Generuj PDF - IPA Polska
Transkrypt
Generuj PDF - IPA Polska
IPA POLSKA Źródło: http://www.ipapolska.pl/ipa/aktualnosci/557,Szlakiem-kupcow-hanzeatyckich.html Wygenerowano: Sobota, 4 marca 2017, 13:12 SZLAKIEM KUPCÓW HANZEATYCKICH W dniu marcowego Święta Kobiet 2014 roku świnoujska IPA dowodzona przez Pierwszego Konsula Piratów IPA Krzysztofa Wilk – Wilczyńskiego, zorganizowała specjalnie dla Pań wycieczkę szlakiem kupców hanzeatyckich oraz pałaców i zamków pogranicza Pomorza i Meklemburgii. W imprezie wzięły udział wyłącznie Panie posiadające najszczodrobliwszych, czyli najbardziej wspaniałomyślnych mężów i partnerów. Niezawodne chodakoklapki na stopach Krzysztofa gwarantują pogodę wymarzoną przez Panie. Wrzesław ustala marszrutę z sympatycznym kierowcą autokaru. I już w znakomitych nastrojach wyruszamy po nowe przygody. Pędząconogi przewodnik intonuje Paniom 100-lat odśpiewane przez wszystkich prawdziwych mężczyzn oraz rozpływa się w życzeniach dla Pań i pochwałach istoty kobiecości. Następnie czyta i recytuje wiersze specjalnie dla Kobiet:"Jeśli się zastanowisz mały mężczyzno przez chwilę, to prędko dojdziesz do wniosku, że kobiet na świecie jest dużo, ogromnie dużo, tak dużo, że chyba nikt nie wie ile?"... Jednak na wycieczce IPA organizator dokładnie wie, ile Kobiet uczestniczy, bo każda otrzymuje wspaniałe, barwne pierwiosnki w doniczkach, aby Kwiatki przetrwały podróż. Wrzesław rozpływa się nad pięknem przyrody i różnymi gatunkami drzew oraz gromadami wędrownych ptaków widocznymi z okien autokaru - ale wciąż podkreśla, że nic nie może się równać pięknu Kobiet. Wśród uczestników są nowe twarze. Okazuje się, że to urocza ......, która ujarzmiła wilka morskiej północy...... Na wycieczkę zaproszono również Alicję i Ewę - jak się okazało - żony dwóch potomków książąt historycznego Mechlina czyli Meklemburgii i Pomorza, którzy przybyli, aby złożyć hołdy pięknym Paniom IPA - owskiego grona oraz zostać lennikami IPA reprezentowanego przez I Konsula Piratów IPA w skrócie IKP-IPA/ - potomka słynnego Christophera Condenta. Podziwiamy pary żurawi oraz stada czajek i już wysiadamy. Pędzoconogi wprowadza nas przez bramę na teren majątku Kartlow z czerwonymi, ceglanymi stodołami, stajnią oraz uroczym, eklektycznym pałacem rodziny von Heiden, która w XIX wieku handlowała pomorskim zbożem z Anglią. Spacerujemy po trawiastych łąkach. U stóp Pań ścielą się łanami kwitnące przebiśniegi i śnieżyczki, stokrotki i różnobarwne krokusy. Dalej malowniczy staw, mostek i kolejne romantyczne stawy, w których przeglądają się dostojne drzewa, oświetlone słonecznym blaskiem. Jest pięknie. Kolejny przystanek to miasto Demmin /Dymin/ - "bardzo duże słowiańskie miasto" wg zapisu z 1076 roku. Tutaj stał zamek - siedziba pomorskich książąt, a kupcy Hanzy doprowadzili do niebywałego rozkwitu miasta w XIV i XV wieku. Spod ratusza idziemy wokół gotyckiego kościoła św. Bartłomieja, do "Pomnika bobrów" przy gotyckiej baszcie prochowej i bramie Luizy. Pędząconogi prosi Panie, aby zostały przy bobrach, a sam oddala się gwałtownie. Wtedy na chodniku pojawia się miejscowy kandydat do parlamentu Unii, aby każdej z Kobiet wręczyć pięknego goździka. Spacer wzdłuż barokowych domków i wałów obronnych otwiera widok na rezerwatowe ptasie łąki /łęgi/ u zbiegu trzech rzek: Piany, Dołęży i Trzebszy. Wtem Wrzesław wstrzymuje grupę i wskazuje na niebo. Od strony słońca nadlatują tuż nad nasze głowy nieprzeliczone klucze wędrownych dzikich gęsi. Janusz naliczył ich siedemnaście, Ewa dwadzieścia jeden. Z okazji Dnia Kobiet rację przyznano Monice. Z wałów mamy widok na spichrze Nabrzeża Hanzy oraz wyspę z hanzeatyckim skansenem Hansaviertel. Za rok i Demmin i Świnoujście będą świętowały swoje wielkie jubileusze! Jeszcze rzut oka na ruinę książęcego zamku oraz dworu i zatrzymujemy się na stacji paliwowej Esso, aby skorzystać z toalety. Przewodnik pyta o klucz i zaprasza grupę, ale właściciel stacji Zabiera klucz i zamyka toaletę przed wysiadającymi z autokaru. Pomimo nalegania nie chce otworzyć, a jego twarz przyjmuje wyraz zaciekłej nienawiści. Jedziemy do Penzlin, korzystając z WC na stacji paliwowej po drodze. Tutaj czeka nas stary zamek pełen magii i lochów czarownic. Urocza kustoszka zaprasza nas do wnętrz i opowiada historie polowań na czarownice, za co zostaje nagrodzona kwiatami od grupy. Krzysztof kupuje ziołową odtrutkę na diabelskie pokusy i wręcza uczestnikom. W lochach ciemno, a diabeł nie śpi! W sali tortur Wrzesław tak dokładnie wyjaśnia działanie świętej inkwizycji i opowiada o wymyślnych sposobach maltretowania kobiet podejrzewanych o czary i konszachty z diabłem, że niektórzy uczestnicy... bladzi z przerażenia wychodzą. Tylko nasza modelka Zosia kładzie się na "madejowym łożu", aby uwiecznić cierpienia własne i wszystkich kobiet. Jeszcze ogromna "czarna kuchnia" oraz wystawa broni myśliwskiej i już drewniane czarownice machają nam miotłami na pożegnanie. Wrzesław przypomina historię Dnia Kobiet począwszy od matriarchatu i rzymskich Matronalii poprzez martyrologię amerykańskich szwaczek - imigrantek po coroczny ormiański Miesiąc Kobiet. Panie z lubością przypominają sobie wspaniałe prezenty, jakie w tym dniu otrzymywały w czasach PRL-u. Były to obowiązkowe goździki oraz kawa i rajstopy, pachnące mydło i lniane ściereczki, czekolada, a nawet półhaleczki! Dalej zajeżdżamy do... Hollywood gdzie czeka nas zbiorowa fotografia z każdą aktorką – literą słynnego napisu i ... spacerujemy do dworu Wrodow wzorowanego na zameczkach Tudorów. Jesteśmy w Meklemburgii więc potomek książąt Mechlina - Meklemburga prędko przekonuje właściciela posiadłości, aby natychmiast zorganizował koncert na cześć Pań z IPA oraz oprowadził po pałacowych wnętrzach. Żona właściciela zasiada do fortepianu w ali balowej, a muzyka porywa do tańca. Sław prosi do walca goszczącą tutaj fińską baletnicę i wszyscy panowie idą w jego ślady. Następnie sympatyczny właściciel opowiada o przesiedleńcach z Besarabii tutaj mieszkających i oprowadza grupę po komnatach pełnych mebli oraz bibelotów z epoki. Krzysztof obsypuje gospodynię i jej damskie towarzystwo kwiatami. Jednak na poczęstunek brak czasu. Obok wielkiego centrum sztuki, słynną "Drogą do Afryki" jedziemy dalej. Miło słuchać o mijanych terenach pełnych jezior, rozległych łąk i czajek. "Oto widzicie państwo po lewej stronie piękne stado ptaków. Teraz schowało się za górką ale zaraz je znowu zobaczymy!" - przekonująco twierdzi przewodnik. Jednak mijamy górkę i... ptaków brak. A teraz spójrzmy na prawo, gdzie pięknie się prezentuje dwugarbny wielbłąd. To baktrian! ... - Mamo, przecież to dwa koniki - zauważa najmłodszy uczestnik wycieczki, a Panie zanoszą się śmiechem. Krzysiu nie lej mi już więcej tej pirackiej herbaty, bo parę koni mylę z dwugarbnym wielbłądem i widzę ptaki których nie ma - prosi z przymrużeniem oka przewodnik i.. zaczyna opowiadać dowcipy. Jedziemy brzegiem rozległej doliny Tollensee. Miasto zdobnych glazurowaną cegłą i blendami czterech wspaniałych gotyckich bram Neubrandenburg poznajemy wraz z dwukilometrowym pierścieniem murów obronnych i tkwiącymi w nich czatowniami, basztami oraz ryglowymi domkami strażniczymi. Kościoły, kamienice i... podążamy ku wyspom. Po drodze jeszcze Fristack z lśniącymi w słońcu gotyckimi umocnieniami oraz Anklam - miasto pomorskiego Ikara. Wreszcie wyspa Uznam. Podjeżdżamy pod bramę Fortu Anioła. Wewnątrz czeka sławetna biesiada. Janusz taszczy antałek wina, Sław pękate butle z zawartością w narodowych barwach, a inni kolejne czyste, perliste napoje specjalnie dla Pań. Bo dzisiaj ich święto. Wykwintne śledzie, przepyszne ogóreczki, pomidorki, herbata i kawa, karkóweczka - aż cieknie ślinka, kaszanki i kiełbaski na gorąco, woda z źródła młodości i inne trunki. A do tego wspaniała taneczna muzyka, przeplatana toastami za zdrowie Pań. Wszyscy tańczą, a jedna z par nie opuszcza ani kawałka! Filigranowa, zawsze radosna żona niezawodnego Piotra - gospodarza imprezy fortecznej potakuje, gdy śpiewamy jej mężowi na pożegnanie: Piotr, ach Piotr, skąd ty masz te oczy; Piotr, ach Piotr: straszny z ciebie łotr, uroczy".... Wasz bajkopisarz Wrzesław Pędząconogi - pirat Mechlina. Servo per Amikeco !!! Ocena: 0/5 (0) Tweetnij