REKOLEKCJE ADWENTOWE 1 „Wiarę mężnie wyznawać” Trwa

Transkrypt

REKOLEKCJE ADWENTOWE 1 „Wiarę mężnie wyznawać” Trwa
REKOLEKCJE ADWENTOWE 1
„Wiarę mężnie wyznawać”
Trwa wielka wojna syro-efraimska. A wojna to zły czas, aby kochać, aby wierzyć, aby ufać, aby mieć
nadzieję. Bo jak kochać, kiedy brat zabija brata? Jak wierzyć, skoro wydaje się, że Bóg opuścił
człowieka? Jak ufać, skoro podstęp to chleb powszedni wojny? Jak mieć nadzieję, skoro jej pokłady już
dawno się wyczerpały? Chociaż w takiej sytuacji człowiek się poddaje, to Bóg nadal kocha, wierzy, ma
nadzieję i ufa człowiekowi. Wybiera spośród Izraelitów proroka Izajasza i posyła go do króla Achaza z
przesłaniem nadziei. Na osiem wieków przed narodzeniem Jezusa pośród gór Judy słychać donośny i
głęboki głos Izajasza, który obwieszcza: „Słuchajcie więc, domu Dawidowy: Czyż mało wam
naprzykrzać się ludziom, iż naprzykrzacie się mojemu Bogu? Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna
pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel, to znaczy Bóg z nami”. Nadzieja zostanie
zrodzona przez Niewiastę, która w przyszłości powie o sobie: Jestem Niepokalane Poczęcie.
Ukochani, siostry i bracia,
Rozpoczynamy dzisiaj rekolekcje adwentowe. Będzie to nasze wspólne wędrowanie w stronę
niewielkiego miasta, które w historii świata odegrało donośną rolę. Dzisiaj każdy z nas wie, jak ważnym
miejscem dla człowieka wierzącego jest Betlejem. Nie będziemy tam szli, aby podziwiać architekturę,
zabytki, bo są piękniejsze miejsca na ziemi. Nie pójdziemy tam po to, aby odpocząć czy wybrać to miasto
na kierunek wakacyjnej wyprawy, bo nie oferuje ono żadnych atrakcji. Pójdziemy tam tylko z jednego,
ale najważniejszego powodu, z powodu słów zapisanych w Ewangelii przez św. Jana: „A Słowo Ciałem
się stało i zamieszkało między nami”. Betlejem to jest początek i źródło naszej wiary. Na szlaku naszej
adwentowej wędrówki znajdzie się także inne miasto, o wiele większe, bogatsze i wspanialsze. Będzie to
Jerozolima, bo tam, w Wieczerniku jest początek Kościoła, źródło Eucharystii i umocnienia wiary
chrześcijan darem Ducha Świętego.
Ukochani, siostry i bracia,
W naszym wędrowaniu nie może zabraknąć mądrych przewodników, którzy będą nam wskazywali
właściwą drogę, ostrzegali przed niebezpieczeństwami, pocieszali i dodawali otuchy, gdy będzie
brakowało sił. Dzisiaj, w Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, właśnie Matka
Boża stanie się dla nas „Przewodniczką pewną do nieba”, jak modlimy się w Nowennie do MB
Nieustającej Pomocy. Jej przykład pomoże nam zrozumieć, co to znaczy „wiarę mężnie wyznawać” i
jak przeciwstawiać się temu wszystkiemu, co może naszą wiarę osłabić albo zniszczyć.
To był zwykły dzień. Małe miasteczko. Prosta dziewczyna. Apokryfy mówią, że w młodości została
posłana do świątyni, aby tam służyć Bogu. Czas spędzony w bliskości najświętszego miejsca dla Żydów
sprawił, że Bóg nie był dla niej kimś obcym i dalekim, ale był żywą i kochającą osobą, która cały czas się
o nią troszczy. I do tej dziewczyny o delikatnym i otwartym na Boga sercu w zwykły dzień przychodzi
Posłaniec z nieba z niezwykłym przesłaniem. „Zdrowaś Maryjo, łaskiś pełna, Pan z Tobą (…). Oto
poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus”.
