Pobierz [plik pdf]

Transkrypt

Pobierz [plik pdf]
S i e r p i e ń 2010 (73)
informator
sieci
księgarskiej
matras
k
s
i
ę
g
a
r
n
i
e
P O D R Ę C Z N I K I D L A K A Ż D E G O W K S I Ę G A R N I A C H M AT R A S
n o w o śc i w y d a w n i c z e • z a p o w i e d z i • p r o­ m o­ c j e
Sierpień 2010
TOP MATRASA • LIPIEC 2010
1.
Drugie życie Bree Tanner
6.
Mądrość Toskanii
2.
Przed świtem
7.
Zmierzch
3.
Zaćmienie
8.
Zaginiony symbol
4.
Zielone drzwi
9.
Zamek z piasku, który runął
5.
Mężczyźni, którzy nienawidzą
kobiet
10.
Dziewczyna, która igrała z ogniem
Stephenie Meyer
Dolnośląskie
TOP Matrasa
Stephenie Meyer
Dolnośląskie
Stephenie Meyer
Dolnośląskie
Katarzyna Grochola
WL
Stieg Larsson
Czarna Owca
Ferenc Mate
Prószyński i S-ka
Stephenie Meyer
Dolnośląskie
Dan Brown
Sonia Draga/Albatros
Stieg Larsson
Czarna Owca
Stieg Larsson
Czarna Owca
11. Księżyc w nowiu
Stephenie Meyer, Dolnośląskie
16. Cień wiatru
Carlos Ruiz Zafon, Muza
12. Błękitna godzina
Alyson Noel, Dolnośląskie
17. Posłanie z róż
Nora Roberts, Prószyński i S-ka
13. Ostatnia noc w Twisted River
John Irving, Prószyński i S-ka
18. M jak merde
Stephen Clarke, W.A.B.
14. Codzienność w Toskanii
Frances Mayes, Prószyński i S-ka
19. Kaznodzieja
Camilla Lackberg, Czarna Owca
15. Księżniczka z lodu
Camilla Lackberg, Czarna Owca
20. Kamieniarz
Camilla Lackberg, Czarna Owca
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl
GAMEDEC – opowieść
o poszukiwaniu tożsamości
Z Marcinem Przybyłkiem, autorem sagi o Gamedecu rozmawia Ewa Toczyska
Od początku miałem potrzebę stworzenia czegoś, co będzie
opowiadało o grach od niebanalnej strony. Gdy zaczynałem myśleć o Gamedecu, dziennikarze dość ostro atakowali gry, mówili,
że odmóżdżają, że są rozrywką płytką i niebezpieczną.
A czy te pierwsze gry rzeczywiście nie były takie?
Moim zdaniem teraz są jeszcze gorsze. W tych głosach było trochę racji, ale stanowisko dziennikarzy wynikało z tego, że widzieli tylko jedną stronę i podejrzewam, że większość z nich nigdy
nie grała. Gdyby zagrali, zobaczyliby, że gry są przede wszystkim trudne. Na początku się przegrywa. Traktowali je jako coś
lekkiego, przyjemnego. Główny zarzut polegał na tym, że młodzi ludzie przeniosą gry do rzeczywistości, że będą myśleli, że
zawsze można sobie wgrać nowe życie i grać/żyć od nowa. Gry
są bardzo rozwijające. Owszem, bardzo wiele tytułów traktuje
o przemocy i nie jest to dobre. Ale w owym czasie chciałem opowiedzieć o nich jako o zjawisku kulturowym. Zacząłem tworzyć
anegdoty Grao Story i publikować je w Świecie gier komputerowych. Takie dialogi troszeczkę w stylu platońskim, trochę odnoszące się do filozofii Wschodu. Po trzech latach współpracy z tym
pismem stwierdziłem, że to mało, że potrzebuję czegoś bardziej
ustrukturalizowanego, bardziej przemawiającego, że potrzebuję
bohatera. Na spacerze przyszedł mi do głowy detektyw od gier.
Potem była czysta kreacja, szukanie imienia, nazwiska, wyglądu,
to były naturalne kroki tworzenia głównej postaci.
Ktoś, z kimś czytelnik mógłby się utożsamić. Bohater.
Tak, musi być bohater. Jest nurt psychologiczny zwany „psychologią narracyjną”. Mówi, że człowiek jest historią. Tożsamość jest
opowieścią mówiącą o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.
Nie ma czegoś takiego jak struktura tożsamości. Ja jestem historią. Teoria ta mówi, że człowiek w pewnym momencie, na progu
dorosłości, zaczyna poszukiwać głównego bohatera swojej opowieści.
Każdy kiedyś zyskuje taką świadomość i zadaje sobie pytanie kim
jestem lub kim chciałbym być.
Tak, na początku ułatwia sobie sprawę, pobierając postacie ze
świata filmu, literatury.
Wybiera sobie autorytet, wzorzec.
Tak i mówi sobie: och, to jestem ja. Jestem podobny do Gladiatora, do Lary Croft. To pomaga stanąć na nogi. Teoria tożsamości
narracyjnej mówi, że w pewnym momencie człowiek sam stwarza głównego bohatera swojej opowieści. Stworzenie Gamedeca
było pierwszą próbą wykreowania takiej postaci.
A gdybyśmy mieli porównać Twoją twórczość do jakiegoś polskiego
pisarza fantasy, to którego byś wymienił? Czy jest jakieś odniesienie
do polskiej literatury tego typu?
Czasami, gdy jadę samochodem, uświadamiam sobie, że ten
pisarz był dla mnie ważny, tamto opowiadanie było istotne, ale
kiedy teraz rozmawiamy, trudno mi coś wyciągnąć z pamięci.
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl
wywiad
Ostatnio można zauważyć, że Internet w Polsce bardzo szybko się
rozwija, życie rzeczywiście przenosi się do sieci, do świata wirtualnego, mamy telewizję internetową i oczywiście gry, czyli coraz bliżej
nam do wizji z Twojej powieści. Czy grozi nam świat jak w „Gamedecu”?
Ja bym nie używał określenia „grozi nam”. Moim zdaniem Internet i gry komputerowe umożliwiają to, co jest naturalną cechą
człowieka.
To jest kreacja ludzkich marzeń.
Każdy człowiek ma skłonność do generowania pewnych wizji,
do marzenia na jawie, myślenia kategoriami życzeniowymi, wyobrażania sobie tego co będzie. Kiedy się z kimś poważnie porozmawia, najczęściej późną, wieczorową porą po jakimś alkoholu,
okazuje się, że za maską racjonalizmu mamy do czynienia z osobą, która jest zatopiona w nierealnych marzeniach o przyszłości.
Adler nazywał to celami finalnymi. Nawet jeśli ktoś wie, że cele
się nie zrealizują, to i tak wyobraża sobie siebie jako pilota albo
aktorkę i te imaginacje mają wpływ na to kim są. Na przykład
człowiek, który nigdy nie zostanie pilotem, jeździ regularnie na
lotnicze pokazy, robi zdjęcia. Moim zdaniem ciągle bardzo mało
wiemy o człowieku. Kim jest? Człowiek to gigantyczna potencjalność, na siłę jest zamykany w schematy. Mówimy: „człowiek to
ten, co chodzi w ubraniu”, a są też ludzie chodzący nago. Mówimy „człowiek, to ten, który wstępuje w związek: mężczyzna się
żeni, kobieta wychodzi za mąż”. Czasy współczesne pokazują, że
niekoniecznie tak musi być.
No tak, te pojęcia wymykają się systematyzacji.
Moim zdaniem człowiek ma wielką potrzebę pewnych kreacji,
marzenia, które jest nieprzystosowane do tego, co go otacza.
Kiedy pojawią się gry, które zaproponują alternatywę, okaże się,
że bardzo wielu ludzi, nawet racjonalnych, wybierze po części
życie tam (światy wirtualne, przyp. E.T.).
Ale nie każdy ma taką samodyscyplinę, żeby postawić sobie pewne
granice, bo wiemy, że Internet to duże możliwości, ale też zagrożenia.
No tak, my też jesteśmy w miejscu (w kawiarni), gdzie jest alkohol. Homo z reguły sobie radzi z alternatywnym światem, który
stworzy po spożyciu etanolu, większość osób wchodzi w ten
szamański świat na jakiś czas, a potem z niego wychodzi. Ale
są też osoby, które mają z tym problem. W naszej realności jest
mnóstwo ludzi, którzy żyją bez dachu nad głową. Zawsze będzie
grupa osób nieprzystosowanych, uzależnionych, która będzie
używała sieci niestosownie. Tak jest ze wszystkim, co nas otacza.
Każdy przedmiot, każda sytuacja, każdy czas może nieść potencjalne zagrożenie.
Chyba że do władzy dojdą psychopaci; mieliśmy takich w historii
i ich wizje chociaż po części mogą zostać zrealizowane.
Tylko trzeba pamiętać, że za psychopatami prawie zawsze stoją pieniądze, które nie są ich własnością. Nie wiem czy historia
zna wiele wybuchów wojen, które były powodowane tylko i wyłącznie wizją, potrzebą serca jakiegoś pojedynczego człowieka.
Może oprócz Aleksandra Macedońskiego i buntu Spartakusa, nie
wiem, nie znam się za dobrze na historii.
Wróćmy teraz do serii o Gamedecu, do początków. Skąd wziął się
pomysł na sagę? Czy długo nad tym myślałeś, a może pomysł wpadł
Ci do głowy nagle?
Marcin Przybyłek ur. 1968 w Pułtusku, polski
pisarz science fiction z zawodu lekarz medycyny, organizator szkoleń z zakresu Treningu Osobowości. Pracował w firmie farmaceutycznej.
Pierwsze publikacje pojawiły się w roku 2000
na łamach pisma Świat Gier Komputerowych
w rubryce Grao Story. Tworzył cykl tekstów
publicystycznych „Co w duszy gra” w Nowej Fantastyce. Tam też zostało zamieszczone pierwsze
opowiadanie z sagi o gierczanym detektywie
Torkilu Aymorze - Gamedec. Małpia pułapka. Zadebiutował książką: Gamedec. Granica rzeczywistości w 2004 roku. Potem ukazywały się kolejne części
sagi tj. Gamedec. Sprzedawcy lokomotyw (2006), Gamedec. Zabaweczki Błyski (2008) oraz najnowsza Gamedec. Zabaweczki Sztorm (2010). Więcej na
temat autora i jego publikacji na stronie www.gamedeczone.com
wywiad
Sierpień 2010
Inspiracją były gry komputerowe, bo w nich jest mnóstwo piękna, czasem wywołują głębokie wzruszenia. Moje pierwsze opowiadanie, „Małpia pułapka”, było zainspirowane intrem (intro to
wstępna animacja) gry „Archimedean Dynasty”. Pomyślałem, że
mój bohater powinien ponieść porażkę, nie cieszyć się z sukcesu.
Chyba właśnie gry były moimi nauczycielami snucia opowieści.
To z pewnością musi budzić zdziwienie literaturoznawców.
To, co przetacza się chyba we wszystkich częściach, to pojęcie nieśmiertelności i także ten problem próbują rozwiązać bohaterowie
książki.
Nieśmiertelność jest fascynującym tematem, który jest związany z przekraczaniem pewnego tabu. Żyjemy w rzeczywistości,
w której się umiera. Nikt nie chce się z tym pogodzić, ale z drugiej strony każdy mówi, że tak musi być. Moim zdaniem człowiek
dąży do nieśmiertelności, a przynajmniej do przedłużania życia.
