Portrety pamięci - Encyklopedia Puszczy Białowieskiej

Transkrypt

Portrety pamięci - Encyklopedia Puszczy Białowieskiej
Portrety pamięci
mieszkańców
Gminy Białowieża
PIOTR BAJKO
Z Piotrem Bajko, pracownikiem Białowieskiego Parku Narodowego, a także badaczem historii Białowieży i Puszczy Białowieskiej, rozmawia Elżbieta Laprus.
wydrukowanych w około 70 tytułach, a także kilka
książek.
Panie Piotrze, z wykształcenia jest Pan leśnikiem, pracuje w
instytucji zajmującej się ochroną przyrody, ale przez większą
część swego życia uprawiał Pan także dziennikarstwo. W
którym momencie zafascynowało Pana słowo pisane?
Interesuje się Pan także historią Białowieży i jej mieszkańców, od kiedy stało się to Pańską pasją?
Fascynacja słowem pisanym towarzyszy mi od
najmłodszych lat. Pamiętam, jak do naszego domu z
nakazami płatniczymi przychodził sołtys Aleksander
Sawicki. Rozkładał na stole swoje papiery, a ja usilnie,
pod pachami pana Aleksandra, starałem się do nich
zajrzeć. Sołtys, widząc moje zainteresowanie, powiedział
kiedyś, że następnym razem przyniesie coś, co mnie na
pewno zainteresuje. Okazało się, że był to „Elementarz”
Falskich. Nie posiadałem się ze szczęścia, prawie z nim
spałem. Szybko nauczyłem się czytać i czytałem, co się
tylko dało, nawet jakiś skrawek gazety porzucony gdzieś
pod płotem. Przed rozpoczęciem nauki w szkole
podstawowej, umiałem już dość dobrze czytać i pisać.
Pamiętam, że mama dawała mi pieniądze, bym sobie kupił
i zjadł na dużej przerwie bułeczkę, ja natomiast
przeznaczałem je na kupno „Świata Młodych”. Na łamach
tej gazety postawiłem swoje pierwsze kroniki
dziennikarskie. Było to na początku lat sześćdziesiątych.
Przez cały okres dzieciństwa i młodości bezustannie
pochłaniałem słowo pisane. W naszej gminnej bibliotece
przeczytałem wszystkie książki, jakie w niej były.
Fascynacja książką trwa u mnie do dzisiaj. W wieku 10-12
lat byłem już dość dobrze oczytany. Koledzy przezywali
mnie nawet „Profesorem”, gdyż moja wiedza o świecie
znacznie przewyższała ich wiedzę. Czytałem głównie z
myślą o poznawaniu świata, ludzi oraz życia. Książka,
czasopismo były dla mnie źródłem wiedzy. Dzisiaj tych
źródeł wiedzy mamy nieco więcej, ale wówczas, na wsi,
były to jedyne źródła. Pamiętam, że radio w moim domu
pojawiło się dopiero w 1964 roku, telewizor w kilka lat
później. Moja przygoda dziennikarska na dobre rozpoczęła
się w 1968 roku, gdy byłem jeszcze uczniem
przedmaturalnej klasy białowieskiego Technikum
Leśnego. Nawiązałem wówczas współpracę z „Gazetą
Białostocką”. Początkowo pisałem o drobnych sprawach z
życia szkoły i Białowieży, później stopniowo poszerzałem
tematykę. Nawiązywałem także współpracę z innymi
gazetami i czasopismami. Dzisiaj na swoim koncie
posiadam
blisko
dwóch
tysięcy
publikacji,
Fascynacja historią mojej rodzinnej miejscowości pojawiła
się nieco później. Początkowo denerwowało mnie, że o
Białowieży wiem tyle, co kot napłakał. W dostępnych mi
książkach znajdowałem przede wszystkim opisy przyrody
Puszczy Białowieskiej, trochę informacji o jej dziejach, ale
niewiele o samej miejscowości. Głupio czułem się przed
znajomymi spoza Białowieży, gdy pytali mnie o ten, czy
inny obiekt, a ja niewiele na ich temat mogłem
powiedzieć. W marcu 1972 roku rozpocząłem pracę w
Muzeum Przyrodniczo-Leśnym Białowieskiego Parku
Narodowego i to był chyba ten okres, gdy na mojej drodze
życiowej pojawiła się Pani Historia. To było moje
przeznaczenie. W miejscu pracy zastałem bibliotekę
naukową, w której gromadzono wszystkie publikacje
dotyczące Puszczy Białowieskiej. Kustosz muzeum, dr
inż. Czesław Okołów z pasją wyszukiwał starsze
publikacje, sukcesywnie uzupełniając biblioteczne zbiory.
