plik pdf - Cztery Kopyta (Magazyn on

Transkrypt

plik pdf - Cztery Kopyta (Magazyn on
PO L ECA NE KS IĄŻ K I
Złote Myśli (www.ZloteMysli.pl), to nowatorskie wydawnictwo elektroniczne, zajmujące się wyłącznie elektronicznymi
publikacjami (ebookami), o tematyce związanej z samodoskonaleniem, sukcesem, motywacją, psychologią. Wszystko,
czego potrzebujesz, aby być bliżej sukcesu.
Czy chcesz zaoszczędzić swoje pieniądze?
 Czy chcesz kupować tylko i wyłącznie to, na co masz w danej
chwili ochotę i co faktycznie jest Ci potrzebne, a nie to, co chcą Ci
wcisnąć?
 Czy nie chcesz płacić już tak dużych sum pieniędzy i zabierać
ze sobą długich paragonów?
 Czy chcesz wiedzieć, na co zwrócić uwagę podczas robienia
zakupów?
 Czy chcesz wiedzieć, jak zaoszczędzić swój cenny czas?
 Czy chcesz nabyć umiejętność rozpoznawania fałszywych promocji?
Czy chcesz zacząć dostrzegać wszelkie manipulacje i stać się bardziej świadomym
konsumentem?

Nareszcie jest publikacja, która odkrywa triki stosowane przez hipermarkety. Znajdziesz w niej odpowiedzi na pytania:
Czy cierpisz na shopoholizm lub czy jesteś nim zagrożony?
 Dlaczego w hipermarketach nie ma zegarów?
 Dlaczego chleb jest zawsze na końcu sklepu?
 Jak (i dlaczego akurat tak) hostessy prowadzą dialog z klientem?
 Kiedy jesteś wprowadzany w błąd?
 Jak w łatwy sposób zmanipulować konsumentem, modyfikując cenę produktu?
 Jak wyglądają fikcyjne promocje?
 Czy programy lojalnościowe są cokolwiek warte?
Kiedy najbardziej jesteś narażony na zakupy impulsowe?

Jeżeli chcesz, możesz pobrać także darmowy fragment e-booka, dzięki któremu ocenisz, czy warto mieć go w pełnej wersji.
www.CzteryKopyta.pl
Str. 1
Redakcja
B
Miło mi powitać Was w kolejnym
numerze Czterech Kopyt
Jak co miesiąc mamy dla Was dużą
porcję praktycznej wiedzy, ciekawych
opowieści i nowinek ze świata naszych ukochanych koni. W tym numerze wprowadziliśmy kilka ulepszeń, aby magazyn był jeszcze ładniejszy i ciekawszy. Cieszę się, że cały czas przybywa nam czytelników. To dla Was, moi drodzy, robimy ten magazyn. Już niedługo prawdopodobnie będziemy wprowadzać na stronie jeszcze
większe zmiany. Mamy nadzieję, że spodobają się Wam nasze pomysły.
Agata Obidowicz
SPIS TREŚCI
WS PÓ Ł P RACA
Weterynaria: Badania krwi
Sprzęt jeździecki: Siodło
Projekt stajni: Jak i gdzie powinien
mieszkać... koń?
Ukochany koń: Arkus
Sport: Cross
Naturalna praca z ziemi: Ustępowanie
od mowy ciała
Polska kawaleria: Z życia kawalerzysty
Kliker trening: Informacje ogólne cz. 2
Rasy koni: Konie Andaluzyjskie
Konkurs: Nocna jazda
Recenzje: Niepokonany Seabiscuit
Jeździectwo: Półparada
Arabski Świat: Pokazy cz. 3
Artysta: Bill Parson
Sklep: Pudełka, kuferki, obrazki...
CzteryKopyta.pl to darmowy e-zin poświęcony koniom. Jeżeli także interesujesz się końmi i chcesz pomóc w tworzeniu magazynu napisz do nas na adres:
[email protected]
Copyring © www.czterykopyta.pl wszelkie prawa zastrzeżone. Materiał ten jest
ograniczony prawami autorskimi i nie może być kopiowany, publikowany i rozprowadzany w żadnej formie.
Str. 2
R E K LA MA
Osoby zainteresowane reklamą na łamach magazynu, lub na stronie internetowej proszę o kontakt pod adresem:
[email protected]
R E DA KCJA
Red. Naczelna: Agata Obidowicz
Redaktorzy: Monika Piech, Piotr Dobrowolski, Karolina Motyl, Agnieszka Litwa, Paulina Niemczak, Anna Kuzio,
Ashley i Kaja Walkowskie
Korekta: Anna Popis-Witkowska
Okładka: Robert Roróg
Skład tekstu: Agata Obidowicz
www.CzteryKopyta.pl
W E T E RY N A R I A
adania krwi
u koni
Ponieważ krew jest bardzo podatna na zmiany pod wpływem
urazów, stresu czy choroby, na
jej podstawie bardzo łatwo jest
określić stan zdrowia konia.
Tekst: Agata Obidowicz
Jeśli chcemy zbadać krew od zdrowego osobnika, należy pamiętać, że powinna być ona pobierana od zwierzęcia wypoczętego, najlepiej rano. Ważne jest także, żeby w przeddzień badania koń nie był zmuszany do zbyt
dużego wysiłku fizycznego oraz nie
był bezpośrednio po transporcie. Jeśli
podczas badania koń był wyraźnie
niespokojny i nerwowy – należy to
odnotować, gdyż może mieć to wpływ
na wyniki. Zachowanie tego typu powoduje najczęściej wzrost wartości
hematokrytu i poziomu hemoglobiny,
a spadek poziomu glukozy. Krew może pobierać tylko lekarz weterynarii.
Badanie krwi pozwala rozwiać wiele
wątpliwości, pomaga również rozwiać
wiele wątpliwości związanych ze stanem zdrowia zwierzęcia. Przeprowadzanie tego badania regularnie po-
www.CzteryKopyta.pl
zwala w szybkim wykrywaniu problemów ze zdrowiem oraz pomaga w ich
analizie. Pobieranie krwi wykorzystywane jest także do badań materiału
genetycznego, mających na celu określenie lub sprawdzenie rodziców konia
(sprawdzenie zgodności z danymi
podanymi w dokumentach konia).
Krew do badania powinna być pobierana z żyły szyjnej zewnętrznej do
specjalnie przeznaczonej do tego probówki. Badanie powinno być wykonane jak najszybciej po pobraniu materiału.
Sprawdza się
składników:
zawartość
różnych
* Glukoza u zdrowych koni przyjmuje wartość 5.0–6.5 mmol/l i jest naj-
Str. 3
W E T E RY N A R I A
bardziej stabilnym składnikiem krwi.
Jej wahania pojawiają się po spożyciu
posiłku, podczas i po wysiłku oraz
podczas stresu i zdenerwowania.
Podniesiona zawartość glukozy występuje u klaczy w ciąży, koni otłuszczonych i u kucyków szetlandzkich.
Poziom glukozy odbiegający od normy może świadczyć albo o przetrenowaniu konia, albo o jego nieprawidłowym żywieniu.
* Hemoglobina (HB) i hematokryt (Ht) u zdrowych koni przyjmują
odpowiednio wartości ok. 10–18 g/dl
i 33–50%. Zawartość tych składników
jest wyraźnie zróżnicowana i zależy
zarówno od rasy konia, jak i stopnia
jego użytkowania. Wskaźniki te wzrastają w momencie, w którym koń jest
trenowany prawidłowo, a informują o
jego możliwościach fizycznych i o pojemności tlenowej, jako że substancje
te odpowiadają za transport tlenu we
krwi. Zjawisko systematycznego
wzrostu zawartości tych składników we krwi przy odpowiednim
treningu jest wyraźniejszy u koni
młodszych niż u starszych i trenujących kilka lat. Jeśli ich poziom spada poniżej normy, może
to świadczyć o anemii lub przemęczeniu czy przetrenowaniu
konia.
* Bilirubina (Bil) u zdrowych
osobników ma wartość do 40
mmol/l. Po wysiłku fizycznym
występuje przejściowy wzrost
zawartości tego składnika krwi.
Str. 4
W E T E RY N A R I A
Jeśli wartość utrzymuje się na poziomie wyższym niż 60 mmol/l – świadczy to o zaburzeniach pracy wątroby i
żółtaczce. Należy pamiętać, żeby
próbki krwi przeznaczone do badania
zawartości bilirubiny nie były wystawione na działanie promieni słonecznych, gdyż te powodują znaczny spadek zawartości tego składnika.
* Kwas mlekowy (LA) u zdrowych
koni ma poziom 5.0–6.5 mmol/l. Jego
znaczny wzrost można zaobserwować
po znacznym wysiłku fizycznym. Podczas wysiłku ilość tlenu dostarczana
do organizmu jest za mała, wskutek
czego po licznych procesach chemicznych powstaje kwas mlekowy. Poziom
tego składnika może być zbadany
bezpośrednio po pobraniu krwi dzięki
specjalnej przenośnej aparaturze.
Jest to przydatne i wygodne podczas
rajdów długodystansowych, w czasie
których badana jest krew zwierząt.
www.CzteryKopyta.pl
* OB u młodych, zdrowych koni waha
się od 0 do 7, rzadko przekracza 10. U
koni starszych, które przeszły szereg
kontuzji lub były intensywnie trenowane wiele lat, może osiągnąć wartość ok. 15. Wysoki wskaźnik OB,
znacznie
przekraczający
normę,
świadczy o pogorszeniu stanu zdrowia
i informuje o infekcjach czy stanach
zapalnych.
* Potas (K) u zdrowych koni wynosi
od 3 mmol/l. Podczas wysiłku znaczna
ilość tego składnika wydalana jest z
organizmu wraz z potem. Znaczne obniżenie poziomu potasu w organizmie
może objawiać się zaburzeniami pracy
serca.
* Fosfor (P) i Magnez (Mg) przyjmują wartości od 1,0 do 1,4 mmol/l
dla fosforu i do 0,7 mmol/l dla magnezu. Ich niedobór związany jest z
niedoborami tych pierwiastków w sianie.
* Sód (Na) u zdrowych osobników
występuje w ilości od 135 mmol/l. Jego niedobory są uzupełniane dzięki lizawce solnej, do której koń powinien
www.CzteryKopyta.pl
mieć stały dostęp. Zdarzają się jednak
niedobory pomimo dostępu do lizawki. W celu zmniejszenia niedoboru w
tym przypadku powinna wystarczyć
zmiana lizawki na wieloskładnikową.
Sód, podobnie jak potas, wydalany
jest wraz z potem.
* Białko całkowite u zdrowych koni
wynosi od 57 do 70 g/l. Jego poziom
znacznie wzrasta w czasie upałów,
podczas podróży i po wysiłku fizycznym. Informuje o stopniu odwodnienia konia. Jeśli znacznie przekracza
normę – oznacza to wystąpienie stanu
zapalnego lub przekarmienie. Jeśli natomiast spada poniżej normy, może
oznaczać niedożywienie, wrzody, osłabienie wątroby lub obecność pasożytów.
* Kinaza kreatynowa (CK) u zdrowych koni przyjmuje wartość do 220
mmol/l, znajduje się głównie w mięśniach szkieletowych i w mięśniu sercowym, ale również w tkance mózgowej. Jeśli któraś z wymienionych tkanek ulegnie uszkodzeniu, poziom CK
we krwi wzrasta. Jeśli poziom tego
składnika utrzymuje wartości od 250
do 400 mmol/l u koni trenujących –
świadczy o przetrenowaniu. Podczas
mięśniochwatu CKP może wzrosnąć
nawet do kilku lub kilkunastu tysięcy.
* Aminotransferaza asparaginowa (AST) u zdrowych koni występuje
w ilości do 300 mmol/l. Wzrost AST
może świadczyć zarówno o przeciążeniu i przetrenowaniu, jak i o zaburzeniach pracy wątroby, co zwykle idzie
Str. 5
W E T E RY N A R I A
w parze ze wzrostem bilirubiny. Długotrwały wzrost tego składnika krwi
może świadczyć o nieprawidłowej
pracy mięśnia sercowego. W tym
przypadku dla pewności należy wykonać badanie EKG.
* Fosfataza zasadowa (ALP) jest
składnikiem błon komórkowych, a jej
podwyższony poziom obserwowany
jest podczas schorzeń wątroby, jelit i
kości.
* Mocznik jest substancją powstającą w wątrobie, a usuwany jest z krwi
w nerkach. Wzrost jego poziomu
oznacza zatem schorzenia nerek. Niewielki wzrost mocznika można zaobserwować także u koni odwodnionych
lub przebywających na diecie wysokobiałkowej.
W medycynie weterynaryjnej wyróżnia się dwa podstawowe badania
krwi: hematologię oraz badanie biochemiczne krwi.
* Hematologia określa zawartość i
stężenie hemoglobiny. Pozwala także
oszacować stosunek objętości krwinek czerwonych do całkowitej objętości krwi (PCV). Podwyższenie poziomu PCV może być spowodowane wycieńczeniem organizmu, zaburzeniami
elektrolitów lub stresem. Wyniki PCV
koni o słabej kondycji często spadają
poniżej normy. Hematologia pozwala
także określić zawartość krwinek białych (leukocyty, WBC), które są odpowiedzialne za ochronę organizmu
Str. 6
S RZ ĘT J EŹ DZ I EC K I
przed chorobą. Jeśli wyniki wykraczają ponad normę – oznacza to, że organizm konia walczy z jakąś infekcją
bakteryjną, jeśli są niższe – oznacza
to infekcję wirusową. Hematologia
pozwala także na określenie zawartości trombocytów odpowiedzialnych za
procesy krzepnięcia krwi. Ich niedobór powoduje problemy z krzepliwością, co znacznie wpływa na spowolnienie procesu gojenia ran.
