Pobierz [plik pdf]
Transkrypt
Pobierz [plik pdf]
S i e r p i e ń 2010 (73) informator sieci księgarskiej matras k s i ę g a r n i e P O D R Ę C Z N I K I D L A K A Ż D E G O W K S I Ę G A R N I A C H M AT R A S n o w o śc i w y d a w n i c z e • z a p o w i e d z i • p r o m o c j e Sierpień 2010 TOP MATRASA • LIPIEC 2010 1. Drugie życie Bree Tanner 6. Mądrość Toskanii 2. Przed świtem 7. Zmierzch 3. Zaćmienie 8. Zaginiony symbol 4. Zielone drzwi 9. Zamek z piasku, który runął 5. Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet 10. Dziewczyna, która igrała z ogniem Stephenie Meyer Dolnośląskie TOP Matrasa Stephenie Meyer Dolnośląskie Stephenie Meyer Dolnośląskie Katarzyna Grochola WL Stieg Larsson Czarna Owca Ferenc Mate Prószyński i S-ka Stephenie Meyer Dolnośląskie Dan Brown Sonia Draga/Albatros Stieg Larsson Czarna Owca Stieg Larsson Czarna Owca 11. Księżyc w nowiu Stephenie Meyer, Dolnośląskie 16. Cień wiatru Carlos Ruiz Zafon, Muza 12. Błękitna godzina Alyson Noel, Dolnośląskie 17. Posłanie z róż Nora Roberts, Prószyński i S-ka 13. Ostatnia noc w Twisted River John Irving, Prószyński i S-ka 18. M jak merde Stephen Clarke, W.A.B. 14. Codzienność w Toskanii Frances Mayes, Prószyński i S-ka 19. Kaznodzieja Camilla Lackberg, Czarna Owca 15. Księżniczka z lodu Camilla Lackberg, Czarna Owca 20. Kamieniarz Camilla Lackberg, Czarna Owca www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl GAMEDEC – opowieść o poszukiwaniu tożsamości Z Marcinem Przybyłkiem, autorem sagi o Gamedecu rozmawia Ewa Toczyska Od początku miałem potrzebę stworzenia czegoś, co będzie opowiadało o grach od niebanalnej strony. Gdy zaczynałem myśleć o Gamedecu, dziennikarze dość ostro atakowali gry, mówili, że odmóżdżają, że są rozrywką płytką i niebezpieczną. A czy te pierwsze gry rzeczywiście nie były takie? Moim zdaniem teraz są jeszcze gorsze. W tych głosach było trochę racji, ale stanowisko dziennikarzy wynikało z tego, że widzieli tylko jedną stronę i podejrzewam, że większość z nich nigdy nie grała. Gdyby zagrali, zobaczyliby, że gry są przede wszystkim trudne. Na początku się przegrywa. Traktowali je jako coś lekkiego, przyjemnego. Główny zarzut polegał na tym, że młodzi ludzie przeniosą gry do rzeczywistości, że będą myśleli, że zawsze można sobie wgrać nowe życie i grać/żyć od nowa. Gry są bardzo rozwijające. Owszem, bardzo wiele tytułów traktuje o przemocy i nie jest to dobre. Ale w owym czasie chciałem opowiedzieć o nich jako o zjawisku kulturowym. Zacząłem tworzyć anegdoty Grao Story i publikować je w Świecie gier komputerowych. Takie dialogi troszeczkę w stylu platońskim, trochę odnoszące się do filozofii Wschodu. Po trzech latach współpracy z tym pismem stwierdziłem, że to mało, że potrzebuję czegoś bardziej ustrukturalizowanego, bardziej przemawiającego, że potrzebuję bohatera. Na spacerze przyszedł mi do głowy detektyw od gier. Potem była czysta kreacja, szukanie imienia, nazwiska, wyglądu, to były naturalne kroki tworzenia głównej postaci. Ktoś, z kimś czytelnik mógłby się utożsamić. Bohater. Tak, musi być bohater. Jest nurt psychologiczny zwany „psychologią narracyjną”. Mówi, że człowiek jest historią. Tożsamość jest opowieścią mówiącą o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Nie ma czegoś takiego jak struktura tożsamości. Ja jestem historią. Teoria ta mówi, że człowiek w pewnym momencie, na progu dorosłości, zaczyna poszukiwać głównego bohatera swojej opowieści. Każdy kiedyś zyskuje taką świadomość i zadaje sobie pytanie kim jestem lub kim chciałbym być. Tak, na początku ułatwia sobie sprawę, pobierając postacie ze świata filmu, literatury. Wybiera sobie autorytet, wzorzec. Tak i mówi sobie: och, to jestem ja. Jestem podobny do Gladiatora, do Lary Croft. To pomaga stanąć na nogi. Teoria tożsamości narracyjnej mówi, że w pewnym momencie człowiek sam stwarza głównego bohatera swojej opowieści. Stworzenie Gamedeca było pierwszą próbą wykreowania takiej postaci. A gdybyśmy mieli porównać Twoją twórczość do jakiegoś polskiego pisarza fantasy, to którego byś wymienił? Czy jest jakieś odniesienie do polskiej literatury tego typu? Czasami, gdy jadę samochodem, uświadamiam sobie, że ten pisarz był dla mnie ważny, tamto opowiadanie było istotne, ale kiedy teraz rozmawiamy, trudno mi coś wyciągnąć z pamięci. www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl wywiad Ostatnio można zauważyć, że Internet w Polsce bardzo szybko się rozwija, życie rzeczywiście przenosi się do sieci, do świata wirtualnego, mamy telewizję internetową i oczywiście gry, czyli coraz bliżej nam do wizji z Twojej powieści. Czy grozi nam świat jak w „Gamedecu”? Ja bym nie używał określenia „grozi nam”. Moim zdaniem Internet i gry komputerowe umożliwiają to, co jest naturalną cechą człowieka. To jest kreacja ludzkich marzeń. Każdy człowiek ma skłonność do generowania pewnych wizji, do marzenia na jawie, myślenia kategoriami życzeniowymi, wyobrażania sobie tego co będzie. Kiedy się z kimś poważnie porozmawia, najczęściej późną, wieczorową porą po jakimś alkoholu, okazuje się, że za maską racjonalizmu mamy do czynienia z osobą, która jest zatopiona w nierealnych marzeniach o przyszłości. Adler nazywał to celami finalnymi. Nawet jeśli ktoś wie, że cele się nie zrealizują, to i tak wyobraża sobie siebie jako pilota albo aktorkę i te imaginacje mają wpływ na to kim są. Na przykład człowiek, który nigdy nie zostanie pilotem, jeździ regularnie na lotnicze pokazy, robi zdjęcia. Moim zdaniem ciągle bardzo mało wiemy o człowieku. Kim jest? Człowiek to gigantyczna potencjalność, na siłę jest zamykany w schematy. Mówimy: „człowiek to ten, co chodzi w ubraniu”, a są też ludzie chodzący nago. Mówimy „człowiek, to ten, który wstępuje w związek: mężczyzna się żeni, kobieta wychodzi za mąż”. Czasy współczesne pokazują, że niekoniecznie tak musi być. No tak, te pojęcia wymykają się systematyzacji. Moim zdaniem człowiek ma wielką potrzebę pewnych kreacji, marzenia, które jest nieprzystosowane do tego, co go otacza. Kiedy pojawią się gry, które zaproponują alternatywę, okaże się, że bardzo wielu ludzi, nawet racjonalnych, wybierze po części życie tam (światy wirtualne, przyp. E.T.). Ale nie każdy ma taką samodyscyplinę, żeby postawić sobie pewne granice, bo wiemy, że Internet to duże możliwości, ale też zagrożenia. No tak, my też jesteśmy w miejscu (w kawiarni), gdzie jest alkohol. Homo z reguły sobie radzi z alternatywnym światem, który stworzy po spożyciu etanolu, większość osób wchodzi w ten szamański świat na jakiś czas, a potem z niego wychodzi. Ale są też osoby, które mają z tym problem. W naszej realności jest mnóstwo ludzi, którzy żyją bez dachu nad głową. Zawsze będzie grupa osób nieprzystosowanych, uzależnionych, która będzie używała sieci niestosownie. Tak jest ze wszystkim, co nas otacza. Każdy przedmiot, każda sytuacja, każdy czas może nieść potencjalne zagrożenie. Chyba że do władzy dojdą psychopaci; mieliśmy takich w historii i ich wizje chociaż po części mogą zostać zrealizowane. Tylko trzeba pamiętać, że za psychopatami prawie zawsze stoją pieniądze, które nie są ich własnością. Nie wiem czy historia zna wiele wybuchów wojen, które były powodowane tylko i wyłącznie wizją, potrzebą serca jakiegoś pojedynczego człowieka. Może oprócz Aleksandra Macedońskiego i buntu Spartakusa, nie wiem, nie znam się za dobrze na historii. Wróćmy teraz do serii o Gamedecu, do początków. Skąd wziął się pomysł na sagę? Czy długo nad tym myślałeś, a może pomysł wpadł Ci do głowy nagle? Marcin Przybyłek ur. 1968 w Pułtusku, polski pisarz science fiction z zawodu lekarz medycyny, organizator szkoleń z zakresu Treningu Osobowości. Pracował w firmie farmaceutycznej. Pierwsze publikacje pojawiły się w roku 2000 na łamach pisma Świat Gier Komputerowych w rubryce Grao Story. Tworzył cykl tekstów publicystycznych „Co w duszy gra” w Nowej Fantastyce. Tam też zostało zamieszczone pierwsze opowiadanie z sagi o gierczanym detektywie Torkilu Aymorze - Gamedec. Małpia pułapka. Zadebiutował książką: Gamedec. Granica rzeczywistości w 2004 roku. Potem ukazywały się kolejne części sagi tj. Gamedec. Sprzedawcy lokomotyw (2006), Gamedec. Zabaweczki Błyski (2008) oraz najnowsza Gamedec. Zabaweczki Sztorm (2010). Więcej na temat autora i jego publikacji na stronie www.gamedeczone.com wywiad Sierpień 2010 Inspiracją były gry komputerowe, bo w nich jest mnóstwo piękna, czasem wywołują głębokie wzruszenia. Moje pierwsze opowiadanie, „Małpia pułapka”, było zainspirowane intrem (intro to wstępna animacja) gry „Archimedean Dynasty”. Pomyślałem, że mój bohater powinien ponieść porażkę, nie cieszyć się z sukcesu. Chyba właśnie gry były moimi nauczycielami snucia opowieści. To z pewnością musi budzić zdziwienie literaturoznawców. To, co przetacza się chyba we wszystkich częściach, to pojęcie