Trochę w tym ma racji, bo nasze starzenie jest przyspieszone.
Gdyby nie geny przyspieszające ten proces, gdybyśmy się tylko
zużywali tak jak drzewa, to z tego co wiem (mogę się mylić), żylibyśmy nawet 250 lat. Nieśmiertelność cyfrowa jest ogniwem pośrednim między śmiertelnym i wiecznym życiem organicznym.
Zachowanie świadomości świadczy o człowieczeństwie.
W tomie V wyjaśniam to zagadnienie.
Czyli będzie więcej tomów niż IV.
Tak, cała Pierwsza Opowieść o Gamedeku kończy się tomem IV. V
księga jest pierwszą odsłoną Drugiej Opowieści, która dzieje się
mniej więcej 130 lat później. Jest to inna przyszłość, inna rzeczywistość, inne realia, inne problemy.
Ale z tym samym bohaterem? Przetrwał? Czyżby uzyskał nieśmiertelność?
To właśnie jest wyjaśnione pod koniec drugiego tomu.
Nawiążę do sceny przemiany głównego bohatera. Cały proces
świadomościowy, którego doświadcza Torkil jest tak sugestywny
w warstwie językowej i dogłębnej znajomości umysłu tudzież biologicznych funkcji człowieka, że zastanawiam się jak udało Ci się skonstruować ten opis?
Od dzieciństwa miałem predylekcję do przeżywania mnóstwa
zdarzeń w wyobraźni, często zastanawiam się, co bym czuł w danej sytuacji. Takie marzenia na jawie są dla mnie naturalne: jadę
samochodem, rowerem, idę ulicą, i ciągle coś sobie wyobrażam,
nic na siłę, samo przychodzi. Bardzo często są to sceny dramatyczne. Nie wiem dlaczego (śmiech).
A więc ogromna wrażliwość, skłonność do utożsamiania się z bohaterem. I dlatego to jest takie przekonujące.
Nie wyobrażam sobie pisania bez czucia. Kiedy piszę, czuję to, co
opisuję. Płaczę razem z bohaterami, śmieję się z nimi.
Czy moglibyśmy być szczęśliwi w świecie nieśmiertelnych?
Myślę, że tak, bo szczęście to kolejna pułapka semantyczna.
Dla każdego oznacza coś innego.
Prowadzono badania nad poziomem szczęścia osób bardzo zamożnych i biednych. Wyszło na to samo. Szczęście pojawia się,
gdy zachodzi zmiana na lepsze. Nawet wielkie luksusy nie dają
szczęścia (dają komfort, a to nie to samo). Świat nieśmiertelnych
byłby zupełnie inny, normalne byłyby inne rzeczy. Znów wracamy do pytania kim jest człowiek? Podchodzę z wielką pokorą do
tej kwestii: nie mam pojęcia kim jest. Moim zdaniem każda próba konkretnej odpowiedzi na to pytanie poniesie klęskę dlatego, że człowiek jest potencjalnością. W zależności od warunków
w jakich przebywa po prostu się zmienia, adaptuje.
Stawiasz sobie to pytanie we wszystkich częściach sagi: gdzie kończy się człowiek a zaczyna maszyna?
I wiesz co mi wychodzi? Że się nie kończy. To jest niesamowite,
bo są różne próby, np. Japończycy lubią cybernetyzować ciało
bohaterów w swoich filmach i wkładają w ich usta kwestie: „Nie
jestem już człowiekiem, jestem robotem”. Otóż nie, moim zdaniem nawet w całkowicie sztucznym ciele człowiek pozostanie
człowiekiem.
Dopóki myśli, ma samoświadomość.
Nie mogę ciągle znaleźć granicy, kiedy już nie jest.
A może wtedy, gdy przestanie logicznie myśleć?
Mnie się wydaje, że o człowieczeństwie decyduje tożsamość.
Mój ulubiony przykład jest związany z katedrą Notre Dame. Ta
budowla powstała z kamieni, „cegiełek”, ale czy można powiedzieć, że katedra to cegiełki?
Po części tak, ale nie tylko.
A czy odległość od szczytu do szczytu to cegiełki? Nie, to odległość, a odległość to informacja. A czy stosunek tej odległości
do wysokości to cegiełki? To też informacja. A czy proporcja to
cegiełki? Nie, to także informacja. Piękno tej budowli przekracza
swoją strukturę. Tak samo tożsamość człowieka przekracza swój
budulec, czyli to, że teoretycznie tkwi w mózgu zbudowanym
z neuronów. Sama myśl ma strukturę informacyjną. Nasza tożsamość to myśl samoświadoma. Istny cud.
Czyli spokojnie możemy przenieść się do wirtualnego świata?
Tak, możemy mieć ciała mechaniczne, możemy mieć nawet mózgi mechaniczne i nadal będziemy mieli tożsamość przekraczającą budulec. Nadal będziemy ludźmi.
Drugą część wywiadu opublikujemy w następnym numerze informatora
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl
Adam Soboczynski
Jak elegancko rozstać się
z zakochaną kobietą
Scott Mariani
Kuchnia Neli
Niecodzienna książka kucharska przygotowana przez żonę
wielkiego pianisty i... wielkiego smakosza. Zgromadzone
w niej zostały przepisy najsmakowitszych potraw świata,
poznanych podczas licznych
wędrówek Autorki po świecie.
Nie jest to typowa książka kucharska: brakuje w niej metod
żywienia, obliczania kalorii... jest za to swoistym pamiętnikiem wspólnego, rodzinnego gotowania i długiego życia u boku sławnego Artura
Rubinsteina.
Muza
Frederique Molay
Proroctwo Sądnego Dnia
Witajcie w Murderlandzie
• Szybka akcja tej wysokooktanowej powieści, jak zawsze
z Benem Hope’em w roli głównej, zachwyci miłośników twórczości Dana Browna i wielbicieli
Jasona Bourne’a.
• Trzecia po „Tajemnicy alchemika” i „Spisku Mozarta” książka
Scotta Marianiego.
Ben Hope, były komandos SAS,
służb specjalnych Jej Królewskiej Mości, rezygnuje z pracy
polegającej na poszukiwaniu
porwanych osób i podejmuje
decyzję o powrocie na przerwane wiele lat temu studia teologiczne. Nie zdaje sobie sprawy,
że los znów spłata mu figla…
Szukając zaginionej badaczki, Zoe Bradbury, zajmującej się
archeologią biblijną, zostaje wplątany w wyjątkowo niebezpieczną misję.
Jaką starożytną tajemnicę odkryła Zoe? Kto zrobi wszystko, aby sekret ten
nie ujrzał światła dziennego?
Z Grecji akcja książki przenosi się na głębokie amerykańskie Południe i do
świętego miasta, Jerozolimy. Tam Ben orientuje się, że walczy nie tylko
o siebie i Zoe, lecz także o życie wielu milionów ludzi. Stawka jest przerażająco wysoka, czasu zaś na uniknięcie katastrofy, która może być początkiem
Apokalipsy, jest coraz mniej.
• Co dzieje się kiedy świat wirtualny całkowicie miesza się
z rzeczywistością i zaczyna niebezpiecznie nią kierować? Dlaczego fantazje postaci wirtualnych spełniają się naprawdę?
• Młodym czytelnikom – ku
przestrodze!
• Frédérique Molay jest laureatką prestiżowej nagrody Prix
du Quai des Orfevres 2007 za
powieść kryminalną „La 7e
femme”.
Nathan, rozwiedziony profesor
Harvardu, mieszka w Bostonie.
Wolny czas spędza przed komputerem, oddając się internetowej rozrywce, jaką jest Island – wirtualna
gra, gdzie w szczęśliwym świecie każdy może być kim chce i wieść beztroskie życie. Gra staje się dla niego azylem. Pewnego wieczoru Nathan, będąc wirtualnym Natem, potrąca samochodem kobietę, która pojawia się
na drodze nie wiadomo skąd. Mogłoby się nawet wydawać, iż desperacko
rzuciła się pod koła pędzącego auta. Jak ujawnia śledztwo, ktoś jej w tym
pomógł... Nat jest w szoku i mimo iż świadkowie potwierdzają jego niewinność, dręczą go wyrzuty sumienia. Co gorsza, kiedy Nat rozłącza się
i jest Nathanem, profesorem Harvardu, fikcja staje się rzeczywistością...
Muza
Muza
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl
nowości wydawnicze
• Współczesny przewodnik po
życiu w wielkomiejskiej rzeczywistości, głównie w jej dwu najważniejszych sferach – miłosnej
i zawodowej.
• Historie ludzi w różnych codziennych sytuacjach, opowiedziane w 33 krótkich esejach
literackich.
Autor komentuje postępowanie
swoich bohaterów, ocenia je
i wyraźnie wskazuje, jak powinni byli postąpić, żeby odnieść
sukces lub przynajmniej zachować twarz. Jak delikatnie dać do
zrozumienia kobiecie, z którą flirtowało się na przyjęciu, że nie będzie dalszego ciągu; jak zachować się na rozmowie wstępnej o pracę; jak powinien
zareagować profesor przyłapany w bibliotece z asystentką w sytuacji intymnej; jak zachować się w przypadku wyrzucenia z pracy; jak zachować sympatię szefa i nie robić sobie niepotrzebnych wrogów. Krótko mówiąc, czytelnik
znajdzie w tej książce zestaw dobrych rad, które sprowadzają się właściwie
do jednej: trzeba umieć założyć właściwą maskę w każdej sytuacji.
Muza
Aniela Rubinstein
POZA
HORYZONTY
nowości wydawnicze
„Pisząc tę książkę nie sądziłam, że stanie
się ona tak ważna dla tysięcy ludzi.
Dzięki ich reakcjom zrozumiałam, że idea
„przesuwania horyzontu” jest ponadczasowa i uniwersalna. Przecież codziennie
zdobywamy Swój Własny Everest, nawet
jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Dziś wiem też, że trudniej osiągnąć szczyt
niż z niego zejść, a z wierzchołka widać
wyłącznie kolejne Góry do zdobycia... „
Martyna Wojciechowska
Wydawnictwo G+J RBA
Wojciechowska_matras.indd 1
Wydawnictwo G+J RBA
8/2/10
Mela_matras.indd
10:32:33 AM
Książka
o ludzkiej skórze
1
Książka
gawry_matras.indd
10:32:01 AM
cyk
o lach życia 8/2/10
1
Książka
o ludzkim ciele 8/2/10
Na pewno wiesz, jak wyglądają jajka,
ale czy wiesz również, że mogą być
w tysiącu różnych kolorów i odcieni?
Niektóre są przezroczyste i można
zobaczyć, co jest w środku. Bywają
twarde lub miękkie, małe albo duże,
a każde z nich jest pierwszym domem
maleńkiej istoty. Niech ciekawość będzie
z tobą i towarzyszy ci na zygzakowatej
ścieżce wiedzy. Podążaj nią, a dowiesz się
mnóstwa interesujących rzeczy o jajkach,
zwierzętach i o wielu innych
Kości towarzyszą ci od początku życia.
Kiedy się urodziłeś niektóre
z nich były miękkie i gąbczaste,
ale teraz są twarde, jak skała. Kiedyś
miałeś ich ponad trzysta, a teraz jesteś
właścicielem dwustu sześciu bardzo
ciekawych kości. To książka o kościach
i ludzkim ciele.
