Zarys historii zorganizowanego łowiectwa polskiego ( . IV)

Transkrypt

Zarys historii zorganizowanego łowiectwa polskiego ( . IV)
Na nadchodzące Święta Zmartwychwstania Pańskiego, składamy
wszystkim myśliwym naszego okręgu moc serdecznych życzeń.
Życzymy wszystkim, aby cały okres zbliżających się świąt przepełniony był miłością i radością oraz wzajemnym szacunkiem dla bliskich
osób, jak również całego otoczenia. Życzymy nadto wielu pogodnych
dni i uśmiechu na każdy z nich oraz szczęścia i zadowolenia na niwie
łowieckiej, jak również w życiu osobistym, zawodowym, a nade wszystko
rodzinnym.
Niech budząca się do życia wiosenna przyroda napawa optymizmem i zadowoleniem podczas pobytu w łowiskach, a Zmartwychwstały
Chrystus, za stawiennictwem naszego patrona św. Huberta niech na
codzień błogosławi i ma w opiece wszystkich myśliwych i ich rodziny.
Prezes
Okręgowej Rady Łowieckiej w Lublinie
Mirosław Guściora
Przewodniczący
Zarządu Okręgowego PZŁ w Lublinie
Marian Flis
Szanowni Czytelnicy!
Łowiec Lubelski
Kwartalnik Okręgowej
Rady Łowieckiej w Lublinie
Redakcja:
Jan Bogdan Kozyra
– redaktor naczelny
(e-mail: [email protected]),
Dariusz Topyła
Andrzej Wrona
Wydawca:
Polski Związek Łowiecki
Zarząd Okręgowy
i Okręgowa Rada Łowiecka
w Lublinie
20-071 Lublin, ul. Wieniawska 10
tel.: 0-81 / 532 78 28
www.lowiecki.lublin.pl
e-mail: [email protected]
Projekt graficzny, opracowanie redakcyjne i korekta:
J. Bogdan Kozyra
ISSN 1429-4206
Redakcja zastrzega sobie prawo
skrótów, poprawek i uzupełnień
oraz opracowania redakcyjnego
w przypadku wykorzystania w druku nadesłanego materiału.
Opinie wyrażone przez autorów
na łamach kwartalnika, nie zawsze
są zgodne z poglądami redakcji.
Redakcja nie odpowiada za treść
zamieszczonych reklam, ogłoszeń,
materiałów sponsorowanych i listów.
Przedruki z „Łowca Lubelskiego”
dozwolone są wyłącznie za uprzednią zgodą redakcji.
Redakcja zastrzega sobie możliwość
nieodpłatnego wykorzystania nadesłanych materiałów na stronach
internetowych okręgowej organizacji łowieckiej.
Łamanie, skład i druk:
Zakłady Poligraficzne AJG
Od 1 maja 2016 r. obywatele UE i Szwajcarzy będą mogli bez przeszkód
kupować w Polsce ziemię rolną. Już teraz duże firmy i fundusze z zachodniej
Europy, również z USA, chętne są do zakupu dużych połaci polskiej ziemi ornej,
zwykle powyżej 50 ha. Biznes na ziemi rolnej robią też polskie firmy, takie jak
fundusz WI Inwestycje Rolne, który zgromadził ponad 1000 ha, czy kancelaria
Royal Partners. Nie podoba to się rolnikom (nie tylko!), którzy pod hasłami
„Polska ziemia w polskie ręce!”, „Stop prywatyzacji lasów państwowych!”
protestowali pod koniec lutego w 9 województwach. Zdaniem protestujących,
w trakcie sprzedaży gruntów rolnych dochodzi do nieprawidłowości i ziemia trafia w ręce osób podstawionych
przez zagraniczne spółki, ponadto jest ona sprzedawana cudzoziemcom na preferencyjnych warunkach.
Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła, że to luka w przepisach prawa umożliwia cudzoziemcom
posiadanie gruntów rolnych w Polsce, w drodze nabycia udziałów w polskich spółkach, które są właścicielami ziemi. Prawo nie zobowiązuje spółek kontrolowanych przez obcokrajowców do składania informacji
o posiadanych gruntach, więc kapitał holenderski, duński i luksemburski wzbogaca się, a polscy rolnicy nie
mają szans, by z nim konkurować. Z danych MSW wynika, że w latach 2011–2012 w woj. dolnośląskim
obcokrajowcy nabyli 397 ha, a w zachodniopomorskim prawie 1506 ha. Tymczasem NIK ustaliła, że
w tym okresie cudzoziemcy kupili w rzeczywistości trzy-cztery razy więcej ziemi.
Od wstąpienia Polski do UE ceny gruntów rolnych wzrosły o 300-400%. Średnia cena ziemi
rolnej w obrocie prywatnym to 26 tys. zł za hektar, ale jest to ponad dwukrotnie mniej niż w Niemczech,
czterokrotnie niż w Belgii i Danii, a ponad sześciokrotnie mniej niż w Holandii. Tymczasem prezes Agencji
Nieruchomości Rolnych wykazuje zadowolenie z faktu, że instytucja, której przewodzi, sprzedała w 2013
roku 147,7 tys. ha gruntów (najwięcej od 2003 r.), co pozwoliło odprowadzić do państwowej kasy prawie
2 mld zł. Wynika z tego, że ANR sprzedawała hektar średnio za niewiele ponad 13 tys. zł. Ile z tej ziemi,
bajecznie taniej dla obcokrajowców trafiło do nich?
NIK ustaliła też, że ANR nie monitorowała wtórnego rynku obrotu gruntami rolnymi, co jest
istotne z uwagi na przeciwdziałanie nadmiernej koncentracji gruntów (mówią o tym założenia polityki
rolnej państwa). Przykładowo w woj. zachodniopomorskim, przez dwa lata, 12 z 509 kupców (2,3 %)
nabyło aż 33,7 % powierzchni oferowanych gruntów. Stwierdzono również brak przejrzystych procedur
typowania nieruchomości rolnych do sprzedaży. Wybór gruntów nie był też poprzedzony żadną udokumentowaną analizą. Taka praktyka urzędników grozi dowolnością postępowania i sprzyja powstawaniu
mechanizmów korupcjogennych – podała Izba.
Jak powyższe fakty mają się do przyszłości łowiectwa w Polsce, a w szczególności do realizowania tej pasji przez tysiące „szarych” Polaków? Nietrudno skojarzyć, że nie różowo.
Mimo wszystko – Darz Bór i wesołych Świąt Wielkanocnych!
J. Bogdan Kozyra
SPIS TREŚCI
W KOŁACH ŁOWIECKICH
FOTOKALENDARIUM ............................................. str. 2
65 lat koła łowieckiego nr 32 „Zaborze” ............... str. 16
W Chodlu minęła kopa lat ........................................ str. 18
Sokół poluje i baluje .................................................... str. 20
Bażant też nie próżnuje .............................................. str. 21
MYŚLIWSKI KRĄG
Łowiecka retrospekcja ............................................. str. 4
Spotkanie seniorów .................................................... str. 8
Ambona ładna, czy składna ....................................... str. 9
Z pomocą zwierzynie drobnej. Konkurs ............... str. 10
KULTURA, TRADYCJA, WSPOMNIENIA
Zarys historii zorganizowanego
łowiectwa polskiego (cz. IV) ..................................... str. 11
20 lat Łowca Galicyjskiego ........................................ str. 14
Śpiewajmy ..................................................................... str. 15
STRZELECTWO
Grand Prix Złoty Eskulap .......................................... str. 22
Zawody strzeleckie ..................................................... str. 24
MYŚLIWI I SPOŁECZEŃSTWO
Myśliwi-lekarze Społeczeństwu ................................ str. 25
W KNIEI I W POLU ................................................... str. 26
OŻYWIĆ POLA .......................................................... str. 28
Juliusz Holzmuller (1876 – 1932). Po ukończeniu kursu malarstwa
dekoracyjnego w Szkole Przemysłowej we Lwowie (1897-1901) studiował
w ASP w Krakowie, a następnie w Monachium (1903-1904). Uczeń Floriana Cynka, Józefa Mehoffera i Teodora Axentowicza. Najczęstszą techniką stosowaną przez Juliana Holzmüllera była akwarela, rzadziej stosował
tusz lub temperę. Zasłynął jako malarz wykonujący szkice batalistyczne
z udziałem konnicy japońskiej w akcji. Jedna z akwarel o tej tematyce
została umieszczona w kasynie oficerskim w Tokio. Wystawiał wiele we
Lwowie oraz w krakowskim TPSP i warszawskiej Zachęcie. Jego prace
znajdują się w muzeach w Krakowie, Łańcucie i we Lwowie.
(patrz także ŁL nr 2/2007 i nr 2/2010)
Cena wywoławcza prezentowanej obok akwareli, w Internetowym Domu
Aukcji Sztuki Dessa wynosi 2 800 zł.
„Na polowaniu”, 1908, akwarela na papierze, 30 x 44 cm (w świetle passe-partout). 2
23.06.2013
Liczne rzesze mieszkańców okolic i myśliwych Lubelszczyzny spotkało się w niedużej wsi Radcze w pow. parczewskim, na
festynie myśliwsko-rodzinnym. Zebrani mogli zobaczyć uroczystą prezentację sztandarów kół łowieckich, wręczenie odznaczeń łowieckich, pokazy sokolnicze i psów myśliwskich. Piknikową atmosferę podgrzewała kapela ludowa z Milanowa, a imprezę zakończyła zabawa ludowa. Świetny pomysł na promocję łowiectwa Okręgowej Rady Łowieckiej i Zarządu Okręgowego
w Białej Podlaskiej oraz proboszcza parafii Radcze, ks. Zbigniewa Grzymały.
15.11.2013
W kozłowieckim pałacu spotkanie organizatorów I Lubelskich Dni Kultury Łowieckiej z wystawcami trofeów, obrazów, literatury i czasopism, medali, znaków i innych pamiątek łowieckich eksponowanych na wystawie oraz przedstawicielami
kół łowieckich, którzy czynnie uczestniczyli w organizacji obchodów 90-lecia Polskiego Związku Łowieckiego w Kozłówce.
W imieniu organizatorów, prezes ORŁ w Lublinie Mirosław Guściora, dyrektor Muzeum Zamoyskich w Kozłówce Krzysztof
Kornacki oraz członek ZO PZŁ w Lublinie Sławomir Łaska wręczyli zebranym okolicznościowe dyplomy podziękowania.
3
20.12.2013
Przedświąteczne spotkanie ORŁ w Lublinie z członkami i pracownikami Zarządu Okręgowego oraz przewodniczącymi Komisji Rewizyjnej, Okręgowego Rzecznika Dyscyplinarnego i komisji problemowych ORŁ. W spotkaniu uczestniczył także były
prezes ORŁ Czesław Kowalski. Zaopiniowano projekt preliminarza budżetowego na 2014 rok oraz zapoznano się z planami
komisji problemowych. Pozytywnie zaopiniowano 1 wniosek o przyznanie Srebrnego Medalu Zasługi Łowieckiej oraz 4 wniosków na medal brązowy. Z uczestnictwa w zespole redakcyjnym Łowca Lubelskiego zrezygnował Henryk Chwaliński. Spotkanie zakończono łamaniem opłatka i poczęstunkiem.
Fot. Ryszard Bednarczuk
21-24.12.2013
Szczególny okres, w którym organizowane są polowania wigilijne w kołach. Polowania często bardzo symboliczne, zaledwie
z kilkoma miotami, z wkładaniem siana i karmy do paśników dla zwierzyny, z dzieleniem się opłatkiem i życzeniami świątecznymi. W niektórych kołach patroni łowieccy, św. Hubert i św. Eustachy, darzą zwierzyną, w innych nie ma co położyć na
pokocie. Ale przecież nie pokot jest najważniejszym w idei współczesnego łowiectwa.
JBK
4
Myśliwski krąg
Bądź pozdrowiona, kniejo ło- w kole. Jak wielu Kolegów z którymi
wiecka!... Ty szczera, prosta, polowałem w latach osiemdziesiątych
a głęboka…. W tobie człowiek nie ma już wśród nas. Jest za to wielu
znajduje to, co już dawno wśród nowych – młodszych stażem, którzy
bezdroży szarego życia i próż- włączają się w tę nieuchronną sztafetę
nego światowego szamotania pokoleń wypełniając pustkę po tych,
postradał – męską dzielność co odeszli. Łowiska tworzące obwody
i zdrowy instynkt życiowy.
oparte o te same granice administracyjno-przyrodnicze też tylko z pozoru
Stanisław Fijałkowski,
są takie same jak onegdaj, ale przy„Na stawach”, 1908
glądając się im bardziej szczegółowo, widzimy zasadnicze różnice. Tak
Początek stycznia, a za oknem w lesie, jak i na polu, w każdym zakątpogoda zupełnie niezimowa. To czas ku obwodu, z którym wiąże nas nitka
i właściwy okres na snucie wspomnień wspomnień.
i refleksji. W roku bieżącym upływa
Zmiany polityczne zachodzące w
bowiem trzydzieści cztery lata mojej Polsce na przełomie lat osiemdziesiąprzygody z łowiectwem. To szmat cza- tych i dziewięćdziesiątych ubiegłego
su, który skłania do przemyśleń. Na wieku nie ominęły w sposób oczywiile to dzisiejsze łowiectwo jest podob- sty również łowiectwa, czego efektem
ne do tego sprzed przeszło trzydziestu jest chociażby nowe prawodawstwo
lat? Co zmieniło się w tej materii na w postaci Ustawy z 13 października
lepsze, a co na gorsze i jaki w końcu 1995 r. – Prawo Łowieckie i stosowjest bilans tych nieuchronnych prze- ne akty wykonawcze, w odróżnieniu
cież, następujących po sobie zmian? do lat osiemdziesiątych ubiegłego
Na te i inne pytania, których stawiać wieku, kiedy to łowiectwo funkcjomożna wiele, nie będzie jednoznacz- nowało w oparciu o obowiązującą
nej odpowiedzi – pozostawiam je wówczas Ustawę o hodowli, ochronie
każdemu, którego, jak mnie, ogarnie zwierząt łownych i prawie łowieckim
nutka refleksji za nieuchronnością z 17 czerwca 1959 r. Jest to zrozumiałe
upływającego czasu. Nadmieniam i w pełni uzasadnione. Różnice w zarównież, że niniejszy artykuł w żaden pisach tych dwóch aktów prawnych są
sposób nie aspiruje do tekstu, któ- oczywiste i w wielu kwestiach zasadry w sposób kompletny – w oparciu nicze. Jednakże nie jest moim zamiao stosowne akty prawne analizuje pod rem analizowanie różnic zawartych w
względem formalno-prawnym ewen- tych dwóch dokumentach, a jedynie
tualne różnice dzielące te dwa okresy zwrócenie uwagi (raczej na zasadzie
czasu. Chodzi raczej o zwrócenie uwa- ciekawostek) na kilka wybranych
gi na kilka wybranych aspektów, które przeze mnie mniej lub bardziej istotpodobnie jak mnie, dotyczą również nych zmian tyczących łowiectwa.
w sposób bezpośredni moich równolatków realizujących swe zainteresoWilki w Puszczy Białowieskiej, 2007
wania w zakresie łowiectwa, mającego
jakże odmienne uwarunkowania w tej
przeszło trzydziestoletniej przestrzeni
czasowej.
Jeśli popatrzymy na zmiany
w perspektywie upływającego czasu –
tak dzień po dniu, czy z dnia na dzień
– to pozornie wydaje się, że zmiany te
nie są aż tak duże, a przynajmniej są
niezauważalne w sposób tak jaskrawy. Poluję przecież w tych samych
łowiskach co na początku, w gronie
tej samej społeczności myśliwskiej
tworzącej moje Koło Łowieckie nr 91
„Azotrop” w Puławach. Jednakże, gdy
popatrzymy na te zagadnienia nieco
dokładniej, to przecież jakże widoczne są chociażby zmiany personalne
Lista
gatunków
i okresy polowań
łownych
Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego z dnia 17.11.1975 r. w sprawie
okresów polowań na zwierzęta łowne
– w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku mogliśmy polować na: łosie, jelenie europejskie, jelenie sika,
daniele, sarny, dziki, muflony, rysie,
wilki, lisy, borsuki, jenoty, kuny leśne, tchórze, piżmaki, zające szaraki,
dzikie króliki, głuszce, cietrzewie,
jarząbki, bażanty, kuropatwy, czaple siwe, słonki, bataliony, dzikie
gęsi (bez rozróżniania gatunku),
łyski, dzikie kaczki (bez rozróżniania gatunku) w tym dodatkowo kaczory wiosną, grzywacze, dublety,
kszyki, bekasiki, kwiczoły, paszkoty. Oprócz tego, na liście zwierząt
łownych, jako gatunki podlegające
całorocznej ochronie, znajdowały się:
wydry, wiewiórki, dropie, przepiórki i
derkacze.
Obecnie – zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Środowiska z dnia
16.03.2005 r. w sprawie określenia
okresów polowań na zwierzęta łowne
– wolno polować na: jelenie szlachetne, jelenie sika, daniele, sarny, dziki,
muflony, borsuki, tchórze, kuny leśne, kuny domowe, lisy, jenoty, szopy
pracze, norki amerykańskie, piżmaki,
zające szaraki, dzikie króliki, bażanty, kuropatwy, kaczki – krzyżówki,
cyraneczki, głowienki, czernice, gęsi
– gęgawy, zbożowe, białoczelne, łyski, grzywacze, słonki (tylko jesienią),
jarząbki. Łosie objęte są całoroczną
ochroną.
5
Zadając sobie trud bilansowania powyższej wyliczanki na plus bądź
na minus, pamiętajmy również o tym,
że okresy polowań na dużą część gatunków generalnie uległy znacznemu skróceniu. Dotyczy to m.in.: łań
i cieląt jelenia, łań i cieląt daniela, kóz
i koźląt, loch, borsuków, piżmaków,
zajęcy szaraków, kuropatw czy słonek – gatunku, zdjętego z kalendarza
wiosennych polowań, jako ostatniego
z najbardziej urokliwych, emocjonalnych w sensie kontaktu z budzącą się
do życia przyrodą. Jak silne były to
więzi i przeżycia niech zobrazują wypowiedziane przez księcia Eustachego
Sapiehę następujące słowa:
„…w osiemdziesiątych latach
mojego życia mam już tylko trzy
miłości myśliwskie. Są to słonka, głuszec i cietrzew. Zabierzcie mi wszystkie słonie, lamparty, lwy czy bawoły, a dajcie mi
usiąść na pniaku w wiosenny
wieczór…. To są te chwile, za
które gdybym fizycznie mógł je
dziś wytrzymać i gdybym miał
na to pieniądze, zapłaciłbym
dużo…”
Szkody łowieckie
Zgodnie z ówczesnym prawodawstwem dzierżawca obwodu łowieckiego (koło łowieckie) miał obowiązek wynagradzania jedynie szkód
wyrządzonych przy wykonywaniu
polowania. Za szkody wyrządzone w
uprawach i plonach rolnych przez dziki, łosie, jelenie i daniele odpowiadało
natomiast Państwo, a odpowiedzialność ta scedowana była na przedsiębiorstwa lasów państwowych, które
wypłacały odszkodowania z własnych
środków obrotowych. W latach
osiemdziesiątych ubiegłego wieku,
koła łowieckie zwracały nadleśnictwu
w zależności od stopnia wykonania
Fousek Borys z kuropatwami na troku, 2004
Wiosenne ciągi słonek, 2008
planu odstrzału dzików, jedynie 5, 10
lub 15% wypłaconych przez nadleśnictwo kwot odszkodowań. Szacowanie
szkód, ich ewidencja, rozliczanie i wypłata odszkodowań była obowiązkiem
nadleśnictwa.
Obecnie dzierżawca obowiązany
jest do wynagradzania w 100% szkód
wyrządzonych w uprawach i płodach
rolnych przez dziki, łosie, jelenie, daniele i sarny oraz przy wykonywaniu
polowania (aktualnie powyższe nie
dotyczy łosi z uwagi na moratorium
na ich odstrzał). Szacowanie szkód
i wypłata odszkodowań jest więc obowiązkiem myśliwych. Dzierżawca partycypuje również w kosztach ochrony
lasu przed zwierzyną ponoszonych
przez nadleśnictwo. Wysokość kwot
partycypacji będącej częścią czynszu
dzierżawnego, uzależniona jest m. in.
od stopnia nieusprawiedliwionego
niezrealizowania planów pozyskania
zwierzyny płowej.
Obrót zwierzyną ubitą
W okresie przeszłym istniał
obowiązek dostarczenia do punktów
skupu dziczyzny określonej ilości tusz
zwierzyny grubej i drobnej pozyskanej przez myśliwych w drodze odstrzałów. Obowiązek
powyższy
wynikał
z zapisów zawartych w Zarządzeniu
Ministra Leśnictwa
i Przemysłu Drzewnego z 3.10.1973 r. w
sprawie zasad udostępniania zwierzyny
ubitej. Zgodnie z zapisem § 2.1. wymienionego Zarządzenia,
„Dzierżawcy i zarządcy obwodów ło-
wieckich lub terenów nie wchodzących
w skład obwodów łowieckich obowiązani są dostarczyć do punktów skupu wszystkie ubite łosie, jelenie byki
i łanie, daniele byki i łanie, muflony,
co najmniej 80% jeleni cieląt, danieli
cieląt, sarn i dzików oraz co najmniej
60% zajęcy.”
Obecnie zwierzyna pozyskana w obwodzie łowieckim, zgodnie
z przepisami prawa, stanowi własność
dzierżawcy obwodu łowieckiego. Osoby wykonujące polowanie mogą odstąpioną im zwierzynę spożytkować
według własnego uznania, z wyłączeniem odsprzedaży.
Dostęp do broni i optyki myśliwskiej
Kiedy na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, po uzyskaniu
uprawnień selekcjonerskich, chciałem
kupić broń kulową, zmuszony byłem
do zapisania się na listę oczekujących
w sklepie myśliwskim Spółdzielni
„Jedność Łowiecka” i cierpliwie czekać na zawiadomienie celem zgłoszenia się po jej zakup. To oczekiwanie
było długie, bo i lista oczekujących
zawierała często kilkadziesiąt (a może
i więcej) nazwisk. Radość z otrzymania zawiadomienia o zgłoszeniu się po
kupno broni, kiedy wreszcie nadeszła,
była tak wielka, że przysłaniała jakiekolwiek ociąganie się, marudzenie
czy grymaszenie w powyższej kwestii.
„Szczęśliwiec” nabywał więc broń,
praktycznie bez możliwości wyboru
jej marki czy kalibru. Brało się to co
było w „przymusowej” ofercie. Nie
mniejsze były również kłopoty z zakupem optyki i za wybrańców losu uważani byli ci, którzy różnymi sposobami
stawali się właścicielami lunet firmy
Zeiss o parametrach 4 x 30 lub 6 x 30
produkcji DDR.
6
Myśliwski krąg
Wrześniowe polowanie koło Markuszowa. Stoją od lewej: Marian Mazurkiewicz z Czatą, Zdzisław Górski, Bogdan Kozyra z Argo i Józef Zając (obecny senator RP) z Apaczem, 1984
Obecnie, właściwie jedyną przeszkodą przy zakupie broni i optyki stanowi zasobność portfela.
Hierarchia polowań
W okresie przeszłym, zdecydowana większość myśliwych w moim
kole posiadała tylko
broń śrutową. Właściciele broni gwintowanej stanowili mniejszość, a tylko
nieliczni dysponowali bronią kombinowaną. Dominowały bowiem polowania zbiorowe i indywidualne na
zwierzynę drobną. Powyższe wynikało
z faktu popularności tych polowań, co
było naturalną konsekwencją obfitości liczebnej i dostępności tej zwierzyny w łowisku. Polowania zbiorowe na
zające kończyły się obfitymi pokotami,
ciesząc się niezmienną popularnością
wśród braci myśliwskiej. W każdych
kartoflach czy burakach, nierzadko
bytowało po dwa czy trzy stada kuropatw gwarantując polującym pełne
troki. Duża obfitość była też dzikich
kaczek. Polowania na zwierzynę grubą, której było zdecydowanie mniej
niż obecnie (szczególnie dzików i jeleni) odbywały się na zasadzie tradycyjnych polowań zbiorowych z naganką,
w dużym stopniu przy użyciu broni
gładkolufowej. Również polowania
indywidualne na zwierzynę grubą realizowane były w dużej mierze przy
użyciu dubeltówek.
Dzisiaj hierarchia polowań jest
zupełnie inna. W moim kole, na kuropatwy nie polujemy już od kilkunastu
lat. Rozkłady zajęcze i kacze pokoty są raczej symboliczne. Strzela się
więcej dzików i saren niż zajęcy czy
kaczek. Nie dziwi więc fakt, że wielu
kolegów, szczególnie młodych stażem,
jako pierwszą jednostkę broni nabywa
broń gwintowaną. Wielu posiada takiej broni kilka jednostek, w różnych
kalibrach, a tradycyjne dubeltówki
przelegują często w szafkach i sejfach
stanowiąc już bardziej eksponat niż
przedmiot użytkowy. Nie mniej jednak, jak pisze Krystyn Mazurkiewicz
w opowiadaniu „Panna i wilk” (1959)
„Wspomnienia o strzelbach są
chyba u wszystkich myśliwych
jak wspomnienia o symbolach
wierności, jak znaki osobliwej
przyjaźni. Ładunek emocjonalny wszystkich przygód i przeżyć
łowieckich nieodłącznie wiąże
się z bronią.” („Najlepsze opowiadania, opowieści i wspomnienia myśliwskie.” Tom 3. W-wa, 1998).