nieśmiertelności i także ten problem próbują rozwiązać bohaterowie książki. Nieśmiertelność jest fascynującym tematem, który jest związany z przekraczaniem pewnego tabu. Żyjemy w rzeczywistości, w której się umiera. Nikt nie chce się z tym pogodzić, ale z drugiej strony każdy mówi, że tak musi być. Moim zdaniem człowiek dąży do nieśmiertelności, a przynajmniej do przedłużania życia. Trochę w tym ma racji, bo nasze starzenie jest przyspieszone. Gdyby nie geny przyspieszające ten proces, gdybyśmy się tylko zużywali tak jak drzewa, to z tego co wiem (mogę się mylić), żylibyśmy nawet 250 lat. Nieśmiertelność cyfrowa jest ogniwem pośrednim między śmiertelnym i wiecznym życiem organicznym. Zachowanie świadomości świadczy o człowieczeństwie. W tomie V wyjaśniam to zagadnienie. Czyli będzie więcej tomów niż IV. Tak, cała Pierwsza Opowieść o Gamedeku kończy się tomem IV. V księga jest pierwszą odsłoną Drugiej Opowieści, która dzieje się mniej więcej 130 lat później. Jest to inna przyszłość, inna rzeczywistość, inne realia, inne problemy. Ale z tym samym bohaterem? Przetrwał? Czyżby uzyskał nieśmiertelność? To właśnie jest wyjaśnione pod koniec drugiego tomu. Nawiążę do sceny przemiany głównego bohatera. Cały proces świadomościowy, którego doświadcza Torkil jest tak sugestywny w warstwie językowej i dogłębnej znajomości umysłu tudzież biologicznych funkcji człowieka, że zastanawiam się jak udało Ci się skonstruować ten opis? Od dzieciństwa miałem predylekcję do przeżywania mnóstwa zdarzeń w wyobraźni, często zastanawiam się, co bym czuł w danej sytuacji. Takie marzenia na jawie są dla mnie naturalne: jadę samochodem, rowerem, idę ulicą, i ciągle coś sobie wyobrażam, nic na siłę, samo przychodzi. Bardzo często są to sceny dramatyczne. Nie wiem dlaczego (śmiech). A więc ogromna wrażliwość, skłonność do utożsamiania się z bohaterem. I dlatego to jest takie przekonujące. Nie wyobrażam sobie pisania bez czucia. Kiedy piszę, czuję to, co opisuję. Płaczę razem z bohaterami, śmieję się z nimi. Czy moglibyśmy być szczęśliwi w świecie nieśmiertelnych? Myślę, że tak, bo szczęście to kolejna pułapka semantyczna. Dla każdego oznacza coś innego. Prowadzono badania nad poziomem szczęścia osób bardzo zamożnych i biednych. Wyszło na to samo. Szczęście pojawia się, gdy zachodzi zmiana na lepsze. Nawet wielkie luksusy nie dają szczęścia (dają komfort, a to nie to samo). Świat nieśmiertelnych byłby zupełnie inny, normalne byłyby inne rzeczy. Znów wracamy do pytania kim jest człowiek? Podchodzę z wielką pokorą do tej kwestii: nie mam pojęcia kim jest. Moim zdaniem każda próba konkretnej odpowiedzi na to pytanie poniesie klęskę dlatego, że człowiek jest potencjalnością. W zależności od warunków w jakich przebywa po prostu się zmienia, adaptuje. Stawiasz sobie to pytanie we wszystkich częściach sagi: gdzie kończy się człowiek a zaczyna maszyna? I wiesz co mi wychodzi? Że się nie kończy. To jest niesamowite, bo są różne próby, np. Japończycy lubią cybernetyzować ciało bohaterów w swoich filmach i wkładają w ich usta kwestie: „Nie jestem już człowiekiem, jestem robotem”. Otóż nie, moim zdaniem nawet w całkowicie sztucznym ciele człowiek pozostanie człowiekiem. Dopóki myśli, ma samoświadomość. Nie mogę ciągle znaleźć granicy, kiedy już nie jest. A może wtedy, gdy przestanie logicznie myśleć? Mnie się wydaje, że o człowieczeństwie decyduje tożsamość. Mój ulubiony przykład jest związany z katedrą Notre Dame. Ta budowla powstała z kamieni, „cegiełek”, ale czy można powiedzieć, że katedra to cegiełki? Po części tak, ale nie tylko. A czy odległość od szczytu do szczytu to cegiełki? Nie, to odległość, a odległość to informacja. A czy stosunek tej odległości do wysokości to cegiełki? To też informacja. A czy proporcja to cegiełki? Nie, to także informacja. Piękno tej budowli przekracza swoją strukturę. Tak samo tożsamość człowieka przekracza swój budulec, czyli to, że teoretycznie tkwi w mózgu zbudowanym z neuronów. Sama myśl ma strukturę informacyjną. Nasza tożsamość to myśl samoświadoma. Istny cud. Czyli spokojnie możemy przenieść się do wirtualnego świata? Tak, możemy mieć ciała mechaniczne, możemy mieć nawet mózgi mechaniczne i nadal będziemy mieli tożsamość przekraczającą budulec. Nadal będziemy ludźmi. Drugą część wywiadu opublikujemy w następnym numerze informatora www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl Adam Soboczynski Jak elegancko rozstać się z zakochaną kobietą Scott Mariani Kuchnia Neli Niecodzienna książka kucharska przygotowana przez żonę wielkiego pianisty i... wielkiego smakosza. Zgromadzone w niej zostały przepisy najsmakowitszych potraw świata, poznanych podczas licznych wędrówek Autorki po świecie. Nie jest to typowa książka kucharska: brakuje w niej metod żywienia, obliczania kalorii... jest za to swoistym pamiętnikiem wspólnego, rodzinnego gotowania i długiego życia u boku sławnego Artura Rubinsteina. Muza Frederique Molay Proroctwo Sądnego Dnia Witajcie w Murderlandzie • Szybka akcja tej wysokooktanowej powieści, jak zawsze z Benem Hope’em w roli głównej, zachwyci miłośników twórczości Dana Browna i wielbicieli Jasona Bourne’a. • Trzecia po „Tajemnicy alchemika” i „Spisku Mozarta” książka Scotta Marianiego. Ben Hope, były komandos SAS, służb specjalnych Jej Królewskiej Mości, rezygnuje z pracy polegającej na poszukiwaniu porwanych osób i podejmuje decyzję o powrocie na przerwane wiele lat temu studia teologiczne. Nie zdaje sobie sprawy, że los znów spłata mu figla… Szukając zaginionej badaczki, Zoe Bradbury, zajmującej się archeologią biblijną, zostaje wplątany w wyjątkowo niebezpieczną misję. Jaką starożytną tajemnicę odkryła Zoe? Kto zrobi wszystko, aby sekret ten nie ujrzał światła dziennego? Z Grecji akcja książki przenosi się na głębokie amerykańskie Południe i do świętego miasta, Jerozolimy. Tam Ben orientuje się, że walczy nie tylko o siebie i Zoe, lecz także o życie wielu milionów ludzi. Stawka jest przerażająco wysoka, czasu zaś na uniknięcie katastrofy, która może być początkiem Apokalipsy, jest coraz mniej. • Co dzieje się kiedy świat wirtualny całkowicie miesza się z rzeczywistością i zaczyna niebezpiecznie nią kierować? Dlaczego fantazje postaci wirtualnych spełniają się naprawdę? • Młodym czytelnikom – ku przestrodze! • Frédérique Molay jest laureatką prestiżowej nagrody Prix du Quai des Orfevres 2007 za powieść kryminalną „La 7e femme”. Nathan, rozwiedziony profesor Harvardu, mieszka w Bostonie. Wolny czas spędza przed komputerem, oddając się internetowej rozrywce, jaką jest Island – wirtualna gra, gdzie w szczęśliwym świecie każdy może być kim chce i wieść beztroskie życie. Gra staje się dla niego azylem. Pewnego wieczoru Nathan, będąc wirtualnym Natem, potrąca samochodem kobietę, która pojawia się na drodze nie wiadomo skąd. Mogłoby się nawet wydawać, iż desperacko rzuciła się pod koła pędzącego auta. Jak ujawnia śledztwo, ktoś jej w tym pomógł... Nat jest w szoku i mimo iż świadkowie potwierdzają jego niewinność, dręczą go wyrzuty sumienia. Co gorsza, kiedy Nat rozłącza się i jest Nathanem, profesorem Harvardu, fikcja staje się rzeczywistością... Muza Muza www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl nowości wydawnicze • Współczesny przewodnik po życiu w wielkomiejskiej rzeczywistości, głównie w jej dwu najważniejszych sferach – miłosnej i zawodowej. • Historie ludzi w różnych codziennych sytuacjach, opowiedziane w 33 krótkich esejach literackich. Autor komentuje postępowanie swoich bohaterów, ocenia je i wyraźnie wskazuje, jak powinni byli postąpić, żeby odnieść sukces lub przynajmniej zachować twarz. Jak delikatnie dać do zrozumienia kobiecie, z którą flirtowało się na przyjęciu, że nie będzie dalszego ciągu; jak zachować się na rozmowie wstępnej o pracę; jak powinien zareagować profesor przyłapany w bibliotece z asystentką w sytuacji intymnej; jak zachować się w przypadku wyrzucenia z pracy; jak zachować sympatię szefa i nie robić sobie niepotrzebnych wrogów. Krótko mówiąc, czytelnik znajdzie w tej książce zestaw dobrych rad, które sprowadzają się właściwie do jednej: trzeba umieć założyć właściwą maskę w każdej sytuacji. Muza Aniela Rubinstein POZA HORYZONTY nowości wydawnicze „Pisząc tę książkę nie sądziłam, że stanie się ona tak ważna dla tysięcy ludzi. Dzięki ich reakcjom zrozumiałam, że idea „przesuwania horyzontu” jest ponadczasowa i uniwersalna. Przecież codziennie zdobywamy Swój Własny Everest, nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy. Dziś wiem też, że trudniej osiągnąć szczyt niż z niego zejść, a z wierzchołka widać wyłącznie kolejne Góry do zdobycia... „ Martyna Wojciechowska Wydawnictwo G+J RBA Wojciechowska_matras.indd 1 Wydawnictwo G+J RBA 8/2/10 Mela_matras.indd 10:32:33 AM Książka o ludzkiej skórze 1 Książka gawry_matras.indd 10:32:01 AM cyk o lach życia 8/2/10 1 Książka o ludzkim ciele 8/2/10 Na pewno wiesz, jak wyglądają jajka, ale czy wiesz również, że mogą być w tysiącu różnych kolorów i odcieni? Niektóre są przezroczyste i można zobaczyć, co jest w środku. Bywają twarde lub miękkie, małe albo duże, a każde z nich jest pierwszym domem maleńkiej istoty. Niech ciekawość będzie z tobą i towarzyszy ci na zygzakowatej ścieżce wiedzy. Podążaj nią, a dowiesz się mnóstwa interesujących rzeczy o jajkach, zwierzętach i o wielu innych Kości towarzyszą ci od początku życia. Kiedy się urodziłeś niektóre z nich były miękkie i gąbczaste, ale teraz są twarde, jak skała. Kiedyś miałeś ich ponad trzysta, a teraz jesteś właścicielem dwustu sześciu bardzo ciekawych kości. To książka o kościach i ludzkim ciele. W tej książce dobrą odpowiedzią jest… jeszcze więcej pytań ! Droga do wiedzy nie jest prosta – czasem trzeba trochę pozygzakować! Wydawnictwo G+J RBA Wydawnictwo G+J RBA Książka 8/2/10 kosci_matras.indd 10:31:00 AM 1 o porozumiewaniu się Czy słonie się uśmiechają? A czy śmieją się z czegoś? Czy mówią„kocham cię”? Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, co mówią do siebie? Ludzie porozumiewają się przy użyciu słów, a jak komunikują się słonie i o czym rozmawiają? Przeczytaj, a dowiesz się! Wydawnictwo G+J RBA 10:31:33 AM Wydawnictwo G+J RBA Wydawnictwo G+J RBA Jajko_matras.indd 1 Książka 8/2/10 o zimowym śnie Czy kiedykolwiek widziałeś łóżko niedźwiedzia? Czy wiesz, kiedy i dlaczego misie zapadają w długi sen? Czy słyszałeś, gdzie przychodzą na świat młode niedźwiadki? Z tej książki dowiesz się o życiu dużych i małych misiów. To książka o niedźwiedziach i ich zimowym śnie. Skórę dostałeś jeszcze zanim się urodziłeś. Chodzi z tobą wszędzie i ciężko dla ciebie pracuje. Ale czy kiedykolwiek wcześniej myślałeś o niej? Przyjrzyj się dobrze skórze. Obleka każdego z nas. skora_matras.indd 1 „Życie jest cudem. Zawsze. Nawet, gdy jest cholernie trudne. Ja straciłem bardzo wiele. Oglądałem pożar rodzinnego domu, młodszy brat utonął na moich oczach, a ja sam w wypadku straciłem rękę i nogę. Niby wiele straciłem, ale zyskałem dużo więcej i uważam się za szczęściarza. Staram się doceniać to, co mam, a mam piękne życie. Tak chcę je widzieć i tego życzę każdemu z Was”. Jasiek Mela Książka o układzie słonecznym 10:30:42 AM 8/2/10 10:31:13 AM Czy wiesz, gdzie mieszkasz? Czy na pewno znasz swój adres? Czy kiedykolwiek pomyślałeś, że twoim miejscem zamieszkania jest Ziemia, trzecia planeta od Słońca w galaktyce zwanej Drogą Mleczną? Ta książka to wyprawa w przestrzeń kosmiczną. Podróż zaczyna się na Słońcu, a kończy w najdalszych częściach Układu Słonecznego. Wydawnictwo G+J RBA www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl PONAD 1 MLN SPRZEDANYCH EGZEMPLARZY! FILM Z NATALIE PORTMAN W ROLI GŁÓWNEJ. Wydawca: G+J Gruner + Jahr Polska Joyce Carol Oates Niebieski ptak uma_matras.indd 1 Zgubiłam bilet do ziemi obiecanej Tak trudno latać, gdy skrzydła połamane Powiadają, że miłość kruchą rzeczą jest Niebieski ptak z nieba sfrunął, trzymam w dłoni go swej. 8/2/10 10:30:29 AM Rebis David G. Williamson Bryan Mark Rigg Losy żydowskich żołnierzy Hitlera Zdradzona Polska Napaść Niemiec i Związku Sowieckiego na Polskę w 1939 roku Autor rozwija wątek po raz pierwszy podjęty w książce Żydowscy żołnierze Hitlera i szczegółowo analizuje doświadczenia żołnierzy, których uznano za Żydów. Zamieszcza zapisy rozmów z ludźmi o fascynujących i zarazem strasznych biografiach. Z ich opowieści o przeżyciach na froncie, o nieustannym zagrożeniu w kraju; z powojennych refleksji dotyczących zarówno minionych wydarzeń, jak i patriotyzmu oraz lojalności, wyłania się wstrząsający obraz ludzi usiłujących przetrwać w ekstremalnych warunkach. Atak Hitlera na Polskę w 1939 roku był pierwszym brutalnym aktem II wojny światowej, a jednak kampania wrześniowa często kryje się w cieniu monumentalnych walk, w których później pogrążyła się cała Europa. David G. Williamson w swoim fascynującym i nader aktualnym studium szczegółowo opisuje wszystkie etapy kampanii – prowokację gliwicką, obronę Westerplatte, bitwę nad Bzurą, oblężenie Warszawy, napaść Armii Czerwonej. Przytacza relacje żołnierzy i cywilów porwanych przez wir wydarzeń, co umożliwia głębsze zrozumienie wojennych doświadczeń. Rebis Rebis Adrienne Barbeau, Michael Scott Wampiry Hollywoodu Telewizyjna gwiazda Adrienne Barbeau i autor bestsellerów Michael Scott połączyli siły aby stworzyć seksowną, wyborną, inteligentną powieść pełną Hollywoodzkiego przepychu, garderobianych sekretów i krwistego realizmu Rebis Helmut Altner Berliński żołnierz nowości wydawnicze Jest prawdą powszechnie znaną, że zombi, który posiad jeden mózg, pragnie ich więcej! Siostry Bennet przeżywają perypetie miłosne, a w hrabstwie Hertfordshire zmarli powracają do życia. Zadziorna Elżbieta Bennet walczy z wygłodniałymi zombi. Jej uwagę odrywa jednak przyjazd przystojnego, ale wyniosłego i aroganckiego pana Darcy’ego. Regiment brytyjskiej armii zamiast udać się na wojnę z Napoleonem, przybywa na pomoc mieszkańcom hrabstwa. Żywa i barwna relacja nastolatka, powołanego do armii w ostatnich tygodniach dogorywającej Trzeciej Rzeszy. Autor przeszedł szkolenie tuż za linią frontu na wschód od Berlina. Przeżył tam potężne, sowieckie natarcie po którym wycofał się z resztą wojsk, by wziąć udział w walkach o zachodnie przedmieścia stolicy. Następnie walczył w tunelach metra i uczestniczył w walkach o Reichssportfeld. Wraz z wieloma innymi chciał wydostać się ze stolicy w kierunku zachodnim, lecz wszystkie próby przebicia się przez sowiecki pierścień, zaciskający się wokół Berlina, zakończyły się krwawymi niepowodzeniami. Bellona www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl Sierpień 2010 Wydawnictwo Papilon Wydawnictwo Dolnośląskie PUBLICAT S.A. Wydawnictwo Publicat Agata Christie nowości wydawnicze A.B.C. Wydawnictwo Książnica Wydawnictwo Elipsa Agata Christie Seryjny morderca zabija ludzi w porządku alfabetycznym. Zaliczył już litery „A”, „B” i „C”… Czy zostanie schwytany, zanim dojdzie do „Z”? Sprytny przestępca umyka wymiarowi sprawiedliwości, mimo że przed każdą zbrodnią wysyła list z informacją, gdzie i kiedy należy szukać następnej ofiary. W listach podpisuje się „A.B.C.”. Herkules Poirot czuje, że za tym pozornym szaleństwem musi skrywać się umysł przebiegły i metodyczny, a zostawiane wskazówki mają sprowadzić policję na błędny trop. Wydawnictwo Dolnośląskie William Gibson I nie było y jjuż nikogo Dziesięć osób, każda podejrzana o morderstwo, zostaje zaproszonych przez tajemniczego gospodarza do domu na wyspie. Gdy giną dwie osoby, goście szybko zdają sobie sprawę, że to, co początkowo uważali za nieszczęśliwy wypadek, jest robotą zabójcy. Postanawiają odkryć jego tożsamość, ale okazuje się, że nikt nie ma alibi. Odizolowani od społeczeństwa, niezdolni do opuszczenia miejsca pobytu, umierają jeden po drugim w sposób opisany w dziecięcej rymowance, która wywieszona jest w ich pokojach. Wydawnictwo Dolnośląskie James Herbert Światło wirtualne Początek XXI wieku. Na miejscu zniszczonej przez trzęsienie ziemi Kalifornii powstają dwa siostrzane stany NoCal i SoCal. Most Golden Gate staje się domem dla outsiderów, takich jak Chevette Washington. Pod wpływem impulsu Chevette kradnie na jednym z hotelowych przyjęć niewinnie wyglądające okulary. Wkrótce przekonuje się, że ten z pozoru zwykły przedmiot to zaawansowany technologicznie gadżet, umożliwiający dostęp do tajnych informacji. Jednak jest też wysoce ryzykowny. To, co przez nie widać, może uczynić człowieka bogatym lub… martwym. Wydawnictwo Książnica Nora Roberts Mgła g Przerażający horror katastroficzny. Świetne połączenie elementów grozy z science fiction. Po niespodziewanym trzęsieniu ziemi z małego angielskiego miasteczka zostają zgliszcza, a z rozłamu powstałego na jego głównej ulicy wydostaje się tajemnicza żółta mgła. Niebawem okazuje się, że dziwna substancja ma zgubny wpływ na ludzi, wywołując w nich ataki skrajnej agresji czy prowadząc do utraty zmysłów. Wkrótce cała Wielka Brytania staje w obliczu zagłady, która może wydostać się poza wyspy… Wydawnictwo Książnica Barbara Wood Spokojna p j pprzystań y Trzeci tom Sagi rodu Quinnów. Phillip, trzeci z braci Ouinnów, prowadzi wygodne i dostatnie życie, pracuje w agencji reklamowej i pomaga w rodzinnej firmie. Mężczyzna żyje intensywnie i pracuje intensywnie. Po śmierci swego ojca musi pomóc w opiece nad nieufnym Sethem. Kiedy poznaje Sybill, nawet nie podejrzewa, jak wielkie zmiany wprowadzi ona w jego życie… I jak zmieni obraz przeszłości. Wydawnictwo Książnica Gilbert Delahaye M Martynka księżniczką. Książeczka-rozkładanka Kurtyna w górę. Zaczyna się przedstawienie. Księżniczka Martynka leży w swej komnacie, zupełnie jak Śpiąca Królewna. Nagle w drzwiach staje książę… Książka z ilustracjami przestrzennymi, które sprawiają, że ten piękny sen trwa. Wydawnictwo Papilon Kamień pprzeznaczenia W małym sklepiku w Kalifornii wśród „magicznych” świecidełek i kart do tarota leży błękitny kamień. Historia amuletu jest niezwykła: błękitny kamień sto tysięcy lat temu ocalił życie Wysokiej i jej plemienia, dał mądrość prakobiecie Laliari, następnie oświecił jej potomka Awrama, obdarzył wiarą Rzymiankę Amelię i natchnął odwagą przeoryszę Winifredę, Katharinie zaś dał siłę do poszukiwania ojca w dalekim, obcym świecie. Teraz kamień czeka na nowego właściciela, by odmienić mu życie. Wydawnictwo Książnica Gilbert Delahaye Martynka w szkole tańca. Książeczka-rozkładanka Martynka zaczyna zajęcia w szkole tańca. Uczy się coraz trudniejszych kroków, skoków i piruetów. Zaczyna marzyć o prawdziwej scenie, rozświetlonej setką lamp. O byciu primabaleriną. Książka z ilustracjami przestrzennymi, które sprawiają, że to marzenie staje się niemal rzeczywiste. Wydawnictwo Papilon www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl Wydawnictwo Papilon Wydawnictwo Dolnośląskie PUBLICAT S.A. Wydawnictwo Publicat Wydawnictwo Książnica Wydawnictwo Elipsa Gimnazjum • Test humanistyczny • Test matematyczno-przyrodniczy • Test humanistyczny • Test matematyczno-przyrodniczy Praktyczne repetytorium, pomocne w przypadkach: · uporządkowania wiedzy przed egzaminem gimnazjalnym, · sprawdzianów i powtórek – czytelny układ wiadomości ułatwia szybkie przyswojenie potrzebnych zagadnień, · chęci poszerzenia wiedzy szkolnej – dodatkowe informacje pozwalają zabłysnąć na lekcji. Wydawnictwo Publicat Niezbędnik gimnazjalisty: · im więcej testów rozwiążesz tym mniej Cię zaskoczy w przyszłości, · format książki i opracowanie testów pozwoli oswoić się z formą czekającego Cię egzaminu, · materiał zawarty w książce jest zgodny z programem nauczania. Pamiętaj! Rozwiązywanie testów jest idealną formą powtarzania materiału. Wydawnictwo Publicat Egzamin maturalny • Język polski • Język angielski • Matematyka Praktyczne repetytorium, które uporządkuje wiedzę przed maturą. Czytelny układ wiadomości ułatwia szybkie przyswojenie zagadnień. Wydawnictwo Publicat Egzamin maturalny. Wzory testów nowości wydawnicze Gimnazjum. Powtórka • Język polski • Język angielski • Matematyka Niezbędnik licealisty – im więcej testów rozwiążesz tym mniej Cię zaskoczy w przyszłości! Opracowanie testów pozwoli oswoić się z formą egzaminu maturalnego. Wydawnictwo Publicat www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl Sierpień 2010 Małgorzata Kalacińska Wakacje w Indiach 10 Bywa, że coś się nam spełnia znienacka, całkiem niechcący. Tak było z moimi niespodziewanymi wakacjami w Indiach. Pojechałam, bo w pewnej wycieczce zwolniły się dwa miejsca. Zatem dostałam tę propozycję ja i znajoma mojego męża, niejaka Maria. Nie znałyśmy się, ale mąż powiedział, że głowę daje, że się polubimy no i poza tym przecież Indie to gratka taka, że aż głupio marudzić. Na lotnisku poznałam naszą, nie za wielką, grupę osób lecących na study tour z ramienia hoteli Orbis i wkrótce też przyszła Maria, przedstawiając mi się jako Majka. W moim wieku, sympatyczna. OK, jest cudnie! Lecę do Indii! Tralalala! Przyznam, że do tej pory byłam nieco zgaszona tym, że lecę sama, z nieznanymi ludźmi i co to będzie, jak się okaże obco, jak się nie dogadamy, a jeszcze ta Maria…? Jak się okaże dziumdzią? Albo wyniosłą kwoką? Ojej… Teraz, gdy uznałam, że Majka jest miła i bezpośrednia, gdy zaczęłyśmy przełamywać pierwszą falę skrępowania, uzmysłowiłam sobie z całą mocą, dokąd lecę! Tak daleko to ja jeszcze nie byłam… Majka – tak, więc w samolocie już pogadałyśmy trochę o podróżach. Przynajmniej jedna z nas jest obeznana z Wielkim Światem! Z resztą pań i panów na razie nie „kumplowałyśmy się”. Samolot to nie jest dobre miejsce na takie towarzyskie zajścia. Najpierw lot do Amsterdamu (o ile dobrze pamiętam), tam czekanie na lot do Delhi i wreszcie sam lot do Delhi, długachny jakniewiemco. Dzisiaj z perspektywy lat i różnym moich lotów w świat mogę słabo pamiętać to, czy i jak zdychałam z nudów, ale że zdychałam, to pewne. Z Majką już nawiązałyśmy dobrą nić porozumienia i właśnie zaplatałyśmy ją ciaśniej – opowiadając sobie różne rzeczy z życia. Ona szczerze wyznała, że właśnie się rozstaje z mężem. To jest taka magia przypadkowych spotkań, że czasem siedząc gdzieś na lotnisku, czy w poczekalni u dentysty, w pociągu, jesteśmy w stanie opowiedzieć przypadkowemu nieznajomemu całe swoje życie nie oszczędzając szczegółów. To bywa oczyszczające, terapeutyczne i potrzebne. A i podróż szybciej upływa, i nawiązuje się jakiś głębszy kontakt. Długi to był lot, baaaaardzo długi. Po chyba dwunastu godzinach wreszcie lądowanie w Delhi, ale tylko po, to żeby znów wsiąść do samolotu i dolecieć do Cochin. Jęknęłam, gdy zobaczyłam okienka samolotów ozdobione jakimiś malunkami w stylu bajki z 1001 nocy. Wolałam maszynę nowoczesną od bajecznej. Ewa, koleżanka z grupy, zapewniała nas, że ona wie, iż hinduskie linie lotnicze są jednymi z najniebezpieczniejszych na świecie, więc to nas trochę uspokoiło. Sama Ewa bała się latania, biedna, więc znieczulała się jakąś walerianą czy validolem… Po tych długich godzinach lotu, już w Delhi, Majka zaproponowała mi, że się odświeżymy i poszłyśmy do łazienek. Wielkie były, przestronne Wtedy dostałam pierwszą lekcję dotyczącą długich podróży. Ja miałam ze sobą lekką torebkę na dokumenty i nic więcej. Bagaż niechaj sobie leci osobno! Po co mam sobie urywać ręce? Majka natomiast miała niewielki plecaczek. – Małgoś – zawsze, ZAWSZE jak dokądś daleko lecę, a i nawet tylko do Paryża, biorę ze sobą zestaw podręczny „na wypadek wszelki” – powiedziała podając mi dezodorant, bo faktycznie wypadało się umyć. Właśnie zaliczyłyśmy dobę w podróży. Czułam się nieświeża i z radością się umyłam. O dezodorancie jednak nie pomyślałam! Naturalnie też nie miałam ze sobą szczoteczki i pasty. Szkoda! Czułam potrzebę wyszorowania zębów. Musiała mi wystarczyć guma do żucia. Lot do Cochin trwał cztery strasznie długie godziny. Byliśmy już naprawdę solidnie zmęczeni. – Walniemy sobie po lufce i zdrzemniemy się – zawyrokowała Majka, do której już mówiłam po mojemu, czyli Mańka. To były te miłe czasy sprzed ataków terroryzmu, gdy w sklepie na Okęciu można było kupić spirytualia i wnieść je na pokład. I jeszcze korzystać z nich! W locie Amsterdam–Delhi, owszem, pozwalałyśmy sobie na koniaczek pod konwersację a nawet kilka koniaczków, ale lot do Cochin to lot miejscowy – bez spirytualiów, więc wyjęłam moją ulubioną podróżną whisky Whyte & Mackay i chlapnęłyśmy z lubością. Miłą drzemkę przerwało nam lądowanie. Na lotnisku w Cochin, okazało się, że… walizka Mańki zaginęła. Ona sama (Mańka, nie walizka) zdumiała mnie spokojem, z jakim przyjęła zapewnienia obsługi lotniska, że „nie ma prawa zginąć, najwyżej poleciała gdzieś, dokąd jej nie wysłano, więc najdalej za 24 godziny będzie z powrotem!”. Z niezmąconym spokojem, nie epatując nas niezadowoleniem i złością (naturalną w tej sytuacji) Maria wyszła z lotniska pomagając mi nieść walizkę i uśmiechając się mile. Za drzwiami lotniska upał buchnął w nas niemiłosierny, a palmy i oleandry wokół parkingu opowiedziały o tym, że jestem w kraju o zgoła innej florze niż Polska. Witaj nieznany lądzie! Witajcie Indie! Mańka, daj pyska – jesteś kapitalną kumpelą! W hotelu otworzyłam walizkę i poprosiłam Mańkę żeby sobie wybrała to, co będzie jej potrzebne. Okazało się, że, owszem, bardzo to miłe z mojej strony i że chętnie skorzysta z szortów i podkoszulka, a do spania położy się w tej, co ją ma ze sobą, w plecaczku. www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl w Indiach drogie i poszukiwane. Zeszłyśmy na kulturę, Konkursy Chopinowskie (okazuje się, że pani Jelna jest wielbicielką europejskiej klasyki) na oświatę i lecznictwo w Indiach. Język mnie bolał i ręce, a już mózg pracował na najwyższych obrotach. Chyba para mi szła uszami gdy przypominałam sobie ze szkoły odpowiednie słówka. – Gośka… gratuluję! Uratowałaś nasz honor! – szepnęła Ewa z fantastycznie „oxfordzkim” angielskim, ale wstydliwa. – Mogłyście się włączyć! – ofuknęłam je, ale prawdę mówiąc sama też byłam zdania że dałam radę. Do dzisiaj mój angielski pozostawia wiele do życzenia. Syn gdy mnie słucha zaśmiewa się i mówi: – Matka, ty wiesz, że istnieje coś takiego jak GRAMATYKA angielska?! – Cicho, smarkaczu! Daję radę, jak widzisz! Uśmiech jakoś pozwala moim rozmówcom wybaczać mi niedostatki w gramatyce, ale słownictwo mam! Wkuwałam w szkole! Taka to i druga nauka – warto opanować język obcy (polecam jednak angielski) choćby w stopniu podstawowym, żeby nie wyjść na palanta. Trzecia nauka – nie porównywać. Świat jest taki… jaki jest. My mamy tak, inni mają inaczej i dziwowanie się przez porównanie