"Mazur" - historia Prus Wschodnich ze szczyptą powieści
Transkrypt
"Mazur" - historia Prus Wschodnich ze szczyptą powieści
"Mazur" - historia Prus Wschodnich ze szczyptą powieści sensacyjnej Uwadze osób zainteresowanych historią, zwłaszcza historią ziem polskich w latach II wojny światowej, chciałbym polecić książkę "Mazur" Jerzego Woźniaka. Tę rekomendację kieruję szczególnie do ludzi młodych oraz osóby związanych (emocjonalnie, rodzinnie, wakacyjnie) z Mazurami (czyli - historycznie - z Prusami Wschodnimi). Ale po kolei. "Mazur" to debiut pisarski Jerzego Woźniaka. Z okładki książki dowiadujemy się, że ten urodzony w 1969 roku absolwent KUL był w latach 1986-1989 "działaczem młodzieżowych struktur opozycji demokratycznej". Od razu jedna uwaga krytyczna. W Internecie jest informacja (http://www.earchiwumkpn.pl/encyklopedia_kpn/obszar_pierwszy/dzialacze.html), że Jerzy Woźniak był założycielem grupy i pisma "Świt Niepodległości", która funkcjonowała w ramach Konfederacji Polski Niepodległej. Czemu autor ukrywa przed czytelnikami swoją działalność niepodległościową? Czemu chowa się za nieprecyzyjną formułą "opozycji demokratycznej", ukutą dla potrzeb nazwania działań opozycji ugodowej? Wstydzi się swojej przynależności do KPN-u? Jako samozwańczy historyk Konfederacji jestem na to uczulony i nie mogę tego autorowi nie wytknąć. Wtajemniczeni odnajdą w "Mazurze" dyskretne ślady konfederackiej przeszłości Jerzego Woźniaka, gdyż kilku fikcyjnym postaciom swej książki nadał on nazwiska działaczy warszawskiej KPN (mamy więc po stronie polskiej pułkownika Szomańskiego czy komisarza Franciszka Gęsickiego). Ale dla lektury "Mazura" ważniejsza od działalności niepodległościowej autora w czasach PRL jest jego późniejsza działalność w wolnej Polsce. Od ponad 20 lat jest on pracownikiem Fundacji "Polsko-Niemieckie Pojednanie" i jest emocjonalnie zaangażowany w proces pojednania obu narodów. I to znajduje swój wyraz w "Mazurze". Istotna jest także osobista historia przodków autora. Jest on (co sam wyznaje w przedostatnim rozdziale) wnukiem polskiej nauczycielki z Kresów Wschodnich (zdjęcie babki wykorzystano na okładce) oraz "jakiegoś zabłąkanego Gefreitera". Ich romans zainspirowała Jerzego Woźniaka przy tworzeniu fabuły. Jest to literacka fikcja, w której dzieje trudnego związku Georga Podborskiego (tytułowego Mazura) i Jadwigi Matkowiak pełnią rolę "sokoła powieści". Książka ma dwa plany. Plan pierwszy to owa zmyślona fabuła. Na planie drugim jest historia i autentyczne wydarzenia. Dla mnie, dla innych czytelników, a także chyba i dla autora kluczowe znaczenie ma to, co się dzieje na drugim planie. W tym sensie podtytuł umieszczony na okładce ("Powieść sensacyjna ze szczyptą historii") odczytuję à rebours. Akcja powieści rozgrywa się w latach 1937 - 1942 głównie w Prusach Wschodnich (na pograniczu polsko-niemieckim), w przedwojennej i oblężonej przez Niemców Warszawie i jej okolicach, w Ortelsburgu (niemiecka nazwa Szczytna) oraz w KL Soldau (niemiecka nazwa Działdowa). Poznajemy mnóstwo ciekawych szczegółów, dotyczących historii tych miejsc i panujących tam realiów z końca lat 30. i z początku lat 40. Bohaterowie książki odwiedzają także inne miejsca (m.in. przedwojenny