Więcej

Transkrypt

Więcej
PIĘĆ CZĘŚCI ŻYCIA
Sześć tysięcy podopiecznych, którzy cieszą się pełnią życia, liczne programy rozwojowe i sukcesy w zakresie
szkoleń dla zarządów korporacji. Żaneta Poirieux od ponad 20 lat zajmuje się rozwojem ludzi w biznesie,
mentoringiem i coachingiem. Tworzy i prowadzi programy rozwojowe dla międzynarodowych zespołów
dyrekcyjnych. Teraz przyszedł czas na Human Integral Institute, w którym nadal pielęgnuje pasję, jaką jest
dzielenie się swoją wiedzą. Ponadto szerzy ideę turkusu w zarządzaniu organizacjami, której będzie
poświęcona pierwsza w Polsce międzynarodowa konferencja „Firma z Duszą” planowana na październik.
Masz na koncie liczne sukcesy jako mentorka i psycholog biznesu, sprawnie działającą firmę BCDevelopment,
a jeszcze tworzysz coś nowego. Czym jest Human Integral Institute?
Żaneta Poirieux: To nie jest coś nowego, ale dalszy ciąg. Human Integral Institute to zebranie wszystkich moich
doświadczeń i umiejętności. Główna idea zawsze pozostaje ta sama: rozwój człowieka, a także szacunek do
niego oraz do jego wewnętrznego potencjału kreatywności – wciąż wydaje mi się, że jest go za mało zarówno w
świecie biznesu, jak i w życiu, wychowaniu dzieci oraz życiu społecznym. Instytut ma skupić to wszystko razem –
biznes, sztukę oraz rozwój psychiczny, fizyczny i emocjonalny człowieka. Ma pozwolić mu być integralną osobą,
która się rozwija na wielu płaszczyznach. Stworzenie takiej przestrzeni było moim marzeniem od dawna. We
Francji, gdzie spędziłam bardzo dużo czasu, istnieją instytuty, które łączą biznes z pracą nad sobą. Uważam, że
nie można rozwijać się zawodowo, gdy nie rozwija się osobiście, emocjonalnie i społecznie. To jest wręcz
niemożliwe! Jeżeli chcemy czegoś więcej, to musimy się stać kimś więcej. To wszystko się ze sobą łączy. W
Polsce nie ma takiego podejścia, więc tym bardziej czułam, że muszę to zmienić. I właśnie dlatego powstał
Human Integral Institute.
Czy zauważyłaś coś powtarzalnego w zachowaniu ludzi, coś, co w szczególności zaprzątnęło twoją uwagę?
Tak. Od ponad 20 lat spotykam w korporacjach ludzi, którzy przychodzą do mnie ze swoimi niespełnionymi
marzeniami. Nieraz otwiera im się furtka, ale brakuje wymiaru wewnętrznego. Widuję się z wieloma osobami,
którym pomagałam rozwijać się z niskiego poziomu odpowiedzialności i które teraz są gdzieś bardzo wysoko.
Mówią mi, że to, kim stali się zawodowo, było możliwe tylko dlatego, że rozwinęli się pod kątem osobistym,
społecznym i emocjonalnym. Każdy z nich stał się innym człowiekiem. Zauważam to na co dzień. Bardzo często
ludzie poszukują siebie; nie wiedzą, kim są, co chcą robić, co potrafią robić i gdzie chcą się spełniać. Gonią za
jakimiś marzeniami zawodowymi, które do nich zupełnie nie pasują. Nic wtedy nie mogą zrobić. Poświęcają się
czemuś, co nie jest zgodne z ich wnętrzem. Zaczynają się męczyć, zaczynają się wypalać, frustrować, chorować,
mieć depresje i zawala im się cały świat – rodzina, dom, wszystko. Nie da się oddzielić jednej części od
wszystkich pozostałych.
Ta jedna część – zawodowa – stanowi przecież kawał naszego życia. Może często uważamy, że jest
najważniejsza?
Tak, to jest kawał życia, ale jednocześnie zaledwie jego kawałek. Dla mnie to jest jedna piąta życia. Human
Integral Institute odnosi się do tych wszystkich pięciu części (zawodowej, psychicznej, fizycznej, emocjonalnej i
społecznej). Jeżeli zaniedba się którąś z nich, nie ma możliwości wejścia na poziom wyżej. Jeżeli zaniedba się
rozwój emocjonalny, nie ma wejścia na rozwój osobisty, a wtedy nie ma też wejścia na rozwój zawodowy. Jeśli
popatrzymy na ludzi, którzy są na wyższym poziomie odpowiedzialności, widzimy, że oni mają potrzebę
działania dla innych. Nie chcą czegoś robić tylko dla siebie. Mają już wiele rzeczy: swoje dobra, spełniają różne
potrzeby, podróżują, realizują się rodzinnie. I potrzebują dawać. Zaczynają udzielać się społecznie. Chcą
1
pomagać innym, wpływać na społeczności lokalne, w których żyją. To, co mówię, wynika z mojego
doświadczenia i wieloletnich obserwacji.
