Autoryzowany wywiad

Transkrypt

Autoryzowany wywiad
RED LIPS I JA
Dominika: Pierwszy album RED LIPS "To co nam było" do dziś cieszy się dużą popularnością. Jesteśmy pewni,
że druga płyta będzie tak samo świetna, jak i poprzednia. Możesz zdradzić, na kiedy planowana jest jej premiera
i jakiego typu piosenki się na niej znajdą? Będzie rockowo, a może więcej popu? Uchylcie rąbka tajemnicy, bo
oszaleję!
Ruda: <śmiech> Ty młoda, to na razie jeszcze nie szalej, bo to by było niedobrze, jakbyś teraz oszalała.
Musisz jeszcze chwilę się wstrzymać, ponieważ tak naprawdę my sami nie wiemy jeszcze, kiedy ta płyta się
ukaże, a to wynika z tego, że czekamy na odpowiedni moment, z resztą tak samo było w przypadku
pierwszego albumu. Materiał mamy skończony – w tej chwili mamy zebranych 17 utworów, które są już w
wersjach takich ostatecznych, studyjnych, albumowych. I tak naprawdę czekamy, aż przyjdzie ten czas,
kiedy faktycznie ta płyta znajdzie dobre miejsce na rynku. Póki co, będziemy uchylać rąbka tajemnicy, ale
po jednym kawałku. Wychodzimy z pierwszym singlem „Tu i teraz”, który na pewno już słyszałaś. To jest
pierwszy utwór, który będzie promował tą płytę. ”Jaki on będzie?” – no wiesz, my pozostajemy wierni tak
naprawdę swoim brzmieniom. Sama dobrze wiesz, bo bywasz na naszych koncertach, że drzemie w nas
dużo rockowej energii i tak naprawdę tą energię też staramy się w jak największym stopniu oddać
również na krążku. Będzie gitarowo, lekko chrypiąco, ale przede wszystkim to co ważne, przy drugim
albumie z mojego punktu widzenia będą o wiele bardziej głębokie teksty i takie, które poruszają nie tylko
te najprostsze tematy, które najczęściej przewijają się w muzyce, w piosenkach, ale będzie to płyta, która
przede wszystkim niesie w sobie dużo pozytywnych emocji do świata. Nasza droga do miejsca, w którym
się znaleźliśmy była bardzo długa i kręta, czasami na tej drodze napotykaliśmy wiele przeszkód, ścian i
murów, ale tak naprawdę tylko dzięki temu, że nie opuszcza nas to pozytywne myślenie, mogliśmy dojść
tu, gdzie jesteśmy i właśnie to jest główny przekaz tej płyty – ma być pozytywnie, dobrze i ma mówić o
tym, że nie należy się poddawać wtedy, kiedy przychodzi trudniejsza chwila.
D: W tym roku Wasza majówka była koncertowa, zagraliście w Ustroniu, Jelczu-Laskowice oraz w Krośnie.
Podczas tych koncertów mieliśmy okazję usłyszeć kilka nigdzie dotąd nieopublikowanych nowości. Nie
ukrywamy, że bardzo nam się spodobały! Ile koncertów planujecie zagrać w tym roku?
R: Będziemy koncertować oczywiście cale lato. Pierwszego czerwca startujemy w Gorzowie, ale będzie to
w trakcie trwania Festiwalu w Opolu, także od czerwca od końca września jesteśmy ciągle w trasie, mamy
nadzieje, że odwiedzisz nas nie raz, nie dwa, nie trzy, że będziemy widywać się często, także do zobaczenia.
Cały rozkład jazdy koncertowej oczywiście na naszej stronie internetowej, a także na naszym Facebook’u.
D: Na każdym z Waszych koncertów jest przysłowiowy "ogień". Skąd bierzesz tą energię, którą wówczas
przekazujesz fanom?
R: No to jest dobre pytanie, bo właściwie sama się zastanawiam! <śmiech> Na co dzień jestem również
osobą, która robi dużo zamieszania w różnych sytuacjach, ale chyba aż tak przebojowa nie jestem, jak na
scenie. Wydaje mi się po prostu, że to wynika z tego, że scena jest moim miejscem na Ziemi i na niej czuję
się najlepiej. Zanim przekroczę ostatni schodek, przed wejściem na scenę podpalam przysłowiowy „ląd”,
on syczy, syczy, syczy przez kilka pierwszych utworów, po czym w pewnym momencie wybucha, a już
potem to wszystko się dzieje tylko i wyłącznie na podstawie wymiany energii z publicznością. Także dużo
tego powera biorę od ludzi, którzy stoją pod sceną i po prostu imprezują razem z nami.
D: Na swoim fanpage'u Facebookowym, jak i na Instagramie macie bardzo dużo wielbicieli. Jednak jest grupa
fanów, którzy są z Wami na bieżąco, na dobre i na złe. Jak się czujesz, gdy spotykasz wiernego fana któryś raz z
kolei na koncercie Lipsowym?
R: No to jest wspaniale uczucie: właśnie widząc osoby, które wracają do nas na te koncerty, które czasami
przemierzają dziesiątki, setki kilometrów, żeby z nami się spotkać choć na 5 minut, przybić pionę, zrobić
sobie wspólną fotę pamiątkową, uściskać, zrobić misia i tak naprawdę wziąć od nas trochę tej energii,
którą eksploatujemy podczas koncertów. Wspaniała to sprawa jest dla mnie i nie ukrywam, że to też jest
duży sukces dla naszego zespołu, że zgromadziliśmy wokół naszej muzyki tak dużą społeczność – ludzi,
którzy są z nami na dobre i na złe. Ja Was wszystkich traktuję jak moich kumpli – wiem, że nie ma za
bardzo możliwości, żeby utrzymywać te kontakty tak na co dzień, na bieżąco, ale cieszy mnie każde
spotkanie z każdą jedną osobą, która przyjeżdża, a następnie wraca i, która zawsze wspomni o nas dobre
słowo, czy to na Facebook’u, czy po prostu twarzą w twarz po naszym koncercie. Bardzo Wam za to
dziękuję i mam nadzieję, że to się nigdy nie skończy! <śmiech>
D: Wróćmy do drugiej płyty. Nagrywając nowy kawałek, najpierw zajmujecie się stworzeniem tekstu czy muzyki?
R: A na to nie ma zasady. Akurat przy pierwszym albumie to jakoś tak bardziej regularnie się odbywało i
zazwyczaj powstawały najpierw kompozycje – Lazer po prostu brał gitarę, kiedy tak w ciągu dnia sobie
wpadał do studia i zaczynał grać wtedy, kiedy czuł z ducha, z wnętrza taką potrzebę i po prostu grając na
gitarze, tworzył kompozycję, nagrywał ją na dyktafon, później wysyłał mi ją na maila, a ja znając już tę
melodię, układałam słowa, bądź też czasami wspieraliśmy się naszymi muzycznymi przyjaciółmi, którzy
także piszą teksty dla Lipsów. A przy tej drugiej płycie to już odbywało się różnie – zdarzało się, że mnie z
kolei w pierwszej chwili nachodziła wena i już gotowy tekst przynosiłam do studia do Lazera i mówię
„Stary, tutaj jest taki tekst, proszę Cię, napisz mi do tego melodię w takim, czy takim klimacie”, w
zależności od tego, jakie emocje chciałam w danym momencie przekazać. I to jest właśnie cały proces
twórczy – tak wygląda, że nie ma zasady, nie ma recepty, to musi po prostu wychodzić naturalnie i tak to
się w naszym przypadku również odbywa.
I to właściwie tyle... Bardzo Ci dziękuję, bardzo Cię pozdrawiam, całuję czule i mam nadzieję, że do zobaczenia
niebawem na koncercie!
Wywiad został zautoryzowany.
Malicka Dominika

Podobne dokumenty