wersja PDF - Centralny Rejestr Lekarzy
Transkrypt
wersja PDF - Centralny Rejestr Lekarzy
Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 Chorzy nie mają się czego obawiać XIX Ogólnopolska Konferencja Młodych Lekarzy Nowe wartości leczenia przy stosowaniu metod biologicznych Prywatyzacja dobra i zła Szlachetne zdrowie... Medal Gloria Medicinae Indie Z prac ORL w Rzeszowie Mamy gdzie mieszkać w Warszawie Alergia na lateks... Wierzę w Polskie Święta... Wśród nocnej ciszy… Kawiarenka Literacka Ogłoszenia 2 3 5 6 7 9 10 13 17 19 20 22 24 27 Wydawca: Okręgowa Izba Lekarska tel. (0-17) 853 58 37, ul. Reformacka 10 Redakcja: Zespół redakcyjny na zlecenie Okręgowej Izby Lekarskiej w Rzeszowie Adres redakcji: ul. Reformacka 10, 35-026 Rzeszów [email protected] Adres internetowy OIL: http://www.rzeszow.oil.org.pl Istnieje możliwość utworzenia konta e-mail dla lekarzy w domenie oil.org.pl instrukcje ze strony: http://www.nil.org.pl/xml/pomoc/ poczta Od Redakcji Chorzy nie mają się czego obawiać – uspokaja pacjentów na łamach Biuletynu prezes OIL w Rzeszowie Krzysztof Szuber w rozmowie między innymi na temat powstawania w Rzeszowie nowych niepublicznych placówek lecznictwa zamkniętego. Tematy ekonomiczne zainspirowały także naszego związkowego felietonistę Zdzisława Szramika, którym w tym numerze naszego pisma zajął się dobrą i złą prywatyzacją. Na łamach biuletynu gościmy także rzeszowskiego ekonomistę Andrzeja Sawickiego, który przedstawia swój ogląd ochrony zdrowia w świetle praw ekonomii. O zmianach nowelizacyjnych w Ustawie o zawodzie lekarza i lekarza dentysty piszą młodzi wchodzący w profesję adepci sztuki lekarskiej. Z przyjemnością zapraszamy do przeczytania dziennika z podróży po Indiach Urszuli Pacześniak, lekarki – stażystki. Po 6 latach ciężkich studiów medycznych spełniło się jej marzenie i w 50 dni przejechała piękne aczkolwiek bardzo zróżnicowane Indie. Pod choinkę mamy dla Państwa niespodziankę płytę z kolędami dra Jerzego Macieja Siekluckiego, znanego w środowisku autora tekstów satyrycznych i kabaretowych. Zapraszamy do lektury. Biuro OIL w Rzeszowie pracuje: poniedziałek 800 - 1600 wtorek 800 - 1800 środa 800 - 1500 czwartek 800 - 1600 piątek 800 - 1500 Klub seniora Pierwsza środa miesiąca godz. 1600 Wydawanie prawa wykonywania zawodu: poniedziałek i czwartek – 900 - 1600 DYŻURY PRAWNIKA: poniedziałek 1300 - 1600 wtorek 1430 - 1730 środa 1400 - 1600 Spokojnych, pełnych rodzinnego ciepła i blasku Świąt Bożego Narodzenia oraz Szczęśliwego Nowego 2011 Roku życzą Okręgowa Rada Lekarska i Redakcja Biuletynu Rachunek bankowy PEKAO SA: 60 1240 4751 1111 0000 5512 1415 Biuletyn Redakcja zastrzega sobie prawo adiustacji i skracania nadesłanych materiałów. Materiałów nie zamówionych redakcja nie zwraca. Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam. Zamówienia na druk materiałów reklamowych przyjmuje Biuro OIL (p. adres powyżej). Redakcja przyjmuje materiały tylko na nośnikach elektronicznych. 1 Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 Rozmowa z dr. Krzysztofem Szuberem prezesem ORL w Rzeszowie Czasy się zmieniły Redakcja: Bieżący rok powoli dobiega konca. Czas na pierwsze podsumowania. Rozpocznijmy od spraw finansowych związanych z funkcjonowaniem służby zdrowia. dr Krzysztof Szuber: Na pewno nigdy nie będzie tak, że zabezpieczymy wszystkie żądania pacjentów. Kolejki, co ma związek między innymi z limitem finansowym są i na pewno jeszce długo bedą. Inną sprawą jest fakt - sporo jest takich głosów - że wiele środków publicznych jest źle zagospodarowywanych. Mam na myśli na przykład pewne procedury, które można byłoby wykonywać w trybie ambulatoryjnym jak choćby diagnostyczne. Wykonuje się je w szpitalach, co pochłania środki i blokuje miejsca dla pacjentów. Często zdarza się też, że nie ma właściwej kontroli nad zakupem nieraz bardzo drogiego sprzętu. Jest on niejednokrotnie wykorzystywany w ograniczonym zakresie, bo brakuje kadry do obsługi lub stoi nieużyteczny, bo wymiana zepsutego elementu przekracza możliwości finansowe właściciela. Polska nie jest jedynym przykładem, że finansów brakuje. Nie takie potęgi jak nasz kraj narzekają na brak środków, aby zapewnić każdemu obywatelowi pełen zakres usług medycznych. W pracy lekarzy w tym roku było mniej niepokojów niż w latach ubiegłych? To fakt, było spokojniej, ale oczywiście nie brakowało niepokojów związanych np. ze zmieniającymi się przepisami prawa. Przykładem mogą być zmienione w tym roku zasady ubezpieczeń bez zachowania okresu przejściowego. Wymagało to zmiany przez lekarzy polis ubezpieczeniowych, a od nowego roku jak się dowiadujemy będą nowe. Sporo jest teraz zamętu jeżeli chodzi o ustawę refundacyjną, gdzie dużym problemem jest sprawdzenie ubezpieczenia pacjenta. Problemem jest także interpretacja wystawienia recept refundowanych, gdzie decyzja o tym czy została ona poprawnie napisana nadal jest po stronie urzędników NFZ. Lekarz nie ma możliwości sprawdzenia czy w danym dniu pacjent jest ubezpieczony, poza tym panuje chaos informacyjny jakie leki przysługują przewlekle chorym. Lekarze - związkowcy zachęcaja do bojkotowania tej ustawy, jakie jest stanowisko samorządu lekarskiego? Drugiego grudnia odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie Naczelnej Rady Lekarskiej poświęcone temu problemowi. Rozwiązaniem niekorzystnym dla pacjentów jest wypisywanie recept o odpłatności 100%, jeśli nie po2 trafi chory udokumentować faktu, że jest ubezpieczony. Dobrym rozwiązaniem byłoby przeniesienie problemu na płatnika czyli na NFZ. Mogłyby w tym pośredniczyć apteki, które są już na tyle skomputeryzowane, że każdą receptę można by weryfikowanać zgodnością PESEL. W tym przypadku znacznemu uproszczeniu uległaby cała procedura. Druga możliwość - chory jak w Wielkiej Brytanii deklaruje, że jest ubezpieczony i bieże za to pełną odpowiedzialność. Zdjęta zostałaby z lekarzy, którzy nie są od weryfikowania ubezpieczenia chorego tylko od jego leczenia. To zadanie dla płatnika. Można też wzorem Francji czy krajów Beneluksu doprowadzić do tego, że chory płaci pełną odpłatność, a potem otrzymuje refundację od ubezpieczyciela czy płatnika. Chodzi o znalezienie rozwiązania, które satysfakcjonowałoby lekarzy, NFZ i pacjentów. Mozliwości jak widzimy jest wiele. Czy jest zachowana równowaga w funkcjonowaniu niepubliczych i publicznych placówek służby zdrowia? Funkcjonowanie niepublicznych placówek regulują inne przepisy niż przepisy dotyczące samorządu lekarskiego. Naszym zdaniem, nie ma równości między podmiotem publicznym i niepublicznym. Ten ostatni funkcjonuje głównie na zasadzie kontraktu z NFZ, ale ma również możliwość wykonywania procedur zabiegowych na zasadach komercyjnych, czego publiczne placówki nie mogą robić. To jest rażąca nierówność podmiotów, powinna być raz na zawsze uregulowana. Poza argumentem politycznym, żadnego racjonalnego uzasadnienia obecnej sytuacji nie ma. Pacjenci, których stać na opłacenie zabiegu, byliby obsłużeni w publicznych placówkach wcześniej zwalniając miejsce innym czekującym w kolejce. A tak po 15-tej sale operacyjne stoją puste, a lekarze mogliby z nich korzystać. Kolejki oczekujących byłyby o wiele krótsze. Jaki był ten rok jeżeli chodzi o sprawy związane z etyką zawodową wśród lekarzy? W ostatnich latach, jeżeli chodzi o relacje międzyludzkie w większości obszarów naszego życia, a więc i w służbie zdrowia są coraz gorsze. Obserwujemy upadek obyczajów, dobrych manier, w zasadzie jedynym wyznacznikiem działań jest niepohamowane dążenie do zwiększania zasobów finansowych i zysku często za wszelką cenę. Przykładem może być nieuczciwe reklamowanie swoich usług. Jeżeli lekarze rejestrują swoją działalność w samorządzie obowiązają ich ograniczenia okreslone przepisami, włącznie z tym jak ma wyglądać ogłoszenie o prowadzonej działalności. Natomiast pod- Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 mioty niepubliczne, prowadzone przecież również przez lekarzy, rejestrowane u wojewody zachowują się tak jakby nie dotyczyły ich żadne normy, reguły i zasady. Zacytuję fragmenty reklam: „leczenie bez wiertła”, „komputerowe znieczulenia”, „leczenie dzieci w znieczuleniu uspokajającym”, „sprzęt najwyższej światowej klasy” i tak dalej. To tylko niektóre przykłady. Samorząd wstydzi się za takie reklamy, próbujemy podejmować działania zmierzające do uregulowania tych spraw, ale dowodzi to upadku obyczajów i działań których jedynym celem jest zysk za wszelka cenę. Inne problemy, chociażby alkohol? Ten problem istnieje od wielu lat choć od niedawna mówi się o nim nieco głośniej. Problem jest niedoszacowany, lekarzy z uzależnieniem może być jakieś 10%, to przekładając na naszą Izbę około 400 lekarzy, a zarejestrowanych mamy nieco ponad 20 osób. Kiedyś w Polsce można było pić alkohol w pracy prawie bezkarnie, za przyzwoleniem społecznym. Niestety niektórzy nie zauważyli, że zmieniły się czasy i na pewne zachowa- nia nie ma już przyzwolenia. Podobnie ma się sprawa z tzw. „dowodami wdzięczności”. Kiedyś, lekarze nędznie wynagradzani mieli ciche przyzwolenie na tego rodzaju „dorobienie do pensji”. Teraz zarabiamy może nie wyjątkowo, ale godziwie i takie sytuacje nie mogą mieć miejsca. Pora więc zmienić mentalność i uzmysłowić sobie w jakich czasach żyjemy. Przed nami Święta Bożego Narodzenia, spędzane będą u Pana w domu, rodzinnie? Oczywiście, tylko rodzinnie. Mamy już dorosłe dzieci i wszyscy zjeżdżają się do domu. To wyjątkowy okres spotkań, rozmów i bycia ze sobą. No i oczywiście ten zapach, te potrawy. Specjalistką od przygotowania ich jest moja żona, jeżeli zaś chodzi o konsumpcje to najbardziej lubię barszcz czerwony z uszkami i co może być zaskoczeniem dla niektórych, karpia smażonego z ziemniakami i kapustą. Nie we wszystkich domach je się takie danie ale zapewniam, że jest wyśmienite. Dziękujemy za rozmowę. Rzeszowska kardiochirurgia ma już 5 lat Rzeszowska kardiochirurgia ma już 5 lat Rozmowa z dr. n. med. Kazimierzem Widenką ordynatorem Oddziału Kardiochirurgii w rzeszowskim Szpitalu nr 2 przy ul. Lwowskiej Trzeba cały czas iść do przodu Red: Oddział Kardiochirurgii w Rzeszowie ma już 5 lat. Jest jedynym tego typu na Podkarpaciu i jednym z pięciu, według rankingu „Newsweek’a” , najlepiej ocenionych w Polsce. Pierwsza operacja odbyła się tu 26 października 2006 roku. Panie doktorze, jak miewają się pacjenci, którzy byli operowani w pierwszych dniach po powstaniu oddziału? K.W: Miewają się znakomicie. Wiemy to, ponieważ przy okazji organizacji pięciolecia, zaprosiliśmy wszystkich, którzy byli operowani w pierwszym tygodniu działalności oddziału, na obchody jubileuszowe do filharmonii. Wszyscy są w dobrym zdrowiu, a teraz każdy z nich otrzymał certyfikat „dzielnego pacjenta”. Wiemy, że takie pierwsze operacje w nowym ośrodku, wiążą się zawsze z większą obawą pacjentów, oni pokonali lęk i nam zaufali. Red: W ciągu minionych pięciu lat oddział się bardzo rozwinął, do tej pory zespół kardiochirurgów przeprowadził 4 tys. operacji. Jakich zabiegów było najwięcej i czy oddział specjalizuje się w jakiś operacjach? K.W: Jeśli chodzi o ilość zabiegów, to mamy bardzo dokładną statystykę, bo jesteśmy do tego zobligowani tzw. Krajowym Rejestrem Operacji Kardiochirurgicznych. Raportujemy każdego zoperowanego u nas pacjenta. W 2006 roku zoperowaliśmy 98 chorych, w 2007 roku było ich już 687, w 2008 liczba zoperowanych pacjentów powiększyła się do 809, w 2009 r. przeprowadziliśmy 860 zabiegów, rok 2010 zamknęliśmy liczbą 884 pacjentów. W tym roku mamy nadzieję, że uda nam się zbliżyć do około 1000 zabiegów. Wykonujemy wszystkie zabiegi operacyjne w kardiochirurgii, za wyjątkiem przeszczepów serca. To całe spektrum obejmuje operacje choroby wieńcowej, popularne by-passy, wady zastawkowe, wady skojarzone kiedy wykonujemy zarówno operację zastawkową jak i operację choroby wieńcowej, operacje mało inwazyjne, przez skórne implantacje zastawek, chirurgię aorty piersiowej, w tym implantację stentgraftów, wady wrodzone. Leczymy także zaburzenia rytmu, ale tylko te które można leczyć na kardiochirurgii czyli migotanie przedsionków. Codzienna praca oddziału polega głównie na wykonywaniu pomostów aortalno wieńcowych – tych zabiegów jest ponad 50 proc. Natomiast drugie 50 % to są operacje zastawkowe i tętniaki. I one właśnie stały się 3 Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 specyfiką regionu, bo w niewielu miejscach na świecie operuje się aż tyle zastawek i tętniaków. Zastawek z mini dostępu mamy zoperowanych najwięcej w Polsce, bo już ponad 400 i to samych zastawek mitralnych trójdzielnych, jeżeli dodamy do tego zastawki aortalne to z mini dostępu mamy wykonanych około 500 zabiegów. To jest taka liczba, że się można już naprawdę pochwalić, bo jest mało miejsc w Europie, które mają taką dużą liczbę zabiegów z mini dostępu. W zeszłym roku zrobiliśmy takich zabiegów 150, natomiast w tym roku już do czerwca wykonaliśmy 100, jest pewna szansa, że do końca roku będziemy ich mieć 200. Ta ilość mówi sama za siebie. 4 Red: Planowaliście operować na kardiochirurgii także dzieci , czy doszło do realizacji takich zabiegów? K.W: Planujemy rozpocząć te operacje ale na dzieciach starszych. Ośrodków kardiochirurgicznych dla noworodków i małych dzieci jest sporo , chcemy więc skoncentrować się na nastoletnich pacjentach, którzy mają wady wrodzone pod postacią ubytku w przegrodzie międzyprzedsionkowej czy też wady zastawki mitralnej i aortalnej. Takich pacjentów jest stosunkowo sporo. Oni z racji rozwoju fizycznego są prawie dorosłymi ludźmi, Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 więc możemy wykorzystać posiadane doświadczenie w leczeniu wad zastawkowych. Pierwsza taka operacja odbędzie się w grudniu. Red: Jak na przestrzeni tych 5 lat rozwinął się oddział? Zauważamy ogromny postęp, 2 sale operacyjne, 36 łóżek normalnych, 16 na intensywnej terapii i pomysł na trzecią salę? Przybyło też personelu. K.W: O tak ! Różnica jest znacząca. Rozwijamy się zarówno w części związanej ze sprzętem, salami operacyjnymi jak i z personelem, bo jest oczywiste, że nie można wykonać przy tej samej ilości personelu 6oo i 100 operacji. Zaczynaliśmy w 6 osób, przez pierwsze pól roku byłem jedynym specjalistą tutaj na Podkarpaciu, w związku z tym praktycznie nie wyjeżdżałem ze szpitala, razem z doktorem Kolowcą mieliśmy po 15 dyżurów miesięcznie. Później doktor Kolowca zrobił specjalizację i już mieliśmy 2 specjalistów, było dużo łatwiej. Natomiast w dalszym ciągu jesteśmy ośrodkiem, który w przeliczeniu na specjalistę, robi ponad dwa razy tyle zabiegów operacyjnych, ile inne oddziały operacyjne w Polsce. Wielką wagę przywiązujemy do działalności szkoleniowej, odbywa się ona cały czas, w tym roku 2 pierwsze osoby zdają egzamin specjalizacyjny, więc będziemy już mieli 4 lub 5 specjalistów z kardiochirurgii, wtedy praca jest o wiele łatwiejsza. Red.: Czy lekarze są zainteresowani taką specjalizacją jak kardiochirurgia? K.W: Tak, mam dwóch kolejnych młodych lekarzy, którzy oczekują na miejsce, mamy nadzieję, że uda nam się przynajmniej jednego z nich przyjąć. Natomiast 1000 zabiegów na dwóch salach operacyjnych to jest bardzo dużo, to jest po 5oo zabiegów na salę, wtedy tak napraw- dę trzeba operować na 3 zmiany. Jest to bardzo trudne, nie tylko dla personelu, bo wtedy tak naprawdę my nie mamy życia osobistego, ale także dla pacjentów, którzy wjeżdżają na sale operacyjną o godzinie 17-18, a zabieg kończy się o 23. Ja tak pracowałem przez kilka lat w Katowicach w Ochojcu, wtedy też na 2 salach robiliśmy takie zabiegi, jest to bardzo