawiamy Msze św. na zewnątrz, bo
ludzie się nie mieszczą. W naszym centrum młodzieżowym mamy boiska spor-
Prosto z misji
towe, ale nie ma żadnych pomieszczeń
na spotkania i gry w porze deszczowej.
Do tej pory używaliśmy wielkiego namiotu, ale w porze deszczowej on nie służy.
Myślimy o jakiejś sali spotkań na 150
osób z małym zapleczem. No i te dzieci
i młodzież z Makululu. Nie możemy ich
tak zostawić! Coś trzeba dla nich zrobić
– potrzebna jest rozbudowa tej nieformalnej szkoły, potrzebny jest sierociniec,
boiska sportowe, jakieś klasy, warsztaty,
by przyuczyć ich do zawodu, no i pieniądze, by posłać ich do prawdziwej szkoły.
Jakie ma Ksiądz misyjne marzenia?
Mam dwa marzenia misyjne. Jedno to
założyć kiedyś sierociniec i tam pracować
wśród tych najbiedniejszych, najbardziej
opuszczonych, najbardziej zranionych
przez życie, najbardziej potrzebujących
miłości, troski, zwykłej ludzkiej dobroci
i uśmiechu. I koniecznie ten dom musi
być w najbiedniejszej dzielnicy, takiej
jak Makululu. A drugie marzenie to taka
moja mała tajemnica, o której na razie
wiem tylko ja i Pan Bóg.
Czy Zambia nadal potrzebuje misjonarzy?
Na pewno tak. W naszej inspektorii zambijskiej jest 39 księży, 26 z nich to misjonarze. Potrzeba jeszcze wielu lat, by było
wystarczająco miejscowych księży, by na
każdej stacji misyjnej w każdą niedzielę
odprawiała się Msza św., a nie jak teraz,
gdzie na niektórych stacjach odprawiamy
Msze 3-4 razy do roku.
Księże Michale – proszę o ostatnie
słowo do naszych Czytelników
i kapłańskie błogosławieństwo…
Czasem, gdy wszystko się wali, gdy nic
nie idzie po mojej myśli, bardzo mocno
sobie uświadamiam, że znów chciałem
poprawiać Pana Boga, zrobić coś lepiej niż
On zaplanował. I wtedy odkrywam, jak
ważne jest dla każdego z nas, by całkowicie zdać się na Boga, szukać Jego woli.
A druga myśl – by odzyskać radość życia
i nadzieję trzeba koniecznie zapomnieć
o sobie, o swoich problemach i zrobić coś
dobrego dla innych, którzy mają jeszcze
większe problemy niż nasze. Nie ma lepszego sposobu! Kto nie wierzy, niech sam
się przekona. Niech Wam wszystkim Pan
Bóg błogosławi a Maryja Wspomożycielka wspiera każdego dnia.
Wywiad przeprowadziła:
s. Grażyna Sikora CMW
11
Misje
Salezjańskie
Adopcja na odległość
„DZIĘKUJEMY ZA TO, CO ROBICIE DLA NAS”
Ponad 11 tys. ubogich dzieci i młodzieży z 23 krajów świata otrzymuje pomoc materialną
od Darczyńców z Polski, związanych z Salezjańskim Ośrodkiem Misyjnym w Warszawie.
Dzięki temu chodzą do szkoły, mają dach nad głową, zapewnione pożywienie i opiekę
zdrowotną. Ale przede wszystkim żyją w przekonaniu, że świat nie jest aż taki zły, skoro
gdzieś w dalekiej Polsce są ludzie, którym tak wiele w swoim krótkim życiu zawdzięczają.
Dziś właśnie im oddajemy głos…
Roger z Calki w Peru
Na wakacje wyjechałem na wieś
Hualla, skąd pochodzę. Już następnego dnia poszedłem pracować z tatą na
ranczo, aby powyrywać chwasty na plantacji kawy. Sadziłem też z moim tatą eukaliptusy na naszym polu.
Po wakacjach nadszedł dzień powrotu do Domu Księdza Bosko w Calce. Było
jeszcze niewielu chłopców. Przyjeżdżają
tu też wolontariusze, aby pomagać nam
we wszystkim.
W każdy piątek Wielkiego Postu
w naszym Domku odprawialiśmy drogę
krzyżową. W każdą niedzielę uczestni-
Misje
Salezjańskie
12
czymy w Eucharystii. 24 dnia każdego
miesiąca pamiętamy o Maryi Wspomożycielce Wiernych i wszyscy razem modlimy się na różańcu. 24 maja przypadały
urodziny naszego opiekuna, Pana Artura
Szczęcha (na zdjęciu wyżej), który jest
odpowiedzialny za nasz Domek. Przygotowaliśmy dla niego małe przedstawienie
niespodziankę, które bardzo mu się podobało. Modlę się do Boga, aby obdarzał
go wieloma błogosławieństwami.
Dziękuję za Waszą pomoc. Niech
Bóg zawsze towarzyszy w życiu Wam
i Waszym rodzinom.
Roger Marrani Ceana
Adopcja na odległość
Edward z Calki w Peru
Opowiem, co robiłem w czasie moich
wakacji. Od domu salezjańskiego w Calce,
w którym teraz mieszkam, do mojej wsi
rodzinnej trzeba jechać 14 godzin ciężarówką. Po przyjeździe na wakacje czułem
się jak ktoś nowy w mojej wsi. Byłem
bardzo szczęśliwy, bo otoczenie tam jest
czyste i naturalne. Mój dom zbudowany
jest z drzewa cedrowego i orzechowego.
Żyje tam wiele rodzajów zwierząt, gadów
i ptaków, m.in. węże różnych rozmiarów,
jaszczurki, pumy, oceloty, górskie koty,
itd. Większość wakacji spędziłem pracując razem z moim tatą. Wycinaliśmy
chwasty za pomocą maczet; doglądaliśmy dojrzewającej kukurydzy, manioku,
pomarańczowych mandarynek, chropowatych grejpfrutów i limonek (zielonych cytryn). Pracowaliśmy też przy
uprawie kawy, kakao i robiliśmy wiele
innych rzeczy.
W Domu Księdza Bosko w Calce czuję
się dobrze. Kochają mnie tutaj i traktują
dobrze. Mamy zajęcia stolarskie, śpiew
i zajęcia sportowe. W soboty mamy oratorium, a w każdą niedzielę uczestniczymy
we Mszy św. Od poniedziałku do piątku
chodzimy do szkoły.
Dziękuję za pomoc dla nas. Niech Bóg
Wam błogosławi.
Edward
Tommy z Limy w Peru
Mam 15 lat, pochodzę z Pucallpa,
z peruwiańskiego buszu. Moi rodzice
rozwiedli się. Jestem najstarszy, moje
rodzeństwo to: Kevin lat 12, Edward lat
10, Fatima lat 7, Fabian Cesar 7 miesięcy. Mama czasem znajdzie jakąś dorywczą pracę. Mieszka w Limie. Ojciec jest
w więzieniu. Tęsknię za nimi. Tu, we
Dom Ks. Bosko w Limie dla chłopcow ulicy
13
Misje
Salezjańskie
Adopcja na odległość
wspólnocie Don Bosco dają mi wiele.
Mam nowych kolegów. Chodzę do szkoły.
Wcześniej nie uczyłem się, bo nie lubiłem. Teraz wiem, że tylko tak mogę być
kimś w życiu. Kocham kuchnię i chciałbym brać udział w warsztatach gastronomicznych. Dziękuję za wszystko, co
robicie dla nas. Nie jestem katolikiem, ale
jako ewangelik będę się za Was modlił.
Tommy Marcelo
Adolfo z Limy w Peru
Mam prawie 18 lat. Urodziłem się
w Pucallpa, ale potem wysłano mnie
do jednej rodziny w Limie. Do Domu
Księdza Bosko przyszedłem na początku 2012 roku. Najpierw uczyłem się 2
lata w szkole salezjańskiej. Teraz uczę
się pielęgniarstwa w Instytucie Carrion.
W przyszłości chciałbym zostać chemikiem i muzykiem, ale chcę być przede
wszystkim dobrym człowiekiem i pomagać innym, jak teraz pomaga mi ks.
Ryszard Łach i wszyscy tutaj. Dziękuję
za wsparcie i starania, byśmy byli lepsi.
Proszę Boga, by Wam błogosławił.
Adolfo Elvis
Leticia z Mokambo w Demokratycznej
Republice Konga
Nazywam się Leticia Mumba. Mam 15
lat. Moi rodzice rozwiedli się i mieszkają
oddzielnie. Porzucili mnie i moją młodszą siostrę Josephine, która ma 7 lat.
Mieszkamy z babcią, która ma 65 lat i jest
wdową. Opiekuje się też 3-letnim chłopczykiem Dieudonne, który jest zupełnym
sierotą. Tak więc mieszkamy we czworo.
Chciałabym serdecznie wszystkim podziękować za wsparcie, jakie dajecie tym,
którzy potrzebują pomocy. Mnie już tak
bardzo nie boli noga, choć tego typu rany
bardzo trudno się leczy. Bałam się amputacji. Myślałam nawet, że to będzie już
koniec, ale Bóg usłyszał moje wołanie i z
Misje
Salezjańskie
14
„
Chciałabym serdecznie
wszystkim podziękować za
wsparcie, jakie dajecie tym,
którzy potrzebują pomocy.
pomocą przyszedł mi ks. Piotr Paziński,
mój dobroczyńca. Zabrał mnie do szpitala
w Ndola i opłacił wszystkie koszty pobytu
i leczenia. Dzisiaj czuję się znacznie lepiej
i co najważniejsze, mogę chodzić bez
większego bólu. Uczęszczam do szkoły
zawodowej krawiectwa lekkiego. Nauka
trwa tam 4 lata. Ja jestem na II roku.
Szkołę opłaca mi ks. Piotr! Moim największym pragnieniem jest być krawcową. Marzyłam, aby mieć własną maszynę
do szycia. Bardzo dziękuję Darczyńcom
z Polski – z Płocka, którzy przesłali pieniądze na nową maszynę dla mnie, którą
już otrzymałam. Niech Bóg Im i wszystkim Darczyńcom z Polski błogosławi.
Leticia
Leticia z ks. Piotrem Pazińskim SDB
Adopcja na odległość
Dziewczęta ze szkoły sióstr salezjanek z Kasamy
Eunice z Kasamy w Zambii
Nazywam się Eunice Mulenga, Uczę
się w 11 klasie. W tym roku poprawiłam oceny z wielu przedmiotów i mam
nadzieję, że zdam do 12 klasy. Jestem
w szkole sióstr salezjanek z internatem
„Laura Girls Secondary School”. Dziękuję za Waszą pomoc. Dzięki niej siostry
wspierają nas na różne sposoby: opłacają czesne, kupują książki i troszczą się
o nas. Pomagają nam też pogłębić naszą
wiarę w Jezusa Chrystusa. W tym roku
miałam okazję pojechać do Mazabuka
na rekolekcje wielkanocne. Pojechałam
tam z Josephantem Kalasa. Mieliśmy
wielką radość dołączenia do młodych
ludzi z różnych miejsc: Chingoli, Kabwe,
Mansy i Lusaki. To było naprawdę piękne
spotkanie. W imieniu przyjaciół raz jeszcze dziękuję Wam. W naszym języku
mówi się: „twatash”.
Haggai z Kasamy w Zambii
Jestem Haggai, urodziłam się w 1993
roku jako trzecia z czworga rodzeństwa.
Mam jeszcze starszą siostrę i dwóch braci.
Siostra i jeden brat nie mają pracy. Oboje
rodzice nie żyją. Zmarli, kiedy byłam
bardzo mała. Od tamtej pory mieszkam
u babci. Moje czesne w gimnazjum opłacał wujek, który zmarł w 2012 roku. Od
2013 roku jestem pod szkolną opieką
sióstr i to one, dzięki Wam, płacą czesne.
Uczę się w szkole w Kasamie, ale mieszkam w wiosce Kabota, w pobliżu kościoła katolickiego, do którego przyjeżdżają
siostry. W przyszłym roku, jeśli wszystko
pójdzie dobrze, skończę szkołę średnią.
Dziękuję za pomoc.
Haggai
Zebrała Izabela Paszke
Eunice Mulenga
15
Misje
Salezjańskie
Agnieszka
Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco
ŚWIADECTWA Z WENEZUELI I ZAMBII
Nasze wolontariuszki – Agnieszka, Ola i Gosia odsłaniają nam rąbek
swojego misyjnego życia. Jakże cenną jest ono lekcją…
WENEZUELA
– San Felix: Trzy światy
(z blogu Agnieszki Kani)
Dużo mówimy o krajach bogatych, zaliczanych do państw pierwszego świata.