W tej książce dobrą odpowiedzią jest…
jeszcze więcej pytań !
Droga do wiedzy nie jest prosta
– czasem trzeba trochę pozygzakować!
Wydawnictwo G+J RBA
Wydawnictwo G+J RBA
Książka
8/2/10
kosci_matras.indd
10:31:00 AM 1
o porozumiewaniu się
Czy słonie się uśmiechają?
A czy śmieją się z czegoś?
Czy mówią„kocham cię”?
Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się,
co mówią do siebie?
Ludzie porozumiewają się przy użyciu
słów, a jak komunikują się słonie
i o czym rozmawiają?
Przeczytaj, a dowiesz się!
Wydawnictwo G+J RBA
10:31:33 AM
Wydawnictwo G+J RBA
Wydawnictwo G+J RBA
Jajko_matras.indd 1
Książka
8/2/10
o zimowym śnie
Czy kiedykolwiek widziałeś łóżko
niedźwiedzia? Czy wiesz, kiedy
i dlaczego misie zapadają w długi sen?
Czy słyszałeś, gdzie przychodzą
na świat młode niedźwiadki?
Z tej książki dowiesz się o życiu
dużych i małych misiów.
To książka o niedźwiedziach
i ich zimowym śnie.
Skórę dostałeś jeszcze zanim się urodziłeś. Chodzi z tobą wszędzie i ciężko
dla ciebie pracuje. Ale czy kiedykolwiek
wcześniej myślałeś o niej? Przyjrzyj się
dobrze skórze. Obleka każdego z nas.
skora_matras.indd 1
„Życie jest cudem. Zawsze. Nawet,
gdy jest cholernie trudne. Ja straciłem
bardzo wiele. Oglądałem pożar
rodzinnego domu, młodszy brat utonął
na moich oczach, a ja sam w wypadku
straciłem rękę i nogę. Niby wiele
straciłem, ale zyskałem dużo więcej
i uważam się za szczęściarza. Staram
się doceniać to, co mam, a mam piękne
życie. Tak chcę je widzieć i tego życzę
każdemu z Was”.
Jasiek Mela
Książka
o układzie
słonecznym
10:30:42 AM
8/2/10 10:31:13 AM
Czy wiesz, gdzie mieszkasz?
Czy na pewno znasz swój adres?
Czy kiedykolwiek pomyślałeś,
że twoim miejscem zamieszkania
jest Ziemia, trzecia planeta od Słońca
w galaktyce zwanej Drogą Mleczną?
Ta książka to wyprawa w przestrzeń
kosmiczną. Podróż zaczyna się na
Słońcu, a kończy w najdalszych
częściach Układu Słonecznego.
Wydawnictwo G+J RBA
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl
PONAD 1 MLN SPRZEDANYCH EGZEMPLARZY!
FILM Z NATALIE PORTMAN W ROLI GŁÓWNEJ.
Wydawca: G+J Gruner + Jahr Polska
Joyce Carol Oates
Niebieski ptak
uma_matras.indd 1
Zgubiłam bilet do ziemi obiecanej
Tak trudno latać, gdy skrzydła połamane
Powiadają, że miłość kruchą rzeczą jest
Niebieski ptak z nieba sfrunął,
trzymam w dłoni go swej.
8/2/10 10:30:29 AM
Rebis
David G. Williamson
Bryan Mark Rigg
Losy żydowskich żołnierzy Hitlera
Zdradzona Polska
Napaść Niemiec i Związku Sowieckiego na Polskę w 1939 roku
Autor rozwija wątek po raz pierwszy podjęty
w książce Żydowscy żołnierze Hitlera i szczegółowo analizuje doświadczenia żołnierzy, których
uznano za Żydów. Zamieszcza zapisy rozmów
z ludźmi o fascynujących i zarazem strasznych
biografiach. Z ich opowieści o przeżyciach na
froncie, o nieustannym zagrożeniu w kraju; z powojennych refleksji dotyczących zarówno minionych wydarzeń, jak i patriotyzmu oraz lojalności,
wyłania się wstrząsający obraz ludzi usiłujących
przetrwać w ekstremalnych warunkach.
Atak Hitlera na Polskę w 1939 roku był pierwszym
brutalnym aktem II wojny światowej, a jednak
kampania wrześniowa często kryje się w cieniu
monumentalnych walk, w których później pogrążyła się cała Europa. David G. Williamson w swoim
fascynującym i nader aktualnym studium szczegółowo opisuje wszystkie etapy kampanii – prowokację gliwicką, obronę Westerplatte, bitwę
nad Bzurą, oblężenie Warszawy, napaść Armii
Czerwonej. Przytacza relacje żołnierzy i cywilów
porwanych przez wir wydarzeń, co umożliwia
głębsze zrozumienie wojennych doświadczeń.
Rebis
Rebis
Adrienne Barbeau, Michael Scott
Wampiry Hollywoodu
Telewizyjna gwiazda Adrienne Barbeau i autor
bestsellerów Michael Scott połączyli siły aby
stworzyć seksowną, wyborną, inteligentną powieść pełną Hollywoodzkiego przepychu, garderobianych sekretów i krwistego realizmu
Rebis
Helmut Altner
Berliński żołnierz
nowości wydawnicze
Jest prawdą powszechnie znaną,
że zombi, który posiad jeden mózg,
pragnie ich więcej!
Siostry Bennet przeżywają perypetie miłosne,
a w hrabstwie Hertfordshire zmarli
powracają do życia. Zadziorna Elżbieta Bennet
walczy z wygłodniałymi zombi. Jej uwagę
odrywa jednak przyjazd przystojnego,
ale wyniosłego i aroganckiego pana Darcy’ego.
Regiment brytyjskiej armii zamiast udać się
na wojnę z Napoleonem, przybywa
na pomoc mieszkańcom hrabstwa.
Żywa i barwna relacja nastolatka, powołanego do
armii w ostatnich tygodniach dogorywającej Trzeciej
Rzeszy. Autor przeszedł szkolenie tuż za linią frontu
na wschód od Berlina. Przeżył tam potężne, sowieckie natarcie po którym wycofał się z resztą wojsk, by
wziąć udział w walkach o zachodnie przedmieścia
stolicy. Następnie walczył w tunelach metra i uczestniczył w walkach o Reichssportfeld. Wraz z wieloma
innymi chciał wydostać się ze stolicy w kierunku
zachodnim, lecz wszystkie próby przebicia się przez
sowiecki pierścień, zaciskający się wokół Berlina, zakończyły się krwawymi niepowodzeniami.
Bellona
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl
Sierpień 2010
Wydawnictwo Papilon
Wydawnictwo Dolnośląskie
PUBLICAT
S.A.
Wydawnictwo Publicat
Agata Christie
nowości wydawnicze
A.B.C.
Wydawnictwo Książnica
Wydawnictwo Elipsa
Agata Christie
Seryjny morderca zabija ludzi w porządku alfabetycznym. Zaliczył już litery „A”, „B” i „C”… Czy zostanie schwytany, zanim dojdzie do „Z”?
Sprytny przestępca umyka wymiarowi sprawiedliwości, mimo że przed każdą zbrodnią wysyła list
z informacją, gdzie i kiedy należy szukać następnej
ofiary. W listach podpisuje się „A.B.C.”. Herkules
Poirot czuje, że za tym pozornym szaleństwem
musi skrywać się umysł przebiegły i metodyczny,
a zostawiane wskazówki mają sprowadzić policję
na błędny trop.
Wydawnictwo Dolnośląskie
William Gibson
I nie było
y jjuż nikogo
Dziesięć osób, każda podejrzana o morderstwo, zostaje zaproszonych przez tajemniczego gospodarza
do domu na wyspie. Gdy giną dwie osoby, goście
szybko zdają sobie sprawę, że to, co początkowo
uważali za nieszczęśliwy wypadek, jest robotą
zabójcy. Postanawiają odkryć jego tożsamość, ale
okazuje się, że nikt nie ma alibi. Odizolowani od
społeczeństwa, niezdolni do opuszczenia miejsca
pobytu, umierają jeden po drugim w sposób opisany w dziecięcej rymowance, która wywieszona jest
w ich pokojach.
Wydawnictwo Dolnośląskie
James Herbert
Światło wirtualne
Początek XXI wieku. Na miejscu zniszczonej przez
trzęsienie ziemi Kalifornii powstają dwa siostrzane
stany NoCal i SoCal. Most Golden Gate staje się domem dla outsiderów, takich jak Chevette Washington. Pod wpływem impulsu Chevette kradnie na
jednym z hotelowych przyjęć niewinnie wyglądające okulary. Wkrótce przekonuje się, że ten z pozoru zwykły przedmiot to zaawansowany technologicznie gadżet, umożliwiający dostęp do tajnych
informacji. Jednak jest też wysoce ryzykowny. To,
co przez nie widać, może uczynić człowieka bogatym lub… martwym.
Wydawnictwo Książnica
Nora Roberts
Mgła
g
Przerażający horror katastroficzny. Świetne połączenie elementów grozy z science fiction.
Po niespodziewanym trzęsieniu ziemi z małego
angielskiego miasteczka zostają zgliszcza, a z rozłamu powstałego na jego głównej ulicy wydostaje
się tajemnicza żółta mgła. Niebawem okazuje się,
że dziwna substancja ma zgubny wpływ na ludzi,
wywołując w nich ataki skrajnej agresji czy prowadząc do utraty zmysłów. Wkrótce cała Wielka Brytania staje w obliczu zagłady, która może wydostać
się poza wyspy…
Wydawnictwo Książnica
Barbara Wood
Spokojna
p j pprzystań
y
Trzeci tom Sagi rodu Quinnów.
Phillip, trzeci z braci Ouinnów, prowadzi wygodne
i dostatnie życie, pracuje w agencji reklamowej
i pomaga w rodzinnej firmie. Mężczyzna żyje intensywnie i pracuje intensywnie. Po śmierci swego
ojca musi pomóc w opiece nad nieufnym Sethem.
Kiedy poznaje Sybill, nawet nie podejrzewa, jak
wielkie zmiany wprowadzi ona w jego życie…
I jak zmieni obraz przeszłości.
Wydawnictwo Książnica
Gilbert Delahaye M
Martynka księżniczką.
Książeczka-rozkładanka
Kurtyna w górę. Zaczyna się przedstawienie. Księżniczka Martynka
leży w swej komnacie, zupełnie jak
Śpiąca Królewna. Nagle w drzwiach
staje książę…
Książka z ilustracjami przestrzennymi, które sprawiają, że ten piękny
sen trwa.
Wydawnictwo Papilon
Kamień pprzeznaczenia
W małym sklepiku w Kalifornii wśród „magicznych”
świecidełek i kart do tarota leży błękitny kamień.
Historia amuletu jest niezwykła: błękitny kamień
sto tysięcy lat temu ocalił życie Wysokiej i jej plemienia, dał mądrość prakobiecie Laliari, następnie
oświecił jej potomka Awrama, obdarzył wiarą
Rzymiankę Amelię i natchnął odwagą przeoryszę
Winifredę, Katharinie zaś dał siłę do poszukiwania
ojca w dalekim, obcym świecie. Teraz kamień czeka
na nowego właściciela, by odmienić mu życie.