dużo i bardzo trudno to wszystko ogarnąć i zabezpieczyć pacjentom bezpieczeństwo. Musze przyznać, że dzięki dużej przychylności ze strony marszałka województwa, otrzymaliśmy kwotę, która pozwoli nam tę trzecią salę uruchomić. Oczywiście będziemy prosić jak zwykle o jeszcze, gdyż będzie nam brakować jednej pompy do krążenia pozaustrojowego, ale myślę, że w przyszłym roku uda nam się też to zorganizować. Red: Skoro już o pieniądzach rozmawiamy, w mijającym roku mieliście podwyższony kontakt na zabiegi kardiochirurgiczne. Czy wystarczyło na wszystkie planowane operacje? K.W: Jeśli chodzi o środki z ministerstwa ta kwota była wystarczająca. Natomiast jeśli chodzi o NFZ, to tutaj kontrakt w zeszłym roku był zbyt mały, mieliśmy dosyć spore przekroczenie, ponad milion. Natomiast w tym roku dostaliśmy ten milion więcej od NFZ i już dostaliśmy kolejną kwotę więcej. Musimy przyznać, że NFZ dostrzega, że w województwie potrzeby są bardzo duże. Jednak my dalej, mimo tego następnego miliona mamy nadwykonania, ale już takie akceptowalne, więc myślę, że do końca roku jakoś uda nam się jeszcze to dopiąć. Ale trudno jest nie leczyć pacjentów na serce. Nadwykonania można przekładać na następny rok w dziedzinach, gdzie przełożenie tego zabiegu nie kończy się zgonem pacjenta. Natomiast my się staramy jak możemy, żeby chory nie 5 Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 czekał zbyt długo, a i tak kolejki na niektóre procedury są 8 miesięczne. Dotyczy to głównie zabiegów mało inwazyjnych; proszę pamiętać, że tutaj mamy pacjentów z całej Polski, więc ta kolejka jest bardzo duża. Natomiast na by-passy czeka się około 3 miesięcy, w wyjątkowych przypadkach dłużej. Red: Mówimy Panie doktorze o szpitalu, o oddziale, ale to Pan jest jego twórcą i główną siłą napędową. Czy po 5 latach nie żałuje Pan decyzji przeprowadzki do Rzeszowa? Operował Pan w prestiżowym ośrodku kardiochirurgicznym na Śląsku, pracował kilka lat w szpitalach w Wielkiej Brytanii. Czy z Pana perspektywy zawodowej i osobistej była to dobra decyzja? K.W: Nigdy tego nie żałowałem. Ani w momencie jak tu przyszedłem ani teraz, po pięciu latach. Uważam, że to była bardzo dobra decyzja. To również bardzo rozwija, także mnie jako kardiochirurga. To są nowe wyzwania. Tam byłem ordynatorem odcinka i samodzielnym operatorem, w związku z tym decydowałem o prowadzeniu pacjentów. Od strony organizacyjnej wszystkim zajmował się pan profesor Woś, natomiast tu muszę zajmować się też organizacją. To zupełnie inna sytuacja, bo z jednej strony zajmuję się pacjentami, ale z drugiej strony mam około 100 osób personelu i to jest zupełnie inna praca. Różne problemy ludzkie są nieuniknione, a w takiej dużej grupie to jest dodatkowa praca. Też trzeba umieć je rozwiązywać i to jest czasami trudniejsze niż zoperowanie najtrudniejszego pacjenta. Red: Czy myśli Pan o dalszym rozwijaniu ośrodka kardiochirurgii w Rzeszowie, nadania mu większego prestiżu. W ciągu 5 lat uzyskał bardzo wiele, jest w piątce najlepiej ocenianych w kraju. K.W: Jeżeli kiedykolwiek dojdę do wniosku, że zrobiłem wszystko, to będzie czas żeby przejść na emeryturę, a mam na razie 46 lat i nie widzę takiej potrzeby. Jest mnóstwo do zrobienia, nie tylko jeśli chodzi o ilość zabiegów… Świat się ciągle zmienia, wchodzą nowe możliwości i trzeba cały czas iść do przodu, bo jak człowiek uważa, że jest już fantastyczny to się zaczyna cofać. Ciągle trzeba robić coś nowego i myślę, że konsekwentnie będziemy to dalej realizować. Na pewno chcemy 6 otworzyć tę trzecią salę, co mamy nadzieję, stanie się na początku przyszłego roku. Mamy zamiar robić około 1200-1400 zabiegów operacyjnych docelowo, to jest bardzo duża ilość, to już nas będzie plasowało w czołówce oddziałów kardiochirurgicznych w Polce, jeśli chodzi o ilość. Ale przede wszystkim nadal chcemy się koncentrować na tym co robimy, czyli na operacjach aorty, tętniaków aorty, łuku aorty, to są najtrudniejsze operacje, tego robimy bardzo dużo w skali kraju, ale także na operacjach mini inwazyjnych, bo to jest taka dziedzina, która się będzie rozwijać, pacjenci się tego wręcz domagają i słusznie. To są takie najistotniejsze nasze cele, oprócz działalności naukowej, która też jest bardzo ważna, też chcemy tutaj coś robić, publikować. Na pewno moim zadaniem jest szkolenie wszystkich tych którzy tutaj pracują. Jeśli chodzi o kardiochirurgów, to jest bardzo ważne. Kiedyś słyszałem takie bardzo, moim zdaniem, trafne określenie, że jeżeli chirurg operuje to ratuje przy jednej operacji jednego pacjenta, a jeżeli uczy, to tak naprawdę, ci których nauczył, mnożą te jego sukcesy, więc na koniec taki chirurg, który uczy innych operuje kilkudziesięciu pacjentów dziennie, a nie jednego czy dwóch. Red: Panie doktorze, nasza rozmowa będzie opublikowana w Biuletynie przed Świętami Bożego Narodzenia i może odeszlibyśmy teraz od operacji . Czym dla Pana są Święta Bożego Narodzenia? K.W.: Zawsze czekam na Boże Narodzenie. Święta te są może w hierarchii kościelnej mniej ważne niż Wielkanoc, niemniej chyba dla nas wszystkich Święta Bożego Narodzenia są najbardziej rodzinnymi świętami, kiedy każdy z nas przypomina sobie dzieciństwo, nasze małe mieszkanka z czasów, kiedy byliśmy małymi dziećmi, te zapachy… Czasy się zmieniły, teraz w Polsce jest wszystko. Kiedyś banany były tylko w grudniu w związku z tym każdy z nas czekał aż te nieosiągalne owoce i słodycze się pojawią. Zawsze staram się świętować w gronie najbliższych. Ale też staramy się to w jakiś sposób na oddziale pielęgnować; zawsze mamy wspólne spotkanie i to zarówno przed świętami Bożego Narodzenia, gdzie dzielimy się opłatkiem, jak i przed Wielkanocą, bo to też jest bardzo ważne. Nie możemy zapominać o tym, że człowiek nie składa się tylko z ciała, ale także z duszy, która jest tak samo ważna. Red: A na jakie potrawy wigilijne Pan czeka? K.W.: Ja jestem z pochodzenia Ślązakiem w związku z tym oprócz tych klasycznych potraw, które jadamy, czyli ryba, pierogi, barszcz, to na Śląsku jada się makówki. To jest mak mielony w połączeniu z bułką pszenną namoczoną wcześniej w mleku i bakaliami. Tam jest oczywiście dużo więcej maku niż bułki i to daje ten niezapomniany smak. Znowu – smak z dzieciństwa, także kojarzy mi się ten czas z wszystkim co najlepsze. Red: Dziękujemy, wesołych świąt Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 Szpital w Mielcu ma lądowisko dla helikopterów medycznych Wydarzeniem historycznym, przełomowym dla regionu i pacjentów, spektakularnym sukcesem, czy otwarciem okna na świat nazywano w środę otwarcie heliportu dla śmigłowców medycznych przy Szpitalu Powiatowym w Mielcu. Z pewnością wydarzenie było widowiskowe tym bardziej, że uświetnił je przylot Black Hawka, śmigłowca produkowanego przez PZL Mielec, a była to z pewnością unikatowa okazja oglądania tej maszyny z tak niewielkiego dystansu. - Dziś zdecydowanym krokiem wkroczyliśmy w nowe realia. Teraz nie tylko każdy nasz pacjent będzie mógł być przetransportowany do wybranego ośrodka specjalistycznego w Polsce maksymalnie szybko i bezpiecznie, a przy tym komfortowo, dzięki czemu jego szanse na odzyskanie zdrowia, bądź ocalenie życia znacznie wzrosną. Także my, mając wspaniałe, renomowane oddziały zabiegowe, z których usług pacjenci w całej Polsce chcą korzystać, będziemy mogli przyjąć ich w razie potrzeby najsprawniej jak to możliwe w dzisiejszych czasach, bo drogą lotniczą – powiedział Leszek Kołacz, dyrektor Szpitala Powiatowego w Mielcu. Zaznaczył, że przy okazji tej inwestycji okazało się, że o pacjenta mieleckiego szpitala troszczy się wiele środowisk, które rozumieją, że zdrowie to wartość nadrzędna i o tym trzeba pamiętać bez względu na to, jaki organ założył i nadzoruje szpital. Lądowisko jest położone na gruntach trzech właścicieli: starostwa powiatowego, ale również Urzędu Miasta (ponad 80% obszaru lądowiska) i Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. Za wielką życzliwość prezydenta Janusza Chodorowskiego, starosty Andrzeja Chrabąszcza i prezesa MPGK Marka Bąbały dyrektor szpitala gorąco podziękował współautorom sukcesu tej inwestycji. Za wielkie zaangażowanie i profesjonalizm wyróżniał również wielu gości, którzy pomogli urzeczywistnić marzenia o lądowisku, a także pracowników szpitala, bo bez ich zaangażowania helioport nie wyglądałaby tak imponująco. Starosta mielecki Andrzej Chrabąszcz akcentował unikalność tak nowoczesnego lądowiska w naszych regionie: - Z informacji, jakie posiadamy wynika, że na łączną liczbę siedemdziesięciu lądowisk dla śmigłowców w kraju, tylko 35 jest zarejestrowanych przez Urząd Lotnictwa Cywilnego jako lądowiska sanitarne. Na Podkarpaciu są to tylko dwa: w Przemyślu i Rzeszowie, a dziś otwieramy właśnie takie nowoczesne, całodobowe lotnisko tutaj, w Mielcu. Starosta dodał, że przyszpitalne lądowisko dla śmigłowców staje się, w przenośni, nowym otwarciem mieleckiego szpitala na świat. Całkowity koszt zadania to 3 mln 215 tys. zł, 85% z tej kwoty, czyli ponad 2 mln 730 tys. zł udało się pozyskać z Ministerstwa Zdrowia w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. Kolejne 10 procent, czyli ok. 320 tys. zł sfinansował powiat z budżetu własnego, a pozostałe 5 procent, tj. ok. 160 tys., było wkładem własnym szpitala. - Spośród kilkudziesięciu wniosków, jakie zostały złożone do Ministerstwa Zdrowia, tylko czternaście uzyskało pewność dofinansowania w pierwszej turze. W gronie tym znalazł się nasz wniosek – podkreślił Andrzej Chrabąszcz. Podczas uroczystości goście mieli okazję zobaczyć trakt, jakim będzie przewożony pacjent z helikoptera na Szpitalny Oddział Ratunkowym wraz z oświetleniem hybrydowym. Wokół placówki powstały nowe drogi wewnętrzne, chodniki i parking. Zaprezentowano również nowoczesne wejście do budynku oraz sam SOR. – Ta inwestycja kosztowała dyrektora Leszka Kołacza wiele nieprzespanych nocy, ale można mu tylko podziękować, że jest wizjonerem, ma odwagę i siłę. Taki dyrektor szpitala to nasz skarb. To dzięki jego zaangażowaniu dziś obchodzimy święto pacjentów, bo przecież oddanie lądowiska ma jeden cel: poprawę bezpieczeństwa zdrowotnego mieszkańców – chwaliła poseł Krystyna Skowrońska, życząc szpitalowi wielu przyjaciół, na których w pełni zasługuje. Pełna uznania była również pełnomocnik wojewody ds. ratownictwa medycznego Jolanta Czekierda-Stamenkovic: - Jestem oszołomiona tym co się dzieje w Mielcu, tak wysokim poziomem usług medycznych, nowoczesnością. To nawet nie jest myślenie rodem z XXI, ale już z perspektywy nadchodzącego XXII wieku - podkreślała. Aneta Dyka-Urbańska Rzecznik prasowy szpitala w Mielcu 7 Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 Z prac ORL w Rzeszowie Protokół z posiedzenia Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej w Rzeszowie z dnia 13 września 2011 r. 1. Spotkanie przedstawicieli Prezydium, dr Małeckiego i dr Samojednego. 2. Zapoznano się z informacją przesłaną przez Oddział Rzeszowski NFZ dotyczącą działalności gabinetu lekarskiego lek(...) Powołano Komisję składających z dwóch członków Prezydium celem przeprowadzenia wizytacji tego gabinetu. 3. Udzielono informację Okręgowemu Inspektorowi Służby Więziennej w sprawie obowiązku doskonalenia zawodowego przez lekarzy pracujących w jednostkach więziennych służby zdrowia. 4. Wyrażono zgodę na umieszczenie wkładki w Biuletynie OIL (UNICEF). 5. Podjęto uchwały: Nr 186/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy kształcenia nt. „Nowe podejście do oceny ciężkości POChP” przez Polskie Towarzystwo Chorób Płuc Oddział Podkarpacki. Nr 187/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy kształcenia nt. „Zaburzenia smaku i węchu – co tracą nasi chorzy” przez Polskie Towarzystwo Alergologiczne Oddział Podkarpacki w Rzeszowie. Nr 188/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy kształcenia nt. „Najnowsze zalecenia kliniczne w leczeniu cukrzycy typu 2 – indywidualizacja celów glikemicznych i metody insulinoterapii”, „Leczenie cukrzycy w sytuacjach szczególnych: infekcje, choroba nowotworowa, niewydolność nerek, zawał serca, udar itp” przez Towarzystwo Internistów Polskich Oddział Wojewódzki w Rzeszowie. Protokół z posiedzenia Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej w Rzeszowie z dnia 20 września 2011 r. Odczytano zaproszenie na posiedzenie Rady Społecznej SP ZOZ Nr 1 w Rzeszowie. Poruszono sprawy bieżące biura. Podjęto uchwały: Nr 189/2011/P w sprawie potwierdzenia spełnienia warunków prowadzenia kształcenia podyplomowego dla lekarzy przez Firmę Ogólnopolską Izbę Gospodarczą Wyrobów Medycznych POLMED. Nr 190/2011/P w sprawie wpisania do rejestry formy kształcenia nt. „Cukrzyca – trudne pytania w cukrzycy, 8 przypadki kliniczne” przez PTL Koło w Dębicy. Nr 191/2011/P w sprawie wpisania do rejestry formy kształcenia nt. „Wątroba – struktura i funkcja dla klinicysty”, „Diagnostyka CT i MR złośliwych i łagodnych guzów wątroby”, „HCC – epidemiologia, diagnostyka i leczenie”, „Współczesne możliwości diagnostyki obrazowej CT i MR”, „Encefalopatia wątrobowa” przez Podkarpacki Oddział Polskiego Towarzystwa Medycyny Społecznej i Zdrowia Publicznego. Nr 192/2011/P w sprawie wpisania do rejestry formy kształcenia nt. „Nowe przepisy dotyczące badań lekarskich kandydatów na kierowców i kierowców” przez Polskie Towarzystwo Medycyny Pracy Oddział w Rzeszowie. Nr 193/2011/P w sprawie wpisania do rejestry formy kształcenia nt. „Operacje rewizyjne po rekonstrukcjach więzadła krzyżowego przedniego” przez Oddział Podkarpacki Polskiego Towarzystwa Ortopedii i Traumatologii Narządu Ruchu. Nr 194/2011/P w sprawie przyznania ograniczonego prawa wykonywania zawodu lekarza w celu odbycia stażu podyplomowego i wpisania na listę członków OIL w Rzeszowie – dot. lek. Jana Gądka. Nr 195/2011/P w sprawie przyznania ograniczonego prawa wykonywania zawodu lekarza w celu odbycia stażu podyplomowego i wpisania na listę członków OIL w Rzeszowie – dot. lek. Izabeli Janczury. Nr 196/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy kształcenia nt. „Optymalizacja leczenia zaburzeń lipidowych i nadciśnienia tętniczego w 2011”, „Czy możliwe jest zmniejszenie ryzyka kardiometabolicznego” przez PTL Koło w Nisku. Nr 197/2011/P i 198/2011/P w sprawie skierowania lekarzy na staż podyplomowy, dot. lek. Jana Gądka i Izabeli Janczury. Protokół z posiedzenia Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej w Rzeszowie z dnia 27 września 2011 r. 1. Omówiono problem dotyczący dalszej pracy lekarzy posiadających 1 stopień specjalizacji. 2. Kolega K. Szuber powrócił do tematu leczenia powikłań poszpitalnych i dalszej opieki nad pacjentem. 3. Zapoznano się z odpowiedzią OIPiP dotyczącą wpisu opieki duszpasterskiej w karcie pielęgnacji pacjenta. Odpowiedź tą postanowiono przesłać dyrekcji Szpitala Wojewódzkiego Nr 2 w Rzeszowie. 4. Podjęto uchwały: Nr 199/2011/P w sprawie potwierdzenia spełnienia warunków prowadzenia kształcenia podyplomowego dla lekarzy przez Firmę Medius s. z o.o. Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 Nr 200/2011/P w sprawie potwierdzenia spełnienia warunków prowadzenia kształcenia podyplomowego dla lekarzy przez Firmę MIP Pharma Polska Spółka z o.o. Nr 201/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy kształcenia nt. „Diagnostyka chorób reumatoidalnych i organospecyficznych o podłożu autoimmunologicznym” przez Polskie Towarzystwo Patologów Oddział Podkarpacki. Nr 202/2011/P w sprawie skierowania lekarza na staż podyplomowy – dot. lek. Sławomira Tłuczka. Nr 203/2011/P w sprawie przyznania ograniczonego prawa wykonywania zawodu w celu odbycia stażu podyplomowego i wpisania na listę członków OIL w Rzeszowie – dot. lek. Vasyla Soldatiuka. nr 204/2011/P w sprawie przyznania ograniczonego prawa wykonywania zawodu w celu odbycia stażu podyplomowego i wpisania na listę członków OIL w Rzeszowie – dot. lek. Pauliny Jurkiewicz. Nr 205/2011/P w sprawie przyznania ograniczonego prawa wykonywania zawodu w celu odbycia stażu podyplomowego i wpisania na listę członków OIL w Rzeszowie – dot. lek. Alicji Pabis. Nr 206/2011/P; 207/2011/P; 208/2011/P i 210/2011/P w sprawie skierowania lekarza na staż podyplomowy – dot. lek. Pauliny Jurkiewicz; Alicji Pabis; Vasyla Soldatiuka i Karoliny Dranka. Nr 209/2011/P; 212/2011/P; 213/2011/P w sprawie przyznania ograniczonego prawa wykonywania zawodu – dot. lek. Karoliny Dranka; Martyny Trojnar; Moniki Mrozek. Nr 211/2011/P w sprawie wpisania lekarza na listę członków OIL w Rzeszowie – dot. lek. Przemysława Szoji. Nr 214/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy kształcenia nt. „Wtórne nadciśnienie płucne”, „Astma w ciąży. Dylematy terapeutyczne”, „Zaostrzenie astmy spowodowane infekcją wirusową” przez Polskie Towarzystwo Chorób Płuc Oddział Podkarpacki. Protokół z posiedzenia Okręgowej Rady Lekarskiej w Rzeszowie z dnia 04.10.2011 1. Zapoznano się z orzeczeniem komisji w przedmiocie niezdolności lekarzy do wykonywania zawodu lub ograniczenia w wykonywaniu ściśle określonych czynności medycznych – sprawa dotyczyła 2 lekarzy (….). 2. Wytypowano członków ORL do komisji konkursowych: - Kolegę Konrada Podporę delegowano do komisji konkursowej: na stanowiska kierowników: Przychodni Specjalistycznej w Tarnobrzegu, Ośrodka Rehabilitacji Leczniczej w Tarnobrzegu, Zakładu Pielęgnacyjno – Opiekuńczego w Tarnobrzegu. - Kolegę Wojciecha Domkę delegowano do komisji konkursowej: na stanowisko pielęgniarki Oddziałowej Oddziału Noworodków z Intensywną Opieką Medyczną w WSS w Rzeszowie. - Kol. Jolantę Kluz- Zawadzką delegowano do komisji konkursowej: na stanowisko Pielęgniarki Oddziałowej Oddziału Urologii WSS w Rzeszowie. 3. Zapoznano się z pismem w sprawie lek.( ...) – powołano komisję w przedmiocie niezdolności lekarzy do wykonywania zawodu lub ograniczenia w wykonywaniu ściśle określonych czynności medycznych. 4. Na wniosek Ośrodka Kształcenia Medycznego dofinansowano działalność Ośrodka na kwotę 10.000 zł 5. Podjęto uchwały: Nr 387/2011; 388/2011 w sprawie wpisania lekarzy na listę członków OIL w Rzeszowie – dot. lek. Krzysztof Szpejankowski, Anna Kwiecień, Nr 389/2011; 390/2011; 391/2011; 392/2011; 393/2011; 394/2011; 395/2011; 396/2011; 397/2011; 398/2011; 399/2011 w sprawie przyznania prawa wykonywania zawodu lekarza i wpisania na listę członków OIL w Rzeszowie – dot. lek. Dominika Chmielewska; Diana Darłowska; Izabela Jodko; Anna Żółta; Iwona Wargocka; Agnieszka Szymańska; Elwira Skupińska – Ziobro; Dominika Ozga; Tomasz Szeląg; Bartosz Jasiński; Jakub Schwarz. Nr 400/2011; 401/2011; 402/2011; 403/2011; 404/2011; 405/2011; 406/2011; 407/2011; 408/2011; 409/2011; 410/2011 w sprawie zmiany danych wpisanych do rejestru indywidualnych praktyk lekarskich – dot. lek. Roman Mikuła; Agnieszka Kędzior - Wacławska; Piotr Satławski; Bolesław Komorowski; Małgorzata Skwirut; Elżbieta Gawlik – Uryasz; Stanisław Uryasz; Adam Chruściel; Marek Pająk; Beata Walec – Chruściel; Dominik Lis. Nr 411/2011;412/2011; 413/2011; 414/2011; 415/2011; 416/2011; 417/2011; 418/2011; 419/2011; 420/2011; w sprawie wydania zezwolenia na wykonywanie indywidualnej praktyki lekarskiej – dot. lek. Anna Stec; Dominika Chmielewska; Przemysław Szoja; Anna Kwiecień; Agnieszka Szymańska; Anna Żółta; Dominika Ozga; Iwona Wargocka; Sebastian de Sternberg Stojałowski; Jakub Schwarz. Nr 421/2011; 422/2011w sprawie zmiany danych wpisanych do rejestru indywidualnych praktyk lekarskich – dot. lek. Alicja Gołaszewska ; Michał Truś. Nr 423/2011; 424/2011 w sprawie wydania zezwolenia na wykonywanie indywidualnej praktyki lekarskiej – dot. lek. Michał Trąbka; Konrad Skolimowski. Nr 425/2011; 426/2011 w sprawie skreślenia indywidualnej praktyki lekarskiej na wniosek lekarza – dot. lek. Krystyna Nosal; Dorota Zając. Nr 427/2011 w sprawie powołania komisji orzekającej w przedmiocie niezdolności lekarza do wykonywania zawodu, albo ograniczenia w wykonywaniu ściśle określonych czynności – dot. lek. (…). Nr 428/2011 w sprawie umorzenia postępowania w przedmiocie niezdolności lekarza do wykonywania zawodu, albo ograniczenia w wykonywaniu ściśle określonych czynności – dot. lek. (…...) Nr 429/2011 w sprawie dofinansowania działalności Ośrodka Kształcenia Medycznego ORL w Rzeszowie. Nr 430/2011 w sprawie upoważnienia członków ORL do przeprowadzenia wizytacji indywidualnej praktyki lekarskiej – dot. lek. (…...). 9 Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 Protokół z posiedzenia Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej w Rzeszowie z dnia 18 października 2011 r. 1. Prezes złożył sprawozdanie z posiedzenia Naczelnej Rady Lekarskiej. 2.Zapoznano się z protokołem pokontrolnym gabinetu lekarskiego kontrolowanego na zlecenie Oddziału Podkarpackiego NFZ. W wyniku tej kontroli sprawę przekazano Okręgowemu Rzecznikowi Odpowiedzialności Zawodowej. 3. Podjęto uchwały: Nr 215/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy kształcenia nt. „Chirurgia szczękowo – twarzowa” przez Polskie Towarzystwo Stomatologiczne Oddział w Rzeszowie. Nr 216/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy kształcenia nt. „Nowe kierunki aktywności w medycynie pracy” przez Polskie Towarzystwo Medycyny Pracy Oddział w Rzeszowie. Nr 217/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy kształcenia nt. „Akademia alergologii UCB – Jesień 2011” przez Polskie Towarzystwo Alergologiczne Oddział Podkarpacki. Nr 218/2011/P w sprawie windykacji składek członkowskich członków OIL w Rzeszowie Protokół z posiedzenia Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej w Rzeszowie z dnia 25 października 2011 r. 1. Dyskutowano nad ustawą o refundacji leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych. Postanowiono zwołać spotkanie 2.11.2011 w OIL w Rzeszowie z przedstawicielem związku zawodowego lekarzy oraz z przedstawicielami Porozumienia Zielonogórskiego Federacji Związków Pracodawców Ochrony Zdrowia. 2. Podjęto uchwały: Nr 219/2011/P w sprawie potwierdzenia spełnienia warunków prowadzenia kształcenia przez firmę Grupa Medica s.c. Nr 220/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy kształcenia nt. „Padaczka lekooporna”, „Kobieta a padaczka, co wiemy? Co możemy?” przez Polskie Towarzystwo Neurologiczne Oddział Rzeszowski. Nr 221/2011/P w sprawie wpisania lekarza na listę członków OIL w związku z przeniesieniem z innej OIL – dot. lek. Łukasza Cwynara. Nr 222/2011/P w sprawie wpisania lekarza na listę członków OIL w związku z przeniesieniem z innej OIL – dot. lek. Marty Markowskiej. Nr 223/2011/P w sprawie wpisania lekarza na listę członków OIL w związku z przeniesieniem z innej OIL – dot. lek. Kingi Noga – Dereń. Nr 224/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy 10 kształcenia nt. „Rewaskularyzacja mięśnia sercowego u chorych z reumatoidalnym zapaleniem stawów”, „Czy lek biologiczny może być równie skuteczny w monoterapii jak i terapii skojarzonej” przez Polskie Towarzystwo Reumatologiczne Oddział Podkarpacki Protokół z posiedzenia Okręgowej Rady Lekarskiej w Rzeszowie z dnia 08.11.2011 Okręgowa Rada Lekarska udzieliła gratulacji dwóm koleżankom: dr n. med. Teresie Niżankowskiej – Błaż i lek. med. Alicji Dzianott za 50-lecie pracy zawodowej. Wystąpienie przedstawicieli Branżowego Domu Ubezpieczeń Sp. z o.o. nt. Ubezpieczeń lekarzy. Zapoznano się z orzeczeniami komisji orzekającej w przedmiocie do niezdolności lekarzy do wykonywania zawodu. Zapoznano się z orzeczeniami Okręgowego Sądu Lekarskiego. Poruszono sprawy projektów dot. recept lekarskich – uwagi zostaną przekazane Naczelnej Izbie Lekarskiej. Swoje stanowisko w tej sprawie przedstawił Prezes Federacji Wniosków Pracodawców Ochrony Zdrowia Mariusz Małecki. Wytypowano przedstawicieli ORL do komisji konkursowych. Dyskutowano nt. reklamowania się NZOZ-ów i gabinetów prywatnych. Podjęto decyzję o powiadamianiu Wojewody oraz Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej w sytuacji zauważenia nieprawidłowości w reklamowaniu się podmiotów. 8.Podjęto uchwały: Nr 431, Nr 432, Nr 433, Nr 434, Nr 435, Nr 436, Nr 437, Nr 438, Nr 439, Nr 440, Nr 441,Nr 442, Nr 443, Nr 444, Nr 445, Nr 446, Nr 447, Nr 448, Nr 449, Nr 450, Nr 451, Nr 452, Nr 453, Nr 454, Nr 455, Nr 456, Nr 457, Nr 458, Nr 459, Nr 460, Nr 461, Nr 462, Nr 463, Nr 464, Nr 465, Nr 466, Nr 467, Nr 468, Nr 469, Nr 470, Nr 471, Nr 472, Nr 473, Nr 474, Nr 475, Nr 476, Nr 477, Nr 478, Nr 479, Nr 480/2011 w sprawie przyznania prawa wykonywania zawodu lekarza i wpisania na listę członków OIL w Rzeszowie lekarzy: Matusz Antosiewicz, Barbara Kozłowska, Agnieszka Rusiecka, Joanna Romańska, Katarzyna Kamińska, Łukasz Czarniecki, Grzegorz Niemyjski, Łukasz Rubacha, Mirosław Maziarz, Łukasz Warchałowski, Marek Puchalski, Kamil Sawka, Krzysztof Międlar, Krzysztof Badowski, Krzysztof Gałuszka, Karolina Rozmus, Urszula Pacześniak, Kinga Flis, Barbara Głowa, Magdalena Dziedzic, Agnieszka Słocka, Dorota Hanf – Osetek, Agata Boraca, Krzysztof Styczeń, Lucjan Batycki, Kamil Gierek, Grzegorz Probola, Maciej Opałka, Patryk Hasior, Tomasz Szopiński, Urszula Milan, Paulina Soja – De la Peňa, Beata Saramak, Edyta Arendowska, Joanna Niedziałek, Justyna Majcher, Natalia Stąpor, Wiwina Wojtowicz, Joanna Duszyk, Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 Katarzyna Kokoszka, Małgorzata Pondo, Agnieszka Sopel, Elżbieta Kowal – Rubacha, Marta Wyleżuch, Martyna Mendyka, Joanna Jabłońska, Sabina Kucharska, Małgorzata Pelc, Justyna Tokarz- Pyszna, Paweł Pyszny, Beata Michałkiewicz, Łukasz Furdak. Nr 483/2011 w sprawie zawieszenia lekarza (...) w prawie wykonywania zawodu – uchwała poufna. Nr 484/2011 w sprawie wydania zezwolenia na wykonywanie indywidualnej praktyki lekarskiej – dot. lek. Anny Psuja. Nr 485/2011 w sprawie potwierdzenia spełnienia warunków prowadzenia kształcenia podyplomowego dla lekarzy przez firmę Marrodent Sp. z o.o. Nr 486, 487/2011 w sprawie wydania zezwolenia na wykonywanie indywidualnej praktyki lekarskiej – dot. lek.: Elżbiety Drachal i Kamila Sawki. Nr 488/2011 w sprawie zmiany danych wpisanych do rejestru indywidualnych praktyk lekarskich – dot. lek. Katarzyny Łukaszewskiej. Nr 489, Nr 490, Nr 491, Nr 492/2011 w sprawie wydania zezwolenia na wykonywanie indywidualnej praktyki lekarskiej – dot. lek.: Łukasz Furdak, Tomasz Szeląg, Łukasz Cwynar, Elżbieta Wojtera. Nr 493, Nr 494, Nr 495, Nr 496/2011 w sprawie zmiany danych wpisanych do rejestru indywidualnych praktyk lekarskich - dot. lek. Małgorzata Biśto, Adam Charchut, Stanisław Plata, Elżbieta Inglot – Ulman. Nr 497/2011 w sprawie wydania zezwolenia na wykonywanie indywidualnej praktyki lekarskiej – dot. lek. Aleksandry Kopczyk. Nr 498/2011 w sprawie zmiany wpisu do rejestru indywidualnych praktyk lekarskich – dot. lek. Witold Woliński Nr 499/2011 w sprawie wydania zezwolenia na wykonywanie indywidualnej praktyki lekarskiej – dot. lek. Tomasza Wiatra. Nr 500, Nr 501, Nr 502, Nr 503/2011 w sprawie zmiany danych wpisanych do rejestru indywidualnych praktyk lekarskich – dot. lek.: Wacław Bentkowski, Anna Skręt, Marzena Daniel, Zdzisław Skoczylas. Nr 504/2011 w sprawie wydania zezwolenia na wykonywanie praktyki lekarskiej – dot. lek. Marty Markowskiej. Nr 505/2011w sprawie zmiany danych wpisanych do rejestru indywidualnych praktyk lekarskich – dot. lek. Kingi Noga- Dereń. Nr 506, Nr 507, Nr 508, Nr 509, Nr 510/2011 w sprawie skreślenia praktyki lekarskiej – dot. lek.:Wiesław Kloc, Anna Szofer, Magdalena Sobina, Mariusz Skopek, Ewa Kruk Protokół z posiedzenia Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej w Rzeszowie z dnia 15 listopada 2011 r. Zapoznano się z pismem lekarzy NZOZ Medyk dot. dra n. med. Piotra M. Zaakceptowano treść pisma do prokuratury apelacyjnej w tej sprawie. Podjęto decyzję o zakupie 10 egzemplarzy kalendarzy wydanych przez Hospicjum dziecięce w Rzeszowie. Dyskutowano nad projektem ustawy dot. recept lekarskich – wszelkie ustalenia będą zamieszczone w Biuletynie Lekarskim. Poruszono sprawy nieprawidłowości w reklamowaniu się gabinetów lekarskich i NZOZ-ów. Przyznano refundację kosztów szkolenia kol. kol.: Karolina Syrek-Kaplita, Kamila Golon, Mariusz Książek, Andrzej Staniszewski. Podjęto uchwały: Nr 225/2011/P w sprawie potwierdzenia spełnienia warunków prowadzenia kształcenia podyplomowego dla lekarzy przez: Towarzystwo Internistów Polskich Zarząd Główny w Krakowie, w zakresie „Astma aspirynowa i pokrzywka kontaktowa. Astma – szczególne sytuacje kliniczne”. Nr 226/2011/P w sprawie potwierdzenia spełnienia warunków prowadzenia kształcenia podyplomowego dla lekarzy przez: Towarzystwo Internistów Polskich Zarząd Główny w Krakowie, w zakresie „Szczególne sytuacje kliniczne w astmie i POChP”. Nr 227/2011/P w sprawie potwierdzenia spełnienia warunków prowadzenia kształcenia podyplomowego dla lekarzy przez: Firmę Marrodent sp. z o.o. , w zakresie „Najnowsza technika opracowania kanałów korzeniowych - rewolucyjny system jednego pilnika”. Nr 228/2011/P w sprawie potwierdzenia spełnienia warunków prowadzenia kształcenia podyplomowego dla lekarzy przez: Fundacja Twórczych Kobiet, w zakresie „Karmienie piersią – standard w opiece okołoporodowej”. nr 229/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy kształcenia nt. „Zmiany w zakresie układu stomatognatycznego występujące w miarę utraty zębów i zakres zabiegów przygotowawczych do zastosowania protez ruchomych” przez Polskie Towarzystwo Stomatologiczne Oddział w Rzeszowie. Nr 230/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy kształcenia nt. „Analiza zapadalności na choroby zawodowe w Polsce w latach 2006-2010 z uwzględnieniem chorób zakaźnych w województwie podkarpackim oraz współpracy służby medycyny pracy z Państwową Inspekcją Sanitarną w ochronie zdrowia pracujących” przez Polskie Towarzystwo Medycyny Pracy oddział w Rzeszowie. Nr 231/2011/P w sprawie wpisania do rejestru formy kształcenia nt. „ Tętnicze nadciśnienie płucne – podział i diagnostyka ze szczególnym uwzględnieniem echokardiografii”; „Leczenie tętniczego nadciśnienia płucnego – standardy a możliwości programu terapeutycznego NFZ” przez Polskie Towarzystwo Lekarskie Koło w Stalowej Woli. Nr 232/2011/P w sprawie potwierdzenia spełnienia warunków prowadzenia kształcenia podyplomowego dla lekarzy przez: ARCANUM MEDICA Bogdan Tymoteusz Janik w zakresie „Nowoczesna i skuteczna endodoncja” 11 Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 § Radca prawny informuje Pod redakcją Anny Bandelak AKTUALNE PRZEPISY PRAWNE W ZAKRESIE OCHRONY ZDROWIA 1. Badania statystyczne na 2011r / Dz. U. Nr 196 z 2011r. poz. 1162/. 2. Świadczenia gwarantowane z zakresu leczenia szpitalnego / Dz. U. Nr 202 z 2011r . poz. 1191/ 3. Zadania służby medycyny pracy / Dz. U. Nr 206 z 2011r. poz.1223/ 4. Świadczenia gwarantowane z zakresu lecznictwa uzdrowiskowego / Dz. U. Nr 206 z 2011 r. poz. 1224/ 5. Świadczenia gwarantowane z zakresu ambulatoryjnej opieki specjalistycznej /Dz. U. Nr 206 z 2011 r. poz. 1225, zm. Dz. U. Nr 235 z 2011 r. poz. 1394/ 6. Specjalizacja lekarzy będących funkcjonariuszami służby więziennej / Dz. U. 211 z 2011 r. poz. 1261/. 7. Tekst jednolity ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej/Dz. U. Nr 212 z 2011 r. poz. 1263/ 8. W sprawie zakresu informacji gromadzonych przez świadczeniodawców i przekazywania ich podmiotom zobowiązanym do finansowania świadczeń ze środków publicznych /Dz. U. Nr 215 z 2011 r. poz. 1273/ Wysokość opłat za krew /Dz. U. Nr 220 z 2011r. poz. 1310/ 10. Realizacja zadań z zakresu ochrony przed zakażeniami i chorobami zakaźnymi /Dz. U. Nr 220 z 2011 r. poz. 1911/ 11. Zakres danych objętych wpisem do rejestru podmiotów wykonujących działalność leczniczą /Dz. U. Nr 221 z 2011 r. poz. 1319/ 12. Tryb finansowania z budżetu państwa świadczeń opieki zdrowotnej /Dz. U. Nr 225 z 2011 r. poz. 1355/ 13. Tekst jednolity ustawy o ochronie zdrowia psychicznego /Dz. U. Nr 231 z 2011 r. poz. 1375/ 14. Zmiana ustawy o prawach pacjenta / Dz. U. Nr . 235 z 2011 r. poz.1394/. Informujemy Koleżanki i Kolegów o uchwale dotyczącej windykacji nieopłaconych obowiązkowych składek członkowskich na rzecz samorządu. Okręgowa Izba Lekarska wystąpi do wszystkich lekarzy niepłacących składki z pisemnym upomnieniem. W razie nie wpłacenia zaległych składek członkowskich w terminie określonym w upomnieniu - OIL w Rzeszowie wystąpi na drogę sądową, co dodatkowo narazi Koleżanki i Kolegów na wysokie koszty. Poniżej podstawa prawna UCHWAŁA Nr 218/2011/P Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej w Rzeszowie z dnia 18 października 2011 r. w sprawie windykacji składek członkowskich członków Okręgowej Izby Lekarskiej w Rzeszowie Działając na podstawie art. 26 ust. 3 w związku z art. 116 ustawy z dnia 2.12.2009 r. o Izbach Lekarskich (Dz. U. Nr 219 poz.1708) - po zapoznaniu się z postanowieniem Dyrektora Izby Skarbowej w Rzeszowie z dnia 6.10.2011 r. IS-EA/7241/175/2011 uchwala się co następuje : §1 W związku z niepłaceniem przez niektórych lekarzy obowiązkowych składek na rzecz samorządu zawodowego i niemożnością ich ściągnięcia bezpośrednio przez Urząd Skarbowy podjęto decyzję o wystąpieniu na drogę sądową w celu uzyskania tytułu egzekucyjnego jako podstawy dla Urzędu Skarbowego wyegzekwowania tych należności. §2 Koszty związane z wniesieniem powództwa będą pokryte z rezerwy budżetowej OIL w Rzeszowie. §3 Nadzór nad wykonaniem uchwały powierza się Komisji Rewizyjnej ORL w Rzeszowie. §4 Uchwała wchodzi w życie z dniem podjęcia. UWAGA LEKARZE - RECEPTY NALEŻY WYPISYWAĆ CZYTELNIE Przypominamy, że zgodnie z § 2 Rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie recept lekarskich (Dz.U. Nr 97 z 2007 r. poz. 646) recepty wypisuje się w sposób czytelny. Nieczytelne wypisywanie recept jest niewłaściwym wykonywaniem ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty (art. 45 ustawy) i rodzi wiele problemów dla pacjentów i farmaceutów. Ze względu na fakt, że do OIL w Rzeszowie docierają sygnały i przykłady nieprawidłowego i nieczytelnego wypisywania recept informujemy, że takie sprawy będą kierowane do Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej. 12 Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 13 Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 14 Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 15 § Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 KOMENTARZ RADCY PRAWNEGO OIL W RZESZOWIE ANNY BANDELAK DO OPINII PRAWNEJ PRAWNIKA POROZUMIENIA ZIELONOGÓRSKIEGO Po zapoznaniu się z opinią prawnika Porozumienia Zielonogórskiego stwierdzam, że zarówno jego opinia jak i moja są takie same. Jedyną różnicą jest to, że ja w swojej opinii poruszam również tematykę związaną z odpłatnością za wystawione zaświadczenie N-9, w sytuacji, gdy lekarz ze wskazań medycznych kieruje pacjenta na komisje lekarską celem stwierdzenia o ewentualnej rencie (nie jest ono wydawane na życzenie pacjenta). Prawnik Porozumienia nie zajmuje w ogóle stanowiska w tej sprawie. Okręgowa Izba Lekarska w Rzeszowie wystąpiła do Porozumienia Zielonogórskiego o doprecyzowanie tego zagadnienia. Użycie przez prawnika Porozumienia stwierdzenia o błędności tezy mojej opinii jest zupełnie niezrozumiałe, gdyż nie wiadomo o jaką tezę chodzi i może wprowadzić w błąd czytelników, tym bardziej, że według mnie opinie te niczym się nie różnią. OPINIA RADCY PRAWNEGO OIL W TEJ SPRAWIE BYŁA PUBLIKOWANA W POPRZEDNIM BIULETYNIE OIL WAŻNE ASPEKTY ODPOWIEDZIALNOŚCI CYWILNEJ LEKARZY: OKRES PRZEDAWNIENIA ROSZCZEŃ DOCHODZONYCH NA DRODZE SĄDOWEJ Z TYTUŁU SZKODY NA OSOBIE SPOWODOWANEJ BŁĘDEM W SZTUCE LEKARSKIEJ W ostatnim czasie środowisko lekarzy coraz bardziej nurtują różne zagadnienia związane z odpowiedzialnością cywilną. Nic dziwnego, skoro odpowiedzialność cywilna jest nieograniczona kwotą , co skutkuje co do zasady odpowiedzialnością całym majątkiem lekarza do wysokości zasądzonego odszkodowania za szkodę. Podstawy prawne odpowiedzialności cywilnej lekarza określone są w kodeksie cywilny oraz w ustawie o zawodzie lekarza, która w art. 4 stanowi, że lekarz ma obowiązek wykonywać zawód, zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej, dostępnymi mu metodami i środkami zapobiegania, rozpoznawania i leczenia chorób, zgodnie z zasadami etyki zawodowej oraz z należytą starannością. Najogólniej określając, lekarz ponosi odpowiedzialność cywilną za szkodę spowodowaną wykonywaniem zawodu w sposób nieodpowiadający obowiązkom, o których mowa powyżej. Na tle odpowiedzialności cywilnej lekarza wyłania się szereg problemów budzących wątpliwości wśród lekarzy, a do podstawowych należy poniższa kwestia. Czy stan niepewności lekarza w zakresie wyżej wymienionych szkód trwa wiecznie, czy też jest ograniczony ? Odpowiedź na powyższe pytanie należy szukać w art. 4421 § 3 kodeksu cywilnego, który stanowi, że roszczenie o naprawienie szkody na osobie ulega przedawnieniu nie wcześniej niż z upływem trzech lat od dnia, w którym poszkodowany dowiedział się o szkodzie i o osobie zobowiązanej do jej naprawienia. Wydawać by się mogło, że cytowany przepis wskazuje krótki , 3 letni termin przedawnienia. Tymczasem ten „niewinny” przepis prawny wprowadzony z dniem 10 sierpnia 2007 r., w istocie pozwala na nieograniczony obiektywnie czas przedawnienia, czyli może być tak, że np. szkoda wyrządzona w 2005r. przedawni się dopiero za np. 30 lat. Dlaczego? Działanie w/w przepisu prawnego najlepiej przeanalizować na przykładzie. Załóżmy zatem, że zdarzenie medyczne, np. błędna diagnoza lekarska, została postawiona 1 lipca 2005 r. Dla ustalenia, kiedy nastąpi przedawnienia ewentualnych roszczeń z tytułu w/w zdarzenia, przede wszystkim należy określić datę początku biegu przedawnienia, czyli pierwszy dzień od którego należy liczyć przedawnienie. Stosownie do art. 120§1 kodeksu cywilnego bieg przedawnienia rozpoczyna się od dnia, w którym roszczenie stało się wymagalne, to jest od kiedy poszkodowany może żądać zaspokojenia jego roszczenia. Wyżej powołany art. 4421 § 3 k.c. stanowi, że pierwszy dzień biegu terminu przedawnienia rozpoczyna się z dniem spełnienia łącznie dwóch warunków, obu zależnych nie od zdarzenia medycznego, ale od świadomości poszkodowanego, czyli: - wiedzy poszkodowanego co do wyrządzonej mu szkody - wiedzy poszkodowanego co do osoby sprawcy/zobowiązanej do jej naprawienia. Jak ustala się pierwszy dzień biegu 3 letniego terminu przedawnienia roszczeń z tytułu w/w szkody na osobie? Kwestię tę wyjaśnił Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku z 27.X.2010r., sygn. V CSK 107/10, w którym stwierdził: Jeżeli poszkodowany dowie się o osobie zobowiązanej do naprawienia szkody później niż o samej szkodzie, to ta późniejsza data wyznacza początek biegu przedawnienia. Powyższe orzeczenie wydano w odniesieniu do stanu faktycznego, w którym w latach 1993-1995 został popełniony błąd lekarski, o czym pacjent dowiedział się w 1999r. podczas konsultacji z niemieckim lekarzem. Wracając zatem do naszego przykładu, jeżeli zdarzenie medyczne miało miejsce np. 1 lipca 2005r. , wyrządziło szkodę na osobie i dopiero np. po 30 latach , to jest 1 lipca 2035 r. , w wyniku konsultacji powziął o tym wiadomość pacjent, wówczas poszkodowany może dochodzić sądownie zaspokojenia swoich roszczeń, składając pozew aż do 1 lipca 2038 r. Czy upływ biegu przedawnienia brany jest pod uwagę przez sąd z urzędu? Musimy uwzględnić, że nawet mimo upływu terminu przedawnienia poszkodowany może skierować sprawę do sądu. Warto pamiętać, że sąd z własnej inicjatywy nie bada, czy roszczenie jest przedawnione i z urzędu nie uwzględnia upływu okresu przedawnienia roszczeń. . Dopiero zgłoszenie zarzutu przedawnienia przez pozwanego wywołuje obowiązek sądu zbadania tej kwestii i umożliwia - tylko z powodu przedawnienia, z pominięciem merytorycznego aspektu sprawy - oddalenie powództwa. Okres przedawnienia a potrzeba archiwizowania polis ubezpieczeniowych Powyżej zasygnalizowana ważna kwestia bardzo długiego okresu przedawnienia roszczeń, jakie mogą być wysuwane w stosunku do lekarzy z tytułu ewentualnych szkód na osobie wyrządzonych podczas leczenia winna skłonić wszystkich zainteresowanych do pieczołowitego archiwizowania dokumentów ubezpieczeniowych, polis, potwierdzających posiadanie ochrony ubezpieczeniowej. mec. Barbara Kęszycka Branżowy Dom Ubezpieczeń, Sp. z o.o. www.bdubezpieczenia.pl 16 Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 UWAGA WAŻNE PRZYPOMNIENIE Przypomina się Koleżankom i Kolegom o przestrzeganiu Uchwały nr 18/98/III Naczelnej Rady Lekarskiej w sprawie zasad podawania do publicznej wiadomości informacji o udzielaniu przez lekarzy świadczeń zdrowotnych w ramach indywidualnej praktyki lekarskiej, która reguluje jakie informacje mają być podawane, a także ilość i wymiar tablic ogłoszeniowych. Treść uchwały znajduje się w Biuletynie NRL Nr 3 z 1998 r. Okręgowa Izba Lekarska w Rzeszowie będzie kontrolować wykonanie tej uchwały i w sytuacji niedostosowania się do jej treści wnosić o wszczęcie postępowania przez Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej. UWAGA! SZKOLENIA Szkolenia w zakresie przyczyn zachorowalności, objawów, związków przyczynowo-skutkowych z czynnikami zawodowymi oraz nowoczesnych metod leczenia, jak również w zakresie procedur postępowania z objawami chorób układu moczowo-płciowego u pracujących mężczyzn w wieku od 45 roku życia W związku z realizacją projektu pn.: „Opracowanie i wdrożenie programu profilaktycznego w zakresie wczesnego wykrywania nowotworów układu moczowo – płciowego u pracujących mężczyzn w wieku od 45 roku życia (45+) ukierunkowanego na przeciwdziałanie ich dezaktywizacji zawodowej (w szczególności osób wykonujących zawody, co do których istnieje wyższe prawdopodobieństwo narażenia na choroby nowotworów układu moczowo – płciowego)”, współfinansowanego ze środków Unii Europejskiej w ramach Działania 2.3 Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, uprzejmie informuję, że od września 2011 r. rozpoczęły się szkolenia dla lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, lekarzy medycyny pracy oraz urologów, w zakresie przyczyn zachorowalności, objawów, związków przyczynowo- skutkowych z czynnikami zawodowymi oraz nowoczesnych metod leczenia, jak również w zakresie procedur postępowania z objawami chorób układu moczowo-płciowego. Szkolenia będą organizowane do końca 2013 r. Docelowo planowane jest zorganizowanie 120 edycji szkoleniowych, w których przeszkolonych zostanie 6 000 lekarzy. Realizatorem projektu jest Ministerstwo Zdrowia w partnerstwie z Centrum Onkologii – Instytutem im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie. W związku z powyższym, pragnę zaprosić wszystkich lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, medycy pracy oraz urologów do aktywnego uczestniczenia w szkoleniach. Edycje szkoleniowe organizowane będą we wszystkich miastach wojewódzkich i rozpoczynać się będą w piątkowe popołudnia a zakończą się w soboty. Osoby zainteresowane udziałem uprzejmie proszę o odwiedzenie strony projektu http://mezczyzna45plus.pl/, gdzie sukcesywnie dostępne będą szczegółowe informacje na temat terminów, miejsc i tematów szkoleń lub przesyłanie zgłoszeń uczestnictwa bezpośrednio na adres poczty elektronicznej: [email protected] lub [email protected]. Głosem Związku Wojna, mości Panowie, wojna! Cztery lata temu, po zakończeniu strajków lekarskich, władze MZ, z pomocą administracji samorządowej jak i ogromnej większości dyrektorów placówek publicznej ochrony zdrowia, rozpoczęły demontaż zgody i porozumienia środowisk medycznych, osiągnięty niemałym trudem w czasie ogólnopolskiego protestu. W wielu placówkach wprowadzono na siłę kontrakty dyżurowe lub całościowe, eliminując opornych lub bardziej świadomych lekarzy, zwiększano stopniowo nakłady na lecznictwo otwarte, szczególnie POZ, zostawiając bez większych zmian poziom finansowania opieki zamkniętej. Po kilku latach udało się uzyskać dość wysoki poziom skonfliktowania interesów, może nawet wyższy niż przed strajkiem. Tylko najbardziej doświadczeni działacze związkowi mieli nadzieję, słuszną, jak się okazało, że na nasz rząd można liczyć. Przy wprowadzaniu kolejnych bubli prawnych, made in MZ, niezasługujących na miano ustawy w państwie prawa (ustawa o działalności leczniczej, ustawa o prawach pacjenta) nie wydarzyło się nic szczególnego, choć te „akty prawne” były zdecydowanie nieudane i zwiastowały niemałe kłopoty dla środowiska lekarskiego. Dopiero ustawa refundacyjna z 12 maja 2011 roku, będąca szczególną emanacją buty i ostentacyjnego lekceważenia środowiska lekarskiego, wywołała oburzenie i ogólnopolską akcję sprzeciwu. Im gorzej, tym lepiej Ta stara zasada, obowiązująca jeszcze za czasów PRL -u, znowu okazała się aktualna. Takiej determinacji i poruszenia, obserwowanych ostatnio w mailach i na forach internetowych, nie było od czasu strajku. Wszyscy lekarze- etatowcy i kontraktowicze, szpitalnicy i przedstawiciele POZ, jak jeden mąż zerwali się z oburzenia na władze MZ, które upiekły im taki pasztet. Przyznać trzeba, że w/w ustawa, a także wynikające z niej rozporządzenie, 17 Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 którego projekt niedawno został rozesłany do tzw. konsultacji społecznych, nie powstały przypadkowo. Wpisują się one w cały ciąg aktów prawnych, zwanych dumnie przez MZ pakietem zdrowotnym, które oparte są na filozofii wyzysku lekarzy, pracujących w systemie publicznej ochrony zdrowia, choć nie tylko, ale także pewnego rodzaju zemsty, za to, co wydarzyło się przed kilkoma laty. Kij ma dwa końce Kreatorzy wielkiej polityki z ulicy Miodowej nie przewidzieli jednak tego, że cierpliwość lekarzy ma swoje granice. Już obecne zasady wystawiania recept refundowanych są wystarczająco drakońskie. Wielu naszych kolegów otrzymało wezwania NFZ do zwrotu niemałych kwot rzekomo nienależnych refundacji. Rekordzista z Mazowsza może pochwalić się kwotą opiewającą na ponad 759 tys. zł, ale sum rzędu kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy złotych jest dużo więcej. Zarówno te kwoty, jak i bezsprzeczna opresyjność nowej ustawy zmobilizowały i zjednoczyły środowisko lekarskie. A to pewnie ostatnia rzecz, której chcieliby autorzy tych żałosnych przepisów. Jak zwykle, nie wiadomo o co chodzi Wielu naszych kolegów, zapracowanych na co dzień, nawet nie zdaje sobie sprawy, jakie zagrożenia niosą nowe przepisy. Pojawiły się nowe obciążenia czynnościami administracyjnymi, które Bóg wie po co, mają być wykonywane przez lekarza ( np. kod pocztowy w adresie), jak również takie, które nie mają nic wspólnego z wiedzą medyczną (np. 16 grup pacjentów, posiadających szczególne uprawnienia refundacyjne, numery paszportów lub dokumentów ubezpieczeniowych pacjentów zagranicznych, z krajów, z którymi łączą nas aktualne umowy dwustronne w.s. refundacji) oraz takie, które mogą się zmieniać w czasie (stopień refundacji konkretnego leku w konkretnym schorzeniu- listy refundacyjne, publikowane w dzienniku urzędowym MZ co 2 miesiące). Rolę lekarza w takim systemie można porównać do konduktora pociągu, który pracuje bezpłatnie na rzecz przewoźnika, nie wie jak wygląda bilet na przejazd (bo może być wiele różnych wzorów), a jak okaże się, że ktoś jechał bez biletu, to konduktor płaci za niego karę, nawet jeśli zdarzyło się to pięć lat temu. W jedności siła Mimo oczywistej absurdalności przepisów, która w normalnym kraju nigdy nie powinna zaistnieć, protesty i sprzeciwy poszczególnych jednostek lub grup lekarzy nie odniosą oczekiwanego rezultatu. Dlatego też musimy się skonsolidować i zjednoczyć, aby osiągnąć właściwy cel. Dlatego też Zarząd Krajowy OZZL, na ostatnim posiedzeniu w dniu 18 listopada br. przyjął uchwałę o zaskarżeniu w/w ustawy do Trybunału Konstytucyjnego. W celu bieżącej ochrony interesów lekarzy podjęliśmy, wspólnie z Samorządem Lekarskim, działania zmierzające do zablokowania wejścia w życie ustawy refundacyjnej ( spotkanie z nowym ministrem zdrowia Bartoszem Arłukowiczem) oraz prowadzimy szeroko zakrojoną akcję informacyjną, przestrzegającą lekarzy przed pochopnym podpisywaniem umów na wystawianie recept na leki refundowane, w ga- 18 binetach prywatnych, na nowych zasadach. Nieco inaczej wygląda sytuacja w zakładach publicznych oraz NZOZach, pracujących w oparciu o kontrakt z NFZ, który integralnie łączy leczenie z wystawianiem recept na leki refundowane wg przepisów ustawy. W dużych zakładach publicznych zbieramy podpisy lekarzy, którzy nie zgadzają się na wyzysk zapisany w ustawie refundacyjnej i nie będą od dnia 1 stycznia 2012 wystawiać recept na leki refundowane lecz na 100% z adnotacją- refundacja do uznania przez NFZ. Jeżeli uzyskamy poparcie w granicach 8090%, akcja będzie bezpieczna i jednocześnie skuteczna. Na stronie internetowej Zarządu Krajowego zamieszczono wzór przykładowego pisma, informującego dyrektora szpitala czy przychodni o naszej akcji. Jeżeli nie uzbieramy takiej ilości podpisów poparcia, akcja może być trudna do przeprowadzenia. Dlatego też musimy się zjednoczyć i poprzeć szeroko wspólną akcję. Lekarze, którzy planują podpisać indywidualne kontrakty z NFZ lub właściciele NZOZów, ubiegający się o kontrakty, muszą rozważyć, czy lepiej nie podpisać kontraktu na złych warunkach czy podpisać i narazić się na ogromne ryzyko kar, nakładanych przez kontrolerów Funduszu, praktycznie bez możliwości odwołania. Moim zdaniem lepiej trochę poczekać i podpisać bezpieczny kontrakt, niż pracować pod presją złego prawa, tym bardziej, że podpisanie kontraktów przez liczącą się grupę lekarzy, opóźni bądź uniemożliwi zmianę tegoż prawa. Dlaczego tak się stało? Od dłuższego czasu zadaję sobie pytania: w jakim kraju żyjemy?, czy rzeczywiście zmierzamy w stronę starych demokracji europejskich?, czy tu rzeczywiście jest Europa? Prawo, które fabrykuje nasz parlament jak, nie przymierzając, fabryka makaronu, nie pozwala odpowiedzieć twierdząco na żadne z tych pytań. W dziedzinie ochrony zdrowia jest szczególnie źle. Ofensywa legislacyjna rządu, ze słynnym pakietem ustaw zdrowotnych, przypominają bardziej ofensywę czerwonoarmistów w 1920 roku, niż zespół przemyślanych działań, mających na celu zbudowanie zdrowego, wydolnego i przyjaznego dla chorych systemu opieki zdrowotnej, opartego na trwałych i przejrzystych zasadach organizacyjnych oraz sensownym finansowaniu. Zamiast tego, kleci się bubel prawny, którego jedynym efektem będzie zamieszanie i bałagan oraz skonfliktowanie pacjentów i świadczeniodawców. Tak mógłby działać rząd okupacyjny, a nie wybrany w wolnych wyborach. Musimy sobie uświadomić, że „nasze” ministerstwo, a może nawet rząd, wydało nam wojnę. Mimo, że nie wszyscy jeszcze o tym wiedzą, ta wojna trwa już od dłuższego czasu i przyniosła wiele ofiar wśród lekarzy, ale i wśród pacjentów. Dlatego też nie możemy dłużej zwlekać i udawać, że nic się nie stało. Trzeba pójść na tę wojnę, bo jeżeli nie pójdziemy, to ona się nigdy nie skończy! Szkoda, że kolejny raz zmarnujemy sporo czasu, pieniędzy i …. zdrowia. Mimo wszystko, życzę wszystkim Czytelnikom ciepłych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia oraz więcej optymizmu w Nowym Roku 2012. Zdzisław Szramik Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 19 Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 Barbara Duhl Zawsze spotykamy się z radością i miłością Święta Bożego Narodzenia… Czekaliśmy na nie od początku grudnia, na przyjście na świat Bożego Dzieciątka, a równocześnie na tę wspaniałą atmosferę związaną ze spotkaniem się rodziny i przyjaciół, wspólne kolędowanie, na pięknie ozdobione drzewko i – co tu kryć – na prezenty. Adwent… Wprawdzie już 6 grudnia Święty Mikołaj podrzucał nam pod poduszki woreczki z orzechami, cukierkami, owocami, czasem z jakimś drobiazgiem (zabawką, książką), do których przyczepiona była rózga z pozłacanych gałązek, ale tak naprawdę czekaliśmy na Wigilię. Jako dzieci przez wiele lat bowiem wierzyliśmy, że samą choinkę i prezenty przynosi Aniołek. Moje najwcześniejsze wspomnienie z dzieciństwa to Święta Bożego Narodzenia w Jarosławiu, w 1945 r - na środku pokoju stoi wysoka, sięgająca sufitu choinka, wokół biegam z kilkorgiem dzieci, częstuję ich otrzymaną w prezencie czekoladą… Rodzice - lekarze sami zajmowali się potrzebującymi i dbali, bym zawsze potrafiła się z innymi dzielić tym, co mam. Kolejne Święta, już w Łańcucie, pamiętam lepiej. Od połowy grudnia trwały przygotowania ozdób na choinkę – łańcuchów ze słomki i bibułki, ozdób wycinanych z kolorowego papieru (który wówczas nie był wcale łatwy do zdobycia), robionych z bristolu, z wydmuszek z jajek z twarzami malowanymi pędzelkiem czy kredkami, do których doklejaliśmy spódniczki i czapeczki. Nasze „wytwory” podrzucaliśmy Aniołkowi do „zimnego” salonu, zamkniętego od jesieni z uwagi na brak opału niezbędnego do ogrzania całego mieszkania przez zimę. Kilka dni przed Wigilią opalano zamknięty pokój i nie mieliśmy już tam wstępu, rzekomo by nie przeszkadzać w sprzątaniu – w tym czasie drzewko, umieszczone pod oknem, zostawało przez rodziców, babcie czy ciocie „ubrane” w przygotowane obecnie i pozostałe z poprzednich lat ozdoby, anielskie włosy, również złocone orzechy, jabłka, domowe pierniczki, świeczki (bańki pojawiły się w późniejszych latach), na szczycie przymocowywano srebrną gwiazdę (w naszym domu mówiło się „drzewko” i „choinka” zamiennie, ale nigdy nie wieszaliśmy „bombek”, zawsze „bańki”). Obok stała szopka – wcześniejsza była drewniana, z figurkami w środku, późniejsza piękna, ceramiczna, wykonana z gliny przez artystów z Medyni Głogowskiej. Tydzień przed świętami nastawiano buraki na barszcz. Trwały zakupy, niełatwe w powojennych latach. Niekiedy ktoś z zaprzyjaźnionych myśliwych przynosił upolowanego zająca. W następnych dniach zaczynało się pieczenie bułek, makowników (w piecu chlebowym), tortów i ciast świątecznych. Do gorącego jeszcze pieca wkładano „nice” (czyli mocno ubite białka wymieszane z cukrem, 20 bezy), po które biegliśmy następnego dnia rankiem do kuchni. Przygotowania – gotowanie, pieczenie – stawały się coraz bardziej gorączkowe. W Wigilię rano lepiono pierogi i uszka z grzybami. Obiadu w ten dzień nie jedliśmy. Po południu nakrywano białym obrusem rozsunięty stół, umieszczając pod spodem sianko. Na nim stała słodka bułka drożdżowa z rodzynkami – strucla, upieczona z warkoczem z ciasta, z opłatkiem na wierzchu, wokół nakrycia stołowe, przy nich ozdoby z gałązek świerka. My, dzieci, czuwałyśmy przy oknach czekając na „pierwszą gwiazdkę”, któreś z naszej czwórki ujrzało nawet kiedyś lecącego z choinką Aniołka. I wreszcie przy stole stawało kilkanaście osób: obie babcie, rodzice, ciocie – siostra ojca, siostra mamy z mężem (później również z synem), dwie kuzynki babci z Przemyśla, niekiedy kuzynka ojca (której mąż został zamordowany w czasie wojny przez Niemców), dwie samotne starsze panie przybyłe z Kresów, a mieszkające w Łańcucie i czworo dzieci, wszyscy w odświętnych ubraniach. Niekiedy przyjeżdżał na święta ktoś z dalszej rodziny czy przyjaciół, liczba nakryć dochodziła od kilkunastu do dwudziestu, z dodatkowym, zawsze położonym dla niespodziewanego gościa. Po przeczytaniu Ewangelii według Świętego Łukasza wszyscy dzielili się opłatkiem, składali sobie życzenia i siadaliśmy do stołu. Dań wigilijnych musiało być 12 – opłatek, postny barszcz, uszka z grzybami do barszczu, kapuśniaczki, pierogi ruskie, karp smażony, karp w galarecie, strucla, kompot z suszonych owoców (jabłek, gruszek i śliwek), gorący krupnik (miód ze spirytusem i goździkami), potem kutia, kruche ciasteczka. I oczywiście herbata. Jak widać, trochę upraszczaliśmy sobie to liczenie do 12. Nagle odzywał się dzwonek (czasem ktoś ze starszyzny wychodził na chwilę - niby do kuchni - i dzwonił do drzwi wejściowych, po czym dyskretnie wracał, czasem dzwoniono moździerzem), otwierały się drzwi do salonu… dzieci wchodziły i stawały oczarowane, patrząc z zachwytem na rozświetloną, kolorową choinkę i znajdu- Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 jące się pod nią liczne, pięknie opakowane prezenty. W pierwszych latach powojennych były to zabawki wykonane głównie przez ciocie i babcie (rodzice pracowali) – pamiętam duże, ręcznie robione misie (chyba w 1948 r), trzy, bo najmłodszej siostry nie było wówczas jeszcze na świecie (otrzymały imiona Papajuczysiu, Uhumisiu i Kajtek). W którymś roku dostałam zrobiony z pudełek oklejonych kolorowym papierem, otwarty z przodu piętrowy „domek” z małymi mebelkami i celuloidową laleczką – próba podłączenia przeze mnie znajdującej się tam lampki do kontaktu przy pomocy drucików omal nie skończyła się tragedią, doszło do przebicia na słupie, prądu nie było na całej ulicy, ale ja szczęśliwie ocalałam. Któregoś roku (1950?) choinka była ubrana szczególnie pięknie, z licznymi ozdobami i świeczkami – przy otwarciu drzwi podmuch powietrza spowodował przerzucenie się ognia na włosy anielskie i po chwili całe drzewko stanęło w płomieniach, zapaliła się firanka… Do dziś słyszę krzyk ojca: „Mokry koc! Daj mokry koc!!!”. Na szczęście pożar szybko ugaszono, ale nadpaliła się część prezentów. W późniejszych latach mieliśmy już lampki choinkowe i zagrożenia nie było, ale zawsze brakuje mi tego „prawdziwego” światła świec. Po Wigilii i rozpakowaniu prezentów siadaliśmy przed choinką i śpiewaliśmy kolędy i pastorałki. Ojciec miał piękny baryton, grał na gitarze lub pianinie i to on nadawał ton wraz ze swoją siostrą; po latach prym wiodła moja średnia siostra, brat, również jego żona – ale wtórowaliśmy im wszyscy, każdy miał swoją ulubioną kolędę i przypominał te, których jeszcze tego wieczoru nie było. Są to niezapomniane chwile… Przed północą starsze pokolenie udawało się do kościoła na pasterkę. W pierwszy dzień świąt na śniadanie przygrzewano przygotowane wcześniej gołąbki, potem szliśmy na mszę świętą, a po niej, jeśli dopisywała pogoda – na spacer do parku lub w okoliczne pola; obiad poprzedzony był przystawkami z wędlin, sałatki francuskiej itp., potem był barszcz (już z wywarem z boczku), do niego paluszki robione w domu (były ich dwa rodzaje, jedne na słodko, posypywane makiem, inne słone, z kminkiem). Po drugim daniu desery – przekładaniec, tort królewski, kutia. I oczywiście znowu kolędowaliśmy. Wieczorem zaczynali chodzić po domach kolędnicy, niekiedy ciekawie przebrani i nadal rozlegał się śpiew. W drugi dzień świąt odbywały się spotkania z przyjaciółmi - często przyjeżdżali do nas koledzy rodziców ze studiów, mieszkający w Przeworsku i zostawali na obiedzie bądź zabierali nas do siebie starą „Warszawą”, dopóki jeszcze nie mieliśmy samochodu (potem jeździliśmy do nich „Moskwiczem”, wygranym przez mamę). Z ich synami spotykamy się do dziś. Były święta, które szczególnie pamiętam. W 1980 r organizowaliśmy je w Łańcucie – tu mieszkała mama, najmłodsza siostra z mężem i trójką dzieci, brat z żoną i dwójką dzieci (Michał się jeszcze nie urodził), ja dotarłam z Rzeszowa. Samochodem jechała z Warszawy średnia siostra z mężem i trzema synami (Agata zjawiła się na świecie za 2 lata), po drodze zabrali z Lublina mieszkającą tam babcię i ciocię. Padał deszcz; wieczorem nagle przyszedł mróz i na drodze zrobiła się „szklanka”. Nie było wtedy jeszcze telefonów komórkowych, nie wiedzieliśmy, co z nimi, ale gwiazd (zwłaszcza chodziło nam o tę pierwszą) nie było, więc czekaliśmy cierpliwie. Dotarli do Łańcuta ok. 24; opowiadali, że kilkakrotnie wydawało się, że „Trabant” już dalej – zwłaszcza pod górę – po tej ślizgawce nie pojedzie, siostra popychała bezskutecznie, ale w krytycznym momencie zjawił się jakiś żołnierz idący pieszo w stronę swojego domu, pomógł pchać i jakoś się udało… Anioł Stróż czuwał. W 1981 r, po ogłoszeniu stanu wojennego, koledzylekarze z Łańcuta obawiając się, że mogę nie dojechać z Rzeszowa do domu na święta, wezwali mnie oficjalnie przez radiotelefon na konsultację nefrologiczną do szpitala. Jeszcze raz dziękuję za pomysł i troskę. 21 Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 lata wspominała podaną tam zupę – czerninę, do której dolewało się krwi kaczej, a która bardzo jej nie smakowała. Rodzina ojca mieszkała w Przemyślu – tam również święta spędzano uroczyście i wspólnie. W 1941 r rodzice zatrudnieni byli w laboratorium terenowym profesora Weigla w Karpatach Wschodnich i mieszkali w Wysocku Wyżnym. Mama przygotowała Wigilię z tego co było w domu, zaprosili na nią sąsiadów. Biorący udział w wieczerzy młody chłopak podsumował jej starania: „a przed wojną to pierogi były z omastą”. W czasie rozmów przy stole wigilijnym wspominano też święta przedwojenne. W rodzinie mamy odbywały się we Lwowie przy ul 29 Listopada, u jej dziadków – dania wigilijne były podobne, dziadek ku rozpaczy żony rzucał kutią w sufit by wróżyć pomyślność w przyszłym roku (wymagało to potem odmalowania pokoju). Pierwszy dzień świąt spędzano w domu, zawsze fascynował nas nazwa podawanego wtedy deseru – łamańce z makiem (kiedyś już w „naszych” czasach najmłodsza siostra spróbowała je zrobić według starego przepisu, ale jakoś nie wzbudziły większego entuzjazmu); w drugi i trzeci rodzina i przyjaciele odwiedzali się nawzajem. Któregoś roku babcia (która wtedy pracowała na Pomorzu) z córką zostały w Lubawie i na Wigilię poszły do znajomych; mama przez Kawiarenka Literacka Oczywiście, z biegiem lat powoli odchodziły starsze pokolenia, moje dorastało, rodzeństwo zakładało rodziny, znów były dzieci… i nadal spotykaliśmy się na święta, może już nie tak licznie, ale do ubiegłego roku zawsze razem z mamą. Po śmierci ojca i powiększaniu się rodziny coraz trudniej było zebrać się nam wszystkim w jednym miejscu i nie zawsze Wigilię spędzaliśmy w Łańcucie – czasem jeździłyśmy z mamą do obu sióstr i brata, do Bielska-Białej, Warszawy, Marcinkowic koło Nowego Sącza. Choinki też już nie zawsze sięgały sufitu. Ale zawsze spotykamy się z radością i miłością, cieszymy się wspólnymi rozmowami przy wigilijnym stole, śpiewem i graniem kolęd - i tak jakoś samorzutnie tradycje świąteczne przechodzą w rodzinie z pokolenia na pokolenie. A jest nas spora gromada - Janina i Stanisław Duhlowie mają przecież czworo dzieci, dziesięcioro wnuków i osiemnaścioro prawnuków. Redaguje dr n. med. Jadwiga Górska-Kowalska TRADYCJA W KALEJDOSKOPIE ŚWIATA W świata kalejdoskopie mkną dni i noce Jasność świtu Barwy dnia Ciemność nocy. Powstrzymać kalejdoskop, pędzącej efemerydy świata któż jest w mocy? Czas mój ciągle mi ucieka gdzie go szukać, kiedy, jak? Jutro niewiadoma dal. Pamięć tradycji Tożsamości przestrzenią….. 