Czego szukałaś, gdy trafiłaś na turkusowy model zarządzania organizacją?
Turkusowy model sam do mnie przyszedł. Gdy stworzyłam instytut, zaczęłam o nim opowiadać. Ktoś mi
powiedział, żebym przeczytała „Pracować inaczej” Fredericka Laloux. Byłam zaskoczona, że autor mówi tam o
rzeczach, które są ewidentne. Mówi zupełnie to, co sama uważam – nie ma co zaczynać działań od pieniędzy
czy czekania na realizację zawodową. Powinniśmy zacząć od tworzenia siebie, działać jak człowiek. Człowiek,
który ma coś do powiedzenia i jakąś misję do spełnienia. Jeżeli jest spójny ze swoją misją i tym, co chce zrobić
dobrego dla społeczności, świata, rodziny czy zespołu, to wtedy zaczynają się jego sukcesy. I odwrotnie. W
książce Laloux pokazane jest, że w zasadzie turkusowe firmy są tworzone przez turkusowych liderów. A żeby
być jednym z nich, trzeba zacząć się rozwijać – być świadomym siebie i dążyć do rozwoju własnej świadomości,
czyli po prostu pracować cały czas nad sobą. To wszystko się zazębia. Kiedy tylko dowiedziałam się o idei
turkusu, zaczęłam rozmawiać o niej z Andrzejem Blikle i doszliśmy do wniosku, że trzeba pokazać ją szerzej i
zorganizować konferencję. Skoro tylu ludzi cierpi w organizacjach – mówi otwarcie, że pracuje, bo im się każe,
albo że robią to, co muszą, a nie to, co lubią – tym bardziej trzeba im pokazać, że wcale nie musi tak być. Że
sami mogą to zmienić. Ale byłoby dobrze, żeby poczuli, że działają w jakiejś społeczności. Że nie są odosobnieni,
że są na świecie ludzie, którym udało się stworzyć turkusowe organizacje. Przecież nikt nie powiedział, że trzeba
działać w ramach organizacji, która kieruje się zasadą kija i marchewki albo tylko osiąganiem zysków. Zyski
przychodzą wtedy, kiedy działamy spójnie ze sobą. Wtedy nie musimy się martwić, że ktoś nam zabierze ideę,
stołek czy oszuka nas. Na Ziemi jest przecież miejsce dla każdego człowieka! Nikt mu tego nie zabierze! Świat
człowiekowi zawsze da to, co ten naprawdę powinien otrzymać. Nie trzeba się martwić. Wiem to z własnego
doświadczenia – wszystkie projekty, które robiłam z idei i z wewnętrznej wiary, że właśnie to chcę pokazać, bo
jest dobre, nie stwarzały mi żadnych powodów do zmartwień. Nigdy nie miałam problemów z klientem. Zawsze
były zlecenia, zawsze coś przychodziło. Zawsze tworzyły się projekty. I tak jest od lat. Tak po prostu dzieje się w
świecie.
Jeśli chcemy zmienić swoje życie, możemy to zrobić na każdym jego etapie, w każdym wieku?
Jestem przekonana, że tak. Tu nie chodzi o to, by zmieniać system, ale o to, by zmieniać siebie. Dążyć do tego,
by stawać się lepszym człowiekiem. A taki może więcej. Jeżeli zostajemy mali, mało możemy. Im stajemy się
więksi, tym możemy więcej. Wynika to z potrzeby serca, z potrzeby naszego wnętrza. Jeżeli nie chcemy wiele
dawać, to też niewiele dostajemy. A jak dajemy, stajemy się kimś wielkim. Nie czekamy, aż to się zwróci. A
zwraca się tak czy inaczej – po prostu to do nas przychodzi. Chyba kłopot jest w tym, że nie każdy w to wierzy.
