Zarys historii zorganizowanego łowiectwa polskiego ( . IV)
Transkrypt
Zarys historii zorganizowanego łowiectwa polskiego ( . IV)
Na nadchodzące Święta Zmartwychwstania Pańskiego, składamy wszystkim myśliwym naszego okręgu moc serdecznych życzeń. Życzymy wszystkim, aby cały okres zbliżających się świąt przepełniony był miłością i radością oraz wzajemnym szacunkiem dla bliskich osób, jak również całego otoczenia. Życzymy nadto wielu pogodnych dni i uśmiechu na każdy z nich oraz szczęścia i zadowolenia na niwie łowieckiej, jak również w życiu osobistym, zawodowym, a nade wszystko rodzinnym. Niech budząca się do życia wiosenna przyroda napawa optymizmem i zadowoleniem podczas pobytu w łowiskach, a Zmartwychwstały Chrystus, za stawiennictwem naszego patrona św. Huberta niech na codzień błogosławi i ma w opiece wszystkich myśliwych i ich rodziny. Prezes Okręgowej Rady Łowieckiej w Lublinie Mirosław Guściora Przewodniczący Zarządu Okręgowego PZŁ w Lublinie Marian Flis Szanowni Czytelnicy! Łowiec Lubelski Kwartalnik Okręgowej Rady Łowieckiej w Lublinie Redakcja: Jan Bogdan Kozyra – redaktor naczelny (e-mail: [email protected]), Dariusz Topyła Andrzej Wrona Wydawca: Polski Związek Łowiecki Zarząd Okręgowy i Okręgowa Rada Łowiecka w Lublinie 20-071 Lublin, ul. Wieniawska 10 tel.: 0-81 / 532 78 28 www.lowiecki.lublin.pl e-mail: [email protected] Projekt graficzny, opracowanie redakcyjne i korekta: J. Bogdan Kozyra ISSN 1429-4206 Redakcja zastrzega sobie prawo skrótów, poprawek i uzupełnień oraz opracowania redakcyjnego w przypadku wykorzystania w druku nadesłanego materiału. Opinie wyrażone przez autorów na łamach kwartalnika, nie zawsze są zgodne z poglądami redakcji. Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam, ogłoszeń, materiałów sponsorowanych i listów. Przedruki z „Łowca Lubelskiego” dozwolone są wyłącznie za uprzednią zgodą redakcji. Redakcja zastrzega sobie możliwość nieodpłatnego wykorzystania nadesłanych materiałów na stronach internetowych okręgowej organizacji łowieckiej. Łamanie, skład i druk: Zakłady Poligraficzne AJG Od 1 maja 2016 r. obywatele UE i Szwajcarzy będą mogli bez przeszkód kupować w Polsce ziemię rolną. Już teraz duże firmy i fundusze z zachodniej Europy, również z USA, chętne są do zakupu dużych połaci polskiej ziemi ornej, zwykle powyżej 50 ha. Biznes na ziemi rolnej robią też polskie firmy, takie jak fundusz WI Inwestycje Rolne, który zgromadził ponad 1000 ha, czy kancelaria Royal Partners. Nie podoba to się rolnikom (nie tylko!), którzy pod hasłami „Polska ziemia w polskie ręce!”, „Stop prywatyzacji lasów państwowych!” protestowali pod koniec lutego w 9 województwach. Zdaniem protestujących, w trakcie sprzedaży gruntów rolnych dochodzi do nieprawidłowości i ziemia trafia w ręce osób podstawionych przez zagraniczne spółki, ponadto jest ona sprzedawana cudzoziemcom na preferencyjnych warunkach. Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła, że to luka w przepisach prawa umożliwia cudzoziemcom posiadanie gruntów rolnych w Polsce, w drodze nabycia udziałów w polskich spółkach, które są właścicielami ziemi. Prawo nie zobowiązuje spółek kontrolowanych przez obcokrajowców do składania informacji o posiadanych gruntach, więc kapitał holenderski, duński i luksemburski wzbogaca się, a polscy rolnicy nie mają szans, by z nim konkurować. Z danych MSW wynika, że w latach 2011–2012 w woj. dolnośląskim obcokrajowcy nabyli 397 ha, a w zachodniopomorskim prawie 1506 ha. Tymczasem NIK ustaliła, że w tym okresie cudzoziemcy kupili w rzeczywistości trzy-cztery razy więcej ziemi. Od wstąpienia Polski do UE ceny gruntów rolnych wzrosły o 300-400%. Średnia cena ziemi rolnej w obrocie prywatnym to 26 tys. zł za hektar, ale jest to ponad dwukrotnie mniej niż w Niemczech, czterokrotnie niż w Belgii i Danii, a ponad sześciokrotnie mniej niż w Holandii. Tymczasem prezes Agencji Nieruchomości Rolnych wykazuje zadowolenie z faktu, że instytucja, której przewodzi, sprzedała w 2013 roku 147,7 tys. ha gruntów (najwięcej od 2003 r.), co pozwoliło odprowadzić do państwowej kasy prawie 2 mld zł. Wynika z tego, że ANR sprzedawała hektar średnio za niewiele ponad 13 tys. zł. Ile z tej ziemi, bajecznie taniej dla obcokrajowców trafiło do nich? NIK ustaliła też, że ANR nie monitorowała wtórnego rynku obrotu gruntami rolnymi, co jest istotne z uwagi na przeciwdziałanie nadmiernej koncentracji gruntów (mówią o tym założenia polityki rolnej państwa). Przykładowo w woj. zachodniopomorskim, przez dwa lata, 12 z 509 kupców (2,3 %) nabyło aż 33,7 % powierzchni oferowanych gruntów. Stwierdzono również brak przejrzystych procedur typowania nieruchomości rolnych do sprzedaży. Wybór gruntów nie był też poprzedzony żadną udokumentowaną analizą. Taka praktyka urzędników grozi dowolnością postępowania i sprzyja powstawaniu mechanizmów korupcjogennych – podała Izba. Jak powyższe fakty mają się do przyszłości łowiectwa w Polsce, a w szczególności do realizowania tej pasji przez tysiące „szarych” Polaków? Nietrudno skojarzyć, że nie różowo. Mimo wszystko – Darz Bór i wesołych Świąt Wielkanocnych! J. Bogdan Kozyra SPIS TREŚCI W KOŁACH ŁOWIECKICH FOTOKALENDARIUM ............................................. str. 2 65 lat koła łowieckiego nr 32 „Zaborze” ............... str. 16 W Chodlu minęła kopa lat ........................................ str. 18 Sokół poluje i baluje .................................................... str. 20 Bażant też nie próżnuje .............................................. str. 21 MYŚLIWSKI KRĄG Łowiecka retrospekcja ............................................. str. 4 Spotkanie seniorów .................................................... str. 8 Ambona ładna, czy składna ....................................... str. 9 Z pomocą zwierzynie drobnej. Konkurs ............... str. 10 KULTURA, TRADYCJA, WSPOMNIENIA Zarys historii zorganizowanego łowiectwa polskiego (cz. IV) ..................................... str. 11 20 lat Łowca Galicyjskiego ........................................ str. 14 Śpiewajmy ..................................................................... str. 15 STRZELECTWO Grand Prix Złoty Eskulap .......................................... str. 22 Zawody strzeleckie ..................................................... str. 24 MYŚLIWI I SPOŁECZEŃSTWO Myśliwi-lekarze Społeczeństwu ................................ str. 25 W KNIEI I W POLU ................................................... str. 26 OŻYWIĆ POLA .......................................................... str. 28 Juliusz Holzmuller (1876 – 1932). Po ukończeniu kursu malarstwa dekoracyjnego w Szkole Przemysłowej we Lwowie (1897-1901) studiował w ASP w Krakowie, a następnie w Monachium (1903-1904). Uczeń Floriana Cynka, Józefa Mehoffera i Teodora Axentowicza. Najczęstszą techniką stosowaną przez Juliana Holzmüllera była akwarela, rzadziej stosował tusz lub temperę. Zasłynął jako malarz wykonujący szkice batalistyczne z udziałem konnicy japońskiej w akcji. Jedna z akwarel o tej tematyce została umieszczona w kasynie oficerskim w Tokio. Wystawiał wiele we Lwowie oraz w krakowskim TPSP i warszawskiej Zachęcie. Jego prace znajdują się w muzeach w Krakowie, Łańcucie i we Lwowie. (patrz także ŁL nr 2/2007 i nr 2/2010) Cena wywoławcza prezentowanej obok akwareli, w Internetowym Domu Aukcji Sztuki Dessa wynosi 2 800 zł. „Na polowaniu”, 1908, akwarela na papierze, 30 x 44 cm (w świetle passe-partout). 2 23.06.2013 Liczne rzesze mieszkańców okolic i myśliwych Lubelszczyzny spotkało się w niedużej wsi Radcze w pow. parczewskim, na festynie myśliwsko-rodzinnym. Zebrani mogli zobaczyć uroczystą prezentację sztandarów kół łowieckich, wręczenie odznaczeń łowieckich, pokazy sokolnicze i psów myśliwskich. Piknikową atmosferę podgrzewała kapela ludowa z Milanowa, a imprezę zakończyła zabawa ludowa. Świetny pomysł na promocję łowiectwa Okręgowej Rady Łowieckiej i Zarządu Okręgowego w Białej Podlaskiej oraz proboszcza parafii Radcze, ks. Zbigniewa Grzymały. 15.11.2013 W kozłowieckim pałacu spotkanie organizatorów I Lubelskich Dni Kultury Łowieckiej z wystawcami trofeów, obrazów, literatury i czasopism, medali, znaków i innych pamiątek łowieckich eksponowanych na wystawie oraz przedstawicielami kół łowieckich, którzy czynnie uczestniczyli w organizacji obchodów 90-lecia Polskiego Związku Łowieckiego w Kozłówce. W imieniu organizatorów, prezes ORŁ w Lublinie Mirosław Guściora, dyrektor Muzeum Zamoyskich w Kozłówce Krzysztof Kornacki oraz członek ZO PZŁ w Lublinie Sławomir Łaska wręczyli zebranym okolicznościowe dyplomy podziękowania. 3 20.12.2013 Przedświąteczne spotkanie ORŁ w Lublinie z członkami i pracownikami Zarządu Okręgowego oraz przewodniczącymi Komisji Rewizyjnej, Okręgowego Rzecznika Dyscyplinarnego i komisji problemowych ORŁ. W spotkaniu uczestniczył także były prezes ORŁ Czesław Kowalski. Zaopiniowano projekt preliminarza budżetowego na 2014 rok oraz zapoznano się z planami komisji problemowych. Pozytywnie zaopiniowano 1 wniosek o przyznanie Srebrnego Medalu Zasługi Łowieckiej oraz 4 wniosków na medal brązowy. Z uczestnictwa w zespole redakcyjnym Łowca Lubelskiego zrezygnował Henryk Chwaliński. Spotkanie zakończono łamaniem opłatka i poczęstunkiem. Fot. Ryszard Bednarczuk 21-24.12.2013 Szczególny okres, w którym organizowane są polowania wigilijne w kołach. Polowania często bardzo symboliczne, zaledwie z kilkoma miotami, z wkładaniem siana i karmy do paśników dla zwierzyny, z dzieleniem się opłatkiem i życzeniami świątecznymi. W niektórych kołach patroni łowieccy, św. Hubert i św. Eustachy, darzą zwierzyną, w innych nie ma co położyć na pokocie. Ale przecież nie pokot jest najważniejszym w idei współczesnego łowiectwa. JBK 4 Myśliwski krąg Bądź pozdrowiona, kniejo ło- w kole. Jak wielu Kolegów z którymi wiecka!... Ty szczera, prosta, polowałem w latach osiemdziesiątych a głęboka…. W tobie człowiek nie ma już wśród nas. Jest za to wielu znajduje to, co już dawno wśród nowych – młodszych stażem, którzy bezdroży szarego życia i próż- włączają się w tę nieuchronną sztafetę nego światowego szamotania pokoleń wypełniając pustkę po tych, postradał – męską dzielność co odeszli. Łowiska tworzące obwody i zdrowy instynkt życiowy. oparte o te same granice administracyjno-przyrodnicze też tylko z pozoru Stanisław Fijałkowski, są takie same jak onegdaj, ale przy„Na stawach”, 1908 glądając się im bardziej szczegółowo, widzimy zasadnicze różnice. Tak Początek stycznia, a za oknem w lesie, jak i na polu, w każdym zakątpogoda zupełnie niezimowa. To czas ku obwodu, z którym wiąże nas nitka i właściwy okres na snucie wspomnień wspomnień. i refleksji. W roku bieżącym upływa Zmiany polityczne zachodzące w bowiem trzydzieści cztery lata mojej Polsce na przełomie lat osiemdziesiąprzygody z łowiectwem. To szmat cza- tych i dziewięćdziesiątych ubiegłego su, który skłania do przemyśleń. Na wieku nie ominęły w sposób oczywiile to dzisiejsze łowiectwo jest podob- sty również łowiectwa, czego efektem ne do tego sprzed przeszło trzydziestu jest chociażby nowe prawodawstwo lat? Co zmieniło się w tej materii na w postaci Ustawy z 13 października lepsze, a co na gorsze i jaki w końcu 1995 r. – Prawo Łowieckie i stosowjest bilans tych nieuchronnych prze- ne akty wykonawcze, w odróżnieniu cież, następujących po sobie zmian? do lat osiemdziesiątych ubiegłego Na te i inne pytania, których stawiać wieku, kiedy to łowiectwo funkcjomożna wiele, nie będzie jednoznacz- nowało w oparciu o obowiązującą nej odpowiedzi – pozostawiam je wówczas Ustawę o hodowli, ochronie każdemu, którego, jak mnie, ogarnie zwierząt łownych i prawie łowieckim nutka refleksji za nieuchronnością z 17 czerwca 1959 r. Jest to zrozumiałe upływającego czasu. Nadmieniam i w pełni uzasadnione. Różnice w zarównież, że niniejszy artykuł w żaden pisach tych dwóch aktów prawnych są sposób nie aspiruje do tekstu, któ- oczywiste i w wielu kwestiach zasadry w sposób kompletny – w oparciu nicze. Jednakże nie jest moim zamiao stosowne akty prawne analizuje pod rem analizowanie różnic zawartych w względem formalno-prawnym ewen- tych dwóch dokumentach, a jedynie tualne różnice dzielące te dwa okresy zwrócenie uwagi (raczej na zasadzie czasu. Chodzi raczej o zwrócenie uwa- ciekawostek) na kilka wybranych gi na kilka wybranych aspektów, które przeze mnie mniej lub bardziej istotpodobnie jak mnie, dotyczą również nych zmian tyczących łowiectwa. w sposób bezpośredni moich równolatków realizujących swe zainteresoWilki w Puszczy Białowieskiej, 2007 wania w zakresie łowiectwa, mającego jakże odmienne uwarunkowania w tej przeszło trzydziestoletniej przestrzeni czasowej. Jeśli popatrzymy na zmiany w perspektywie upływającego czasu – tak dzień po dniu, czy z dnia na dzień – to pozornie wydaje się, że zmiany te nie są aż tak duże, a przynajmniej są niezauważalne w sposób tak jaskrawy. Poluję przecież w tych samych łowiskach co na początku, w gronie tej samej społeczności myśliwskiej tworzącej moje Koło Łowieckie nr 91 „Azotrop” w Puławach. Jednakże, gdy popatrzymy na te zagadnienia nieco dokładniej, to przecież jakże widoczne są chociażby zmiany personalne Lista gatunków i okresy polowań łownych Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego z dnia 17.11.1975 r. w sprawie okresów polowań na zwierzęta łowne – w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku mogliśmy polować na: łosie, jelenie europejskie, jelenie sika, daniele, sarny, dziki, muflony, rysie, wilki, lisy, borsuki, jenoty, kuny leśne, tchórze, piżmaki, zające szaraki, dzikie króliki, głuszce, cietrzewie, jarząbki, bażanty, kuropatwy, czaple siwe, słonki, bataliony, dzikie gęsi (bez rozróżniania gatunku), łyski, dzikie kaczki (bez rozróżniania gatunku) w tym dodatkowo kaczory wiosną, grzywacze, dublety, kszyki, bekasiki, kwiczoły, paszkoty. Oprócz tego, na liście zwierząt łownych, jako gatunki podlegające całorocznej ochronie, znajdowały się: wydry, wiewiórki, dropie, przepiórki i derkacze. Obecnie – zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Środowiska z dnia 16.03.2005 r. w sprawie określenia okresów polowań na zwierzęta łowne – wolno polować na: jelenie szlachetne, jelenie sika, daniele, sarny, dziki, muflony, borsuki, tchórze, kuny leśne, kuny domowe, lisy, jenoty, szopy pracze, norki amerykańskie, piżmaki, zające szaraki, dzikie króliki, bażanty, kuropatwy, kaczki – krzyżówki, cyraneczki, głowienki, czernice, gęsi – gęgawy, zbożowe, białoczelne, łyski, grzywacze, słonki (tylko jesienią), jarząbki. Łosie objęte są całoroczną ochroną. 5 Zadając sobie trud bilansowania powyższej wyliczanki na plus bądź na minus, pamiętajmy również o tym, że okresy polowań na dużą część gatunków generalnie uległy znacznemu skróceniu. Dotyczy to m.in.: łań i cieląt jelenia, łań i cieląt daniela, kóz i koźląt, loch, borsuków, piżmaków, zajęcy szaraków, kuropatw czy słonek – gatunku, zdjętego z kalendarza wiosennych polowań, jako ostatniego z najbardziej urokliwych, emocjonalnych w sensie kontaktu z budzącą się do życia przyrodą. Jak silne były to więzi i przeżycia niech zobrazują wypowiedziane przez księcia Eustachego Sapiehę następujące słowa: „…w osiemdziesiątych latach mojego życia mam już tylko trzy miłości myśliwskie. Są to słonka, głuszec i cietrzew. Zabierzcie mi wszystkie słonie, lamparty, lwy czy bawoły, a dajcie mi usiąść na pniaku w wiosenny wieczór…. To są te chwile, za które gdybym fizycznie mógł je dziś wytrzymać i gdybym miał na to pieniądze, zapłaciłbym dużo…” Szkody łowieckie Zgodnie z ówczesnym prawodawstwem dzierżawca obwodu łowieckiego (koło łowieckie) miał obowiązek wynagradzania jedynie szkód wyrządzonych przy wykonywaniu polowania. Za szkody wyrządzone w uprawach i plonach rolnych przez dziki, łosie, jelenie i daniele odpowiadało natomiast Państwo, a odpowiedzialność ta scedowana była na przedsiębiorstwa lasów państwowych, które wypłacały odszkodowania z własnych środków obrotowych. W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, koła łowieckie zwracały nadleśnictwu w zależności od stopnia wykonania Fousek Borys z kuropatwami na troku, 2004 Wiosenne ciągi słonek, 2008 planu odstrzału dzików, jedynie 5, 10 lub 15% wypłaconych przez nadleśnictwo kwot odszkodowań. Szacowanie szkód, ich ewidencja, rozliczanie i wypłata odszkodowań była obowiązkiem nadleśnictwa. Obecnie dzierżawca obowiązany jest do wynagradzania w 100% szkód wyrządzonych w uprawach i płodach rolnych przez dziki, łosie, jelenie, daniele i sarny oraz przy wykonywaniu polowania (aktualnie powyższe nie dotyczy łosi z uwagi na moratorium na ich odstrzał). Szacowanie szkód i wypłata odszkodowań jest więc obowiązkiem myśliwych. Dzierżawca partycypuje również w kosztach ochrony lasu przed zwierzyną ponoszonych przez nadleśnictwo. Wysokość kwot partycypacji będącej częścią czynszu dzierżawnego, uzależniona jest m. in. od stopnia nieusprawiedliwionego niezrealizowania planów pozyskania zwierzyny płowej. Obrót zwierzyną ubitą W okresie przeszłym istniał obowiązek dostarczenia do punktów skupu dziczyzny określonej ilości tusz zwierzyny grubej i drobnej pozyskanej przez myśliwych w drodze odstrzałów. Obowiązek powyższy wynikał z zapisów zawartych w Zarządzeniu Ministra Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego z 3.10.1973 r. w sprawie zasad udostępniania zwierzyny ubitej. Zgodnie z zapisem § 2.1. wymienionego Zarządzenia, „Dzierżawcy i zarządcy obwodów ło- wieckich lub terenów nie wchodzących w skład obwodów łowieckich obowiązani są dostarczyć do punktów skupu wszystkie ubite łosie, jelenie byki i łanie, daniele byki i łanie, muflony, co najmniej 80% jeleni cieląt, danieli cieląt, sarn i dzików oraz co najmniej 60% zajęcy.” Obecnie zwierzyna pozyskana w obwodzie łowieckim, zgodnie z przepisami prawa, stanowi własność dzierżawcy obwodu łowieckiego. Osoby wykonujące polowanie mogą odstąpioną im zwierzynę spożytkować według własnego uznania, z wyłączeniem odsprzedaży. Dostęp do broni i optyki myśliwskiej Kiedy na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, po uzyskaniu uprawnień selekcjonerskich, chciałem kupić broń kulową, zmuszony byłem do zapisania się na listę oczekujących w sklepie myśliwskim Spółdzielni „Jedność Łowiecka” i cierpliwie czekać na zawiadomienie celem zgłoszenia się po jej zakup. To oczekiwanie było długie, bo i lista oczekujących zawierała często kilkadziesiąt (a może i więcej) nazwisk. Radość z otrzymania zawiadomienia o zgłoszeniu się po kupno broni, kiedy wreszcie nadeszła, była tak wielka, że przysłaniała jakiekolwiek ociąganie się, marudzenie czy grymaszenie w powyższej kwestii. „Szczęśliwiec” nabywał więc broń, praktycznie bez możliwości wyboru jej marki czy kalibru. Brało się to co było w „przymusowej” ofercie. Nie mniejsze były również kłopoty z zakupem optyki i za wybrańców losu uważani byli ci, którzy różnymi sposobami stawali się właścicielami lunet firmy Zeiss o parametrach 4 x 30 lub 6 x 30 produkcji DDR. 6 Myśliwski krąg Wrześniowe polowanie koło Markuszowa. Stoją od lewej: Marian Mazurkiewicz z Czatą, Zdzisław Górski, Bogdan Kozyra z Argo i Józef Zając (obecny senator RP) z Apaczem, 1984 Obecnie, właściwie jedyną przeszkodą przy zakupie broni i optyki stanowi zasobność portfela. Hierarchia polowań W okresie przeszłym, zdecydowana większość myśliwych w moim kole posiadała tylko broń śrutową. Właściciele broni gwintowanej stanowili mniejszość, a tylko nieliczni dysponowali bronią kombinowaną. Dominowały bowiem polowania zbiorowe i indywidualne na zwierzynę drobną. Powyższe wynikało z faktu popularności tych polowań, co było naturalną konsekwencją obfitości liczebnej i dostępności tej zwierzyny w łowisku. Polowania zbiorowe na zające kończyły się obfitymi pokotami, ciesząc się niezmienną popularnością wśród braci myśliwskiej. W każdych kartoflach czy burakach, nierzadko bytowało po dwa czy trzy stada kuropatw gwarantując polującym pełne troki. Duża obfitość była też dzikich kaczek. Polowania na zwierzynę grubą, której było zdecydowanie mniej niż obecnie (szczególnie dzików i jeleni) odbywały się na zasadzie tradycyjnych polowań zbiorowych z naganką, w dużym stopniu przy użyciu broni gładkolufowej. Również polowania indywidualne na zwierzynę grubą realizowane były w dużej mierze przy użyciu dubeltówek. Dzisiaj hierarchia polowań jest zupełnie inna. W moim kole, na kuropatwy nie polujemy już od kilkunastu lat. Rozkłady zajęcze i kacze pokoty są raczej symboliczne. Strzela się więcej dzików i saren niż zajęcy czy kaczek. Nie dziwi więc fakt, że wielu kolegów, szczególnie młodych stażem, jako pierwszą jednostkę broni nabywa broń gwintowaną. Wielu posiada takiej broni kilka jednostek, w różnych kalibrach, a tradycyjne dubeltówki przelegują często w szafkach i sejfach stanowiąc już bardziej eksponat niż przedmiot użytkowy. Nie mniej jednak, jak pisze Krystyn Mazurkiewicz w opowiadaniu „Panna i wilk” (1959) „Wspomnienia o strzelbach są chyba u wszystkich myśliwych jak wspomnienia o symbolach wierności, jak znaki osobliwej przyjaźni. Ładunek emocjonalny wszystkich przygód i przeżyć łowieckich nieodłącznie wiąże się z bronią.” („Najlepsze opowiadania, opowieści i wspomnienia myśliwskie.” Tom 3. W-wa, 1998). Szkodniki łowieckie W poprzednim prawodawstwie funkcjonowało pojęcie szkodników łowieckich. Zapis art. 23 ówczesnej Ustawy stanowił, że „Osoby uprawnione do wykonywania polowania (członkowie PZŁ), funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej, strażnicy łowieccy, na terenach leśnych pracownicy lasów państwowych, a na terenach rolnych upoważnieni pracownicy państwowych gospodarstw rolnych mają obowiązek strzelać włóczące się psy i koty w obwodzie łowieckim.” Zgodnie z powyższym zapisem każdy pies przebywający w obwodzie łowieckim bez dozoru człowieka lub pod opieką osoby nieuprawnionej do wykonywania polowania, był klasyfikowany jako pies włóczący się, a eliminacja takiego psa poprzez odstrzał była obowiązkiem. Jeszcze ostrzejsze kryteria stosowane były w odniesieniu do kotów. Za włóczącego uważany był kot, który znajdował się na terenie obwodu łowieckiego w odległości powyżej 100 m od budynków mieszkalnych. Szkodnikami łowieckimi były nie tylko włóczące się psy i koty, ale także wiele gatunków skrzydlatych, w tym większość gatunków ptaków krukowatych. Zgodnie z zapisem § 12 pkt. 8 ówczesnego statutu PZŁ, każdy członek koła łowieckiego obowiązany był do brania udziału w zwalczaniu kłusownictwa i szkodnictwa oraz w tępieniu szkodników łowieckich. W związku z powyższym, koła organizowały często akcyjne wyjazdy w łowiska w celu odstrzału szkodników, których pozyskanie premiowane było często możliwością uzyskania odstrzału indywidualnego na zwierzynę łowną. Tego typu akcje odbywały się ze szczególnym natężeniem w okresach wiosennych. Odstrzał szkodników łowieckich należał też do jednych z najważniejszych obowiązków strażników łowieckich. Trafnie scharakteryzował te działania Kleofas Obuch w wierszowanym utworze „Przyjaciołom przyrody pod rozwagę” w wydawnictwie „Piórem myśliwego” z 2006 r. „Wiosną, kiedy nadchodził czas nowej rozmnoży Ustalony od wieków mądrym Prawem Bożym, Szła w teren brać myśliwska chronić nieporadną Młódź wszelkiej zwierzyny, gdyż na pomoc żadną Nie mogła ona liczyć poza myśliwymi. Wrogów zaś miała mnóstwo, pomiędzy którymi Najgroźniejsze bywały złaje psów bezpańskich, Chytre lisy i sroki i stada wron drańskich Przeczesujących pola od świtu do zmierzchu Z wytrwałą zawziętością dzikich rzezimieszków…” W obecnym prawodawstwie, pojęcie szkodników łowieckich nie istnieje. Dzisiaj wszystko co ma kły, pazury i szpony objęte zostało ochroną. Powszechna obecność tych „świętych krów” w naszych łowiskach spowodowała, że nie tylko tak pospolite do niedawna gatunki, jak kuropatwy Myśliwski krąg i zające, ale również wiele gatunków ptaków chronionych, jest dzisiaj zagrożonych w swoim występowaniu i znajduje się w wyraźnej defensywie. Czy dziwić więc może obecna mizeria w zakresie liczebności występowania drobnej zwierzyny łownej? W wymienionym powyżej utworze autor w następujący sposób odnosi się do tych działań: „…Lecz chęci myśliwego skutecznie hamował Głos zacnych „ochroniarzy”, których twardogłowa Idea opętała, by wszystko co żywe Chronić za wszelką cenę, choć nieraz szkodliwe, Nawet ekologicznie, dawało to skutki…” Środki transportu i nie tylko W latach, kiedy rozpoczynałem swoją przygodę z łowiectwem, tylko nieliczni koledzy posiadali własne samochody. Były to najczęściej Fiaty 126, ale również Syreny i nieliczne Fiaty 125, a później również Łady. Jadący do łowiska myśliwi-właściciele samochodu zawsze zabierali ze sobą kolegów, by wspólnie przeżywać przygodę łowiecką. Nie posiadałem wówczas własnego pojazdu, ale zawsze mogłem liczyć na zacnych kolegów, w tym najczęściej na leśników: Renka G. i Julka S. Jeszcze większym problemem niż brak samochodu były olbrzymie problemy z możliwością zakupu do nich paliwa. Kartki na benzynę, limitowanie paliwa i niekończące się kolejki przy nielicznych stacjach paliw stanowiły w tym okresie bariery trudne do przekroczenia. Wyjazdy do dalszych obwodów na polowania zbiorowe i prace gospodarcze odbywały się więc z konieczności wynajętymi autobusami, a organizacja takiego środka transportu wymagała również nie lada zabiegów z powodów jw. Te wspólne wyjazdy w sposób zasadniczy integrowały nasze środowisko. Opowiadane w czasie podróży kawały, anegdoty, wreszcie robione kolegom różnego rodzaju psikusy (np. przywiązanie drzemiącego kolegi do siedzenia, zamiana strzelby, wsypywanie ołowianych śrucin za cholewy butów, itp.), tworzyły szczególną, pełną śmiechu i wesołości atmosferę. I co szczególne, nikt się na nikogo nie gniewał i nie obrażał. A w drodze powrotnej po polowaniu, bez względu na pokot, obowiązkowo zajeżdżaliśmy do restauracji. Za moich czasów najczęś- ciej był to „Zajazd Rybacki” w Pustelni koło Opola Lubelskiego. Tam, całe liczne, myśliwskie towarzystwo otrzymywało do dyspozycji salę na pięterku i po obfitym posiłku zakrapianym „czystą”, przy licznych toastach i śpiewach przeżywało na nowo cały piękny dzień spędzony na łowach. Powrót do Puław odbywał się przeważnie późną nocą, po czym każdy z uczestników z utęsknieniem oczekiwał następnego wyjazdu na podobne łowy za tydzień lub dwa. Wielu z kolegów przedkładało wówczas tę atmosferę, stanowiącą dodatek do właściwego polowania, nad same łowy. A tak przedstawia to w swoim wierszu „Polowanie zbiorowe” wspomniany już Kleofas Obuch: „Wszak rozkosze polowań były przeogromne Wiele w swych wierszach jeszcze o nich wspomnę Nawet ci co do kniei od wielkiego dzwonu Chadzali sobie tylko, oni też sezonu Z polowaniem zbiorowym na każdą niedzielę Czekali, tak jak deszczu wpół uschnięte ziele… …Oj, były polowania długie i zabawne I o pustym żołądku i te ciężkostrawne Zakończone obżarstwem i czystą-ojczystą Świtem, rankiem, w południe i nocą srebrzystą, Gdy księżyc się ze śmiechu pokładał na plecy, Patrząc ile hultajskiej było przy tym hecy.” Nie było przypadku zagubienia czy kradzieży broni, a opieka nad nią była zupełnie wystarczająca. Obecnie Pokot zajęcy w okolicach Kamionki, 2008 7 Przerwa w polowaniu na kuropatwy na polach markuszowskich, 1990 nie ma już wspólnych wyjazdów w łowisko. Zdecydowana większość kolegów myśliwych dysponuje własnymi samochodami. Na polowania przyjeżdża się więc najczęściej samemu, więc przeważnie nikt nikogo nie zabiera, a po polowaniu każdy wsiada do swojego auta. Nie ma czasu na wspólną wymianę zdań, nikt się z nikim nie integruje, a jeśli już, to najwyżej w małych grupkach. Przeważnie nie ma już wspólnego „Darz Bór” przy kielichu. Zdecydowana większość siada przecież za kierownicą, a istnieje przecież realne niebezpieczeństwo utraty prawa jazdy i pozwolenia na broń. Oj, długo by jeszcze można snuć wspomnienia i porównania, niech więc te, które przytoczyłem powyżej, jako po części moje osobiste, staną się przyczynkiem i inspiracją dla innych, celem podzielenia się nimi na łamach naszego Łowca Lubelskiego, szczególnie w kontekście nieuchronnie zmieniającej się rzeczywistości łowieckiej. Darz Bór – Leszek J. Walenda 8 Myśliwski krąg Spotkanie seniorów Stało się już tradycją, iż rokrocznie pod koniec stycznia organizowane jest świąteczno - noworoczne spotkanie działaczy seniorów okręgu lubelskiego. W tym roku odbyło się ono w siedzibie zarządu okręgowego w dniu 30 stycznia. Uczestniczyło w nim blisko 40 osób. Podczas spotkania, oprócz tradycyjnych życzeń noworocznych, dwóch Kolegów uhonorowanych zostało Medalem za Zasługi dla Łowiectwa Lubelszczyzny. Dodatkowo trzem Kolegom obecnym na spotkaniu wręczone zostały odznaki honorujące 50-letnią przynależność do Polskiego Związku Łowieckiego. Wzniesiono wspólny toast oraz przy dźwiękach trąbki i akordeonu odśpiewano tradycyjne „sto lat”. Uczestnicy spotkania mogli też spotkać się przy wspólnym stole, przy myśliwskim bigosie, ciastach i nalewkach, gdzie wspomnień i śpiewów nie było końca. Po kilku godzinach wszyscy, którzy opuszczali spotkanie gratulowali idei organizowania tego rodzaju przedsięwzięcia oraz deklarowali swój udział za rok. Wszystkim myśliwym seniorom życzymy wiele zdrowia i zadowolenia w 2014 roku oraz w kolejnych latach Fot. arch. ZO PZŁ Marian Flis ZO PZŁ Lublin Myśliwski krąg 9 Ambona ładna, czy składna ? Jeśli uznamy, że podstawową funkcją ambony jest dogodna, wielogodzinna obserwacja zwierzyny i możliwość oddania skutecznego strzału, to należy stwierdzić, że znaczna część tych urządzeń łowieckich w naszych łowiskach kiepsko spełnia powyższe funkcje. Zdarzało mi się polować i w „wynalazkach” o wymiarach podłogi 2,5 x 4 m i w takich klitkach, że wsuwać się do nich trzeba było bokiem, a w środku nie sposób było przełożyć broni z okna do okna bez oznajmiania tego manewru głośnym stuknięciem. Wydaje się, że wymiar 125 x 125 x 200 cm (wymiar płyty OSB) jest wystarczający. Wysokość ambony musi umożliwiać swobodne przełożenie broni nad ławeczką, bez uderzania w dach. Wymiary nie są jedynym, częstym mankamentem ambon. Do innych zaliczyłbym: – brak stabilności. Równoległe pionowe nogi praktycznie zawsze chwieją się przy najmniejszym ruchu. Coraz popularniejsze stosowanie płyt OSB powoduje, że pokusa oparcia konstrukcji na pionowych słupach jest bardzo silna. Tylko nogi skośne, z minimalnym rozstawem 2,20 m na dole (przy wysokości ambony 4 m do siedziska) zapewniają wystarczającą stabilizację ambony, – umieszczanie okienek „gustownie” na środku ściany ambony. Owszem, wygląda to estetycznie, prawie jak w bloku na osiedlu XXX-lecia PRL, skutkuje jednak zmniejszeniem pola skutecznego ostrzału. Za skuteczny ostrzał uważam obszar, który możemy „objąć” stabilną postawą, z podparciem łokcia ręki ściągającej spust. Kto uważa, że można strzelać prostopadle – przez parapet – niech wykona próby na strzelnicy z „wiszącym” łokciem. Wyniki na 100 m będą katastrofalnie gorsze – gwarantuję. Tak więc rozsądnym wydaje się umieszczanie okienek