Szkodniki łowieckie
W poprzednim prawodawstwie
funkcjonowało pojęcie szkodników
łowieckich. Zapis art. 23 ówczesnej
Ustawy stanowił, że „Osoby uprawnione do wykonywania polowania
(członkowie PZŁ), funkcjonariusze
Milicji Obywatelskiej, strażnicy łowieccy, na terenach leśnych pracownicy lasów państwowych, a na
terenach rolnych upoważnieni pracownicy państwowych gospodarstw
rolnych mają obowiązek strzelać włóczące się psy i koty w obwodzie łowieckim.” Zgodnie z powyższym zapisem
każdy pies przebywający w obwodzie
łowieckim bez dozoru człowieka lub
pod opieką osoby nieuprawnionej do
wykonywania polowania, był klasyfikowany jako pies włóczący się, a eliminacja takiego psa poprzez odstrzał
była obowiązkiem. Jeszcze ostrzejsze
kryteria stosowane były w odniesieniu do kotów. Za włóczącego uważany
był kot, który znajdował się na terenie
obwodu łowieckiego w odległości powyżej 100 m od budynków mieszkalnych. Szkodnikami łowieckimi były
nie tylko włóczące się psy i koty, ale
także wiele gatunków skrzydlatych,
w tym większość gatunków ptaków
krukowatych. Zgodnie z zapisem § 12
pkt. 8 ówczesnego statutu PZŁ, każdy
członek koła łowieckiego obowiązany był do brania udziału w zwalczaniu kłusownictwa i szkodnictwa oraz
w tępieniu szkodników łowieckich.
W związku z powyższym, koła organizowały często akcyjne wyjazdy
w łowiska w celu odstrzału szkodników, których pozyskanie premiowane
było często możliwością uzyskania odstrzału indywidualnego na zwierzynę
łowną. Tego typu akcje odbywały się
ze szczególnym natężeniem w okresach wiosennych. Odstrzał szkodników łowieckich należał też do jednych
z najważniejszych obowiązków strażników łowieckich. Trafnie scharakteryzował te działania Kleofas Obuch
w wierszowanym utworze „Przyjaciołom przyrody pod rozwagę” w wydawnictwie „Piórem myśliwego” z 2006 r.
„Wiosną, kiedy nadchodził czas
nowej rozmnoży
Ustalony od wieków mądrym
Prawem Bożym,
Szła w teren brać myśliwska
chronić nieporadną
Młódź wszelkiej zwierzyny,
gdyż na pomoc żadną
Nie mogła ona liczyć poza myśliwymi.
Wrogów zaś miała mnóstwo,
pomiędzy którymi
Najgroźniejsze bywały złaje
psów bezpańskich,
Chytre lisy i sroki i stada wron
drańskich
Przeczesujących pola od świtu
do zmierzchu
Z wytrwałą zawziętością dzikich rzezimieszków…”
W obecnym prawodawstwie,
pojęcie szkodników łowieckich nie
istnieje. Dzisiaj wszystko co ma kły,
pazury i szpony objęte zostało ochroną. Powszechna obecność tych „świętych krów” w naszych łowiskach spowodowała, że nie tylko tak pospolite
do niedawna gatunki, jak kuropatwy
Myśliwski krąg
i zające, ale również wiele gatunków
ptaków chronionych, jest dzisiaj zagrożonych w swoim występowaniu
i znajduje się w wyraźnej defensywie.
Czy dziwić więc może obecna mizeria
w zakresie liczebności występowania
drobnej zwierzyny łownej? W wymienionym powyżej utworze autor w następujący sposób odnosi się do tych
działań:
„…Lecz chęci myśliwego skutecznie hamował
Głos zacnych „ochroniarzy”,
których twardogłowa
Idea opętała, by wszystko co
żywe
Chronić za wszelką cenę, choć
nieraz szkodliwe,
Nawet ekologicznie, dawało to
skutki…”
Środki transportu i nie tylko
W latach, kiedy rozpoczynałem swoją przygodę z łowiectwem,
tylko nieliczni koledzy posiadali własne samochody. Były to najczęściej Fiaty 126, ale również Syreny i nieliczne
Fiaty 125, a później również Łady.
Jadący do łowiska myśliwi-właściciele samochodu zawsze zabierali ze
sobą kolegów, by wspólnie przeżywać
przygodę łowiecką. Nie posiadałem
wówczas własnego pojazdu, ale zawsze mogłem liczyć na zacnych kolegów, w tym najczęściej na leśników:
Renka G. i Julka S. Jeszcze większym
problemem niż brak samochodu były
olbrzymie problemy z możliwością zakupu do nich paliwa. Kartki na benzynę, limitowanie paliwa i niekończące
się kolejki przy nielicznych stacjach
paliw stanowiły w tym okresie bariery trudne do przekroczenia. Wyjazdy
do dalszych obwodów na polowania
zbiorowe i prace gospodarcze odbywały się więc z konieczności wynajętymi autobusami, a organizacja takiego
środka transportu wymagała również
nie lada zabiegów z powodów jw. Te
wspólne wyjazdy w sposób zasadniczy integrowały nasze środowisko.
Opowiadane w czasie podróży kawały, anegdoty, wreszcie robione kolegom różnego rodzaju psikusy (np.
przywiązanie drzemiącego kolegi do
siedzenia, zamiana strzelby, wsypywanie ołowianych śrucin za cholewy butów, itp.), tworzyły szczególną,
pełną śmiechu i wesołości atmosferę.
I co szczególne, nikt się na nikogo nie
gniewał i nie obrażał. A w drodze powrotnej po polowaniu, bez względu na
pokot, obowiązkowo zajeżdżaliśmy do
restauracji. Za moich czasów najczęś-
ciej był to „Zajazd Rybacki” w Pustelni koło Opola Lubelskiego. Tam, całe
liczne, myśliwskie towarzystwo otrzymywało do dyspozycji salę na pięterku i po obfitym posiłku zakrapianym
„czystą”, przy licznych toastach i śpiewach przeżywało na nowo cały piękny
dzień spędzony na łowach. Powrót do
Puław odbywał się przeważnie późną
nocą, po czym każdy z uczestników
z utęsknieniem oczekiwał następnego
wyjazdu na podobne łowy za tydzień
lub dwa. Wielu z kolegów przedkładało wówczas tę atmosferę, stanowiącą
dodatek do właściwego polowania,
nad same łowy. A tak przedstawia to
w swoim wierszu „Polowanie zbiorowe” wspomniany już Kleofas Obuch:
„Wszak rozkosze polowań były
przeogromne
Wiele w swych wierszach jeszcze o nich wspomnę
Nawet ci co do kniei od wielkiego dzwonu
Chadzali sobie tylko, oni też sezonu
Z polowaniem zbiorowym na
każdą niedzielę
Czekali, tak jak deszczu wpół
uschnięte ziele…
…Oj, były polowania długie i zabawne
I o pustym żołądku i te ciężkostrawne
Zakończone obżarstwem i czystą-ojczystą
Świtem, rankiem, w południe i
nocą srebrzystą,
Gdy księżyc się ze śmiechu pokładał na plecy,
Patrząc ile hultajskiej było przy
tym hecy.”
Nie było przypadku zagubienia
czy kradzieży broni, a opieka nad nią
była zupełnie wystarczająca. Obecnie
Pokot zajęcy w okolicach Kamionki, 2008
7
Przerwa w polowaniu na kuropatwy
na polach markuszowskich, 1990
nie ma już wspólnych wyjazdów w łowisko. Zdecydowana większość kolegów myśliwych dysponuje własnymi
samochodami. Na polowania przyjeżdża się więc najczęściej samemu, więc
przeważnie nikt nikogo nie zabiera,
a po polowaniu każdy wsiada do swojego auta. Nie ma czasu na wspólną
wymianę zdań, nikt się z nikim nie integruje, a jeśli już, to najwyżej w małych grupkach. Przeważnie nie ma już
wspólnego „Darz Bór” przy kielichu.
Zdecydowana większość siada przecież za kierownicą, a istnieje przecież
realne niebezpieczeństwo utraty prawa jazdy i pozwolenia na broń.
Oj, długo by jeszcze można snuć
wspomnienia i porównania, niech
więc te, które przytoczyłem powyżej,
jako po części moje osobiste, staną się
przyczynkiem i inspiracją dla innych,
celem podzielenia się nimi na łamach
naszego Łowca Lubelskiego, szczególnie w kontekście nieuchronnie zmieniającej się rzeczywistości łowieckiej.
Darz Bór – Leszek J. Walenda
8
Myśliwski krąg
Spotkanie seniorów
Stało się już tradycją, iż rokrocznie pod koniec stycznia organizowane jest świąteczno - noworoczne spotkanie
działaczy seniorów okręgu lubelskiego. W tym roku odbyło
się ono w siedzibie zarządu okręgowego w dniu 30 stycznia. Uczestniczyło w nim blisko 40 osób. Podczas spotkania,
oprócz tradycyjnych życzeń noworocznych, dwóch Kolegów
uhonorowanych zostało Medalem za Zasługi dla Łowiectwa
Lubelszczyzny. Dodatkowo trzem Kolegom obecnym na
spotkaniu wręczone zostały odznaki honorujące 50-letnią
przynależność do Polskiego Związku Łowieckiego. Wzniesiono wspólny toast oraz przy dźwiękach trąbki i akordeonu odśpiewano tradycyjne „sto lat”. Uczestnicy spotkania
mogli też spotkać się przy wspólnym stole, przy myśliwskim
bigosie, ciastach i nalewkach, gdzie wspomnień i śpiewów
nie było końca. Po kilku godzinach wszyscy, którzy opuszczali spotkanie gratulowali idei organizowania tego rodzaju
przedsięwzięcia oraz deklarowali swój udział za rok.
Wszystkim myśliwym seniorom życzymy wiele zdrowia
i zadowolenia w 2014 roku
oraz w kolejnych latach
Fot. arch. ZO PZŁ
Marian Flis
ZO PZŁ Lublin
Myśliwski krąg
9
Ambona ładna, czy składna ?
Jeśli uznamy, że podstawową
funkcją ambony jest dogodna, wielogodzinna obserwacja zwierzyny i możliwość oddania skutecznego strzału,
to należy stwierdzić, że znaczna część
tych urządzeń łowieckich w naszych
łowiskach kiepsko spełnia powyższe funkcje. Zdarzało mi się polować
i w „wynalazkach” o wymiarach podłogi 2,5 x 4 m i w takich klitkach,
że wsuwać się do nich trzeba było
bokiem, a w środku nie sposób było
przełożyć broni z okna do okna bez
oznajmiania tego manewru głośnym
stuknięciem. Wydaje się, że wymiar
125 x 125 x 200 cm (wymiar płyty
OSB) jest wystarczający. Wysokość
ambony musi umożliwiać swobodne
przełożenie broni nad ławeczką, bez
uderzania w dach.
Wymiary nie są jedynym, częstym
mankamentem ambon. Do innych zaliczyłbym:
– brak stabilności. Równoległe pionowe nogi praktycznie zawsze chwieją
się przy najmniejszym ruchu. Coraz
popularniejsze stosowanie płyt OSB
powoduje, że pokusa oparcia konstrukcji na pionowych słupach jest
bardzo silna. Tylko nogi skośne, z minimalnym rozstawem 2,20 m na dole
(przy wysokości ambony 4 m do siedziska) zapewniają wystarczającą stabilizację ambony,
– umieszczanie okienek „gustownie”
na środku ściany ambony. Owszem,
wygląda to estetycznie, prawie jak
w bloku na osiedlu XXX-lecia PRL,
skutkuje jednak zmniejszeniem pola
skutecznego ostrzału. Za skuteczny
ostrzał uważam obszar, który możemy
„objąć” stabilną postawą, z podparciem łokcia ręki ściągającej spust. Kto
uważa, że można strzelać prostopadle
– przez parapet – niech wykona próby na strzelnicy z „wiszącym” łokciem.
Wyniki na 100 m będą katastrofalnie
gorsze – gwarantuję. Tak więc rozsądnym wydaje się umieszczanie okienek
asymetrycznie, bardzo blisko (do 10
cm) od prawego słupka,
– brak choćby wąskich (10 cm) półek/
parapetów przynajmniej na 3 bokach
ambony. Radykalnie poprawia to skuteczny skład, a i nie trzeba się rozglądać, gdzie położyć lornetkę, termos
czy choćby… okulary,
– zbyt duże odstępy pomiędzy szczeblami drabiny. Tu chodzi również,
a może przede wszystkim, o bezpieczeństwo. Wchodzenie po drabinie
z 35-40 cm „schodami”, to jeszcze
pół biedy. Gorzej, kiedy zimą, schodząc obładowani plecakiem, bronią,
w ciężkich buciorach, celując na kolejny szczebel, spadamy na niego z 10-15
cm, bo tyle nam brakuje, żeby płynnie
przełożyć nogę. Powoduje to o wiele
większe obciążenie szczebli, a tu już
o wypadek nietrudno. Normą powinno być 25 cm pomiędzy szczeblami,
– przybijanie na stałe ławek, często
bardzo wąskich. Poza faktem, że cechujemy się różnym wzrostem, skład
często bywa więc bardzo utrudniony. Poza tym wąska ławka powoduje
nadmierny ucisk na naczynia krwionośne nóg; niedokrwienie i bardzo
szybkie wychładzania stóp. Dobrym
rozwiązaniem jest wytłumienie podłogi wykładziną dywanową i stosowanie spawanych (!) metalowych krzeseł
z miękkim siedzeniem,
– są zwolennicy ambon otwartych
(bez okien zamykanych) i pewnie
mają w wielu przypadkach rację, zależy to od specyfiki łowiska. Biorąc
jednak pod uwagę, iż coraz więcej
dzików jesteśmy zobowiązani pozyskiwać – stąd dłuższe zasiadki. Możliwość przymknięcia okna od strony
nawietrznej jest nie do przecenienia
jesienią czy zimą. Z tego też powodu
warto niewielkim kosztem doszczelnić ambonę, aby wiatr nie hulał po
niej. Poprawa komfortu termicznego
– bezdyskusyjna.
