Michał Brzeziński: Przestrzeń wroga sztuce

Transkrypt

Michał Brzeziński: Przestrzeń wroga sztuce
Michał Brzeziński: Przestrzeń wroga sztuce
Kiedy rozpoczynałem studia w Łodzi jako niepokorne pokłosie naboru na
filologię polską, zostałem zapytany przez krakowskiego profesora o to, dla
jakiej przyczyny wybrałem Łódź. Spojrzałem mu łagodnie w oczy i
odpowiedziałem, że Kraków ma już tak bogatą tradycję, że nie sądzę bym
był w stanie do niej coś ciekawego wnieść. Łódź za to nie ma nic i
zamierzam pisać na tym gruncie. Oczywiście dziś nieco inaczej postrzegam
tradycje tego miasta, jednak wrażenie jest dokładnie takie. Poza Łodzią
niewiele osób interesuje się tutejszym życiem artystycznym. Nie oznacza to,
że nie ma tu artystów znanych i kojarzonych z miastem, oznacza, że miasto nie wspiera się nimi. Nie
stwarza im perspektyw życia artystycznego. Konstruuje projekty pracowni dla artystów, które są
wielokrotnie droższe niż jakiekolwiek inne miejsca, pragnie ożywiać „trudne” tereny inwestycyjne
jednocześnie ignorując proces, jaki zachodzi w innych miastach. Jeśli spojrzymy na Warszawę zobaczymy,
że najpierw za bezcen artystom oddawane są całe duże części masta, by swoją aktywnością przekształcili je
w „modne” miejsca, a dopiero wtedy windowane są ceny i zmusza się artystów do przeniesienia. Łódź
chciała od razu stworzyć miejsce „trendy” i sprzedać je artystom. Kto to wymyślił?
Zamiast oddawać przestrzeń i warunki dla artystów Łódź funduje sobie butne kampanie reklamowe, które
zastępują kulturę działaniami pozornymi i PR'em. Miasto, jako grupa urzędników (nie mówię tu o jakiejś
jednej konkretnej grupie, czy osobie ale o całej tej barwnej zbieraninie polityków z ostatnich lat), nic nie
wie o sztuce tutejszej i nie interesuje się nią, a urzędnicy „opiekujący” się sztuką najczęściej dobierani są
chyba losowo. Jako opiniotwórcze gremia funkcjonują chyba jedynie profesorowie tutejszego skansenu
edukacji artystycznej nad którym wystarczająco pastwiła się już w swoim tekście Krystyna Potocka.
Próbowano dotychczas formułować tożsamość Łodzi jako np. miasta festiwali, jakby nie było w skali świata
wielu miast, które mogą Łódź w tych przechwałkach przelicytować. To dlatego strategia ubiegania się o
tytuł ESK była pozbawionym wizji nieprzebranym zlepkiem różnych ofert, które dodatkowo zebrane zostały
podczas wakacji, kiedy niewielka ilość pracowników miała ograniczone możliwość i czas by je opracować –
sam będąc na urlopie w górach w telefonie przygotowywałem informacje o Galerii NT, by zdążyć na czas.
Próbując jednak pozytywnie podsumować podstawowe tropy łódzkiej tożsamości chciałbym wymienić
przede wszystkim filary jakimi są dorobek PWSTiTV, a w szczególności Warsztatu Formy Filmowej (film
eksperymentalny), indywidualny dorobek Bruszewskiego, który jest moim zdaniem niedostatecznie
„opracowanym”, wypromowanym artystą, prekursorem sztuki mediów w Polsce i na świecie, która mogłaby
być wymieniana na równi z Paikiem, czy Ichnatowiczem. Wiedza o nim jest czysto lokalna, bywa
wymieniany w opracowaniach, ale jego miejsce jest zbyt marginalne. Nieco inaczej jest z Józefem
Robakowskim, który jest już dość mocno wypromowany na świecie, ale miasto nadal nie potrafi z tego
Regionalny Kongres Kultury 2011, STRONA:1
skorzystać. Jest on obecnie chyba najsilniejszym akcentem wnoszonym przez Łódź do historii sztuki, zaraz
za Kobro i Strzemińskim. Tak więc należy tu wymienić także łódzkie Muzeum Sztuki.
To jednak historia! Co ze współczesnością? Zona Sztuki właśnie przestała być łódzką galerią, gdyż nasz
lokalny skansen nie był w stanie zatrzymać w Łodzi Kamila Kuskowskiego, podobnie jak i Konrada
Kuzyszyna. Jednak może coś jeszcze zostało i trwa? Galeria Manhattan jestod lat niesłusznie
marginalizowana ze względu na status osiedlowego domu kultury. Z pewnością warta jest większej uwagi i
docenienia niż np. miejska sieć galerii która organizuje zupełnie nieistotne, a czasem żenujące projekty,
które wspierają tylko profesorów tego lokalnego skansenu. Dlaczego nie odważymy się powiedzieć tego
głośno? Nie znajdzie się tam miejsca dla prawdziwie ciekawych, a już na pewno nie dla kontrowersyjnych
twórców. Ogólne wrażenie jest takie, że jedynie pokorni urzędnicy eliminujący wartościową sztukę i
nieupominający się o pieniądze na własną działaność są w stanie utrzymać posady dyrektorskie w Łodzi.
Dlaczego? Czy to tylko ich własny strach? Łódź wyeliminowała przecież większość istotnych dla miasta
miejsc i festiwali. Urzędnicy nie zrozumieją tego, że jedynie naprawdę nowatorska, lub kontrowersyjna
sztuka może przynieść korzystny obraz miastu. Jedynie sztuka o której się dyskutuje, której się obawia,
która otwiera nas na nowe wyzwania cywilizacyjne ma sens w czasie kiedy świat w swojej materialnej
postaci, cały absolutnie świat, stał się przesadnie wyestetyzowaną formą zniewolenia umysłu zmysłami,
wrażeniami, przyjemnością.
Definiując więc wizję łódzkiej kultury, nawiązującej do współczesnego wizerunku Łodzi jako miasta nowych
technologii (wizerunek biznesowy) oraz miasta awangardy artystycznej postanowiłem stworzyć w Łodzi
instytucję, która dokładnie wpisze się w tę koncepcję. Zdecydowałem się na zerwanie z kontekstem
łódzkiego biennele sztuki, które jest imprezą promującą sztukę aktualną jeszcze w latach osiemdziesiątych,
ale już nie dziś. Wkroczyłem na niezbadany dotychczas grunt, czując że jedynie to ma sens, choć jest to
najtrudniejsza droga. Jeśli jednak nie pokonujemy niemożliwego, jeśli nie panujemy nad materią, nie
możemy nazywać siebie artystami. Chciałem stworzyć dzieło sztuki – instytucję która stanie się
wizerunkiem miasta i regionu.
Próbując stworzyć przy Łódzkim Domu Kultury byt nowy i świeży nie tylko dla tego miasta, ale nowatorski
w skali świata jakim miała być Galeria NT (pierwsza instytucjonalna forma galerii sztuki łącząca w sobie
działalność wystawienniczą z miejscem dla społeczności: hackerspace, Bio DIY, a wszystko to miało się
odbywać przy wsparciu Politechniki Łódzkiej), doświadczyłem wielu absurdów związanych właśnie ze
strachem przy organizacji wystaw i wpływem polityki lokalnej na sferę sztuki. Galeria NT miała być
buforem zbliżającym Politechnikę, Uniwersytet, Akademię Sztuk Piękych, Szkołę Filmową, rozwijającym
projekty z pogranicza nauki i sztuki, inspirującą, kształtującą i promującą łódzkich artystów. Artyści mieli
tworzyć sztukę w nanoprzestrzeniach, sztukę transgeniczną, badać i wykorzystywać informatykę i robotykę.
Mieli diagnozować współczesną kulturę poprzez jej najnowsze i najbardziej kontrowersyjne media.
Rozwijająca się w zalążku współpraca między artystami i naukowcami została brutalnie abortowana
poprzez ograniczenie budżetu Łódzkiego Domu Kultury, który zamiast starać się przeczekać i projektować
działania długofalowe, poszerzać sieć współpracy, organizować edukacyjne spotkania, by uratować tak
wartościowy projekt, zdecydował się poszukać oszczędności właśnie w Galerii NT w zupełnym braku
zrozumienia dla współczesnej sztuki i dla tego co się już zdążyło wydarzyć na jej terenie. Trudno nie
odnieść wrażenia, że urzędnikom potrzebne było jedynie rozliczenie się z grantu, a już następnego dnia
Galeria NT przestała istnieć. Powstaje tu otwarte pytanie: czy temu ma więc służyć przyznawanie grantów?
Kolejnym moim krokiem było zainicjowanie współpracy z EC1, jako projektem który ma łączyć naukę,
technologię i sztukę. Projekt Media Labu BIOS, który przygotowałem dla tej instytucji został z
początku przyjęty entuzjastycznie i planowano pierwsze działania na 2012 rok. Miała to być kontynuacja
idei Galerii NT z nowymi możliwościami. Jednak po serii dziwnych zdarzeń okazało się, że
najprowdopodobniej i tutaj ten projekt nie powstanie, a w jego miejsce planowany jest lunapark edukacyjny,
na który jednak też nie ma pieniędzy, więc ostatecznie stanie się on atrapą „Kopernika”. Nie została
przewidziana w planach funkcjonalnych żadna przestrzeń dla Galerii NT. Czy na taką wizję kultury w Łodzi
mamy się zgodzić? Musimy, bo wyjścia innego znów nie ma. Znów przyjdzie szukać luk w systemie wadliwie
Regionalny Kongres Kultury 2011, STRONA:2
skonstruowanym przez autorytety i konstruktorów, bez szerszych konsultacji społecznych. Przyjdzie nam
znów konstruować projekty, które nie doczekają się nigdy realizacji w przestrzeni wrogiej sztuce jaką jest
obecnie Łódź.
Michał Brzeziński - Kurator, teoretyk, artysta wideo, którego inspiracją są szeroko rozumiane nowe
media. Jego twórczość wideo o silnym podłożu konceptualnym i teoretycznym rozszerzyła się na kategorię
metamediów artystycznych - systemów społecznych które stają się generatorami sztuki. Pierwszym dziełem
metamedialnym była Galeria NT, która działała w 2010 roku w Łodzi.
TAGI
instytucje
Łódź
łódzka scena artystyczna
Regionalny Kongres Kultury 2011, STRONA:3