Wydawnictwo Książnica
Gilbert Delahaye Martynka w szkole tańca.
Książeczka-rozkładanka
Martynka zaczyna zajęcia w szkole
tańca. Uczy się coraz trudniejszych
kroków, skoków i piruetów. Zaczyna marzyć o prawdziwej scenie,
rozświetlonej setką lamp. O byciu
primabaleriną.
Książka z ilustracjami przestrzennymi, które sprawiają, że to marzenie
staje się niemal rzeczywiste.
Wydawnictwo Papilon
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl
Wydawnictwo Papilon
Wydawnictwo Dolnośląskie
PUBLICAT
S.A.
Wydawnictwo Publicat
Wydawnictwo Książnica
Wydawnictwo Elipsa
Gimnazjum
• Test humanistyczny
• Test matematyczno-przyrodniczy
• Test humanistyczny
• Test matematyczno-przyrodniczy
Praktyczne repetytorium, pomocne w przypadkach:
· uporządkowania wiedzy przed egzaminem gimnazjalnym,
· sprawdzianów i powtórek – czytelny układ wiadomości ułatwia szybkie
przyswojenie potrzebnych zagadnień,
· chęci poszerzenia wiedzy szkolnej – dodatkowe informacje pozwalają
zabłysnąć na lekcji.
Wydawnictwo Publicat
Niezbędnik gimnazjalisty:
· im więcej testów rozwiążesz tym mniej Cię zaskoczy w przyszłości,
· format książki i opracowanie testów pozwoli oswoić się z formą
czekającego Cię egzaminu,
· materiał zawarty w książce jest zgodny z programem nauczania.
Pamiętaj! Rozwiązywanie testów jest idealną formą powtarzania materiału.
Wydawnictwo Publicat
Egzamin maturalny
• Język polski
• Język angielski
• Matematyka
Praktyczne repetytorium, które uporządkuje
wiedzę przed maturą.
Czytelny układ wiadomości ułatwia szybkie
przyswojenie zagadnień.
Wydawnictwo Publicat
Egzamin maturalny.
Wzory testów
nowości wydawnicze
Gimnazjum. Powtórka
• Język polski
• Język angielski
• Matematyka
Niezbędnik licealisty – im więcej testów
rozwiążesz tym mniej Cię zaskoczy
w przyszłości! Opracowanie testów pozwoli
oswoić się z formą egzaminu maturalnego.
Wydawnictwo Publicat
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl
Sierpień 2010
Małgorzata Kalacińska
Wakacje w Indiach
10
Bywa, że coś się nam spełnia znienacka, całkiem niechcący. Tak było z moimi niespodziewanymi wakacjami
w Indiach.
Pojechałam, bo w pewnej wycieczce zwolniły się dwa
miejsca. Zatem dostałam tę propozycję ja i znajoma mojego męża, niejaka Maria. Nie znałyśmy się, ale mąż powiedział, że głowę daje, że się polubimy no i poza tym
przecież Indie to gratka taka, że aż głupio marudzić.
Na lotnisku poznałam naszą, nie za wielką, grupę osób
lecących na study tour z ramienia hoteli Orbis i wkrótce też przyszła Maria, przedstawiając mi się jako Majka.
W moim wieku, sympatyczna. OK, jest cudnie! Lecę do
Indii! Tralalala!
Przyznam, że do tej pory byłam nieco zgaszona tym, że
lecę sama, z nieznanymi ludźmi i co to będzie, jak się okaże obco, jak się nie dogadamy, a jeszcze ta Maria…? Jak
się okaże dziumdzią? Albo wyniosłą kwoką? Ojej…
Teraz, gdy uznałam, że Majka jest miła i bezpośrednia,
gdy zaczęłyśmy przełamywać pierwszą falę skrępowania,
uzmysłowiłam sobie z całą mocą, dokąd lecę! Tak daleko
to ja jeszcze nie byłam…
Majka – tak, więc w samolocie już pogadałyśmy trochę o podróżach. Przynajmniej jedna z nas jest obeznana z Wielkim Światem! Z resztą pań i panów na razie nie
„kumplowałyśmy się”. Samolot to nie jest dobre miejsce na
takie towarzyskie zajścia.
Najpierw lot do Amsterdamu (o ile dobrze pamiętam),
tam czekanie na lot do Delhi i wreszcie sam lot do Delhi,
długachny jakniewiemco.
Dzisiaj z perspektywy lat i różnym moich lotów w świat
mogę słabo pamiętać to, czy i jak zdychałam z nudów, ale
że zdychałam, to pewne. Z Majką już nawiązałyśmy dobrą
nić porozumienia i właśnie zaplatałyśmy ją ciaśniej – opowiadając sobie różne rzeczy z życia. Ona szczerze wyznała,
że właśnie się rozstaje z mężem.
To jest taka magia przypadkowych spotkań, że czasem
siedząc gdzieś na lotnisku, czy w poczekalni u dentysty,
w pociągu, jesteśmy w stanie opowiedzieć przypadkowemu nieznajomemu całe swoje życie nie oszczędzając
szczegółów. To bywa oczyszczające, terapeutyczne i potrzebne. A i podróż szybciej upływa, i nawiązuje się jakiś
głębszy kontakt.
Długi to był lot, baaaaardzo długi. Po chyba dwunastu
godzinach wreszcie lądowanie w Delhi, ale tylko po, to
żeby znów wsiąść do samolotu i dolecieć do Cochin. Jęknęłam, gdy zobaczyłam okienka samolotów ozdobione
jakimiś malunkami w stylu bajki z 1001 nocy. Wolałam
maszynę nowoczesną od bajecznej.
Ewa, koleżanka z grupy, zapewniała nas, że ona wie, iż
hinduskie linie lotnicze są jednymi z najniebezpieczniejszych na świecie, więc to nas trochę uspokoiło. Sama Ewa
bała się latania, biedna, więc znieczulała się jakąś walerianą czy validolem…
Po tych długich godzinach lotu, już w Delhi, Majka zaproponowała mi, że się odświeżymy i poszłyśmy do łazienek. Wielkie były, przestronne Wtedy dostałam pierwszą
lekcję dotyczącą długich podróży. Ja miałam ze sobą
lekką torebkę na dokumenty i nic więcej. Bagaż niechaj
sobie leci osobno! Po co mam sobie urywać ręce? Majka
natomiast miała niewielki plecaczek.
– Małgoś – zawsze, ZAWSZE jak dokądś daleko lecę,
a i nawet tylko do Paryża, biorę ze sobą zestaw podręczny
„na wypadek wszelki” – powiedziała podając mi dezodorant, bo faktycznie wypadało się umyć. Właśnie zaliczyłyśmy dobę w podróży. Czułam się nieświeża i z radością się
umyłam. O dezodorancie jednak nie pomyślałam! Naturalnie też nie miałam ze sobą szczoteczki i pasty. Szkoda!
Czułam potrzebę wyszorowania zębów. Musiała mi wystarczyć guma do żucia.
Lot do Cochin trwał cztery strasznie długie godziny. Byliśmy już naprawdę solidnie zmęczeni.
– Walniemy sobie po lufce i zdrzemniemy się – zawyrokowała Majka, do której już mówiłam po mojemu, czyli
Mańka.
To były te miłe czasy sprzed ataków terroryzmu, gdy
w sklepie na Okęciu można było kupić spirytualia i wnieść
je na pokład. I jeszcze korzystać z nich! W locie Amsterdam–Delhi, owszem, pozwalałyśmy sobie na koniaczek
pod konwersację a nawet kilka koniaczków, ale lot do
Cochin to lot miejscowy – bez spirytualiów, więc wyjęłam
moją ulubioną podróżną whisky Whyte & Mackay i chlapnęłyśmy z lubością. Miłą drzemkę przerwało nam lądowanie.
Na lotnisku w Cochin, okazało się, że… walizka Mańki
zaginęła. Ona sama (Mańka, nie walizka) zdumiała mnie
spokojem, z jakim przyjęła zapewnienia obsługi lotniska,
że „nie ma prawa zginąć, najwyżej poleciała gdzieś, dokąd
jej nie wysłano, więc najdalej za 24 godziny będzie z powrotem!”. Z niezmąconym spokojem, nie epatując nas
niezadowoleniem i złością (naturalną w tej sytuacji) Maria
wyszła z lotniska pomagając mi nieść walizkę i uśmiechając się mile.
Za drzwiami lotniska upał buchnął w nas niemiłosierny,
a palmy i oleandry wokół parkingu opowiedziały o tym,
że jestem w kraju o zgoła innej florze niż Polska. Witaj
nieznany lądzie! Witajcie Indie! Mańka, daj pyska – jesteś
kapitalną kumpelą!
W hotelu otworzyłam walizkę i poprosiłam Mańkę żeby
sobie wybrała to, co będzie jej potrzebne. Okazało się, że,
owszem, bardzo to miłe z mojej strony i że chętnie skorzysta z szortów i podkoszulka, a do spania położy się w tej,
co ją ma ze sobą, w plecaczku.
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl
w Indiach drogie i poszukiwane. Zeszłyśmy na kulturę,
Konkursy Chopinowskie (okazuje się, że pani Jelna jest
wielbicielką europejskiej klasyki) na oświatę i lecznictwo
w Indiach.
Język mnie bolał i ręce, a już mózg pracował na najwyższych obrotach. Chyba para mi szła uszami gdy przypominałam sobie ze szkoły odpowiednie słówka.
– Gośka… gratuluję! Uratowałaś nasz honor! – szepnęła
Ewa z fantastycznie „oxfordzkim” angielskim, ale wstydliwa.
– Mogłyście się włączyć! – ofuknęłam je, ale prawdę mówiąc sama też byłam zdania że dałam radę.
Do dzisiaj mój angielski pozostawia wiele do życzenia.
Syn gdy mnie słucha zaśmiewa się i mówi:
– Matka, ty wiesz, że istnieje coś takiego jak GRAMATYKA
angielska?!
– Cicho, smarkaczu! Daję radę, jak widzisz!
Uśmiech jakoś pozwala moim rozmówcom wybaczać
mi niedostatki w gramatyce, ale słownictwo mam! Wkuwałam w szkole!
Taka to i druga nauka – warto opanować język obcy
(polecam jednak angielski) choćby w stopniu podstawowym, żeby nie wyjść na palanta.
Trzecia nauka – nie porównywać. Świat jest taki… jaki
jest. My mamy tak, inni mają inaczej i dziwowanie się
przez porównanie nie jest najmądrzejsze, bo zaraz wpędza nas w ksenofobię.
Oglądam Indie oczami neofitki, dla mnie to taki zastrzyk egzotyki, że i tak nie ma z niczym porównania. Oto
jedziemy autobusem długo i nużąco. No, jest klimatyzacja, ale właściwie wszystkich ukołysał miarowy rytm jazdy. Śpią. Nawet Mania. Ja nie śpię – patrzę, i uczę się Indii.
Gdy jedziemy wolniej już nieco wyboistą drogą interioru,
mądrzejsza o oglądane widoki pytam kompanów podróży, których obudziły wyboje, wskazując im na dziwne
„termitiery” stawiane wzdłuż drogi przez hinduskie kobiety. Jedne dopiero je układają z czegoś gliniastego, inne
zamazują to wilgotną gliną, jeszcze inne w tej glinie ryją
patykiem ładne wzorki. Po co, na co?
