Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Transkrypt
Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Grimbald Wspaniały i prawda niezupełnie objawiona Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl Autor: Cristtimm Są prawdy objawione nielicznym i są takie, o których nawet rusałki plotkują przy popołudniowym naparze ze skrzypu polnego. To, że dni mijają w swoim rytmie, bez oglądania się na potrzeby, skargi i pieśni należą raczej do tych drugich, choć to nie do końca udowodnione. Sobotni dzień zapowiadał się jako przeciętny i wszystko wskazywało, że gdyby spytać Grimbalda Wspaniałego za rok, czy zapamiętał w nim coś szczególnego, w odpowiedzi wzruszyłby ramionami i pociągnął długiego łyka ulubionego, rozgrzewającego duszę i somę trunku. A jednak... Krasnolud już od czwartku miał szczegółowo opracowany plan na sobotę; wyspanie się, jedzenie, dokładka, spanie, jedzenie, dokładka, leżenie i udawanie, że się drzemie, podwieczorek, dokładka, plus picie do każdej z czynności. Jako detal wnoszący posmak przygody w ten nobliwy projekt, zaplanował spacer do sklepu, celem uzupełnienia wiktuałów i trunków, jak też w potrzebach informacyjno-rekreacyjnych. Wiadomo, zarówno śmietanka jak i szumowiny zbierają się u źródła. Potoczyło się jednak inaczej. Tego poranka Grimbaldowa, która w świetle wiosennych promieni odkryła u siebie mało zachwycającą nadwagę, rozpoczęła stanowcze wdrażanie diety ubogoenergetycznej oraz procesu uporczywych czynności, których celem miało być podkręcenie przemiany materii, a co za tym idzie spadku masy ciała. Wdrażanie to przejawiło się, na pierwszy ogień, natychmiastową decyzją o udaniu się na modny, prozdrowotny i stojący wysoko w sondażach pism kobiecych jogging. Krasnoludka wydobyła z dna szuflady gustowny dresik, jednak stwierdziwszy, że nie do końca mieści się w jego dolną część, dała głośny wyraz frustracji, czym zbudziła męża śpiącego snem sprawiedliwego. - Do diaska! Cholerrra! I jeszcze trzy inne wciórności! To najpewniej te ciasteczka z popołudniowych debat nad ochroną czynnych torfowisk niskich i łąk bagiennych! Czułam, że kardynalnym błędem będzie skonsumowanie trzeciego serniczka z galaretką ale coś zaćmiło mi zdrowy instynkt i otumaniło poczucie koherencji. Zapuściłam się! Grimbald! - A co ja mam do tego? - zapytał krasnolud ziewając i puszczając porannego bąka. Strona: 1/5 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl Pogardliwy wzrok żony zawierał cały elaborat na temat jego prostactwa, nieposzanowania płci pięknej i uszczerbków w elementarnym poczuciu dobrego wychowania. - No co? - Obruszył się Grimbald. - Jako propagatorka zdrowego stylu życia powinnaś wiedzieć, że przetrzymywanie nadmiaru powietrza drastycznie wpływa na obniżenie dobrego samopoczucia, wręcz odbija się na zdrowiu... w tym psychicznym. - Czasem mam wrażenie, że wewnątrz ciebie jedynie nie-przetrzymywane powietrze można znaleźć prychnęła Grimbaldowa i ponowiła próbę wciągnięcia dołu od dresiku. I tym razem nie udało się. Krasnoludka westchnęła, wyciągnęła inną, obszerniejszą parę legginsów, ubrała je, przejrzała się w lustrze i raz jeszcze westchnęła. - Koniec z serniczkami z galaretką. Zrobiła pięć przysiadów, dwa pajacyki, trzy skłony i trochę już spocona wyszła do kuchni. Grimbald puścił drugiego, basowego bąka, sięgnął po czapkę, podrapał się niespiesznie po goleni i podążył za małżonką, uznając dalsze przebywanie w sypialni za bezcelowe, szczególnie iż poczuł dojmujące ssanie w żołądku. Jakiż piękny, niezaangażowany dzionek się dziś urodził, zadumał się na chwilę. Po czym ukroił grubą pajdę chleba, posmarował nie żałując smalczyku, obficie posypał