DAROWANEMU KONIOWI W ZĘBY [podpis] Paweł KWAŚNIEWSKI

Transkrypt

DAROWANEMU KONIOWI W ZĘBY [podpis] Paweł KWAŚNIEWSKI
DAROWANEMU KONIOWI W ZĘBY
[podpis] Paweł KWAŚNIEWSKI; Rys. Zygmunt Januszewski
Gazeta Wyborcza nr 226, wydanie z dnia 28/09/1994 , str. 12
Minister prywatyzacji przyznaje, że z jego winy 10 mln ECU darowane Polsce przez Unię
Europejską od prawie roku leży w Brukseli.
Co roku biznesmeni lokują poza granicami swoich państw 200 mld dolarów. To 44 biliony złotych
(dwie czwórki i dwanaście zer).
By ulokowali je w Polsce, trzeba ich przekonać, że opłaca się to bardziej niż inwestycje w
Czechach, Pakistanie lub Singapurze.
Państwowa Agencja Inwestycji Zagranicznych powstała, by kusić inwestorów ze świata.
Lord wyrozumiały
6 stycznia 1994 r. na Okęciu ląduje rejsowy samolot z Brukseli. Na pokładzie sir Leon Brittan,
wiceprzewodniczący Unii Europejskiej. Przyleciał do Polski na kilka godzin. W siedzibie
Państwowej Agencji Inwestycji Zagranicznych ma podpisać memorandum finansowe, czyli umowę
o przekazaniu agencji 10 mln ECU na promowanie Polski w świecie.
Wiesław Kaczmarek, minister przekształceń własnościowych, zjawia się na uroczystości w ostatniej
chwili. Tuż przed podpisaniem dokumentu, już na sali, zgłasza zastrzeżenia do treści umowy.
- Wyglądało to, jakby minister minutę wcześniej przeczytał, co podpisuje. Groził skandal
dyplomatyczny - opowiada świadek uroczystości.
Sir Brittanowi zależało na umowie. - Podpisał, ale wszyscy widzieli, jak mu drży ze zdenerwowania
kącik ust.
Jego wyrozumiałość dla niekompetencji ministra Kaczmarka nic nie dała. Minęło prawie dziesięć
miesięcy - 10 mln ECU wciąż leży w brukselskim banku, a Państwowa Agencja Inwestycji
Zagranicznych nie ma za co przyciągać biznesmenów.
Agencja za agencję
Do czerwca 1991 r. obcokrajowcy potrzebowali zezwolenia na działalność gospodarczą w Polsce.
Pozwolenia i koncesje wydawała Agencja ds. Inwestycji Zagranicznych. W czerwcu 1991 r. Sejm
przegłosował ustawę o spółkach z udziałem zagranicznym - przedsiębiorcy-cudzoziemcy mogą
inwestować bez zgody agencji. Koncesji wymaga tylko działalność w kilku sektorach, m.in. w
zarządzaniu portami morskimi i lotniczymi, poradnictwie prawnym, pośrednictwie i obrocie
nieruchomościami. Zezwolenia wymaga też kupno akcji prywatyzowanych przedsiębiorstw.
Agencja stała się niepotrzebna. Na jej miejsce w marcu 1992 r. Tomasz Gruszecki, ówczesny
minister przekształceń własnościowych, powołał Państwową Agencję Inwestycji Zagranicznych,
spółkę akcyjną w 100 proc. należącą do skarbu państwa. Właściciela reprezentuje minister
przekształceń własnościowych.
Pierwszym prezesem został Bogdan Chojna, w maju 1993 r. zastępuje go Marek Górski (28 lat,
absolwent ekonomii na Uniwersytecie Gdańskim, praktyka bankowa w Niemczech i Szwajcarii).
