wywiad z Mateuszem Mikosiem - Teatr im. Wandy Siemaszkowej

Transkrypt

wywiad z Mateuszem Mikosiem - Teatr im. Wandy Siemaszkowej
Wywiad z Panem Mateuszem Mikosiem przeprowadzony 27 października 2014 w ZS nr 2
w Rzeszowie
Rozmawiała: Angelika Rząsa
A.Rz: Bardzo nas interesuje jaka była pańska droga do aktorstwa, skąd się wziął taki
pomysł na życie, jak i kiedy się to zaczęło?
M.M: Wszystko zaczęło się tak naprawdę w Dynowie, w liceum od grania w małych
spektaklach, amatorskich kabaretach i skeczach. Wtedy zrozumiałem, że mam jakieś
predyspozycje aktorskie i pojawił się pomysł na zdawanie do szkoły aktorskiej. Pomyślałem
też, że studia w szkole aktorskiej pozwolą mi zdobyć porządne wykształcenie a tym samym
większą odwagę w tym co robię.
A.Rz.: Co Pan najlepiej wspomina z czasów studiów w krakowskiej szkole teatralnej?
M.M: Atmosferę panującą w szkole oraz zajęcia z jednymi z najlepszych aktorów teatralnych
w tym kraju. Miałem zaszczyt pracować między innymi z Małgorzatą Hajewską-Krzysztofik,
Beatą Fudalej, Jerzym Trelą, Jerzym Stuhrem, Romanem Gancarczykiem. Miałem okazję
oglądać ich również na scenie, co było niesamowitym przeżyciem.
A.Rz. :Kto i kiedy był Pańskim pierwszym widzem, odbiorcą Pańskiej gry?
Pierwsi widzieli moją grę koledzy z liceum. Reagowali bardzo żywo, bo te pierwsze
spektakle jak to kabarety, były dość śmieszne. Potem, gdy zacząłem grać w spektaklach
Stowarzyszenia De-Novo w Dynowie, widownia liczyła po dwa tysiące osób. Wtedy
dla mnie, amatora , było to bardzo dużo ludzi.(śmiech)
A.Rz.: Jest Pan młodym aktorem, wiele ról jeszcze przed Panem, ale co, na dzień
dzisiejszy , uważa Pan za swój największy sukces?
M.M.: Największym sukcesem jest to że dostałem się na studia, ukończyłem szkołę teatralną
i odnalazłem swoją pasję. Sukcesem jest również to, że pracuję w moim wyuczonym
i wymarzonym zawodzie od trzech lat, czyli od momentu ukończenia Akademii Teatralnej
w Krakowie.
A.Rz.: Każdy aktor ma podobno swojego ulubionego bohatera, postać, którą chciałby
zagrać. Jaka jest pańska wymarzona rola?
M.M.: Nigdy nie myślę o roli jaką dostanę. Staram się doceniać i cieszyć z tego co mam,
co powierzają mi reżyserzy. Skupiam się na rozwijaniu mojego warsztatu. Aktor powinien
cały czas pracować, być czynny i się rozwijać.
A. Rz.; A jaką dotychczasową kreację aktorską uważa Pan za największe wyzwanie?
M.M.: Dotychczas największym wyzwaniem byłą rola Tesmana w sztuce Hedda Gabler,
Henrika Ibsena, w reż. Szymona Kaczmarka. Jest to reżyser, z którym mi się rewelacyjnie
pracowało. A z roli męża Heddy jestem najbardziej, ze wszystkich moich dotychczasowych
kreacji, zadowolony.
A. Rz. Na koniec pytanie dotyczące pracy w zespole teatralnym. Dołączył pan do zespołu
aktorskiego teatru im. W. Siemaszkowej, w którym jest wielu aktorów starszego,
średniego i najmłodszego pokolenia. Jak się Pan odnalazł w tym zespole?
M.M.: Aktorzy rzeszowskiego teatru to mili i sympatyczni ludzie. Ze wszystkimi
współpracuje mi się bardzo dobrze. Jestem bardzo zadowolony z naszej współpracy. Mam
nadzieję, że moim koledzy mają o mnie podobne zdanie. (śmiech)
Rozmawiała: Angelika Rząsa