nie jest najmądrzejsze, bo zaraz wpędza nas w ksenofobię. Oglądam Indie oczami neofitki, dla mnie to taki zastrzyk egzotyki, że i tak nie ma z niczym porównania. Oto jedziemy autobusem długo i nużąco. No, jest klimatyzacja, ale właściwie wszystkich ukołysał miarowy rytm jazdy. Śpią. Nawet Mania. Ja nie śpię – patrzę, i uczę się Indii. Gdy jedziemy wolniej już nieco wyboistą drogą interioru, mądrzejsza o oglądane widoki pytam kompanów podróży, których obudziły wyboje, wskazując im na dziwne „termitiery” stawiane wzdłuż drogi przez hinduskie kobiety. Jedne dopiero je układają z czegoś gliniastego, inne zamazują to wilgotną gliną, jeszcze inne w tej glinie ryją patykiem ładne wzorki. Po co, na co? – O! Patrzcie jakie dziwne budowle – zgadnijcie, co to jest? Kombinują, myślą, ale nic im się nie kojarzy. – Może jakieś kultowe kurchaniki, skoro takie esy floresy na nich te kobiety wymazują kijkiem? – zgaduje Danka. – To są składy opału z krowich placków! Zbierają je, ukła- www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl Małgorzata Kalacińska – Mania, ty – jak Mary Poppins w swojej torbie dywanikowej – masz wszystko?! – Prawie wszystko! – Maja opowiedziała mi, jak zaginął jej bagaż, gdy leciała na jakąś konferencję do Paryża. Spędził tam dwa dni w nieświeżych ciuchach nie mając niczego na zmianę, brrrr. Odtąd zawsze wozi ze sobą Plecaczek Bezpieczeństwa. – Pokaż mi, co taki plecak powinien zawierać? I odbyłam małe szkolenie. W walizce owszem, Mańka miała łaszki i kosmetyczkę, a w niej to, co każda z nas wozi, ale i w plecaczku miała drugą, małą, zawierającą malutkie mydło, dezodorant, szampon, krem, grzebień, szczoteczkę i pastę do zębów. Dwie wkładki descreet, szminkę i jakieś perfumy w wersji mikro. Oprócz tego – bieliznę na zmianę, podkoszulki dwa: ciemny i biały, skarpetki i… to chyba wszystko. Nazajutrz walizki Majki nie było. Po zwiedzeniu prowincji Cochin przelecieliśmy na Goa. Mania prała swoją/moją podkoszulkę wieczorem i rano zakładała już suchą i czystą. Wiem jednak, jak bardzo było to niefajne, niekomfortowe. Podziwiałam jej spokój. Po wylądowaniu na Goa nasza nowa pani przewodnik dopadła Marię z okrzykiem radości : – Madame Maria Ł.? Pani walizka już jest w hotelu! Ufff… Nie o mnie chodziło, ale poczułam wielką ulgę, a i nasze towarzystwo powitało tę wiadomość oklaskami. Nie będę opisywała szczegółowo dwóch tygodni pobytu w niezwykłym świecie, bo należałoby się pochylić i opisać to barwnie, pięknie, a ja nie wiem, czy talentu by mi starczyło, ale chciałam się skupić na takich faktach z tej podróży, które same w sobie były też jakąś nauką. Z Goa przelecieliśmy do Mumbaju. Tam, jak to na study tour odbyliśmy miłe spotkanie z panią ichniego, dużego biura podróży. Młodzież z naszej grupy – znakomicie anglojęzyczna, znakomicie wykształcona etc. – nie popisała się tego wieczoru. Pani natomiast zrobiła na mnie kolosalne wrażenie taktem, kulturą i pamięcią. Wyglądała trochę jak Indira Ghandi w białym, skromnym sari. Przywitała się z każdym z nas wymieniając wizytówki i próbując prawidłowo z nich odczytać nasze imiona. Zatem, już przy stole, zagadnęła każdego z nas o to, co robimy i jak nam się podobają Indie. Każdego z nas po imieniu – bezbłędnie! Zamieniła kilka słów dokładnie o tym, co dana osoba robi. Marek był rezydentem na Malcie, Ewa (biegły angielski) jest w marketingu hotelu X, Danusia w hotelu Y obsługuje grupy, Iwona jest Ważnym Menadżerem hotelu Z. Ze mną (byłam wtedy nauczycielką) zagadała o szkolnictwie, a z Majką o reklamie i PR. Okazało się, że najmniej do powiedzenia ma nasza (kształcona zagranicą) młodzież. Młoda panna spytana z czego słynie Polska zacukała się, a jej biegły angielski zaciął… W końcu roześmiała się obracając odpowiedź w żartnie-żart: – …z polskiej wódki? Oniemiałam i zrobiło mi się wstyd. Mój angielski jest słaby i koślawy ale się spięłam, i sprostowałam mówiąc o węglu i minerałach – miedzi i siarce, a też o polskim rolnictwie, z czym Pani Jelna zgodziła się żywo i serdecznie, zachwalając polskie jabłka i mówiąc o tym, jakie są 11 Małgorzata Kalacińska Sierpień 2010 12 dają w te kurhany i jeszcze tym gównem oblepiają z zewnątrz, żeby chyba deszcz nie zamakał tego składu od środka. – A te esy floresy? – pyta zdumiona Ewa. Z potrzeby estetycznej! Masz, Ewciu, przed sobą „rzeźbę w gównie”! Ale oprócz tego Indie to rozszalała roślinność, wolny upływ czasu, upał i kolorowi ludzie, którzy żyją tu inaczej niż my w Europie, a jednak podobnie. O! I piękne kobiety. Nawet te najbiedniejsze, w barwnym, bawełnianym sari z kokiem czarnych włosów i malowanymi henną oczami wyglądają jak księżniczki. Zgrabne, poruszające się jak w tańcu, z żywymi kwiatami we włosach. Niektóre z nich mają tylko to sari i ten codziennie żywy kwiat. Piękne są! A teraz patrzę na nas, Europejki. Mamy bladą cerę i na nogach niezgrabne adidasy, tłustawe blade nogi pokazujemy półdługich szortach w nieokreślonym kolorze, bo beż czy ecru to kolor nieokreślony, brzydki. W lekko już przepoconym T-shircie, w ogóle spocone i z włosami lepiącymi się do twarzy jesteśmy brzydkie po prostu! One – Hinduski chodzą pięknie, z gracją nawet jak jest to salwar kabir, czyli zestaw składający się z szarawarów albo wąskich, ale nie obcisłych (upał) spodni i luźnej długiej tuniki. Tę ich królewskość ruchów podkreśla szal, konieczny i obecny zawsze w takim zestawie, lub zarzucony, będący końcówką sari. Są dostojne, płyną. My stoimy sapiąc i pocąc się. Lądujemy znów w Delhi. Za sobą mamy mnóstwo wrażeń, zdjęć w aparatach i własnych myśli. Wokół, za oknami autokaru brud, szarość, smród ulic i nagle feeria kolorów zwykłego parku lub zbocza gór pełnego kwitnących roślin i czerwonego w zachodzie słońca nieba. Ulice jednak najbarwniejsze z tych, jakie dotąd widziałam. Nie ma w sklepie ani na ulicy jednakowych strojów. Każda Hinduska jest inna, ma inny kolor sukni albo salwar kabiru, no i te ich włosy! Czarne warkocze, koki zawsze ozdobione kwiatami. Mężczyźni zazwyczaj w koszulach i spodniach, lub rzadziej w krótkich spodenkach – to chyba pozostałość Imperium. Tylko w Cochinie faceci chodzą w zawojach z materiału wokół bioder. W innych regionach Indii, w najbiedniejszej wsi stoją kontenery, a w nich są jakieś warsztaty, punkt pisania podań ze starym Hindusem i jego maszyną do pisania pamiętającą I wojnę światową, i zawsze zakład krawiecki ze stareńką maszyna do szycia i spodniami równiutko wiszącymi pod sufitem. Setki męskich spodni! Nie podoba mi się tutejszy typ męskiej urody, ale miło patrzeć na facetów ładnie wystrzyżonych i ogolonych. Rano, pod każdym parkanem, ogrodzeniem wisi kawałek lustra i stoi fryzjer. Koło siebie ma kanister wody i rozłożone narzędzia. Strzyże i goli za kilka rupii. I spryskuje wodą kolońską! O, to też ważne spostrzeżenie – na ulicach w tłumie nie czułam ludzkiego zapachu oznaczającego problemy z higieną. Na koniec opowiem historyjkę z czarami. Byliśmy w sklepie Kohinoor, firmie jubilerskiej, która ma wiele lat tradycji i w której zamówiono kiedyś piękny garnitur ze szmaragdów dla królowej Wiktorii. Właściciel pokazał nam ów garnitur, bo ich tradycja mówi, że ów wyrób musi pozostać w kraju, więc gdy królowa wyjeżdżała ostatecznie z Indii, dostała równie piękną… replikę. Faktycznie kolia, diadem i pierścień, a też bransoleta – cudne ciężkie i zielone. Ach, jak fajnie być królową! Okazało się, że hotel w którym mieszkamy ma na dole filię owej firmy i jedna z naszych koleżanek – Iwona (pani menadżer hotelu XYZ) kupiła sobie pomniejszoną replikę tego zestawu. W autokarze piszczałyśmy z ciekawości, więc ona wyjęła to cudo z pudełka. Ładna robota, mimo że komercja a nie prywatne zamówienie dla królowej, i złoto jak należy, i szmaragdy. Każda z nas przymierzała i oglądała. Ja nie jestem jakoś specjalnie czuła na biżuterię, więc i chora z zazdrości nie byłam. Ładne! No bezdyskusyjnie ładne! – Iwona – poprosiła ją Ewa – załóż na siebie! Iwona krygowała się, ale w końcu założyła. Tu muszę wtrącić słówko o jej urodzie. Iwona – szczupła, w wieku 40+, była po irlandzku ruda. Naturalnie bladolica, z krótkimi, kręconymi miedzianymi włosami, nakrapianymi ramionami, różową cerą i tymi ładnymi piegami na buzi. Nie wiem jak inni, ale mnie się to bardzo podoba (w szkole rysowałam sobie na nosie piegi brązową kredką do oczu). Gdy Iwona założyła na siebie ową kolię, pierścień, kolczyki i diadem stały się czary, jak w „Harrym Porterze”: ta biżuteria, te szmaragdy nagle ożyły! Zalśniły jakimś czarownym, zielonym blaskiem, ożywiły barwę! To było niezwykłe. Okazuje się, że faktycznie nie każdy może nosić cokolwiek. Ja mogę nosić perły bezkarnie, bo Małgorzata, Margarita to perła właśnie, to mój kamień, a rudowłosa Iwona śmiało powinna zakładać szmaragdy, bo one lubią taką różowo-czerwoną oprawę. Przeglądam zdjęcia z Indii. Piękna