Tu nie Kostaryka
- PAIZ nie jest instytucją komercyjną, musi być dotowany - mówi prezes Górski. - Tak jest na
całym świecie, oprócz Kostaryki. Przecież biznesmen nie może płacić agencji za to, że chce
zainwestować swoje pieniądze w Polsce. Gdy zostałem prezesem, nie mieliśmy prawie pieniędzy na
działalność, przejadaliśmy 5 mld zł kapitału zakładowego. Potem Wiesław Kaczmarek, jeszcze jako
poseł, był przychylny agencji - wystarał się dla nas o dodatkowe 10 mld zł.
Na więcej z budżetu PAIZ nie mógł liczyć. Marek Górski szukał więc pieniędzy za granicą. I
znalazł - Unia Europejska zgodziła się podarować 10 mln ECU z Funduszu PHARE. Strona polska
miała dorzucić 50 mld zł - równowartość 2 mln ECU.
Wszyscy święci się zgodzili
- Są dwa aspekty obcych inwestycji - mówi prezes Górski. - Pierwszy to aspekt polityczny - który
sektor gospodarki uznać za strategiczny i w związku z tym ograniczyć dostęp obcego kapitału:
energetykę, motoryzację, przemysł tytoniowy, obronny? To należy do rządu i PAIZ tym się nie
zajmuje. Drugi aspekt to sposoby promocji kraju na zewnątrz i ułatwienie biznesmenom poruszania
się w gąszczu naszego prawa, bo inwestor błąka się po Polsce i nie wie, co i gdzie załatwić.
Unia Europejska nie lubi wydawać pieniędzy w ciemno. PAIZ musiał przygotować strategię
działania. Powstał INVESTPROM - 42-stronicowy kompleksowy projekt promocji Polski w
świecie i obsługi klienta w kraju.
- Stworzyliśmy system przejrzystych procedur, żeby inwestor nie czuł się zagubiony, a urzędnik
państwowy nie bał się podejmować decyzji - mówi wiceprezes Andrzej Sadkowski (29 lat,
absolwent stosunków międzynarodowych w University of Boston i zarządzania w University of
Illinois, w PAIZ od początku jej istnienia). - Zagranicznym biznesmenom znajdujemy lokalizacje
dla ich inwestycji i polskich partnerów chętnych do udziału w joint venture. Opracowaliśmy
program prezentacji Polski w zachodnich pismach ekonomicznych, na targach międzynarodowych,
itp. INVESTPROM został zaakceptowany przez "wszystkich świętych" - Unię Europejską i naszą
Radę Ministrów.
Pod koniec grudnia zeszłego roku Ministerstwo Przekształceń Własnościowych przekazało PAIZ
pierwszą ratę obiecanej dotacji - 25 mld zł. W styczniu przyleciał z Brukseli sir Leon Brittan,
wiceprzewodniczący Unii Europejskiej, i podpisał z min. Kaczmarkiem memorandum finansowe.
Lordowi drżał kącik ust, gdy minister obiecywał przesłać na piśmie swoje wątpliwości w ciągu
dwóch tygodni. Lord Brittan czekał na pismo ministra prawie miesiąc.
Bój o PAO
W piśmie minister Kaczmarek zgłosił sześć drobnych zastrzeżeń. Najistotniejsze dotyczyło
mianowania Project Authorising Officer (PAO) - osoby odpowiedzialnej za realizację programu
INVESTPROM. W umowie ze stycznia br. jest zapis: "Minister przekształceń własnościowych,
jako PAO, przekaże te uprawnienia prezesowi PAIZ". Ten zapis wprowadziło do umowy
Ministerstwo Przekształceń Własnościowych.
Minister przekształceń własnościowych mówi: - Dla mnie jest niezrozumiałe - wydatkujący ma być
organem kontrolującym?
Z instrukcji Unii Europejskiej dotyczącej programów PHARE wynika jednak, że to nie urzędnik
PAO realizuje program, ale podległe mu sekcje pracowników merytorycznych.