Jeżeli cały czas obawiamy się, że to są tylko idee albo wydaje nam się, że coś sprawdza się wyłącznie w
przypadku innych, a w naszym nie, to stoimy w miejscu. Nic nie robimy i rzeczywiście przychodzi nam
potwierdzenie, że nic się nie dzieje. Jeżeli tylko zaczniemy nad sobą pracować, będziemy się rozwijać (widzę to
w przypadku wszystkich osób z którymi pracowałam, a jest ich już ponad sześć tysięcy), osiągniemy wiele. Jeśli
ktoś chce, to może. Tylko trzeba uwierzyć i chcieć ruszyć się z miejsca. Trzeba trochę nad tym popracować. Ale
ta praca się opłaca. Doskonali ludzie, którzy mają w życiu bardzo dużo, osiągnęli to dlatego, że coś zrobili. Że
ruszyli się i bardzo dużo pracowali na swój sukces. Ale też nigdy nie opuszczała ich myśl, że są w stanie to
zrobić. Nie wierzę w to, że coś spada z nieba.
Czy dotarły do ciebie sygnały, że w polskich firmach wprowadzany jest turkusowy model organizacji?
Tak. W trakcie organizowania konferencji „Firma z Duszą” ujawniło się kilka firm. Sam Andrzej Blikle mówił mi
niedawno, że był na spotkaniach w kilku miejscach Polski, gdzie uczestnicy zgłaszali się, mówiąc: „A, czyli moja
firma jest turkusowa”. Rozmawiałam z osobami, które wyraziły chęć udziału w naszej konferencji. Kiedy
pytałam, dlaczego się zapisały, odpowiadały często, że ich firmy właśnie tak działają. Okazuje się, że jest
naprawdę wielu ludzi, którzy są przekonani co do tego, że nie chce im się pracować bo muszą czy dlatego że
2
mają więcej pieniędzy. Wielu osobom pieniądze już nie wystarczają bo chcą czegoś więcej. A ile można
wynagradzać finansowo? Limit się gdzieś prędzej czy później kończy a samorealizacja nie ma granic. Czyż nie
tak? Ludzie zmieniają powoli swoją świadomość i podejście do pracy. Chcą się realizować i spełniać a nie
zabijać swój czas nudną pracą. Ludzie z natury są kreatywni , wystarczy spojrzeć jak jest w ich życiu. Dlaczego w
pracy nie mieliby chcieć tworzyć i dawać z siebie to co najlepiej potrafią? I jeszcze do tego otrzymywać
wynagrodzenie. A prezesom tych firm nie chce się budować zespołów, w których cały czas trzeba poganiać
ludzi, stać nad nimi i ich kontrolować. Wolą zatrudniać tych, którzy chcą pracować, bo kochają dany temat czy
produkt, chcą działać z takim szefem, który daje im swobodę i obdarza zaufaniem, a nie z innym. Okazuje się, że
takich firm jest sporo. Tworzy się duża społeczność w Polsce, ujawniają się turkusowi liderzy.
Czym ma być dla nich spotkanie podczas konferencji „Firma z Duszą”?
Konferencja ma być inspiracją. Zrodziła się z potrzeby powiedzenia o tej idei, ale też pokazania ludziom, że nie
są sami – że mogą tworzyć turkusowe firmy. Że to już dzieje się na Zachodzie. I stąd też pomysł zaproszenia do
Polski prelegentów z Francji i innych krajów Europy. Chcemy zainspirować do działania, żeby ludzie zaczęli o
tym myśleć. Tworzy się społeczność. Słyszę, że ludzie mają chęć działania w grupie, chcą wiedzieć, że podzielają
z innymi te same idee i potrzeby. Chcą być członkami jakiejś dużej rodziny, która opiera się na takich samych czy
podobnych wartościach i potrzebach. Gdzie mogą nawiązać relacje i zwracać się do innych członków
społeczności z pytaniami, udzielać sobie odpowiedzi, dawać inspiracje, przekazywać wiedzę. Ale nie na zasadzie
„on mi ukradnie pomysł” tylko na zasadzie wymiany a być może również współdziałania. Trzeba dawać z siebie.
Ty dasz z siebie pomysł tego, co stworzyłeś – inni ci dadzą informację, jak oni coś stworzyli. Wtedy właśnie jest
zdrowa wymiana różnych doświadczeń i pomysłów. Powstają nowe biznesy dzięki nowym synergiom. Sama
nigdy nie bałam się przekazywać ludziom swojej wiedzy. Uważam wręcz, że jest to moim obowiązkiem. Tak się
czuję. Skoro czegoś się nauczyłam, przekazuję to dalej. I znów wracamy do tego, że najważniejsze jest dawanie
tego, co się samemu ma.
Rozmawiała: Karolina Karbownik
3

Podobne dokumenty