Droga siostro, drogi bracie,
Często pewnie myślisz, że ludziom żyjącym w czasach biblijnych łatwiej było wierzyć, łatwiej było
wyznawać swoją wiarę. A najłatwiej to było Maryi. Przecież była Matką Boga, rozmawiała z Aniołem,
przytulała do serca Jezusa, nieraz słuchała Jego nauczania, znała Apostołów, którzy zapewne odwiedzali
dom swojego Mistrza. Ale to nie oznacza, że Matka Boża była zwolniona z troski o swoją wiarę. Patrząc
1
wnikliwie na jej życie można odnieść wrażenie, że Bóg każdego dnia ekstremalnie testował Jej wiarę i
wymagał od niej nadludzkiego męstwa.
Przypatrzmy się momentowi zwiastowania. Zazwyczaj mamy przed oczyma pobożny obrazek
świetlistego archanioła Gabriela oznajmiającego Bożą wolę oraz Maryi pokornie pochylającej głowę i
przyjmującej misję Bożego macierzyństwa. Ale prawda o tym wydarzeniu jest o wiele bardziej złożona.
Maryja dobrze wiedziała, co oznaczają te słowa. I w pierwszej chwili wcale nie była tym zachwycona. W
Ewangelii św. Łukasza możemy przeczytać, że „zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby
znaczyć to pozdrowienie”. Bardzo ciekawe jest to, że zaledwie kilka rozdziałów dalej ten sam św. Łukasz
opisuje burzę na jeziorze i przelęknionych apostołów obawiających się o swoje życie. A opisując
gwałtowne i piętrzące się fale używa takiego samego greckiego słowa jak przy zwiastowaniu, gdy pisze o
zmieszaniu Maryi. Matka Boża z pewnością miała swój pomysł na życie, swoje marzenia, swoje
pragnienia, swoje plany. A tu nagle Bóg oznajmia, że ma dla Niej inny plan. Matka Boża po prostu się
zdenerwowała, wzburzyła się jak fale na jeziorze Galilejskim. Ale czy to wydarzenie sprawiło, że
obraziła się na Boga, odrzuciła wiarę, zaczęła żyć według własnego pomysłu? Nie! To właśnie wiara
sprawia, że po chwili wypowiada zbawienne dla świata słowa: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się
stanie według słowa twego”. Maryja mężnie wyznaje swoją wiarę i pozwala się Bogu prowadzić przez
całe życie.
Na jeziorze Galilejskim występuje ciekawe zjawisko pogodowe. Gorące powietrze piętrzące się nad
terenami pustynnymi przechodząc przez przełęcz pomiędzy górskimi szczytami nabiera ogromnej
prędkości i z impetem uderza o taflę jeziora Galilejskiego. Tworzą się nagłe i trudne do przewidzenia
fale, które mogą sięgać nawet kilku metrów. Ale to wzburzenie wody jest tylko powierzchowne, nie mąci
wody, nie sięga dna. Jezioro burzy się bardzo szybko, ale podobnie bardzo szybko się uspokaja. Jego tafla
się wygładza i znów można podziwiać wspaniały błękit.
Ukochana siostro, drogi bracie,
Zapewne nie raz doświadczałeś w swoim życiu chwil bardzo trudnych i bolesnych. Nie raz musiałeś
zmieniać swoje plany, rezygnować z własnych marzeń. Może doskwiera ci samotność, może dźwigasz
krzyż choroby, cierpienia, opuszczenia. Coś zmąciło to poukładane życie, które sobie zaplanowałeś. Te
rekolekcje są po to, abyś samemu sobie zadał bardzo ważne pytanie. Jesteśmy tutaj po to, abyś na to
pytanie znalazł odpowiedź. To pytanie brzmi: czy potrafisz mężnie wyznawać swoją wiarę? Nie jest to
pytanie o zwykłą wiarę, ale o wiarę dojrzałego chrześcijanina, która ma być skutkiem przyjęcia
sakramentu bierzmowania; sakramentu, który nazywamy sakramentem dojrzałości chrześcijańskiej,
maturą wiary.
Męstwo jest cnotą, która polega na umiejętności podjęcia dobrej decyzji mimo niesprzyjających
warunków. To ona czyni nas zdolnymi do stawienia czoła próbom i narażenia się na nieprzyjemne
konsekwencje w imię najwyższych wartości.
Moi drodzy,
Nie tylko nam brakuje męstwa w wyznawaniu wiary. Z tym problemem borykali się także Apostołowie.
Święty Łukasz tak to opisuje: „Pewnego dnia Jezus wsiadł ze swoimi uczniami do łodzi i rzekł do nich:
Przeprawmy się na drugą stronę jeziora. I odbili od brzegu. A gdy płynęli, zasnął. Wtedy spadł
gwałtowny wicher na jezioro, tak że fale ich zalewały i byli w niebezpieczeństwie. Przystąpili więc do
Niego i obudzili Go wołając: Mistrzu, Mistrzu, giniemy! Lecz On wstał, rozkazał wichrowi i wzburzonej
fali: uspokoiły się i nastała cisza. A do nich rzekł: Gdzie jest wasza wiara?”.
Droga siostro, drogi bracie,
2
Gdzie jest wasza wiara? To Chrystusowe pytanie przemierza dwa tysiące lat historii Kościoła i dociera do
naszej świątyni. Dzisiaj Jezus stawia je tobie i mnie osobiście i wymaga osobistej odpowiedzi. Gdzie jest
twoja wiara? Jaka jest twoja wiara? Czy jeszcze wierzysz? W kogo lub w co wierzysz? Chodzenie do
kościoła nie jest jeszcze wiarą. To za mało, potrzeba znacznie więcej. Dlatego Chrystus pyta: Gdzie jest
wasza wiara? Bez wiary nie możesz iść do Betlejem. Możesz tam spotkać Jezusa, ale bez wiary nie
rozpoznasz w Nim Syna Bożego. Bez wiary możesz ubrać choinkę, zasiąść do wigilii, śpiewać kolędy,
ale tym nie uwielbisz Zbawiciela. Bez wiary możesz nawet kupić wigilijną święcę, aby wspomóc
ubogich, ale tym nie oddasz pokłonu Bogu w drugim człowieku. Bo wiara to fundament
chrześcijańskiego życia. Wiara to misja, jaką otrzymaliśmy w sakramencie chrztu świętego. Wszystko
zaczyna się od wiary i na wierze wszystko wzrasta. Zbawienie świata wzrastało na mężnej wierze Maryi
wyrażonej w chwili zwiastowania. Twoje zbawienie zależy od tego, czy swoją wiarę uczynisz odważną,
czyli taką, która nie lęka się przeciwności.
Moi drodzy,
Jezus opowiedział Apostołom przypowieść o dwóch ludziach, którzy postanowili wybudować dom. Jeden
z nich budował na piasku, w dolinie. Drugi postanowił wznieść budynek wysoko na skałach. W końcu
nadszedł dzień próby. Spadł deszcz, zerwały się wichry i uderzyły w obydwa domy. Jak pamiętamy,
przetrwał tylko jeden. Ten zbudowany na skałach. Dom na piasku runął i nie pozostał po nim nawet
najmniejszy ślad.
Każdy, kto był w Ziemi Świętej, w ziemi, po której kroczył Chrystus, rozumie sens tej przypowieści.
Budowa domu wysoko na wzgórzu jest bardzo trudna. Trzeba na własnych barkach wynosić na górę
materiały budowlane. Na wzgórzu nie ma wody, trzeba walczyć z palącym słońcem i brakiem
jakiegokolwiek cienia. Budowa takiego domu jest mocno kosztowna i znacznie przeciąga się w czasie.