- Z tego wniosek, że nie będę kontrolować sam siebie, lecz podległych mi pracowników - wyjaśnia
prezes Górski. - Poza tym Unia dokładnie kontroluje nasze finanse. Na każdy wydatek powyżej
tysiąca ECU musimy mieć jej zgodę. Zatrudniamy także kontrolera z niezależnej firmy
konsultingowej.
Po piśmie ministra Kaczmarka Unia Europejska przychyliła się do zastrzeżeń ministra Kaczmarka.
10 mln ECU można było przelać z Brukseli do Polski. Prezes Górski poprosił więc ministra o
mianowanie go PAO - bez podpisu pod nominacją program INVESTPROM nie może ruszyć.
Minister dokumentu nie podpisał, tłumaczył to brakiem porozumienia o współpracy MPW z PAIZ
(którego jedynym właścicielem jest skarb państwa przez niego reprezentowany).
W kwietniu Umowa Ramowa o współpracy ministerstwa z agencją była gotowa. - Byłem
przekonany, że program zaraz ruszy i rozwiniemy skrzydła - mówi wiceprezes Sadkowski.
Ale podpisu ministra nadal nie było.
Z piątku na poniedziałek
Pod koniec kwietnia posłanka Grażyna Staniszewska (Unia Wolności) złożyła zapytanie poselskie: Dlaczego minęły cztery miesiące, a program INVESTPROM nie działa? Władze regionalne
zachęcane do współpracy z PAIZ odchodzą z kwitkiem dowiadując się, że procedury i kompetencje
nie zostały przekazane ani PAIZ, ani innej agendzie rządowej.
22 kwietnia (w piątek) minister Kaczmarek odpowiada (fragment stenogramu sejmowego): - Prace
nad tą umową [ramową o współpracy MPW z PAIZ - red.] zostały dzisiaj zakończone i została ona
dzisiaj podpisana, czy właściwie wczoraj, bo to jest notatka przekazywana na wczoraj, podpisana
została wczoraj przez zarząd PAIZ i myślę, że w poniedziałek również minister przekształceń
własnościowych się pod nią podpisze. (...) Myślę, że realnie pod koniec maja program technicznie
zostanie uruchomiony".
W piątek minister myślał, że podpisze, ale nie podpisał. Program nie ruszył ani w maju, ani w
następnych miesiącach.
Białystok w sześć minut
Film reklamowy przygotowany przez PAIZ: na ekranie logo PAIZ - biało-czerwona wstęga swoim
wygięciem obrazuje wyniki gospodarcze Polski: zapaść w latach 1990-91, potem dynamiczny
wzrost.
Mapka województwa białostockiego - lektor opowiada po angielsku o połączeniach kolejowych z
Berlinem i Moskwą, o planowanej drodze "via Baltica", krótko o kulturze, możliwościach
przemysłu, firmach joint venture w województwie i potrzebach gospodarczych regionu.
Wszystkiego sześć minut. PAIZ przygotowała dziesięć takich filmów.
Z poufnego raportu przygotowanego dla MPW dowiadujemy się, że w pierwszym półroczu tego
roku agencja przyjęła w swym Centrum Informacji 1619 klientów, odpisała na 1302 listy pytające o
możliwości inwestycji. Przedstawiciele agencji spotkali się z 375 biznesmenami. Agencja
doprowadziła do wydania ponad 20 dodatków o Polsce w zachodnich czasopismach
ekonomicznych. Np. angielski prestiżowy tygodnik "The Economist" poświęcił Polsce 14 stron,
wkładka w dzienniku "Financial Times" miała 12 stron. Pracownicy agencji przemierzyli Europę
wzdłuż i wszerz - uczestniczyli w 46 konferencjach i targach inwestycyjnych. Co miesiąc nakładem
PAIZ ukazuje się "Privatization Update", wkładka w angielskojęzycznym tygodniku "The Warsaw
Voice", a co dwa miesiące polskojęzyczna "Promocja inwestycji zagranicznych w Polsce". Prezes
Górski mówi: - W tej chwili prowadzimy ponad sto projektów, z czego 36, wartości prawie 800 mln
dolarów, jest już realizowanych.
Polska nie odpisuje
Pod koniec czerwca sir Leon Brittan, wiceprzewodniczący Unii Europejskiej, listownie
przypomniał ministrowi Kaczmarkowi: "Gdy odwiedziłem Polskę w styczniu tego roku,
podpisałem z Panem umowę o programie INVESTPROM (...) Zaniepokojony stwierdzam, że pięć
miesięcy po złożeniu podpisów program nie został uruchomiony (...) Ponaglam Pana, by
bezzwłocznie nominował Pan PAO".
Sir Brittan czekał dwa tygodnie. Nie było reakcji. Wysłał list o podobnej treści do premiera
Waldemara Pawlaka. Do dziś na żaden z listów nie dostał odpowiedzi.
Wysoki przedstawiciel Komisji Europejskich w Brukseli komentuje krótko: - Nawet w bananowych
republikach odpowiadają na listy.
Inny wysoki urzędnik z centrali Funduszu PHARE w Brukseli: - Wystarczyło napisać: "Dziękuję za
list. Mamy problemy, np. prawne". Polska chce wejść do Unii, a to postępowanie świadczy o braku
profesjonalizmu politycznego i zwykłej kultury.
Głuchy telefon w ministerstwie
Ministerstwo zamyka się także przed urzędnikami PAIZ.
- Próbowaliśmy się spotkać z ministerstwem wielokrotnie - mówi prezes Górski. - Nie
odpowiedziano na ponad trzydzieści pism w tej sprawie. Nie wiemy, jakie są przeciwwskazania, by
minister uruchomił swoim podpisem program. Nikt nie zgłosił żadnych merytorycznych zarzutów
do naszej pracy.
Za współpracę MPW z PAIZ odpowiedzialny jest Władysław Bartoszewicz, dyrektor gabinetu
ministra Kaczmarka.
- Z dyrektorem Bartoszewiczem ostatni raz spotkałem się przypadkowo w Gdańsku na
czerwcowych targach "Europartenariat" - mówi prezes Górski. - Powiedział, że trzeba sprawy
przedyskutować przy piwie. Kilkadziesiąt razy dzwoniliśmy, by się umówić. Dyrektor był zawsze
nieuchwytny.
Zbigniew Okoński, podsekretarz stanu w Ministerstwie Współpracy Gospodarczej z Zagranicą (w
zeszłym tygodniu minister współpracy Lesław Podkański przyjął jego dymisję), jednocześnie szef
Rady Nadzorczej PAIZ, mówi: - Pod koniec maja minął wyznaczony przez kodeks handlowy
termin zwołania Walnego Zgromadzenia PAIZ. Do dziś się nie odbyło. Umówione spotkania z
MPW były odwoływane przez ministra. Wobec niemożności skutecznego działania będę musiał
zrezygnować z funkcji.
Próbowałem spotkać się z dyrektorem Bartoszewiczem.
Bez skutku.
Wysłałem faksem dziewięć pytań.
Ustami rzecznika prasowego dyrektor przekazał mi: - Nie będzie odpowiedzi.
Bielsko aż się prosi
Posłanka Grażyna Staniszewska, zaniepokojona lekceważeniem brukselskich pieniędzy dla PAIZ,
złożyła w sierpniu drugie zapytanie poselskie. Minister odpowiadał chaotycznie. Rada Nadzorcza
PAIZ wytknęła mu potem na piśmie osiem błędów merytorycznych popełnionych w
kilkuminutowym wystąpieniu.
Posłanka z Bielska-Białej Grażyna Staniszewska mówi: - PAIZ obiecał pomóc w przygotowaniu
profesjonalnych materiałów reklamujących mój region. Gminy i banki zebrały część funduszy.
Resztę miał dopłacić PAIZ z programu INVESTPROM. Od dziewięciu miesięcy czekamy i nic.
Bielsko aż się prosi o inwestycje, a na Węgry i do Austrii pojechaliśmy bez folderów, bo pan
Kaczmarek ma od kilku miesięcy kłopoty ze swoimi podwładnymi. To kompromitacja.
Na wniosek Elżbiety Solskiej, niezależnego senatora ziemi zielonogórskiej, senacka komisja spraw
zagranicznych poprosiła 10 września MPW o dokumenty dotyczące programu INVESTPROM.
Senator Solska mówi: - Jeszcze przed wakacjami dyrektor Bartoszewicz mówił mi, że potrzebne są
zmiany personalne w zarządzie agencji. Minęły trzy miesiące. Chyba można było sobie z tym
poradzić.
W ustawowym terminie 14 dni ministerstwo nie dostarczyło Senatowi dokumentów.
Śmiech w Brukseli
17 września prestiżowy tygodnik "The Economist" w artykule pt. "Darowanemu koniowi nie patrzy
się w zęby" pisze: "Trudno sobie wyobrazić jakiekolwiek państwo, które kręci nosem na darowane
pieniądze. Zwłaszcza w przypadku, gdy chodzi o kraj o deficycie budżetowym ponad 3 mld
dolarów".
Urzędnik z Funduszu PHARE: - W Brukseli już o tym skandalu nie rozmawiamy - my się po prostu
śmiejemy. Te 10 mln ECU nie zostanie wam odebrane, ale Polska chyba nie może już liczyć na
nowe dotacje na promocje inwestycji zagranicznych. Przez ministerialne przepychanki spadają jej
notowania. Najgorzej dla was, że biznesmeni mają dość tego absurdu.
Andrzej Sadkowski, wiceprezes PAIZ: - Z braku pieniędzy agencja ograniczyła swoją działalność
do minimum. Pracownicy odchodzą, bo nie widzą perspektyw dalszej pracy. Dodatek "Privatization
Update" wychodzi w tym miesiącu ostatni raz. W przyszłym roku nie wydamy drugiej edycji
"Encyklopedii polskiego przemysłu". Angielski partner się wycofał, bo przestaliśmy być
wiarygodni. Jeszcze miesiąc i PAIZ przestanie istnieć.
Czas na ministra
Konferencja prasowa w gmachu Ministerstwa Przekształceń Własnościowych w poniedziałek, 26
września. W niemal dziesięć miesięcy po podpisaniu umowy z Unią Europejską minister Wiesław
Kaczmarek znów mówi, że nie rozumie, dlaczego prezes PAIZ ma być sam sobie kontrolerem.
Potem mówi, że znalazł rozwiązanie problemu, ale nie mówi jakie.
Nie powie także, czy zarząd zostanie zmieniony.
O blokowaniu programu INVESTPROM mówi za to rozbrajająco szczerze: - Biję się w piersi. To
moja wina.
Chwilę później dodaje: - Wadliwa jest konstrukcja Rady Nadzorczej. Może powinien w niej
zasiadać przedstawiciel sztuki albo ktoś od wystawiennictwa?
I wyznaje: - Zawsze ktoś musi płacić. Byłem zajęty Narodowymi Funduszami Inwestycyjnymi i
prywatyzacją. Tym razem zapłacił PAIZ.
Minister Wiesław Kaczmarek złożył obietnicę: INVESTPROM ruszy do końca września.
Zostały dwa dni.
Paweł KWAŚNIEWSKI; Rys. Zygmunt Januszewski
RP-DGW
Tekst pochodzi z Internetowego Archiwum Gazety Wyborczej. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez odrębnej zgody Wydawcy zabronione.
© Archiwum GW 1998,2002,2004

Podobne dokumenty