Słyszymy o biednych rejonach, nazywanych krajami trzeciego świata. Dyskutujemy o tych pośrednich, które walczą,
aby się wzbogacić, wskoczyć do pierwszej
ligi i absolutnie nie spaść do trzeciej. Nad
Orinoko, w wenezuelskim Ciudad Guayana, trzy światy istnieją obok siebie.
Możesz odwiedzić je wszystkie w ciągu
jednego dnia.
Świat pierwszy to Puerto Ordaz. Zamożne Puerto Ordaz, część Ciudad Guayana. Zbudowane jest na styl amerykański. Drapacze chmur nie drapią co
Misje
Salezjańskie
16
prawda chmur, ale ich smukłość nadaje
miastu bogaty wygląd. Co jakiś czas usłyszysz dźwięk startującego lub lądującego
samolotu. W centrum handlowym Orinoquia możesz zrobić zakupy w markowych
sklepach, a w restauracjach skosztujesz
jedzenia z całego świata. W kinie zjesz
popcorn i obejrzysz najnowsze produkcje filmowe. Na ulicach zobaczysz nowoczesne samochody. W wyposażonych
w klimatyzację kościołach nie zaznasz
południowego skwaru. Mała Carolina
ubrana w ciuchy ze Stanów Zjednoczonych pokaże ci swoją bogatą kolekcję
filmów Disneya.
Świat drugi to San Félix, dzielnica
145. Kontrastuje ona z Puerto Ordaz.
Jest jedną z najbardziej niebezpiecznych
w mieście. Tu znajdziesz misję salezjań-
Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco
ską, gdzie obecnie mieszkam. Jednopiętrowe domki pomalowane na różne
kolory, szczelnie opakowane są kratami. Po zmroku nie wyjdziesz sam poza
placówkę a dom opuścisz tylko w większym towarzystwie. Tu nikogo nie dziwią
strzały w środku nocy, opowieści o kradzieżach czy zabójstwie. Mimo to ludzie
uśmiechają się do znajomych i nieznajomych oraz pytają jak mija dzień. Wszyscy
będą cię tu znali przynajmniej z widzenia.
Świat trzeci to La Piedrita, najuboższa część San Félix. Nazwa pochodzi od
porozrzucanych wokół wielkich głazów.
Między nimi, w dawnym
korycie rzeki, ludzie powtykali malutkie domeczki wielkości średniego
pokoju. W każdym z nich
mieszka wielodzietna rodzina. Blaszaną furtkę zamykają łańcuchem, by
broniła wejścia do domu.
Przez szczelinę w drzwiach
dojrzysz pragnienie stania
się pierwszym światem.
Pod blaszanym dachem,
między starymi sprzętami,
głośno krzyczy telewizor.
Na zewnątrz rozciągnięte
sznurki z kolorowym praniem, pies, który leniwie
wyleguje się przy wejściu
oraz gdaczące kury. Nieopodal grupka kobiet, które rozmawiają siedząc na rozgrzanych kamieniach.
„
Tu nikogo nie dziwią strzały
w środku nocy, opowieści
o kradzieżach czy zabójstwie.
Mimo to ludzie uśmiechają się...
Będą miały dla ciebie czas, gdy przyjdziesz do nich z misyjną wizytą. Spalone
słońcem dzieci ucieszą się, kiedy zagrasz
z nimi słabo napompowaną piłką i poczęstujesz sokiem z proszku.
I tak sobie istnieją te trzy światy, jeden
obok drugiego. I nie chcą się pomieszać
ze sobą.
ZAMBIA – Lufubu: Dzielenie się
(z blogu Oli Nurzyńskiej)
Wychowała mnie Europa. Europejska
szkoła i europejskie środowisko. Niezapisane podtematy to: „Myśl, dbaj i troszcz
Ola
się o siebie!” To prawo Europy. Prawo
Afryki jest inne.
Guma do skakania. Znalazłam w oratorium gumę do skakania. Powiązana
w kilku miejscach, rozciągnięta, mocno
zużyta. Dziewczynki chcą grać, ale nie
jedna, tylko kilka. Skaczą wszystkie
razem. Tyle, ile pomieści rozciągnięta guma. Wygląda to jak taniec. Skaczą
uśmiechnięte buzie i nogi. Jeden rytm
i te same zwinne ruchy. Gra w pojedynkę
to nie gra dla Afryki.
17
Misje
Salezjańskie
Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco
Ola
Pociąg na kolanach. Siadam na
krześle, aby odpocząć. Podbiega do
mnie gromadka dzieci. Wślizgują się
na kolana. Jedna dziewczynka, druga,
potem i trzecia. Nikt nie protestuje, że
ciasno. Dostrzegam jeszcze malutką Caterine. Chciałabym ją podnieść, ale nie
widzę już miejsca. Jednak po chwili na
moich nogach siedzi cała czwórka, także
uśmiechnięta Caterine. Na kolana wciągnęły ją pozostałe dziewczynki.
Przerwa śniadaniowa. Porankami
obserwuję przedszkolaki. Bogatsze dzieci
mają miskę ryżu, pudełko orzechów, butelkę wody. Biedniejsze nie mają nic. I tak
John wyciąga ryż, Roger łupie orzechy,
a Bridget donosi wodę. Pozostała gromadka siada wokoło i wyciąga rączki.
John nie protestuje, pozwala wszystkim
się częstować.
Misje
Salezjańskie
18
„
Dzielenie z innymi obserwuję każdego
dnia w oratorium. Nie mogę się nadziwić jak jedno dziecko dźwiga drugie, jak
sobie wzajemnie pomagają i jak troszczą
się o siebie. Czasami fotografuję moich
wychowanków, ale najbardziej zależy mi
na tych zdjęciach, które robię tutaj swoim
sercem. Zdjęcia, które zapamiętam na
długo.
Bogatsze dzieci mają miskę
ryżu, pudełko orzechów,
butelkę wody.
Biedniejsze nie mają nic.
Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco
ZAMBIA – Mansa: Drugie życie
(z blogu Gosi Dadej)
Przyjechała na placówkę sióstr salezjanek w Mansie trzy miesiące temu.
