krzysztof-ciemnołoński-przebicia

Transkrypt

krzysztof-ciemnołoński-przebicia
krzysztof ciemnołoƒski
krzysztof ciemno∏oƒski
przebicia
dziewiàta pozycja z serii
www: nocpoetow.z.pl
e-mail: [email protected]
redaktor:
beata gula
krzysztof ciemnołoƒski
przebicia
projekt graficzny:
piotr m∏odo˝eniec/zafryki
copyright by krzysztof ciemno∏oƒski
copyright for polish edition by Staromiejski Dom Kultury
190 publikacja staromiejskiego domu kultury
warszawa 2005
nak∏ad 500 egz.
drukarnia klimiuk
ul. foksal 11 warszawa
publikacja powsta∏a dzi´ki pomocy
miasta sto∏ecznego warszawy
ISBN 83-89492-09-1
staromiejski dom kultury, warszawa 2005
koniecznie ze s∏uchawkami na uszach --- g∏oÊnik jest zdradà--- samotnoÊç
radiowa jest --- po∏àczona ze ÊwiadomoÊcià spo∏ecznoÊci
t. peiper
love rules. berlin 2003
w∏aÊciwy cz∏owiek na w∏aÊciwym
miejscu najjaÊniejszy punkt twojego
nerwosk∏onu choç z pozoru pró˝nia
wyrwane zagarni´te z zewnàtrz plamy
zaniedbany trawnik
jest wspólne ∏ó˝ko jest wanna jest kuchenka
elektryczna konstrukcja z widokiem na
przysz∏oÊç w której ma∏o s∏ów
ca∏e ˝ycie do przej´cia a to tylko
fragment du˝a litera og∏oszona
tytu∏em wst´pu tylko sprz´˝enie
sam poczàtek
który roz∏o˝y wszystko
na Êcie˝ki
9
projekcje
po∏owa kwietnia osiemdziesiàt pi´ç i wie
˝e to po ciebie wychodzi na Êwiat∏o
dzienne coraz pewniej prze∏amujàc fale
podskórne drgania pór roku
w swoich zmianach ledwo wyczuwalne
jak puls i tak samo liczne
radiow´z∏y ch∏onne by przez sen
móc nadawaç punktowo
powy˝ej rejestru s∏ychaç tylko
przyt∏umiony dêwi´k fortepianu i skrzypiec
do bólu dotkliwy krzyk na styku stacji
który w eterze ∏agodnieje w
echo
8
11
iona. po przejÊciach
jak nakr´tka na s∏oiku kr´ci si´ krajobraz
lockerbie beattock elvanfoot i inne nagie
cz´Êci tego zimnego kraju do których nie
dotarliÊmy nowiusieƒcy spod ig∏y wzi´ci tutaj
nie warto uciekaç trudno te˝ czegoÊ szukaç pe∏na
nieprzyst´pnoÊç ostrzega kupiona jeszcze w
glasgow mapa dwa zupe∏nie obce i rozbie˝ne
cele do tego coÊ na kszta∏t innego zmierzchu
kiedy przytomnoÊç graniczy z cudem zbli˝aç
si´ mieÊciç w kadrze uwa˝aç by nie do∏àczyç
do nie ma nic wsie opustosza∏y drzewa lgnà
do ziemi wy˝ej b∏yszczàgóry i ta bli˝ej
nieokreÊlona pora roku
a my wcià˝
przepe∏nieni a˝ do odwrócenia a˝ do
przejÊcia zataczamy kr´gi
13
er
wiele pobraƒ i wiele uwik∏aƒ
noce podupad∏e pod wp∏ywem ∏amliwe a dni ch∏odne
i nieczytelne w nag∏ych skokach rt´ci niech
pomyÊli: j´zyk nieustanne radio
oburàcz
i ju˝ wszystko mia∏o zawrzeç: spokój kruchy
