Monitoring mediów

Transkrypt

Monitoring mediów
www.biznes.pl
2014-12-08
JOANNA SELL: NIEMCY CORAZ BARDZIEJ LICZĄ SIĘ Z OPINIĄ POLSKIEGO BIZNESU
. .,WWW.BIZNES.PL (2014-12-08 00:00:00)
biznes.pl/firma/joanna-sell-niemcy-coraz-bardziej-licza-sie-z-opinia-polskiego-biznesu/nsn5g
Mimo, że kontakty gospodarcze z Niemcami są w świetnej kondycji, warto jednak znać kanony
zwyczajów i zachowań partnerów z drugiej strony granicy, radzi trener interkulturowy Joanna Sell.
Deutsche Welle: 40 tys. firm polskich współpracuje aktualnie z firmami niemieckimi.
Czy niemiecko-polskie sukcesy gospodarcze są odbiciem dobrych relacji biznesowych, wysokiej kultury
biznesowej między obu krajami?
Joanna Sell: Zdecydowanie tak. Dwa tygodnie temu byłam na spotkaniu organizowanym przez PolskoNiemiecką Izbę Przemysłowo-Handlową AHK w Hamburgu. Dużo się tam mówiło o fantastycznie
układającej się współpracy. Chwaliły ją zarówno firmy, które inwestują w Polsce, chociażby sieć
drogeryjna Rossmann czy takie polskie firmy działające na rynku niemieckim, jak Orlen i Comarch, który
na Cebicie w 2013 roku była wizytówką polskiego IT. Podkreślały też, że istniejącą w latach 2004-2006
swoistą asymetrię, polegającą na tym, że firmy niemieckie usiłowały swoje recepty na biznes przenieść
prawie jeden do jednego na grunt polski, zastępuje obecnie partnerstwo i Niemcy liczą się z opinią
polskiego biznesu. Słuchają go wręcz entuzjastycznie, bo ma kapitalne pomysły, które są wcielane w
życie. To jest wielki sukces nie tylko treningów interkulturowych i szkoleń, lecz przede wszystkim w
relacjach międzyludzkich. Obie strony zdały sobie sprawę, że warto tę współpracę ulepszać, zamiast
wdrażać na gruncie polskim jakieś gotowe patenty.
To znaczy, że w tym krótkim czasie udało się zlikwidować przepaść kulturową, jaka dzieliła Polaków i
Niemców jeszcze 10 lat temu i różnice dotyczące, np. punktualności, w ogóle pojmowania czasu w
niemieckiej i polskiej kulturze biznesowej już praktycznie nie istnieją?
W dalszym ciągu istnieją, ale zmieniły się warunki zewnętrzne w obu krajach. Wszyscy muszą się
stosować do wymogów prawa europejskiego. Gdy mentalność zmieniła się tylko w niewielkim stopniu,
zdecydowanie zmieniły się jednak okoliczności. Wracając do cech, które Pani wymieniła, musimy sobie
uświadomić, że mówimy tu przede wszystkim o podejściu do pewnych kwestii kulturowych zależnych od
tego z reprezentantami jakiego pokolenia mamy do czynienia. Jeśli są nimi pracownicy starszego
pokolenia będziemy konfrontowani często ze stylem autokratycznym, jeśli chodzi o prowadzenie firmy
oraz sposób komunikacji. Inaczej jest w przypadku osób młodych, pracujących nad wspólnymi
projektami, posiadających doświadczenia zebrane za granicą. Trudno wtedy mówić o wpływie kultury
niemieckiej czy polskiej, to jest o wiele bardziej skomplikowane i złożone.
Zaczynam wierzyć, że obie strony wyleczyły się z uprzedzeń i stereotypów, np. że Niemcy są skrupulatni,
ale bez fantazji, a Polacy-bałaganiarze, ale genialni improwizatorzy, które przecież współpracy nie
ułatwiały.
www.biznes.pl
2014-12-08
Zarówno w książce, którą wydałam, zatytułowanej "Geschäftskultur Polen" (Kultura biznesu w Polsce)
jak i podczas moich treningów interkulturowych kładę duży nacisk na to, by czytelnicy lub uczestnicy
szkoleń wzięli pod uwagę, że cnoty jak i przywary można traktować zarówno pozytywnie jak i
negatywnie. Na przykład świetna organizacja, może być potraktowana jako ogromna zaleta lub
postrzegana bardzo negatywnie, jako przesadzone i sztywne działanie. Z drugiej strony, jeśli pomyślimy
o darze improwizacji ciągle podkreślanym w relacjach polsko-niemieckich, to dla Polaków jest on
oczywisty i normalny, bo przez wiele lat dawał im przewagę nad okolicznościami i mogli różne rzeczy
najnormalniej w świecie załatwić. Rzeczy się nie kupowało, nie organizowało, lecz właśnie załatwiało.
