Pobierz artykuł - Colloquia Anthropologica et Communicativa
Transkrypt
Pobierz artykuł - Colloquia Anthropologica et Communicativa
IGOR BORKOWSKI Uniwersytet Wroc³awski Cia³o nie¿ywe i dziennikarz. Sposoby relacjonowania stycznoœci z nieboszczykiem w Sztywniaku Mary Roach Przypadek książki Sztywniak1 pióra dziennikarki i pisarki popularnonaukowej (jak określa ją polski wydawca — Wydawnictwo Znak) jest o tyle ciekawy, że wpisując się w dość już liczną grupę publikacji poświęconych fenomenowi ludzkich zwłok2, jednocześnie wydaje się pracą od pozostałych odbiegającą. Dotychczasowe opracowania bowiem, które są dostępne dla polskiego czytelnika niebędącego profesjonalistą3, miały mimo wszystko wyraźny charakter naukowy lub czasem popularnonaukowy, ale nawet gdy ich wysokospecjalistyczna treść została uprzystępniona szerszemu gronu odbiorców, tym, który tej translacji merytorycznej dokonywał, był badacz, naukowiec, profesjonalista w swojej dziedzinie (antropolog4, lekarz medycyny sądowej5, psycholog6, policjant-profiler7). Klasyfikując Sztywniaka jako książkę popularnonaukową, odwołuję się do czytelnej definicji tekstu popularnonaukowego, według której jest nim wypowiedź nauko1 M. Roach, Sztywniak. Osobliwe życie nieboszczyków, przeł. M. Sekerdej, Kraków 2010. Językowe sposoby nazywania ludzkich zwłok oraz ich ontologiczny status widziany w perspektywie dowodów języka i kultury dokładnie opisują: R. Grzegorczykowa, Dzieje i współczesne rozumienie wyrazów „duch” i „dusza”, [w:] W zwierciadle języka i kultury, red. J. Adamowski, S. Niebrzegowska, Lublin 1999, s. 333–340; J. Maćkiewicz, Językowy obraz ciała. Szkice do tematu, Gdańsk 2006, s. 19–22; A. Wierzbicka, Duša — soul i mind. Dowody językowe na rzecz etnopsychologii i historii kultury, [w:] eadem, Język — umysł — kultura, wybór prac, red. J. Bartmiński, Warszawa 1999. Perspektywę antropologiczną dopełnia Z. Libera książką Mikrokosmos, antropokosmos i antropologia ciała, Tarnów 1997. 3 Pomijam tu, co oczywiste, prace naukowe z obszarów różnych dziedzin wiedzy, a koncentruję się na tekstach popularnych. 4 Por. L.-V. Thomas, Trup. Od biologii do antropologii, przeł. K. Kocjan, Łódź 1991; A. Wieczorkiewicz, Muzeum ludzkich ciał, Gdańsk 2000. 5 Por. E. Craig, Tajemnice wydarte umarłym, przeł. H. Pustuła, Kraków 2010. 6 Por. P. Britton, Profil mordercy, przeł. P. Kiliński, Kraków 2010. 7 Por. K. Bonda, B. Lach, Zbrodnia niedoskonała, Warszawa 2009. Dodajmy, że jest to książka duetu złożonego z dziennikarki i profilera policyjnego. 2 Colloquia Anthropologica et Communicativa: Ciało cielesne, 2011 © for this edition by CNS Coll_Antropo_4_III_kor .indd 181 2011-09-12 14:34:03 182 IGOR BORKOWSKI wa pod względem treści, a jednocześnie popularna w zakresie formy i kształtu językowego wysłowienia8. Dla Anny Starzec przyczyn przemian dających się obserwować w popularyzacji [nauki — I.B.] należy zatem szukać nie na płaszczyźnie intencji, lecz w sferze wykonania, to jest w większej rozmaitości działań przystosowujących problematykę naukową do poziomu odbiorcy oraz intensywnością tych zabiegów9. Tak właśnie rzecz ma się z pisarstwem Mary Roach10. Spotykamy się w nim nie tylko z popularnym w formie przedstawieniem samego problemu ludzkich zwłok i ich pośmiertnych przemian, ale i z nowym statusem autorskim. Oto do przedstawienia czytelnikom „dziwacznych, często szokujących, ale niezmiennie fascynujących wyczynów zwłok” przystępuje dziennikarka. Jej status w narracji jest więc podwójny: jest z jednej strony jedną z nas — nieprofesjonalistów zainteresowanych tematem, ale jednocześnie w jakiś sposób do pełnego i otwartego kontaktu z obiektem naszej fascynacji nieprzygotowanych. Ma więc w sobie, tak jak czytelnicy książki, głębokie pokłady lęków, uprzedzeń, awersji. Tak jak oni nawykła jest do tabuizowania obszaru zjawisk związanych z pośmiertnymi kolejami losu ludzkich szczątków11. Z drugiej strony Mary Roach jako dziennikarka ma możliwości warsztatowe pozwalające jej stanąć oko w oko z problemem, który zapewne przerósłby wielu z czytelników jej tekstów, oswoić go i w taki sposób przedstawić, by był akceptowalny przez grono laików, osłabić jego moc rażenia. Tekst pióra Amerykanki wpisuje się w dość już ugruntowaną tradycję wytworów o charakterze popularnonaukowym, w których pierwotna instancja nadawcza (specjalista) najpierw przekazuje informacje dziennikarzowi (niespecjaliście, pośrednikowi), a dopiero ten buduje tekst zaadresowany do szerokiego kręgu odbiorców (niespecjalistów)12. Wyjątkowość polega na kompletności tekstu (nie jest to praca przyczynkarska, lecz całościowa) i na wyborze tematu, o czym jeszcze będzie mowa. 8 M. Piechota, Literatura popularnonaukowa, [w:] Leksykon szkolny. Gatunki paraliterackie, publicystyczne i użytkowe, red. M. Pytosz, Gorzów Wielkopolski 1993. 9 A. Starzec, Przemiany w popularyzacji prasowej, [w:] O trudnym łatwo. Materiały sesji poświęconej popularyzacji nauki, red. J. Miodek, M. Zaśko-Zielińska, Wrocław 2002, s. 27. 10 Polski czytelnik może już zapoznać się z całym jej cyklem wędrówek po świecie nauki i jego obrzeżach: Sztywniak. Osobliwe życie nieboszczyków; Duch. Nauka na tropie życia pozagrobowego; Bzyk. Pasjonujące zespolenie nauki i seksu (wszystkie w polskim przekładzie M. Sekerdeja opublikowało w 2010 roku Wydawnictwo Znak). 11 Odnośnie do sposobów negatywnego reagowania na trupa zob. L.-V. Thomas, op. cit., s. 52–77. Na temat tego, kto się boi trupa, zob. A. Wieczorkiewicz, op. cit., s. 262–269. Por. także J.-Th. Maertens, Nad otwartym grobem. Semiotyka zmarłego, [w:] Wymiary śmierci, wybór i słowo wstępne S. Rosiek, Gdańsk 2002, s. 267–274. 12 To oczywiście komplikuje obowiązującą do niedawna klasyfikację, w której wyróżnikiem tekstu popularnonaukowego było ukształtowanie „przez relację specjalista–niespecjalista”. Por. S. Gajda, Styl naukowy, [w:] Współczesny język polski, red. J. Bartmiński, Wrocław 1993, s. 180–183. Colloquia Anthropologica et Communicativa: Ciało cielesne, 2011 © for this edition by CNS Coll_Antropo_4_III_kor .indd 182 2011-09-12 14:34:03 Cia³o nie¿ywe i dziennikarz 183 Przedmiotem poniższych refleksji będzie prezentacja strategii, jakie podejmuje autorka Sztywniaka jako dziennikarka, by być wiarygodną dla swoich rozmówców — profesjonalistów, a jednocześnie, by pozostać „jedną z nas”, niespecjalistów, którzy chcą się czegoś więcej o trupie dowiedzieć, ale sami baliby się zapytać. To ciekawy dla rozpoznania warsztatu dziennikarskiego przykład opracowania przez nieprofesjonalistę tematu tabuizowanego. Dziennikarz, który wkracza na nowe obszary, nieznane ogółowi, nie zapomina, bo nie może zapomnieć, że reprezentuje na tych lądach nie grono wtajemniczonych, ale postronnych, pełnych obaw, lęków i zahamowań. Uzasadnieniem pomieszczenia tego tekstu w tomie poświęconym „ciału” jest status zwłok jako bez wątpienia „ciała”, tylko cokolwiek ontycznie rozpodobnionego w porównaniu z ciałem żywym13. Jest owo ciało rozsadnikiem realnej i symbolicznej szkodliwości, ale nadal jest ciałem, wszak pisze o nim Piotr Kowalski właśnie jako o „ciele”: „Ciało zmarłego, dowód niszczącego upływu czasu, było nieczyste i kalające każdego i wszystko, co znajdzie się z nim w styczności”14. Mary Roach podejmuje opowieść, przede wszystkim podkreślając swój nadawczy status dziennikarki. Eksponuje ten fakt już na wstępie, gdy pokazuje czytelnikowi okoliczności, w których książka powstawała, i zainteresowanie, jakie budziła wśród postronnych: „Nie ma problemu, gdy mówisz o artykule na ten temat, jednak pełnowymiarowa książka sprawia, że stajesz się naznaczony”15. Zaraz też autorka podaje przyczyny, dla których podjęła się tego tematu i jasno określa swoją profesję: „Jestem ciekawska. Jestem podglądaczką jak wszyscy dziennikarze”16. To istotna deklaracja, autorka jasno komunikuje, że nie jest specjalistką, nie jest nikim z branży funeralnej. Jest pomiędzy — nie zajmuje się profesjonalnie zmarłymi i ich ciałami, nie jest także niezainteresowanym lub stroniącym od tematu kimś z nas, zalęknionych wizją umierania i martwych ciał. To owa ciekawość dziennikarska kieruje jej uwagę na temat nieboszczyków i ich pośmiertnych losów. Ale też ciekawość jako motyw nie budzi chyba żadnej wątpliwości i nie prowadzi do profanacji residuum mortuorum17. Dodajmy też, że deklarowanie wścibskości czy ciekawości jako motywu działania dziennikarskiego nie jest niczym zaskakującym ani nowym, wpisuje się bowiem w bogatą tradycję dziennikarstwa18. 13 O dualizmie aksjologicznym i monizmie metodologicznym w relacji do „ciała” szerzej: F. Chirpaz, Ciało, Warszawa 1988, s. 94–97. 14 P. Kowalski, Leksykon. Znaki świata. Omen, przesąd, znaczenie, Warszawa 1998, s. 631. 15 M. Roach, op. cit., s. 14. 16 Ibidem. 17 Precyzyjnie jako „postępek, któremu towarzyszy bardziej lub mniej uchwytna intencja zdeprecjonowania, spostponowania zmarłego i miejsca pochówku” definiuje ‘profanację ludzkich zwłok i grobów’ Bogusław Bednarek. Zob. B. Bednarek, O profanacji ludzkich zwłok i grobów, [w:] Problemy współczesnej tanatologii, t. 14, red. J. Kolbuszewski, Wrocław 2010, s. 155. 18 Dla Briana Whittle’a najlepszymi reporterami są ci „wścibscy”, a Martin Wainwright pisze, że „najlepsi dziennikarze stawiają czoła wyzwaniom z otwartymi i chłonnymi umysłami”. Por. T. Harcup, Dziennikarstwo — teoria i praktyka, Łódź 2010, s. 233 nn. Colloquia Anthropologica et Communicativa: Ciało cielesne, 2011 © for this edition by CNS Coll_Antropo_4_III_kor .indd 183 2011-09-12 14:34:03 184 IGOR BORKOWSKI Pojawiające się we wprowadzeniu do książki zastrzeżenie — nauka połączona ze śmiercią była szczególnie odległa, niepokojąca i, na swój odpychający sposób, kusząca. Miejsca, do których podróżowałam przez ostatni rok, nie były tak olśniewająco piękne jak Antarktyda, ale były równie przedziwne, ciekawe i, mam nadzieję, warte opisania19 — będzie jeszcze wielokrotnie na jej kartach wracać. Jest ono oczywiście swoistym zabiegiem promocyjnym czy nawet autopromocyjnym, podkreśla się bowiem nadzwyczajne cechy u dziennikarza. Oto ten, który umie znaleźć temat istotny, atrakcyjny, ciekawy, mimo pozorów jego nieatrakcyjności, jest cierpliwy („podróżowałam przez ostatni rok”), nie działa pod presją czasu. Choć i to zdaje się pewną iluzją, wszak obszar, którym zajmuje się Roach, należy do najczęściej i najszerzej eksplorowanych przez dziennikarzy naukowych na świecie20. Dziennikarz jawi się tu także jako osoba obdarzona pewnymi nadzwyczajnymi przymiotami: odwagą, odpornością, opanowaniem, które nie są zapewne powszechne wśród odbiorców jego narracji. Warto dodać, że autorka, należąc do grona dziennikarzy zajmujących się tematyką naukową, buduje wizerunek dociekliwej, skrupulatnej, poświęcającej wystarczająco dużo czasu na pogłębiony research, który staje w sprzeczności z powszechnym mniemaniem o dziennikarzach zajmujących się tematyką naukową. Myśli się o nich raczej jako o tych, którzy traktują odkrycia naukowe pobieżnie, szukają raczej spektakularnego newsa, ciekawostki, osobliwości, niż jako o wysilających się dla zrozumienia złożoności procedur badawczych w nauce21. Tak ukształtowany przekaz ma jeszcze i tę funkcję, że wskazuje na rzeczywiste blokady związane z ryzykownym igraniem z tabu kulturowym. Dziennikarka niejako musi się usprawiedliwiać i/lub tłumaczyć z podjęcia takiego właśnie tematu. Wielokrotnie będzie takie autodeklaratywy składać: patrzę na to, dotykam, wącham, ale spokojnie, jestem normalna, wiem, co robię, to jest odpychające, obrzydliwe — także dla mnie, ale robię to w imię zaspokojenia waszej i mojej własnej ciekawości, być może nieco perwersyjnej. Zapewne pobrzmiewają tu także echa dominującej dzisiaj dualistycznej strategii w postrzeganiu ciała i umysłu, która każe nam widzieć w trupie zużytą po19 M. Roach, op. cit., s. 14. M. Chyliński, S. Ruess-Mohl, Dziennikarstwo, Warszawa 2007, s. 248. W ocenie autorów nauki medyczne, ekologia i nowoczesne technologie są tymi, które pasjonują dziennikarzy najbardziej. Konstatacja ta nie stoi w sprzeczności z uwagą zawartą na początku tekstu o wyjątkowości zainteresowań M. Roach — śmierć to przecież wstydliwa porażka medycyny, nie jej tryumf. 21 Dziennikarze naukowi „przeważnie informują o konkretnych odkryciach, zwłaszcza spektakularnych, pomijają natomiast proces dochodzenia do nich, nie wspominają o długotrwałej, żmudnej pracy naukowców, o pomyłkach, ślepych uliczkach. W ten sposób mogą tworzyć zniekształcony obraz świata nauki, budzić nieuzasadnione oczekiwania prowadzące do rozczarowań i negatywnej opinii o nauce i naukowcach”. Ibidem, s. 251. „Nie ma problemu, gdy mówisz o artykule na ten temat, jednak pełnowymiarowa książka sprawia, że stajesz się naznaczony”. M. Roach, op. cit., s. 14. 20 Colloquia Anthropologica et Communicativa: Ciało cielesne, 2011 © for this edition by CNS Coll_Antropo_4_III_kor .indd 184 2011-09-12 14:34:03 Cia³o nie¿ywe i dziennikarz 185 włokę, która jest mniej warta niż ciało ożywione duchem (duszą, umysłem), budzącą lęk, skazaną na odsunięcie, oddalenie, pogrzebanie, unicestwienie22. Wysiłek podejmowany przez dziennikarzy przygotowujących materiał o tematyce funeralnej nie zawsze (powiedzmy ściślej — bardzo rzadko) prowadzi do warsztatowego sukcesu. Szeroko, koncentrując się na przykładach z polskich mediów, ale nie ma powodu, by nie rozciągnąć negatywnych konstatacji na media obcojęzyczne i powstające w innych okolicznościach kulturowych, pisze o tych licznych porażkach Jacek Kolbuszewski23. Nawiązując do Gorerowskiego pojęcia pornografii śmierci, często wskazuje się na szkody komunikacyjne, jakie epatowanie śmiercią postrzeganą w kategoriach newsa, odartą z humanistycznego kontekstu i wartości duchowych, wyrządza współczesnemu dyskursowi medialnemu 24. Za szczególnie istotne uznaje się wyraźne zablokowanie kompetencji w adekwatnym do wagi sprawy mówieniu o kręgu spraw związanych z ludzką śmiercią. Swoistą bezradność widać także w pracy Mary Roach. Pytaniem zasadnym, ale tutaj pozostawionym na boku, jest, czy jej tekst wyrasta z humanistycznych głębi i wrażliwości, a tylko świadomie pokryty jest stylistyczną lekkością i żartem balansującym na granicy dobrego smaku, czy też realizuje właśnie to, co Kolbuszewski, precyzując intencje Goeffreya Gorera, nazywa „pozbawionym uczuciowego kontekstu podnieceniem”25. Sposoby wysłowienia podbudowanej naukowo prawdy o umieraniu i śmierci bywają w pisanych tekstach reporterskich przecież różnorodne; dość przywołać nagrodzony w 2005 roku w kategorii publicystyki laurem Grand Press tekst Ewy Winnickiej Nie puka się trumną o próg 26, który w swej koncepcyjnej i stylistycznej warstwie lokuje się na stylistycznych antypodach narracji Roach (nota bene doskonale przełożonej przez M. Sekerdeja). 1. Jak mo¿esz, czyli pytania naiwne Autorka przedstawia w Sztywniaku kilkadziesiąt procedur, których wykonywanie dla pracowników prosektoriów i specjalistów anatomii patologicznej nie stanowi żadnego problemu, a przynajmniej ewentualne blokady nie są przedmio22 Por. J. Wachowski, Trup wobec Ja, czyli o problemie ciągłości i identyfikacji, [w:] Problemy..., t. 4, red. J. Kolbuszewski, Wrocław 2000, s. 155–162. 23 J. Kolbuszewski, Prasowe aspekty pornografii śmierci, [w:] Problemy..., t. 13, red. J. Kolbuszewski, Wrocław 2009, s. 41–49. 24 Por. I. Borkowski, Siostra śmierć. Studium komunikacyjno-kulturowe funeraliów Kongregacji Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza w Trzebnicy 1855–2005, rozdz. 1. Kto, gdzie i jak mierzy się dzisiaj ze śmiercią, Wrocław 2008. 25 Ibidem, s. 42. 26 E. Winnicka, Nie puka się trumną o próg, „Polityka” 14 maja 2005. Colloquia Anthropologica et Communicativa: Ciało cielesne, 2011 © for this edition by CNS Coll_Antropo_4_III_kor .indd 185 2011-09-12 14:34:03 186 IGOR BORKOWSKI tem publicznych rozważań27. Roach nie może jednak nie zadawać pytań. Docieka więc tego, co wydaje jej się niepojęte, ale pyta także z pewnym strategicznym podtekstem. Chce uzyskać takie uzasadnienie wykonywanej pracy, by można było zrozumieć, że to, co robią pracownicy prosektoriów, wypełnia znamiona pracy trudnej lub wprost nie do wykonania dopóty, dopóki nie zastosuje się jakichś specjalnych technik 28. Wszak „jedną z najtrudniejszych stron sztuki lekarskiej jest zajmowanie się tymi, którym opieka lekarska już jest prawie niepotrzebna”29. Jakieś tajemne sztuki pozwalają pracownicy preparującej zwłoki podjąć się oddzielania głów od tułowi. Dziennikarka, by móc w ogóle samą procedurę czytelnikom przedstawić, zadaje naturalne pytania: Głowy są odpiłowywane w pokoju po drugiej stronie korytarza przez kobietę o imieniu Yvonne. Zastanawiam się głośno, czy ten element jej pracy jest dla niej w jakiś sposób kłopotliwy. Podobnie jest z Teresą. To ona przyniosła tutaj te głowy i poukładała na małych stoliczkach. Pytam ją o to. — Mam na to sposób. Wyobrażam sobie, że są z wosku (s. 17). Dziennikarka daje wyraźny znak, że to, co widzi, jest dla niej trudne do pojęcia, więc gdy poznaje jakieś wyjaśnienie obserwowanych czynności, oddycha z ulgą: „Teresa stosuje znaną i uświęconą tradycją metodę zaradczą: uprzedmiotowienie”30. W naturalny niejako sposób dziennikarka stara się wytłumaczyć i usprawiedliwić zainteresowanie zwłokami i to, że ludzie, którzy takie zainteresowania wykazują i się zwłokami zajmują, nie odbiegają od powszechnie przyjętych norm: Lekarze i studenci anatomii muszą nauczyć się myśleć o zwłokach jako o czymś kompletnie niezwiązanym z ludźmi31; bezosobowe odnoszenie się do zwłok tuszuje pewien dyskomfort autora powodowany typem wykonywanej pracy32; nikt tak naprawdę nie chce pracować z całymi zwłokami. Poza sytuacjami, w których badacze rzeczywiście ich potrzebują, w zasadzie preferują same części33; 27 Zapewne problem redukuje się wraz z nabywaniem doświadczenia i oswajaniem się z patomorfologią, por. interesujące dane zawarte w pracach: M. Synowiec-Piłat, Stosunek studentów I roku Wydziału Lekarskiego AM we Wrocławiu do śmierci, umierania i ciał zmarłych, [w:] Problemy..., t. 3, red. J. Kolbuszewski, Wrocław 1999, s. 79–92; E. Więckowska, Stosunek studentów pierwszego roku Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej we Wrocławiu do zajęć w prosektorium — sondaż, [w:] Problemy..., t. 4, red. J. Kolbuszewski, Wrocław 2000, s. 125–134; M. Bryś, M. Rydz, J. Karbowski, Doświadczenie śmierci u studentów Akademii Medycznej na zajęciach prosektoryjnych, [w:] Problemy..., t. 4, red. J. Kolbuszewski, Wrocław 2000, s. 135–139. 28 Szerzej pisze o nich A. Ostrowska, Śmierć w doświadczeniu jednostki i społeczeństwa, Warszawa 1991, s. 42–46. 29 J. Bréhant, Thanatos. Chory i lekarz w obliczu śmierci, Warszawa 1993, s. 25. 30 M. Roach, op. cit., s. 17. 31 Ibidem, s. 17. 32 Ibidem, s. 40. 33 Ibidem, s. 103. Colloquia Anthropologica et Communicativa: Ciało cielesne, 2011 © for this edition by CNS Coll_Antropo_4_III_kor .indd 186 2011-09-12 14:34:03 Cia³o nie¿ywe i dziennikarz 187 Bir radzi sobie tak jak inni badacze pracujący ze zwłokami: mieszanka współczucia i emocjonalnego wycofania34. Są to oczywiście za każdym razem zabiegi, które pojawiają się w tekście prymarnie jako wyznaczniki jego reportażowości. Dziennikarka, literacko transformując zdobyte wiadomości i zaobserwowane okoliczności zdarzeń, charakteryzuje postacie (zwykle posługując się metodą portretowania) oraz oddaje koloryt miejsc i spraw, które opisuje35. Jednocześnie sygnalizuje, że nasze zdziwienie czy podejrzliwość wobec anatomopatologów jest czymś zrozumiałym do momentu, gdy nie uda nam się uchwycić istoty relacji między nimi a obiektami ich działań. Gdy poznajemy mechanizmy, które łagodzą zwyczajne lęki, możemy zaakceptować wykonywane przez nich czynności i ich samych. Owo oswojenie z martwym ciałem nie jest czymś, co zarezerwowane zostało tylko dla wybranych, często nie wymaga jakichś nieprzeciętnych uzdolnień. Autorka wprost bagatelizuje postawę akceptacji, pisząc: zwłoki, jak się już do nich przyzwyczaimy — a dzieje się to bardzo szybko — stanowią zaskakująco niekłopotliwe towarzystwo […], to jest ten sam rodzaj towarzystwa, co ludzie siedzący obok ciebie w metrze czy w poczekalni lotnisk — są tam, ale jakby ich nie było36. Dziennikarstwo Mary Roach ma w dużej mierze funkcję translacyjną. Autorka nie przedstawia efektów swoich dociekań jako jakiegoś zbioru niesamowitych fantazmatów czy przeglądu eksponatów z gabinetu makabrycznych osobliwości — stara się zrozumieć, co widzi i w czym uczestniczy, i przekazać to zrozumienie czytającym. To w dziennikarstwie rzecz istotna i z jego misją na pewno zgodna. Tak pisze na przykład o eliksirach leczniczych wytwarzanych ze zwłok: Jakkolwiek odrażająca może być trupia medycyna, jest to — na tej samej zasadzie, jak różnice kulturowe w kuchniach świata — głównie kwestia przyzwyczajenia […]. Nie jestem oczywiście zwolenniczką powrotu do leczniczej woskowiny, ale apelowałabym o odrobinę dystansu37. 2. To oni s¹ dziwni, nie my Roach nie kryje, że kontakt z preparacją ciał nieboszczyków i różnymi zabiegami, które się z ciałem zmarłych wiążą, budzi w niej lęk czy odrazę. Przygląda się im, stara się zapamiętać, by później dokładnie czytelnikowi wszystko zrelacjonować. Szuka jednak także sposobu, by usprawiedliwić naszą (i własną) negatywną reakcję na to, co czasem widzi, czego dotyka lub co uderza ją w nozdrza. Stąd w książce pojawiają się niby-humorystyczne skojarzenia: 34 35 36 37 Ibidem, s. 143. K. Wolny-Zmorzyński, Reportaż. Jak go napisać, Warszawa 2004, s. 29 nn. M. Roach, op. cit., s. 94. Ibidem, s. 219. Colloquia Anthropologica et Communicativa: Ciało cielesne, 2011 © for this edition by CNS Coll_Antropo_4_III_kor .indd 187 2011-09-12 14:34:03 188 IGOR BORKOWSKI Izolujemy czoło jako skórną wyspę. Narrator mówi powoli […] jak ktoś nafaszerowany środkami uspokajającymi, co nie wydaje mi się złym pomysłem38; Co ciekawe, żadna z tych czynności [pobieranie próbek mózgu z rozkładających się ciał przez oczodoły; badania entomologiczne — I.B.] nie powodowała u niego [Arpada Vassa — I.B.] odruchów wymiotnych39; gdy zbliżysz głowę na odległość trzydziestu, czterdziestu centymetrów do zarobaczonego ciała (nie polecam), usłyszysz, jak jedzą”40. Gdy jako przykład pojawia się postępowanie jednego z amerykańskich senatorów, który w bardzo bezpośredni sposób opisywał skutki wypadków komunikacyjnych dla ciał zabitych w ich wyniku podróżnych, autorka zastrzega: „temat trupów to dla kongresmena Mossa nie pierwszyzna; zanim wszedł do polityki, pracował krótko w zakładzie pogrzebowym” 41. Tabuizowana tematyka związana z ciałami zmarłych wymaga poszukiwania wyjaśnień tego, że niektórzy nie mają oporów przed zajmowaniem się zwłokami, a o swojej pracy mówić wprost, czasem z zadowoleniem, nieukrywaną fascynacją czy satysfakcją. Profesja, w której się realizują, jest obarczona społecznym odium lęku i obrzydzenia. Wykonywane wokół zwłok czynności wchodzą w obszar działań sakralizowanych, co dodatkowo utrudnia otwarte komunikowanie o nich. Mary Roach zabiega więc, by jej odbiorcy zaakceptowali pracujących ze zwłokami, ale też nie jest tak naiwna, by uznać, że akceptacja będzie pełna i odbiorcy przejdą do porządku dziennego nad wykonywaniem tego typu zajęć, co preparacja zwłok, badania entomologiczne czy obserwacja rozpadu ciała ludzkiego po śmierci, uznając je za działania takie jak każde inne. Drugą z wyróżnionych przeze mnie strategii jest opisywanie grupy ludzi mających styczność ze zwłokami jako specyficznej kasty odmieńców. Stąd pojawiają się konstrukcje portretujące bohaterów, w których uwidacznia się ich specyficzne podejście do życiowej pasji: Pytam Deb, jak to się stało, że zaczęła zarabiać na życie pracą nad zwłokami. „Zawsze chciałam prowadzić badania na zwłokach”, odpowiada z dokładnie takim samym entuzjazmem i szczerością, z jaką ktoś inny powiedziałby „Zawsze chciałem zostać archeologiem” albo „Zawsze chciałem mieszkać nad morzem”42. Wiig-Masak [pomysłodawczyni kompostowania ludzkich zwłok — I.B.] pokazuje swoją pryzmę kompostu w sposób, w jaki w Ameryce pokazuje się nowe kino domowe czy szkolne oceny najmłodszego syna. To jej duma i — w tym, co powiem, wcale nie ma przesady — radość43. 38 39 40 41 42 43 Ibidem, s. 19. Ibidem, s. 57. Ibidem, s. 62. Ibidem, s. 88. Ibidem, s. 97. Ibidem, s. 254. Colloquia Anthropologica et Communicativa: Ciało cielesne, 2011 © for this edition by CNS Coll_Antropo_4_III_kor .indd 188 2011-09-12 14:34:03 Cia³o nie¿ywe i dziennikarz 189 Porównania, metafory, swoista nadmierna reprezentatywność obrazów, wziętych z innej niż naukowa sfery, są zrozumiałe, pozwalają bowiem autorce na kształtowanie przekazu o charakterze popularnym44. Środki leksykalne i dobór tropów stylistycznych pomagają jej w ukształtowaniu plastycznego przekazu. Niemniej wydaje się, że zasadne jest stwierdzenie, iż takie zestawianie obrazów codziennych, prostych, niebudzących emocji (lub wywołujących pozytywne skojarzenia) ma prowadzić do konstatacji o odrębnych światach: naszym, rozpoznanym, prostym, oswojonym, i ich — makabrycznym, odstręczającym, wymagającym nie lada predyspozycji, by w nim funkcjonować bez szkód psychicznych: „Większość z tych okropnych rzeczy, co do których większość z nas nie jest w stanie pojąć, jak można je oglądać i jakoś sobie z tym radzić — odcięte nogi, ręce, kawałki mięsa — dla Shanahana [specjalista rekonstrukcji przebiegu katastrof lotniczych — I.B.] nie są takie straszne”45. Dziennikarka zwykle zwraca baczną uwagę na wygląd zewnętrzny i cechy osobnicze swoich rozmówców, często podkreślając (czasem z zabawnym rozczarowaniem) różnice między rzeczywistością a własnymi wyobrażeniami o patomorfologach, transplantologach czy eksperymentatorach zajmujących się ustalaniem trajektorii pocisku w ludzkim ciele. Nie przechodzi od razu na poziom rozważań etycznych, gdy pyta: „Czy White brał pod uwagę, że któregoś dnia wyizoluje w ten sposób ludzki mózg? Jakim trzeba być człowiekiem, żeby wpaść na taki pomysł i wprowadzać go w życie” 46. Wybiera się po prostu do żyjącego wciąż neurochirurga, który niegdyś eksperymentował z przeszczepianiem mózgów pomiędzy małpami, by go osobiście poznać i dowiedzieć się, „jakim jest człowiekiem”. I od takiego „fenotypowego” opisu, jaki przedkłada czytelnikom, zaczyna dalszą część dziennikarskiego śledztwa. Czasem musi się uciec do stwierdzenia wprost „Evans nie jest świrem” — gdy pisze o jednym z promotorów idei kompostowania ludzkich zwłok. — „Jest po prostu wizjonerem, wolnomyślicielem rozważającym sprawy, nad którymi ludzie raczej wolą się nie zastanawiać” 47. W powyższym przykładzie (wpisującym się w omawianą strategię, mimo zastosowania zgrabnego zaprzeczenia) dziennikarka wychodzi nieco ze swojej roli, ocenia zapewne, że same fakty, które przedstawia w tekście, nie wystarczą, by wiarygodnie zaprezentować bohatera jako osobę godną zaufania i akceptacji. Ucieka się więc do wartościującej oceny wyrażonej wprost. Zdaje sobie bowiem sprawę, że makabryczne poglą44 Porównania, przenośnie i inne figury stylistyczne, jako elementy fundamentalne w budowaniu komunikatu w popularnonaukowej odmianie stylu naukowego, dostrzega się już w tradycyjnej stylistyce. Por. H. Kurkowska, S. Skorupka, Stylistyka polska. Zarys, Warszawa 2001, s. 278 nn. 45 M. Roach, op. cit., s. 111. 46 Ibidem, s. 202. 47 Ibidem, s. 258. Colloquia Anthropologica et Communicativa: Ciało cielesne, 2011 © for this edition by CNS Coll_Antropo_4_III_kor .indd 189 2011-09-12 14:34:03 190 IGOR BORKOWSKI dy, które relacjonuje, będą dla czytelników nie do przyjęcia i raczej będą oni skłonni uznać je za objaw szaleństwa niż racjonalny głos w publicznej dyskusji o losach zwłok. Podejmowane przez autorkę zabiegi wyraźnie wpisują się w strategię budowania tekstu popularnonaukowego, który musi — wobec tekstu naukowego, będącego jego quasi-pierwowzorem — zostać na nowo zdefiniowany. Istotną konsekwencją tej redefinicji jest zmiana perspektywy — z obiektywnej na subiektywną, i korekta obrazu świata — z naukowego na potoczny. Co za tym idzie, silnie uwidacznia się podstawiany w miejsce obiektywnych narzędzi poznania człowiek z jego ludzkimi cechami i odruchami. Taka antropomorfizacja porządku świata jest istotnym mechanizmem łagodzenia konfliktu poznawczego, który rodzi się na styku opisywanego w kategoriach logicznych naukowego obrazu świata i jego potocznej, zdroworozsądkowej odmiany. To, co do potocznej wizji nie przystaje, zostaje pokazane jako domena pewnej grupy osób o specyficznych kompetencjach, poglądach i uzdolnieniach. Ponieważ oni sami są nieco odmienni od ogółu adresatów publikacji, logiczne jest więc, że mają prawo do osobliwych poglądów, zachowań czy reakcji. Wydaje się, że takie konstruowanie narracji jest tu koniecznością wynikającą z poziomu kulturowego tabu, jakim obłożona jest sfera, w którą wtargnęła Roach. 3. Nie dla wszystkich Szczególny status dziennikarki ujawnia się, gdy przywołuje ona reakcje ludzi, którym zaproponowała, by towarzyszyli jej w eksplorowaniu tematu. Tak dzieje się, gdy udaje się wraz z Ronem, fotoreporterem z redakcji gazety, na farmę, gdzie obserwuje się postęp rozkładu ciał nieboszczyków w warunkach naturalnych: Ron wysiada i ponuro rusza za nami. Chociaż jest tu czwarty raz, mówi, że nigdy się do tego nie przyzwyczai. Ron niemal codziennie oglądał ofiary wypadków, kiedy pracował jako reporter w gazecie. To ten widok i odór gnicia48. Zauważmy, że autorka odwołuje się do łatwo rozpoznawalnych i wprost ze śmiercią kojarzonych danych zmysłowych — przede wszystkim węchu, czasem także wzroku49. Widoki te są dla dziennikarki odstręczające: „Czuję potrzebę towarzystwa kogoś, kto nie ogląda tego wszystkiego codziennie”50. Przywołuje 48 Ibidem, s. 58. Na temat kierowania się zmysłami w rozpoznawaniu śmierci zob. J. Barański, Udział zmysłów w doznaniu śmierci. Wzrok, dotyk i węch 1493 do 1823, [w:] Problemy..., t. 3, red. J. Kolbuszewski, Wrocław 1999, s. 119, 130; idem, Śmierć i zmysły. Doznania, wyobrażenia, przemijanie, Wrocław 2000. 50 M. Roach, op. cit., s. 61. 