gniazda gwiazd w stada zebrane do lotu
milion fanek nie mo˝e si´ myliç
za ich g∏osem p´dzi kuku∏czy podrzutek po˝ar
lub zw´glony sen o nim Êpiàca pi´knoÊç
ciÊnienie tylko akustyczne Êwiat∏o sztuczne
mi´dzy deskami odnajduje serce w pe∏ni gotowe
do spo˝ycia i cieƒ bielszy bo to stanie si´
na pewno jesteÊ cz´Êcià mnie - mówisz
poczàtek i koniec zaszyte w brzmieniu g∏osu
krew krà˝y we Ênie i sprawdzajà si´
najczarniejsze interteksty ptaki z w´gla
coraz bli˝ej ziemi
Êwit cia∏a
14
15
utrata (sk∏ad)
p´powina
i jeszcze bardziej wià˝àc si´ jak
koƒ z podrz´dem mi´dzy pocz´ciem
a rozci´ciem brzucha g∏owy ogólnie
przyj´tej ca∏oÊci na godzin´ przed
rozstàpieniem si´ wód które tym
razem nie niosà ze sobà ˝adnych
Êwi´toÊci chce ci´ mieç z powrotem
i pójÊç stàd gdzieÊ jak to mówià w
choler´ popatrz co za natr´tnoÊç
dokr´cona dociÊni´ta zbiera swoje
˝niwo z∏owieszczo brzmiàce dies irae
och jakie nie∏adne si´ to wydaje
wreszcie pozwalamy si´ ponieÊç
odciàç koƒcem który i nas poÊrednio
dotyczy dochodzimy do innej bajki
16
z g∏owà na wschód zwrócony na zmian´
choroba to py∏ na ustach g∏os pod
nimi w z∏oÊci prze∏àcza dream on/off
wszelkie reakcje noce polarne
na sen wzi´te
wielki b∏´kit wewnàtrz powlekanej
kapsu∏ki troch´ tranu g´stej
zieleni goràczka
wmuszona i musujàca
mhz
dzisiaj bierze nock´ b´dziesz mog∏a
dzwoniç i dzieliç si´ snem wraz z garstkà
najwierniejszych s∏uchaczy
przeboje lata z radiem troch´ rocka i jazz
wype∏nià nam czas do godziny czwartej
o czym porozmawiamy? co sàdzicie
paƒstwo o tym --- co o tamtym?
bydgoszcz
podst´pnie migajàce Êwiate∏ka i taki te˝
widok z okna ˝elazne konstrukcje zasiane
gdzie ziarnko zawia∏o do ziarnka
z mózgu do gongu naoko∏o g∏owy
przez ˝o∏àdek do serca w Êwi´ta
przeciàç kraj na pó∏
na linii wiruje kontrolka
na dworcu ta cz´Êç drzewa
genealogicznego której trop odkrywa
tylko gdy przyje˝d˝a
typ trzydniowego imigranta
w staraniach o rzetelne akcje
serca kiedy s∏oƒce powleka
bezbarwnà skór´ a cia∏o
w odwrocie ledwo zmywa si´ z toksyn
jeÊli wcià˝
emisja dobra do ostatniej
Êcie˝ki i na siatce
d∏oni napisy koƒcowe nie
bez ciàgów dalszych
18
19
she’s lost control
musique d’ameublement
cisza nie istnieje: rytmem b´dziesz jego
wtyczkà tu jeÊli mo˝na zaufaç dêwi´kom
ulice regularne jak nigdy – miasto to tylko oÊ
Êwiat∏a ty Êpisz albo udajesz i milczysz zaciekle
w wiersz wtulona on ch∏onie to z∏udzone ciep∏o
tu ˝ycie si´ toczy tam ledwie zagnie˝d˝a
czas wype∏niony po brzegi w∏asnor´czne mapy
i listy mi∏osne w koƒcu na jaw wydane
co wtedy?
marcie
kraw´dzie rzek to Êniegiem wype∏nione usta
most jak palec na nich chroni nas
od wody kra niesie proÊby w gardle tonà marzanny
Êpiew topnieje nagle i sp∏ywa do êród∏a
na razie po˝ar nad wszelkà
wàtpliwoÊç
21
ultra
przejÊcie tak odleg∏e ˝e a˝ bezbolesne
dopóki linia ˝ycia wzd∏u˝ kr´gos∏upa
zanim w czyichÊ oczach zaskoczy pami´ç o
nas a Êlady przetrà si´ by ujawniç pustk´
studio to zamkni´ta wyciszona przestrzeƒ
emisja lokalna zast´puje wizje za nià
setki kabli po∏àczenia szeregowe kwestia
zale˝noÊci albo ci´ç i nast´pstw
w odpowiednim szyku we w∏aÊciwym lustrze
(wbrew pozorom wa˝ne po której
jest si´ stronie) odbije si´ coÊ wi´cej
na tych p∏ytach
bez podk∏adu zabrzmi zima
million bu∏garów
prosi o troch´ basu a basista zniknà∏ za filarem
na swoje miasto kaszle g∏oÊno g∏oÊniej od bomb
z pog∏osem w dodatku ze Êciany zwisa cienkie nic
porozumienia i taka ulica kolejowa niby centrum
warszawy a tu jakieÊ chaszcze podworcowe baraki
zamienione w kluby dyskoteka czynna ca∏à prognoz´
pogody zaprasza z otwartymi dekoltami przyjemna
jest ÊwiadomoÊç ˝e ktoÊ na niego czeka wi´c (by∏am
u kole˝anki) wraca za tydzieƒ przyniesie ci
czerwone krzaki
wi´cej grzechów nie pami´taj
22
23
zamkni´cie kina moskwa
pewne chwile najlepiej filmowaç z r´ki
rzeczy których dziÊ ju˝ nie dobudzisz
skoro zabójczy ˝art dosi´gnie i ciebie
jeÊli Êmiejesz si´ z w∏asnych dowcipów
nowa aleksandria
miasto martwa choinka sunie po snu wydmie
wydmuszce nocy pe∏na ludzi na których
zemÊci∏a si´ natura co milczà by inni
mogli przemówiç kiedy w koƒcu przyjdziesz
i w drodze na pó∏noc zgie∏k ca∏y
utrwalisz ci´˝arem u ramion
wzajemnie ustalone granice nieprzepuszczalna
s∏aboÊç którà zdà˝ysz zgasiç zanim wróci
jak brudne fale przesuwajà si´ szynami ˝y∏
smugi kolorów równo roz∏o˝one na siatkówce
oto dowód ˝e gdzieÊ tam w sercu
nadal si´ nale˝y
od wypowiedzenia masz siedem dni:
przybierajà kszta∏ty drapie˝nych zwierzàt
szyfr zrywa si´ z cia∏a taki kamieƒ w gardle
bo jeÊli s∏owo obraca pryzmaty to reszta jak
stworzenie Êwiata co nie przejdzie przez usta
zupe∏nie nieobecne choç nieobce
punkty wyjÊcia
24
cherry blossom girl
warstwy
sen o wodzie: powoli wgryza si´ w sieç
cia∏ czu∏ych jak winylowe p∏yty
nieznoÊnie mokry beton semafory zapadnie
po˝egnalne wstà˝ki na nagich ramionach kobiet
nad rzekà która miejscowym s∏u˝y za Êmietnik
i bóg wie co jeszcze
te dwie to nieznajome
chcia∏by znaç ich córki
jedna s∏yszy g∏osy a on bia∏y szum
w uszach i odczyn na j´zyku – zdrada
zdrada
zdrada jak tablica mendelejewa
rosyjska ruletka a potem
tylko zmywanie obecnoÊci
na wschodzie zmiany niewygas∏e
bagna w p∏ucach
26
dzielnice rozpusty kolorowe wzory w szybach
atrakcje na dotkni´cie r´ki dyskotekowe
Êwiat∏a i kule armatnie albo nawet ca∏e armie
mrówek na piknikach
w parkach dzieci ojcowie matki wszyscy
Êwi´ci uroczysty nastrój odk∏ada si´ tutaj
z ka˝dym pociàgni´ciem niechybnie
wryty w Êrodek rozkopanej ziemi
(jutro wyrównajà nawierzchni´ pojutrze
nawiozà cementu co potem
wiadomo moja droga)
27
na raz
w styczniu pójdzie do pracy i zacznie przynosiç
zyski czas najwy˝szy nasta∏ w∏aÊciwy dzieƒ
nadszed∏ wszystko ju˝ gotowe cele upatrzone godzina
wybi∏a co z∏ego to nie on pomyÊli nawet o uporzàdkowaniu
i jasne pochwali si´ jeÊli zapytasz
new order
on umier w janwarie, w naczale goda
j.brodski
sygna∏ s∏abnie orle kaukazu i niszczeje
s∏yszenie szczàtkowe
wiosna w tbilisi Êciele si´ g´sta
razem z winem kobietami Êpiewem w mg∏´
wleczona nim zamknie obwód wszystko
wtedy zmierzy si´ z czasem cichymi
dniami zagotuje a˝ do czerwonoÊci
wybacz ˝e to mówi:
per∏a w koronie odbije przysz∏e plany
wed∏ug swoich porzàdków a potem roz∏o˝y r´ce
zdziwiona w koƒcu
z dumà wepchnie kart´ w trzewia bankomatu
klawisze zduszone zagarni´te pola marzy o tytu∏ach
pracownik miesiàca dobrze pasuje do imienia
i nazwiska nie Êmiej si´ jutro ma rozmow´
dziÊ pewnie nie zaÊnie b´dzie odpowiada∏ w trzech
j´zykach uÊmiecha∏ si´ w jednym a r´k´
poda z pos∏uszeƒstwem przodownika
stanowiska dyrektorskie wyjazdy integracyjne
placówki dyplomatyczne zeznania podatkowe
listy obecnoÊci studia podyplomowe pomoce
socjalne zwolnienia lekarskie
w przejrzystej gablocie razem z innymi
zawiÊnie przej´ty
to nie tak mia∏o byç
28
29
fascination street
deszcz budzi nas po raz drugi
nowe idzie wsz´dzie znaki sygna∏y Êwietlne
˝arówka p´ka przewody szemrzà koÊci w kolanie
znowu w ruchu tanecznym dwa do przodu trzy
do ty∏u bolà uk∏ady zwyrodnia∏e
spotkanie w j´zyku którego si´ nie zna do tego
muzyka w stu procentach z niszy gra towarzyska
na stolikach p∏ynie do ciebie jaskrawa
skarga kowala
i t´tni w∏asnym rytmem gdy ksantypa
opuszcza kolejne jadalnie w nadziei na
rych∏e zmywanie
czy umiesz zahamowaç powódê jeÊli przywodzisz
jedynie opowieÊci o Êmierci?
przestrzeƒ w koƒcu oczyÊci ktoÊ z b∏ota
choç przelana w dobrej sprawie bo nowe plemiona
nie przyjdà nie wyjaÊnià si´
kiedy skoƒczy si´ ha∏as
nie wejdzie tu ju˝ nikt
26
31
electro pop
micha∏owi kasprzakowi
ciep∏o w swym przesyceniu przez
palce umyka na pokój i razem
z mi´Êniami bierze nas za nic zwyczajny
zanik lepkiego Êwitu
na obcym terenie chód dostrojony
gdzieÊ pomi´dzy szóstym a
dziesiàtym jardem g∏adko przechodzi
w bieg na orientacj´ skoro jesteÊmy
lustrami naszych kobiet i wiàzki Êwiat∏a
posy∏amy po bo˝emu by umiera∏y
w szcz´Êliwszych miejscach
bia∏ych lilii grzàdki
papier no˝yce kamieƒ bawimy si´
w uwieranie i ty wytrzymujesz znacznie
d∏u˝ej czym wzbudzasz niema∏y podziw
potem wspólnie tracimy wyczucie odleg∏oÊci
jakby s∏oƒ nastàpi∏ nam na ods∏uch
i kolory zmieniajàsi´ kolejno
biel ból b∏´kit zieleƒ
w êrenicach pozbawia j´zyk z∏udzeƒ
którymi przesiàka niebo
reszta pozostaje nietkni´ta
gdzie szmery niegdyÊ pozbawione
prawa g∏osu znowu czekajà
na wolny mikrofon wi´c
zagraj to sobie
drobne rysy na winylach
fa∏sze ustawione w wiersz
poleceƒ
33
kopenhaga
gra Êwiate∏ stacje badawcze nowe sensacje
dzienny bilans dêwi´ki zwarcia szmery mocno na nogach
gdy dwa êród∏a zlewajà si´ w obcego miasta
podziemne przejÊcie:
logika snu przypomni o sobie
cz´stotliwoÊç usamodzielni si´ w zaÊwiatach
unitra
w tym zwiàzku móg∏by byç kobietà
z przek∏utym p´pkiem – pi´tnem
i ig∏à w ˝yle z∏ota
kiedy przetacza si´ z lektury nocnej
w dziennà wÊród podci´tych Êci´gien
zdemontowanych skrzyde∏ demobili
demoludów pierwszych nielegali
z przedmieÊcia gdzie na z∏ego
nie dzia∏a nawet mongolska ∏y˝ka
po˝egnaƒ ta teoria wyklucza dotarcie
jeÊli wszystko zmienia punkty
zakleszczenia wzgl´dem siebie
i ojca i syna i jeszcze matki boskiej
podziwianej za upór
wr´cz niegodny bajki
35
classic new romantic
joy division
piosenka jest dobra na wszystko a my
wybieramy te ∏atwe kiedy w´glem cennym
si´ staje i ostrzy g∏os ci´˝ki od widzeƒ
b∏otniste cia∏a niebieskie bracia i siostry w eterze
wiatr niesie ogniska chorób – stany zapalne nas pe∏ne
w g´stych konstrukcjach ze stali i rafii jest test
s∏odkie radio luksemburg wolne ró˝e europy
barykady sztandary hymny w t∏umaczeniu
z innego na nasze
i koniec z∏udzeƒ
by daç si´ sprowadziç do pionu by
przypomnieç o dawkach i Êwiat∏ach
ostatecznie wi´ê pozostanie
ka˝dy proces wstrzymany
jak oddech
36
37
retro
et er
often the squatting arab, or group of arabs,
plotting, probably, against our christian empire
e. bishop
lubi dzielnice fabryczne - obywatel miast
wie nawet dlaczego zaspany bulwar w toruniu
Êmie nazywaç si´ filadelfijskim
Ênieg jest spiskiem kolejowych frakcji
mocnych reprezentacji dziadków mrozów
na stacjach w dni powszednie i Êwi´ta
˝yczy im myd∏a a tak˝e pomyÊlnoÊci
w jego stosowaniu
ach naprawd´ trzeba byç nacjonalistà
˝eby kochaç te niziny
wreszcie ∏ódê to ch∏ód we w∏óknach
mi´Êni a on jak komin rozgrzany
niepewnie milczy i paruje
czterech czeskich poetów
w Êladowych iloÊciach nocy tkwimy
rozmazane ulice zanurzone w stercie
bia∏ych domków drzew krzewów i
tradycyjnie dzieci bo to wa˝ne
reszt´ wydano zmieniono na oliwne góry
znasz je w koƒcu z pierwszych podejÊç
ponumerowanych kartek pod kloszem
imitujàcym nijakie barwy wi´c jakiego
koloru jest anhedonia? ∏adnie razem lÊnimy
zwrotnice przewracajà si´ ods∏aniajàc
filtry rezystory zespo∏y napi´ç których
istnienie wielokrotnie negowano
a przecie˝ Êpimy wcale nie podmienieni
przez nikogo i przez nic Êni mu si´
„cocoon” the mission a ty
ju˝ spokojna Êciskasz jego r´k´
koniec odnajduje si´ tam
gdzie rozkradajà tory
38
39
mono
to staje si´ takie proste kiedy
nie ma ju˝ o co walczyç i kolejna
kreska pozbawia dost´pu do morza
a ona zmienia kana∏ i wyra˝a ch´ç
na taƒce w stylu wolnym
god put a smile upon your face. s∏oƒce
muÊni´cie
decyzje trwa∏e jak wytatuowane
inicja∏y znikajà z marginesów skóry
by przypadkiem utkwiç za kratkami
gdzie ju˝ tylko obce niebo
zupe∏nie inny kszta∏t materii
a dalej jak w psychologicznym teÊcie w b∏´dzie
je˝y si´ jarzeniówka
Êliska faktura po której wodzi
palcami wch∏onie wkrótce ostatnie
resztki ciep∏a bo tak czy inaczej
jest si´ zawsze troch´ winnym
oczekiwanie na przewrót
radioodbiornika poetyka
zamilknie w koƒcu wraz z t∏umem
co chcia∏ zobaczyç Êci´cie
pismo obrazkowe trzeba przenieÊç na j´zyk
serce g∏ow´ skr´ciç poÊliniç
choç w jego miejsce jedynie sennoÊç ∏ó˝kowa
obrotnoÊç a i tak nadal wykonalna bliskoÊç
ciep∏o tylko oprzyj g∏ow´ na piersi a wieczór
wywo∏a si´ sam i przylgniemy do siebie
dwie tlenowe maski
punkt wyjÊcia b´dzie gniazdkiem
przez które przesili si´ pràd i jak sta∏o
tak zgaÊnie to miasto
promieƒ wp∏ynie wprost do cia
40
Po­wy­˝ej re­je­stru
Wier­sze ze s∏ów wol­nych i wier­sze z no­wo­two­rów s∏ow­nych
sà tyl­ko czczà par­ty­tu­rà de­kla­ma­cji, czy­li wy­krzy­ki­wa­nia, bo al­bo
zda­nie krà˝y wo­kó∏ nich, w nich nie b´­dàc, al­bo jest pa­pla­ni­nà dr´­
czà­co pry­mi­tyw­nà - na­pi­sa∏ nie­gdyÊ Pe­iper w ar­ty­ku­le „Po­ezja ja­ko
bu­do­wa”. Nic wi´c dziw­ne­go, ˝e ten po­eta i teo­re­tyk za­ra­zem sta∏
si´ g∏ów­nym pa­tro­nem wier­szy Krzysz­to­fa Ciem­no­∏oƒ­skie­go, wier­
szy, sta­no­wià­cych nie la­da ko­kos do zgry­zie­nia. Przede wszyst­kim
dla­te­go, i˝ po­ezja Ciem­no­∏oƒ­skie­go za­ist­nia­∏a w mo­men­cie, kie­dy
do­go­r y­wa∏ jesz­cze tzw. war­szaw­ski neo­lin­gwizm, któ­r y nie móg∏
prze­cie˝ nie od­ci­snàç swo­je­go pi´t­na na tym kszta∏­tu­jà­cym si´ do­pie­
ro po­ecie, sam zaÊ au­tor „Prze­biç” z tru­dem umy­ka∏ bez­za­sad­nym
zresz­tà za­rzu­tom o epi­go­nizm. W tym miej­scu jed­nak bar­dzo Êwia­
do­me od­wo­∏a­nia do my­Êli Pe­ipe­ra zda­jà si´ ra­to­waç sy­tu­acj´, zaÊ jej
po­etyc­ka re­ali­za­cja Êwiad­czy o in­dy­wi­du­al­no­Êci tej li­r y­ki.
Dla Ciem­no­∏oƒ­skie­go (tak jak dla Pe­ipe­ra) naj­wa˝­niej­sza
jest fra­za; nie pu­ste s∏o­wo­twór­stwo, neo­lo­gi­za­cja, nie in­stru­men­tal­
ne, bra­wu­ro­we trak­to­wa­nie j´­zy­ka, lecz po­to­czy­stoÊç mo­wy. I to ró˝­
ni te­go po­et´ od wie­lu in­nych - by po­s∏u­˝yç si´ uku­tym przez Igo­ra
Stok­fi­szew­skie­go ter­mi­nem po­st­ne­olin­gwi­stów. To ró˝­ni te˝ Ciem­no­
∏oƒ­skie­go od ma­cie­rzy­ste­go zja­wi­ska war­szaw­skie­go: o ile neo­lin­
gwizm sku­pia∏ si´ bàdê na po­szcze­gól­nych s∏o­wach i se­man­tycz­nej
wa­ria­cji po­mi´­dzy ni­mi (Cy­ra­no­wicz, Mu­el­ler), bàdê na nie­kon­tro­lo­
wa­nym stru­mie­niu j´­zy­ko­wym (Cec­ko, Lip­szyc), o ty­le au­tor
„Prze­biç” trak­tu­je ju˝ wiersz na po­wrót ja­ko kon­struk­cj´, w któ­rej
cho­dzi o ta­ki ze­spó∏ s∏ów, któ­r y by bu­dzi∏ w nas za­chwyt na­st´p­
stwem i zwiàz­kiem po­j´ç; o kunsz­tow­ne ze­sta­wia­nie i wià­za­nie
wi­dzeƒ (Pe­iper). Je­go po­szcze­gól­ne tek­sty ura­sta­jà za­tem do ran­gi
mi­kro­nar­ra­cji, sk∏a­da­jà­cych si´ na ca­∏o­Êcio­wà opo­wieÊç o... O so­bie
uwi­k∏a­nym w ja­kieÊ nie­ja­sne re­la­cje po­mi´­dzy tek­stem a opi­sy­wa­nà
rze­czy­wi­sto­Êcià, tek­stem - znów po­wta­rza­jàc za mi­strzem - po­rzàd­
ku­jà­cym i pseu­do­ni­mu­jà­cym t´ rze­czy­wi­stoÊç za po­mo­cà okre­Êlo­
nych sche­ma­tów - tu do­daj­my - nar­ra­cyj­nych:
ca∏e ˝ycie do przej´cia a to tylko / fragment du˝a litera og∏oszona
/ tytu∏em wst´pu tylko sprz´˝enie // sam poczàtek / który roz∏o˝y
wszystko / na Êcie˝ki - zapowiada inaugurujàcy tomik wiersz „love
rules. berlin 2003”. Wspomniane Êcie˝ki przywo∏ujà na myÊl topos
drogi - jak˝e nieod∏àczny od pierwszych form o-powieÊciowych. A
wszak - wedle ustaleƒ wspó∏czesnej psychologii - nasza percepcja
Êwiata dokonuje si´ przez pryzmat okreÊlonych kulturowo wzorców
w∏aÊnie o strukturze narracyjnej, wzorców, których nieskoƒczonej
iloÊci Ciemno∏oƒski jest w pe∏ni Êwiadomy: wreszcie / pozwalamy si´
ponieÊç / odciàç koƒcem który i nas poÊrednio / dotyczy dochodzimy
do innej bajki.
Stàd te˝ pewnie jak˝e wieloznaczny tytu∏ tomiku: „Przebicia”.
Po pierwsze - nasuwa on skojarzenia z intertekstualnoÊcià ksià˝ki (nie
tylko echa twórczoÊci Peipera i neolingwistów, ale te˝ incydentalne
nawiàzania do Brodskiego, brulionowców, Remarque’a; interdyscyplinarnoÊç - m.in. motywy filmowe), b´dàcà wyrazem artystycznej
ÊwiadomoÊci autora o wp∏ywie innych narracji kulturowych na
nasz sposób postrzegania rzeczywistoÊci. Po drugie - odwo∏uje si´
do p∏aszczyzny brzmieniowej tych tekstów. Albowiem nie doÊç, ˝e
Ciemno∏oƒski - w warstwie tematycznej - korzysta z najró˝niejszych
motywów muzycznych /powy˝ej rejestru s∏ychaç tylko / przyt∏umiony
dêwi´k fortepianu i skrzypiec/, to ponadto jego zrytmizowana, potoczysta fraza (o której wspomina∏em ju˝ wy˝ej) imituje jakiÊ permanentnie przebijajàcy przez wiersze podk∏ad dêwi´kowy. Po trzecie wreszcie - „Przebicia” kojarzà mi si´ z przebijaniem numerów,
przebijaniem danych, wi´c pewnym fa∏szerstwem, w tym wypadku
- fa∏szowaniem to˝samoÊci, którà trzeba na powrót w tekÊcie ustaliç.
Albowiem j´zyk to broƒ obosieczna, czego ÊwiadomoÊç ukazuje warstwa lingwistyczna tych wierszy: poczàtek i koniec zaszyte
w brzmieniu g∏osu / krew krà˝y we Ênie i sprawdzajà si´ / najczarniejsze interteksty. Poeta, tworzàc tekst, wik∏a si´ poniekàd w meandry znaczeƒ, których pomna˝anie sam nieuchronnie prowokuje,
a które notorycznie próbujà uniemo˝liwiç komunikacj´ z tym drugim
„ja”, usi∏ujà odwo∏aç zaplanowane w tekÊcie spotkanie.
Dochodzi do sytuacji, w której jakikolwiek byt podmiotu zostaje
42
43
podwa˝ony - bo skoro nie mog´ w tekÊcie spotkaç tego Innego (czy
- tej Innej), to nie mam wobec czego ukonstytuowaç swojego isnienia. Tote˝ Ciemno∏oƒski post´puje z j´zykiem wedle w∏asnych tego˝
j´zyka metod. Czyni zeƒ lasso, którym wywija i zarzuca we wszystkie
strony, próbuje jeszcze silniej wzburzyç - i tak ju˝ dosyç wzburzone
- klucze znaczeƒ. Z tej semantycznej intensyfikacji autor „Przebiç”
wychodzi jak gdyby ocalony - b´dàc „poddanym” j´zyka, zdobywa
nad nim na chwil´ w∏adz´, aby móc - jako twórca - wykreowaç rzeczywistoÊç, w której zaistnieje, choçby lokalnie, aby móc wpasowaç
si´ w nieciàg∏à i temporalnà szczelin´ istnienia: podskórne drgania
pór roku / w swoich zmianach ledwo wyczuwalne / jak puls i tak
samo liczne / radiow´z∏y ch∏onne by przez sen / móc nadawaç punktowo.
Punktem kulminacyjnym wierszy Ciemno∏oƒskiego zdajà si´
byç puenty. To w∏aÊnie tam, po d∏ugich zmaganiach z j´zykiem, dochodzi do spotkania, wr´cz namacalnego zbli˝enia z tà drugà osobà,
poszukiwanà niczym listem goƒczym, a gwarantujàcà ustanowienie
nowej to˝samoÊci. Moment epifaniczny (tj. moment zaistnienia „ja”
) pozostaje zatem nieroz∏àczny z finalnym momentem erotycznym,
po czym uniewa˝nia si´ wraz z zakoƒczeniem tekstu: a przecie˝
Êpimy wcale nie podmienieni / przez nikogo i przez nic Êni mu si´ /
cocoon the mission a ty // ju˝ spokojna Êciskasz jego r´k´.
Trwam dopóty - jakby powiedzia∏ Ryszard Nycz - dopóki trwa
moja opowieÊç.
Micha∏ Kasprzak
44
love rules. berlin 2003
projekcje
iona. po przejÊciach
oburàcz
er
p´powina
utrata (sk∏ad)
mhz
bydgoszcz
musique d’ameublement
she’s lost control
ultra
million bu∏garów
zamkni´cie kina moskwa
nowa aleksandria
cherry blossom girl
warstwy
new order
na raz
deszcz budzi nas po raz drugi
fascination street
electro pop
bia∏ych lilii grzàdki
kopenhaga
unitra
classic new romantic
joy division
et er
retro
mono
god put a smile upon your face. s∏oƒce
pos∏owie
46
9
11
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42

Podobne dokumenty