Jednak z niemieckiej perspektywy będzie to niejednokrotnie traktowane pejoratywnie, jako zachowanie
wręcz chaotyczne, bo dla niemieckiego partnera obce. Staramy się w szkoleniach interkulturowych
odchodzić od takiego czarno-białego scenariusza. Stale podkreślamy, że mamy do czynienia z dwiema
osobami, które ze sobą komunikują przynosząc ze sobą cały bagaż doświadczeń kulturowych. Jedne z
nich to właśnie wpływy kraju tudzież krajów, w których zdobyły te doświadczenia. I nazywanie tych
wpływów stereotypami jest dużym uproszczeniem.
Ale uzasadnia niejako potrzebę wydawania poradników. Pani wydała rok temu poradnik
"Geschäftskultur Polen", a obecnie grę interkulturową Diversophy Poland w wersji niemieckiej i
angielskiej dot. kultury biznesowej i stylu komunikacji.
Gra ukazała się w całej serii gier dotyczących nie tylko różnych krajów, lecz także różnych, nazwijmy to,
kontekstów biznesowych. Gdy przy pomocy książek czy artykułów docieramy do zainteresowanych tylko
za pośrednictwem słowa pisanego i mało mamy możliwości, by reagować i rozpocząć dyskusję, tak w
trakcie takiej gry ta dyskusja jest czymś oczywistym. I to, co dla mnie jest ważne, to fakt, że uczestnicy
nie tylko słyszą, co ciekawego wydarzyło się w Polsce i dlaczego mieszkańcy tego kraju tak, a nie inaczej
patrzą na świat, lecz mogą się też przygotować emocjonalnie i popracować nad własną kompetencją
interkulturową, inteligencją emocjonalną, dlatego, że na każdej prawie karcie jest pytanie, jakby się ta
osoba w takiej czy innej sytuacji zachowała. Automatycznie zastanawia się też nad oczekiwaniami w
stosunku do takiego partnera biznesowego z Polski. Co może nam utrudnić ewentualną współpracę,
gdzie znajdziemy punkty wspólne?
Na zakończenie życząc sobie, by polsko-niemieckie relacje biznesowe były jeszcze lepsze, prosiłabym o
praktyczną radę dla polskich biznesmenów.
Moje doświadczenie mi pokazało, że Polacy z perspektywy Niemców, ale generalnie również z
perspektywy innych państw, są odbierani jako osoby niezwykle dumne. Jak obserwuję w polskich
firmach, gdzie prowadzę treningi interkulturowe, to polskie: "Polak potrafi" i takie troszkę na przekór:
"my im pokażemy, my im udowodnimy", często jest okupione nadgodzinami, pracą non stop, także w
weekendy, czyli ogromnym kosztem. I myślę, że ta nasza duma narodowa prowadzi do tego, że my na
tym cierpimy, ale niekoniecznie partnerzy biznesowi. Ci są przekonani: "świetnie to wszystko działa, nie
będziemy zmieniać żadnych terminów i tak wszystko jest na czas". A jednak dobrze byłoby przyznać się
przed partnerem, że zaproponowany przez niego termin jest w polskich realiach nie do zrealizowania, że
potrzebujemy więcej czasu. W rozmowach z partnerami niemieckimi widzę, że są na to otwarci i jak sami
podkreślają, dużo nauczyli się na błędach, zmieniając swoje nastawienie i otwierając się na propozycje z
www.biznes.pl
2014-12-08
Polski, na wdrażanie ciekawych polskich rozwiązań. Dlatego podkreślam raz jeszcze, że ważne jest, by
zachowywać się jak równorzędny partner, bo są ku temu warunki!
Joanna Sell jest trenerem interkulturowym i szkoleniowcem. Prowadzi od 2006 roku szkolenia dla firm w
Niemczech i w Polsce. Jest wykładowcą na Uniwersytecie w Hanowerze i Hildesheimie. Więcej informacji
można znaleźć Internecie:http://www.interculturalcompass.com
Alexandra Jarecka