wycieczka, znakomite towarzystwo Mańki, z którą bawiłyśmy się doskonale. I chociaż dzisiaj kontakt nam się urwał, nie mamy o to do siebie pretensji. Jak tylko się kiedyś spotkamy, uściskamy się serdecznie – mamy wspólne wspomnienia i wiele razem przeżytych radości. Warto było! A dzisiaj, ilekroć wybieram się w podróż małą czy większą, zawsze oprócz walizki pakuję sobie mój własny Plecaczek Podróżny, w którym mam to, o czym mi Mańka mówiła: wszystko na Wszelki Wypadek. Maniu – dziękuję Ci! www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl Tadeusz Sawicki Rozkaz: zdławić powstanie Niemcy i ich sojusznicy w walce z Powstaniem Warszawskim Kaarlo Kurko Cud nad Wisłą Wspomnienia fińskiego uczestnika wojny polsko-bolszewickiej Karlo Sakari Kurko (1899–1989) jako dziewiętnastolatek wstąpił do oddziałów samoobrony, stanowiących trzon „białej armii” walczącej w latach 1918–1919 w obronie rządu, przeciw stacjonującym w Finlandii wojskom rosyjskim i rodzimej „Czerwonej Gwardii”. Po zakończeniu wojny domowej w Finlandii, Kurko wraz z innymi ochotnikami udał się do Estonii, gdzie walczył w szeregach armii generała Judenicza. Po klęsce autor przedostał się do Polski i wstąpił w szeregi walczącej u boku Wojska Polskiego, Rosyjskiej Ludowej Armii Ochotniczej. Kurko uczestniczył m.in. w bitwie warszawskiej. Bellona Bellona Sławomir Koper Kobiety w życiu Mickiewicza Jakub Ćwiek Krzyż Południa. Rozdroża Pierwsza na polskim rynku książka poświęcona w całości relacjom Mickiewicza z kobietami. To zbiór kilkunastu esejów opisujących życie prywatne poety, powstałych na podstawie dostępnych obecnie źródeł. Autor bogato cytuje listy, pamiętniki, nie unika również wykorzystywania twórczości Mickiewicza. Nie jest jego celem wzbudzenie taniej sensacji, a wyłącznie zapoznanie czytelników z intymnym życiem naszego największego poety. A było ono niezwykle burzliwe i ciekawe – zdecydowanie zasługujące na szersze poznanie. Był mieczem sprawiedliwości pod Bull Run, aniołem zagłady we Fredericksburgu, nadzieją na przedpolu Gettysburga. Naprawdę nazywał się Jeremiah Cross. Rok 1863. Konfederacka rebelia jest w ciągłym natarciu i, wygląda na to, nic nie stanie już na przeszkodzie generałowi Lee, by wywalczyć dla Południa upragnioną niepodległość. Tymczasem gdzieś w Georgii pojawia się czarnoskóry szaleniec, podający się za Boga. Bez trudu zyskuje poparcie niewolniczej braci i wraz z nimi pragnie zrealizować swój plan podbicia Południa. Powstrzymać go może tylko legendarny bohater Konfederacji – Jeremiah Cross. Bellona Bellona Jackie Marriott Poradnik dla miłośników psów Lothar-Gunther Buchheim Na pokładzie U-730. Twierdza Nabywanie nowego psa bądź szczenięcia, szczególnie po raz pierwszy, może okazać się naprawdę trudne. Jaka wielkość, rasa lub tez płeć psa jest odpowiednia dla naszej rodziny? W jaki sposób należy go żywić? Ile powinien jeść? Ile ruchu potrzebuje? Jak rozpoznać, czy źle się czuje? Pomoc jest w zasięgu ręki. Jackie Marriott udziela właścicielom porad na temat zachowania psów oraz rozwiązuje problemy szkoleniowe, omawia zalety i niedogodności nabywania szczeniąt lub dorosłych psów, mieszańców bądź też psów rasowych, jak również wszystko co powinniśmy wiedzieć o przygotowaniu naszego domu, rodziny. Po nieudanej pierwszej próbie wyjścia w morze okrętu U-730 następuje druga próba. Początkowo również się wydaje, że okręt będzie musiał zawrócić do portu, ponieważ napotyka bardzo silną blokadę okrętów alianckich. Kiedy okręt mimo licznych uszkodzeń nie zostaje zatopiony i wydostaje się na otwarte morze, musi pozostawać nieprzerwanie w zanurzeniu, ze względu na udoskonalenie alianckiego sprzętu do radiolokacji. Na domiar złego załoga i pasażerowie okrętu ulegają masowemu zatruciu pokarmowemu po zjedzeniu nieświeżej potrawy, co ma katastrofalne skutki. Bellona Bellona Lech Wyszczelski Asbjorn Jaklin Warszawa 1920 Wojna Hitlera na północy Europy Bitwa warszawska zalicza się do największych starć zbrojnych w dziejach oręża polskiego. Decydowała nie tylko o wyniku prowadzonej wojny. Zależał od niej los narodu polskiego, który dopiero co wyzwolony, stanął przed realną groźbą kolejnej zależności oraz narzucenia siłą niechcianego systemu społeczno-politycznego. Bitwa miała wymiar europejski. Może być porównywana tylko z takimi sławnymi zwycięstwami oręża polskiego, jak bitwa pod Grunwaldem czy pod Wiedniem. Bellona nowości wydawnicze Opracowanie wybitnego znawcy Powstania Warszawskiego, w którym autor, posługując się dokumentami i relacjami Niemców pokazuje mechanizm zbrodni, popełnionej w Warszawie w sierpniu i wrześniu 1944 r. Autor zwraca uwagę na reakcję Niemców na Powstanie Warszawskie. Przedstawia tło decyzji władz III Rzeszy, aby do tłumienia Powstania nie kierować regularnych formacji Wehrmachtu. Omawia udział formacji cudzoziemskich, głównie RONA, w walkach ulicznych i zbrodniach na ludności cywilnej. Pasjonująca historia działań zbrojnych na północnych obszarach Skandynawii w czasie drugiej wojny światowej. Dla Hitlera zajęcie portów i lotnisk w północnej Skandynawii dawało możliwość atakowania konwojów z dostawami wojennymi płynących do Murmańska oraz prowadzenia wojny lotniczej z Wielką Brytanią. Autor przedstawia wspomnienia żołnierzy i ludności cywilnej z tamtych terenów, ukazujące przebieg okupacji, walkę wywiadów i sił specjalnych, a także funkcjonowanie umieszczonych tam niemieckich obozów pracy. Bellona www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl 13 Sierpień 2010 Pisanie filmów, kręcenie wierszy Poezja i film Ponieważ poezja i film posługują się obrazem, nic dziwnego, że oba gatunki przenikają się wzajemnie. Ciekawe jednak, że chętniej to współczesna poezja korzysta z filmu niż vice versa. 14 Sztandarowy obraz polskiej szkoły filmowej – „Kanał” Andrzeja Wajdy miał swoje źródło w wierszu. Napisał go w czasie powstania warszawskiego podchorąży Józef Szczepański „Ziutek”, żołnierz batalionu „Parasol”. Czekamy ciebie, czerwona zarazo, Byś wybawiła nas od czarnej śmierci, Byś nam – kraj przedtem rozdarłszy na ćwierci Była zbawieniem – witanym z odrazą... Ten fragment pokazuje prawdziwy dramat powstańców - zabijanych przez Niemców, zdradzonych przez Rosjan. W filmie ten dramat został zamaskowany i zmetaforyzowany dantejskimi obrazami śmierci powstańców w kanałach. Poezja Norwida dała tytuł „Popiołowi i diamentowi” – najpierw powieści Jerzego Andrzejewskiego, a następnie filmowi Wajdy. Scena w ruinach kościoła, w której bohaterowie (niezapomniani Zbyszek Cybulski i Ewa Krzyżewska) odczytują fragment „Tyrteja” Norwida zapada w pamięć niezależnie od głosów krytykujących historyczny fałsz powieści jak i filmu. Skoro już przy romantykach i przy Wajdzie jesteśmy, to nie sposób nie wspomnieć o „Panu Tadeuszu”, ekranizacji epopei Mickiewicza z 1999 roku. To bodaj jedyny polski film, którego scenariusz w całości oparty został na utworze poetyckim. Dziesięć lat wcześniej Mickiewicza wziął na filmowy warsztat Tadeusz Konwicki. Jego „Lawa” z nieśmiertelną rolą Gustawa Holoubka jest nie tyle adaptacją, co „opowieścią o Dziadach Adama Mickiewicza”, jak głosi nadtytuł. Konwicki połączył dramat romantyczny z obrazami współczesnej Warszawy (Pałac Kultury!), a także z tragicznymi doświadczeniami naszego narodu w XX wieku – gettem, Katyniem, Oświęcimiem. Powstał obraz wstrząsający, a na twórców filmu spadł deszcz nagród. Ale spośród poetów największy chyba wpływ na polskie powojenne kino wywarł Andrzej Bursa. Przy czym niemała w tym zasługa prozy jego przyjaciela Stanisława Czycza. W 1989 roku Andrzej Titkow nakręcił film „Światło odbite”, luźno oparty na głośnym opowiadaniu Czycza pt. „And”, które stanowi niezwykły zapis przyjaźni obu pisarzy. Akcja filmu rozgrywa się w latach 80. kiedy Zbyszek, przyjaciel Anda, usiłuje uwolnić się spod jego psychicznego wpływu. W filmie Titkowa „grają” wiersze Bursy – „Ogród Luizy” i „Z zabaw i gier dziecięcych”. Jednak pierwszym reżyserem, który zmierzył się z trudną materią „Anda”, był Stanisław Latałło. Jego film telewizyjny z 1974 roku „Pozwólcie nam do woli fruwać nad ogrodem” z Janem Nowickim (Andrzej) i Jerzym Bogajewiczem (Staszek) przepojony jest błazenadą i przeczuciem nadchodzącej śmierci młodego poety. Latałło świetnie pokazuje fałsz tzw. życia literackiego tamtych (czy tylko tamtych?) lat. Obrazoburcze utwory krakowianina wykorzystał również Roland Rowiński w swoim filmie „Zero życia” (1987). Po Czycza i Bursę sięgnął ponownie Andrzej Barański w swoim poetyckim filmie „Nad rzeką, której nie ma” (1991). Za kanwę scenariusza posłużyły opowiadania Czycza z tomu „Nim zajdzie księżyc”, a film otwiera wiersz Bursy „Fiński nóż”. Drugim „kultowym” poetą, który został przetłumaczony na język filmu, jest Edward Stachura. „Siekierezada” Witolda Leszczyńskiego z 1985 roku do dzisiaj pozostaje źródłem in- spiracji dla kolejnych pokoleń „wolnych duchów”, którzy tak jak filmowy Janek Pradera wybierają życie w Drodze. Choć bohater, nie mogąc oderwać się od obrazu utraconej miłości - Gałązki Jabłoni, ostatecznie kończy pod kołami Białej Lokomotywy... Jako źródło cytatów literackich poezja Stachury pojawia się w filmach: „Nadzór” (1983), „Weryfikacja” (1986), w sequelu serialu „Dom” z 2000 roku, a także w filmie całkiem współczesnym - „W dół kolorowym wzgórzem” (2004). Wyjątkowym przypadkiem w naszej kinematografii i literaturze jest Stanisław Grochowiak. Powszechnie znany jako poeta, nieco mniej jako dramaturg i autor słuchowisk radiowych, napisał scenariusze do kilkunastu filmów fabularnych. W jego dorobku jest i komedia„Kalosze szczęścia” (1958), i film wojenny „Partita na instrument drewniany” (1975), i liryczna opowieść o miłości dwojga ludzi u schyłku życia – „Czerwone i złote” (1969). Jednak największy rozgłos zdobył film „Chłopcy” z 1973 roku, będący ekranizacją dramatu Grochowiaka pod tym samym tytułem. Spośród obrazów zagranicznych nie sposób nie wymienić „Stowarzyszenia umarłych poetów” w reżyserii Petera Weira z 1989 roku. Był czas, kiedy film ten musiał obejrzeć każdy maturzysta. Leitmotivem tej historii jest wiersz Walta Whitmana „O Captain! My Captain!”