Berlin), co jest dla autora dobrą okazją do prezentacji interesujących wiadomości, dotyczących także i tych miast (np. informacja o otwarciu domu towarowego Karstadt w Berlinie wiosną 1939 roku). Realia historyczne są bardzo ciekawe, w wielu wypadkach mało znane. Aby historia była jeszcze bardziej plastyczna, autor posługuje się niemieckimi nazwami miejscowości w Prusach Wschodnich (choć równocześnie w książce częściej pojawia się określenie Mazury niż Ostpreußen), niemieckimi nazwami: stopni wojskowych, organizacji, instytucji, gazet, ulic i urzędów. Mamy tu także (w dialogach) mazurską gwarę. No i mamy liczne fotografie (zwykle niemieckie widokówki) przedstawiające opisywane miejsca przed i w czasie II wojny światowej. Jeżeli czegoś brakuje do pełni szczęścia w tej dziedzinie, to mapy polsko-niemieckiego pogranicza, na którym rozgrywa się spora część akcji. A szkoda, bo jedną z największych zalet książki jest właśnie popularyzacja historii Mazur i zachęcenie do jej bliższego poznania. Na drugim planie mamy jednak więcej, niż tylko obyczajowo-historyczno-geograficzne konkrety. Jest tu wiele autentycznych wątków (choć pokazanych bardzo skrótowo). Wątki te reprezentują postacie historyczne, związane przede wszystkim z antyhitlerowską opozycją, jak Marion Gräfin Dönhoff czy Helmuth James von Moltke (ale w jednym z rozdziałów pojawia się także marszałek Rydz- Śmigły). Są wzmianki o autentycznych wydarzeniach, jak majowe przemówienie Józefa Becka w Sejmie czy niemieckie oblężenie Warszawy w 1939 roku, czy też kwietniową niemiecką agresję na Danię i czerwcową kapitulację Francji w 1940 roku. Mniej znane autentyczne wydarzenia odgrywają w książce rolę pierwszoplanową i są wplecione w fabułę. Autor wspomina o nich w pierwszym rozdziale (np. pożar Dworca Głównego w Warszawie w czerwcu 1939 roku czy podjęta latem 1942 roku próba zamachu na Hitlera). Właśnie - fabuła. Znajduje ona się na pierwszym planie, ale odgrywa rolę drugorzędną. Wątki sensacyjne są ciekawe i z pewnością wciągną grono młodszych czytelników. Wątek miłosny bardzo ubogi (na szczęście autor oparł się pokusie rozwijania wątku erotycznego - łatwo prowadzi to do grafomaństwa, o czym przekonało się boleśnie kilku prawicowych publicystów próbujących swych sił w dziedzinie literackiej). Najsłabiej wypada sfera psychologiczna postaci. Trzeba powiedzieć wyraźnie, że kto spodziewa się doznań w tej sferze, może być zawiedziony. Mimo tych niedostatków po "Mazura" warto sięgnąć. Wydaje się on także dobrym punktem wyjścia do napisania filmowego scenariusza, w którym - dzięki grze aktorskiej - sfera psychologiczna postaci zostałaby wzbogacona. Historia urywa się w czerwcu 1942 roku. Ciekawe czy autor znajdzie dość siły i dobry pretekst, aby opisać dzieje Prus Wschodnich w kolejnych latach? Wtedy na okładce drugiego tomu obok niemieckiego munduru będzie musiał pojawić się także mundur sowiecki. Dramatyczny los Mazurów w połowie lat 40. znamy już wprawdzie z filmu "Róża", ale przecież nie wyczerpuje on tematu. Gorąca miłość Jerzego Woźniaka do mazurskiej ziemi a także jego zaangażowanie w bolesne polsko-niemieckie rachunki pozwala czytelnikom "Mazura" mieć nadzieje, że pozycja ta doczeka się kontynuacji. Mirosław Lewandowski