kliknij - propozycje patrona (patronów) naszego kręgu

Transkrypt

kliknij - propozycje patrona (patronów) naszego kręgu
PROPOZYCJE PATRONA (PATRONÓW)
NASZEGO KRĘGU:
1. Św. Pryscylla i św. Akwila
2. Św. Nonna i św. Grzegorz z Nazjanzu Starszy
3. Bł. Zelia i Ludwik Martin
4. Bł. Maria i Luigi Beltrame Quattrocchi
5. Św. Joanna Beretta Molla
6. Opracowanie
- str. 1
- str. 2
- str. 3
- str. 4
- str. 5
- str. 6
Św. Pryscylla i św. Akwila
Małżeostwo znane z Nowego Testamentu.
Pryscylla i Akwila są pięknym przykładem małżeoskiej wspólnoty już przez to, że za każdym razem,
gdy czytamy o nich w Piśmie Świętym - mowa jest o obojgu.
Małżonkowie, jako Żydzi, w 49 roku zostali wypędzeni z Rzymu. Osiedlili się w Koryncie, gdzie spotkał
ich św. Paweł i nawrócił na chrześcijaostwo. Św. Paweł zamieszkał w ich domu i pracował
w warsztacie (małżonkowie trudnili się wyrabianiem namiotów). Pryscylla i Akwila stali się bliskimi
współpracownikami św. Pawła.
Po powrocie do Rzymu udostępnili chrześcijanom swój dom na modlitwę.
W IV wieku św. Jan Chryzostom podawał Pryscyllę i Akwilę jako wzór do naśladowania dla ubogich
i bogatych, ich dom zaś nazwał kościołem, a nawet „niebem samym”.
Św. Jan Chryzostom podkreślał trzy aspekty świętości Pryscylli i Akwili: prostotę i zwyczajnośd,
oddanie pracy zawodowej oraz małżeoską jednośd.
Św. Nonna i św. Grzegorz z Nazjanzu Starszy
Małżonkowie Nonna i Grzegorz żyli w IV wieku. Mieli troje dzieci – Georgonię, Grzegorza i Cezarego.
Wszystkie z nich są czczone jako święte. Georgonia wyszła za mąż i wiodła przykładne życie
małżeoskie; Grzegorz był biskupem, uznawany jest za wybitnego pisarza teologicznego; Cezary
z kolei był lekarzem, a po trzęsieniu ziemi w Bitynii został pustelnikiem. Zbigniew Nosowski w swojej
książce „Parami do nieba” zwrócił uwagę, że „Rodzinę Nonny i Grzegorza można (…) uznad za
arcyskuteczną w dążeniu do świętości – efekt stuprocentowy”
Nonna została wychowana w rodzinie chrześcijaoskiej. Grzegorz – właściciel ziemski i urzędnik
cesarski – przyjął chrzest pod jej wpływem. Po czterech latach po swoim chrzcie został wybrany
na biskupa Nazjanzu i pełnił tę funkcję przez 45 lat (w tych czasach celibat jeszcze nie obowiązywał
duchownych).
Wiele o życiu Nonny i Grzegorza dowiadujemy się z mów pogrzebowych ich syna – św. Grzegorza
Teologa - jakie wygłaszał po śmierci swego rodzeostwa i rodziców.
Twierdził, że związek jego rodziców był „najlepszym i najbardziej harmonijnym małżeostwem, jakie
można sobie wyobrazid”.
Ojciec, według Grzegorza,” nie był naturalnie skłonny do pobożności, a jego religijnośd to rezultat
połączonego wpływu łaski Bożej i jego dobrej woli”.
Nonna zaś była nie tylko pomocnicą męża . W sferze duchowej to właśnie ona słowem i czynem
prowadziła go do doskonałości. Sama uznawała tylko jeden rodzaj piękna – piękno duszy. Była –
podkreślał syn – „znakomita i w prowadzeniu domu, i w pobożności”. Była też dobroczyocą wdów
i sierot. Nonna zmarła w swoim ulubionym kościele, podczas Eucharystii.
Bł. Zelia i Ludwik Martin
Zelia i Ludwik Martinowie byli rodzicami św. Teresy od Dzieciątka Jezus.
W młodości oboje pragnęli wstąpid do klasztoru, jednak nie zostali przyjęci. Poświęcili się więc pracy
zawodowej. Zelia kierowała warsztatem, w którym wyszywano luksusowe koronki; Ludwik kupił
i prowadził zakład zegarmistrzowski.
Ślub ich odbył się – zgodnie z ówczesnym zwyczajem – o północy z 12 na 13 lipca 1858 roku.
Małżonkowie łączyli pracę zawodową z modlitwą. Codziennie rano (o 5.30) uczestniczyli w
Eucharystii, w domu często czytali żywoty świętych, surowo przestrzegali postów. Chętnie też
przekazywali ofiary na Kościół. O ich pobożności świadczyd może również fakt, iż pomimo że Ludwik
miał nawet zgodę swojego spowiednika, by jego sklep jubilerski był czynny w niedzielę, postanowił
nie korzystad z tego przywileju. Mimo to (a może dlatego) mógł prowadzid dostatnie życie.
