globalne ocieplenie - oszustwo

Transkrypt

globalne ocieplenie - oszustwo
Oszustwo globalnego ocieplenia
Wiktor Kobylinski
Oszustwem nie jest sam fakt istnienia globalnego ocieplenia. Na oszustwie oparty jest
system propagandy, który głosi, jakoby obecne globalne ocieplenie było procesem nietypowym, groźnym dla ludzkości, że jest spowodowane przez dwutlenek węgla (CO2) emitowany
przy spalaniu przez ludzi węgla. Oszustwem jest, jakoby w wyniku ocieplenia klimatu podnosił się poziom wody w oceanach – co miałoby skutkować zalewaniem nisko położonych obszarów Ziemi. Oszustwem jest pogląd, że
człowiek może, zmniejszając zawartość
CO2 w atmosferze, wpłynąć w sposób
dający się zmierzyć na globalną zmianę jej
temperatury.
związany
z
Ten
system
globalnym
oszustwa
ociepleniem
sprawia wrażenie, jakby stworzony został
z niskich pobudek, aby obciążając niesłusznymi karami konsumentów energetyki konwencjonalnej – tym samym promować w sposób niezgodny z wolnym rynkiem, bezpieczeństwem
energetycznym i zasadami ekologii energetykę jądrową. Autor stara się udowodnić, że obecne
ocieplenie nie wynika z działań ludzi, ale spowodowane jest zwiększoną obecnie aktywnością
Słońca i dotyczy całego Układu Słonecznego. Gdyby teza ta okazała się prawdziwa, wszystkich działań państw i organizacji wykorzystujących propagandę globalnego ocieplenia dla
nakładania kar na energetykę konwencjonalną za emisję CO2, rzekomo powodującą to ocieplenie – należałoby zaniechać jako bezzasadnych i bezskutecznych, a niesłusznie pobrane
kary trzeba by zwrócić. Nie można negować szkodliwych oddziaływań ludzi na środowisko,
ale wytwarzanie CO2 w procesie spalania węgla do tych szkodliwych działań nie należy.
Wydzielanie do atmosfery CO2 – jako produktu spalania węgla – nie jest działaniem szkodliwym dla przyrody. Dwutlenek węgla jest naturalnym składnikiem atmosfery. Wraz z występującą w atmosferze we wszystkich trzech stanach skupienia wodą, podtlenkiem azotu i
metanem tworzy wokół Ziemi otulinę gazów cieplarnianych, niezbędną dla istnienia życia.
Gazy cieplarniane – inaczej zwane szklarniowymi – izolują Ziemię i moderują jej klimat.
Dzięki osłonie gazów cieplarnianych zmiany temperatury powierzchni Ziemi w cyklach
dziennych, a nawet rocznych są nieznaczne. Dla przykładu na bliskim nam, lecz pozbawionym takiej otuliny Księżycu różnica temperatur lokalnego dnia i nocy sięga 200 stopni.
Wykres 1 ilustruje udział CO2 w otulinie gazów cieplarnianych Ziemi. Jest on niewielki.
Część
dwutlenku
węgla
powstałego z działalności
człowieka ilustruje w skali
wykresu
mała
czerwona
kreska. Można oszacować,
że skoro otulina gazów
szklarniowych
podniesienie
powoduje
średniej
temperatury o około 20°C,
to CO2 powstały w wyniku
działalności człowieka „jest
odpowiedzialny” za wzrost
średniej temperatury o około 1/50°C – co jest wielkością praktycznie niemierzalną.
Wypowiadając się na temat zmian temperatury Ziemi, niektórzy politycy, dziennikarze, a
nawet naukowcy twierdzą, że przyczyną obecnego ocieplenia jest dwutlenek węgla (CO2)
emitowany do atmosfery w procesie spalania węgla. Cały sektor energetyczny świata emituje
tylko 37% produkowanego przez ludzi CO2, co stanowi mniej niż 0,05% gazów cieplarnianych Ziemi. Jednak dotkliwe działania propagandy są skierowane obecnie niemal wyłącznie
przeciwko konsumentom energii uzyskiwanej ze spalania węgla kopalnego. Hipokryzję tego
systemu widać też w tym, że kary nie dotyczą emisji CO2 powstającego przy spalaniu innych
paliw, emitujących do atmosfery pozostałe 63% CO2. Jeden tylko przelot samolotu liniowego
nad Atlantykiem pozostawia w atmosferze kilkaset ton CO2, ale to nie jest karane – w przeciwieństwie do spalania węgla. Nie żąda się od lotnictwa na przykład gromadzenia produkowanego CO2 w butlach i zakopywania pod ziemią, co niektórzy mało mądrzy sugerują energetyce konwencjonalnej.
Propaganda nie wspomina, że w przeciwieństwie do odpadów energetyki jądrowej, dwutlenek węgla jest gazem nieszkodliwym i nie zanieczyszcza środowiska. CO2 jest w sposób
naturalny redukowany z atmosfery w procesie asymilacji węgla przez rośliny.
Proces asymilacji węgla z CO2 w roślinach jest nie tylko niezbędny dla podtrzymywania
życia na Ziemi, ale równocześnie odnawia jej zużywane zasoby energetyczne i odzyskuje
zużywany tlen.
Niektórzy naukowcy, jakby zaślepieni histerią szkodliwości występowania CO2 w atmosferze, wydają się nie wiedzieć, że przerabianie przez rośliny CO2 we wspomaganym chlorofilem procesie asymilacji węgla nie tylko tworzy substancje niezbędne dla życia na Ziemi,
odtwarza zużywane surowce energetyczne i wytwarza tlen – ale również, jako proces endotermiczny, chłodzi klimat. Kto nie wierzy, może sprawdzić, odwiedzając w upalny dzień
bogaty w roślinność park w rozgrzanym mieście.
Jakby zapominając, że źródłem ciepła dla Ziemi jest Słońce, autorzy wielu prac na temat
globalnego ocieplenia pomijają wpływ zmian intensywności jego promieniowania na zmiany
temperatury na Ziemi. Rzetelny badacz tego ignorować nie powinien, bo przez 65 minut
Ziemia otrzymuje od Słońca tyle energii, ile cała współczesna cywilizacja produkuje
przez rok. Globalne ocieplenia i globalne oziębienia są to zjawiska polegające na zmianie
średniej temperatury powierzchni Ziemi w funkcji czasu. Czyta się w publikacjach, że w
ubiegłym stuleciu temperatura powierzchni Ziemi wzrosła o 0,81 ± 0,2°C. A jak było wcześniej? Ktoś pisze z trwogą o wzroście temperatury powierzchni Ziemi w ciągu ostatnich 40 lat
o 0,4°C. A jak było 60 lat temu? Ktoś inny przewiduje w najbliższym stuleciu wzrost tej temperatury o ileś-tam celsjuszy i zgubne dla ludzi tego skutki. Czy można traktować poważnie
tak odległe w czasie wróżby „naukowców” nie umiejących przywidzieć pogody w następnym
miesiącu? Przypomnijmy z jaką swadą naukowcy w latach 70. XX wieku przewidywali groźne dla ludzkości skutki obserwowanego wówczas globalnego oziębienia. Jak szukać prawdy?
Kiedyś zauważono, że prezentacja graficzna znaczy więcej niż tysiąc słów. Dziwi, że publikujący informacje o globalnych zmianach temperatury Ziemi wiele mówią i piszą o ociepleniu, skrzętnie unikając prezentowania zmian temperatury graficznie. Postarajmy się tu nieco
tę lukę wypełnić. Poprzednia publikacja autora opierała się tylko na pomiarach temperatury w
Warszawie Zmiany temperatury w Warszawie, miejscu oddalonym zarówno od intensywnego
wpływu oddziaływań kontynentalnych, jak i dalekim od bezpośredniego wpływu zaburzeń
pogodowych znad Atlantyku, wydały się autorowi reprezentatywne dla oceny zmian klimatu
Ziemi. Niebieskie prostokąty na wykresie 2 odpowiadają średnim temperaturom w Warszawie
w 11-letnich okresach odpowiadającym kolejnym cyklom aktywności Słońca. Autor w poprzednio opublikowanym tekście pozwolił sobie przeprowadzić przez te punkty sinusoidę
jako „linię trendu” temperatury globalnej, co spotkało się z krytyką recenzentów. Mieli rację!
Obecnie dla ilustracji przebiegu linii trendu globalnych zmian temperatury użyta została linia
wyznaczona przez uśrednienie danych dotyczących temperatur zmierzonych w 39 miejscach
na świecie. Do tej analizy wzięto pod uwagę pomiary z miejsc ulokowanych na kontynencie
europejskim, na Wyspach Brytyjskich, na Islandii, w Ameryce Północnej, na Syberii, w Japonii,
w Australii
Antarktydzie.
pomiary
i na
Najstarsze
temperatury
rejestrowane były systematycznie
w
holender-
skim De Bilt i w Berlinie
od pierwszych lat XVIII
wieku. Aby wyznaczyć
globalną
linię
trendu,
punkty temperatur lokalnych zostały przesunięte o
wielkość równą różnicy
między
średnią
temperaturą tego miejsca
a uśrednioną temperaturą wszystkich analizowanych miejsc. Uśrednienia dokonano dla stulecia 1881-1980.