solą, przykrył plastrem boczku i prawie całą wsadził na raz do buzi. Trwaj chwilo, chwilo jesteś piękna. - Tyle tłuszczu i cholesterolu od rana, to nie dziw że wieczorem cię zatyka - skomentowała jego wyczyn żona. - Szo masz na myszli? - Krasnolud starannie żuł kromkę jednocześnie starając się być aktywnym w małżeńskiej dyskusji. - To, żeś spaślak, leń i niezdrowo się odżywiasz, a skutki odbijają się również na rodzinie. - Poprawię szię, własznie mam szamiar pobrać witaminki. I tu, by nie być gołosłownym, podszedł do stojącej w kącie kuchni beczki i odsunąwszy przykrywającą ją deskę, bez ceregieli zanurzył dłoń, "pobrał" okazałego, kiszonego ogórka i dorzucił do zawartości jamy ustnej. Mlasnął z ukontentowania, gdy wykwintne smaki połączyły się pod podniebieniem tworząc kwintesencję udanego śniadania. - Czy ty zdajesz sobie sprawę jakie spustoszenie czynisz w swoim organizmie takim śmieciowym i byle jak spożywanym żarciem? Wymiotować mi się chce... Serio. - Uhaaaa. Łyk gorzałki by się przydał. Grimbaldowa nie kryła narastającej frustracji, jak też tego, że poczynania męża w znacznym stopniu ją wzmagają. Strona: 2/5 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl - Gorzałka! Fuj! Tylko to ci w głowie! Krasnolud już miał zaprotestować i dać przykład różnorakich spraw nad jakimi głowi się w wolnych chwilach ale po namyśle odpuścił i zmieniwszy temat zaczął opowiadać o pracy. To niechybnie zobligowało Grimbaldową do bardziej prężnego działania. - Kończ - zarządziła - zmień obuwie i ruszamy. - Jak to ruszamy? Dokąd? - Propagować zdrowy styl życia w wiejskiej społeczności. - Ale dlaczego ja? Ja nie mam z tym nic wspólnego. - Owszem masz. Jesteś moim mężem i od dzisiaj przestawiasz się na fit-filozofię by aktywnie, wraz ze mną, upowszechniać prawidłowe nawyki. Grimbald miał wiele argumentów, dzięki którym mógłby prowadzić długą polemikę z żoną i udowodnić jak bardzo się myli, jednak jedno spojrzenie na rozjuszoną postać w przyciasnych legginsach, na potarganą grzywkę, błyszczące oczy, zaciśnięte usta i... lekko ochrypłym głosem zapytał. - Ale obiecujesz, że w poniedziałek wszystko wróci do normy? Nie doczekał się odpowiedzi bowiem żona wyszła zostawiając drzwi otwarte na oścież. - Jak wygląda strój odpowiedni do propagowania fit-filozofii? - zapytał sam siebie. - E, pewnie tak jak do krzewienia każdej innej plus trampki i czapka - skonstatował i podążył za żoną. Czekała na niego na ścieżce i rozpoczęła już rozgrzewkę, robiąc z bardzo skupioną miną przysiady. - Hop! Hop! No dalej, też spróbuj - zachęciła go zamaszystym ruchem. Krasnolud podrapał się po głowie, odchrząknął, przykucnął i... tak pozostał. Poczuł, że za nic w świecie nie wstanie, że łydki spięły się w dwa gordyjskie węzły, uda zmarły w przeraźliwym spazmie, a na dupsku usadowił się olbrzym jakowyś. - Ratuj - stęknął w stronę żony. I tu nastąpiła najdziwniejsza rzecz na świecie. Grimbald przygotowany był mentalnie i fizycznie na deszcz pogardliwych uwag, na drwinę, krzyki, prychania, wyzwiska, ba nawet na trzepnięcie w potylicę lub inną część ciała ale nie na to co się wydarzyło. Grimbaldowa klapnęła obok niego na środku ścieżki i rozpłakała się. - Nie! Nie daję już rady! Nic mi nie wychodzi! Jestem beznadziejna, gruba, brzydka, nie prowadzę Strona: 3/5 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl zdrowego trybu życia, a męża mam do niczego! Faktycznie, może i sporo w tym prawdy jednak krasnoludowi żadna z powyższych rzeczy nie wydała się szczególnie bolesna. Jedynie depresja żony odbiła się nieprzyjemnym echem w duszy Wspaniałego. Udało mu się dziwnym, pokracznym ruchem przełożyć nogi, przechylić, podczołgać i objąć