posługa - Kombonianie

Transkrypt

posługa - Kombonianie
3 (110) maj–czerwiec 2012
POSŁUGA
wśród
uchodźców
UCHODŹCY
w AFRYCE
TUNEZJA
MAROKO
REP. ZIEL.
PRZYL.
LIBIA
ALGIERIA
SAHARA ZACH.
MAURETANIA
SENEGAL
GAMBIA
GWINEA BISSAU
GWINEA
MALI
BU
BENIN
TOGO
GHANA
LIBERIA
CZAD
SUDAN PN.
ERYTREA
O
S
FA
INA
K
R
WYB.
KOŚCI
SŁ.
SIERRA LEONE
NIGER
EGIPT
DŻIBUTI
NIGERIA
SOMALIA
SUDAN PŁD.
ETIOPIA
REP. ŚROD. AFRYKI
KAMERUN
P.
KO
N
RE
GABON
KONGO
KENIA
RWANDA
BURUNDI
M.
W-Y św. TOMASZA
I KSIĄŻĘCA
UGANDA
GO
GWINEA RÓWNIKOWA
DE
TANZANIA
AFRYKA 2 947 122
ZAMBIA
KOMORY
IK
MB
ZIMBABWE
A
OZ
R
770 154 (2,249,454)
476 693 (2 662 821)
387 288 (1 619 296)
222 460 (223 570)
164 905 (357 477)
134 858 (158 648)
116 415
114 836 (154 517)
84 064 (231 465)
70 129 (77 710)
68 848 (111 645)
53 733 (250 439)
41 758 (714 476)
37 733 (52 067)
24 089 (23 872)
20 679
20 203
18 330
16 267
15 642
14 963
11 985
11 275
8 602 (417 052)
7 554 (862 551)
6 913
6 689
3 663
2 309
SESZELE
MADA
GASK
A
Somalia Dem. Rep. Kongo Sudan Erytrea Rep. Środ. Afryki Angola Sahara Zach. Rwanda Burundi Liberia Etiopia Czad Wyb. Kości Sł.
Mauretania Zimbabwe Kongo Ghana Togo Senegal Nigeria Kamerun Gwinea Sierra Leone Kenia Uganda Egipt Algieria Mali Libia ANGOLA
MALAWI
(Razem z IDP* 10 636 239)
M
NAMIBIA
BOTSWANA
MAURITIUS
SUAZI
LESOTHO
REP. PŁD. AFRYKI
Liczba uchodźców
opuszczających kraj
0 – 1000
1000 – 10 000
Maroko 2 284
Gambia 2 242
Burkina Faso 1 145
Tanzania 1 144
Gwinea-Bissau 1 127
Namibia 1 017
Niger 803
Dżibuti 566
Benin 442
Południowa Afryka 380
Komory 368
Gwinea Równikowa 305
Madagaskar 270
*IDP – uchodźcy wewnętrzni, którzy w obawie przed prześladowaniami musieli opuścić swoje domy,
ale pozostali na terenie kraju zamieszkania
10 000 – 100 000
100 000 – 1 000 000
Zambia Malawi Gabon Mozambik Botswana Mauritius Rep. Ziel. Przyl.
228
171
165
131
53
28 25
źródło: unhcr.org 2009
od redakcji
misjonarze kombonianie
03-113 Warszawa 91
ul. Łączna 14
tel.: 22 676 56 28, 22 490 56 26
Redaktor naczelny
o. Krzysztof Zębik, mccj
[email protected]
www.krzysiekimisje.za.pl
Zespół redakcyjny
o. Wojciech Chwaliszewski
o. Gianni Gaiga, dr Ewa Gniady,
o. Maciej Miąsik, o. Maciej Zieliński
Współpracują okresowo
Sylwester Laskowski
Współpraca z czasopismami
Leadership (Uganda),
Mundo Negro (Hiszpania),
New People (Kenia),
Nigrizia (Włochy),
Worldwide (Południowa Afryka),
World Mission (Filipiny)
Wydawca
Wydawnictwo Diecezjalne
Sandomierz
ul. Żeromskiego 4
Skład komputerowy
Misjonarze Kombonianie
Serca Jezusowego, Warszawa
Druk
Drukarnia Diecezjalna
w Sandomierzu
www.wds.pl
ISSN 1231-6628
Nr konta:
Pekao SA o/Warszawa
56 1240 6074 1111 0000 4989 3999
e-mail:
[email protected]
Pragnienie powrotu
do domu
o. Krzysztof Zębik,
kombonianin
Problem uchodźctwa istnieje od niepamiętnych czasów. Konflikty zbrojne,
różnego rodzaju prześladowania i katastrofy naturalne zmuszają tysiące
ludzi do opuszczania swoich ziem i szukania bezpiecznego schronienia,
często poza granicami swego kraju. W ostatnich latach – według statystyk
UNHCR (Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźctwa) – problem ten systematycznie się zmniejsza. Kiedy jednak uważniej przyjrzymy
się temu zjawisku, jak choćby ciągnącej się przemocy i niewiarygodnemu
głodowi w Somalii czy konfliktom wzdłuż granicy Sudanu Południowego
i Północnego, nie będziemy już tak optymistycznie nastawieni. Możemy
wręcz spodziewać się kolejnych przemieszczeń ludności.
Pamiętamy z pewnością walki w południowej i centralnej części Somalii,
które wraz z suszą i głodem w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy ubiegłego roku spowodowały ucieczkę 917 tys. Somalijczyków. UNHCR był obecny
wzdłuż regionalnej granicy Mogadiszu, aby zapewniać ochronę i pomoc
uchodźcom wewnątrz kraju (IDP), których liczba doszła aż do 1,4 miliona.
Po wielkim, pokojowym referendum na temat niepodległości Południowego Sudanu rozpoczął się kolejny konflikt zbrojny na granicy nowo utworzonego państwa i Północnego Sudanu. Ludność zamieszkująca te tereny
masowo opuszczała swoje domostwa, by szukać schronienia w bezpieczniejszych miejscach. Również w Darfurze toczą się międzyplemienne walki
oraz starcia pomiędzy państwem a rebeliantami. Miejscowa ludność ucieka
i gdzie indziej szuka schronienia. Konflikty zbrojne trwają też w niektórych
częściach Demokratycznej Republiki Kongo. Obecnie największej pomocy
potrzebują tam kobiety, które stają się ofiarami gwałtów.
Także konflikty religijne w Egipcie i Nigerii powodują, że chrześcijanie zmuszeni
są do opuszczania kraju ze względu na
swoją przynależność religijną. Pozostanie
w miejscu zamieszkania grozi dyskryminacją, a nawet stanowi zagrożenie życia.
W Sudanie, Etiopii, Kenii, Kongo, Ugandzie i w Czadzie znajdują się obozy dla
uchodźców, gdzie przez cały czas obecni są
misjonarze. Miejsca te są przerażające – to
slumsy, których mieszkańcy całkowicie stracili nadzieję i nie widzą już sensu na dalsze
życie. Nie mają żadnych perspektyw na
przyszłość. Przebyli setki kilometrów w po- o. Krzysztof w Południowym
szukiwaniu tego schronienia. Wielu z nich Sudanie, Old Fangak
pozostawiło nie tylko domostwa i ziemię,
ale także swoich bliskich, którzy nie zdołali tu dotrzeć, bo zmarli w drodze.
Kościół katolicki pełni w obozach bardzo ważną rolę. Daje ludziom nadzieję. Kocha ich i jest z nimi. Uchodźcy bowiem nie tylko potrzebują pomocy
humanitarnej, ale również duchowej. Obecny przy nich Chrystus wlewa
w nich otuchę na lepsze jutro.
Już wkrótce, 20 czerwca, będziemy obchodzić Światowy Dzień Uchodźcy. Pamiętajmy wówczas o ludziach, którzy nie mają własnego miejsca do
życia, ponieważ wbrew sobie musieli opuścić swój kraj i ukochaną ziemię.
Wciąż jednak mają nadzieją, że pewnego dnia powrócą na swoje i zaczną
życie od nowa. 
Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012
3
wasze listy
Kiedy nie wiesz, jak zacząć, uśmiechnij się.
Jest przecież tyle możliwości!
K
iedyś w małej broszurce przeczytałam historię, w której świat podobny był do wielkiego dworca. Przed
dziewczynką, niewiele starszą ode mnie,
stało mnóstwo możliwości – tyle torów,
peronów, pociągów. Każdy z podróżnych dostał bilet z miejscówką – kierunek NIEBO. Tylko którędy? Rozkład
jazdy był tak skomplikowany. Ludzie
szukali swojego miejsca, swojego pociągu, właściwego toru, żeby nie wypaść
z szyn, żeby nie ustać w drodze.
Tak też jest z każdym człowiekiem.
Każdy ma swój dworzec, swoją drogę
życia, szuka swojego miejsca w świecie. Czy to Europejczyk, czy Azjata,
czy Afrykanin, biały, czarnoskóry, żółty z nadzieją patrzą w przyszłość misji
i swoją w Afryce. Każdy z nas pragnie
być szczęśliwy, ale nie za bardzo wie,
gdzie tego szczęścia szukać. Jest przecież tyle możliwości!