asymetrycznie, bardzo blisko (do 10 cm) od prawego słupka, – brak choćby wąskich (10 cm) półek/ parapetów przynajmniej na 3 bokach ambony. Radykalnie poprawia to skuteczny skład, a i nie trzeba się rozglądać, gdzie położyć lornetkę, termos czy choćby… okulary, – zbyt duże odstępy pomiędzy szczeblami drabiny. Tu chodzi również, a może przede wszystkim, o bezpieczeństwo. Wchodzenie po drabinie z 35-40 cm „schodami”, to jeszcze pół biedy. Gorzej, kiedy zimą, schodząc obładowani plecakiem, bronią, w ciężkich buciorach, celując na kolejny szczebel, spadamy na niego z 10-15 cm, bo tyle nam brakuje, żeby płynnie przełożyć nogę. Powoduje to o wiele większe obciążenie szczebli, a tu już o wypadek nietrudno. Normą powinno być 25 cm pomiędzy szczeblami, – przybijanie na stałe ławek, często bardzo wąskich. Poza faktem, że cechujemy się różnym wzrostem, skład często bywa więc bardzo utrudniony. Poza tym wąska ławka powoduje nadmierny ucisk na naczynia krwionośne nóg; niedokrwienie i bardzo szybkie wychładzania stóp. Dobrym rozwiązaniem jest wytłumienie podłogi wykładziną dywanową i stosowanie spawanych (!) metalowych krzeseł z miękkim siedzeniem, – są zwolennicy ambon otwartych (bez okien zamykanych) i pewnie mają w wielu przypadkach rację, zależy to od specyfiki łowiska. Biorąc jednak pod uwagę, iż coraz więcej dzików jesteśmy zobowiązani pozyskiwać – stąd dłuższe zasiadki. Możliwość przymknięcia okna od strony nawietrznej jest nie do przecenienia jesienią czy zimą. Z tego też powodu warto niewielkim kosztem doszczelnić ambonę, aby wiatr nie hulał po niej. Poprawa komfortu termicznego – bezdyskusyjna. Celowo nie odnoszę się do szczegółów konstrukcyjnych, gdyż koła mają wypracowane, sprawdzone modele. W każdym z tych modeli warto byłoby przemyśleć powyższe uwagi i poprawić funkcjonalność urządzeń, na których spędzamy setki godzin. W niektórych kołach, zarządy ustaliły wymogi konstrukcyjne ambon, jest to bardzo dobre rozwiązanie, gdyż – jak widać w łowiskach – ambona ambonie nierówna. Jan Piotrowski Od redakcji: Niech artykuł Jana Piotrowskiego będzie początkiem wymiany uwag, podpowiedzi i dyskusji na temat budowy, usytuowania i wykorzystania urządzeń łowieckich: ambon, zwyżek, paśników, podsypów, budek, lizawek, linijek i innych wykorzystywanych w gospodarce łowieckiej. Z pewnością większość korespondencji w tej mierze wydrukujemy na łamach Łowca Lubelskiego. Fot. J. Piotrowski x 2 10 Myśliwski krąg Z pomocą zwierzynie drobnej. Konkurs W bieżącym roku rozstrzygnięty zostanie III konkurs o największe pozyskanie lisów w kategorii indywidualnej wśród myśliwych i zespołowej wśród kół łowieckich. Konkurs, to nie tylko współzawodnictwo ale to szlachetny cel, również bardzo ważny aspekt etyczny. Lisy, to jedna z przyczyn spadku populacji zwierzyny drobnej, praktycznie jedyna, na którą mamy jako myśliwi wpływ. Prowadząc systematyczną redukcję tego drapieżnika pomożemy ochronić, przynajmniej część zwierzyny drobnej, nie tylko łownej. Zarząd Okręgowy PZŁ w Lublinie i Komisja Hodowlana Zwierzyny Drobnej przy Okręgowej Radzie Łowieckiej w Lublinie wychodząc naprzeciw potrzebie ograniczania populacji lisów, zaproponowała dwa lata temu, a teraz organizuje po raz trzeci, wyżej wymieniony konkurs. Zgłoszenia z kół łowieckich, zarówno indywidualne, jak i zespołowe, przyjmowane będą w ZO PZŁ w Lublinie w kwietniu 2014 roku. Weryfikacji pozyskania i rozstrzygnięcia konkursu dokona komisja składająca się z przedstawicieli ORŁ, ZO i KHZD w miesiącu maju. Wyniki zostaną ogłoszone na początku czerwca. Dla kół łowieckich z największym pozyskaniem lisów, zostanie przekazana zwierzyna drobna do wsiedlenia. Myśliwym z największym odstrzałem lisów zostaną wręczone nagrody rzeczowe. Regulamin konkursu zostanie przesłany do kół łowieckich oraz przedstawiony na rocznej odprawie prezesów, łowczych i osób funkcyjnych kół łowieckich. Koledzy, strzelajmy również lisy! Gorąco zachęcamy do pomocy zwierzynie drobnej. Andrzej H. Gaweł Regulamin konkursu ORŁ w Lublinie o największe pozyskanie lisów w sezonie łowieckim 2013/2014 Kategoria kół łowieckich 1. W konkursie uczestniczą członkowie (macierzyści i niemacierzyści) kół łowieckich z okręgu lubelskiego PZŁ. 2. Konkurs trwa do 31.03.2014 roku. 3. Ilość odstrzelonych lisów przez myśliwych koła łowieckiego zalicza się na podstawie złożonego sprawozdania zbiorczego z poszczególnych obwodów łowieckich okręgu lubelskiego PZŁ, do dnia 30 kwietnia 2014 roku. Uczestnik konkursu ma obowiązek przedstawić na żądanie organowi prowadzącemu konkurs dokumenty umożliwiające ewentualną weryfikację złożonych sprawozdań. 4. Nagrody w postaci zwierzyny drobnej do introdukcji w dzier- 5. żawionych obwodach łowieckich otrzymają trzy koła łowieckie z największym pozyskaniem lisów, na jednostkę powierzchni obwodu. Podsumowanie akcji odbędzie się do 31.05.2014 roku. UWAGA! Przekroczenie planu pozyskania lisów w sezonie łowieckim, poza sankcjami prawnymi, powoduje dyskwalifikację koła łowieckiego we współzawodnictwie. Kategoria indywidualna 1. W konkursie uczestniczą członkowie (macierzyści i niemacierzyści) kół łowieckich. z okręgu lubelskiego PZŁ oraz członkowie niestowarzyszeni w kołach łowieckich, z wyjątkiem członków ORŁ, ZO i Komisji Hodowlanej Zwierzyny Drobnej z terenu okręgu lubelskiego PZŁ. 2. Konkurs trwa do 31.03.2014 roku. 3. Ilość odstrzelonych lisów przez 4. 5. myśliwych koła łowieckiego zalicza się na podstawie złożonego do dnia 30 kwietnia 2014 roku sprawozdania zbiorczego z poszczególnych obwodów łowieckich okręgu lubelskiego PZŁ. Uczestnik konkursu ma obowiązek przedstawić na żądanie organowi prowadzącemu konkurs dokumenty umożliwiające ewentualną weryfikację złożonych sprawozdań. Dla trzech myśliwych z największym pozyskaniem lisów przewiduje się nagrody rzeczowe, dla pierwszych dziesięciu myśliwych okolicznościowe dyplomy. Podsumowanie akcji odbędzie się do 31.05.2014 roku. UWAGA! W sprawach nieuregulowanych niniejszym regulaminem rozstrzygać będzie właściwy organ powołany przez ZO PZŁ w Lublinie. Kultura, tradycja, wspomnienia 11 Zarys historii zorganizowanego łowiectwa polskiego (cz. IV) To już ostatnia część historii łowiectwa polskiego napisana przez krakowskiego działacza łowieckiego, Waldemara Smolskiego, z okazji 90-lecia PZŁ. Poprzednie części zamieściliśmy w ubiegłorocznych wydaniach Łowca Lubelskiego nr 1, 2 i 4. Po zawiązaniu Centralnego Związku Polskich Stowarzyszeń Łowieckich, jego Wydział Wykonawczy przystąpił energicznie do prac, koncentrując się na opracowaniu projektu nowej, jednolitej dla całego kraju, ustawy łowieckiej, której brak dotkliwie odczuwali polscy myśliwi. Po dziesięcioletniej przerwie, 1 stycznia 1924 r., wznawia swą działalność organ Związku Polskich Stowarzyszeń Łowieckich „Łowiec Polski”, a pierwszym jego redaktorem naczelnym zostaje Jan Sztolcman. Po jego śmierci (29 kwietnia 1928 r.) redakcję powierzono Walentemu Włodzimierzowi Garczyńskiemu, który redagował „Łowca Polskiego” do 1939 r. W czerwcu 1924 r. do Centralnego Związku Polskich Stowarzyszeń Łowieckich zgłosił swój akces Wielkopolski Związek Myśliwych (dawny Polski Związek Myśliwych w Poznaniu), a w grudniu 1925 r. Towarzystwo Łowieckie Zachodniej Małopolski z siedzibą w Krakowie. Tak wzmocniony Centralny Związek przystąpił do opracowania projektu zunifikowanego dla całego kraju prawa łowieckiego, którego redagowaniem zajęła się komisja, w której pracowali m. in. J. Sztolcman, J. Ejsmond, S. Lilpop, F. Różański, J. Stiller i A. Lardemer. W czerwcu 1926 r. uroczyście obchodzono jubileusz 50-lecia Małopolskiego Towarzystwa Łowieckiego we Lwowie, którego punktem kulminacyjnym było odsłonięcie kaplicy św. Huberta w lwowskim kościele pw. św. Elżbiety. W kaplicy tej, wykonanej ze składek myśliwych, umieszczono obraz Kazimierza Sichulskiego „Widzenie św. Huberta”. Dla przypomnienia: protoplastą MTŁ było Galicyjskie Towarzystwo Łowieckie założone 30 marca 1876 r. Pod koniec roku 1926, na konferencji pod przewodnictwem ministra rolnictwa, z udziałem przedstawicieli CZPSŁ i towarzystw łowieckich niewchodzących w skład Związku, został zreferowany przez Juliana Ejsmonda projekt nowej ustawy łowieckiej, który został pozytywnie zaopiniowany. Po czterech latach oczekiwań, w dniu 3 grudnia 1927 r. ukazało się Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej o prawie łowieckim ( Dz. U.R.P. Nr 110 poz.934). Nowa ustawa zaczęła obowiązywać od dnia 1 stycznia 1928 r. na terenie całego kraju, z wyjątkiem woj. śląskiego, gdzie obowiązywały inne uregulowania prawne. Pomimo wielu błędów i usterek, nowe prawo łowieckie odegrało pozytywną rolę, wprowadzając w tej dziedzinie ład i porządek oraz ukrócając rozpanoszone kłusownictwo. W bardzo krótkim czasie CZPSŁ utworzył swoje oddziały na terenie całego kraju. Małopolskie Towarzystwo Łowieckie obejmowało swoim działaniem województwa lwowskie, stanisławowskie, Od lewej: Błonarowicz, J. Ejsmond, Miklaszewski, min. Niezabitowski, Vogtman, Dratwa, Wł. Janta-Połczyński, F. Unrug, poseł Niedzielski, Klimkowicz, P. Krzyżewski, J. Sztolcman, W. Garczyński, B. Świętorzecki, S. Lilpop 12 Kultura, tradycja, wspomnienia Oznaka Śląskiego Towarzystwa Łowieckiego Oznaka Chełmskiego Towarzystwa Prawidłowego Myślistwa tarnopolskie i krakowskie, Wielkopolski Związek Łowiecki – województwo poznańskie, Pomorskie Towarzystwo Łowieckie – województwo pomorskie, Towarzystwo Łowieckie Ziem Wschodnich – wileńskie, nowogródzkie i białostockie, Śląskie Towarzystwo Łowieckie – Śląsk oraz Lubelskie Towarzystwo Łowieckie – lubelskie. W obrębie województwa lubelskiego w latach 1927-1929 zarejestrowano, w ramach Lubelskiego Towarzystwa Łowieckiego, Towarzystwa w Zamościu, Siedlcach, Krasnymstawie, Żelechowie, Lublinie (Polskie Towarzystwo Prawidłowego Myślistwa „Jeleń” i Towarzystwo Myśliwskie im. św. Huberta), w Rozbitym Kamieniu i Małomotkach (sokołowskie), Chełmie, Łosicach i Włodawie. Powiatowe Towarzystwa w: Garwolinie, Hrubieszowie, Łukowie, Radzyniu, Tomaszowie, Białej Podlaskiej, Puławach i Biłgoraju oraz Powiatowy Związek Chłopów-Myśliwych w Lublinie. Ponadto 4 koła łowieckie, 11 kółek, jedno kółko włościańskie, 32 gminne kółka łowieckie i 22 kółka wiejskie. Poza CZPSŁ do końca 1929 r. pozostawało Lubelskie Towarzystwo Myśliwskie, któremu przewodniczył Leon Radliński. Bardzo