Zamieszkała w sąsiednim domku dla
wolontariuszy. Wieczorami przychodziła
zapytać jak minął dzień. Chola. Dziewczyna, która nie przestaje się uśmiechać.
Zakłada eleganckie ubrania. Na powieki
nakłada cienie w pastelowych kolorach
a usta maluje pomadką w kolorze czerwieni. Zrobiła na mnie wrażenie. Zastanawiałam się, kim jest ta dziewczyna?
Odpowiedź przyszła pewnego wieczoru. Chola podzieliła się ze mną swoją historią. Pochodzi ze stolicy Zambii, Lusaki.
Od urodzenia mieszkała z wujkiem
i ciocią, którzy bili ją, poniżali i zmuszali
do ciężkiej pracy. Często chodziła po ulicach szukając jedzenia. Ludzie traktowali
ją jak przedmiot. Cholą zainteresowała się
kobieta, która pracowała w parafii i znała
sytuację rodziny. Kiedy sprawy zaszły
za daleko podjęła kroki, aby 12-letnią
dziewczynkę umieścić w City of Hope,
ośrodku prowadzonym przez siostry salezjanki. Przełożoną domu dla dziewczynek ulicy była wtedy s. Maria Mazzone,
która teraz jest w Mansie. Chola była jej
wychowanką.
Dziewczyna mówi, że początki nie były
łatwe. Jej życie w City wywróciło się do
góry nogami. Dorastała z innymi dziewczynkami ulicy. Na początku buntowała
się, bo nie wierzyła, że obcy ludzie mogą
ją pokochać i zapewnić poczucie bezpieczeństwa. W ośrodku obowiązywały zasady, z którymi nigdy wcześniej się
nie spotkała. Siostry opiekowały się nią,
kształciły, ale też wymagały dyscypliny.
Chola mieszkała w City 7 lat. Potem nie
wróciła do wujostwa. Zaadoptowała ją
ta sama kobieta, która pomogła jej trafić
do sióstr. Zastępcza matka troszczyła się
o nią. Posłała ją na studia. Chola zrobiła
dyplom z biznesu i administracji. Dzisiaj
jest wdzięczna wszystkim, którzy jej pomogli.
W tym roku Chola skończy 27 lat. Pracuje w amerykańskiej korporacji Pomoc
Afryce. Przyjechała do Mansy, aby
zdobyć doświadczenie w pracy. Bierze
udział w różnych projektach. Spotyka się
z młodymi dziewczynami w północnej
Zambii. Dzieli się historią swojego życia.
Nie wstydzi się swojej przeszłości. Zachęca dziewczęta i kobiety, aby uwierzyły
w siebie. Dopinguje je, aby nie pozwoliły
się traktować jak niewolnice. Chola codziennie się modli. To siostry salezjanki
przyprowadziły ją do Jezusa. Pokazały jej
drogę do wolności.
Gosia
19
Misje
Salezjańskie
Korespondencja
KORESPONDENCJA Z SUDANU POŁUDNIOWEGO
S. Anna Polak CMW
Pozdrawiam serdecznie z naszego
biednego Sudanu Południowego. Do
niedawna sytuacja polityczna tutaj była
bardzo napięta. Wojna domowa zaczęła się tuż przed Bożym Narodzeniem
2013. Najbardziej ucierpieli biedni z Juba
i z Malakai. Tam miały miejsce masowe
morderstwa. Policja i wojsko, zjednoczeni
z dominującym plemieniem Dinka, zabijali wszystkich, którzy nie byli z tego plemienia. Chodzili po ulicy, po rynku, po
sklepach i po domach, zadawali pytania
w języku dinka. Jeśli ktoś nie umiał odpowiedzieć został zabity. Ludzie zostawiali swoje domki ze słomy i w tym co
mieli na sobie uciekali w busz.
U nas w Tonj na szczęście nie było
takich sytuacji, choć na każdym kroku
była policja i uzbrojone wojsko. Kiedyś
wracałam z oratorium do domu. Zatrzymali mnie pijani żołnierze, wymie-
Misje
Salezjańskie
20
rzyli we mnie broń i zaczęli rozmawiać
w dinka. Pomyślałam, że to koniec. Modliłam się tylko o natchnienie, co robić.
I zaczęłam z nimi żartować po angielsku.
O dziwo, twarze im się rozjaśniły. Jak
tylko poczułam przewagę, ze sztucznym
uśmiechem wsiadłam do samochodu i nacisnęłam gaz, nie oglądając się za siebie.
Dopiero w domu uświadomiłam sobie jak
to mogło się skończyć. Potem już tylko
przyjeżdżały ciężarówki z uciekinierami
z Juba i z Malakai. Organizowaliśmy dla
nich wodę i lekarstwa.
Teraz wszystko wróciło do normy,
tylko w Tonj wzrosła grupa dzieci ulicy.
To dzieci, które zostały wysłane przez rodziców do bezpiecznego Tonj, by uniknąć
śmierci. Ci ludzie nie mieli pieniędzy, by
opłacić transport dla całej rodziny i kupili
bilet tylko dla swoich dzieci a sami zostali
w Juba lub w Malakai. Tymi dziećmi zajmujemy się my i salezjanie. Nie możemy
Korespondencja
odesłać ich z powrotem, bo nie wiemy
czy te rodziny przeżyły, więc dzieciaki są
tu i czekają na swoich najbliższych. Czy
ich kiedykolwiek spotkają, nie wiem. Modlimy się, by tak było!
Zorganizowałam na naszej misji boisko
sportowe, by odwrócić uwagę młodzieży
od walk. Niestety, w Afryce jest tak, że
rebelianci rozdają dzieciom broń i namawiają do zabijania. Tonj, dzięki szkołom
i oratorium sióstr i salezjanów, jest ośrodkiem rozwiniętym edukacyjnie. Nasza
młodzież nie da sobą tak łatwo manipulować, ale chcąc „chuchać na zimne”
postanowiłyśmy młodych zaangażować
w budowę boiska i małpiego gaju dla
dzieci. Wykorzystaliśmy wszystko co
było pod ręką: stare opony, stare węże na
wodę, sznury, pałki bambusowe. I mamy
mini ośrodek rekreacji. W ubogim stylu,
ale jest! W każdy weekend przychodzi tu
ponad 260 dzieci i młodzieży, by pograć
i bawić się.
