Pierwszy krok Jasność bijąca od owalnego, nieco poszarpanego

Transkrypt

Pierwszy krok Jasność bijąca od owalnego, nieco poszarpanego
Pierwszy krok
Jasność bijąca od owalnego, nieco poszarpanego otworu rozświetlała mroczne
wnętrze. Od dawna nęciła niezwykłymi kolorami i odgłosami. Raz było to brzęczenie,
innym razem ostre skrzeczenie lub melodyjny śpiew. Ale małe sowy, które wykluły
się w dziupli miesiąc temu najbardziej lubiły, gdy z zewnątrz dało się słyszeć
pohukiwanie i chwilę potem w otworze pojawiała się sylwetka mamy niosącej zawsze
coś dobrego.
Tego wieczora w dziupli zrobiło się bardzo ciasno. Pisklęta wierciły się potrącając
wzajemnie co chwilę.
- Nie pchaj się! - rozlegały się głosy - To ona się pcha! Nie prawda, to ty!
Przestań mnie deptać! Jestem głodny ! Ja też, ja też!
Rodzeństwo stawało się coraz głośniejsze, jednak nikt nie nadlatywał z pokarmem.
Wreszcie najstarsze pisklę puszczyka zdobyło się na odwagę i wspięło po szorstkich
ścianach w górę. Pierwszy raz wyjrzało na zewnątrz. Na niebie widać było jeszcze
słoneczną poświatę, ale gdzieś wysoko rozbłysły już pierwsze gwiazdy. Wokół
drzewa z dziuplą rozpościerał się stary park. Rosły w nim lipy i kasztanowce, a do
ceglanego pałacu prowadziła grabowa aleja kończąc się na dziedzińcu, na którego
środku kwitły kwiaty. Z kępy jaśminów dało się słyszeć śpiew słowika, a gdzieś dalej
nerwowo nawoływał kos. Mały puszczyk rozglądał się ciekawie wokoło wyławiając
z nowo poznawanego świata setki nieznanych mu do tej pory dźwięków. Szeleściły
liście i gałęzie, z oddali dobiegało szczekanie psów i ryk krowy. Szczególnie
zainteresowały go piski myszy przebiegających po ogrodzie. Swymi wielkimi,
ciemnymi oczami starał się je dojrzeć w młodej trawie. Nie było to łatwe. Po dziuplą
rosła gruba gałąź, więc zeskoczył na nią i przeszedł kilka kroków nadal wpatrzony
w dół. Nagle znad pól dało się słyszeć pohukiwanie: Hu hu - hu - huhuhuhuuuuuuu!!
Znał ten głos! Natychmiast zawoła - Tutaj! Jestem głodny !!!!!!
Ciemny cień sprawnie przeleciał pod koronami drzew i nieopodal na starej lipie
przysiadł Tata puszczyk z myszą w dziobie. W jego kierunku podleciała Mama, do tej
pory ukryta pomiędzy liśćmi, ale cały czas obserwująca dziuplę i poczynania
najstarszego pisklęcia.
- Nasz najstarszy syn wyszedł z dziupli - powiedziała uradowana Mama
puszczyk.
- Naprawdę? - Tato popatrzył w stronę otworu dziupli i ujrzał szarą, puszystą
kulę siedzącą na gałęzi - Pewnie jest bardzo głody. Dzisiaj polowałem na
polach, ale zboże jest coraz wyższe i trudno już tam dostrzec i złapać mysz.
Dlatego tak długo to trwało.
Mama puszczyk odebrała mysz od Taty i podleciała do dziupli. W jej otworze
dostrzegła głowę drugiego pisklęcia, które nieśmiało rozglądało się po okolicy.
- Mam dla was mysz - odezwała się cicho.
- Mamo, mamo co to za dźwięki słychać tam na dole - zapytał najstarszy
z rodzeństwa.
- My sowy mamy bardzo dobry słuch. Nocą, kiedy polujemy, jest ciemno, a więc
niewiele widać, ale bardzo dobrze słychać różne dźwięki. Możemy usłyszeć
żabę skacząca po liściach albo mysz biegnącą pośród traw. Wówczas łatwiej
jest nam je upolować
- To ja też kiedyś będą latał i polował jak Tato? - dopytywał się najstarszy
puszczyk, podczas gdy pozostałe dwa pisklęta zjadły już przyniesioną
i podzieloną mysz.
Oczywiście. Kiedy urośniesz i będziesz już dorosłą sową będziesz umiał
polować na myszy i ptaki nocą. Tak jak każda sowa.
Mały puszczyk słuchał nieco zdziwiony. Jak mówiła mama to on sam miał polecieć
w ciemność, gdzieś daleko i polować? Szybować nisko nad ziemią i nasłuchiwać
pisków myszy? Wydawało mu się to nieco straszne. Przysunął się bliżej mamy
i przysiadł na gałęzi.
- A kiedy nauczę się latać? - zapytał znowu patrząc w dół - To musi być bardzo
trudne.
- Nie martw się - pocieszyła go mama - Już niedługo wyrosną ci pióra. Na razie
możesz chodzić po gałęziach. Tylko zawsze wołaj, gdzie jesteś, abyśmy mogli
z Tatą cię nakarmić. Pewnie jutro lub pojutrze dołączy do ciebie brat i siostra
i wówczas wszyscy razem rozpoczniecie coraz dalsze spacery. Uważajcie
tylko, żeby nie spaść w dół. W okolicy mieszkają kuny, które mogłyby zrobić
wam krzywdę.
Wśród drzew znowu zamajaczył cień Taty puszczyka. Usiadł obok nich na gałęzi
i podał najstarszemu synowi mysz.
- Myślę, że pisklęta są już na tyle samodzielne, że i ty możesz zacząć polować zwrócił się do Mamy.
- Rzeczywiście, będą potrzebowały coraz więcej jedzenia. Lecę nad staw Mama rozpostarła skrzydła i znikła w mroku.
- Ja zapoluje na skraju parku, żeby mieć was na oku - powiedział Tata i również
poleciał.
Najstarsze pisklę już najedzone siedziało na gałęzi koło dziupli i cały czas z uwagą
obserwowało otoczenie. Znad stawu podniosła się mgła i dało się słyszeć
powtarzający się rechot żab. Wiosna na dobre zawitała do parku.
-
Na diagramie wykreśl nazwy zwierząt widocznych na rysunkach poniżej i doprowadź
w ten sposób młodego puszczyka do rodzinnej dziupli. Nazwy krzyżują się ze sobą
w poziomie i pionie.
M
Y
S
Z
I
U
Y
L
K
T
V
O
O
P
A
U
J
M
L
T
Y
T
A
S
R
F
R
O
P
U
C
H
A
G
H
R
T
G
N
S
A
C
O
D
F
X
D
A
W
E
A
R
D
H
S
L
M
O
P
K
I
J
L
C
Z
A
J
K
A
U
Y
P
U
D
S
A
W
P
L
O
J
H
F
D
R
L
J
S
E
W
A
M
L
O
M
A
N
J
K
G
H
S
P
A
I
Y
T
R
T
Y
G
K
S
Z
E
R
S
Z
E
Ń
K
L
J
N
B
V
C
S
Z
I
P
E