Protokół Nr LXX - bip.koscierzyna.gda.p

Transkrypt

Protokół Nr LXX - bip.koscierzyna.gda.p
Protokół Nr LXX/14
z uroczystej sesji VI kadencji Rady Miasta Kościerzyna
odbytej w dniu 29 sierpnia 2014 r.
od godz. 1200 do godz. 1440
w sali obrad Rady Miasta Kościerzyna przy ul. 3 Maja 9a
W sesji uczestniczyło 19 radnych zgodnie z listą obecności (zał. nr 1), co wobec
ustawowego składu Rady wynoszącego 21 osób stanowi quorum pozwalające na
podejmowanie prawomocnych decyzji.
Krzysztof Jażdżewski – poprosił o otwarcie uroczystej sesji przewodniczącego Rady
Miasta.
Piotr Słomiński – otworzył uroczystą sesję Rady Miasta Kościerzyna poświęconą 25
– leciu upadku komunizmu, rocznicy porozumień sierpniowych i samorządu
terytorialnego (zał. nr 2). Przewodniczący Rady powitał przybyłych radnych,
zaproszonych gości, Burmistrza i jego zastępców, pracowników Urzędu Miasta,
przedstawicieli podległych jednostek organizacyjnych, przedstawicieli mediów oraz
mieszkańców miasta Kościerzyna (zał. nr 3). Wygłosił referat (zał. nr 4).
Krzysztof Jażdżewski – podziękował przewodniczącemu.
Nastąpiła projekcja filmu.
Krzysztof Jażdżewski – poprosił o zabranie głosu wieloletniego ambasadora
Rzeczpospolitej Polskiej a jednocześnie Honorowego Obywatela naszego miasta,
pana Janusza Reitera.
Janusz Reiter – powiedział: „Szanowni państwo. Dziękuję za zaproszenie. Każdy
przyjazd do Kościerzyny, to jest taka podróż sentymentalna, tym bardziej kiedy
bywa się rzadziej ważniejsze są emocje a potem pewne rzeczy widać lepiej,
o pewnych pewnie się mniej wie, a to postrzeganie wewnętrzne i zewnętrzne bywa
różne. To dlatego Polska z zewnątrz postrzegana jest jako kraj zupełnie
niezwykłego sukcesu, przez naszych sąsiadów w Europie a także w Ameryce,
amerykańskiej polityce. Także w takiej amerykańskiej opowieści o świecie, Polska
odgrywała przez wiele lat bardzo ważną rolę, dziś może mniej, ale może coś się
zmieniło, dlatego, że minęło zbyt wiele czasu. Obserwowałam kraje, na które się
Amerykanie powoływali i bardzo często jest przykład jak dobry można zrobić
użytek z wolności i jak narody potrafią mądrze z tego daru wolności skorzystać.
Nasze postrzeganie często bywa, z powodów słusznych, odmienne. Jak jechałem
tutaj przypomniałem sobie czerwiec 1989 roku, już po wyborach, delegacja OKP
„Solidarność” wyjeżdża do Bonn, żeby tam opowiedzieć rządowi kraju
sąsiadującego z Polską o tym, co się w Polsce zmieniło, w jakim kierunku Polska
zamierza pójść. Ponieważ wybory były wielkim wydarzeniem, zaskoczeniem dla
wielu, wiec zainteresowanie tą delegacją oczywiście było duże, wszyscy tam nas
1
przyjmowali. Pamiętam rozmowę z ówczesnym kanclerzem Helmutem Kohlem,
który przyjął nas swoją opowieścią o tym jak to zawsze myślał o pojednaniu
z Polską, jako dalszym ciągu pojednania, które Niemcy wcześniej rozpoczęli, że on
pochodził z zachodnich Niemiec i o mieście Hambach, zamku Hambach, gdzie
w 1832 roku powstańcy powstania listopadowego zostali powitani jako
bohaterowie wolności. To był okres, gdy również w Niemczech był ruch
wolnościowy, wiec to święto w Hambach, gdzie właśnie ci oficerowie nieudanego
powstania byli witani jak bohaterowie, należy do tych symboli, na które powołują
się, czy powoływali się wtedy politycy w obu krajach, szukając jakiś pozytywnych
przykładów z historii stosunków między Polakami a Niemcami. Kiedy ja słuchałem
tej opowieści Kohla o zamku Hambach, o święcie w Hambach, uświadomiłem sobie
symbolikę tej sytuacji, w której myśmy się tam wtedy znajdowali, myśmy
przyjechali nad Ren nie jako uciekinierzy z nieudanego, pokonanego powstania,
tylko przyjechaliśmy nad Ren jako ludzie, którzy chcieli opowiedzieć o udanej,
zakończonej powodzeniem rewolucji pokojowej, czyli po raz pierwszy w roli, którą
Polacy znali z historii trzeba powiedzieć słabo, ludzi, którzy przyjeżdżają, żeby
dzielić się wiadomością o zwycięstwie. Mnie to wtedy uświadomiło, co się stało
w Polsce, w historii Polski, jak niezwykłe to było wydarzenie. Ponieważ mamy
w naszej narodowej tradycji więcej doświadczenia w opłakiwaniu klęsk niż
w świętowaniu sukcesów, no to też czasami przychodzi nam trochę trudniej cieszyć
się zwycięstwami, ale myślę, że warto sobie tę zupełną zmianę logiki historii, która
nastąpiła w 1989 roku przypominać, bo jest to taki punkt odniesienia. Polska
znalazła się w sytuacji, w której miała nie tylko do odrobienia straty, które poniosła
przez 40 lat komunizmu, ale też przez wojny, Polska była krajem, który miał do
obrobienia większe straty, Polska od co najmniej XVIII wieku była krajem leżącym
na uboczu, poza głównym nurtem Europy, krajem, który nie uczestniczył w tych
wszystkich zmianach, z których korzystały inne kraje, które w związku z tym nie
musiały się rozwijać. To nie jest wstyd przyznać się do tego, że myśmy byli krajem
biedniejszym niż wiele innych krajów, bo dopiero to pozwala docenić skalę zmiany,
która się dokonała w ciągu 25 lat. 25 lat, to jest oczywiście w życiu człowieka
w takim indywidualnym planie, bardzo długi czas i może to być powód i do radości,
ale też niecierpliwości, jeżeli skala zmian jest mniejsza niż to, czego się oczekiwało.
W planie historii narodu, czy w planie historycznym, jest to bardzo krótki okres,
jest to mgnienie oka i oczekiwanie, że 25 lat mogłoby zupełnie zmienić, czy cofnąć
to, co się wydarzyło przez ponad 200 lat oczywiście byłoby nierealistyczne, a jeżeli
to mierzyć tą skalą, to myślę, że są wszelkie powody, żeby powiedzieć, że Polska
z tego okresu nienajgorzej skorzystała. Powrót go głównego nurtu życia
europejskiego, to nie był kaprys intelektualistów, którzy się wzorowali na Paryżu,
czy Londynie, tylko to była właściwie kwestia szansy na rozwój, łapania wiatru
w żagle, myśmy pod tym względem byli nienajgorzej przygotowani. Chcieliśmy
gospodarki rynkowej, wierząc, że tylko taka jest w stanie zapewnić Polakom
dobrobyt, a przynajmniej szansę na dobrobyt, chcieliśmy też Polski, która będzie
częścią świata zachodniego, a to oznaczało przystąpienie do Unii Europejskiej i do
NATO. I właśnie wtedy nie było wątpliwości, ten taki konsensus w paru
2
zasadniczych sprawach, które wtedy w Polsce były, to był nasz wielki atut, który
trudno przecenić, który aż w takiej skali, w takim natężeniu, nie jest potrzebny
w czasach, w których nie dokonuje się już tak gwałtownych zmian, ale wtedy był
niesłychanie ważny, a w pewnym stopniu może być dla nas dziś znowu potrzebny,
dlatego, że nie jest wykluczone, że ten okres takiego harmonijnego rozwoju,
spokoju dla Polski w otoczeniu międzynarodowym właśnie się na naszych oczach
kończy. To przekonanie, którego nawet nie trzeba było wtedy specjalnie
uzasadniać, że takim wnioskiem, który z historii Polski wynika jest to, że Polska nie
może być krajem osamotnionym, to jest coś, co wtedy było dla Polski, moim
zdaniem, niesłychanie ważne, a co dziś też powinno nam towarzyszyć. Nas od tego
czasu z tym światem zachodnim połączyło bardzo wiele w sensie strukturalnym,
instytucjonalnym, ale to przecież nie jest zamknięte i myślę, że i każda autostrada,
która nas przybliża do naszych sąsiadów i każdy gazociąg, który nas łączy z naszym
otoczeniem, daje nam większe poczucie bezpieczeństwa, ale także nasza obecność
w Unii Europejskiej, choćby, jeżeli taki fakt będzie miał miejsce, Polak na czele
jednej z najważniejszych europejskich instytucji. To wszystko są sygnały, dzisiaj
szczególnie ważne, że Polska jest częścią świata zachodniego i tego typu poczucie
bezpieczeństwa, że jestem potrzebny nie mniej niż to twarde bezpieczeństwo, w
które też musimy oczywiście inwestować, w naszą obronę też musimy inwestować.
To, moim zdaniem, jest to, co nam się udało, to jest niewątpliwie po tej mocnej
stronie tego bilansu. Jak udało się w Polsce stworzyć stabilną, silną gospodarkę, to
jest coś co daje wielkie powody do dumy, natomiast iluzją było to, co niektórzy
wtedy myśleli, że gospodarka to jest to pole, w którym się rozwija ludzka energia
i ona w gruncie rzeczy rozwijać się będzie sama, państwo powinno stać gdzieś
z tyłu, być w miarę możliwości niewidzialne, nieobecne. Myślę, że dzisiaj nie tylko
my, ale w ogóle wielu ludzi w Europie lepiej rozumie, że o ile kiedyś,
w amerykańskiej kampanii wyborczej, kandydat na prezydenta, Bill Clinton wygrał
wybory hasłem „gospodarka, głupcze”, przypominając jak ważna jest gospodarka.
Dzisiaj, tu w Europie, należałoby przypomnieć „państwo, głupcze”. Jeżeli popatrzeć
na to kto w Europie dzisiejszej odnosi sukcesy, a kto ma kłopoty, to podział nie
przebiega pomiędzy krajami, w których ludzie są pracowici i tymi, w których ludzie
są leniwi, takiego podziału nie ma, nie ma żadnego powodu żeby sądzić, że Grecy,
czy Hiszpanie są mniej pracowici jak Niemcy, albo Szwedzi. To co różni tego kraje,
to jest to, jaką rolę państwo tam odgrywa, na ile ono jest akceptowalne i jakim się
cieszy autorytetem, jak ono swoją rolę zdołało zdefiniować, w sposób który budzi
akceptację ludzi a nie ich sprzeciw, z tym w Polsce jest ciągle jeszcze pewien
kłopot. Ja kilka dni temu jechałem w Warszawie taksówką, taksówkarz dzielił się ze
mną swoimi refleksjami o Polsce, których podsumowaniem było zdanie: proszę
pana ja kocham ten kraj i nienawidzę tego państwa. Ta postawa ma w Polsce
oczywiście też długą tradycję, kochanie własnego kraju i nienawiść do własnego
państwa, to jest postawa, która w skali społecznej nie daje nam szans dzisiaj
w Europie na większy sukces. Pogodzenie polskiego patriotyzmu uczuć
narodowych z poszanowaniem praw państwa to jest coś, co jest zadaniem przed
którym ciągle jeszcze stoimy a jestem całkowicie pewien, że jest to jeden
3
z warunków tego, aby sobie zapewnić taki stabilny, harmonijny rozwój, zwłaszcza
teraz w Europie, w której jak powiedziałem na początku, być może kończy się ten
najlepszy, taki najbardziej harmonijny, najspokojniejszy okres. Ja pamiętam też
z tego okresu sprzed 25 lat ten ogromny entuzjazm, który wtedy panował, takie
poczucie, że jesteśmy po dobrej stronie historii, że choć zmieniliśmy logikę historii
i w związku z tym wiemy co robić i że rozpoznaliśmy kierunek biegu historii.
Niektóre kraje będą potrzebowały więcej czasu, inne będą szły tą drogą trochę
szybciej, ale wszystkie pójdą w tę samą stronę, czyli stronę liberalnej demokracji,
w stronę gospodarki rynkowej, te drogi są w zasadzie bezalternatywne,
a wydawało się, że tym, którzy biorą udział w tym wielkim projekcie europejskim,
no to Europa pomoże i te ich słabości usunie, że to jest coś w rodzaju autopilota,
który prowadzi nas szybciej, albo wolniej, ale jednak w takim wspólnie
uzgodnionym celu. Po 25 latach takiego poczucia, że prowadzi nas autopilot, już
nikt mieć nie może, dziś znowu, tak jak 25 lat temu czas wyborów, głównie takich
wyborów, które już wcale nie są takie oczywiste, jak to się mogło wydawać jeszcze
kilka lat temu i my też tych wyborów nie unikniemy, a to oznacza, że czeka nas
znowu bardzo trudny, wymagający czas. Tu dziś już padały takie uwagi o tym czy
zmiany, które zaszły w ciągu 25 lat, nie poszły w niektórych dziedzinach zbyt
daleko, zbyt szybko. Wielu ludzi w Polsce pewnie zadaje sobie pytanie, czy kraj
w którym się budzą, to jest ten kraj, który pamiętają i z którym chcieliby się
identyfikować, ta obawa o prawdę tożsamości jest czymś, co nam towarzyszy przez
tych 25 lat i jest to obawa, którą trzeba traktować bardzo poważnie. Gdyby zmiany
doprowadziły do tego, że ludzie nie mają poczucia, że żyją w tym samym własnym
kraju, to takie zmiany nie zasługują na akceptację, coś wtedy najwyraźniej źle
robimy. Otóż, może to jest moja subiektywna perspektywa, ale ja w Kościerzynie
nigdy nie ma tego poczucia, że to jest miasto, które mogłoby stracić swoją
tożsamość, ja tu kiedy jestem, to zawsze mam wrażenie, że bardzo dużo się
zmieniło i oczywiście mam wrażenie, że się nic nie zmieniło. Kiedy widzę kościerski
Browar to uświadamiam sobie, że to jest nie tylko wielka inwestycja, ale też
powrót do pewnej tradycji miast w środkowej Europie, takich miast, jakich ja wiele
znam z innych krajów i to nie jest przeniesiony z zewnątrz jakiś lokal typu Mc
Donald’s, czy KFC, tylko to jest coś co wyrasta z tutejszej tradycji i wtedy mam
poczucie, że to jest miasto w którym modernizacja sprzyja właśnie powrotowi
w odkryciu własnej tradycji, która daje poczucie dumy. Kiedy jestem w kościele
i tak jak dzisiaj biorę udział we mszy świętej, to kiedy zamknę oczy też mam takie
poczucie, że jest jak w moich czasach szkolnych. Ja myślę, że właśnie Kościerzyna
to jest taki przykład, którym można bardziej się dzielić i który we mnie osobiście
budzi więcej poczucia dumy i takiej nadziei niż lśniące fasady biurowców
w Warszawie, bo nawet ciesząc się ich estetyką, ja wiem, że jednocześnie takie
same można zobaczyć w Hongkongu, Londynie i Frankfurcie i może dobrze jest
mieć coś takiego, co jest i w Hongkongu i w Londynie i Johannesburgu, ale ja myślę,
że jednak dla takiego rozwoju, jak to się dziś mówi, zrównoważonego, ważniejsze
jest to co ma źródła tutaj a nie w jakimś miejscu, którego my nie znamy, także pod
tym względem ja, zwłaszcza tutaj, w Kościerzynie, jestem dobrej myśli i ja patrzę
4
z nadzieją na to co nas czeka, wiedząc, że czeka nas wcale nie taki łatwy czas
i czekają nas wybory, które wcale nie będą oczywiste, o niektórych problemach już
dziś była tu mowa, o niskiej frekwencji wyborczej, o słabym stopniu utożsamiania
się z własnym państwem. W nawiązaniu do problemu na skalę ogólnopolską, to
jest rzecz, która wymaga ogromnego wysiłku, ale jeżeli się nie uda w skali takich
miast jak Kościerzyna, to się nie uda nigdzie indziej. Za to, że Kościerzyna dostarcza
takich dobrych, krzepiących przykładów chciałem jako Honorowy Obywatel i syn
tego miasta bardzo serdecznie podziękować. Dziękuję państwu za uwagę.”
Krzysztof Jażdżewski – podziękował przedmówcy.
Piotr Słomiński – zaprosił na scenę przewodniczących Rady Miasta poprzednich
kadencji, panią Mirosławę Brzezińską, pana Zbigniewa Stencla, pana Kazimierza
Stoltmanna i pana Andrzeja Gierszewskiego.
Krzysztof Jażdżewski – powiedział: „Szanowni Państwo pozwólcie, że pokuszę się
o kilka słów na temat każdej z tych wyjątkowych osób, które troszczyły się o rozwój
naszego miasta. Pierwszą przewodniczącą Rady miasta była pani radca prawny,
Mirosława Brzezińska. Pełniła tę zaszczytną funkcję w latach 1990 – 1994.
Przewodniczącym II kadencji wybrano pana Zbigniewa Stencla, późniejszego
starostę kościerskiego. III i IV kadencja upłynęła pod przewodnictwem pana
Kazimierza Stoltmanna, obecnego zastępcy burmistrza Kościerzyny. W V kadencji
najwyższą funkcję wśród radnych pełnił pan Andrzej Gierszewski, prezes
Spółdzielni Mieszkaniowej „Wspólny Dom”. Od 2010 r. funkcję przewodniczącego
Rady Miasta sprawuje pan Piotr Słomiński, który mandat radnego dzierży
nieprzerwanie od I kadencji. Zapraszam na scenę pana radnego seniora obecnej
kadencji Rady Miasta Kościerzyna, dr. inż. Benedykta Karczewskiego oraz pana
burmistrza Zdzisława Czuchę i proszę o wręczenie pamiątkowych statuetek.
Korzystając z okazji pragnę nadmienić, iż pan radny senior jest obecnie najstarszym
radnym w naszym kraju, przy tym jest bardzo aktywnym samorządowcem,
działaczem i pisarzem kaszubskim. Pan burmistrz Zdzisław Czucha od 1994 r.
uzyskuje zaufanie mieszkańców Kościerzyny, zwyciężając w kolejnych wyborach na
burmistrza naszego miasta.”
Nastąpił uroczyste wręczenie kwiatów i pamiątkowych statuetek.
Krzysztof Jażdżewski – powiedział: „Dziękuję panom przewodniczącym, panu
burmistrzowi, radnemu seniorowi i proszę o pozostanie na scenie panią
przewodniczącą Mirosławę Brzezińską, która przedstawi nam ten trudny, ale jakże
owocny czas 25 lat rozwoju naszego miasta.”
Mirosława Brzezińska – powiedziała: „Panie przewodniczący, panie burmistrzu,
szanowni państwo. Moją obecność tutaj traktuję jako przedstawicielstwo tych
naszych wszystkich lokalnych działaczy kościerskich i nie tylko, bo z terenu
obecnego powiatu kościerskiego, którzy na tej drodze do wolności zostawili
kawałek swojego życia i właściwie tutaj, ponieważ ta uroczystość odbywa się
5
w Kościerzynie im też należy się szczególne powitanie. Nie jestem w stanie
wymienić tych wszystkich nazwisk, bo rozumiem, że mój czas jest ograniczony,
dlatego przygotowałam sobie konspekt, żeby się streszczać, ale ludzie kościerscy
tutaj znają wiele tych nazwisk, poczynając od roku 1980, kiedy tworzyła się
„Solidarność”, bo przecież w Kościerzynie też się tworzyła, poprzez wybory
4 czerwca 1989 roku no i te początki samorządności terytorialnej, a po drodze
jeszcze był stan wojenny, co pokazano tutaj na filmie. Dobrze się stało, że Rada
Miasta, pan przewodniczący, postanowili upamiętnić te wydarzenia z naszych
dziejów, bo pamięć jest ulotna, ludzie odchodzą, a nie wszystko zostało opisane
i udokumentowane, szczególnie jeżeli chodzi o właśnie takie sprawy lokalne, bo
nazwiska z pierwszych stron gazet, jak się kiedyś mówiło, wszyscy znają, natomiast
jeżeli chodzi o te osoby, które tutaj w tym środowisku postanowiły swoje życie
poświęcić, na tworzenie tej nowej rzeczywistości, jeszcze nie mamy pełnego
obrazu, jak to wszystko się przedstawiało. Moje wystąpienie traktuję jako
przypomnienie pewnych faktów, oczywiście nie jestem w stanie tutaj powiedzieć
wszystkiego z uwagi na obiektywne warunki, a mianowicie czas, ale może tylko
niektóre z nich. Ponieważ sesja sięga początków tworzenia „Solidarności”, czyli
roku 1980 mogę powiedzieć, że z tamtego okresu związku z działaczami
„Solidarności” z tego terenu nie miałam, ja byłam członkiem „Solidarności”
wymiaru sprawiedliwości, byłam wtedy sędzią Sądu Rejonowego w Kościerzynie
i właściwie związana byłam z komisją zakładową przy Sądzie Wojewódzkim
w Gdańsku. Tamten okres właściwie związany był z wymiarem sprawiedliwości
i z tym co się tam działo, wtedy mówiło się o niezawisłości sędziów i w gruncie
rzeczy to mnie interesowało najbardziej. Naszych lokalnych działaczy
„Solidarności” poznałam dopiero w stanie wojennym, kiedy w gruncie rzeczy
trzeba było organizować pomoc prawną dla osób, które zostały aresztowane
i zwalniane z pracy, wtedy właśnie poznałam Jana Antczaka, który został
aresztowany, i to mówię dla pokolenia urodzonego w 1989 roku, za wywieszenie
ulotki związkowej. Dlatego o tym trzeba mówić, bo to chyba jest abstrakcja, dzisiaj
w to chyba nikt nie wierzy, a nawet jak czyta opowieści o tamtych czasach to
trochę z przymrużeniem oka, a tak było, za wywieszenie ulotki groziła kara 3 lat
pozbawiania wolności, także były to ciężkie czasy, przepełnione strachem i obawą
nie tylko o pracę, ale także o życie. Jeżeli chodzi o sprawy związane z wyborami
z 4 czerwca 1989 roku, to jak państwo pamiętacie, w gruncie rzeczy inicjatywy
lokalne, które spowodowały przystąpienie do organizowania wyborów rozpoczęły
się po „Okrągłym Stole”. Rzeczywiście dzisiaj różnie się mówi o tej drodze do
wolności, a szczególnie o porozumieniach „Okrągłego Stołu”, nas to wtedy nie
obchodziło, myśmy się cieszyli, że coś się dzieje, że nastały nowe czasy i że będą
zmiany, chociaż nie bardzo zdawaliśmy sobie sprawę z tego jakich zmian chcemy
i jakie te zmiany mają być. W Kościerzynie taki komitet obywatelski, na wezwanie
Komitetu Obywatelskiego NSZZ „Solidarność”, przy przewodniczącym Lechu
Wałęsie powstał w miarę szybko, pierwsze zebranie odbyło się w Nadleśnictwie
i w gruncie rzeczy wtedy zawiązał się komitet obywatelski. Jeżeli chodzi o wybory
4 czerwca 1989 roku, to właściwie komitet już dosyć prężnie zdawał sobie sprawę
6
z tego, co będzie miał do zrobienia, jakie obowiązki na nas spadną, a obowiązki te
były prozaiczne, bo chodziło o to, żeby sprawnie przeprowadzić wybory ponieważ,
te wybory 4 czerwca mimo, że one były nie w pełni wolne do Sejmu, a w pełni
wolne do Senatu, nie wiązały się z głosowaniem bez skreśleń, tylko właśnie
z postawieniem krzyżyka na karcie wyborczej. Dzisiaj może jest to niewiarygodne,
ale był wielki problem, żeby to ludziom wytłumaczyć. Ja zajmowałam się
szkoleniem członków komisji wyborczych, których desygnowała „Solidarność”, nie
mieliśmy sali, nie mieliśmy gdzie się spotykać i właściwie wtedy z pomocą przyszedł
nam ksiądz proboszcz Julian Papież z parafii Zmartwychwstania Pańskiego i to była
nasza siedziba w tamtym czasie, tam się odbywały szkolenia, tam się właściwie
odbywały pierwsze zebrania komitetu obywatelskiego. Sztab wyborczy na wybory
4 czerwca, co dziś też może abstrakcyjnie się słyszy, był w moim mieszkaniu
spółdzielczym na czwartym piętrze. Przez to mieszkanie przewijało się dziesiątki
osób, bo w gruncie rzeczy wybory trwały jeden dzień a przygotowanie
i zakończenie to razem były trzy dni. Organizowaliśmy te wybory również poprzez
takie spotkanie, dziś można by to nazwać wiecem wyborczym, w ogródku
jordanowskim. Powiem, że tutaj z tych obecnych, to największy sentyment mam
do pana Bogdana Lisa, bo jemu między innymi organizowaliśmy wybory, był
kandydatem do Senatu, obok późniejszego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a do
Sejmu kandydowała wówczas pani Olga Krzyżanowska. Jak pan Bogdan Lis
pamięta, na pewno było to bardzo sprawnie zorganizowane, a jako ciekawostkę
z tamtego wiecu powiem to, że musiałam siedzieć właśnie z tym kandydatami na
podium, nie dlatego, że miałam przyjemność, ale miałam obowiązek,
a przyjemność oczywiście też, ale przede wszystkim obowiązek. Ponieważ
prowadzący ten wiec powiedział, że no wie pani, ludzie tak jeszcze uważają, że to
jest nielegalne, jak pani tu usiądzie a tu wiedzą, że pani była sędzią, to będą
uważali, że to jest legalne. Takie były czasy i tak to właśnie było, wybory, tego tu
nie będę przypominać, bo państwo wiecie, że skończyły się zwycięstwem obozu
„Solidarności”, który do Sejmu zdobył wszystkie mandaty, do Senatu 99. Pamiętam
kiedy w dzień wyborów na podwórko mojego bloku zajechały samochody
wyplakatowane plakatami z napisem „Solidarność”, to ludzie przychodzili, kładli
ręce na te plakaty i płakali, to były taki emocje jak w stanie wojennym, kiedy ludzie
podnosili palce do góry ze znakiem victoria, tak się to wtedy wszystko odbywało
i ja bez względu na to jak dzisiaj można oceniać sprawy związane z porozumieniami
okrągłostołowymi, to wspominam tamte emocje tak jakby były one jednymi
z najważniejszych w moim życiu, bo tak rzeczywiście było. W te wybory 4 czerwca
1989 roku zaangażowali się przede wszystkim członkowie „Solidarności” z roku
1980, ale nie tylko, bo wiele osób było wspierających, chcących pomóc, przynieść
jedzenie żeby nakarmić tych wszystkich, którzy uczestniczyli w wyborach. No była
to euforia, chociaż ci, co pamiętają to wiedzą, że ta frekwencja nie była taka duża,
bo z tego co pamiętam wynosiła trochę więcej niż 60%, no był to już taki sygnał, że
jednak nie ma tej masowości, która była przy tworzeniu Związku Zawodowego
„Solidarność”. Po wyborach z 4 czerwca komitet obywatelski się nie rozwiązał,
ponieważ już wtedy mówiło się, że będą pierwsze wolne wybory samorządowe
7
i oczywiście komitet się już do tego przygotowywał, miałam przyjemność być
przewodniczącą tego komitetu obywatelskiego. Członkowie komitetu
obywatelskiego chodzili na sesje Rady Narodowej, żeby zapoznawać się
z programami miasta, bo to były dla nas sprawy nieznane. Wybory, jak państwo
pamiętacie, spowodowały to, że większość w ówczesnej Radzie Miasta i Gminy
miał Komitet Obywatelski. Ja bardzo miło wspominam tamte czasy, chociaż wielu
z nas, którzy wtedy przystąpili do tworzenia tej nowej samorządowej
rzeczywistości, nie zdawało sobie sprawy z tego, co ona przyniesie, byliśmy
idealistami, uważaliśmy, że nasze cele są wspólne i chcemy wszyscy to samo robić,
bardzo szybko musieliśmy odstawić takie myśli na plan dalszy, bo jednak się
okazało, że rzeczywiście jest coś takiego jak opozycja. Bardzo dobrze, że jest
opozycja, bo ja generalnie uważam, że dobrze, że jest opozycja, bo to jest jakaś
równowaga w tej rzeczywistości politycznej. Dla nas to było całkowicie nowe, bo
proszę sobie wziąć pod uwagę, że do czasów wyborów i tych z 4 czerwca i tych
samorządowych głosowało się bez skreśleń i żadnej opozycji nie było, także było to
dla nas pierwsze takie doświadczenie, z którym trzeba było się zmierzyć. I to co
mówię, nie żałuję, że była opozycja, bo opozycja zawsze patrzy na ręce, pamiętam,
że wszyscy radni opozycyjni byli w Komisji Rewizyjnej, bardzo nam to odpowiadało,
bo wszystko wiedzieli, wszystko kontrolowali, z wszystkim byli na bieżąco. Każdy
powie, że ten okres pierwszej kadencji rad w całej Polsce, nie tylko w Kościerzynie,
nie był łatwy, to, że się uczyliśmy można traktować jako frazes, ale tak było, po
prostu dostaliśmy do rąk pieniądze, one nie były olbrzymie, ale były to środki
publiczne, które trzeba było zagospodarować i tak myśleć jak się myśli w budżecie
domowym, co w pierwszej kolejności a co w drugiej, tego się uczyliśmy i myślę, że
wywiązaliśmy się z tego zadania nieźle, wszystko oczywiście można zrobić lepiej,
ale ja jakoś nie mam takiego poczucia, że jakiekolwiek środki zostały źle
przeznaczone, źle rozdysponowane. Ogromną pracę trzeba było wykonać na
samym początku, pewnie już też państwo nie pamiętacie, ale spotkaliśmy się
z koniecznością sporządzenia tak zwanej inwentaryzacji, a co to jest inwentaryzacja
każdy wie, jest to tak zwany spis z natury, myśmy spisywali majątek, który był do
tej pory majątkiem państwa, czyli jakiegoś abstrakcyjnego właściciela, a miał się
stać majątkiem miasta i wtedy jeszcze gminy. Ta inwentaryzacja trwała blisko rok,
więc można sobie wyobrazić ile tego było, jakie to były obowiązki, żeby to wszystko
zidentyfikować i zinwentaryzować i właściwie inwentaryzacja w I kadencji Rady
skończyła się. Miasto zostało wzbogacone o majątek, który stał się jego majątkiem.