Na wykresie 2 zauważyć można, że średnia temperatura w Warszawie była niższa od średniej z 39 badanych miejsc o 1,49°C – i o tę wielkość przesunięto punkty temperatury Warszawy. Zdumienie autora wywołało to, że przebieg zmian temperatury rejestrowanej w Warszawie niemal idealnie pokrył się z przebiegiem globalnych zmian temperatury. Założenie o
reprezentatywności Warszawy w badaniu trendu temperatury na świecie wydaje się więc
słuszne.
Kolejne zdumienie wywołuje to, że zmiany temperatury w Warszawie przebiegały niemal
identycznie jak w bardzo odległych od niej miejscach – na przykład w Sydney (wykres 3)
oraz kilku miejscach Europy, Islandii, Azji i Nowej Zelandii.
W niektórych analizowanych miejscach, gdzie rejestrowano temperatury najdawniej, w
szczególności w Berlinie (wykres 4), Paryżu, Innsbrucku, Pradze, Monachium, obserwuje się,
że obecne ocieplenie nie osiągnęło jeszcze poziomu, jaki wystąpił podczas globalnego ocieplenia w XVIII wieku.
Miejsca takie jak Nowy Jork, Tokio, San Francisco wykazują szybszy wzrost lokalnej
temperatury niż wynika to z tempa globalnego ocieplenia (wykres 5).
Można postawić tezę, że szybszy od tempa globalnego ocieplenia wzrost temperatury w
tych miastach wynika z intensywnego zabudowywania ich otoczenia kosztem chłodzącej ich
klimat zieleni. Naturalne kiedyś otoczenie Central Parku, gdzie mierzona jest temperatura w
Nowym Jorku, obecnie tworzy gąszcz stumetrowych budowli.
Na wykresie 6 czerwona linia ilustruje uśredniony wynik globalnych zmian temperatury w
ciągu ostatnich 300 lat. Czarna linia i czarna skala z prawej strony pokazują średnią liczbę
plam słonecznych. Obie linie uśredniono w jedenastoletnich kolejnych cyklach aktywności
Słońca.
Istotna
korelacja
ociepleń/oziębień
z
aktywnością
Słońca
występuje w pięciu okresach:
1. Minimum Maundera –
okres
tzw.
małego
zlodowacenia XVII wieku,
2. Znaczny zrost liczby
plam słonecznych i wielkie
globalne ocieplenie XVIII
wieku,
3. Zmniejszenie liczby plam i ochłodzenie na początku XIX wieku,
4. Zwiększanie liczby plam i globalne ocieplenie od ok. 1880 roku do teraz z wyjątkiem
podanym w punkcie 5,
5.
Zmniejszenie
liczby
plam w latach 1950-1975 i
ówczesne globalne oziębienie.
Istnienie plam słonecznych
stwierdził Galileusz z kolegami na początku XVII wieku.
Po obserwacjach Galileusza
niemal do końca XVII wieku plamy słoneczne prawie nie występowały. Towarzyszył temu
okres wielkich chłodów zwany małą epoką lodowcową. Przekazy historyczne mówią, że w
Anglii zamarzała wtedy Tamiza, a z Polski do Szwecji po skutym lodem Bałtyku można było
podróżować saniami, zaś na bałtyckim lodzie budowano karczmy dla podróżnych. Okres ten
nazwany został minimum Maundera.
Wiek XVIII to okres gwałtownego zwiększenia liczebności plam na Słońcu, a równocześnie wiek intensywnego ocieplenia. Z powiedzenia „za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa”
wydaje się wynikać, że ów okres globalnego ocieplenia był czasem dobrobytu, wydłużenia
okresu wegetacji, zwiększonych urodzajów i wysokich plonów.
Przełom wieków XVIII i XIX to czas kolejnego minimum plam na Słońcu, zwany minimum Daltona. Towarzyszyło temu ochłodzenie klimatu – co dotkliwie odczuła armia Napoleona. Od 1880 roku do teraz ma miejsce wzrost liczebności plam na Słońcu i zarazem kolejne
globalne ocieplenie. Jednakże w trzeciej kwarcie XX wieku było mniej plam na Słońcu i zarazem zimniej na całym globie.
Czy można stwierdzić, że to plamy słoneczne powodują ocieplenie na Ziemi? Nie wydaje
się to słuszne. Ale teza, że ocieplenie na powierzchni Ziemi i występowanie plam na Słońcu
mają tę samą przyczynę, wydaje się dobrze uzasadniona. Przyczyną tą może być zmienna
aktywność energetyczna Słońca. Można oszacować prawdopodobieństwo tej hipotezy.
Prawdopodobieństwo jej zaprzeczenia – to znaczy, że w pięciu wymienionych wyżej okresach korelacja wzrostu/spadku obserwowanej liczby plam słonecznych ze wzrostem/spadkiem
temperatury globalnej jest wynikiem przypadku – wynosi mniej niż 5% (1/32). W takim razie
prawdopodobieństwo, że ta korelacja jednak występuje, oszacować można na ponad 95%.
