Ukraina w kampanii prezydenckiej
Transkrypt
Ukraina w kampanii prezydenckiej
25-31 marca 2015 r. Opinie | 17 www.zielonysztandar.com.pl Ukraina w kampanii prezydenckiej W czasie toczącej się kampanii prezydenckiej dość często poruszane są sprawy zagraniczne, zwłaszcza w kontekście konfliktu ukraińsko-rosyjskiego. Nic więc dziwnego, że w tym temacie wypowiedział się także kandydat PSL na prezydenta RP Adam Jarubas. Jednak jego słowa w mediach przedstawiono wybiórczo, z premedytacją oskarżając samego Jarubasa, jak i całe PSL o prorosyjskość. W takiej sytuacji trzeba zabrać głos. W spółczesna medialna rzeczywistość prezentuje poglądy kandydatów na podstawie pewnych fragmentów, które nie zawsze są zgodne z całością przesłania czy opinii danej osoby. Wypowiedzi Adama Jarubasa są mocno osadzone w naszej, polskiej racji stanu, opartej na realizmie politycznym. Ruch Ludowy w swojej 120-letniej tradycji zawsze był opcją propaństwową, propolską i kierował się w swoich działaniach dobrem naszej Ojczyzny. Przez ten pryzmat spoglądamy na sprawy Ukrainy, które chciałbym krótko omówić. Ukraina na rozdrożu Kryzys na Ukrainie rozpoczął się od momentu wycofania się ówczesnych władz Ukrainy z procesu stowarzyszenia z Unią. Ta decyzja wywołała protesty i powstanie tzw. Majdanu Wolności w Kijowie. Dlaczego władze ukraińskie na czele z Wiktorem Janukowyczem zdecydowały się na rezygnacje z dążeń proeuropejskich mimo świadomości, że dla znacznej części społeczeństwa jest to kwestia niezwykle ważna i może wywołać spore niepokoje społeczne? Wydaje się, że w procesie przygotowania do zjednoczenia z UE Ukraina otrzymała zbyt małe wsparcie na rzecz restrukturyzacji i modernizacji swojej gospodarki, w tym szczególnie sektora energetycznego. Musimy bowiem pamiętać, że po 1991 r. Ukraina nie tylko nie weszła na drogę przemian i reform, lecz wręcz cofnęła się ekonomicznie na skutek opa- nowania gospodarki przez oligarchów, którzy dbali głównie o swoje interesy, a nie o rozwój państwa. Dlatego wsparcie, także finansowe, było Ukrainie niezwykle potrzebne. A tego, ze strony UE zabrakło. Usprawiedliwiając Unię, trzeba jednak podkreślić, że bez względu na wielkość pomocy z Europy Rosja i tak zapewne obiecałaby dać więcej. Jak ważne są dla Rosji wpływy na Ukrainie dowiodły zresztą późniejsze wydarzenia. Rozlew krwi u naszych wschodnich sąsiadów zahamowało dopiero porozumienie między środowiskiem opozycyjnym i prezydentem Janukowyczem pod patronatem ministrów spraw zagranicznych Niemiec, Francji i Polski. To porozumienie nie utrzymało się, a zamiast uspokojenia sytuacja na Ukrainie znów stała się napięta. Skompromitowany i znienawidzony w zachodniej i centralnej Ukrainie (ale już niekoniecznie we wschodniej części kraju) prezydent Janukowycz po prostu uciekł do Rosji, a zwycięska opozycja podjęła kilka decyzji, które zamiast złagodzić sytuację jeszcze bardziej ją zaogniły. Mam tu na myśli zmiany m.in. w zakresie obowiązujących języków urzędowych, co przecież nie mogło być dobrze przyjęte, szczególnie we wschodniej części kraju, gdzie większość społeczeństwa posługuje się językiem rosyjskim. Nic więc dziwnego, że szybko wyłonili się tzw. separatyści, co było bez cienia wątpliwości efektem pomocy z zewnątrz. Bez tej pomocy rozłamowcy we wschodniej Ukrainie zostaliby szybko pokonani. Chodzi tu oczywiście o pomoc rosyjską. Pierwszym elementem putinowskiego planu uderzenia w nowy ukraiński rząd była aneksja Krymu, na którą świat prawie nie zareagował. Przebudzenie nastąpiło dopiero, gdy rozpoczęły się walki z separatystami w Donbasie i utworzone zostały samozwańcze Republiki Ludowe w Doniecku i Ługańsku. Działania międzynarodowe (w tym sankcje dla Rosji i odwetowe rosyjskie) opierały się głównie o decyzje największych światowych mocarstw i struktur europejskich. W efekcie tych decyzji relacje Zachód-Rosja zaczynają coraz bardziej przypominać te z czasów „zimnej wojny”. Z drugiej strony jakimś sukcesem zakończyły się działania Niemiec i Francji, które doprowadziły do zawarcia rozejmu we wschodniej Ukrainie. Chodzi mi o tzw. porozumienie Mińsk II. Ustalenia mińskie stworzyły pewną szansę na pokój, w którą większość z nas chce wierzyć, ale są niestety duże obawy, że ta wiara nie ma podstaw. Ostatnie wy- darzenia, wynikające głównie z działań i retoryki Moskwy, pokazują, że te obiekcje są zasadne. Adam Jarubas jest realistą W wypowiedziach kandydata PSL na prezydenta wyraźnie widać przesłanie, że podstawą rozwiązania konfliktu powinien być dialog, przy udziale przedstawicieli