Paostwo Martinowie powołanie chrześcijaoskie rozumieli przede wszystkim jako troskę o drugiego
człowieka – szczególnie słabego i biednego.
Św. Teresa stwierdziła, że jej rodzice byli bardziej godni nieba niż ziemi.
Zelia i Ludwik potrafili równocześnie cieszyd się codziennością – Zelia lubiła, jak jej córki były ładnie
ubrane; Ludwik chętnie łowił ryby, dobrze grał w bilard.”
Mieli dziewięcioro dzieci, z których czworo wcześnie zmarło. Dzieci były ich wielkim skarbem. Zelia
pisała: „Kocham dzieci do szaleostwa. Urodziłam się po to, by je mied”.
Małżonkowie darzyli siebie szczerą miłością. Pisali do siebie w listach: Zelia – „Jestem tak szczęśliwa,
że wkrótce Cię zobaczę (…) Twoja żona, która kocha Cię bardziej niż swoje życie”; Ludwik – „Nie mogę
się doczekad, kiedy znajdę się blisko Ciebie”.
Zelia ciężko chorowała przez 11 lat. Zmarła w 1877 roku w wieku 46 lat na raka piersi.
10 lat później zachorował także Ludwik - był sparaliżowany i cierpiał na chorobę psychiczną. Zmarł
w 1894 roku
Bł. Maria i Luigi Beltrame
Quattrocchi
„Przeżyli swoje zwyczajne życie w sposób
nadzwyczajny” (Jan Paweł II, Homilia w
czasie mszy beatyfikacyjnej małżonków
Beltrame Quattrocchich)
Maria i Luigi (w tłumaczeniu na j. polski – Alojzy) Beltrame Quattrocchi są pierwszą w historii
Kościoła wspólnie beatyfikowaną parą małżeoską.
Luigi Beltrame urodził się 12 I 1880 roku w Katanii na Sycylii, Maria – cztery lata później – 24 VI 1884
roku we Florencji.
Luigi po ukooczeniu studiów prawniczych pracował w bankach, a następnie pełnił coraz bardziej
prestiżowe i odpowiedzialne funkcje w instytucjach paostwowych. Jego żona zaś zdobyła
wszechstronne wykształcenie humanistyczne.
Ślub Marii i Luigiego odbył się 25 listopada 1905 roku w Rzymie. Małżonkowie mieli czworo dzieci –
Filipa, Stefanię, Cezarego i Enrichettę. Wokół życia najmłodszej córki rozegrał się największy dramat
rodzinny. Podczas ciąży życie Marii było poważnie zagrożone (prawdopodobieostwo przeżycia Marii
wynosiło zaledwie 5 procent). Aby ratowad przynajmniej matkę, lekarze proponowali aborcję. „Nic
nie rozumieliśmy, ale modliliśmy się o jej zdrowie” – mówił Luigi. Małżonkowie zostali wysłuchani
i wynagrodzeni. Maria po urodzeniu córki przeżyła jeszcze 51 lat.
Wszystkie dzieci paostwa Beltrame, jako dorosłe osoby, wybrały jakąś formę życia konsekrowanego.
Maria i Luigi wiedli zwyczajne życie rodzinne. Wspólnie troszczyli się o córki i synów. Ojciec
kontrolował postępy dzieci w nauce i dbał o ich rozrywki, matka czuwała nad wychowaniem
religijnym. Rodzina chętnie spędzała wspólnie czas – wyjeżdżali w góry i nad morze, chodzili do opery
i teatru. Ich dom był otwarty, można w nim było znaleźd pociechę duchową i wsparcie finansowe.
Małżonkowie prowadzili bardzo aktywne życie – m.in. zorganizowali grupę skautów dla młodzieży
z biednych rodzin; Luigi uczęszczał na wieczorowe kursy dla świeckich i spotkania poświęcone
kulturze religijnej; Maria była członkiem zarządu Włoskiej Akcji Katolickiej, prowadziła spotkania
edukacyjne dla kobiet, pisała i publikowała książki o wychowaniu, pracowała jako pielęgniarka
wolontariuszka Czerwonego Krzyża.
W czasie II wojny światowej dom Marii i Luigiego stał się schronieniem dla uchodźców, a także dla
całej rodziny żydowskiej.
Życie rodziny Quattrocchich określane jest jako prawdziwy Domowy Kościół. Małżonkowie codziennie
uczestniczyli w Eucharystii, czytali Biblię, wraz z dziedmi modlili się.
Maria i Luigi wspólnie ze spowiednikiem wypracowali dewizę: „Świętośd nie polega na dokonywaniu
niezwykłych rzeczy, ale na czynieniu dobrze, coraz lepiej tego, co przynależy do obowiązków naszego
stanu”
Luigi Beltrame Quattrocchi zmarł w wieku 71 lat w 1951 roku, po 46 latach małżeostwa, Maria
odeszła 14 lat po mężu – w 1965 roku.
Św. Joanna Beretta Molla
„Uwieoczeniem życia Joanny Beretty Molii, która była najpierw wzorową
studentką, potem aktywnie zaangażowała się w działalnośd wspólnoty
kościelnej oraz została szczęśliwą żona i matką, stało się złożenie ofiary z siebie,
by mogło żyd dziecko, które nosiła w łonie i które dzisiaj jest tutaj z nami! Jako
chirurg była w pełni świadoma grożących jej konsekwencji, lecz nie cofnęła się
przed ofiarą” - Papież Jan Paweł II
Joanna Molla przyszła na świat w Magencie k. Mediolanu 4 października 1922 r.
w wielodzietnej rodzinie Alberta Beretta i Marii z d. De Micheli.
Po ukooczeniu szkoły powszechnej, uczyła się w gimnazjum Paolo Sarpi w Bergamo. W 1937 r. cała
rodzina Berretów przeniosła się do Genui, gdzie Joanna kontynuowała naukę w szkole prowadzonej
przez siostry św. Doroty.
Już w młodości marzyła o pracy misyjnej. Zapisała wówczas w notatniku: Jezu, przyrzekam Tobie,
poddad się wszystkiemu, co pozwolisz, aby mi się przydarzyło. Spraw, abym tylko poznała Twoją wolę.
Następnie wymieniła swoje życiowe dewizy: m.in. że będzie unikad wszystkiego, co może okaleczyd
duszę, że codziennie odmówi Zdrowaś Maryjo w intencji dobrej śmierci, że będzie prosid Pana Jezusa,
aby nie była potępiona w piekle.
Czas studiów dla Joanny wypełniony był nauką i nieustanną działalnością w ramach Akcji Katolickiej.
Uwielbiała przyrodę, uprawiała narciarstwo, chodziła do teatru i zawsze lubiła ładnie się ubierad.
W 1949 r. uzyskała dyplom z medycyny i chirurgii, a trzy lata później zrobiła specjalizację z pediatrii.
Ze względu na stan zdrowia zrezygnowała z wyjazdu na misje do Brazylii, gdzie jej brat
był misjonarzem. Rzuciła się w wir pracy zawodowej, docierając do chorych często w odległych
i zapadłych miejscowościach. Wkrótce została dyrektorką medyczną żłobka i bezpłatnie służyła jako
lekarz przedszkola i szkoły powszechnej, prowadzonej przez siostry kanoniczki w Ponte di Nuovo
Magenta.
W 1955 r. Joanna wzięła ślub z 43-letnim Piotrem Molla. Wniosła w małżeostwo radośd
i spontaniczne pragnienie urodzenia wielu dzieci. Realizowała wskazówki spowiednika z Lourdes, iż
tak bardzo potrzeba dobrych matek.
Po roku od ślubu urodził się syn Pierluigi, który został ofiarowany Matce Bożej Dobrej Rady. Za rok
przyszła na świat Maria Zita, nazywana pieszczotliwie Marioliną. Dwa lata później urodziła się Laura,
piękna i zdrowa córeczka.
Sama matka, chod ciężko przechodziła czas oczekiwania i poród, po każdym urodzeniu dziecka była
jeszcze bardziej promienna i wdzięczna Bogu za dar przekazywania życia. Świetnie zorganizowana,
poświęcała swój czas powiększającej się szybko rodzinie i troszczyła się o rozwój własnego życia
duchowego. Codziennie rano uczestniczyła we Mszy św., a wieczorem przed snem modliła
się ze swoim mężem.
We wrześniu 1961 r., będąc w drugim miesiącu stanu błogosławionego, dowiedziała się, że jest
poważnie chora, a życie może jej uratowad tylko operacja, która zagroziłaby życiu dziecka. Decyzja
matki była jednoznaczna: Proszę ratowad dziecko za wszelką cenę. Na kilka dni przed porodem
powiedziała jeszcze raz mężowi i lekarzom: Zobowiązuję was do wybrania dziecka. Rankiem
21 kwietnia 1962 r. przyszła na świat Joanna Emanuela, zdrowa córeczka, którą matka przytuliła
do siebie z wielką czułością, bez jednego słowa. Joanna Beretta Molla zmarła w tydzieo po urodzeniu
dziecka. Mąż nie pomyślał o powtórnym ożenku, gdyż – jak powiedział w jednym z wywiadów –
Joanna była dla niego żoną i matką nie dającą się z nikim porównad.
Opracowano na podstawie książki Zbigniewa Nosowskiego „Parami do nieba” oraz materiałów,
dostępnych w internecie.
Opracowała: Maria Miś