Pobierz cały artykuł w formacie PDF

Transkrypt

Pobierz cały artykuł w formacie PDF
O OCHOTNICZEJ STRAŻY POŻARNEJ W WIELKIM BUKOWCU
Każda szanująca się wieś posiada remizę strażacką. Taka remiza strażacka bywała
centrum rozrywkowym i kulturalnym wsi. Jak wiejska zabawa, czasami taka ze sztachetkami,
czy też spotkanie wiejskie – to tylko w remizie! Strażackiej… Nie byłoby remiz, gdyby nie było
strażaków. Nie byłoby strażaków, gdyby nie potrzeba niesienia ludziom pomocy w dramatycznych
sytuacjach. I takim łańcuszkiem dochodzimy do prostego wniosku: strażacy są potrzebni do
ratunku gdy się pali, gdy się wali, gdy podtapia, a oprócz tego „do tańca i do różańca”… Wieś bez
strażaków traci na uroku i folklorze. 23 maja w Wielkim Bukowcu zgromadzili się druhowie z
całej gminy Skórcz oraz delegacje z powiatu starogardzkiego, by razem świętować 90-lecie
istnienia OSP Wielki Bukowiec połączone z nadaniem jednostce sztandaru i odznaczeniem go
złotym medalem za zasługi dla pożarnictwa. Sporą grupę
zebranych stanowiły Młodzieżowe Drużyny Pożarnicze.
Wśród umundurowanych galowo i polowo druhów były i
kilkuletnie maluchy w uniformach strażackich. Co takiego
jest w straży pożarnej, że dzieci już od małego lgną do niej?
Z tym pytaniem zwracam się do pana Henryka
Jaszczerskiego – Prezesa Zarządu OSP Wielki Bukowiec,
Wiceprezesa Miejsko-Gminnej OSP w Skórczu. Ojciec pana
Henryka był strażakiem, synowie pana Henryka są
strażakami, a 10-letni wnuczek Dawid za odłożone
kieszonkowe też kupił w zeszłym roku mundurek strażacki
dla siebie i kiedy tylko dziadek, tata lub wujek idą na
zbiórkę, chłopiec biegnie razem z nimi – poznaje smyk
strażackie meandry błyskawicznie. Więc co takiego jest w
byciu strażakiem? Pan Henryk uśmiecha się, szuka
argumentów i mówi, że to jest właśnie to „coś”, czego nie da
się opisać. To jest jak powołanie. Jak widać powołanie rodzinne. A gdyby przyjrzeć się historii
OSP w Wielkim Bukowcu, którą opracował pan Henryk, to widać, że strażacy w Wielkim
Bukowcu to prawie jak rodzina… Taka rodzina z zasłużonym seniorem – Franciszkiem
Krzyżanowskim, dzisiaj patronem remizy. Zacznijmy od początku. Poczytajmy gawędę pana
Henryka…
EPOKA PIERWSZEJ REMIZY
Ten problem ma wiele wiejskich jednostek OSP. Nie istnieją dokumenty potwierdzające
datę ich powstania. Przekaz ustny mówi, że w 1919 roku w Wielkim Bukowcu zebrało się kilku
mężczyzn zapalonych do pomocy innym i założyli tutaj jednostkę Ochotniczej Straży Pożarnej.
Byli to między innymi: Władysław Ponczek, Marian Kleina, Józef Stasiewski i Jan Krzyżanowski.
Komendantem obrano Józefa Koseckiego. Był to okres międzywojenny, dzwon bił na trwogę
często. Wtedy dzielni druhowie ruszali do akcji! Mieszkańcy widząc poświęcenie, z jakim strażacy
nieśli pomoc postanowili pomóc im i wraz z druhami wybudowali pierwszą remizę. Była to
drewniana szopa usytuowana w centrum wsi, w pobliżu obecnego zbiornika przeciwpożarowego.