* Badanie biochemiczne krwi pozwala określić zawartość białka całkowitego, glukozy, mocznika, elektrolitów oraz enzymów. Elektrolity, czyli
substancje takie jak wapń, fosfor, sód
czy potas są rozpuszczone we krwi.
Enzymy natomiast to AST i CPK, opisane wyżej. Do tej grupy zaliczamy
także enzymy wątroby (Gamma GT),
których zbyt duży poziom oznacza
przetrenowanie lub stres. Badanie
biochemiczne sprawdza także poziom
dehydrogenazy
glutaminowej
(GLDH), której poziom wzrasta przy
uszkodzeniu tkanek wątroby, oraz poziom dehydrogenazy mleczanowej
(LDH), której wzrost poziomu oznacza uszkodzenie tkanek wątroby, mięśni szkieletowych, nerek oraz serca.
Jak widać – bardzo wiele na temat
stanu zdrowia konia można dowiedzieć się na podstawie badania krwi.
Warto zatem wykonywać je systematycznie.
www.CzteryKopyta.pl
Siodło
Jeżeli nie udało Ci się kupić konia
wraz z rzędem, to teraz czeka Cię nie
lada wyzwanie – kupno siodła.
Wbrew pozorom nie jest to takie proste przedsięwzięcie, jak się może wydawać na pierwszy rzut oka, bo nie
można pójść tak po prostu do sklepu
jeździeckiego i kupić pierwsze lepsze
siodło, które wpadnie Ci w oko. Najpierw powinieneś się zastanowić, jakie siodło jest Ci potrzebne, ponieważ
jest kilka ich typów.
* Siodło wszechstronne (zdjęcie
tytułowe) inaczej ogólnoużytkowe,
nadaje się zarówno do jazdy w terenie, pracy na ujeżdżalni, jak i skoków.
Można w nim także startować w zawodach (łatwiejsze konkursy, w których nie są wymagane siodła specjali-
www.CzteryKopyta.pl
Tekst: Agata Obidowicz
styczne). Najczęściej jednak używane
jest podczas nauki jazdy oraz w rekreacji.
* Siodło skokowe (zdjęcie poniżej)
charakteryzuje się znacznie wysuniętymi do przodu tybinkami oraz lekkością. Pozwala to na łatwiejsze utrzymanie równowagi w półsiadzie podczas wykonywania skoków.
Str. 7
S RZ ĘT J EŹ DZ I EC K I
* Siodło ujeżdżeniowe (zdjęcie poniżej) ma głębokie siedzisko, a tybinki
są wydłużone. Taka budowa ułatwia
prawidłowe utrzymanie nóg jeźdźca
podczas wykonywania ewolucji ujeżdżeniowych na czworoboku.
S RZ ĘT J EŹ DZ I EC K I
* Siodło trekkingowe używane jest
zarówno podczas wielogodzinnych
wędrówek w terenie, jak i rajdów
konnych. Charakteryzuje się niezwykle wygodnym siedziskiem oraz posiada sprzączki do przytroczenia bagażu.
* Siodło myśliwskie (zdjęcie poniżej) pozbawione jest poduszek kolanowych, a obecnie używane jest w
pokazach konnych.
* Siodło kowbojskie przystosowane jest do jazdy w stylu western. Ma
szerokie i wygodne siedzisko, a na
przednim łęku znajduje się specjalny
uchwyt do zawieszenia lassa.
* Kulbaki jeszcze do niedawna były
popularne raczej jako siodła kolekcjonerskie. Obecnie coraz więcej ludzi
zaczyna w nich jeździć, gdyż są niezwykle wygodne. Są to typowe siodła
używane przez wojsko w czasach
wojny.
* Siodło wyścigowe (zdjęcie poniżej) jest najlżejsze ze wszystkich typów siodeł, co jest niezastąpionym
atutem podczas wyścigów. Może ważyć nawet zaledwie 220 g.
* Siodło do polo jest ewolucją siodła myśliwskiego. Nie posiada poduszek kolanowych, a tybinki stykają się
bezpośrednio z ciałem konia. Dzięki
takiej budowie jeździec może znacznie lepiej „wyczuć konia”.
* Siodło damskie (zdjęcie poniżej)
powstało w XIV wieku w Europie i ma
Str. 8
bardzo specyficzną budowę. Jego siedzisko jest płaskie, a po jednej stronie znajdują się kule (widełki), które
umożliwiają trzymanie nóg po jednej
stronie siodła.
www.CzteryKopyta.pl
Jeśli wiesz, co chcesz robić ze swoim
koniem (skakać, startować w rajdach,
a może występować w konkursach
ujeżdżenia), to powinieneś mieć już
sprecyzowane, jaki rodzaj siodła będzie dla Twojego konia i dla Ciebie
najbardziej odpowiedni. Teraz zastanów się, czy wolisz kupić siodło uży-
www.CzteryKopyta.pl
wane, które jest znacznie tańsze i
wygodniejsze (bo już rozjeżdżone),
czy może nowe, które będziesz sobie
mógł rozjeździć samodzielnie. Należy
także pamiętać, że dla młodego konia, który dopiero uczy się pracować
z jeźdźcem, znacznie lepsze jest siodło używane. Nowe są sztywne, wymagają dodatkowych, specjalnych
podkładek, a zanim dopasują się idealnie do konia, mogą spowodować
nawet obtarcia. Ważną zasadą jest,
by w pierwszym rzędzie siodło było
dopasowywane do wierzchowca, dopiero później do jeźdźca. Niekiedy zanim znajdziesz to jedno, jedyne, idealnie pasujące zarówno na Twojego
konia, jak i wygodne dla Ciebie, przymierzysz wiele modeli i z nich zrezygnujesz. Nie poddawaj się zatem, jeśli kilka sprawdzonych siodeł nie będzie pasować. Obecnie sklepy jeździeckie idą klientom na rękę i wypo-
Siodło trekingowe
Str. 9
S RZ ĘT J EŹ DZ I EC K I
życzają siodło na jazdę próbną (po
pozostawieniu zaliczki). Jeżeli chcesz
mieć pewność, że siodło pasuje na
twojego konia – zobacz, czy leży płasko na jego grzbiecie, czy jego ciężar
jest równomiernie rozłożony. Nie może się przesuwać do przodu, do tyłu
ani na boki. Nie powinno być zbyt
długie, gdyż ucisk na lędźwie może
powodować
mechaniczne
urazy.
Sprawdź, czy łęk przedni nie uciska
na kłąb oraz czy nad kręgosłupem
jest prześwit. Poduszki siedzeniowe
powinny być równo wypchane. Jeśli
kupujesz siodło używane – obejrzyj je
bardzo dokładnie. Sprawdź, czy nie
jest nigdzie rozprute, czy skóra nie
jest popękana lub podarta oraz czy
siodło nie jest złamane. Aby to
sprawdzić, chwyć siodło w taki sposób, żeby jego tylny łęk był oparty o
ciebie, a następnie przyciągnij do siebie przedni łęk. Jeżeli siodło jest złamane – wygnie się znacznie pod takim naciskiem. Jeżeli nie znasz się na
sprzęcie i nie jesteś pewny jego stanu
– poproś o poradę kogoś, kto się na
tym zna i będzie mógł Ci pomóc. Jeżeli masz problem z dobraniem siodła, to możesz wykonać je na zamówienie. Jeśli wybierzesz tę opcję –
musisz liczyć się ze znacznym podniesieniem kosztów, gdyż takie siodła są
niezwykle drogie.
W momencie, gdy nie udało Ci się kupić siodła wraz z całym dodatkowym
osprzętem (puśliska, strzemiona, po-
Str. 10
S RZ ĘT J EŹ DZ I EC K I
pręg, czaprak) – czekają Cię kolejne
wydatki. W tym sprzęcie także możesz przebierać, ponieważ jest go na
rynku niezliczona ilość.
* Puśliska to szerokie rzemienie wykonane z grubej skóry dobrej jakości.
Stanowią paski utrzymujące strzemiona. Najczęściej spotykane są puśliska
zrobione ze skóry bydlęcej, ale moż-
na też znaleźć parciane obszyte skórą
czy nylonowe obszyte skórą cielęcą.
Należy pamiętać, żeby stale kontrolować stan puślisk, gdyż zauważenie
pęknięcia czy przetarcia może zapobiec wypadkowi w czasie jazdy konnej.
* Strzemiona wykonane są najczęściej z metalu lub stali chromowanej.
Posiadają gumowe wkładki, które zapobiegają ślizganiu się w nich stopy
jeźdźca. Wśród tego sprzętu można
spotkać strzemiona
bezpiecznikowe,
które z jednej
strony zamiast
metalowej lub
stalowej konstrukcji posiadają
gumkę,
która w czasie
upadku pęka,
www.CzteryKopyta.pl
uwalniając stopę jeźdźca. Niestety,
gumki te są zawodne i lubią pękać
podczas zwykłej jazdy.
* Popręg mocuje siodło do ciała konia, zatem musi być bardzo solidny.
Ze wszystkich rodzajów popręgów zdecydowanie najmniej polecam
sznurkowy,
gdyż lubi przyszczypywać skórę konia.
Jeżeli jednak posiadasz taki popręg –
wystarczy, że kupisz
na niego futerkowy
ochraniacz. Zdecydowanie najlepsze są
popręgi profilowane
(węższe w miejscach,
w których przebiegają za przednimi nogami konia), gdyż ułatwiają ruch. Można
spotkać też popręgi,
których sprzączki po
jednej stronie zamocowane są na gumach. Zmniejsza to
ucisk na klatkę piersiową zwierzęcia
oraz zapobiega zapoprężeniu. Popręg
może być wykonany ze skóry, neoprenu, sympateksu, taśmy parcianej
lub bawełny.
* Czaprak (potnik) jest niezbędny
do jazdy konnej, gdy korzystamy z
siodła, umieszcza się go bowiem pod
nim. Czaprak chroni grzbiet konia od
obtarć, odparzeń i innych urazów, ja-
www.CzteryKopyta.pl
kie może spowodować siodło. Pełni
także funkcję amortyzującą wstrząsy.
Powinien być gruby. Do potników o
grubości 1cm polecam kupić dodatkowo gąbkę pod siodło. Potnik o grubości 2 cm jest wystarczający. Na rynku
można spotkać także czapraki pod-
szyte futrem (pełnią także rolę gąbki). Jeśli chodzi o kolor i kształt czapraka (prosty, wycięty lub inne) – to
już jest zależne od Twojego gustu.
Dodatkowo pod siodło można kupić
podkładkę żelową, która pełni funkcję
dodatkowej amortyzacji.
Dobrze dopasowany sprzęt jest gwarancją wygody zarówno konia, jak i
Twojej, oraz przede wszystkim bezpieczeństwa jazdy. Pamiętaj, żeby
często sprawdzać stan sprzętu, gdyż
zauważenie jakichś uszkodzeń może
nawet uratować Ci życie, a konia
uchronić przed poważnymi kontuzjami.
Str. 11
P RO J E KT STA J N I
P RO J E KT STA J N I
dania na podwórko. Stajnie tego typu
charakteryzują się bardzo dobrą wentylacją oraz są bardzo komfortowe
dla koni.
Jak i gdzie powinien mieszkać...
Bez względu na to, jakiego rodzaju
jest boks, warto sprawdzić, czy ma
on solidne drzwi. Nie powinny mieć
one żadnych ostrych krawędzi, dobrze też, aby były wyposażone w dwa
zamki (względy bezpieczeństwa) oraz
solidnie wzmocnione – w przeciwnym
razie koń mógłby wybić deski, kopiąc
lub napierając przodem.
KOŃ ?
Koń, podobnie jak człowiek, potrzebuje odpowiedniej przestrzeni oraz
warunków życiowych, aby móc się
dobrze rozwijać i pozostać w dobrej
formie psychicznej i fizycznej.
Boks jest najczęściej spotykanym rodzajem pomieszczenia, w którym stoi
koń w trakcie pobytu w stajni. Wymiary boksu muszą, a przynajmniej
powinny być dostosowane do wielkości konia. Kuc szetlandzki potrzebuje
mniejszej powierzchni niż np. hanower. Zwierzę powinno móc się w boksie swobodnie obrócić i położyć. Sufit
stajni powinien być na wysokości minimum 2,8 metra, tak aby w przypadku stawania dęba (choć w stajni zdarza się to rzadko) koń nie zrobił sobie
krzywdy. Niezależnie od rasy konia
Str. 12
powierzchnia boksu nie powinna być
mniejsza niż 9 metrów kwadratowych. Wyróżniamy dwa główne typy
boksów:
* Klasyczny – znajduje się wewnątrz stajni, a koń wyprowadzany
jest z niego na korytarz stajenny.
Stajnie tego typu powinny być przestronne i posiadać sporą liczbę okien,
co znacznie ułatwi wentylację, bardzo
ważną dla zdrowia i samopoczucia
koni. Drzwi boksów klasycznych mogą być otwierane na zewnątrz lub
odsuwane. Boczne ściany powinny
być solidne i wysoko okratowane, ponieważ konie podczas karmienia wykazują się nadpobudliwością i mogą
atakować sąsiada. Znam także przypadki, w których konie wyjadały so-
www.CzteryKopyta.pl
bie nawzajem pożywienie. Przednie
ściany boksów mogą być okratowane
pod sufit lub jedynie do pewnej wysokości. Mogą także posiadać specjalny otwór dla koni mających tendencję
do tkania.
* Angielski – koń wyprowadzany
jest bezpośrednio na zewnątrz. Drzwi
tego boksu są zazwyczaj dwudzielne.