. Tak też uczniowie zwracali się do swego nauczyciela literatury Keatinga. Osobną grupą filmów są te odwołujące się do biografii poetów. Kino lubi konflikt, nic więc dziwnego, że na bohaterów takich filmów najbardziej nadają się tzw. poeci przeklęci. Można tu wymienić „Całkowite zaćmienie” Agnieszki Holland (o burzliwym związku Artura Rimbauda i Paula Verleine’a), „Sylvia” z Gwyneth Paltrow i Danielem Craig’em (tragicznie zakończony związek dwojga poetów Sylvii Plath i Teda Hughesa). W Polsce w ostatnich latach powstały dwa filmy fabularne o poetach: „Wojaczek” Lecha Majewskiego (1999) oraz „Parę osób, mały czas” Andrzeja Barańskiego z roku 2005. Majewskiemu udało się znakomicie oddać socjalistyczną beznadzieję początku lat 70. Gorzej było już z przedstawieniem prawdy o Rafale Wojaczku. Choć dodatkowym, pozaartystycznym walorem tego filmu było obsadzenie w tytułowej roli wschodzącej wówczas gwiazdy polskiej poezji - Krzysztofa Siwczyka. W epizodach spotykamy innych „prawdziwych” poetów: Janusza Stycznia i Macieja Meleckiego. Z kolei Andrzej Barański pokazał przyjaźń, jaka łączyła niewidomą poetkę Jadwigę Stańczakową z wielkim ekscentrykiem i poetą Mironem Białoszewskim. Zostali świetnie zagrani przez Krystynę Jandę i Andrzeja Hudziaka, dzięki którym niezbyt rozbudowana fabuła filmu nabiera głębi. Ale związki poezji i filmu są obustronne, co znaczy, że również poeci sięgali i sięgają po filmowe wątki, a nawet filmowy język. Bardzo wcześnie bowiem zauważyli, że tym, co łączy oba sposoby wypowiedzi, jest obraz. Maria Pawlikowska-Jasnorzewska w tomiku „Różowa magia” wydanym w 1924 roku zamieściła wiersz pt. „Film amerykański”. Pojawiają się w nim cowboy, mustang, bandyta, sombrero, elementy wzięte z westernu. Ale, jak to u Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, fantastyczne filmowe obrazy służą jedynie za tło realnego, „pięknego filmu życia”. Również jeszcze w epoce kina niemego powstał wiersz Kazimierza Wierzyńskiego pt. „Film” (tom „Pieśni fanatyczne”, 1929). Poeta docenia fakt, że kino pozwala („z świstem na szpuli”) na krótko odpocząć od szarej rzeczywistości, ale zauważa, że masowa produkcja filmowa służy również ogłupianiu ludzi. Wierzyński ma w dorobku jeszcze co najmniej jeden utwór odnoszący do przemysłu filmowego, „Hollywood” www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl tytuł nawiązuje do filmu „Przełamując fale”, pozbędzie się ich czytając dedykację – Larsowi von Trierowi. Duński reżyser, czołowy przedstawiciel szkoły Dogmy opowiedział historię żony, która na życzenie sparaliżowanego męża oddaje się innym mężczyznom wierząc, że w ten sposób odzyska zdrowie dla męża. Zostaje śmiertelnie skatowana przez bandytów, ale jej mąż zdrowieje. Brzoska, wyraźnie poruszony tym dramatem, we właściwy dla siebie, ironiczny sposób, kończy swój wiersz słowami: „bóg jest w twoim sercu/ i w naszych rękach, więc się// nie lękaj”. Pozostający w kręgu tej samej, co Brzoska, „śląskiej szkoły poezji życia” (określenie Karola Maliszewskiego), Paweł Lekszycki w roku 2001 wydał tomik „Wiersze przygodowe i dokumentalne”. Tytuł wyraźnie odnosi się do filmów, choć w wierszach znajdziemy przede wszystkim odniesienia pokoleniowe. Nie wiem czy to dzieło przypadku, czy specyficznego klimatu, ale Śląsk wydał jeszcze jednego poetę, który na koncie ma książkę jawnie i oficjalnie będącą zapisem dialogu poezji i filmu. To „Kroniki filmowe” Grzegorza Olszańskiego, tom wydany w 2006 roku. Poeta stworzył duchowy zapis swojego czasu na podstawie kilkudziesięciu filmów. Podobnie jak siedemdziesiąt lat wcześniej Kazimierz Wierzyński, siedząc przed kinowym ekranem Olszański snuje filozoficzne refleksje, nie tyle skupiając się na fabule poszczególnych obrazów, co na fenomenie słowa i obrazu. Jak napisał Karol Maliszewski, Olszański „szuka krótkiej, błyskotliwej, wieloznacznej konstrukcji słownej, która byłaby odpowiednikiem doświadczenia filmowego, kumulując w sobie obrazowość i emocjonalność, wygaszane na koniec intelektualną ripostą o aforystycznym wydźwięku”. Byłoby grubą przesadą stwierdzenie, że film stanowi pożywną karmę tylko dla młodych i najmłodszych poetów. Reprezentanci starszego pokolenia również potrafią zdyskontować w ciekawy literacko sposób swoje kinowe doświadczenia. Cykl wierszy „filmowych” opublikował ostatnio Krzysztof Kuczkowski, urodzony w roku 1955. Znalazły się one w tomie „Pieśń miłości, pieśń doświadczenia” (2006, wspólnie z Wojciechem Kassem), a rok później w zbiorze „Dajemy się jak dzieci prowadzić nicości”, gdzie zostały ujęte w jeden rozdział pt. „Pan Dickinson”. Utwory te stanowią poetycką ewokację westernu Jima Jarmusha pt. „Truposz”. W dziewięciu odsłonach, z których niektóre opatrzone są mottami-cytatami z filmu Kuczkowski kreśli niesamowicie nośną literacko wizję świata rządzonego przez „Pana Dickinsona”. W filmie to wszechwładny właściciel fabryki, ale można go także odczytywać jako diabła. Filmowa historia Williama Blake’a, który tak jak jego wielki imiennik tworzy poezję, tyle że za pomocą rewolweru, dzięki sile metafory nabiera kształtu wielkiej przypowieści o zmaganiu się człowieka ze złem, tkwiącym w nim samym. Niezwykły to przykład tego, jak poezja potrafi pięknie „pasożytować” na sztuce filmowej. Myślę, że sam Jarmush byłby nieźle zszokowany tym efektem. Mój subiektywny i siłą rzeczy wybiórczy przegląd wzajemnych relacji poezji i filmu miał jeden podstawowy cel: pokazanie, że dobra poezja nieustannie musi otwierać się na nowe obszary życia. Z drugiej strony, film, nie przestając operować obrazem i dialogiem, dzięki środkom poetyckim potrafi unieść znacznie więcej niż zapisane jest w scenariuszu. Poezja i film z tomu „Gorzki urodzaj” (1933). Autor przeciwstawia zakłamany blichtr rzeczywistej „fabryki snów” autentycznym wzruszeniom widzów „w mistycznych Koluszkach”. Początkowa fascynacja poetów magią nowego środka wyrazu, jakim było kino, przerodziła się z czasem w relacje sięgające głębiej. Film zaczął być traktowany jako równoprawny partner literatury, a wraz z uformowaniem się klasyki kina zaczęła się literacka adaptacja filmowych motywów. Prawdziwa eksplozja wierszy czerpiących z dorobku sztuki filmowej nastąpiła u nas w latach 90., kiedy głos zabrało tzw. pokolenie bruLionu. Poetą, który wręcz upodobał sobie filmowe tropy, jest Marcin Świetlicki. W jego wierszu „Casablanca” (tom „37 wierszy o wódce i papierosach”, 1996) pojawia się cały korowód postaci „niepokojąco podobnych” do gwiazd filmowych: Humphreya Bogarta czy Marylin Monroe. Utwór kończy się koktajlem cytatów: „Jaka jest pańska narodowość?”