Wielu bohaterów tej historii miało
przesiadkę na stacji POLSKA. Kilku
młodych ludzi przyjechało do nas na
studia lub stypendium. Wielu mężczyzn wysiadło w Polsce i znalazło tu
pracę. Były panie i byli panowie, którzy
zakochali się w podróży i zawarli związek małżeński z Polakiem lub Polką.
Byli uciekinierzy z krajów, w których
trwała wojna albo poważny kryzys,
a czasem klęska żywiołowa.
„Podróżni” różnili się między sobą
wyglądem fizycznym (kolorem skóry,
oczu, wzrostem), ubiorem, językiem.
Różnili się jedzeniem, jakie spożywali, sprzętami, których używali, sportami, jakie uprawiali, muzyką, której
słuchali, świętami, które obchodzili.
Różnili się w tańcu, zabawie, pracy,
myśleniu, religii… Jest przecież tyle
możliwości!
W roku 1986 na stacji POLSKA
zatrzymali się również „podróżni” ze
Zgromadzenia Misjonarzy Kombonianów. Wysiedli z pociągu z transparentem „Zbawić Afrykę przez Afrykę”.
Ich celem jest niesienie pomocy mieszkańcom Trzeciego Świata. Misjonarze
zbudowali duży dom na peryferiach
Warszawy, szybko nauczyli się języka
i rozpoczęli swoją pracę misyjną.
4
Wydają informator misyjny zatytułowany „Misjonarze Kombonianie”.
Organizują wiele kongresów i akcji
w ramach solidarności z krajami Trzeciego Świata. Przygotowują kandydatów
na misjonarzy. Pomagają afrykańskim
imigrantom zintegrować się z polskimi
„tubylcami”. I, co najważniejsze, pomagają miejscowym zrozumieć Afrykę i jej
mieszkańców. Jeden z nich tak mówił:
„Po pierwsze: zrozumieć. Tylko zrozumieć. Dowiedzieć się, co to za ludzie do
nas przyjechali, a nie to, że zawracają
głowę, są egzotycznym zjawiskiem, nie
to, że są brudni, źle wychowani”.
To z wiadomości misyjnych kombonianów dowiedziałam się, że nie ma
jednej Afryki, nie ma jednego afrykańskiego człowieka, nie ma jednej
afrykańskiej kultury. Afrykanie przebywający w Polsce pochodzą z 54. krajów w swojej Afryce! Patrząc na takiego człowieka myślałam: jest z Afryki.
I nie byłam już zainteresowana, z której
części: czy z Kenii, czy z Nigerii, czy
jeszcze z innego kraju… A możliwości
jest tak wiele!
Historia o wielkim dworcu świata
była bardzo smutna. Wszyscy podróżni
mijali się, spieszyli, potykali o siebie.
Twarze mieli obojętne, oczy smutne,
byli zimni i nieczuli. Nie zauważali
siebie, nie widzieli, że właśnie ta różność i ta inność jest bogactwem, jest ich
wartością, daje tak wiele możliwości!
Pozytywne zakończenie tej historii
każdego dnia dopowiada mi mama.
Mówi: „Zatrzymaj się Olu, obok ciebie
jest inny «podróżny». Spotkaj się z nim.
Uśmiechnij się do niego. Porozmawiaj
z nim. Jeśli coś masz, to podziel się
z drugim. Poznanie innego człowieka
będzie twoim najlepszym przeżyciem”.
To mama nauczyła mnie, że uśmiech
jest jak światło. Ma prawdziwie magiczną siłę. Pomaga żyć. W dodatku
jest zaraźliwy. Uśmiech rodzi uśmiech.
A w słonecznej, uśmiechniętej atmosferze łatwiej się rozmawia, wszystko staje
się możliwe, problemy dają się rozwiązać, ból mniej boli. Gdy pytam mamę,
skąd to wie, odpowiada, że nauczyła ją
jej mama, a moja babcia…
Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012
Szczęśliwe zakończenie tej historii
potwierdzają też kombonianie, którzy – co mnie zdziwiło, jak poznałam
paru czarnoskórych ojców – nie przyjechali do POLSKI szukać szczęścia.
Oni przyjechali, by to szczęście dawać
innym. Przyjechali i uczą przyszłych
misjonarzy, jak podawać pomocną dłoń
potrzebującym, jak troszczyć się o biednych, jak dawać siłę, budować szacunek,
szanować tradycje i obyczaje innych…
Jest przecież tyle możliwości!
Olga z Warszawy
K lasa IV
Brawo
Kombonianie!
B
ardzo uważnie przeczytałam artykuły dotyczące misji w Kenii,
dające wyraźny obraz sytuacji ludzi
biednych w tym kraju, a w szczególności w stolicy. Jestem zaskoczona dużym
odsetkiem chrześcijan w Kenii, a więc
jest o kogo „walczyć”, a także zdobywać
nowych wyznawców Chrystusa.
Brawo Kombonianie!
Bardzo ciekawa jest też wypowiedź
o. Adama Szpary na temat misji komboniańskiej na Tajwanie, jako że jest to
kraj nam nieznany „terra incognita”.
Chciałabym przekazać swoją refleksję na tematy kenijskie w postaci
wierszowanej:
Cienie Nairobi
Chociaż Słońce zda się omijać Korogocho,
na dandorskiej górze śmieci,
posieje św. Jan kwiaty.
Podlewane misjonarską troską wzrosną
i zakwitną,
a zwiędłe – ożyją;
Chrystusowe kwiaty.
Wanda z R adomia
NAPISZ DO NAS !!!
REDAKCJA
ul. Łączna 14
03-113 Warszawa 91
[email protected]
W numerze
3 (110) maj–czer wiec 2012
3 (110) maj–czerwiec 2012
Z PRAGNIENIEM POWROTU DO DOMU
POSŁUGA
wśród
uchodźców
Według ostatnich raportów UNHCR, w 2010 roku na świecie było ponad 43,7 miliony osób,
które musiały opuścić swój dom z powodu konfliktów i prześladowań. Liczba ta obejmuje
10,5 mln uchodźców, którzy uciekli za granice (80% z nich do sąsiednich krajów rozwijających
się) oraz 33,2 mln uchodźców wewnętrznych, którzy opuścili swoje domy i przebywają we
własnych krajach (tzw. IDP – Internally Displaced Person). W zeszłym roku z powodu konfliktów
ponad 800 tys. ludzi musiało uchodzić do innego kraju. Kiedy nowe konflikty powstają, to stare
nie chcą się skończyć. Konflikty stają się coraz trudniejsze do rozwiązania. Oprócz tego należy
dodać wzrost populacji, urbanizację, żywność, wodę i najbardziej dramatyczne efekty zmian
klimatu, ponieważ za tym idą naturalne katastrofy.
OD REDAKCJI
Pragnienie powrotu do domu o. Krzysztof Zębik, mccj
3
WIADOMOŚCI
Krótkie informacje 6
WYWIAD Z MISJONARZEM
O. Rafał Leszczyński z Ekwadoru Ewa Gniady
8
8
Światowy dzień uchodźcy
Solidarność z uchodźcami Ewa Gniady
11
Kraj mojej misji o. Feliz da Costa Martins, mccj
13
Biskup dla uchodźców i dzieci żołnierzy Mark Riedmann
18
13
kościół misyjny dzisiaj
Na rowerze z pomocą biednym José Antonio M. Rebelo, mccj
22
Swobodna ekspansja misji w Afryce Manuel A. L. Ferreira, mccj
26
MŁODZI I MISJE
Radość nieprzemijająca o. Maciek Zieliński, mccj
31
Lekarka, która leczyła witaminą M Joanna Owanek TUCUMowiczka
33
26
Na okładce: Uchodźcy z Kongo, Goma (EPA)
aktualności »
krótkie INFO »
wiadomości ze świata »
wiadomości
POLSKA
Finał x Misyjnej Olimpiady Znajomości Afryki
W dniu 18 kwietnia br. na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie
odbył się finał X edycji Misyjnej Olimpiady Znajomości Afryki. Jej organizatorem była Sekcja
Misjologii Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie
przy współpracy Komisji Episkopatu Polski ds. Misji oraz Instytutu Papieża Jana Pawła II. Celem
olimpiady jest poszerzanie wiedzy uczniów ze szkół ponadgimnazjalnych o kontynencie afrykańskim,
w jego wymiarze geograficzno-historycznym, a także ukazanie jego mieszkańców z całym dorobkiem
kulturowym i tradycją. Równie ważne jest, by integrować młodych ludzi wokół idei wychowania w duchu tolerancji,
szacunku do drugiego człowieka, bez względu na to, gdzie mieszka i jaki ma kolor skóry.
Finał tegorocznej olimpiady nastąpił w obecności przedstawicieli ambasad krajów afrykańskich, Ministerstwa Spraw
Zagranicznych, Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, Komisji Episkopatu ds. Misji oraz zgromadzeń misyjnych.