Po dwóch miesiącach wakacji rozpoczęliśmy rok szkolny. Przyglądając się sytuacji u nas w Tonj, zauważyłyśmy wielką
potrzebę pomocy dziewczętom, które
nigdy nie uczęszczały do szkoły. Dlate-
go otworzyłyśmy ALP, tj. szkołę walki
z analfabetyzmem. Przygotowałyśmy
trzy sale lekcyjne i wielką salę na wspólne apele, służącą też do zajęć tańca i plastyki. Porządkując strych znalazłyśmy 7
maszyn do szycia. I narodził się pomysł
na kurs kroju i szycia. Teraz mamy
w szkole 68 dziewcząt, które rozpoczęły
naukę. Oprócz angielskiego, który jest
obowiązkowy w Sudanie Południowym,
matematyki, języka dinka i arabskiego, nauki społecznej, oraz nauk ścisłych
mamy też lekcje kroju i szycia, haftu oraz
zajęcia artystyczne, muzyczne i sportowe. Pracy jest bardzo dużo, ale młodzi
są otwarci na wszystko, co im proponujemy. W zeszłą sobotę zorganizowaliśmy
mecz piłki nożnej – grono pedagogiczne
kontra chłopcy z oratorium. Nasi chłopcy
musieli ubrać damskie koszulki do gry,
gdyż mamy tylko ten jeden komplet. Było
sporo śmiechu.
Jak trudne a zarazem piękne jest życie
tu, w Sudanie Południowym. Bardzo
dziękuję za wszelkie dobro i proszę, pamiętajcie o nas w modlitwie.
Tonj, 22 czerwca 2014
21
Misje
Salezjańskie
Korespondencja
KORESPONDENCJA Z BOLIWII
Ks. Andrzej Borowiec SDB
Jak ten czas szybko biegnie do przodu.
Wydaje się, że do Boliwii wyjechałem tak
niedawno, a już mija prawie 6 miesięcy
służby. Jakżeż inna jest Boliwia od mojego
wcześniejszego kraju, jakim była Kuba.
Inna kultura, inne tradycje, a i ludzie też
są inni, jeśli chodzi o urodę, ubiór, tradycję, wierzenia. Jestem w mieście Cochabamba, położonym na wysokości ok.
2,8 tys. m n.p.m. Mamy tu nowicjat, uniwersytet salezjański, dwie duże szkoły
(każda ma przeszło 3 tys. uczniów) i inspektorat salezjański. Jestem ekonomem
wspólnoty, kapelanem dwóch zgromadzeń sióstr, mam pod opieką boczną kaplicę i zajmuję się komunikacją społeczną
i audio-wizualną. Tydzień temu wyjechałem w strefę tropikalną do sióstr, do
małej miejscowości Buen Retiro, gdzie
siostry prowadzą warsztaty szwalnicze.
Popsuło się kilka maszyn, a ponieważ
w Polsce przez prawie 10 lat pracowałem
Misje
Salezjańskie
22
w zakładach włókienniczych, mam troszkę pojęcia o maszynach. Udało mi się
prawie wszystkie naprawić i uruchomić.
Do sióstr poleciałem samolotem, a wracałem autobusem przez puszczę boliwijską.
Po obu stronach drogi miałem ścianę cudownej zieleni, tu i ówdzie przerywaną
rzekami o brązowym kolorze. Musieliśmy przedostać się na drugą stronę gór
Andów, więc powoli autobus wjeżdżał na
wysokość ponad 4 tys. m, by następnie
zjechać do Cochabamby. Droga niebezpieczna, z jednej strony ściana skalna a z
drugiej ogromna przepaść. Teraz w Boliwii jest koniec jesieni i zbliża się zima.
Szczyty gór zaczynają się bielić od śniegu
i w nocy temperatura spada do 2°C,
w dzień jest ok. 25°C. Mamy też wspólnoty powyżej 4,5 tys. m, gdzie jest poniżej
-6°C. Pozdrawiam z pamięcią w modlitwie.
Cochabamba, 7 czerwca 2014
Korespondencja
KORESPONDENCJA Z BANGLADESZU
Ks. Paweł Kociołek SDB
U nas zaczęło się lato. To jedna z sześciu pór roku w Bangladeszu, która charakteryzuje się częstymi i gwałtownymi
burzami, opadami deszczu, powodziami
i wysokimi temperaturami, które czasem
dochodzą do 48°C. Teraz dojrzewają
owoce mango i drzewa chlebowego.
Chcę powiedzieć Wam o sytuacji dzieci
w Bangladeszu. Według statystyk, w Bangladeszu pracuje od 5 do 6 mln dzieci.
Z powodu ogromnej biedy prawie połowa
przerywa szkołę i podejmuje pracę. Zdecydowana większość tych dzieci nie ma
żadnego przygotowania do pracy, dlatego
są bezwzględnie wykorzystywane przez
„wielki biznes”. Pracują, aby pomóc rodzinie. Od najmłodszych lat uczą się żyć,
aby przeżyć, bez żadnych praw i ochrony.
Wielu „małych robotników” pracuje na
równi z dorosłymi – przy połowie ryb,
jako obnośni sprzedawcy, w kopalniach,
w przemyśle chemicznym, przy szyciu
ubrań, wypasaniu świń przy drogach,
w cegielniach itd. Te dzieci w wieku od
5 do 15 lat są służącymi, tragarzami, pomocnikami w warsztatach. Ich domem
najczęściej jest ulica. Często zapłatą za
ich pracę jest miska ryżu i nocleg w kącie
lub pod schodami w warsztacie czy restauracji. Bez dzieciństwa, bez domu,
często są wchłaniani przez grupy przestępcze.
Kościół katolicki, choć niezauważalny
pod względem ilości wiernych (0,05%
populacji), bardzo wspiera i pomaga
młodym ludziom przez prowadzenie
szkół, internatów, przytułków dla dzieci
ulicy, szpitali, wiejskich przychodni zdrowia, w których za darmo można uzyskać
podstawową pomoc medyczną.
My, salezjanie, chociaż jest nas tu
w Bangladeszu wciąż niewielu (4 księży
i 2 kleryków na praktyce), prowadzimy trzy internaty (dwa z nich to prowizoryczne budynki), w których mamy
150 chłopców, w naszej szkole uczy się
500 uczniów, w oratoriach obejmujemy
pomocą ponad 700 dzieci i młodzieży.
Potrzeby są o wiele większe, dlatego liczę
na Waszą pomoc w realizowaniu projektów przygotowanych wspólnie z Salezjańskim Ośrodkiem Misyjnym.
Lokhikul, 22 czerwca 2014
23
Misje
Salezjańskie
Projekty misyjne – podziękowanie
PODZIĘKOWANIE Z CZADU
Drodzy przyjaciele naszej misji w Czadzie!
Z całego serca pragnę Wam podziękować za pomoc w realizacji projektu Nr
346, dotyczącego zakupu ławek do naszego kościoła św. Józefa w Sarh.
Ławki robiliśmy na dwie tury – część
do kościoła, a drugą część na placu kościelnym na zewnątrz, gdzie często odprawiamy większe uroczystości. Ławki
w kościele zrobiliśmy na metalowych
stelażach, bo poprzednie zniszczyły nam
termity, natomiast te na placu są murowane, bo dają też trochę chłodu. Wcześniej
ławki z kościoła musieliśmy wynosić na
plac za każdym razem, gdy odprawialiśmy tam Msze św. i nabożeństwa. A teraz
ludzie mogą spokojnie gromadzić się na
placu i spokojnie usiąść. Wiernych u nas
wciąż przybywa i mimo tego, że teraz
Misje
Salezjańskie
24
mamy już ławki to jest też jeszcze sporo
ludzi, którzy muszą stać. Naszą radością
jest to, że wspólnota kościoła w Sarh żyje
i się rozwija.
Wasz wkład, Drodzy Darczyńcy, w ten
projekt umożliwił naszym parafianom
trochę „wygody”, gdyż czasem muszą
pokonać pieszo długą drogę do kościoła.
Przychodzą zmęczeni i cieszą się, że mają
gdzie usiąść. Chętnie korzystają z proponowanej im formacji i katechizacji a i
wygląd naszego kościoła też dużo zyskał.
Nasi wierni wyrażają ogromną wdzięczność za dar Waszego serca i Wasz dar finansowy i zapewniają o modlitwie w Waszych intencjach.
Z błogosławieństwem dla Was
ks. Artur Bartol SDB
Sarh, 10 lipca 2014
)
6
4
3
t
k
e
j
o
(pr
)
Projekty misyjne
Projekty misyjne 2014
UGANDA – Budowa szkoły dla chłopców ulicy z Namugongo (projekt 209)
PERU – Odnowienie warsztatów komputerowych w Limie (projekt 277)
Kwota: 14.200 EURO (ks. Ryszard Łach)
PERU – Pomoc w ewangelizacji Indian, San Lorenzo (projekt 319)
Kwota: 15.000 EURO (ks. Roman Olesiński)
UGANDA – Pomoc chłopcom ulicy w ośrodku CALM w Namugongo (projekt 320)
ZAMBIA – Kształcenie kleryków inspektorii zambijskiej ZMB (projekt 323)
(ks. Leszek Aksamit)
PERU – Sprzęt sportowy dla oratorium parafii św. Wawrzyńca w Amazonii (projekt 345)
Kwota: 12.500 EURO (ks. Roman Olesiński)
CZAD – Budowa kaplicy w wiosce Ndila (projekt 346)
Kwota: 12.000 EURO (ks. Artur Bartol)
CZAD – Zakup sprzętu muzycznego i sportowego dla oratorium w Shar (projekt 348)
Kwota: 4.500 EURO (ks. Artur Bartol)
ZAMBIA – Dofinansowanie programów dla młodzieży w Kabwe (projekt 353)
Kwota: 3.600 USD (ks. Michał Wziętek)
ZAMBIA – Kontynuacja budowy kościoła w Kabwe (projekt 356)
Kwota: 10.000 USD (ks. Michał Wziętek)
MADAGASKAR – Dobudowa jednego piętra szkoły w Mahajandze (projekt 358)
Kwota: 60.000 EURO (s. Krystyna Soszyńska)
TIMOR WSCHODNI – Wymiana komputerów w szkole w Venilale (projekt 361)
Kwota: 12.000 EURO (s. Joanna Goik)
TANZANIA – Pracownia komputerowa w szkole podstawowej sióstr salezjanek
w Dar es Salam (projekt 367)
Kwota: 22.000 EURO (s. Katarzyna Urbańska)
25
Misje
Salezjańskie
Projekty misyjne
KONGO BRAZZAVILLE – Budowa klas dla alfabetyzacji dzieci w Pointe Noire (projekt 376)
(s. Joanna Wala)
BRAZYLIA – Budowa kaplicy dla Indian w wiosce N. Senhora dos Gracas (projekt 378)
(ks. Klemens Deja)
ETIOPIA – Remont klas w szkole sióstr salezjanek w Dilla (projekt 384)
Kwota: 15.000 EURO (s. Helena Kamińska)
ANGOLA – Dożywianie dzieci z przedszkola i szkoły podstawowej w Benguela (projekt 385)
Kwota: 8.000 EURO (s. Maria Domalewska)
MADAGASKAR – Dożywianie 300 dzieci z najbiedniejszych rodzin w Betafo (projekt 387)
Kwota: 10.000 EURO (s. Teresa Leonik)
BANGLADESZ – Budowa ogrodzenia na cmentarzu parafialnym w Lokhikul (projekt 389)
Kwota: 5.300 EURO (ks. Paweł Kociołek)
BANGLADESZ – Przygotowanie miejsca pod budowę internatu w Joypur (projekt 390)
Kwota: 17.000 EURO (ks. Paweł Kociołek)
MADAGASKAR – Alfabetyzacja 250 ubogich dzieci z Tulearu (projekt 391)
Kwota: 7.540 EURO (ks. Tomasz Łukaszuk)
PERU – Dofinansowanie ośrodka dla ubogich dzieci w Andach, w Lares (projekt 392)
Kwota: 15.000 EURO (ks. Dariusz Sobczak)
MALAWI – Dojazdy do odległych wiosek parafii Nkhotakota (projekt 393)
Kwota: 2.000 EURO (ks. Józef Czerwiński)
MALAWI – Budowa kościółka w wiosce Bua, filii parafii Nkhotakota (projekt 394)
Kwota: 7.000 EURO (ks. Józef Czerwiński)
PERU – Dofinansowanie ośrodka dla dzieci Don Bosco House w Calce (projekt 395)
Kwota: 15.000 EURO (ks. Stefan Górecki)
ETIOPIA – Śniadanie dla głodnych dzieci z Dilla (projekt 396)
Kwota: 10.000 EURO (s. Helena Kamińska)
Dziękujemy!