Górna połowa jest przeważnie otwarta, co daje koniowi możliwość wyglą-
www.CzteryKopyta.pl
Stanowisko jest coraz rzadszym
sposobem przetrzymywania koni w
stajni. Standardowe wymiary dla stanowiska to 2,8 m długości i 1,5 m
szerokości. W stanowisku koń stoi
przodem do ściany a zadem do korytarza. Każde stanowisko jest oddzielone od sąsiedniego albo ścianką, albo ruchomym przedzielnikiem. Stanowiska zwykle nie są zamykane, koń
musi więc być cały czas uwiązany.
Koń w stanowisku może się położyć,
ale nie może się odwrócić. Taki rodzaj
„mieszkania” nie nadaje się dla niektórych koni – ze względu na ich charakter czy nadpobudliwość. W stanowiskach powinny być trzymane konie,
które bardzo rzadko przebywają w
stajni. Przez to, że zwierzę stoi uwiązane głową w stronę ściany i nie może dokładnie obserwować, co dzieje
się w budynku, czuje dyskomfort psychiczny. Często zdarza się, że konie
Str. 13
P RO J E KT STA J N I
P RO J E KT STA J N I
koni mających skłonności do alergii
czy z problemami układu oddechowego.
trzymane w stanowiskach zaczynają
„kombinować” i np. odpinają się i samodzielnie wędrują po stajni, najczęściej w stronę paszarni, co jest niezwykle niebezpieczne dla zdrowia, lub
przekładają przednie kończyny przez
linkę, na której są uwiązane, co tworzy zagrożenie wystąpienia ran i obtarć.
Ostatnim sposobem na trzymanie konia w stajni jest umieszczenie go na
biegalni. Jest to rodzaj stajni niepodzielonej ani na boksy, ani na stanowiska. Na wyposażenie tego rodzaju
budynku składa się jeden (lub więcej)
duży pojemnik z wodą, rząd paśników
na siano i rząd żłobów (najczęściej
przy najdłuższych bocznych ścianach). Konie zamieszkujące biegalnię
mogą poruszać się po niej swobodnie, a wiązane są tylko na czas karmienia. Dodatkowo tego typu stajnie
są bardzo często otwarte, dzięki czemu konie mają stały dostęp do wybiegu. Biegalnie występują najczęściej w dużych stadninach koni. W
Polsce można je spotkać w stadninach koni arabskich.
Mieszkanie konia zależne jest nie tylko od jego rasy i wzrostu, ale także
charakteru. Konie, które mają skłonności do kopania, nie powinny być
trzymane w stanowiskach, konie, które lubią ugryźć przechodzącego człowieka, powinny mieszkać w boksie
okratowanym do samej góry, konie
spokojne i bezkonfliktowe mogą
mieszkać razem w biegalni. Aby dobrze dobrać stajnię dla swojego konia, musisz go przede wszystkim bardzo dobrze znać.
Monika Piech
Agata Obidowicz
W każdym boksie czy stanowisku
standardowo powinny znaleźć się
żłób, poidło oraz lizawka. Stajnia, w
której będzie mieszkał koń, powinna
być odpowiednio oświetlona. Światło
słoneczne ma korzystny wpływ na samopoczucie koni (sprzyja wytwarzaniu witaminy D). Ponadto, żeby nie
narażać koni na przeciągi, stajnia nie
powinna być otwierana od strony, z
której najczęściej wieją wiatry. Należy
także sprawdzić, jak daleko od stajni
znajduje się obornik (względy higieniczne). Najczęściej stosowaną w
stajniach ściółką jest słoma, w niektórych stajniach zastępuje się ją trocinami, papierowymi ścinkami lub torfem. Trociny nie nadają się jednak dla
Str. 14
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
Str. 15
U K O C H A NY K O Ń
U K O C H A NY K O Ń
ARKUS
Mały ciałem,
wielki
duchem
Moja znajomość z Arkusem nie zaczęła się optymistycznie. Nie stanęłam
naprzeciw niego i nie stwierdziłam, że
to właśnie „ten” koń. Jako pełnej krwi
anglik, Arkus miał w sobie (i nadal
ma) niespożytą ilość energii, którą lubił wyładowywać pod jeźdźcem. Nie
należałam do fanów koni „z dopalaczem pod ogonem”. Wrażliwy na łydkę, delikatny w pysku Arkus nie zawładnął moim wybrednym sercem.
Nie potrafiłam dostrzec zalet tego
małego konika.
Arkus trafił do naszej stajni całkiem
niespodziewanie. Trener odkupił go
od sąsiada, który nie potrafił i nie
mógł dobrze zaopiekować się koniem,
który po długim niedosiadaniu trochę
zdziczał. Początki były trudne, Arkus
bał się siodła, ciężaru jeźdźca i łydek.
Szaleńcze galopy, byle do przodu, były na porządku dziennym. Jednak z
czasem Arkus trochę się ucywilizował
i wtedy pierwszy raz na niego wsia-
Str. 16
dłam. Przejeździłam na nim zaledwie
kilka treningów, ale koń swoim zachowaniem i temperamentem zniechęcił mnie tak, że nie wsiadałam na
niego ponad rok. Przez ten czas
uważnie obserwowałam Arkusa, jego
zachowanie pod innymi jeźdźcami,
nawyki i charakter. Nadal jednak nikt
ani nic nie było w stanie zmusić mnie
do jazdy na Arkusie. Myślałam, że tak
pozostanie.
wać razem przeszkody, najpierw małe,
50-centymetrowe. Właśnie na
tym malutkim folblucie skoczyłam
moje pierwsze 70 cm. Jeździliśmy na
przejażdżki po łąkach i lasach. Pomimo że Arkus potrafił i nadal potrafi
dać mi w kość, pokochałam tego konika. Doceniłam jego charakter i to,
co mi dał – pewność siebie.
Obecnie trenuję na Arkusie co dwa
tygodnie i z każdym treningiem lepiej
siebie poznajemy. On zaczyna ufać
mojej równowadze i umiejętnościom,
a ja powoli uodparniam się na jego
humorki. Zaliczam się teraz do małe-
go grona osób, które kochają „małą
strzałę”. Jeszcze nam dużo brakuje do
rozumienia się bez słów, ale myślę,
że kiedyś do tego dojdziemy, bo wierzę, że w tym niepokornym ciele
drzemie wielki duch.
Na koniec chciałabym podziękować
mojemu przyjacielowi, który przyczynił się do rozpoczęcia mojej współpracy z Arkusem i dzięki któremu zyskałam długo poszukiwaną pewność
siebie.
Karolina Motyl
Los chciał inaczej. Jako osoba z natury ambitna – nie lubię, gdy ktoś mówi
mi, że nie potrafię czegoś zrobić. Wystarczyło, że usłyszałam od przyjaciela: „Nie poradzisz sobie z Arkusem” –
i na następnym treningu dosiadłam
nieposkromionego konia. Nie było łatwo. Nie rozumieliśmy się, nie znaliśmy swoich „języków”. Jednak z tygodnia na tydzień szło nam coraz lepiej.
Arkus pokazał mi szalony galop po łące, z którego oboje czerpaliśmy radość. Z czasem przyszło nam pokony-
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
Str. 17
S PO RT
S PO RT
Cross
Szybkość, skoczność,
wytrzymałość...
Tekst: Karolina Motyl
Cross (pełna nazwa – cross country)
to jedna z części WKKW, w której koń
demonstruje swoją giętkość, szybkość, wytrzymałość i skuteczność.
Próba terenowa z przeszkodami to
najtrudniejsza z prób WKKW, jednocześnie bardzo efektowna i emocjonująca. Można by rzec, że cross to
połączenie konkursu skoków z wyprawą w teren, w której liczy się przebycie wielokilometrowej trasy w określonym czasie, bez błędów na napotkanych przeszkodach. Zawodnicy
mają wybór co do chodu konia, którym pokonają trasę crossu. Jeżeli jednak chcą, aby ich wynik znalazł się w
rankingu najlepszych i aby zmieścił
się w limicie czasowym, trasę powinni
pokonać w galopie, i to dość szybkim.
Jak już wcześniej pisałam, trasa crossu rozciąga się na wiele kilometrów.
Liczba przeszkód w najwyższej klasie
dochodzi do 40, zaś bieg terenowy w
wersji uproszczonej obejmuje tylko
12 przeszkód. Każda z przeszkód
Str. 18
składa się z kilku części, dlatego wymagają one od jeźdźca i konia bardzo
dużego skupienia i precyzji w najeździe. Rozstawione są na dystansie od
1000 do 6500 metrów, zależnie od
poziomu konkursu. Przeszkody w
crossie charakteryzuje stabilność, są
one bowiem na stałe przymocowane,
tak jak przeszkody naturalne w terenie. Każda przeszkoda w crossie powinna być także łatwa do rozpoznania. Wysokość przeszkód zazwyczaj
nie przekracza 1,20 m. Zdawać by się
mogło, że ta wysokość jest nieporównywalna do przeszkód w konkursach
skoków, jednak forma przeszkód w
crossie powoduje, że sprawiają więcej trudności niż te na parkurze. Dodatkowym utrudnieniem dla zawodników jest fakt, ze przeszkody do pokonania znajdują się zazwyczaj na nierównym podłożu oraz składają się z
kilku części. To wszystko naraz powoduje, że przeszkody w próbie terenowej to duże wyzwanie zarówno dla
konia, jak i dla jeźdźca.
www.CzteryKopyta.pl
Zawodnik na trasie może spotkać różne rodzaje przeszkód, takie jak np.
pnie drzew, które nie stanowią dla
konia i jeźdźca większego problemu.
Można je pokonać kłusem lub galopem. Inną ciekawą przeszkodą jest
rów. Najazd na taka przeszkodę powinien odbyć się w nieco wolniejszym
tempie, aby wierzchowiec mógł dokładnie przyjrzeć się i ocenić miejsce
lądowania. Zbyt szybkie tempo najazdu grozi kąpielą zawodnika. Trudnym
wyzwaniem dla konia jest wał. Tutaj
potrzebna jest spora potęga skoku, a
najazd musi być w mocnym tempie.
Zadaniem zawodnika jest zharmonizowanie jego ruchów z ruchami
wierzchowca, a punkt ciężkości powinien być zgodny z punktem ciężkości
konia.
Następną przeszkodą spotykaną na
trasie crossu jest rów z wodą. Jest to
rodzaj skoku w dal. W pokonywaniu tej przeszkody chodzi o
to, aby koń podczas skoku nie
dotknął kopytami tafli wody.
Najazd na taki rów powinien
odbyć się w dość szybkim tempie, aby koń miał wystarczający
rozmach kroków do pokonania
przeszkody. Wąskie rowy z wodą można bez problemu pokonać jednym foulée galopu. Niebezpieczeństwem jednak jest
to, że odblaski światła mogą
przestraszyć konia i skłonić do
wyłamania.
www.CzteryKopyta.pl
Do charakterystycznych przeszkód
składających się z kilku części zaliczamy sekwencję Coffina. Składa się ona
ze skoku na zbocze, po którym następuje dół i chwilę po tym kolejny stromy zeskok. Sekwencja ta, zwana także kombinacją In-out, musi zostać
pokonana jednym ciągiem. Należy
podkreślić, że przeszkody Coffina to
jedne z najtrudniejszych przeszkód w
crossie, koń bowiem dopiero gdy wykona pierwszy skok, zauważa kolejną
przeszkodę, nie ma czasu na przygotowanie się do niej, a jego reakcja
musi być błyskawiczna.
Przed samym konkursem odbywa się
tzw. przejście trasy. Każdy uczestnik
dostaje szkic, na którym znajduje się
rozrysowana trasa całego biegu.
Przejście całej trasy jest jednak niezbędnym elementem w drodze do
zwycięstwa. Zawodnik powinien zapa-
Str. 19
S PO RT
miętać ważne szczegóły, takie jak
rozlokowanie poszczególnych przeszkód czy „pułapki” na drodze. Zdarza się czasami, że niektórzy zawodnicy pokonują kilka razy trasę biegu,
ale na… motocyklu.
Po odbyciu „przechadzki” po trasie
następuje start zawodników. Uczestnicy startują jeden po drugim, w
krótkich odstępach czasu. W przypadku gdy zawodnik nie jest gotowy do
startu, sędzia może udzielić mu pozwolenia na późniejszy start, o ile nie
będzie to przeszkadzało następnemu
zawodnikowi. Może się jednak zdarzyć tak, że sędzia takiego zawodnika
zdyskwalifikuje. Dyskwalifikację za-
S PO RT
pewnia także wystartowanie przed
sygnałem sędziego, tzw. falstart. W
przeciwieństwie do innych konkursów
jeździeckich – w crossie koń przed sygnałem nie musi stać całkiem nieruchomo. Zabronione jest jednak korzystanie ze startu lotnego.
Czas w crossie mierzony jest od linii
startu po linię mety. Na przebycie całej trasy przewidziany jest czas optymalny, a gdy zdarzy się sytuacja, że
zawodnik go przekroczy, sędziowie
przyznają mu punkty karne. Inne
przewinienia, za które „nagradza” się
zawodnika punktami karnymi, to takie błędy jak odmowa, wyłamanie,
wolta lub upadek. Ostateczną dyskwalifikacją karani są jeźdźcy, którzy
nie naprawili błędów w czasie przejazdu, ominęli przeszkodę lub przejechali ją w złej kolejności.
W
crossie
nieprzewidziane
są
„nagrody”. Zawodnik, który przejechał wyznaczoną trasę poniżej czasu
optymalnego, nie dostaje „punktów
dodatnich”. Natomiast jeżeli zdarzy
się sytuacja dwukrotnego przekroczenia limitu czasowego, taki zawodnik
zostaje zdyskwalifikowany. Czasami
można spotkać się z tym, że podczas
przejazdu sędzia zatrzyma jeźdźca
np. z powodu uszkodzenia przeszkody, wypadku lub w celu przeprowadzenia badania medycznego. Taka
przerwa zostaje odjęta od całkowitego czasu przejazdu. Tempo w cros-
Str. 20
www.CzteryKopyta.pl
sie, potrzebne, aby
zmieścić się w limicie
czasowym, to ok. 450
–570 metrów na minutę. Odpowiada to
szybkiemu galopowi.
Oczywiście w crossie
zachowane są wszelkie normy bezpieczeństwa.
Zawody
rozpoczynamy,
gdy
karetka
pogotowia
stawi się w wyznaczonym miejscu.
Zawodników obowiązuje konkretny strój,
bez którego nie mogą
przystąpić do konkursu. Są to przede
wszystkim kamizelka ochronna i kask
(najlepiej typu crossowego) przymocowany trwałym zapięciem. Jeździec
ma także na sobie buty z cholewami
lub bryczesy salonowe. Jako pomoc
dla zawodnika dopuszczalne jest posiadanie ostróg i bata o długości 75
cm (nie dłuższego).
Chyba każdy wie, że tak samo ważna
jak ochrona jeźdźca jest również
ochrona konia, dlatego wierzchowcom biorącym udział w tej dyscyplinie
zakłada się na wszystkie kończyny
ochraniacze. Do crossu najwygodniejszym siodłem jest skokowe, chociaż
równie dobrze jeździec może wybrać
siodło wszechstronne. Dodatkowym
wyposażeniem konia, podobnie jak w
www.CzteryKopyta.pl
konkursie skoków, jest wytok. Aby
dodać elegancji całej konkurencji, zawodnik z reguły pod siodło zakłada
biały, pełny czaprak.
Obecnie cross jest coraz bardziej popularną zarówno dyscypliną, jak i
częścią WKKW. Coraz więcej ludzi
chce poczuć wiatr we włosach i adrenalinę we krwi podczas najazdu na
przeszkodę. Nigdy jednak nie wolno
zapominać o rozwadze i pokorze, ponieważ jazda konna to sport dla ludzi
pokornych i rozsądnych, którzy znają
możliwości swoje i konia i zdają sobie
sprawę z konsekwencji, jakie niosą
nieprzemyślane decyzje i brawura.
Bądźmy ostrożni i nie dajmy się ponieść emocjom, nawet w tak ekscytującej dyscyplinie, jaką jest cross.
Str. 21
NAT U RA L NA P RACA Z Z I E M I
NAT U RA L NA P RACA Z Z I E M I
Ustępowanie od mowy ciała
Konie w naturze rzadko kiedy
dotykają się, aby porozumiewać się
ze sobą. Rozmawiają ze sobą za
pomocą mowy ciała, gestów i sygnałów,
które niosą ze sobą konkretna informację.
Zwykle jest to prośba o odsunięcie
się lub przywołanie konia bliżej. Są
pewne podstawowe ćwiczenia – czynności, które pozwolą Ci na podstawowe opanowanie swojej mowy ciała i
porozumienie z koniem, które zapewni Ci świetne podstawy do dalszej komunikacji, bezpieczeństwo i możliwość swoistej rozmowy z koniem.
Nauka mowy ciała przypomina naukę
języków obcych – na początku uczysz
się pojedynczych słów, potem zaczynasz łączyć je w proste zdanie, następnie w bardziej złożone i skomplikowane wypowiedzi... I nawet nie zauważasz, kiedy pojedyncze sygnały
zmieniają się w dialog z koniem. Oto
podstawowe ćwiczenia i opisy ich wykonania:
Odangażowanie zadu – czyli
przestawienie/odesłanie zadu. Polega
na przesunięciu zadu od siebie, gdy
przód
pozostaje
w
miejscu
(dozwolone minimalnie przesunięcie).
Aby poprosić konia o odangażowanie
zadu, stajemy na wysokości jego łopatki i patrzymy groźnie na zad, lekko
Str. 22
pochylając się w przód. To jest nasza
sugestia, oczywiście napinamy się i
„rośniemy” w oczach konia, tak jak to
było w przypadku cofania. Jeśli to nie
skutkuje, to pukamy CS w ziemię, coraz mocniej, a gdy koń ciągle nas
ignoruje – zaczynamy poklepywać go
po zadzie tak mocno, jak to konieczne. Tutaj również ważne jest szybkie
odpuszczenie, gdy koń wykaże chęć
spełnienia naszej prośby. Stanowczość musimy dawkować stopniowo,
każda faza powinna trwać tak samo
długo.
Cofanie – Twoim celem jest cofnięcie konia. Stajesz przed koniem,
www.CzteryKopyta.pl
napinasz się, unosisz ramiona i ogólnie robisz się groźny, możesz początkowo poćwiczyć przed lustrem – powinieneś przybrać taką mowę ciała,
aby jasno i wyraźnie odesłać konia.
Podnosisz wzrok, jeśli koń nie reaguje, to podnosisz swoją stanowczość –
bierzesz CS (bacik) i delikatnie pukasz
nim w ziemię przed piersią konia. Jeśli koń nie reaguje, uderzasz mocniej
i jeszcze mocniej, aż w końcu zaczynasz uderzać go w pierś. Lekko – tak
aby dać dużo czasu na zastanowienie
się. Jeśli jednak koń nas wyraźnie
olewa, to możemy zadziałać bardzo
stanowczo. Jeśli koń cofnie się choćby minimalnie – odpuszczasz natychmiast, nawet jeśli to minimalny znak
chęci cofnięcia się. Dopiero później
możesz wymagać pełnego kroku,
dwóch lub nawet trzech kroków. Wymagania zwiększajmy stopniowo, zadowalajmy się nawet minimalnymi
postępami – wtedy koń będzie czuł
większa motywację.
Przestawianie przodu – stajemy na wysokości łopatki konia twarzą
do jego szyi, bierzemy CS tak, aby
był odstawiony od szyi po kątem 90
stopni (czyli skierowany do tyłu). Napinamy się i „rośniemy”. Jeśli to nie
wystarcza – kolistymi ruchamy zbliżamy CS do głowy konia, ostatecznie
nawet popukując go w ganasz lub
szyję (czasem w pysk – ale tutaj trzeba być ostrożnym). Nogi tylne zostają
w miejscu, a przesuwa się sam przód.
www.CzteryKopyta.pl
Tak jak wcześniej – odpuszczamy tak
szybko, jak to możliwe, gdy koń minimalnie się przesunie, i stopniowo
zwiększamy wymagania.
Po co nam to? Choćby po to,
aby w sytuacji zagrożenia szybko odsunąć konia od siebie czy w ten sposób nawet ukarać go za niewłaściwe
zachowanie. Aby wygimnastykować
konia, przestawianie przodu i zadu to
dobre ćwiczenie na rozgrzewkę nawet
przed normalna jazdą, możemy takie
ćwiczenia stosować w przypadku koni
młodych, jak i starszych, są one niezastąpione w przypadku koni nieszanujących człowieka! Uczą odsuwać
się – pomagają nam zwiększyć dystans między nami a koniem na tyle,
aby w każdej sytuacji pozostać bezpiecznym.
Agnieszka Litwa
Str. 23
PO LS KA KAWA L E R IA
PO LS KA KAWA L E R IA
Z życia
kawalerzysty…
Z życia kawalerzysty…
nie, za chwilę się przekonacie.
Jakoś tak zauważyłem ostatnio, że
tematyka moich opowiadań, z założenia kawaleryjska, uciekła nieco w kierunku sportu jeździeckiego. Nic to
jednakże, jako że hippika i sukcesy
polskich zawodników w pięknym
okresie międzywojennym immanentnie związane były przecież z kawalerią. Dowód tego dałem, mam nadzieję, w poprzednich artykułach. Tym
samym chciałbym nieco powrócić do
tematyki stricte kawaleryjskiej. Skoro
bowiem pisałem o koniach, wspomniałem o sporcie i naszych doskonałych jeźdźcach, chciałbym tym razem wspomnieć nieco o tym, jak wyglądało ich życie codzienne. Pamiętać
należy bowiem, iż oficerowie, którzy
rozsławili imię Rzeczpospolitej na
arenach całego świata, poza mozolnymi przygotowaniami do startów w
konkursach pełnili regularną służbę
liniową w pułkach kawalerii. Zamiarem moim jest zatem, drodzy Czytelnicy, przybliżenie Wam życia codziennego kawalerzysty, zarówno oficera,
jak i szeregowego ułana. O tym bowiem, że różniło się ono dość znacz-
Wspominałem już, bodajże w pierwszym moim opowiadaniu, że służba
w kawalerii różniła się nieco od służby w pozostałych rodzajach broni.
Oprócz bowiem podstawowego wyszkolenia bojowego, jakie przechodził
każdy piechociniec, kawalerzysta musiał posiadać umiejętność jazdy konnej i władania bronią białą. Nadto, a
może przede wszystkim, do trudów
jego służby dochodził obowiązek
dbałości o konia, który był absolutnie
najważniejszy. Nie wolno było zatem
zadbać o swoje wygody, czystość, jedzenie, póki nie zapewniło się ich
swojemu czworonożnemu przyjacielowi. Pobudka w pułkach kawalerii
odbywała się zatem o godzinę wcześniej (o 5.00 rano zamiast o 6.00) i
rozpoczynała się od pojenia, karmienia i czyszczenia koni. Gdyby spróbować przedstawić codzienny tryb życia
w pułku szwoleżerów, ułanów czy
strzelców konnych, wyglądałby on
następująco :
Str. 24
5.30–6.00 – pobudka, ubieranie się i
ścielenie łóżek, zbiórka, wspólny
www.CzteryKopyta.pl
śpiew „Kiedy ranne wstają zorze”;
6.00–7.00 – pojenie, czyszczenie i
karmienie koni;
7.00–7.45 – mycie się, śniadanie i
przygotowanie się do ćwiczeń;
7.45–8.00 – przegląd przed ćwiczeniami;
8.00–8.45 – gimnastyka lub woltyżerka;
8.45–9.00 – siodłanie koni;
9.00–10.30 – jazda konna lub musztra konna;
8.15–10.45 – jeden raz w tygodniu –
ćwiczenia bojowe konne;
10.45–12.00 – czyszczenie, karmienie
i pojenie koni, w tym samym czasie
indywidualne ćwiczenia strzeleckie
dla słabszych;
8.00–12.00 – dwa razy w miesiącu –
ostre strzelanie na strzelnicy (w tym
dniu nie było jazdy konnej i popołudniowych zajęć teoretycznych, gdyż
czas ten przeznaczano na czyszczenie
i przegląd broni);
12.00–14.00 – przerwa obiadowa;
14.0 –17.00 – zajęcia teoretyczne:
dwa razy w tygodniu regulamin służby wewnętrznej, wartowniczej oraz
nauka o Polsce;
trzy razy w tygodniu wyszkolenie
strzeleckie i nauka o broni po dwie
godziny oraz musztra piesza po jednej godzinie;
17.00–17.30 – przerwa po ćwiczeniach;
17.30–18.30 – pojenie, czyszczenie i
karmienie koni;
18.30–19.00 – kolacja;
www.CzteryKopyta.pl
19.00–20.00 – czas wolny;
20.00–20.30 – naprawa umundurowania;
20.30–20.45 – odczytanie rozkazu,
zapoznanie się z treścią ćwiczeń na
dzień następny, wspólny śpiew
„Wszystkie nasze dzienne sprawy”;
20.45–21.00 – mycie się i gaszenie
świateł.
W soboty, popołudniami, odbywały
się pracy porządkowe, ułani odbywali
kąpiel i dokonywali zmiany bielizny.
Analfabeci byli zwalniani codziennie z
wieczornego czyszczenia koni i odbywali zajęcia szkolne, organizowane
dla nich przez Polski Biały Krzyż. Może to nie do pomyślenia w dzisiejszych czasach, ale w przedwojennej
Polsce byli analfabeci, szczególnie
ułani pochodzący ze wsi na wschodnich rubieżach Rzeczpospolitej. Służba w wojsku stwarzała dla nich
ogromną szansę zdobycia umiejętności, których nie mieliby szansy posiąść w rodzinnych stronach. Ci, którzy trafiali do pułków stacjonujących
w większych miastach, jak poznańskie 15 Pułk Ułanów i 7 Pułk Strzelców Konnych, częstokroć przecierali
oczy ze zdumienia, widząc tramwaje,
samochody czy też zwierzęta w zoo.
Na poleskich wsiach trudno było bowiem zaobserwować takie zjawiska.
Jak widać zatem, dzień ułana wypełniony był niemalże od świtu do nocy.
Intensywne, wyczerpujące fizycznie
Str. 25
PO LS KA KAWA L E R IA
szkolenie, nocne
a l a r m y ,
„przykręcający
śrubę”
wachmistrzowie – wszystko to powodowało, że młodzi ułani, zanim przywykli do koszarowego trybu życia,
chodzili nieustannie
niewyspani.
Oficerowie w zasadzie
kończyli
dzień pracy około
godziny 16.00, częstokroć pozostawali jednakże w koszarach do późnych
godzin wieczornych. Szczególnie trudy służby odczuwali oficerowie podczas manewrów czy też działań wojennych, kiedy to ich obowiązkiem
było dopilnowanie w pierwszej kolejności, czy należycie zajęto się końmi,
następnie, czy ich podkomendni zjedli
posiłek, po czym sami dopiero mogli
pomyśleć o własnych wygodach. W
powszechnej opinii funkcjonuje taki
oto obraz kawalerii: że to malowane,
kolorowe wojsko, pięknie wyglądające na paradach. Jest to oczywiście
prawda, bo kawaleria na defiladach
prezentowała się niezwykle okazale,
jednakże codzienna proza życia ułana
była już mniej kolorowa. Służba ta
była na tyle ciężka, że znajdowali się
tacy, którzy rezygnowali, nie mogąc
podołać narzuconemu tempu szkolenia.
Str. 26
PO LS KA KAWA L E R IA
czonymi łańcuszkami, owijanymi wkoło dłoni. Tak samo czyściło się pochwy szabli i ostrogi. Nie trzeba chyba wspominać, jak wyglądały dłonie
ułanów po takich codziennych zabiegach pielęgnacyjnych.
Wspominałem chyba już kiedyś, że w
kawalerii niezwykłą wagę przykładano do dbałości o konie. Jak widać w
powyższym rozkładzie dnia, pielęgnacja koni zajmowała około 3 godzin.
Koń musiał być zawsze dokładnie wyczyszczony, wachmistrz nie miał prawa znaleźć na nim ani grama kurzu.
Opowieści o białej chusteczce, którą
przecierało się grzbiet konia, sprawdzając czystość, nie są wytworami
fantazji. Takie same reguły dotyczyły
utrzymania rzędów końskich – siodeł i
ogłowi. Wszelkie elementy skórzane
miały być zawsze czyste i odpowiednio zakonserwowane, a metalowe
sprzączki lśnić czystością. Było to o
tyle trudne, że w tamtych czasach nie
zabezpieczano metalu chromowaniem
czy niklowaniem. Stal w kontakcie z
końskim potem błyskawicznie rdzewiała, a jedyną receptą było polerowanie jej specjalnie do tego przezna-
www.CzteryKopyta.pl
Oczywiście ważnym elementem wyszkolenia kawalerzysty była jazda
konna. Szkolenie było od samego początku bardzo intensywne i obejmowało różne elementy, w tym woltyżerkę. Każdy ułan potrafił zatem
wskoczyć na konia z miejsca, odbijając się z jednej nogi, dogonić konia w
galopie, przeskoczyć go, odbić się z
drugiej strony i powrócić do pierwotnej pozycji, a nadto wykonać wiele
innych ewolucji, które dzisiaj obserwować możemy jedynie w cyrku.
Spędzanie kilku godzin w siodle dla
nieprzyzwyczajonych ułańskich siedzeń i ud kończyło się licznymi otarciami, eliminującymi z zajęć. Receptę
na to znalazł jednakże jeden z wachmistrzów w grudziądzkim Centrum
Wyszkolenia Kawalerii. Podczas porannego przeglądu zakomenderował:
„Chorzy wystąp!”. Kilkanaście osób
wystąpiło. Dostali rozkaz odmaszerowania do lazaretu i ustawienia się w
szeregu. Następnie padła komenda:
„Gacie w dół, pochylić się!”, po czym
szkolny lekarz chlapnął obficie jodyną
po obtartych siedzeniach. Efekt tego
był taki, że kiedy następnego dnia
padła komenda: „Chorzy wystąp!”,
szereg ani drgnął. Oczywiście, w od-
www.CzteryKopyta.pl
mienny sposób wyglądał dzień w siodle oficera. W opowiadaniu o konnych mistrzostwach armii pisałem, że
nieustanne doskonalenie umiejętności
jeździeckich było obowiązkiem każdego oficera, gdyż trzeba było mieć na
uwadze licznie organizowane zawody,
a przede wszystkim przygotowania do
startów w Militari. Tak więc każdy oficer spędzał w siodle kilka godzin
dziennie, objeżdżając konie służbowe,
jak i prywatne, które niejeden posiadał. Pisałem zresztą już wcześniej, że
nierzadko się zdarzało, że gdy przyszedł koniec wojskowej służby konia,
jego dotychczasowy przyjaciel – człowiek, kupował go na własność, by
uchronić go od niewiadomego losu po
wybrakowaniu z pułku. Niezależnie od
przygotowania do startu w konkursach jeździeckich, regularne treningi
miały na celu dbałość o kondycję fizyczną oficera, wyrabianie w nim hartu ducha, kształtowanie zgrabnej sylwetki. Oprócz jeździectwa pożądane
było, aby oficer uprawiał inne dyscypliny sportowe. Do najpopularniejszych należały tedy szermierka, narciarstwo, lekka atletyka, tenis, sporty
wodne. Żadna jednakże z wymienionych nie dorównywała skalą jeździe
konnej. Jak wspomniałem, wielu oficerów posiadało własne konie, które
wolno było im utrzymywać na terenie
koszar, uiszczając stosowną opłatę.
Startowano na nich w zawodach cywilnych, jako że w konkursach wojskowych pożądanym był start na ko-
Str. 27
PO LS KA KAWA L E R IA
niu służbowym. Obowiązującym strojem był jednakże zawsze mundur,
jakkolwiek bez pasa, i czapka garnizonowa (rogatywka w pułkach ułanów i strzelców konnych, okrągła u
szwoleżerów i w kawalerii Korpusu
Ochrony Pogranicza). Trudno znaleźć
chyba wspomnienia kawalerzysty, w
których nie poświęcił on choć kilku
stron jeździectwu, swoim koniom,
startom w zawodach. Rzemiosło kawaleryjskie i jazda konna przenikały
się na tyle, że oficerowi trudno było
spędzić dzień, nie siadając w siodle.
Życie codzienne obfitowało nadto w
różnorakie, to cywilne, to wojskowe
imprezy jeździeckie, rajdy czy też biegi św. Huberta. Te ostatnie, zwykle
licznie obsadzane (po kilkadziesiąt
czy nawet ponad 100 osób), gromadziły zarówno wojskowych, jak i zaproszonych gości, zwykle okoliczne
ziemiaństwo i oficerów rezerwy. W
Centrum Wyszkolenia Kawalerii w
Grudziądzu bieg hubertusowy kończył
się zwykle na polanie zastawionej
stołami, które wpadający na polanę
jeźdźcy najpierw przeskakiwali konno,
po czym zasiadali przy nich, zajadając
tradycyjny bigos. Inną ulubioną przez
oficerów rozrywką były polowania.
Przy każdym niemalże pułku istniało
koło łowieckie, jednakże nie każde z
nich mogło poszczycić się posiadaniem odpowiednich terenów łowieckich. Najlepsze pod tym kątem warunki panowały na kresach, na Polesiu, Podolu, Wołyniu.
Str. 28
PO LS KA KAWA L E R IA
Niezwykle ciekawie, i pewnie dla niektórych zaskakująco, prezentuje się
ta sfera prywatnego życia kawalerzysty, jaką było zawarcie małżeństwa.
Młody oficer, aby wstąpić w związek
małżeński, musiał mieć skończone 24
lata. Byli jednakże w kawalerii tacy
dowódcy, którzy najchętniej widzieliby oficerów kawalerami bądź zezwoliliby im na ożenek dopiero w stopniu
rotmistrza, czyli mniej więcej około
30 roku życia. Generał Marian Przewłocki twierdził bowiem, że kawalerzysta żeniąc się, tracił 50% swojej
wartości bojowej. Kandydatka na żonę musiała „pod względem moralnym, umysłowym i towarzyskim odpowiadać stanowisku oficera”. Nie
stawiano na szczęście warunków co
do urody wybranki, gorzej za to było
z jej statusem materialnym. Musiała
ona bowiem posiadać odpowiedni posag, ulokowany w PKO lub na hipotece, z którego płatnik pułku pobierał
co miesiąc i wypłacał młodej parze
różnicę pomiędzy pensją porucznika a
rotmistrza, wynoszącą w owym czasie
103 zł (w latach 30.). Wymaganie takie podyktowane było troską, aby
wstąpienie w związek małżeński nie
spowodowało obniżenia poziomu życia oficera czy też nie powodowało
kłopotów materialnych. Panna winna
była pochodzić z odpowiedniego środowiska, najlepiej z ziemiaństwa bądź
zamożnego mieszczaństwa. Niechętnie patrzono na małżeństwa z pannami ze wsi, pokojówkami, kucharkami,
www.CzteryKopyta.pl
a nagannym było (co się również
zdarzało) wzięcie za żonę panny lekkich obyczajów.
Aby wstąpić w związek małżeński, należało złożyć pisemne podanie do
pułkowej komisji małżeńskiej – z
prośbą o wyrażenie zgody na zawarcie małżeństwa z daną panną. Wniosek musiał być poparty udokumentowaniem, iż wybranka posiada odpowiednie zabezpieczenie finansowe.
Następnie wniosek taki podawany był
do publicznej wiadomości na odprawie oficerskiej i każdy, kto miał jakieś
zastrzeżenia co do przyszłego związku, winien był je zgłosić w ciągu 14
dni. W przypadku braku zastrzeżeń
komisja pozytywnie opiniowała wniosek i przesyłała go do dowódcy bry-
www.CzteryKopyta.pl
gady,
aby
ten
udzielił
zgody.
Mógł on jej odmówić, jednakże zdarzało się to rzadko.
Dochodziło
jednak do zawierania małżeństw pomimo negatywnej
opinii komisji małżeńskiej, skutkowało to jednakże
swoistą
infamią,
wykluczeniem oficera wraz z małżonką z życia towarzyskiego. Wiedzieć bowiem należy, iż życie takie w latach międzywojennych rządziło się licznymi zasadami, pełne było konwenansów, których złamanie stanowiło poważną ujmę, częstokroć na honorze oficera.
Pozostawianie zatem poza nawiasem
życia towarzyskiego w krótkim czasie
musiało skutkować przeniesieniem do
innego pułku.
Skoro jesteśmy przy życiu towarzyskim, to nadmienię, jak wyglądały
obowiązki towarzyskie oficera nowo
przybyłego do pułku. W ciągu dwóch
miesięcy od przybycia do pułku (w
różnych pułkach różne terminy przyjmowano) młody oficer miał obowiązek złożyć wizytę wszystkim żonatym
oficerom. Należało zaanonsować
swoje przybycie na kilka dni wcześniej
Str. 29
PO LS KA KAWA L E R IA
a odwiedzając gości, wystąpić w stroju
galowym,
w
szaserach
(granatowych spodniach z lampasami
w barwach pułku), sztybletach, białych rękawiczkach, z szablą na jedwabnych rapciach. Na wizyty tego
typu przeznaczono specjalnie czas w
środy pomiędzy godziną 17.00 a 19.00 i w niedziele pomiędzy 16.00 a
18.00. Odwiedziny powinny były
trwać około 15 do 30 minut, jednakże
w praktyce przebiegały różnie. W
tych domach, gdzie przyjęcie było nazbyt sztywne i oficjalne, wizyta kończyła się po kwadransie, tam zaś,
gdzie podejmowano młodego oficera
herbatą, kawą, lampką wina czy kieliszkiem nalewki, trwała często dłużej, nierzadko przedłużając się do kolacji. Tematy poruszane w trakcie takich spotkań były z reguły podobne:
czy oficer urządził się już w pułku, jak
mu się podoba atmosfera, czym się
interesuje itd. Na zakończenie pani
domu wyrażała kurtuazyjnie nadzieję,
iż oficer będzie pamiętać na przyszłość o nowych znajomych, i na tym
kończyło się oficjalne spotkanie.
Życie towarzyskie kawalerzystów toczyło się przede wszystkim w garnizonowych czy też pułkowych kasynach.
Bywało bowiem tak, że w jednym
garnizonie stacjonowało kilka pułków
(kawalerii, piechoty, artylerii), a każdy
miał swoje kasyno. Budynki te były
zarówno miejscem stołowania się kadry, jak i odpoczynku i rozrywki. W
Str. 30
PO LS KA KAWA L E R IA
niektórych pułkach oficerowie mieli
nawet obowiązek żywić się z kasynach lub też ustalano raz w miesiącu
bądź tygodniu jeden dzień, w którym
kadra zawodowa miała obowiązek
zjeść razem obiad. Ważne jest, iż oficerowie i podoficerowie mieli osobne
kasyna i w zasadzie ich życie towarzyskie toczyło się osobnym torem. W
kasynach podoficerskich rozrywki zażywać mogli również szeregowi ułani.
Kasyna powstawały z obowiązkowych
składek oficerskich. Częstokroć pochłaniały ogromne sumy, wpędzając
swych bywalców w długi. W ogóle
przedwojenne czasy charakteryzowały się wystawnym stylem życia oficerów, częstokroć ponad stan, co wynikało z obowiązku prowadzenia życia
na odpowiednio wysokiej stopie, godnej oficera. Doprowadzało to nierzadko do zadłużania się kadry zawodowej. Kasyna jednakże były centrami
życia towarzyskiego. Oficer miał znaleźć tam wypoczynek po trudach
służby, mógł poczytać prasę i książki,
posłuchać radia. W kresowych garnizonach, położonych w małych mieścinach, były w zasadzie jedyną rozrywką. Były nadto kasyna miejscami organizowania wszelkiego rodzaju balów i przyjęć. A odbywały się one z
różnych okazji, przede wszystkim zaś
z racji obchodów święta pułkowego.
Panie występowały w szykownych
kreacjach (pochłaniających częstokroć niemałe sumy), panowie w peł-
www.CzteryKopyta.pl
nej gali, w mundurach, przy orderach
i szablach. Te ostatnie zostawiano
oczywiście w szatniach. Podczas organizowania oficjalnych imprez ustalano szczegółowo ich program, kolejność tańców, a ponadto role przypadające poszczególnym osobom. I tak
młodsi oficerowie mieli za zadanie
czuwać, by w kieliszkach nie brakowało alkoholu, przypadało im również
w udziale pełnienie roli partnerów do
tańcu dla zaproszonych starszych
pań. Grzegorz Cydzik w swoich wspomnieniach pt. „Ułani, ułani…” pisał,
że w jego 13 Pułku Ułanów Wileńskich była zasada, że do godziny 24.00 młodzi kawalerowie tańczą jedynie ze starszymi paniami. Efekt tychże zasad był taki, że panie z rozrzewnieniem wspominały bale u ułanów,
eleganckich oficerów z doskonałymi
manierami, pierwszorzędnych tancerzy. Mniej zadowoleni byli sami ułani,
którzy chętniejszym okiem spoglądali
na córki bądź podopieczne tychże
dam.
Jeśli mowa o zabawach, to
wspomnieć należałby również o tym,
z czego kawaleria między innymi słynęła. Mawiało się bowiem, że żaden
ułan za kołnierz nie wylewał. Sam generał
Bolesław
WieniawaDługoszowski mawiał, że prawdziwy
kawalerzysta nie powinien się wystrzegać trzech rzeczy na „k” – konia,
koniaku i kobiet. I rzeczywiście alkohol był nieodłącznym towarzyszem
www.CzteryKopyta.pl
kawaleryjskich balów. Błędem byłoby
jednakże postawianie tezy, iż w ówczesnych broniach jezdnych szerzył
się alkoholizm. Owszem, problem ten
występował, nie stanowił jednakże
ogólnonarodowej plagi. Kawalerzyści
słynęli jednakże z mocnych głów, a
na balach wódka płynęła strumieniami. We wspomnieniach ułanów przeczytać można, jak to do kolacji podczas manewrów oporządzano żytnióweczkę. Daleko jednakże przedwojennym ułanom do poziomu przyniesionego przez radzieckich dowódców
do kawalerii PRL, która istniała do
1948 r.
Wspomnieć należy również o kolejnej
ułańskiej namiętności spod znaku „k”,
mianowicie o kobietach. Nie darmo
mawiało się, że „za mundurem panny
sznurem”, co w przypadku kawalerii
szczególne się sprawdzało. Jazda była
bowiem bronią elitarną, o licznych,
częstokroć nieregulaminowych, lecz
tolerowanych odrębnościach. Kawalerzyści prezentowali ten typ bycia, który nazywany jest dzisiaj ułańską fantazję. Byli nieszablonowi, zawsze
chętni do zabawy, szarmanccy wobec
kobiet. Te lgnęły tedy do munduru z
kolorowymi proporczykami na patkach. Jednym z najbardziej znanych
kobieciarzy był wspomniany już Bolesław Wieniawa-Długoszowski. Wdawali się ułani w liczne romanse, rozkochiwali w sobie damy, nierzadko
będąc już żonatymi. Gdyby poczytać
Str. 31
PO LS KA KAWA L E R IA
artykuły publikowane na łamach wojskowej prasy przez żony oficerów,
znaleźć tam można taki oto pogląd,
że były one pod urokiem szarmanckiego stylu bycia swoich mężów –
pod warunkiem jednakże, iż kończył
się on na nich samych. Analiza wspomnień co niektórych kawalerzystów
dowodzi jednakże, iż mieli oni przeróżne mniejsze i większe grzeszki na
sumieniu.
Kolejnym tematem, na który warto
zwrócić uwagę, jest stan posiadania
przedwojennej kadry oficerskiej. Sytuacja materialna młodych oficerów
nie była bowiem tak kolorowa, jak
całe „malowane wojsko”, jak nazywano kawalerię. Świeżo promowany porucznik musiał bowiem samodzielnie
zakupić całe regulaminowe wyposażenie. A było na co wydawać. Mundur, buty do jazdy konnej wraz z
ostrogami, pistolet, szabla, lornetka,
Str. 32
R E K LA MA
siodło wojskowe – kulbaka,
siodło sportowe – wraz z
ogłowiami. Wydatki te przekraczały znacznie
dochody
młodego oficera, tak że przez
pierwsze dwa
lata
służby
praktycznie
spłacał zaciągnięte tuż po promocji długi. Dopiero
awans do stopnia porucznika zmieniał
nieco tę sytuację, rotmistrzowi powodziło się już w miarę dobrze. W ogóle
zarobki kadry zawodowej były w latach 20. stosunkowo niskie, sytuacja
ta poprawiła się dopiero w latach 30.
Dodatkowych problemów przysparzał
obowiązek prowadzenia życia na odpowiednio wysokim poziomie, który
pochłaniał dodatkowe sumy pieniędzy. Tak więc oficerowi nie wolno było jadać w podrzędnych lokalach, jeździć pociągiem drugą czy trzecią klasą (w przedwojennych pociągach były
trzy klasy), winien był chodzić należycie i zawsze elegancko ubrany.
Piotr Dobrowolski
Druga część artykułu zamieszona zostanie w kolejnym (majowym) numerze magazynu. Serdecznie zapraszamy!
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
Str. 33
KLIKE R TRENING
KLIKE R TRENING
Informacje ogólne
cz.2
Zastanówmy się nad podstawowym
zagadnieniem, z którym się spotykamy i które wywołuje zdziwienie u
„nieklikerujących”. Dlaczego niektórym tak trudno przekonać się do tej
metody działania? Otóż na co dzień,
czy to w szkole, czy w pracy lub życiu, jeżeli uczymy kogoś, stawiamy
pewne wymagania, jeśli te wymagania nie zostają spełnione, konsekwencją jest kara. Jest może i skuteczna –
w co wątpię – ale niczego nowego
nie uczy. Zatem dlaczego kara nie
działa na zwierzęta uciekające, jakimi
są konie? Kara działa tylko wtedy,
kiedy ukarany jest w stanie zrozumieć, że to, co zrobił, było „złe” lub
niewłaściwe. W większości przypadków koń jest karany, ponieważ nie
wykonał tego, czego chciał człowiek
lub czego od niego oczekiwano.
ły, że nerwowo ciągnąłeś lub szarpałeś za wodze?
– Brak zrozumienia?
– Strach/nieporozumienie?
– Koń nie znalazł w Tobie lidera godnego uwagi?
– Twoje siodło, Twój dosiad lub brak
równowagi sprawiały mu trudność?
- Twój strach lub niepewność sprawi
Kliker (ang. cliker – niewielki przedmiot, który po naciśnięciu wydaje
charakterystyczne klikniecie; dźwięk
klikera stosowany jest w szkoleniu
zwierząt jako sygnał zaznaczający dane zachowanie) to nic innego, jak
wzmacnianie nowych, pożądanych
Str. 34
Ponieważ nie jesteśmy końmi i nie
możemy tego wiedzieć NA PEWNO, to
może warto poświęcić chwilę, by zastanowić
się
i
pomyśleć:
„Interesujące... Chyba nie do końca
wiem, dlaczego tak się dzieje, ale
musi mieć to związek ze mną, ponieważ koń zachowuje się tak w mojej
obecności”. Podczas nauki możemy
się zastanowić, zamiast od razu orzekać o winie konia. On tak naprawdę
tylko odpowiada na nasze sygnały i
robi to w najlepszy znany mu sposób.
To od nas zależy zdanie sobie sprawy,
dlaczego tak się dzieje. Dlatego uważam, że bezpieczniej będzie, gdy kara
nie będzie metodą szkolenia i pracy z
koniem.
www.CzteryKopyta.pl
przez Ciebie zachowań, w wyniku
których te niewłaściwe zaczną powoli
zanikać.
Dlaczego akurat kliker?
Słowo nie jest tak wyraźne i wyjątkowe, jak kliknięcie klikerem, więc nie
jest równie przydatne do uczenia
zwierzęcia nowych umiejętności i zachowań – może jedynie posłużyć
podtrzymywaniu zachowań już wyuczonych.
Jeśli zrobisz błąd, roześmiej się i pogłaszcz konia. Łatwo jest kliknąć zbyt
szybko, za późno albo nie za to, co
chcemy uzyskać – łatwo stracić świetną szansę na wzmocnienie pożądane-
www.CzteryKopyta.pl
go zachowania i wszystkim nam się
zdarza to nieustannie. W długim czasie uzyskasz wystarczająca liczbę kliknąć w odpowiednich momentach, by
przekazać, o jakie zachowanie Ci chodzi. Podczas gdy kara zastosowana w
nieodpowiednim momencie może wyrządzić procesowi nauki wszelkie
możliwe szkody, błędne zastosowanie
jednego czy dwóch wzmocnień nie
mają znaczenia. Szkolenie klikerowe
to metoda kreatywna, interaktywna i
korzystająca z efektu „kumulacji
wzmocnień”,
a
przy
tym
„wyrozumiała” dla popełnionych błędów.
Paulina Niemczak
Str. 35
R A SY K O N I
Konie
R A SY K O N I
Nazwa: koń andaluzyjski (andaluzyjczyk)
Pochodzenie: Hiszpania/Andaluzja
Typ: Półkrwi (ciepłokrwisty)
Wysokość: od 150 do 160 cm
Umaszczenie: głównie siwe, ale też
gniade, kare, kasztanowate i dereszowate
Pokrój: głęboki, harmonijny tułów, szeroki zad, dobrze umięśnione nogi i szyja
Charakter: posłuszny, chętny, wyniosły,
przyjazny dla innych koni
Użytkowanie: wyższa szkoła jazdy, parady, walki z bykami
miał również udział w rozwoju konia
berberyjskiego.
Andaluzyjskie
Andaluzy to jedna z najsławniejszych
ras pochodzenia hiszpańskiego. Jej
korzenie trudno określić – istnieją aż
trzy teorie na ten temat. Pierwsza i
zarazem najbardziej prawdopodobna
głosi, że podstawą do powstania rasy
były konie berberyjskie i arabskie
sprowadzone do Hiszpanii przez Maurów w VIII wieku. Krzyżowanie ich z
miejscowymi stadami dało początek
rasie andaluzyjskiej.
W poprzednich tysiącleciach konie
andaluzyjskie były tak cenione, że ich
wywóz bez zezwolenia karano śmiercią. Klasztory z rejonów południowych utrzymywały najczystsze linie.
W drugiej połowie naszego tysiąclecia
konie hiszpańskie występowały na
wszystkich dworach książęcych jako
szczyt końskiej arystokracji.
W końcu, po krótkiej lekcji historii o
rasie, dociera do nas, jak bardzo jest
ona stara. A wystarczy tylko jedno
Koń andaluzyjski ma atrakcyjną, wysoko osadzoną głowę o prostym lub
lekko wypukłym profilu, szerokie czoło i piękne oczy (zresztą jak każdy
koń). Jego szyja jest dość muskularna, ładnie, łukowato wycięta, osadzona na skośnie opadających łopatkach.
Klatka piersiowa jest szeroka i głęboka, kłoda (tułów konia od przednich
do tylnych nóg) owalna, grzbiet zwarty oraz krótki, a zad dobrze umięśniony. Nisko osadzony, gruby ogon oraz
grzywa są bujne i efektownie falujące, co nadaje zwierzęciu królewski
wygląd. Kopyta konia są twarde dzięki gorącemu i zarazem suchemu klimatowi południowej Hiszpanii.
Koń posiada cudowną akcję, w której
zawiera się ruch z wysokim unoszeniem kończyn niewyrzucanych daleko
w przód, przez co zwierzę wygląda
tak, jakby tańczyło. Kłus ten używany
jest szczególnie w czasie parad, a nazywany paso de andatura. Zwierzę
ma wspaniały charakter, jest spokojne i cierpliwe, lecz jednocześnie peł-
Druga teoria mówi, że rasa ta pochodzi od klaczy nubijskich przywiezionych do Hiszpanii przez kartagińskiego wodza Hasdrubala, a ostatnia sugeruje, że protoplastą tego typu konia mógł być Equus Ibericus, który
Str. 36
spojrzenie na tego eleganckiego konia, by dotarło do nas, jak wysoką
szlachetnością się szczyci. Nic więc
dziwnego, że cechy tego konia możemy dostrzec u koni holsztyńskich, fryderyksborskich, kladrubskich, lipicańskich, fryzyjskich, oldenburgów, hackneyów, starych koni normańskich i
kłusaków orłowskich, a w Ameryce u
quarter horse’a oraz criollo.
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
ne energii oraz odwagi. Dodatkowo
koń ten posiada wyrównany temperament i łatwo przywiązuje się do człowieka. Wszystkie te zalety sprawiły,
że był używany podczas corridy.
Ciekawe jest to, iż koń andaluzyjski
ma zupełnie inną nazwę oficjalną,
stosowaną przez stowarzyszenie hiszpańskich hodowców – pura raza
espanola, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza czystą rasę hiszpańską.
Poza tym warto wiedzieć, drodzy miłośnicy czterech kopyt, że takie rasy
jak alter real, lustiano, peninsula, zapatero i andaluzyjska mogą być określane wspólnym mianem koni iberyjskich, ponieważ tak naprawdę są bli-
Str. 37
R A SY K O N I
sko spokrewnione i prezentują bardzo
podobne charakterystyki.
Użytkowanie konia andaluzyjskiego
nie zmieniło się od czasów powstania
rasy, jedynie pogłębiało się je o różne
dyscypliny, by bardziej wyeksponować zalety tego zwierzęcia. I tak koń
ten po dziś dzień bierze udział w corridzie, jednak rzadziej niż kiedyś można go spotkać na arenie. Grzechem
jednak byłoby nie wspomnieć o wyższej szkole jazdy, w której głównymi
bohaterami są przeważnie andaluzyjczyki i ich niebywałe ewolucje.
Dzięki chęci do nauki i szybkiemu zapamiętywaniu wpajanych mu zasad
koń andaluzyjski z niebywałą gracją
wykonuje nawet najbardziej wyszukane sztuczki, takie jak piaffy (kłus w
miejscu), pasaże (powolny kłus z wysokim podnoszeniem nóg), zmiana
nogi w galopie, piruety
(obroty w galopie, podczas
których tylne nogi kręcą się w
miejscu) czy takie pokazówki
jak te, w których koń chwilami nie dotyka ziemi ani jednym kopytem. Prosta dla tych
zwinnych koni wydaje się pesada, gdzie przednie nogi zginają w górze pod kątem 45°,
a ich stawy skokowe niemal
dotykają ziemi w figurze zwanej lewadą. Ale już courbette
w ich wykonaniu sprawia, że
widownia podrywa się ze
Str. 38
KONKURS
swoich miejsc, by obserwować z zapartym tchem kilkumetrowy marsz w
przód tylko na tylnych nogach, bo
właśnie w tej figurze najlepiej widać
dumę zwierzęcia obdarzonego szlachetną głową i pięknie wygiętą szyją.
Najbardziej urokliwą ewolucją wyższej szkoły jazdy jest kapriola – wyskok konia do góry z jednoczesnym
wyrzuceniem kończyn – przednich w
przód, tylnych w tył.
Obecnie andaluzyjczyki hodowane są
głównie w regionie Jerez de la Frontera, gdzie od roku 1973 znajduje się
siedziba
Królewsko-Andaluzyjskiej
Szkoły Jazdy, ale też w Sewilli i Kordobie. Księgi stadne prowadzone są
od roku 1912. Nie dopuszczają one
do wpisu konia maści srokatej.
Ashley i Kaja Walkowskie
Laureatką naszego konkursu została Katarzyna Nowak
za opowiadanie pod tytułem „Nocna jazda” .
Serdecznie gratulujemy!
„(...) Uciekać przed nocą, mknąc kosmiczną pustką, dotykając gwiazd.
(...) Kiedy idziesz dróżką we mgle, w
mokrym lesie i słychać tylko parskanie konia i uderzenia kopyt o kamienie, a Ty nie mówisz i nie myślisz nic,
żeby nie skalać tych pięknych chwil.
Skupiasz się na zapamiętaniu, ukryciu
złapanych chwil w pamięci tak głęboko i dobrze, żeby ich, broń Boże, nigdy nie zgubić. By móc je przywołać w
każdej chwili i smakować do utraty
tchu. A w przerwie tego skupienia odwiedzasz jakieś schronisko, by pogadać trochę z ludźmi, którzy tam są
tak zupełnie inni niż gdzie indziej... I
rozgrzać się herbatą z wiśniówką, i
pomyśleć, gdzie powędrować dalej. I
w końcu znikasz gdzieś w ciemnym
lesie pomiędzy strumykami. A potem
wchodzisz gdzieś wysoko, gdzie możesz zniknąć w chmurach i doczekać
w ciszy bladego świtu odkrywającego
powoli i uwodzicielsko tajemnice otaczających Cię gór...”
Tak pisałam w liście do swojej koleżanki mieszkającej w Beskidach. To
było moje małe, malutkie marzenie.
Niespełnione na razie całkowicie.
Mgłę, przenikającą zimnem wilgoć zacierającą i tak ledwie widoczne kontu-
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
ry otaczającego świata poznałam w
październikowo-listopadowe
mazowieckie noce. I tę przejmującą, panującą wokół ciszę, kiedy wszyscy śpią i
najmniejszy powiew nie burzy zamarłego spokoju. A wędrówce towarzyszy
tylko pochrapywanie koni i tuptający
odgłos kopyt. Tup tup, tup tup, tup
tup... Głuche uderzenia bosych końskich stóp o wilgotną ubitą ziemię. A
w policzki wbijają się tysiące mokrych, zimnych igiełek i zastanawiasz
się, gdzie w ogóle jesteś. Ten świat,
tak dobrze Ci znany, teraz wygląda
tak obco i niesamowicie. Obok Ciebie
jedzie Twój towarzysz, tak samo skupiony i zaaferowany. Bo teraz musicie
patrzeć dużo uważniej i myśleć szybciej, gdy niemal nic nie widać i każdy
krok może być krokiem w przepaść.
Zimno przenika do kości, więc zwiększacie tempo. I robi się jeszcze
straszniej, bo już zupełnie nie wiadomo, po czym biegniecie, tylko po odgłosie można poznać zmianę podłoża.
Wierzchowce napięte, uważne. Tup
tup tup, tup tup tup... Spod kopyt leci
wilgotne błoto, spadając z tyłu z cichym odgłosem – plask! Kiedy znajdujecie się w pobliżu ludzkich siedzib,
światło latarni wręcz oślepia. Potem
kilka kolejnych zakrętów szutrowej
Str. 39
KONKURS
drogi, kawałek asfaltu, znowu błotko,
łąka i... stajnia. Wjeżdżacie do środka. Jest ciemno. Tam schodzicie z siodeł i zadowoleni, zmęczeni, zdyszani
dziękujecie swoim wierzchowcom za
cudowną przygodę. A one czekają na
smaczną nagrodę i z niecierpliwością
dmuchają Wam za kołnierze. I kiedy
przychodzi dzień, myślicie o tym,
gdzie spędzicie następną noc. Obmyślacie trasę wycieczki, za dnia próbując ocenić stopień trudności. A potem
przychodzi ta wymarzona noc. Wchodzicie cicho do stajni i po ciemku siodłacie konie. One już wiedzą, co będzie. Czekają. Gdy je obrządzacie,
stoją grzecznie, już gotowe do wędrówki. Wychodzicie cichutko, starając się nikomu nie przeszkadzać. Już
adrenalina rozgrzewa mięśnie. Trochę
jakbyście byli uczestnikami spisku.
Wykradacie się cicho z terenu stajni i
wyruszacie ku kolejnej nocnej przygodzie. I znowu przyzwyczajacie
wzrok do ciemności, przygotowujecie
się, bo tym razem wybraliście las. Do
lasu w nocy? Ależ tak! Wjeżdżacie
powoli. Dwie czarne masy lekko szumiących drzew otaczają Was, rozdzielone jaśniejszą kreską drogi. Piaszczysto. Nie słychać tuptania, tylko chrapanie i sapanie wierzchowców. Czasem także ich pomruki, kiedy przekazują sobie ważne informacje. Przyspieszacie. Falujący rytm galopu towarzyszy Wam w pokonywaniu piaszczystej drogi. Nagle... Ach! Kończy się
droga piaszczysta, to chyba jakieś ba-
Str. 40
RECENZJE
„Niepokonany Seabiscuit”
Reżyseria: Gary Ross
Scenariusz: Gary Ross, Charlie Mitchell
Muzyka: Randy Newman
Obsada: Tobey Maguire, Jeff Bridges, Chris Cooper, William H. Macy, Elizabeth Banks
Jest to historia oparta na
autentycznych wydarzeniach, mówi o koniu,
który stał się legendą…
gniska! Wstrzymujecie rozgrzane
wierzchowce. Po krótkiej wymianie
zdań próbujecie przejechać. Nic to.
Na szczęście to tylko gleba gliniasta i
podmokła, lecz niewiele. Jedziecie
dalej, ale już nie będziecie tędy wracać. Napotkane kałuże napędziły
Wam strachu. W nocy wszystko wygląda gorzej. Błądzicie po lesie, podłoże co i raz ulega zmianie. Wpadacie
na piaszczyste polany obsadzone z
rzadka przez niskie sosny. Widać nawet skrawki nieba. Rozrabiacie trochę
na niej, bawicie się w berka. Aż...
czas wracać. Przykro. Zabawa piękna,
napięcie mniejsze, piersi rozpiera radość. I jeszcze, kiedy się nie skończyła ta wędrówka, próbujecie wyobrazić
sobie, co będzie następnym razem.
Połknęliście bakcyla nocnych wycieczek.
Akcja filmu rozgrywa się w roku 1938
w Ameryce, podczas Wielkiego Kryzysu. Głównymi bohaterami (poza koniem) są: były milioner, a teraz bankrut – Charles Howard, postarzały,
cierpiący na artretyzm kowboj – Tom
Smith, i dżokej, nie dość, że ciężki,
to niewidzący na jedno oko – Johnny
„Red” Pollard. Tych trzech ludzi, z
którymi los obszedł się dość brutal-
nie, połączyła
miłość
do koni.
K i e d y
wydawało się im,
że życie
nie ma
już żadn e g o
sensu, a
kolejny dzień mógłby nie nastąpić,
wtedy właśnie pojawia się on – Seabiscuit, o którym w zasadzie można
powiedzieć, że jest jednym z nich,
Bo tak naprawdę nie ma czegoś, co
równałoby się z nocną jazdą…
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
Str. 41
RECENZJE
J EŹ DZ I ECTWO
którzy odnaleźli siebie. Seabiscuit to
ukryta pod postacią konia walka z samym sobą, pomimo niepowodzeń,
tragedii, uszczerbku na zdrowiu. Pokazuje, jak chęć walki o życie jest w
stanie nas zmobilizować i doprowadzić do osiągnięcia wymarzonego celu.
bowiem on także przeszedł ciężkie
momenty… Wspomniani mężczyźni
poświęcają się treningowi Seabiscuita, który nigdy nie był uważany za
kandydata na czempiona wyścigowego. Odrzucony, uważany za dziwaka i
już niejednokrotnie skazany na pogardę czy śmierć koń rozpala w tych
ludziach nadzieję i wiarę w powrót, w
zwycięstwo i odbudowanie własnego
szacunku, zarówno dla innych, jak i
dla siebie. Odpowiedni trening Seabiscuita oraz przyjaźń i porozumienie
nawiązane pomiędzy nim a dosiadającym go dżokejem sprawiają, że koń
zaczyna odnosić sukcesy, zaczyna
wygrywać w najbardziej prestiżowych
wyścigach. Czy jednak uda mu się
pokonać swojego największego rywala? Czy Seabiscuit, pomimo ciężkiej
kontuzji, powróci na tor wyścigowy?
Ten film to historia konia, który stał
się legendą, i historia trzech ludzi,
Str. 42
Seabiscuit i jego opiekunowie dostali
od życia drugą szansę i cała czwórka
wykorzystała ją najlepiej jak tylko
mogła.
Monika Piech
www.CzteryKopyta.pl
PÓŁPARADA
Półparada jest w zasadzie kwintesencją
jeździectwa
klasycznego.
Wszelkie zmiany chodów, najazdy na
przeszkody, elementy ujeżdżenia podstawowego i wyższego poprzedzane
są półparadą. Często jednak półparada jest traktowana jako coś enigmatycznego, coś, co rzadko jest wyjaśniane w początkowym okresie nauki
jazdy konnej, a później instruktorzy i
trenerzy przyjmują za pewnik umiejętność wykonania półparady. Rzadko
spotkałem się, obserwując treningi
prowadzone przez różnych trenerów,
z używaniem nazwy półparada. Często sprowadza się to do dźwięków
„prrt, prrt” czy też innego mało precyzyjnego określenia. Jeszcze bardziej tajemnicze jest to określenie dla
wielu jeźdźców rekreacyjnych, których instruktorzy nieczęsto uczą wykonywania półparady i jej stosowania.
Półparada jest krótkim działaniem łydek i dosiadu oraz, ułamek sekundy
później, przytrzymującej wodzy, po
czym wodza natychmiast ustępuje
przy najmniejszej reakcji konia. W razie potrzeby stosuje się serie krótkich
półparad, które wykonuje się w rytm
ruchu konia. Półparada trwa krótko –
ułamek sekundy, a jeśli nie uzyskujemy pożądanego efektu, to ją ponawiamy.
Aktywne działanie łydek i dosiadu daje koniowi impuls i pozwala mu wejść
mocniej na wodze. Nie wolno działać
Czym jest półparada i jak ją wykonać?
Półparada jest przygotowaniem konia
do wykonania określonego zadania –
to tak, jakby powiedzieć koniowi
„uwaga”. Półparadę wykonuje się,
działając popędzająco łydkami oraz
dosiadem, przy naprzemiennym
przytrzymaniu i odpuszczeniu wodzy.
www.CzteryKopyta.pl
Str. 43
J EŹ DZ I ECTWO
wodzami zbyt mocno i do tyłu, gdyż
blokuje to podstawienie zadu, co jest
celem półparady. Półparadę na łuku
stosuje się jednostronnie zewnętrzną
wodzą, lecz należy pamiętać o zginającym działaniu łydek i dosiadu.
Półparadę stosuje się przed każdym
zadaniem, zarówno przed przejściem
z chodu niższego do wyższego, jak i
odwrotnie, przed zakrętem, zwrotami,
chodami bocznymi itp. Półparadę stosuje się nie tylko w pełnym dosiadzie,
ale również w półsiadzie. W półsiadzie jeździec wykonując półparadę
nie siada w siodło, lecz prostuje nieco
plecy, przesuwając środek ciężkości
do tyłu, przy jednoczesnym popędzającym działaniu łydek i wstrzymującoustępującym działaniu wodzy.
Pełna parada
A RA B S K I ŚW IAT
nie „odbił się od wędzidła” i nie cofnął czy odstawił tylnej nogi.
Często jeźdźcy początkujący mają
kłopoty z zagalopowaniem. Problemem na ogół jest nieumiejętność zastosowania półparady przed zagalopowaniem, co kończy się często wpędzaniem konia w galop. Warto zatem
zgłębić tajniki wykonywania półparady, co również będzie pomocne w innych elementach jazdy konnej. Błędem jest próba wykonania przygotowania do wykonania przez konia jakiegoś zadania jedynie za pomocą
wstrzymującej wodzy. Koń w takim
przypadku nie tylko nie zyskuje impulsu, ale również nie otrzymuje sygnału do zwiększenia uwagi na następne pomoce jeźdźca.
Agnieszka i Olaf Maron
Seria półparad prowadzi do parady,
czyli
zatrzymania.