ważne dla łowiectwa, nie tylko polskiego, stało się powołanie z inicjatywy Francji, w dniach 22-25 listopada 1928 r. w Nowych Zamkach (Czechosłowacja), z udziałem przedstawicieli Czechosłowacji, Francji, Polski i Rumuni, Międzynarodowej Rady Łowieckiej CIC, działającej do dziś pod nazwą Międzynarodowa Rada Łowiecka i Ochrony Zwierzyny z siedzibą w Paryżu. Obecnie skupia Odznaka CIC Oznaka Towarzystwa Racjonalnego Myślistwa ona organizacje łowieckie z 140 krajów (Conseil International de la Chasse et de la Conservation du Gibier). W roku następnym, w czerwcu, zjazd delegatów uchwala nowy statut zmieniający (upraszczający) m. innymi nazwę Związku na Polski Związek Stowarzyszeń Łowieckich. W tym samym roku, w listopadzie, Wydział Wykonawczy PZSŁ zatwierdza odznaczenia łowieckie „Medal Za Zasługi Dla Łowiectwa” – brązowy, srebrny i złoty, oraz ustanawia najwyższe odznaczenie łowieckie Honorowy Żeton Zasługi – „Złom”. Wkrótce zatwierdzono regulaminy nadawania odznaczeń łowieckich. W 1930 roku Kapituła Odznaczeń Łowieckich nadaje pierwsze odznaczenia za prace na polu ideowego łowiectwa. Najwyższe odznaczenie „Złom” otrzymali Juliusz Aleksander hr. Bielski, Konstanty Chłapowski, Stanisław Lilpop i Stanisław Zaborowski. W następnym roku „Złom” nadano Kazimierzowi Fabrycemu, Karolowi ks. Radziwiłłowi, Józefowi Weyssenhoffowi, Władysławowi Janta-Połczyńskiemu, Wacławowi Szperlingowi, Walentemu Garczyńskiemu i Józefowi Władysławowi Kobylańskiemu. W latach 1930 – 1938 przyznano łącznie 40 Honorowych Żetonów Zasługi. Jako ostatni, przed wybuchem II wojny światowej, odznaczenie to otrzymał wieloletni prezes Polskiego Związku Łowieckiego gen. Kazimierz Sosnkowski. Polski Związek Stowarzyszeń Łowieckich zrzeszał w tym okresie przeszło 100 kół i towarzystw łowieckich, a liczba myśliwych wahała się w granicach 3000 do 4000 osób. Do Związku akces złożyli z terenu Lubelszczyzny: Koło Myśliwskie „Lubstów” z siedzibą w Chełmie, Włodawskie Towarzystwo Łowieckie we Włodawie, Kółko Prawidłowego Myślistwa Oznaka Towarzystwa Łowieckiego Zachodniej Małopolski w Dęblinie i Lubelskie Towarzystwo Myśliwskie z Lublina. Gdy w niedzielę 17 kwietnia 1932 r. na Nadzwyczajnym Walnym Zgromadzeniu Stowarzyszeń zrzeszonych w PZSŁ, po dziesięciu latach pełnienia obowiązku prezesa Polskiego Związku Stowarzyszeń Łowieckich, rezygnację złożył Juliusz Aleksander hr. Bielski, na jego miejsce delegaci wybrali gen. Kazimierza Sosnkowskiego, który tę funkcję pełnił do września 1939 r. To samo Walne Zgromadzenie w uznaniu wielkich zasług położonych dla łowiectwa polskiego nadało Juliuszowi Aleksandrowi hr. Bielskiemu godność pierwszego Członka Honorowego Polskiego Związku Stowarzyszeń Łowieckich. Okres prezesury gen. Kazimierza Sosnkowskiego był czasem ożywionej działalności łowieckiej. Pomyślnie rozwijało się strzelectwo i kynologia myśliwska, powstawały monografie przyrodniczo-łowieckie, literatura fachowa i piękna, grafika i fotografia. Dla Polskiej kynologii myśliwskiej i popularyzacji hodowli psa myśliwskiego ogromne znaczenie miała urządzona we Lwowie, w dniach 24-26 czerwca 1932 r., wystawa Polskiej Książki Kynologicznej w ramach XII Targów Wschodnich. Zorganizował ją z własnych zbiorów, jak również opracował katalog wystawy i poprzedził obszernym wstępem zasłużony działacz łowiectwa polskiego (Honorowy Członek PZŁ – 1947 r.) prof. Witołd Ziembicki. W dniach 19-21 kwietnia 1934 r. odbył się w Warszawie III Kongres Międzynarodowej Rady Łowieckiej (CIC). Łowiectwo polskie odniosło wielki sukces na Międzynarodowej Wystawie Łowieckiej w Berlinie, w listopadzie 1938 r., powzięto szereg uchwał o charakterze organizacyjnym m. innymi 24 maja 1936 r. dokonano trzeciej i ostatniej reorganizacji, przekształcając związek sto- Kultura, tradycja, wspomnienia 13 Oceniając działalność Polskiego Związku Łowieckiego w okresie międzywojennym, trzeba pamiętać, że nie miała ona wówczas żadnych oficjalnych uprawnień i była organizacją dobrowolną, skupiającą w swych szeregach ludzi najbardziej oddanych sprawie łowiectwa polskiego. Członkowie Polskiego Związku Łowieckiego stanowili zaledwie ok. 20-25 % wszystkich osób uprawnionych do wykonywania polowania. Odznaka Honorowego Członka PZŁ Nadanie Złomu K. Sosnkowskiemu Oznaka PZŁ warzyszeń na związek osób fizycznych (myśliwych). Była to zmiana bardzo potrzebna i została przez myśliwych polskich przyjęta z wielkim zadowoleniem, o czym najlepiej świadczy szybki wzrost liczby członków, która w 1939 r. osiągnęła blisko 12 tys. osób. Nowy statut zatwierdzony przez władze państwowe wszedł w życie 5 grudnia 1936 r., przekształcając związek stowarzyszeń na związek osób fizycznych myśliwych, uproszczając również nazwę naszej łowieckiej organizacji z „Polski Związek Stowarzyszeń Łowieckich” na „Polski Związek Łowiecki”. W marcu 1937 r. zatwierdzono wzór odznaki organizacyjnej oraz wzór umundurowania łowieckiego. J. A. hr Bielski I tak, kończąc cykl „Zarys historii zorganizowanego łowiectwa polskiego”, w wielkim skrócie starałem się Szanownym Czytelnikom, Dianom i Myśliwym przedstawić drogę, jaką nasze polskie łowiectwo przeszło w okresie ponad 100 lat (1835 – 1939) od towarzystw, kółek i spółek, do Polskiego Związku Łowieckiego, który obecnie liczy ponad 116 100 myśliwych. Darz Bór! – Waldemar Smolski gen. K. Sosnkowski prof. Witołd Ziembicki APEL Korzystając z łamów Łowca Lubelskiego, proszę o poparcie myśliwych, działaczy łowieckich i kół łowieckich, wystąpienia i apelu Honorowego Członka Polskiego Związku Łowieckiego Wiktora Szukalskiego, by uhonorować zaszczytnym tytułem Honorowego Członka Polskiego Związku Łowieckiego, nieżyjących już, przedwojennych działaczy łowieckich, którzy zakładali podwaliny naszej organizacji. W zaszczytnym szeregu Honorowych Członków Polskiego Związku Łowieckiego powinni stanąć: Bolesław Świętorzecki, Jan Sztolcman, gen. Kazimierz Sosnkowski, Karol ks. Radziwiłł, Józef Władysław Kobylański i Walenty Garczyński. Waldemar Smolski 14 Na jubileusz zaprzyjaźnionego kwartalnika Łowiec Galicyjski, listopadowym popołudniem 2013 roku, wybrałem się w towarzystwie Alfreda Hałasy – Honorowego Członka Polskiego Związku Łowieckiego i Janusza Sieka – redaktora naczelnego, równie zaprzyjaźnionego Myśliwca Kresowego. Podobnie, jak ja, tak i moi towarzysze podróży nie spodziewali się uroczystości przeprowadzonej z rozmachem godnym pozazdroszczenia, smakiem i serdecznością. Już w progu eleganckiego hotelu „Gloria” w Przemyślu, staropolskim obyczajem, redaktor naczelny Łowca Galicyjskiego Henryk Karnas wraz ze swoim zastępcą Józefem Otulakiem i liczną rzeszą organizatorów uwijali się jak w ukropie, by wszystkich godnie przywitać, wręczając przy okazji gustowne, okazjonalne upominki. A goście przybyli znamienici, że wymienię tylko niektórych: wicewojewoda Alicja Wosik, prezydent Przemyśla Robert Choma, honorowy konsul Ukrainy w Przemyślu Aleksander Baczyk, dyrektor RDLP w Krośnie Edward Balwierczak, członkowie okręgowych rad łowieckich i zarządów okręgowych w Krośnie, Przemyślu i Rzeszowie. Z dużą przyjemnością sąsiadowałem za biesiadnym stołem z cenionym wśród podkarpackich myśliwych prof. Janem Haftkiem, niestrudzonym animatorem kultury łowieckiej Markiem Piotrem Krzemieniem, fotografem i autorem albumów przyrodniczych Tadeuszem Budzińskim, przewodniczącym Klubu Miłośników Języka i Literatury Łowieckiej Janem Jerzym Jóźwiakiem, czy też znanymi kolekcjonerami łowieckimi: Bogdanem Kowalcze, Waldemarem Smolskim i Remigiuszem Sobejko. Zaprawdę, powiadam Wam, że w takim towarzystwie wiele można się nauczyć, a czas piorunem ucieka. Jednakże trudno było przeoczyć wiele interesujących przemówień i referatów o podkarpackim łowiectwie, zwierzynie tamtych łowisk, kulturze łowieckiej, no i oczywiście o znaczeniu i zasługach „Łowca Galicyjskiego”. Naturalnie, że przy takim jubileuszu, nie obyło się bez wyróżnień i odznaczeń. Były wręczane Medale św. Huberta, Medale za Zasługi dla Łowiectwa Okręgu Przemyskiego, piękne statuetki „Zasłużony dla Łowca Galicyjskiego” oraz niespotykane medale „Żonom myśliwych za tolerancję”. Zapewne nie tylko dla mnie, radością dla oczu i balsamem dla uszu były liczne słowa uznania i gloryfikacji dla Henryka Karnasa. Osobiście przychylam się do tych radosnych życzeń i jeszcze raz składam gratulacje za porządną robotę i wytrwałość w redagowaniu pisma, zarówno redaktorowi naczelnemu, jak i całemu zespołowi redakcyjnemu „Łowca Galicyjskiego”. J. Bogdan Kozyra Kultura, tradycja, wspomnienia 15 15 Śpiewajmy! W związku z licznymi zapytaniami kolegów, zwłaszcza podczas biesiad, o słowa zasłyszanej piosenki, przesyłam jej tekst. Ostatnie dwie zwrotki są mojego autorstwa i można je modyfikować, zwłaszcza ostatnią, pod nazwę prawie każdego koła łowieckiego. W każdym obwodzie płyną jakieś wody i znajdzie się miejscowość z końcówką -ów, jak Baranów, Bałtów, Jaworów. Tomasz Marcinkowski (Na melodię „Płonie ognisko i szumią knieje”) Bal w kole Sokół Ksiądz Paweł Słonopas urodził się w 1956 r. w Tomaszowie Lubelskim. Ukończył szkołę podstawową w Podhorcach, a następnie Technikum Rolnicze w Lubyczy Królewskiej. Maturę zdał w 1976 roku i w tym samym roku podjął dalszą naukę w Wyższym Seminarium Duchownym w Lublinie. Dyplom magistra teologii uzyskał w 1982 r. W latach 1982-1989 pracował jako wikariusz w parafii Kamionka koło Lubartowa, a w latach 1989 – 1991, jako wikariusz w parafii Milejów. Od roku 1991 jest proboszczem w parafii p.w. Opatrzności Bożej w Bondyrzu. Poezją zajmuje się od czasu studiów. Nie jest myśliwym. MYŚLIWI A o czym A o kim Myślą sobie Myśliwi młodzi I starzy O czym myślą Przed polowaniem I po polowaniu Za dnia i w nocy I o świtaniu W lecie i jesieni W zimie na ambonie Na drodze I w leśnej zieleni Na wspólnej uczcie I na samotnym czatowaniu Na pewno myślą O domu i o rodzinie O dziewczynie i zwierzynie Rozmyślają Dumają O tych bliskich swoich Co na nich czekają Pewnie też myślą O tych dzikach i łaniach Co tam po lesie i kniejach Za nimi ganiają Myślą i dumają U świętego Huberta O dobre łowy się wymadlają I te ich ciche Pragnienia i myśli Się spełniają Dzięki Boskiej opiece Z udanych łowów Z uśmiechem i zdobyczą Do swych bliskich Z sercem szczęśliwym Powracają Paweł Słonopas Jeśli kochasz łowiecką przygodę Ciszę lasów, przestrzeń pól Choć byś stary był, znów