– O! Patrzcie jakie dziwne budowle – zgadnijcie, co to
jest?
Kombinują, myślą, ale nic im się nie kojarzy.
– Może jakieś kultowe kurchaniki, skoro takie esy floresy
na nich te kobiety wymazują kijkiem? – zgaduje Danka.
– To są składy opału z krowich placków! Zbierają je, ukła-
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl
Małgorzata Kalacińska
– Mania, ty – jak Mary Poppins w swojej torbie dywanikowej – masz wszystko?!
– Prawie wszystko! – Maja opowiedziała mi, jak zaginął
jej bagaż, gdy leciała na jakąś konferencję do Paryża. Spędził tam dwa dni w nieświeżych ciuchach nie mając niczego na zmianę, brrrr. Odtąd zawsze wozi ze sobą Plecaczek
Bezpieczeństwa.
– Pokaż mi, co taki plecak powinien zawierać?
I odbyłam małe szkolenie.
W walizce owszem, Mańka miała łaszki i kosmetyczkę,
a w niej to, co każda z nas wozi, ale i w plecaczku miała drugą, małą, zawierającą malutkie mydło, dezodorant,
szampon, krem, grzebień, szczoteczkę i pastę do zębów.
Dwie wkładki descreet, szminkę i jakieś perfumy w wersji
mikro.
Oprócz tego – bieliznę na zmianę, podkoszulki dwa:
ciemny i biały, skarpetki i… to chyba wszystko.
Nazajutrz walizki Majki nie było.
Po zwiedzeniu prowincji Cochin przelecieliśmy na Goa.
Mania prała swoją/moją podkoszulkę wieczorem i rano
zakładała już suchą i czystą. Wiem jednak, jak bardzo było
to niefajne, niekomfortowe. Podziwiałam jej spokój.
Po wylądowaniu na Goa nasza nowa pani przewodnik
dopadła Marię z okrzykiem radości :
– Madame Maria Ł.? Pani walizka już jest w hotelu!
Ufff… Nie o mnie chodziło, ale poczułam wielką ulgę,
a i nasze towarzystwo powitało tę wiadomość oklaskami.
Nie będę opisywała szczegółowo dwóch tygodni pobytu w niezwykłym świecie, bo należałoby się pochylić
i opisać to barwnie, pięknie, a ja nie wiem, czy talentu by
mi starczyło, ale chciałam się skupić na takich faktach z tej
podróży, które same w sobie były też jakąś nauką.
Z Goa przelecieliśmy do Mumbaju. Tam, jak to na study
tour odbyliśmy miłe spotkanie z panią ichniego, dużego
biura podróży. Młodzież z naszej grupy – znakomicie anglojęzyczna, znakomicie wykształcona etc. – nie popisała
się tego wieczoru. Pani natomiast zrobiła na mnie kolosalne wrażenie taktem, kulturą i pamięcią. Wyglądała trochę
jak Indira Ghandi w białym, skromnym sari. Przywitała się
z każdym z nas wymieniając wizytówki i próbując prawidłowo z nich odczytać nasze imiona. Zatem, już przy stole, zagadnęła każdego z nas o to, co robimy i jak nam się
podobają Indie. Każdego z nas po imieniu – bezbłędnie!
Zamieniła kilka słów dokładnie o tym, co dana osoba robi.
Marek był rezydentem na Malcie, Ewa (biegły angielski)
jest w marketingu hotelu X, Danusia w hotelu Y obsługuje grupy, Iwona jest Ważnym Menadżerem hotelu Z. Ze
mną (byłam wtedy nauczycielką) zagadała o szkolnictwie,
a z Majką o reklamie i PR. Okazało się, że najmniej do
powiedzenia ma nasza (kształcona zagranicą) młodzież.
Młoda panna spytana z czego słynie Polska zacukała się,
a jej biegły angielski zaciął…
W końcu roześmiała się obracając odpowiedź w żartnie-żart:
– …z polskiej wódki?
Oniemiałam i zrobiło mi się wstyd. Mój angielski jest
słaby i koślawy ale się spięłam, i sprostowałam mówiąc
o węglu i minerałach – miedzi i siarce, a też o polskim
rolnictwie, z czym Pani Jelna zgodziła się żywo i serdecznie, zachwalając polskie jabłka i mówiąc o tym, jakie są
11
Małgorzata Kalacińska
Sierpień 2010
12
dają w te kurhany i jeszcze tym gównem oblepiają z zewnątrz, żeby chyba deszcz nie zamakał tego składu od
środka.
– A te esy floresy? – pyta zdumiona Ewa.
Z potrzeby estetycznej! Masz, Ewciu, przed sobą „rzeźbę
w gównie”!
Ale oprócz tego Indie to rozszalała roślinność, wolny
upływ czasu, upał i kolorowi ludzie, którzy żyją tu inaczej
niż my w Europie, a jednak podobnie. O! I piękne kobiety.
Nawet te najbiedniejsze, w barwnym, bawełnianym sari
z kokiem czarnych włosów i malowanymi henną oczami
wyglądają jak księżniczki. Zgrabne, poruszające się jak
w tańcu, z żywymi kwiatami we włosach. Niektóre z nich
mają tylko to sari i ten codziennie żywy
kwiat. Piękne są!
A teraz patrzę na nas, Europejki. Mamy
bladą cerę i na nogach niezgrabne adidasy, tłustawe blade nogi pokazujemy
półdługich szortach w nieokreślonym
kolorze, bo beż czy ecru to kolor nieokreślony, brzydki. W lekko już przepoconym
T-shircie, w ogóle spocone i z włosami lepiącymi się do twarzy jesteśmy brzydkie
po prostu!
One – Hinduski chodzą pięknie, z gracją
nawet jak jest to salwar kabir, czyli zestaw
składający się z szarawarów albo wąskich,
ale nie obcisłych (upał) spodni i luźnej
długiej tuniki.
Tę ich królewskość ruchów podkreśla
szal, konieczny i obecny zawsze w takim
zestawie, lub zarzucony, będący końcówką sari.
Są dostojne, płyną.
My stoimy sapiąc i pocąc się.
Lądujemy znów w Delhi. Za sobą mamy mnóstwo wrażeń, zdjęć w aparatach i własnych myśli. Wokół, za oknami
autokaru brud, szarość, smród ulic i nagle feeria kolorów
zwykłego parku lub zbocza gór pełnego kwitnących roślin i czerwonego w zachodzie słońca nieba. Ulice jednak
najbarwniejsze z tych, jakie dotąd widziałam. Nie ma
w sklepie ani na ulicy jednakowych strojów. Każda Hinduska jest inna, ma inny kolor sukni albo salwar kabiru, no
i te ich włosy! Czarne warkocze, koki zawsze ozdobione
kwiatami.
Mężczyźni zazwyczaj w koszulach i spodniach, lub rzadziej w krótkich spodenkach – to chyba pozostałość Imperium. Tylko w Cochinie faceci chodzą w zawojach z materiału wokół bioder.
W innych regionach Indii, w najbiedniejszej wsi stoją
kontenery, a w nich są jakieś warsztaty, punkt pisania podań ze starym Hindusem i jego maszyną do pisania pamiętającą I wojnę światową, i zawsze zakład krawiecki ze
stareńką maszyna do szycia i spodniami równiutko wiszącymi pod sufitem. Setki męskich spodni!
Nie podoba mi się tutejszy typ męskiej urody, ale miło
patrzeć na facetów ładnie wystrzyżonych i ogolonych.
Rano, pod każdym parkanem, ogrodzeniem wisi kawałek
lustra i stoi fryzjer. Koło siebie ma kanister wody i rozłożone narzędzia. Strzyże i goli za kilka rupii. I spryskuje wodą
kolońską!
O, to też ważne spostrzeżenie – na ulicach w tłumie nie
czułam ludzkiego zapachu oznaczającego problemy z higieną.
Na koniec opowiem historyjkę z czarami.
Byliśmy w sklepie Kohinoor, firmie jubilerskiej, która
ma wiele lat tradycji i w której zamówiono kiedyś piękny
garnitur ze szmaragdów dla królowej Wiktorii. Właściciel
pokazał nam ów garnitur, bo ich tradycja mówi, że ów wyrób musi pozostać w kraju, więc gdy królowa wyjeżdżała
ostatecznie z Indii, dostała równie piękną… replikę. Faktycznie kolia, diadem i pierścień, a też bransoleta – cudne
ciężkie i zielone. Ach, jak fajnie być królową!
Okazało się, że hotel w którym mieszkamy ma na dole filię owej firmy i jedna z naszych koleżanek – Iwona (pani menadżer
hotelu XYZ) kupiła sobie pomniejszoną
replikę tego zestawu.
W autokarze piszczałyśmy z ciekawości,
więc ona wyjęła to cudo z pudełka. Ładna
robota, mimo że komercja a nie prywatne
zamówienie dla królowej, i złoto jak należy, i szmaragdy.
Każda z nas przymierzała i oglądała. Ja
nie jestem jakoś specjalnie czuła na biżuterię, więc i chora z zazdrości nie byłam.
Ładne! No bezdyskusyjnie ładne!
– Iwona – poprosiła ją Ewa – załóż na
siebie!
Iwona krygowała się, ale w końcu założyła.
Tu muszę wtrącić słówko o jej urodzie. Iwona – szczupła,
w wieku 40+, była po irlandzku ruda. Naturalnie bladolica, z krótkimi, kręconymi miedzianymi włosami, nakrapianymi ramionami, różową cerą i tymi ładnymi piegami
na buzi. Nie wiem jak inni, ale mnie się to bardzo podoba
(w szkole rysowałam sobie na nosie piegi brązową kredką
do oczu).
Gdy Iwona założyła na siebie ową kolię, pierścień, kolczyki i diadem stały się czary, jak w „Harrym Porterze”: ta
biżuteria, te szmaragdy nagle ożyły! Zalśniły jakimś czarownym, zielonym blaskiem, ożywiły barwę! To było niezwykłe. Okazuje się, że faktycznie nie każdy może nosić
cokolwiek. Ja mogę nosić perły bezkarnie, bo Małgorzata,
Margarita to perła właśnie, to mój kamień, a rudowłosa
Iwona śmiało powinna zakładać szmaragdy, bo one lubią
taką różowo-czerwoną oprawę.
Przeglądam zdjęcia z Indii. Piękna wycieczka, znakomite towarzystwo Mańki, z którą bawiłyśmy się doskonale.
I chociaż dzisiaj kontakt nam się urwał, nie mamy o to do
siebie pretensji. Jak tylko się kiedyś spotkamy, uściskamy
się serdecznie – mamy wspólne wspomnienia i wiele razem przeżytych radości.
Warto było!
A dzisiaj, ilekroć wybieram się w podróż małą czy większą, zawsze oprócz walizki pakuję sobie mój własny Plecaczek Podróżny, w którym mam to, o czym mi Mańka
mówiła: wszystko na Wszelki Wypadek.
Maniu – dziękuję Ci!