Pomoce do zatrzymania są takie same,
jak do półparady,
lecz zatrzymanie uzyskuje się przez zamknięcie ręki na moment, w którym ma
nastąpić
zatrzymanie. Gdy koń zatrzyma się, należy rękę
nieco otworzyć, by
Str. 44
www.CzteryKopyta.pl
Pokazy cz. 3
W poprzednich numerach opisałam pokazy koni arabskich – od
przygotowania, poprzez przebieg
pokazu, po przepisy. W tym numerze przybliżę Wam czempionaty od strony innej niż ta, którą
można zobaczyć, siedząc na widowni czy też w loży VIP.
wowo po stajni, co chwilę ktoś o
czymś zapomina i goni tam i z powrotem. Konie patrzą na to wszystko, nie
do końca rozumiejąc, o co chodzi, i
przy okazji zaczynają się stresować z
powodu nerwowej atmosfery wywołanej przez ludzi. Część ludzi z ekipy
zajmuje się formalnościami związanymi ze startem w pokazach
(potwierdzenie startu, odebranie numeru, podanie dokumentów związanych ze szczepieniami), a pozostali
oporządzają konia. Co chwilę jakiś
koń jest wprowadzany do boksu i i z
niego wyprowadzany – i tak setki razy. Zaczyna się porządne czyszczenie,
Na dzień lub nawet dwa dni przed
pokazem zaczynają zjeżdżać się do
stajni konie z różnych stajni. Wcześniej, żeby móc potrenować z koniem
w nowym miejscu, żeby poznał otoczenie i nie bał się. Wokół jednego
konika skacze około pięciu osób. Każdy koń traktowany jest jak czempion
światowej klasy. Każdy go czyści i
głaszcze, zagrzewa do rywalizacji.
Każdy się stresuje tym, jak wypadnie
koń. Każdy chodzi po stajni, oglądając przeciwników. Noc przed pokazami jest praktycznie nieprzespana, no
bo przecież trzeba ustalić wszystkie
strategie. Rano jest najgorzej, bo w
wszyscy są zestresowani, biegają ner-
www.CzteryKopyta.pl
Str. 45
A RA B S K I ŚW IAT
A RA B S K I ŚW IAT
nia na ring. Osoby z butelkami wypełnionymi kamykami biegną zazwyczaj
po drugiej stronie bandy i potrząsają
nimi. Ktoś inny wymachuje workiem
zaczepionym na bacie. Dodatkowo
każdy wydaje z siebie dziwne okrzyki
i gwizdy. A wszystko to robione jest
po to, żeby „nakręcić” konia. Nie płoszy się on, ale pomaga mu to uzyskać
prawidłowe ustawienie w kłusie – odstawia ogon, wyciąga chód, dumnie
ustawia głowę i szyję. Kiedy koń
ustawiany jest w pozycji stojącej,
wszyscy milkną i zaciskają kciuki. Żeby prawidłowo ustawił nogi, żeby ładnie odstawił zad, żeby wyciągnął szyję, żeby „oddał” głowę… Potem znów
rusza kłusem i wszystko zaczyna się
od nowa.
smarowanie kopyt, pryskanie sierści
sprayem nabłyszczającym i nakładanie oliwkowego makijażu na oczy,
chrapy i wnętrza małżowin usznych,
siwym koniom niektórzy wcierają kredę w ogon i grzywę, a kopyta smarowane są wazeliną. Potem sprawdza i
smaruje się po raz setny prezenterki
(tranzelki) i łańcuszki. Na samym
końcu osoba prezentująca konia idzie
przebrać się w galowy strój.
W drodze na ring każdy ustawia konia kilka razy. Trochę ze stresu, trochę z obawy, żeby sprawdzić, jak dzisiaj mu się udaje. A kiedy ustawi konia kilkanaście razy – zaczyna się zastanawiać, czy aby na pewno dobrze
zrobił i czy po takiej ilości ćwiczeń ko-
Str. 46
nik będzie chciał się ładnie pokazać
na ringu… I koło niepewności się zamyka. Na ringu przygotowawczym
zazwyczaj jest straszny tłok. Stosunkowo niewielka liczba koni, a wokół
nich masa ludzi. Każdy podziwia swojego podopiecznego i klepie po plecach prezentera, dodając mu otuchy.
To tutaj także ostatecznie każdy dostaje misję… Jedna osoba zapisuje
wyniki wszystkich koni, a pozostałe
trzy szykują worki na bacikach i butelki z kamieniami… Strasznie brzmi?
Worki i butelki są jednak nieodłącznymi i powszechnymi elementami pokazów koni arabskich.
Prawdzie przedstawienie za kulisami
zaczyna się w momencie wyjścia ko-
www.CzteryKopyta.pl
Po zejściu z ringu prezenter zazwyczaj narzeka, że to czy tamto mógł
zrobić inaczej, wcześniej z koniem zakręcić, zwolnić czy przyspieszyć.
Reszta ekipy (poza zapisującym, który musi notować do końca klasy, w
której koń występował) zawsze go
pociesza, konia poklepuje, mówi, że
było świetnie. Zapisujący podchodzi z
wynikami. Miejsce jest już znane.
Nerwowa atmosfera zaczyna opadać,
a jej miejsce zajmuje poczucie ulgi,
radość, duma lub małe rozczarowanie. A koń-czempion znów staje się
zwykłym stajennym wychowankiem…
Agata Obidowicz
www.CzteryKopyta.pl
Arabskie aktualności
11.03.2008 - Do
Polski
dotarła
wiadomość, że w
wieku 29 lat na
wiecznie zielone
pastwiska
odszedł wyhodowany w Janowie
Podlaskim siwy
ogier Penitent (Partner x Penza/Faher).
Ogier ten miał na swoim koncie tytuły
Czempiona Polski i Europy, a od 1988
roku przebywał w USA. W kraju zostawił
ponad 30 swoich potomków, w tym kilka
wspaniałych klaczy (Kawalkada – Czempionka USA, Palestra, Dracena). Jego
syn Eldon podobnie jak ojciec zdobył tytuły czempiona Polski i Europy, zapewniając tym samym kontynuację rodu Ilderima or.ar., z którego pochodził Penitent.
19.03.2008
Dziewięć
dni
przed swoimi 30
urodzinami odeszła gniada klacz
Pentoza (Ellorus
x
Pentoda/
Bandos).
Była
ona jedną z założycielek, a zarazem najbardziej zasłużoną klaczą SO
Białka.
Str. 47
A R TY S T A
A S TY S T A
niu, iż konie posiadają niepowtarzalną inteligencję i wrażliwość, o której
właściciele mogą sie przekonać „z
pierwszej ręki”. Uwielbiałem także
malować konie, dlatego że właściciele
i trenerzy byli wyjątkowymi ludźmi.
Byli oni w stanie nawiązać tak głęboką i trwałą przyjaźń z końmi, jakby te
istoty były wyjątkowym uosobieniem
człowieka. Przyjmując kolejne zlecenia, nauczyłem się historii i budowy
każdej rasy, co przyczyniło się do docenienia procesu udomowienia koni.
Bill Parson
Urodziłem się w New Castle w stanie
Pensylwania, gdzie moje najwcześniejsze wspomnienia sięgają dnia,
kiedy z przyjacielem rysowaliśmy dinozaury. Potem pokazaliśmy nasze
obrazki rodzicom i mój otrzymał pochwałę, a tym samym zachęcił mnie
do dalszego rysowania. Począwszy od
tego dnia, rysowanie stało się moja
pasją, a ostatecznie wybrałem je jako
drogę mojej dalszej kariery.
Moje zainteresowanie końmi rozpoczęło się po obejrzeniu filmu „Czarny
rumak”. Byłem tak zaintrygowany siłą
i pięknem tego konia, iż z nieznanego
sobie powodu zacząłem śnić o nim.
Zatem malowanie koni było dla mnie
czymś więcej niż artystycznym zainte-
Str. 48
Jestem szczęściarzem, gdyż kunsztu
barokowego malarstwa uczyłem się
od Davida Hardy’go, nauczyciela z
Kalifornii, który pracował w studiu w
Nowym Jorku. Mój nauczyciel wykła-
dał klasyczną formę malarstwa epoki
baroku, która przejawiała się w różnych formach: począwszy od klejenia
skóry zająca, a skończywszy na gotowaniu mikstury z czarnego oleju powstałego z połączenia różnych kolorów farb. Inspirację do wszystkich
obrazów, tych malowanych i tych rysowanych, czerpałem ze studium
prawdziwego życia. Były to trzy nużące lata studiów. Mimo iż zaniechałem
klejenia skóry zająca i użycia czarnej
mikstury, to jednak utrzymałem technikę realizmu, która osiągnęła zenit w
końcu XIX wieku. Jestem niezmiernie
wdzięczny, że mogłem się nauczyć
tych technik malowania, które dały
mi później możliwość perfekcyjnego
oddawani siły i piękna koni.
resowaniem. Miało to dla mnie symboliczny wymiar, zawierający w sobie
takie elementy, jak siła, piękno, inteligencja i wola. Niedługo po tym zacząłem analizować anatomię konia
oraz rasy, w ostateczności skupiłem
się na grupie dynamicznych dzikich
koni. W końcu zacząłem malować
pejzaże z końmi, co sprowadziło się
do świadczenia odpłatnych usług posiadaczom koni, którzy chcieli uwiecznić swoje wierzchowce.
Czerpałem wielką przyjemność ze
świadczenia tego rodzaju usług, gdyż
każdy właściciel konia, którego spotkałem, zwykł opowiadać swoje ulubione historie związane z końmi. Te
historie utwierdziły mnie w przekona-
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
Str. 49
A R TY S T A
Kilka lat temu, kiedy byłem w trakcie
malowania jednej ze scen, a mianowicie konia znajdującego się na pustyni, do moich drzwi zapukała moja
siostra. Trzymała w ręce kopertę. Zaprosiłem ją do środka i kiedy już się
rozgościła, zapytałem o kopertę. Ona
po prostu wręczyła mi kopertę i poprosiła, abym otworzył. Kiedy otworzyłem kopertę, wyciągnąłem połowę
kartki i moim oczom ukazał się fragment strony. Były to kolorowy obrazek, ukazujący kuca szetlandzkiego o
umaszczeniu palomino, a w dolnym
rogu znajdował się podpis „Billy Par-
Str. 50
N U M E R M A J O WY
son, lat 7”. W tym momencie wróciły
do mnie wspomnienia z dzieciństwa,
a szczególnie te wspomnienia o koniach o umaszczeniu palomino i innych maści, siwków i karych oraz
tych srokatych...
Z języka angielskiego
przełożyła: Anna Kuzio
www.billparsonsart.com
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
Str. 51
S K LE P
S K LE P
Przykładowe ceny:
Oferta
Wychodząc naprzeciw pragnieniom
wszystkich miłośników koni, nawiązaliśmy kontakt z producentami obrazków i pudełek. Teraz możesz mieć
skrzyneczkę na swoje osobiste rzeczy,
szafkę lub wieszak na klucze, pojemnik na chusteczki, podkładki pod kubki, pudełko na wino albo obrazek ze
zdjęciem ukochanego konia.
Pudełka i obrazki wykonane są techniką decoupage’u – na ozdabianą powierzchnię nanoszone jest zdjęcie
(lub obrazek) i lakierowane kilkoma
warstwami lakieru. Wykończenie może być błyszczące, matowe, z efektem spękań, postarzeń lub bez żadnych dodatkowych efektów. Znakomity prezent dla miłośników koni i nie
tylko.
Wszystkie pudełka i obrazki ozdabiamy ręcznie, każde z nich jest jedyne i
niepowtarzalne. Możesz wybrać własne ulubione zdjęcie i przesłać nam w
formacie JPG – wykonamy dla ciebie
pudełko (różne modele) lub obrazek z
Obrazek na desce 20 x 28 cm – 55zł,
taki sam na płycie – 45zł
Pudełko 18,5 x 20,5 cm, wys. 11 cm
– 65zł
Wymiary obrazków:
Na deskach:
20 x 28 cm, grubość deski ok. 2 cm
Na płytach:
20 x 28 cm, grubość 1,5 cm
przesłanym zdjęciem, ewentualne
ozdoby i wykończenia dobierzesz sam
lub zrobimy to my, tak aby pasowały
do zdjęcia, i chętnie skorzystamy z
Twoich sugestii, w jakim stylu ma być
pudełko, obrazek lub inny przedmiot.
Pudełka mogą być malowane na kolor, jaki sobie wybierzesz, i zdobione
motywami, które będą Ci najbardziej
odpowiadały.
Pudełka i inne przedmioty wykonane
są z surowego drewna drzew iglastych, najczęściej sosny, jodły. Obrazki wykonywane są na deskach sosnowych lub na płytach wiórowych. Ceny
uzależnione są od wielkości obrazka
lub pudełka i kształtują się w przedziale 40–120zł.
Str. 52
www.CzteryKopyta.pl
Inne wymiary dostępne na zamówienie (maksymalny wymiar to 28 x 40
cm).
Pudełka
13,5*16,5*9,5 cm
18,5*20,5cm, wys. 11cm
29*18*13 cm
35*24*15 cm
Kuferek :
19 * 14 * wys.10cm
11,8 * 7,8 * wys.7 cm
www.CzteryKopyta.pl
Str. 53
S K LE P
S K LE P
Pudełko na chusteczki:
Podkładki pod kubki
6 szt w pudełeczku
pudełko 12*12*4,5 cm,
rozmiar podkładek 10*10 cm * 3 mm
Szafka na klucze
20,5*29,5*6 cm
Pudełko na wino
Wieszak na klucze
28 * 21 *1,5 cm (grubość bez gałeczek)
Odnośnie pełnej oferty skrzyneczek i obrazków proszę kontaktować się bezpośrednio z
wykonawcą pod adresem:
[email protected]
[email protected]
lub telefonicznie:
+48 505-037-944
Str. 54
www.CzteryKopyta.pl
www.CzteryKopyta.pl
Str. 55

Podobne dokumenty