jesteś młody Jak zwycięski życia król Gdy na flance drżą z emocji dłonie Gdy na dzika czekasz na ambonie Wtedy wiesz, że w życiowych igrzyskach To najlepsza z wszystkich ról... Za halizną, za lasem zamglonym Błysk ostatni słońca zgasł Znów nie wyszedł ten byk upragniony Tak zdarzało się nie raz Znika smutek, gdy ognisko płonie Tam myśliwych czara parzy w dłonie Każdą troskę twą w radość przemienia Polska knieja, polski las.... A gdy Hubert już przyjdzie po ciebie I zaprosi przez swój próg Na te łowy wieczyste na niebie Tam, gdzie wielkim łowczym Bóg Powiesz, Panie jeszcze_m na tej ziemi Nie wystrzelał swej łowieckiej premii Daj choć roczek, choć dzionek, choć ranek Bym Ci złom swój przynieść mógł... Wersja dla Sokoła w Stawach A gdy trąbka na zbiórkę zawoła Stańmy razem póki czas Pośród braci spod znaku Sokoła Tu w Zagórkach szumi las Chwytaj strzelbę i ruszaj na łowy Gdzie wieprzańskie i wiślane wody Tu Cię czeka łowiecka przygoda Pośród pól Bara..nowa Wersja dla Azotropu A gdy pora już przyjdzie na łowy Stańmy razem póki czas Nasz Azotrop w ordynku gotowy By do kniei ruszyć wraz Chwytaj strzelbę i ruszaj na łowy Gdzie Kurówki i Bystrzycy wody Tu Cię czeka łowiecka przygoda Pośród łąk Bał..towa To już historia, kiedy w dniu 10 sierpnia 2013 roku w naszym uroczym zakątku, Maziarce, obchodziliśmy 65 lat naszego koła. Tak zacny jubileusz, to dowód wielkiego zaangażowania myśliwych w organizację i funkcjonowanie koła. Obchody odbyły się w tradycyjnym i podniosłym charakterze. Rozpoczęliśmy sygnałem odtrąbionym przez kolegów z koła „Bekas” w Opolu Lubelskiem. Część oficjalną rozpoczął Dariusz Jastrzębski, który w imieniu komitetu organizacyjnego przywitał wszystkich gości i kolegów myśliwych. Jednym z głównych punktów uroczystości była msza polowa, którą odprawił nasz kolega, myśliwy, ksiądz kapelan Mirosław Frączek. Msza była odprawiona z asystą sygnalistów oraz drużyną z 24 Pułku Ułanów w Kraśniku. Można by rzec, że było to tak rzadkie, jak i doniosłe uświetnienie naszych uroczystości. Bezpośrednio po mszy złożone zostały kwiaty oraz zapalono znicz przy naszej kapliczce świętego Huberta, która poświęcona został pamięci myśliwych, którzy odeszli do Krainy Wiecznych Łowów. W tej części obchodów zebrani uczcili pamięć myśliwych i modlili się o ich dusze. Część oficjalną uroczystości poprowadził prezes koła Ryszard Kawa. Było przywitanie naszych wspaniałych gości, była historia koła, był opis naszego W kołach łowieckich łowiska, naszej zwierzyny i naszych dokonań. Było wszystko, co powinno być. Głos zabierali nasi goście: starosta powiatu kraśnickiego Tadeusz Wojtak, łowczy okręgowy Marian Flis oraz prezesi kół sąsiadujących: Edward Dziurda i Marian Berdys. Nasze lecie uświetnił sponsor, prezes firmy Asmet, Andrzej Sajnaga. Skoro był sponsor, to zgodnie ze zwyczajem były też prezenty. Jednym z nich – ogromna złota śruba dla koła oraz mnóstwo upominków dla zasłużonych kolegów naszego koła. Nie mogę również zapomnieć o wydanym na tę okoliczność znaczku upamiętniającym nasze 65-lecie, którym obdarowywaliśmy naszych gości i członków koła. Po części oficjalnej rozpoczęliśmy biesiadę myśliwską, na stołach oczywiście napitki i myśliwskie jadło, ale to nie koniec niespodzianek. Atrakcją był koncert sygnalistów zespołu pod wezwaniem „Nigdy nie zagaśnie”, na czele z Dionizym Sadurskim, któremu przy okazji jeszcze raz serdecznie dziękuję za przybycie i uświetnienie naszych obchodów. Niecodzienną atrakcją były również pokazy ułańskie drużyny kontynuującej tradycje 24 Pułku Ułanów z Kraśnika. Powiem szczerze, kiedy patrzyłem na naszych gości, widziałem na ich twarzach podziw – chłopaki naprawdę pokazali kunszt jazdy konnej – bardzo Wam dziękuję za przybycie. I również dziękuję za przejażdżki bryczką dla naszych gości, widać było ich zadowolenie. Nie pozostaje mi nic więcej, jak tylko zaprosić na 70 lecie koła, przygotujemy na pewno coś ciekawego. Darz Bór – Dariusz Jastrzębski 17 „60 lat to wiek, w którym wielu ludzi kończy swoje życie. A to właśnie 60 lat temu powstało koło nr 54 Chodel”. Tymi słowami ks. Franciszek Buhajczuk, członek naszego koła, rozpoczął mszę świętą w kościele pw. Miłosierdzia Bożego w Rudniku Szlacheckim, w dniu 28 września 2013 r., sprawowaną wspólnie z ks. proboszczem Marianem Serwatką, za zmarłych założycieli i członków koła, za myśliwych oraz nasze rodziny. Historia koła zaczęła się jednak trochę wcześniej, tj. w roku 1947. Wtedy to bowiem w Chodlu, miejscowi rolnicy, Bolesław Kamiński, Stefan Stępniak, Wacław Boryca i Edward Opoka, pod kierownictwem Piotra Furmana, zawiązali spółkę łowiecką. W chwili założenia liczyła ona 8 członków i posiadała tereny łowieckie w gminie Chodel o pow. ok. 4000 ha. Oficjalna rejestracja koła w strukturach PZŁ nastąpiła w 1953 roku. Na początku lat 60. do koła przyłączyła się grupa myśliwych z jednego z kół kraśnickich, dzierżawiąca tereny gmin Wilkołaz i Borzechów. W ten sposób liczba członków koła wzrosła do ok. 20 osób, a obszar obwodów do ok. 14 000 ha. Łowiska były bogate w zwierzynę drobną; zające, kuropatwy i kaczki oraz sarny, natomiast nielicznie pojawiały się tutaj bażanty. Dlatego już w roku 1960, podjęto próbę introdukcji tych ptaków. Na działce ówczesnego prezesa koła, Bolesława Kamińskiego, w Majdanie Borowskim wybudowano wolierę, w której rozpoczęto hodowlę bażantów. Przedsięwzięcie zwieńczone pełnym sukcesem było kontynuowane do roku 1970, co przyniosło wyraźny wzrost stanu bażanta na tych terenach. Kolejny etap rozwoju koła przyniósł rok 1962, kiedy to wydzierżawiono od OZLP w Lublinie trzeci obwód, o pow. 6000 ha, w Hucie Krzeszowskiej. Właściwa gospodarka łowiecka, zaangażowanie naszych myśliwych w ochronę zwierzyny, jej stałe intensywne dokarmianie, uprawa poletek żerowych i koszenie łąk śródleśnych sprawiły, że ten zaniedbany obwód „ożył”. Coroczne inwentaryzacje potwierdzały wysokie stany zwierzyny grubej, ale także istnienie niezmiernie rzadkich już gatunków chronionych, jak głuszców i cietrzewi. Nasza gospodarka łowiecka w poszczególnych obwodach boryka się jednak z pewnymi problemami. W dwóch obwodach polnych, w których ponad 80% stanowią grunty rolne o wysokiej i średniej żyzności, powinny występować dobre warunki do rozwoju i bytowania zwierzyny, nie tylko drobnej. Jednakże inwentaryzacje i realizacja planów łowieckich wskazują, że od sezonu 2002/2003 nastąpił wyraźny spadek zajęcy i kuropatw. W związku z tym koło zawiesiło polowania na te gatunki od sezonu 2006/2007. Jednocześnie wzmożono odstrzał drapieżników, głównie lisów, wprowadzając specjalne polowania zbiorowe wyłącznie na szkodniki. I chociaż nie można jeszcze jednoznacznie przesądzić o pełnej efektywności tych działań, to ostatnia inwentaryzacja zajęcy pokazuje pewną poprawę ich stanu. Natomiast wyjątkowo dobrze ocenić należy stan saren na tych terenach, gdzie ich populacja stale rośnie, chociaż pozyskanie utrzymujemy na poziomie rocznym wynoszącym ok. 25-35 osobników. Obwód numer 317 w pow. biłgorajskim jest typowo leśny, a stany zwierzyny grubej są co najmniej dobre, z wyraźną tendencją wzrostową. Problemem jest tu jednak gwałtowny wzrost liczby chronionych wilków. Ten duży drapieżnik jest sprawcą licznych strat jeleni, a zwłaszcza saren. Oczywistym wydaje się też, że stanowi on bezpośrednie zagrożenie dla szczególnie rzadkiego głuszca, w którego ochronie aktywnie uczestniczy nasze koło. Zgodnie bowiem z porozumieniem sporządzonym 4 kwietnia 2007 roku, w siedzibie Zarządu Głównego PZŁ w Warszawie, z udziałem przewodniczącego ZG PZŁ, ZO PZŁ w Lublinie i RDLP w Lublinie, nasze koło zobowiązało się do udziału we wdrażaniu w tym obwodzie programu ochrony głuszca. Realizacja zobowiązań jest kontynuowana w ramach programu „Ochrona W kołach łowieckich głuszca w Nadleśnictwie Biłgoraj w latach 20112013”, a polega na dokonywaniu przez myśliwych odstrzału redukcyjnego drapieżników, głównie lisów, w sąsiedztwie ostoi tych bardzo już rzadkich ptaków. Jeśli nawet obecnie trudno ocenić wpływ naszych działań na rozwój populacji głuszca, to zapewnić możemy o pełnym i odpowiedzialnym zaangażowaniu członków naszego koła w to przedsięwzięcie, czego dowodem jest wyraźny wzrost pozyskania lisów na tym terenie. Nader ważną dla nas sprawą jest pielęgnowanie obyczajów i kultury łowieckiej. W kole uroczyście obchodzimy polowania hubertowskie i wigilijne. Te pierwsze nabrały szczególnie odświętnego charakteru po wybudowaniu w 2003 roku, kapliczki św. Huberta w Majdanie Borowskim, przy której corocznie, w dniu naszego Patrona mszą św. rozpoczynamy właściwy sezon łowiecki. Równie uroczyste są polowania wigilijne, mają swój szczególny urok i nastrój, dzielenie się opłatkiem przy tradycyjnym ognisku, składanie sobie życzeń, wspominanie nieobecnych kolegów, którzy odeszli już do Krainy Wiecznych Łowów. Trzeba też wspomnieć o uroczystych ślubowaniach młodych myśliwych – fryców, chrzcie myśliwskim oraz o pasowaniu myśliwskim. Wszystkie polowania zbiorowe kończymy uroczystym pokotem. Koło liczy ponad 60 członków. Jesteśmy społecznością bardzo różnorodną pochodzeniem, wykształceniem i wykonywanymi zawodami. Łączy nas jednak zainteresowanie łowiectwem, wspólnie przeżyte myśliwskie emocje, radości i porażki. Dużą wagę przywiązujemy do współpracy z administracją Lasów Państwowych oraz administracją samorządową. Wszystko to sprawia, że z satysfakcją mogliśmy świętować 60-lecie naszego koła. Po mszy, uroczystości jubileuszowe przeniosły się do Zajazdu „Marta” w Pułankowicach, gdzie po wystąpieniu prezesa koła przedstawiciele władz PZŁ w osobach: Karola Cichowskiego – przewodniczącego Kapituły Odznaczeń Łowieckich PZŁ, Mirosława Guściory – prezesa ORŁ w Lublinie oraz Mariana Flisa – przewodniczącego ZO PZŁ w Lublinie, uhonorowali złotymi, srebrnymi i brązowymi Medalami Zasługi Łowieckiej członków koła. Wśród zaproszonych gości znaleźli się także przedstawiciele nadleśnictw oraz powiatowych i gminnych władz samorządowych. Po części oficjalnej rozpoczęła się biesiada myśliwska, na której oprócz licznych myśliwskich przysmaków przyrządzonych przez gospodarzy zajazdu, państwa Martę i Stanisława Stelmachów, można było spróbować także nalewek i innych szlachetnych trunków. Towarzysząca imprezie kapela, skocznymi kawałkami ściągała na parkiet wszystkich uczestników biesiady, niezależnie od ich wieku i kondycji. Nie brakowało też różnych konkursów o tematyce myśliwskiej, których uczestnicy, a głównie uczestniczki, mogli nie tylko sprawdzić swoją wiedzę na ten temat, ale i zdobyć atrakcyjne nagrody. Zabawa trwała do białego rana. Prezes KŁ nr 54 „Chodel” w Lublinie – Jacek Zarębski PS. Uroczystości w dniu 28 września nie były jedyną imprezą związaną z obchodami 60-lecia koła. Kolejną stanowił bowiem uroczysty „Hubertus” w dniu 3 listopada 2013r. Po mszy św. odprawionej w kapliczce św. Huberta w Majdanie Borowskim, nasi myśliwi odbyli tradycyjne polowanie, po którym – już z małżonkami – udali się na biesiadę myśliwską w Zajeździe „Stolnik” w Wilkołazie, należącym do naszego kolegi, Tomka Bomby. Tam też miała miejsce prapremiera filmu nakręconego podczas inauguracji obchodów jubileuszowych koła. Również w „Stolniku” zabawa była przednia, a specjały na stołach, przygotowane przez naszą gospodynię, Renię Bombę, znakomite! Tutaj również zabawa trwała długo, a ostatni tancerze opuścili parkiet o świcie. 