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl
Tadeusz Sawicki
Rozkaz: zdławić powstanie
Niemcy i ich sojusznicy w walce z Powstaniem Warszawskim
Kaarlo Kurko
Cud nad Wisłą
Wspomnienia fińskiego uczestnika wojny polsko-bolszewickiej
Karlo Sakari Kurko (1899–1989) jako dziewiętnastolatek wstąpił do oddziałów samoobrony, stanowiących trzon „białej armii” walczącej w latach
1918–1919 w obronie rządu, przeciw stacjonującym w Finlandii wojskom rosyjskim i rodzimej
„Czerwonej Gwardii”. Po zakończeniu wojny domowej w Finlandii, Kurko wraz z innymi ochotnikami
udał się do Estonii, gdzie walczył w szeregach armii
generała Judenicza. Po klęsce autor przedostał się
do Polski i wstąpił w szeregi walczącej u boku Wojska Polskiego, Rosyjskiej Ludowej Armii Ochotniczej.
Kurko uczestniczył m.in. w bitwie warszawskiej.
Bellona
Bellona
Sławomir Koper
Kobiety w życiu Mickiewicza
Jakub Ćwiek
Krzyż Południa. Rozdroża
Pierwsza na polskim rynku książka poświęcona
w całości relacjom Mickiewicza z kobietami. To
zbiór kilkunastu esejów opisujących życie prywatne poety, powstałych na podstawie dostępnych obecnie źródeł. Autor bogato cytuje listy,
pamiętniki, nie unika również wykorzystywania twórczości Mickiewicza. Nie jest jego celem
wzbudzenie taniej sensacji, a wyłącznie zapoznanie czytelników z intymnym życiem naszego największego poety. A było ono niezwykle burzliwe
i ciekawe – zdecydowanie zasługujące na szersze
poznanie.
Był mieczem sprawiedliwości pod Bull Run, aniołem
zagłady we Fredericksburgu, nadzieją na przedpolu
Gettysburga. Naprawdę nazywał się Jeremiah Cross.
Rok 1863. Konfederacka rebelia jest w ciągłym natarciu i, wygląda na to, nic nie stanie już na przeszkodzie
generałowi Lee, by wywalczyć dla Południa upragnioną niepodległość. Tymczasem gdzieś w Georgii
pojawia się czarnoskóry szaleniec, podający się za
Boga. Bez trudu zyskuje poparcie niewolniczej braci
i wraz z nimi pragnie zrealizować swój plan podbicia
Południa. Powstrzymać go może tylko legendarny
bohater Konfederacji – Jeremiah Cross.
Bellona
Bellona
Jackie Marriott
Poradnik dla miłośników psów
Lothar-Gunther Buchheim
Na pokładzie U-730. Twierdza
Nabywanie nowego psa bądź szczenięcia, szczególnie
po raz pierwszy, może okazać się naprawdę trudne.
Jaka wielkość, rasa lub tez płeć psa jest odpowiednia
dla naszej rodziny? W jaki sposób należy go żywić? Ile
powinien jeść? Ile ruchu potrzebuje? Jak rozpoznać,
czy źle się czuje? Pomoc jest w zasięgu ręki. Jackie
Marriott udziela właścicielom porad na temat zachowania psów oraz rozwiązuje problemy szkoleniowe,
omawia zalety i niedogodności nabywania szczeniąt
lub dorosłych psów, mieszańców bądź też psów rasowych, jak również wszystko co powinniśmy wiedzieć
o przygotowaniu naszego domu, rodziny.
Po nieudanej pierwszej próbie wyjścia w morze
okrętu U-730 następuje druga próba. Początkowo również się wydaje, że okręt będzie musiał
zawrócić do portu, ponieważ napotyka bardzo silną blokadę okrętów alianckich. Kiedy okręt mimo
licznych uszkodzeń nie zostaje zatopiony i wydostaje się na otwarte morze, musi pozostawać
nieprzerwanie w zanurzeniu, ze względu na udoskonalenie alianckiego sprzętu do radiolokacji. Na
domiar złego załoga i pasażerowie okrętu ulegają
masowemu zatruciu pokarmowemu po zjedzeniu
nieświeżej potrawy, co ma katastrofalne skutki.
Bellona
Bellona
Lech Wyszczelski
Asbjorn Jaklin
Warszawa 1920
Wojna Hitlera na północy Europy
Bitwa warszawska zalicza się do największych
starć zbrojnych w dziejach oręża polskiego. Decydowała nie tylko o wyniku prowadzonej wojny.
Zależał od niej los narodu polskiego, który dopiero co wyzwolony, stanął przed realną groźbą kolejnej zależności oraz narzucenia siłą niechcianego systemu społeczno-politycznego. Bitwa miała
wymiar europejski. Może być porównywana tylko
z takimi sławnymi zwycięstwami oręża polskiego,
jak bitwa pod Grunwaldem czy pod Wiedniem.
Bellona
nowości wydawnicze
Opracowanie wybitnego znawcy Powstania Warszawskiego, w którym autor, posługując się dokumentami i relacjami Niemców pokazuje mechanizm zbrodni, popełnionej w Warszawie w sierpniu
i wrześniu 1944 r. Autor zwraca uwagę na reakcję
Niemców na Powstanie Warszawskie. Przedstawia
tło decyzji władz III Rzeszy, aby do tłumienia Powstania nie kierować regularnych formacji Wehrmachtu. Omawia udział formacji cudzoziemskich,
głównie RONA, w walkach ulicznych i zbrodniach
na ludności cywilnej.
Pasjonująca historia działań zbrojnych na północnych obszarach Skandynawii w czasie drugiej
wojny światowej. Dla Hitlera zajęcie portów i lotnisk w północnej Skandynawii dawało możliwość
atakowania konwojów z dostawami wojennymi
płynących do Murmańska oraz prowadzenia wojny lotniczej z Wielką Brytanią. Autor przedstawia
wspomnienia żołnierzy i ludności cywilnej z tamtych terenów, ukazujące przebieg okupacji, walkę
wywiadów i sił specjalnych, a także funkcjonowanie umieszczonych tam niemieckich obozów pracy.
Bellona
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl
13
Sierpień 2010
Pisanie filmów, kręcenie wierszy
Poezja i film
Ponieważ poezja i film posługują się obrazem, nic dziwnego,
że oba gatunki przenikają się wzajemnie. Ciekawe jednak, że
chętniej to współczesna poezja korzysta z filmu niż vice versa.
14
Sztandarowy obraz polskiej szkoły filmowej – „Kanał” Andrzeja Wajdy miał swoje źródło w wierszu. Napisał go w czasie
powstania warszawskiego podchorąży Józef Szczepański
„Ziutek”, żołnierz batalionu „Parasol”.
Czekamy ciebie, czerwona zarazo,
Byś wybawiła nas od czarnej śmierci,
Byś nam – kraj przedtem rozdarłszy na ćwierci
Była zbawieniem – witanym z odrazą...
Ten fragment pokazuje prawdziwy dramat powstańców - zabijanych przez Niemców, zdradzonych przez Rosjan. W filmie
ten dramat został zamaskowany i zmetaforyzowany dantejskimi obrazami śmierci powstańców w kanałach.
Poezja Norwida dała tytuł „Popiołowi i diamentowi” – najpierw powieści Jerzego Andrzejewskiego, a następnie filmowi
Wajdy. Scena w ruinach kościoła, w której bohaterowie (niezapomniani Zbyszek Cybulski i Ewa Krzyżewska) odczytują
fragment „Tyrteja” Norwida zapada w pamięć niezależnie od
głosów krytykujących historyczny fałsz powieści jak i filmu.
Skoro już przy romantykach i przy Wajdzie jesteśmy, to nie
sposób nie wspomnieć o „Panu Tadeuszu”, ekranizacji epopei
Mickiewicza z 1999 roku. To bodaj jedyny polski film, którego
scenariusz w całości oparty został na utworze poetyckim.
Dziesięć lat wcześniej Mickiewicza wziął na filmowy warsztat Tadeusz Konwicki. Jego „Lawa” z nieśmiertelną rolą
Gustawa Holoubka jest nie tyle adaptacją, co „opowieścią
o Dziadach Adama Mickiewicza”, jak głosi nadtytuł. Konwicki
połączył dramat romantyczny z obrazami współczesnej Warszawy (Pałac Kultury!), a także z tragicznymi doświadczeniami naszego narodu w XX wieku – gettem, Katyniem, Oświęcimiem. Powstał obraz wstrząsający, a na twórców filmu spadł
deszcz nagród.
Ale spośród poetów największy chyba wpływ na polskie
powojenne kino wywarł Andrzej Bursa. Przy czym niemała w tym zasługa prozy jego przyjaciela Stanisława Czycza.
W 1989 roku Andrzej Titkow nakręcił film „Światło odbite”,
luźno oparty na głośnym opowiadaniu Czycza pt. „And”, które stanowi niezwykły zapis przyjaźni obu pisarzy. Akcja filmu
rozgrywa się w latach 80. kiedy Zbyszek, przyjaciel Anda, usiłuje uwolnić się spod jego psychicznego wpływu. W filmie
Titkowa „grają” wiersze Bursy – „Ogród Luizy” i „Z zabaw i gier
dziecięcych”.
Jednak pierwszym reżyserem, który zmierzył się z trudną
materią „Anda”, był Stanisław Latałło. Jego film telewizyjny
z 1974 roku „Pozwólcie nam do woli fruwać nad ogrodem”
z Janem Nowickim (Andrzej) i Jerzym Bogajewiczem (Staszek) przepojony jest błazenadą i przeczuciem nadchodzącej
śmierci młodego poety. Latałło świetnie pokazuje fałsz tzw.
życia literackiego tamtych (czy tylko tamtych?) lat.
Obrazoburcze utwory krakowianina wykorzystał również
Roland Rowiński w swoim filmie „Zero życia” (1987). Po Czycza i Bursę sięgnął ponownie Andrzej Barański w swoim poetyckim filmie „Nad rzeką, której nie ma” (1991). Za kanwę scenariusza posłużyły opowiadania Czycza z tomu „Nim zajdzie
księżyc”, a film otwiera wiersz Bursy „Fiński nóż”.
Drugim „kultowym” poetą, który został przetłumaczony
na język filmu, jest Edward Stachura. „Siekierezada” Witolda
Leszczyńskiego z 1985 roku do dzisiaj pozostaje źródłem in-
spiracji dla kolejnych pokoleń „wolnych duchów”, którzy tak
jak filmowy Janek Pradera wybierają życie w Drodze. Choć
bohater, nie mogąc oderwać się od obrazu utraconej miłości
- Gałązki Jabłoni, ostatecznie kończy pod kołami Białej Lokomotywy...
Jako źródło cytatów literackich poezja Stachury pojawia
się w filmach: „Nadzór” (1983), „Weryfikacja” (1986), w sequelu serialu „Dom” z 2000 roku, a także w filmie całkiem współczesnym - „W dół kolorowym wzgórzem” (2004).
Wyjątkowym przypadkiem w naszej kinematografii i literaturze jest Stanisław Grochowiak. Powszechnie znany jako
poeta, nieco mniej jako dramaturg i autor słuchowisk radiowych, napisał scenariusze do kilkunastu filmów fabularnych.
W jego dorobku jest i komedia„Kalosze szczęścia” (1958), i film
wojenny „Partita na instrument drewniany” (1975), i liryczna
opowieść o miłości dwojga ludzi u schyłku życia – „Czerwone
i złote” (1969). Jednak największy rozgłos zdobył film „Chłopcy” z 1973 roku, będący ekranizacją dramatu Grochowiaka
pod tym samym tytułem.
Spośród obrazów zagranicznych nie sposób nie wymienić
„Stowarzyszenia umarłych poetów” w reżyserii Petera Weira
z 1989 roku. Był czas, kiedy film ten musiał obejrzeć każdy
maturzysta. Leitmotivem tej historii jest wiersz Walta Whitmana „O Captain! My Captain!”. Tak też uczniowie zwracali się
do swego nauczyciela literatury Keatinga.
Osobną grupą filmów są te odwołujące się do biografii
poetów. Kino lubi konflikt, nic więc dziwnego, że na bohaterów takich filmów najbardziej nadają się tzw. poeci przeklęci.
Można tu wymienić „Całkowite zaćmienie” Agnieszki Holland
(o burzliwym związku Artura Rimbauda i Paula Verleine’a),
„Sylvia” z Gwyneth Paltrow i Danielem Craig’em (tragicznie zakończony związek dwojga poetów Sylvii Plath i Teda Hughesa). W Polsce w ostatnich latach powstały dwa filmy fabularne
o poetach: „Wojaczek” Lecha Majewskiego (1999) oraz „Parę
osób, mały czas” Andrzeja Barańskiego z roku 2005. Majewskiemu udało się znakomicie oddać socjalistyczną beznadzieję początku lat 70. Gorzej było już z przedstawieniem prawdy
o Rafale Wojaczku. Choć dodatkowym, pozaartystycznym
walorem tego filmu było obsadzenie w tytułowej roli wschodzącej wówczas gwiazdy polskiej poezji - Krzysztofa Siwczyka. W epizodach spotykamy innych „prawdziwych” poetów:
Janusza Stycznia i Macieja Meleckiego.
Z kolei Andrzej Barański pokazał przyjaźń, jaka łączyła niewidomą poetkę Jadwigę Stańczakową z wielkim ekscentrykiem i poetą Mironem Białoszewskim. Zostali świetnie zagrani przez Krystynę Jandę i Andrzeja Hudziaka, dzięki którym
niezbyt rozbudowana fabuła filmu nabiera głębi.
Ale związki poezji i filmu są obustronne, co znaczy, że również poeci sięgali i sięgają po filmowe wątki, a nawet filmowy
język. Bardzo wcześnie bowiem zauważyli, że tym, co łączy
oba sposoby wypowiedzi, jest obraz. Maria Pawlikowska-Jasnorzewska w tomiku „Różowa magia” wydanym w 1924 roku
zamieściła wiersz pt. „Film amerykański”. Pojawiają się w nim
cowboy, mustang, bandyta, sombrero, elementy wzięte z westernu. Ale, jak to u Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, fantastyczne filmowe obrazy służą jedynie za tło realnego, „pięknego
filmu życia”.
Również jeszcze w epoce kina niemego powstał wiersz
Kazimierza Wierzyńskiego pt. „Film” (tom „Pieśni fanatyczne”, 1929). Poeta docenia fakt, że kino pozwala („z świstem
na szpuli”) na krótko odpocząć od szarej rzeczywistości, ale
zauważa, że masowa produkcja filmowa służy również ogłupianiu ludzi. Wierzyński ma w dorobku jeszcze co najmniej jeden utwór odnoszący do przemysłu filmowego, „Hollywood”
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl
tytuł nawiązuje do filmu „Przełamując fale”, pozbędzie się ich
czytając dedykację – Larsowi von Trierowi. Duński reżyser,
czołowy przedstawiciel szkoły Dogmy opowiedział historię
żony, która na życzenie sparaliżowanego męża oddaje się innym mężczyznom wierząc, że w ten sposób odzyska zdrowie
dla męża. Zostaje śmiertelnie skatowana przez bandytów, ale
jej mąż zdrowieje. Brzoska, wyraźnie poruszony tym dramatem, we właściwy dla siebie, ironiczny sposób, kończy swój
wiersz słowami: „bóg jest w twoim sercu/ i w naszych rękach,
więc się// nie lękaj”.
Pozostający w kręgu tej samej, co Brzoska, „śląskiej szkoły poezji życia” (określenie Karola Maliszewskiego), Paweł
Lekszycki w roku 2001 wydał tomik „Wiersze przygodowe
i dokumentalne”. Tytuł wyraźnie odnosi się do filmów, choć
w wierszach znajdziemy przede wszystkim odniesienia pokoleniowe.
Nie wiem czy to dzieło przypadku, czy specyficznego klimatu, ale Śląsk wydał jeszcze jednego poetę, który na koncie
ma książkę jawnie i oficjalnie będącą zapisem dialogu poezji i filmu. To „Kroniki filmowe” Grzegorza Olszańskiego, tom
wydany w 2006 roku. Poeta stworzył duchowy zapis swojego
czasu na podstawie kilkudziesięciu filmów. Podobnie jak siedemdziesiąt lat wcześniej Kazimierz Wierzyński, siedząc przed
kinowym ekranem Olszański snuje filozoficzne refleksje, nie
tyle skupiając się na fabule poszczególnych obrazów, co na
fenomenie słowa i obrazu. Jak napisał Karol Maliszewski, Olszański „szuka krótkiej, błyskotliwej, wieloznacznej konstrukcji słownej, która byłaby odpowiednikiem doświadczenia
filmowego, kumulując w sobie obrazowość i emocjonalność,
wygaszane na koniec intelektualną ripostą o aforystycznym
wydźwięku”.
Byłoby grubą przesadą stwierdzenie, że film stanowi pożywną karmę tylko dla młodych i najmłodszych poetów. Reprezentanci starszego pokolenia również potrafią zdyskontować w ciekawy literacko sposób swoje kinowe doświadczenia.
Cykl wierszy „filmowych” opublikował ostatnio Krzysztof
Kuczkowski, urodzony w roku 1955. Znalazły się one w tomie
„Pieśń miłości, pieśń doświadczenia” (2006, wspólnie z Wojciechem Kassem), a rok później w zbiorze „Dajemy się jak dzieci
prowadzić nicości”, gdzie zostały ujęte w jeden rozdział pt.
„Pan Dickinson”.
Utwory te stanowią poetycką ewokację westernu Jima
Jarmusha pt. „Truposz”. W dziewięciu odsłonach, z których
niektóre opatrzone są mottami-cytatami z filmu Kuczkowski
kreśli niesamowicie nośną literacko wizję świata rządzonego
przez „Pana Dickinsona”. W filmie to wszechwładny właściciel
fabryki, ale można go także odczytywać jako diabła. Filmowa historia Williama Blake’a, który tak jak jego wielki imiennik tworzy poezję, tyle że za pomocą rewolweru, dzięki sile
metafory nabiera kształtu wielkiej przypowieści o zmaganiu
się człowieka ze złem, tkwiącym w nim samym. Niezwykły to
przykład tego, jak poezja potrafi pięknie „pasożytować” na
sztuce filmowej. Myślę, że sam Jarmush byłby nieźle zszokowany tym efektem.
Mój subiektywny i siłą rzeczy wybiórczy przegląd wzajemnych relacji poezji i filmu miał jeden podstawowy cel: pokazanie, że dobra poezja nieustannie musi otwierać się na nowe
obszary życia. Z drugiej strony, film, nie przestając operować obrazem i dialogiem, dzięki środkom poetyckim potrafi
unieść znacznie więcej niż zapisane jest w scenariuszu.
Poezja i film
z tomu „Gorzki urodzaj” (1933). Autor przeciwstawia zakłamany blichtr rzeczywistej „fabryki snów” autentycznym wzruszeniom widzów „w mistycznych Koluszkach”.
Początkowa fascynacja poetów magią nowego środka wyrazu, jakim było kino, przerodziła się z czasem w relacje sięgające głębiej. Film zaczął być traktowany jako równoprawny
partner literatury, a wraz z uformowaniem się klasyki kina
zaczęła się literacka adaptacja filmowych motywów.
Prawdziwa eksplozja wierszy czerpiących z dorobku sztuki
filmowej nastąpiła u nas w latach 90., kiedy głos zabrało tzw.
pokolenie bruLionu. Poetą, który wręcz upodobał sobie filmowe tropy, jest Marcin Świetlicki. W jego wierszu „Casablanca” (tom „37 wierszy o wódce i papierosach”, 1996) pojawia
się cały korowód postaci „niepokojąco podobnych” do gwiazd
filmowych: Humphreya Bogarta czy Marylin Monroe. Utwór
kończy się koktajlem cytatów: „Jaka jest pańska narodowość?”/ „Jestem pijakiem./ Jestem nieślubnym dzieckiem/
Bogarta i Marylin Monroe./ To ja/ zabiłem Laurę Palmer.”
Nastrój głośnego kryminału Fritza Langa z 1930 roku przywołuje Świetlicki w wierszu „M – morderstwo” z tego samego
zbioru. Z tą drobną różnicą, że „akcja” wiersza rozgrywa się
współcześnie, no i zmieniony został nieco tytuł (niemiecki
film zatytułowany jest „M – morderca”).
Inny poeta bruLionowy, Krzysztof Jaworski, od klasyki
kina woli filmy nieznane szerszej widowni. Zapewne przypadkowo zobaczony w telewizji film zaowocował wierszem
pt. „Oglądając włoski dramat z roku 1975” (tom „Hiperrealizm
świętokrzyski”, 1999). Poeta płynnie przechodzi od opisu filmowej sceny do opisu własnych niepokojów („niczego nie
wiem o śmierci”), choć ubranych w błazeński kostium.
Należąca do tego samego pokolenia Marzena Broda sięga
po filmowe środki obrazowania, żeby pokazać przeżycia towarzyszące zakochaniu i tęsknocie. Wiersz „W prowincjonalnym kinie” (tom „Cudzoziemszczyzna”, 1995) nie przywołuje
żadnych konkretnych tropów, on po prostu s t a j e s i ę filmem: „i wciąż się/ kręci taśma zbliżenie z twoim ciałem jest
niepowtarzalne”.
Uchylone przez starszych kolegów drzwi wyważyli poeci umownie zwani „rocznikami siedemdziesiątymi” i młodsi
twórcy. Ich wiersze aż kipią od popkulturowych odniesień,
można wręcz powiedzieć, że odniesienia te zastąpiły dotychczasową, tradycyjną topikę.
„Nie tylko Truman Show” – wiersz Macieja Woźniaka z tomu
„Wszystko jest cudze” (2003) doskonale ubiera w telewizyjno-filmowy kamuflaż druzgoczącą diagnozę współczesnego
świata („Wieczorem wiadomości znowu pokażą stosy/ trupów, czyli tych, którzy wyciągnęli po prostu puste/ losy, odpadli w eliminacjach”).
Z kolei Bartosz Muszyński, uważany za poetyckiego „krewniaka” Świetlickiego, używa filmowych motywów do kreślenia
intymnych obrazków. Tak jest w wierszach „trains petting” czy
„mulholland lane” z tomu „Lane Limbo” (2002). Zwróćmy uwagę, że oba tytuły to parafrazy tytułów filmów „Trainspotting”
Danny’ego Boyle’a oraz „Mulholland Drive” Davida Lyncha.
Również utwór „powiększenie” z tomu „Gwiazdobloki” (2001)
to echo filmu pod tym samym tytułem. Wiersz otwiera zdanie:
„Fotografia miejsca – pulsująca, do krwi/ obejrzana” – całkiem
jak słynna scena z dzieła Michelangelo Antonioniego.
