Część II-artykuły
Transkrypt
Część II-artykuły
Część II Uważam, że dużo osiągnąłem. Mam z czego być dumny, zwłaszcza, że wszystko zawdzięczam tylko sobie, swojemu silnemu charakterowi. Mam 40 lat, wysoką pozycję zawodową, własne mieszkanie, samochód, piękną żonę i zdolnego, posłusznego syna. Teraz trochę się pomieszało z tą „Niebieską Kartą” i sprawą w sądzie, ale to chwilowe trudności. Wiadomo, że nie zawsze wszystko układa się idealnie, a chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzy w jakąś tam przemoc w mojej rodzinie. Wszyscy nas szanują i podziwiają za to, co osiągnęliśmy, właściwie za to, co ja osiągnąłem. Jestem zastępcą dyrektora w jednym z najlepszych liceów w naszym mieście. Uczniowie mówią o mnie, że jestem surowy, ale sprawiedliwy. Nikt o tym nie mówi głośno, ale wiem, że za trzy lata, gdy nasza pani dyrektor odejdzie na emeryturę, to mam ogromną szansę na objęcie tego stanowiska. Mam tak imponujące CV, że w razie jakiegoś kryzysu zawodowego mam wszędzie otwarte drzwi, więc warto było tak się poświęcać. Zresztą ja to robiłem dla rodziny, nie dla siebie! Moja żona tego zupełnie nie umie zrozumieć, ciągle tylko narzekała, że mnie nie ma, ale to, że stać nas na wiele więcej, niż innych, to tego już nie widziała. Sama jest, jakby to powiedzieć…trochę niedojdą, beze mnie to chyba nic by nie osiągnęła, rady by sobie nie dała, więc tym bardziej nie rozumiem jej narzekań. W swojej pracy jestem lubiany i doceniany. Mam świetne relacje z kolegami i koleżankami, często spotykamy się poza pracą. Mam swoje pasje, chodzę po górach, fotografuję, ostatnio nawet w konkursie „Beskid Niski w obiektywie” zająłem II miejsce. Jestem normalnym człowiekiem i naprawdę ta obecna sprawa jest dla mnie żenująca. Zresztą gdy powiedziałem o tym, co się dzieje mojej bliskiej koleżance w pracy, usłyszałem, ze mam się nie przejmować, bo przecież widać, że dbam o rodzinę. Przemoc? Jaka przemoc? Co o przemocy może wiedzieć moja rozpieszczona żona? Albo ten mądraliński bubek z policji? Założę się, że żadne z nich nie dostało nigdy tak porządnie wp…, a ja całe życie miałem pod górkę. Najpierw ojciec i matka chlali na umór, nie dbali o nas, matka, gdy wpadła w szał, tłukła ojca i nas nierzadko do krwi, potem ojciec się zapił i matka już zupełnie odjechała. Teraz dzieciakom to się w głowach przewraca od tego dobrobytu a ja nie miałem czasami NIC do zjedzenia przez cały dzień. W szkole byłem popychadłem, bo ubranie miałem zawsze stare, czasem brudne, skarpety dziurawe, buty niemodne. No a jak mnie złapali na kradzieży batonika z tornistra kolegi, to już w ogóle nikt ze mną nie chciał siedzieć. Te 30 lat temu to nie było tak, jak teraz. Wtedy nikt nie reagował, a może nie chcieli tego widzieć?!. Policja przyjechała po mnie dopiero, gdy matka rzuciła się z okna i połamała nogi. Wzięli ją do szpitala, potem do psychiatryka, no a ja z braćmi trafiłem do domu dziecka. Dopiero tam ktoś zainteresował się, skąd mam tyle blizn i sińców. Do dziś mam ślad na ramieniu, jak matka przypaliła mnie zapalniczką, żeby zaznaczyć, że „jestem tylko jej”. Do domu już nie wróciłem, ale miałem dużo szczęścia. Mimo że miałem już 10 lat, znalazła się rodzina, która się mną zaopiekowała, nie żebym jakoś się do nich przywiązał, ale źli nie byli. Bardzo mnie pilnowali z nauką, bo widzieli, że jestem zdolny i bystry. I dobrze. Udało mi się skończyć technikum, a potem studia. No a potem się potoczyło z górki – jedna praca, potem druga – lepsza, ślub, dziecko, awans, normalne życie, jak u wszystkich. Konflikty też jak u wszystkich. Przecież nie ma małżeństwa, które się nie kłóci. Dalszy ciąg historii wkrótce nastąpi. ∗ Osobą stosującą przemoc w rodzinie może być każdy. Bez względu na wiek, płeć, wykształcenie, pozycję społeczną, wykonywany zawód, status materialny, osiągnięcia. Może mieć szerokie grono