Gunn-Rita podbiła Wieliszew

Transkrypt

Gunn-Rita podbiła Wieliszew
Gunn-Rita podbiła Wieliszew
Legenda kolarstwa górskiego Gunn-Rita Dahle Flesjaa otworzyła w minioną sobotę w
Wieliszewie pierwszą trasę cross country w okolicy Warszawy. Wykręciła na niej świetny
czas, a rowerzystów zachwyciła nie tylko swoimi dwukołowymi umiejętnościami. –
Świetnie bawiłam się na trasie. Obiecuję, że wrócę tu za rok, jeśli obiecacie mi, że
zabierzecie ze sobą swoje żony i dziewczyny – stwierdziła, zachęcając do tego, by więcej
kobiet wsiadało na rower.
– Rzuciłam Wam wyzwanie swoim przejazdem i mam nadzieję, że będziecie trenować, żeby
poprawić mój rezultat – powiedziała najbardziej utytułowana kobieta w historii MTB. Mimo
przeziębienia i okresu roztrenowania legendarna Norweżka na 12,5-km trasie uzyskała
świetny czas 32 minuty i 21 sekund (ok. 11 minut lepszy od drugiej zawodniczki), jednak
wyścig z czasem nie był tego dnia najważniejszy. – Świetnie bawiłam się na trasie. Nawet
dobrzy zawodnicy mogą odbyć na niej trening i mieć wielką frajdę, mimo tego, że nie ma na
niej stromych podjazdów czy bardzo trudnych technicznie sekcji. Równocześnie jest to trasa,
która sprawi przyjemność mniej zaawansowanym. Można zabrać na nią swoją żonę czy
dziewczynę i cieszyć się na niej wspólną jazdą – powiedziała zawodniczka Multivan Merida
Biking Teamu podczas konferencji prasowej. Zwieńczyła ona rowerowe zmagania otwarcia
Wieliszewskiej Trasy Crossowej. Rozpoczęły się one o 10.30 oficjalnym przecięciem wstęgi i
wspólnym przejazdem trasy z aktualną mistrzynią świata w maratonie MTB. Po nim nadszedł
czas na indywidualną jazdę na czas i spotkanie z Norweżką. Zarówno na rowerze, a także po
odstawieniu go swoją otwartością i uśmiechem powiększyła ona w Wieliszewie grono swoich
fanów na świecie. – Zrobiła na ludziach ogromne wrażenie, jej przyjazd jest inspirujący dla
nas jako organizatorów, ale też dla rowerzystów – powiedział Cezary Zamana, organizator
Merida Mazovia MTB Marathonu, w którego finale Dahle Flesjaa wystartowała dzień po
otwarciu nowej trasy.
Mistrzyni doceniła wójta
– Wydaje mi się, że Wieliszew zyskał Waszą akceptację, skoro jest Was tak dużo. Dziękuję,
mam tylko mały problem, bo nie jestem już mistrzem tej trasy – rozpoczął spotkanie z
legendą wójt gminy Wieliszew i pomysłodawca trasy, Paweł Kownacki. – Mam nadzieję, że
wieść o niej odbije się szerokim echem nie tylko w Warszawie. Chcemy pomóc cieszyć się
rowerzystom wizytą w Wieliszewie także w inny sposób. Między innymi dlatego
uruchomiliśmy assistance rowerowy – dodał. Zaprezentował również mapę z nowymi
trasami turystycznymi gminy przeznaczonymi nie tylko dla rowerzystów. – Bardzo
chciałabym mieć w Norwegii burmistrza, który byłby w takiej formie jak Ty – usłyszał od
legendarnej Norweżki Paweł Kownacki, który poprawił tego dnia swój rekord na trasie.
Otrzymał od niej koszulkę mistrzyni świata z autografem i dedykacją, odwdzięczył się
koszulką lokalnej drużyny kolarskiej z tęczowymi paskami mistrzyni świata, która bardzo
spodobała się mistrzyni.
Zadowolenia nie krył także prezes Merida Polska, Waldemar Chrapek, którego firma
ściągnęła do Polski legendę MTB. – Bardzo dziękuję, że Gunn-Rita skorzystała z naszego
zaproszenia i w finale Merida Mazovia MTB Marathonu wystartuje aktualna mistrzyni świata
w maratonie – zaznaczył, dodając, że każdy ma szansę jeździć na takim sprzęcie, jak ona. –
Rowery, które mogą Państwo kupić w sklepie, są tymi samymi rowerami, na których GunnRita i Jose Antonio Hermida ścigają się w Pucharze Świata. Ich praca absolutnie przekłada się
na gotowy produkt, który można samemu używać – stwierdził Waldemar Chrapek,
spoglądając na Meridę Big.Nine w tęczowych barwach tegorocznej mistrzyni świata, rower,
który miał w Wieliszewie swój oficjalny debiut. – Na tych rowerach chce się jeździć –
powiedział Cezary Zamana, który zabrał ze sobą na spotkanie model Meridy, na którym jako
ostatni Polak wygrał 10 lat temu Tour de Pologne. Przyznał, że jest bodaj najszczęśliwszym
rowerzystą na świecie, bo może rozwijać kolarstwo w wyjątkowym składzie i otoczeniu. –
Jesteście Wy, moi zawodnicy, jesteśmy w gminie, w której powstaje pierwsza trasa cross
country w okolicy Warszawy, kropką nad „i” jest mistrzyni, która ją otwarła. Jestem dumny z
tego, że pokazała nam, jak można jeździć na rowerze – powiedział Cezary Zamana.
Będą kobiety – wróci Gunn-Rita
– Jeszcze chyba żadna trasa w Polsce nie miała na swoim otwarciu wielokrotnej mistrzyni
świata, mistrzyni olimpijskiej, legendy kolarstwa górskiego. Jesteście szczęściarzami –
stwierdził
prowadzący
spotkanie
Adam
Probosz,
komentator
Eurosportu.
Sama
zainteresowana z uśmiechem podzieliła się swoimi wrażeniami z trasy, by następnie
odpowiedzieć na pytania dotyczące różnych, nie tylko sportowych, tematów. – Mam dobry
dzień pełen zabawy, duża w tym zasługa roweru. Dobre życie w dużej mierze zależy od
zdrowia, warto inwestować w nie, używając roweru – powiedziała, dodając, że chciałaby, aby
więcej kobiet korzystało z dwóch kółek. – Obiecuję, że wrócę tu za rok, jeśli obiecacie mi, że
w przyszłym roku przyprowadzicie swoje żony, dziewczyny i zachęcicie je do jazdy na
rowerze, a połowę startujących będą stanowiły kobiety – stwierdziła, by za chwilę otrzymać
burzę braw. Dahle-Flesjaa przyznała, że Polska bardzo jej odpowiada, była tu już w 2004 r. na
wygranych przez nią mistrzostwach Europy w Wałbrzychu. – Bardzo podoba mi się w Polsce,
okolice Warszawy są kompletnie różne od mojego krajobrazu w Norwegii, z fiordami,
morzem i górami. Ważne jest dla mnie to, że spotykam tu wiele miłych i przyjaznych osób,
poznaję odmienną kulturę i piękno tutejszej natury – tłumaczyła.
Duże zainteresowanie wzbudziła opowieść Dahle-Flesji o jej zawodowych początkach. –
Zawsze jeździłam moim rowerem do szkoły, ok. 3 km. Dorastając, uprawiałam wiele różnych
sportów, ale nie było to MTB. Choć brzmi to tak, jakbym żyła wtedy gdzieś w jaskini, przed
dwudziestym rokiem życia nie wiedziałam nawet, że jest coś takiego, jak kolarstwo górskie –
przyznała rozbawiona. Swój pierwszy trening MTB odbyła w wieku 22 lat z lokalną męską
drużyną kolarską. – Po pierwszym interwałowym podjeździe pokonanym na 18-kg rowerze i
w butach biegowych myślałam, że umieram i zastanawiałam się, po co to robię. Wtedy
jednak nadszedł czas na zjazd i była to „miłość od pierwszego wejrzenia”. W moim
pierwszym treningu w kwietniu 1995 r. wiele było przypadku czy raczej przeznaczenia –
powiedziała.
40-latka i BMX
– Jak wygląda Twój rok, cały rok? – zapytał jeden z uczestników spotkania z Gunn-Ritą. –
Chciałbyś się ze mną umówić? – odpowiedziała z uśmiechem Norweżka i przeszła do
opisywania swojego sezonu. – Zwykle jestem w trasie 230-250 dni w roku. Mój rekord to
274 dni w drodze w ciągu roku. Przez większość czasu podróżuję z rodziną. Moja zima i
przygotowania do nowego sezonu rozpoczynają się 1 listopada. Zwykle spędzamy 3 tygodnie
na Gran Canarii przed Świętami Bożego Narodzenia i 3 tygodnie w styczniu. Później z
Multivan Merida Biking Teamem spędzamy mniej więcej 2 tygodnie na Majorce podczas
prezentacji drużyny i Meridy – wyliczała królowa MTB. Sezon na dobre rozpoczyna się dla
niej po lutowej prezentacji. – Pierwsze wyścigi w przyszłym sezonie będą pod koniec lutego
czy na początku marca na Cyprze. Pierwszy wyścig Pucharu Świata odbędzie się na początku
kwietnia w RPA, 2 tygodnie później lecimy do Australii na drugi wyścig, później wracamy do
Europy. Będziemy się też w przyszłym roku ścigać w Pucharze Świata w USA i Kanadzie, a
mistrzostwa świata w maratonie odbędą się w RPA – dodała. Stwierdziła także, że bardzo
istotne są dla niej wysokogórskie obozy treningowe w trakcie sezonu. – Mam naturalny niski
poziom hematokrytu, więc trenowanie na wysokościach ma na mnie bardzo dobry wpływ –
wyjaśniła Norweżka.
Wśród obecnych na spotkaniu nie brakowało kibiców kolarstwa szosowego, których
interesowało, co o „szosie” sądzi mistrzyni olimpijska i 9-krotna mistrzyni świata w MTB. –
Jeździłam dużo na szosie, głównie w ramach przygotowań do wyścigów MTB. Zajęłam m.in.
2. miejsce w Pucharze Świata, wygrałam etap w Tour de Feminin, jechałam w Giro dla kobiet.
Zawsze starałam się być w ucieczce, bo wtedy coś się działo. Ścigałam się na szosie, lubiłam
to, ale nigdy nie mogłabym poświęcić się temu w całości – powiedziała. Odkąd ma rodzinę,
nie startuje już na szosie, ale wciąż często trenuje na niej szybkość, ponadto, stara się śledzić
w telewizji każdy etap wielkiego touru. Łamiąca wiele schematów Norweżka zakończyła serię
pytań i odpowiedzi, dodając zebranym w Wieliszewie odwagi do pozytywnych zmian w ich
życiu. – W tym roku w wieku 40 lat po raz pierwszy zjeżdżałam na rowerze downhillowym.
Obiecałam też mojemu synkowi, że jeszcze w tym roku będę z nim jeździć na BMX-ie. 40letnia kobieta i BMX: jak widzicie, nigdy nie jest za późno.

Podobne dokumenty