Celowo nie odnoszę się do
szczegółów konstrukcyjnych, gdyż
koła mają wypracowane, sprawdzone
modele. W każdym z tych modeli warto byłoby przemyśleć powyższe uwagi
i poprawić funkcjonalność urządzeń,
na których spędzamy setki godzin.
W niektórych kołach, zarządy ustaliły
wymogi konstrukcyjne ambon, jest to
bardzo dobre rozwiązanie, gdyż – jak
widać w łowiskach – ambona ambonie nierówna.
Jan Piotrowski
Od redakcji:
Niech artykuł Jana Piotrowskiego
będzie początkiem wymiany uwag,
podpowiedzi i dyskusji na temat budowy, usytuowania i wykorzystania
urządzeń łowieckich: ambon, zwyżek, paśników, podsypów, budek,
lizawek, linijek i innych wykorzystywanych w gospodarce łowieckiej.
Z pewnością większość korespondencji w tej mierze wydrukujemy na łamach Łowca Lubelskiego.
Fot. J. Piotrowski x 2
10 Myśliwski krąg
Z pomocą zwierzynie drobnej. Konkurs
W bieżącym roku rozstrzygnięty zostanie III konkurs
o największe pozyskanie lisów w kategorii indywidualnej
wśród myśliwych i zespołowej wśród kół łowieckich. Konkurs,
to nie tylko współzawodnictwo ale to szlachetny cel, również
bardzo ważny aspekt etyczny. Lisy, to jedna z przyczyn spadku
populacji zwierzyny drobnej, praktycznie jedyna, na którą mamy
jako myśliwi wpływ. Prowadząc systematyczną redukcję tego
drapieżnika pomożemy ochronić, przynajmniej część zwierzyny
drobnej, nie tylko łownej.
Zarząd Okręgowy PZŁ w Lublinie i Komisja Hodowlana
Zwierzyny Drobnej przy Okręgowej Radzie Łowieckiej
w Lublinie wychodząc naprzeciw potrzebie ograniczania
populacji lisów, zaproponowała dwa lata temu, a teraz
organizuje po raz trzeci, wyżej wymieniony konkurs. Zgłoszenia
z kół łowieckich, zarówno indywidualne, jak i zespołowe,
przyjmowane będą w ZO PZŁ w Lublinie w kwietniu 2014 roku.
Weryfikacji pozyskania i rozstrzygnięcia konkursu dokona
komisja składająca się z przedstawicieli ORŁ, ZO i KHZD
w miesiącu maju. Wyniki zostaną ogłoszone na początku
czerwca. Dla kół łowieckich z największym pozyskaniem lisów,
zostanie przekazana zwierzyna drobna do wsiedlenia. Myśliwym
z największym odstrzałem lisów zostaną wręczone nagrody
rzeczowe. Regulamin konkursu zostanie przesłany do kół
łowieckich oraz przedstawiony na rocznej odprawie prezesów,
łowczych i osób funkcyjnych kół łowieckich.
Koledzy, strzelajmy również lisy! Gorąco zachęcamy do
pomocy zwierzynie drobnej.
Andrzej H. Gaweł
Regulamin konkursu
ORŁ w Lublinie
o największe pozyskanie lisów w
sezonie łowieckim 2013/2014
Kategoria kół łowieckich
1. W
konkursie
uczestniczą
członkowie (macierzyści i niemacierzyści)
kół
łowieckich
z okręgu lubelskiego PZŁ.
2. Konkurs trwa do 31.03.2014
roku.
3. Ilość odstrzelonych lisów przez
myśliwych koła łowieckiego zalicza się na podstawie złożonego
sprawozdania zbiorczego z poszczególnych obwodów łowieckich okręgu lubelskiego PZŁ,
do dnia 30 kwietnia 2014 roku.
Uczestnik konkursu ma obowiązek przedstawić na żądanie organowi prowadzącemu konkurs
dokumenty umożliwiające ewentualną weryfikację złożonych
sprawozdań.
4. Nagrody w postaci zwierzyny
drobnej do introdukcji w dzier-
5.
żawionych obwodach łowieckich
otrzymają trzy koła łowieckie
z największym pozyskaniem lisów, na jednostkę powierzchni
obwodu.
Podsumowanie
akcji
odbędzie się do 31.05.2014 roku.
UWAGA! Przekroczenie planu
pozyskania lisów w sezonie łowieckim, poza sankcjami prawnymi, powoduje dyskwalifikację
koła łowieckiego we współzawodnictwie.
Kategoria indywidualna
1. W
konkursie
uczestniczą
członkowie (macierzyści i niemacierzyści) kół łowieckich.
z okręgu lubelskiego PZŁ oraz
członkowie niestowarzyszeni w
kołach łowieckich, z wyjątkiem
członków ORŁ, ZO i Komisji Hodowlanej Zwierzyny Drobnej z terenu okręgu lubelskiego PZŁ.
2. Konkurs trwa do 31.03.2014
roku.
3. Ilość odstrzelonych lisów przez
4.
5.
myśliwych koła łowieckiego zalicza się na podstawie złożonego
do dnia 30 kwietnia 2014 roku
sprawozdania zbiorczego z poszczególnych obwodów łowieckich okręgu lubelskiego PZŁ.
Uczestnik konkursu ma obowiązek przedstawić na żądanie organowi prowadzącemu konkurs
dokumenty umożliwiające ewentualną weryfikację złożonych
sprawozdań.
Dla trzech myśliwych z największym pozyskaniem lisów przewiduje się nagrody rzeczowe, dla
pierwszych dziesięciu myśliwych
okolicznościowe dyplomy.
Podsumowanie
akcji
odbędzie się do 31.05.2014 roku.
UWAGA! W sprawach nieuregulowanych niniejszym regulaminem rozstrzygać będzie właściwy organ powołany przez ZO
PZŁ w Lublinie.
Kultura, tradycja, wspomnienia 11
Zarys historii zorganizowanego
łowiectwa polskiego (cz. IV)
To już ostatnia część historii
łowiectwa polskiego napisana przez
krakowskiego działacza łowieckiego, Waldemara Smolskiego, z okazji 90-lecia PZŁ. Poprzednie części
zamieściliśmy w ubiegłorocznych
wydaniach Łowca Lubelskiego nr 1,
2 i 4.
Po zawiązaniu Centralnego
Związku Polskich Stowarzyszeń Łowieckich, jego Wydział Wykonawczy przystąpił energicznie do prac,
koncentrując się na opracowaniu
projektu nowej, jednolitej dla całego
kraju, ustawy łowieckiej, której brak
dotkliwie odczuwali polscy myśliwi.
Po dziesięcioletniej przerwie, 1 stycznia 1924 r., wznawia swą działalność
organ Związku Polskich Stowarzyszeń Łowieckich „Łowiec Polski”,
a pierwszym jego redaktorem naczelnym zostaje Jan Sztolcman. Po jego
śmierci (29 kwietnia 1928 r.) redakcję
powierzono Walentemu Włodzimierzowi Garczyńskiemu, który redagował „Łowca Polskiego” do 1939 r.
W czerwcu 1924 r. do Centralnego Związku Polskich Stowarzyszeń
Łowieckich zgłosił swój akces Wielkopolski Związek Myśliwych (dawny
Polski Związek Myśliwych w Poznaniu), a w grudniu 1925 r. Towarzystwo
Łowieckie Zachodniej Małopolski
z siedzibą w Krakowie. Tak wzmocniony Centralny Związek przystąpił
do opracowania projektu zunifikowanego dla całego kraju prawa łowieckiego, którego redagowaniem zajęła
się komisja, w której pracowali m. in.
J. Sztolcman, J. Ejsmond, S. Lilpop,
F. Różański, J. Stiller i A. Lardemer.
W czerwcu 1926 r. uroczyście obchodzono jubileusz 50-lecia Małopolskiego Towarzystwa Łowieckiego we
Lwowie, którego punktem kulminacyjnym było odsłonięcie kaplicy św.
Huberta w lwowskim kościele pw. św.
Elżbiety. W kaplicy tej, wykonanej
ze składek myśliwych, umieszczono
obraz Kazimierza Sichulskiego „Widzenie św. Huberta”. Dla przypomnienia: protoplastą MTŁ było Galicyjskie
Towarzystwo Łowieckie założone 30
marca 1876 r.
Pod koniec roku 1926, na
konferencji pod przewodnictwem
ministra rolnictwa, z udziałem przedstawicieli CZPSŁ i towarzystw łowieckich niewchodzących w skład
Związku, został zreferowany przez
Juliana Ejsmonda projekt nowej
ustawy łowieckiej, który został pozytywnie zaopiniowany. Po czterech
latach oczekiwań, w dniu 3 grudnia 1927 r. ukazało się Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej
o prawie łowieckim ( Dz. U.R.P.
Nr 110 poz.934). Nowa ustawa zaczęła
obowiązywać od dnia 1 stycznia 1928
r. na terenie całego kraju, z wyjątkiem
woj. śląskiego, gdzie obowiązywały
inne uregulowania prawne. Pomimo
wielu błędów i usterek, nowe prawo
łowieckie odegrało pozytywną rolę,
wprowadzając w tej dziedzinie ład
i porządek oraz ukrócając rozpanoszone kłusownictwo. W bardzo
krótkim czasie CZPSŁ utworzył swoje oddziały na terenie całego kraju.
Małopolskie Towarzystwo Łowieckie
obejmowało swoim działaniem województwa lwowskie, stanisławowskie,
Od lewej: Błonarowicz, J. Ejsmond, Miklaszewski, min. Niezabitowski, Vogtman, Dratwa,
Wł. Janta-Połczyński, F. Unrug, poseł Niedzielski, Klimkowicz, P. Krzyżewski, J. Sztolcman,
W. Garczyński, B. Świętorzecki, S. Lilpop
12
Kultura, tradycja, wspomnienia
Oznaka Śląskiego Towarzystwa Łowieckiego
Oznaka Chełmskiego Towarzystwa Prawidłowego Myślistwa
tarnopolskie i krakowskie, Wielkopolski Związek Łowiecki – województwo
poznańskie, Pomorskie Towarzystwo
Łowieckie – województwo pomorskie, Towarzystwo Łowieckie Ziem
Wschodnich – wileńskie, nowogródzkie i białostockie, Śląskie Towarzystwo Łowieckie – Śląsk oraz Lubelskie
Towarzystwo Łowieckie – lubelskie.
W obrębie województwa lubelskiego w latach 1927-1929 zarejestrowano, w ramach Lubelskiego Towarzystwa Łowieckiego, Towarzystwa
w Zamościu, Siedlcach, Krasnymstawie, Żelechowie, Lublinie (Polskie Towarzystwo Prawidłowego Myślistwa
„Jeleń” i Towarzystwo Myśliwskie im.
św. Huberta), w Rozbitym Kamieniu
i Małomotkach (sokołowskie), Chełmie, Łosicach i Włodawie. Powiatowe
Towarzystwa w: Garwolinie, Hrubieszowie, Łukowie, Radzyniu, Tomaszowie, Białej Podlaskiej, Puławach
i Biłgoraju oraz Powiatowy Związek
Chłopów-Myśliwych w Lublinie. Ponadto 4 koła łowieckie, 11 kółek, jedno
kółko włościańskie, 32 gminne kółka
łowieckie i 22 kółka wiejskie. Poza
CZPSŁ do końca 1929 r. pozostawało
Lubelskie Towarzystwo Myśliwskie,
któremu przewodniczył Leon Radliński.
Bardzo ważne dla łowiectwa,
nie tylko polskiego, stało się powołanie z inicjatywy Francji, w dniach
22-25 listopada 1928 r. w Nowych Zamkach (Czechosłowacja), z udziałem
przedstawicieli Czechosłowacji, Francji, Polski i Rumuni, Międzynarodowej Rady Łowieckiej CIC, działającej
do dziś pod nazwą Międzynarodowa
Rada Łowiecka i Ochrony Zwierzyny
z siedzibą w Paryżu. Obecnie skupia
Odznaka CIC
Oznaka Towarzystwa Racjonalnego Myślistwa
ona organizacje łowieckie z 140 krajów (Conseil International de la Chasse et de la Conservation du Gibier).
W roku następnym, w czerwcu, zjazd delegatów uchwala nowy
statut zmieniający (upraszczający)
m. innymi nazwę Związku na Polski
Związek Stowarzyszeń Łowieckich.