organizacji międzynarodowych, szczególnie takich jak UE i NATO, a także państw, które mogą wnieść pozytywny wkład do tego dialogu. Rosję trzeba uznać za kluczową stronę w tym konflikcie, nawet jeśli nie zgadzamy się z jej celami i sposobem działania. Bez względu na to musimy jednak traktować Rosję jako kraj o poważnej sile militarnej, liczący się w regionie i w świecie, i powinno nam bardzo zależeć na budowaniu poprawnych partnerskich relacji, nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Jarubas wskazuje więc na po- trzebę działań, które poprawiłyby stosunki Polski i Rosji, co leży w naszym interesie geopolitycznym, gospodarczym i sąsiedzkim. Stąd słusznie kandydat Jarubas w pierwszej kolejności stawia na potrzebę dialogu w relacjach rosyjsko-ukraińskich. Przecież nawet prezydent Ukrainy Petro Poroszenko rozmawia z Władimirem Putinem, mimo że uznaje go za agresora, a ich kraje są w stanie wojny! Adam Jarubas wskazuje na zbyt małe zaangażowanie i brak jedności Unii w tej sprawie, gdyż w rozmowach mińskich uczestniczyli tylko kanclerz Merkel i prezydent Hollande, a zabrakło przedstawiciela UE. To bardzo słuszna uwaga, trafna diagnoza Jarubasa. Również moje zdziwienie wywołał brak w Mińsku wysokiej przedstawiciel ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa UE Federiki Mogherini, mimo że kompetencje ją właśnie do tego predestynują. A przecież powstanie Majdanu w Kijowie i późniejsza sytuacja jest następstwem braku zgody ówczesnych władz ukraińskich na stowarzyszenie z Unią! Niektórzy krajowi politycy wskazują także na brak w tych negocjacjach przedstawicieli Polski. Ale tutaj musimy mieć na uwadze to, że żadna ze stron nie widziała nas w tej roli. Upominaliśmy się o sprawy Ukrainy na forum UE i byliśmy jej głównym ambasadorem, natomiast to sama Ukraina nie wykazała większego otwarcia na Polskę. W ostatnim czasie naruszenie jednolitej polityki UE w stosunku do Rosji zostało zarzucone premierowi Węgier Orbanowi. Związane to było z wizytą Putina na Węgrzech i nowymi warunkami wymiany handlowej miedzy oboma krajami. Niedługo po tym premier Węgier pojawił się w Polsce, gdzie został przyjęty „poniżej” standardów dyplomatycznych. I tego dotyczyła właśnie głośno komentowana wypowiedź Ada- ma Jarubasa. Była związana ze sposobem podjęcia premiera Orbana, a nie poparciem dla jego porozumienia z Putinem. Kandydat PSL wielokrotnie podkreślał, że gdyby w innym państwie nasz premier został tak potraktowany, to wtedy też jednoznacznie zareagowałby w jego obronie. Co do formy jego wypowiedzi, która została wygłoszona po węgiersku, to myślę, że miała ona charakter głównie PR-owski i zapewne chodziło o „przebicie się” w mediach. Nie należy się temu dziwić, ba taki jest świat mediów i polityki. Na małe usprawiedliwienie polityki Węgier, które postawiły na swój własny interes handlowy i gospodarczy, może posłużyć jedynie fakt, że interes gospodarczy na pierwszym miejscu stawiają także inni. Złamania unijnej jedności i solidarności z podobnych przesłanek dokonywały już wcześniej inne państwa. Wspomnę choćby budowę Gazociągu Północnego po dnie Bałtyku. W tej trudnej sytuacji nie możemy zostawić Ukrainy samej. Kandydat PSL bardzo wyraźnie wskazuje na potrzebę budowy dużego programu pomocy dla Ukrainy będącej w bardzo trudnej sytuacji, budzącej nasze obawy ze względu na naszą bliskość i sąsiedztwo. Polska może udzielić różnej pomocy, ale zakres wsparcia finansowego z naszej strony jest stosunkowo ograniczony, dlatego należy wzmocnić i przyśpieszyć wsparcie ze strony instytucji międzynarodowych, tj. Banku Światowego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego, UE, a także bogatszych państw na rzecz reform, poprawy warunków życia obywateli Ukrainy, aby dać im wizję lepszej przyszłości, co także przyczyni się do wzmocnienia pozycji wewnętrznej i zewnętrznej kraju. Najważniejsza jest pomoc humanitarna, wsparcie reform, a jeśli chodzi o pomoc wojskową, to dobrze, że jako pierwsze udzieliły jej Stany Zjednoczone i Wielka Brytania. Polska powinna skupić się w pierwszej kolejności na innych formach wsparcia. Reasumując, nie ma różnic w koalicji rządowej, jeśli chodzi o podejście do polityki zagranicznej naszego kraju, i dotyczy to również wypowiedzi naszego kandydata na prezydenta, który wskazuje jedynie na niektóre jej niedociągnięcia. Zapewne to kampania trochę wyostrza sposób wypowiedzi kandydatów, aby mogli się oni wyróżnić. dr Czesław Siekierski Poseł do Parlamentu Europejskiego Pełny tekst jest dostępny na stronie www.siekierski.pl