22 Od najwcześniejszego dzieciństwa Tradycja tkwi we mnie. Tęsknie i z szacunkiem, wspominam moje Babcie, Dziadków, Rodziców, rodzinny krąg ludzi którzy jej przestrzegali. Obecnie moi Najbliżsi również kochają Wigilię! Stroimy choinkę w najpiękniejsze bombki, przygotowujemy tradycyjne potrawy, na sianku opłatek, oczekiwanie na pierwszą gwiazdę . To autentyczne życie w rodzinnym gronie: rozmowy ze swoimi bliskimi, poczucie bezpieczeństwa, porozumienie. Rozliczne znajomości na Facebooku, czy też maile od dziesiątek osób są przefiltrowane w elektronicznej sieci i nie zastąpią smaku i zapachu życia- porozmawiać z bliskimi, bez porównywania się, bez poczucia wyższości; odkryć się, wystawić swoje czułe miejsca i mieć świadomość, że nikt mi nie włoży tam palca i nie wykorzysta słabości przeciwko mnie. Bezpośrednia rozmowa daje poczucie bezpieczeństwa i zmierza do porozumienia. Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 Dostrzegam mądrość łaski danego mi czasu, lecz od zawsze wiem, że nie przeczytam wszystkich książek, które bym chciała, że nie będę we wszystkich miejscach na świecie. Powoli wszystko odchodzi do legendy pod nieuchronnym naporem nowych czasów. Wiem, że świata nie da się naprawiać, za „wysoko i za daleko” dla mnie, nie mam do tego żadnych instrumentów. Ostatniego dnia października 2011r. urodził się 7 – miliardowy człowiek świata. Ludność świata posługuje się 7 tysiącami języków- biblijna wieża Babel: narody nie mogą się porozumieć, bezład, zamęt różnorodności poglądów, sposobu życia , poziomu życia - miliard ludności świata cierpi ewidentny głód, w tym czasie 1 % najbogatszych ludzi pławi się w luksusie. Światowy kryzys! Sprawiedliwość świata? A co to takiego jest i gdzie? Czy kiedykolwiek dobiegniemy? Podziwiam Lekarzy bez Granic, podziwiam panią Ochojską, Anię Dymną, Jurka Owsiaka- bywa, że uspakajam sobie sumienie wrzucaniem pieniążka biednemu na ulicy, a tam zza krzaczka wyłania się postać, która natychmiast zabiera ów grosz. Oficjalne święta narodowe: przemowy, sztandary, ordery, pomniki , znicze, patos, poważna konwencja naszych Świąt Niepodległości, za chwilę w tym samym miejscu zamieszki, konfrontacje- i jesteśmy u siebie? Co niesie Nowy Rok? W naszym lekarskim świecie niewesoło, w ramach przeciwkryzysowych restrykcji finansowych zmiany przepisów ustawy refundacyjnej i rozporządzenia w sprawie wypisywania recept dla pacjentów, ot - tak sobie zwyczajnie kosztem nas, lekarzy. Pytanie brzmi, czy jeszcze lekarzy? W kontraktach na „usługi” podpisywanych przez nas z NFZ znika słowo lekarz, jawi się zleceniobiorca do pisania adresów, peseli, kodów, w tym refundacyjnych, no niemal informacyjne tsunami. Chwila - rozmiary druków recept obmierzane w TVP linijką nawet mi się podobały, więc dochodzi jeszcze posiadanie właściwych pomiarowych linijek, no i czas na mierzenie recepty! A kysz… W Internecie zbierane są podpisy medyków pod apelem o bojkot umów z NFZ , które lekarze będą musieli podpisać , jeśli chcą utrzymać prawo do wystawiania refundowanych recept, to znów nakłanianie nas lekarzy do wypisywania recept tylko ze 100% odpłatnością, no „niezły bigos”. Dlaczego takie organizacyjne tsunami dopiero na koniec roku? Od lat mamy Izby Lekarskie i Samorząd( OZZL) , Ministerstwo Zdrowia, NFZ ! Czy te podmioty prawne nie współdziałają w takich istotnych sprawach? Wiadomo, że w wypisywaniu recept refundowanych, chodzi o maksymalne ograniczenie wydatków w ramach działań przeciwkryzysowych. A więc chłodna analiza i rozumne porozumienie! A wyszło jak za dawnych lat –„rażący piorun” na lekarzy-podmio- ty?/przedmioty ? do wypisywania recept. Urzędnicza machina NFZ ma się dobrze. Zło kolejnych kryzysów istnieje na świecie od zawsze, mam uczucie, że jedyne co mogę zrobić to nie przyczyniać się do tego zła, że warto żyć uczciwie. Co to jednak konkretnie znaczy dla polskiego lekarza w tej chwili? Jego ręka ma być „dłonią karzącą” pacjentów? I samego siebie? Mam nadzieję, że protest Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy usunie to pole minowe z polskiej rzeczywistości nas lekarzy. Nowy Rok zaczniemy w spokoju, pochylając się nad potrzebującymi naszej wiedzy chorymi, bez obawy, że zasadność użycia długopisu dla wypisania recepty może zostać podważona przez urzędnika NFZ i spowodować wymierzenie kary lekarzowi. Gdy wokół fala zagrożeń Mroku cień Ja boję się. Lecz Gwiazda już wzeszła na niebie Jest cicho, czas opłatkiem dzielić się podchodzimy do siebie serca drżą choinka płonie, na szczycie anioł fruwa szronowe kwiaty szyb blask świeczek złotem zasnuwa Jak przed wiekami z ust naszych płynie Lulajże Jezuniu…. kolędowanie tkliwe Oczekiwanej Dziecinie Pokoleń Światło Pulsujące Północ nadchodzi Drżą mury kościołów Tysiące głosów śpiewa dobrą nowinę Bóg się rodzi! Pragnęłabym aby Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok upłynęły Nam Wszystkim w klimacie miłości, wzajemnego szacunku i zrozumienia. 23 Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 Z Życia S eniorów Horyniec - kurort odkrywany na nowo Wyjazd rekreacyjny do Horyńca zorganizowany w dniu 22 września 2011r. przez Komisję Lekarzy Emerytów i Rencistów OIL w Rzeszowie był i tym razem bardzo udany. Pogoda jak zwykle dopisała zachęcając do zwiedzania uzdrowiska oraz spacerów po jego okolicach. Horyniec leżący na wysokości 260 m n.p.m. na pograniczu Roztocza i płaskowyżu jest uzdrowiskiem o klimacie nizinnym, łagodnie bodźcowym, otoczony zalesionymi wzniesieniami. Wszystko to, jak również małe uprzemysłowienie stwarzają wyjątkowo dobre warunki do leczenia uzdrowiskowego, a także sprzyjają różnym formom klimatoterapii. Profil leczniczy to choroby narządu ruchu, reumatyczne, kobiece i choroby skóry. Dobre efekty lecznicze zapewniają borowiny, wody siarczkowe, siarczkowo-wodorowe, naturalne pitne wody źródlane oraz szeroki, rozbudowany zakres usług fizykoterapeutycznych. Swój początek uzdrowisko zawdzięcza rodzinie Ponińskich, którzy w XIX wieku po odkryciu leczniczych źródeł zbudowali zakład kąpielowy, pijalnię oraz urządzili piękny „Park Zdrowia”. Będąc również wielkimi koneserami sztuki zgromadzili bogate zbiory biblioteczne, kolekcje obrazów oraz zbudowali teatr dworski, jeden z czterech w Europie w którym grywały zespoły ze Lwowa i Wiednia. Rozbudowę i rozwój uzdrowisko zawdzięcza następcom Ponińskich, rodzinie Karłowskich, którzy promując je doprowadzili do tego, że Horyniec w okresie międzywojennym stał się znanym kurortem. W okresie II Wojny Światowej Horyniec uległ całkowitemu zniszczeniu, dopiero w latach 50-tych zadecydowano o odbudowie zakładu zdrojowego nadając mu w 1974r. oficjalny status uzdrowiska, a od roku 1988r. miejscowość ta funkcjonuje jako Horyniec-Zdrój. W zwiedzaniu i poznawaniu historii uzdrowiska pomógł nam Kolega dr Władysław Wróblewski budowniczy i organizator uzdrowiska. To On podniósł z ruin i ożywił uzdrowisko w Horyńcu-Zdroju. Jako wieloletni pracownik na stanowisku Dyrektora oraz Naczelnego Lekarza posiadający specjalizację z chirurgii, medycyny ogólnej, balneoklimatologii i medycyny fizykalnej, był motorem powstania nowoczesnego Zakładu Przyrodoleczniczego świadczącego wysoką jakość usług, mimo wielu trudności z tym związanych. Efekt Jego działalności to m.in. rozbudowa sanatorium dla rolników co zostało uhonorowane dyplomem uznania. W Horyńcu zwiedziliśmy trzy sanatoria: - tzw. Uzdrowisko –Horyniec - Centrum Rehabilitacji Rolników należące do KRUS” - Sanatorium „Bajka” mieszczące się w dawnym pałacu Ponińskich. Wszystkie one posiadają najnowocześniejsze bazy sanatoryjno-zabiegowe łącznie z nowoczesną pływalnią „Nowy Świat”. Okolice uzdrowiska i sam Horyniec-Zdrój posiada wiele zabytków. M.in. Zespół Klasztorny Ojców Franciszkanów 24 z XVIII w. o cechach budowli obronnej utrzymany w stylu barokowym, ze złoconą rzeźbą Matki Boskiej Niepokalanej i pięknym tęczowym freskiem. Podziwialiśmy też cmentarz wojenny z pomnikiem Orła Białego na cokole postawionym na pamiątkę poległych naszych rodaków w wojnie polsko-ukraińskiej, dłuta znanego rzeźbiarza i malarza Grzegorza Kuśniewicza. W niedalekiej miejscowości od Horyńca, w Radrużu znajduje się jedna z najstarszych świątyń w Polsce. Ze względu na wybitne cechy architektoniczne i zachowaną polichromię z XVII w. jest to pomnik kultury kwalifikujący się do uznania go za zabytek klasy zerowej. Obecnie świątynia jest w renowacji, a wyposażenie jej znajduje się w Lubaczowie. Kolejnym miejscem, które zwiedziliśmy była wieś Nowiny Horynieckie z drewnianą kapliczką w miejscu objawienia się Matki Boskiej trójce dzieci, w którym to miejscu wytrysnęło źródełko o własnościach uzdrawiających. Znajdują się tam również kapliczki Św. Antoniego i Św. Franciszka. Czas zwiedzania był przerwany posiłkiem w Pensjonacie Hubertus, gdzie podano bardzo smaczny obiad, którym delektowaliśmy się w miłej atmosferze. Ostatnim etapem wycieczki było zwiedzanie Sanatorium „Bajka” mieszczące się w pałacu Ponińskich. Na uwagę koneserów sztuki zasługuje tam zachowany kamienny portal, na którym umieszczony jest herb właścicieli pałacu. Sanatorium jest otoczone pięknym parkiem, po którym spacerowaliśmy, a następnie zwiedziliśmy jeszcze Teatr Ponińskich, gdzie obecnie znajduje się Dom Kultury. Na zakończeniu wycieczki pożegnaliśmy serdecznie naszego kolegę dra Władysława Wróblewskiego , który towarzyszył nam przez cały czas. Wracaliśmy zadowoleni, pełni wrażeń po tym udanym, miłym wyjeździe. Seniorzy Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 Sport i Turystyka Miał nie jechać, wygrał złoto! Wiedzieliśmy, że Wiesiu Bąba jest ostatnio w formie, a on dzwoni w przeddzień zawodów i mówi -”Muszę się wycofać, bo rwa mnie wzięła...Nie mogę chodzić po wczorajszym treningu, a mam grać jutro o 15-tej”.”To łykaj tabletki i przynajmniej pojedziesz na debla, bo gramy kilka dni później”. Jak się ma szczęście to nawet rwa puściła szybko i grę przełożyli na następny dzień. Wiesiu pokonał niedawnych mistrzów, Bogdana Rataja z Łodzi i w finale Marka Pudełko z Wrocławia. Dorzucił do złota srebrny medal w mikście w parze z Joasią Szafranek z Chełma. W grze podwójnej z Janem Józefczukiem z Nowej Dęby losowanie nie było łaskawe i mimo, że niewiele to jednak do medalu troszkę zabra- mamy naszego wielokrotnego mistrza Antoniego Prokopowicza, któremu kontuzja w tym roku nie pozwoliła przyjechać do Pabianic. W tym roku w hali pod Łodzią zjawiło się prawie 90 zawodników, poziom zawodów jak zwykle był wysoki - lekarze grają bardzo dobrze w tenisa, w mistrzostwach świata zdobywamy zawsze worek medali. Miło nam, że mamy tak silną grupę i wśród innych nasza izba lekarska jest na czołowym miejscu. Chętnych zapraszamy na stronę www.pstl.org gdzie więcej informacji o zawodach i tenisie lekarzy. Do zobaczenia na kortach Alfred Micał Halowy Turniej Tenisowy Lekarzy o Puchar Prezesa OIL kło. Podobnie Janowi w singlu, który z każdym rokiem wygrywa więcej, ale w tiebreaku szala przechyliła się tym razem na stronę rywala. Drugiemu naszemu reprezentantowi Alfredowi Micałowi „korzonki” odmówiły posłuszeństwa już na korcie, na szczęście do medalu dokuśtykał. Drugi w tej samej kategorii brązowy medal zdobył kolega Alfreda ze Stalowej Woli, Jacek Kowal, który dopiero w trzecim secie poległ z naszym odwiecznym rywalem, Marcinem Wrońskim z Krakowa. Piłkarz - tenisista z Mielca, Jarek Marzec przyjechał do Pabianic pierwszy raz i od razu porwał brązowy medal w grze deblowej! Nie jest to jednak niespodzianka, bo wtajemniczeni wiedzą, że Jarek zawsze grał dobrze, a teraz , gdy przysposobił sobie kort koło domu należy się spodziewać, że szybko osiągnie poziom Rafy Nadala. Kazimierz Bujak z Dębicy w kategorii plus 55 nie pierwszy raz zdobywa laury, tym razem dwa brązowe ( w singlu i deblu z kolegą Zdzisławem Hrynkiewiczem), podobnie jak Bogdan Solarski w grupie plus 70, o którym piszę na końcu, ale zdobył najwięcej bo dwa srebra! W tej grupie wiekowej, w „juniorach starszych”, W dniu 5 listopada 2011r. w nowoczesnym obiekcie sportowym w Nowej Wsi w gminie Trzebownisko odbył się Halowy Turniej Tenisowy Lekarzy o Puchar Prezesa OIL w Rzeszowie. Udział wzięli koledzy: Antoni Prokopowicz i Bogdan Solarski z Rzeszowa, Jacek Kowal , Jacek Łupicki i Alfred Micał ze Stalowej Woli, Mariusz Dereń z Leżajska, Jarosław Marzec z Mielca, Wiesław Bąba z Kolbuszowej, Jan Józefczuk z Nowej Dęby, Krzysztof Stadnik, Krzysztof Michałowski i Andrzej Semczuk z Lublina. Graliśmy w grupach każdy z każdym i zwycięzcy grup walczyli w finale. W grupie „starszej” zwyciężył Krzysztof Michałowski , za nim Bogdan Solarski i Antoni Prokopowicz. W „młodszej” w finale Alfred Micał pokonał Wiesława Bąbę, trzecie miejsce przypadło Jarkowi Marcowi. Zawody były dobrą okazją aby potrenować na tydzień przed lekarskimi mistrzostwami Polski, które odbywają się w Pabianicach. Zostaliśmy bardzo mile przyjęci przez Pana Dyrektora OSiR-u Marka Bakowskiego i zachęceni do dobrej gry przez Prezesa ORL Krzysztofa Szubera. Wyzwoliło to u nas chęć powrotu za rok, być może urządzimy mistrzostwa Podkarpacia. Dziękujemy Marii Szuber za inicjatywę i finansowe poparcie ze strony naszej okręgowej rady lekarskiej. 25 Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 26 Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 Moje hobby Rozmowa z dr. Krzysztofem Marchewką wiceprezesem OIL w Rzeszowie, pediatrą w Wojewódzkim Szpitalu w Tarnobrzegu. Od dziecka wody się nie bałem Redakcja: Ładniej jest pod wodą niż na powierzchni? dr Krzysztof Marchewka: Przede wszystkim inaczej jeżeli chodzi o środowisko. Jest zmienna widoczność, inna kolorystyka i otoczenie. Ponadto ten spokój, fantastyczna cisza. Tam wszystko dzieje się wolniej niż nad wodą. Na mnie wpływa to bardzo kojąco i między innymi dlatego bardzo lubię odwiedzać ten świat. Tam wspaniale można ładować energię. Ogrom wody nie przeraża? Od dziecka wody się nie bałem. Pierwsze lekcje pływania zaliczyłem w szkole podstawowej, wówczas to z rówieśnikami ścigaliśmy się na różnych dystansach. Jak pamiętam cały czas frapowało mnie co też znajduje się pod powierzchnią. Może już wówczas szukałem tam innego świata? Jak postanowił Pan do niego wejść, no raczej wpłynąć? Tego nie można zrobić ot tak, spontanicznie. Jak w każdej dziedzinie trzeba było się do tego przygotować teoretycznie. Potem trzeba było przejść szkolenie praktyczne. To tak jak przy jeździe samochodem, trzeba mieć prawo jazdy, w tym przypadku licencję. Ćwiczenia praktyczne rozpocząłem na basenie, czyli w akwenie płytkim, gdzie można wstać i trenować elementy związane z bezpieczeństwem. To jest sport zespołowy, więc uczymy się jak możemy pomóc innym, jak oddychać, jak wynurzyć się. Potem już akwen otwarty i pierwsze poważne zejście pod wodę. W moim przypadku było to w jeziorze pokopalnianym w Jaworznem, gdzie zaliczyłem pierwszy egzamin praktyczny. Głębokość do 15 metrów i bardzo dobra widoczność. Jak wspomina Pan ten pierwszy raz? Dobrze. Na pięciu metrach trzeba było pokazać instruktorowi, że teoretyczna znajomość jest już opanowana w praktyce. Chodziło przede wszystkim o sprawy bezpieczeństwa. Emocje na pewno były duże i bardziej od wrażeń estetycznych pod wodą pamiętam jak skupiony byłem na sprzęcie, na prawidłowym wykonaniu wszystkich czynności. Byłem też przygotowany na pewne psikusy moich kolegów instruktorów. Oczywiście były takie, ale to dobrze gdyż podwyższenie ekstremalności egzaminu przydało się później podczas nurkowania już na pełnym morzu. Po zaliczeniu tego egzaminu wiedziałem, że to jest to co chcę robić, ale aby podnosić swoje umiejętności trzeba będzie bardzo dużo ćwiczyć. Zapisał sie Pan od razu do jakiegoś klubu ? Na początku była to grupa przyjaciół z Tarnobrzega o tych samych zainteresowaniach, później zapisałem się do klubu nurkowego. Tam też zdobywałem kolejne doświadczenia i licencje. Dużo ich jest ? Oj sporo. Pierwszy stopień dzięki, któremu możemy nurkować na wodach otwartych to jest Open Water Diver. Uzyskałem go w Jaworznie po pięciu nurkowaniach. Jest to pierwsze wtajemniczenie, które upoważnia do nurkowania turystycznego, rekreacyjnego do głębokości 18-20 metrów. Zawsze z instruktorem. Potem zaliczyłem kolejne kursy. Na początku kurs nitroksowy, kiedy do nurkowania używamy mieszanek powietrza wzbogaconych o tlen w celu poprawy komfortu i bezpieczeństwa nurkowania . Tu najważniejsza jest umiejętność korzystania z tlenu, który na pewnych głębokościach pod zbyt wysokim ciśnieniem może być toksyczny dla człowieka. Kolejne kursy to nurkowanie w nocy, na wrakach, nawigacja podwodna i głębokie nurkowanie. Po kilkudziesięciu zanurzeniach i zaliczeniu tych wszystkich etapów uzyskałem stopień Advanced Open Water Diver, jest to stopień zaawansowanego nurka. Do tego stopnia jak dotąd dotarłem. Następny to Mistrz Nurkowania, do tego trzeba mieć dodatkowy kurs. Oczywiście każdy ze wspomnianych kończył się egzaminem teoretycznym i praktycznym. Kolejny mój cel to ten mistrzowski. Woli Pan nurkować w morzach północnych czy południowych? Wolę morza ciepłe, a więc południowe. Z kilku względów. Na północnych akwenach są ograniczenia techniczne. Trzeba mieć suchy skafander, który chroni przed utratą ciepła, inna jest technika samego nurkowania, inna aparatura. W morzach południowych jest mniej sprzętu, który musimy nałożyć i widoki przynajmniej dla mnie są ciekawsze. Moje najniższe zejście to 32 metry. Pierwsze nurkowanie w morzu południowym? To Morze Czerwone, a zejście przypominało charakterystyką piłeczkę pingpongową odbijaną od stołu. Koledzy, którzy nurkują doskonale wiedzą o co chodzi. Zanurzałem się i wypływałem, brak odpowiedniego wyważenia, na dodatek nerwy to wszystko w połączeniu dało wspomniany efekt. Nie miałem dobrej „pływalności”, ze względu na zbyt mało nurkowań. Jednak po kilku próbach, przy pomocy doświadczonych kolegów ustabilizowałem kolejne podejście. Po opanowaniu technicznych przeciwności, przyszedł czas w kolejnych wyprawach na konsumpcję piękna. 27 Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 O tak. Wówczas to po raz kolejny wiedziałem, że znalazłem to czego szukałem. Świat piękny, kolorowy, żyjący swoim tempem, kojąco wpływający na organizm. Kiedy jesteśmy pod wodą musimy spokojnie, płynnie oddychać, to idealna dla organizmu technika relaksacyjna. Wokół cudowne rafy, nieprawdopodobnie kolorowe ryby, które ze zdziwieniem nieraz patrzą na nowych przybyszy. Wśród nich okazy rzadko spotykane jak barakudy, mureny różnej wielkości, diugonie, żółwie, kończąc na rekinach. Spotkał Pan te drapieżniki? Tak w październiku tego roku widzieliśmy je na Dedalusie, dużej rafie na Morzu Czerwonym. Między innymi rekiny młoty, to wielka rzadkość. Był to teren podwodnego parku narodowego, myśleliśmy, że będziemy tam jako nieliczni. A tu okazało się, że wokół nas łodzie, pontony i z dwustu nurków. Zrezygnowaliśmy z pierwszego podejścia i dopiero następnego dnia wypłynęliśmy o czwartej rano, ale warto było. Natura nie poskąpiła nam widoków. Strach był po zobaczeniu rekinów? Wbrew pozorom rekiny to bardzo płochliwe stworzenia. Na briefingach omawialiśmy takie sytuacje i wiedzieliśmy, że rekiny bardziej nas się boją. Ale zawsze ta nutka niewiadomej, pewna doza emocji jest. Samo to, że bezpośrednio widzi się tak rzadko spotykaną rybę daje więcej emocji niż strach. Oczywiście trzeba uważać, są sposoby żeby rekiny nie podpływały zbyt blisko i nie ma praktycznie żadnego zagrożenia dla nurka pod wodą. Na powierzchni to już zupełnie inna sprawa, może być niebezpiecznie i takie przypadki bywały w Egipcie. Każde zejście pod wodę to sto procent koncentracji i analiza wszystkiego jak przy pierwszym podejściu? Tak, każdy element musi być dokładnie sprawdzony i przeanalizowany. Wśród nurków jest takie powiedzenia „planuj każde nurkowanie i nurkuj zgodnie z planem”. Za wszystko co się wydarzy każdy indywidualnie bierze odpowiedzialność. Miałem kiedyś taki przypadek, że tuż przed skokiem do wody, kiedy były odliczane ostatnie sekundy jeszcze raz sprawdziłem czy mam otwarty zawór z dopływem gazu. Wiedziałem, że to wcześniej uczyniłem, a tu patrzę zamknięty. Okazało sie, że jeden z członków ekipy, Egipcjanin zakręcił go o czym, nie wiedziałem. Ta sytuacja, gdyby nie kolejna kontrola mogła nieść za sobą poważne konsekwencje. Znany jest Pan w środowisku z tego, że robi piękne zdjęcia na powierzchni. Przestrzenie podwodne kuszą? Oj tak. Do tego jednak potrzebny jest dodatkowy kurs fotografii podwodnej. Duży ponadto jest także koszt tego przedsięwzięcia, jeżeli chce się to zrobić profesjonalnie. Cena obudowy trzykrotnie przekracza wartość aparatu. Dla mnie największym marzeniem jest jednak videofilmowanie. Na ostatnim wyjeździe kolega z Gdańska pokazał mi swoje filmy, które trafiły do National Geographic. To stało sie kolejną inspiracją. Najważniejsze są marzenia, aby było do czego dążyć. Nurkuje Pan czasami w jeziorze tarnobrzeskim, które jest na „wyciągnięcie ręki”? Polecam je wszystkim nurkom i żeglarzom. To czysty akwen uzupełniany wodami wiosennymi z Wisły, widoczność około dziesięciu metrów. Najlepiej nurkuje się wczesnym rankiem, gdyż później kolejne grupy nurków mieszają trochę wodę. A pod wodą jest wspaniale, pływają metrowe szczupaki, ławice okoni, ciekawa jest też roślinność przybrzeżna. Jest co pooglądać. Najważniejsze, że jest ono pod ręką i prawie z butlą mogę wyjść z domu i się zanurzyć. To na koniec tej fascynującej opowieści odbiegnijmy na moment od Pana pasji i porozmawiajmy i Świętach Bożego Narodzenia. Czym są dla Pana? Święta Bożego Narodzenia przeżywam w wymiarze religijnym i typowym dla Polski tradycyjno rodzinnym. Spotykamy się jak większość rodzin w Polsce przy wigilijnym stole, modlimy, dzielimy się opłatkiem. Oczywiście przez cały dzień oczekuję na 12 dań które przygotowują najlepiej moja mama i mama żony. W wydaniu mojej mamy najlepsze są karpie panierowane, teściowa przoduje w barszczu czerwonym i uszkach. Natomiast najlepszy bigos przygotowuje moja żona. Oczywiście sam również dokładam się do menu - śledzie w oleju, majonezie i musztardzie z dodatkiem papryki, cebuli, ogórków kiszonych to moja specjalność. Korzystając z okazji składam moim Koleżankom i Kolegom wszystkiego dobrego na Święta i na Nowy Rok 2012. My także życzymy Panu pięknych rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia. Dziękujemy za rozmowę. 28 Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 BLIŻEJ NATURY Renesans orkiszu – zboża o wyjątkowych walorach smakowych i odżywczych Podstawę w produkcji żywności, stanowią zboża, a z nich przede wszystkim pszenica. Prace hodowlane przyczyniły się do uzyskania wielu wysokoplonujących odmian, ale nie towarzyszyła temu istotna poprawa wartości pokarmowej. Spowodowało to, że hodowcy i producenci żywności zainteresowali się „starymi” zbożami, które są mniej plenne, ale posiadają wiele walorów użytkowych, także związanych z wartością odżywczą. Do nich należy orkisz (Triticum aestivums subsp. spelta) dawna form a pszenicy. Odkrycia archeologiczne oraz badania genetyczne wskazują, że pszenica ta wywodzi się z rejonu południowo zachodniej Azji i znana była już w epoce kamiennej, a więc 7-8 tysięcy lat przed naszą erą. Rozpowszechniła się ona w epoce brązu z Bliskiego Wschodu poprzez Bałkany w całej Europie. Na Bliskim Wschodzie uprawiali ją Izraelici, a w Europie Germanie i Rzymianie, którzy uznawali orkisz za pokarm dający siłę, dlatego spożywany był przez gladiatorów i zawodników igrzysk. O zaletach tego zboża pisała frankońska wizjonerka, mistyczka i uzdrowicielka św. Hildegarda z Bingen (10981179) – „orkisz jest najlepszym ziarnem zbożowym, działa rozgrzewająco i natłuszczająco, i jest wartościowszy oraz łagodniejszy niż inne ziarna …orkisz prowadzi do dobrej krwi, daje rozluźniony charakter i cnotę zadowolenia…” W naszym kraju, w drugiej połowie ubiegłego wieku uprawa tego zboża praktycznie zanikła. Dopiero od kilkunastu lat obserwujemy ponowne zainteresowanie orkiszem. Związane to jest głównie z podejmowaniem przez rolników ekologicznych metod produkcji i zwróceniem uwagi na jego wartość żywieniową. W porównaniu z pszenicą zwyczajną nie wykazuje odczynów alergicznych po spożyciu, a zawiera duże ilości niezbędnych składników odżywczych: błonnika, nienasyconych kwasów tłuszczowych, węglowodanów, witamin i biopierwiastków. W porównaniu z pszenicą ziarno orkiszu zawiera 13-17 % więcej białka, które jest lepiej strawne i o wyższej wartości biologicznej. Ziarno bogatsze jest w gluten, składniki mineralne; m.in. fosfor, potas, magnez, żelazo, cynk, miedź, mangan, selen, kobalt oraz witaminy rozpuszczalne w tłuszczach A, E i D. Witamina E charakteryzuje się dużą aktywnością, a decyduje o tym wysoki poziom alfa-tokeferolu. Na uwagę zasługuje zawartość witamin z grupy B; B1, B2 oraz PP. W polskich badaniach stwierdzono, że zboże to zawiera dwukrotnie więcej niż pszenica w dodatku o wyższej jakości niena- syconych kwasów tłuszczowych szczególnie ważnych dla serca i układu krążenia. W dojrzałym ziarnie znajdują się znaczne ilości kwasu krzemowego, który jest ważny dla skóry, włosów i paznokci, a także rozjaśnia umysł wzmacnia aktywność mózgu i koncentrację W tłuszczu orkiszu występuje więcej fitosteroli, dzięki którym obniża on poziom cholesterolu we krwi. W ziarnie stwierdzono także występowanie rodanidu – substancji biologicznie czynnej, będącej naturalnym antybiotykiem, która występuje w ślinie, krwi i mleku kobiecym. Chroni ona karmione dzieci przed infekcjami, wzmacnia układ odpornościowy, wspomaga procesy krwiotwórcze, przyrost ciała, zapobiega nieprawidłowemu przebiegowi ciąży. W wielu publikacjach naukowych podkreśla się, że systematyczne stosowanie diety orkiszowej przywraca zdrowie; regeneruje wszystkie narządy i układ y w organizmie, wzmacnia narządy zmysłów, a także spowalnia procesy ich starzenia. Zboże i jego przetwory stanowią znakomite pożywienie dla osób wyczerpanych, niedożywionych, wcześniaków i chorowitych niemowląt. Orkisz w żywieniu może być wykorzystywany w różnych fazach rozwojowych. „orkisz zielony”, czyli niedojrzał e ziarno, może być gotowany i spożywany jako dodatek do różnych dań; zup, kotletów, sosów, puddingów, jogurtów. Dojrzałe ziarno po zmieleniu stanowi cenny i wszechstronnie wykorzystywany surowiec dla przemysłu spożywczego. Bowiem wytwarzane są z niego różnorodne artykuły np: > odplewione ziarno, ziarno odplewione i polerowane (tzw. ryż orkiszowy), ziarno prażone, > mąka razowa i biała, otręby, płatki, kasze, > makarony, > pieczywo; chleb, bułki, pieczywo chrupkie, > ciastka, wafle, > kawa (pobudza pracę układu pokarmowego i nerwowego), > syrop słodowy z orkiszu, > piwo, spirytus i wódki Udokumentowana wysoka wartość odżywcza powoduje wzrost zainteresowania tym zbożem i jego przetworami u coraz większej rzeszy konsumentów, dbającym o własne zdrowie i najbliższych. Z tego względu w naszym województwie wzrasta areał uprawy orkiszu zwłaszcza w gospodarstwach ekologicznych i wytwarzanych jest wiele produktów, które posiadają certyfikat produktu ekologicznego. Dr. inż. Janina Blażej Podkarpackie Stowarzyszenie Rolnictwa Ekologicznego „EKOGAL” Literatura na podstawie, której opracowano niniejszy artykuł dostępna u autora. 29 Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 W świątecznej szacie Święta Bożego Narodzenia to czas odwiedzin, rodzinnych spotkań pełnych refleksji i podsumowań, to czas pełen radości, podziękowań i życzeń. W ten jakże specjalny czas towarzyszą nam bożonarodzeniowe dekoracje i kwiaty. To właśnie one potęgują siłę tych spotkań, dodając im nutki dostojeństwa, a wielka moc kwiatów uspokaja swym zapachem zmysły i cieszy pięknem oczy. Kompozycje, te tradycyjne – choinki, podłaźniczki, snopy zboża, jak i te stylizowane i bardziej nowoczesne – stroiki, wianki, girlandy, bukiety i przeróżne choinki „modern” dobrze nas nastrajają, pozwalają radośniej i przyjemniej przeżyć święta i podpowiadają w jaki sposób wprowadzić odrobinę magii w ten wyjątkowy czas Bożego Narodzenia. Warto w te święta zwrócić uwagę na przeżywające swój renesans girlandy, które możemy powiesić nad drzwiami, kominkiem, na balustradzie lub położyć na świątecznym stole. Girlandę można upleść z gałązek sosny, świerka, bardzo ładnie będzie prezentował się delikatny cyprysik poprzetykany owocami tarniny, dzikiej róży, jałowca i gałązkami ostrokrzewu lub mahonii. Zwieńczeniem girlandy na stół niech będą piękne świece i oczywiście bombki. Coraz częściej floryści na święta Bożego Narodzenia proponują wykonanie podłaźniczki – wieńca do zawieszenia u sufitu. Taki wieniec możemy przystroić na wiele sposobów, wykorzystując do dekoracji nowoczesne wstążki, bombki, porosty, sizal lub bardziej tradycyjnie, zawieszając na nim orzechy, czerwone jabłuszka, pachnące pierniczki, szyszki. Ważne jest, aby wystrój takiego wieńca utrzymany był w jednej tonacji. Pięknie udekorowany wieniec możemy również położyć na stole, komodzie lub powiesić na drzwiach. Pożądanym kolorem tradycyjnie już na święta jest szkarłat, a więc nie żałujmy w dekoracjach czerwieni. Bazą do wykonania bożonarodzeniowego wieńca jest najczęściej słomiany podkład, chociaż można go również wykonać na podkładzie z gąbki florystycznej – wprowadzone do dekoracji żywe elementy dłużej zachowają świeżość. Warto się również trochę potrudzić i na wigilijny stół przygotować lub kupić wianek wykonany z pachnącego kumaryną sianka. Dodanie do niego kilku elementów świątecznych – lasek cynamonowych suszonych owoców, prawdziwych pierniczków, gałązek ostrokrzewu lub mahonii sprawi, że piękno i zapach świąt poczujemy w całym domu. Indywidualiści poszukujący wyjątkowych stroików świątecznych mogą próbować nadać im bardziej stechnizowany charakter, używając różnych drutów ciekawie wygiętych, dużo prostych szklanych (np. w różnych od30 cieniach różu) bombek, odrobinę srebrnej oplątwy i w odpowiedniej tonacji świece, które swym blaskiem sprawią, że atmosfera tych świąt będzie ciepła, miła i serdeczna. Natura bywa zawsze dobrą podpowiedzią w tworzeniu florystycznych dekoracji, także na te szczególne święta. Inspiracją może być las, grupa zimozielonych krzewów, ciekawa forma drzewa lub ogród ozdobny z dużym udziałem oszronionych traw. Florysta jak zawsze w swych kompozycjach potrafi wykorzystać wszystko: kawałek krzywego pędu, pogięty korzeń, wykolorowane liście, kawałki pociętych patyczków z których jest w stanie wykonać stylizowaną choinkę, bez której Świąt Bożego Narodzenia sobie nie wyobrażamy. Nie zawsze możemy mieć taką do sufitu, prawdziwą, pięknie ustrojoną, ale również całkiem nieduża wykonana z różnej zieleni, patyków, szyszek, ustrojona w świąteczne akcenty dobrze nas nastroi. Stylizowaną choinkę w formie szerokiego stożka możemy wykonać z bezlistnych pędów leśnej borowiny (lub innej zieleni) możemy również papierowy stożek lub wykonany z gąbki do kwiatów suchych okleić szyszkami (całymi lub pojedynczymi łuskami) cynamonowymi laskami, mchem, sianem, tilandsją, korą. Mając tło wystarczy stożek udekorować