Główne myśli „konferencji w drodze” głoszonych przez ks

Transkrypt

Główne myśli „konferencji w drodze” głoszonych przez ks
Główne myśli „konferencji w drodze” głoszonych przez ks. Tomasza Kusza
w czasie VII Pieszej Pielgrzymki Grupy 33 do Częstochowy - 16-20.08.2016
MIŁOSIERNE OCZY
„Dopomóż mi, Panie, aby oczy moje były miłosierne,
bym nigdy nie podejrzewała i nie sądziła według zewnętrznych pozorów,
ale upatrywała to co piękne w duszach bliźnich
i przychodziła im z pomocą.” (św. s. Faustyna Kowalska)
Oczy przekazują pierwsze informacje o drugim, to co przekażą prowadzi do reakcji…
i niedobrze kiedy tą reakcją jest podejrzenie. Człowiek podejrzliwy widzi to co chce
widzieć i najczęściej to z czym sam ma problem.
Być miłosiernym to nie podejrzewać, nie sądzić, dopatrywać się piękna i przychodzić
z pomocą.
Nie podejrzewać - nie szukać zła, tam gdzie go nie ma. Pozory mylą.
Nie sądzić - wyrok podejmowany na podstawie tylko zewnętrznego pozoru często
krzywdzi, prawda jest bardziej złożona niż się wydaje.
Dopatrywać się piękna w bliźnich - w największym grzeszniku jest cząstka dobra.
Przyjść z pomocą drugiemu - przede wszystkim w jego biedzie duchowej, potem także
i materialnej.
MIŁOSIERNE USZY
„Dopomóż mi, Panie, aby słuch mój był miłosierny,
bym skłaniała się do potrzeb bliźnich,
by uszy moje nie były obojętne na bóle i jęki bliźnich.” (św. s. Faustyna Kowalska)
Ucho daje rozumienie świata i innych. Prawda o człowieku przychodzi przez dźwięki.
Być miłosiernym to nie być obojętnym na ból i jęk bliźniego.
Nie być obojętnym - to znaczy kochać. Obojętność zabija miłość. Obojętność daje do
zrozumienia drugiemu, że on już się nie liczy, nie jest ważny…
Usłyszeć jęk bliźniego - to znaczy, reagować, przychodzić z pomocą jęczącym,
zachowywać się tak jak Bóg, który nie pozostawia jęku swego ludu bez reakcji.
MIŁOSIERNY JĘZYK
„Dopomóż mi, Panie, aby język mój był miłosierny,
bym nigdy nie mówiła ujemnie o bliźnich,
ale dla każdego miała słowo pociechy i przebaczenia.” (św. s. Faustyna Kowalska)
Język to narzędzie błogosławieństwa i zadawania bólu.
Być miłosiernym to znaczy nie mówić ujemnie o innych, mieć słowo pociechy
i przebaczenia.
Nie mówić ujemnie - najpierw nie mówić o tym co złe w drugim, potem nie ujmować,
czyli nie zabierać tego, co jest dobrem bliźniego, jego dobrej opinii i sławy.
Pocieszać językiem - czyli w smutku dodawać radości, w ciemności - światła, w goryczy
tego co słodkie. Nie jesteś sam, Bóg nie daje krzyża większego niż twe możliwości, Jezus
cierpi z tobą i w tobie.
Przebaczać - w kłótni obie strony cierpią, przebaczenie pozwala dalej żyć po doznanej
krzywdzie, bez wkręcania się w spiralę nienawiści i złości.
MIŁOSIERNE RĘCE
„Dopomóż mi, Panie, aby ręce moje były miłosierne i pełne dobrych uczynków,
bym tylko umiała czynić dobrze bliźniemu,
a na siebie przyjmować cięższe, mozolniejsze prace.” (św. s. Faustyna Kowalska)
Ręce mogą podać lekarstwo i mogą zabić.
Być miłosiernym to mieć ręce pełne dobra, dobrze czynić bliźniemu i na siebie
przyjmować to co trudne.
Ręce pełne dobrych uczynków - z tego świata zabierzemy tylko czyny miłości, to co
podarujemy drugiemu, dar materialny, uśmiech, słowo, czas.
Dobrze czynić bliźniemu - tak jak tego wymaga jego sytuacja, głodującemu już długo, nie
wolno dać obfitego obiadu, bo umrze, tylko skromny posiłek.
Przyjmować na siebie trudniejsze prace - to nic, że ja mam ciężko, ważne że komuś jest
lżej i lepiej. To co trudne podejmować z intencją „dla Ciebie i z Tobą Jezu”.
MIŁOSIERNE NOGI
„Dopomóż mi, Panie, aby nogi moje były miłosierne,
bym zawsze spieszyła z pomocą bliźnim,
opanowując swoje własne znużenie i zmęczenie.
Prawdziwe moje odpocznienie jest w usłużności bliźnim.” (św. s. Faustyna Kowalska)
Nogi nadają kierunek całemu ciału, nie może być tak, że ktoś ma miłosierne ręce, a nogi
prowadzą go tam gdzie tego miłosierdzia nie ma.
Być miłosiernym to śpieszyć z pomocą innym, bo prawdziwy odpoczynek jest w służeniu
bliźnim.
Śpieszyć z pomocą - nie ociągać się, nie tłumaczyć się przed sobą z braku radykalizmu,
czy lenistwa.
Odpoczynek w służbie - można wypocząć służąc innym, człowiek najbardziej się męczy
gdy zajmuje się sobą, bo egoizm męczy nie tylko tych co żyją obok egoisty, ale i samego
egoistę. Kto służy, ten kocha, a miłość przecież nigdy nie męczy.