/ „Jestem pijakiem./ Jestem nieślubnym dzieckiem/ Bogarta i Marylin Monroe./ To ja/ zabiłem Laurę Palmer.” Nastrój głośnego kryminału Fritza Langa z 1930 roku przywołuje Świetlicki w wierszu „M – morderstwo” z tego samego zbioru. Z tą drobną różnicą, że „akcja” wiersza rozgrywa się współcześnie, no i zmieniony został nieco tytuł (niemiecki film zatytułowany jest „M – morderca”). Inny poeta bruLionowy, Krzysztof Jaworski, od klasyki kina woli filmy nieznane szerszej widowni. Zapewne przypadkowo zobaczony w telewizji film zaowocował wierszem pt. „Oglądając włoski dramat z roku 1975” (tom „Hiperrealizm świętokrzyski”, 1999). Poeta płynnie przechodzi od opisu filmowej sceny do opisu własnych niepokojów („niczego nie wiem o śmierci”), choć ubranych w błazeński kostium. Należąca do tego samego pokolenia Marzena Broda sięga po filmowe środki obrazowania, żeby pokazać przeżycia towarzyszące zakochaniu i tęsknocie. Wiersz „W prowincjonalnym kinie” (tom „Cudzoziemszczyzna”, 1995) nie przywołuje żadnych konkretnych tropów, on po prostu s t a j e s i ę filmem: „i wciąż się/ kręci taśma zbliżenie z twoim ciałem jest niepowtarzalne”. Uchylone przez starszych kolegów drzwi wyważyli poeci umownie zwani „rocznikami siedemdziesiątymi” i młodsi twórcy. Ich wiersze aż kipią od popkulturowych odniesień, można wręcz powiedzieć, że odniesienia te zastąpiły dotychczasową, tradycyjną topikę. „Nie tylko Truman Show” – wiersz Macieja Woźniaka z tomu „Wszystko jest cudze” (2003) doskonale ubiera w telewizyjno-filmowy kamuflaż druzgoczącą diagnozę współczesnego świata („Wieczorem wiadomości znowu pokażą stosy/ trupów, czyli tych, którzy wyciągnęli po prostu puste/ losy, odpadli w eliminacjach”). Z kolei Bartosz Muszyński, uważany za poetyckiego „krewniaka” Świetlickiego, używa filmowych motywów do kreślenia intymnych obrazków. Tak jest w wierszach „trains petting” czy „mulholland lane” z tomu „Lane Limbo” (2002). Zwróćmy uwagę, że oba tytuły to parafrazy tytułów filmów „Trainspotting” Danny’ego Boyle’a oraz „Mulholland Drive” Davida Lyncha. Również utwór „powiększenie” z tomu „Gwiazdobloki” (2001) to echo filmu pod tym samym tytułem. Wiersz otwiera zdanie: „Fotografia miejsca – pulsująca, do krwi/ obejrzana” – całkiem jak słynna scena z dzieła Michelangelo Antonioniego. Tradycję wierszy filmowych kontynuuje trzydziestoletni śląski poeta Wojciech Brzoska. W tomie „sacro casco” (2006) znajdujemy utwór „off cinema”, w którym – podobnie jak u Marzeny Brody – mamy do czynienia z kinową projekcją metafor („patrzysz na ten film/ i oglądasz w nim siebie”), a także wiersz „przełamując wiarę”. Kto ma wątpliwości czy Jarosław Jakubowski www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl 15 promocje nasze księgarnie RABAT Przypominamy, że możecie Państwo zostać posiada czami Karty Stałego Klienta, która uprawnia do zakupów z wysokimi rabatami. RABAT 10% książka tygodnia 10% książka MIESIĄCA Tomasz Torbus 5% – karta niebieska 10% – karta srebrna 20% – karta złota Zamki krzyżackie Deutschordensburgen Jeżeli dla Niemców Krzyżacy byli posłańcami cywilizacji (aczkolwiek niesionej za pomocą miecza), to dla Polaków stali się na wieki ucieleśnieniem niemieckiej buty i okrucieństwa. Dopiero ostatnie lata zrelatywizowały ten spór, skupiając się raczej na spuściźnie materialnej tych czasów. I słusznie, bo nigdzie w Europie, może poza Walią, Apulią czy Hiszpanią nad Duero, nie zachował się tak znakomicie cały system średniowiecznych zamków – bohaterów niniejszej książki. Ossolineum Przy okazji różnych akcji promocyjnych w naszych księgarniach możecie Państwo nabyć książki z rabatem do 50%, otrzymać cenny upominek, a także spotkać się z autorami, których zapraszamy do księgarń. Matras Matras Matras Wiktoria Matras CH Zielone Wzgórze Matras CHR Sfera Matras Matras Matras Matras Kujawska Matras Galeria Pomorska Matras Pod Arkadami Matras Matras Matras Matras CH AKS Matras Matras Matras Matras Matras Elipsa Matras Wiedza Matras CH Ogrody Matras CH Morena Matras CH Osowa Matras Galeria Przymorze Matras CH Wzgórze Matras Biały Kruk Matras CH Forum Matras Matras Matras CH Askana Matras Matras Galeria Grudziądzka Matras Matras Matras Matras Matras CH Galeria Kalisz II Matras Matras Papirus Matras Fala Matras Morska Matras Naukowa Matras Pegaz Matras Galeria Emka Matras Matras Galeria Krakowska Matras Matras Matras Matras Matras Matras 97-400 Bełchatów, Plac Narutowicza 20 42-500 Będzin, Małachowskiego 7 78-200 Białogard, Wojska Polskiego 12 15-664 Białystok, Wrocławska 20 43-300 Bielsko-Biała, Mostowa 5 85-005 Bydgoszcz, Gdańska 17 85-667 Bydgoszcz, Chodkiewicza 72 85-009 Bydgoszcz, Dworcowa 83 85-105 Bydgoszcz, Stary Rynek 15/21 85-739 Bydgoszcz, Fordońska 141 (Carrefour) 85-070 Bydgoszcz, Focha 2 41-902 Bytom, Dworcowa 22 (wejście od strony ul. Moniuszki) 89-600 Chojnice, Stary Rynek 9-10 41-500 Chorzów, Wolności 28 41-500 Chorzów, Parkowa 20 32-500 Chrzanów, Al. Henryka 23 43-400 Cieszyn, Głęboka 15 42-200 Częstochowa, Al. NMP 20 42-200 Częstochowa, Al. NMP 28 77-300 Człuchów, Królewska 8 78-500 Drawsko Pomorskie, 4 Marca 4 82-300 Elbląg, Płk. Dąbka 152 (Carrefour) 80-172 Gdańsk, Schuberta 102a (Carrefour) 80-299 Gdańsk, Spacerowa 48 (Real) 80-398 Gdańsk,Obrońców Wybrzeża1(E. Leclerc) 80-379 Gdynia, K. Górskiego 2 (Real) 81-366 Gdynia, 10 Lutego 11 (CH Batory) 44-100 Gliwice, Lipowa 1 44-100 Gliwice, Zwycięstwa 16 72-100 Goleniów, Konstytucji 3-go Maja 35 66-400 Gorzów Wlkp., Al. Konstytucji 3-go Maja 86-300 Grudziądz, Wybickiego 17 86-300 Grudziądz, Konarskiego 45 88-100 Inowrocław, Solankowa 3 88-100 Inowrocław, NMP 36 44-335 Jastrzębie Zdrój, Podhalańska 26 59-400 Jawor, Staszica 23 62-800 Kalisz, Poznańska 121-131 40-096 Katowice, Stawowa 10 47-200 Kędzierzyn Koźle, Poniatowskiego 1/3 78-100 Kołobrzeg, Giełdowa 8a 78-100 Kołobrzeg, Walki Młodych 32 75-007 Koszalin, Rynek Staromiejski 2 75-005 Koszalin, Zwycięstwa 92 75-452 Koszalin, Jana Pawła II 20 31-008 Kraków, Rynek Główny 23 31-154 Kraków, Pawia 5 31-564 Kraków, al.Pokoju 44 (CH Plaza) 82-500 Kwidzyn, Chopina 15/8 59-300 Lubin,Gen.Sikorskiego20(CH Cuprum-Arena) 20-081 Lublin,Staszica2(wej od Krak.Przed) 42-700 Lubliniec, Plac Kopernika 1 90-410 Łódź, Piorkowska 44 44/ 633 81 62 32/ 267 21 54 94/ 311 34 76 85/ 661 00 73 33/ 822 54 46 52/ 322 37 34 52/ 341 60 13 52/ 322 94 68 52/ 322 70 14 52/ 346 61 92 52/ 321 27 35 32/ 388 53 97 52/ 397 33 58 32/ 241 74 62 32/ 771 34 52 32/ 623 03 27 33/ 851 48 40 34/ 366 46 98 34/ 361 17 10 59/ 834 22 52 94/ 363 22 66 55/ 232 38 15 58/ 322 36 23 58/ 522 99 62 58/761 47 17 58/ 669 64 77 58/ 620 13 98 32/ 231 51 98 32/ 231 40 77 91/ 407 19 61 95/ 737 27 45 56/ 461 12 64 56/ 465 60 74 52/ 357 35 13 52/ 357 95 60 32/ 470 10 17 76/ 870 70 91 62/ 767 11 17 32/ 203 80 85 77/ 482 32 29 94/ 354 90 63 94/ 352 81 92 94/ 342 33 04 94/ 342 67 97 94/ 343 04 36 12/ 422 56 98 12/ 421 29 86 12/ 684 44 36 55/ 261 38 34 76/ 749 48 78 81/534 42 94 34/ 351 10 98 42/ 632 26 07 Matras Manufaktura Matras Matras Matras Matras Matras Matras CH Mazovia Matras Matras CH King Cross Matras Matras Matras Matras CH Nowy Świat Matras Staromiejska Matras Matras Matras CH Turzyn Matras Eureka Matras Matras Matras Matras Matras CH Bielawy Matras Matras Matras Matras Biały Ptak Matras Matras Matras Matras im. S. Żeromskiego Matras CH Arkadia Matras Leksykon Matras, Księgarnia WNT Matras CH Wileńska Matras Matras Matras Matras Matras CH Borek Matras Dolnośląska Matras Matras Matras Profesja Matras Atena Matras 91-071 Łódź, Jana Karskiego 5 89-100 Nakło, Rynek 9 55-200 Oława, Rynek 4 45-056 Opole, Plac Teatralny 13 63-400 Ostrów Wielkopolski, Kolejowa 20 97-300 Piotrków Trybunalski, Słowackiego 20 09-410 Płock, Wyszogradzka 127 59-100 Polkowice, Moniuszki 1a/1 60-197 Poznań, Bukowska 156 (Marcelin) 26-610 Radom, Żeromskiego 37 97-500 Radomsko, Plac 3 Maja 10 41-710 Ruda Śląska, 1 Maja 310 (CH Plaza) 35-311 Rzeszów, Krakowska 20 76-200 Słupsk, Stary Rynek 4 41-200 Sosnowiec, Modrzejowska 29 83-200 Starogard Gdański, Ks.Kellera 7 71-411 Szczecin, Bohaterów Warszawy 42 (Carrefour) 78-400 Szczecinek, Kardynała Wyszyńskiego 5 58-100 Świdnica, Rynek 33 86-100 Świecie, Duży Rynek 15 42-600 Tarnowskie Góry, Krakowska 9 87-100 Toruń, Rynek Staromiejski 31 87-100 Toruń, Olsztyńska 12 (Carrefour) 87-100 Toruń, Szeroka 32 87-100 Toruń, Wojska Polskiego 43/45 89-500 Tuchola, Świecka 26 43-100 Tychy, Bocheńskiego 12 43-450 Ustroń, Daszyńskiego 12B 58-300 Wałbrzych, Słowackiego 1 78-600 Wałcz, Kilińszczaków 38 00-897 Warszawa, Al. Solidarności 119/125 00-175 Warszawa, Al. Jana Pawła II 82 00-042 Warszawa, Nowy Świat 41 00-048 Warszawa, ul. Mazowiecka 2/4 03-734 Warszawa, Targowa 72 (Carrefour) 02-585 Warszawa, Al. Niepodległości 121/123 00-012 Warszawa, Zgoda 12 84-200 Wejherowo, Sobieskiego 260 87-800 Włocławek, 3 Maja 34/36 50-984 Wrocław, Hallera 52 (Carrefour) 50-068 Wrocław, Świdnicka 28 41-800 Zabrze, 3 Maja 5 41-800 Zabrze, ul. Wolności 296 65-071 Zielona Góra, Sobieskiego 16 78-520 Złocieniec, Józefa Piłsudskiego 2 77-400 Złotów, Wojska Polskiego 31 42/ 633 23 13 52/ 385 26 14 71/ 303 46 97 77/ 453 87 01 62/ 735 16 63 44/ 647 12 22 51/ 615 20 02 76/ 845 05 27 61/ 886 01 45 48/ 362 59 80 44/ 683 21 70 32/ 340 05 87 17/ 863 00 07 59/ 841 29 75 32/ 269 90 27 58/ 562 43 62 91/ 464 64 73 94/ 374 77 50 74/ 851 39 17 52/ 331 12 93 32/ 287 20 64 56/ 654 99 59 56/ 662 53 87 56/ 622 05 33 56/ 623 15 48 52/ 334 48 05 32/ 227 21 97 33/ 854 17 67 74/ 842 35 64 67/ 250 83 44 22/ 620 46 28 22/ 331 21 53 22/ 826 45 33 22/ 826 89 37 22/ 331 64 35 22/ 845 42 45 22/ 826 00 48 58/ 677 49 15 54/ 231 26 51 71/ 783 18 72 71/ 343 58 49 32/ 370 26 10 32/ 271 24 15 68/ 324 01 17 94/ 367 14 88 67/ 263 55 28 www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl