Od automatyka do bioinformatyka
Transkrypt
Od automatyka do bioinformatyka
Rozmowy (nie)naukowe| Ewelina Sowka Od automatyka do bioinformatyka Rozmawiała Ewelina Sowka Sukcesy nauczycieli nie zawsze są wśród studentów powszechnie znane. Nie oznacza to jednak, że takowych nie ma. Ciężka praca w obszarze zarówno dydaktycznym, jak i naukowym, znajduje odzwierciedlenie między innymi w stypendiach – ostatnio przekonał się o tym dr Roman Jaksik, pracownik naukowo – dydaktyczny Instytutu Automatyki. Jego działalność została doceniona prze Fundację na Rzecz Rozwoju Nauki Polskiej, dzięki czemu znalazł się w gronie laureatów konkursu na stypendia dla młodych uczonych. Czym przekonał do siebie Zarząd Fundacji i jak właściwie znalazł się tam, gdzie jest dzisiaj? Czy może Pan zdradzić czytelnikom jak stał się Pan doktorem na Wydziale Automatyki, Elektroniki i Informatyki? Czy już od liceum wiedział Pan, że chce związać swoją przyszłość z nauką? Biotechnologia interesowała mnie od bardzo dawna, ale gdy kończyłem szkołę średnią nie było jeszcze takiego kierunku w ofercie programowej Politechniki Śląskiej. Uznałem, że rozsądnym wyborem będzie informatyka albo automatyka i robotyka, chociaż z ostateczną decyzją miałem bardzo duży problem i przez pewien czas studiowałem na obu tych kierunkach jednocześnie. Ostatecznie wygrała automatyka, o czym częściowo zadecydowała bardzo ciekawa DR INŻ. ROMAN JAKSIK specjalizacja „przetwarzanie informacji i sterowanie w jest absolwentem i biotechnologii”, która nawiązywała do moich dotychczas pracownikiem Wydziału odłożonych na bok zainteresowań. W trakcie studiów Automatyki, Informatyki i Elektroniki Politechniki przyszłość wyobrażałem sobie w roli inżyniera utrzymania Sląskiej w Gliwicach. Jego praca ruchu albo programisty w firmie IT, szczególnie, że w połowie badawcza w duzej mierze piątego roku zacząłem pracować na pełen etat w Katowickim opiera się na analizie oddziale firmy Rockwell Automation, zajmującej się mechanizmow automatyką przemysłową. Do piątego roku studiów nie komorkowych obecnych przy białaczce. Ponadto we zastanawiałem się nad pracą naukową. W stronę nauki wspo łpracy ściągnęła mnie dopiero prof. Rzeszowska, która stała się z Uniwersytetem w Houston promotorem mojej pracy magisterskiej i za sprawą której bada rozpocząłem studia trzeciego stopnia. Pierwszy rok był bardzo ciężki, bo poza obowiązkami na uczelni dalej pracowałem w Katowicach. Stopniowo jednak coraz bardziej odchodziłem od pracy w korporacji, najpierw przechodząc na pół etatu, aż ostatecznie złożyłem wypowiedzenie, poświęcając się pracy w projektach naukowych. Czyli nie zawsze był Pan zainteresowany tylko biotechnologią. Jak to się stało, że pomimo studiów na Automatyce i Robotyce zajmuje się Pan dziś bioinformatyką? Wbrew pozorom od automatyki do bioinformatyki jest bardzo krótka droga, a sama komórka to jedynie „trochę” bardziej skomplikowany układ automatycznej regulacji. Temat mojej pracy magisterskiej dotyczył zagadnień związanych z regulacją ekspresji genów, co wymagało analizowania dużych zbiorów danych. Pomysły na coraz to bardziej skomplikowane analizy doprowadziły do tego, Rozmowy (nie)naukowe| Ewelina Sowka że zacząłem pisać różne programy, przede wszystkim do poszukiwania cech sekwencji nukleotydowych, zbliżając się coraz bardziej w stronę bioinformatyki. Rozpoczęcie studiów doktoranckich umożliwiło mi pozyskanie funduszy na dalszy rozwój tego, czego udało mi się nauczyć w trakcie pisania pracy magisterskiej, poprzez udział w kursach i stażach naukowych na terenie USA i Wielkiej Brytanii. Na początku nie mogłem się pogodzić z tym, że w bioinformatyce nic nie jest czarne lub białe i że na każdym kroku trzeba sobie pomagać metodami statystycznymi, żeby odpowiedzieć nawet na najprostsze pytania. Dziś, pomimo, że dalej mam sentyment do automatyki to nie żałuję zmiany specjalizacji. Czym zajmuje się Pan w ramach działalności naukowej? Aktualnie pracuje w kilku projektach naukowych o dość różnorodnej tematyce. We współpracy z naukowcami z uniwersytetu w Houston badam tzw. fenotyp mutatora, który w najprostszym opisie polega na pojawianiu się mutacji indukujących kolejne mutacje, co bardzo często związane jest z karcynogenezą. W ramach współpracy z oddziałem PAN w Poznaniu zajmuję się poszukiwaniem mechanizmów molekularnych charakterystycznych dla białaczek typu T-ALL, głównie na poziomie cząsteczek mikroRNA. Poza tym realizuję jeszcze kilka mniejszych projektów, w ramach których zajmuję się przede wszystkim rozwijaniem programów z dziedziny biologii systemów, bioinformatyki oraz mało rozpowszechnionej w Polsce glikoinformatyki. Niedawno został Pan laureatem konkursu START, organizowanego przez Fundację na rzecz Nauki Polskiej, w którym młodzi uczeni mają szansę zdobyć roczne stypendium. Jak Pan sądzi, co sprawiło, że to właśnie Pan znalazł się w gronie wyróżnionych? Jakie osiągnięcia zaprezentował Pan Zarządowi Fundacji? Fundacja przede wszystkim ocenia osiągnięcia naukowe i dorobek w postaci artykułów w czasopismach z listy filadelfijskiej. W przeciwieństwie jednak do konkursów MNISW czy NCN fundacja nie publikuje szczegółowych wyników. Nawet po rozstrzygnięciu konkursu kandydaci nie dostają informacji o tym, za co przyznane zostały punkty, ani nawet który z kandydatów ile ich uzyskał, przez co ciężko jest napisać dobry wniosek. Na ocenę wpływ mają także doświadczenie w prowadzeniu projektów naukowych oraz inne zdobyte nagrody i stypendia. W moim przypadku bez wątpienia pomogło mi prowadzenie własnego grantu NCN oraz stypendium MNISW dla doktorantów, które udało mi się uzyskać w konkursie z 2013 roku. Czy uważa Pan biotechnologię oraz bioinformatykę za rozwojowe dziedziny nauki? Czy znajdzie się tam miejsce dla kolejnych pokoleń studentów? Jak według Pana wypadają te kierunki na tle całej Politechniki Śląskiej? Biotechnologia z roku na rok staje się coraz bardziej popularna i pomimo, że w Polsce jest nadal bardzo mało firm z tej branży to jest to bez wątpienia przyszłościowy kierunek. Najmocniejszą stroną biotechnologii prowadzonej na PŚ jest moim zdaniem jej interdyscyplinarność, czego brakuje większości pozostałych kierunków. Coraz większy nacisk kładzie się na promowanie działalności mających na celu przekraczanie granic pomiędzy różnymi dziedzinami nauki i nie bez powodu. Interdyscyplinarne studia uczą patrzenia na problemy z różnej perspektywy, przez co stajemy się bardziej elastyczni i uczymy się radzić sobie z nietypowymi wyzwaniami. To jest cecha bardzo często poszukiwana na rynku pracy. W kwestii zatrudnienia po biotechnologii ciężko jest mi się wypowiadać, z osobistych doświadczeń wiem jednak, że na bioinformatyków jest coraz większe zapotrzebowanie zarówno w Polsce jak i za granicą. Rozmowy (nie)naukowe| Ewelina Sowka Co sądzi Pan o pracy w kołach naukowych podczas studiów? Czy był Pan członkiem takich kół? Jeśli tak, to jak taka działalność wpłynęła na rozwój Pana kariery? Koła naukowe w bardzo dobry sposób uzupełniają plan studiów, dając możliwość praktycznego wykorzystania zdobywanej wiedzy i z pierwszej ręki wiem, że członkostwo w kołach naukowych jest doceniane przez pracodawców. W czasie studiów magisterskich nie należałem do żadnego koła naukowego, czego z perspektywy czasu bardzo żałuję. Koła nie były wtedy jednak tak popularne i atrakcyjne pod względem programowym. Jakie są Pana zainteresowania poza nauką? Czy znajduje Pan czas na rozwijanie swoich pasji? Moją największą pasją są podróże, szczególnie rowerowe i każdą wolną chwilę staram się spędzać poza domem. Szczególną atrakcją są dla mnie polskie zamki i pałace oraz historie, jakie często są z nimi związane. Fascynuje mnie także kultura azjatycka, chociaż jak dotąd udało mi się zwiedzić tylko Indie i Tajlandię. Następna w kolejności będzie mam nadzieję Japonia. Na co dzień odpoczywam oglądając filmy, szczególnie takie, przy których nie trzeba zbyt intensywnie myśleć :) Jakich rad mógłby Pan udzielić studentom zainteresowanym studiami doktoranckimi? Praca naukowa wymaga dużego zaangażowania i sporych nakładów pracy, co ma bardzo duży wpływ na życie poza uczelnią. Elastyczne godziny pracy stwarzają dużo możliwości, ale jednocześnie wymagają umiejętności samodzielnego organizowania czasu pracy. Czytanie literatury naukowej to podstawa, trzeba tez dużo samemu pisać, ponieważ artykuły, szczególnie w anglojęzycznej literaturze, są podstawą do rozliczania pracy naukowej. Sama praca daje ogromną satysfakcję, szczególnie, gdy udaje się pokazać coś nowego, na co nikt wcześniej nie zwrócił uwagi, stwarza też możliwości do poznania wielu ciekawych ludzi z różnych zakątków świata. W trakcie wyjazdów na warsztaty i konferencje miałem okazję poznać doktorantów z różnych krajów i wydaje mi się, że w Polsce mamy dobre warunki do rozpoczynania pracy naukowej. Początki są ciężkie i samo stypendium doktoranckie jest bardzo niskie, ale istnieje wiele różnych programów stypendialnych dla osób rozpoczynających karierę naukową oraz wiele możliwości pozyskania funduszy na staże, szkolenia i konferencje naukowe. Najważniejsze to wybrać dobry temat, zgodny z naszymi zainteresowaniami, bo bez tego ciężko jest znaleźć odpowiednią motywację do pracy, a robiąc coś na siłę będziemy tylko sami siebie krzywdzić.