s08e06 VKochane Kłopoty tablet
Transkrypt
s08e06 VKochane Kłopoty tablet
Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 1. Virtual Gilmore Girls Epizod 8.06 „Jak Rory odzyskała pewność siebie” Episode 8.06 "How Rory Got Her Groove Back" by Robinpoppins and sosmitten ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ — Znowu to robisz! — Co? — Na twarzy Lorelai szybko pojawiło się zdziwienie. — Nie przyznałaś się, że siedzisz w jadalni. — zakomunikowała Rory. — Taaak. — przyznała bardzo powoli, była rozproszona widokiem Zacha i Briana, którzy krzątali się za ladą w wyścigu po omlet z serem i szynką. — No cóż... to chyba nie jest aż tak szokujące. — Rozmawiasz przez telefon... — naprowadzała swoją mamę. — Ach, to. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 2. — Tak, to. — Luke siedzi w kuchni, więc możesz się rozluźnić, bo nie rozmawiam z tobą, żeby go torturować. A wątpię, żeby Zach, albo Brian chcieli mi coś powiedzieć. — przeszła z normalnego tonu głosu na słodszą i niewiarygodnie niewinną jego wersję. — Ja tylko chciałam porozmawiać z moją najukochańszą latoroślą. Rory rzuciła to mimo uszu. — Zach i Brian, co? Ciągle ciężko mi to sobie wyobrazić. — To z pewnością stało się interesujące. — Lorelai przeszła powoli do konspiracyjnego szeptu. — Wiesz, że Lane skończy swój urlop macierzyński w tym miesiącu? — Tak. — Luke zaczął już marudzić, że nie uda mu się ich wszystkich zatrzymać. Odkładał tą podjęcie jakiejkolwiek decyzji aż do końca swojej podróży do Nowego Meksyku. A teraz, kiedy wrócił, oglądanie chłopaków stało się naprawdę fascynujące. Lorelai usłyszała, jak Rory klapnęła dłońmi, żeby ją ponaglić. — Och, zdradź więcej. — Tak więc, Zach, nabrał nad świetlnej prędkości. W życiu byś go o to nie podejrzewała, prawda? Ale Luke właśnie Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 3. położył zamówienie na ladzie i wyszło od zera do super kelnera w 0,05 sekundy. — uśmiechnęła się widząc jak kumple z zespołu rzucają się do drzwi, żeby przywitać parę turystów, którzy właśnie weszli do jadalni. — Brian jest teraz Panem Grzecznościowym. Nie ważne ile razy przypomnę mu, że nazywam się Lorelai, zawsze jestem Panną Gilmore. Och, właśnie skończyła mi się kawa, więc załapiesz się na darmową prezentację. Lorelai zrobiła niewielki gest wskazując na pusty kubek stojący przed nią. Chwilę później, Zach zawołał do niej przez całą jadalnię. — Już się tym zajmuję Lorelai. — podbiegł z dzbankiem kawy w dłoni, szybko przechodząc w locie do nalewania czarnego eliksiru, przez co odrobinę rozlał. — O chłopie, przepraszam. — wystękał, kiedy jego ramiona zapadły się, demonstrując przegraną. — Przyniosę coś do sprzątania, w tej sekundzie. — Nie ma potrzeby, ja się tym zajmę. — zadenuncjował się Brian wychodząc zza pleców Zacha. — Panno Gilmore, pozwoli pani, że się tym zajmę. — uśmiechnął się z gracją. — Czy mógłbym jeszcze czymś służyć? — Dziękuję Brian, — odezwała się słodkim głosem. — Wiesz co? Mam ochotę na jeszcze jedno ciastko. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 4. — Oczywiście, już się tym zajmuję. — powiedział będąc już w drodze do lady. Zach stał przed nią i wyglądał na przybitego. — Czy jest coś, co ja mógłbym dla ciebie zrobić? — zapytał z nadzieją w głosie. Lorelai rozglądnęła się po stole szukając natchnienia. — Może trochę cukru? Do kawy. I łyżeczkę. Do mieszania. Zach rozpromieniał. — Już się robi, Lore... Pani G. Kiedy Zach ruszył w swoją stronę, Lorelai szepnęła w stronę komórki. — Słyszałaś wszystko? — Jesteś złą do szpiku kości. — Rory zawahała się przez chwilę i Lorelai wyobraziła sobie jak oskarżający palec pokazał w jej stronę. — Przecież nawet nie słodzisz swojej kawy! — Wiem, ale powinnaś widzieć jego minę. On tylko chciał pomóc. Wrzucę torebki z cukrem do torebki, do kolekcji. — Czy on naprawdę nazwał cię Panią G? — Tak, trochę się peszy, żeby nazywać mnie Lorelai, kiedy Brian jest w pobliżu. A nie do końca rozumie o co chodzi z Panią i Panną. — Czy Luke naprawdę zamierza... Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 5. — Nie. — Lorelai machnęła ręką. — Jest zbyt miękki. — Więc jeśli będzie wspierał cały zespół, czy to oznacza, że zapiszą mu podziękowania na okładce? Lorelai się zaśmiała. — Koniecznie! Jest ich tatuśkiem. Rory sucho się zaśmiała. — I na podziękowaniach... ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ Lorelai popiła ostatni gryz ciastka łykiem kawy. Wzięła oddech i sięgnęła do torebki. Zanim udało jej się wstać, Brian pojawił się nad nią. — Więcej kawy Panno Gilmore? — Dziękuję Brian. Bez względu jak bardzo chciałabym tutaj siedzieć przez cały dzień i pić kawę, raporty kosztów mnie wołają. — Ach, rozumiem. — powiedział ze zrozumieniem, mimo że nie miałby pojęcia co mógłby zrobić z raportami kosztów. — W takim razie, życzę miłego dnia. Uśmiechnęła się do niego. — Postaram się. Wstając zawołała w stronę kuchni. — Pa, Luke. Luke złapał jej spojrzenie przez okno w zapleczu. — Hej, poczekaj sekundę. — kończył właśnie układać górkę Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 6. naleśników, podszedł do niej podając przy okazji zamówienie Zachowi. — Już wychodzisz? Lorelai mruknęła gniewnie. — Czeka na mnie góra papierkowej roboty w hotelu. Mogłabym przysiąc, że rośnie w każdej sekundzie kiedy na nią nie patrzę. Niedługo pochłonie całkowicie biurko i zrobi sobie ołtarzyk. — Ach. — powiedział ze zrozumieniem, — Widzimy się na lunch? — Nie dzisiaj. — stwierdziła ściszając głos. — Dzisiaj mam lunch z matką. Najwidoczniej znalazła architekta, którego objawienie biorąc pod uwagę, że nie ustaliłyśmy wielkości ani skali naszego projektu, wydaje się zbyt pochopne. Jednak taka już jest Emily Gilmore. — dodała ze smutnym uśmiechem. — Czy jesteś pewna... — przerwał w połowie zdania, żeby pokręcić głową. Opuszczając głowę skierował spojrzenie w jej błękitne oczy. — Nie mieliśmy dla siebie zbyt dużo czasu, od kiedy wróciłem z Meksyku. Lorelai szybko pospieszyła z odpowiedzią. — Wiem, wiem. Mam teraz urwanie głowy. Wynagrodzę ci to. Obiecuję. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 7. Wymusił na sobie uśmiech i przysunął się w jej stronę. — Trzymam cie za słowo. Lorelai położyła dłoń na jego ramieniu i podeszła jeszcze krok bliżej, żeby go pocałować. — Mam nadzieję, że to zrobisz. ♫ ♫ ♫ ♫ Lorelai wyszła z jadalni z mieszanymi uczuciami i trzema wiśniowymi ciastkami bezpiecznie schowanymi w jej torebce. Papierkowa robota, plany zagospodarowania i kolejne spotkanie z matką sprawiały, że nie chciała się zastanawiać nad dzisiejszym dniem. Jednak miała jeszcze ciastka na zapas. To sprawiło, że miała wystarczająco motywacji, żeby przetrwać do lunchu. Lorelai nie miała zbyt wiele czasu, żeby wymienić listę zalet schowanego w torebce ciasta, ponieważ coś przyczepiło się do jej ramienia. Udało jej się wydobyć z siebie ciche westchnienie zdziwienia, zanim została wciągnięta w alejkę tuż przed sklepem Doose's. Spodziewała się już zobaczyć złodzieja, który chciałby ją okraść. Jednak stanęła twarzą w twarz z jedynym w swoim rodzaju Kirkiem Gleason. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 8. — Lorelai. — wyszeptał z trudem łapiąc oddech. — Dobrze. To byłaś ty. — Jejku, Kirk! — zakrzyknęła nie kryjąc zdziwienia. Stała trzymając się za serce z przerażenia. — Wsadź sobie do kieszeni Tic-Taki, jeśli zamierzasz zakradać się do ludzi w ten sposób. Przestraszyłeś mnie na śmierć! — Przepraszam. — wyszeptał, ciągle używając swojego konspiracyjnego głosu. — Muszę coś z tobą omówić. Prywatnie. A właśnie zobaczyłem cię na ulicy. Pomyślałem, że to idealna szansa. — I po prostu musiałeś chwycić mnie w taki sposób? Właśnie chciałam okładać cię torebką. — Lorelai rozluźniła dłonie, którymi już zdążyła chwycić torebkę, zdała sobie sprawę, że jej ciastka są najprawdopodobniej zmiażdżone. --- Nie chcę, żeby Lulu zobaczyła, że rozmawiamy. — wyjaśnił. Jego oczy szybko omiotły całą ulicę. Lorelai śledziła jego spojrzenie, mimo że nie miała pojęcia czego mogłaby się spodziewać. Zrobił krok w jej stronę, na co ona szybko odskoczyła o krok. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 9. — Następnym razem. — odszeptała w identyczny sposób. — Spokojnie podejdź do mnie w przestrzeni publicznej i poproś, żebyśmy porozmawiali na osobności. Proszę. — Postaram się o tym pamiętać. — Kirk ciągle unikał spojrzenia wprost na nią i wypatrywał czegoś na końcu uliczki. — Czekaj chwilę, dlaczego szepczemy? Dlaczego Lulu nie powinna nas widzieć? Czy o tej porze nie powinna być w szkole? — Tak sądzę. — potwierdził skinieniem głowy. — Więc, nie zobaczy nas, ani tym bardziej nie usłyszy, ponieważ jest w szkole. — powtórzyła dobitniej. Kirk pokręcił głową. — Nie chcę pozostawić żadnych szans. — Zamilkł koncentrując się na wypatrywaniu. Prawie widziała, jak w jego głowie pracują trybiki. Po kolejnej chwili Lorelai postanowiła przerwać ciszę. — Hmm, Kirk? Czy nie chciałeś o czymś porozmawiać? Czy będziemy grać w szarady? — Kirk natychmiast obrócił się, żeby dla pewności spojrzeć w obie strony i podszedł jeszcze bliżej niej. Lorelai podskoczyła do tyłu i oparła się o ścianę. Wspaniale. Nie ma dokąd uciekać. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 10. — Czy mogę zadać ci osobiste pytanie? Ostatnią rzeczą jakiej mogłaby teraz chcieć, to dzielić się czymkolwiek osobistym z Kirkiem. — Och, no wiesz, ja... ja nie jestem tego taka pewna Kir... — Jak się oświadczyłaś? — przerwał jej znienacka. — Oświadczyłam? — Były kwiaty? Zawsze wyobrażałem sobie kwiaty. — Co? Jakie? Jakie kwiaty? — zapytała Lorelai, nie będąc w pełni sił na zwerbalizowanie swojego zdziwienia. — Kiedy oświadczyłaś się Lukowi, czy były kwiaty w pobliżu? To nią wstrząsnęło szybciej i mocniej niż potrójne espresso w mroźny poranek. Obraz różowych i niebieskich wstążek i niespodziewane imprezy zaręczynowe na głównym placu zalały jej wyobraźnie. To nie mogło być nic dobrego. To w ogóle nie mogło być nic dobrego. Jakim cudem miasteczko może myśleć, że ona i Luke znowu są zaręczeni? — Hej, hej, hej, jakie zaręczyny z Lukiem? — zapiszczała w końcu układając swój natłok myśli w spanikowane sylaby. — Nie było żadnych zaręczyn. Ja, oświadczyłam się? To zabawne. Co oświadczałam. masz na myśli? Ja nikomu się nie Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 11. — Ale myślałem, że oświadczyłaś się Lukowi? — stwierdził marszcząc brwi. — Nie oświadczyłam się Lukowi. Nie było żadnych oświadczyn. Nie jesteśmy zaręczeni. Niech każdy kto się nie oświadczył podniesie rękę. — podniosła szybko swoją i nerwowo się zaśmiała. — Widzisz. Żadnego pierścionka. Żadnych oświadczyn. Żadnego narzeczonego. — popatrzyła na Kirka i szybko zaczęła rozglądać się po ulicy. — Czy Patty cię do tego namówiła? — Nie, ale ja... ty się oświadczyłaś Lukowi. Powiedziałaś mi tak. — wyraźnie pochmurniał. — Boże, chyba znowu nie wysyłałam maili przez sen? Myślałam, że już dawno przestałam to robić. — Powiedziałaś wcześniej, kiedy byliście zaręczeni, że to ty się oświadczyłaś. — podjął ostatnią próbę wyjaśnienia. Dotarło do niej, że najwidoczniej Kirk nie docieka jej obecnego stanu związku. — Wcześniej? Wcześniej w sensie zanim się zeszliśmy? Takie wcześniej? Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 12. — Tak. O tym mówiłem. — Ulga od razu wymalowała się na jej twarzy, dając temu wyraz szturchnęła Kirka przyjacielsko w ramię. — Człowieku, musisz przestać doprowadzać mnie do takiego stanu, Kirk! Choroby serca są częste w mojej rodzinie. — Kirk zaczął rozmasowywać swoje ramię pozostając zmieszany. — O co w ogóle chodzi? — Chcę się oświadczyć Lulu. — jego twarz prawie zdradzała jakiekolwiek emocje. — Och, chcesz się oświadczyć? To wspaniale. — powiedziała uśmiechając się szeroko. — Chciałbym tak o tym myśleć. Tak. — Kiedy chciałbyś wyrzucić z siebie to pytanie? — Tak szybko, jak tylko wymyślę dobry sposób. — Domyślam się, że dlatego tutaj jesteśmy. — zreflektowała się Lorelai. — Nigdy nikomu się nie oświadczałem. Sprawdziłem kilka książek w bibliotece, jednak ciężko mi sobie wyobrazić opis. Wypożyczyłem też w Black&White&Read odcinek Przyjaciół, w którym Monika i Chandler się zaręczają. — Klasyka. z Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 13. Kirk przytaknął. — Na końcu, Monika zaczyna się oświadczać Chandlerowi zanim on dostał szansę. Co sprawiło, że zacząłem myśleć o tobie. Przypomniało mi się, że to ty oświadczyłaś się Lukowi, więc może mogłabyś mi pomóc. Oświadczyłaś się już raz. — To ma sens. — Tak. — Więc, Kirk. — zaczęła niezręcznie. — Nie ma w tym żadnej głębszej filozofii. Luke jest wspaniały, moment był odpowiedni, zapytałam, a on się zgodził. — Tylko tyle? — zapytał nie kryjąc rozczarowania. Lorelai nabrała podejrzeń. — Ogólnie, tak. — Żadnych kwiatów? — Żadnych kwiatów. — Kirk wydawał się analizować każde jej słowo. — Dokładnie tyle chciałem wiedzieć. — powiedział biorąc głęboki wdech. — Nie wydaje mi się, żeby twoje oświadczyny były wystarczająco ekscytujące dla mnie i Lulu. Oboje mamy kolorową osobowość. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 14. — W to nie wątpię. — obwieściła Lorelai, starała się przy tym powstrzymać od chichotu. Poklepała go po ramieniu w geście wsparcia. — Trzymaj się. Przepraszam, że nie mogłam być bardziej pomocna. — Dziękuję, że nie pobiłaś mnie torebką. — Proszę bardzo. — posłała w jego stronę ostatni uśmiech i pozwoliła mu zastanawiać się nad mniej dramatycznymi oświadczynami. ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ To byłoby odpowiednie, pomyślała Rory wychodząc, żeby znaleźć 'lokalne kolory'. Ciągle wspominała ostatnią rozmowę z mamą. Wychowując się wśród osobliwości ze Stars Hollow, spersonalizowanie artykułu nie powinno jej zająć dużo czasu. To powinno załatwić sprawę „świeżej perspektywy”, o której ciągle mówił Michael. Nie była co prawda pewna czego miałaby szukać, ale na pewno był oczywisty „główny” kanał informacji w mniejszym mieście, które nie było ani mocno zurbanizowane, ani nie nadawało się na typową wieś. Dopiero kiedy zobaczyła „Miejskiego Fryzjera”, zorientowała się, że umknęła jej Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 15. nazwa miasta. Mijając zakład fryzjerski zauważyła, że miał stereotypowy wystrój jaki widuje się jedynie w filmach. Zatrzymała się rozważając, czy zupełnie przypadkowo nie mogłaby wpaść tam na tubylców, ale szybko odrzuciła ten pomysł. Następne drzwi oferowały większy potencjał. Długa lada rozciągająca się wzdłuż całej prawej ściany i kilka stolików po lewej stronie. Spojrzała w górę, litery układały się w napis „Miejska Restauracja”. Otworzyła powoli drzwi, zauważyła z uśmiechem plakat reklamujący dożynki i towarzyszącą im w tą Sobotę paradę. Obok plakatu rozpisano specjalność dnia na lunch – hot doga z zapiekaną fasolką. Jedyni klienci zebrali się z tyłu pomieszczenia. Osiem osób, głównie mężczyźni, głównie w średnim wieku, albo starsi siedzieli przy stolikach. Rory wybrała sobie miejsce na końcu lady, najbliżej drzwi i obserwowała grupę przez chwilę. Siedziała zastanawiając się nad najlepszym sposobem przedstawienia siebie. Nie musiała w ogóle pracować, żeby usłyszeć rozmowy. Cała grupa głośno dyskutowała o pojazdach z nadchodzącej parady. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 16. — Jaka jest twoja Ed? — najmłodsza z kobiet zapytała mężczyznę, który był w centrum rozmowy. — Prawdopodobnie żadnej nie wystawię. — rzucił wzruszając ramionami. — Och, on tylko tak mówi. — wymamrotała niska kobieta w średnim wieku, która stała za ladą, gestykulując machnęła ręką. — Na bank pracuje nad czymś w swoim garażu. Pamiętacie przejażdżkę na sianie z zabytkowym traktorem? — Albo tę z jego wnukiem i zespołem grającym na garnkach i denkach. — ryknął na głos jedne z mężczyzn. — Będzie dokładnie jak wtedy. — podsumowała pewnie trzecia kobieta. Siedem par oczu wpatrywało się w Eda, jednak on tylko wzruszył ramionami. Krótka wymiana zdań zakończyła temat, kiedy starszy mężczyzna przypomniał wszystkim. — Dzisiaj spotkanie miasta. Rory podniosła wzrok, pomyślała, że teraz uda się jej dowiedzieć czegoś o kampanii. — Tym razem się przeciągnie. Mamy dużo do omówienia. — kontynuował. — Skarbie, wiesz już czego chcesz? Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 17. Rory podskoczyła. — Co? — Spojrzała przed siebie i zaczęła się wpatrywać w kobietę stojącą za ladą. Z tej odległości mogła przeczytać z plakietki, że uśmiechnięta kobieta z blond włosami do ramion nazywa się „Doreen”. — Nie chciałam cię wystraszyć. — przeprosiła. — Och, ja właśnie, uch, przyglądałam się, co polecacie. — spanikowana wskazywała niezdarnie tablicę z dzisiejszym specjałem. Chciała ukryć fakt, że podsłuchiwała. — Pewnie, czemu nie. — odpowiedziała nieprzekonana Doreen. — Chcesz coś? — Kawę? — zastanawiała się, czy nie zamówić czegoś do jedzenia, ale po śniadaniu z hotelowego bufetu nie miała ochoty na jedzenie, więc tylko pokręciła głową. Doreen szybko uwinęła się z kawą, a kiedy wróciła, Rory zdecydowała, że jest czas na pracę, za którą jej płacono. — Więc, czy cieszycie się na spotkanie miasta? Doreen zatrzymała się na moment i zaczęła się wpatrywać w Rory. — Jesteś z kampanii prezydenckiej? Rory pokiwała głową. — Jestem reporterem magazynu internetowego. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 18. Doreen kiwnęła głową w jej ślad. — Ach tak, kilka osób zapewne będzie się wybierać na przemowę Obamy, ale tamci... — wskazała na tylną część sali i skierowała ramiona w stronę klientów. — rozmawiają o spotkaniu, które odbędzie się po przemowie Obamy, będziemy omawiać ostatnie przygotowania przed dożynkami. — Na festiwal? — Tak. — Doreen przyjrzała się jej podejrzliwie. — Skąd o tym... — Widziałam plakat. — odpowiedziała i pokazała w kierunku drzwi. Wskazała na drugi koniec lady. — Brzmi jak świetna zabawa. Szkoda, że to ominiemy. Doreen podniosła brwi i wpatrywała się przez chwilę w niecodzienną klientkę. — Tylko głupiutka tradycja. — Takie są najlepsze. Na tą uwagę kelnerka szczerze się uśmiechnęła. — Podobno są. — Więc... — Rory niepewnie zaczęła. — Czy nie mięliby nic przeciwko, gdybym zadała im kilka pytań? — Przeciwko? Najprawdopodobniej będą zachwyceni. — odwróciła się i zawołała przed siebie. — Hej Ed, czy Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 19. ktokolwiek będzie miał coś przeciwko jeżeli ta młoda dama zada wam kilka pytań? — Nie. — wymamrotał i machnął dłonią. — Czy jesteś jednym z ludzi Obamy? Masz pytania odnośnie kampanii? — No cóż, tak. — odpowiedziała i ześlizgnęła się powoli z krzesła barowego. Starała się przenieść z kawą, torbą i laptopem za jednym razem. — Ale chciałabym też się więcej dowiedzieć o paradzie. Jedna z kobiet posłała jej umiarkowany uśmiech, w tym samym czasie inny mężczyzna mamrotał coś pod nosem. — Szkoda, że Obama nie interesuje się festiwalem. Nawet nie odpowiedział na nasze zaproszenie. A teraz zjawia się w trakcie ostatnich przygotowań. Rory zawahała się , nie łatwo, ale Ed uciszył faceta. — Spokojnie, Walter. Nie sądzę, żeby miała czas na twoje marudzenie. — pod koniec wypowiedzi posłał jej uśmiech i mrugnięcie. — Więc, co chciałabyś wiedzieć? ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ W chwili, kiedy Lorelai uporała się z roztargnionym ogrodnikiem i weszła do hotelu, wiedziała, że coś jest nie w Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 20. porządku. Wszystko było na swoim miejscu. Goście krzątali się po holu. Wszystkie krzesła stały na swoim miejscu. Obrazy w ramach wisiały równo, a spod tapet nie sączyła się krew. Dopiero kiedy dotarła do recepcji, usłyszała sztuczny, wyćwiczony śmiech. Zaciekawiona, zdążyła chwycić stosik poczty i ruszyła w stronę jadalni. Emily i Michel stali przy kupce książek i broszur przy jednym ze stołów, uśmiechali się i śmiali. Nie wydawali się zauważyć obecności Lorelai. Widząc swoją matkę w przyjacielskich relacjach z Michelem, Lorelai czuła się niezręcznie. — Michel, zamierzam podglądnąć konkurencję w ten weekend. Zarezerwowałam maseczkę w Perłowym Dniu Spa, masaż w Nadbrzeżnym hotelu i kurację z wodorostów w Hotelu Kongresowym na przedmieściach. Może chciałbyś dołączyć? — zapytała słodkim tonem Emily. — Byłbym zaszczycony, Pani Gilmore. — Michel się zachwycił. — Proszę mów do mnie Emily. — matka Lorelai zaczęła chichotać, kiedy przyjacielsko poklepała Michela w ramię. — Oczywiście Emily. Słyszałem, że Nadbrzeżny hotel ma w swojej ofercie truflową kurację oczyszczającą. Très bon. — zasugerował z łzami radości w oczach. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 21. Lorelai naprawdę potrzebowała kolejnego kubka kawy. Jej wcześniejsza rozmowa z Kirkiem wydrenowała z niej energię, ale to było na zupełnie innym poziomie szaleństwa. — To z pewnością jest warte uwagi. — Emily zaczęła mamrotać coś po francusku, zaraz potem zaczęli wspólnie chichotać. — Oui, oui. — Michel zdołał wrzucić pomiędzy spazmy śmiechu. Spojrzał nad stół i zauważył Lorelai. — Witam. — powiedziała słabym głosem Lorelai. Poprzestawiała papiery, żeby znaleźć miejsce na pocztę, którą trzymała w dłoni. Emily również spoważniała na widok swojej córki, zaczęła rytmicznie uderzać o stół paznokciami świeżo wypieszczonymi przez manikiurzystkę. — Spóźniłaś się. — obwieściła uczynioną właśnie obserwację. — Wiem, przepraszam. Musiałam porozmawiać z ogrodnikiem. Problem sadzonek. Ale wygląda na to, że udało ci się nadgonić zaległości z Michelem. — Tak. — potwierdziła Emily. — Rozmawialiśmy o maseczkach podczas twojej nieobecności. — Dobrze, więc porozmawiajmy o maseczkach. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 22. — Ktoś musi zająć się recepcją. — zaapelował sucho Michel. Stał i przeglądał jedną z ulotek reklamującą spa w Vermoncie. — Wyglądasz jak człowiek odpowiedni do takiego stanowiska. — Dobra. — rzucił krótko. Odłożył broszurkę na stół i zaczął torować sobie drogę do biurka. — Skończyliśmy już rozmawiać o maseczkach. Musimy dzisiaj zdecydować o planach na piętro. — Ech, no tak, oczywiście. Porozmawiajmy o piętrze. — Emily szybko skinęła głową i zanurkowała głową do torebki, żeby wyciągnąć kilka wzorów. Lorelai wykorzystała ten czas, żeby otworzyć list. — Przyniosłam ze sobą kilka szkiców, wykonanych przez mojego architekta. A ten... — wskazała kartkę najbardziej po prawej. — jest moim faworytem. Pokoje są zorganizowane w kole, recepcja jest położona w centrum. Strukturalnie, uważam, że idealnie będzie pasowało do wystroju twojego hotelu. — A co zresztą projektów? — zapytała jakby była nieobecna. Korespondencja z pralnią pochłonęła ją bez reszty. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 23. — Są całkiem dobre i mają potencjał, żeby zaspokoić zapotrzebowanie hotelu. — Hmm, dobrze. — skomentowała krótko. Jej brwi uniosły się do góry, starała się zrozumieć dlaczego przedsiębiorstwo policzyło więcej za ręczniki. — Co myślisz Lorelai? — O czym? — O szkicach. — Wyglądają świetnie. — notowała właśnie na marginesie podsumowanie wszystkich kosztów. — Który ci się podoba? — Hmm, ten wygląda świetnie. — wskazała na jeden po krótkiej pauzie i szybkim spojrzeniu na szkice leżące przed nią. Jej wybór padł na środkową kartkę i szybko wróciła do rachunków. — Czy ty w ogóle poświęciłaś temu chociaż trochę uwagi? — zapytała sfrustrowana Emily. — Staram się mamo. — Lorelai zapisała notatkę dla Michela na kwicie liście z pralni, dzięki czemu mogła odłożyć rachunki i skoncentrować się na matce. Emily powoli zaczynała buzować. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 24. — Nawet mnie nie słuchasz. — Oczywiście, że słucham. Uwielbiasz kuliste przestrzenie. — Więc, która to jest? — Lorelai przygryzła wargę. Niestety, wszystkie szkice wyglądały niemal identycznie. Wzięła swoje 33% szans i wskazała zdjęcie pośrodku. Emily przewróciła oczami. — Czy naprawdę tak ciężko ci jest poświęcić trochę uwagi naszym spotkaniom? — Więc, mamo, dzisiejszy dzień jest w szczególności zapracowany. Mamy kompletnie zarezerwowany hotel. Dwóch naszych kucharzy zachorowało, ogrodnik jest gotowy powyrywać wszystkie sadzonki, które zasiał w tamtym tygodniu, a moja pralnia obciążyła mnie podwójnie za ręczniki. Właściwie, mam większe zmartwienia na głowie. — Lorelai wyrzuciła z siebie główne bieżące problemy w stronę Emily, żeby uzyskać jej punkt widzenia. — Powinnam się tego po tobie spodziewać. — powiedziała gorzko Emily. — Co to miałoby znaczyć? — Dla tych projektów spędziłam wczoraj trzy godziny z architektami.. Musiałam odwołać spotkanie DAR dla wizyt w Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 25. spa. Zanim udało mi się tutaj dojechać, przez 45 minut tkwiłam w korkach. I co dostaję w zamian? Córkę, która zjawia się spóźniona na spotkanie, które z takim trudem przygotowałam. Partnera, który nie chce odłożyć papierów chociaż na chwilę, żeby móc wysłuchać co mam do powiedzenia. Myślałam, że masz wystarczająco zdrowego rozsądku i wyczuwasz biznes wystarczająco, żeby poświęcić mi kilka minut. Jednak nie powinnam tyle od ciebie oczekiwać. — Emily wpatrywała się w Lorelai przez długą chwilę, zanim zdecydowała się zebrać papiery ze stołu. — Przepraszam mamo. — powiedziała, bardziej z przyzwyczajenia niż z poczucia winy. — Pokaż mi jeszcze raz plany, które najbardziej ci się podobały. — Powinnyśmy przełożyć spotkanie. To oczywiste, że masz lepsze rzeczy do roboty. — Michel może się nimi teraz zająć. — postarała się szczerze dodać Lorelai. — Dobrze. — powiedziała po chwili Emily. Wyciągnęła stoik planów i zaczęła omawiać je z nadzwyczajnymi szczegółami. ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 26. Pół godziny później w malutkiej restauracji, podjadała wiśniowe ciasto i przysłuchiwała się niezliczonym historiom o wcześniejszych dożynkach i szczegółom nadchodzącego weekendu. Rory uznała, że znaleziona przez nią grupa była mocno skoncentrowana na mieście, a prawie w ogóle nie była zainteresowana rozmową o polityce. Nie byli nawet zainteresowani samą polityką, mimo że narodowa kampania zawitała do ich miasteczka. Rory i tak nieprzerwanie próbowała nawiązywać do kampanii prezydenckiej, a w szczególności samego Obamy. Walter, starszy mężczyzna, bawił się napuszoną, siwą brodą i mamrotał. — Bez różnicy, ja głosuję na Republikanów, więc nie muszę słuchać co mają do powiedzenia Liberałowie. Rory przyglądnęła się całej grupie, zobaczyła siedzącego w ogrodniczkach mężczyznę w średnim wieku, który z aprobatą potakiwał głową, jednak jedna z kobiet zaczęła mówić. — Biorąc pod uwagę dokąd zaprowadzili nas Republikanie... — urwała wskazując wzrokiem na starszego mężczyznę i podniosła znacząco brwi. W odpowiedzi pokręcił tylko głową, Rory zauważyła dobry argument, który najwyraźniej pojawiał się już wiele razy. Walter spojrzał na Rory i wyjaśnił. — Nie zrozum mnie źle. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 27. Bush zrobił o wiele więcej złego niż dobrego dla całego kraju, ale nie wydaje mi się czy wybór prezydenta będzie dobrą ripostą. Żaden z nich nie ma bladego pojęcia, co mógłby zrobić w sprawie Iraku. — Przynajmniej, chcą nas z tego wyciągnąć. — zaprotestowała Doreen, opierała się właśnie łokciami na ladzie i przysuwała co raz bliżej rozmowy. — Tak twierdzą. — odpowiedział. — Ale jeśli postarasz się ich przyprzeć do muru, wymusić deklarację prawdziwego planu, wtedy zaczną się wycofywać, zaczną mówić o niepewności i długoterminowej obecności wojskowej. — wzruszył na koniec ramionami, Doreen tylko rzuciła spojrzenie w jego stronę, ale zdecydowała się nie kłócić. Po krótkiej ciszy kobieta, która do tej pory była najcichsza, jak sprawdziła w swoich notatkach Rory, nazywała się Barbara, przemówiła w końcu na forum. — Bardzo chcę usłyszeć jaki program opieki zdrowotnej, który ma do zaproponowania Obama. O tym powinniśmy rozmawiać w szczególności. Jak sprawić, żeby każdy był ubezpieczony, zamiast zastanawiać się wiecznie nad nowym sposobem na wplątanie się w, albo wyplątanie się z jakiejś wojny. Przynajmniej Demokraci się tym zajmują. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 28. — Musiałbym się więcej dowiedzieć o tym, co ma do zaproponowania. — odezwał się jeden z mężczyzn, który wcześniej też się nie udzielał w dyskusji. Afroamerykanin miał około 30 lat i był wyraźnie zainteresowany tematem. — Wiem, że plan z pojedynczymi płatnościami nie jest doskonały, ale przynajmniej jest prosty. Obama twierdzi, że program jest uniwersalny dla każdego, ale może nie wystarczyć dla każdego. Nie wspominając, jak dużo może kosztować właścicieli małych przedsiębiorstw, no i każdego z nas skoro podatki mają pójść w górę, żeby pokryć wszystkie wydatki. — Właśnie dlatego chcę wiedzieć o tym więcej. — powiedziała Barbara, kiwając jednocześnie głową. — W tym całym mieście są głównie małe rodzinne firmy, albo pracownicy, którzy nie mają ubezpieczenia ani grosza oszczędności, żeby je kupić. — urwała i potrząsnęła głową. — Moją siostrę ledwo stać na utrzymanie dzieci, w szczególności kiedy Billy został zwolniony z banu i nie może znaleźć żadnej pracy zapewniającej ubezpieczenie. — Spojrzała za siebie, gdzie Rory wściekle notowała. — Jesteś pewna, że to jest pomocne? Nie specjalnie mamy cokolwiek do powiedzenia o twoim faceci. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 29. — Och, on nie jest moim facetem. — poprawiła ją Rory. — Jestem reporterem opisującym kampanię. — zobaczyła szereg zmarszczonych brwi, więc postanowiła dodać. — Wydaje mi się, że porusza ważne tematy i świetnie jest widzieć, kiedy partia wystawia różnorodnych kandydatów. Jednak jako reporter jestem zainteresowana problemami ludzi, które dotyczą tych wyborów, bez względu czy koncentrują się na konkretnym kandydacie. — przerwała na chwilę obserwując reakcję zebranego tłumu. — Nie chciałabym, żebyście przejmowali się co o nim mówicie. Bardzo pomocne jest usłyszeć waszą opinię, to co macie do powiedzenia o kwestiach politycznych. — To w takim razie porozmawiajmy o kwestiach edukacji. — powiedział jeden z mężczyzn z nieskrywanym uśmiechem. Rory wcześniej zanotowała, że nazywa się Frank i jest nauczycielem historii w liceum. — Och, no i znowu zaczyna. — powiedziała Doreen ze śmiechem, wtedy Rory znowu skoncentrowała się na swoich notatkach, z długopisem gotowym do pisania. ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 30. Luke wyszedł z kuchni do jadalni i znalazł zapadniętą na krześle Lorelai, jej włosy spływały na ladę zakrywając całą twarz. — Lorelai? — zapytał czule. — Kawy. Czwarta. Stoi. — wymamrotała nie podnosząc głowy. Dla zilustrowania podniosła ramię i wskazała na swój wygięty nadgarstek. Podniósł brwi w zdziwieniu. — Długi dzień/ — Najdłuższy. Najpierw był Michel... — Oczywiście. Michel. — Luke kiwnął głową, potrzebował dalszych wskazówek. — … i moja matka. — Luke nawet nie próbował komentować, jak sama ściągnęła na siebie nieszczęście. — I Manny. Boże kocham go, jest świetnym kucharzem, ale... — podniosła głowę, żeby oprzeć ją na dłoniach. — Wiesz jak Sookie dba o swoją kuchnię. Jaka jest dokładna jeśli chodzi o gotowanie. — Tak. — powiedział sucho. — Jestem już z tym zaznajomiony. Lorelai gorzko się uśmiechnęła. — Tak. Doprowadziła Mannego do takiej paranoi, że ze wszystkim chce się upewnić po kilka razy ze mną. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 31. Nie mógł się powstrzymać, żeby się nie zaśmiać. — A to jak dokładnie mu pomaga? Przygryzła usta i zmierzyła go zimnym spojrzeniem. — Ale dzisiaj. — kontynuowała ignorując jego pytanie. — Dzisiaj jest wyjątkowo zdenerwowany. Serwujemy jedno z popisowych dań Sookie... jakąś wieprzowinę, albo kaczkę, czy coś. — I najwyraźniej nie jesteś pomocna. — Pewnie, kop leżącego. — zapłakała. Odpowiedział uśmiechem. — A co jeśli wynagrodziłbym ci to zabierając cię do kina? Moglibyśmy oglądnąć ten film z facetem, który gra naprawdę irytującego szefa firmy papierniczej. Wiem, że chciałaś go oglądnąć.1 — Łał. — powiedziała, powoli zaczęła podnosić spojrzenie. — Od razu sięgasz o najcięższe działo. Wiem, że nie możesz go znieść. Luke się zawahał. — Będzie dobrze. Ty chciałaś go oglądnąć. — Chcę. Naprawdę chcę. — zamyśliła się przez chwilę ściskając usta. — Nie jestem pewna czy już go grają w kinach. 1 Kocha, Lubi, Szanuje. - w jednej z głównych ról zagrał Steve Carell, gwiazda serialu The Office/ Biuro. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 32. — W takim razie. Jestem pewien, że znajdziemy coś równie kiepskiego. — powiedział uśmiechając się do niej. Głośno nabrała powietrza, tym razem położyła głowę na ramionach. — Wydaje mi się, że tym razem zasnę w wiadrze popcornu. Obudzisz mnie, będę miała twarz wysmarowaną masłem i kawałki popcornu we włosach. Zdecydował się ukryć swoje rozczarowanie uśmiechem. — Tak. Widzę problem. To byłoby tragiczne. Przyjrzała się Lukowi. — Umówimy się później? Pokiwał głową. — Tak. Pewnie. — Dobra. To chyba wybieram się do domu. Wpadniesz po zamknięciu? — zapytała z nadzieją w głosie. — Nie wiem. Otwieram jutro, a mam jeszcze trochę papierkowej roboty... — jego głos się urwał, kiedy zauważył jak zaczęła automatycznie potakiwać. Ześlizgnęła się ze stołka barowego. Długo i głośno wzdychnęła. — Jeśli nie będzie zbyt późno. — dokończył. — Och, dobrze. — powiedziała z uśmiechem. — Zostawię drzwi otwarte dla ciebie. — Nie rób tego. — zaprotestował. — Co jeśli nie dam rady? Nie chcę, żebyś miała drzwi otwarte przez całą noc. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 33. Z niewinnością wymalowaną na twarzy wzruszyła ramieniem i słodkim głosem dodała. — Więc chyba będziesz musiał przyjść, żeby mnie obronić przed wszystkimi chuliganami ze Stars Hollow. ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ Na spotkanie schodzili się mieszkańcy, z kolejną falą wrzawy Rory zaczęła się rozglądać szukając w tłumie znajomych twarzy. Walter przyszedł z Edem, ale spędził większość czasu wypytując ludzi o ich projekty. Kiedy ludzie zaczęli wysypywać się z ratusza, Barbara zauważyła Rory i pomachała jej, w tej chwili Rory usłyszała, jak Doreen zapewnia ludzi, że spotkanie rozpocznie się, jak tylko pozbędą się tych ludzi Obamy. Kiedy zobaczyła Rory, podniosła ręce do góry. — Bez obrazy. — Oczywiście. — odpowiedziała jej wesołym głosem. Zrobiła krótką pauzę po czym postanowiła kontynuować. — Dziękuję, że pozwoliliście mi rozmawiać ze wszystkimi popołudniu. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 34. — Nie ma problemu. — powiedział śmiejąc się starszy człowiek. — Jak widzisz, zawsze jesteśmy skorzy do rozmów. Mam nadzieję, że pomogliśmy. — Pomogliście. — zapewniła Rory. — I to bardzo. Mam nadzieję, że pogoda wam dopisze na festiwalu. Inna kobieta pokiwała w podziękowaniu głową i pomachała na do widzenia. Wychodząc z ratusza, Rory wpadła na Jamesa i Darshanę, którzy właśnie wybierali się na kolację z innymi reporterami. — Idziesz z nami? — zapytał zwyczajnie James. Rory zacisnęła usta zastanawiając się nad wymówką. — Wydaje mi się, że zabiorę się do pisania póki jestem na świeżo. — Dobrze. — powiedział powolnie. — Jesteś pewna? Moglibyśmy przynieść ci coś z knajpy. — Nie trzeba. — odpowiedziała pośpiesznie, pokręciła dobitnie głową. — Zjem coś po drodze do motelu. Ale dziękuję za propozycję. — Dobra. — rzucił ruszając w drogę. Darshana minimalnie pomachała i ruszyła w ślad za Jamesem. Rory stała jeszcze przez chwilę śledząc ich wzrokiem i ruszyła w przeciwną Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 35. stronę. Czuła się bardziej naładowana energią niż w trakcie całej kampanii, bardziej niż chciałaby się przyznać. ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ Rory jeszcze raz przeglądnęła artykuł, przyjrzała się wnikliwie kilku fragmentom, aż w końcu nacisnęła tryumfalnie enter i z satysfakcją wyciągnęła się na fotelu. Dopiero w momencie, kiedy usiadła do tego tekstu uświadomiła sobie, że Michael od początku miał rację. Ostatnie prace, które przesłała do redakcji były amatorskie, a nawet oklepane. Jednak tym razem było inaczej. Dużo więcej intymnych i personalnych porównań. Miała nadzieję, że tego właśnie oczekiwał jej redaktor. Odłożyła laptop na bok. Wstała. Przeciągnęła się i podeszła do okna. Było zaledwie kilka minut po dziewiątej, jednak prawie wszystko było już zamknięte. Ulica albo dwie dalej, widziała tablicę sklepu spożywczego, ale chęć na czekoladę w ramach nagrody została pokonana przez lenistwo. Biorąc pod uwagę fakt, że przebrała się w piżamę zaraz po przyjściu do pokoju, wyjście nie było opcją. Pod wpływem impulsu, chwyciła za telefon i wybrała numer do dziadków. Ostatnio unikała ich, a teraz miała nareszcie Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 36. okazję wkupić się w ich łaski. Przechodząc się powoli po pokoju wsłuchiwała się w sygnał w słuchawce. Emily odebrała jako pierwsza, a obawiała się, że usłyszy głos dziadka, rozpromieniła się. — Rory? — usłyszała. — Jak się macie? — Naturalnie w porządku. Jak sprawy u ciebie? Nie rozmawialiśmy tak długo. Martwiliśmy się, że przepracowujesz się. To był ten konkretny ton głosu, który wykazywał jednocześnie zmartwienie i potępienie, Rory postanowiła go zignorować i odpowiedziała wesołym tonem. — Wszystko idzie naprawdę dobrze. Jesteśmy właśnie w... — Och, poczekaj. — Emily weszła jej w zdanie. — Musimy włączyć Richarda do rozmowy. Chciałby cię usłyszeć. Richard? — zawołała na koniec, najwyraźniej przechodziła przez cały dom i rozmawiała do słuchawki. — Richard? — Tak, co się stało Emily? — Rory usłyszała w tle dziadka, był najwyraźniej zniecierpliwiony. — To Rory. Dzwoni właśnie. Zadzwoniła, żeby z nami porozmawiać. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 37. — Dlaczego nie powiedziałaś od razu? — odpowiedział zainteresowany. — Odbiorę telefon w biurze. — Możemy użyć systemu głośnomówiącego. Rory, użyjemy głośników. — powtórzyła szybko do telefonu. — Daj nam chwilę. Chichocząc, Rory równie szybko odpowiedziała. — Nie ma problemu babciu. Nie spieszy mi się. — słyszała jeszcze przez chwilę cichą krzątaninę w biurze, po kilku chwilach odezwał się w końcu jej dziadek. — Rory? Słyszysz nas? — Słyszę. Jak samopoczucie dziadku? — Bardzo dobrze. Dziękuję. Opowiadaj co u ciebie. Jak ci się podoba praca przy kampanii prezydenckiej? Rory radośnie wspomniała kilka ostatnich przystanków w swojej podróży. — Zdecydowanie chciałabym być jeszcze w Filadelfii, prawda dziadku? Zaśmiał się po czym Rory kontynuowała. — Ale opowiadajcie co u was. Coś nowego? — Pewnie wiesz, że babcia spędza ostatnio strasznie dużo czasu razem z twoją matką nad projektem spa. — zastanowił się co jeszcze mógłby dodać. — Ciągle o tym mówi. Maseczka tego i masaż tamtego. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 38. — Więc podoba ci się projekt spa babciu? — zapytała Rory. — Tak. Udało nam się dojść do porozumienia w sprawie planów piętra, więc pewnie dopracujemy kilka szczegółów i uda nam się rozpocząć budowę w trakcie kilku następnych miesięcy. — oznajmiła podekscytowana Emily. — Więc wszystko idzie dobrze? — Och, tak. Zrobiłyśmy niesamowite postępy, mimo że twoja matka jest czasami w gorącej wodzie kąpana. — narzekała wnuczce. — Ciężko jest mi nawet powiedzieć, czy w ogóle jest zainteresowana całym projektem. — No wiesz, mama jest strasznie zajęta odkąd Sookie urodziła dziecko. — tłumaczyła Rory. — Prawdopodobnie jest tylko zestresowana. — Spotykamy się jutro, chcemy uzgodnić kilka szczegółów, więc na pewno robimy pewne postępy. — podsumowała Emily. — To wspaniale, że pracujesz razem z mamą. Cieszę się, że spędzacie razem czas. — powiedziała szczerze. — A jeszcze bardziej, że ciągle jadacie razem kolację. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 39. — Bardzo przyjemnie jest widywać twoją mamę regularnie. — zgodził się Richard. Zrobił krótką przerwę i dodał. — Również Luka, od czasu, do czasu. Rory uśmiechnęła się do siebie. Zawsze podejrzewała, że dziadek z Lukiem polubią się, jeżeli tylko będą mięli szansę. — Dobrze to usłyszeć. Muszę jeszcze sprawdzić mój artykuł, ale było miło usłyszeć was. — Ze wzajemnością. — odpowiedział Richard. — Dziękujemy, że zadzwoniłaś. — Tak. Dziękujemy, że się odezwałaś. — dodała Emily. — Czekamy niecierpliwie, żeby cię zobaczyć na święto dziękczynienia za kilka tygodni. — Dokładnie! Nie mogę się doczekać, żeby was odwiedzić. Byłoby tak miło was zobaczyć. — Z pewnością będzie. — powiedział Richard. — Dobrze się baw do tego czasu i dobrej nocy, Rory. — Oczywiście. Dobrej nocy, Rory. — Dobranoc. Zamykając klapkę, Rory trzymała telefon przez kilka chwil, zanim zdecydowała się wymienić go na pilot od telewizora. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 40. Przeciągnęła się jeszcze kilka razy i w końcu usiadła na łóżko. ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ Luke podjechał przed dom Lorelai i wyłączył silnik. Starał się skończyć tak szybko jak tylko mógł, ale jego cierpliwość wykorzystała do granic para, która najwyraźniej przyszła na pierwszą randkę. Spojrzał w górę i zauważył światło w sypialni. Z uśmiechem przeciął trawnik w kilku krokach. Otworzył nie zamknięte drzwi i przekręcił zamek za sobą. Zrzucił buty i ruszył na górę. Przyciemnione światło widać było już na schodach, jakby Lorelai zostawiła włączoną lampkę na stoliku nocnym, przy którym zazwyczaj czytała. Kiedy wszedł, zorientował się, że światło dochodzi z łazienki. Lorelai zasnęła z głową pogrążoną w poduszkach. Uśmiech zniknął a ramiona swobodnie opadły. Powoli i automatycznie przeszedł do swoich rutynowych działań przed snem. W końcu ubrał się w piżamę i położył się obok niej. Lorelai nawet nie drgnęła. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 41. ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ Po obudzeniu, Rory była wyspana jak nigdy. Postanowiła przeczytać wszystko, co napisała poprzedniego wieczoru. Zrobiła jeszcze kilka małych poprawek i jednym kliknięciem myszy wysłała artykuł w cyberprzestrzeń. W każdej sekundzie jej tekst może pokazać się w wirtualnej skrzynce pocztowej Michaela. Zastanawiała się, czy przeczyta go od razu. Chciała, żeby przeczytał od razu. Zadowolona, że jej tekst załadował się bez problemu, podniosła się z hotelowego łóżka i ruszyła w stronę łazienki. Kiedy chwytała maskarę, kątem oka zobaczyła swój uśmiech w lustrze. Po raz pierwszy odkąd wyszła z samolotu w Iowa, Rory czuła się naprawdę dobrze. Jej tekst był dobry. Wiedziała, że był dobry i była pewna, że Michael będzie tego samego zdania. Znalazła tą upragnioną perspektywę, która prześladowała ją od samego początku, kiedy dołączyła do kampanii wyborczej. Teraz wiedziała, że może zachować takie nastawie do samego końca. Zerknęła na zegarek wychodząc z łazienki i zaczęła zbierać swoje rzeczy. Śniadanie w sali konferencyjnej na dole skończy się za dziesięć minut. Jeśli będzie miała szczęście na dole znajdzie jeszcze kawę i drożdżówki na wynos. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 42. Dokładnie trzy minuty później, Rory biegła już w stronę kawy, w pośpiechu prawie stratowała roślinki dekorujące korytarz. Przed wejściem na sale poprawiła szybko ubranie i zwolniła, kierowała się w stronę stołu. Darshana, Meredith i kilku innych reporterów, których zdążyła poznać w autokarze, stało tuż przy ekspresie i prowadziło ze sobą rozmowę. Rory pewnie chwyciła kubek i przecisnęła się pomiędzy Darshną i dobrze ubranym mężczyzną o imieniu Scott. — Dzień dobry. — powiedziała radośnie. Chwyciła za dzbanek i nalała sobie ostatnie krople czarnego jak noc płynu. Odwróciła się i uśmiechem pożegnała się z grupą. — Ludzie są spragnieni z rana, co? — zapytała równie uśmiechnięta Darshana, jednak reszta grupy nie skomentowała najścia. — Jak się wszyscy macie? — w odpowiedzi usłyszała niewyraźne pochrząkiwania, dzięki czemu mogła upić trochę kawy. — Hej, — postanowiła znowu rozkręcić rozmowę. — Znalazłam wczoraj świetną restaurację. Jeśli ktoś później chciałby wyskoczyć na jedzenie przed odjazdem. Tylko kilka ulic stąd, a specjalność szefa: hot dog brzmi naprawdę Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 43. przepysznie. Śmiało mogę polecić wiśniowe ciasto, wczoraj zjadłam chyba trzy kawałki. — Trzy kawałki? — zapytał Scott, jego oczy rozszerzyły się w niedowierzaniu. — Nie mam granic, jeśli chodzi o ciasta. — Kilka osób się zaśmiało, a Rory uśmiechnęła się. Spojrzała przelotnie na zegarek. — Wydaje mi się, że ruszam na poszukiwanie wolnego miejsca. Do zobaczenia później. Rory opuściła gromadkę reporterów i chwyciła rogala na później. Kiedy już szła w kierunku drzwi, usłyszała gwizd Meredith. — Chyba pierwszy raz słyszałam, żeby tyle mówiła. — Ktoś chyba napisał dobry tekst. — skomentowała Darshana, Rory nie mogła się oprzeć, żeby nie zacząć się śmiać. ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ — Umieram z głodu. Potrzebuję czegoś, co da mi mnóstwo energii. — zadeklarowała Lorelai otwierając drzwi do jadalni. Luke, na dźwięk jej głosu, spojrzał nad stosik rachunków. Lorelai usadziła się na stołku barowym przed nim. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 44. — Dzień dobry nawzajem. — wymamrotał przechodząc dookoła lady, żeby ją przywitać. Położyła dłoń na jego policzku, chcąc przez chwilę przedłużyć pocałunek, jednak nie na tyle, żeby od razu mięli trafić do studia Miss Patty. — Co dziś polecasz? — Dla energii? Spróbuj sałatkę. — Nie wydaje mi się. — obwieściła nie ukrywając niesmaku. — Sałata sprawia, że choruję na narkolepsję. — Narkolepsję? — zapytał nie dowierzając. — Wydaje mi się, że to przez liście. — wyjaśniła dokładniej Lorelai. — Jest w nich coś co sprawia, że chce mi się spać. Czy w środku jest kryptonit? — Nie. — Hmm, jesteś tego pewny? Wydaje mi się, że powiesz wszystko tylko po to, żeby namówić mnie na zjedzenie sałatki. — Przyznaję, za dobrze mnie znasz. — powiedział wzruszając ramionami. — Wydaje mi się, że mam ochotę na frytki. Frytki przysmażone z tauryną. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 45. — Tauryną? — No wiesz, tym czymś co wrzucają do Red Bulla. Według informacji z puszki, to poprawia występ i zwiększa wydolność z koncentracją. — Czy masz jakiekolwiek pojęcie, co to robi twoim nerkom? — Wydaje mi się, że nerki nie robią nic, żeby mi pomóc odzyskać koncentrację, więc nie mają prawa głosu. — Lorelai uśmiechnęła się słodko, na co Luke zaczął mamrotać coś pod nosem. — Czy masz może w zapasie jakieś bardziej realistyczne zamówienie, czy zostajesz z frytkami w taurynie? — Hmm, może na razie wystarczą frytki smażone w normalnym oleju, jeśli tylko na tyle cię stać. — zakończyła smutną miną. — Przyniosę ci same frytki. — Możesz jeszcze donieść czekoladowy shake, żebym miała odpowiedni sos do frytek. Czy to sprawi, żę się uśmiechniesz? — To obrzydliwe. — podsumował Luke. Wpatrywał się chwilę w Lorelai. — Nie marudź. Jest słodkie i słone. Najlepsze z obu światów. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 46. Luke po raz kolejny przewrócił oczami. — Chcesz do tego burgera? — Pewnie. Taki zestaw powinien zadziałać. — Luke zanotował jej zamówienie w notesiku, oderwał kartkę. W drugim pomieszczeniu odebrał ją Caesar. Luke mógł już spokojnie wrócić na swoje miejsce naprzeciwko niej. Pochylając się nad ladą Lorelai wpatrywała się w niego. — Co myślisz o obiedzie? — zapytał łagodnym głosem. Lorelai zastanawiała się przez chwilę. — Hmm, nigdy wcześniej o tym nie myślałam, ale wydaje mi się, że jestem za obiadami. Luke uśmiechnął się do siebie i uścisnął jej dłoń. — Mam na myśli z dzisiejszym obiadem. Moglibyśmy pojechać do Hartford, do tej restauracji, którą tak lubisz. — Ach, bardzo bym chciała, ale pracuję dziś do późna. — Naprawdę? Dlaczego? — zapytał rozczarowany. Lorelai spojrzała na niego z empatią. — Nocny menadżer jakimś cudem złapał grypę, która dziesiątkuje moich kucharzy. Wychodzi na to, że muszę zająć się recepcją dopóki Michel nie skończy swojego kursu gotowania. — Michel zapisał się na kurs gotowania? Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 47. Lorelai potaknęła głową. — Głównie przez Mannego. Postanowił, że następnym razem, kiedy Sookie 'wyrzuci kolejne' jak to ładnie ujął, chciałby być przygotowany do przejęcia kuchni. Jeden szkopuł najpierw musiałby wiedzieć jak gotować. — Sookie nigdy nie pozwoli mu przejąć swojej kuchni. — Tak, ale wyobraź sobie co by się działo gdyby Sookie się o tym dowiedziała. W ten sposób będzie o niebo zabawniej. Luke starał się wyobrazić legendarną kłótnię pomiędzy Sookie i Michelem, o której wszyscy wspominaliby przez lata. Jednak na pierwszy plan wysunął się fakt, że Lorelai odrzucała wszystkie jego wysiłki na spędzenie razem czasu. Znowu. Nie do końca ją obwiniał. Nieobecność Sookie i projekt spa dorzuciły swoje. Zdecydowanie nie był wymagającą osobą, ale brakowało mu czegoś, a chwilowe wpadanie na siebie było frustrujące. Lorelai zauważyła zmieniony wyraz twarzy, więc postanowiła pomasować jego rękę. — Naprawdę mi przykro, kochanie. Luke pokiwał wolno głową. — Wiem. Rozumiem, że jesteś teraz zajęta. Spotkamy się, kiedy się spotkamy. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 48. — A może zrobilibyśmy tak. — zaczęła zdanie, a jej oczy zdecydowanie zabłysły. — Netflix2 wysłał mi wczoraj Polowanie na Druhny. Zważywszy, że miałam od dwóch lat w planach oglądnąć ten film, wydaje mi się, że w końcu nadszedł ten czas. Przyniosę go do ciebie po pracy. — No nie wiem. — powiedział sceptycznie. — Jutro muszę otwierać. — Sprawdź czy Caesar, albo cudowni bliźniacy nie mogliby otworzyć. Brian i Zach będą się zabijać za dodatkową pracę. Już chciał odmówić, mogliby przełożyć spotkanie do weekendu, jej mina i wyczekiwanie na odpowiedź wystarczyło, żeby wymiękł. — Zapytam. Lorelai uśmiechnęła się radośnie i mocno ścisnęła jego dłoń. — Więc postanowione. Ja przyniosę film, a ty załatwisz mlecznych braci. — Nie lubię mlecznych braci. — przypomniał jej, ale zanim wymyślił bardziej korzystne przezwisko, jej jedzenie było już gotowe. 2 Jedna z największych na świecie telewizji internetowych i wypożyczalni płyt dvd. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 49. ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ Po porannym spotkaniu, Rory dołączyła do Darshany i całej reszty na lunch, ostatni posiłek przed ich wyjazdem do kolejnego miasta. Byli w małej jadalni na końcu ulicy, licząc od hotelu, zamówili stolik dla dziesięciu osób w ostatnim pomieszczeniu. Kurczak, który zamówiła Rory był suchy i mało apetyczny, jednak ziemniaczki z czosnkiem były świeżo wyjęte z nieba. Kiedy wrzuciła swoje przemyślenia do konwersacji, reporterki zaniosły się śmiechem i postanowiły domówić ziemniaczki na osobnym talerzu, żeby mogły swobodnie sobie podjadać. Jako nowa w grupie, naprawdę się zdziwiła jak dobrze czuła się wśród wszystkich reporterów. Podróżowała z nimi od kilku miesięcy, a ciągle była przytłoczona ich reputacją i umiejętnościami do tego stopnia, że czasami bała się rozpocząć rozmowę. Dzisiaj, kłóciła się ze Scottem o Faulknera, i dzieliła się swoim jedzeniem z Darshaną. Wydawało jej się, że nawet zaczyna tworzyć się między nimi jakaś więź. Po pół godziny znała już imiona i wiek całej trójki dzieci Darshany, oraz wiedziała czym zajmuje się jej mąż. Najwidoczniej dokładka ziemniaków może zdziałać cuda. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 50. — Czy nie jest ciężko żyć z dala pd rodziny? — Rory zapytała przeżuwając sernik. — Och, no pewnie. Ciągle mi ich brakuje. Ale z mężem mamy umowę. — Umowę? — Pobraliśmy się z Timem zaraz po studiach. — zaczęła tłumaczyć Darshana. — Ja miałam już pracę, a mój mąż chciał zacząć studia prawa na drugim stopniu. Ale wymyślił, że poczeka. Najpierw pójdzie do pracy, żebyśmy razem mogli odłożyć oszczędności na życie. Nie zgodziłam się, powiedziałam, że nie będzie mi przeszkadzać, jeśli miałabym pracować na nas, kiedy on będzie dążył do swojej wymarzonej pracy. Pracowałam. Miałam męża, pracę jaką chciałam i lubiłam. Chciałam, żeby też był szczęśliwy. Więc zawarliśmy umowę. — Darshana podniosła dłoń, jakby jej umowa dosłownie tkwiła na jej palcu. — Jeśli kiedykolwiek będzie cokolwiek związanego z pracą, w co chciałabym się zaangażować, to on umożliwi mi to, tak jak ja kiedyś pomogłam mu. — kontynuowała. — Propozycja pracy przy kampanii prezydenckiej pojawiła się już kiedyś, zawsze chciałam to przeżyć, ale czas nigdy nie sprzyjał. Kiedy zaproponowano mi tę pracę, chciałam od razu odmówić. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 51. Opuścić męża i dzieci na tak długi czas nie wchodziło w grę. Jednak Tim nie chciał pozwolić, żeby ominęło mnie to doświadczenie. Przypomniał, że jest ustawiony w kancelarii prawnej, dzieciaki są w szkole, a teraz jest moja kolej. Stwierdził, że uda nam się dopracować szczegóły życia na odległość. No i teraz siedzimy tutaj. — zaśmiała się lekko, na co Rory się uśmiechnęła. — Małym szczegółem jest to, że co jakiś czas mam ochotę wszystko rzucić i ruszyć do rodziny, ale kocham tę robotę. Uwielbiam tutaj być. Uwielbiam atmosferę i ludzi. A jeśli muszę dokonać pewnych poświęceń, robiąc to co kocham, to prawie jest warto. — Nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić. — przyznała Rory, teraz poczuła prawdziwą sympatię do kobiety, która siedziała obok niej. — Nie mam męża, ani dzieci, które by na mnie czekały, a i tak szaleńczo brakuje mi domu. — Za kim tęsknisz Rory? — zapytała Darshana. Rory podejrzliwie rozejrzała się dookoła stołu. Meredith rozmawiała z mężczyzną o opiece zdrowotnej, byli za bardzo pochłonięci swoim tematem. Chwyciła za serwetkę, żeby wytrzeć usta, dzięki czemu swobodnie mogła spojrzeć na drugi koniec stołu. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 52. — Za kim ja nie tęsknię? Za mamą, miasteczkiem, dziadkami, przyjaciółmi. — Wyznała szczerze. Zanim zaczęła kontynuować, zaśmiała się nerwowo. — Najbardziej chyba za mamą. Jest połączeniem Wonder Woman, cheerleaderki i najlepszej przyjaciółki. Po prostu chciałabym, żeby się tutaj pojawiała od czasu do czasu. — Zamarła w oczekiwaniu na reakcję. Z nerwów chwyciła widelec i zaczęła się bawić ostatnią maliną, która zabłąkała się gdzieś na jej talerzu. — Więc doskonale wiesz jak się czuję. — powiedziała Darshana i poklepała Rory po dłoni z empatią. ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ Kiedy Luke zobaczył, jak Lorelai pochłania ostatnią frytkę umoczoną w milk-shake, ruszył w stronę lady. Kirk siedział kilka krzeseł dalej, desperacko płakał nad książką o dumnej nazwie „Zaręczyny dla Bystrzaków”. Lorelai nie mogła przestać się w niego wpatrywać, mimo że zbierała już swoje rzeczy do torebki. — Już uciekasz? — zapytał Luke. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 53. — Tak. Zbyt długo zostawiłam Michela samego w kuchni z zespołem. Będzie potrzebował przerwy. Manny ma prawdziwy dar doprowadzania go do obłędu. — Jak sądzisz, o której się dzisiaj wyrobisz? — Hmm, nie jestem pewna. Michel nie powiedział mi jeszcze, o której kończą się jego perspektywiczne zajęcia. — Może jakaś orientacyjna godzina? — Nie mam dobrej orientacji. Michel nie powiedział nawet, o której zaczyna. Ich harmonogram pracy wymagał od nich nieustannej elastyczności w ustalaniu konkretnych planów. Tym razem Luke liczył na dokładniejszy czas. — Po prostu strzelaj. Dziewiąta godzina? Dziesiąta? — Naprawdę nie wiem, Luke. — powiedziała obracając się już do wyjścia. — Czy zaakceptujesz pół godzinki po tym jak Michel wróci na swoje stanowisko? Bo naprawdę, tylko tyle mogę ci teraz powiedzieć. — Co sądzisz o mnie proszącym Lulu o rękę podczas skoku na bungee? — Kirk prawie wykrzyczał przed siebie. — Dla chłopaka Hilary nie skończyło się to dobrze, ale to tylko Fresh Prince. — skomentowała Lorelai. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 54. — A ty, co o tym sądzisz Luke? — Sądzę, że właśnie prowadzę rozmowę z Lorelai. — odpowiedział już zirytowany Luke. — Więc nie? — Kirk zapytał dla potwierdzenia po krótkiej chwili ciszy. — Więc zostaw mnie w spokoju Kirk. — Wydaje mi się, że to nie będzie najlepszy pomysł. — powiedziała szybko Lorelai. — Ciężko się później sprząta. — Ciężko sprząta. Skreślam z listy. — Dobrze... Hej. — podsumowała i odwróciła się do Luka. — Chyba zostawiłam w twojej lodówce kilka energetyków. Najprawdopodobniej będę ich później potrzebować. — Frytki i milk-shake nie pomogły? — zapytał ciągle podirytowany Luke. — Wręcz przeciwnie. Tłuszcz i cukier działają jak marzenie. Później na pewno przyda się tauryna. — Hej, Lorelai. Mogłabyś podać mi numer do Rory? — Kirk rzucił pytanie zanim Lorelai zdążyła wejść na schody. — Po co ci numer telefonu do mojej córki? Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 55. — Logan się oświadczył, prawda? Pomyślałem, że jeśli dowiem się, jak on to zrobił, to miałbym jakieś pomysły. — Może ja się jej zapytam i opowiem ci później? — szybko wymigała się od podawania numeru telefonu Rory. — A teraz lecę skontrolować poziom energetyków. — Czy ty masz numer do Rory? — Kirk zapytał Luka, jak tylko Lorelai zniknęła za kotarą. — Nie daję ci numeru do Rory. — A masz numer do Logana? — Nie. — uciął rozmowę, ciągle jadąc na oparach cierpliwości. — Więc może po prostu mi pomożesz? Według książki, kobieta chciałaby, żeby jej przypomniano o całym wachlarzu uczuć jakim je darzy potencjalny narzeczony w chwili zaręczyn. — Cóż, Kirk, jeśli w książce tak napisano, to musi być prawda. — powiedział ironicznie i zabrał się za mycie lady. — Więc uważasz, że powinienem tak zrobić? — Nie ma znaczenia, co ja uważam, Kirk. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 56. — Jesteś moim najlepszym przyjacielem. Twoje zdanie się dla mnie liczy. — Nie rozpowiadaj tego. — Czy mam dać jej kwiaty? — Dziewczyny lubią kwiaty. — odpowiedział prosto. Wiedział już, że Kirk nie da za wygraną, puki nie odpowie na podstawowe pytania. — Gdzie mam się oświadczyć? Mogę to zrobić tutaj? W jadalni? — Tego nie wiem. — Och... już się zastanawiałem... — Kirk wychylił się do przodu i ściszył głos. — Czy powinienem oczekiwać seksu po oświadczynach? — Jej, Kirk! — zakrzyknął Luke, zdołał również machnąć ręką i przewrócić solniczki w całym procesie. — Naprawdę nie chcę z tobą o tym rozmawiać. — Zakładałem, że wy kochaliście się po waszych oświadczynach. — kontynuował w ogóle nie zważając na wyraźną prośbę Luka. — Nie chcę, żebyś cokolwiek zakładał! — W tym momencie. Lorelai wkroczyła do jadalni. W każdej dłoni trzymała po Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 57. jednej puszce. Uśmiechnęła się podejrzliwie w stronę Luka, który w tym momencie był już cały czerwony. — Chyba wybrałam zły moment na przerwanie rozmowy. — skończyła mrugnięciem w stronę Luka. — Zmykam. — Dobrze. — potwierdził. Lorelai jeszcze zdążyła pochylić się w jego stronę na szybkiego buziaka. Luke cały czas czuł na sobie spojrzenie Kirka. — Więc do wieczora? — Zapytam się Michela o czas i później zadzwonię. — Dziękuję. W takim razie do usłyszenia. — Tak. Pa, Skarbie. — zdążyła jeszcze machnąć ręką na pożegnanie. Nad jej głową zadzwonił dzwonek i ruszyła przed siebie. — Czy dałbyś radę zapiec pierścionek w cieście dla mnie? — Kirk dalej wertował strony swojej książki. — Skończ już Kirk. — zagroził Luke. Na dobitkę wyrwał mu książkę z ręki. ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ Po prawie dwu godzinnym posiedzeniu liczba reporterów siedzących przy stole zmniejszyła się. Wielu wspominało coś Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 58. o pakowaniu i wyszło przeszło dwadzieścia minut wcześniej. Trzech mężczyzn było pochłoniętych rozmowami o lidze amerykańskiego footballu i wielkiej przegranej ich zespołu w ubiegłym tygodniu. Rory i Darshana na drugim końcu stołu rozmawiając i gestykulując energicznie. Głównym tematem było Stars Hollow, a Rory tłumaczyła właśnie dlaczego Naleśnikarnia Ala nie serwuje naleśników. Kiedy w końcu skończyła opowiadać historię jak Al wynalazł swoją sławną kanapkę z kurczakiem chow, Darshana spojrzała na swój zegarek. — Och. — zdziwiła się starsza reporterka. — Siedzimy tutaj już drugą godzinę. Muszę wracać do hotelu. Obiecałam najstarszemu, że pomogę z jego zadaniem domowym jak tylko wróci ze szkoły. — Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że jest aż tak późno. — usprawiedliwiła się szybko Rory. — Zanim wyruszymy w trasę, chciałam zamówić jeszcze ten kawałek ciasta, który jadłaś wcześniej. — Naprawdę podziwiam twój żelazny żołądek. — orzekła z nieskrywanym zdumieniem. — Zobaczymy się w busie. Przyjemnie się dziś z tobą rozmawiało Rory. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 59. — Tak, z tobą również miło się rozmawiało. Pa. — odpowiedziała Rory, kiedy Darshana odchodziła już od stołu machając delikatnie dłonią. Rory skinęła w stronę kelnerki i zamówiła spróbowany wcześniej deser. Kelnerka ruszyła w stronę kuchni, a w drzwiach udało jej się minąć Patricka. Usiadł w fatalnym miejscu, czyli przy stole i w obecności Rory. Uśmiechnął się, skromnym, niezręcznym uśmiechem. — Chyba ominął mnie lunch. Rory pokiwała głową, czuła się w miarę pewnie zostając z nim sam na sam. Musiała przyznać, że wyglądał przystojnie w niebieskiej koszuli i poluzowanym krawacie, jednak nie chciała iść dalej tym tokiem myślowym. — Tak. — potwierdziła stanowczo. — Większość poszła się spakować. — A ty? — zapytał Patrick. Ręce schował głęboko do kieszeni swoich ciemnych spodni. — Czekam na moje zamówienie na wynos. — No tak. Więc w takim razie chyba przechwycę coś w budce z kebabem naprzeciwko hotelu. — powiedział niepewnie. W momencie, kiedy odwracał się, żeby odejść, Rory zawołała do niego. — Czekaj! — Patrick natychmiast się odwrócił, a twarz Rory zalała czerwień. Poklepała miejsce, na którym Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 60. wcześniej siedziała Darshana. — Czemu nie zostaniesz? Mogę dotrzymać ci towarzystwa, jeśli chcesz. Jedzenie jest smaczne, a jeśli zdecydujesz się na kebaba to ominą cię wyśmienite ziemniaczki z czosnkiem. Patrick wyraźnie przeliczał wszystkie swoje opcje, oglądnął się po restauracji, a Rory odkryła, że wstrzymuje oddech czekając na jego odpowiedź. W końcu odsunął krzesło i usiadł obok niej. — Jak leci? — Patrick jako pierwszy przełamał dłuższą ciszę. — Dobrze, dobrze, dobrze... A ty? — U mnie też dobrze. — dopiero teraz Rory uświadomiła sobie jak bardzo brakowało jej ich rozmów. Nawet jeśli w grę wchodziły jedynie wymienienie uprzejmości. Brakowało jej jego towarzystwa. Brakowało jej bardziej niż była w stanie to przyznać. Miała teraz nadzieję, że ich relacje wrócą do poprzedniego stanu rzeczy. Najwidoczniej niczego nieświadomy Patrick, uśmiechnął się i chwycił menu, które znajdowało się za nią. — Więc polecasz ziemniaczki z czosnkiem, co? — Gwarantuję, że nie pożałujesz. — Trzymam cię za słowo. — Otworzył menu i zaczął przeglądać zawartość. W tym czasie Rory błądziła oczami po Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 61. restauracji szukając zajęcia w czasie, gdy Patrick poszukiwał czegoś do jedzenia. Właśnie zauważyła coś dokładnie przed sobą. Złowrogi uśmieszek pojawił się na jej twarzy. Poklepała Patricka po ramieniu i pokazała palcem. — Co myślisz? — zapytała wskazując najbardziej oddalony stolik przy ścianie. Para starszych kobiet kłóciła się o głośno i z wigorem o wygrane w bingo. Zdezorientowany Patrick wpatrywał sie chwilę w zwyczajną parę. Wreszcie do niego dotarło. Odwrócił się szybko do Rory. Uśmiech zniknął z jego twarzy. — Gilmore, zawiodłem się na tobie. — starał się udawać powagę. — Zbyt łatwe? — zapytała słodkim, niewinnym tonem. — Uważam, że nie doceniasz moich umiejętności. Od ilu tygodni gramy w tę grę? — udawał, że jest pokrzywdzony, aż w końcu nie wytrzymał i wybuchł śmiechem. — Dobra. — poddała się. — Starszy pan, dwa stoły dalej, z łysiną i fajką. Lecisz! — Patrick zatarł energicznie dłonie i zaczął swoją popis aktorski. ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 62. — Hej. — zawołała Lorelai wchodząc do prawie pustej jadalni. Patrzyła jak Luke odkładał ostatnie krzesło na górę stołu i odwraca się w jej stronę. Zadarła dolną wargę w górę w geście rozczarowania. — Och. Zamknąłeś już? — Dokładnie tak. — powiedział mijając kolejny stół. - Był bardzo mały ruch, więc jakieś dwadzieścia minut temu odwróciłem znak 'zamknięte'. — Zdążyłeś już wyczyścić grilla? — zapytała słodkim głosem tuż przed buziakiem na przywitanie. — Od ponad godziny mam nieodpartą chęć na twoją kanapkę z grillowanym kurczakiem. — A ja się łudziłem, że masz nieodpartą ochotę na spędzenie czasu z właścicielem jadalni. — Głuptasku. — objęła go w pasie. — Kawa, ciasto, i dopiero właściciel jadalni. — Oczywiście. — przyznał skinieniem głowy. — Leć na górę, ja zajmę się twoją kanapką. — Za sam gest możesz wspiąć się na drugie miejsce rankingu. — Nad ciastem? Wzruszasz mnie. — Pocałował ją i razem przeszli za ladę. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 63. — Zadzwonię do Rory. Nie rozmawiałam z nią przez cały dzień. — Twoja kanapka będzie gotowa za kilka minut. — Mhym. Nie zapominaj tylko o frytkach. — Luke zdobył się jedynie na połowiczny uśmiech, zanim nie zniknął w kuchni. Lorelai sięgnęła po swoją komórkę i wybrała numer, wchodząc po schodach. — Cześć tobie. — powitał ją głos córki już po trzecim sygnale. — Cześć tobie. Jak bardzo kochasz mamusię? — Zależy. — Od czego? — Lorelai przeszła już przez mieszkanie i dramatycznie opadła na kanapę. — Od tego co zrobiłaś. — Nie mogę uwierzyć, że twoja miłość do mnie stawia teraz jakieś warunki. Praca w trasie cię zmieniła. Co się ostatnio dzieje w życiu mojej małej dziewczynki? — Co zrobiłaś, mamo? — cały nacisk położyła na ostatni wyraz, jakby miał być punktem ciężkości. — Powiem ci, czego nie zrobiłam. Nie dałam twojego numeru telefonu Kirkowi. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 64. — A dlaczego Kirk chciałby mieć mój numer telefonu? — Powiedzmy, że Kirk Gleason oficjalnie szuka pomysłów na zaręczyny. — Nie ma mowy! — Jest mowa! — Kirk chce się oświadczyć? — Wszystkie znaki na niebie i ziemi na to wskazują. — Najwyższa pora. Jest z Lulu już jakieś trzy lata, prawda? — Właściwie to cztery. — poprawiła Lorelai, zrzucając właśnie szpilki, każda z nich wylądowała z głośnym stuknięciem. — Łał. Jeśli Kirk się zaręczy, to jest jeszcze szansa dla wszystkich singli. — Albo to pierwszy znak, że nadciągają czterej jeźdźcy apokalipsy. Sama możesz wybrać. — Wybieram w połowie pełną szklankę. Ale bardzo dziękuję za perspektywę. — Czy mogłabym zauważyć, że dziś masz jakiś szczególnie dobry humor? — przez tę uwagę, właśnie zdała sobie sprawę, że od dawna nie słyszała, żeby Rory była taka szczęśliwa. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 65. — Czy to naprawdę takie dziwne? — Hmm, nie. Chyba nie. — wyszła asekuracyjnie. — Ale brzmisz, jakbyś była szczególnie szczęśliwa z jakiegoś powodu. — Czekam na opinię o moim ostatnim artykule. Był genialny, jeśli mogę sama go ocenić. — Lorelai wyczuła szeroki uśmiech na twarzy Rory i sama musiała się uśmiechnąć. — No i jest moja skromna dziewczynka, którą znam i kocham. — Naprawdę nie mogę się doczekać, co Michael powie o moim tekście. Wierzę, że w końcu udało mi się sprostać jego wymaganiom i w końcu przesłałam mu coś co mu się spodoba. — W końcu coś mu się spodoba? Od kiedy ten Michael jak mu tam nie lubi czegoś, co moja Rory napisała? I czemu po raz pierwszy o tym słyszę? — zauważyła, że Rory dziwnie rozmawiała od kilku tygodni, ale przypisała to przyzwyczajaniu się do nowego środowiska i ciągłych podróży. — Och... no cóż. Jestem przekonana, że mu się spodoba kochanie. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 66. — Taką właśnie mam nadzieję. — odpowiedziała pewnym głosem Rory. Lorelai położyła się na plecach i ich rozmowa ciągnęła się dalej. ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ Luke stał przez chwilę pod drzwiami i słuchał jak Lorelai zagaduje, jak przypuszczał Rory, przez telefon. Wziął ciężki wdech i przekręcił klamkę. Lorelai leniwie przeciągała się leniwie na kanapie, przy okazji bawiła się włosami nawijając je na palec. Na dźwięk otwieranych drzwi spojrzała w górę. Uśmiechnęła się i złożyła dłonie na kształt serduszka. Luke uśmiechnął się i sięgnął po piwo z lodówki. Odkręcił kapsel, oparł się o szafki, pociągnął długi haust i odstawił piwo obok zlewu. Butelka z trzaskiem odbiła się od blatu. Zdziwiony popatrzył szybko w stronę Lorelai, która właśnie zatrzasnęła klapkę telefonu. — Wszystko w porządku? — zapytała odkładając telefon na stolik. — Tak. Czemu? — Jesteś jakiś... — zawahała się szukając odpowiedniego słowa. — … nerwowy. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 67. — Nerwowy? — podniósł brwi demonstrując zdziwienie. Musiała coś wyczytać w jego tonie, bo ewidentnie postanowiła kontynuować. — Wyglądasz jakbyś był zły przez coś. — To nic takiego. — odparł z machnięciem dłoni. — Tym razem to ona zmarszczyła brwi. — Nie wygląda na nic. Nie odpowiedział, ale ona dalej uparcie patrzyła. W końcu dał za wygraną. — Jestem zaskoczony, że w ogóle zauważyłaś. Jej usta minimalnie się otworzyły, a oczy otworzyły się do granic, była kompletnie zdezorientowana. — Coś zrobiłam...? Zrobił przerwę, zanim wysilił się na odpowiedź. W tym czasie odepchnął się od szafek i zrobił kilka kroków do przodu. — Minęły dwa dni, odkąd mamy dla siebie więcej czasu niż niecałe pięć minut rozmowy. — nie udało mu się ukryć irytacji w tonie głosu. — Och. — powiedziała łagodnie. Opuściła wzrok, dzięki czemu włosy przesłoniły jej widok. — No tak. Wiem, i przepraszam. Po prostu … urwanie głowy w hotelu. — jej głos urwał się w połowie zdania, jakby to wystarczyło za Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 68. tłumaczenie. Luke dalej milczał. — Urlop macierzyński Sookie... — I twoja matka. — wytknął. — Co z moją matką? — zareagowała natychmiast na atak. — Ja po prostu... Ja nie rozumiem, dlaczego na siłę szukasz źródła dodatkowego stresu i to akurat teraz. — Skrzyżował ramiona i wypatrywał sensownej odpowiedzi. — To nie tak. — zrobiła pauzę i zaczerpnęła głęboko powietrza. — No dobrze może i tak. Potrzebuję tego. — Dlaczego? — wypytywał dalej. — Dlaczego teraz? — mocno zaintonował ostatni wyraz. — Nigdy nawet nie wspominałaś o rozszerzeniu działalności. Czy Dragonfly w ogóle potrzebuje spa? Nie rozumiem, dlaczego to jest takie ważne. — Nie wiem... Myślę. — przygryzła wargę szarpiąc się z myślami. — To jest bardzo ważne dla niej. Tego akurat w ogóle się nie spodziewał. Nigdy by się tego po niej nie spodziewał. Patrzył sceptycznie. — Nie chcę obwieszczać oczywistego, ale to nigdy nie było znaczące w twoim procesie podejmowania decyzji. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 69. — Wiem. — przyznała cicho, jakby sama była jeszcze w szoku. — Po prostu. — zaczęła zbierać słowa. — Nie ma dużo rzeczy, które byłby tylko jej. Nawet ona sama nigdy nie chciała angażować się w taki projekt. Szczególnie ze mną. — Nie miał najmniejszego pojęcia w jaki sposób powinien się zachować. W końcu usiadł obok niej i położył dłoń na jej ramieniu. Lorelai oparła głowę na jego dłoni. Siedzieli przez chwilę w zupełnej ciszy. Po chwili, na jej twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek. — Po za tym , to i tak jest lepsze niż alternatywa. — Czyli? — Wspólne organizowanie bankietu i zbiórki pieniędzy na rzecz Społeczeństwa i Zachowania Nudnych Książek i Prehistorycznych Manuskryptów. Uśmiechnął się. — Na którym z pewnościom musiałbym się zjawić razem z tobą. — Oczywiście. Więc tak naprawdę, to ja ratuję ciebie. — Och, gdybym tylko wcześniej o tym wiedział. Jasność jej uśmiechu wyblakłą. — Przepraszam. Byłam tym kompletnie pochłonięta. — Chwyciła jego dłoń w swoją. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 70. Przeciągnęła go blisko siebie. — Naprawdę myślę... Myślę, że to jest ważne. Dla niej. Czy to w ogóle ma jakiś sens? — Tak. Ja załapałem. — uśmiechnął się dodając jej pewności. W końcu wskazał drugą dłonią przed siebie i skinął głową. — No chodź do mnie. — powiedział obejmując ją czule. ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ Lorelai wybiegła nagle ze swojego biura. Wpadła na Michela, jeszcze zanim dobiegła do recepcji. — Całe szczęście, że tu jesteś. — Z ciekawości, gdzie sądziłaś, że mam być? To jedyne bezpieczne miejsce, gdzie nie ma tych przewrażliwionego kucharza z kuchni. Doprowadza mnie do szału. Przez cały dzień mamrocze coś o pomarańczowym sosie do wieprzowiny. Zdezorientowana Lorelai zmarszczyła brwi. — Z pomarańczy? Naprawdę? Czy to ten z małymi czerwonymi nasionami, czy … — zastanawiała się na głos. — Czy dlatego mnie szukałaś? — brzmiał na zdenerwowanego do ostatniej wykrztuszonej sylaby. — Naprawdę od rana jestem niesamowicie zajęty. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 71. Jego wypowiedź wrzuciła ją z powrotem do rzeczywistości. Zamrugała. Pośpiesznie zaczęła wymieniać listę rzeczy do zrobienia. — Jeśli ktokolwiek zadzwoni w sprawie pracy dla stajennego, zapytaj jak szybko może zjawić się na rozmowę. — mówiła i przeglądała stos papierów, który niosła w ręku. — Koniecznie zapisz dane kontaktowe: adres, telefon, mail. — Och dziękuję Lorelai, za tak szczegółowy opis mojej pracy. — zajęczał swoim zirytowanym głosem. — Jeszcze nigdy nie udało mi się rozmawiać z kandydatami do pracy. Bez twoich instrukcji chyba nawet nie wiedziałbym, czy mam się w ogóle odzywać rozmawiając przez telefon. — przerzucił kilka stron w notesie leżącym na recepcji. — Dokładnie takie szczegóły pracy są kompletnie nieznane menedżerowi pracującemu w tym hotelu. Jestem taki wdzięczny... Zirytowana Lorelai przerwała mu w końcu. — Dobrze. Cieszę się, że wszystko jest jasne. Jeśli nie będzie to zbyt dużym problemem, umów ich na spotkanie. — nie czekała na odpowiedź. Chwyciła mocniej papiery i odwróciła się na pięcie. Po kilku krokach prawie wpadła na niespodziewanego gościa. — Mamo! Jesteś tutaj! — Powoli przypomniała sobie jedną z rzeczy, które miałą zrobić. Powtórzyła powoli. — Jesteś tutaj. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 72. — Skoro już potwierdziłaś moją obecność, może usiądziemy, żeby omówić plany kolorystyczne. — Mamo, nie wiem czy... Przepraszam. Wyraz na twarzy Emily stężał. — Jeśli zamierzasz odwołać spotkanie, mogłabyś przynajmniej zadzwonić zanim przyjadę aż do Stars Hollow. To prosta uprzejmość. — potrząsnęła głową z dezaprobatą. — Czasami wydaje mi się, że nie przykładasz absolutnie żadnej uwagi do rozszerzenia swojej działalności. — Nie, mamo. — Naciskała Lorelai. — Nie o to chodzi... — przerwała. Zajęło jej chwilę, żeby uspokoić oddech. — Masz całkowitą rację. Powinnam zadzwonić, ale kierownik stajni się zwolnił wczoraj wieczorem, a my całkowicie zarezerwowaliśmy jazdę konną na następne dwa tygodnie, więc naprawdę muszę na gwałt znaleźć zastępstwo. Praktycznie na wczoraj. Miałam nadzieję, że cały dzień poświęcę na rozmowy kwalifikacyjne. — Jak dużo rozmów masz zaplanowane? — Emily zapytała z pogardą. — Co? Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 73. — Jak dużo rozmów zaplanowałaś? — powtórzyła. — Naprawdę, Lorelai, czy jesteś pewna, że nie masz jakichś problemów ze słuchem? Lorelai puściła krytykę mimo uszu. Posłała matce znaczące spojrzenie i zaczęła mówić powoli. — Czas spotkań nie jest jeszcze dokładnie ustalony. Jednak do lunchu spodziewam się czterech osób. A następni kandydaci jeszcze dzwonią. — Więc czemu nie miałabyś ustawić drugiej tury rozmów na ten poranek, będziesz miała wszystko szybciej z głowy. Lorelai wpatrywała się w matkę, była kompletnie zdezorientowana. — Kto miałby się nimi zająć? Emily spojrzała na córkę kompletnie urażona. — Ja się tym zajmę. — Ty? — ledwo wykrztusiła z siebie. — Ty chcesz przeprowadzić rozmowy na głównego stajennego? — Dlaczego jesteś aż tak zaskoczona? — zażądała odpowiedzi. — To ja zatrudniam wszystkie pokojówki i kucharzy. Lorelai powoli zaczęła kiwać głową. — I to całkiem sporo. — przyznała pod czujnym spojrzeniem matki. — Zrozum, doceniam twoją pomoc, ale to nie jest dom. Mam na myśli, Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 74. że na takim stanowisku musiałabyś się zająć ogrodnikami i ekipą sprzątającą. — Wszystkie rzeczy, które kompletnie nie są mi obce. — zapewniła Emily. — Jeśli jednak masz jakieś wątpliwości, możesz zawsze usiąść razem ze mną na pierwszej rozmowie. Wiedziałabym wtedy, kogo dokładnie szukasz. Odpowiedzi na jakie pytania szukasz. Lorelai wpatrywała się w matkę. Zmarszczyła brwi i wyostrzyła spojrzenie. — Ty naprawdę mówisz na poważnie. — Tak Lorelai. Jestem poważna. Czy wyobrażasz sobie, że jestem na tyle luźna, żeby biec do personelu sobie podowcipkować? — Yyy... Więc... Hmm. — ciągle nie była pewna na czym dokładnie stoi, ani co właściwie dzieje się dookoła niej. Zaczęła nerwowo tupać nogą, szukając najlepszego rozwiązania. — Szukam długotrwałego rozwiązania. Czy miałabyś pewność, że nie wywalisz tej osoby po tygodniu? ♫ Wepchnięci ♫ w ♫ ♫ malutką ♫ salę ♫ ♫ zebrań ♫ ♫ razem zresztą reporterów, Rory ambitnie zapisywała notatki na laptopie. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 75. Podczas ich pierwszego spotkania tego dnia, w nowym mieście, miała do zapisania bardzo dużo nowych informacji. Patrick siedział po jej lewej stronie, jego laptop spoczywał spokojnie na jego kolanach. Od czasu do czasu szeptał coś do jej ucha, a ona bardzo starała się nie roześmiać. Nagle jej torebka rozwibrowała, przez co podskoczyła. — Jejku. — wyszeptała do Patricka. — Nienawidzę, kiedy tak się dzieje. — Mam nadzieję, że to twój telefon. — odparł z szerokim uśmiechem. Rory szturchnęła go łokciem w żebra i wymamrotała coś pod nosem. Jeden z reporterów przed nimi odwrócił się i posłał im złowrogie spojrzenie. Patrick uśmiechnął się przepraszająco. Wybierając zignorowanie wyraźnej próby uciszenia, udało jej się wydobyć z torebki telefon. Imię Michaela wyświetliło się na komórce razem z numerem telefonu. — Muszę odebrać. — powiedziała do Patricka. — Nie martw się. Przekażę ci później wszystko. — Rory podziękowała i najciszej jak się dało wstała. Na nieszczęście wybrali miejsca w samym środku rzędu. Musiała przeciskać się pomiędzy szeregiem wyciągniętych nóg, teczek i laptopów. Torując sobie drogę za każdym krokiem Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 76. przepraszała. Kiedy w końcu dotarła do samego rogu sali, przyśpieszyła kroku i udało jej się odebrać zanim rozmówca zostałby przełączony prosto do skrzynki pocztowej. — Halo. — powiedziała cicho. Zaczęła się rozglądać za jakimś miejscem siedzącym. — Rory, z tej strony Michael. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. — Och, nie, nie. Wcale nie. Właśnie mamy przerwę. — skłamała. — Super. — powiedział w taki sposób, że Rory wydawało się jakby był rozproszony. Słyszała jak przerzucał jakieś papiery. — Chciałbym porozmawiać o tekście, który przesłałaś mi wczoraj. — No dobrze. — powiedziała, starała się przy tym ukryć swoją radość. Znalazła idealną kanapę w lobby i wtopiła się w nią. — Mogłem zauważyć zdecydowaną poprawę w warsztacie, ale muszę przyznać, że nie zachwyciłem się. — Serce Rory zamarło, a mina jej zrzedła. Wyprostowała się na fotelu i zaczęła rozmasowywać sobie skronie wolną ręką. — Och... hmm... Naprawdę? Czy mogłabym zapytać czemu? Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 77. — Szczerze, nie mam pojęcia czemu wybrałaś, żeby napisać o ludziach z miasteczka. Skupienie uwagi, było dziwne. Praktycznie zero opisu zajęć senatora. I nie mogę nie zauważyć faktu, że pojawił się krytyczny ton o kampanii Obamy. — O czym ty w ogóle mówisz? — puściły jej już nerwy. Nie mogła się już powstrzymać. Usłyszała jak Michael nabiera głęboko powietrza. — Nie zrozum przeciwnikiem mnie używania źle. Stanowczo różnych nie perspektyw. jestem Nie podważam twoich umiejętności. Jednak powinnaś wziąć pod uwagę, że jesteśmy pismem lewicowym. — Rory zaczęła kiwać głową, nawet jeśli Michael nie zdołałby tego zobaczyć. Nie wspominała, że kompletnie się z nim nie zgadza. — I o co w ogóle chodziło z tą paradą? Wydaje mi się, że ta część jest kompletnie nieistotna. — Nieistotna? — drętwo powtórzyła za swoim redaktorem. — W całym artykule chodziło o to, żeby pokazać, że ludzi w miasteczku interesuje coś więcej niż opinie na temat Obamy. — Tyle zrozumiałem. Ale komentarz o paradzie sprawił, że całość czytało się jak kolumnę plotkarską. Wiem, że masz Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 78. zacięcie do sensacyjnych tekstów, ale nie po to cię zatrudniłem. — Więc być może nie rozumiem, czego właściwie ode mnie wymagasz, Michael. — dała upust frustracji. Słowa potoczyły się, zanim zdążyła wziąć pod uwagę, że rozmawia ze swoim szefem. Brzmiała bardzo ostro. — Przepraszam? — Powiedziałeś, że chcesz, żebym perspektywę, dodała jakiś kolor znalazła ciekawszą do wypowiedzi. Powiedziałeś, że moje teksty są nudne i się powtarzają. Myślałam, że w ten sposób znacznie je poprawię. Znalazłam inną perspektywę. Dałam ci wgląd na sprawy lokalne. Zrobiłam wszystko, czego sobie zażyczyłeś. Może nie mam zielonego pojęcia, czego właściwie ode mnie wymagasz. — Może nie. — przyznał po dłuższej przerwie, która zaczęła doprowadzać ją do szału. — Idziesz w dobrym kierunku. Ale jeszcze tam nie dobrnęłaś. Porozmawiamy o tym później. Jestem pewien, że musisz już wracać na spotkanie. — Tak. — odparła krótko. Ciągle nie była przekonana, żeby doszli do jakichkolwiek konkretnych wniosków. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 79. — Może zrobimy tak. Opublikujemy twoją pracę, jeśli zrobisz kilka zmian. Właśnie wysyłam ci tekst z moimi sugestiami. Zadzwonisz do mnie w porze lunchu i obgadamy resztę. Dobrze? — Dobrze. — odpowiedziała wstając na równe nogi. — W takim razie do usłyszenia. — rozłączył się zanim udało jej się cokolwiek wtrącić. Idąc w stronę salki konferencyjnej zobaczyła Meredith stojącą przy drzwiach do łazienki. Łazienka była dokładnie za fotelem, na którym siedziała przed sekundą. Meredith wpatrywała się w nią z uśmiechem na twarzy. Rory zaczęła się zastanawiać, czy reporterka stała tam przez całą jej rozmowę. Meredith ruszyła w krok za Rory w stronę sali. — Więc rozmawiałaś ze swoim redaktorem? — zapytała zanim doszły do drzwi. — Ta. — Hmm. — Meredith uśmiechała się, jakby wiedziała o wszystkim. Zmierzyła Rory w górę i w dół, zaczęła kiwać głową. — Interesujące, bardzo interesujące. — powiedziała bardziej do siebie niż do Rory. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 80. Zdążyły wrócić na swoje miejsca i Rory zaczęła się zastanawiać, czy przypadkiem nie zaimponowała Meredith. Zapisała sobie w pamięci, żeby później porozmawiać o tym z Patrickiem ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ ♫ Luke właśnie podawał rachunek jednemu z klientów, kiedy dzwonek nad drzwiami zabrzęczał. Zdziwił się widząc Lorelai i jej matkę wchodzące do jadalni. Obie były, niespodziewanie dla niego, uśmiechnięte. — Cześć. — zawołał w kierunku kobiet. Nie udało mu się niestety ukryć zdziwienia w głosie. — Cześć tobie. — odpowiedziała Lorelai. Poprowadziła matkę do jednego z wolnych stolików, a Luke w tym czasie podszedł do nich zza lady. — Emily, cześć. — Witaj Luke. — powiedziała dumnie. Luke szybko złapał aluzję i odsunął dla niej krzesło. Emily zmierzyła wzrokiem siedzisko i przetarła je serwetką. Luke szybko popatrzył na Lorelai, która w tym momencie desperacko próbowała powstrzymać się od śmiechu. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 81. — Kawy? — pytanie zaadresował ogólnie w ich kierunku. Lorelai zaczęła entuzjastycznie kiwać głową. — Nie dziękuję, Luke, skorzystam z mrożonej herbaty. — odpowiedziała Emily. — Już się robi. — Lorelai poszła za nim do lady i usiadła na jednym ze stołków barowych. Po tym jak zdołał nalać oba kubki, chwycił Lorelai za ramię w geście przywitania. — Co tutaj robicie? — wydusił w końcu z siebie. — Najwyraźniej przywiodła mnie miłość do ciebie. — Nie. Po prostu... Nie sądziłem, że cię dzisiaj zobaczę. Nie myślałem, że będziesz... — Zachwycona? Urocza? Pożądająca ogólnego uwielbienia? — Szczęśliwa. To miałem na myśli. — Tak, no cóż, to też. — uśmiechnęła się do niego i nie mógł się oprzeć, żeby też się do niej nie uśmiechnąć. — Udało nam się zatrudnić zastępstwo do stajni. — Hej, to cudownie. — Chwycił kubek Emily i razem przeszli w stronę stołu. Lorelai usiadła naprzeciwko swojej matki. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 82. — Zdecydowałyśmy się trochę zwolnić tempo z planami spa. — Lorelai powiedziała prawie lekkim tonem. Emily przytaknęła głową dla potwierdzenia. — Doprawdy? — zapytał nie dowierzając. — Ale ciągle planujemy rozbudować hotel. — zapewniła Lorelai. — Tym razem zaplanujemy bardziej realistyczne ramy czasowe. — Lorelai jest naprawdę świetnym szefem. — zaznaczyła Emily. — Ale nawet bóg wziął sobie jeden dzień wolnego. — No cóż, uważam, że to świetny pomysł. — powiedział zdumiony komentarzem Emily. — Czy mógłbym podać wam coś do... — nie udało mu się dokończyć. Jego uwagę przykuły wydarzenia za oknem i w jednym momencie zmarszczył brwi. — Co do... — zaczął wpatrywać się za okno nie dowierzając. Lorelai obróciła krzesło i zobaczyła Kirka maszerującego w kierunku jadalni. Na barku niósł olbrzymi boom box, a za sobą ciągnął najdłuższy kabel jaki widziała, taki z pomarańczowymi przedłużaczami. Kiedy doszedł do chodnika, zatrzymał się, położył stereo na ziemi i zaczął naciskać losowe guziki. Muzyka zalała całą jadalnię. Prawie Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 83. wszyscy klienci obrócili się w stronę okna, żeby zobaczyć co się dzieje, jednoczesne szuranie wszystkich krzeseł prawie zagłuszyło muzykę. Kirk chwycił boom boxa w powietrze i trzymał go nad głową. — Nie ma mowy. — wykrztusiła z siebie Lorelai, najwyraźniej nie wierząc w to co widzi. Prawdopodobnie Kirk w końcu znalazł swoje natchnienie. — Chyba nie myślisz... — Luke zapytał Lorelai. Nie był w stanie odwrócić wzroku od tego niecodziennego widoku. — Och myślę. — potwierdziła jego obawy. — Myślisz o czym? — zapytała Emily, nie mając bladego pojęcia co się dzieje. — Wydaje mi się, że Kirk nie był zadowolony z naszych pomysłów, więc zdecydował się ściągnąc pomysł prosto z filmu. — odpowiedź Lorelai bynajmniej nie wyjaśniła niczego. — O co chodzi z boom boxem zaskrzeczała Babette prosto ze stołu, który dzieliła z Miss Patty. — Wieża jest większa niż on sam. — skomentowała Miss Patty. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 84. — Patrzcie. Jego ręce się trzęsą. — Gypsy zwróciła uwagę wszystkich, szczerząc się przy tym z niemiłosiernym uśmiechem. — Skąd on wytrzasnął tak olbrzymi magnetofon? — Z 1989 roku. — wymamrotał pod nosem Luke. Ciężko było mu w tej chwili zaczerpnąć wystarczająco powietrza na pełniejsze zdanie. Lorelai uśmiechnęła się z podziwem, w pełnej definicji tego słowa. — To jak w tym filmie. — zakrzyknął Andrew siedzący przy ladzie, próbował przekrzyczeć muzykę. — On nawet puścił „W twoich oczach” (In Your Eyes). — obwieściła Lorelai z uśmiechem. — Och, Kirk. Twarz Kirka zaczęła zdradzać zmęczenie od ciężaru, który trzymał nad głową. Wytężył żuchwę, a na jego czole pojawiły się pierwsze krople potu. — Lulu! — przekrzykiwał muzykę. — Lulu, kocham cię! — O mój boże! — zakrzyknęła Babette. — On się oświadcza! — chwyciła ramię Patty w napięciu oczekując dalszych zdarzeń. Po całej jadalni przebiegły szepty komentarzy. — Spraw, żebym był najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi, bądź ze mną na zawsze. — kontynuował Kirk. Był Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 85. kompletnie nieświadomy wrzawy, która zawładnęła całą jadalnią. Nagle spanikował i spojrzał na swoje kieszenie, nie przestając trzymać boom boxa nad swoją głową. — Och nie. — powiedziała prawie bez oddechu Lorelai. — Co? — zapytała Emily, nie przestając patrzeć na niecodzienny widok. — Pierścionek ma w kieszeni. Musi odłożyć boom box, żeby po niego sięgnąć. — Widać, że naprawdę to przemyślał. — rzucił Luke, który od razu został uciszony przez Lorelai. Zdawało się, że Kirk właśnie doszedł do tego samego wniosku, co wszyscy obecni w jadalni. Położył urządzenie na ziemie. Sięgnął do kieszeni. Wyciągnął małe aksamitne pudełko. Uklęknął na jedno kolano. — Dobry chłopiec, Kirk. — dopingowała Lorelai z jadalni. — lulu, czy wyjdziesz za mnie? Cała jadalnia zaczęła bić brawa i krzyczeć. Kirk uśmiechał się od ucha do ucha. Pierścionek trzymał w dłoni. Boom box leżał u jego boku. Dopiero, kiedy w jadalni ucichła wrzawa, wszyscy zdali sobie sprawę z jednego problemu. — Lulu? — Kirk zawołał jeszcze raz. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 86. Wszyscy w jadalni zaczęli się rozglądać po sobie. Każdy chciał zobaczyć reakcję Lulu na tak publiczne oświadczyny. Był jednak mały problem. Nigdzie nie było widać Lulu. — Ej, Kirk. — Lorelai odezwała się jako pierwsza. — Jej tutaj nie ma. — Nie ma? — odkrzyknął Kirk. W jadalni zapanowała kompletna cisza. Głos Petera Gabriela ucichł wraz z piosenką. — Nie widzimy jej tutaj. — potwierdziła Babette. — Ale była tam, kiedy wychodziłem. — krzyczał Kirk, ciągle klęcząc na jednym kolanie. — Jedliśmy tam lunch. Dokładnie w tamtym miejscu. — Kirk wskazał na pusty stolik przy oknie. — Chyba nie sądzicie, że uciekła, kiedy zobaczyła, co zamierzał zrobić? — zapytała Emily. Lorelai zdziwiła się niesamowicie, kiedy usłyszała niepokój i troskę w głosie swojej matki. — Wydaje mi się, że zobaczylibyśmy ją, mamo. — stwierdziła Lorelai. — O mój boże. — zapłakał ktoś zza lady. Wszyscy jak jeden mąż odwrócili się, po raz kolejny szurając krzesłami. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 87. Zobaczyli Lulu. Dłońmi zasłaniała usta, a w jej oczach pojawiły się łzy. — Skąd ona się wzięła? — Andrew zapytał Gypsy. — Musiała być w łazience przez ten cały czas. — odpowiedziała Gypsy. — To idzie aż nazbyt dobrze. — cisnął uwagą Luke. — Jest tutaj Kirk. — zakrzyknęła Babette wskazując ręką miejsce, w którym znajdowała się Lulu. — Lulu? — krzyknął Kirk, kiedy w końcu zauważył swoją dziewczynę. — Tak, Kirk? — zapytała cała w łzach. Miss Patty zaczęła wycierać swoje łzy wzruszenia chustą, którą miała na szyi. Babette, również z łzami w oczach, poklepała Patty po ramieniu. Kirk w końcu zorientował się, że od pewnego czasu muzyka przestała grać. Nacisnął guzik i znowu zaczęła lecieć ta sama piosenka. — Kocham cię, Lulu. Wyjdziesz za mnie? — Tak! — zapiszczała Lulu. Kirk czekał, nie usłyszał jednak odpowiedzi. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 88. — Coś powiedziała? — zapytał wszystkich zebranych w jadalni. — Powiedziała tak, Kirk. — Gypsy jako pierwsza odpowiedziała. Kirk wyglądał jakby mu ulżyło. — Nie stój tak. — Babette upomniała Lulu. — Leć do niego! Zauroczona, Lulu przebiegła przez jadalnię i wyszła wprost w stronę narzeczonego. Kirk wstał i wyszedł jej naprzeciw. Lulu rzuciła się mu na szyję i pocałowała go. Lorelai spojrzała w stronę Luka i uśmiechnęła się. — Niech mnie diabli. — powiedział Luke kręcąc cały czas głową. — Wydaje mi się, że to oznacza, że Kirk się żeni. — Na to wygląda. — Luke chwycił mocno dłoń Lorelai. Spojrzał z powrotem za okno i natychmiast zamknął oczy. — O Jezu! Emily i Lorelai spojrzały machinalnie za okno. Emily szybko złapała powietrze. Lorelai wpatrywała się w dziwny widok. Kirk leżał na chodniku z Lulu. Bardzo energicznie się całowali. — Twoje miasto. — Emily powiedziała do Lorelai. Z niedowierzaniem i obrzydzeniem kręciła głową. Epizod 8.06 „ Jak Rory odzyskała pewność siebie” — Wirtualne Kochane Kłopoty s. 89. — Moje miasto. — odpowiedziała jej z uśmiechem Lorelai. Luke spojrzał na nią w dół z błagalnym spojrzeniem. — Może zasłonimy żaluzje? — zaoferowała. — Boże tak. Proszę. — powiedział Luke i pozwolili im, prywatnie uczcić zaręczyny. Ciąg dalszy nastąpi już za dwa tygodnie... W podziękowaniu dla LJ community! Author's Note: Thanks so much to our awesome beta, Lula Bo. Thanks also to our readers for the enthusiastic support of our efforts as well as for the thoughtful and constructive feedback. We so very much appreciate it. Nota od Autora: Dziękuję bardzo naszemu świetnemu Lula Bo. Dziękuję również naszym czytelnikom za entuzjazm i wsparcie, dla naszych wysiłków, jak również za wszystkie uwagi. Tak bardzo je doceniamy.