przyjaciół, na co dzień pomagać ludziom, współpracować, udzielać się społecznie i charytatywnie, być kobietą. A jednak kim jest, kiedy wraca do domu? Oprawcą, despotą, dyktatorem, który nie liczy się ze zdaniem i uczuciami drugiej osoby, dla którego stan fizyczny, dobrostan psychiczny pozostałych członków rodziny nie ma najmniejszego znaczenia… Ceniony lekarz, który na co dzień leczy ludzi, pomaga innym, wspiera… Policjant, który stoi na straży prawa, interweniuje, chroni, zapewnia bezpieczeństwo… Dyrektor szkoły dbający o „pedagogiczne” wychowanie młodego pokolenia, bez przemocy, w atmosferze partnerstwa i wzajemnego szacunku… Psycholog, który zna konsekwencje krzywdzenia, ból, niemoc osoby doznającej przemocy…i można tak mnożyć i opisywać. Każda z tych osób może być osobą stosującą przemoc w rodzinie. Co więcej, sprawcy w tzw. białych kołnierzykach często stosują formy przemocy bardziej wyszukane, trudniejsze do udowodnienia przez osobę krzywdzoną. Sprawcy przemocy nierzadko mają znajomości, pieniądze na adwokatów, świetną prezencję, pewność siebie i tabun świadków, którzy potwierdzą jakimi dobrymi są ludźmi. To wszystko sprawia, że osobę doświadczającą przemocy stawia to w trudnej, przegranej? Sytuacji, a nas – świadków przemocy – uśpionych, zaczarowanych, niedowierzających, racjonalizujących, że w tej rodzinie to nie może mieć miejsca – w pozycji braku reakcji na cudzą krzywdę. Myślenie stereotypowe o sprawczości i osobach stosujących przemoc to jak nosić okulary zniekształcające, fałszujące rzeczywistość – może komfortowe, może zwalniające z odpowiedzialności, ale…czy w taki sposób chcemy spostrzegać otaczający nas świat? Kolejną kwestią, która utrudnia nam jasny ogląd i ocenę zachowań osoby stosującej przemoc jest tłumaczenie i usprawiedliwianie przemocowego postępowania, trudnymi i traumatycznymi doświadczeniami osoby stosującej przemoc zarówno z dzieciństwa, jak i lat młodości. Zaniedbania ze strony rodziców, złe wzorce, wychowywanie się i dorastanie w domu, gdzie przemoc jest codziennością, gdzie gości alkohol, gdzie rodzice się rozchodzą lub któreś z nich popełnia samobójstwo, gdzie samemu jest się osobą doświadczającą przemocy lub świadkiem różnorodnego repertuaru zachowań przemocowych stosowanych przez członków rodziny jest z pewnością dla dziecka dorastającego w takim domu i kształtującej się osobowości niewyobrażalnie trudnym, bolesnym doświadczeniem. Jednakże ŻADNE z tych dziecięcych przeżyć NIE MOŻE BYĆ USPRAWIEDLIWIENIEM I NIE USPRAWIEDLIWIA stosowania przemocy w dorosłym życiu. Tłumaczenie się „ciężkim, nieudanym dzieciństwem” przez osoby stosujące przemoc jest zrzuceniem odpowiedzialności za swoje zachowanie, szukaniem przyczyn, winy i winnych w otoczeniu, innych osobach, sytuacji, zrządzeniu losu. Podobny mechanizm można zaobserwować w usprawiedliwieniach zachowań przemocowych postawą partnera/partnerki, gorszym dniem, byciem pod wpływem alkoholu, przemęczeniem związanym z pracą i nadmiarem obowiązków, piciem partnera/partnerki, impulsywnym, wybuchowym charakterem, „dbałością o rodzinę”, nieudanymi, wcześniejszymi relacjami w związku. Tak można mnożyć powody a raczej wymówki na stosowanie i używanie przemocy. Co gorsze, osoby stosujące przemoc zarażają tymi powodami swoje „ofiary”, instytucje, wymiar sprawiedliwości, otoczenie na tyle wprawnie i przekonywująco, że odbiorcy tej argumentacji zaczynają w to wierzyć. Dlatego raz jeszcze warto podkreślić i pamiętać, że za zachowania przemocowe zawsze jest odpowiedzialny tylko i wyłącznie sprawca przemocy. Nikt i nic nie ma takiej siły i mocy, by zarządzać naszymi przekonaniami, uczuciami, myślami i zachowaniem…Tylko my sami. A jakie one będą? To my wybieramy i decydujemy. Mam nadzieję, że każdy odnajdzie swoją właściwą, dobrą drogę… Anna Waldera Kolejna część artykułu ukaże się już 13 listopada 2013 r.