W tym samym roku, w listopadzie,
Wydział Wykonawczy PZSŁ zatwierdza odznaczenia łowieckie „Medal Za
Zasługi Dla Łowiectwa” – brązowy,
srebrny i złoty, oraz ustanawia najwyższe odznaczenie łowieckie Honorowy Żeton Zasługi – „Złom”. Wkrótce
zatwierdzono regulaminy nadawania
odznaczeń łowieckich.
W 1930 roku Kapituła Odznaczeń Łowieckich nadaje pierwsze
odznaczenia za prace na polu ideowego łowiectwa. Najwyższe odznaczenie
„Złom” otrzymali Juliusz Aleksander
hr. Bielski, Konstanty Chłapowski,
Stanisław Lilpop i Stanisław Zaborowski. W następnym roku „Złom”
nadano Kazimierzowi Fabrycemu,
Karolowi ks. Radziwiłłowi, Józefowi
Weyssenhoffowi, Władysławowi Janta-Połczyńskiemu, Wacławowi Szperlingowi, Walentemu Garczyńskiemu
i Józefowi Władysławowi Kobylańskiemu. W latach 1930 – 1938 przyznano łącznie 40 Honorowych Żetonów Zasługi. Jako ostatni, przed
wybuchem II wojny światowej, odznaczenie to otrzymał wieloletni prezes
Polskiego Związku Łowieckiego gen.
Kazimierz Sosnkowski.
Polski Związek Stowarzyszeń
Łowieckich zrzeszał w tym okresie
przeszło 100 kół i towarzystw łowieckich, a liczba myśliwych wahała się
w granicach 3000 do 4000 osób. Do
Związku akces złożyli z terenu Lubelszczyzny: Koło Myśliwskie „Lubstów”
z siedzibą w Chełmie, Włodawskie
Towarzystwo Łowieckie we Włodawie, Kółko Prawidłowego Myślistwa
Oznaka Towarzystwa Łowieckiego Zachodniej Małopolski
w Dęblinie i Lubelskie Towarzystwo
Myśliwskie z Lublina.
Gdy w niedzielę 17 kwietnia 1932 r. na Nadzwyczajnym Walnym Zgromadzeniu Stowarzyszeń
zrzeszonych w PZSŁ, po dziesięciu
latach pełnienia obowiązku prezesa
Polskiego Związku Stowarzyszeń Łowieckich, rezygnację złożył Juliusz
Aleksander hr. Bielski, na jego miejsce delegaci wybrali gen. Kazimierza Sosnkowskiego, który tę funkcję
pełnił do września 1939 r. To samo
Walne Zgromadzenie w uznaniu wielkich zasług położonych dla łowiectwa
polskiego nadało Juliuszowi Aleksandrowi hr. Bielskiemu godność pierwszego Członka Honorowego Polskiego
Związku Stowarzyszeń Łowieckich.
Okres prezesury gen. Kazimierza Sosnkowskiego był czasem ożywionej
działalności łowieckiej. Pomyślnie
rozwijało się strzelectwo i kynologia
myśliwska, powstawały monografie
przyrodniczo-łowieckie,
literatura
fachowa i piękna, grafika i fotografia.
Dla Polskiej kynologii myśliwskiej i popularyzacji hodowli psa
myśliwskiego ogromne znaczenie
miała urządzona we Lwowie, w dniach
24-26 czerwca 1932 r., wystawa Polskiej Książki Kynologicznej w ramach
XII Targów Wschodnich. Zorganizował ją z własnych zbiorów, jak również
opracował katalog wystawy i poprzedził obszernym wstępem zasłużony
działacz łowiectwa polskiego (Honorowy Członek PZŁ – 1947 r.) prof. Witołd Ziembicki. W dniach 19-21 kwietnia 1934 r. odbył się w Warszawie
III Kongres Międzynarodowej Rady
Łowieckiej (CIC). Łowiectwo polskie
odniosło wielki sukces na Międzynarodowej Wystawie Łowieckiej w Berlinie, w listopadzie 1938 r., powzięto
szereg uchwał o charakterze organizacyjnym m. innymi 24 maja 1936 r.
dokonano trzeciej i ostatniej reorganizacji, przekształcając związek sto-
Kultura, tradycja, wspomnienia
13
Oceniając działalność Polskiego Związku Łowieckiego w okresie
międzywojennym, trzeba pamiętać, że
nie miała ona wówczas żadnych oficjalnych uprawnień i była organizacją dobrowolną, skupiającą w swych
szeregach ludzi najbardziej oddanych
sprawie łowiectwa polskiego. Członkowie Polskiego Związku Łowieckiego
stanowili zaledwie ok. 20-25 %
wszystkich osób uprawnionych do wykonywania polowania.
Odznaka
Honorowego
Członka
PZŁ
Nadanie Złomu K. Sosnkowskiemu
Oznaka PZŁ
warzyszeń na związek osób fizycznych
(myśliwych). Była to zmiana bardzo
potrzebna i została przez myśliwych
polskich przyjęta z wielkim zadowoleniem, o czym najlepiej świadczy
szybki wzrost liczby członków, która
w 1939 r. osiągnęła blisko 12 tys. osób.
Nowy statut zatwierdzony przez władze państwowe wszedł w życie 5 grudnia 1936 r., przekształcając związek
stowarzyszeń na związek osób fizycznych myśliwych, uproszczając również
nazwę naszej łowieckiej organizacji
z „Polski Związek Stowarzyszeń
Łowieckich” na „Polski Związek
Łowiecki”. W marcu 1937 r. zatwierdzono wzór odznaki organizacyjnej
oraz wzór umundurowania łowieckiego.
J. A. hr Bielski
I tak, kończąc cykl „Zarys
historii zorganizowanego łowiectwa
polskiego”, w wielkim skrócie starałem się Szanownym Czytelnikom,
Dianom i Myśliwym przedstawić drogę, jaką nasze polskie łowiectwo przeszło w okresie ponad 100 lat (1835 –
1939) od towarzystw, kółek i spółek,
do Polskiego Związku Łowieckiego,
który obecnie liczy ponad 116 100 myśliwych.
Darz Bór! – Waldemar Smolski
gen. K. Sosnkowski
prof. Witołd Ziembicki
APEL
Korzystając
z
łamów
Łowca
Lubelskiego, proszę o poparcie myśliwych, działaczy łowieckich i kół łowieckich, wystąpienia i apelu Honorowego Członka Polskiego Związku
Łowieckiego Wiktora Szukalskiego,
by uhonorować zaszczytnym tytułem Honorowego Członka Polskiego
Związku Łowieckiego, nieżyjących
już, przedwojennych działaczy łowieckich, którzy zakładali podwaliny
naszej organizacji. W zaszczytnym
szeregu Honorowych Członków Polskiego Związku Łowieckiego powinni
stanąć: Bolesław Świętorzecki, Jan
Sztolcman, gen. Kazimierz Sosnkowski, Karol ks. Radziwiłł, Józef Władysław Kobylański i Walenty Garczyński.
Waldemar Smolski
14
Na jubileusz zaprzyjaźnionego kwartalnika Łowiec Galicyjski, listopadowym popołudniem 2013 roku, wybrałem się w towarzystwie Alfreda Hałasy – Honorowego Członka
Polskiego Związku Łowieckiego i Janusza Sieka
– redaktora naczelnego, równie zaprzyjaźnionego Myśliwca Kresowego. Podobnie, jak ja,
tak i moi towarzysze podróży nie spodziewali
się uroczystości przeprowadzonej z rozmachem
godnym pozazdroszczenia, smakiem i serdecznością. Już w progu eleganckiego hotelu „Gloria” w Przemyślu, staropolskim obyczajem,
redaktor naczelny Łowca Galicyjskiego Henryk
Karnas wraz ze swoim zastępcą Józefem Otulakiem i liczną rzeszą organizatorów uwijali się
jak w ukropie, by wszystkich godnie przywitać,
wręczając przy okazji gustowne, okazjonalne
upominki.
A goście przybyli znamienici, że wymienię tylko niektórych: wicewojewoda Alicja
Wosik, prezydent Przemyśla Robert Choma, honorowy konsul Ukrainy w Przemyślu Aleksander Baczyk, dyrektor RDLP w Krośnie Edward
Balwierczak, członkowie okręgowych rad łowieckich i zarządów okręgowych w Krośnie, Przemyślu i Rzeszowie. Z dużą przyjemnością sąsiadowałem za biesiadnym stołem z cenionym
wśród podkarpackich myśliwych prof. Janem
Haftkiem, niestrudzonym animatorem kultury
łowieckiej Markiem Piotrem Krzemieniem, fotografem i autorem albumów przyrodniczych
Tadeuszem Budzińskim, przewodniczącym
Klubu Miłośników Języka i Literatury Łowieckiej Janem Jerzym Jóźwiakiem, czy też znanymi kolekcjonerami łowieckimi: Bogdanem
Kowalcze, Waldemarem Smolskim i Remigiuszem Sobejko. Zaprawdę, powiadam Wam, że
w takim towarzystwie wiele można się nauczyć,
a czas piorunem ucieka. Jednakże trudno było
przeoczyć wiele interesujących przemówień
i referatów o podkarpackim łowiectwie, zwierzynie tamtych łowisk, kulturze łowieckiej, no
i oczywiście o znaczeniu i zasługach „Łowca Galicyjskiego”. Naturalnie, że przy takim jubileuszu, nie obyło się bez wyróżnień i odznaczeń.
Były wręczane Medale św. Huberta, Medale za
Zasługi dla Łowiectwa Okręgu Przemyskiego,
piękne statuetki „Zasłużony dla Łowca Galicyjskiego” oraz niespotykane medale „Żonom myśliwych za tolerancję”.
Zapewne nie tylko dla mnie, radością
dla oczu i balsamem dla uszu były liczne słowa
uznania i gloryfikacji dla Henryka Karnasa.
Osobiście przychylam się do tych radosnych życzeń i jeszcze raz składam gratulacje za porządną robotę i wytrwałość w redagowaniu pisma,
zarówno redaktorowi naczelnemu, jak i całemu
zespołowi redakcyjnemu „Łowca Galicyjskiego”.
J. Bogdan Kozyra
Kultura, tradycja, wspomnienia
15
15
Śpiewajmy!
W związku z licznymi zapytaniami kolegów, zwłaszcza podczas
biesiad, o słowa zasłyszanej piosenki,
przesyłam jej tekst. Ostatnie dwie
zwrotki są mojego autorstwa i można
je modyfikować, zwłaszcza ostatnią,
pod nazwę prawie każdego koła łowieckiego. W każdym obwodzie płyną
jakieś wody i znajdzie się miejscowość
z końcówką -ów, jak Baranów, Bałtów, Jaworów.
Tomasz Marcinkowski
(Na melodię „Płonie ognisko i szumią
knieje”)
Bal w kole Sokół
Ksiądz Paweł Słonopas
urodził się w 1956 r. w Tomaszowie Lubelskim. Ukończył szkołę podstawową w Podhorcach,
a następnie Technikum Rolnicze
w Lubyczy Królewskiej. Maturę
zdał w 1976 roku i w tym samym
roku podjął dalszą naukę w Wyższym Seminarium Duchownym
w Lublinie. Dyplom magistra teologii uzyskał w 1982 r. W latach
1982-1989 pracował jako wikariusz
w parafii Kamionka koło Lubartowa,
a w latach 1989 – 1991, jako wikariusz w parafii Milejów. Od roku
1991 jest proboszczem w parafii
p.w. Opatrzności Bożej w Bondyrzu. Poezją zajmuje się od czasu
studiów. Nie jest myśliwym.
MYŚLIWI
A o czym
A o kim
Myślą sobie
Myśliwi młodzi
I starzy
O czym myślą
Przed polowaniem
I po polowaniu
Za dnia i w nocy
I o świtaniu
W lecie i jesieni
W zimie na ambonie
Na drodze
I w leśnej zieleni
Na wspólnej uczcie
I na samotnym czatowaniu
Na pewno myślą
O domu i o rodzinie
O dziewczynie i zwierzynie
Rozmyślają
Dumają
O tych bliskich swoich
Co na nich czekają
Pewnie też myślą
O tych dzikach i łaniach
Co tam po lesie i kniejach
Za nimi ganiają
Myślą i dumają
U świętego Huberta
O dobre łowy się wymadlają
I te ich ciche
Pragnienia i myśli
Się spełniają
Dzięki Boskiej opiece
Z udanych łowów
Z uśmiechem i zdobyczą
Do swych bliskich
Z sercem szczęśliwym
Powracają
Paweł Słonopas
Jeśli kochasz łowiecką przygodę
Ciszę lasów, przestrzeń pól
Choć byś stary był, znów jesteś młody
Jak zwycięski życia król
Gdy na flance drżą z emocji dłonie
Gdy na dzika czekasz na ambonie
Wtedy wiesz, że w życiowych igrzyskach
To najlepsza z wszystkich ról...
Za halizną, za lasem zamglonym
Błysk ostatni słońca zgasł
Znów nie wyszedł ten byk upragniony
Tak zdarzało się nie raz
Znika smutek, gdy ognisko płonie
Tam myśliwych czara parzy w dłonie
Każdą troskę twą w radość przemienia
Polska knieja, polski las....
