Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Transkrypt
Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
"Jak Jarek został wielbicielem polskich marek" Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl Autor: Marie-Claire Jarosław wyglądał zupełnie zwyczajnie. Gdybyście go spotkali na ulicy, nie pomyślelibyście, że jest w nim "to coś"... Błękitne oczy, płowa czupryna, szczupła sylwetka- ot, nic szczególnego. Takich jak on, po ziemi chodzi tysiące i jakoś nikt o nich długo nie pamięta. Dlaczego zatem chcę wam o nim opowiedzieć? Cierpliwości, wszystko w swoim czasie. Zacznijmy od początku. Pewnego letniego dnia Jarek wpadł na pomysł, jak mu sie wydawało doskonały, aby zagospodarować kolejne godziny. Nudziło mu się, nie miał co robić, a czas uciekał. Kto to widział, żeby marnotrawić takie lato, jak to? Niebo bez jednej chmurki, jak błękitny witraż nad ludzkimi łepetynami, jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny. Czasami tylko zawiewał wietrzyk, muskając skrzydłami rozgrzanych słońcem ludzi. Czego tu jeszcze brak? Jarek pomyślał, iż do pełni szczęścia warto jeszcze zsumować kilka "drobnych zakupów" w osiedlowym sklepiku, skrzyknąć kumpli i poczłapać na miejską plażę, siąść w cieniu rachitycznych drzewek i sączyć "procenty", ewentualnie pogadać o laskach i furach... Czyli ogólniebez kompleksów. Czego się tu wstydzić? W doborowym towarzystwie czas szybciej minie! Jarek właśnie wędrował do sklepu i jednocześnie nawijał przez komórkowy telefon, informując kilku kumpli o "imprezce" nad jeziorkiem poza miastem, Strona: 1/4 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl gdy usłyszał za sobą ciężkie człapanie. Nie wzbudziło to jego podejrzeń. Bo co może zdarzyć się w biały dzień, gdy żar leje się z nieba, a wszyscy są rozleniwieni i nie mają siły na głupoty? Człapanie nabierało głośności, zbliżało się do Jarka, czaiło się za jego plecami, gotowe do ataku. Mężczyzna powiedział do słuchawki, lekko poddenerwowany "Zaczekaj moment, Józek" i zirytowany odwrócił się, burcząc: -E, panie! Musisz tak łazić za mną? Nie mam kasy dla żebraków, wypchaj się pan! -Ja nie żebrak- "zaatakowany" uśmiechnął się w odpowiedzi, ukazując rząd śnieżnobiałych zębów. -A kto? Sierotka Marysia?!- Jarek wzruszył ramionami i już chciał zignorować staruszka, który tylko się na niego gapił, ale komórka upadła na betonowy chodnik, rozsypując się w drobny mak. -Panie, przez pana komóra poszła mi w rozsypkę!- najlepiej było zrzucić winę na niegroźnego z wyglądu faceta niż na własną gapowatość.- Coś ty za jeden tak w ogóle?! -Może tak odrobinę uprzejmiej?- starszy pan otarł lnianą chusteczką czoło, upstrzone kropelkami potu.- Gdyby pan tyle nie pił... -Panie, a co panu do tego?- teraz Jarek naprawdę się wkurzył.- Ja piję tylko same dobre zagraniczne marki, a nie polskie sikacze! Panu też tak radzę, bo chyba... -No właśnie- staruszek najwidoczniej nie zamierzał się odczepić od Jarka, który w gniewie zbierał z chodnika doczesne szczątki swojego telefonu i udawał, że nie słyszy słów swego rozmówcy.- Gdyby pan urodził się pod znakiem "aplikacja Polskie Marki"... Nie to, co ja- pokręcił głową starzec.- A polskie marki są przecież najlepsze, niekoniecznie alkohole! -Panie, chyba słonko panu przygrzało łepetynę- burknął Jarek, pakując rozsypaną elektronikę do kieszeni i już znowu obrał kurs na sklep, gdy poczuł, że wypadł mu portfel. Nie mógł go jednak podnieść, zupełnie, jakby rzecz przyrosła do asfaltu i nie chciała się stamtąd ruszyć. -Tak nie można- zaczął Jarek, chcąc pozbyć się rozmówcy raz a skutecznie, ale jego już nie było.- Chyba mam zwidy!- po chwili dodał, już weselszym tonem- Słonko świeci, ptaszek kwili... Może byśmy się napili? Strona: 2/4 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl -Nie radziłbym- usłyszał za plecami. -Co znowu?- dobry nastrój opuścił mężczyznę w jednej chwili.- Czego?! -Pana portfel?- tym razem Jarek wzrok Jarka spoczął na apetycznych krągłościach dorodnej brunetki. -Tak, mój- odpowiedział krótko i pomyślał, że w tym tempie nigdy nie zrobi zakupów.- Mogę prosić? -Nie zapyta pan, kim jestem?- dama najwyraźniej zamierzała oddać zguby, obracała ją w palcach. -Kim pani jest?- burknął, chcąc odejść i napić się solidnych zagranicznych marek, aby odreagować stres. -Duchem polskich marek- kobieta roześmiała się perliście.- Nie szanuje ich pan, a są naprawdę dobre, niekoniecznie alkohole.Czy zastanawiał się pan kiedyś, że kupując obce, nie wspiera pan polskiego rynku? -A co to za gadanie?- Jarek miał serdecznie dość tej rozmowy.- Jeśli obiecam, że odpuszczę sobie piwo, to da mi pani spokój? -Proszę się przekonać- portfel zgrabnym łukiem wylądował w dłoni Jarka. Nie oglądał się za nią, tylko popędził do sklepu, bo już go solidnie suszyło. W sklepie panował miły półmrok i chłodek- czyli jak znalazł w upalny dzień. Odetchnął z ulgą, bo jego wzrok i słuch nie zarejestrował niczego podejrzanego w zasięgu całego pola widzenia. "No, to teraz będzie tylko lepiej!"- uśmiechnął się do siebie, otwierając portmonetkę i szukając oczyma sprzedawcy, ale nikogo nie zauważył. -Halo!- zawołał, ale bez efektu- Halo! -Czego się tak drze? Głucha nie jestem!- kobieta w średnim wieku wyłoniła się z zaplecza.- Idę! -Dzień dobry- powiedział Jarek, bo zapomniał, że jak na jeden dzień ma dosyć uprzejmości.- Czy ma pani jakiś dobry, zagraniczny procent? -Jaki procent? Procenty to w barze, ja prowadzę dobry sklep z polskimi markami! -No nie- jęknął Jarek, czując, że silny ból rozsadza mu czaszkę.- Pani też? Strona: 3/4 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl -Co ja?- kobieta nie zrozumiała.- Kupuje pan coś czy nie? Bo jeśli nie, to idę i nie marnuję czasu.... -No, to niech będzie coś polskiego- Jarek zwiesił ramiona zrezygnowany.Niech stracę. -Zaraz tam stracę- kobieta uśmiechnęła się do niego.- Tańsze nie znaczy gorsze. Co podać? -Snickersa- wypalił bez zastanowienia mężczyzna.- Głodny jestem! -Coo?- ekspedientka wyszczerzyła zęby w bezzębnym uśmiechu, a jej oczy zalśniły niebezpiecznym blaskiem, gdy rzuciła się w jego kierunku. -AAA!- wydarł się Jarek i rzucił do tyłu, czując uderzenie w ramię. -Nieee!- krzyczał dalej jak opętany, zaciskając oczy. A gdy je otworzył, ujrzał nad sobą zatroskane twarzy kumpli i miejska plażę w tle. -Zasnąłeś z piwem na słońcu i coś ci się śniło, normalka- wzruszyli ramionami. -Nigdy więcej zagranicznego alkoholu!- zarzekał się Jarek.- Od dzisiaj zero w ogóle piwa i tym podobnych! Wybieram tylko bezpieczne produkty polskich marek! Plażą przechodziła kobieta, przypominająca mu do złudzenia ekspedientkę ze snu, pomachała mu ręką jak staremu znajomemu i poszła w swoja stronę. Strona: 4/4 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl