posługa - Kombonianie
Transkrypt
posługa - Kombonianie
3 (110) maj–czerwiec 2012 POSŁUGA wśród uchodźców UCHODŹCY w AFRYCE TUNEZJA MAROKO REP. ZIEL. PRZYL. LIBIA ALGIERIA SAHARA ZACH. MAURETANIA SENEGAL GAMBIA GWINEA BISSAU GWINEA MALI BU BENIN TOGO GHANA LIBERIA CZAD SUDAN PN. ERYTREA O S FA INA K R WYB. KOŚCI SŁ. SIERRA LEONE NIGER EGIPT DŻIBUTI NIGERIA SOMALIA SUDAN PŁD. ETIOPIA REP. ŚROD. AFRYKI KAMERUN P. KO N RE GABON KONGO KENIA RWANDA BURUNDI M. W-Y św. TOMASZA I KSIĄŻĘCA UGANDA GO GWINEA RÓWNIKOWA DE TANZANIA AFRYKA 2 947 122 ZAMBIA KOMORY IK MB ZIMBABWE A OZ R 770 154 (2,249,454) 476 693 (2 662 821) 387 288 (1 619 296) 222 460 (223 570) 164 905 (357 477) 134 858 (158 648) 116 415 114 836 (154 517) 84 064 (231 465) 70 129 (77 710) 68 848 (111 645) 53 733 (250 439) 41 758 (714 476) 37 733 (52 067) 24 089 (23 872) 20 679 20 203 18 330 16 267 15 642 14 963 11 985 11 275 8 602 (417 052) 7 554 (862 551) 6 913 6 689 3 663 2 309 SESZELE MADA GASK A Somalia Dem. Rep. Kongo Sudan Erytrea Rep. Środ. Afryki Angola Sahara Zach. Rwanda Burundi Liberia Etiopia Czad Wyb. Kości Sł. Mauretania Zimbabwe Kongo Ghana Togo Senegal Nigeria Kamerun Gwinea Sierra Leone Kenia Uganda Egipt Algieria Mali Libia ANGOLA MALAWI (Razem z IDP* 10 636 239) M NAMIBIA BOTSWANA MAURITIUS SUAZI LESOTHO REP. PŁD. AFRYKI Liczba uchodźców opuszczających kraj 0 – 1000 1000 – 10 000 Maroko 2 284 Gambia 2 242 Burkina Faso 1 145 Tanzania 1 144 Gwinea-Bissau 1 127 Namibia 1 017 Niger 803 Dżibuti 566 Benin 442 Południowa Afryka 380 Komory 368 Gwinea Równikowa 305 Madagaskar 270 *IDP – uchodźcy wewnętrzni, którzy w obawie przed prześladowaniami musieli opuścić swoje domy, ale pozostali na terenie kraju zamieszkania 10 000 – 100 000 100 000 – 1 000 000 Zambia Malawi Gabon Mozambik Botswana Mauritius Rep. Ziel. Przyl. 228 171 165 131 53 28 25 źródło: unhcr.org 2009 od redakcji misjonarze kombonianie 03-113 Warszawa 91 ul. Łączna 14 tel.: 22 676 56 28, 22 490 56 26 Redaktor naczelny o. Krzysztof Zębik, mccj [email protected] www.krzysiekimisje.za.pl Zespół redakcyjny o. Wojciech Chwaliszewski o. Gianni Gaiga, dr Ewa Gniady, o. Maciej Miąsik, o. Maciej Zieliński Współpracują okresowo Sylwester Laskowski Współpraca z czasopismami Leadership (Uganda), Mundo Negro (Hiszpania), New People (Kenia), Nigrizia (Włochy), Worldwide (Południowa Afryka), World Mission (Filipiny) Wydawca Wydawnictwo Diecezjalne Sandomierz ul. Żeromskiego 4 Skład komputerowy Misjonarze Kombonianie Serca Jezusowego, Warszawa Druk Drukarnia Diecezjalna w Sandomierzu www.wds.pl ISSN 1231-6628 Nr konta: Pekao SA o/Warszawa 56 1240 6074 1111 0000 4989 3999 e-mail: [email protected] Pragnienie powrotu do domu o. Krzysztof Zębik, kombonianin Problem uchodźctwa istnieje od niepamiętnych czasów. Konflikty zbrojne, różnego rodzaju prześladowania i katastrofy naturalne zmuszają tysiące ludzi do opuszczania swoich ziem i szukania bezpiecznego schronienia, często poza granicami swego kraju. W ostatnich latach – według statystyk UNHCR (Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźctwa) – problem ten systematycznie się zmniejsza. Kiedy jednak uważniej przyjrzymy się temu zjawisku, jak choćby ciągnącej się przemocy i niewiarygodnemu głodowi w Somalii czy konfliktom wzdłuż granicy Sudanu Południowego i Północnego, nie będziemy już tak optymistycznie nastawieni. Możemy wręcz spodziewać się kolejnych przemieszczeń ludności. Pamiętamy z pewnością walki w południowej i centralnej części Somalii, które wraz z suszą i głodem w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy ubiegłego roku spowodowały ucieczkę 917 tys. Somalijczyków. UNHCR był obecny wzdłuż regionalnej granicy Mogadiszu, aby zapewniać ochronę i pomoc uchodźcom wewnątrz kraju (IDP), których liczba doszła aż do 1,4 miliona. Po wielkim, pokojowym referendum na temat niepodległości Południowego Sudanu rozpoczął się kolejny konflikt zbrojny na granicy nowo utworzonego państwa i Północnego Sudanu. Ludność zamieszkująca te tereny masowo opuszczała swoje domostwa, by szukać schronienia w bezpieczniejszych miejscach. Również w Darfurze toczą się międzyplemienne walki oraz starcia pomiędzy państwem a rebeliantami. Miejscowa ludność ucieka i gdzie indziej szuka schronienia. Konflikty zbrojne trwają też w niektórych częściach Demokratycznej Republiki Kongo. Obecnie największej pomocy potrzebują tam kobiety, które stają się ofiarami gwałtów. Także konflikty religijne w Egipcie i Nigerii powodują, że chrześcijanie zmuszeni są do opuszczania kraju ze względu na swoją przynależność religijną. Pozostanie w miejscu zamieszkania grozi dyskryminacją, a nawet stanowi zagrożenie życia. W Sudanie, Etiopii, Kenii, Kongo, Ugandzie i w Czadzie znajdują się obozy dla uchodźców, gdzie przez cały czas obecni są misjonarze. Miejsca te są przerażające – to slumsy, których mieszkańcy całkowicie stracili nadzieję i nie widzą już sensu na dalsze życie. Nie mają żadnych perspektyw na przyszłość. Przebyli setki kilometrów w po- o. Krzysztof w Południowym szukiwaniu tego schronienia. Wielu z nich Sudanie, Old Fangak pozostawiło nie tylko domostwa i ziemię, ale także swoich bliskich, którzy nie zdołali tu dotrzeć, bo zmarli w drodze. Kościół katolicki pełni w obozach bardzo ważną rolę. Daje ludziom nadzieję. Kocha ich i jest z nimi. Uchodźcy bowiem nie tylko potrzebują pomocy humanitarnej, ale również duchowej. Obecny przy nich Chrystus wlewa w nich otuchę na lepsze jutro. Już wkrótce, 20 czerwca, będziemy obchodzić Światowy Dzień Uchodźcy. Pamiętajmy wówczas o ludziach, którzy nie mają własnego miejsca do życia, ponieważ wbrew sobie musieli opuścić swój kraj i ukochaną ziemię. Wciąż jednak mają nadzieją, że pewnego dnia powrócą na swoje i zaczną życie od nowa. Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012 3 wasze listy Kiedy nie wiesz, jak zacząć, uśmiechnij się. Jest przecież tyle możliwości! K iedyś w małej broszurce przeczytałam historię, w której świat podobny był do wielkiego dworca. Przed dziewczynką, niewiele starszą ode mnie, stało mnóstwo możliwości – tyle torów, peronów, pociągów. Każdy z podróżnych dostał bilet z miejscówką – kierunek NIEBO. Tylko którędy? Rozkład jazdy był tak skomplikowany. Ludzie szukali swojego miejsca, swojego pociągu, właściwego toru, żeby nie wypaść z szyn, żeby nie ustać w drodze. Tak też jest z każdym człowiekiem. Każdy ma swój dworzec, swoją drogę życia, szuka swojego miejsca w świecie. Czy to Europejczyk, czy Azjata, czy Afrykanin, biały, czarnoskóry, żółty z nadzieją patrzą w przyszłość misji i swoją w Afryce. Każdy z nas pragnie być szczęśliwy, ale nie za bardzo wie, gdzie tego szczęścia szukać. Jest przecież tyle możliwości! Wielu bohaterów tej historii miało przesiadkę na stacji POLSKA. Kilku młodych ludzi przyjechało do nas na studia lub stypendium. Wielu mężczyzn wysiadło w Polsce i znalazło tu pracę. Były panie i byli panowie, którzy zakochali się w podróży i zawarli związek małżeński z Polakiem lub Polką. Byli uciekinierzy z krajów, w których trwała wojna albo poważny kryzys, a czasem klęska żywiołowa. „Podróżni” różnili się między sobą wyglądem fizycznym (kolorem skóry, oczu, wzrostem), ubiorem, językiem. Różnili się jedzeniem, jakie spożywali, sprzętami, których używali, sportami, jakie uprawiali, muzyką, której słuchali, świętami, które obchodzili. Różnili się w tańcu, zabawie, pracy, myśleniu, religii… Jest przecież tyle możliwości! W roku 1986 na stacji POLSKA zatrzymali się również „podróżni” ze Zgromadzenia Misjonarzy Kombonianów. Wysiedli z pociągu z transparentem „Zbawić Afrykę przez Afrykę”. Ich celem jest niesienie pomocy mieszkańcom Trzeciego Świata. Misjonarze zbudowali duży dom na peryferiach Warszawy, szybko nauczyli się języka i rozpoczęli swoją pracę misyjną. 4 Wydają informator misyjny zatytułowany „Misjonarze Kombonianie”. Organizują wiele kongresów i akcji w ramach solidarności z krajami Trzeciego Świata. Przygotowują kandydatów na misjonarzy. Pomagają afrykańskim imigrantom zintegrować się z polskimi „tubylcami”. I, co najważniejsze, pomagają miejscowym zrozumieć Afrykę i jej mieszkańców. Jeden z nich tak mówił: „Po pierwsze: zrozumieć. Tylko zrozumieć. Dowiedzieć się, co to za ludzie do nas przyjechali, a nie to, że zawracają głowę, są egzotycznym zjawiskiem, nie to, że są brudni, źle wychowani”. To z wiadomości misyjnych kombonianów dowiedziałam się, że nie ma jednej Afryki, nie ma jednego afrykańskiego człowieka, nie ma jednej afrykańskiej kultury. Afrykanie przebywający w Polsce pochodzą z 54. krajów w swojej Afryce! Patrząc na takiego człowieka myślałam: jest z Afryki. I nie byłam już zainteresowana, z której części: czy z Kenii, czy z Nigerii, czy jeszcze z innego kraju… A możliwości jest tak wiele! Historia o wielkim dworcu świata była bardzo smutna. Wszyscy podróżni mijali się, spieszyli, potykali o siebie. Twarze mieli obojętne, oczy smutne, byli zimni i nieczuli. Nie zauważali siebie, nie widzieli, że właśnie ta różność i ta inność jest bogactwem, jest ich wartością, daje tak wiele możliwości! Pozytywne zakończenie tej historii każdego dnia dopowiada mi mama. Mówi: „Zatrzymaj się Olu, obok ciebie jest inny «podróżny». Spotkaj się z nim. Uśmiechnij się do niego. Porozmawiaj z nim. Jeśli coś masz, to podziel się z drugim. Poznanie innego człowieka będzie twoim najlepszym przeżyciem”. To mama nauczyła mnie, że uśmiech jest jak światło. Ma prawdziwie magiczną siłę. Pomaga żyć. W dodatku jest zaraźliwy. Uśmiech rodzi uśmiech. A w słonecznej, uśmiechniętej atmosferze łatwiej się rozmawia, wszystko staje się możliwe, problemy dają się rozwiązać, ból mniej boli. Gdy pytam mamę, skąd to wie, odpowiada, że nauczyła ją jej mama, a moja babcia… Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012 Szczęśliwe zakończenie tej historii potwierdzają też kombonianie, którzy – co mnie zdziwiło, jak poznałam paru czarnoskórych ojców – nie przyjechali do POLSKI szukać szczęścia. Oni przyjechali, by to szczęście dawać innym. Przyjechali i uczą przyszłych misjonarzy, jak podawać pomocną dłoń potrzebującym, jak troszczyć się o biednych, jak dawać siłę, budować szacunek, szanować tradycje i obyczaje innych… Jest przecież tyle możliwości! Olga z Warszawy K lasa IV Brawo Kombonianie! B ardzo uważnie przeczytałam artykuły dotyczące misji w Kenii, dające wyraźny obraz sytuacji ludzi biednych w tym kraju, a w szczególności w stolicy. Jestem zaskoczona dużym odsetkiem chrześcijan w Kenii, a więc jest o kogo „walczyć”, a także zdobywać nowych wyznawców Chrystusa. Brawo Kombonianie! Bardzo ciekawa jest też wypowiedź o. Adama Szpary na temat misji komboniańskiej na Tajwanie, jako że jest to kraj nam nieznany „terra incognita”. Chciałabym przekazać swoją refleksję na tematy kenijskie w postaci wierszowanej: Cienie Nairobi Chociaż Słońce zda się omijać Korogocho, na dandorskiej górze śmieci, posieje św. Jan kwiaty. Podlewane misjonarską troską wzrosną i zakwitną, a zwiędłe – ożyją; Chrystusowe kwiaty. Wanda z R adomia NAPISZ DO NAS !!! REDAKCJA ul. Łączna 14 03-113 Warszawa 91 [email protected] W numerze 3 (110) maj–czer wiec 2012 3 (110) maj–czerwiec 2012 Z PRAGNIENIEM POWROTU DO DOMU POSŁUGA wśród uchodźców Według ostatnich raportów UNHCR, w 2010 roku na świecie było ponad 43,7 miliony osób, które musiały opuścić swój dom z powodu konfliktów i prześladowań. Liczba ta obejmuje 10,5 mln uchodźców, którzy uciekli za granice (80% z nich do sąsiednich krajów rozwijających się) oraz 33,2 mln uchodźców wewnętrznych, którzy opuścili swoje domy i przebywają we własnych krajach (tzw. IDP – Internally Displaced Person). W zeszłym roku z powodu konfliktów ponad 800 tys. ludzi musiało uchodzić do innego kraju. Kiedy nowe konflikty powstają, to stare nie chcą się skończyć. Konflikty stają się coraz trudniejsze do rozwiązania. Oprócz tego należy dodać wzrost populacji, urbanizację, żywność, wodę i najbardziej dramatyczne efekty zmian klimatu, ponieważ za tym idą naturalne katastrofy. OD REDAKCJI Pragnienie powrotu do domu o. Krzysztof Zębik, mccj 3 WIADOMOŚCI Krótkie informacje 6 WYWIAD Z MISJONARZEM O. Rafał Leszczyński z Ekwadoru Ewa Gniady 8 8 Światowy dzień uchodźcy Solidarność z uchodźcami Ewa Gniady 11 Kraj mojej misji o. Feliz da Costa Martins, mccj 13 Biskup dla uchodźców i dzieci żołnierzy Mark Riedmann 18 13 kościół misyjny dzisiaj Na rowerze z pomocą biednym José Antonio M. Rebelo, mccj 22 Swobodna ekspansja misji w Afryce Manuel A. L. Ferreira, mccj 26 MŁODZI I MISJE Radość nieprzemijająca o. Maciek Zieliński, mccj 31 Lekarka, która leczyła witaminą M Joanna Owanek TUCUMowiczka 33 26 Na okładce: Uchodźcy z Kongo, Goma (EPA) aktualności » krótkie INFO » wiadomości ze świata » wiadomości POLSKA Finał x Misyjnej Olimpiady Znajomości Afryki W dniu 18 kwietnia br. na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie odbył się finał X edycji Misyjnej Olimpiady Znajomości Afryki. Jej organizatorem była Sekcja Misjologii Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie przy współpracy Komisji Episkopatu Polski ds. Misji oraz Instytutu Papieża Jana Pawła II. Celem olimpiady jest poszerzanie wiedzy uczniów ze szkół ponadgimnazjalnych o kontynencie afrykańskim, w jego wymiarze geograficzno-historycznym, a także ukazanie jego mieszkańców z całym dorobkiem kulturowym i tradycją. Równie ważne jest, by integrować młodych ludzi wokół idei wychowania w duchu tolerancji, szacunku do drugiego człowieka, bez względu na to, gdzie mieszka i jaki ma kolor skóry. Finał tegorocznej olimpiady nastąpił w obecności przedstawicieli ambasad krajów afrykańskich, Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, Komisji Episkopatu ds. Misji oraz zgromadzeń misyjnych. W komisji zaś zasiedli: ks. dr hab. Jarosław Różański, przewodniczący Komitetu Głównego MOZA; ks. dr Kazimierz Szymczycha, sekretarz i delegat ds. misjonarzy; ks. Jarosław Buchowiecki, dyrektor Dzieła Pomocy „Ad Gentes”. Spośród 4196 uczniów z 299 szkół do ścisłego finału zakwalifikowało się 5 laureatów. Na podium stanęła Anna Majewska, zajmując I miejsce, Diana Tyrna z drugą lokatą oraz na trzeciej pozycji Karina Jarosz. Główną wygraną były indeksy na wyższe uczelnie oraz inne liczne nagrody. Laureatki trzech pierwszych miejsc zostały również zaproszone do Departamentu Afryki i Bliskiego Wschodu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych na spotkanie z dyplomatami zajmującymi się polską polityką wobec krajów afrykańskich. Ponadto o. Gianni Gaiga, reprezentant Misjonarzy Kombonianów w Polsce, wręczył im nagrody w postacie gier misyjnych „Poznaj i pokochaj Afrykę”, albumów „Habari yako, Kenya?”, a redakcja naszego czasopisma ufundowała roczne prenumeraty. Finalistom oraz wszystkim laureatom gratulujemy dużej wiedzy na temat kontynentu afrykańskiego. Cieszymy się, że ludzie młodzi uczą się otwartości na Arykę i jej kulturę, kształtując swoją misyjną wrażliwość. W imieniu Komitetu X MOZA zapraszamy do kolejnej edycji olimpiady w przyszłym roku. Opr. Redakcja POLSKA Budowanie misyjnego mostu 6 Papieskie Dzieło Misyjne Dzieci serdecznie zaprasza na IX Krajowy Kongres Misyjny Dzieci, który odbędzie się 26 maja 2012 r. w Warszawie przy ul. Mehoffera 2 (park Wyższego Seminarium Duchownego diecezji warszawsko-praskiej). Świętowanie – pod hasłem „Budujemy most misyjny z bł. Janem Pawłem II” – rozpocznie się o godzinie 10.00, a zakończy o godzinie 13.00 uroczystą Mszą św. pod przewodnictwem abp. Henryka Hosera, ordynariusza diecezji warszawsko-praskiej. Na uczestników czeka mnóstwo atrakcji! Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012 MALI Zbuntowani żołnierze w dniu 22 marca zaatakowali pałac prezydencki. Przejęli kontrolę nad telewizją, ogłosili rozwiązanie instytucji państwowych oraz zawieszenie konstytucji. Amadou Konare, rzecznik rebeliantów, ogłosił koniec rządów prezydenta Amadou Toure, a także zamknięcie granic. W Wielki Piątek kapitan Amadou Sanogo, dowódca zamachu stanu, podpisał porozumienie o przywróceniu porządku i oddaniu władzy tymczasowemu prezydentowi. Poprzedni prezydent podał się do dymisji. Wcześniej powstańcy z separatystycznego Narodowego Ruchu Wyzwolenia Azawadu ogłosili niepodległość swego nowego państwa na północy kraju. NIGERIA Przed ewangelickim kościołem w Kadunie wybuchły bomby umieszczone w dwóch samochodach. Według ostatnich raportów zginęło ponad 38 osób. Dzień wcześniej, po zawaleniu się kościoła katolickiego, spowodowanego gwałtowną burzą, zginęły 22 osoby. Okres Wielkanocy jest zawsze okazją do aktów terrorystycznych, dzięki powszechnemu dostępowi do materiałów wybuchowych. Władze nie są w stanie zagwarantować bezpieczeństwa. Pomimo tych zagrożeń Kościół w Nigerii nie zrezygnował z uczczenia Zmartwychwstania Chrystusa. W tym szczególnym czasie chrześcijanie podjęli wszelkie próby ochrony. NIGERIA Caritas Internationalis podał, że jedna trzecia Nigeryjczyków cierpi głód. Stąd też zaplanował transport żywności dla 400 tys. mieszkańców. Jednak ta humanitarna akcja nie będzie możliwa bez wsparcia finansowego. Sytuacja mieszkańców Nigerii pogarsza się z dnia na dzień. Caritas Nigru ocenia, że szerzący się głód nie jest skutkiem braku żywności, ale rosnących cen. UNICEF podaje, że w rejonie państw Sahelu (m.in. w Burkina Faso i Mali) liczba dzieci, ofiar klęski głodowej, sięga 1,5 mln. Klęskę tę dodatkowo pogarsza sytuacja zbrojna w Mali. HONDURAS Biskup Rómulo Emiliani, dzięki mediacjom z protestującymi więźniami, którzy doprowadzili do buntu w areszcie w San Pedro Sula (240 km na północ od stolicy Tegucigalpy), powstrzymał rozpowszechnienie się tragedii. W czasie zamieszek w jednym z budynków wybuchł pożar, w którym według oficjalnych raportów zginęło 13 więźniów. Negocjacje biskupa zapobiegły rozszerzeniu się konfliktu i jeszcze większej tragedii. W więzieniu obliczonym na 800 osób przebywa 2400. Zdaniem bp. Emiliani „honduraskie więzienia to bomby z opóźnionym zapłonem, które wciąż mogą eksplodować”. Do podobnego pożaru doszło miesiąc wcześniej, zginęło wtedy 361 więźniów. Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012 wiadomości źródło: PAP/EPA/L'osservatore Romano newsy » informacje bieżące » z polski » PAPIEŻ BENEDYKT XVI W MEKSYKU I NA KUBIE Od 23 do 29 marca trwała wizyta papieża Benedykta XVI w Meksyku i na Kubie. Pierwszego dnia na lotnisku w Leon, w stanie Guanajuato, rozpoczęła się ceremonia powitania, podczas której papież powiedział, że przybywa tu jako „pielgrzym wiary, nadziei i miłości”. Prezydent Felipe Calderon witając Ojca Świętego, wyraził radość, że papieska wizyta odbywa się w czasie, w którym Meksyk tak wiele wycierpiał. Zapewnił jednak: „Ale my, Meksykanie, jesteśmy narodem silnym, wytrwałym, pełnym nadziei i solidarności”. Następnie Benedykt XVI udał się do kompleksu szkół katolickich Colegio Miraflores. W sobotę ponownie spotkał się z prezydentem, gdzie „obaj wskazali na konieczność ustanowienia międzynarodowego układu w sprawie handlu bronią”. Podczas niedzielnej Mszy św. w Silao papież powiedział „Musicie przezwyciężyć zmęczenie wiarą”. W dniu 26 kwietnia Benedykt XVI przybył na Kubę. Na lotnisku Santiago de Cuba został powitany przez prezydenta Raula Castro, który podkreślił, że wizyta papieska zbiega się z 400-leciem kultu Matki Bożej Miłosierdzia z El Cobre. „Przybywam na Kubę jako pielgrzym miłosierdzia, aby utwierdzić w wierze i dodać nadziei wierzącym na Kubie” – powiedział papież. Następnie odprawił Mszę św. na placu w Santiago de Cuba, a we wtorek odwiedził sanktuarium Matki Bożej Miłosierdzia w El Cobre. Tego samego dnia spotkał się z Fidelem Castro. Ostatniego dnia Benedykt XVI odprawił Mszę św., podczas której zachęcał wiernych, aby „w Chrystusie odkrywali prawdziwy sens pragnień i tęsknot, i mieli niezbędną siłę do budowania solidarnego społeczeństwa, w którym nikt nie czuje się wykluczony”. Małgorzata Major Na podstawie: www.radiovaticana.org 7 Nie oszczędzę ani życia, ani trudu dla misji Z o. rafałem leszczyńskim rozmawia Ewa Gniady św. Daniel Comboni wysiłków ani czasu, przygotowują dzieci do I komunii świętej, młodzież do bierzmowania, a dorosłych do sakramentu małżeństwa. Witam Ojca bardzo serdecznie! Bienvenida (witam)! Najpierw misja w Peru, potem w Chartumie (Sudan), a teraz w Ekwadorze. Czy może Ojciec powiedzieć, która z nich była najbardziej wymagająca? Praca misjonarza, gdziekolwiek by nie był, zawsze jest trudna i nie byłaby możliwa bez pomocy Boga oraz modlitw i solidarności chrześcijan z całego świata. Upraszczając nieco, mogę powiedzieć, że największym wyzwaniem dla mnie była misja w Chartumie. I to z wielu powodów, np. z powodu bardzo uciążliwego klimatu (przez większość roku temperatura dochodzi tam nawet do 50 stopni Celsjusza, często są burze piaskowe i rzadkie, ale ulewne deszcze, które w kilka minut zmieniają chartumskie ulice w rwące rzeki, niszcząc wiele domów, budowanych z błotnej cegły jak za czasów faraonów) oraz nieprzyjaznego środowiska muzułmańskiego czy chorób typu malaria. Jak obecnie wygląda Ojca praca na misji w Ekwadorze i jak odbiera ją lokalna ludność? Czy to prawda, że w Ekwadorze ludzie biali są najbardziej sytuowaną i wykształconą warstwą społeczną? Tak, to prawda. Trzeba jednak pamiętać, że ludzie biali to głównie potomkowie kolonizatorów, czyli zaczynali z uprzywilejowanej pozycji. Biali również, w pewnym sensie, są bardziej zdyscyplinowani, natomiast dla rdzennej ludności bardziej liczy się wspólnotowe spędzanie czasu, nawet kosztem pewnych, w naszym pojęciu, niecierpiących zwłoki zajęć. Teraz pracuję w duszpasterstwie w parafii Nuestra SeĖora del Carmen, prowadzonej przez moje Zgromadzenie. Jest to ogromna Ekwadorczycy w więkparafia, licząca ok. 70 tysięcy wiernych, a jej obszości są biedni, ok. 70% szar jest porównywalny do średniego polskiego żyje w nędzy, a mimo powiatu. Jako najmłodszy w mojej wspólto są uprzejmi i gonocie zakonnej jestem odpowiedzialny za ścinni, i jak mało kto 30 wspólnot chrześcijańskich w terenie. potrafią cieszyć się W każdej z nich jest kaplica oraz salżyciem... ka katechetyczna. Moja praca, mówiąc ogólnie, polega na odwiedzaniu – czasem Mówi się, że najbardziej zakonno, czasem na piechotę, a czasem sadowolonymi z życia ludźmi są mochodem – wszystkich wspólnot, na koKolumbijczycy, ale Ekwadorordynowaniu katechezy i formacji ponad czykom też nie brakuje radości. 200 świeckich katechetów, odwiedzaniu chorych we wspólnotach i sprawowaniu sakramentów. Pragnę tutaj podkreślić ofiarność W drodze do wspólnoty moich katechetów świeckich, którzy nie szczędząc zwanej La Morena. 8 Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012 wywiad z misjonarzem „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.” (Mt 11, 28) Ekwador to kraj niebezpieczny, gdzie można stracić życie w pierwszym lepszym napadzie rabunkowym i chyba to powoduje, że starają się cieszyć życiem, jak tylko można. Wydaje mi się, że ich sekret polega na tym, żeby nie mieć zbyt wygórowanych wymagań. Ponoć Ekwadorczycy uwielbiają świętować. Które święto obchodzone jest najbardziej uroczyście? Czasem odnoszę wrażenie, że w Ekwadorze cały rok to jedno wielkie święto. Ekwadorczycy chętnie obchodzą święta religijne oraz cywilne. Niewątpliwie prym wiedzie Boże Narodzenie, kiedy „ciurkiem” świętuje się aż do Nowego Roku. Często dniem wolnym od pracy są też różnego typu rocznice itp. Święto Zmarłych obchodzi się zupełnie inaczej niż w tradycji polskiej? Tak, to prawda. W Ekwadorze kult związany ze zmarłymi jest silnie odczuwany. Pogrzeby gromadzą w kościołach lub w kaplicach niezliczone rzesze ludzi i tylko ciepły, wilgotny klimat powoduje, że uroczystości pogrzebowe nie trwają dłużej Chwila zadumy przy kraterze Quilotoa. niż 4 dni. Jeśli chodzi o samo Święto Zmarłych, to jest to święto rodzinne. Całe rodziny zjeżdżają się do miejsca pochodzenia, gdzie pochowani są ich rodzice czy dziadkowie. Są wspólne posiłki w domu rodzinnym i wspólne odwiedzanie cmentarza. Wtedy długi czas spędzają przy grobie, np. rodziców, rozmawiając i spożywając potrawy, głównie słodkie placuszki, zwane guagua, czasem popijając jakiś trunek alkoholowy, często z domieszką ziół. Pierwsze krople trunku i okruchy jedzenia rozsypywane są na ziemię dla duchów przodków. Taki zwyczaj jest nie do przyjęcia w Polsce? Dzieci ze wspólnoty chrześcijańskiej Paraiso Pita. Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012 Myślę, że nie. Zwyczaj podobny do naszego spotkałem w Peru. U nas, w Polsce, na nowożeńców czekają tzw. „bramy”, a przejazd okupiony jest ciastem i flaszeczką jakiegoś trunku. W podobny sposób w peruwiańskich Andach odbywa się wyprowadzenie trumny ze zmarłym z domu lub z kościoła na cmentarz. Co jakiś czas spotyka się taką właśnie „bramkę”. Żeby orszak żałobny mógł pójść dalej, trzeba się „wykupić”. Co gorsza, napitek alkoholowy, zwany cinguirito, serwowany jest również uczestnikom orszaku, łącznie z księdzem. Ksiądz jednak może się wymówić, ale większość mężczyzn do grobu dociera w stanie wskazującym. 9 Jaki największy problem dostrzega Ojciec wśród ludzi, z którymi przebywa na misji? Jednym z większych problemów jest z pewnością alkoholizm i narkomania, postępujący bandytyzm i przemoc, no i brak sensownych planów na przyszłość w skali kraju. Coraz bardziej nasilają się problemy ekologiczne, których dłużej nie da się „zamiatać pod dywan”. W slumsach. Ekwadorczycy są w większości biedni, ok. 70 % żyje w nędzy. Ekwadorczycy to w większości wyznawcy religii chrześcijańskiej (90%), ale jeszcze sporo ludzi korzysta z pomocy szamanów i chętnie składa ofiary dla „pacha mamy”. To prawda. Część ludzi w kwestiach zdrowotnych nadal korzysta z usług różnego rodzaju szamanów, zwanych curandero. Również dlatego, że nie stać ich na leczenie konwencjonalne albo ono już zawiodło. W większych miejscowościach zwyczaj ten jednak zanika. Co do ofiar składanych „pacha mamie”, to osobiście nie spotkałem się z tym w Ekwadorze. Prawdą natomiast jest, że w peruwiańskich Andach ludzie składają ofiarę (mesa) duchom gór, zwanym Apu. „Mesa” składa się z alkoholu, papierosów, liści koki, drobnych słodyczy itp., a wkłada się ją w szczeliny skalne lub do płytkich grot. Celem ofiary jest uzyskanie łaskawości Apu. Jak wygląda sytuacja ekwadorskich rodzin? Kto jest odpowiedzialny za utrzymanie rodziny i co jest podstawowym zajęciem zapewniającym utrzymanie? Czy rodzina jest ważna w życiu Ekwadorczyka? Sytuacja rodzin wygląda nieciekawie. Niezwykle trudno o jakąś pracę, a kiedy ona już jest, to pracuje się od świtu do nocy. Również dostęp do oświaty jest ograniczony. Niewątpliwie filarem rodziny jest kobieta, chociaż za utrzymanie odpowiedzialny jest mężczyzna, niestety, często tylko w teorii. Rodzina – i to w szerokim tego słowa znaczeniu – jest bardzo ważna w życiu każdego Ekwadorczyka, bo jest to jedyna, w miarę pewna gwarancja, że w razie jakiejś klęski czy przeciwności losu nie zostanie się bez pomocy. Dlatego zawsze pamięta się tu o urodzinach (imieniny nie są obchodzoBogactwo ne), zwanych cumpleaĖos, nawet Ekwadoru – banany. dalszej rodziny. 10 Czy można temu zaradzić? Z pewnością można, a nawet trzeba. Nie ma jednak, według mnie, szybkich i pewnych rozwiązań. Wkrótce kolejną misją Ojca będzie ojczysty kraj. Co przeważa w Ojca uczuciach: radość z powrotu do Polski czy raczej smutek z pozostawienia misji w Ekwadorze? Trudno mi mówić o uczuciu przeważającym. Wracam do Ojczyzny po 16. latach, więc cieszę się, ale również odczuwam pewien niepokój, gdyż mój Kraj bardzo się zmienił w czasie tych wielu lat mojej nieobecności. Jakie Ojciec ma nadzieje względem misji w Polsce? O co chciałby prosić Czytelników naszego czasopisma? Jeśli chodzi o nadzieje, to chciałbym jedynie przydać się teraz w czymś Panu Bogu w moim własnym Kraju. A o co proszę Czytelników? Pozwolę sobie poprosić aż o trzy rzeczy: modlitwę, modlitwę, modlitwę! Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę, by Pan Bóg błogosławił dziełu misyjnemu, które rozpocznie Ojciec w Ojczyźnie. Muchas gracias (dziękuję bardzo)! Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012 Na dobre i na złe. Dla wielu z nas Afryka pozostaje najważniejszym celem misyjnym i to Afryka przychodzi na myśl, kiedy słyszy się o misjach i misjonarzach. A jak misjonarze postrzegają swoją obecność i swoją pracę w Afryce? Redakcja czasopisma Misjonarzy Kombonianów AlémMar w Portugalii zapytała o to kilku swoich misjonarzy przebywających na misjach w Afryce. Ojciec Dário Balula Chaves, misjonarz kombonianin w Malawi. tekst: MANUEL A. L. FERREIRA, KOMbonianin zdjęcia: ALÉM-MAR tłumaczenie: ALEKSANDRA RUTYNA Trudności i wyzwania Wskaźniki wzrostu gospodarczego pokazują, że w wyścigu o rozwój społeczny i gospodarczy Afryka pozostaje w tyle, choć jest to kontynent bogaty w zasoby naturalne, a przede wszystkim w zasoby ludzkie z ciągle rosnącą i coraz lepiej przygotowaną populacją młodych. Chrześcijańskie misje w Afryce pozostawały zawsze 26 czułe na potrzeby tego kontynentu i jego jakże doświadczonych przez los mieszkańców. Misjonarze rozumieją, że największym problemem Afrykańczyków jest „skrajne ubóstwo ciągnące za sobą poważne konsekwencje społeczne i rodzinne (alkoholizm, kradzieże, głód, rozpad rodzin itp.) oraz ogólny brak chęci do rozwiązywania najpilniejszych problemów społecznych”, jak mówi ojciec Joaquim de Sousa Pere- ira, misjonarz w jednej z biednych dzielnic Lusaki, stolicy Zambii. Dla niego wspomniana niechęć w „dużym stopniu ma swoje źródło w braku zaufania do instancji politycznych i społecznych, które przestały być wiarygodne”. Jednak pomimo tych niesprzyjających warunków, jak podkreśla ojciec Dário Balula Chaves, misjonarz z Malawi, „mieszkańcy Afryki każdy dzień przeżywają z godnością, odwagą Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012 kościół misyjny dzisiaj i optymizmem, znajdując się po środku najprzeróżniejszych przeciwności losu. Ponadto są głęboko religijni, stawiają czoła trudnościom dnia codziennego i wyzwaniom przyszłości, pokładając ogromną ufność w Bogu”. Współcześni Afrykańczycy z całą pewnością potrzebują pomocy Boga, gdyż zabrakło im pomocy innych ludzi i ich własnych przywódców przy konfrontacji z bieżącymi problemami. „Problemy, z jakimi przyszło się zmierzyć populacji afrykańskiej, są liczne i bardzo złożone – mówi ojciec Dário. – Z jednej strony są one związane z negatywnymi skutkami globalizacji, narzucającymi taki model rozwoju, który prowadzi ludzi do życia w ogólnie pojmowanym ubóstwie. Z drugiej zaś strony ma miejsce nadużywanie władzy, korupcja i niezdolność do zachowania tradycyjnych wartości lokalnych kultur każdego narodu.” obowiązkach. Ludzie dostrzegają, że Kościół jest blisko nich oraz że ich rozumie, słucha i pomaga. To Kościół, który towarzyszy z bliska konkretnemu życiu ludzi i który w oparciu o spojrzenie na wiarę, stara się znaleźć właściwe odpowiedzi na ich problemy”. Wojny i konflikty etniczne, które cyklicznie przeciągają przez wiele krajów, wystawiają na próbę zdolność Kościoła do udzielania odpowiedzi. „W trakcie wojny Kościół był jednym z głównych punktów odniesienia dla ludzi – przypomina ojciec José Domingos, misjonarz w Gulu, w Ugandzie. – Kościół pozostał przy ludziach nawet w momentach najbardziej zajadłego konfliktu, ujawniając akty przemocy i pomagając. To do kościołów i innych struktur parafialnych codziennie przychodzili ludzie na noc, czując się tam bardziej bezpiecznie. Kościół poczynił ważne kroki w mediacji w celu znalezienia pokojowego rozwiązania Odpowiedzi Kościoła We wszystkich afrykańskich krajach istnieją dzisiaj solidnie ukształtowane lokalne Kościoły oparte na własnej hierarchii. To właśnie one są głównym celem misji w Afryce, a pracujący tam misjonarze wpisują się w ich ewangelizacyjną i duszpasterską dynamikę, angażując się w procesy transformacji społecznych. W ciągu kilku lat po Soborze Watykańskim II Kościoły afrykańskie włączyły się w obronę własnej tożsamości kulturowej i religijnej. Dzisiaj, jak podkreśla Synod Biskupów dla Afryki, Kościoły te są bardziej isje chrześcijańskie w Afryuważne na kontekst społeczny, ce, na południe od Sahary, w jakim przyszło im funkcjoprzeżywają dziś prawdziwą nować, a przede wszystkim na ekspansję: rośnie liczba wiernych, kwestię sprawiedliwości, pokwitną powołania, kler i lokalni koju i pojednania społecznego hierarchowie konsolidują swoje ludów afrykańskich. działania, a chrześcijanie uczestOjciec Dário Balula akcenniczą w bieżących procesach tuje troskę Kościoła o sytuację transformacji społecznej. Z drumieszkańców dwóch krajów, giej strony, kontynent afrykańktóre są mu znane, w nastęski pozostaje sceną konfliktów, pujący sposób: „W Malawi przede wszystkim na północy i w Zambii Kościół starał się smaganej przez Wiosnę Arabską być proroczym głosem służąi przez dramatyczne warunki hucym ludowi, przypominając manitarne w Rogu Afryki (Somawładzom o ciążących na nich lia, Dżibuti, Kenia, Etiopia). Ojciec Joaquim Pereira, misjonarz kombonianin w Zambii. M Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012 27 konfliktu. Dzisiaj za pomocą różnych młodzież tutaj, w Ribaué, i w całym ramion diecezjalnego Caritasu oraz Mozambiku pozwala się uwieść słoinnych instytucji niosących wsparwom Ewangelii – mówi ojciec Alberto cie i opiekę psychologiczną, stara się Vieira, misjonarz w północnym Monieść pomoc niezliczonej zambiku. – Nierzadko liczbie doświadczonych słyszy się od młodych Kościół przez życie ludzi, sierot ludzi ich spostrzeżestarał się być i osób cierpiących na nia na temat postawy proroczym AIDS”. i zachowania innych głosem Jednak bardziej niż młodych oraz dorosłużącym w przypadku minionych słych, którzy wiernie ludowi, konfliktów dzisiaj Ko- przypominając podążają ścieżką wyściół stoi przed wielką znaczoną przez Jezusa władzom próbą, jaką są procesy w Ewangelii. Czasami o ciążących rekonstrukcji i rozwoju błędnie ją interpretuna nich narodów afrykańskich – ją, ale prawie zawsze obowiązkach. podkreśla ojciec José Vieczynią to z chęci poira, misjonarz w Dżubie, znania i odnalezienia stolicy Sudanu Południowego, najwierności Chrystusowi.” młodszego narodu i państwa w AfryOjciec José Vieira z Południowego ce. – Dzisiejsze działanie Kościoła jest Sudanu również podkreśla to otwarbardzo dyskretne. Wpasowuje się on cie. „Ludzie otwierają się na Ewangew nową, pokojową rzeczywistość. Kolię i drzemie w nich silny duch ekumeściół był bardzo aktywny w czasie wojniczny. Są także bardzo tolerancyjni. ny, ale zniknął w czasie pokoju. ArcyZdarza się, że w jednej rodzinie są biskup Dżuby powiedział, że Kościół katolicy, protestanci i muzułmanie, powinien na nowo wkupić się w łaski a także wyznawcy tradycyjnych reinstytucji rządowych.” ligii afrykańskich. Młodzi chętnie przyłączają się do działań kościelnych i gromadzą się w szkołach na wspólnej Młodzież i przyszłość modlitwie i czytaniu Ewangelii, a takMisjonarze spoglądają także w przyże organizują akcje społeczno-charyszłość i podkreślają ogromne otwarcie tatywne.” Są jednak kraje, w których populacji afrykańskiej na Ewangelię, otwarcie na wiarę staje się problemem, a zwłaszcza młodzieży. „Nie mogę na przykład w krajach o dużych wpłyukrywać, co mnie ogromnie cieszy, że wach islamskich. „Mieszkańcy Czadu są bardzo przywiązani do tradycji plemiennych i pradawnych zwyczajów. Moim zdaniem to przywiązanie stanowi największą barierę dla wartości przekazywanych w Ewangelii –podsumowuje ojciec Avelino Maravilha, misjonarz w Sarh, w Czadzie. – Niekiedy dostrzegam, że chrześcijanie częściej odnoszą się do tradycji i zwyczajów niż do Ewangelii. Sprawia to wrażenie, że Ewangelia schodzi na drugi plan. Jednak młodsze pokolenie może Ojciec José DOMINGOS, misjonarz kombonianin w Ugandzie. przyczynić się do zmiany takiego podejścia. Głównie ci, którzy uczęszczają do szkół, są bardziej otwarci na wartości Ewangelii.” Metody ewangelizacji Patrząc na misje w Afryce, można dostrzec dużą różnorodność metod ewangelizacyjnych: tradycja i innowacyjność współistnieją w lokalnych Kościołach na kontynencie afrykańskim. „Obecnie realizowana misja duszpasterska jest bardzo tradycyjna, opiera się na sakramentach i nie dotyka najważniejszych kwestii państwowych. Mało kształci się ludzi świec28 Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012 :: kościół misyjny dzisiaj kich, katechizacja dzieci i młodzieży jest znikoma” – przyznaje ojciec José Vieira w odniesieniu do sytuacji w Południowym Sudanie. „Mógłbym powiedzieć, że wspólnoty chrześcijańskie i kościelne są głównymi propagatorami ewangelizacji i krzewicielami kultury w lokalnym Kościele – mówi ojciec Joaquim Pereira o rzeczywistości w Zambii. – Budowanie dynamicznych wspólnot chrześcijańskich wydało sporo do- Ojciec José Vieira, misjonarz kombonianin w Południowym Sudanie. brych owoców. Powiedzmy, że życie kościelne odzwierciedla się w tych niewielkich wspólnotach chrześcijańskich, wiejskich lub miejskich, w których życie codzienne i praca toczą się naturalnie i spontanicznie. To właśnie w tych niewielkich grupach społecznych ludność dzieli się obowiązkami, tocząc życie według wartości chrześcijańskich.” Paradygmat dialogu dotarł także do Afryki – przypomina ojciec Ramiro Loureiro da Cruz, misjonarz z Maputo w Mozambiku. „Panuje tu klimat pokojowych i pełnych szacunku relacji z najstarszymi religiami: animistycznymi, islamem i hinduizmem, przywiezionymi przez imigrantów z Azji. Wielokulturowy klimat panujący w Afryce, pozbawiony fundamentalizmu, przyprawia o radość. Największą trudnością pozostaje walka z sektami religijnymi manipulującymi rzekomymi cudami, które nigdy nie zostały udowodnione” – podsumowuje misjonarz. zawsze – mówi ojciec Alberto Vieira. – Ojciec Daniel Comboni mawiał, że misjonarz musi być jak ukryty kamień, który tylko przyjezdni są w stanie dostrzec. Niekiedy ciężko jest pogodzić się z tym, że praca misjonarska przynosi niewielkie efekty.” „To, co mi daje największą satysfakcję to feedback od wspólnoty, jaki dostaję w trakcie niedzielnej Mszy św. Radości i smutki Niektórzy nawet dzwonią do mnie, Życie misjonarskie w Afryce było aby skomentować homilię” – zwierza zawsze wymagające i trudne. Nawet się ojciec José Vieira, pracujący w Rasprzyjające okoliczności, z jakimi diu Bakhita, w Jubie. – Jako dzienmisje chrześcijańskie spotkały się na nikarzowi dużo satysfakcji przynosi tym kontynencie, nie oddaliły tych mi możliwość dotykania ważnych zatrudności. Misjonarze znają nie tylko gadnień, takich jak prawa człowieka, smak radości, ale nie brakuje im także prawa kobiet i dzieci, korupcja, złe rządy, kwestie związane z ekologią, problemów. „Czuję ogromną satysfakcję z żygospodarką, kulturą, nowymi formacia blisko prostych ludzi, dzieląc ich mi tworzenia wspólnoty kościelnej... radości i problemy – wyznaje ojciec To sposób na pokazanie ludziom rzeDário Balula. – Misja styka nas nieczywistości innej niż afrykańska. Najkiedy z ekstremalnymi i zaskakuwiększą trudnością, jaką odczuwam, jącymi sytuacjami jest zaakceptowanie i pomaga nam stać sposobu przewodzeNiekiedy misja się bardziej ludzkimi nia Kościołowi przez styka nas i wewnętrznie wolnywielu biskupów i księmi. Co wystawia mnie z ekstremalnymi ży, gdyż zachowują i zaskakującymi na największą próbę? się oni bardziej jako sytuacjami Wszystko. Ale przede tradycyjni szefowie i pomaga nam wszystkim staranie się, niż jako przywódcy aby przejść z teorii do stać się bardziej kościelni.” ludzkimi bezinteresownej służby „Moją największą i wewnętrznie i być żywym znakiem radością i satysfakcją wolnymi. uniwersalnego braterjest możliwość bycia stwa zawsze, wszędzie częścią grupy osób i wobec każdego.” głoszących Ewangelię Jezusa Chry„Moją największą satysfakcją jest stusa na ziemi, na której wartości poczucie, że jestem integralną częścią królestwa Bożego nie są jeszcze dotego Kościoła – opowiada ojciec Joaqubrze zakorzenione” – wyznaje ojciec im Pereira. – Oddać głos Ewangelii Avelino Maravilha. – Swoim życiem Chrystusa w środowisku spragnionym mogę nieść nadzieję, służyć. NajwiękDobrej Nowiny sprawia, że jestem szą trudnością dla mnie jako misjonabardzo szczęśliwy. Największą próbą, rza jest zgłębienie mentalności tego z jaką zmagam się każdego dnia, jest ludu.” to, aby Słowo Boga, które głoszę, stało się ciałem przede wszystkim w moim Słabe i silne strony życiu, a dopiero potem w życiu moich słuchaczy.” Nie jest łatwo mówić o słabościach „To, co sprawia mi największą raKościoła i misji w Afryce. Nie możdość jako misjonarzowi, jest bycie na jednak uniknąć wypowiadania się tam, gdzie posłał mnie Bóg i kontyw tej kwestii, dlatego misjonarze mónuowanie dzieła Comboniego służąc wią o tym z pokorą, ale wspominają Afrykańczykom, a przede wszystkim także o dużym potencjale Kościołów ludowi macua, przy którym żyłem od afrykańskich. Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012 29 w kulturze i rzeczywisto„Moim zdaniem najDuża liczba ści afrykańskiej – twiersłabszym punktem jest chrześcijan dzi ojciec José Domingos zewnętrzna zależność żyje o Ugandzie. – Przekłada – mówi ojciec Avelino z podwójną się to na brak inkultuo Kościele w Czadzie. – tożsamością, Kościół ten zależy bar- chrześcijańską racji, która sprawia, że Kościół nie jest w stanie dzo od innych Kościow niektórych zaoferować alternatywłów, tak na poziomie sytuacjach nej odpowiedzi na daną finansowym, jak i ludzi pogańską sytuację w życiu, ale na kim. Pewne struktury w innych. którą tradycyjne religie zarządzane przez mioferują odpowiedź. Duża liczba chrzesjonarzy przestaną istnieć, kiedy oni ścijan żyje z podwójną tożsamością, wyjadą z kraju i kiedy skończą się chrześcijańską w niektórych sytupieniądze płynące z zewnątrz. Myślę, acjach i pogańską w innych. Ponadto że największym atutem Kościoła jest słaba inkulturacja powoduje dużą zapoczucie solidarności i gościnności. leżność gospodarczą. Najsilniejszym Dla narodu czadyjskiego są to święte punktem Kościoła ugandyjskiego jest wartości.” najprawdopodobniej ogromna energia „Kościół to kalejdoskop grup etzaznaczana obecnością młodych, co nicznych, które pragną zachować swopowoduje jego stały wzrost. Jest to takją własną tożsamość, lecz które mają że Kościół coraz bardziej niezależny jeszcze słabe pojęcie o tym, co znaczy w zasoby ludzkie”. być katolikiem – podkreśla ojciec José Vieira, mówiąc o Kościele w Południowym Sudanie. – Dinkowie uważają, Przyszłość że biskup powienien być Dinkiem, Misjonarze, pomimo zachodzących Barisowie że Barisem. Księża wygłazmian, z nadzieją patrzą w przyszłość szają bardzo krytyczne homilie, ale misji i swoją w Afryce. „W przyszłość korupcja, która dotyka rząd, dotyka Kościoła w Afryce patrzę z ogromną także Kościół, choć na mniejszą skalę. nadzieją” – podsumowuje ojciec AlKościół ma tam jednak duży potenberto Vieira. – Przyszłość misji, jak cjał, ponieważ mieszkańcy Południoto widzę w Mozambiku, musi zmienić wego Sudanu kochają go. Są to ludzie bieg. Misjonarze nie mogą być tylko ogromnej wiary: znieśli prawie 50 lat tolerowani, muszą być przyjmowani wojen, z wiary wynieśli niezłomność jako integralna część Kościoła katoi upór w podążaniu na przód po nielickiego. Wszystko to mogłoby się odpodległość.” bywać w ramach dynamiki i komunii „Wielką słabością jest powierzKościołów.” chowność zakorzenienia się Kościoła „Przyszłość Kościoła w Afryce jest bardzo obiecująca – potwierdza ojciec Dário Balula. – To młody i stale rozwijający się Kościół. Przyszłość koniecznie musi opierać się na inkulturacji wiary chrześcijańskiej oraz na zaangażowaniu w kwestie sprawiedliwości i pokoju tak, aby Kościół mógł być prawdziwą solą ziemi i światłem świata. Jeśli zaś chodzi o misjonarzy, to zawsze znajdą tu miejsce dla siebie i zawsze będą mile widziani, gdy pozostaną otwarci na nowy styl misji.” „W przyszłość Kościoła w Ugandzie patrzę z wielkim optymizmem” – wyznaje ojciec José Domingos. – Myślę, że będzie się on nadal rozwijał, miał dużą energię i zasoby ludzkie, a także będzie stopniowo znajdował odpowiedzi na napotykane wyzwania. A jeżeli chodzi o przyszłość misjonarzy, to sądzę, że ich zadaniem będzie zachęcanie ludności afrykańskiej do realizowania misji ad intra i ad extra.” „Przyszłość misji rozbijać się będzie o zdolność ludności do sprostania wyzwaniom, jakim ich kraj będzie musiał stawić czoła – ojciec José Vieira wypowiada się o Sudanie Południowym. – Misjonarze muszą mieć większe kwalifikacje, aby stale móc szkolić seminarzystów, księży, wierzących i grupy kościelne. Są diecezje, które mają wystarczającą liczbę księży, ale potrzebują oni odpowiedniego wykształcenia. Coraz bardziej widzę naszą obecność jako wkład w rozwój lokalnego Kościoła, w pogłębianie jego katolicyzmu i misji.” Ojciec Avelino Maravilha, misjonarz kombonianin w Czadzie. 30 Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012 młodzi i misje RADOŚĆ NIEPRZEMIJAJĄCA (Ga 5, 22-23) Kolejnym owocem Ducha, według Ga 5, 22-23, jest radość. W Piśmie Świętym bardzo często pojawia się to słowo. W wielu Księgach, szczególnie w Księdze Psalmów, znajdziemy wezwania do radości – i to przy różnych okazjach – a także jej motywy i źródło. Święty Paweł wręcz wzywa do niej: „Radujcie się zawsze w Panu. Jeszcze raz powtarzam: radujcie się” (Flp 4, 4). Czym zatem dla nas jest radość, skąd wypływa i dokąd nas prowadzi? Dar radości „Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowo moje w was.” Na początku trzeba uświadomić sobie różnicę pomiędzy radością a wesołością czy śmiechem. Instynktownie wyczuwamy, że radość to coś głębszego, niekoniecznie wprost zależnego od czynników zewnętrznych. Jest to coś bardziej trwałego, budującego wewnętrzny pokój, a nie objawiającego się tylko na zewnątrz. Podobnie nie należy równoważyć szczęścia i radości. Szczęście jest bardziej związane z okolicznościami, z jakimś naszym powodzeniem, otrzymanym darem, nagrodą itd. Natomiast radość wypływa przede wszystkim z trwania w Jezusie, w Prawdziwym Krzewie Winnym. I właśnie ten tekst proponuję do dzisiejszej medytacji (J 15, 1-11). Krzew i latorośle Po pierwsze, musimy sobie przypomnieć, jak wygląda krzew winny i latorośle. Inaczej to piękne porównanie, użyte przez Jezusa, nie będzie zrozumiałe. Otóż krzew jest zdrewniałą częścią rośliny, która ma korzenie i z której wyrastają zielone łodygi – latorośle. Bez tej zdrewniałej części latorośle nic nie znaczą, bo wszystkie witalne soki przepływają przez pęd główny krzewu. To on daje im życie, sens, owoc… Podobnie jest z naszym życiem. Bez „wszczepienia” w Chrystusa nie ma w nas życia. Odłączenie od Boga powoduje „uschnięcie”, grożąc Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012 31 młodzi i misje wrzuceniem do ognia i spłonięciem. Jezus wzywa każdego z nas do trwania w Nim (zauważ, ile razy to słowo pojawia się w tekście!). Warto więc podczas medytacji zobaczyć siebie samego wszczepionego w Jezusa, warto poczuć i doświadczyć, że bez Niego nasze życie nie ma sensu i celu, warto zobaczyć, co nas z Nim łączy, co umacnia tę więź, a co niszczy… Co zatem dla nas znaczy trwać w Chrystusie? Wszczepienie w Jezusa Jezus mówiąc o naszym „wszczepieniu”, przede wszystkim wspomina o owocach: „Kto trwa we Mnie, a ja w nim, ten przynosi owoc obfity” (J15, 5b). Tak jakby chciał nam uświadomić coś bardzo oczywistego. Winogrona rosną na latoroślach nie tylko dlatego, że latorośl jest taka piękna, silna, zielona, zdolna… Bez włączenia jej w krzew nie byłoby żadnego owocu. Dziś Jezus zdaje się mówić każdemu z nas: „Pamiętaj, że twoje działanie ma swój początek we Mnie, beze Mnie cały twój wysiłek pójdzie na marne. Twoja siła, pomysłowość, zapał, sens, gotowość działania pochodzą ode Mnie i do Mnie mają prowadzić”. Warto więc zastanowić się, skąd wypływa nasze zaangażowanie i jakie są motywacje naszego działania? Czy nasza pomoc innym naprawdę prowadzi nas do Boga, czy może jest sposobem, by się pokazać, zostać docenionym? Nie jest to łatwe, ale każdy z nas wezwany jest do oczyszczania motywacji, do szukania ich w Bogu. Odcinając się od Niego, nie wydamy żadnych prawdziwych owoców. Działając z Nim i dla Niego, będą one dorodne i trwałe. Pełnia radości No, ale miało być o radości. I tu właśnie dochodzimy do sedna. Na końcu wybranego fragmentu Jezus mówi: „To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna” (J 15, 11). Nasza 32 „Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania.” prawdziwa radość wypływa z faktu zjednoczenia z Jezusem. Będąc z Nim („Trwajcie we Mnie”), żyjąc według Jego słowa („Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowo moje w was”) i według przykazań („Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania”), możemy żyć i doświadczać radości i to niezależnie od okoliczności zewnętrznych. To właśnie dlatego pierwsi chrześcijanie z radością szli na śmierć. Okoliczności tragiczne, a mimo to nie zniknęła z nich radość. Tak, ponieważ radość ma swoje źródło w Krzewie, w trwaniu w Nim. Bóg chce dla nas tej radości i to w pełnym wymiarze, a nie tylko jej namiastkę – czegoś chwilowego i ulotnego. Zatem jako „wszczepieni” w Jezusa możemy być pełni radości i entuzjazmu nawet w chwilach trudnych, gdy zwątpienie daje o sobie znać, w momentach kryzysów czy pytań bez odpowiedzi… Możemy, jeśli tylko nasze życie jest „wszczepione” w Jezusa! Podczas naszej medytacji prośmy o doświadczenie tej pełnej radości; radości, która wypływa z faktu, że należymy do Boga, że to od Niego mamy życie i wszystko inne, że to On nadaje sens i cel naszemu życiu i działaniu… o. M aciek Zieliński [email protected] Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012 młodzi i misje Wanda Błeńska urodziła się 30 października 1911 r. w Poznaniu. Po ukończeniu szkoły średniej rozpoczęła studia na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Poznańskiego. Kierunek studiów, który wybrała, podyktowany był – jak sama mówi – chęcią spełnienia największego marzenia, czyli wyjazdu na misje w charakterze lekarza. Kiedy wybucha wojna, wstąpiła do Armii Krajowej, a po jej zakończeniu wyemigrowała z komunistycznej Polski do Londynu, gdzie rozpoczęła naukę medycyny tropikalnej. LEKARKA, która leczyła witaminą M źródło: arch. Kombonianie W roku 1950 spełniło się jej marzenie. Wtedy właśnie dostała propozycję wyjazdu do Ugandy, gdzie – jak się później okazało – spędziła ponad 40 lat wśród trędowatych, niosąc im pomoc lekarską, ale także spokój, radość i nadzieję. Ugandyjczycy bardzo ją pokochali, dlatego lubili spędzać z nią czas, rozmawiać, żartować… A ona nawet gdy była najbardziej zmęczona, wychodziła do nich, pytała o zdrowie, sprawdzała, czy nie mają zmian chorobowych. Ludzie to doceniali... Wanda Błeńska była oddanym lekarzem, interesowała się każdym pacjentem, ponieważ widziała w nim Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012 33 źródło: arch. Fundacji "Redemptoris Missio" młodzi i misje W czasie pracy w Bulubie. źródło: arch. Kombonianie przede wszystkim człowieka. Była niezwykle zaangażowana w swoją pracę, każdemu starała sie pomóc. Bardzo często powtarzała, że wszyscy chorzy powinni otrzymywać witaminy, wśród których najważniejsza jest witamina M – miłość. A ona właśnie tą witaminą leczyła, każdemu dawała miłość, zainteresowanie, zrozumienie, ofiarowywała całą siebie i cały swój czas. Jej podejście do pacjenta było wyjątkowe. Pracując z chorymi na trąd, nie zakładała rękawiczek do badania, ponieważ chciała pokazać, że się ich nie boi. Człowiek był dla niej najważniejszy i ludzie to czuli, dlatego tak bardzo ją kochali. Po 43. latach spędzonych w Ugandzie dr Błeńska powróciła do kraju, do rodzinnego Poznania. Nie oznaczało to jednak końca jej działalności misyjnej, zmienił się jedynie charakter pracy. Od swojego powrotu zapraszana jest na różnego rodzaju spotkania, sympozja, konferencje, na których dzieli sie swoim doświadczeniem misyjnym. Jej kalendarz zapełniony jest po brzegi, a mimo to chętnie przyjmuje kolejne zaproszenia. Również my, grupka młodych ludzi skupionych wokół kombonianów, która żywo interesuje się misjami, mieliśmy okazję spotkać Doktę (tak nazywali ją ugandyjscy chorzy). Ona bowiem nigdy nikomu nie odmawia, dlatego też dla nas znalazła chwilę czasu na rozmowę. 34 To był piękny, marcowy dzień. Przyjechaliśmy na ul. Miłą, przy której mieszka p. Wanda, i nagle wszystkim zaczęły bić mocniej serca. Jakie odczucia? Przede wszystkim podekscytowanie, radość, ale też odrobina stresu. W końcu nie była to zwykła osoba. Przekroczyliśmy próg jej domu... Emocje rosły... Weszliśmy do pokoju, który jakby nas przeniósł w czasie i przestrzeni. Wszędzie pamiątki z Afryki, pełno zdjęć afrykańskich dzieci, ale nie tylko. Na łóżku lalki – rodzina afrykańska. Z każdego zakątka pokoju tchnęło Afryką. I nagle zobaczyliśmy siedzącą w fotelu filigranową postać, która już od progu powitała nas ciepłym uśmiechem – to ona, lekarka, która tak bardzo ukochała misje. Każdego z nas uściskała na powitanie, pocałowała nawet kwiat, który przywieźliśmy dla niej. Stres minął. Od p. Wandy biła niesamowita radość, entuzjazm i ciepło, którym zarażała. Stworzyła wspaniałą atmosferę, w której każdy czuł się dobrze, jak u siebie, bez skrępowania. Poprosiła nas o pytania, ponieważ nie lubi prowadzić wykładów. I zaczęły się niewiarygodne historie z Czarnego Lądu... Opowiadała o trudach, jakie musiała przetrwać, ale częściej mówiła o tych radosnych chwilach, bo jak podkreśliła, „to co złe trzeba przebaczać i zapominać”. Widać było, że wspomnienia tamtych miejsc i ludzi sprawiały jej radość i wywoływały uśmiech na twarzy. Ona naprawdę pokochała misje, pokochała tamtych ludzi, ich kulturę i sposób bycia. Mimo sędziwego wieku dr Błeńska ma fantastyczną pamięć. Pamięta wiele szczegółów, nie tylko z pobytu na misjach, ale też z dzieciństwa i młodości. Sposób, w jaki opowiadała, sprawił, że „przenieśliśmy” się do Afryki, wyobrażając sobie życie Ugandyjczyków. Była dla nas kimś w rodzaju przewodnika, ukazującego afrykańską rzeczywistość, pracę i ludzi. Gdy nadszedł czas pokazania pamiątek z Afryki, które przywieźliśmy ze sobą, p. Wanda zatrzymywała sie nad każdą z nich, dotykała, zachwycała się i podziwiała, a na instrumencie muzycznym próbowała nawet zagrać. I właśnie to sprawia, że jest nieprzeciętną osobą. Kobieta, która osiągnęła Jeśli macie naprawdę dużo, posiadająca rozległą wiedzę z zakresu leczenia trądu, obdarowana wieloma jakieś dobre wyróżnieniami i orderami, jest bardzo skrompomysły, na i taka „ludzka”. Posiada niesamowitą umiejętność cieszenia sie z rzeczy najprostszych, to je tak jak wszyscy ludzie w Afryce. pielęgnujcie. To, co na pewno uderza każdego, kto spotka dr Błeńską, to jej entuzjazm i duże poczucie humoru. W trakcie naszej rozmowy opowiadała żarty, z których wspólnie się śmialiśmy. Jest ona przykładem osoby, która całkowicie zaufała Bogu. Osoby, która postanowiła żyć dla innych, poświęcić się dla innych, mając świadomość konsekwencji, które mogła ponieść. Dla niej to nie miało znaczenia, ponieważ liczył się i wciąż liczy tylko człowiek. Dla nas, osób rozważających wyjazd na misje, było to bardzo ubogacające spotkanie, które pozostanie w nas na zawsze. Doktor Błeńska rozbudziła w nas entuzjazm, radość i chęć do spełniania swoich marzeń, tak jak to ona zrobiła. Jest doskonałym przykładem, że całkowite zaufanie Panu Bogu gwarantuje szczęście. „Jak ma się tę ufność, to zawsze jest dobrze”– często powtarza. Najważniejszą radą, jaką nam dała p. Wanda, były słowa: „Jeśli macie jakieś dobre pomysły, to je pielęgnujcie. Nie dajcie im zasnąć, nie odrzucajcie ich tylko dlatego, że wydają się niemożliwe czy trudne do zrealizowania. Marzenia trzeba pielęgnować! Praca na misjach jest ciężka, ale piękna”. Niech te jej słowa towarzyszą nam każdego dnia i dodają odwagi. Misjonarze Kombonianie 3 (110) maj–czerwiec 2012 misjonarze kombonianie Kair Hélouan EGIPT Assouan Afryka Północna TOGO GHANA Asrama Cape Coast PN. SUDAN BENIN Toko-toko Manigri Cotonou Lomé Akra Omdurman Chartum CZAD N’Djamena Port Sudan El Obeid ERYTREA Delle Kosti Nyala ETIOPIA PD. SUDAN Laï Old Fangak Dono-Manga Sarh Nyamlell Doba Raga Leer Moïssala Bendoné Bodo R. ś. a. Wau Mapuordit Yirol Dékoa Tali Bangui Grimari Juba Boda Tokoyo Duru M’baïki Lomin Bondo Bambilo Mongoumba Isiro Kisangani Kampala Yanonge R. D. KONGO Asmara Decameré Gilgel Beles Asko-Gulele Addis Ababa Hawassa Qillénso Haro-Wato UGANDA Nakwamekwi Marsabit Amakuriat Kacheliba Kapenguria Nairobi Ongata KENIA Kinszasa misjonarze kombonianie MALAWI Chama warszawa Namapa Kanyanga ul. Łączna 14 Alua Chikowa Lilongwe skr. poczt. 81 Chipata Carapira 03-113 Warszawa Lusaka Ribáuè Anchilo Nampula tel. 22ZAMBIA 676 56 28 Chitima Tete e-mail: [email protected] MOZAMBIK Beira Muxúnguè misjonarze kombonianie kr aków Acornhoek Waterval ul. Skośna 4 Mamelodi skr. poczt. 21 Matola Phiri - Soweto Maputo 30-383 Kraków Johannesburg tel. 12 262 34 68 email: [email protected] Pietermaritzburg PD. aFRYKA www.kombonianie.pl Mount Frere „Życie misjonarza to ciągła podróż, to ciągłe wyruszanie w kierunku nieznanym. Kiedy byłem młodym chłopakiem, marzyłem by być misjonarzem i teraz dziękuję Bogu, że poprowadził mnie bezpiecznie do celu i pomógł zrealizować moje marzenie.” o. Paweł Opioła, kombonianin – Zambia