Z tej jego fascynacji skapnęło coś również na mnie.
Oczywiście, zapoznawałem się na bieżąco z wszystkimi
pozycjami dotyczącymi Puszczy, wypisywałem z nich
historyczne dane, ale to wciąż było za mało. Sam zacząłem
szperać w antykwariatach w poszukiwaniu tych pozycji,
które znane nam były tylko z tytułów, wypytywać ludzi o
minione zdarzenia, nawiązywać korespondencję z
dawnymi mieszkańcami Białowieży, poszukiwać starych
dokumentów. Cieszyłem się jak dziecko nowymi
odkryciami. Po upływie ćwierć wieku odważyłem się na
napisanie monografii o dziejach Białowieży. Jest to
pierwsza, i jak dotąd jedyna, książka tego rodzaju w jej co
najmniej sześćsetletniej historii. Wcześniej opracowałem
monografię białowieskiej parafii prawosławnej, za którą
Św. Synod Biskupów Polskiego Autokefalicznego
Kościoła Prawosławnego odznaczył mnie medalem Św.
Marii Magdaleny II stopnia. Wypełniłem przez te ponad
trzydzieści lat niejedną białowieską historyczną „białą
plamę”. Sporo materiału czeka jeszcze na opracowanie.
8
tego, że jest to zajęcie na bardzo długie lata. No cóż, trzeba
zostawić coś do roboty także tym, którzy przyjdą po nas.
Czy są takie publikacje, które pozostały nadal bliskie sercu?
Właściwie, każda poważniejsza rzecz napisana jest mi
bliska. Wiem, ile trudu mnie kosztowało zebranie
materiału do takiej publikacji i ile radości dostarczała
świadomość, że coś udało się uratować od zapomnienia,
coś wyciągnąć wręcz z niebytu. Nie chcę być nieskromny,
ale zdaję sobie sprawę z tego, że przywróciłem Białowieży
świadomość historyczną. To już nie jest miejscowość, o
historii której można powiedzieć zaledwie kilka
zdawkowych zdań. Pozostaje także faktem, że coś niecoś
na tej łączce pozostało jeszcze do zrobienia. Doczekałem
się także swoich następców. Sporo w tej dziedzinie
osiągnął już młody dr Tomasz Samojlik, któremu udało się
uzupełnić dzieje Białowieży o szereg nieznanych dotąd
faktów. W białowieskim pejzażu pojawiła się także Joanna
Szpakowicz, która zbiera i eksponuje stare zdjęcia
Białowieży i jej mieszkańców. Ale wracając do Pani
pytania, chyba najbliższa memu sercu pozostaje publikacja
poświęcona nazwom miejscowym Polany Białowieskiej. Z
tym tematem zdążyłem chyba w ostatniej chwili, dzisiaj
już nie udałoby mi się zebrać połowy nazw uroczysk.
Publikację tę zadedykowałem mojemu zmarłemu w 1992
roku Ojcu, który przez ponad pół wieku przemierzał
większość białowieskich uroczysk za pługiem i z kosą.
Co Panu w duszy gra…
Bez zastanawiania się mogę odpowiedzieć, że zawsze i
wciąż Białowieża i otaczająca ją Puszcza Białowieska.
Cieszę się niezmiernie, że właśnie w tym zakątku globu
przyszedłem na świat i tutaj spędziłem całe swoje
dotychczasowe życie. Tutaj także chciałbym spocząć na
wieki. Od dzieciństwa byłem zafascynowany otaczającą
mnie przyrodą, szczególnie drzewami. Drzewa już od
momentu, kiedy zaczynałem coś niecoś rozumieć,
traktowałem jako swych najwierniejszych przyjaciół.
Nigdy nie czułem przed nimi lęku, a jedynie podziw i
wdzięczność za to, że są. Ten wątek mógłbym ciągnąć bez
końca… Każdą wolną chwilę w okresie od początku
wiosny do końca jesieni wykorzystuję na rowerowe
przejażdżki po puszczy i miejscowości. To są chwile, które
doładowują mój znacznie nadwątlony akumulator i
pozwalają stawać do kolejnych wyzwań. Bardzo się
cieszę, że w ostatnich latach tak dużo zrobiono dla
ochrony Puszczy.
