Wojciech Cejrowski: Rio Anaconda

Transkrypt

Wojciech Cejrowski: Rio Anaconda
Wojciech Cejrowski: Rio Anaconda
Wpisany przez Monika Gębala
wtorek, 05 czerwca 2012 10:13 - Poprawiony wtorek, 05 marca 2013 13:53
"Rio Anaconda" - Wojciech Cejrowski
27 kwietnia 2012 r.
Bosonogi podróżnik w sposób przystępny i zwięzły przybliża czytelnikowi życie codzienne,
rytuały, przesądy oraz wierzenia jednego z plemion żyjących w tropikach, gdzieś na pograniczu
Kolumbii i Brazylii. Niezwykle barwnie ukazuje świat, w którym egzystencja uzależniona jest od
kaprysów przyrody.
Nie jest to zatem typowa książka podróżnicza, raczej osobliwy, filozoficzno-mistyczny pamiętnik
z podróży. Autor poza kilku stronicowym wstępem, opisującym perypetie związane z dotarciem
do plemienia i powrotem do cywilizacji koncentruje się na duchowym aspekcie obcowania z
pierwotnymi mieszkańcami lasów tropikalnych. Cejrowski w tej książce wyraźnie piętnuje
zachowanie tzw. cywilizowanych ludzi, m.in. misjonarzy i rządnych przygód turystów, którzy
„zadeptują” odwieczne tradycje i obrzędy plemienne. Zapomina jednak o tym, że sam jest
również gringo. Warto przeczytać (na str. 170) anegdotę, jak UNICEF zrobił niedźwiedzią
przysługę tubylcom. Nie jestem pewien czy pod wpływem plastycznych relacji, sugestywnych
opisów czy też pod wpływem bujnej wyobraźni, wyraźnie wyczuwałem, ulatniające się z książki
eteryczne wonności lasów tropikalnych. Lektura bez wątpienia rozpala wyobraźnię i rozbudza
instynkt obieżyświata. Czytelnik błyskawicznie pochłania kolejne stronice, by jeszcze przed
1/3
Wojciech Cejrowski: Rio Anaconda
Wpisany przez Monika Gębala
wtorek, 05 czerwca 2012 10:13 - Poprawiony wtorek, 05 marca 2013 13:53
zachodem słońca ruszyć, chociaż na krótką eskapadę do pobliskiego parku, by tu utożsamiając
się z bosonogim bohaterem książki, przedzierać się przez chaszcze. Dłuższa podróż? Może za
parę lat, kiedy opuszczę tarnowski „zamek”. A może wcale? Po lekturze kilku książek
medycznych, zwłaszcza rozdziałów o chorobach tropikalnych takich jak: malaria,
schistosomatoza czy pasożyt o swojsko brzmiącej nazwie drakunkulus medyński, błyskawicznie
gaśnie zapał na wyprawę w tropiki. Na tym kończę swoją recenzję. Za kilka chwil otulony
ciepłym kocem położę się na pryczy z wybujałą wyobraźnią i ksiązką w ręku, wyruszę w
kolejną podróż. Tym razem do Azji Południowo-Wschodniej.
Robert
Zakład Karny
Intrygujące przypisy, które są niekonwencjonalną sztuką pisania książki przez Cejrowskiego.
Wszystko co mianowicie istnieje: człowiek, zwierzęta, rzeczy ma centrum witalne – duszę.
Dusza stanowi niezachwianą kopię wszelkiego zjawiska obiektywnego, jednostki
podporządkowanej właściwym stosunkom utrzymanych przez nią ze wszystkim co ją otacza,
nawet ład świata może się bowiem zachwiać, jeśli stosunki te będą się układały harmonijnie.
Wzdragamy się na samą myśl, że chociaż przez moment moglibyśmy być zależni od roli
otaczających nas przedmiotów i mocy duchów podpatrujących bez przerwy nasze myśli i czyny.
W samej rzeczy nasze pełne indywidualizmu społeczeństwa nie mogą sobie poradzić, chronić
jednostkę przed grzechem, jakim jest nagromadzenie bogactw. To dla nas, którzy jesteśmy
mistrzami analizy i rozumowania zdolnymi obrócić w pył wszystkie wartości, gromadzenie się tej
mądrości jest zjawiskiem powolnym i stopniowym. Klasykiem tematu jest niesamowity
Bronisław Malinowski, którego chciałbym poznać. Myślę, że będąc w klubie dyskusyjnym będę
poznawał kolejne pozycje książkowe o tej tematyce. Wystrzegam się tego słowa, ale czasami
brak mi innego. Mitologia kojarzy się zwykle z czymś nierzeczywistym. Tymczasem Indianie
wierzą w swoje mity, wierzą dużo mocniej, niż nam udaje się uwierzyć w Boga. Zrozumienie
przyjdzie samo, najdalej za kilka lat. Ze wszystkiego co zostało wyżej napisane można
wywnioskować, że opór przeciwko mieszczańskiemu materializmowi wynika z jego
ustawicznego poszukiwania duszy w potrzebie komunikowania się ze światem niewidzialnym.
Książka zdaje się z pietyzmem zbierać światło zaginionej gwiazdy, która od dawna przestała już
istnieć. Reasumując, w ten sposób zakładamy milcząco, ze obiektywnymi wartościami
2/3
Wojciech Cejrowski: Rio Anaconda
Wpisany przez Monika Gębala
wtorek, 05 czerwca 2012 10:13 - Poprawiony wtorek, 05 marca 2013 13:53
kulturalnymi są dobra duchowe, materialne, które ułatwiają ludziom współżycie w grupie, w celu
lepszego oswojenia i łatwiejszego opanowania przyrody. Właśnie ta świadomość jest wielką
zdobyczą dekalogu. To właśnie, a nie bomba jest istotą tak nadużywanego pojęcia „kultury
zachodniej”. Przytoczę tu morał z książki: „Są rzeczy na niebie i ziemi o których nie śniło się
naszym filozofom”. Są! Jeszcze są! Można zauważyć, że przewaga elementu duchowego
przyszłości, którego mamy prawo oczekiwać, nie może być nic logicznego w tym kontekście niż
fakt, że bogactwo lub nędza nie są w rozpatrywanym społeczeństwie głównymi czynnikami
stanowiącymi o pozycji społecznej. W myśl rozpatrywanego sposobu rozumowania, że człowiek
jest tworem szczególnym, przybywającym na świat w formie niedokończonej, a celem jego bytu
nie jest nic innego niż stanie się człowiekiem w pełnym znaczeniu tego słowa, kierowany
intuicją zrozumiałem, ze świat potomków wyróżnia się tym, że zatarł całkowicie przyrodę i
unicestwił materialną rzeczywistość.
Patryk
Zakład Karny
3/3

Podobne dokumenty