W komisji zaś zasiedli: ks. dr hab. Jarosław Różański, przewodniczący Komitetu Głównego MOZA; ks. dr Kazimierz
Szymczycha, sekretarz i delegat ds. misjonarzy; ks. Jarosław Buchowiecki, dyrektor Dzieła Pomocy „Ad Gentes”.
Spośród 4196 uczniów z 299 szkół do ścisłego finału zakwalifikowało się 5 laureatów. Na podium stanęła Anna Majewska,
zajmując I miejsce, Diana Tyrna z drugą lokatą oraz na trzeciej pozycji Karina Jarosz. Główną wygraną były indeksy na
wyższe uczelnie oraz inne liczne nagrody. Laureatki trzech pierwszych miejsc zostały również zaproszone do Departamentu Afryki i Bliskiego Wschodu w Ministerstwie
Spraw Zagranicznych na spotkanie z dyplomatami
zajmującymi się polską polityką wobec krajów afrykańskich. Ponadto o. Gianni Gaiga, reprezentant
Misjonarzy Kombonianów w Polsce, wręczył im
nagrody w postacie gier misyjnych „Poznaj i pokochaj Afrykę”, albumów „Habari yako, Kenya?”,
a redakcja naszego czasopisma ufundowała roczne
prenumeraty.
Finalistom oraz wszystkim laureatom gratulujemy dużej wiedzy na temat kontynentu afrykańskiego. Cieszymy się, że ludzie młodzi uczą
się otwartości na Arykę i jej kulturę, kształtując
swoją misyjną wrażliwość. W imieniu Komitetu
X MOZA zapraszamy do kolejnej edycji olimpiady
w przyszłym roku.
Opr. Redakcja
POLSKA
Budowanie misyjnego
mostu
6
Papieskie Dzieło Misyjne Dzieci
serdecznie zaprasza na IX Krajowy Kongres Misyjny
Dzieci, który odbędzie się 26 maja
2012 r. w Warszawie przy ul. Mehoffera 2 (park Wyższego Seminarium Duchownego diecezji warszawsko-praskiej).
Świętowanie – pod hasłem „Budujemy most misyjny
z bł. Janem Pawłem II” – rozpocznie się o godzinie 10.00,
a zakończy o godzinie 13.00 uroczystą Mszą św. pod przewodnictwem abp. Henryka Hosera, ordynariusza diecezji
warszawsko-praskiej.
Na uczestników czeka mnóstwo atrakcji!
Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012
MALI
Zbuntowani żołnierze w dniu 22 marca zaatakowali
pałac prezydencki. Przejęli kontrolę nad telewizją, ogłosili rozwiązanie instytucji państwowych oraz zawieszenie konstytucji. Amadou Konare, rzecznik rebeliantów,
ogłosił koniec rządów prezydenta Amadou Toure, a także zamknięcie
granic. W Wielki Piątek kapitan Amadou Sanogo, dowódca zamachu
stanu, podpisał porozumienie o przywróceniu porządku i oddaniu
władzy tymczasowemu prezydentowi. Poprzedni prezydent podał się
do dymisji. Wcześniej powstańcy z separatystycznego Narodowego
Ruchu Wyzwolenia Azawadu ogłosili niepodległość swego nowego
państwa na północy kraju.
NIGERIA
Przed ewangelickim kościołem w Kadunie wybuchły
bomby umieszczone w dwóch samochodach. Według
ostatnich raportów zginęło ponad 38 osób. Dzień wcześniej, po zawaleniu się kościoła katolickiego, spowodowanego gwałtowną burzą, zginęły 22 osoby. Okres Wielkanocy jest zawsze
okazją do aktów terrorystycznych, dzięki powszechnemu dostępowi
do materiałów wybuchowych. Władze nie są w stanie zagwarantować
bezpieczeństwa. Pomimo tych zagrożeń Kościół w Nigerii nie zrezygnował z uczczenia Zmartwychwstania Chrystusa. W tym szczególnym czasie chrześcijanie podjęli wszelkie próby ochrony.
NIGERIA
Caritas Internationalis podał, że jedna trzecia Nigeryjczyków cierpi głód. Stąd też zaplanował transport żywności dla 400 tys. mieszkańców. Jednak ta humanitarna
akcja nie będzie możliwa bez wsparcia finansowego.
Sytuacja mieszkańców Nigerii pogarsza się z dnia na dzień. Caritas
Nigru ocenia, że szerzący się głód nie jest skutkiem braku żywności,
ale rosnących cen. UNICEF podaje, że w rejonie państw Sahelu (m.in.
w Burkina Faso i Mali) liczba dzieci, ofiar klęski głodowej, sięga
1,5 mln. Klęskę tę dodatkowo pogarsza sytuacja zbrojna w Mali.
HONDURAS
Biskup Rómulo Emiliani, dzięki mediacjom z protestującymi więźniami, którzy doprowadzili do buntu
w areszcie w San Pedro Sula (240 km na północ od stolicy Tegucigalpy), powstrzymał rozpowszechnienie się
tragedii. W czasie zamieszek w jednym z budynków wybuchł pożar,
w którym według oficjalnych raportów zginęło 13 więźniów.
Negocjacje biskupa zapobiegły rozszerzeniu się konfliktu i jeszcze większej tragedii. W więzieniu obliczonym na 800 osób przebywa 2400. Zdaniem bp. Emiliani „honduraskie więzienia to bomby
z opóźnionym zapłonem, które wciąż mogą eksplodować”.
Do podobnego pożaru doszło miesiąc wcześniej, zginęło wtedy
361 więźniów.
Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012
wiadomości
źródło: PAP/EPA/L'osservatore Romano
newsy »
informacje bieżące »
z polski »
PAPIEŻ BENEDYKT XVI
W MEKSYKU I NA KUBIE
Od 23 do 29 marca trwała wizyta papieża Benedykta XVI w Meksyku i na Kubie.
Pierwszego dnia na lotnisku w Leon, w stanie
Guanajuato, rozpoczęła się ceremonia powitania, podczas której papież powiedział, że
przybywa tu jako „pielgrzym wiary, nadziei
i miłości”. Prezydent Felipe Calderon witając
Ojca Świętego, wyraził radość, że papieska
wizyta odbywa się w czasie, w którym Meksyk
tak wiele wycierpiał. Zapewnił jednak: „Ale
my, Meksykanie, jesteśmy narodem silnym,
wytrwałym, pełnym nadziei i solidarności”.
Następnie Benedykt XVI udał się do kompleksu szkół katolickich Colegio Miraflores. W sobotę ponownie spotkał się z prezydentem,
gdzie „obaj wskazali na konieczność ustanowienia międzynarodowego układu w sprawie
handlu bronią”. Podczas niedzielnej Mszy św.
w Silao papież powiedział „Musicie przezwyciężyć zmęczenie wiarą”.
W dniu 26 kwietnia Benedykt XVI przybył
na Kubę. Na lotnisku Santiago de Cuba został powitany przez prezydenta Raula Castro,
który podkreślił, że wizyta papieska zbiega się
z 400-leciem kultu Matki Bożej Miłosierdzia
z El Cobre. „Przybywam na Kubę jako pielgrzym miłosierdzia, aby utwierdzić w wierze
i dodać nadziei wierzącym na Kubie” – powiedział papież. Następnie odprawił Mszę św. na
placu w Santiago de Cuba, a we wtorek odwiedził sanktuarium Matki Bożej Miłosierdzia
w El Cobre. Tego samego dnia spotkał się
z Fidelem Castro.
Ostatniego dnia Benedykt XVI odprawił
Mszę św., podczas której zachęcał wiernych,
aby „w Chrystusie odkrywali prawdziwy sens
pragnień i tęsknot, i mieli niezbędną siłę do
budowania solidarnego społeczeństwa, w którym nikt nie czuje się wykluczony”.
Małgorzata Major
Na podstawie: www.radiovaticana.org
7
Nie oszczędzę
ani życia,
ani trudu
dla misji
Z o. rafałem leszczyńskim
rozmawia Ewa Gniady
św. Daniel Comboni
wysiłków ani czasu, przygotowują
dzieci do I komunii świętej, młodzież
do bierzmowania, a dorosłych do sakramentu małżeństwa.
Witam Ojca bardzo serdecznie!
Bienvenida (witam)!
Najpierw misja w Peru, potem w Chartumie (Sudan),
a teraz w Ekwadorze. Czy może Ojciec powiedzieć,
która z nich była najbardziej wymagająca?
Praca misjonarza, gdziekolwiek by nie był, zawsze jest trudna i nie byłaby
możliwa bez pomocy Boga oraz modlitw i solidarności chrześcijan z całego
świata. Upraszczając nieco, mogę powiedzieć, że największym wyzwaniem dla
mnie była misja w Chartumie. I to z wielu powodów, np. z powodu bardzo
uciążliwego klimatu (przez większość roku temperatura dochodzi tam nawet
do 50 stopni Celsjusza, często są burze piaskowe i rzadkie, ale ulewne deszcze,
które w kilka minut zmieniają chartumskie ulice w rwące rzeki, niszcząc wiele
domów, budowanych z błotnej cegły jak za czasów faraonów) oraz nieprzyjaznego
środowiska muzułmańskiego czy chorób typu malaria.