Piotr Bajko
Z wykształcenia technik leśnictwa, z zamiłowania
dziennikarz, historyk-regionalista. Ur. 5 listopada 1950
roku w Białowieży. Ukończył białowieskie Technikum
Leśne (1969). W latach 1969-1970 odbył staż w
Nadleśnictwie Zwierzyniec w Puszczy Białowieskiej. W
marcu 1972 roku rozpoczął pracę w Białowieskim Parku
Narodowym; przez 33 lata był związany z Muzeum
Przyrodniczo-Leśnym, a od kwietnia 2005 roku z
pracownia naukową (jako pracownik pomocniczy).
Przygodę z dziennikarstwem na dobre rozpoczął w 1968
roku, będąc jeszcze uczniem technikum; wcześniej jego
drobne materiały zamieszczała gazeta „Świat Młodych”.
Do początku lat 90-tych ubiegłego wieku był stałym
korespondentem prasy białostockiej. W swym dorobku
posiada około 2000 publikacji, które ukazały się w około
70 tytułach prasowych. Ponadto wydał następujące wyd. 1994; II wyd. - 2002), „Białowieża. Zarys dziejów do 1950
roku” (2001), „Kalendarium białowieskiego żubra książki:
„Cerkiew i parafia prawosławna w Białowieży” (I” (2004),
„Białowieża. Parafia prawosławna św. Mikołaja” (2006).
Na wydanie oczekują kolejne pozycje: „Kronika
białowieska
983-2005”,
„Bibliografia
Puszczy
Białowieskiej 2001-2005” i „Z dawnej Białowieży”. Za
monografię białowieskiej cerkwi Św. Synod Biskupów
Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego
uhonorował go Orderem Św. Marii Magdaleny II stopnia.
Większość swych publikacji poświęcił historii i dniu
dzisiejszemu Białowieży i Puszczy Białowieskiej, a także
popularyzacji wartości przyrodniczych i kulturowych tego
regionu. Osobną sferą jego zainteresowań są wierzenia,
obrzędy i zwyczaje związane z drzewami; artykuły
monograficzne na ten temat publikuje w miesięczniku
„Nieznany Świat”. Jest współodkrywcą (z płk. Borysem
Russko i dr. nauk med. Sergiuszem Tarasiewiczem)
białowieskich miejsc mocy - na wzgórzu w Parku
Pałacowym w Białowieży i w oddziale 495 Puszczy
Białowieskiej, które dzisiaj stały się atrakcją turystyczną.
W latach 70-tych pasjonował się krzyżówkarstwem;
Nad czym Pan obecnie pracuje?
Ostatnio zakończyłem prace nad trzema pozycjami:
„Kroniką białowieską 983-2005”, „Bibliografią Puszczy
Białowieskiej 2001-2005” oraz zbiorem artykułów
historycznych „Z dawnej Białowieży”. Ponieważ
wszystkie pozycje czekają na druk, jest więc okazja do
zrobienia w nich jeszcze jakichś poprawek, uzupełnień.
Obecnie kontynuuję prace nad kroniką i bibliografią. To są
tematy ciągłe. Prowadzenie bibliografii przejąłem od
mojego byłego szefa, p. Okołowa, który już od paru lat
cieszy się zasłużoną emeryturą. Kronika zaś jest moją
inicjatywą. Poza tym, od czasu do czasu udaje mi się
jeszcze napisać jakiś artykuł do „Głosu Białowieży” oraz
„Nieznanego Świata”, w którym prowadzę cykl
poświęcony wierzeniom, obrzędom i zwyczajom
związanym z drzewami. Niestety, z każdym rokiem ubywa
mi sił, a i coraz bardziej szwankujące zdrowie nie pozwala
na pracę na wysokich obrotach. Praktycznie, po przyjściu z
pracy nie stać mnie już na pisanie, odkładam te rzeczy na
sobotę i niedzielę, podobnie jak lekturę czasopism i
książek.
Które tematy chciałby Pan Jeszcze zrealizować dla ocalenia
od zapomnienia dziejów naszej miejscowości?