bombkami, suszonymi owocami, rajskimi jabłuszkami, szyszkami, rozgwiazdami i innymi elementami świątecznymi. Taka choinka powinna być dobrze osadzona w naczyniu i pasować do wnętrza, które zdobi. Aby zaaranżować świąteczny charakter pomieszczenia floryści podpowiadają także jak wykonać świąteczny stroik. Bardzo ważnym elementem, prawie nieodzownym świątecznego stroika powinny być świece i pożądana jest pachnąca i piękna zieleń – sosna, jodła, świerk, ostrokrzew, mahonia. Coraz częściej w świątecznych aranżacjach pojawiają się stroiki oszczędne w formie i kolorze – skrajnie naturalistyczne lub stechnizowane. Aby spełniły swoją rolę należy dobrze dopasować je do wnętrza, nie szczędzić w nich świec, także tzw. tealightów. Światło palących się świec wprowadzi atmosferę ciepła, serdeczności, przytulności i świątecznego nastroju czego wszystkim Państwu życzę. Z najlepszymi życzeniami Anna Rydzik Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 WSPOMNIENIE Kazimierz Wojas (1931-2011) W dniu 15 lipca 2011 roku odszedł na wieczny dyżur dr n. med. Kazimierz Wojas, lekarz specjalista dermatologii i wenerologii, zasłużony dla miasta Stalowa Wola i dla regionu stalowowolskiego, działacz i społecznik. Doktor Kazimierz Wojas urodził się w dniu 23 maja 1931 r. w Kłaju w powiecie bocheńskim. Po uzyskaniu dyplomu lekarza na Akademii Medycznej w Krakowie 29 października 1955 r. - na początku grudnia tego roku, został skierowany do pracy w Szpitalu Miejskim w Stalowej Woli. Podjął wówczas pracę także w przyzakładowej przychodni przy Hucie Stalowa Wola. Od początku swojej pracy wykazywał duże zdolności organizacyjne i kierownicze. Pomimo, iż Jego pasją początkowo była chirurgia i w tym kierunku wstępnie kształcił się na Akademii Medycznej w Krakowie jeszcze przed przyjazdem do Stalowej Woli ostatecznie, w części za sprawą losową, Jego zainteresowania medyczne poszły w kierunku leczenia chorób skóry. Był inicjatorem powołania do życia przyszpitalnej poradni dermatologicznej, którą uruchomiono w 1956 roku. W latach 1960-1970 był dyrektorem stalowowolskiego szpitala. Bardzo dobra opinia i wysokie notowania tego szpitala spowodowały, że podczas sprawowania przez Niego funkcji dyrektora, w 1963 roku, szpital ten został uhonorowany przez ówczesnego Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej odznaką „Za Wzorową Pracę w Służbie Zdrowia”. Wkrótce po uzyskaniu specjalizacji z dermatologii i wenerologii (w 1963 r.) i w dziedzinie organizacji ochrony zdrowia (w 1965 r.) za Jego sprawą utworzono w Szpitalu Miejskim oddział dermatologiczny, którego został ordynatorem i był nim przez kolejne 30 lat. W tym czasie, przy Jego inicjacji i wielkim zaangażowaniu, rozbudowano pawilon oddziału dermatologicznego - a oddział otrzymał wówczas rangę oddziału wojewódzkiego (w byłym województwie tarnobrzeskim). On sam został w tym czasie powołany na stanowisku konsultanta wojewódzkiego. Od 1996 roku dr Wojas przez wiele lat był biegłym sądowym z zakresu dermatologii i wenerologii. W prowadzonym przez Niego oddziale powstawały prace naukowe (w 1971 roku dr Wojas uzyskał tytuł doktora nauk medycznych) oraz szkolono młodych lekarzy. Pod Jego kierunkiem specjalizacje uzyskały dwa pokolenia lekarzy. Ośrodek stalowowolski był w tamtych czasach, jednym z przodujących w kraju pod względem liczby wykształconych lekarzy specjalistów dermatologów-wenerologów. W dziedzinie dermatologii i wenerologii, która okazała się Jego zasadniczą pasją życiową, spełniał się dr Wojas przez całe swoje życie zawodowe nie rezygnując jednak z zainteresowań chirurgią, co przejawiało się w wykonywaniu w prowadzonym przez Niego oddziale, zabiegów dermatochirurgicznych i wszczepianiu swojej pasji innym, pracującym tam lekarzom. Inną Jego pasją była działalność w Polskim Towarzystwie Lekarskim, szczególną uwagę poświęcał integracji środowiska lekarskiego. Był założycielem Tarnobrzeskiego Oddziału Wojewódzkiego PTL, którym kierował przez pięć kadencji. Ponadto uczestniczył w pracach Zarządu Głównego PTL, był też członkiem kapituły nadającej najwyższe odznaczenie lekarskie - medal “Gloria Medicinae”, który sam otrzymał, jako jeden z pierwszych wśród znakomitych sław profesji lekarskiej. Pielęgnując pamięć o tych, z którymi przyszło mu pracować, publikował opracowania dotyczące narodzin i kształtowania się opieki medycznej w Stalowej Woli, przez co miał swój znamienny udział w dokumentowaniu historii Stalowej Woli i jej mieszkańców. Zawsze ciepło i pięknie wspominał tych, którzy zmarli, uczestnicząc w ich ostatniej drodze i zawsze miał dla nich ostatnie słowo. W efekcie takiej postawy, powstała zredagowana przez Niego książka pt. “Pro Memoria”, o lekarzach naszego regionu - stając się niejako trwałym pomnikiem upamiętniającym „tych co odeszli”. Będzie ona służyć potomnym. Nie sposób przecenić Jego zasług, osiągnięć i wkładu pracy w życie społeczności naszego miasta i okolic. Był obecny wszędzie tam, gdzie go potrzebowano. Mało kto mógłby poszczycić się takim dorobkiem zawodowym jak On, zważywszy, że przepracował zawodowo ponad pół wieku (52 lata). Już jako emeryt (od 1 stycznia 1997 roku) kontynuował nadal pracę zawodową do 31 września 2001 roku, kiedy to rozwiązał umowę o pracę na własną prośbę. Nadal jednak bliskie mu były losy stalowowolskiego szpitala jak i osób, z którymi pracował, dlatego zawsze służył radą i dobrym słowem oraz uczestniczył aktywnie w spotkaniach i pracach PTL. W tym okresie niezwykle aktywnie kontynuował swoją działalność kierowniczą w Polskim Komitecie Pomocy Społecznej w Stalowej Woli, rozpoczętą już dużo wcześniej, bo przed prawie 20-tu laty. Pomimo choroby, która w ostatnim okresie jego życia, nie traktowała go łagodnie - nie ustawał w pracy społecznej - prowadził także lokalne Koło Lekarzy Emerytów. Doktor Kazimierz Wojas w swoim życiu zawodowym umiał pogodzić funkcje kierownicze z umiłowaniem do pomagania i zaangażowaniem w prace społeczne. Wychodziło mu to nad wyraz dobrze - bo kochał ludzi. W życiu zawodowym i osobistym prezentował swoistą i niepowtarzalną charyzmę. Był bardzo dumny ze swojej rodziny. Żona doktora i 31 Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 młodsza córka są farmaceutkami, starsza córka kontynuując zainteresowania medyczne ojca, jest profesorem w Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, Mało jest ludzi podobnych doktorowi Kazimierzowi Wojasowi, tak bardzo zaangażowanych w swoją pracę i wykonujących ją z taką pasją - ludzi, którzy oprócz poświęcenia się pracy zawodowej na polu medycyny, byliby skarbnicą wiedzy o środowisku, kolegach lekarzach, zarówno tych żyjących jak i zmarłych, ludzi chcących tworzyć. W imieniu lekarzy stalowowolskiego koła PTL Alfred Micał Wojciech Korkowski WSPOMNIENIE Lek. med. Tadeusz Karakuła (1935-2010) Ponad rok temu pożegnaliśmy niezwykłego człowieka lek. med. Tadeusza Karakułę. Odszedł od nas człowiek oddany ludziom i miastu Leżajsk. Swoim życiem i dokonaniami, na zawsze zapisał się w naszej pamięci. Urodził się 19.03.1935 roku w Wólce Grodziskiej. Tam też ukończył szkołę podstawową, a następnie Liceum Ogólnokształcące w Leżajsku. Studia medyczne odbył w Krakowie. Po uzyskaniu dyplomu lekarza medycyny, pracował w Szpitalu Wojewódzkim w Rzeszowie, a następnie jako asystent w Oddziale Chirurgii Ogólnej w Nowej Sarzynie. W 1965 roku zdobył specjalizację I stopnia z chirurgii ogólnej w Szpitalu Wojewódzkim w Rzeszowie. Drugi stopień specjalizacji uzyskał w 1971 roku w Klinice Chirurgii Ogólnej w Krakowie. W latach 1968-1973 był kierownikiem Powiatowego Wydziału Zdrowia. Od 1973 roku pełnił funkcję Dyrektora ZOZ w Leżajsku. W 1982 roku, w ramach konkursu, został wybrany na Ordynatora Oddziału Chirurgii w Leżajsku. Stanowisko to piastował do 1990 roku. W latach 1994 - 2001 był Zastępcą Ordynatora Oddziału Chirurgii Ogólnej. Po przejściu na emeryturę, pracował na pół etatu do 2008 roku w poradni chirurgicznej. Doktor Tadeusz Karakuła kochał swój zawód, a konkretnie chirurgię, nazywając ją wspaniałą dziedziną medycyny. Doko- 32 nując wyboru swojej drogi życiowej, pragnął być blisko ludzi i pomagać im. Po latach w swoich wspomnieniach podkreślał, że myślał o wstąpieniu do seminarium duchownego, ale ostatecznie zdecydował się na studia medyczne. Chciał być „lekarzem dusz i ciała”. Będąc już na emeryturze, mówił, że miłość i fascynacja chirurgią trwa nadal i gdyby można było cofnąć czas i miałby znowu wybierać, to nie zmieniłby niczego. Jego marzeniem jako lekarza było między innymi rozwinięcie opieki medycznej w Leżajsku i okolicznych miejscowościach. Zaplanował więc budowę szpitala w Leżajsku, gdyż dotychczasowy jedyny szpital w powiecie znajdował się w strefie zagrożenia w poniemieckich barakach Zakładów Chemicznych w Nowej Sarzynie. Doktor Karakuła podkreślał zawsze, że „szpital to zdrowie fizyczne i duchowe”. Dzięki Jego ogromnemu zaangażowaniu w 1973 roku została ostatecznie podpisana decyzja o budowie Szpitala Powiatowego w Leżajsku. Uważał, że w szpitalu powinna istnieć kaplica. Choć typowy plan inwestycyjny tego nie przewidywał, zrealizował swój cel. Później na wniosek Ojców Bernardynów otrzymał od papieża Jana Pawła II podziękowanie za zasługi dla kościoła. W Wigilię Bożego Narodzenia 1981 roku, gdy szpital zaczął przyjmować pierwszych pacjentów, powiedział: „spełniło się moje marzenie”. W życiu kierował się empatią i chęcią pomocy pacjentom. Był również niezwykle zaangażowany w poprawę warunków pracy środowiska medycznego. Przyczynił się do powstania dziewięciu ośrodków zdrowia w okolicznych miejscowościach, trzech przychodni w Leżajsku, również specjalistycznej i rehabilitacyjnej, żłobka, stacji sanitarno epidemiologicznej i kolumny transportu sanitarnego. Jednym z głównych celów Jego działalności było zwiększenie kadry medycznej i pozyskanie nowoczesnego sprzętu. Kiedy w 1968 roku przejął kierownictwo powiatowego wydziału zdrowia, w służbie zdrowia pracowało 200 osób, a gdy w 1990 roku odchodził z funkcji dyrektora, ZOZ zatrudniał 1385 pracowników. Był człowiekiem, który potrafił docenić trud i zaangażowanie innych ludzi w realizację licznych przedsięwzięć. Przy precyzowaniu celów, do których dążył, zawsze podkreślał ważną rolę sponsorów, Urzędu Miasta oraz zakładów produkcyjnych Leżajska i Nowej Sarzyny. Po odejściu z funkcji ordynatora, potrafił zaakceptować nową dla siebie sytuację. Współpracował z zespołem i służył swoim doświadczeniem w zgodzie i poszanowaniu dla innych. Poza pracą angażował się w działalność publiczną, sportową i łowiecką. Był przez trzy kadencje Radnym Miasta Leżajska. Przez dwie kadencje Wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej i Prezesem Klubu Sportowego Pogoń Leżajsk. W wolnych chwilach oddawał się swojej pasji, jaką było myślistwo. Przez wiele lat przewodniczył Kołu Łowieckiemu „Wydra”. Był osobą nietuzinkową, której powiedzenia do tej pory są przytaczane w różnych sytuacjach. Jego poglądy nie zmieniały się pomimo przemian i upływającego czasu. Był wierny swoim przekonaniom i ideałom. Zawsze myślał o człowieku i stworzeniu mu jak najlepszych warunków do życia i rozwoju. Zmarł 03.11.2010 roku po ciężkiej i długiej chorobie. Ordynator i lekarze Oddziału Chirurgii Ogólnej w Leżajsku. Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej Nr 6/166/2011 Ogłoszenia WOJEWODA PODKARPACKI ogłasza nabór na stanowisko lekarza koordynatora ratownictwa medycznego działającego w Wojewódzkim Centrum Zarządzania Kryzysowego Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego w Rzeszowie. Oferty mogą składać lekarze posiadający tytuł specjalisty w dziedzinie medycyny ratunkowej lub specjalizację lub tytuł specjalisty w dziedzinie: anestezjologii i intensywnej terapii, chorób wewnętrznych, chirurgii ogólnej, chirurgii dziecięcej, ortopedii i traumatologii narządu ruchu, ortopedii i traumatologii lub pediatrii, bądź lekarze, którzy ukończyli co najmniej drugi rok specjalizacji w dziedzinie medycyny ratunkowej lub anestezjologii i intensywnej terapii, chorób wewnętrznych, chirurgii ogólnej, chirurgii dziecięcej, ortopedii i traumatologii narządu ruchu, ortopedii i traumatologii lub pediatrii oraz posiadający co najmniej 3-letnie doświadczenie zawodowe w pracy w szpitalnym oddziale ratunkowym lub w zespole ratownictwa medycznego. Kandydat na stanowisko lekarza koordynatora ratownictwa medycznego powinien ponadto: - być obywatelem polskim, - mieć pełną zdolność do czynności prawnych oraz korzystać z pełni praw publicznych, - być nieskazitelnego charakteru. Możliwe zatrudnienie w niepełnym wymiarze czasu pracy. Do zadań lekarza koordynatora ratownictwa medycznego należeć będą w szczególności zadania określone w art. 29 ust. 2 ustawy z dnia 8 września 2006 r. o Państwowym Ratownictwie Medycznym (Dz.U. Nr 191, poz. 1410 ze zm.) oraz wynikające z rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 24 lutego 2009 r. w sprawie szczegółowego zakresu uprawnień i obowiązków lekarza koordynatora ratownictwa medycznego (Dz.U. Nr 39, poz. 322). Oferty należy składać lub przesyłać na adres: Podkarpacki Urząd Wojewódzki w Rzeszowie Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego, pok. 711 ul. Grunwaldzka 15, 35-959 Rzeszów. Wymagane dokumenty: 1. list motywacyjny; 2. kserokopie: - prawa wykonywania zawodu, - dokumentów potwierdzających wymagane kwalifikacje oraz co najmniej 3-letnie doświadczenie zawodowe w pracy w szpitalnym oddziale ratunkowym lub w zespole ratownictwa medycznego. Specjalistyczna Przychodnia w Łańcucie wynajmie gabinety lekarskie. Poszukujemy specjalistów: alergologa, onkologa, nefrologa, neurochirurga i innych. Kontakt: tel. 506191251. NZOZ ProDentica w Rzeszowie zatrudni lekarza stomatologa. Wymiar czasu pracy i forma zatrudnienia do uzgodnienia. Praca w ramach NFZ i prywatnie. E-mail: prodentica@ onet.eu Telefon:48 796866886 „Centrum Medyczne w Łańcucie” Sp.z o.o. pilnie zatrudni: - lekarza specjalistę rehabilitacji medycznej na stanowisko kierownicze oraz -lekarza specjalistę chorób wewnętrznych do prowadzenia placówki opieki długoterminowej. Oferujemy bardzo korzystne warunki finansowe. Szczegółowe informacje pod nr tel. 17 2240123 NZOZ (okolice Rzeszowa) zatrudni lekarza stomatologa. Umowa z NFZ i praktyka prywatna. Kontakt 600 83 78 73 Podnajmę w pełni wyposażony gabinet stomatologiczny. Atrakcyjna lokalizacja –Rzeszów. Tel. 503-015-013 Izba Wytrzeźwień w Rzeszowie informuje, że zatrudni lekarzy, w szczególności lekarzy-emerytów na umowę - zlecenie w celu pełnienia dyżurów w naszej Izbie. Zainteresowanych lekarzy prosimy o kontakt telefoniczny lub osobisty: Izba Wytrzeźwień w Rzeszowie ul. Kochanowskiego 17, tel. 17850-68-23 SP ZOZ ZZ Maków Mazowiecki (szpital publiczny) poszukuje lekarzy następujących specjalności: -internistów -nefrologów -anestezjologów -radiologa -pediatrę -lekarza rodzinnego -lekarza rehabilitacji -kardiologa Oraz lekarzy chcących kształcić się w w/w specjalnościach, a także stażystów na staż podyplomowy. Oferujemy atrakcyjną, bardzo dobrze płatną pracę. Jesteśmy przychylnie nastawieni do kształcenia się lekarzy. Mamy akredytację do kształcenia w wielu specjalizacjach. Organizujemy liczne wykłady i konferencje naukowe. Nasz szpital od wielu lat posiada akredytację oraz ISO. Szpital jest w bardzo dobrej kondycji finansowej. Maków Mazowiecki to spokojne miasto położone 60 km od Warszawy, z bardzo dobrą komunikacją. E-mail: [email protected] Tel. 48 297142391 Nawiążę współpracę z ortodontą w Prywatnej Praktyce Stomatologicznej w Rzeszowie. Kontakt ; e-mail marthajnk@ yahoo.com Tel. 787-645-500 33