Nie jest to oczywiście dowód zupełny. Można by badać to bardziej szczegółowo. Wydaje
się, że mocnym argumentem byłoby zbadanie zmian temperatury powierzchni Księżyca i planet, gdzie produkowany przez ludzi CO2 nie dociera. Zbyt wielkie szkody przynosi ta wątpliwa teza polskiej gospodarce i polskim konsumentom energetyki konwencjonalnej.
Pisząc ten tekst, autor nie wie, kto zostanie premierem polskiego rządu. Kimkolwiek jesteś,
Panie Premierze, zwracam się do Pana o nakazanie polskim lub zagranicznym naukowcom
zajmujących się tym tematem, aby przy użyciu tych samych modeli cybernetycznych, którymi
„udowodniono” przyczynę obecnego globalnego ocieplenia, udowodnić przyczyny:
A.) globalnego oziębienia w XVII wieku
B.) wielkiego globalnego ocieplenia w XVIII wieku
C.) globalnego oziębienia na początku XIX wieku
D.) globalnych oziębień w latach 1870-1890 i 19401980
Zgodnie z logiką, wykazanie, że jedno tylko zdarzenie, które przeczy teorii, wystarcza do
jej obalenia. Jeżeli model cybernetyczny używany obecnie do badania przyczyn globalnego
ocieplenia zawiedzie w interpretacji przyczyn chociażby jednego z powyższych przypadków,
będzie to wystarczający dowód jego niepoprawności. Będzie to wystarczającym powodem do
odstąpienia od kar nakładanych za emisję CO2, płaconych przez polskich konsumentów energii produkowanej przez konwencjonalną energetykę węglową. Z wielkich polityków, jak dotąd, jedynie prezydent Czech Wacław Klaus odważył się na ten temat powiedzieć głośno, że
„król jest nagi”. Pora się do Niego przyłączyć!
Wadliwość obecnego modelu „glociepu:)” zauważają już jego zwolennicy. Niektórzy budują teorię ad hoc dotyczącą wymienionego powyżej punktu B.), implikującą, że w XVIII
wieku również „zawinił” człowiek! Zawinił poprzez produkcję rolniczą, której towarzyszyło
emitowanie innego niż CO2 gazu szklarniowego – metanu (!). Dopowiedzieć tu sobie można,
że spore ilości metanu produkowały wtedy – oczywiście hodowane przez ludzi – woły robocze :). Autor, czytając wskazane przez internautów publikacje Uniwersytetu Columbia na ten
temat, poczuł się jak na czeskim filmie. Gdyby głupota była lżejsza od powietrza, to nad uniwersytetem tym obserwować by można ciekawe zjawiska :).
Jaką kolejną teorię wymyślą ci naukowcy, żeby wytłumaczyć globalne oziębienia w XVII
wieku, epoce napoleońskiej i trzeciej ćwierci XX wieku?
--------------------------------------------„Newsweek” z 28.04.1975 r. donosi:
„Klimat na Ziemi rozpoczął dramatyczną zmianę. Ochłodzenie powoduje skrócenie cyklu
wegetacyjnego i obniżenie produkcji żywności. W Anglii okres wegetacji od roku 1950 skrócił się o dwa tygodnie. Ocenia się, że z powodu globalnego oziębienia spadek produkcji żywności wynosi 100 tysięcy ton rocznie. W kwietniu 148 tornad spowodowało śmierć ponad 300
osób a straty w trzynastu stanach USA osiągnęły pół miliarda dolarów. Spodziewane są reperkusje polityczne tego zarówno w krajach północy jak USA, Kanada i ZSRS ale również na
obszarach tropikalnych jak Indie, Pakistan, Bangladesz, Indochiny i Indonezja. Naukowcy
twierdzą, że incydenty pogodowe świadczą o fundamentalnych zmianach klimatu. Badania
satelitarne wykazują znaczące pogrubienie warstwy śniegu na półkuli północnej. Niemal
pewnym jest zmniejszenie produkcji żywności do końca XX wieku. Naukowcy z NOAA wy-
kazali że w latach 1964-1972 ilość promieniowania słonecznego docierającego do USA
zmniejszyła się o 1,3%. Pojawiły się złowieszcze sygnały, że rozpoczęły się na Ziemi dramatyczne zmiany klimatu i że te zmiany wróżą drastyczne zmniejszenie produkcji żywności wraz z poważnymi implikacjami tego w polityce światowej niemal każdego narodu na Ziemi.
Spadek produkcji żywności może zacząć się niebawem, prawdopodobnie w ciągu najbliższych dziesięciu lat…”.