as wirtualnych przestworzy

Transkrypt

as wirtualnych przestworzy
AS WIRTUALNYCH PRZESTWORZY
2013-03-27
Nie został lotnikiem, ale żeby móc latać, skonstruował symulator F-16.
Przez ostatnie dwa lata 37-letni Marek Szozda z Poznania, przedsiębiorca z wykształceniem informatycznym, budował symulator lotu F-16.
„Zdobyłem przez ten czas duże doświadczenie. Sądzę, że kolejny egzemplarz symulatora byłbym w stanie zbudować w kilka tygodni”, mówi
poznański konstruktor. Dzięki nagranym scenom dokumentującym każdy etap pracy symulator stał się znany wśród społeczności zafascynowanej
„efami”. Na kanale YouTube filmy te obejrzało 70 tysięcy ludzi z całego świata.
Podziw z dystansu
Latanie fascynowało go od dziecięcych lat. Jak mówi, niemała w tym zasługa Toma Cruise’a i filmu „Top Gun”, który obejrzał kilkadziesiąt razy.
„Choć to fikcja, myślę, że armia amerykańska zawdzięcza temu obrazowi tysiące rekrutów i niejednego utalentowanego lotnika”, mówi Marek
Szozda.
On jednak pilotem nie został. Zafascynowany był amerykańskim lotnictwem i nie rozważał latania na sprzęcie z ZSRR, którym dysponowała polska
armia. Dużo później, gdy zgłębił tajniki myśliwców, zrozumiał, że wschodnie MiG-29 są naprawdę dobre. Cieszy się, że rozpoczęto ich
modernizację.
Nie pamięta już, co skłoniło go do rozpoczęcia poszukiwań, najpierw programów do symulacji lotu, a potem poszczególnych części do zrobienia
symulatora. Na pewno jednak sprawę przypieczętował fakt, że Polska zdecydowała się na zakup wielozadaniowego samolotu F-16, a na bazę
naszych Jastrzębi zostały wybrane podpoznańskie Krzesiny. Zaczął czytać wszystko, co dotyczyło myśliwców zza oceanu.
„F-16 używa się w blisko 30 krajach na całym świecie, w sieci łatwo jest więc znaleźć informacje na jego temat”, mówi. W internecie też spotkał
ludzi skupionych wokół amerykańskiego wirtualnego skrzydła, będącego odpowiednikiem lotniczej jednostki i, tak jak ona, mającego swoje
programy treningowe oraz własne szkoleniowe i bojowe misje. „Niesamowite wydawało mi się wtedy to, jak dużo determinacji, czasu i energii
poświęcają ci wirtualni piloci na wierne odtwarzanie realnego lotu F-16. Studiowali nie tylko różnorodne poradniki, lecz także oryginalną
dokumentację, aby w świecie rekonstrukcji stosować realne procedury”.
Autor: Paulina Glińska
Strona: 1
Początkowe zainteresowanie symulacją lotów przerodziło się w fascynację. Celem konstruktora amatora stało się jak najwierniejsze odtworzenie
systemu pilotażu we własnym domu. Szkielet kokpitu sprowadził do Polski z USA. „Amerykańska firma produkowała te elementy w skali 1:1. Zamówiłem kilka paczek”, mówi konstruktor.
Inne elementy, jak na przykład ekrany, czujnik ruchu głowy, kupował głównie na eBayu.
Marek Szozda nie jest typem majsterkowicza, dlatego w złożeniu szkieletu pomógł mu szwagier. Do dyspozycji mieli prostą instrukcję, pokazującą z
grubsza jak skręcić poszczególne elementy, i replikę fotela ACES II. Gdy szkielet już powstał, przed nimi pozostało najtrudniejsze –
skonfigurowanie oprogramowania i sprzętu. „Zastosowanie jedenastu ekranów to mój autorski pomysł. Wymyśliłem to na podstawie dostępnych
materiałów oraz dzięki pomocy wspaniałej, międzynarodowej społeczności”, mówi poznanianin.
