Zredukować przypadek do cudu? Kilka uwag na temat redukcjonizmu.

Transkrypt

Zredukować przypadek do cudu? Kilka uwag na temat redukcjonizmu.
Marta Mikosz
Zredukować przypadek do cudu? Kilka uwag na temat redukcjonizmu.
Nauka pełniła niegdyś funkcję lustra, dającego niezbyt wyraźny, tu i ówdzie zniekształcony, lecz w każdym wypadku pojedynczy obraz świata. Dziś jest tym samym lustrem, w
którym możemy dostrzec niezwykle ostry i szczegółowy obraz; niestety, lustro to rozbite jest
w drobny mak – każdy z odłamków odbija określony fragment rzeczywistości, ale serii powstających obrazów nie umiemy złożyć w jedną całość1.
Mimo zasygnalizowanego powyższą metaforą biegu wypadków w nauce, wydaje się, że
dążność do spójnego postrzegania rzeczywistości jest immanentną składową człowieczeństwa. Jak pisze Michał Heller2, „w poglądach każdego człowieka istnieje pewne jądro, ku
któremu niejako zbiegają się wszystkie inne przekonania. Im bardziej jakieś poglądy są przemyślane, tym bardziej „zbieganie się” ma charakter siatki logicznych wynikań.”. Rozkwit
nauk empirycznych w przeciągu ostatnich stuleci sprawił, iż opisane powyżej zjawisko ekstrapolowane zostało na naukę w ogóle. Ciągi faktów3, tworzące pomosty pomiędzy – jak się
zdawać mogło – niepołączalnymi odłamkami lustra, zrodziły bowiem myśl, że nauka podlega
unifikacji i jest redukowalna do nauki podstawowej, jaką jest fizyka4. Jest to teza niezwykle
atrakcyjna i choć wydaje się niemożliwa do zrealizowania, zajmuje istotne miejsce w świadomości naukowców5.
Jednym z narzędzi pozwalającym na poszukiwanie jedności nie tylko w szeroko pojmowanej nauce, ale również wewnątrz poszczególnych jej dyscyplin, jest redukcjonizm6.
Adam Urbanek7 definiuje ów termin następująco: „[jest] to postulat filozoficzny i metodologiczny dowodzący, że dane obiekty i procesy złożone lub odnoszące się do nich teorie mogą
być sprowadzone (zredukowane) do podstawowych lub elementarnych zjawisk lub też ogólnych pojęć teoretycznych i w ten sposób otrzymać ogólne wyjaśnienie. (…) Pod względem
1
Niniejsza metafora, stworzona w odniesieniu do współczesnej fizyki, pochodzi od prof. Andrzeja Staruszkiewicza. Cytowane za: Fuliński A., Jedność czy redukcjonizm. O zakusach fizyki wobec innych nauk. Forum
Akademickie 9
2
Heller M., Filozofia i wszechświat. Wybór pism. Universitas, Kraków 2006, s. 35
3
Jako przykład takiego ciągu podać można przejście – w porządku historycznym – od genetyki mendlowskiej do
biologii molekularnej, dowodzące możliwości sprowadzenia złożonych zjawisk do procesów fizykochemicznych.
4
Grobler A., Metodologia nauk. Wydawnictwo Aureus, Wydawnictwo Znak, Kraków 2006, s. 196-201
5
Kociuba M., Mathesis universalis - naukowy mit jedności. Lubelskie Odczyty Filozoficzne nr 6/1998
6
Należy podkreślić, iż niniejsze opracowanie nie ma na celu pełnej analizy problemu redukcji w filozofii nauki,
a jedynie próbę obrony metodologii redukcjonistycznej jako podejścia umożliwiającego poszukiwanie prawidłowości w świecie i dającej możliwość jego zunifikowanego opisu.
7
Urbanek A., Redukcjonizm, w: Filozofia a nauka. Zarys encyklopedyczny. Zakład Narodowy im. Ossolińskich,
Wydawnictwo PAN, Wrocław, Warszawa, Kraków, Gdańsk, Łódź 1987
1
metodologicznym redukcjonizm głosi prymat redukcji jako metody badania i wyjaśniania,
uważa ją za główną lub wyłączną metodę. Rozważany jako teza teoriopoznawcza redukcjonizm postuluje możliwość pełnego sprowadzenia teorii lub zbiorów praw odnoszących się do
jednej dziedziny nauki do takich samych praw sformułowanych w innej dziedzinie, a w swej
skrajnej formie głosi możliwość redukcji wszystkich teorii do teorii fizykalnych.”.
Powyższa definicja sygnalizuje bardzo ważną cechę metodologii redukcjonistycznej, a
mianowicie wspomnianą wyżej możliwość sprowadzenia zjawisk złożonych do sumy zjawisk
podstawowych. Zwraca jednocześnie uwagę na fakt, iż jedynie redukcjonizm w skrajnej postaci sugeruje możliwość zbudowania fizykalnej „ogólnej teorii wszystkiego”. Jak jednak
podkreśla Andrzej Fuliński, jest on często w sposób nieuprawniony utożsamiany z mechanicyzmem czy fizykalizmem, co powoduje pejoratywne zabarwienie owego terminu w powszechnym odbiorze.