Misje
Salezjańskie
26
Dzięku
Projekty misyjne
ETIOPIA – Domki dla najbiedniejszych rodzin w Dilla (projekt 397)
Kwota: 5.000 EURO (s. Helena Kamińska)
SUDAN – Pomoc uchodźcom w Chartumie (projekt 399)
(s. Teresa Roszkowska)
TIMOR WSCHODNI – Pomoc dzieciom i młodzieży z oratoriów w Venilale (projekt 401)
Kwota: 7.420 EURO (s. Joanna Goik)
WYBRZEŻE KOŚCI SŁONIOWEJ – Materiały do szkoły cukierniczej w Abidżanie (projekt 402)
Kwota: 7.000 EURO (s. Małgorzata Tomasiak)
KENIA – Zakup ławek, łóżek i krzeseł do ośrodka dla dziewcząt w Embu (projekt 403)
Kwota: 15.000 EURO (s. Iwona Skwierawska)
KENIA – Zakup żywności dla młodzieży ze szkoły sióstr salezjanek w Embu (projekt 404)
Kwota: 10.000 EURO (s. Iwona Skwierawska)
ZAMBIA – Dożywianie i opłata szkoły dla dzieci z Makululu (projekt 406)
Kwota: 15.000 EURO (ks. Michał Wziętek)
ZAMBIA – Budowa sali konferencyjnej dla Centrum Młodzieżowego w Kabwe (projekt 407)
Kwota: 15.000 EURO (ks. Michał Wziętek)
CZAD – Budowa przedszkola „Dominika Savio” w Sarh (projekt 408)
Kwota: 15.000 EURO (ks. Artur Bartol)
CZAD – Budowa kaplicy w wiosce Gydwolo (projekt 409)
Kwota: 12.000 EURO (ks. Artur Bartol)
CZAD – Odprowadzenie wody deszczowej z boisk w Sarh (projekt 410)
Kwota: 16.000 EURO (ks. Artur Bartol)
Wspierajmy misjonarzy!
Wybierz projekt i prześlij ofiarę z dopiskiem: Projekt Nr…
Dziękujemy!
ujemy!
Dziękujemy!
27
Misje
Salezjańskie
Z misji salezjańskich i nie tylko
Republika Dominikańska – Pomoc 25 tys. nieletnich zagrożonych
„Red Muchachos y Muchachas con Don
Bosco” to organizacja edukacyjna, która
na przestrzeni 30 lat istnienia przyczyniła się do polepszenia życia ponad 25
tys. dzieci i nastolatków, znajdujących
się w sytuacjach zagrożenia i trudności,
zwłaszcza z powodu ubóstwa, rozbicia
rodzin i wykorzystania. Projekt jest realizowany poprzez 12 ośrodków i obejmuje
ok. 3 tys. dzieci w wieku od 6 do 17 lat,
angażując 300 wolontariuszy i korzystając z pomocy wielu osób z całego świata.
Projekt został zainicjowany w 1985 r.
przez grupę młodych z salezjańskiej parafii Maryi Wspomożycielki w Santo Domingo. Jego celem było towarzyszenie
nieletnim, aby stali się twórcami własnego rozwoju i godnego życia. „W dzielnicach, na przystankach autobusowych,
przed sklepami, naprzeciwko szpitali
dzieci czyszczą buty i trudnią się sprzedażą. Dlatego najpierw nasi wychowawcy ich obserwują” – mówi ks. Ángel Sánchez, dyrektor „Red Don Bosco”. Dzięki
programowi ponad 20 tys. nieletnich
zostało objętych nauką szkolną, 25 tys.
uczestniczyło w akcjach letnich, a 20 tys.
przeszło szkolenia w warsztatach.
Portugalia – Salezjański wolontariat młodzieżowy
W Portugalii wolontariat salezjański
jest realizowany w ramach projektu „Program Księdza Bosko – Program Życia”
(PDBPV). Obejmuje on praktykę wolontariatu misyjnego za granicą, zarówno
krótko, jak i długoterminowego. Latem
2014 akcję podjęło 6 grup salezjańskich
wolontariuszy misyjnych: 5 udało się do
Republiki Zielonego Przylądka, a 1 do
Mozambiku. Młodzi, którzy zostali wybrani i przeszli odpowiednie szkolenie,
pomagali dzieciom, młodzieży i reszcie
ludności na obszarach misyjnych, prowadząc zajęcia zawodowe, edukacyjne,
ewangelizacyjne, z zakresu ochrony zdrowia oraz szkoleniowe dla animatorów,
katechetów i nauczycieli. W ostatnich
latach znacznie wzrosła liczba projektów
krótkoterminowych, w które angażują się
przede wszystkim studenci i absolwenci
Misje
Salezjańskie
28
uniwersytetów, dla których jest to okazja
do rozwinięcia umiejętności w zakresie
współpracy i dialogu z ludźmi innych
kultur, religii i grup społecznych, żyjących w skrajnym ubóstwie czy należących do mniejszości etnicznych. Projekt
PDBPV pomaga także w rozwoju osobistym i wzrastaniu w wierze samym wolontariuszom.
Z misji salezjańskich i nie tylko
Irak – Rodzina Salezjańska i akcje letnie
Chociaż Zgromadzenie Salezjańskie
nie ma żadnej placówki w Iraku, salezjanie, młodzież i członkowie Rodziny
Salezjańskiej prowadzili tam różne akcje
letnie. Odbywały się one w duchu dialogu, do czego zachęcał papież Franciszek.
Obecnie oczy świata są skierowane na
Irak, który na nowo przeżywa kryzys.
Dochodzące informacje są coraz bardziej niepokojące i wydaje się, że napięcie wciąż rośnie. W Iraku nie ma domów
salezjańskich. Akcje letnie odbywały się
w pomieszczeniach, które udostępnił Kościół lokalny. Uczestniczyło w nich ponad
200 dzieci i młodzieży. I jak w czasach
Księdza Bosko, wystarczyło podwórko, aby stworzyć środowisko, w którym
można dzielić się radością i smakować
życie. Dialog, jak przypomina papież,
jest fundamentalny dla budowania spo-
łeczeństwa pokoju. By zaistniał, trzeba
podejmować małe gesty w tym kierunku.
