ROZWAŻANIA O SPRZEDAWCACH Rozpatrywaniu zagadnień

Transkrypt

ROZWAŻANIA O SPRZEDAWCACH Rozpatrywaniu zagadnień
ROZWAŻANIA O SPRZEDAWCACH
Rozpatrywaniu zagadnień związanych z przestrzeganiem przez sprzedawców
alkoholu prawa w zakresie ograniczenia sprzedaży nieletnim często w codziennej praktyce
towarzyszy mit o złym sprzedawcy, który dla zysku gotów jest sprzedać alkohol nawet
pierwszoklasiście. W przekonaniach wielu osób owi źli ludzie lekceważąc prawo zasługują na
najwyższe potępienie i kastracje społeczną. Należy ich zwalczać wszelkimi dostępnymi
środkami. Mit ten jest obecny w deklaracjach(!) wielu polityków i działaczy społecznych i
samorządowych, którzy wygłaszają pogląd, że wystarczy skutecznie
„WRÓG CZY PARTNER?
ścigać i karać by osiągnąć sukces w tej dziedzinie. Pogląd ten jest
często podzielany przez osoby zajmujące się profilaktyką alkoholowa,
działaczy ruchów trzeźwościowych i klubów abstynenta. Jednocześnie poglądom tym nie
towarzyszy skuteczne ściganie. Dzieje się tak z powodu różnorodnych uwarunkowań
społecznych. Nie neguję potrzeby ścigania i karania osób naruszających prawo. W poniższych
rozważaniach chciałbym jednak przeciwstawić wizji „złego luda” wizję nadziei na partnera,
który może być naszym sojusznikiem w działaniach profilaktycznych i wychowawczych
adresowanych do młodzieży. Partnerem, którego da się zrozumieć i zaprosić do
współdziałania. Partnerem świadomym i będącym jednym z podmiotów profilaktyki
środowiskowej. By tak się stało potrzebna jest analiza uwarunkowań związanych z działaniami
sprzedawców. Potrzebne jest rozumienie motywów i mechanizmów działania.
Kilka lat temu zdarzyła mi się pewna historia, którą często opowiadam na
szkoleniach dla sprzedawców alkoholu. Oto zabrałem do auta młodego autostopowicza.
Jechałem właśnie na szkolenie grupy sprzedawców w jednej z niewielkich podmiejskich
miejscowości. Było to po emisji słynnego programu: „Arizona” o
„ARIZONA”
rozpiciu mieszkańców „poPGR-owskiej” wioski.
Kuba Strzyczkowski z pr. III PR dzwonił właśnie (na antenie) do producenta wina
Arizona i zadawał pytanie: Ile butelek „Arizony” Pan sprzedaje miesięcznie? Rozmówca
chwilę się zastanawiał, po czym padła odpowiedź: ok. 6 ml. Trzeba było powtórzyć odpowiedź
by dziennikarz uwierzył, że się nie przesłyszał. My także roześmialiśmy się zszokowani z
niedowierzaniem, a dla mnie był to dobry powód do zadania młodemu człowiekowi pytania:
-Ty tez pijesz takie wino?
-Nooo takie to nie...
-A jakie alkohole pijesz? Drążyłem
-No takie lepsze... whisky...., gin z tonikiem..., albo dobre szampany... takie powyżej
stówy, bo tych ruskich sikaczy nie znoszę.
Przełamując zdumienie spytałem: A skąd bierzesz ten alkohol? Przecież nie masz 18
lat.
-No nie – przyznał bez skrępowania. – Mam 16... Ze sklepu...
-Jak to robisz?
-Po prostu płacę... I wychodzę...
-Nie musisz udawać dorosłego? Pokazać dokumentu?
-Przecież wszyscy mnie tu znają...
Po 20 minutach od tej rozmowy, rozpoczynając szkolenie, zapytałem grupę
sprzedawców z miejscowości, w której mieszkał chłopak: Czy Państwo sprzedajecie alkohol
16 latkom? Oczywiście, że nie – zgodnie stwierdzili.
-To jak to się dzieje? –Spytałem i opowiedziałem im rozmowę z młodzieńcem.
-Nooo... Wie Pan... zdarza się.
Owe zdarza się jest najczęściej wygodnym pretekstem do ucieczki z poczucia winy.
Bo przecież zdarzyć się może każdemu. Nikt nie jest idealny. Nikt z nas. I jakby w tle kryje się
sugestia. -Ale tak w ogóle to się staram...Nie sprzedaję...To się tylko zdarza...
Denerwujące? Kłamliwe? Przecież w oczywisty sposób, (choć na pewno nie w
każdym wypadku) niezgodne z codzienną praktyką i postawą. A jednak taka odpowiedź
cieszy profilaktyka. Świadczy bowiem o głębokim przekonaniu
DYSONANS
sprzedawców co do społecznego oczekiwania w tej sprawie,
oczekiwania by norma była przestrzegana: nie sprzedawać!. Świadczy też, że w tle, u źródeł
tych wypowiedzi kryje się próba radzenia sobie z dysonansem poznawczym wywołanym przez
konflikt pomiędzy świadomością oczekiwań społecznych (a nawet własnych) a prezentowaną
na co dzień postawą.
Skoro bardziej lub mniej świadomie sprzedawcy wygłaszają słowa o przestrzeganiu
prawa, to oznacza to, że liczą się ze społecznym oczekiwaniem i możliwe jest nawiązanie
dialogu. Gdyby twierdzili: szkodliwy przepis i trzeba go omijać albo zlikwidować, mielibyśmy
do czynienia z trudnością z poziomu norm i wartości uniemożliwiającą odwoływanie się do
tych wartości.
Kolejnym pretekstem do rozgrzeszenia z łamania prawa bywa stwierdzenie on i tak
kupi gdzie indziej. Albo koledzy mu kupią
O ile zdarza się wypowiadane jest jeszcze tonem skruchy, to już pozostałe frazy
często zawierają ton pretensji i złości.
Wielokrotnie próbowałem radzić sobie z tą złością, uprzedzić ją, zapobiec. Ale
nigdy nie udało mi się jej uniknąć całkowicie. Ale rozumiałem też, że ta złość to najlepszy
dowód jak bardzo moi słuchacze nie lubią swojego łamania prawa. Bo
BEZRADNOŚĆ
to nie złość na prowadzącego, że zadaje trudne pytania. To także, a
czasem przede wszystkim, złość na swoją bezradność. Na poczucie
winy. I na przekonanie, że nic się w tej sprawie nie da zrobić. Po co mam mu odmawiać skoro i
tak kupi gdzie indziej? To pytanie zdaje się wyrażać poczucie bezradności i bezsilności wobec
jakiejś niezależnej od sprzedawcy siły. Bo skoro nic nie można w tej sprawie zrobić, to po co
robić cokolwiek? Wrażenie tej bezradności potęgują jeszcze obiektywne trudności rynkowe,
nieskuteczność działania policji (zarówno w ściganiu sprzedaży nieletnim jak i w ochronie
sprzedawców przed np. złodziejami i wandalami). I za chwilę mamy jakże zrozumiałe w tych
warunkach próby przerzucenia odpowiedzialności na policję, rodziców, szkołę.
Źródłem tej złości jest też pragnienie by to, co robię miało głęboki sens. By inni
wspierali to, co robię podobnym postępowaniem. W słowach kolega mu kupi albo: kto inny mu
sprzeda, kryje się przecież nie tylko prosty sposób na zrzucenie odpowiedzialności, ale także, a
czasem przede wszystkim, pragnienie skuteczności w działaniu. A także podstawowa,
elementarna potrzeba jasnych reguł gry.
Nikt z nas nie lubi, kiedy wokół wyrastają bariery, nakazy i zakazy. Ale nikt z nas
nie chce też żyć w świecie anarchii. Nawet więźniowie skazani na
JASNE REGUŁY
wieloletnie więzienie za łamanie prawa, tworzą swoje własne reguły i
zasady bezwzględnie przestrzegane. Między innymi, dlatego
przestrzegane, że są skutecznie egzekwowane przez środowisko.
Iluż z nas, kierowców jadąc przez miasto z szybkością 70 km na godzinę
wielokrotnie w ciągu dnia lamie prawo. A mimo to, gdy ktoś inny wyprzedza nas pędząc
„osiemdziesiątką” myślimy o nim „wariat”. A przecież ani on, ani my nie opanujemy pojazdu
gdyby ktoś wtargnął na jezdnię niespodziewanie. Oczekujemy przestrzegania prawa nawet
wtedy, gdy sami skłonni jesteśmy je łamać.
Świat bez reguł staje się bowiem światem bez bezpieczeństwa. Zdaje się, że prawdę
tę warto częściej uświadamiać. I nie dlatego, że sprzedawcy nie zdają sobie z tego sprawy, ale
po to by pobudzać refleksję. Tym bardziej, że takich samych jasnych reguł oczekuje także
druga strona aktu sprzedaży, czyli młodzież.
Niejednokrotnie prowadząc różnorodne szkolenia napotykam na próby przerzucania
odpowiedzialności na inne grupy społeczne. Kiedy rozmawiam z policjantami o przemocy czy
alkoholu, stwierdzają: winna jest szkoła i rodzina. Kiedy spotykam się z rodzicami narzekają
na szkołę i sprzedawców. Kiedy przychodzi mi szkolić sprzedawców słyszę o
nieodpowiedzialnych zachowaniach nauczycieli i rodziców. I o braku poczucia bezpieczeństwa
z powodu wiecznych kontroli i braku wsparcia ze strony policjantów.
ODPOWIEDZIALNOŚĆ
Wydawałoby się: zamknięte koło niekompetencji i ignorancji. Aż
DOROSŁYCH
dziw, że się to wszystko jeszcze nie rozsypuje. A do tego wszystkie te
grupy jednogłośnie oskarżają młodzież. Że niedobra, zepsuta, niebezpieczna i niewychowana.
Tymczasem prawda jest oczywista: to my dorośli odpowiadamy za dzieci.
Niezależnie od tego, czy jesteśmy policjantem, nauczycielem, sprzedawcą czy przechodniem.
Od tego, jaki komunikat jako społeczność dorosłych wysyłamy do naszych dzieci zależeć
będzie ich postawa wobec prawa, norm itd. Znów daje o sobie żnąc stara mądra prawda o
potrzebie modelowania zachowań. Tym razem jednak potrzeba modelowania nie ze strony
ważnych jednostek, ale całej społeczności dorosłych.
Łatwo powiedzieć. Ilu z nas dorosłych ma odwagę zwracać uwagę rozwydrzonym
nastolatkom? Jak trudno sprzeciwiać się agresji, chamstwu i bezczelności nieletnich
wyrostków? A przecież, kiedy jeszcze niedawno mieliśmy po 12 lat nikt z nas nie miał odwagi
palić na ulicy papierosów, a każde zachowanie było piętnowane przez przypadkowych
dorosłych. Nie tylko przez rodziców i nauczycieli, ale przede wszystkim przez przypadkowych
dorosłych obserwatorów takich zachowań. Czy to dziś jest możliwe? Jestem przekonany, że
tak. Wymaga to jednak nie tylko poczucia zbiorowej odpowiedzialności, ale przede wszystkim
znacznie więcej odwagi niż dawniej. I umiejętności.
Dlatego tak ogromne znaczenie ma przygotowanie psychologiczne sprzedawców.
Ich kultura osobista. I kultura pedagogiczna. Że nie jest z tym n najlepiej nie nowina. Jednak
zależność pomiędzy wykształceniem i kulturą osobistą, a postawami daje się zauważyć nie
tylko podczas szkoleń, ale i w obserwacjach zachowań samych sprzedawców.
Kiedy w ubiegłym roku podczas koncertu Przystanek Woodstock przyłapywaliśmy
sprzedawców na łamaniu prawa i usuwaliśmy z pracy okazało się, że są to właśnie te osoby,
które otwarcie podczas szkoleń kwestionowały zasadność kontroli wieku, unikały ćwiczenia
umiejętności odmowy i wręcz próbowały ośmieszać trenujących kolegów? Podobnie podczas
szkoleń prowadzonych na terenie województw zachodnich przez ostatnie lata często stykałem
się z informacjami od organizatorów, że osoby kwestionujące prawo podczas rozmowy są
właśnie tymi, które najczęściej łamią prawo w praktyce.
Niestety brakuje precyzyjnych badań tej grupy zawodowej pozwalających na
głębszą analizę postaw przekonań i motywacji postępowania. Analiza taka jest tym bardziej
potrzebna, że mechanizmy działania tej grupy są różnorodne. Do zupełnie innych wartości ( i z
bardzo różnym efektem profilaktycznym) możemy podczas oddziaływań profilaktycznych
odwoływać się w stosunku do grup sprzedawców z małych miejscowości a zupełnie do innych
w stosunku do sprzedawców z dużych miast. Inny jest poziom wykształcenia i inny poziom
kultury. Inne są oczekiwania i inne mity alkoholowe. Podejmując działania prewencyjne warto
o tych różnicach pamiętać.
Pozostaje faktem, że zdecydowana większość osób zatrudnionych w sektorze
alkoholowym deklaruje chęć przestrzegania prawa. Jednak jak już o tym była mowa, ta
akceptacja wartości moralnej zakazu sprzedaży nieletnim niezwykle często kłóci się z
postawami na co dzień. Skąd bierze się ów dysonans między deklarowanym przekonaniem a
postawą? Czy to konsekwencja narodowej tradycji promującej nieposłuszeństwo prawne jako
patriotyczny obowiązek? (Przeciwstawienia się prawom zaborców, „komuchów”, prawom
„ICH”, – czyli władzy itd., itp.) A może to determinacja agresywnie nastawionych na zysk
sprzedawców?
Analiza wypowiedzi setek sprzedawców alkoholu dowodzi, że w znacznej
większości reprezentują oni pożądane z punktu widzenia profilaktyka przekonania dotyczące
norm postępowania. W przekonaniach sprzedawców pokutuję jednak także ogromna ilość
społecznych mitów nt. alkoholu w ogóle. Mimo handlowania
substancją niebezpieczną dla życia i zdrowia traktują ja często jak
MITY
sympatyczny i nieszkodliwy stymulator. Wszelkie informacje
dotyczące szkodliwości picia traktują z pobłażaniem i lekceważeniem. Poniekąd próbują radzić
sobie w ten sposób z nieco wyimaginowanym poczuciem winy związanym z faktem, że
sprzedają coś, co wielu ich sąsiadom niszczy życie. Warto tę świadomość łagodzić wskazując
na istotną różnicę pomiędzy sprzedażą dorosłemu a nieletnim. To kolejny krok do budowania
wspólnej koalicji profilaktyków i sprzedawców.
Bardzo interesująca i kusząca z punktu widzenia profilaktyka jest różnica poglądów
sprzedawców w zakresie opinii o bezpiecznej ilości wypijanego alkoholu oraz bezpiecznego
wieku, w którym można spożywać alkohol. Różnica charakteryzująca niemal każdą grupę
społeczną w tym przypadku rodzi dla profilaktyka okazje do dyskusji i zmiany poglądów osób
skłonnych do tolerowania dostępu młodzieży do alkoholu. Co ważniejsze daje możliwość
prowadzenia pracy o charakterze edukacji rodzicielskiej, co ma szczególne znaczenie
emocjonalne. Moje doświadczenie pokazuje, że im ostrzejsza dyskusja w tej sprawie i im
więcej pada po obu stronach argumentów, tym efekt szkolenia sprzedawców skuteczniejszy a
satysfakcja uczestników większa.
Takich szans jest jeszcze więcej. Wydaje się, że wyrażane przez sprzedawców
poglądy dotyczące słuszności normy, jaką jest zakaz sprzedaży nieletnim to jednak nie tylko
pokazowa deklaratywność. Kryją się za tym także głębsze przekonania. Świadczy o tym np.
fakt, że 99% uczestników szkoleń badanych anonimowym(!) testem, na pytania o
współodpowiedzialność sprzedawcy za czyny nieletniego popełnione pod wpływem
sprzedanego alkoholu odpowiada zdecydowanie twierdząco.
W tle zagadnienia należy jeszcze dostrzegać cały szereg uwarunkowań
środowiskowych w tym np. postawy innych osób uwikłanych w różnorodny sposób w problem
sprzedaży nieletnim. Choćby takich jak ów członek komisji, który po cichu komentuje, ale tak,
by nie narazić się, jak by nie było, sąsiadowi z tej samej wsi.
OTOCZENIE
Wielokrotnie podczas prowadzonych przeze mnie szkoleń dla
sprzedawców ze zdumieniem słuchałem jak przysłuchujący się wypowiedziom uczestników
członek Komisji (po cichu tak by tamci nie słyszeli) informował: ten zawsze sprzedaje.
I tu dotykamy jednego z najistotniejszych problemów związanych z kontrolą rynku
i reakcją społeczną. Problemu cichego przyzwolenia, pobłażania i strachu. Swoistego
konformizmu czy schizofrenii nakazującej głośno mówić o potrzebie przestrzegania prawa i
chować głowę w piasek, gdy trzeba prawo wyegzekwować. Społeczny relatywizm nakazujący
ostrożność w wygłaszaniu opinii, wprawdzie słusznych, ale dla autora
RELATYWIZM
ryzykownych. Niemałą negatywna rolę grają tu zapisy ustawy, które
decyzje o cofaniu koncesji pozostawiają władzom samorządowym nie
jako automatyczna konsekwencje wyroku sadowego, ale jako niezależną decyzję władz.
Trudno się dziwić, że tak mało koncesji (mimo skazujących wyroków) jest cofane skoro
cofnięcia koncesji ma dokonać burmistrz jednoosobowo. Ten sam burmistrz, którego
stanowisko w Urzędzie zależy od głosów mieszkańców. Krewnych winowajcy. To samo z
działaczami lokalnej Komisji, a w szczególności tymi, którzy są jednocześnie radnymi, (czyli
najczęściej zupełnie przypadkowymi i niekompetentnymi mimo szkoleń i oczekiwań
ustawodawcy) Oni także mają przecież swoje otoczenie, a nierzadko bywają sąsiadami
oskarżanego. Nikt nie chce zdobyć sławy pieniacza. Podobnie z postawą członka Komisji.
Wybór do Komisji jest na kadencję, a żyje się w dzielnicy wiele lat. Łatwo utracić poparcie
wyborców. Ale w dzielnicy czy mieście żyje się wiele lat. Czasem dochodzi też do głosu silny
lęk przed zemstą. A są przecież środowiska gdzie taka reakcja nie jest niemożliwa, a wręcz
prawdopodobna.
Tym bardziej, że przecież praktyka dnia codziennego wskazuje na niemal pełną
bezkarność. Nawet tam gdzie sprzedawcy byli oskarżani (szczególnie przed kolegiami)
wymierzana kara była minimalna, lub wręcz mimo dowodów uniewinniano oskarżonego. Co
ciekawsze, najczęściej pod pretekstem braku dowodów? Znam taki przypadek, gdy mimo
wielu świadków kolegium uznało, że nie można udowodnić winy, bo brakuje paragonu
sprzedaży. Sytuacja poprawiła się nieco po likwidacji instytucji Kolegium i przejęciu ich
obowiązków przędz sądy grodzkie. Przykładem takiej pozytywnej zmiany mogą być
doświadczenia z trójmiasta z ostatnich lat, gdzie zapadały, np. wyroki niskiej kary grzywny,
ale za to łącznie z karą pozbawienia wolności z zawieszeniem na 3 lata.
Nadal jednak trudno mówić o powszechnej praktyce ścigania takich przestępstw.
Raczej o akcyjności lokalnych działaczy. I niestety najtrudniej tu o
BEZKARNOŚĆ
systematyczną i skuteczną prace policji. Mimo wielu deklaracji
policyjnych urzędników postawa szeregowych policjantów pozostawia
wiele do życzenia. I choć pojedynczy policjanci narzekają raczej na trudności w udowodnieniu
przestępstwa sprzedaży nieletnim alkoholu, to badania ich postaw i przekonań wskazują raczej
na powszechną niewiedzę na temat szczególności szkód alkoholowych wśród młodzieży oraz
skłonność do lekceważenia tej szkodliwości (por. raport z realizacji programu Operacja
Woodstock z 1999 roku). Co za tym idzie psychologiczna motywacja do ścigania tego
przestępstwa jest wśród policjantów niewielka i na liście setek priorytetów pozostaje daleko w
tyle. Pogłębia znacząco tę sytuacje wadliwa praktyka rozliczania funkcjonariuszy ze
skuteczności działań zakładająca ściganie spraw tzw. kwalifikowanych dotyczących ścigania
sprawców poważnych przestępstw. W ich tle sprzedaż nieletniemu staje się problemem
marginalnym. Dochodzi do tego przeciążenie dzielnicowych obowiązkami.
A przecież ten sam opisywany wyżej fakt bliskich sąsiedzkich więzi mógłby być
argumentem i motywem skutecznych zmian. Wzmocnieniu musiałaby jednak ulec motywacja
wewnętrzna. A tej nie da się zmienić bez systematycznych i przede wszystkim
konsekwentnych oddziaływań.
W tym zakresie jedynym rozwiązaniem wydaje się systematyczna budowa silnej
koalicji społecznej i uświadamianie całej lokalnej społeczności. Potencjalne warunki i
podstawa w sferze norm dla takiej koalicji istnieje. Brakuje jedynie często determinacji i
wewnętrznego przekonania, że można.
Tymczasem w chwili obecnej w naszym kraju niemal zaniechano szkolenia
sprzedawców. Ostatnia społeczna kampania w tej sprawie w skali całego kraju miała miejsce
kilka lat temu. Jeszcze w drugiej połowie lat 90-tych PARPA
INTEGRACJA DZIAŁAŃ
aktywnie prowadziła szkolenia instruktorów i mobilizowała w tym
kierunku gminy. Dziś z ok. 100 instruktorów przeszkolonych w
procedurach opracowanych przez dr Krzysztofa Wojcieszka (program szkolenia dostępny m.
innymi na stronie http://poradniapt.w.interia.pl ) szkolenia prowadzi ledwie garstka, a
doświadczonych specjalistów w tej dziedzinie mogących pochwalić się bogatym
doświadczeniem i efektami jest jeszcze mniej. Jest to miedzy innymi efektem skali trudności
na jaka napotykają szkolący. Osoba podejmująca się szkolenia sprzedawców musi dysponować
specjalnymi szerokimi kompetencjami nie tylko w zakresie prawa i psychologii. Musi być
osoba wszechstronnie przygotowaną, z dużym doświadczeniem w pracy z grupą szkoleniową.
Bardzo dobra znajomość procesów grupowych jest tutaj nieodzowna. Bardzo korzystna jest
sytuacja, gdy instruktor szkolący sprzedawców prowadzi jednocześnie szkolenia dla innych
grup profesjonalistów oraz programy profilaktyczne dla młodzieży. Pozwala mu to
wykorzystywać nie tylko techniki z tych szkoleń, ale i doświadczenia. Wreszcie do
specjalnych kompetencji szkoleniowca musi w tym przypadku należeć duża odporność
psychiczna i umiejętności związane nie tylko z oporem grupy, ale i np. z radzeniem obie z
uzależnionymi czy osobami agresywnymi. Z tych powodów błędem jest wykorzystywanie do
prowadzenia szkoleń dla sprzedawców osób nie przygotowanych do tego profesjonalnie lub
mających doświadczenia jednostronne (np. terapeutów uzależnień czy urzędników gminnych).
Optymalnym rozwiązaniem jest skorzystanie z usług osoby mającej w tym względzie bogate
doświadczenie terapeutyczne i profilaktyczne, przygotowanej do szkolenia sprzedawców na
specjalnych szkoleniach. Z optymizmem należy przyjąć zapowiedź PARPY dotyczącą
szkolenia nowego zespołu profesjonalnie przygotowanego do tej specyficznej formy
oddziaływania.
Wiele inicjatyw w tym zakresie podejmowanych jest w środowiskach lokalnych
(ostatnia bodaj w trójmieście oraz Poznaniu) Są to jednak zazwyczaj wyrywkowe działania,
często pozbawione charakteru integracyjnych oddziaływań na różne grupy społeczne
jednocześnie i, czasem wbrew intencjom organizatorów, mające znamiona akcyjności.
Powyższe stwierdzenie w żaden sposób nie neguje słuszności podejmowania takich działań.
Jednak w moim przekonaniu tak długo jak skupiać będziemy się w tej sprawie na grupie
wyłącznie sprzedawców, wyłącznie rodziców czy wyłącznie dzieci, tak długo nie będzie to
oddziaływanie skuteczne.
W większości krajów zachodnich (w tym w Stanach Zjednoczonych) istnieją całe
systemy stosunkowo skutecznych rozwiązań, których celem jest utrudnienie dostępu
młodzieży do substancji psychoaktywnych. W szczególności dotyczy to alkoholu i nikotyny.
Przykładem może tu być system nakładający na sprzedawcę odpowiedzialność przed firmą
ubezpieczeniową z tytułu szkód poczynionych przez nieletniego pod wpływem sprzedanego
przez sprzedawcę alkoholu. Zresztą nie tylko o sprzedawcę tu chodzi. Każdy dorosły (np.
pełnoletni kolega nieletniego) także poniesie odpowiedzialność prawną i materialną za szkody,
jeśli udostępnił małolatowi alkohol. Polski system nie idzie aż tak daleko, choć propozycje
takich legislacji pojawiły się w naszym kraju w ostatnich latach.
Wydaje się, że w świadomości sprzedawców (nie mówiąc już o innych
środowiskach) takie rozwiązanie znalazłoby zrozumienie. Koniecznym jest jednak połączenie
go z całym szeregiem innych działań, wśród których głównym wydaje się wspomniane wyżej
integrowanie oddziaływań w stosunku do sprzedawców, rodziców, policji oraz całego
środowiska lokalnego wsi czy dzielnicy. Integracja takich działań i systematyczność realizacji
nie gwarantują sukcesu tworzą jednak warunki do podnoszenia skuteczności. Dotychczasowa
akcyjność i przypadkowość sprawia, że walka ze sprzedawaniem alkoholu nieletnim
przypomina zamalowywanie grzyba na ścianie. Na chwilę znika, ale już za moment pojawia
się obok. I powraca.
To jeszcze wyraźniej pokazuje, że szkolenia sprzedawców oparte na warsztatach,
szkolenia obejmujące przede wszystkim zagadnienia edukacyjne i stosujące różnorodne
strategie profilaktyczne (odwołanie do norm, osobistych przekonań, edukacyjne, modelowanie
itd.) mają nie tylko rację bytu, ale mogą być znacznie
STRATEGIE ROZWIAZAŃ
skuteczniejsze niż straszenie karami.
To także wskazuje
kierunek, w jakim może iść profilaktyka. Kształcenie i
trenowanie pożądanych postaw sprzedawców poprzez współprace i odwołanie się do
zbiorowej odpowiedzialności dorosłych za żyjące w ich najbliższym otoczeniu dzieci.
Odwołanie się poprzez zespół intensywnych oddziaływań całą społeczność lokalną.
Próby takich działań były podjęte w ramach przygotowań do Operacji Woodstock
2000 działania na terenie Lęborka. Polegały one przede wszystkim na zintegrowanym podjęciu
działań w stosunku do nie tylko sprzedawców, ale młodzieży, nauczycieli, rodziców i
policjantów. Ewenementem było wówczas podjecie szkolenia członków Zarządu Miasta
(podejmujących ew decyzje o cofaniu koncesji) oraz członków Kolegium ds. wykroczeń.
Podczas realizacji działań na największe trudnosci natrafiono w realizacjij
przedsiewzięć adresowanych do człon ków Kolegium i Zarządu Miasta. Nie udało się też w
szkolenia policji włączyc większej grupy
DZIAŁANIA OPERACJI WOODSTOCK - LĘBORK
podoficerów i oficerów, czyli osób mogacych
2000
mieć znaczący wpływ na późniejszy przebieg 1. Program profilaktyczny DEBATA dla uczniów
kontroli i ścigania.
gimnazjów
Niestety Działania zrealizowane w
ciągu trzech miesięcy 2000 roku nie zostały
potem należycie kontynuowane. Zabrakło też
ze strony ówczesnych władz miasta
determinacji w zakresie podjęcia kroków
zmierzających do cofnięcia koncesji i ukarania
winnych
naruszeń
prawa.
Przyczyną
(deklarowaną otwarcie w rozmowach z niżej
podpisanym) była wówczas obawa o zrażenie
wyborców i niechęć do podejmowania
radykalnych
kroków.
Przedstawicielom
Zarządu Miasta wydawało się wówczas, że
działania profilaktyczne wystarczą.
Tymczasem jako orędownik takich
działań uważam, że wszelkie działania
podejmowane wobec sprzedawców i innych
osób mających wpływ na przestrzeganie
prawa w zakresie ograniczenia młodzieży
dostępu do alkoholu maja sens jedynie
wówczas, gdy wykorzystuje się cały arsenał
dostępnych
środków.
Działaniom
szkoleniowym i prewencyjnym musi zatem
Realizacja programu kończyła się pomysłem
młodzieży by „cos zrobić ze sprzedawcami „ i
pomysłem podjęcia działań interwencyjnych w
postaci marszów ulicznych i kontrolnych zakupów
(za zgoda rodziców)
2. SZKOLENIE PEDAGOGÓW
3. SZKOLENIE POLICJANTÓW
4. SZKOLENIE CZŁONKÓW KOLEGIUM
DS.
WYKROCZEŃ (obecnie można je zastąpić
szkoleniem dla sędziów sadów grodzkich)
5. SPOTKANIA Z RODZICAMI (organizowane na
podstawie pomysłów uczestników Debat przez
nauczycieli i młodzież i zawierające treści
poświęcone spożywaniu alkoholu przez nieletnich i
jego przyczynach. Podczas tych swoistych
„wywiadówek” prezentowane są przez nauczycieli
wyniki testu realizowanego w ramach programu
Debata)
6. INTERWENCJA MŁODZIEŻY kontrolne zakupy i
wręczanie materiałów i zaproszeń na szkolenie
(wzorcem były procedury kampanii Chrońmy
Młodość)
7. SZKOLENIE SPRZEDAWCÓW
8. BADANIE ANKIETOWE
9. KONTROLA SPRZEDAŻY ponowne kontrolne
zakupy i wręczanie materiałów
10. SANKCJE (wnioski do kolegium i cofanie
zezwoleń)
Więcej szczegółowych informacji o pracy ze
sprzedawcami w związku z Przystankiem Woodstock na
stronach http://poradniapt.w.interia.pl
towarzyszyć społeczne poparcie (także ze strony mediów) oraz zdecydowane, konsekwentne
egzekwowanie prawa. Dopiero łączne oddziaływanie wszystkich form i środowisk przynieść
może względnie trwałe efekty. By tak się stało konieczna jest praca edukacyjna ze wszystkimi
środowiskami lokalnymi. Przede wszystkim jednak potrzebne jest porozumienie z
środowiskiem sprzedawców i producentów alkoholu. Pozytywne przykłady takiego
współdziałania sa już widoczne w różnych miejscach w naszym kraju. Przykładem może też
być tutaj zaangażowanie środków przez przemysł tytoniowy w uświadamianie szkodliwości
palenia i ograniczanie sprzedaży nieletnim. Wypada mieć nadzieję, że w przypadku browarów
nie będą konieczne wymuszenia sadowe (tak jak miało to miejsce w USA), a wystarczy chęć
porozumienia. Pozytywnym tego przykładem jest choćby współpraca z Kompanią Piwowarską
realizowana ostatnio w Poznaniu czy podczas Przystanku Woodstock. Do takich przykładów
należy też kampania wdrażana właśnie przy współpracy z browarami przez PARPA.
Jerzy Rządzki