Jak obecnie wygląda Ojca praca na misji w Ekwadorze i jak odbiera ją lokalna ludność?
Czy to prawda, że
w Ekwadorze ludzie biali
są najbardziej sytuowaną i wykształconą warstwą społeczną?
Tak, to prawda. Trzeba jednak
pamiętać, że ludzie biali to głównie
potomkowie kolonizatorów, czyli zaczynali z uprzywilejowanej pozycji.
Biali również, w pewnym sensie, są
bardziej zdyscyplinowani, natomiast
dla rdzennej ludności bardziej liczy
się wspólnotowe spędzanie czasu, nawet kosztem pewnych, w naszym pojęciu, niecierpiących zwłoki zajęć.
Teraz pracuję w duszpasterstwie w parafii Nuestra SeĖora del Carmen, prowadzonej przez moje Zgromadzenie. Jest to ogromna
Ekwadorczycy w więkparafia, licząca ok. 70 tysięcy wiernych, a jej obszości są biedni, ok. 70%
szar jest porównywalny do średniego polskiego
żyje w nędzy, a mimo
powiatu. Jako najmłodszy w mojej wspólto są uprzejmi i gonocie zakonnej jestem odpowiedzialny za
ścinni, i jak mało kto
30 wspólnot chrześcijańskich w terenie.
potrafią cieszyć się
W każdej z nich jest kaplica oraz salżyciem...
ka katechetyczna. Moja praca, mówiąc
ogólnie, polega na odwiedzaniu – czasem
Mówi się, że najbardziej zakonno, czasem na piechotę, a czasem sadowolonymi z życia ludźmi są
mochodem – wszystkich wspólnot, na koKolumbijczycy, ale Ekwadorordynowaniu katechezy i formacji ponad
czykom też nie brakuje radości.
200 świeckich katechetów, odwiedzaniu
chorych we wspólnotach i sprawowaniu sakramentów. Pragnę tutaj podkreślić ofiarność
W drodze do wspólnoty
moich katechetów świeckich, którzy nie szczędząc
zwanej La Morena.
8
Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012
wywiad z misjonarzem
„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni
jesteście, a Ja was pokrzepię.” (Mt 11, 28)
Ekwador to kraj niebezpieczny, gdzie można stracić
życie w pierwszym lepszym napadzie rabunkowym
i chyba to powoduje, że starają się cieszyć życiem,
jak tylko można. Wydaje mi się, że ich sekret polega na tym, żeby nie mieć zbyt wygórowanych
wymagań.
Ponoć Ekwadorczycy uwielbiają
świętować. Które święto obchodzone jest najbardziej uroczyście?
Czasem odnoszę wrażenie, że w Ekwadorze cały
rok to jedno wielkie święto. Ekwadorczycy chętnie obchodzą święta religijne oraz cywilne. Niewątpliwie prym wiedzie Boże Narodzenie, kiedy
„ciurkiem” świętuje się aż do Nowego Roku. Często
dniem wolnym od pracy są też różnego typu rocznice itp.
Święto Zmarłych obchodzi się
zupełnie inaczej niż w tradycji
polskiej?
Tak, to prawda. W Ekwadorze kult związany
ze zmarłymi jest silnie odczuwany. Pogrzeby gromadzą w kościołach lub w kaplicach niezliczone
rzesze ludzi i tylko ciepły, wilgotny klimat powoduje, że uroczystości pogrzebowe nie trwają dłużej
Chwila zadumy przy kraterze Quilotoa.
niż 4 dni. Jeśli chodzi o samo Święto Zmarłych, to jest to święto
rodzinne. Całe rodziny zjeżdżają się do miejsca pochodzenia,
gdzie pochowani są ich rodzice czy dziadkowie. Są wspólne posiłki w domu rodzinnym i wspólne odwiedzanie cmentarza. Wtedy długi czas spędzają przy grobie, np. rodziców, rozmawiając
i spożywając potrawy, głównie słodkie placuszki, zwane guagua,
czasem popijając jakiś trunek alkoholowy, często z domieszką
ziół. Pierwsze krople trunku i okruchy jedzenia rozsypywane są
na ziemię dla duchów przodków.
Taki zwyczaj jest nie
do przyjęcia w Polsce?
Dzieci ze wspólnoty chrześcijańskiej Paraiso Pita.
Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012
Myślę, że nie. Zwyczaj podobny
do naszego spotkałem w Peru. U nas,
w Polsce, na nowożeńców czekają tzw.
„bramy”, a przejazd okupiony jest
ciastem i flaszeczką jakiegoś trunku.
W podobny sposób w peruwiańskich
Andach odbywa się wyprowadzenie
trumny ze zmarłym z domu lub z kościoła na cmentarz. Co jakiś czas spotyka się taką właśnie „bramkę”. Żeby
orszak żałobny mógł pójść dalej, trzeba
się „wykupić”. Co gorsza, napitek alkoholowy, zwany cinguirito, serwowany jest również uczestnikom orszaku,
łącznie z księdzem. Ksiądz jednak
może się wymówić, ale większość
mężczyzn do grobu dociera w stanie
wskazującym.
9
Jaki największy problem
dostrzega Ojciec wśród
ludzi, z którymi przebywa na misji?
Jednym z większych problemów jest
z pewnością alkoholizm i narkomania,
postępujący bandytyzm i przemoc, no
i brak sensownych planów na przyszłość w skali kraju. Coraz bardziej
nasilają się problemy ekologiczne, których dłużej nie da się „zamiatać pod
dywan”.
W slumsach. Ekwadorczycy są w większości biedni, ok. 70 % żyje w nędzy.
Ekwadorczycy to w większości wyznawcy religii
chrześcijańskiej (90%), ale jeszcze sporo ludzi korzysta z pomocy szamanów i chętnie składa ofiary
dla „pacha mamy”.
To prawda. Część ludzi w kwestiach zdrowotnych nadal korzysta z usług
różnego rodzaju szamanów, zwanych curandero. Również dlatego, że nie stać
ich na leczenie konwencjonalne albo ono już zawiodło. W większych miejscowościach zwyczaj ten jednak zanika. Co do ofiar składanych „pacha mamie”,
to osobiście nie spotkałem się z tym w Ekwadorze. Prawdą natomiast jest, że
w peruwiańskich Andach ludzie składają ofiarę (mesa) duchom gór, zwanym
Apu. „Mesa” składa się z alkoholu, papierosów, liści koki, drobnych słodyczy
itp., a wkłada się ją w szczeliny skalne lub do płytkich grot. Celem ofiary jest
uzyskanie łaskawości Apu.
Jak wygląda sytuacja ekwadorskich rodzin? Kto jest
odpowiedzialny za utrzymanie rodziny i co jest podstawowym zajęciem zapewniającym utrzymanie?
Czy rodzina jest ważna w życiu Ekwadorczyka?
Sytuacja rodzin wygląda nieciekawie. Niezwykle trudno o jakąś pracę, a kiedy ona już jest, to pracuje się od świtu do nocy. Również dostęp do oświaty
jest ograniczony. Niewątpliwie
filarem rodziny jest kobieta,
chociaż za utrzymanie odpowiedzialny jest mężczyzna, niestety,
często tylko w teorii. Rodzina
– i to w szerokim tego słowa
znaczeniu – jest bardzo ważna
w życiu każdego Ekwadorczyka,
bo jest to jedyna, w miarę pewna
gwarancja, że w razie jakiejś klęski czy przeciwności losu nie zostanie się bez pomocy. Dlatego
zawsze pamięta się tu o urodzinach (imieniny nie są obchodzoBogactwo
ne), zwanych cumpleaĖos, nawet
Ekwadoru – banany.
dalszej rodziny.
10
Czy można temu zaradzić?
Z pewnością można, a nawet trzeba.
Nie ma jednak, według mnie, szybkich
i pewnych rozwiązań.
Wkrótce kolejną misją
Ojca będzie ojczysty kraj.
Co przeważa w Ojca uczuciach: radość z powrotu
do Polski czy raczej smutek z pozostawienia misji
w Ekwadorze?
Trudno mi mówić o uczuciu przeważającym. Wracam do Ojczyzny po
16. latach, więc cieszę się, ale również
odczuwam pewien niepokój, gdyż mój
Kraj bardzo się zmienił w czasie tych
wielu lat mojej nieobecności.
Jakie Ojciec ma nadzieje
względem misji w Polsce?
O co chciałby prosić Czytelników naszego czasopisma?
Jeśli chodzi o nadzieje, to chciałbym
jedynie przydać się teraz w czymś Panu
Bogu w moim własnym Kraju. A o co
proszę Czytelników? Pozwolę sobie
poprosić aż o trzy rzeczy: modlitwę,
modlitwę, modlitwę!
Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę, by Pan Bóg
błogosławił dziełu misyjnemu, które rozpocznie
Ojciec w Ojczyźnie.
Muchas gracias (dziękuję bardzo)!
Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012
Na dobre i na złe.
Dla wielu z nas
Afryka pozostaje
najważniejszym celem
misyjnym i to Afryka
przychodzi na myśl,
kiedy słyszy się o misjach
i misjonarzach.