W tej kadencji poza powiedzmy jakimiś takimi bieżącymi sprawami, które na
bieżąco trzeba było rozwiązywać, bo proszę sobie wziąć pod uwagę, radni nie mają
dziś z tym problemu, bo już ileś czasu upłynęło, już mniej więcej ludzie rozumieją
o co chodzi w tej samorządności, ale wtedy ludzie mieli inne nadzieje, ludzie
uważali, że w miejsce białego domku, jak się mówiło w Kościerzynie, czyli Komitetu
PZPR, teraz jest pan burmistrz i pan burmistrz teraz wszystko załatwi. Kolejki były
ogromne, sprawy były niesamowite do rozwiązania i po prostu z tym się trzeba
było zmierzyć, a tym bardziej rozczarowanie ludzi było większe, kiedy się okazało,
że niestety te kompetencje burmistrza, czy w ogóle Rady, jako ciała kolegialnego,
8
nie spełniają oczekiwań i to był wielki problem w tamtym czasie. W czasach zanim
jeszcze tworzyła się ta samorządność właściwie wszyscy byli za tym, żeby była
wolność gospodarcza i ona nastąpiła po uchwaleniu ustawy o działalności
gospodarczej w 1988 roku, ale myśmy zmierzyli się z innymi problemami, bo każdy
jak był za wolnością gospodarczą, to nie do końca był za konkurencją, to był kolejny
problem, więc trzeba było znaleźć umiejętne wyjście z każdej sytuacji, które dziś
wydają się jakby w ogóle nie realne. Tworzyła się całkiem nową rzeczywistość,
jeżeli chodzi o kompetencje, przejmowaliśmy przecież przedsiębiorstwa. Jak
państwo pamiętacie, wydzieliło się z gdyńskiego przedsiębiorstwa
przedsiębiorstwo wodociągów i kanalizacji, z gdańskiego przedsiębiorstwa
ciepłowniczego wydzieliła się późniejsza spółka KOSPEC, wszystkim musieliśmy
zawiadywać na zupełnie nowych warunkach. Przejęliśmy oświatę, oczywiście nie
szkoły, bo jeszcze wydawało się to nam za trudne, żeby się z tym problemem
zmierzyć, natomiast przedszkola jakby z marszu przeszły pod zarządzanie
samorządów. Też były problemy, następna kadencja rady wiedziała jakie są
problemy z likwidacją przedszkoli, myśmy zlikwidowali dwa i właściwie na tym
etapie to już bez protestów, więc kwestia jakiegoś racjonalnego myślenia
i podejmowania decyzji była bardzo istotna w tamtym czasie. Ja to zawsze
podkreślam przy okazji ważnych spotkań, że musieliśmy jakby własnymi środkami
gospodarować, a mianowicie naszym budżetem, bo dotacji było niewiele, a dotacji
unijnych w ogóle i w gruncie rzeczy te pieniądze, które myśmy wydatkowali, to ci
radni, którzy w tamtej kadencji zasiadali w radzie, to doskonale wiedzą i nawet ci
z opozycji też dzisiaj przyznają, że był wielki problem, którą ulicę wybrać do
remontu, które pieniądze zagospodarować na odbudowanie, czy tworzenie
terenów zielonych. To jest dziś może po prostu sprawa niezbyt istotna przy
dzisiejszym zarządzaniu, gdzie tworzą się bardzo duże projekty, pochłaniające wiele
pieniędzy, wtedy oczywiście te projekty były mniejsze, ale pieniędzmi niestety
trzeba było gospodarzyć tak jak i teraz. Zadbaliśmy, wydaje mi się, też o kulturę,
wspieraliśmy orkiestrę „Costerina”, wydaliśmy pierwszy tom monografii
kościerskiej, przejęliśmy „Gryfa Kościerskiego”, zaczęliśmy interesować się klubem
sportowym „Kaszubia”, to właściwie wtedy zaczęło się zainteresowanie sprawami
sportu w Kościerzynie, nasi następcy to kontynuowali i to jest dobrze, bo to jednak
jest kawałek historii Kościerzyny. Powiem tak, że dzisiaj z perspektywy czasu,
patrząc na tamtą kadencję, to tamte problemy, z którymi myśmy się borykali
i które stawały na porządku dziennym jako te, które nie do końca zadawalały
naszych obywateli, to w porównaniu z problemami z jakimi w tej chwili można się
spotkać, to są błahostki w gruncie rzeczy. Ja to zawsze, może tak trochę
humorystycznie mówię, że żeśmy się przejechali na tej słynnej lokomotywie, która
stanęła przy „Rolniku”, zresztą bardzo fajne dowcipy na ten temat krążyły i one
bardzo mi się podobały. Jaki to problem lokomotywa, w porównaniu z problemami
jakie dziś niesie rzeczywistość, ale na tym to polega, że czasy się zmieniają,
problemy się zmieniają, są coraz to nowe wyzwania, po prostu to co było w tej
I kadencji, to można na to dziś patrzeć z przymrużeniem oka. Kończąc już, chce
tylko powiedzieć, że droga do wolności różnie jest oceniana, nie wszyscy jakby na
9
tym skorzystali, nie wszyscy są zadowoleni i to może jest normalne, ale ja zawsze
tak sobie porównuję i mam duży kontakt z ludźmi, może z racji swojego zawodu, to
nie jest tak, że ludzie dzisiaj się nie boją, no to jest to smutne w tej rzeczywistości,
że ludzie się niestety boją, boją się o to, że stracą pracę, boją się o to, że nie
otrzymają pracy, boją się tego, czy będą mieli zapewnioną opiekę medyczną, czy
lekarz zdąży na czas, boją się mówić prawdę no i niestety to są realia życia
codziennego. To może nie jest pozytywnym wykładnikiem tych wszystkich
przemian, ale wszystko przed nami, wszystko przed władzą każdego szczebla,
poczynając od władzy samorządowej a kończąc na władzy państwowej, każdy może
na swojej działce zrobić coś co polepszy tą sytuację, wystarczy tylko wsłuchać się
w potrzeby ludzi i co by nie powiedzieć, gospodarować tym budżetem tak samo jak
własnym. Dziękuję.”
Krzysztof Jażdżewski – zaprosił na projekcję filmu obrazującego zmiany, jakie
zaszły w przeciągu 25 lat w naszym mieście.
Nastąpiła projekcja filmu.
Krzysztof Jażdżewski – powiedział, że myśli, iż dzisiejsza uroczystość to również
okazja do wspomnienia o naszych burmistrzach. Pierwszym burmistrzem miasta
i gminy pełniącym ten urząd w latach 1990 – 1991 był pan Waldemar Tkaczyk,
późniejszy wójt gminy Kościerzyna. Jeszcze w 1991 r. burmistrzem Kościerzyny
Rada Miasta ustanowiła pana Jerzego Makarewicza. W 1994 r. burmistrzem
naszego miasta został pan Zdzisław Czucha. Funkcje publiczne pełni już od 20 lat,
17 lat jest burmistrzem Kościerzyny, w latach 2007 – 2010 pełnił mandat posła na
sejm RP. W latach 2008 – 2010 burmistrzem był pan Marcin Modrzejewski.
Piotr Słomiński – zaprosił na scenę radnych wszystkich kadencji.
Nastąpiło wręczenie pamiątkowych medali i publikacji.
Piotr Słomiński – poprosił o uczczenie minutą ciszy nieżyjących kościerskich
samorządowców i Honorowych Obywateli Miasta Kościerzyna.
Krzysztof Jażdżewski – powiedział: „Serdecznie dziękuję państwu radnym i proszę
o wręczenie Honorowym Obywatelom naszego miasta i gościom pamiątkowych
medali oraz publikacji pana przewodniczącego oraz burmistrza.
Zapraszam na scenę: księdza prałata Mariana Szczepińskiego – wikariusza
biskupiego i kustosza kościerskich sanktuariów, pana Janusza Reitera –
wieloletniego ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej, pana Zdzisław Czuchę –
burmistrza Kościerzyny, pana Bogdana Lisa – działacza „Solidarności”, uczestnika
Okrągłego Stołu, senatora I kadencji i posła na Sejm VI kadencji, pana Krzysztofa
Pusza – działacza Solidarności, podsekretarza stanu i szefa gabinetu w kancelarii
prezydenta Lecha Wałęsy, byłego wicewojewodę gdańskiego i pomorskiego, pana
Henryka Majewskiego – działacza Solidarności, ministra spraw wewnętrznych
w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego, pana Grzegorza Grzelaka – wieloletniego
10
przewodniczącego sejmiku województwa gdańskiego, pana Krzysztofa Doślę –
Przewodniczącego Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ Solidarność, pana Jana
Wyrowińskiego – wicemarszałka Senatu Rzeczypospolitej Polskiej, panią Henrykę
Krzywonos – Strychalską, pana Ryszarda Świlskiego – wicemarszałka województwa
pomorskiego, pana Mirosława Golona – dyrektora oddziału IPN w Gdańsku, pana
Józefa Modrzejewskiego – przewodniczącego rady powiatu kościerskiego, pana
Grzegorza Piechowskiego – wójta Gminy Kościerzyna, pana Zygmunta Szulista –
przewodniczącego Rady Gminy Kościerzyna, księdza Ryszarda Pacholca –
proboszcza parafii pw. Zmartwychwstania Pańskiego w Kościerzynie, księdza
Bogusława Kwasigrocha – proboszcza parafii pw. Jezusa Chrystusa Króla
Wszechświata w Kościerzynie, pana Piotra Karczewskiego – byłego wojewodę
pomorskiego.
Nastąpiło wręczenie pamiątkowych medali i publikacji.
Krzysztof Jażdżewski – powiedział: „Serdecznie państwu dziękuję. Pozwólcie
państwo, że słów kilka powiem również na temat okolicznościowej publikacji, którą
przygotowaliśmy na tę uroczystość. W bieżącym roku świętujemy 25 lat wolności
naszego kraju. Muzeum Ziemi Kościerskiej również pragnie włączyć się w to
radosne święto, oddając do rąk czytelników kolejny, już 8. numer „Kościerskich
Zeszytów Muzealnych”, tym razem w pełni poświęcony najważniejszym, naszym
zdaniem, wydarzeniom, jakie miały miejsce przez te 25 lat w naszym mieście.
Prosimy o potraktowanie tej publikacji jako swego rodzaju retrospekcji życia
lokalnej społeczności, zwłaszcza przez pryzmat działalności samorządu, gdyż to on
odegrał jedną z głównych ról w rozwoju naszego miasta. Na łamach publikacji nie
zabrakło jednak również informacji o życiu kulturalnym, osiągnięciach sportowych
oraz edukacyjnych mieszkańców naszego miasta. Pierwszą część publikacji stanowi
kronika, drugą archiwalne zdjęcia, w trzeciej zaś umieściliśmy wywiady, które
przeprowadziły w ramach projektu „Migawki historii – 25 lat wolnej Kościerzyny”
uczennice Powiatowego Zespołu Szkół nr 2 w Kościerzynie. Biogramy osób
najbardziej zasłużonych, czyli Honorowych Obywateli Miasta Kościerzyny
przedstawiliśmy w części czwartej. Zdradzając poniekąd treść zeszytów na
zakończenie warto wspomnieć, że z obecnie pełniących zaszczytną funkcję radnego
podczas wyborów w 1990 roku mandat uzyskała Grażyna Greinke. Obecnie
najdłużej w III RP, bo od 17 września 1991 roku mandat radnego Rady Miasta
Kościerzyny nieprzerwanie sprawuje Piotr Słomiński. Od 1994 roku radną jest
również Teresa Preis. Przez 17 lat mandat radnego wypełniał Bogdan Drzymała.
Najstarszym radnym w Polsce jest dr. inż. Benedykt Karczewski. Ósmy numer
Kościerskich Zeszytów Muzealnych oraz pozostałe publikacje Muzeum można
nabyć w holu sali. W holu można pozyskać również publikacje dr. Benedykta
Karczewskiego oraz spotkać się z autorem. Zapraszam na występ Kościerskiego
Chóru Żeńskiego pod dyrekcją Jana Zamkowskiego.”
Jan Wyrowiński – powiedział: „Szanowny panie przewodniczący, panie burmistrzu,
wysoka Rado Miasta Kościerzyny, wszyscy szanowni goście, wielebni księża.
11
Chciałem wytłumaczyć się z mojej obecności tutaj. Urodziłem się w Brusach,
niedaleko Kościerzyny, niedaleko od Chojnic. Kiedy się urodziłem, Brusy były
jeszcze wioską, a dwa największe miasta w okolicy, to były właśnie Chojnice
i Kościerzyna. I kiedy dzisiaj przyjechałem nieco wcześniej do Kościerzyny, aby
skorzystać z zaproszenia pana przewodniczącego, siedziałem na rynku kościerskim,
słynnym rynku, to sobie pomyślałem, że ten upływ czasu, jak w pigułce, można
zobaczyć tu siedząc. Pomyślałem sobie, że tu są Kaszuby, tu jest Polska, tutaj jest
Europa. Wciąż rzadko się zdarza, że potrafimy się cieszyć z tego, co osiągnęliśmy.
Pan ambasador, Janusz Reiter, Honorowy Obywatel Kościerzyny, mówił o tym
w swoim wystąpieniu, przywołując tamten dramatyczny dla Polski czas, kiedy
w mieście Hambach oficerowie i żołnierze przegranego powstania, spotykali
życzliwych Niemców, witających ich jako ambasadorów wolności. Wspomniał
o polskiej delegacji Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, którego wraz
z Bogdanem Lisem mieliśmy zaszczyt być członkami, wtedy, w tym pamiętnym
1989 roku. Pamiętam byłem w takiej w delegacji w Rzymie i rzeczywiście musiałem
w sobie wiele pokonać z tej tradycji ponoszenia klęsk i nieudanych powstań,
musiałem na nowo nauczyć się mówić o naszym ogromnym sukcesie. Ten sukces
miał na imię „Solidarność”, ten sukces nadal ma na imię „Solidarność”. Bardzo
dziękuję władzom miasta za to, że zorganizowały tą piękną uroczystość i za to, że
mogłem przyjechać do moich rodzinnych Brus. Dziękuję bardzo.”
Bogdan Lis – powiedział: „Witam serdecznie. Dziękuję za zaproszenie na tą
uroczystość. Proszę państwa, mam świadomość, że dla wielu z was, wielu młodych
ludzi, bo są tu także młodzi ludzie, jestem jak eksponat muzealny, ale eksponat,
który nie tylko jest, ale także który ma jeszcze coś do zrobienia, coś do
powiedzenia, coś do przekazania. Często spotykam się z młodymi ludźmi i staram
się im przybliżyć najnowszą historię Polski. Dzielę ją na dwa okresy, jeden do 1989
roku, drugi od 1989 do czasów aktualnych, bieżących i widzę potrzebę tej wiedzy,
bo ta młodzież jak się z nią rozmawia, jak się jej opowiada o tych czasach, to
chłonie, natomiast widzę, że brak jest takiego programu nauczania tej historii
w szkołach. Często jest tak, że ta młodzież ode mnie, od ludzi takich jak ja,
dowiaduje się o pewnych sprawach, o których wiedzieć powinna. Myślę, że to jest
pewnego rodzaju wyzwanie, które stoi jeszcze przed nami i które jest do
zrealizowania. Sierpień jest bardzo ważny w historii Polski nie tylko dlatego, że
podpisano porozumienia sierpniowe, że w sierpniu w 1920 roku zatrzymano
nawałę sowiecką, nie tylko dlatego, że to w sierpniu 1989 roku desygnowany na
premiera został Tadeusz Mazowiecki. Ja myślę, że powinniśmy w naszej
świadomości zakodować sobie pewne daty, ja na przykład jestem zwolennikiem
tego by data 31 sierpnia była datą, w tej najnowszej historii Polski, szczególną, bo
wtedy zaczęła się polska droga do wolności. Zauważyłem, że często zapominamy
o tym w pewnym sensie symbolicznym wydarzeniu. W 25 rocznicę podpisania
porozumień sierpniowych Sejm Polski uchwalił dzień 31 sierpnia świętem
narodowym, to jest dzień kiedy tak naprawdę, zgodnie z polskim prawem,
powinno się wywieszać flagi narodowe na ulicach polskich miast. W ubiegłym roku
zwróciłem uwagę prezydentowi Gdańska, że w takim ważnym dniu tych flag było
12
niewiele, prawie wcale, wyglądało tak, jakby ktoś nie posprzątał po 1 maja.
