Pieśń o dzikim zwierzu Paryż

Transkrypt

Pieśń o dzikim zwierzu Paryż
Włodzimierz Wysocki
Pieśń o dzikim zwierzu
Raz w królestwie cichym,
skromnym i czystym,
Gdzie ni wojen, kataklizmów, ni burz,
Dziki zwierz pojawił się ogromnisty –
Ni to bawół, ni to byk, ni to tur.
Król miał astmę, pocił się, polegiwał;
Samym kaszlem
wpędzał dwór w silny strach,
A tymczasem to zwierzysko straszliwe
Jednych jadło,
innych niosło gdzieś w las.
Król dekretem rzecz wnet uregulował:
„Zgładzić bydlę wielki czas nastał już,
Więc kto z odważnych
ukatrupi potwora,
Temu za to z cną królewną dam ślub”.
No a w całym zestrachanym królestwie
Pośród stepów hulał przez cały czas
I tylko on położyć trupem mógł bestię –
Sławny strzelec odsunięty od łask.
Myśleć nikt na zamku już nie miał siły,
Wszyscy pili i śpiewali, gdy wnet
Trubadurzy szczęsną wieść roztrąbili:
„Strzelec pojman i do króla już wszedł”.
Jurij Kukin
Paryż
Król z wysiłkiem mu przekaszlał:
„Nie będę ci morałów pieprzyć
ni drętwych mów,
Lecz jeśli dziw−dziwadło zgładzisz,
młodzieńcze,
To ci za to z cną królewną dam ślub”.
To samo nucisz dziś –
Przeszkadza Paryż żyć.
Rozejrzyj się – tu tajga wzdłuż i wszerz.
Do ognia dorzuć drew
I zgódź się ze mną, że
On tam, a tobie diabeł mówi cześć.
Strzelec na to: „Cóż to mi za zapłata?
Tu – portwejnu beczkę wytocz raz−dwa,
a królewny nie chcę, choćby i gratis,
Dziwosmoka zamorduję i tak!”
I tu, jak na Pigalle
Uśmiechem trzeba łgać,
Nikogo nie przekona ten twój blues.
Montmartre wśród mokrych pni,
Jak wczoraj – tak też dziś
Już dość, nie można wciąż: Pariż, Pariż.
A król: „Weźmiesz cną dziewicę i kropka.
A jak nie, to w lochu zgnijesz jak szczur.
Przecież to jest królewna i półsierotka!”
Strzelec: „Zabij, męcz, nie wezmę i już”.
No i kiedy tak się przegadywali,
Pożarł wszystko to, co dało się zżuć
I już pod zamkiem ryczał,
rył w dzikim szale
Tenże sam − ni byk, ni bawół, ni tur.
Cóż − odpuścił strzelec beczkę i z werwą
Smoka utłukł, potem skrył się gdzieś w las.
I tak pohańbił króla wraz z cną królewną
Sławny strzelec odsunięty od łask.
PRZEKŁAD: DOMINIK KSIĘSKI
Poczekaj trochę i
Deszczowe przyjdą dni,
Stąd nigdzie nie odlecisz – wokół głusz
Bez bistra − póki co;
Czaj, a nie koniak w szkło.
Już dość, nie można wciąż: Pariż, Pariż.
Nachodzi mgła od gór,
Robota twoja – tu
Już dość, nie można wciąż: Pariż, Pariż.
Już dość, nie można wciąż: Pariż, Pariż.
Już dość, nie można wciąż: Pariż, Pariż.
PRZEKŁAD: DOMINIK KSIĘSKI