krzysztof-ciemnołoński-przebicia
Transkrypt
krzysztof-ciemnołoński-przebicia
krzysztof ciemnołoƒski krzysztof ciemno∏oƒski przebicia dziewiàta pozycja z serii www: nocpoetow.z.pl e-mail: [email protected] redaktor: beata gula krzysztof ciemnołoƒski przebicia projekt graficzny: piotr m∏odo˝eniec/zafryki copyright by krzysztof ciemno∏oƒski copyright for polish edition by Staromiejski Dom Kultury 190 publikacja staromiejskiego domu kultury warszawa 2005 nak∏ad 500 egz. drukarnia klimiuk ul. foksal 11 warszawa publikacja powsta∏a dzi´ki pomocy miasta sto∏ecznego warszawy ISBN 83-89492-09-1 staromiejski dom kultury, warszawa 2005 koniecznie ze s∏uchawkami na uszach --- g∏oÊnik jest zdradà--- samotnoÊç radiowa jest --- po∏àczona ze ÊwiadomoÊcià spo∏ecznoÊci t. peiper love rules. berlin 2003 w∏aÊciwy cz∏owiek na w∏aÊciwym miejscu najjaÊniejszy punkt twojego nerwosk∏onu choç z pozoru pró˝nia wyrwane zagarni´te z zewnàtrz plamy zaniedbany trawnik jest wspólne ∏ó˝ko jest wanna jest kuchenka elektryczna konstrukcja z widokiem na przysz∏oÊç w której ma∏o s∏ów ca∏e ˝ycie do przej´cia a to tylko fragment du˝a litera og∏oszona tytu∏em wst´pu tylko sprz´˝enie sam poczàtek który roz∏o˝y wszystko na Êcie˝ki 9 projekcje po∏owa kwietnia osiemdziesiàt pi´ç i wie ˝e to po ciebie wychodzi na Êwiat∏o dzienne coraz pewniej prze∏amujàc fale podskórne drgania pór roku w swoich zmianach ledwo wyczuwalne jak puls i tak samo liczne radiow´z∏y ch∏onne by przez sen móc nadawaç punktowo powy˝ej rejestru s∏ychaç tylko przyt∏umiony dêwi´k fortepianu i skrzypiec do bólu dotkliwy krzyk na styku stacji który w eterze ∏agodnieje w echo 8 11 iona. po przejÊciach jak nakr´tka na s∏oiku kr´ci si´ krajobraz lockerbie beattock elvanfoot i inne nagie cz´Êci tego zimnego kraju do których nie dotarliÊmy nowiusieƒcy spod ig∏y wzi´ci tutaj nie warto uciekaç trudno te˝ czegoÊ szukaç pe∏na nieprzyst´pnoÊç ostrzega kupiona jeszcze w glasgow mapa dwa zupe∏nie obce i rozbie˝ne cele do tego coÊ na kszta∏t innego zmierzchu kiedy przytomnoÊç graniczy z cudem zbli˝aç si´ mieÊciç w kadrze uwa˝aç by nie do∏àczyç do nie ma nic wsie opustosza∏y drzewa lgnà do ziemi wy˝ej b∏yszczàgóry i ta bli˝ej nieokreÊlona pora roku a my wcià˝ przepe∏nieni a˝ do odwrócenia a˝ do przejÊcia zataczamy kr´gi 13 er wiele pobraƒ i wiele uwik∏aƒ noce podupad∏e pod wp∏ywem ∏amliwe a dni ch∏odne i nieczytelne w nag∏ych skokach rt´ci niech pomyÊli: j´zyk nieustanne radio oburàcz i ju˝ wszystko mia∏o zawrzeç: spokój kruchy gniazda gwiazd w stada zebrane do lotu milion fanek nie mo˝e si´ myliç za ich g∏osem p´dzi kuku∏czy podrzutek po˝ar lub zw´glony sen o nim Êpiàca pi´knoÊç ciÊnienie tylko akustyczne Êwiat∏o sztuczne mi´dzy deskami odnajduje serce w pe∏ni gotowe do spo˝ycia i cieƒ bielszy bo to stanie si´ na pewno jesteÊ cz´Êcià mnie - mówisz poczàtek i koniec zaszyte w brzmieniu g∏osu krew krà˝y we Ênie i sprawdzajà si´ najczarniejsze interteksty ptaki z w´gla coraz bli˝ej ziemi Êwit cia∏a 14 15 utrata (sk∏ad) p´powina i jeszcze bardziej wià˝àc si´ jak koƒ z podrz´dem mi´dzy pocz´ciem a rozci´ciem brzucha g∏owy ogólnie przyj´tej ca∏oÊci na godzin´ przed rozstàpieniem si´ wód które tym razem nie niosà ze sobà ˝adnych Êwi´toÊci chce ci´ mieç z powrotem i pójÊç stàd gdzieÊ jak to mówià w choler´ popatrz co za natr´tnoÊç dokr´cona dociÊni´ta zbiera swoje ˝niwo z∏owieszczo brzmiàce dies irae och jakie nie∏adne si´ to wydaje wreszcie pozwalamy si´ ponieÊç odciàç koƒcem który i nas poÊrednio dotyczy dochodzimy do innej bajki 16 z g∏owà na wschód zwrócony na zmian´ choroba to py∏ na ustach g∏os pod nimi w z∏oÊci prze∏àcza dream on/off wszelkie reakcje noce polarne na sen wzi´te wielki b∏´kit wewnàtrz powlekanej kapsu∏ki troch´ tranu g´stej zieleni goràczka wmuszona i musujàca mhz dzisiaj bierze nock´ b´dziesz mog∏a dzwoniç i dzieliç si´ snem wraz z garstkà najwierniejszych s∏uchaczy przeboje lata z radiem troch´ rocka i jazz wype∏nià nam czas do godziny czwartej o czym porozmawiamy? co sàdzicie paƒstwo o tym --- co o tamtym? bydgoszcz podst´pnie migajàce Êwiate∏ka i taki te˝ widok z okna ˝elazne konstrukcje zasiane gdzie ziarnko zawia∏o do ziarnka z mózgu do gongu naoko∏o g∏owy przez ˝o∏àdek do serca w Êwi´ta przeciàç kraj na pó∏ na linii wiruje kontrolka na dworcu ta cz´Êç drzewa genealogicznego której trop odkrywa tylko gdy przyje˝d˝a typ trzydniowego imigranta w staraniach o rzetelne akcje serca kiedy s∏oƒce powleka bezbarwnà skór´ a cia∏o w odwrocie ledwo zmywa si´ z toksyn jeÊli wcià˝ emisja dobra do ostatniej Êcie˝ki i na siatce d∏oni napisy koƒcowe nie bez ciàgów dalszych 18 19 she’s lost control musique d’ameublement cisza nie istnieje: rytmem b´dziesz jego wtyczkà tu jeÊli mo˝na zaufaç dêwi´kom ulice regularne jak nigdy – miasto to tylko oÊ Êwiat∏a ty Êpisz albo udajesz i milczysz zaciekle w wiersz wtulona on ch∏onie to z∏udzone ciep∏o tu ˝ycie si´ toczy tam ledwie zagnie˝d˝a czas wype∏niony po brzegi w∏asnor´czne mapy i listy mi∏osne w koƒcu na jaw wydane co wtedy? marcie kraw´dzie rzek to Êniegiem wype∏nione usta most jak palec na nich chroni nas od wody kra niesie proÊby w gardle tonà marzanny Êpiew topnieje nagle i sp∏ywa do êród∏a na razie po˝ar nad wszelkà wàtpliwoÊç 21 ultra przejÊcie tak odleg∏e ˝e a˝ bezbolesne dopóki linia ˝ycia wzd∏u˝ kr´gos∏upa zanim w czyichÊ oczach zaskoczy pami´ç o nas a Êlady przetrà si´ by ujawniç pustk´ studio to zamkni´ta wyciszona przestrzeƒ emisja lokalna zast´puje wizje za nià setki kabli po∏àczenia szeregowe kwestia zale˝noÊci albo ci´ç i nast´pstw w odpowiednim szyku we w∏aÊciwym lustrze (wbrew pozorom wa˝ne po której jest si´ stronie) odbije si´ coÊ wi´cej na tych p∏ytach bez podk∏adu zabrzmi zima million bu∏garów prosi o troch´ basu a basista zniknà∏ za filarem na swoje miasto kaszle g∏oÊno g∏oÊniej od bomb z pog∏osem w dodatku ze Êciany zwisa cienkie nic porozumienia i taka ulica kolejowa niby centrum warszawy a tu jakieÊ chaszcze podworcowe baraki zamienione w kluby dyskoteka czynna ca∏à prognoz´ pogody zaprasza z otwartymi dekoltami przyjemna jest ÊwiadomoÊç ˝e ktoÊ na niego czeka wi´c (by∏am u kole˝anki) wraca za tydzieƒ przyniesie ci czerwone krzaki wi´cej grzechów nie pami´taj 22 23 zamkni´cie kina moskwa pewne chwile najlepiej filmowaç z r´ki rzeczy których dziÊ ju˝ nie dobudzisz skoro zabójczy ˝art dosi´gnie i ciebie jeÊli Êmiejesz si´ z w∏asnych dowcipów nowa aleksandria miasto martwa choinka sunie po snu wydmie wydmuszce nocy pe∏na ludzi na których zemÊci∏a si´ natura co milczà by inni mogli przemówiç kiedy w koƒcu przyjdziesz i w drodze na pó∏noc zgie∏k ca∏y utrwalisz ci´˝arem u ramion wzajemnie ustalone granice nieprzepuszczalna s∏aboÊç którà zdà˝ysz zgasiç zanim wróci jak brudne fale przesuwajà si´ szynami ˝y∏ smugi kolorów równo roz∏o˝one na siatkówce oto dowód ˝e gdzieÊ tam w sercu nadal si´ nale˝y od wypowiedzenia masz siedem dni: przybierajà kszta∏ty drapie˝nych zwierzàt szyfr zrywa si´ z cia∏a taki kamieƒ w gardle bo jeÊli s∏owo obraca pryzmaty to reszta jak stworzenie Êwiata co nie przejdzie przez usta zupe∏nie nieobecne choç nieobce punkty wyjÊcia 24 cherry blossom girl warstwy sen o wodzie: powoli wgryza si´ w sieç cia∏ czu∏ych jak winylowe p∏yty nieznoÊnie mokry beton semafory zapadnie po˝egnalne wstà˝ki na nagich ramionach kobiet nad rzekà która miejscowym s∏u˝y za Êmietnik i bóg wie co jeszcze te dwie to nieznajome chcia∏by znaç ich córki jedna s∏yszy g∏osy a on bia∏y szum w uszach i odczyn na j´zyku – zdrada zdrada zdrada jak tablica mendelejewa rosyjska ruletka a potem tylko zmywanie obecnoÊci na wschodzie zmiany niewygas∏e bagna w p∏ucach 26 dzielnice rozpusty kolorowe wzory w szybach atrakcje na dotkni´cie r´ki dyskotekowe Êwiat∏a i kule armatnie albo nawet ca∏e armie mrówek na piknikach w parkach dzieci ojcowie matki wszyscy Êwi´ci uroczysty nastrój odk∏ada si´ tutaj z ka˝dym pociàgni´ciem niechybnie wryty w Êrodek rozkopanej ziemi (jutro wyrównajà nawierzchni´ pojutrze nawiozà cementu co potem wiadomo moja droga) 27 na raz w styczniu pójdzie do pracy i zacznie przynosiç zyski czas najwy˝szy nasta∏ w∏aÊciwy dzieƒ nadszed∏ wszystko ju˝ gotowe cele upatrzone godzina wybi∏a co z∏ego to nie on pomyÊli nawet o uporzàdkowaniu i jasne pochwali si´ jeÊli zapytasz new order on umier w janwarie, w naczale goda j.brodski sygna∏ s∏abnie orle kaukazu i niszczeje s∏yszenie szczàtkowe wiosna w tbilisi Êciele si´ g´sta razem z winem kobietami Êpiewem w mg∏´ wleczona nim zamknie obwód wszystko wtedy zmierzy si´ z czasem cichymi dniami zagotuje a˝ do czerwonoÊci wybacz ˝e to mówi: per∏a w koronie odbije przysz∏e plany wed∏ug swoich porzàdków a potem roz∏o˝y r´ce zdziwiona w koƒcu z dumà wepchnie kart´ w trzewia bankomatu klawisze zduszone zagarni´te pola marzy o tytu∏ach pracownik miesiàca dobrze pasuje do imienia i nazwiska nie Êmiej si´ jutro ma rozmow´ dziÊ pewnie nie zaÊnie b´dzie odpowiada∏ w trzech j´zykach uÊmiecha∏ si´ w jednym a r´k´ poda z pos∏uszeƒstwem przodownika stanowiska dyrektorskie wyjazdy integracyjne placówki dyplomatyczne zeznania podatkowe listy obecnoÊci studia podyplomowe pomoce socjalne zwolnienia lekarskie w przejrzystej gablocie razem z innymi zawiÊnie przej´ty to nie tak mia∏o byç 28 29 fascination street deszcz budzi nas po raz drugi nowe idzie wsz´dzie znaki sygna∏y Êwietlne ˝arówka p´ka przewody szemrzà koÊci w kolanie znowu w ruchu tanecznym dwa do przodu trzy do ty∏u bolà uk∏ady zwyrodnia∏e spotkanie w j´zyku którego si´ nie zna do tego muzyka w stu procentach z niszy gra towarzyska na stolikach p∏ynie do ciebie jaskrawa skarga kowala i t´tni w∏asnym rytmem gdy ksantypa opuszcza kolejne jadalnie w nadziei na rych∏e zmywanie czy umiesz zahamowaç powódê jeÊli przywodzisz jedynie opowieÊci o Êmierci? przestrzeƒ w koƒcu oczyÊci ktoÊ z b∏ota choç przelana w dobrej sprawie bo nowe plemiona nie przyjdà nie wyjaÊnià si´ kiedy skoƒczy si´ ha∏as nie wejdzie tu ju˝ nikt 26 31 electro pop micha∏owi kasprzakowi ciep∏o w swym przesyceniu przez palce umyka na pokój i razem z mi´Êniami bierze nas za nic zwyczajny zanik lepkiego Êwitu na obcym terenie chód dostrojony gdzieÊ pomi´dzy szóstym a dziesiàtym jardem g∏adko przechodzi w bieg na orientacj´ skoro jesteÊmy lustrami naszych kobiet i wiàzki Êwiat∏a posy∏amy po bo˝emu by umiera∏y w szcz´Êliwszych miejscach bia∏ych lilii grzàdki papier no˝yce kamieƒ bawimy si´ w uwieranie i ty wytrzymujesz znacznie d∏u˝ej czym wzbudzasz niema∏y podziw potem wspólnie tracimy wyczucie odleg∏oÊci jakby s∏oƒ nastàpi∏ nam na ods∏uch i kolory zmieniajàsi´ kolejno biel ból b∏´kit zieleƒ w êrenicach pozbawia j´zyk z∏udzeƒ którymi przesiàka niebo reszta pozostaje nietkni´ta gdzie szmery niegdyÊ pozbawione prawa g∏osu znowu czekajà na wolny mikrofon wi´c zagraj to sobie drobne rysy na winylach fa∏sze ustawione w wiersz poleceƒ 33 kopenhaga gra Êwiate∏ stacje badawcze nowe sensacje dzienny bilans dêwi´ki zwarcia szmery mocno na nogach gdy dwa êród∏a zlewajà si´ w obcego miasta podziemne przejÊcie: logika snu przypomni o sobie cz´stotliwoÊç usamodzielni si´ w zaÊwiatach unitra w tym zwiàzku móg∏by byç kobietà z przek∏utym p´pkiem – pi´tnem i ig∏à w ˝yle z∏ota kiedy przetacza si´ z lektury nocnej w dziennà wÊród podci´tych Êci´gien zdemontowanych skrzyde∏ demobili demoludów pierwszych nielegali z przedmieÊcia gdzie na z∏ego nie dzia∏a nawet mongolska ∏y˝ka po˝egnaƒ ta teoria wyklucza dotarcie jeÊli wszystko zmienia punkty zakleszczenia wzgl´dem siebie i ojca i syna i jeszcze matki boskiej podziwianej za upór wr´cz niegodny bajki 35 classic new romantic joy division piosenka jest dobra na wszystko a my wybieramy te ∏atwe kiedy w´glem cennym si´ staje i ostrzy g∏os ci´˝ki od widzeƒ b∏otniste cia∏a niebieskie bracia i siostry w eterze wiatr niesie ogniska chorób – stany zapalne nas pe∏ne w g´stych konstrukcjach ze stali i rafii jest test s∏odkie radio luksemburg wolne ró˝e europy barykady sztandary hymny w t∏umaczeniu z innego na nasze i koniec z∏udzeƒ by daç si´ sprowadziç do pionu by przypomnieç o dawkach i Êwiat∏ach ostatecznie wi´ê pozostanie ka˝dy proces wstrzymany jak oddech 36 37 retro et er often the squatting arab, or group of arabs, plotting, probably, against our christian empire e. bishop lubi dzielnice fabryczne - obywatel miast wie nawet dlaczego zaspany bulwar w toruniu Êmie nazywaç si´ filadelfijskim Ênieg jest spiskiem kolejowych frakcji mocnych reprezentacji dziadków mrozów na stacjach w dni powszednie i Êwi´ta ˝yczy im myd∏a a tak˝e pomyÊlnoÊci w jego stosowaniu ach naprawd´ trzeba byç nacjonalistà ˝eby kochaç te niziny wreszcie ∏ódê to ch∏ód we w∏óknach mi´Êni a on jak komin rozgrzany niepewnie milczy i paruje czterech czeskich poetów w Êladowych iloÊciach nocy tkwimy rozmazane ulice zanurzone w stercie bia∏ych domków drzew krzewów i tradycyjnie dzieci bo to wa˝ne reszt´ wydano zmieniono na oliwne góry znasz je w koƒcu z pierwszych podejÊç ponumerowanych kartek pod kloszem imitujàcym nijakie barwy wi´c jakiego koloru jest anhedonia? ∏adnie razem lÊnimy zwrotnice przewracajà si´ ods∏aniajàc filtry rezystory zespo∏y napi´ç których istnienie wielokrotnie negowano a przecie˝ Êpimy wcale nie podmienieni przez nikogo i przez nic Êni mu si´ „cocoon” the mission a ty ju˝ spokojna Êciskasz jego r´k´ koniec odnajduje si´ tam gdzie rozkradajà tory 38 39 mono to staje si´ takie proste kiedy nie ma ju˝ o co walczyç i kolejna kreska pozbawia dost´pu do morza a ona zmienia kana∏ i wyra˝a ch´ç na taƒce w stylu wolnym god put a smile upon your face. s∏oƒce muÊni´cie decyzje trwa∏e jak wytatuowane inicja∏y znikajà z marginesów skóry by przypadkiem utkwiç za kratkami gdzie ju˝ tylko obce niebo zupe∏nie inny kszta∏t materii a dalej jak w psychologicznym teÊcie w b∏´dzie je˝y si´ jarzeniówka Êliska faktura po której wodzi palcami wch∏onie wkrótce ostatnie resztki ciep∏a bo tak czy inaczej jest si´ zawsze troch´ winnym oczekiwanie na przewrót radioodbiornika poetyka zamilknie w koƒcu wraz z t∏umem co chcia∏ zobaczyç Êci´cie pismo obrazkowe trzeba przenieÊç na j´zyk serce g∏ow´ skr´ciç poÊliniç choç w jego miejsce jedynie sennoÊç ∏ó˝kowa obrotnoÊç a i tak nadal wykonalna bliskoÊç ciep∏o tylko oprzyj g∏ow´ na piersi a wieczór wywo∏a si´ sam i przylgniemy do siebie dwie tlenowe maski punkt wyjÊcia b´dzie gniazdkiem przez które przesili si´ pràd i jak sta∏o tak zgaÊnie to miasto promieƒ wp∏ynie wprost do cia 40 Powy˝ej rejestru Wiersze ze s∏ów wolnych i wiersze z nowotworów s∏ownych sà tylko czczà partyturà deklamacji, czyli wykrzykiwania, bo albo zdanie krà˝y wokó∏ nich, w nich nie b´dàc, albo jest paplaninà dr´ czàco prymitywnà - napisa∏ niegdyÊ Peiper w artykule „Poezja jako budowa”. Nic wi´c dziwnego, ˝e ten poeta i teoretyk zarazem sta∏ si´ g∏ównym patronem wierszy Krzysztofa Ciemno∏oƒskiego, wier szy, stanowiàcych nie lada kokos do zgryzienia. Przede wszystkim dlatego, i˝ poezja Ciemno∏oƒskiego zaistnia∏a w momencie, kiedy dogor ywa∏ jeszcze tzw. warszawski neolingwizm, któr y nie móg∏ przecie˝ nie odcisnàç swojego pi´tna na tym kszta∏tujàcym si´ dopie ro poecie, sam zaÊ autor „Przebiç” z trudem umyka∏ bezzasadnym zresztà zarzutom o epigonizm. W tym miejscu jednak bardzo Êwia dome odwo∏ania do myÊli Peipera zdajà si´ ratowaç sytuacj´, zaÊ jej poetycka realizacja Êwiadczy o indywidualnoÊci tej lir yki. Dla Ciemno∏oƒskiego (tak jak dla Peipera) najwa˝niejsza jest fraza; nie puste s∏owotwórstwo, neologizacja, nie instrumental ne, brawurowe traktowanie j´zyka, lecz potoczystoÊç mowy. I to ró˝ ni tego poet´ od wielu innych - by pos∏u˝yç si´ ukutym przez Igora Stokfiszewskiego terminem postneolingwistów. To ró˝ni te˝ Ciemno ∏oƒskiego od macierzystego zjawiska warszawskiego: o ile neolin gwizm skupia∏ si´ bàdê na poszczególnych s∏owach i semantycznej wariacji pomi´dzy nimi (Cyranowicz, Mueller), bàdê na niekontrolo wanym strumieniu j´zykowym (Cecko, Lipszyc), o tyle autor „Przebiç” traktuje ju˝ wiersz na powrót jako konstrukcj´, w której chodzi o taki zespó∏ s∏ów, któr y by budzi∏ w nas zachwyt nast´p stwem i zwiàzkiem poj´ç; o kunsztowne zestawianie i wiàzanie widzeƒ (Peiper). Jego poszczególne teksty urastajà zatem do rangi mikronarracji, sk∏adajàcych si´ na ca∏oÊciowà opowieÊç o... O sobie uwik∏anym w jakieÊ niejasne relacje pomi´dzy tekstem a opisywanà rzeczywistoÊcià, tekstem - znów powtarzajàc za mistrzem - porzàd kujàcym i pseudonimujàcym t´ rzeczywistoÊç za pomocà okreÊlo nych schematów - tu dodajmy - narracyjnych: ca∏e ˝ycie do przej´cia a to tylko / fragment du˝a litera og∏oszona / tytu∏em wst´pu tylko sprz´˝enie // sam poczàtek / który roz∏o˝y wszystko / na Êcie˝ki - zapowiada inaugurujàcy tomik wiersz „love rules. berlin 2003”. Wspomniane Êcie˝ki przywo∏ujà na myÊl topos drogi - jak˝e nieod∏àczny od pierwszych form o-powieÊciowych. A wszak - wedle ustaleƒ wspó∏czesnej psychologii - nasza percepcja Êwiata dokonuje si´ przez pryzmat okreÊlonych kulturowo wzorców w∏aÊnie o strukturze narracyjnej, wzorców, których nieskoƒczonej iloÊci Ciemno∏oƒski jest w pe∏ni Êwiadomy: wreszcie / pozwalamy si´ ponieÊç / odciàç koƒcem który i nas poÊrednio / dotyczy dochodzimy do innej bajki. Stàd te˝ pewnie jak˝e wieloznaczny tytu∏ tomiku: „Przebicia”. Po pierwsze - nasuwa on skojarzenia z intertekstualnoÊcià ksià˝ki (nie tylko echa twórczoÊci Peipera i neolingwistów, ale te˝ incydentalne nawiàzania do Brodskiego, brulionowców, Remarque’a; interdyscyplinarnoÊç - m.in. motywy filmowe), b´dàcà wyrazem artystycznej ÊwiadomoÊci autora o wp∏ywie innych narracji kulturowych na nasz sposób postrzegania rzeczywistoÊci. Po drugie - odwo∏uje si´ do p∏aszczyzny brzmieniowej tych tekstów. Albowiem nie doÊç, ˝e Ciemno∏oƒski - w warstwie tematycznej - korzysta z najró˝niejszych motywów muzycznych /powy˝ej rejestru s∏ychaç tylko / przyt∏umiony dêwi´k fortepianu i skrzypiec/, to ponadto jego zrytmizowana, potoczysta fraza (o której wspomina∏em ju˝ wy˝ej) imituje jakiÊ permanentnie przebijajàcy przez wiersze podk∏ad dêwi´kowy. Po trzecie wreszcie - „Przebicia” kojarzà mi si´ z przebijaniem numerów, przebijaniem danych, wi´c pewnym fa∏szerstwem, w tym wypadku - fa∏szowaniem to˝samoÊci, którà trzeba na powrót w tekÊcie ustaliç. Albowiem j´zyk to broƒ obosieczna, czego ÊwiadomoÊç ukazuje warstwa lingwistyczna tych wierszy: poczàtek i koniec zaszyte w brzmieniu g∏osu / krew krà˝y we Ênie i sprawdzajà si´ / najczarniejsze interteksty. Poeta, tworzàc tekst, wik∏a si´ poniekàd w meandry znaczeƒ, których pomna˝anie sam nieuchronnie prowokuje, a które notorycznie próbujà uniemo˝liwiç komunikacj´ z tym drugim „ja”, usi∏ujà odwo∏aç zaplanowane w tekÊcie spotkanie. Dochodzi do sytuacji, w której jakikolwiek byt podmiotu zostaje 42 43 podwa˝ony - bo skoro nie mog´ w tekÊcie spotkaç tego Innego (czy - tej Innej), to nie mam wobec czego ukonstytuowaç swojego isnienia. Tote˝ Ciemno∏oƒski post´puje z j´zykiem wedle w∏asnych tego˝ j´zyka metod. Czyni zeƒ lasso, którym wywija i zarzuca we wszystkie strony, próbuje jeszcze silniej wzburzyç - i tak ju˝ dosyç wzburzone - klucze znaczeƒ. Z tej semantycznej intensyfikacji autor „Przebiç” wychodzi jak gdyby ocalony - b´dàc „poddanym” j´zyka, zdobywa nad nim na chwil´ w∏adz´, aby móc - jako twórca - wykreowaç rzeczywistoÊç, w której zaistnieje, choçby lokalnie, aby móc wpasowaç si´ w nieciàg∏à i temporalnà szczelin´ istnienia: podskórne drgania pór roku / w swoich zmianach ledwo wyczuwalne / jak puls i tak samo liczne / radiow´z∏y ch∏onne by przez sen / móc nadawaç punktowo. Punktem kulminacyjnym wierszy Ciemno∏oƒskiego zdajà si´ byç puenty. To w∏aÊnie tam, po d∏ugich zmaganiach z j´zykiem, dochodzi do spotkania, wr´cz namacalnego zbli˝enia z tà drugà osobà, poszukiwanà niczym listem goƒczym, a gwarantujàcà ustanowienie nowej to˝samoÊci. Moment epifaniczny (tj. moment zaistnienia „ja” ) pozostaje zatem nieroz∏àczny z finalnym momentem erotycznym, po czym uniewa˝nia si´ wraz z zakoƒczeniem tekstu: a przecie˝ Êpimy wcale nie podmienieni / przez nikogo i przez nic Êni mu si´ / cocoon the mission a ty // ju˝ spokojna Êciskasz jego r´k´. Trwam dopóty - jakby powiedzia∏ Ryszard Nycz - dopóki trwa moja opowieÊç. Micha∏ Kasprzak 44 love rules. berlin 2003 projekcje iona. po przejÊciach oburàcz er p´powina utrata (sk∏ad) mhz bydgoszcz musique d’ameublement she’s lost control ultra million bu∏garów zamkni´cie kina moskwa nowa aleksandria cherry blossom girl warstwy new order na raz deszcz budzi nas po raz drugi fascination street electro pop bia∏ych lilii grzàdki kopenhaga unitra classic new romantic joy division et er retro mono god put a smile upon your face. s∏oƒce pos∏owie 46 9 11 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42