W krainie śniegu i lodu Żagle na morzu kry
Transkrypt
W krainie śniegu i lodu Żagle na morzu kry
Żagle „Selma” w lodach z archiwum Ewy Skut (4) morze kwiecień 2010 n Hanusse Bay. „Selma” nareszcie wypływa z paku 62 n To jest możliwe tylko na obszarach polarnych... n ...obchodzimy urodziny kolegi na krze! „Explorer Expeditions”, „Spirit of Sydney” oraz „Pelagic Australis”. Niedziela 18 stycznia. Pobudka o 0400. Mimo bardzo silnego wiatru, mgły i śnieżycy o 0600 lądujemy na Doumer Island. Idziemy na lodowiec, zdobywając szczyt Stokes Hill. Na jacht wracamy mokrzy i zziębnięci, ale czeka już na nas wspaniały, gorący posiłek przygotowany przez Rysia. Płyniemy dalej na południe przez Peltier Channel, Butler Passage, Nimrod Passage i o 0100 w nocy rzucamy kotwicę w Port Charcot przy Booth Island. Zatoka była świadkiem pierwszego zimowania Jean-Baptiste Charcota na Antarktydzie w 1904 roku. Był to francuski lekarz, żeglarz i badacz obszarów polarnych. Dotarł on tu na żaglowcu „Français”, płynąc na pomoc zaginionemu „Nordenskiöldowi”, prowadząc jednocześnie bardzo bogaty program badawczy. W nocy pełnimy wachty kotwiczne, w pobliżu stoją w wodzie małe góry lodowe, które również tu zakotwiczyły. Pada śnieg. Wokół cisza, tylko z oddali słychać z pobliskiej wyspy wrzask pingwinów. W oczekiwaniu na świt i słońce zanurzam się w myślach. Myślach o Antarktydzie, która tak odmienia życie tym, którzy tu dopłyną. Swoim urokiem, niepowtarzalnymi widokami i dostojeństwem sprawia, że wracamy do swoich domów odmienieni. Następnego dnia rano płyniemy na Booth Island, na której żyje olbrzymia kolonia pingwinów. Mamy możliwość oglądania trzech gatunków: pingwiny Adeli zwane też pingwinami białookimi, pingwiny białobrewe i pingwiny maskowe zwane policjantami. W krainie śniegu i lodu O 1400 podnosimy kotwicę i kierujemy się dalej na południe. Wpływamy do Lemaire Channel, najpiękniejszego i najsłynniejszego turystycznie miejsca Antarktydy. Ściany wysokich na około 1000 m gór wyrastających prosto z wody są ośnieżone, a każda ma na czubku olbrzymią czapę lodową. Kanał jest wąski i za każdym razem zastanawiam się, jak mijałyby się tu wielkie wycieczkowce. Później dowiedziałam się, że ich kapitanowie ustalają wspólnie rozkłady jazdy tak, żeby statki nie spotykały się na Antarktydzie. Daje to turystom poczucie, że są sami w tak dzikim miejscu. Korzystamy również z tego, że wschodnia część Lemaire Channel to już stały ląd Antarktydy. Lądujemy więc na kontynencie antarktycznym i wypijamy butelkę szampana schłodzonego w pobliskim lodowcu. Wieczorem docieramy do Port Circumcision na Petermann Island. Jest to drugie miejsce zimowania Jean-Baptiste Charcota, który przypłynął tu na żaglowcu „Purquoi- Pas”. Ekspedycja naniosła wtedy na mapy 2000 km wybrzeża, zbierając przy tym wiele materiałów naukowych. Odpływamy od Petermann I i płyniemy Penola Strait na południe. Późnym wieczorem mijamy ukraińską stację Vernadsky. Nie zatrzymujemy się jednak, bo jesteśmy w tym dniu trochę spóźnieni. Szkoda, jest to przecież najdalej na południe wysunięty... public bar. Przez Grandidier Channel oraz Mudge Passage wpływamy do Crystal Sound. Mijamy po prawej Biscoe Islands, gdzie nasz kapitan odkrywa nieoznaczony na mapach szkier. Czuje się jak prawdziwy odkrywca i na pewno jest z tego dumny. O 2045 przekraczamy koło podbiegunowe. Przyjmuje się, że koło leży na szerokości około 66°33’ i wyznacza szerokość geograficzną, na której jest przynajmniej jeden dzień w roku, kiedy słońce nie chowa się latem za horyzontem i nie wschodzi w zimie. Jednak na skutek zmian kształtu orbity Ziemi, zmian nachylenia osi Ziemi do płaszczyzny ekliptyki oraz zmian położenia osi Ziemi, koła biegunowe przybliżają się bądź oddalają od biegunów. Piotr obliczył dokładnie jego aktualną pozycję 66°33’40”S (obecnie koła przybliżają się do biegunów z prędkością 14,5 m/rok). Ranek 21 stycznia – pobudka o 0600. Stoimy przycumowani do kry w Hanusse Bay i… jesteśmy zaproszeni przez kapitana Piotra na przyjęcie urodzinowe jego i Rysia. Na krze stoi już stolik przykryty obrusem, szklanki i wino. Scenerię uzupełnia wychodzące zza gór słońce, kompletny brak wiatru i niesamowita cisza. Przy stoliku siedzą rozebrani do strojów kąpielowych jubilaci, opalają się i wmawiają zaspanej załodze, że jest bardzo ciepło. Cóż, musimy im uwierzyć, bo przecież kapitan ma zawsze rację. Żagle na morzu kry Wokół nas jest dużo paku lodowego i gór lodowych. Droga na południe jest zamknięta, wycofujemy się na północ, Wyspę Adelajdy musimy opłynąć od zachodu. Do południa przebijamy się przez pak lodowy. W pełnym słońcu świat wokół nas wydaje się nierealny. Góry lodowe odbijające się w wodzie, zwierzęta leżące na krach, wieloryby wynurzające się, żeby zaczerpnąć powietrza. Niezapomniany dzień, niezapomniane chwile, Antarktyda pokazała się nam w pełnej krasie. Przez Matha Strait wypływamy na Morze Belinghansena, opływając Adelaide Island. W nocy pada śnieg, wieje 6B i jest zimno. W kabinie nawigacyjnej temperatura spada do 2°C. Za to poranek wita nas ponownie słońcem i słaŻagle | www.zagle.com.pl