Przypominam o tym, mówię o tym dlatego, że 31 sierpnia za dwa dni i mam
nadzieję, że w Kościerzynie flagi na ulicach zawisną, że będą przypominały o tym,
że jest to święto narodowe. Szanowni państwo, jeszcze jedna rzecz, o której chcę
powiedzieć, bo mogę oczywiście opowiadać historię od sierpnia 1980 roku do 1989
roku, ale jest to bardzo długa opowieść i nie skończylibyśmy tego dziś, ale
w związku z tym, że zawsze kontrowersje budzi problem Okrągłego Stołu ja bym
chciał dwa słowa na ten temat, bo słyszałem w wystąpieniach różnych gości, że jest
sprawą kontrowersyjną, może jest, ale myśmy do rozmów Okrągłego Stołu
przystępowali nie po to, żeby bić się o wolne wybory, myśmy chcieli odzyskać
„Solidarność”, to był główny powód dla którego weszliśmy w te rozmowy. Dopiero
w trakcie tych rozmów, każdych z tych rozmówców, każda ze stron miała swoje
priorytety, my mieliśmy ten, odzyskać „Solidarność”. Władze chciały nas wciągnąć
w proces współodpowiedzialności za to, co się w Polsce działo nie dając nam
mechanizmów do tego, żeby rządzić. Myśmy, w pewnym sensie, przy pewnych
warunkach, a więc wolne wybory do Senatu, zgodzili się na te propozycje, ale
jeszcze raz przypominam tamten czas, nie o to nam wtedy chodziło, dla nas
najważniejsza była ta niezależna organizacja jako gwarant przemian
demokratycznych w Polsce, gwarant tego, że to czego chcemy, że to, co jakoś tam
sobie wyobrażamy, o czym marzymy, będzie się spełniało. Wszystko poszło
troszeczkę inaczej. Ale efekt był taki jaki mamy, czyli Polska wolna, Polska
demokratyczna, a rzeczywiście jest tak, że nie wszystko, co każdy z nas sobie
wymarzył się spełnia, marzenie nie spełniają się w 100% i w związku z tym każdy
kto jakoś sobie Polskę wolną, demokratyczną w perspektywie jakiejś tam
wymarzył, może powiedzieć, że nie wszystko się spełniło, ale gdyby zapytać, to nikt
nie chciałby wracać do tej przeszłości. Myśmy zagospodarowali swoją wolność,
udało się nam docenić szansę, szansę wykorzystać, a nie wszystkie kraje szansę
wykorzystały, mamy przykład Ukrainy, która po odzyskaniu wolności nie
zbudowała silnego państwa, nie zbudowała tego, co cementowałoby naród
w całość, dziś ma ogromne problemy, toczy się tam wojna, nie wiemy jak się to
wszystko skończy, jest to niebezpieczne dla całego świata zachodniego, ale to
pokazuje też jedno, że wolność, demokracja, niepodległość nie jest dana raz na
zawsze, trzeba o to zabiegać, trzeba tego pilnować, trzeba budować cały czas tą
demokrację, niepodległość, tą siłę państwa po to, by wszyscy mogli się czuć
bezpiecznie. Dziękuję bardzo.”
Ewelina Ławecka – powiedziała: „Bardzo chciałam podziękować za zaproszenie. Ja
jako nie mieszkanka Kościerzyny, a mieszkanka Gdańska powiem, że tak troszeczkę
ze swojej historii znalazłam się w Kościerzynie, bo od ponad 30 lat przyjeżdżam na
wakacje, więc Kościerzyna kojarzy mi się z samymi miłymi rzeczami i faktycznie
zmieniła się przez te 30 lat, aczkolwiek powiem, że dworzec PKS poznaję, od
zawsze jest taki sam. Ja pokazałam się w Kościerzynie z własną fundacją, którą
stworzyliśmy razem z przyjaciółmi i muszę powiedzieć, że naszym pierwszym
projektem, który dostał dofinansowanie z Fundacji Batorego, tym bardziej dla nas
ważne, bo fundacja, która wspiera działania demokratyczne w Europie Wschodniej
13
przede wszystkim. Znaleźliśmy się w grupie wielu fajnych i ciekawych instytucji
z naszym projektem. Do projektu zaprosiłam 26 cudownych dziewcząt z zespołu
szkół budowlanych nr 2 w Kościerzynie, które przez dwa miesiące pracowały nad
projektem, zrobiły wystawę, przygotowały wywiady, które państwo będziecie mieli
okazję przeczytać, z osobami z Kościerzyny, poznały trochę historii Kościerzyny, bo
jak się spotkałyśmy pierwszy raz, to faktycznie hasło 25 lat wolności i solidarności
chyba niewiele im mówiło, teraz udało nam się przez dwa miesiące znaleźć
ciekawych ludzi, udało nam się znaleźć ciekawe historie, ciekawe rzeczy. Chciałam
podziękować Monice, która reprezentuje tą grupę, ale też chciałam podziękować
panu dyrektorowi, Janowi Dittrichowi. Ja jestem z Gdańska i spotkałam się tutaj
z tak wielką życzliwością, z taką pomocą, tyle ciekawych osób, tyle życzliwych,
które spotkałam na swojej drodze, z grupą strażaków, którzy nam pomogli, z grupą
uczniów i osób, które nas tu wspierały przez te dwa miesiące, że jak napisałam
raport końcowy do Fundacji Batorego, bo to było naszym obowiązkiem, to
dostałam podziękowania i taki tekst, że naprawdę wykonałam dużo dobrej roboty.
Ja się z tego bardzo cieszę, bo lubię pracować z młodzieżą, cieszę się, że udało mi
się, chociaż małą grupkę, ale zainteresować historią, pokazać. No ja jestem tym
pokoleniem, które pamięta, jak ja to mówię, mandarynki na kartki no i korzysta też
ze smartfonów, pokoleniem przełomu, które pamięta ulotki za szafą i tajemnicze
spojrzenia rodziców żeby ich nie wyciągać, takim dzieckiem portowca jestem, więc
pamiętam trochę tą historię, też mogłabym trochę o niej poopowiadać, zobaczyć ją
jak wyglądała tutaj w Kościerzynie, gdzie przyjeżdżaliśmy na wakacje, na różne
wyjazdy na Kaszuby, bo fundusz socjalny w tamtych czasach był bardzo dobry
i często zdarzały się nam wyjazdy do ośrodka w Gołuniu. Naprawdę miłe,
fantastyczne rzeczy, połączone przyjemne z pożytecznym, trochę historii dla
młodego pokolenia widzianej oczami różnych osób, różnych pokoleń, młodzi też
mieli okazję do tego coś dopowiedzieć a ja się bardzo cieszę i chciałam wszystkim
mieszkańcom Kościerzyny, a najbardziej panu Jasiowi, podziękować za tą pomoc,
życzliwość i naprawdę za super projekt, który udało się tutaj zrealizować.
Dziękuję.”
Zdzisław Czucha – powiedział: „Szanowni państwo. W kwestii informacyjnej,
z naszego dzisiejszego, ze spotkania w kościele, ze mszy świętej przygotujemy na
płycie zbiorówkę i do wszystkich postaramy się ten materiał rozesłać, aby stanowił
pamiątkę dla nas wszystkich. Zainspirowany wypowiedzią przedmówczyni,
chciałbym również dodać słowo do tego co powiedział Bogdan Lis. Oczywiście
wielu z nas ma swoje historie i ja nie planowałem tego, ale podzielę się
z państwem moją historią z tamtego czasu. Jest rok 1980, wszyscy panowie
w wieku lat 20, mniej więcej, nie było zmiłuj, do armii i najlepiej daleko od domu.
Tak się złożyło, że ja poszedłem do wojska w kwietniu 1980 roku i trafiłem na stan
wojenny. Zastanawialiśmy się, śpiąc w umundurowaniu, w wojskowych butach,
z automatem przy łóżku, z plecakiem gotowym do drogi, co będzie jutro, kto ma
lepiej, czy ci, którzy słyszeliśmy, że zostali internowani, czy my, którzy nie możemy
się wydostać. Za moment być może dostaniemy coś najgorszego, rozkaz, że mamy
pójść na ulice, pytanie, na spotkanie z kim. Całe szczęście, że znaleźli się, tak jak
14
mówił Bogdan Lis, rozsądni ludzie, którzy potrafili wybrać, ktoś powie mniejsze zło
to i tak zło, ale ja dziękuję za takie decyzje wam, którzy byliście tak blisko, bo po
drugiej stronie byli tacy jak my, którzy nie mieli żadnego wyboru. Kiedy
odchodziłem do wojska, mój ojciec, który tak jak wielu ludzi, tutaj na Kaszubach,
musiał pójść do Wermachtu, bo w rodzinie było 11 rodzeństwa i babcia miał do
wyboru, albo lista, albo obóz, powiedział: synu pamiętaj, nie daj się zabić. I kiedy
leżałem tam w nocy, na tym polowym łóżku, czekając nie wiem na co,
przypomniały mi się te słowa i kiedy przyszli ci młodzi ludzie spytać jak ja
wspominam tamten czas, tak naprawdę nie wiedziałem co mam im powiedzieć, bo
te dziewczyny były u mnie, wtedy sytuacja na Ukrainie nie była jeszcze tak pewna,
jak jest dzisiaj, że to wojna, po prostu, nie łudźmy się, nie dajmy się oszukać, to po
prostu wojna. Czy my wybraliśmy dobrze 25 lat temu w tamtym czasie przełomu?
Dzisiaj być może, gdybyśmy wybrali inaczej, tak jak Ukraina, to być może nasi
synowie, nasi wnukowie spaliby na takim polowym łóżku, tak jak ja w tamtym
czasie i zastanawialiby się co za moment się stanie, tak dziś jest na Ukrainie. Takich
historii jak moja jest pewnie mnóstwo, ale jesteśmy dłużnikami ludzi tamtego
czasu, my, nasze dzieci. Niech będzie mi w tym miejscu wolno do radnych
wszystkich kadencji, a szczególnie tych 20 lat, jak powiedział pan dyrektor Dittrich,
od kiedy ja pełnię funkcje publiczne, skierować wyrazy mojego najszczerszego
podziękowania, bo to bez wątpienia 25 lat dobrze zrobionej roboty, o czym mówiła
pani przewodnicząca Mirosława Brzezińska. Być może coś się czasami nie udało,
ale to tak jak zwykle w życiu. Do księdza dziekana za te 25 lat współpracy, bo jest
z nami także 25 lat, będzie obchodził swoje 25 lecie pobytu tutaj u nas, na
kościerskiej ziemi. Księże dziekanie, dziękujemy za te często twarde stanowiska, ale
to też pewien dorobek, że władza świecka z władzą duchowną potrafiły ze sobą
rozmawiać i potrafią być w takim miejscu i w takim czasie zawsze razem, kiedy są
wielkie uroczystości zawsze jest msza święta i zawsze jest ta cześć która gromadzi
wszystkich, którzy chcą przyjść na takie ważne chwile jak te dzisiaj. Raz jeszcze
wszystkim bardzo dziękuję, panu przewodniczącemu, który podjął się arcytrudnego
zadania z panem burmistrzem Kazimierzem Stoltmannem i oczywiście z panem
dyrektorem Dittrichem, ale jest tu też cichy bohater, pan Krzysztof Jażdżewski. To
ten gentelman podjął się niebywałego trudu, aby zebrać w tych zeszytach to
dwudziestopięciolecie, w tak krótkim czasie, który był mu dany. Krzysztof
dziękujemy, to na pewno dobrze zrobiona robota. Myślę, że też oklaskami
powinniśmy nagrodzić chór, który podniósł atmosferę naszej uroczystości. Panie
senatorze, panie marszałku, który dzisiaj reprezentuje Senat RP, ale też władzę
ustawodawczą, na pana ręce wyrazy naszej wdzięczności za trwanie przy sprawach
Polski, trwanie przy sprawach kaszubskich, zawsze możemy na pana marszałka
liczyć, kiedy tylko może jest z nami. Panie marszałku dziękujemy. Też słowo
podziękowania do Janusza Reitera, Janusz ty jesteś jeden z nas, ale twój czas jest
podzielony, poszufladkowany. Było nawet zagrożenie, że dziś może ciebie nie być,
jesteśmy ci wdzięczni za tą przejmującą retrospekcję. Na ręce pana marszałka
Świlskiego, Zarządowi Województwa i Sejmikowi wyrazy uznania za wpieranie
naszych kościerskich praw. Dziękuję ze swej strony, jeżeli popełniam jakieś błędy,
15
dziękuję moim współpracownikom z Urzędu Miasta, z jednostek współpracujących,
jeżeli trafiają się nam potknięcia prosimy o wybaczenie, my z całą pewnością
jesteśmy otwarci na wszystkie krytyczne uwagi, ale myślę, że na dzisiejszej
uroczystości tych potknięć nie ma. Dziękuję wszystkim raz jeszcze.”
Jan Antczak – powiedział: „Proszę państwa, zostałem tutaj zaproszony jako radny
z I kadencji. Myślę, że to dobrze, że coś takiego w Kościerzynie organizuje się, ale
jestem wzruszony, że jako pierwszy, który organizował te wszystkie sprawy tu,
w Kościerzynie, nie wymienia się nigdzie, w tym właśnie zeszycie, o Solidarności
kościerskiej. Wybaczcie, Solidarność kościerska istniała i istnieje jeszcze, z żalem,
jak wszedłem, nie zauważyłem tu znaku Solidarności, od Solidarności to wszystko
wyszło, niech pan historyk o tym wie. Jestem troszkę zdenerwowany, że w tej
książce są także osoby wymienione, może inne mają poglądy, że Jaruzelski zrobił
dobrze. Przeczytałem sobie to, a inna osoba mówi, że stan wojenny był zły.
Następna sprawa jest, że w Kościerzynie są także ludzie, którzy walczyli o tą
Kościerzynę, o dobro nas przez te 20, a nawet więcej lat. W tej książce tylko
wymienia się od czasu do czasu jakieś tam nazwiska, ale z nimi warto
porozmawiać, co się działo tu, w Kościerzynie, nie tylko 25 lat, ale i przedtem.
Dziękuję bardzo.”
Krzysztof Jażdżewski – powiedział, że to zawsze głos twórczy, aczkolwiek nie sądzi
żeby rzeczywiście nie było w tej książce spraw Solidarności. W książce starano się
zebrać 25 lat historii, a te 25 lat to nie tylko historia Solidarności i myśli, że
najważniejsze wątki jak najbardziej zostały poruszone, na jakąś bardziej wnikliwą
analizę tego, co się działo w latach osiemdziesiątych pewnie przyjdzie jeszcze czas
i taka publikacja jak najbardziej może się w Kościerzynie pojawić. Poinformował, że
listy i podziękowania na ręce pana przewodniczącego przesłali pani Ewa Kopacz
Marszałek Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, Krystyna Kłosin poseł na Sejm RP,
Kazimierz Plocke poseł na Sejm, ksiądz arcybiskup Henryk Józef Muszyński, Ksiądz
biskup Ryszard Kasyna, brygadier Tomasz Klinkosz oraz Stefan Cyra radny I Rady
Miasta Kościerzyna
Piotr Słomiński – zamknął uroczystą sesję Rady Miasta Kościerzyna.
W związku z wyczerpaniem porządku LXX sesja Rady Miasta Kościerzyna
zakończyła się o godz. 1440.
Protokołowała
Przewodniczący
Rady Miasta Kościerzyna
Magdalena Wierzba
Piotr Słomiński
16