19 20 W kołach łowieckich W święto Trzech Króli tego roku, podczas polowania zbiorowego Piotrek Niburski pozyskał pierwszego i jak na razie życiowego dzika. Biorąc pod uwagę znaczące osiągnięcia łowieckie całej rodziny Niburskich, Piotrek, jako najmłodszy kontynuator tradycji myśliwskich, dopiero się rozkręca, a św. Hubert zaczyna mu darzyć. Rozkład z całego polowania ilościowo idealnie wpisał się w symbolikę święta: trzy dziczki – na Trzech Króli. Pogoda była wymarzona w drugą niedzielę grudnia ub. roku. Lekki mrozek, ok. -4°C. Po białej stopie otropiliśmy dziki w obwodzie łowieckim 137 Jaworów i zaczęło się zbiorowe polowanie, podczas którego strzeliliśmy 11 dzików. W trakcie jednego z miotów św. Hubert obdarował mnie czteroma sztukami strzelonymi z kniejówki w kalibrze 8x57JRS/20/76. Zdjęcie wykonane zostało zaraz po zakończonym miocie, stąd 3 dziki na rozkładzie, jednak w kolejnym miocie, podkładacze z psami doszli po farbie czwartego strzelanego przeze mnie dzika i prowadzący polowanie zaliczył mi pierwszego życiowego kwadropleta do dzików. W tym samym pędzeniu Przemysław Krawczak strzelił swojego pierwszego życiowego dubleta do dzików. Na opisanym polowaniu, w tym samym miocie był jeszcze jeden dziczy dublet strzelony przez Janusza Konopkę, czyli w jednym miocie dwa dublety i jeden kwadroplet do dzików! Trzeba przyznać, że wyjątkowy to przypadek, szczególnie na Lubelszczyźnie. Pewnie koledzy trochę zazdrościli mi myśliwskiego szczęścia i aby załagodzić sytuację rozdałem wszystkie strzelone przeze mnie 4 dziki, a chętnych na dziczyznę nie brakowało, jak to przed świętami. Prawie wszyscy zadowoleni rozjechali się do domów. Dodam, że na swoim koncie mam już jednego dziczego tripleta, a 3 tygodnie wcześniej, podczas polowania zbiorowego w rejonie Dęblina udało mi się strzelić kolejnego dziczego dubleta. Pozostaje tylko dziękować św. Hubertowi za łaski łowieckie, a o więcej nawet nie śmiem prosić… chyba, że teraz zwrócę się do św. Eustachego. W sobotni wieczór 22.02.2014 r., myśliwi z WKŁ nr 155 Sokół w Stawach oraz sympatycy łowiectwa, po raz czwarty z rzędu świętowali uroczyste zakończenie sezonu polowań zbiorowych na karnawałowym Balu Myśliwskim zorganizowanym w restauracji „K2” w Rykach. Tradycji musiało stać się zadość. Karnawałowe bale myśliwskie, pełne konkursów i zabaw z fantami, nawiązują do starych tradycji myślistwa polskiego. Dawniej, bale często łączone z zimowym kuligiem głośno oznajmiały wszystkim koniec zabaw i polowań przed wielkim postem. Bal myśliwski, to również gradka dla smakoszy potraw z dziczyzny i myśliwskich nalewek, wśród których tym razem królował trunek o tajemniczej nazwie „ Rosa z Jaworowskiego Bagna”. Dużym powodzeniem cieszyły się też pasztety z dziczyzny i potrawa główna – dzik pieczony z sosem musztardowo-czosnkowym, którym dzielił przy dźwiękach sygnałów łowieckich nasz kolega łowczy. Chociaż na co dzień dzieli odstrzałami, z dzieleniem dzika też mu poszło sprawnie. Darz Bór – Tomek Marcinkowski W kołach łowieckich Okres karnawału to czas organizowania imprez balowych. W tzw. ostatki, Koło Łowieckie nr 93 „Bażant” w Poniatowej zorganizowało myśliwski bal karnawałowy. W balu uczestniczyło ponad 100 osób. Dość miłym akcentem imprezy był fakt, iż tuż po jej rozpoczęciu trzech myśliwych z koła uhonorowanych zostało medalami zasługi łowieckiej – 1 srebrnym i dwoma brązowymi. Podczas balu nie brakło potraw z dziczyzny, zaś na samym początku – jak na koło Bażant przystało – zaserwowano rosół, właśnie z bażanta. Atmosfera balu była przesympatyczna, zaś członkowie koła uczestniczący w balu, jak na prawdziwych myśliwych przystało uczestniczyli w nim w mundurach myśliwskich. W czasie balu nie brakowało atrakcji, co zaowocowało, że zabawa trwała niemal do samego rana. Organizatorom gratulujemy kolejnej już imprezy o charakterze integracyjnym, a jednoczenie kształtującym pozytywny wizerunek myśliwych wśród społeczeństwa, a zwłaszcza uczestników balu niebędących myśliwymi. Marian Flis 21 III Ogólnopolski Grand Prix „Złoty Eskulap” w strzelectwie myśliwskim dla lekarzy odbył się 23 czerwca 2013 roku w Puławach. Wzięło w nim udział 41 zawodników z całej Polski, w tym 6 „nielekarzy”, startujących poza konkursem. Wśród profesorów (a było ich 10) zwyciężył Grzegorz Raba, zaraz za nim byli Jan Kotarski i Marcin Szymański. Najlepszy wynik zawodów tj. 480 pkt. uzyskał Łukasz Adamski, towarzyszący Bibianie Sobczuk, która z wynikiem 400 pkt. zajęła trzecie miejsce w klasie powszechnej. Bibiana była jedyną dianą startującą w tych zawodach. Katowiczanka ustanowiła mocno wyśrubowany rekord strzelnicy wśród kobiet. Klasę powszechną wygrał Grzegorz Opielak z 450 pkt., mistrzowską – Paweł Polak z 442 pkt. Dla zwycięzców były puchary, nagrody, upominki oraz dyplomy. Dyplomem nagrodzono także prof. Adama Cekańskiego – najstarszego uczestnika zawodów (92 lata!) i prof. Jerzego Jakowickiego – najwierniejszego kibica i sympatyka puławskich spotkań. Antoniego Mazura, który ostatecznie zajął czwarte miejsce w klasie mistrzowskiej, okrzykniętego najpiękniej i najefektywniej strzelającym se- Strzelectwo 23 niorem zawodów. Po raz pierwszy gościliśmy też obcokrajowca, prof. Matthias Korell z Niemiec, który wprawdzie nie strzelał, ale gorąco kibicował zawodnikom. Po zawodach, jak drzewiej bywało, Zbyszek Twaróg wraz z zaprzyjaźnionymi instruktorami strzelectwa umożliwili nam strzelanie m.in. z broni krótkiej. Organizatorzy spotkania Marek Gogacz, Tomek Wójcicki i koordynator prof. Jan Kotarski dwoili się i troili, by tegoroczne spotkanie zapisało się w pamięci każdego uczestnika jak najlepiej i by przyszłoroczna frekwencja była jeszcze większa. W sukurs przedniej organizacji, w czym jak zawsze dopomogli puławscy sędziowie i szef strzelnicy kol. Renek, poszły wspominane już wcześniej świetne wyniki sportowe. Sto na osi uzyskali kol. Adamski, Kwieciński, Iskrzycki i Polak, czternastu uczestników wyczyściło przeloty, pięciu zająca, a Grzegorz Opielak wystrzelał setkę na rogaczu. Należy podkreślić, że spotkanie, oprócz rywalizacji na strzelnicy, miało także charakter integracyjny. Jak co roku w jednym z uroczych miejsc nad Wisłą, w przeddzień zawodów, odbyło się spotkanie plenerowe dla myśliwych i sympatyków myślistwa. Organizatorzy przygotowali ciekawy program artystyczny: koncerty sygnalistów i muzyki gitarowej, a także przelot balonem w towarzystwie Jurka Pyzy. Imprezie patronowały: Lasy Państwowe, Lubelska Izba Lekarska, Polski Związek Łowiecki oraz Starosta Powiatu Puławskiego. Obecni byli, jak zawsze: szef Izby Lekarskiej Janusz Spustek, przewodniczący Komisji Sportu przy LIL Edward Woliński, prezes Okręgowej Rady Łowieckiej Mirosław Guściora i zespół sygnalistów łowieckich z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie. Awrona 24 Strzelectwo Zawody strzeleckie W Eliminacjach Ligi Strzeleckiej II Rundy, na strzelnicy myśliwskiej w Tarnobrzegu, nasza drużyna w składzie: Maciej Mizerski, Grzegorz Miotła, Wojciech Maruszak, Robert Świeboda, Waldemar Jaczyński i Zbigniew Mizerski uplasowała się na drugiej lokacie. Zawodnicy uzyskali najlepszy w dotychczasowych startach wynik łączny 2769 pkt. Na podkreślenie zasługuje również fakt, że dwóch zawodników z naszej drużyny znalazło się w pierwszej dziesiątce, a byli to: Maciej Mizerski (476 pkt. – 6 lokata) oraz Robert Świeboda (472 pkt. – 9 lokata). Do ubiegłorocznej, tradycyjnej rywalizacji kół łowieckich zrzeszonych w Puławskim Klubie Kół Łowieckich „Hubertus”, o przechodni puchar prezesa tego klubu, wystartowały tylko drużyny 5 kół zrzeszonych w klubie oraz łącznie 37 zawodników reprezentujących koła i startujących indywidualnie. Oprócz współzawodnictwa drużynowego, odbyła się również rywalizacja indywidualna w klasie mistrzowskiej i powszechnej. Sędzią głównym zawodów był Dionizy Sadurski. W rywalizacji kół łowieckich z wynikiem łącznym 1424 pkt. zwyciężyła drużyna Koła Łowieckiego nr 93 „Bażant” w Poniatowej. Na drugiej lokacie uplasowała się drużyna Koła Łowieckiego nr 116 „Knieja” w Puławach, której strzelcy uzyskali łączny wynik 1230 pkt., zaś trzecią lokatę z wynikiem łącznym 1181 pkt. zajęła drużyna Koła Łowieckiego nr 44 „Sokół” w Puławach. We współzawodnictwie indywidualnym, w klasie mistrzowskiej, najlepszym strzelcem okazał się Jan Kita, który uzyskał wynik łączny 478 pkt. Na drugiej lokacie w tej klasie uplasował się Wojciech Maruszak, który wystrzelał łącznie 475 pkt., zaś trzecią lokatę zajął Grzegorz Miotła, który uzyskał wynik łączny 471 pkt. Wszyscy trzej strzelcy reprezentowali Koło Łowieckie nr 93 „Bażant” w Poniatowej. W klasie powszechnej zwyciężył Jakub Madej, który wystrzelał łącznie 457 pkt. Drugie miejsce z wynikiem 429 pkt. zajął Marcin Kwaśniewski, zaś na trzeciej lokacie w tej klasie, z wynikiem łącznym 424 pkt., uplasował się Artur Tuźnik. Zwycięska drużyna w klasyfikacji kół łowieckich uhonorowana została pucharem przechodnim oraz dyplomem, zaś 3 dalsze drużyny okolicznościowymi dyplomami. Z kolei w rywalizacji indywidualnej w klasie mistrzowskiej i powszechnej, za zajęcie trzech pierwszych miejsc, zarząd okręgowy ufundował okolicznościowe puchary oraz dyplomy. Marian Flis TERMINARZ ZAWODÓW STRZELECKICH NA STRZELNICY OKRĘGOWEJ PZŁ W PUŁAWACH W 2014 R. Lp. 1 2 Nazwa zawodów