07.05.2008 Jastarnia. Ten jedyny wyjątkowy dzieo pamiętam jakby
Transkrypt
07.05.2008 Jastarnia. Ten jedyny wyjątkowy dzieo pamiętam jakby
07.05.2008 Jastarnia. Ten jedyny wyjątkowy dzieo pamiętam jakby był on wczoraj, a od tamtej chwili minęły już ponad 4 lata.. Pracowałam wtedy jeszcze na barze, wiec, jak co dzieo rano, przed pracą siadaliśmy razem z koleżankami przy stoliku dla VIPów i piłyśmy kawę. Śmiałyśmy się, żartowałyśmy, a w pewnej chwili przyszła nasza 'szefowa kuchni" Lucyna - rok młodsza ode mnie i stanęła nad nami z białym patyczkiem w ręku mówiąc - JESTEM W CIĄŻY, ja lekko spuściłam głowę w dół i cichym głosem wyszeptałam "ja chyba też" - śmiechu było, co nie miara, w koocu dwie najważniejsze osoby z obsługi prawdopodobnie były w ciąży... Lucyna była pewna na 100 % ja jeszcze nie - myślałam ze to zmiana klimatu, ze może stres, nie byłam przygotowana na dziecko, ani ja ani mój narzeczony nie planowaliśmy wtedy tego... Lucyna przyniosła mi test i stanowczym głosem, z uśmiechem na ustach powiedziała - "led" zaraz się wszystko okaże... Wzięłam od niej ten test i poszłam. Moja godzina "zero" była blisko... Gdy już zrobiłam, co trzeba - sama własnym oczom nie wierzyłam - kreseczki na teście pojawiły się w mgnieniu oka... W pierwszej chwili byłam przerażona, popłakałam się - powiem szczerze do dzisiaj nie wiem, czy to były łzy szczęścia czy strachu. Nie wychodziłam z toalety ponad 10 min - gdy nagle moje drzwi otworzyły się i ujrzałam komitet powitalny. Stała przede mną cała obsługa baru. Wiedzieli już, co jest grane- gratulowali mi, pocieszali, mówili że wszystko będzie dobrze, a co najważniejsze pytali mówiłaś już Sergiuszowi, dzwoniłaś do niego? Gdy już się uspokoiłam, doprowadziłam do porządku, znaczy się poprawiłam makijaż, który płynął po mnie - wzięłam telefon i wykręciłam do mojego przyszłego męża... Nie chciałam z nim dyskutowad przez telefon wiec rozmowa była krótka i na temat.. "Przyjeżdżaj pierwszym pociągiemmam Ci coś BARDZO WAŻNEGO do powiedzenia”. Serek czuł w moim glosie, że coś jest nie tak, wiec już po godzinie byliśmy razem SZCZESLIWI, zapłakani a nutka przerażenia w oczach i pytaniem na ustach: jak to będzie"... Cały dzieo spędziliśmy już do kooca razem, a wieczorkiem poszliśmy uczcid NASZĄ NOWINĘ... Po 9 miesiącach 08.01.2009 byliśmy już SZCZĘŚLIWYMI RODZICAMI Naszego PAWEŁKA... To była chyba najpiękniejsza WIADOMOSC, jaką mogłam mu przekazad, i powiem szczerze - że tamtego dnia pierwszy raz widziałam jak płacze- płacze ze SZCZĘŚCIA.. A co więcej nigdy nie sadziłam ze mężczyzna może aż tak płakad.. KOCHAM ICH... MOI KOCHANI MĘŻCZYŹNI... MAŁY I DUŻY:)