A gdy Hubert już przyjdzie po ciebie
I zaprosi przez swój próg
Na te łowy wieczyste na niebie
Tam, gdzie wielkim łowczym Bóg
Powiesz, Panie jeszcze_m na tej ziemi
Nie wystrzelał swej łowieckiej premii
Daj choć roczek, choć dzionek, choć ranek
Bym Ci złom swój przynieść mógł...
Wersja dla Sokoła w Stawach
A gdy trąbka na zbiórkę zawoła
Stańmy razem póki czas
Pośród braci spod znaku Sokoła
Tu w Zagórkach szumi las
Chwytaj strzelbę i ruszaj na łowy
Gdzie wieprzańskie i wiślane wody
Tu Cię czeka łowiecka przygoda
Pośród pól Bara..nowa
Wersja dla Azotropu
A gdy pora już przyjdzie na łowy
Stańmy razem póki czas
Nasz Azotrop w ordynku gotowy
By do kniei ruszyć wraz
Chwytaj strzelbę i ruszaj na łowy
Gdzie Kurówki i Bystrzycy wody
Tu Cię czeka łowiecka przygoda
Pośród łąk Bał..towa
To już historia, kiedy w dniu 10
sierpnia 2013 roku w naszym uroczym
zakątku, Maziarce, obchodziliśmy 65 lat
naszego koła. Tak zacny jubileusz, to dowód wielkiego zaangażowania myśliwych
w organizację i funkcjonowanie koła.
Obchody odbyły się w tradycyjnym i podniosłym charakterze. Rozpoczęliśmy sygnałem odtrąbionym przez
kolegów z koła „Bekas” w Opolu Lubelskiem. Część oficjalną rozpoczął Dariusz
Jastrzębski, który w imieniu komitetu
organizacyjnego przywitał wszystkich
gości i kolegów myśliwych.
Jednym z głównych punktów
uroczystości była msza polowa, którą
odprawił nasz kolega, myśliwy, ksiądz
kapelan Mirosław Frączek. Msza była
odprawiona z asystą sygnalistów oraz
drużyną z 24 Pułku Ułanów w Kraśniku.
Można by rzec, że było to tak rzadkie, jak
i doniosłe uświetnienie naszych uroczystości.
Bezpośrednio po mszy złożone
zostały kwiaty oraz zapalono znicz przy
naszej kapliczce świętego Huberta, która
poświęcona został pamięci myśliwych,
którzy odeszli do Krainy Wiecznych Łowów. W tej części obchodów zebrani
uczcili pamięć myśliwych i modlili się
o ich dusze.
Część oficjalną uroczystości poprowadził prezes koła Ryszard Kawa.
Było przywitanie naszych wspaniałych
gości, była historia koła, był opis naszego
W kołach łowieckich
łowiska, naszej zwierzyny i naszych dokonań. Było wszystko, co powinno być.
Głos zabierali nasi goście: starosta powiatu kraśnickiego Tadeusz
Wojtak, łowczy okręgowy Marian Flis
oraz prezesi kół sąsiadujących: Edward
Dziurda i Marian Berdys.
Nasze lecie uświetnił sponsor,
prezes firmy Asmet, Andrzej Sajnaga.
Skoro był sponsor, to zgodnie ze zwyczajem były też prezenty. Jednym z nich
– ogromna złota śruba dla koła oraz
mnóstwo upominków dla zasłużonych
kolegów naszego koła. Nie mogę również
zapomnieć o wydanym na tę okoliczność
znaczku upamiętniającym nasze 65-lecie, którym obdarowywaliśmy naszych
gości i członków koła.
Po części oficjalnej rozpoczęliśmy biesiadę myśliwską, na stołach oczywiście napitki i myśliwskie jadło, ale to
nie koniec niespodzianek.
Atrakcją był koncert sygnalistów
zespołu pod wezwaniem „Nigdy nie zagaśnie”, na czele z Dionizym Sadurskim,
któremu przy okazji jeszcze raz serdecznie dziękuję za przybycie i uświetnienie
naszych obchodów. Niecodzienną atrakcją były również pokazy ułańskie drużyny
kontynuującej tradycje 24 Pułku Ułanów
z Kraśnika. Powiem szczerze, kiedy patrzyłem na naszych gości, widziałem na
ich twarzach podziw – chłopaki naprawdę pokazali kunszt jazdy konnej – bardzo
Wam dziękuję za przybycie. I również
dziękuję za przejażdżki bryczką dla naszych gości, widać było ich zadowolenie.
Nie pozostaje mi nic więcej, jak
tylko zaprosić na 70 lecie koła, przygotujemy na pewno coś ciekawego.
Darz Bór – Dariusz Jastrzębski
17
„60 lat to wiek, w którym wielu ludzi
kończy swoje życie. A to właśnie 60 lat temu
powstało koło nr 54 Chodel”. Tymi słowami ks.
Franciszek Buhajczuk, członek naszego koła,
rozpoczął mszę świętą w kościele pw. Miłosierdzia
Bożego w Rudniku Szlacheckim, w dniu 28 września
2013 r., sprawowaną wspólnie z ks. proboszczem
Marianem Serwatką, za zmarłych założycieli
i członków koła, za myśliwych oraz nasze rodziny.
Historia koła zaczęła się jednak trochę
wcześniej, tj. w roku 1947. Wtedy to bowiem
w Chodlu, miejscowi rolnicy, Bolesław Kamiński,
Stefan Stępniak, Wacław Boryca i Edward Opoka,
pod kierownictwem Piotra Furmana, zawiązali
spółkę łowiecką. W chwili założenia liczyła ona
8 członków i posiadała tereny łowieckie w gminie
Chodel o pow. ok. 4000 ha. Oficjalna rejestracja
koła w strukturach PZŁ nastąpiła w 1953 roku.
Na początku lat 60. do koła przyłączyła
się grupa myśliwych z jednego z kół kraśnickich,
dzierżawiąca tereny gmin Wilkołaz i Borzechów.
W ten sposób liczba członków koła wzrosła do
ok. 20 osób, a obszar obwodów do ok. 14 000 ha.
Łowiska były bogate w zwierzynę drobną; zające,
kuropatwy i kaczki oraz sarny, natomiast nielicznie
pojawiały się tutaj bażanty. Dlatego już w roku
1960, podjęto próbę introdukcji tych ptaków.
Na działce ówczesnego prezesa koła, Bolesława
Kamińskiego, w Majdanie Borowskim wybudowano
wolierę, w której rozpoczęto hodowlę bażantów.
Przedsięwzięcie zwieńczone pełnym sukcesem było
kontynuowane do roku 1970, co przyniosło wyraźny
wzrost stanu bażanta na tych terenach.
Kolejny etap rozwoju koła przyniósł
rok 1962, kiedy to wydzierżawiono od OZLP
w Lublinie trzeci obwód, o pow. 6000 ha, w Hucie
Krzeszowskiej. Właściwa gospodarka łowiecka,
zaangażowanie naszych myśliwych w ochronę
zwierzyny, jej stałe intensywne dokarmianie,
uprawa poletek żerowych i koszenie łąk
śródleśnych sprawiły, że ten zaniedbany obwód
„ożył”. Coroczne inwentaryzacje potwierdzały
wysokie stany zwierzyny grubej, ale także
istnienie niezmiernie rzadkich już gatunków
chronionych, jak głuszców i cietrzewi. Nasza
gospodarka łowiecka w poszczególnych obwodach
boryka się jednak z pewnymi problemami.
W dwóch obwodach polnych, w których ponad
80% stanowią grunty rolne o wysokiej i średniej
żyzności, powinny występować dobre warunki do
rozwoju i bytowania zwierzyny, nie tylko drobnej.
Jednakże inwentaryzacje i realizacja planów
łowieckich wskazują, że od sezonu 2002/2003
nastąpił wyraźny spadek zajęcy i kuropatw.
W związku z tym koło zawiesiło polowania na
te gatunki od sezonu 2006/2007. Jednocześnie
wzmożono odstrzał drapieżników, głównie lisów,
wprowadzając specjalne polowania zbiorowe
wyłącznie na szkodniki. I chociaż nie można jeszcze
jednoznacznie przesądzić o pełnej efektywności
tych działań, to ostatnia inwentaryzacja zajęcy
pokazuje pewną poprawę ich stanu. Natomiast
wyjątkowo dobrze ocenić należy stan saren na tych
terenach, gdzie ich populacja stale rośnie, chociaż
pozyskanie utrzymujemy na poziomie rocznym
wynoszącym ok. 25-35 osobników.
Obwód numer 317 w pow. biłgorajskim
jest typowo leśny, a stany zwierzyny grubej są co
najmniej dobre, z wyraźną tendencją wzrostową.
Problemem jest tu jednak gwałtowny wzrost
liczby chronionych wilków. Ten duży drapieżnik
jest sprawcą licznych strat jeleni, a zwłaszcza
saren. Oczywistym wydaje się też, że stanowi on
bezpośrednie zagrożenie dla szczególnie rzadkiego
głuszca, w którego ochronie aktywnie uczestniczy
nasze koło. Zgodnie bowiem z porozumieniem
sporządzonym 4 kwietnia 2007 roku, w siedzibie
Zarządu Głównego PZŁ w Warszawie, z udziałem
przewodniczącego ZG PZŁ, ZO PZŁ w Lublinie
i RDLP w Lublinie, nasze koło zobowiązało się do
udziału we wdrażaniu w tym obwodzie programu
ochrony głuszca. Realizacja zobowiązań
jest
kontynuowana w ramach programu „Ochrona
W kołach łowieckich
głuszca w Nadleśnictwie Biłgoraj w latach 20112013”, a polega na dokonywaniu przez myśliwych
odstrzału redukcyjnego drapieżników, głównie
lisów, w sąsiedztwie ostoi tych bardzo już rzadkich
ptaków. Jeśli nawet obecnie trudno ocenić wpływ
naszych działań na rozwój populacji głuszca, to
zapewnić możemy o pełnym i odpowiedzialnym
zaangażowaniu członków naszego koła w to
przedsięwzięcie, czego dowodem jest wyraźny
wzrost pozyskania lisów na tym terenie.
Nader ważną dla nas sprawą jest
pielęgnowanie obyczajów i kultury łowieckiej.
W kole uroczyście obchodzimy polowania
hubertowskie i wigilijne. Te pierwsze nabrały
szczególnie
odświętnego
charakteru
po
wybudowaniu w 2003 roku, kapliczki św. Huberta
w Majdanie Borowskim, przy której corocznie,
w dniu naszego Patrona mszą św. rozpoczynamy
właściwy sezon łowiecki. Równie uroczyste są
polowania wigilijne, mają swój szczególny urok
i nastrój, dzielenie się opłatkiem przy tradycyjnym
ognisku, składanie sobie życzeń, wspominanie
nieobecnych kolegów, którzy odeszli już do
Krainy Wiecznych Łowów. Trzeba też wspomnieć
o uroczystych ślubowaniach młodych myśliwych
– fryców, chrzcie myśliwskim oraz o pasowaniu
myśliwskim. Wszystkie polowania
zbiorowe
kończymy uroczystym pokotem.
Koło liczy ponad 60 członków. Jesteśmy
społecznością bardzo różnorodną pochodzeniem,
wykształceniem i wykonywanymi zawodami. Łączy
nas jednak zainteresowanie łowiectwem, wspólnie
przeżyte myśliwskie emocje, radości i porażki. Dużą
wagę przywiązujemy do współpracy z administracją
Lasów
Państwowych
oraz
administracją
samorządową. Wszystko to sprawia, że z satysfakcją
mogliśmy świętować 60-lecie naszego koła.
Po mszy, uroczystości jubileuszowe
przeniosły się do Zajazdu „Marta” w Pułankowicach,
gdzie po wystąpieniu prezesa koła przedstawiciele
władz PZŁ w osobach: Karola Cichowskiego –
przewodniczącego Kapituły Odznaczeń Łowieckich
PZŁ, Mirosława Guściory – prezesa ORŁ w Lublinie
oraz Mariana Flisa – przewodniczącego ZO PZŁ
w Lublinie, uhonorowali złotymi, srebrnymi
i brązowymi Medalami Zasługi Łowieckiej członków
koła. Wśród zaproszonych gości znaleźli się także
przedstawiciele nadleśnictw oraz powiatowych
i gminnych władz samorządowych.
Po części oficjalnej rozpoczęła się
biesiada myśliwska, na której oprócz licznych
myśliwskich przysmaków przyrządzonych przez
gospodarzy zajazdu, państwa Martę i Stanisława
Stelmachów, można było spróbować także nalewek
i innych szlachetnych trunków. Towarzysząca
imprezie kapela, skocznymi kawałkami ściągała
na parkiet wszystkich uczestników biesiady,
niezależnie od ich wieku i kondycji. Nie brakowało
też różnych konkursów o tematyce myśliwskiej,
których uczestnicy, a głównie uczestniczki, mogli
nie tylko sprawdzić swoją wiedzę na ten temat,
ale i zdobyć atrakcyjne nagrody. Zabawa trwała do
białego rana.