ją. Wtuliła twarz w ramiona męża i poczęła obficie zraszać jego pierś łzami. - Cichaj - pocieszał ją - tak po prawdzie jesteś olśniewająca, fenomenalna, szczupła i ładniutka, tylko... tylko nie zawsze to widać. Siedzieli dość długo i Grimbaldowi zaczynało już cierpnąć to i owo, przemoknięta koszula nieprzyjemnie drażnić skórę i co najgorsze, w gardle drapać. Ile dałby za łyk niekoniecznie wyszukanego, choć bogatego w promile trunku. Siedział jednak nieporuszony czekając aż połowica krzykiem bądź innym środkiem stylistycznym zaznaczy powrót równowagi emocjonalnej. - Chrrrrauuu... Pfu! Patrzajta stworzenia wszelakie! Cha cha cha! Prędzej spodziewałabym się rudego wilkołaka powściągliwie wracającego z sąsiedzkiego grilla. Wrrr. A to się narobiło! Nic wam nie jest? Baba leśna Hawra przystanęła nad nimi, szturchając lekko raz jedno, raz drugie sękatym kosturem. - A w słupy soli nie zmienił was czasem jaki dydek czy inne biesisko? - zaniepokoiła się. - Nie, wszystko w porządku - Grimbaldowa odzyskała wigor i oderwawszy się od męża, szybko wstała. Chciała otrzepać ubranie z piasku lecz zachwiała się i gdyby nie uchwyciła kostur Hawry znów klapnęłaby na środku ścieżki. Leśna baba ujęła krasnoludkę pod ramię. - Uuu kierowniczko! Bladaście niczym południca o północy. Wrrr... - Nic, nic Hawro, tak mi tylko jakoś... Zaraz minie. Grimbaldzie rusz dupsko i zabierz mnie do domu. Ten posłusznie wziął się za wykonanie grzecznie wyrażonej prośby. Na początek postanowił przyjąć postawę pionową lecz zastałe mięśnie nie chciały prężnie odpowiadać na mocno sygnalizowane impulsy z mózgu. Baba leśna tymczasem nie czekała na gramolącego się krasnoluda i poprowadziła Grimbaldową w kierunku chaty. Gdy gospodarz dotarł do domu, niewiasty siedziały przy stole szepcząc i chichocząc. - Dajcie no żonie wody, a mnie gorzałki - zarządziła Hawra bez ceregieli. - A skądże gorzałka u mnie? - krygował się Wspaniały. - Jakże... - Daj spokój, wyjmij schowaną za beczką butelkę siwuchy i nalej gościowi - przerwała mu żona. Cóż robić? Postawił trzy szklanki, napełnił jedną wodą, a do pozostałych wlał "zapomniany" trunek, Strona: 4/5 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl gęsto się tłumacząc. - Nie brałem pod uwagę bo gówno to , a nie napitek godny ugoszczenia. Procenty niewysokie, smak chałowaty. - Nic to, gdy pysk suchy nie czas na wybrzyduchy - pocieszyła go Hawra. - Hrauuu... mniam... i matki jego oczodoły. Nieoczekiwane zdrowie gospodarza! Wypiła duszkiem i palcem pokazała by nalał jeszcze jedną. Gdy i tę opróżniła wstała, ujmując sękaty drąg i skierowała się ku wyjściu. - Podziękować za napitek. Zdrowia i krzepy życzę. Grrr... Pogratulować Grimbaldzie Wspaniały. W drzwiach odwróciła się i dodała. - A wam kierowniczko radzę abyście odstawiła te pierdoły fit-filozoficzne, toż to jedno wielkie zawracanie... wrrr... i nowomodne patenty. Buu... I unikajcie bylicy, wrotyczu, jałowca, piołunu i dziurawca. - O co jej chodziło? - zapytał Grimbald małżonki, gdy wyszła. Krasnoludka siedziała ze wzrokiem wbitym w blat stołu. - Słyszałeś, żebym uważała z ziołami - odpowiedziała cicho. - Ja nie o tym. Wiesz, dlaczego mi gratulowała? - Wiem. Siadaj. - Pokazała miejsce przy stole, gdzie wcześniej przysiadła leśna baba. Posłusznie wykonał polecenie. Żona delikatnie ujęła jego rękę. Prosty i naturalny gest wywołał w nim takie wielkie zdziwienie i dziki popłoch, że dostał czkawki. - Co, co... Iiiip.... Co ona miała na myśli? Grimbaldowa uśmiechnęła się i poklepała dłoń męża. - Chciała zapewne powiedzieć, że nie do końca jesteś takim gryncbułą za jakiego cię uważała. Strona: 5/5 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl