O, Mamma Mia, to było COŚ!

Transkrypt

O, Mamma Mia, to było COŚ!
Strona ZS nr 3
O, Mamma Mia, to było COŚ!
Autor: MKr
21.04.2015.
Zmieniony 18.05.2015.
Pobudka: 5:00, czyli właściwie nieprzespana noc. Ale co tam! – jedna z wielu. Tym
razem był chociaż ku temu naprawdę dobry powód – wyjazd do Warszawy!
Pierwszy przystanek: Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Część wycieczkowiczów miała
już okazję gościć w tym zacnym miejscu za sprawą niedawnej wyprawy na finałową galę projektu
Szkoła Dialogu. Ale to nieistotne, gdyż POLIN można eksplorować i eksplorować w nieskończoność!
„Lekcja” z przewodnikami była bardzo ciekawa. Muzeum jest w pełni interaktywne, dzięki
czemu mogliśmy sami zrobić średniowieczne pieczątki, „kupić” bilet kolejowy, spędzić
trochę czasu w międzywojennej sali kinowej, potańczyć… aż do czasów Zagłady… Ten
spacer to niewątpliwie jeden z najbardziej dających do myślenia spacerów w naszym dotychczasowym
życiu – uświadomił nam, jak zubożeliśmy, my Polacy, tracąc wielokulturowość. Wygłodniali po
przejściu wielu kilometrów (sic!) w muzeum, ruszyliśmy na podbój KFC, gdzie spotkaliśmy się z naszą
przewodniczką. Wraz z nią cofnęliśmy się o ponad sto lat: zwiedzaliśmy stolicę, krocząc śladami Stasia
Wokulskiego, Ignacego Rzeckiego, Izabeli Łęckiej i pozostałych bohaterów Lalki Bolesława Prusa.
Znaleźliśmy się pod wieżą, z której skakał Stasio, gnając za Izabelą w śnie Ignacego, zobaczyliśmy sąd,
w którym toczyła się licytacja o kamienicę Łęckich, zajrzeliśmy na ulicę, przy której mieściła się
„Honoratka” – ulubiona kawiarnia Rzeckiego, a nawet stanęliśmy przed sklepem
Wokulskiego. Mieliśmy szczęście obejrzeć też wiele innych miejsc związanych z dziełem Prusa i nie
tylko, nie zaglądając niestety do ich wnętrz. Z bólem serc przekonaliśmy się, że nasza znajomość Lalki
nie jest najlepsza. Na szczęście tenże swego rodzaju „dialog” między nami a panią
przewodniczką był świetnym przypomnieniem treści dzieła i jej utrwaleniem.
Nieprzerwanie myśląc
o Stasiu Wokulskim i jego dziejach, powędrowaliśmy do teatru muzycznego Roma na musical Mamma
Mia! Byliśmy już solidnie zmęczeni, ale to, co zobaczyliśmy, skutecznie nas rozbudziło. Już od pierwszej
sceny widać było rozmach, z jakim zostało przygotowane widowisko. Fabuła nie była może szczególnie
złożona i nie skłaniała do żadnej głębszej refleksji, ale to chyba nie ona była najważniejsza. Błękit
morza, tawerna, śpiewy i tańce… Mamma mia, to było wspaniałe! Z pewnością nie zapomnimy
tego długo. Wszystko, co zobaczyliśmy i czego się dowiedzieliśmy, będziemy mogli wykorzystać na
egzaminie maturalnym z języka polskiego, co jest kolejnym atutem naszej wyprawy do stolicy. Już nie
możemy się doczekać kolejnej wycieczki! :) Marcin Krotla, II a
http://zskosinski.edu.pl
Kreator PDF
Utworzono 4 March, 2017, 13:18