Konkretnym tego przykładem jest praca
animatorów z Iraku, którzy angażują się,
aby ich kraj był nie tylko miejscem konfliktów i przemocy, ale rzeczywistością,
w której rozkwitną znaki życia w stylu
Księdza Bosko.
Zambia – Kongres Salezjańskiego Ruchu Młodzieżowego 2014
W lipcu młodzi z ośrodków prowadzonych przez salezjanów z Wizytatorii
„Zambia-Malawi-Zimbabwe-Namibia”
i ośrodków sióstr salezjanek w Zambii,
wzięli udział w dorocznym Kongresie
Salezjańskiego Ruchu Młodzieżowego
(MGS). W spotkaniu w Chingoli uczestniczyło 120 młodych ze szkół, ośrodków kształcenia zawodowego, oratoriów
i ośrodków młodzieżowych obu zgromadzeń. Głównym celem spotkania była
analiza natury MGS i głębsze poznanie
salezjańskiej duchowości młodzieżowej. W codziennym programie Kongresu miały miejsce wykłady, praca w grupach, spotkania rekreacyjne i wspólna
modlitwa. Był także czas na prezentacje
poszczególnych grup, gdzie każda z delegacji mogła wykazać się swoimi talen-
tami artystycznymi w dziedzinie muzyki
i tańca. Kongres MGS 2014 zakończył się
ceremonią rozesłania, która zachęciła
uczestników do większego zaangażowania w budowanie jedności wśród różnych
grup MGS.
29
Misje
Salezjańskie
Ogłoszenia
88. TYDZIEŃ MISYJNY
Niedzielą Misyjną, przypadającą 19 października 2014 roku,
rozpocznie się w Kościele Powszechnym 88. Tydzień Misyjny,
który potrwa do soboty 25 października.
Z tej okazji Papież Franciszek wystosował specjalne Orędzie,
w którym napisał m.in.:
„Wszyscy uczniowie Pana są wezwani
do pomnażania radości z ewangelizowania”.
W tym duchu zachęcamy wszystkich do włączenia się
w różny sposób w inicjatywy na rzecz misji:
w parafiach, wśród znajomych, w szkołach i miejscach pracy.
Można to uczynić poprzez modlitwę, dar materialny,
a także poprzez dystrybucję
naszego kalendarza misyjnego 2015.
Każdy z naszych Czytelników otrzyma kalendarz wraz z listopadowo-grudniowym numerem „Misji Salezjańskich”, ale już teraz można zamówić większą ilość do rozprowadzania. Chętni mogą zgłaszać się do
nas telefonicznie, listownie lub mailem.
W Tygodniu Misyjnym można zaprosić na spotkania w szkołach, w parafiach, w grupach – misjonarza lub wolontariusza, którzy przeprowadzą ciekawą animację misyjną. Chętnych prosimy o skontaktowanie
się z naszym Ośrodkiem.
„Nie pozwólmy się okradać
z radości ewangelizacji!”
Misje
Salezjańskie
30
Papież Franciszek w EG 83
Odeszli do Pana...
Ogłoszenia
KS. HENRYK ŁUCZAK SDB
zmarł 19 czerwca 2014 we Wrocławiu,
w 71 roku życia, 53 ślubów zakonnych i 45 kapłaństwa
KS. BENEDYKT ANDRZEJUK SDB
zmarł 12 lipca 2014 w Słupsku,
w 77 roku życia, 56 ślubów zakonnych i 49 kapłaństwa
S. MARIA GLUZA CMW
zmarła 16 lipca 2014 w Dzierżoniowie,
w 79 roku życia i 51 ślubów zakonnych
KS. STANISŁAW JEZIERSKI SDB
zmarł 17 lipca 2014 w Lądzie n. Wartą,
w 97 roku życia, 77 ślubów zakonnych i 66 kapłaństwa
KS. WACŁAW BOBEL SDB
zmarł 26 lipca 2014 w Rogiedlach,
w 82 roku życia, 63 ślubów zakonnych i 56 kapłaństwa
S. STANISŁAWA KAŁUŻYŃSKA CMW
zmarła 27 lipca 2014 w Łodzi,
w 90 roku życia i 65 ślubów zakonnych
MSZA ŚW.
– DAREM NA MISJE
Zamawiając Msze św. u nas,
także wspierasz misje.
Przyjmujemy Msze św. zwykłe,
nowenny (9 Mszy św.)
oraz gregorianki
(30 Mszy św. za zmarłych).
DZIĘKUJEMY
za wywoływanie naszych zdjęć.
znajdź nas na facebooku
REKL AMA
www.facebook.com/SOMwarszawa
salezjanie.pl
Salezjanie w Polsce
31
Misje
Salezjańskie
Kiedy dzieci są przyjmowane, kochane, strzeżone, chronione
- rodzina jest zdrowa,
społeczeństwo staje się lepszym,
świat jest bardziej ludzki.
Papież Franciszek

Podobne dokumenty

Salezjanki w Gabonie - Salezjański Ośrodek Misyjny

Salezjanki w Gabonie - Salezjański Ośrodek Misyjny Adopcja na odległość Każde z tych dzieci ma swoją historię

Bardziej szczegółowo

Read More - Salezjański Ośrodek Misyjny

Read More - Salezjański Ośrodek Misyjny Przyjedzie do Polski ksiądz Muselela, proboszcz parafii niedaleko Kasamy w Zambii. Wybudował szkołę podstawową dla dzieci – Bakhita School. Dzieci w tej szkole uczą

Bardziej szczegółowo

Wśród Indian - Salezjański Ośrodek Misyjny

Wśród Indian - Salezjański Ośrodek Misyjny Konto w euro: PKO BP O/XVI Warszawa PL69 1020 1169 0000 8502 0018 8714 swift code: BPKOPLPW Konto w USD: PKO BP O/XVI Warszawa PL53 1020 1169 0000 8602 0089 7926 swift code: BPKOPLPW Redaktor nacze...

Bardziej szczegółowo

Uchodźcy Uchodźcy - Salezjański Ośrodek Misyjny

Uchodźcy Uchodźcy - Salezjański Ośrodek Misyjny na rok, przed wyjazdem z Kenii. Pracowałam jako pielęgniarka w  dyspensarium i w szkole. Jednocześnie zajmowałam się kuchnią w internacie dla dziewcząt, w szkole średniej i we wspólnocie. W  między...

Bardziej szczegółowo