Prezes KŁ nr 54 „Chodel” w Lublinie
– Jacek Zarębski
PS.
Uroczystości w dniu 28 września nie były jedyną
imprezą związaną z obchodami 60-lecia koła.
Kolejną stanowił bowiem uroczysty „Hubertus”
w dniu 3 listopada 2013r. Po mszy św. odprawionej
w kapliczce św. Huberta w Majdanie Borowskim,
nasi myśliwi odbyli tradycyjne polowanie, po
którym – już z małżonkami – udali się na biesiadę
myśliwską w Zajeździe „Stolnik” w Wilkołazie,
należącym do naszego kolegi, Tomka Bomby. Tam
też miała miejsce prapremiera filmu nakręconego
podczas inauguracji obchodów jubileuszowych
koła. Również w „Stolniku” zabawa była przednia,
a specjały na stołach, przygotowane przez naszą
gospodynię, Renię Bombę, znakomite! Tutaj
również zabawa trwała długo, a ostatni tancerze
opuścili parkiet o świcie.
19
20
W kołach łowieckich
W święto Trzech Króli tego roku,
podczas polowania zbiorowego Piotrek Niburski pozyskał pierwszego i jak na razie
życiowego dzika. Biorąc pod uwagę znaczące
osiągnięcia łowieckie całej rodziny Niburskich,
Piotrek, jako najmłodszy kontynuator tradycji
myśliwskich, dopiero się rozkręca, a św. Hubert
zaczyna mu darzyć. Rozkład z całego polowania
ilościowo idealnie wpisał się w symbolikę święta: trzy dziczki – na Trzech Króli.
Pogoda była wymarzona w drugą niedzielę grudnia ub. roku. Lekki mrozek, ok. -4°C.
Po białej stopie otropiliśmy dziki w obwodzie
łowieckim 137 Jaworów i zaczęło się zbiorowe
polowanie, podczas którego strzeliliśmy 11 dzików. W trakcie jednego z miotów św. Hubert
obdarował mnie czteroma sztukami strzelonymi z kniejówki w kalibrze 8x57JRS/20/76.
Zdjęcie wykonane zostało zaraz po zakończonym miocie, stąd 3 dziki na rozkładzie, jednak w kolejnym miocie, podkładacze z psami
doszli po farbie czwartego strzelanego przeze
mnie dzika i prowadzący polowanie zaliczył mi
pierwszego życiowego kwadropleta do dzików.
W tym samym pędzeniu Przemysław
Krawczak strzelił swojego pierwszego życiowego dubleta do dzików. Na opisanym polowaniu,
w tym samym miocie był jeszcze jeden dziczy
dublet strzelony przez Janusza Konopkę, czyli
w jednym miocie dwa dublety i jeden kwadroplet do dzików! Trzeba przyznać, że wyjątkowy
to przypadek, szczególnie na Lubelszczyźnie.
Pewnie koledzy trochę zazdrościli mi
myśliwskiego szczęścia i aby załagodzić sytuację rozdałem wszystkie strzelone przeze mnie
4 dziki, a chętnych na dziczyznę nie brakowało, jak to przed świętami. Prawie wszyscy zadowoleni rozjechali się do domów. Dodam, że
na swoim koncie mam już jednego dziczego
tripleta, a 3 tygodnie wcześniej, podczas polowania zbiorowego w rejonie Dęblina udało mi
się strzelić kolejnego dziczego dubleta.
Pozostaje tylko dziękować św. Hubertowi za łaski łowieckie, a o więcej nawet nie
śmiem prosić… chyba, że teraz zwrócę się do
św. Eustachego.
W sobotni wieczór 22.02.2014 r.,
myśliwi z WKŁ nr 155 Sokół w Stawach oraz
sympatycy łowiectwa, po raz czwarty z rzędu
świętowali uroczyste zakończenie sezonu polowań zbiorowych na karnawałowym Balu Myśliwskim zorganizowanym w restauracji „K2”
w Rykach. Tradycji musiało stać się zadość.
Karnawałowe bale myśliwskie, pełne konkursów i zabaw z fantami, nawiązują do starych
tradycji myślistwa polskiego. Dawniej, bale
często łączone z zimowym kuligiem głośno
oznajmiały wszystkim koniec zabaw i polowań
przed wielkim postem. Bal myśliwski, to również gradka dla smakoszy potraw z dziczyzny
i myśliwskich nalewek, wśród których tym razem królował trunek o tajemniczej nazwie
„ Rosa z Jaworowskiego Bagna”. Dużym powodzeniem cieszyły się też pasztety z dziczyzny i potrawa główna – dzik pieczony z sosem
musztardowo-czosnkowym, którym dzielił przy
dźwiękach sygnałów łowieckich nasz kolega
łowczy. Chociaż na co dzień dzieli odstrzałami,
z dzieleniem dzika też mu poszło sprawnie.
Darz Bór – Tomek Marcinkowski
W kołach łowieckich
Okres karnawału to czas organizowania imprez balowych. W tzw. ostatki, Koło Łowieckie nr 93 „Bażant” w Poniatowej zorganizowało myśliwski bal karnawałowy. W balu
uczestniczyło ponad 100 osób. Dość miłym akcentem imprezy
był fakt, iż tuż po jej rozpoczęciu trzech myśliwych z koła uhonorowanych zostało medalami zasługi łowieckiej – 1 srebrnym i dwoma brązowymi. Podczas balu nie brakło potraw
z dziczyzny, zaś na samym początku – jak na koło Bażant
przystało – zaserwowano rosół, właśnie z bażanta. Atmosfera
balu była przesympatyczna, zaś członkowie koła uczestniczący w balu, jak na prawdziwych myśliwych przystało uczestniczyli w nim w mundurach myśliwskich. W czasie balu nie
brakowało atrakcji, co zaowocowało, że zabawa trwała niemal
do samego rana. Organizatorom gratulujemy kolejnej już imprezy o charakterze integracyjnym, a jednoczenie kształtującym pozytywny wizerunek myśliwych wśród społeczeństwa,
a zwłaszcza uczestników balu niebędących myśliwymi.
Marian Flis
21
III Ogólnopolski Grand
Prix „Złoty Eskulap” w strzelectwie myśliwskim dla lekarzy
odbył się 23 czerwca 2013 roku
w Puławach. Wzięło w nim udział
41 zawodników z całej Polski,
w tym 6 „nielekarzy”, startujących
poza konkursem.
Wśród profesorów (a było
ich 10) zwyciężył Grzegorz Raba,
zaraz za nim byli Jan Kotarski
i Marcin Szymański. Najlepszy wynik zawodów tj. 480 pkt. uzyskał
Łukasz Adamski, towarzyszący Bibianie Sobczuk, która z wynikiem
400 pkt. zajęła trzecie miejsce
w klasie powszechnej. Bibiana była
jedyną dianą startującą w tych zawodach. Katowiczanka ustanowiła mocno wyśrubowany rekord
strzelnicy wśród kobiet.
Klasę powszechną wygrał
Grzegorz Opielak z 450 pkt., mistrzowską – Paweł Polak z 442
pkt. Dla zwycięzców były puchary,
nagrody, upominki oraz dyplomy.
Dyplomem nagrodzono także prof.
Adama Cekańskiego – najstarszego uczestnika zawodów (92 lata!)
i prof. Jerzego Jakowickiego –
najwierniejszego kibica i sympatyka puławskich spotkań. Antoniego Mazura, który ostatecznie zajął
czwarte miejsce w klasie mistrzowskiej, okrzykniętego najpiękniej
i najefektywniej strzelającym se-
Strzelectwo
23
niorem zawodów. Po raz pierwszy
gościliśmy też obcokrajowca, prof.
Matthias Korell z Niemiec, który
wprawdzie nie strzelał, ale gorąco
kibicował zawodnikom.
Po zawodach, jak drzewiej
bywało, Zbyszek Twaróg wraz
z zaprzyjaźnionymi instruktorami strzelectwa umożliwili nam
strzelanie m.in. z broni krótkiej.
Organizatorzy spotkania Marek
Gogacz, Tomek Wójcicki i koordynator prof. Jan Kotarski dwoili
się i troili, by tegoroczne spotkanie zapisało się w pamięci każdego
uczestnika jak najlepiej i by przyszłoroczna frekwencja była jeszcze
większa.
W sukurs przedniej organizacji, w czym jak zawsze
dopomogli puławscy sędziowie
i szef strzelnicy kol. Renek, poszły
wspominane już wcześniej świetne wyniki sportowe. Sto na osi
uzyskali kol. Adamski, Kwieciński, Iskrzycki i Polak, czternastu
uczestników wyczyściło przeloty,
pięciu zająca, a Grzegorz Opielak
wystrzelał setkę na rogaczu.
Należy
podkreślić,
że
spotkanie, oprócz rywalizacji na
strzelnicy, miało także charakter
integracyjny. Jak co roku w jednym z uroczych miejsc nad Wisłą,
w przeddzień zawodów, odbyło
się spotkanie plenerowe dla myśliwych i sympatyków myślistwa.
Organizatorzy przygotowali ciekawy program artystyczny: koncerty
sygnalistów i muzyki gitarowej,
a także przelot balonem w towarzystwie Jurka Pyzy.
Imprezie
patronowały:
Lasy Państwowe, Lubelska Izba
Lekarska, Polski Związek Łowiecki
oraz Starosta Powiatu Puławskiego. Obecni byli, jak zawsze: szef
Izby Lekarskiej Janusz Spustek,
przewodniczący Komisji Sportu
przy LIL Edward Woliński, prezes
Okręgowej Rady Łowieckiej Mirosław Guściora i zespół sygnalistów
łowieckich z Regionalnej Dyrekcji
Lasów Państwowych w Lublinie.
Awrona
24
Strzelectwo
Zawody strzeleckie
W Eliminacjach Ligi Strzeleckiej II Rundy, na strzelnicy myśliwskiej w Tarnobrzegu, nasza drużyna
w składzie: Maciej Mizerski, Grzegorz Miotła, Wojciech Maruszak, Robert Świeboda, Waldemar Jaczyński
i Zbigniew Mizerski uplasowała się na
drugiej lokacie. Zawodnicy uzyskali
najlepszy w dotychczasowych startach
wynik łączny 2769 pkt. Na podkreślenie zasługuje również fakt, że dwóch
zawodników z naszej drużyny znalazło
się w pierwszej dziesiątce, a byli to: Maciej Mizerski (476 pkt. – 6 lokata) oraz
Robert Świeboda (472 pkt. – 9 lokata).
Do ubiegłorocznej, tradycyjnej rywalizacji kół łowieckich zrzeszonych w Puławskim Klubie Kół Łowieckich „Hubertus”, o przechodni
puchar prezesa tego klubu, wystartowały tylko drużyny 5 kół zrzeszonych
w klubie oraz łącznie 37 zawodników
reprezentujących koła i startujących
indywidualnie.
Oprócz
współzawodnictwa drużynowego, odbyła się
również rywalizacja indywidualna w
klasie mistrzowskiej i powszechnej.
Sędzią głównym zawodów był Dionizy
Sadurski.
W rywalizacji kół łowieckich
z wynikiem łącznym 1424 pkt. zwyciężyła drużyna Koła Łowieckiego nr
93 „Bażant” w Poniatowej. Na drugiej
lokacie uplasowała się drużyna Koła
Łowieckiego nr 116 „Knieja” w Puławach, której strzelcy uzyskali łączny
wynik 1230 pkt., zaś trzecią lokatę z
wynikiem łącznym 1181 pkt. zajęła
drużyna Koła Łowieckiego nr 44 „Sokół” w Puławach.
We współzawodnictwie indywidualnym, w klasie mistrzowskiej,
najlepszym strzelcem okazał się Jan
Kita, który uzyskał wynik łączny 478
pkt. Na drugiej lokacie w tej klasie
uplasował się Wojciech Maruszak,
który wystrzelał łącznie 475 pkt., zaś
trzecią lokatę zajął Grzegorz Miotła,
który uzyskał wynik łączny 471 pkt.
Wszyscy trzej strzelcy reprezentowali
Koło Łowieckie nr 93 „Bażant” w Poniatowej. W klasie powszechnej zwyciężył Jakub Madej, który wystrzelał
łącznie 457 pkt. Drugie miejsce z wynikiem 429 pkt. zajął Marcin Kwaśniewski, zaś na trzeciej lokacie w tej
klasie, z wynikiem łącznym 424 pkt.,
uplasował się Artur Tuźnik.
Zwycięska drużyna w klasyfikacji kół łowieckich uhonorowana
została pucharem przechodnim oraz
dyplomem, zaś 3 dalsze drużyny okolicznościowymi dyplomami. Z kolei
w rywalizacji indywidualnej w klasie
mistrzowskiej i powszechnej, za zajęcie trzech pierwszych miejsc, zarząd
okręgowy ufundował okolicznościowe
puchary oraz dyplomy.
Marian Flis
TERMINARZ ZAWODÓW STRZELECKICH
NA STRZELNICY OKRĘGOWEJ PZŁ W PUŁAWACH W 2014 R.
Lp.