Efekt? Jedno unikatowe urządzenie składające się z jednostki centralnej, dwóch jednostek bocznych i wiernej repliki fotela ACES II z odlewem
prawdziwego oparcia wraz ze specjalnymi poduszkami. W skład zestawu wchodzi jedenaście ekranów, w tym cztery dotykowe, repliki przepustnicy
i drążka, który – podobnie jak w prawdziwym myśliwcu – nie wygina się, lecz reaguje pod wpływem siły nacisku. Symulator ma specjalną, wyciętą
szybę z warstwą refleksyjną (HUD), lotnicze pedały i czujnik ruchu głowy, który umożliwia rozglądanie się na boki.
Dotknąć nieba
By rozpocząć wirtualne loty, potrzebne są jeszcze projektor, ekran i pomieszczenie o minimalnej powierzchni 4 metrów kwadratowych.
Na skonstruowanym przez siebie symulatorze Marek „latał” w ekstremalnych warunkach, a także w misjach połączonych operacji powietrznych
COMAO, w których online współpracowało jednocześnie 24 pilotów. Łącznie w wirtualnej przestrzeni powietrznej spędził kilkadziesiąt godzin. To
niedużo, ale na więcej nie znalazł czasu. „Każda misja trwa około trzech godzin, a w skrzydle zdominowanym przez Amerykanów wszystko odbywa
się późnym wieczorem. Każdy wylot był dla mnie nie lada gratką, zwłaszcza że udawało mi się powrócić na macierzyste lotnisko”, podkreśla z
dumą.
Chociaż w zbudowanie symulatora Marek włożył czas, serce i pieniądze, postanowił go sprzedać. „Rodzina, firma… Wygospodarowanie wolnego
Autor: Paulina Glińska
Strona: 2
czasu na wirtualne latanie było problemem. Mam też inne zainteresowania, zajmują mnie nowoczesny marketing, szeroko pojęty design i historia
starożytnego Rzymu. Z niczego nie chcę rezygnować”, tłumaczy.
Na ogłoszenie o sprzedaży zareagowało wiele osób – pilot Boeinga 737, fani lotnictwa i F-16, a także placówki edukacyjne, w tym jedna
politechnika. Ostatecznie symulator kupił człowiek o wielkiej charyzmie i miłości do lotnictwa, Adam Bisek z Klubu Lotników „Loteczka”. Symulator
trafił do Domu Kosmonauty – hotelu i jednocześnie siedziby klubu we Wrocławiu. „Stoi teraz w holu głównym. Miałem okazję odbyć nim lot.
Testował go też Mirosław Hermaszewski, gdy odwiedził ostatnio nasz klub”, mówi Bisek.
„Cieszę się, że znalazł się w miejscu integrującym środowisko lotnicze”, mówi konstruktor z Poznania.
Czas na real
Markowi wirtualne loty przestały wystarczać. Po ukończeniu podstawowego kursu szybowcowego w Lesznie sam zasiadł za sterami Puchacza. „Od
czegoś trzeba zacząć”, mówi z uśmiechem. Wrażenia z pierwszego samodzielnego lotu pamięta do dziś, zwłaszcza moment, gdy zdał sobie
sprawę, że nikt za nim nie siedzi i nie chwyci za niego drążka. Mógł liczyć tylko na siebie.
Od lotnictwa nie ucieknie, jego maksymą są bowiem słowa Leonarda da Vinci: „Skoro już raz spróbowałeś lotu, chodząc po ziemi, ku niebu
zwracasz swe oczy; albowiem zaznawszy przestworzy, pragniesz do nich powrócić”. Dlatego poznański konstruktor planuje nie tylko budowę
kolejnych symulatorów, lecz także zdobycie licencji pilota samolotu turystycznego PPL. O wszystkim poinformuje z pewnością na swojej stronie
www.F-16.eu, gdzie zamieszcza też wiadomości o światowych nowościach związanych z najpopularniejszymi amerykańskimi myśliwcami.
Autor: Paulina Glińska
Strona: 3

Podobne dokumenty