Tradycję wierszy filmowych kontynuuje trzydziestoletni
śląski poeta Wojciech Brzoska. W tomie „sacro casco” (2006)
znajdujemy utwór „off cinema”, w którym – podobnie jak
u Marzeny Brody – mamy do czynienia z kinową projekcją
metafor („patrzysz na ten film/ i oglądasz w nim siebie”),
a także wiersz „przełamując wiarę”. Kto ma wątpliwości czy
Jarosław Jakubowski
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl
15
promocje
nasze księgarnie
RABAT
Przypominamy, że możecie Państwo zostać po­sia­da­
cza­mi Karty Stałego Klien­ta, która upraw­nia
do zakupów z wysokimi ra­ba­ta­mi.
RABAT 10%
książka tygodnia
10% książka MIESIĄCA
Tomasz Torbus
5% – karta niebieska
10% – karta srebrna
20% – karta złota
Zamki krzyżackie
Deutschordensburgen
Jeżeli dla Niemców Krzyżacy byli posłańcami cywilizacji (aczkolwiek niesionej za pomocą miecza), to dla Polaków stali
się na wieki ucieleśnieniem niemieckiej buty i okrucieństwa.
Dopiero ostatnie lata zrelatywizowały ten spór, skupiając się
raczej na spuściźnie materialnej tych czasów. I słusznie, bo nigdzie w Europie, może
poza Walią, Apulią czy Hiszpanią nad Duero, nie zachował się tak znakomicie cały
system średniowiecznych zamków – bohaterów niniejszej książki.
Ossolineum
Przy okazji różnych akcji promocyjnych w naszych księ­gar­niach możecie Pań­stwo nabyć książki z rabatem do 50%, otrzymać cenny upominek, a także spotkać się z autorami,
których zapraszamy do księgarń.
Matras
Matras
Matras Wiktoria
Matras CH Zielone Wzgórze
Matras CHR Sfera
Matras
Matras
Matras
Matras Kujawska
Matras Galeria Pomorska
Matras Pod Arkadami
Matras
Matras
Matras
Matras CH AKS
Matras
Matras
Matras
Matras
Matras Elipsa
Matras Wiedza
Matras CH Ogrody
Matras CH Morena
Matras CH Osowa
Matras Galeria Przymorze
Matras CH Wzgórze
Matras Biały Kruk
Matras CH Forum
Matras
Matras
Matras CH Askana
Matras
Matras Galeria Grudziądzka
Matras
Matras
Matras
Matras
Matras CH Galeria Kalisz II
Matras
Matras Papirus
Matras Fala
Matras Morska
Matras Naukowa
Matras Pegaz
Matras Galeria Emka
Matras
Matras Galeria Krakowska
Matras Matras
Matras
Matras
Matras
Matras
97-400 Bełchatów, Plac Narutowicza 20
42-500 Będzin, Małachowskiego 7
78-200 Białogard, Woj­ska Polskiego 12
15-664 Białystok, Wrocławska 20
43-300 Bielsko-Biała, Mostowa 5
85-005 Bydgoszcz, Gdańska 17
85-667 Bydgoszcz, Chodkiewicza 72
85-009 Bydgoszcz, Dworcowa 83
85-105 Bydgoszcz, Sta­ry Rynek 15/21
85-739 Bydgoszcz, For­doń­ska 141 (Carrefour)
85-070 Bydgoszcz, Fo­cha 2
41-902 Bytom, Dworcowa 22 (wejście od strony ul. Moniuszki)
89-600 Chojnice, Stary Rynek 9-10
41-500 Chorzów, Wolności 28
41-500 Chorzów, Parkowa 20
32-500 Chrzanów, Al. Henryka 23
43-400 Cieszyn, Głęboka 15
42-200 Częstochowa, Al. NMP 20
42-200 Częstochowa, Al. NMP 28
77-300 Człuchów, Królewska 8
78-500 Drawsko Pomorskie, 4 Marca 4
82-300 Elbląg, Płk. Dąbka 152 (Carrefour)
80-172 Gdańsk, Schuberta 102a (Carrefour)
80-299 Gdańsk, Spa­ce­ro­wa 48 (Real)
80-398 Gdańsk,Obrońców Wybrzeża1(E. Leclerc)
80-379 Gdynia, K. Górskiego 2 (Real)
81-366 Gdynia, 10 Lu­te­go 11 (CH Batory)
44-100 Gliwice, Lipowa 1
44-100 Gliwice, Zwycięstwa 16
72-100 Goleniów, Konstytucji 3-go Maja 35
66-400 Gorzów Wlkp., Al. Konstytucji 3-go Maja
86-300 Grudziądz, Wybickiego 17
86-300 Grudziądz, Konarskiego 45
88-100 Inowrocław, Solankowa 3
88-100 Inowrocław, NMP 36
44-335 Jastrzębie Zdrój, Podhalańska 26
59-400 Jawor, Staszica 23
62-800 Kalisz, Poznańska 121-131
40-096 Katowice, Stawowa 10
47-200 Kędzierzyn Koźle, Poniatowskiego 1/3
78-100 Kołobrzeg, Giełdowa 8a
78-100 Kołobrzeg, Walki Młodych 32
75-007 Koszalin, Ry­nek Staromiejski 2
75-005 Koszalin, Zwycięstwa 92
75-452 Koszalin, Jana Pawła II 20
31-008 Kraków, Rynek Główny 23
31-154 Kraków, Pawia 5
31-564 Kraków, al.Pokoju 44 (CH Plaza)
82-500 Kwidzyn, Chopina 15/8
59-300 Lubin,Gen.Sikorskiego20(CH Cuprum-Arena)
20-081 Lublin,Staszica2(wej od Krak.Przed)
42-700 Lubliniec, Plac Kopernika 1
90-410 Łódź, Piorkowska 44
44/ 633 81 62
32/ 267 21 54
94/ 311 34 76
85/ 661 00 73
33/ 822 54 46
52/ 322 37 34
52/ 341 60 13
52/ 322 94 68
52/ 322 70 14
52/ 346 61 92
52/ 321 27 35
32/ 388 53 97
52/ 397 33 58
32/ 241 74 62
32/ 771 34 52
32/ 623 03 27
33/ 851 48 40
34/ 366 46 98
34/ 361 17 10
59/ 834 22 52
94/ 363 22 66
55/ 232 38 15
58/ 322 36 23
58/ 522 99 62
58/761 47 17
58/ 669 64 77
58/ 620 13 98
32/ 231 51 98
32/ 231 40 77
91/ 407 19 61
95/ 737 27 45
56/ 461 12 64
56/ 465 60 74
52/ 357 35 13
52/ 357 95 60
32/ 470 10 17
76/ 870 70 91
62/ 767 11 17
32/ 203 80 85
77/ 482 32 29
94/ 354 90 63
94/ 352 81 92
94/ 342 33 04
94/ 342 67 97
94/ 343 04 36
12/ 422 56 98
12/ 421 29 86
12/ 684 44 36
55/ 261 38 34
76/ 749 48 78
81/534 42 94
34/ 351 10 98
42/ 632 26 07
Matras Manufaktura
Matras
Matras
Matras
Matras
Matras
Matras CH Mazovia Matras
Matras CH King Cross
Matras
Matras
Matras
Matras CH Nowy Świat
Matras Staromiejska
Matras
Matras
Matras CH Turzyn
Matras Eureka
Matras
Matras
Matras
Matras
Matras CH Bielawy
Matras
Matras
Matras
Matras Biały Ptak
Matras
Matras
Matras
Matras im. S. Żeromskiego
Matras CH Arkadia
Matras Leksykon
Matras, Księgarnia WNT
Matras CH Wileńska
Matras
Matras
Matras
Matras
Matras CH Borek
Matras Dolnośląska
Matras
Matras
Matras Profesja
Matras Atena
Matras
91-071 Łódź, Jana Karskiego 5
89-100 Nakło, Rynek 9
55-200 Oława, Rynek 4
45-056 Opole, Plac Teatralny 13
63-400 Ostrów Wielkopolski, Kolejowa 20
97-300 Piotrków Trybunalski, Słowackiego 20
09-410 Płock, Wyszogradzka 127
59-100 Polkowice, Moniuszki 1a/1
60-197 Poznań, Bukowska 156 (Marcelin)
26-610 Radom, Żeromskiego 37
97-500 Radomsko, Plac 3 Maja 10
41-710 Ruda Śląska, 1 Maja 310 (CH Plaza)
35-311 Rzeszów, Krakowska 20
76-200 Słupsk, Stary Rynek 4
41-200 Sosnowiec, Modrzejowska 29
83-200 Starogard Gdański, Ks.Kellera 7
71-411 Szczecin, Bo­ha­te­rów Warszawy 42 (Carrefour)
78-400 Szczecinek, Kardynała Wyszyńskiego 5
58-100 Świdnica, Rynek 33
86-100 Świecie, Duży Rynek 15
42-600 Tarnowskie Góry, Krakowska 9
87-100 Toruń, Rynek Staromiejski 31
87-100 Toruń, Olsz­tyń­ska 12 (Carrefour)
87-100 Toruń, Szeroka 32
87-100 Toruń, Wojska Polskiego 43/45
89-500 Tuchola, Świecka 26
43-100 Tychy, Bo­cheń­skie­go 12
43-450 Ustroń, Daszyńskiego 12B
58-300 Wałbrzych, Słowackiego 1
78-600 Wałcz, Kilińszczaków 38
00-897 Warszawa, Al. Solidarności 119/125
00-175 Warszawa, Al. Jana Pawła II 82
00-042 Warszawa, Nowy Świat 41
00-048 Warszawa, ul. Mazowiecka 2/4
03-734 Warszawa, Tar­go­wa 72 (Carrefour)
02-585 Warszawa, Al. Niepodległości 121/123
00-012 Warszawa, Zgoda 12
84-200 Wejherowo, Sobieskiego 260
87-800 Włocławek, 3 Maja 34/36
50-984 Wrocław, Hal­le­ra 52 (Carrefour)
50-068 Wrocław, Świd­nic­ka 28
41-800 Zabrze, 3 Maja 5
41-800 Zabrze, ul. Wolności 296
65-071 Zielona Góra, Sobieskiego 16
78-520 Złocieniec, Józefa Piłsudskiego 2
77-400 Złotów, Wojska Polskiego 31
42/ 633 23 13
52/ 385 26 14
71/ 303 46 97
77/ 453 87 01
62/ 735 16 63
44/ 647 12 22
51/ 615 20 02
76/ 845 05 27
61/ 886 01 45
48/ 362 59 80
44/ 683 21 70
32/ 340 05 87
17/ 863 00 07
59/ 841 29 75
32/ 269 90 27
58/ 562 43 62
91/ 464 64 73
94/ 374 77 50
74/ 851 39 17
52/ 331 12 93
32/ 287 20 64
56/ 654 99 59
56/ 662 53 87
56/ 622 05 33
56/ 623 15 48
52/ 334 48 05
32/ 227 21 97
33/ 854 17 67
74/ 842 35 64
67/ 250 83 44
22/ 620 46 28
22/ 331 21 53
22/ 826 45 33
22/ 826 89 37
22/ 331 64 35
22/ 845 42 45
22/ 826 00 48
58/ 677 49 15
54/ 231 26 51
71/ 783 18 72
71/ 343 58 49
32/ 370 26 10
32/ 271 24 15
68/ 324 01 17
94/ 367 14 88
67/ 263 55 28
www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl • www.matras.pl

Podobne dokumenty