Należy zapytać tu o źródło takiego stanu rzeczy. Oczywistym jest fakt, iż w wypadku
metodologii nauk empirycznych musi nastąpić wykluczenie z wnioskowania wszelkich przyczyn ponadnaturalnych8. Redukcjonizm, sprowadzając zjawiska bardziej złożone do prostszych, dodatkowo uwypukla „zimną logikę” otaczającego nas świata; łatwo tu przekroczyć
cienką granicę i uznać, że nauki empiryczne oferują nam pełną wizję rzeczywistości, lub że
wręcz dowodzą nieistnienia sfery transcendencji. Wydaje się ponadto, iż fakt odzierania rzeczywistości z warstwy mitu nie jest sam w sobie powodem kłopotliwego statusu redukcjonizmu. Negatywne jego postrzeganie ma swoje korzenie przede wszystkim w tym, że przyjęty
w pracy naukowej, zadziwiająco często rzutuje na pozanaukowe poglądy badaczy9. Jest to
szczególnie widoczne w ich popularyzatorskiej działalności10 i w ten sposób oddziałuje na
światopogląd wielu ludzi nie zaangażowanych bezpośrednio w naukę.
8
Podkreślić jednak należy, iż nie wyklucza się ich istnienia, a jedynie wyłącza z procesu poznawczego, ograniczając się do formułowania wniosków na temat zjawisk pojmowalnych rozumem.
9
Trafnie ujmuje owo zjawisko Edouard Bone (w: Bóg, niepotrzebna hipoteza? Wydawnictwo WAM, Kraków
2004): „Zatem ryzyko, czy wręcz niebezpieczeństwo ateizmu, wzrastające w miarę jak naukowy zwyczaj brania
w nawias czynników obcych doświadczeniu naraża naukowca na pokusę negowania transcendencji. Krok dzielący intencję od roszczeń bywa nader łatwo, bezwiednie niemal, przekraczany. Kiedy ten zwyczaj abstrahowania
praktykuje się w granicach języka naukowego, dochodzi niekiedy do traktowania go jako koniecznej reguły,
także poza domeną badań naukowych, oraz do odrzucania jako pustych i pozbawionych znaczenia kategorii
Boga, nadprzyrodzoności, osoby, wszelkich pojęć, które nie mają sensu w kulturze, w której nauka stałaby się
najwyższym, koniecznym wręcz, narzędziem poznania. Naukę zaczyna się wtedy naiwnie uważać za coś, co w
całości zaspokaja pragnienie wiedzy.“
10
Najbardziej znanym przykładem badacza będącego przykładem opisanego zjawiska może być Richard Dawkins, który negował możliwość udziału czynników nadprzyrodzonych w zjawiskach biologicznych, przede
wszystkim zaś w zjawisku ewolucji (patrz: książki „Samolubny gen”, Ślepy zegarmistrz” tegoż autora). Przemyślenia oparte na tezie o nieistnieniu Boga zamanifestował ostatecznie w swej najnowszej książce (Dawkins R.
The God Delusion. Houghton Mifflin Books, Boston, US, 2006 – fragment w: Gazeta Wyborcza 263 (2006), pp.
32
2
To właśnie za sprawą uprawianego w imię racjonalności przenoszenia założeń metodologicznych, koniecznych w naukach empirycznych, do życia codziennego rzeczywistość pozbawia się wymiaru mitu. Budzi to u wielu ludzi uzasadniony sprzeciw, skierowany paradoksalnie przeciwko samemu redukcjonizmowi, który wydaje się najbardziej radykalnie przemawiać na rzecz materialistycznej wizji świata.
W istocie jednak redukcjonizm, podobnie jak każde z przyjmowanych w nauce założeń,
nie stanowi zagrożenia dla sfery mitu. Francois Jacob11, wybitny biolog, pisze: „W kwestii
jedności i spójności objaśnienie mityczne znacznie przewyższa wyjaśnienie naukowe. Nauka
nie dąży bowiem od razu do całkowitego i definitywnego wyjaśnienia Wszechświata; funkcjonuje tylko lokalnie. Przeprowadza na zjawiskach eksperyment szczegółowy i przez to dochodzi do opisywania i definiowania. Zadowala się odpowiedziami cząstkowymi i tymczasowymi. Wszelkie inne natomiast systemy wyjaśniania: magiczne, religijne czy mityczne, inaczej niż nauka, ogarniają wszystko”.
Płynie stąd wniosek, iż nawet, jeśli uda nam się przekroczyć bariery powodujące lokalne
funkcjonowanie nauki, nie zrozumiemy nic ponad sposób funkcjonowania poszczególnych
trybików w machinie Wszechświata. Transcendencja w sposób nieunikniony umknie nam z
pola widzenia; empiria natomiast nie wyjaśni całokształtu rzeczywistości, a tym samym – nie
przejmie funkcji mitu. Gatunek ludzki, świadom tego faktu, lecz gnany wewnętrznym imperatywem, nieustannie podejmuje próby wyjaśniania otaczającej go rzeczywistości, zdecydowanie wykraczające poza warstwą utylitarną, jaką niewątpliwie ma nauka12. Ponadto, niejako z
góry, zakłada, że redukcjonizm może mieć tu doniosłą funkcję eksplanacyjną13. Dlaczego?
Pewne wskazówki może przynieść tu fragment eseju Albert Einsteina: „Można powiedzieć, że „wieczna zagadka świata” to jego zrozumiałość. Jedną z większych zasług Kanta
polega na tym, że pokazał on bezsensowność twierdzenia o realności świata zewnętrznego
bez tej zrozumiałości. Gdy mówimy o „zrozumiałości”, sens tego wyrażenia jest całkiem prosty. Zawiera on w sobie doprowadzenie do określonego uporządkowania wrażeń zmysłowych
przez tworzenie ogólnych pojęć, ustanowienie wzajemnych związków pomiędzy tymi poję-
11
w: Gra możliwości. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1987, pp. 25 – 26. Cytowane za: Kociuba
M., Mathesis universalis - naukowy mit jedności. Lubelskie Odczyty Filozoficzne 6 (1998): 137-157
12
„Nauka i filozofia mają (…) ważny element wspólny: ich pierwszym celem są one same, przez co w jednakowym stopniu ujawniają specyfikę człowieczeństwa. Pytając o ich cel, irytujemy i w pewnym sensie obrażamy
naukowców; żądamy bowiem usprawiedliwienia czegoś, czego nie można nie robić.”, w: Łuków P., Bezinteresowna ciekawość. Świat Nauki nr 7 (179)/2006, pp. 22
13
„(…) Trzeba powiedzieć, iż ostatecznym źródłem, tak silnie manifestującej się, jedności w poznawczym ujmowaniu świata jest kulturowo-psychologiczne a priori.”, w: Kociuba M., Mathesis universalis - naukowy mit
jedności. Lubelskie Odczyty Filozoficzne nr 6/1998
3
ciami a doświadczeniem zmysłowym; związki te bywają ustanawiane wszelkimi możliwymi
sposobami. Sam fakt tej zrozumiałości przedstawia się jako cud”14.
W świetle powyższej wypowiedzi uznać można, że założenie, iż istnieje możliwość opisu złożonych zjawisk za pomocą języka zjawisk o niższym stopniu złożoności jest prostą kontynuacją założenia o racjonalności świata. Co więcej, w wypowiedzi Alberta Einsteina założenia te przeplatają się ze sobą, racjonalność bowiem, według autora, pozwala więc na wyprowadzenie z empirii szeregu terminów teoretycznych i ich wzajemnych relacji, co ma ułatwić nam lepsze pojmowanie rzeczywistości. Czyż nie podobnie zdefiniowano powyżej redukcjonizm?
Najważniejszym elementem cytowanej powyżej wypowiedzi Alberta Einsteina wydaje
się być jednak teza, będąca łącznikiem pomiędzy racjonalnością nauki a sferą niepoznawalnego, a mianowicie twierdzenie, iż zrozumiałość świata może być rozumiana jako cud. Istotnie, niezwykłym jest, że nasz niedoskonały aparat poznawczy pozwala na badanie świata.
Niezwykłym jest, że ów świat jest badalny i zrozumiały. Tym bardziej niezwykłym jest, że
możemy śledzić zjawiska na różnych poziomach organizacji, znajdować między nimi zależności przyczynowo-skutkowe i próbować opisywać je w zunifikowany sposób.
Co więcej, dopiero spojrzenie na świat okiem redukcjonisty pozwala zobaczyć go z naprawdę niezwykłej perspektywy. Mechanicystyczne pojmowanie warstwy empirycznej tylko
dla skrajnego materialisty będzie bowiem dowodem na przyjmowane przez niego a priori
założenie o nieistnieniu Absolutu. Dla wszystkich pozostałych, którzy nie odrzucają możliwości istnienia sfery transcendencji, może ono być źródłem refleksji nad cudem zrozumiałości świata i cudem, który przejawia się w jego funkcjonowaniu w oparciu o zrozumiałe przez
nas zasady. Zasady, które sprawiły, że świat przybrał obecny kształt, a my jesteśmy w nim
takimi, jakimi jesteśmy. To jest dopiero coś!
14
Einstein A., Physics and Reality, w: Ideas and Opinions, Dell, New York 1978, s. 283-315; cytat za: Heller
M., Filozofia i wszechświat. Wybór pism. Universitas, Kraków 2006, s. 40 (podkreślenie autorki)
4