A jak misjonarze
postrzegają swoją
obecność i swoją pracę
w Afryce? Redakcja
czasopisma Misjonarzy
Kombonianów AlémMar w Portugalii
zapytała o to kilku
swoich misjonarzy
przebywających na
misjach w Afryce.
Ojciec Dário
Balula Chaves,
misjonarz
kombonianin
w Malawi.
tekst: MANUEL A. L. FERREIRA, KOMbonianin
zdjęcia: ALÉM-MAR
tłumaczenie: ALEKSANDRA RUTYNA
Trudności
i wyzwania
Wskaźniki wzrostu gospodarczego pokazują, że w wyścigu o rozwój
społeczny i gospodarczy Afryka pozostaje w tyle, choć jest to kontynent
bogaty w zasoby naturalne, a przede
wszystkim w zasoby ludzkie z ciągle
rosnącą i coraz lepiej przygotowaną
populacją młodych. Chrześcijańskie
misje w Afryce pozostawały zawsze
26
czułe na potrzeby tego kontynentu
i jego jakże doświadczonych przez los
mieszkańców.
Misjonarze rozumieją, że największym problemem Afrykańczyków jest
„skrajne ubóstwo ciągnące za sobą poważne konsekwencje społeczne i rodzinne (alkoholizm, kradzieże, głód,
rozpad rodzin itp.) oraz ogólny brak
chęci do rozwiązywania najpilniejszych problemów społecznych”, jak
mówi ojciec Joaquim de Sousa Pere-
ira, misjonarz w jednej z biednych
dzielnic Lusaki, stolicy Zambii. Dla
niego wspomniana niechęć w „dużym stopniu ma swoje źródło w braku zaufania do instancji politycznych
i społecznych, które przestały być
wiarygodne”.
Jednak pomimo tych niesprzyjających warunków, jak podkreśla ojciec Dário Balula Chaves, misjonarz
z Malawi, „mieszkańcy Afryki każdy
dzień przeżywają z godnością, odwagą
Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012
kościół misyjny dzisiaj
i optymizmem, znajdując się po środku najprzeróżniejszych przeciwności
losu. Ponadto są głęboko religijni, stawiają czoła trudnościom dnia codziennego i wyzwaniom przyszłości, pokładając ogromną ufność w Bogu”.
Współcześni Afrykańczycy z całą
pewnością potrzebują pomocy Boga,
gdyż zabrakło im pomocy innych ludzi i ich własnych przywódców przy
konfrontacji z bieżącymi problemami.
„Problemy, z jakimi przyszło się zmierzyć populacji afrykańskiej, są liczne
i bardzo złożone – mówi ojciec Dário.
– Z jednej strony są one związane z negatywnymi skutkami globalizacji,
narzucającymi taki model rozwoju,
który prowadzi ludzi do życia w ogólnie pojmowanym ubóstwie. Z drugiej
zaś strony ma miejsce nadużywanie
władzy, korupcja i niezdolność do zachowania tradycyjnych wartości lokalnych kultur każdego narodu.”
obowiązkach. Ludzie dostrzegają, że
Kościół jest blisko nich oraz że ich rozumie, słucha i pomaga. To Kościół,
który towarzyszy z bliska konkretnemu życiu ludzi i który w oparciu
o spojrzenie na wiarę, stara się znaleźć
właściwe odpowiedzi na ich problemy”. Wojny i konflikty etniczne, które cyklicznie przeciągają przez wiele
krajów, wystawiają na próbę zdolność
Kościoła do udzielania odpowiedzi.
„W trakcie wojny Kościół był jednym
z głównych punktów odniesienia dla
ludzi – przypomina ojciec José Domingos, misjonarz w Gulu, w Ugandzie. –
Kościół pozostał przy ludziach nawet
w momentach najbardziej zajadłego
konfliktu, ujawniając akty przemocy
i pomagając. To do kościołów i innych
struktur parafialnych codziennie
przychodzili ludzie na noc, czując się
tam bardziej bezpiecznie. Kościół poczynił ważne kroki w mediacji w celu
znalezienia pokojowego rozwiązania
Odpowiedzi Kościoła
We wszystkich afrykańskich krajach istnieją dzisiaj solidnie ukształtowane lokalne Kościoły oparte na
własnej hierarchii. To właśnie one
są głównym celem misji w Afryce,
a pracujący tam misjonarze wpisują się
w ich ewangelizacyjną i duszpasterską dynamikę, angażując się w procesy
transformacji społecznych. W ciągu
kilku lat po Soborze Watykańskim
II Kościoły afrykańskie włączyły się
w obronę własnej tożsamości kulturowej i religijnej. Dzisiaj, jak
podkreśla Synod Biskupów dla
Afryki, Kościoły te są bardziej
isje chrześcijańskie w Afryuważne na kontekst społeczny,
ce, na południe od Sahary,
w jakim przyszło im funkcjoprzeżywają dziś prawdziwą
nować, a przede wszystkim na
ekspansję: rośnie liczba wiernych,
kwestię sprawiedliwości, pokwitną powołania, kler i lokalni
koju i pojednania społecznego
hierarchowie konsolidują swoje
ludów afrykańskich.
działania, a chrześcijanie uczestOjciec Dário Balula akcenniczą w bieżących procesach
tuje troskę Kościoła o sytuację
transformacji społecznej. Z drumieszkańców dwóch krajów,
giej strony, kontynent afrykańktóre są mu znane, w nastęski pozostaje sceną konfliktów,
pujący sposób: „W Malawi
przede wszystkim na północy
i w Zambii Kościół starał się
smaganej przez Wiosnę Arabską
być proroczym głosem służąi przez dramatyczne warunki hucym ludowi, przypominając
manitarne w Rogu Afryki (Somawładzom o ciążących na nich
lia, Dżibuti, Kenia, Etiopia).
Ojciec Joaquim Pereira,
misjonarz kombonianin
w Zambii.
M
Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012
27
konfliktu. Dzisiaj za pomocą różnych
młodzież tutaj, w Ribaué, i w całym
ramion diecezjalnego Caritasu oraz
Mozambiku pozwala się uwieść słoinnych instytucji niosących wsparwom Ewangelii – mówi ojciec Alberto
cie i opiekę psychologiczną, stara się
Vieira, misjonarz w północnym Monieść pomoc niezliczonej
zambiku. – Nierzadko
liczbie doświadczonych
słyszy się od młodych
Kościół
przez życie ludzi, sierot
ludzi ich spostrzeżestarał się być
i osób cierpiących na
nia na temat postawy
proroczym
AIDS”.
i zachowania innych
głosem
Jednak bardziej niż
młodych oraz dorosłużącym
w przypadku minionych
słych, którzy wiernie
ludowi,
konfliktów dzisiaj Ko- przypominając podążają ścieżką wyściół stoi przed wielką
znaczoną przez Jezusa
władzom
próbą, jaką są procesy
w Ewangelii. Czasami
o ciążących
rekonstrukcji i rozwoju
błędnie ją interpretuna nich
narodów afrykańskich –
ją, ale prawie zawsze
obowiązkach.
podkreśla ojciec José Vieczynią to z chęci poira, misjonarz w Dżubie,
znania i odnalezienia
stolicy Sudanu Południowego, najwierności Chrystusowi.”
młodszego narodu i państwa w AfryOjciec José Vieira z Południowego
ce. – Dzisiejsze działanie Kościoła jest
Sudanu również podkreśla to otwarbardzo dyskretne. Wpasowuje się on
cie. „Ludzie otwierają się na Ewangew nową, pokojową rzeczywistość. Kolię i drzemie w nich silny duch ekumeściół był bardzo aktywny w czasie wojniczny. Są także bardzo tolerancyjni.
ny, ale zniknął w czasie pokoju. ArcyZdarza się, że w jednej rodzinie są
biskup Dżuby powiedział, że Kościół
katolicy, protestanci i muzułmanie,
powinien na nowo wkupić się w łaski
a także wyznawcy tradycyjnych reinstytucji rządowych.”
ligii afrykańskich. Młodzi chętnie
przyłączają się do działań kościelnych
i gromadzą się w szkołach na wspólnej
Młodzież i przyszłość
modlitwie i czytaniu Ewangelii, a takMisjonarze spoglądają także w przyże organizują akcje społeczno-charyszłość i podkreślają ogromne otwarcie
tatywne.” Są jednak kraje, w których
populacji afrykańskiej na Ewangelię,
otwarcie na wiarę staje się problemem,
a zwłaszcza młodzieży. „Nie mogę
na przykład w krajach o dużych wpłyukrywać, co mnie ogromnie cieszy, że
wach islamskich. „Mieszkańcy Czadu
są bardzo przywiązani do tradycji plemiennych i pradawnych zwyczajów.
Moim zdaniem to przywiązanie stanowi największą barierę dla wartości
przekazywanych w Ewangelii –podsumowuje ojciec Avelino Maravilha, misjonarz w Sarh, w Czadzie. – Niekiedy
dostrzegam, że chrześcijanie częściej
odnoszą się do tradycji i zwyczajów
niż do Ewangelii. Sprawia to wrażenie, że Ewangelia schodzi na drugi
plan. Jednak młodsze pokolenie może
Ojciec José DOMINGOS, misjonarz
kombonianin w Ugandzie.
przyczynić się do zmiany takiego podejścia. Głównie ci, którzy uczęszczają
do szkół, są bardziej otwarci na wartości Ewangelii.”
Metody
ewangelizacji
Patrząc na misje w Afryce, można
dostrzec dużą różnorodność metod
ewangelizacyjnych: tradycja i innowacyjność współistnieją w lokalnych
Kościołach na kontynencie afrykańskim. „Obecnie realizowana misja
duszpasterska jest bardzo tradycyjna,
opiera się na sakramentach i nie dotyka najważniejszych kwestii państwowych. Mało kształci się ludzi świec28
Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012
:: kościół misyjny dzisiaj
kich, katechizacja dzieci i młodzieży
jest znikoma” – przyznaje ojciec José
Vieira w odniesieniu do sytuacji w Południowym Sudanie.
„Mógłbym powiedzieć, że wspólnoty chrześcijańskie i kościelne są
głównymi propagatorami ewangelizacji i krzewicielami kultury w lokalnym Kościele – mówi ojciec Joaquim
Pereira o rzeczywistości w Zambii. –
Budowanie dynamicznych wspólnot
chrześcijańskich wydało sporo do-
Ojciec José Vieira, misjonarz
kombonianin w Południowym
Sudanie.
brych owoców. Powiedzmy, że życie
kościelne odzwierciedla się w tych
niewielkich wspólnotach chrześcijańskich, wiejskich lub miejskich, w których życie codzienne i praca toczą się
naturalnie i spontanicznie. To właśnie
w tych niewielkich grupach społecznych ludność dzieli się obowiązkami,
tocząc życie według wartości chrześcijańskich.”
Paradygmat dialogu dotarł także
do Afryki – przypomina ojciec Ramiro Loureiro da Cruz, misjonarz z Maputo w Mozambiku. „Panuje tu klimat
pokojowych i pełnych szacunku relacji
z najstarszymi religiami: animistycznymi, islamem i hinduizmem, przywiezionymi przez imigrantów z Azji.
Wielokulturowy klimat panujący
w Afryce, pozbawiony fundamentalizmu, przyprawia o radość. Największą
trudnością pozostaje walka z sektami
religijnymi manipulującymi rzekomymi cudami, które nigdy nie zostały udowodnione” – podsumowuje
misjonarz.
zawsze – mówi ojciec Alberto Vieira.
– Ojciec Daniel Comboni mawiał, że
misjonarz musi być jak ukryty kamień, który tylko przyjezdni są w stanie dostrzec. Niekiedy ciężko jest pogodzić się z tym, że praca misjonarska
przynosi niewielkie efekty.”
„To, co mi daje największą satysfakcję to feedback od wspólnoty, jaki
dostaję w trakcie niedzielnej Mszy św.
Radości i smutki
Niektórzy nawet dzwonią do mnie,
Życie misjonarskie w Afryce było
aby skomentować homilię” – zwierza
zawsze wymagające i trudne. Nawet
się ojciec José Vieira, pracujący w Rasprzyjające okoliczności, z jakimi
diu Bakhita, w Jubie. – Jako dzienmisje chrześcijańskie spotkały się na
nikarzowi dużo satysfakcji przynosi
tym kontynencie, nie oddaliły tych
mi możliwość dotykania ważnych zatrudności. Misjonarze znają nie tylko
gadnień, takich jak prawa człowieka,
smak radości, ale nie brakuje im także
prawa kobiet i dzieci, korupcja, złe
rządy, kwestie związane z ekologią,
problemów.
„Czuję ogromną satysfakcję z żygospodarką, kulturą, nowymi formacia blisko prostych ludzi, dzieląc ich
mi tworzenia wspólnoty kościelnej...
radości i problemy – wyznaje ojciec
To sposób na pokazanie ludziom rzeDário Balula. – Misja styka nas nieczywistości innej niż afrykańska. Najkiedy z ekstremalnymi i zaskakuwiększą trudnością, jaką odczuwam,
jącymi sytuacjami
jest zaakceptowanie
i pomaga nam stać
sposobu przewodzeNiekiedy misja
się bardziej ludzkimi
nia Kościołowi przez
styka nas
i wewnętrznie wolnywielu biskupów i księmi. Co wystawia mnie z ekstremalnymi ży, gdyż zachowują
i zaskakującymi
na największą próbę?
się oni bardziej jako
sytuacjami
Wszystko. Ale przede
tradycyjni szefowie
i pomaga nam
wszystkim staranie się,
niż jako przywódcy
aby przejść z teorii do stać się bardziej kościelni.”
ludzkimi
bezinteresownej służby
„Moją największą
i wewnętrznie
i być żywym znakiem
radością i satysfakcją
wolnymi.
uniwersalnego braterjest możliwość bycia
stwa zawsze, wszędzie
częścią grupy osób
i wobec każdego.”
głoszących Ewangelię Jezusa Chry„Moją największą satysfakcją jest
stusa na ziemi, na której wartości
poczucie, że jestem integralną częścią
królestwa Bożego nie są jeszcze dotego Kościoła – opowiada ojciec Joaqubrze zakorzenione” – wyznaje ojciec
im Pereira. – Oddać głos Ewangelii
Avelino Maravilha. – Swoim życiem
Chrystusa w środowisku spragnionym
mogę nieść nadzieję, służyć. NajwiękDobrej Nowiny sprawia, że jestem
szą trudnością dla mnie jako misjonabardzo szczęśliwy. Największą próbą,
rza jest zgłębienie mentalności tego
z jaką zmagam się każdego dnia, jest
ludu.”
to, aby Słowo Boga, które głoszę, stało
się ciałem przede wszystkim w moim
Słabe i silne strony
życiu, a dopiero potem w życiu moich
słuchaczy.”
Nie jest łatwo mówić o słabościach
„To, co sprawia mi największą raKościoła i misji w Afryce. Nie możdość jako misjonarzowi, jest bycie
na jednak uniknąć wypowiadania się
tam, gdzie posłał mnie Bóg i kontyw tej kwestii, dlatego misjonarze mónuowanie dzieła Comboniego służąc
wią o tym z pokorą, ale wspominają
Afrykańczykom, a przede wszystkim
także o dużym potencjale Kościołów
ludowi macua, przy którym żyłem od
afrykańskich.
Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012
29
w kulturze i rzeczywisto„Moim zdaniem najDuża liczba
ści afrykańskiej – twiersłabszym punktem jest
chrześcijan
dzi ojciec José Domingos
zewnętrzna zależność
żyje
o Ugandzie. – Przekłada
– mówi ojciec Avelino
z podwójną
się to na brak inkultuo Kościele w Czadzie. –
tożsamością,
Kościół ten zależy bar- chrześcijańską racji, która sprawia, że
Kościół nie jest w stanie
dzo od innych Kościow niektórych
zaoferować alternatywłów, tak na poziomie
sytuacjach
nej odpowiedzi na daną
finansowym, jak i ludzi pogańską
sytuację w życiu, ale na
kim. Pewne struktury
w innych.
którą tradycyjne religie
zarządzane przez mioferują odpowiedź. Duża liczba chrzesjonarzy przestaną istnieć, kiedy oni
ścijan żyje z podwójną tożsamością,
wyjadą z kraju i kiedy skończą się
chrześcijańską w niektórych sytupieniądze płynące z zewnątrz. Myślę,
acjach i pogańską w innych. Ponadto
że największym atutem Kościoła jest
słaba inkulturacja powoduje dużą zapoczucie solidarności i gościnności.
leżność gospodarczą. Najsilniejszym
Dla narodu czadyjskiego są to święte
punktem Kościoła ugandyjskiego jest
wartości.”
najprawdopodobniej ogromna energia
„Kościół to kalejdoskop grup etzaznaczana obecnością młodych, co
nicznych, które pragną zachować swopowoduje jego stały wzrost. Jest to takją własną tożsamość, lecz które mają
że Kościół coraz bardziej niezależny
jeszcze słabe pojęcie o tym, co znaczy
w zasoby ludzkie”.
być katolikiem – podkreśla ojciec José
Vieira, mówiąc o Kościele w Południowym Sudanie. – Dinkowie uważają,
Przyszłość
że biskup powienien być Dinkiem,
Misjonarze, pomimo zachodzących
Barisowie że Barisem. Księża wygłazmian, z nadzieją patrzą w przyszłość
szają bardzo krytyczne homilie, ale
misji i swoją w Afryce. „W przyszłość
korupcja, która dotyka rząd, dotyka
Kościoła w Afryce patrzę z ogromną
także Kościół, choć na mniejszą skalę.
nadzieją” – podsumowuje ojciec AlKościół ma tam jednak duży potenberto Vieira. – Przyszłość misji, jak
cjał, ponieważ mieszkańcy Południoto widzę w Mozambiku, musi zmienić
wego Sudanu kochają go. Są to ludzie
bieg. Misjonarze nie mogą być tylko
ogromnej wiary: znieśli prawie 50 lat
tolerowani, muszą być przyjmowani
wojen, z wiary wynieśli niezłomność
jako integralna część Kościoła katoi upór w podążaniu na przód po nielickiego. Wszystko to mogłoby się odpodległość.”
bywać w ramach dynamiki i komunii
„Wielką słabością jest powierzKościołów.”
chowność zakorzenienia się Kościoła
„Przyszłość Kościoła w Afryce
jest bardzo obiecująca – potwierdza
ojciec Dário Balula. – To młody i stale rozwijający się Kościół. Przyszłość
koniecznie musi opierać się na inkulturacji wiary chrześcijańskiej oraz na
zaangażowaniu w kwestie sprawiedliwości i pokoju tak, aby Kościół mógł
być prawdziwą solą ziemi i światłem
świata. Jeśli zaś chodzi o misjonarzy,
to zawsze znajdą tu miejsce dla siebie
i zawsze będą mile widziani, gdy pozostaną otwarci na nowy styl misji.”
„W przyszłość Kościoła w Ugandzie patrzę z wielkim optymizmem”
– wyznaje ojciec José Domingos. –
Myślę, że będzie się on nadal rozwijał,
miał dużą energię i zasoby ludzkie,
a także będzie stopniowo znajdował
odpowiedzi na napotykane wyzwania.
A jeżeli chodzi o przyszłość misjonarzy, to sądzę, że ich zadaniem będzie
zachęcanie ludności afrykańskiej do
realizowania misji ad intra i ad extra.”
„Przyszłość misji rozbijać się będzie o zdolność ludności do sprostania wyzwaniom, jakim ich kraj będzie
musiał stawić czoła – ojciec José Vieira wypowiada się o Sudanie Południowym. – Misjonarze muszą mieć
większe kwalifikacje, aby stale móc
szkolić seminarzystów, księży, wierzących i grupy kościelne. Są diecezje,
które mają wystarczającą liczbę księży, ale potrzebują oni odpowiedniego
wykształcenia. Coraz bardziej widzę
naszą obecność jako wkład w rozwój
lokalnego Kościoła, w pogłębianie
jego katolicyzmu i misji.”

Ojciec Avelino Maravilha, misjonarz
kombonianin w Czadzie.
30
Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012
młodzi i misje
RADOŚĆ
NIEPRZEMIJAJĄCA
(Ga 5, 22-23)
Kolejnym owocem Ducha, według
Ga 5, 22-23, jest radość. W Piśmie Świętym
bardzo często pojawia się to słowo. W wielu
Księgach, szczególnie w Księdze Psalmów,
znajdziemy wezwania do radości – i to przy
różnych okazjach – a także jej motywy
i źródło. Święty Paweł wręcz wzywa do niej:
„Radujcie się zawsze w Panu. Jeszcze raz
powtarzam: radujcie się” (Flp 4, 4). Czym
zatem dla nas jest radość, skąd wypływa
i dokąd nas prowadzi?
Dar radości
„Jeżeli we
Mnie trwać
będziecie,
a słowo moje
w was.”
Na początku trzeba uświadomić sobie
różnicę pomiędzy radością a wesołością
czy śmiechem. Instynktownie wyczuwamy,
że radość to coś głębszego, niekoniecznie
wprost zależnego od czynników
zewnętrznych. Jest to coś bardziej
trwałego, budującego wewnętrzny pokój,
a nie objawiającego się tylko na zewnątrz.
Podobnie nie należy równoważyć szczęścia
i radości. Szczęście jest bardziej związane
z okolicznościami, z jakimś naszym
powodzeniem, otrzymanym darem,
nagrodą itd. Natomiast radość wypływa
przede wszystkim z trwania w Jezusie,
w Prawdziwym Krzewie Winnym. I właśnie
ten tekst proponuję do dzisiejszej medytacji
(J 15, 1-11).
Krzew i latorośle
Po pierwsze, musimy sobie przypomnieć,
jak wygląda krzew winny i latorośle.
Inaczej to piękne porównanie, użyte przez
Jezusa, nie będzie zrozumiałe. Otóż krzew
jest zdrewniałą częścią rośliny, która ma
korzenie i z której wyrastają zielone łodygi –
latorośle. Bez tej zdrewniałej części latorośle
nic nie znaczą, bo wszystkie witalne soki
przepływają przez pęd główny krzewu. To
on daje im życie, sens, owoc… Podobnie
jest z naszym życiem. Bez „wszczepienia”
w Chrystusa nie ma w nas życia. Odłączenie
od Boga powoduje „uschnięcie”, grożąc
Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012
31
młodzi i misje
wrzuceniem do ognia i spłonięciem. Jezus wzywa
każdego z nas do trwania w Nim (zauważ, ile razy
to słowo pojawia się w tekście!). Warto więc podczas
medytacji zobaczyć siebie samego wszczepionego
w Jezusa, warto poczuć i doświadczyć, że bez Niego nasze
życie nie ma sensu i celu, warto zobaczyć, co nas z Nim
łączy, co umacnia tę więź, a co niszczy… Co zatem dla
nas znaczy trwać w Chrystusie?
Wszczepienie w Jezusa
Jezus mówiąc o naszym „wszczepieniu”, przede
wszystkim wspomina o owocach: „Kto trwa we Mnie,
a ja w nim, ten przynosi owoc obfity” (J15, 5b). Tak
jakby chciał nam uświadomić coś bardzo oczywistego.
Winogrona rosną na latoroślach nie tylko dlatego, że
latorośl jest taka piękna, silna, zielona, zdolna… Bez
włączenia jej w krzew nie byłoby żadnego owocu. Dziś
Jezus zdaje się mówić każdemu z nas: „Pamiętaj, że twoje
działanie ma swój początek we Mnie, beze Mnie cały
twój wysiłek pójdzie na marne. Twoja siła, pomysłowość,
zapał, sens, gotowość działania pochodzą ode Mnie i do
Mnie mają prowadzić”. Warto więc zastanowić się, skąd
wypływa nasze zaangażowanie i jakie są motywacje
naszego działania? Czy nasza pomoc innym naprawdę
prowadzi nas do Boga, czy może jest sposobem, by
się pokazać, zostać docenionym? Nie jest to łatwe, ale
każdy z nas wezwany jest do oczyszczania motywacji,
do szukania ich w Bogu. Odcinając się od Niego, nie
wydamy żadnych prawdziwych owoców. Działając z Nim
i dla Niego, będą one dorodne i trwałe.
Pełnia radości
No, ale miało być o radości. I tu
właśnie dochodzimy do sedna. Na
końcu wybranego fragmentu Jezus
mówi: „To wam powiedziałem, aby
radość moja w was była i aby radość
wasza była pełna” (J 15, 11). Nasza
32
„Jeśli
będziecie
zachowywać
moje
przykazania.”
prawdziwa radość wypływa z faktu zjednoczenia
z Jezusem. Będąc z Nim („Trwajcie we Mnie”),
żyjąc według Jego słowa („Jeżeli we Mnie trwać
będziecie, a słowo moje w was”) i według przykazań
(„Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania”),
możemy żyć i doświadczać radości i to niezależnie
od okoliczności zewnętrznych. To właśnie dlatego
pierwsi chrześcijanie z radością szli na śmierć.
Okoliczności tragiczne, a mimo to nie zniknęła
z nich radość. Tak, ponieważ radość ma swoje źródło
w Krzewie, w trwaniu w Nim. Bóg chce dla nas
tej radości i to w pełnym wymiarze, a nie tylko jej
namiastkę – czegoś chwilowego i ulotnego.
Zatem jako „wszczepieni” w Jezusa możemy być pełni
radości i entuzjazmu nawet w chwilach trudnych, gdy
zwątpienie daje o sobie znać, w momentach kryzysów
czy pytań bez odpowiedzi… Możemy, jeśli tylko
nasze życie jest „wszczepione” w Jezusa!
Podczas naszej medytacji prośmy o doświadczenie
tej pełnej radości; radości, która wypływa z faktu,
że należymy do Boga, że to od Niego mamy życie
i wszystko inne, że to On nadaje sens i cel naszemu
życiu i działaniu…
o. M aciek Zieliński
[email protected]
Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012
młodzi i misje
Wanda Błeńska urodziła się 30 października 1911 r.
w Poznaniu. Po ukończeniu szkoły średniej rozpoczęła studia na Wydziale
Lekarskim Uniwersytetu Poznańskiego. Kierunek studiów, który wybrała,
podyktowany był – jak sama mówi – chęcią spełnienia największego marzenia,
czyli wyjazdu na misje w charakterze lekarza. Kiedy wybucha wojna, wstąpiła
do Armii Krajowej, a po jej zakończeniu wyemigrowała z komunistycznej Polski
do Londynu, gdzie rozpoczęła naukę medycyny tropikalnej.
LEKARKA,
która leczyła witaminą M
źródło: arch. Kombonianie
W roku 1950 spełniło się jej marzenie. Wtedy właśnie dostała propozycję wyjazdu do Ugandy, gdzie –
jak się później okazało – spędziła ponad 40 lat wśród
trędowatych, niosąc im pomoc lekarską, ale także
spokój, radość i nadzieję. Ugandyjczycy bardzo ją
pokochali, dlatego lubili spędzać z nią czas, rozmawiać, żartować… A ona nawet gdy była najbardziej
zmęczona, wychodziła do nich, pytała o zdrowie,
sprawdzała, czy nie mają zmian chorobowych. Ludzie to doceniali...