49 Colloquia Anthropologica et Communicativa: Ciało cielesne, 2011 © for this edition by CNS Coll_Antropo_4_III_kor .indd 190 2011-09-12 14:34:03 Cia³o nie¿ywe i dziennikarz 191 więc Rona, a w kolejnych akapitach powtarza jak refren: „Ron obserwuje swoje buty…” Takie uboczne konstatacje, które trafiają na karty książki, nie mają wartości informacyjnej. Mają jednak swoistą wartość dowodową, wskazują na poświęcenie ze strony dziennikarki, która wiele dla dobra sprawy potrafi wytrzymać, zbierając materiał w trudnych do zniesienia warunkach. Wnoszą istotny element uplastyczniający opowieść, autorka korzysta tu z arsenału środków reporterskich, które nadają jej specyficzny status, a jej relację poszerzają do barwnego collage’u odczuć, nastrojów i emocji51. Igranie ze zmysłami i wyobraźnią czytelników nie jest zresztą zarezerwowane dla narracji reporterskiej. Roach jawi się nam tu niczym nieustraszony (i nieobrzydzony niczym) Indiana Jones: Nasza rozmowa przeniosła się z pracowni White’a do znajdującej się w pobliżu niewielkiej, bliskowschodniej restauracji. Moja rada jest taka: nigdy nie bierzcie baba ganoush ani żadnego innego miękkiego, lśniącego jedzenia w kolorze szarym, kiedy macie zamiar kontynuować rozmowę o małpich mózgach52. Bywa, że na zadawane przez dziennikarkę pytania padają zaskakujące odpowiedzi, dotyczy to także tych pytań, które mają ujawnić stan emocjonalny patomorfologów i eksperymentatorów w czasie ich pracy. Oni także zdają się posiadać granice tabu nie do przekroczenia: Na pytanie „Jak można zmobilizować się do odcięcia głowy czyjemuś dziadkowi?” Bir odpowiada: „Dzięki Bogu, robi to dla nas Ruhan” (dokładnie ten sam Ruhan, który przygotowuje ciała do testów)53. Powyższy przykład wskazywałby, że społeczność tych, dla których kontakt z ludzkimi zwłokami jest codziennością, także jest wewnętrznie zhierarchizowana. Obserwacja to cenna, bo humanizuje tę grupę, pokazując, że i w tej profesji są rzeczy, o których nie wszyscy chcieliby śnić. Zaczęliśmy ten punkt od przywołania spaceru Mary Roach na farmie badaczy rozkładu ludzkich zwłok. Wróćmy do tego przykładu, by pokazać, jak dziennikarka nie tylko uważnie obserwuje reakcje otoczenia, ale też jak igra z naszym poczuciem smaku i wyobraźnią: Arpad świetnie precyzuje ten dźwięk [robaków buszujących w ludzkim ciele ― I.B.]: rice krispies. Ron się krzywi. Ron lubił rice krispies […]. Potem [zwłoki ― I.B.] zaczynają przypominać zupę. Rosół. Ron odwraca się na pięcie. „Super”. Zdążyliśmy już zniechęcić go do rice krispies, teraz kolej na rosół54. Upozorowana na drwinę ze współtowarzysza eskapady (nie dość, że fotoreportera, to jeszcze mężczyzny), gra ta staje się wystawianiem na próbę samych czytelników, amatorów mocnych wrażeń. Tym razem zostają oni poddani swo51 52 53 54 Por. K. Wolny-Zmorzyński, op. cit., s. 65–72. M. Roach, op. cit., s. 205. Ibidem, s. 143. Ibidem, s. 62 nn. Colloquia Anthropologica et Communicativa: Ciało cielesne, 2011 © for this edition by CNS Coll_Antropo_4_III_kor .indd 191 2011-09-12 14:34:03 192 IGOR BORKOWSKI istemu testowi wytrzymałości. Mary Roach aranżuje go świadomie, angażując czytelnika, osiąga pożądany skutek: odbiorca nie pozostaje obojętny, a plastyczna scenka z łatwością zostanie przez niego zwizualizowana, co przydaje narracji dynamiki i atrakcyjności. 4. Jestem jedn¹ z was Niektóre z odkrywanych przez dziennikarkę procedur medycznych i kosmetycznych, które dotyczą ciał zmarłych, także dla niej samej stają się trudne do pojęcia i zaakceptowania. Rodzą to, co, jak już się zorientowaliśmy, najczęściej sygnalizuje emocjonalne odruchy odrzucenia. Wydaje się, że sprowadzenie warstwy doświadczeniowej do poziomu fizykalnego jest potrzebne, by nieustannie sygnalizować odbiorcy, iż jego reakcje nie są ani czymś dziwnym, ani wyjątkowym. To sama materia jest źródłem takich, a nie innych odruchów, to ona blokuje oglądającego czy, jak lubi pisać Roach, podglądającego. Istotą tekstu popularnonaukowego jest nawiązanie z odbiorcami takiego porozumienia, które jednoznacznie wskazuje na podobne moce nadawcze i odbiorcze, pozwala lokować się odbiorcom w pobliżu nadawcy i jego kompetencji, a nie odczuwać jego profesjonalną wyższość. Dzięki temu nawiązuje się i podtrzymuje relacje o charakterze więziotwórczym, które są istotne, gdy chce się przekazać czytającemu treści skomplikowane, trudne i nowe, wymagające skupienia i uwagi. Autorka stara się być podobna do odbiorców także w ich reakcjach, postrzeganych tu oczywiście stereotypowo, ale to przecież stereotypy stabilizują obraz świata i programują zachowanie jednostki w obrębie grupy społecznej55. Gdy autorce udaje się dotrzeć do zakładu balsamowania zwłok, zaczyna od deklaracji: „stoję z wytrzeszczonymi oczami w pomieszczeniu do balsamowania zwłok ulokowanym w podziemiach College of Mortuary Science w San Francisco”56. Chwyt ten pozwala uniknąć wrażenia, że autorka stara się epatować odbiorców niesamowitością przedstawianych obserwacji, a także wpisuje się w wyżej omówioną strategię stawania po stronie czytających, a nie specjalistów. Dzięki takiej deklaracji dziennikarka przypomina odbiorcy, że to, na co patrzy i w czym uczestniczy, jest dla niej niezwykłe w równym stopniu, co dla czytającego laika. Podobnie dzieje się, gdy to od Roach zależy, czy pewien zabieg zostanie wykonany, czy tym razem nie. Dziennikarka kapituluje: „Nie, dziękuję. Wystarczy biologii na dzisiaj”57. A także: „Na jego dnie dostrzegam […] część jakichś 55 J. Bartmiński, J. Panasiuk, Stereotypy językowe, [w:] Współczesny język polski, red. J. Bartmiński, Wrocław 1993, s. 386. 56 M. Roach, op. cit., s. 68. 57 Ibidem, s. 79. Colloquia Anthropologica et Communicativa: Ciało cielesne, 2011 © for this edition by CNS Coll_Antropo_4_III_kor .indd 192 2011-09-12 14:34:03 Cia³o nie¿ywe i dziennikarz 193 kości. Decyduję się bez sprawdzania uwierzyć w prawdziwość słów Kaye’a, że można pokruszyć je w palcach”58. Dostrzec tu można pewien znany mechanizm budowania przez dziennikarza tekstu popularnonaukowego. Daje on czytelnikom sygnały o charakterze socjalizującym, przypominając, do której grupy należy, a jego nieprofesjonalność i odżegnanie się od środowiska naukowego są wartością, która w jakiejś mierze tę narrację uwiarygodnia59. Takie ukształtowanie powyższych przykładów wynika chyba także z faktu niedookreślonego statusu samej narratorki. Raz jest ona uczestnikiem, czy wręcz czynnikiem sprawczym zdarzeń, w innych momentach stara się pozostać nieco w cieniu, jako świadek referowanych zdarzeń. Wydaje się, że powyższe zabiegi mają właśnie skierować naszą uwagę bardziej na wydarzenia, zjawiska czy same doznania niż na postać opowiadającego nam o tym uczestnika60 (stąd podkreślanie, że Roach jest świadkiem wydarzeń, że je obserwuje, że część z opisywanych doświadczeń jest przeprowadzana dla niej niejako na pokaz). Autorka w żartobliwy sposób sygnalizuje, że zdaje sobie sprawę z tego, iż jej poszukiwania i tematyka, którą się zajmuje, budzą zdziwienie otoczenia, są trudne do pojęcia i zaakceptowania: w bibliotece miejscowej akademii medycznej przeglądałam bazę danych, szukając artykułów zawierających słowa „zwłoki” i „penis”. Z monitorem wepchniętym jak tylko się da w kąt mojego boksu, żeby ludzie po obu stronach nie widzieli, co robię i nie zaalarmowali bibliotekarza61. Zauważmy, że podjęcie tego ryzykownego poszukiwania ma miejsce w bibliotece naukowej, a więc miejscu, gdzie tematyka dociekań Roach nie powinna budzić zdziwienia pracowników biblioteki i współużytkowników księgozbioru. Wewnętrzna blokada jednak działa, więc dziennikarka zwyczajnie się wstydzi, a przynajmniej tak o swoich uczuciach pisze. Tak samo reaguje, gdy znajduje się w nieprofesjonalnym kontekście — w restauracji, w której jest sama ze specjalistą od wypadków lotniczych raczącym ją w trakcie spożywania posiłku opowieściami o swojej pracy: „Gdy kelner miele pieprz nad moją sałatką, co, mam wrażenie, trwa tydzień, Dennis spokojnie kontynuuje: »…no i użyli trawlera do łowienia przegrzebków, aby zebrać te mniejsze szczątki«”62. Podobnie, gdy opisuje swoje spotkanie z chińską przewodniczką turystyczną w Haikou: Chciałam, żeby zapytała tego człowieka [dyrektora krematorium — I.B.], czy miał kiedyś pracownika, który wycinał pupy zwłokom i serwował je w restauracji brata. Nieważne, w jakie 58 Ibidem, s. 247. Na temat strategii nadawczych w tekstach popularnonaukowych zob. T. Piekot, Mechanizmy popularyzowania wiedzy naukowej, [w:] O trudnym łatwo…, red. J. Miodek, M. Zaśko-Zielińska, Wrocław 2002, s. 45–48. 60 Tak zmianę perspektywy z uczestnika na świadka uzasadnia K. Wolny-Zmorzyński, op. cit., s. 144. 61 M. Roach, op. cit., s. 105. 62 Ibidem, s. 120. 59 Colloquia Anthropologica et Communicativa: Ciało cielesne, 2011 © for this edition by CNS Coll_Antropo_4_III_kor .indd 193 2011-09-12 14:34:04 194 IGOR BORKOWSKI słowa bym to ujęła, brzmiało upiornie i absurdalnie. Dlaczego interesuję się takimi rzeczami? Co to w ogóle za książka, którą piszę63. Anegdotyczny styl przytoczonych tu przykładów zakrawa na swoiste pamiętnikarstwo, przez eksponowanie obecności autora-nadawcy w sytuacjach, które nie są wprost związane z pozyskiwaniem materiału dziennikarskiego. Ten zabieg pozwala jednak nie tylko „przyciągnąć […] czytelnika, ale także wprowadzić pewien szczególny ton, na tle którego będą zaprezentowane kolejne informacje”64. Użycie anegdoty uplastycznia relację, skutecznie buduje nie tylko obrazowość sceny, ale daje możliwość odreagowania lektury tych fragmentów tekstu, które są nacechowane silnymi emocjami negatywnymi. Chociaż dziennikarka nie zapomina, że czytający, którzy zdecydowali się wziąć jej książkę do ręki, są osobami o pewnych predyspozycjach do przebrnięcia przez tę kulturową makabrę, stara się jednak sygnalizować, że niektóre obszary wydają się jej bardziej tabuizowane (i oczywiście to tabu przełamuje): „Tekst ten podprowadza nas, czy jesteśmy na to gotowi, czy nie, do współczesnych ruchów zainteresowanych ludzkim kompostem”65. Wycieczka Mary Roach do świata nieboszczyków i ich losów realizuje zapewne marzenie niejednego dziennikarza, które cytowana przez Chylińskiego i Ruess-Mohla Gretchen Vogel, redaktorka pisma naukowego „Science”, zamyka w ocenie zalet dziennikarstwa naukowego: „To przecież genialne, zbierać śmietankę, przyglądać się najbardziej interesującym badaczom i najlepszym instytutom”66. Wymaga to jednak od Roach większego nakładu sił i środków, nie tylko zresztą dziennikarskich, niż trzeba by poświęcić na zapoznawanie się z nowatorskimi metodami szczepienia jabłoni lub zderzania hadronów. Jakkolwiek w tym ostatnim wypadku także potrzeba nie lada wyobraźni. 63 64 65 66 Ibidem, s. 243. T. Harcup, op. cit., s. 191. M. Roach, op. cit., s. 252. M. Chyliński, S. Ruess-Mohl, op. cit., s. 253. Colloquia Anthropologica et Communicativa: Ciało cielesne, 2011 © for this edition by CNS Coll_Antropo_4_III_kor .indd 194 2011-09-12 14:34:04