Puchar Wiosny Zawody Okręgowe Kół Łowieckich Data 06.04.14 18.05.14 Organizator ZO PZŁ Lublin ZO PZŁ Lublin Zakres zawodów sześciobój sześciobój Sędzia główny A. Kamiński W. Kopron 3 Puchar Prezesa PKKŁ Hubertus 08.06.14 PKKŁ Hubertus sześciobój E. Mazurek 4 5 6 7 8 Puchar Prezesa ORŁ i Łowczego ZO Puchar Firmy Elektro-Spark Zawody Rodzinne Memoriał Janusza Kujawskiego Puchar Jesieni 13.07.14 20.07.14 10.08.14 21.09.14 28.09.14 ZO PZŁ Lublin Elektro-Spark rodzina PKKŁ Hubertus ZO PZŁ Lublin konkurencje śrutowe sześciobój sześciobój sześciobój sześciobój W. Kopron H. Chwaliński rodzina D. Sadurski P. Hetmańczyk Ze strzelnicy w Puławach, poza terminami rozgrywania zawodów, można korzystać w dniach: kwiecień, wrzesień, październik – wtorek, czwartek, sobota, niedziela maj, czerwiec, lipiec, sierpień – wtorek, środa, czwartek, piątek, sobota, niedziela Godziny otwarcia: sobota – 9:00 – 18:00 niedziela – 9:00 – 15:00 pozostałe dni – 14:00 – 19:00 Kontakt do gospodarza strzelnicy, Remigiusza Gazdy – tel. 668 532 898 Myśliwi i społeczeństwo 25 W dniu 20 października 2013 roku w niewielkiej miejscowości Zakrzówek, niedaleko Kraśnika, Zarząd Okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego w Lublinie, wspólnie z Kołem Łowieckim nr 25 „Uroczysko” w Lublinie oraz Kołem Łowieckim 103 „Rudki” w Kraśniku, jak również z Klubem Honorowych Dawców Krwi przy ZO PZŁ w Lublinie zorganizował akcję niesienia pomocy medycznej mieszkańcom wsi pod nazwą „Biała Niedziela”. Zanim przejdziemy do przebiegu i szczegółów wspomnianej akcji, warto jednak nakreślić parę słów o potrzebie organizowania takich działań przez myśliwych. W ostatnich latach obserwujemy spadek zaufania lokalnych społeczności w stosunku do myśliwego, jako pasjonata przyrody. Jakże często jesteśmy oceniani przez pryzmat osób trudniących się samym uśmiercaniem zwierząt, jesteśmy postrzegani, jako niepotrzebna formacja i zbędne ogniwo w funkcjonowaniu społeczeństwa. Ktoś powie, że zbyt ostro powiedziane, być może. Na taką opinię częściowo zapracowaliśmy sami, głównie poprzez fakt źle pojmowanej demokracji oraz nieprawidłowo wykorzystywanych najnowszych zdobyczy technologii. Oczywiście mam tu na myśli możliwości, jakie daje komputeryzacja. Któż z nas nie zna faktów umieszczania na stronach internetowych bezmyślnych fotek i filmików, które jakże często tworzą obraz negatywny polskiego myśliwego i całego łowiectwa. Dobrze, że w naszych szeregach nie występują zbyt licznie osoby, które cechują się zupełnym brakiem wyobraźni. Jeżeli w ten sposób będziemy wykorzystywać środki masowego przekazu, a niewątpliwie takim środkiem jest internet, to nie dziwmy się negatywnym ocenom wystawianym naszym myśliwym. Najwyższy czas uświadomić sobie szkodliwość płynącą z tego rodzaju działalności. Pora, by zacząć wykorzystywać wspomniane technologie do tworzenia pozytywnego obrazu polskiego myśliwego i całego łowiectwa. Inną sprawą jest fakt izolowania się myśliwych zrzeszonych w kołach łowieckich od lokalnych społeczności. A jeszcze inną sprawą jest zbyt mała wiedza społeczeństwa na temat prowadzonej przez koła gospodarki łowieckiej. Dlatego jakże cenną rzeczą jest, by wychodzić do społeczeństwa jak najczęściej pod postacią różnych działań, chociażby takich jak „Biała Niedziela”, „Pomóż Dzieciom Przetrwać Zimę” czy honorowego krwiodawstwa. Wracając do meritum, myśliwi z wymienionych wcześniej kół łowieckich zrobili naprawdę piękną rzecz. Działania te nie dadzą się zmierzyć żadną miarą, bo jak wycenić fakt, że do kolegów myśliwych będących lekarzami, w ciągu zaledwie pięciu godzin zgłosiło się ponad 140 osób, którym bezinteresownie udzielono porad medycznych. Trudno wycenić, że w tym czasie myśliwi wraz innymi osobami oddali honorowo prawie 10 litrów krwi, a zespół ratownictwa medycznego Polskiego Czerwonego Krzyża przeprowadził szkolenie miejscowej straży pożarnej i młodzieży szkolnej z zakresu udzielania pierwszej pomocy. Będący na miejscu Krzysztof Oleszczuk wraz z Łukaszem Fedeńczukiem, poprzez utworzenie stoiska z bibliografią na temat łowiectwa, eksponatami i skromną ilością parostków okazali się nieocenionym źródłem informacji dla uczestników akcji. Niewątpliwie działania te winny zaowocować pozytywnym odbiorem łowiectwa, a przede wszystkim wizerunkiem polskiego myśliwego w społecznym odbiorze tej jakże ze wszech miar szczytnej pasji. Z kolei organizowanie tego rodzaju akcji w przyszłości winno zaowocować większą życzliwością ze strony lokalnych społeczności i pozwoli kreować pozytywny obraz polskiego łowiectwa. Należy również podkreślić bezinteresowną postawę Sławomira Dudziaka z zaprzyjaźnionego Koła Łowieckiego Nr 33 „Lis” w Lubartowie, który przygotował, a następnie wydał bez mała 300 porcji grochówki myśliwskiej wszystkim, którzy w tym dniu odwiedzili Gminny Ośrodek Kultury w Zakrzówku. Na zakończenie, jako jeden z inicjatorów tej, jakże ze wszech miar szczytnej inicjatywy, chciałbym serdecznie podziękować wszystkim kolegom, którzy pomagali w organizacji wspomnianej akcji. Darz Bór – Jan Staroch Od wielu już lat spada liczebność populacji zwierzyny drobnej, a w szczególności kuropatw, bażantów i zajęcy. Zmniejszają się też drastycznie populacje gatunków małych zwierząt, nie zaliczanych do zwierząt łownych. Instytucje państwowe odpowiedzialne za ten stan rzeczy, jak również wiele stowarzyszeń tzw. „zielonych”, poza medialnymi i napuszonymi hasłami, niewiele robią, by zmienić ten stan rzeczy. Próbują zaradzić temu myśliwi. W ramach ogólnopolskiego „Programu poprawy warunków bytowania i rozwoju populacji zająca szaraka w Polsce”, 9 października 2013 r., członkowie z Koła Łowieckiego Nr 1 „Szarak” w Lublinie – oczywiście przy udziale prezesa Tomka Kaczanowskiego i łowczego Sylwestra Wasilewskiego – zasiedlili zającami obwód nr 111 w powiecie włodawskim (fot. 1-2). Introdukcja szaraków była możliwa dzięki Zarządowi Okręgowemu PZŁ w Chełmie. Czasami młode osobniki zwierząt, nie mając jeszcze doświadczenia starszych, narażają swe życie w ufności do otoczenia. Tak, jak ten młody koziołek na fotografii nr 3, który został pogryziony przez bezpańskie, wałęsające się psy w okolicy miejscowości Wilczanka. Rogacz pewnie byłby żywcem przez nie zjedzony, jednak dzięki szybkiej reakcji miejscowej ludności psy zostały przegonione. Podjęte starania ze strony myśliwych w celu ratowania życia zwierzęciu nie przyniosły oczekiwanego efektu, wskutek zbyt mocnych i rozległych ran. W poszukiwaniu przygód łowieckich nasi myśliwi często wędrują poza Lubelszczyznę, szczególnie w poszukiwaniu zwierzyny, której u nas nie strzela się. Oto efekt polowania na Dolnym Śląsku Waldemara Jakubaszka, Andrzeja Armacińskiego i Józefa Burzyńskiego (fot. 5). Jednakże są zwierzęta, których mogą nam pozazdrościć w innych regionach kraju. Należą do nich rogacze, które noszą nie tylko mocne parostki, ale i ciekawe. Jak ten strzelony przez Radka Rolę koło Mętowa (fot. 4). Skrót od „rogacz Radka”, to RR, jak skrót od Rolls Royce. Na maskach tych luksusowych samochodów widnieje statuetka Spirit of Ekstasy – Duch Ekstazy – w tym przypadku symbol najwyższej klasy. Nie ulega wątpliwości, że rogacz przedstawiony na zdjęciu jest także najwyższej klasy, a zapewne ekstaza, ta w najwyższym wymiarze, towarzyszyła Radkowi podczas polowania na niego i to przez dwa lata! Zapewne nie mniejsze emocje towarzyszyły Tomkowi Kaczanowskiemu podczas zasiadki we wrześniowy wieczór, gdy ukazał mu się dorodny byk jelenia. Przyspieszony puls pozwolił jednak na ocenę byka, kwalifikując go do strzału. Adrenalina zaś bardziej podskoczyła, kiedy pierwszy strzał okazał się niewypałem. Po kilku chwilach strachu, drugi nabój zrobił swoje. W efekcie poroże czternastaka ozdobi ścianę tomkowego pokoju (fot. 6). Pasja, jaką jest łowiectwo, nieodłącznie związana jest z uczuciami i doznaniami, które przeżyli wyżej wymienieni myśliwi. Te fantastyczne emocje towarzyszą nam podczas każdego pobytu w polu i w kniei. Niekoniecznie odnosi się to tylko do polowań na grubą zwierzynę. Przeżywamy każdy celny strzał do bażanta, czy kaczki, o rzadko opolowywanym zającu już nie mówiąc. Wulkan radości niesie ze sobą celny strzał do lisa, tym większy, gdy uda nam się go skutecznie zawabić. Truizmem już staje się, że równie ważne, jak polowanie, jest spotkanie z kolegami, obcowanie z pięknymi, stale zmieniającymi się obrazami natury, czy też obserwowanie rezultatów dokarmiania zwierzyny. Ubodzy są ci, którzy tego nie doświadczają, a my przeżyjmy to jeszcze raz, patrząc na zamieszczone zdjęcia. J. Bogdan Kozyra 27 Koło Łowieckie nr 32 „Zaborze” w Annopolu podjęło trud uczestniczenia w programie „Ożywić pola”, zapoczątkowanym przez Łowca Polskiego. Mimo, że od inauguracji tego programu minęło już kilka lat, dobrze się stało, że kolejne rzesze młodzieży – za sprawą myśliwych – zdobędą edukację ekologiczną, tak potrzebną dla współistnienia człowieka z naturą. Łowiec Lubelski medialnie wspierać będzie wysiłki koła „Zaborze” w tej mierze, wszak działań zmierzających do zwiększenia bioróżnorodności naszych pól, do zmniejszenia degradacji środowiska naturalnego, do zwiększenia populacji zwierząt zasiedlających pola – nigdy za wiele. Jedną z najważniejszych inicjatyw koła „Zaborze” w roku 2014, jest dalsze zasiedlanie kuropatwami dwóch dzierżawionych obwodów. W miesiącu marcu wpuszczonych będzie 40 par tego gatunku, zakupionych z własnych środków w OHZ Przybyszew, należącym do ZG PZŁ. Wcześniej, miejsca zasiedleń zostały przygotowane poprzez tępienie drapieżników. Każde z tych miejsc otrzymało swojego opiekuna, który będzie odpowiedzialny za stały monitoring danego terenu pod względem dokarmiania oraz tępienia drapieżników. Do akcji zostaną włączeni uczniowie trzech szkół, z Annopola, Dąbrowy oraz Gościeradowa. Został już ustalony harmonogram współpracy myśliwych z koła „Zaborze” z nauczycielami i uczniami tych szkół. Trzymając w zanadrzu jeszcze inne proekologiczne pomysły, myśliwi z koła „Zaborze” mają nadzieję na dobrą współpracę z młodzieżą i ich opiekunami.
Podobne dokumenty
Z pamiętnika lisiarza - PZŁ Lublin
– redaktor naczelny (e-mail: [email protected]), Tomasz Hubert Marcinkowski Dariusz Topyła Andrzej Wrona Wydawca: Polski Związek Łowiecki Zarząd Okręgowy i Okręgowa Rada Łowiecka w Lublinie 20-071 Lub...
Bardziej szczegółowo