Wanda Błeńska była oddanym lekarzem, interesowała się każdym pacjentem, ponieważ widziała w nim
Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012
33
źródło: arch. Fundacji "Redemptoris Missio"
młodzi i misje
W czasie pracy
w Bulubie.
źródło: arch. Kombonianie
przede wszystkim człowieka. Była niezwykle zaangażowana w swoją pracę, każdemu starała sie
pomóc. Bardzo często powtarzała, że wszyscy chorzy powinni otrzymywać witaminy, wśród których
najważniejsza jest witamina M – miłość. A ona właśnie tą witaminą leczyła, każdemu dawała miłość,
zainteresowanie, zrozumienie, ofiarowywała całą
siebie i cały swój czas. Jej podejście do pacjenta
było wyjątkowe. Pracując z chorymi na trąd, nie
zakładała rękawiczek do badania, ponieważ chciała
pokazać, że się ich nie boi. Człowiek był dla niej
najważniejszy i ludzie to czuli, dlatego tak bardzo
ją kochali.
Po 43. latach spędzonych w Ugandzie dr Błeńska powróciła do kraju, do rodzinnego Poznania.
Nie oznaczało to jednak końca jej działalności
misyjnej, zmienił się jedynie charakter pracy. Od
swojego powrotu zapraszana jest na różnego rodzaju spotkania, sympozja, konferencje, na których
dzieli sie swoim doświadczeniem misyjnym. Jej
kalendarz zapełniony jest po brzegi, a mimo to
chętnie przyjmuje kolejne zaproszenia.
Również my, grupka młodych ludzi skupionych wokół kombonianów, która żywo interesuje
się misjami, mieliśmy okazję spotkać Doktę (tak
nazywali ją ugandyjscy chorzy). Ona bowiem nigdy
nikomu nie odmawia, dlatego też dla nas znalazła
chwilę czasu na rozmowę.
34
To był piękny, marcowy dzień. Przyjechaliśmy na ul. Miłą, przy której mieszka p. Wanda, i nagle wszystkim zaczęły bić mocniej serca. Jakie
odczucia? Przede wszystkim podekscytowanie, radość, ale też odrobina
stresu. W końcu nie była to zwykła osoba. Przekroczyliśmy próg jej
domu... Emocje rosły... Weszliśmy do pokoju,
który jakby nas przeniósł w czasie i przestrzeni. Wszędzie pamiątki z Afryki, pełno zdjęć
afrykańskich dzieci, ale nie tylko. Na łóżku
lalki – rodzina afrykańska. Z każdego zakątka
pokoju tchnęło Afryką. I nagle zobaczyliśmy
siedzącą w fotelu filigranową postać, która już
od progu powitała nas ciepłym uśmiechem – to
ona, lekarka, która tak bardzo ukochała misje.
Każdego z nas uściskała na powitanie, pocałowała nawet kwiat, który przywieźliśmy dla niej.
Stres minął. Od p. Wandy biła niesamowita
radość, entuzjazm i ciepło, którym zarażała.
Stworzyła wspaniałą atmosferę, w której każdy
czuł się dobrze, jak u siebie, bez skrępowania. Poprosiła nas o pytania,
ponieważ nie lubi prowadzić wykładów. I zaczęły się niewiarygodne
historie z Czarnego Lądu... Opowiadała o trudach, jakie musiała przetrwać, ale częściej mówiła o tych radosnych chwilach, bo jak podkreśliła,
„to co złe trzeba przebaczać i zapominać”. Widać było, że wspomnienia
tamtych miejsc i ludzi sprawiały jej radość i wywoływały uśmiech na
twarzy. Ona naprawdę pokochała misje, pokochała tamtych ludzi, ich
kulturę i sposób bycia.
Mimo sędziwego wieku dr Błeńska ma fantastyczną pamięć. Pamięta
wiele szczegółów, nie tylko z pobytu na misjach, ale też z dzieciństwa
i młodości. Sposób, w jaki opowiadała, sprawił, że „przenieśliśmy” się
do Afryki, wyobrażając sobie życie Ugandyjczyków. Była dla nas kimś
w rodzaju przewodnika, ukazującego afrykańską rzeczywistość, pracę
i ludzi.
Gdy nadszedł czas pokazania pamiątek z Afryki, które przywieźliśmy ze sobą, p. Wanda zatrzymywała sie nad każdą z nich, dotykała,
zachwycała się i podziwiała, a na instrumencie muzycznym próbowała nawet zagrać. I właśnie to sprawia, że jest
nieprzeciętną osobą. Kobieta, która osiągnęła
Jeśli macie
naprawdę dużo, posiadająca rozległą wiedzę
z zakresu leczenia trądu, obdarowana wieloma
jakieś dobre
wyróżnieniami i orderami, jest bardzo skrompomysły,
na i taka „ludzka”. Posiada niesamowitą umiejętność cieszenia sie z rzeczy najprostszych,
to je
tak jak wszyscy ludzie w Afryce.
pielęgnujcie.
To, co na pewno uderza każdego, kto spotka
dr Błeńską, to jej entuzjazm i duże poczucie
humoru. W trakcie naszej rozmowy opowiadała żarty, z których wspólnie się śmialiśmy. Jest ona przykładem osoby, która całkowicie zaufała
Bogu. Osoby, która postanowiła żyć dla innych, poświęcić się dla innych,
mając świadomość konsekwencji, które mogła ponieść. Dla niej to nie
miało znaczenia, ponieważ liczył się i wciąż liczy tylko człowiek.
Dla nas, osób rozważających wyjazd na misje, było to bardzo ubogacające spotkanie, które pozostanie w nas na zawsze. Doktor Błeńska
rozbudziła w nas entuzjazm, radość i chęć do spełniania swoich marzeń,
tak jak to ona zrobiła. Jest doskonałym przykładem, że całkowite zaufanie Panu Bogu gwarantuje szczęście. „Jak ma się tę ufność, to zawsze
jest dobrze”– często powtarza.
Najważniejszą radą, jaką nam dała p. Wanda, były słowa: „Jeśli macie jakieś dobre pomysły, to je pielęgnujcie. Nie dajcie im zasnąć, nie
odrzucajcie ich tylko dlatego, że wydają się niemożliwe czy trudne do
zrealizowania. Marzenia trzeba pielęgnować! Praca na misjach jest
ciężka, ale piękna”. Niech te jej słowa towarzyszą nam każdego dnia
i dodają odwagi. 
Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012
misjonarze
kombonianie
Kair
Hélouan
EGIPT
Assouan
Afryka
Północna
TOGO
GHANA
Asrama
Cape Coast
PN. SUDAN
BENIN
Toko-toko
Manigri
Cotonou
Lomé
Akra
Omdurman
Chartum
CZAD
N’Djamena
Port Sudan
El Obeid
ERYTREA
Delle
Kosti
Nyala
ETIOPIA
PD. SUDAN
Laï
Old Fangak
Dono-Manga
Sarh
Nyamlell
Doba
Raga
Leer
Moïssala
Bendoné
Bodo
R. ś. a. Wau Mapuordit
Yirol
Dékoa
Tali
Bangui Grimari
Juba
Boda
Tokoyo
Duru
M’baïki
Lomin
Bondo
Bambilo
Mongoumba
Isiro
Kisangani
Kampala
Yanonge
R. D. KONGO
Asmara
Decameré
Gilgel Beles
Asko-Gulele
Addis Ababa
Hawassa
Qillénso
Haro-Wato
UGANDA
Nakwamekwi
Marsabit
Amakuriat
Kacheliba
Kapenguria
Nairobi
Ongata
KENIA
Kinszasa
misjonarze kombonianie
MALAWI
Chama
warszawa
Namapa
Kanyanga
ul. Łączna 14
Alua
Chikowa
Lilongwe
skr. poczt. 81
Chipata
Carapira
03-113 Warszawa
Lusaka
Ribáuè
Anchilo
Nampula
tel. 22ZAMBIA
676 56 28
Chitima
Tete
e-mail: [email protected]
MOZAMBIK
Beira
Muxúnguè
misjonarze kombonianie
kr aków
Acornhoek
Waterval
ul. Skośna 4
Mamelodi
skr. poczt. 21
Matola
Phiri - Soweto
Maputo
30-383 Kraków
Johannesburg
tel. 12 262 34 68
email: [email protected]
Pietermaritzburg
PD. aFRYKA
www.kombonianie.pl
Mount Frere
„Życie misjonarza to ciągła podróż, to ciągłe wyruszanie
w kierunku nieznanym. Kiedy byłem młodym chłopakiem,
marzyłem by być misjonarzem i teraz dziękuję Bogu,
że poprowadził mnie bezpiecznie do celu
i pomógł zrealizować moje marzenie.”
o. Paweł Opioła, kombonianin – Zambia

Podobne dokumenty