A w owej remizie najprawdziwsze wyposażenie strażackie: ręczna sikawka przystosowana do
zaprzęgu konnego, wóz dostosowany do przewozu podręcznego sprzętu gaśniczego i oczywiście
ów sprzęt: bosaki, tłumice, wiadra, drabiny, toporki… Natenczas była to straż z prawdziwego
zdarzenia!
W Wielkim Bukowcu powstała nowoczesna na owe czasy strażnica, a 10 października
1923 w tutejszej chłopskiej rodzinie Krzyżanowskich urodził się Franek, dzisiejszy patron remizy
strażackiej. Od dzieciństwa związany z rodzinną wsią: najpierw był uczniem tutejszej Szkoły
Powszechnej, później do 1942 roku pracował w gospodarstwie rolnym swoich rodziców.
Lata okupacji hitlerowskiej. W tym okresie w remizie strażackiej systematycznie odbywały
się zbiórki, ćwiczenia, wyjeżdżano na ratunek. Trudno ustalić nazwisko wojennego komendanta,
ale raczej nie był to Polak. I nadszedł dzień 13 sierpnia 1942 roku. Franciszek podzielił los wielu
kociewiaków, którzy nie zrzekli się przynależności narodowościowej. Został wywieziony przez
Niemców na przymusowe roboty na zajętą i okupowaną przez Niemców brytyjską wyspę
Guernsey na Kanale La Manche. Młody Krzyżanowski budował tam fortyfikacje obronne. Rok
później, w sierpniu 1943, przewieziono go do północnej Francji na kolejne przymusowe roboty.
Nastał sierpień 1944 roku, kiedy to obóz pracy, w którym przebywał Franciszek, został
wyzwolony przez oddziały I Dywizji Pancernej dowodzonej przez generała Maczka. Franciszek
wykorzystał sytuację i bezzwłocznie wstąpił do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.
Przydzielonego do wojsk łączności, jako telegrafistę, los rzucił do Szkocji.
Skończyła się wojna. OSP w Wielkim Bukowcu wznowiło swą działalność. Komendantem
został Józef Błażek, po nim Józef Miga. A Franciszek? Po zakończeniu działań wojennych jeszcze
przez prawie dwa lata pozostał w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie. „Gdzie kto się urodzi,
tam rad chodzi” – ciągnęło Franka do Wielkiego Bukowca, na Kociewie, do swoich. Z Wielkiej
Brytanii powrócił 23 kwietnia 1947 roku. Zajął się ukochanym gospodarstwem rolnym.
Właściwie pojęty patriotyzm nakazywał mu pomagać krajanom. Jak? W szeregach
zreorganizowanego OSP!
Nadszedł rok 1951. Funkcję prezesa OSP w Wielkim Bukowcu pełnił Bronisław
Komorowski, skarbnikiem był Alfons Kreja, sekretarzem Bronisław Jaszczerski, a gospodarzem
Władysław Ponczek. A na komendanta wybrano młodego, 28-letniego Franciszka
Krzyżanowskiego. Chyba nikt wtedy nie przypuszczał, że będzie on tak charyzmatyczny, że
utrzyma funkcję aż przez 40 lat!
Nowy komendant nie poprzestał na rutynowych ćwiczeniach. Przy remizie strażackiej
zorganizował życie kulturalne wsi. Na początku lat 50-tych wraz z Janem Kreją (który prowadził
punkt biblioteczny), Maksymilianem Tubajskim, Zbigniewem Czubkiem i innymi druhami
zawiązał teatr amatorski działający przy jednostce OSP. Repertuar był przeróżny. Była w nim i
klasyka – choćby „Moralność Pani Dulskiej”. Umiejętnościami aktorskimi wykazywali się nie
tylko strażacy, ale i tutejsze gospodynie, młodzież. Wśród nich: Janina Krzyżanowska (siostra
Franciszka), Ewelina Kamińska, Józef Wontka,… Co ciekawe zespół posiadał świetnego suflera!
Sztuki wystawiane były nie tylko dla mieszkańców rodzimej wsi. Z występami jeżdżono do
okolicznych wioseczek i nikt nie narzekał na problemy z organizacją dojazdu, strojów,
rekwizytów, scenografii. Wszystko załatwiane było własnym sumptem, po gospodarsku, a co
najważniejsze i dla dzisiejszej młodzieży chyba trudne do pojęcia – wszystko odbywało się
społecznie, bez najmniejszego dochodu, a dostarczało wiele radości. Teatrzyk działał do połowy
lat 60-tych.
EPOKA DRUGIEJ REMIZY
W 1954 roku jednostka otrzymała
jak na tamte czasy nowoczesny sprzęt –
motopompę M-200, a później M-800. To
zmobilizowało strażaków i ludzi w
Wielkim Bukowcu do działania. I tak pod
koniec
lat
50-tych
komendant
Krzyżanowski podjął starania mające na
celu budowę nowej remizy strażackiej.
Wszyscy
zakasali
rękawy i w
czynie
społecznym
ruszyli
do
pracy. Trzeba
w tym miejscu podkreślić zaangażowanie w pracach druhów
Sylwestra Urmańskiego i Władysława Ponczka. W 1957 roku, w
sąsiedztwie ówczesnej szkoły podstawowej, stanęła nowa remiza.
Można by rzec, że parafrazując dokonania Kazimierza Wielkiego, pan
Franciszek - szef tutejszych strażaków - zastał remizę drewnianą, a
zostawił murowaną. Nowa strażnica, kolejne wyzwanie do
modernizacji – dzięki wysiłkom komendanta jednostka została
wyposażona w kolejną motopompę oraz sprzęt towarzyszący.
Jednostka OSP w Wielkim Bukowcu stała się jedną z
najnowocześniejszych wiejskich jednostek w powiecie.
W latach 1965-79 Franciszek Krzyżanowski pracował jako dyspozytor w Kółku Rolniczym
w Wielkim Bukowcu, później w Pączewie. Nie ustawał w pracy społecznej silnie angażując sie w
sprawy rodzinnej wsi, a szczególnie w sprawy OSP. Kiedy kończyła się era amatorskiego
teatrzyku Krzyżanowski podjął kolejne dzieło - w 1962 roku założył Harcerską Drużynę
Pożarniczą oraz Młodzieżową Drużynę Pożarniczą, która istnieje do dnia dzisiejszego. Drużyna
harcerska, do której należał też pan Henryk Jaszczerski, otrzymała na cele szkoleniowe od
jednostki OSP starą sikawkę. Młodzież przepadała za komendantem, darzyła go wielkim
zaufaniem. Pan Franciszek odwzajemniał te uczucia – co roku urządzał pogadanki z dziatwą
szkolną na tematy pożarnicze, szkolił nowoprzyjętych strażaków. Praca z młodymi ludźmi
owocowała. Pod dowództwem pana Krzyżanowskiego jednostka OSP brała udział w corocznych
zawodach pożarniczych na szczeblu gminnym i rejonowym i zawsze zajmowała czołowe miejsca.
W 1959 roku jednostka zajęła II miejsce w zawodach na szczeblu wojewódzkim.
Kolejne dziesięciolecie i kolejna modernizacja. W 1972 w garażu remizy pojawił się
samochód bojowy marki Żuk wraz z całym wyposażeniem. A komendant Krzyżanowski dzięki
swej postawie zyskiwał wśród społeczności wsi, a szczególnie wśród strażaków, coraz większe
uznanie…
EPOKA TRZECIEJ REMIZY
Pod koniec lat 80-tych komendant, strażacy i mieszkańcy Wielkiego Bukowca postanowili
– we wsi musi pojawić się nowa remiza, taka z prawdziwego
zdarzenia. Zawiązał się Społeczny Komitet budowy remizy.
W jego skład weszli: Franciszek Krzyżanowski, Roman
Woźniak, Ryszard Brzeziński, Andrzej Czubek i Wiesław
Raszeja. Znowu wielka praca w czynie społecznym.
Strażacy i mieszkańcy wsi. Niestety komendant zaczął
podupadać na zdrowiu. Mimo to cały swój wolny czas
poświęcał budowie nowej strażnicy. Nie było mu dane
doczekać jej zakończenia. Zmarł 21 października 1991
roku. Nowa remiza została oddana do użytku w 1993 roku.
Już w listopadzie tego roku
Rada Gminy w Skórczu
nadała nowej remizie OSP w
Wielkim Bukowcu imię Franciszka Krzyżanowskiego jednocześnie
fundując tablicę pamiątkową. Widać, że patron opiekuje się
remizą. Żadna inna jednostka w gminie Skórcz nie rozwija się tak
prężnie, jak ta w Wielkim Bukowcu.
Pod koniec 1993 roku w nowej remizie stanął drugi samochód bojowy. Tym razem był to
dar ze Szwecji, aż spod koła podbiegunowego - okazała Scania, która służy jednostce do chwili
obecnej. W uroczystym przekazaniu samochodu brał udział kierowca Szwed oraz pani
mieszkająca w okolicach Zblewa, a przebywająca kilkanaście lat w Skandynawii, dzięki pomocy
której możliwe było sprowadzenie auta. Jej pomoc w porozumieniu się z kierowcą była
nieoceniona, ponieważ gość ze Szwecji nie mówił ani po niemiecku, ani po angielsku. Co prawda
niektórzy druhowie próbowali porozumieć się po rosyjsku, ale z tego też nic nie wyszło.
Mając dwa wozy bojowe, system
wywoływania
selektywnego
oraz
odpowiednio przeszkoloną załogę, a więc
spełniając wszystkie konieczne wymogi,
jednostka OSP w Wielkim Bukowcu została
w 1997 roku włączona do Krajowego
Systemu
Ratowniczo-Gaśniczego.
Tym
samym udowodniła, że jest zdolna do
skutecznej walki z pożarami i innymi
klęskami żywiołowymi, że jest zdolna do
ratownictwa
technicznego,
drogowego,
ekologicznego i medycznego. Stała się integralną częścią systemu bezpieczeństwa Polski. Mówiąc
najprościej – w tej chwili, jeżeli np. Państwowa Straż Pożarna w Starogardzie Gdańskim
otrzymuje sygnał, wołanie o pomoc, to jeżeli uzna, że jednostka w Wielkim Bukowcu jest jedną ze
znajdujących się bliżej miejsca tragedii, zdalnie włącza syrenę strażacka w tutejszej, wiejskiej
remizie i świetnie wyszkoleni strażacy bezzwłocznie ruszają na ratunek! Niestety syrena włącza
się często…
To oraz aktywna praca dla społeczności lokalnej przez te wszystkie lata istnienia stały się
koronnym argumentem, który zaważył na decyzji Rady Gminy Skórcz o przyznaniu OSP w
Wielkim Bukowcu, jako pierwszej jednostce w gminie Skórcz, sztandaru, który jednocześnie
został odznaczony przez Komendanta Głównego Związku OSP Waldemara Pawlaka złotym
medalem za zasługi dla pożarnictwa. Uroczystość miała miejsce na gminnych obchodach Dnia
Strażaka w maju tego roku.
W homilii, podczas mszy świętej, Powiatowy Kapelan Strażacki ks. Stefan Rogowski zauważył, że
na uroczystościach takich jak te, na mszach świętych w intencji strażaków gromadzą się głównie
oni sami oraz ich rodziny. Kapelan zadał serię pytań: „Gdzie są ci, którym oni niosą pomoc? Czy
nie powinni się za nich modlić? Czy nie powinien to być hołd wdzięczności za tych, którzy w
trudnych sytuacjach zostawiają wszystko i niosą pomoc? Czy nie powinno to być wyrzutem
sumienia dla tych, którzy korzystają z pomocy, rzetelności i bezinteresowności strażaków, a nie
potrafią wyrazić tej wdzięczności modląc się o Boże błogosławieństwo, bezpieczeństwo, by jak
najdłużej mogli tę pomoc nieść?” Ks. Rogowski życzył wszystkim strażakom, aby jak najczęściej
wyjeżdżali, ale na zawody, a do gaszenia pożarów - jak najrzadziej.
DZISIAJ
OSP Wielki Bukowiec to 45 druhów (w tym
kilku seniorów) oraz 10 członków Młodzieżowej
Drużyny Pożarniczej. Członkowie biorący udział w
akcjach
ratowniczo-gaśniczych
posiadają
odpowiednie
przeszkolenie
w
zakresie
podstawowym, jak również w zakresie ratownictwa
medycznego. Ba! Szkolą się permanentnie!
Do najbardziej zasłużonych członków OSP w
okresie
powojennym
należą:
Franciszek
Krzyżanowski,
Zbigniew
Czubek,
Władysław
Ponczek, Sylwester Urmański, Alfons Kreja, Paweł
Czerwiński, Mieczysław Mistelski, Gerard Gracz, Andrzej Czubek.
W skład obecnego zarządu wchodzą: Henryk Jaszczerski – Prezes Zarządu OSP
(Wiceprezes Miejsko-Gminnej OSP w Skórczu), Wiesław Raszeja – Naczelnik OSP, Roman Szuta –
Z-ca Naczelnika OSP, Jerzy Wontka – sekretarz, Andrzej Krzyżanowski – skarbnik, Bogusław
Sójka – gospodarz, Zbigniew Jaszczerski – opiekun MDP.
Aktualne wyposażenie strażnicy to: samochody bojowe Scania i Żuk, motopompy PO-3,
PO-5 wraz z wyposażeniem, pompa pływająca „Niagara”, pompa elektryczna nurkowa, dwa
agregaty prądotwórcze, najaśnice, dwie pilarki spalinowe, piła spalinowa do betonu i stali, cztery
aparaty oddechowe, zestaw hydrauliczny „Lukas”, zestaw ratowniczy R-1, radiostacja
stacjonarna, dwie radiostacje samochodowe, dwie radiostacje nasobne. Jednostka posiada
system wywoływania selektywnego.
Bolączki? Pan Henryk Jaszczerski mówi, że główna to brak wozu bojowego na miarę XXI
wieku. Przynależność do KSRG wiąże się z przyznawaniem funduszy, które trzeba wydać w
danym roku kalendarzowym. Gdyby można było je kumulować, to OSP Wielki Bukowiec mogłoby
sobie kupić taki wóz samo. Niestety nie można. Poza tym już czas wyremontować obecną remizę
– szczególnie ogromną salę konferencyjno-taneczną.
O strażakach z OSP Wielki Bukowiec można pisać wiele… O doświadczonym kierowcy
Scanii – Mieczysławie Mistelskim, który wyjeżdżając na nagłą akcję dostał za kierownica ataku
serca
i
zmarł…
O
wielu
akcjach
ratunkowych, w których niejednokrotnie
śmierć zaglądała strażakom w oczy… O tym,
że wielu druhów z OSP w Wielkim Bukowcu
służy w PSP, a po przejściu na emeryturę
wraca do oddziału ochotniczego i swoim
doświadczeniem dzieli się z pozostałymi… O
tym, że syn Andrzeja Czubka, Andrzej
Czubek (junior) pochodzący z Wielkiego
Bukowca jest teraz naczelnikiem OSP w
Pączewie (gdzie mieszka z żoną i dziećmi) i
zasłynął już założeniem prężnie działającej
tutaj MDP (również żeńską!)… Wielki
Bukowiec to prawdziwe źródło dzielnych, aktywnie działających dla środowiska lokalnego
strażaków!
Barbara Dembek-Bochniak