1
2
Nazwa zawodów
Puchar Wiosny
Zawody Okręgowe Kół Łowieckich
Data
06.04.14
18.05.14
Organizator
ZO PZŁ Lublin
ZO PZŁ Lublin
Zakres zawodów
sześciobój
sześciobój
Sędzia główny
A. Kamiński
W. Kopron
3
Puchar Prezesa PKKŁ Hubertus
08.06.14
PKKŁ Hubertus
sześciobój
E. Mazurek
4
5
6
7
8
Puchar Prezesa ORŁ i Łowczego ZO
Puchar Firmy Elektro-Spark
Zawody Rodzinne
Memoriał Janusza Kujawskiego
Puchar Jesieni
13.07.14
20.07.14
10.08.14
21.09.14
28.09.14
ZO PZŁ Lublin
Elektro-Spark
rodzina
PKKŁ Hubertus
ZO PZŁ Lublin
konkurencje śrutowe
sześciobój
sześciobój
sześciobój
sześciobój
W. Kopron
H. Chwaliński
rodzina
D. Sadurski
P. Hetmańczyk
Ze strzelnicy w Puławach, poza terminami rozgrywania zawodów, można korzystać w dniach:
kwiecień, wrzesień, październik – wtorek, czwartek, sobota, niedziela
maj, czerwiec, lipiec, sierpień – wtorek, środa, czwartek, piątek, sobota, niedziela
Godziny otwarcia:
sobota – 9:00 – 18:00
niedziela – 9:00 – 15:00
pozostałe dni – 14:00 – 19:00
Kontakt do gospodarza strzelnicy, Remigiusza Gazdy – tel. 668 532 898
Myśliwi i społeczeństwo
25
W dniu 20 października 2013 roku w niewielkiej miejscowości Zakrzówek, niedaleko Kraśnika, Zarząd Okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego w Lublinie, wspólnie z Kołem Łowieckim nr 25 „Uroczysko” w Lublinie oraz Kołem Łowieckim 103
„Rudki” w Kraśniku, jak również z Klubem Honorowych Dawców
Krwi przy ZO PZŁ w Lublinie zorganizował akcję niesienia pomocy medycznej mieszkańcom wsi pod nazwą „Biała Niedziela”.
Zanim przejdziemy do przebiegu i szczegółów wspomnianej akcji, warto jednak nakreślić parę słów o potrzebie organizowania takich działań przez myśliwych. W ostatnich latach
obserwujemy spadek zaufania lokalnych społeczności w stosunku do myśliwego, jako pasjonata przyrody. Jakże często jesteśmy
oceniani przez pryzmat osób trudniących się samym uśmiercaniem zwierząt, jesteśmy postrzegani, jako niepotrzebna formacja
i zbędne ogniwo w funkcjonowaniu społeczeństwa. Ktoś powie,
że zbyt ostro powiedziane, być może. Na taką opinię częściowo
zapracowaliśmy sami, głównie poprzez fakt źle pojmowanej demokracji oraz nieprawidłowo wykorzystywanych najnowszych
zdobyczy technologii. Oczywiście mam tu na myśli możliwości,
jakie daje komputeryzacja. Któż z nas nie zna faktów umieszczania na stronach internetowych bezmyślnych fotek i filmików,
które jakże często tworzą obraz negatywny polskiego myśliwego i
całego łowiectwa. Dobrze, że w naszych szeregach nie występują
zbyt licznie osoby, które cechują się zupełnym brakiem wyobraźni. Jeżeli w ten sposób będziemy wykorzystywać środki masowego przekazu, a niewątpliwie takim środkiem jest internet, to
nie dziwmy się negatywnym ocenom wystawianym naszym myśliwym. Najwyższy czas uświadomić sobie szkodliwość płynącą z
tego rodzaju działalności. Pora, by zacząć wykorzystywać wspomniane technologie do tworzenia pozytywnego obrazu polskiego
myśliwego i całego łowiectwa. Inną sprawą jest fakt izolowania się
myśliwych zrzeszonych w kołach łowieckich od lokalnych społeczności. A jeszcze inną sprawą jest zbyt mała wiedza społeczeństwa
na temat prowadzonej przez koła gospodarki łowieckiej. Dlatego
jakże cenną rzeczą jest, by wychodzić do społeczeństwa jak najczęściej pod postacią różnych działań, chociażby takich jak „Biała
Niedziela”, „Pomóż Dzieciom Przetrwać Zimę” czy honorowego
krwiodawstwa.
Wracając do meritum, myśliwi z wymienionych wcześniej kół łowieckich zrobili naprawdę piękną rzecz. Działania te
nie dadzą się zmierzyć żadną miarą, bo jak wycenić fakt, że do
kolegów myśliwych będących lekarzami, w ciągu zaledwie pięciu godzin zgłosiło się ponad 140 osób, którym bezinteresownie
udzielono porad medycznych. Trudno wycenić, że w tym czasie
myśliwi wraz innymi osobami oddali honorowo prawie 10 litrów
krwi, a zespół ratownictwa medycznego Polskiego Czerwonego
Krzyża przeprowadził szkolenie miejscowej straży pożarnej i młodzieży szkolnej z zakresu udzielania pierwszej pomocy. Będący
na miejscu Krzysztof Oleszczuk wraz z Łukaszem Fedeńczukiem,
poprzez utworzenie stoiska z bibliografią na temat łowiectwa, eksponatami i skromną ilością parostków okazali się nieocenionym
źródłem informacji dla uczestników akcji. Niewątpliwie działania
te winny zaowocować pozytywnym odbiorem łowiectwa, a przede
wszystkim wizerunkiem polskiego myśliwego w społecznym odbiorze tej jakże ze wszech miar szczytnej pasji. Z kolei organizowanie tego rodzaju akcji w przyszłości winno zaowocować większą
życzliwością ze strony lokalnych społeczności i pozwoli kreować
pozytywny obraz polskiego łowiectwa. Należy również podkreślić
bezinteresowną postawę Sławomira Dudziaka z zaprzyjaźnionego
Koła Łowieckiego Nr 33 „Lis” w Lubartowie, który przygotował,
a następnie wydał bez mała 300 porcji grochówki myśliwskiej
wszystkim, którzy w tym dniu odwiedzili Gminny Ośrodek Kultury w Zakrzówku.
Na zakończenie, jako jeden z inicjatorów tej, jakże ze
wszech miar szczytnej inicjatywy, chciałbym serdecznie podziękować wszystkim kolegom, którzy pomagali w organizacji wspomnianej akcji.
Darz Bór – Jan Staroch
Od wielu już lat spada liczebność populacji zwierzyny drobnej,
a w szczególności kuropatw, bażantów i zajęcy. Zmniejszają się też drastycznie populacje gatunków małych
zwierząt, nie zaliczanych do zwierząt
łownych. Instytucje państwowe odpowiedzialne za ten stan rzeczy, jak
również wiele stowarzyszeń tzw. „zielonych”, poza medialnymi i napuszonymi hasłami, niewiele robią, by
zmienić ten stan rzeczy. Próbują zaradzić temu myśliwi.
W ramach ogólnopolskiego „Programu poprawy warunków
bytowania i rozwoju populacji zająca szaraka w Polsce”, 9 października 2013 r.,
członkowie z Koła Łowieckiego Nr 1 „Szarak”
w Lublinie – oczywiście przy udziale prezesa Tomka
Kaczanowskiego i łowczego Sylwestra Wasilewskiego
– zasiedlili zającami obwód nr 111 w powiecie włodawskim (fot. 1-2). Introdukcja szaraków była możliwa dzięki Zarządowi Okręgowemu PZŁ w Chełmie.
Czasami młode osobniki zwierząt, nie mając
jeszcze doświadczenia starszych, narażają swe życie
w ufności do otoczenia. Tak, jak ten młody koziołek
na fotografii nr 3, który został pogryziony przez bezpańskie, wałęsające się psy w okolicy miejscowości
Wilczanka. Rogacz pewnie byłby żywcem przez nie
zjedzony, jednak dzięki szybkiej reakcji miejscowej
ludności psy zostały przegonione.
Podjęte starania ze strony myśliwych
w celu ratowania życia zwierzęciu
nie przyniosły oczekiwanego efektu,
wskutek zbyt mocnych i rozległych ran.
W poszukiwaniu przygód łowieckich nasi myśliwi często wędrują poza Lubelszczyznę, szczególnie
w poszukiwaniu zwierzyny, której
u nas nie strzela się. Oto efekt polowania na Dolnym Śląsku Waldemara Jakubaszka, Andrzeja Armacińskiego i Józefa Burzyńskiego (fot. 5).
Jednakże są zwierzęta, których mogą nam pozazdrościć w innych regionach kraju. Należą do nich
rogacze, które noszą nie tylko mocne
parostki, ale i ciekawe. Jak ten strzelony przez Radka Rolę koło Mętowa (fot. 4). Skrót od „rogacz Radka”,
to RR, jak skrót od Rolls Royce. Na
maskach tych luksusowych samochodów widnieje statuetka Spirit
of Ekstasy – Duch Ekstazy – w tym
przypadku symbol najwyższej klasy. Nie ulega wątpliwości, że rogacz
przedstawiony na zdjęciu jest także
najwyższej klasy, a zapewne ekstaza, ta w najwyższym wymiarze, towarzyszyła Radkowi podczas polowania na niego i to przez dwa lata!
Zapewne nie mniejsze emocje
towarzyszyły Tomkowi Kaczanowskiemu podczas zasiadki we wrześniowy
wieczór, gdy ukazał mu się dorodny
byk jelenia. Przyspieszony puls pozwolił jednak na ocenę byka, kwalifikując
go do strzału. Adrenalina zaś bardziej
podskoczyła, kiedy pierwszy strzał
okazał się niewypałem. Po kilku chwilach strachu, drugi nabój zrobił swoje.
W efekcie poroże czternastaka ozdobi ścianę tomkowego pokoju (fot. 6).
Pasja, jaką jest łowiectwo, nieodłącznie związana jest z uczuciami i doznaniami, które przeżyli wyżej wymienieni myśliwi. Te fantastyczne emocje towarzyszą nam podczas każdego pobytu w polu i w kniei.
Niekoniecznie odnosi się to tylko do polowań na grubą
zwierzynę. Przeżywamy każdy celny strzał do bażanta, czy kaczki, o rzadko opolowywanym zającu już nie
mówiąc. Wulkan radości niesie ze sobą celny strzał do
lisa, tym większy, gdy uda nam się go skutecznie zawabić. Truizmem już staje się, że równie ważne, jak polowanie, jest spotkanie z kolegami, obcowanie z pięknymi, stale zmieniającymi się obrazami natury, czy
też obserwowanie rezultatów dokarmiania zwierzyny.
Ubodzy są ci, którzy tego nie doświadczają, a my przeżyjmy to jeszcze raz, patrząc na zamieszczone zdjęcia.
J. Bogdan Kozyra
27
Koło Łowieckie nr 32 „Zaborze” w Annopolu podjęło trud
uczestniczenia w programie „Ożywić pola”, zapoczątkowanym przez
Łowca Polskiego. Mimo, że od inauguracji tego programu minęło już kilka lat, dobrze się stało, że
kolejne rzesze młodzieży – za sprawą myśliwych – zdobędą edukację ekologiczną, tak potrzebną dla
współistnienia człowieka z naturą.
Łowiec Lubelski medialnie wspierać będzie wysiłki koła
„Zaborze” w tej mierze, wszak
działań zmierzających do zwiększenia bioróżnorodności naszych
pól, do zmniejszenia degradacji
środowiska naturalnego, do zwiększenia populacji zwierząt zasiedlających pola – nigdy za wiele.
Jedną z najważniejszych inicjatyw koła „Zaborze” w roku 2014,
jest dalsze zasiedlanie kuropatwami
dwóch dzierżawionych obwodów.
W miesiącu marcu wpuszczonych
będzie 40 par tego gatunku, zakupionych z własnych środków w OHZ
Przybyszew, należącym do ZG PZŁ.
Wcześniej, miejsca zasiedleń zostały
przygotowane poprzez tępienie drapieżników. Każde z tych miejsc otrzymało swojego opiekuna, który będzie
odpowiedzialny za stały monitoring
danego terenu pod względem dokarmiania oraz tępienia drapieżników.
Do akcji zostaną włączeni uczniowie trzech szkół, z Annopola, Dąbrowy oraz Gościeradowa.
Został już ustalony harmonogram
współpracy myśliwych z koła „Zaborze” z nauczycielami i uczniami
tych szkół. Trzymając w zanadrzu
jeszcze inne proekologiczne pomysły, myśliwi z koła „Zaborze”
mają nadzieję na dobrą współpracę
z młodzieżą i ich opiekunami.

Podobne dokumenty

Z pamiętnika lisiarza - PZŁ Lublin

Z pamiętnika lisiarza - PZŁ Lublin – redaktor naczelny (e-mail: [email protected]), Tomasz Hubert Marcinkowski Dariusz Topyła Andrzej Wrona Wydawca: Polski Związek Łowiecki Zarząd Okręgowy i Okręgowa Rada Łowiecka w Lublinie 20-071 Lub...

Bardziej szczegółowo