Popko.pl - Ezoteryczny posiew

Transkrypt

Popko.pl - Ezoteryczny posiew
Popko.pl - Ezoteryczny posiew
Autor bez ogródek na przykładzie jednego ze swoich doświadczeń
ukazuje, w jaki sposób ezoteryczny fałsz nie tylko ludziom nie pomaga, ale i
wykorzystuje ich jako nośniki swoich chorych idei. A wszystko w białych
rękawiczkach i z pełną aprobatą oszukanych zręcznym słowem ludzi.
Historia prawdziwa i chyba obrzydliwa…
Potęga radiestezji i ludzkiego zagubienia
„Witam
Konsultacja była 26 maja br.
Dot. klątwy rodzinnej, obejmująca 5 osób.
Twierdził Pan, że klątwę Pan zdjął, bzdura. To jest bardzo mocna klątwa.
Fakt, że dotyczy 5 osób żyjących w różnych miastach i środowiskach, ale sprowadza się do jednego
wspólnego mianownika - kobiety z mamy dzieci, mimo, że każda z nas jest zdrowa. Nie wspomnę jak
bardzo każda pragnie lub pragnęła dziecka..... wiek biologiczny kobiety niestety kończy się w
przeciwieństwie do mężczyzn.
W ogóle Pan nie wyczuł że moja energetyka jest bardzo silna, zignorował mnie Pan, nie mam
pojęcia dlaczego, dlatego wątpie w Pana moc.
Moje pragnienie dziecka była i nadal jest tak wielka, że nie da sie opisac słowami a mimo to dzieci
miec już nie będę, więc sama siła i energia tutaj nie wystarcza.
Byłam na warsztatch u Alicji Xxx - zapewne Pan zna. Moja energetyka wg. wahadła jest bardzo
wysoka najwyższa na skali. Sama Alicja twierdziła że mam to coś nawet siłę uzdrawiającą.
Mam swoje wahadło zakupione u Alicji.
Dodam też, że inne "istoty" próbują się skontaktować ze mną, bez względu czy ja chcę czy tez nie.
Mam stały kontakt z moją znarłą babcią.
Przy takiej wysokiej energetyce, cóż klątwa nie odpuszcza, a niech mi tylko Pan nie wmawia
że ja ją przyciągam, ja wszystko robię aby klątwa odeszła raz na zawsze. Szczególnie że klątwa
dotyczy mojej siostry a właściwie jej zdrowia, więc mam dodatkowo motywację. Nie mam siły
opisywać, jak sie uwidacznia. Czuję, ze wreszcie moja energetyka pokona złe.
"Złe moce" są bardzo mocne, wiem bo odczuwam je. Prosiłam o pomoc, bo sama nie radziłam
Strona: 1/9
http://www.popko.pl/ezoteryczny,posiew.xhtml
[2017-03-04 14:38:44]
sobie, mimo, że się tak starałam i staram.
Myślałam, że Pan mi pomoże, ale niestety pomyliłam się, oprócz zarozumiałości, oschłości,
asympatyczności nie mam Pan dobrych wibracji, zatracił je Pan.
Gdyby Pan był tak dobry jak opisuje samego siebie to wyczułby Pan wibracje moje i dałby mi
wskazówki jak przeciwstawaic się "złej energii".
Dlatego napisałam - może i pomaga Pan ludziom, ale Pana zachowanie jest delikatnie
powiedziawszy chamskie.
A chyba powiniem Pan swoja osoba przyciągac ludzi a nie odpychać, Porównuje Pan siebie do
Jezusa, raczy Pan żartować, u Pana dobroci nie ma. Nie jest Pan jedyny na świecie z takimi
umięjętnościami ( wątpliwymi ) i to już świadczy o wielkim rozbudowanym aż nadto EGO.
Pozdrawiam Beata M.”
Owo podsumowanie mojej pracy otrzymałem od osoby, która nie tylko nie jest w stanie wyjść z życia
przeszłością, ale i nie chce słyszeć o tym, że w kierowanym do ludzi i świata złu sama siebie zatraca.
Od zawsze szczególną uwagę zwracam na to, by umiejętnie ostrzegać ludzi zatracających się w
egoizmie i znieprawieniu przed zgubnymi skutkami utrzymywania takiej postawy, postawy niszczącej
zapisy duszy. Podpowiadam im, skąd to się wzięło i jakie są tego konsekwencje. W tym przypadku
miałem do czynienia nie tylko z autentycznym ludzkim złem na średnim poziomie, ale i z zaburzeniami
energetycznymi, które niszcząco oddziaływały na psychikę i obszar emocjonalny, a z takimi ludźmi się
nie dyskutuje, bo oni wszystko wiedzą najlepiej. Ale ja, bez względu na konsekwencje, do jakich taka
szczerość prowadzi, zawsze wykładam kawę na ławę - tak samo zrobiłem i tym razem. Taki już mój los.
Muszę informować o tym, czym się kończy życie nienawiścią, jak przekształca ono duszę i z jakimi
siłami ją po śmierci ciała fizycznego splata.
Swoje tej pani wyjaśniłem, ale zgodnie z umową skasowałem u niej wszystkie kody i programy, jakie ją
niszczyły, jak i ustawiłem energetykę pod klucz. Dorzuciłem jednakże, że moje działania nic nie dadzą,
o ile rzeczona pani nie zmieni swej postawy i nie przestanie żyć nienawiścią do ludzi, jak i swoją
przeszłością. No cóż, stało się to, przed czym chciałem ją uchronić. Siła zła i przyzwyczajenia zrobiły
swoje.
Ale w tym przypadku wystąpił na scenie jeszcze drugi bohater - pani radiestetka, która nie tylko nie
była w stanie wykryć rodzaju wibracji kształtujących pola energetyczne owej osoby, ale i uznała ją za
wyjątkowo silną i doskonałą. Pani radiestetce nie można pozornie nic zarzucić, bo jak i cala radiestezja
bierze się za rzeczy, o których nie ma wielkiego pojęcia, choć ona sama (pani Alicja) robi co może, by
swoje umiejętności jakoś wykorzystać dla ogólnego dobra. Niestety, są one co prawda wystarczające
do zaistnienia na firmamencie polskiej radiestezji, ale zbyt ubogie do oceny stanów energetycznych
ludzkich powłok. Najwybitniejsi polscy radiesteci pojmują zaledwie 20% wszystkich praw
energetycznych, z jakich powinni zdawać sobie sprawę, nie mówiąc już o całkowitej nieznajomości
praw duchowych, czego nie ukryje nawet „pielgrzymka do Częstochowy”, o której pani Alicja
tryumfalnie informuje na swojej stronie, przedstawiając honorowy dyplom potwierdzający jej osobiste
w tej pielgrzymce uczestnictwo (wyjątkowy powód do dumy). Ja bym się do tak ostentacyjnego
Strona: 2/9
http://www.popko.pl/ezoteryczny,posiew.xhtml
[2017-03-04 14:38:44]
akcentowane związków z kościołem nie wyrywał, bo dowodzi to nieznajomości spraw duchowych i
energetycznych, zwłaszcza pod kątem siły oddziaływania programów religijnych, ale widać nie
nadeszły jeszcze czasy, gdy taką postawę będzie można z czystym sumieniem uznać za niewłaściwą w
przypadku człowieka, który powinien posiadać elementarną wiedzę z zakresu spraw energetycznych.
Dlatego w ogóle nie dziwi mnie nietrafna diagnoza osoby, która z tą samą sprawą, co do mnie, zwróciła
się i do niej. I choć nasza pani radiestetka wydała kilka książek ezoterycznych i prowadzi szkolenia
radiestezyjne, nie oznacza to, że jest ona w stanie prawidłowo zbadać i ocenić energetyczny i duchowy
stan istoty ludzkiej. Według niej poziom wibracji decyduje o wszystkim, tak wszystko tłumaczy i
dookreśla, że wystarczy tylko, by był duży, a już mamy potwierdzenie na to, że stykamy się z czymś
cudownym. To jak ze sterydami, które rzeczywiście dają kopa, ale po zażyciu których dość szybko
okazuje się, że była to błędna decyzja.
Mając takie podejście do badania ludzkiej wibracji, można łatwo dojść do wniosku, że zdecydowanie
korzystniejszym jest przepuszczenie przez mózg prądu o dużym natężeniu, niż prądu płynącego z
bateryjki – i nic to, że szare komórki się zlasują. Odczytane u klientki mocne wibracje uznała za coś
wyjątkowego (w ramach przyswojonej wiedzy), z czym się całkowicie zgadzam, lecz nie potrafiła
zinterpretować ich charakteru. Niestety ich intensywności nie ukształtowała ludzka doskonałość, tylko
wynikła ona z uwielbienia tzw. pasm astralnych, w jakich rezydują siły przeciwne ludzkiemu
rozwojowi. Ale skąd niby pani Alicja miała o tym wiedzieć, skoro dysponuje wiedzą przekazaną przez
swoich poprzedników, którzy także otrzymali ją w spadku po dziadach, przy czym żaden z nich,
powiadam żaden, osobiście nie otarł się o energetyczny archetyp, czyli nie wszedł przez swoje DNA
w doświadczenie, które rozpoczęło cały ciąg zdarzeń, jakie starali się odczytać.
Owa pani nic nie wie o przeciwnym rotacjach, cieniach, odmiennych rodzajach energii w tej samej fali
czy też o wewnętrznym antagonizmie fali. Nie wie nic, bo niby skąd. Cała polska radiestezja oparta jest
na modelu fali, a nie na punkcie, który zakrzywia czas i przestrzeń. Nasza szkoła nadaje się do
szukania wody i ogólnego podsumowania zdrowia ciała fizycznego, ale jest niemal bezskuteczna w
diagnozie ludzkich pól pozawnętrznych i pozazewnętrznych. To po prostu poziom kamienia łupanego,
czego dowiódł Leszek Żądło, tworząc takie radiestezyjne bzdury odnośnie psychoanalizy i wibracji
przestrzeni, że nie pozostało nic innego, jak tylko okrzyknąć go geniuszem. Co z tego wynikło, wraz z
proponowanymi przez niego praktykami, dziś już wszyscy wiemy. Nie wystarczy przeczytać kilka
książek i przyswoić sobie z nich cudze treści, by być uznanym za znawcę tematu, trzeba samemu wejść
w doświadczenie, a tego żaden polski radiesteta nie robi. Podejrzewam nawet, że nikt takiej potrzeby
nie odczuwa, bo i po co. To jak z małym dzieckiem, które wierząc, że dzieci rodzą się w kapuście, stara
się jednak odczytać za pomocą diagramów poziom seksualności kobiety. To jest dopiero zagwozdka…
Cała strona pani Alicji puchnie od przestarzałej wiedzy, od wiedzy opartej na stworzonych przez ludzki
umysł założeniach, założeniach ujmujących rzeczywistość tylko fragmentarycznie, czego przykładem są
prezentowane energetyzatory. Zachwala ich działanie, bo przecież zwiększają częstotliwość fal Bovisa,
ale nie wie, że przy okazji niekorzystnie przekodowują, a nawet uszkadzają DNA. To poważny deficyt
wiedzy. Proponowane zaś „Gwiazdy duszy” już po trzech tygodniach korzystnego działania odwracają
skutek z pożądanego na niepożądany. Ich twórcom do głowy nie przyszło, że zamykają w przestrzeni
jądro duszy. Poprawa samopoczucia jest zauważalna tylko na poziomie ciała fizycznego i podstawowej
energetyki, ale już na poziomie jądra duszy i świadomości obserwuje się powstanie niskich wibracji,
zaś w ciele fizycznym ze zdziwieniem obserwuje się spadek czystej energii komórkowej.
Nie wiem też, po co ktoś wpadł na pomysł stworzenia takich znaków energetycznych jak „Gwiazda
Strona: 3/9
http://www.popko.pl/ezoteryczny,posiew.xhtml
[2017-03-04 14:38:44]
Heksa”, „Przekaźnik energii kosmicznych” czy „odcinacz złych energii Złe Oko”, skoro robią one
dokładnie odwrotnie to, co się im przypisuje.
Ja piszę te słowa świadomie i w przeciwieństwie do polskiej radiestezji wiem, o co w tym wszystkim
chodzi. Prawdę powiedziawszy czekam na chwilę, gdy będę mógł wyraźnie ukazać jej braki i
niedomagania. Z drugiej zaś strony cenię jej atrybuty, byle nie próbować stosować jej w obszarach, do
których radiesteci nie mają dostępu. Przykładem tej niedoskonałości jest stosowanie odpromienników
w przestrzeniach „zainfekowanych” niską a „istnieniową” wibracją, co doprowadza potem do
powstania autentycznych nawiedzeń i przejść w światy niskowibracyjne. Co z tego wynika, mogą się
Państwo tylko domyślać. Ujmijmy to jednym zdaniem: ludzi, u których takie cuda radiestezji się
instaluje, często spotyka tragedia egzystencjalna i zdrowotna. Sprzątam takie przestrzenie po
niektórych radiestetach od wielu lat. A chlubią się tytułem mistrza radiestezji.
Zdaję sobie sprawę z tego, że część reklamowanego sprzętu ma atest radiestety sądowego, problem w
tym, że nie zmierzył on, jak oddziałują one na ludzką świadomość i pole egzystencjalne. Nadto, co
zaskakujące, takie wynalazki nieźle wzmacniają potencjał ludzi z natury wykorzystujących innych dla
swoich celów. Tu badań brakło.
Co zaś do intencji pani Alicji, to cóż, jest to zwyczajny człowiek, ani dobry, ani zły, taki który stara się
ludziom pomóc. Jak każdy z nas. I jak każdy posiada pewne zdolności uzdrowicielskie. Są, jakie są, ale
skoro zgłaszają się do niej osoby w ogóle nie wierzące w swoje samouzdrawianie, to widać trafnie
znalazła ona swoje miejsce w tym świecie. Wielu tak działa i chwała im za to.
Inną rzeczą jest nieznajomość większości praw energetycznych. Wystarczy spojrzeć na temat zajęć
reklamowanego przez nią Ośrodka Edukacji Radiestezyjnej, by się złapać za głowę. Dopiero tutaj
widać, czym jest próba oceny świata energetycznego za pomocą fali. Jednak ta przypadłość dotyczy nie
tylko pani Alicji, ale i całej radiestezji, tej radiestezji dostępnej ludziom.
Mogę pokazać, jak prosto można sprawdzić jakościową różnicę, jaka istnieje między znaną z Atlantydy
radiestezją punktową, a wykatalogowaną wraz ze wszystkimi rytuałami radiestezją falową, czyli tą, z
którą mamy do czynienia na co dzień. Wystarczy, że ustawię w przestrzeni jeden punkt, jeden jedyny,
gdziekolwiek chcecie: w domu, w mieszkaniu, w człowieku, w zwierzęciu, a radiesteci z całą swoją
wiedzą i z całym znanym sobie sprzętem radiestezyjnym niech się wtedy postarają dorównać sile
zmian, jakie ów punkt wprowadza.
I kolejny przykład na to, czym jest „ezoteryczne forum doskonałości”. Pani Alicja żyje z
organizowanych przez siebie kursów, gdzie uczy transformowania przestrzeni energetycznej według
tzw. radiestezyjnych zasad. Uczy o kryształach, o feng shui, o promieniowaniach, posługiwania się
sprzętem radiestezyjnym i o tysiącu innych „wielkich sprawach” po to, by człowiek i jego przestrzeń
były zdrowsze. Nauki trwają i trwają i swoje kosztują. Powiedzcie mi więc, jak to się dzieje, po
wrzuceniu do górskiego strumienia zdjęcia siebie i własnego domu można osiągnąć więcej,
niż poprzez zastosowanie wszystkiego tego, co proponuje pani Alicja i polska radiestezja? I
możemy to zrobić to za darmo, i bez straty czasu na uczenie się tego, co jest co prawda jakąś
formą odkrywania rzeczywistości, ale bardzo uwstecznioną wobec radiestezji punktowej.
Tę dziwaczną rytualność i niepotrzebną przedmiotową rozbudowę radiestezji widać na przykładzie
mandali, homeopatii i różnego typu oferowanego przez nią sprzętu. Sam mam od nieżyjącego już pana
Baja cały komplet jego wahadeł, bo mi się spodobały artystycznie, tak jakoś skojarzyły ze starociami, z
odchodzącą epoką, że musiałem je zakupić, ale gdybym przyjął kolejne założenia rytualne wynikające z
Strona: 4/9
http://www.popko.pl/ezoteryczny,posiew.xhtml
[2017-03-04 14:38:44]
ich stosowania, to musiałbym zrezygnować z odczytywania wszystkiego zwykłym patykiem.
Nie jestem dumny z tego, że piszę w tym miejscu o tym, że można działać inaczej, prościej, bo to
świadczy o czyimś zacofaniu i programowej reglamentacji wiedzy. Nie chodzi tu także o moją
zarozumiałość, bo sam się wielu rzeczy wciąż uczę (oświeconym nie jestem), ale o uświadomienie wam,
że nadchodzi NOWE, a w owym NOWYM nie ma miejsca na ocenę energetyki i duchowości istoty
ludzkiej metodami starej radiestezji, które są w tym przypadku wręcz naiwne.
Na dodatek wszystkie akcesoria radiestezyjne są niczym wobec kawałka złamanego kija, jeśli trzyma
go w ręku czysty energetycznie człowiek. Chyba że chodzi o nadanie radiestezyjnym rytuałom bardziej
artystycznej formy wyrazu, co zawsze ma swój osobliwy urok.
Radiestezję i energetyczne uzdrawianie obwarowano takimi zasadami, że trudno się już w tym
wszystkim połapać. Niedługo wszyscy zapomną o tym, że wystarczy „być”, by „zmienić”, i że cała
zabawa z rytualną oprawą miała jedynie spotęgować twórcze uniesienie, a nie stać się kolejnym
ograniczeniem, które należy pokonywać siłą kolejnych rytuałów. To człowiek jest techniką, a nie
zabawowe przyrządy. On sam. Wystarczy, by chciał. Liczą się intencje, a nie zasady i ezoteryczne
„pierdoły”.
Reasumując, a więc podsumowując nieprzyjemny email niezadowolonej klientki, zadajmy sobie
pytanie, dlaczego z taką radością przyjęła ona zapewnienie pani Alicji o tym, że ona sama jest niemal
doskonała? I drugie pytanie: dlaczego w ogóle owe słowa o nadzwyczajnej mocy i doskonałości owej
klientki padły? Po trzecie: i co w takim razie z tych dwóch pytań wynika?
Po pierwsze zawsze chętnie otworzymy drzwi, za którymi będą nas chwalić i ze wszystkiego
rozgrzeszać, gdzie w kółko będą powtarzać, że jesteśmy cudowni i że w ogóle nic nie musimy zmieniać.
Po drugie, jak powiemy klientowi, że jest cudowny, to mamy jak w banku, że z naszych usług będzie
korzystać dotąd, dopóki mu się nie znudzimy.
Po trzecie swój swojego znalazł: jeden szuka pochlebstw, drugi chętnie nimi uraczy, zwłaszcza, gdy
sam nie wie, co tak właściwie odczytuje, ale skoro klient płaci, to nie bądźmy dziećmi…
I to jest nasza wspólna tragedia. Kościelne i ezoteryczne misteria niczym się nie różnią – solidarnie
niszczą jądro ludzkiej istoty, wciąż hamując jej rozwój i zachęcając do trwania w duchowym lenistwie.
To wciąż wymiata.
Na szczęście zezwolono mi uruchomić Akademię Wiedzy, gdzie bezpłatnie każdy z was prędzej czy
później sięgnie po wiedzę pozwalającą mu się w tej grze pozorów odnaleźć. Ale w nowym jutrze nie
będzie miejsca na zwodnicze gry energetyczne z ludzką wibracją i z ludzkim umysłem, tylko pojawią
się poranki, w których ludzki duch zacznie tę rzeczywistość zmieniać podług własnych praw. Ludzkie
„samostwarzanie” na poziomie fizycznym i energetycznym odejdzie w niepamięć. Nadejdzie czas
duchowych przemian i działań.
Przestaną też schodzić na ziemię dusze, które będą starały się nam wmówić, że przyrównujemy się do
Jezusa i że jesteśmy źli, bo nie chodzimy do kościoła. Przecież każdy z nas chciałby się kiedyś stać tak
czystym jak nasz Mistrz, jak nie w tym, to w kolejnym wcieleniu. Wielu przekroczyło ten próg dzięki
Drodze Otwartego Serca, może więc i niektórym z nas uda się w końcu ta sztuka. Życzmy sobie tego z
całego serca, bo byłby to niezbity dowód na to, że nadchodzi zapowiadany koniec epoki duchowego
Strona: 5/9
http://www.popko.pl/ezoteryczny,posiew.xhtml
[2017-03-04 14:38:44]
mroku i intelektualnej ciemnoty.
[…Zacząłem wahadełkować w wieku czterech lat, by potwierdzić w sobie chęć zrobienia tego, czego
się domyślałem, kiedy nie docierały do mnie podszepty sił przyrody. Powiesiłem wtedy zwykły kawałek
patyka na sznurku i natychmiast rozwiązałem zagadkę: lepiej było iść na ścieżkę rowerową niż na
stawy koło przedszkola. Tak rozpocząłem swoją przygodę z radiestezją, z czymś, o czym nie
wiedziałem, że w ogóle istnieje i że taką właśnie nazwę nosi. Dla mnie była to sztuczka z
odnajdywaniem dróg i nic więcej.
Do dziesiątego roku życia wykopałem w rejonie Wałbrzycha tyle górskich kryształów, ile nikt z was
nigdy na oczy nie widział. Słuchałem, co mówią, i poznawałem ich utajoną i niebezpieczną dla
człowieka moc, jak i zdolność do aktywowania „zaklęć”. Dlatego nie posługuję się nimi i w domu nie
przechowuję. Wbrew obiegowej opinii nie powinno się z nich korzystać, bowiem zawsze będą
generować pola i programy obiektów silniejszych od ludzkiego umysłu. Są za to cennym
sprzymierzeńcem dla tych osób, które za ich pomocą chcą mieć większy wpływ na drugiego człowieka.
Nie przez przypadek rozczepiają światło i wiążą się na stałe z silniejszą wibracją. To samo dotyczy
pierścienia Atlantów, który wręcz rujnuje duchowe pasma w człowieku, podpinając go dodatkowo pod
potężne projektory ciemności.
Jednak to właśnie one, czyste, nie tknięte „złą” wibracją kryształy nucą pieśń o powstaniu świata z
jednego punktu, na którym Bóg oparł cały Hologram. Każde zdarzenie w przestrzeni czy ich
konfiguracja ma swój reflektor, czyli punkt ją scalający i wyświetlający. To jego się powinno
analizować, a nie hologramy, które z sobą wojują lub się wspierają. To nie po przegrupowaniu wojsk
mamy się domyślać kierunku uderzenia, ale po przyjrzeniu się zachowaniu Hitlera i Stalina, którzy jako
mniejsze hologramy zawsze są dla swych dzieł punktami sprawczymi. Tego radiestezja falowa nie
pojmuje.
W jej przypadku w ogóle trudno mówić o odczycie fal, bo sonduje ona zaledwie echo wywołane przez
hologramy, więc gwoli uczciwości powinniśmy ją nazwać pseudofalową, a to rzeczywiście nie za dobrze
rokuje. Ona nie żyłę wodną odnajduje, lecz jej echo w hologramie. Tę metodę można wykorzystać w
przypadku badania terenu, ale nie sprawdzi się ona w ocenie całości istoty ludzkiej. Za jej pomocą
można odczytać wyłącznie fragment ludzkiej energetyki, i to tej związanej z najmniej znaczącymi jej
częściami, co najczęściej wprowadza ludzi w błąd, zwłaszcza gdy pytają o zawarty w sobie sens
istnienia i o autentyczne związki z całością.
Akupunktura jest pewnym naśladownictwem radiestezji punktowej. Tu zrozumiano, że dużo łatwiej jest
kształtować pola bioenergetyczne poprzez sterowanie punktami owe pola wyświetlającymi, niż za
pomocą innych pól, co pociąga za sobą potrzebę użycia wielkich energii, przez co cała zabawa
nierzadko kończy się całkowitym rozwibrowaniem istoty ludzkiej. Bioenergoterapia też jest formą
działań falowych, podczas gdy energoterapia jest już czymś pośrednim między punktem a falą.
A już największym problemem dla radiestezji w ocenie stanu energetyczno-duchowego istoty ludzkiej
jest nie tylko nieumiejętność dostrzeżenia „punktu”, ale i ugruntowanego stanu energetycznego, który
informuje nas o autentycznej postawie człowieka wobec ludzi i świata. Dzieje się tak dlatego, że
radiesteta łapie wyłącznie echo fali, a owo można tworzyć wedle własnego widzimisię. Wystarczy na
chwilę przeistoczyć się we wzór uczciwości, by wyprodukować promieniowanie przeczące naszej
prawdziwej postawie. Falę łapie za to sprzęt radiestezyjny typu quantec, który odczytuje stan zdrowia
Strona: 6/9
http://www.popko.pl/ezoteryczny,posiew.xhtml
[2017-03-04 14:38:44]
ludzkiego organizmu na podstawie analizy fal. Ale i on nigdy do „punktu” nie dotrze.
Ten kto chwyci w swoje dłonie „punkt”, ten więcej dla istoty ludzkiej i świata uczyni, niż wszyscy
radiesteci i kościół razem wzięci. A co najważniejsze, wykaże miałkość ezoteryczno-religijnych nauk.
Zapytam się wprost, czemu biała kartka papieru dotknięta moją dłonią więcej dla zdrowia ludzkiego
uczyni, niż cała wiedza i wszystkie umiejętności pani Alicji, mimo że jestem takim samym człowiekiem
jak ona? Dlaczego rzucone do górskiego strumyka zdjęcie domu więcej korzystnych zmian w jego
energetycznej przestrzeni spowoduje, niż zastosowanie całej tony odpromienników i energetyzatorów,
jakie widnieją na stronie naszej radiestetki? Dlaczego postawienie jedzenia na zagiętej kartce papieru
(zagięcie skierowane w stronę produktu) owo energią zasila, a odwrócenie kartki owe zdrowotne
wartości pomniejsza?
Dlaczego w ogóle doszło do tak dziwnej sytuacji, że zachowuję się w tym miejscu tak, jakbym był
typowym bufonem i arogantem? Dlaczego „wytykam” komuś braki w wykształceniu, choć sam jestem
w obliczu boskiego majestatu takim samym ziarnkiem piasku, jak pani Alicja? O co tu do cholery
chodzi?
…O was, moi drodzy przyjaciele. O to, byście w końcu pojęli, że ktoś przed tysiącami lat ustalił pod
siebie pewne zasady posługiwania się mocą energetyczną, jak i sposoby oceny tego świata. Ustawił
tak, by mieć z tego korzyść, by ludzie uwierzyli, że tylko on ma receptę na szczęście i że tylko u niego
można zaopatrzyć się w talizmany i wróżby. Potem tę dyskretną wiedzą sprzedał swoim uczniom,
którzy dla własnego zysku i z głupoty sieją ją po dziś dzień, wzmacniając jej programową siłę
oddziaływania, siłę pozbawiającą was wiary we własną moc. Dlatego, choć nieco skuteczna, ezoteryka
jest takim samym wyrodnym dziełem szatana, jak kościelna mistyfikacja i systemowy szantaż. To zło. I
zawsze będzie samą siebie wspierać. Mówię o „ezoteryce”, nie o ludziach starających się na swój
sposób innym pomóc. Proszę nie mylić pojęć.
Dopiero gdy się załapie zasady tej gry, człowiek zaczyna pojmować, co stracił, co odebrano jego
przodkom, jak zakłócono ruch energii w przestrzeni i jak odcięto go od Chrystusa.
Skup się, przyjacielu, na tej utajonej sile w sobie, a pojmiesz, że do osiągnięcia zdrowia i sytości tylko
Bóg jest ci potrzebny, człowiek zaś do szczęścia tylko w poznawaniu całości. A jak osłabniesz lub
zechcesz odnaleźć się w świecie energii i ducha, to pamiętaj, że kościół i ezoteryka zawsze ci zafundują
kocioł, z którego wyciągniesz jedynie część tego, co ci się w całości należy. I jeszcze za to słono
zapłacisz.
Uwaga: dawniej było jedno wahadło, potrafiło ono wszystko, bo nikt nie założył, że nie wszystko ono
potrafi odczytać i naprawić. Wszyscy je mieli i się nim posługiwali. Potem ktoś wpadł na pomysł, by
zmienić ten stan rzeczy i ponownie sprzedać to, co inni już nabyli. W ten sposób jedno wahadło zostało
podzielone na dwa, na wahadło do sprawdzań i na wahadło do działań. Dzięki temu można już było
sprzedać to samo co wcześniej i to w dwukrotnie większej ilości. Ale gdy ludzie zaopatrzyli się w
kolejny sprzęt i do naszego pomysłowego Dobromira ponownie zawitało widmo bankructwa, wtedy
postanowił on ponownie rozczłonkować wahadła. W ten sposób dwie podstawowe wersje pierwotnego
wahadła, ta do odczytów i ta do działań, znów zostały rozbudowane o kolejne swoje podwersje.
Pomnożenie wahadła do odczytów sprawiło, że każda z jego podwersji zaczęła doradzać w innej
sprawie – wahadło zielone mówiło o tym, co aktualnie robi kochanka, a czarne, gdzie przebywa żona.
Grube, gdzie są skarby, a chude, gdzie czai się wróg.
Strona: 7/9
http://www.popko.pl/ezoteryczny,posiew.xhtml
[2017-03-04 14:38:44]
W ten sam sposób postąpiono z wahadełkami wspomagającymi zdrowie fizyczne i egzystencjalne.
Jedne przypasowano do nerek, drugie do żołądka, trzecie do starczej demencji, a osiemdziesiąte piąte
do lepszego ustawiania walk kogutów.
Aż pewnego dnia komuś wyświetlono wizję o tym, by całkowicie rozdrobnić wahadła, każdemu z nich
polecając przesyłać do organizmu inne minerały i witaminy. Po co wyrabiać jedno wahadełko dla całej
tablicy Mendelejewa, skoro można rozszerzyć biznes o następne sto czterdzieści sztuk? A ponieważ
nasz pomysłodawca siłą woli osiągnął pewien próg sprawczy, to i po swojemu każdemu wahadełku
nadał oryginalny kształt. Reszta to zaakceptowała i waliła do hurtowni tłumami. Każdy wiedział, że
narzucony standard może być złamany dopiero wtedy, gdy ktoś mocniejszy energetycznie ustali nowy
kształt wahadła przeznaczonego do określonego celu bądź też zwiąże stare wahadło z nową projekcją.
W ten sposób rozbudowano radiestezję do granic absurdu, ale i też dzięki temu miliony bezrobotnych
ludzi znalazło swoją biznesową ostoję.
Potomkowie ezoterycznych protoplastów nie tylko produkują dziś rozmnożony jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki sprzęt radiestezyjny, ale na dodatek uczą tego, jak się nim skutecznie
posługiwać. Kiedyś brało się do ręki patyk i wszystko działało, jak należy. Dziś to już nie wystarcza. Do
odnalezienia się w ezoterycznym szaleństwie potrzebne są opasłe instrukcje obsługi, a ogłupiony
sprzecznymi informacjami umysł ani nie dostrzega, że w kółko wchodzi w jedno i to samo
doświadczenie, choć za każdym razem inaczej się ono nazywa. Tu reiki, tam praniczne uzdrawianie,
gdzie indziej wkładanie nóg do zimnej wody albo głowy do rozpalonego pieca. Tu dmuchamy w ucho,
tam pod pachę, raz walimy w gongi, to znów jęczymy nad kamertonami, ale wciąż w kółko robimy
jedno i to samo. Uświadomienie sobie tego prostego faktu (oszustwa) skutecznie blokują wszelkiej
maści „inicjacje”.
I tak to, co nasi przodkowie wymyślili z chęci zysku, ich naśladowcom wciąż przynosi niezłe profity.
Wystarczy tylko umieścić w przestrzeni właściwe oprogramowanie, by interes kręcił się w
nieskończoność. Jezus, który uczył kłaść ręce na głowie chorego i zwyczajnie go błogosławić (duchowa
siła intencji), pewnie się nie spodziewał, że po dwóch tysiącach lat Jego metoda przybierze tysiące
odcieni, z których każdą obwaruje się mistyką i stopniami wtajemniczenia. Doszło do takiego
pomieszania zdrowego rozsądku z głupotą, że normalni ludzie przestali wierzyć w to, że mogą się sami
uzdrowić. To tak jakby ryby zwątpiły w zdolność do oddychania pod wodą, przez co w akcie depresji
solidarnie by zaczęły zdychać jedna po drugiej.
Oczywiście wersja pierwszego wahadła wciąż obowiązuje, ale nie ma już ludzi zdolnych je odtworzyć.
Chyba że ktoś nie będzie obarczony piętnem ezoterycznych nakazów i zakazów i w wieku czterech lat
owo wahadło sam w sobie powoła do życia.
To samo zrobił kościół z Chrystusem. Mistyfikacją religijną doprowadził do tego, że człowiek przestał
się uważać za syna bożego, a więc i za istotę zdolną nie tylko do własnej przemiany, ale i do zmiany
całej rzeczywistości. Ja o tym nie wiedziałem i pozwoliłem sobie, bo nikt mi tego nie zabraniał, widzieć
świat takim, jakim jest.
Podsumowując: i radiestezja, i kościół odnoszą się po części do spraw istniejących, ale widzenie owych
spraw zostało tak zaciemnione, że ludzie nie są w stanie o własnych siłach się w tej mistyfikacji
połapać.
Bóg dał Chrystusa, a nierozważny człowiek dał się wmanewrować w kościół.
Strona: 8/9
http://www.popko.pl/ezoteryczny,posiew.xhtml
[2017-03-04 14:38:44]
Jezus dał wahadło, a oszuści zbudowali na nim ezoterykę.
Ale w obu przypadkach „punkt”, o którym mówił Budda, zawsze będzie początkiem wszystkiego
znanego. O ile więc, przyjacielu, chcesz gnić w chorobie i w kościelnych ławkach, to gnij, widać takie
doświadczenie jest ci na dziś potrzebne. Ale jeśli już rozumiesz, do czego zmierzam, to wystrugaj sobie
z drewienka wahadło i wejdź w modlitwę, a spotkasz się tam z Tym, który wcale nie mieszka w
Watykanie. Pamiętaj, Boga przed tobą nie można ukryć, można co najwyżej ci wmówić, że nie masz do
niego dostępu. To jak z radiestezją, która każe ci wierzyć, że jest jedyną drogą do twojej własnej
energetycznej potęgi. Odrzuć jej instrukcje, znajdź własne rozwiązania, a zadziwisz świat
skutecznością posłużenia się własną mocą. Twoja zawsze będzie bardziej dopasowana do twoich
własnych umiejętności.
Dotrzyj, przyjacielu, do punktu zerowego i stwórz świat na nowo. Byle starczyło ci mocy, samozaparcia
i czasu na ujrzenie skutków twojej radosnej twórczej ekspresji.]
I poprzyjmy tych ludzi, tych radiestetów i uzdrowicieli, którzy z czystości serca wciąż pragną,
by nasze wspólne życie jak najlepiej się układało… I liczmy na to, że zawsze znajdzie się ktoś,
kto błędy i niedostatki w rozumieniu świata ukaże, pozwalając nam wszystkim jeszcze
efektywniej się w tym świecie i w sobie odnaleźć.
Strona: 9/9
http://www.popko.pl/ezoteryczny,posiew.xhtml
[2017-03-04 14:38:44]

Podobne dokumenty