Ale taki budynek jest solidny, trwały, przetrwa wiele lat bez konieczności remontów. Budowanie w
dolinie natomiast, na piasku jest prostsze, tańsze i szybsze. Ale taki dom nie gwarantuje bezpieczeństwa.
Bo w Ziemi Świętej wraz z nadejściem wiosny rozpoczyna się czas intensywnych opadów deszczu.
Dosłownie w ciągu kilku minut pustynne kaniony zamieniają się w rwące górskie rzeki niszczące
wszystko na swojej drodze. Zdarzały się nawet przypadki, że zaskoczeni turyści tonęli na pustyni. Nie
było możliwości ucieczki czy ratunku.
Ukochana siostro, drogi bracie,
Bóg oczekuje od Ciebie mężnej wiary, która oprze się wszelkim przeciwnościom i burzom. Nie jest to
proste, bo zły duch chce za wszelką cenę zniszczyć to, co wzniosłeś w wielkim trudzie. Ale pamiętaj, że
nigdy nie jesteś sam. Nigdy nie wędrujesz przez życie sam. Bóg idzie z tobą krok w krok. Od czasu do
czasu będzie cię pytał o wiarę, jak Jezus swoich Apostołów. Każde cierpienie jest pytaniem Boga o wiarę.
Matka Boża całe swoje życie musiała odpowiadać na to pytanie, bo jej życie było nieskończonym
morzem cierpienia.
Droga siostro, drogi bracie,
Pomyślałeś kiedyś, dlaczego w cierpieniu, w różnych potrzebach zwracamy się do Maryi? Odpowiedź
jest prosta. Bo Bóg dopuścił w jej życiu wszystkie cierpienia, których doświadczamy również my. Ona
poznała to wszystko osobiście jednocześnie pokazując, jak je przeżyć i przyjąć w duchu wiary.
Matka Boża rozumie każdą matkę, która spodziewa się dziecka, chociaż nie ma jeszcze męża. Zna
doskonale ten wzrok dezaprobaty pozbawiony jakiegokolwiek miłosierdzia. Ilu ludzi właśnie tak patrzyło
na Maryję nie wierząc, że poczęła z Ducha Świętego?
3
Maryja wie, co to znaczy być człowiekiem bezdomnym i bez środków do życia. Rodzi Syna Bożego w
stajni i w odrzuceniu.
Maryja wie, co to znaczy być emigrantem żyjącym z dala od domu i tęskniącym za Ojczyzną. Musi
przecież uciekać z małym Jezusem do Egiptu przed żołnierzami Heroda.
Maryja wie, co to znaczy mieć kłopoty z dziećmi. Nie rozumie, dlaczego mały Jezus zostaje w świątyni i
sprawia im tyle przykrości i trosk.
Maryja zna ból serca kobiety, która zostaje wdową. Wie, jak trudno jest odprowadzić na cmentarz
ukochanego męża.
Maryja zna smutek rodziców opuszczonych przez własne dzieci. Przecież to do niej nie chce wyjść Jezus
i mówi, że Jego Matką i braćmi są ci, którzy słuchają Słowa Bożego.
Maryja rozumie każdego rodzica, który patrzy na niezasłużone cierpienie swojego dziecka, bo Bóg nie
oszczędził Jej drogi krzyżowej.
Maryja wie, co to znaczy odprawiać pogrzeb swojego dziecka, chociaż to dzieci powinny grzebać swoich
rodziców.
Droga siostro, drogi bracie,
Dlatego właśnie Maryja jest przewodniczką pewną w naszym wędrowaniu do betlejemskiej groty, gdzie
w żłobie położono Bożego Syna. Poproś dzisiaj Maryję, aby zawsze szła obok ciebie. Poproś, aby
wypraszała ci mocną wiarę, której nie złamią żadne przeciwności. Masz do tego pełne prawo. To prawo
dał ci sam Jezus mówiąc: „Niewiasto, oto syn twój, oto córka twoja”. Amen.
4