Chciałbym przygotować drugie wydanie książki o dziejach
Białowieży, poszerzone o ostatnie pięćdziesiąt lat
ubiegłego wieku i uzupełnione o fakty, które udało mi się
zebrać w ciągu sześciu lat od jej ukazania się. Myślę także
o książce poświęconej uroczyskom Puszczy Białowieskiej,
materiał do niej mam już przygotowany. Chciałbym także
zebrać w jedną całość artykuły poświęcone drzewom,
które ukazały się w „Nieznanym Świecie”. Moim
marzeniem, którego na pewno nie uda się zrealizować, jest
„Encyklopedia Białowieży”. Czuję się na siłach zmierzyć
z tym tematem, ale tylko intelektualnie. Nie starczy mi
natomiast sił fizycznych i czasu. Zdaję sobie sprawę z
9
opracowane przez siebie projekty krzyżówek publikował
na łamach prasy szaradziarskiej i w popularnych
dziennikach. Inną jego pasją był film; na przełomie lat 60i 70-tych uwieczniał na taśmie 8-milimetrowej różne
wydarzenia w życiu swojej miejscowości, badał także
historię realizacji filmów w Puszczy Białowieskiej. W
latach 1977-1991 był czynnym przewodnikiem
turystycznym
PTTK.
Dokończenie ze strony 23
Zając:
gach, kocica, kocięta- samiec, samica, małe
PORADY WETERYNARYJNE
kopno – legowisko w śniegu
kniazienie – charakterystyczny głos
Przechadzając się niejednokrotnie po Białowieży
jesteśmy świadkami tego, jak wiejskie psy spędzają swoje
życie. Większości z nich beztrosko mijają kolejne dni na
bieganiu wzdłuż ogrodzenia swojego gospodarstwa, ale są
i takie, których świat ogranicza się tylko do kilku metrów
kwadratowych w okolicy budy. Nie należą do
wyjątkowych sytuacje, gdy psy uwiązywane są do budy
już jako szczeniaki i raz założony łańcuch nigdy nie
pozostaje im zdjęty. Pies rośnie, ale niestety obroża nie,
dobrze jest jak właściciel pamięta o dostosowaniu
wielkości obroży do rozmiaru szyi. Często zbyt ciasna
obroża powoduje rozległe, trudno gojące się rany
stwarzając niepotrzebne dodatkowe cierpienie u
zwierzęcia.
Najwłaściwszym sposobem utrzymania psa jest
zapewnienie mu swobody chociaż w minimalnym stopniu,
co daje odpowiednich rozmiarów kojec z budą.
Pewną formą uwięzi jest też zbyt mały kojec,
który również nie zapewnia psu odpowiednio dużej
swobody i zachowania podstawowych potrzeb bytowych.
Nie można tez popadać ze skrajności w skrajność
i chcąc zapewnić psu maksimum wolności i swobody
wypuszczać go „na wieś” aby się wybiegał, gdyż należy
pamiętać o odpowiedzialności właściciela psa za zwierzę i
wszystkie
nieprzewidziane
zdarzenia
z
takim
wypuszczeniem związane.
Zamykanie psa w zbyt małym kojcu, przywiązywanie krótkim łańcuchem do budy, wywołuje z czasem
i u bardzo łagodnego psa zmiany w psychice co
najczęściej objawia się agresją. Takie psy określane jako
„zawsze spokojne”, przekształcają się raptownie bez
żadnej przyczyny w oszalałe zwierzęta, rzucające się na
ludzi. Ofiarami często padają dzieci bawiące się z
dotychczas spokojnymi i przyjaznymi zwierzakami.
Zazwyczaj pies nie jest niczemu winien, gdyż jego
zachowanie zależy od warunków życia, na jakie go
skazujemy. Przywiązanie psa do budy, czy zamknięcie w
ciasnym kojcu nie jest dla psa czymś naturalnym, gdyż są
to zwierzęta, które potrzebują ciągłego ruchu. Dlatego
czasami spójrzmy chociaż przez chwilę na świat
z perspektywy psa łańcuchowego i weźmy psa na spacer,
a on będzie nam niezmiernie wdzięczny za kilka chwil
wolności w ciągu dnia. Najlepiej byłoby, gdyby nasi
czworonożni przyjaciele byli przywiązani do nas, a nie do
budy.
Lek. wet Mariusz Miniuk
omyk – ogon
parkoty – okres godowy
słuchy – uszy
skoki – nogi
strugi – zęby siekacze
strzyże – wąsy
trzeszcze – oczy
turzyca - sierść
Borsuk:
grzanie – popęd płciowy
dyndanie – powolne poruszanie się
kiść – ogon
suwanie – poruszanie się galopem
szczecina – włos
slepia - oczy
Na bobry i borsuki poluje się sporadycznie, w ramach
konieczności.
10